POLSKA KAZAŁA WAS POZDROWIĆ. MŁODA POEZJA O OJCZYŹNIE
Transkrypt
POLSKA KAZAŁA WAS POZDROWIĆ. MŁODA POEZJA O OJCZYŹNIE
Adam Leszkiewicz, Krzysztof Szeremeta POLSKA KAZAŁA WAS POZDROWIĆ. MŁODA POEZJA O OJCZYŹNIE Adam Leszkiewicz: Wiersze, które publiku- kultury. Tak jakby polskość była tylko jakąś jemy w tej tece, nie mogą tak naprawdę służyć pierwotną, nieświadomą zasadą tej poezji, ale jako bezpośredni impuls do rozmowy o Polsce już w tym, co świadome, została przemilczana. i polskości w młodej poezji. Mamy co prawda wiersze Seweryna Górczaka. Tomik Konstytucja w całości da się określić jako realizację PRYWATNOŚĆ I ZAANGAŻOWANIE pewnego modelu poezji zaangażowanej, nie uciekającej od podejmowania tematów spo- Krzysztof Szeremeta: Niemal automałecznych. Bohater tych wierszy żyje w kon- tycznie – wprowadzając pojęcie polskości kretnych realiach, a są to realia współczesnej – uruchomiłeś kontekst poezji zaangażowaPolski. Sama Polska jest jednym z ważnych nej, kontekst ostatnimi czasy o tyle modny, tematów tych wierszy. To jeden biegun. Na o ile jednak marginalny, przez mainstreamoprzeciwnym biegunie ustawiłbym wiersze wą krytykę literacką zauważany z rzadka Katarzyny Fetlińskiej, której tom Glossola- i z reguły, po samym zauważeniu fenomelia zawiera pewien paradoks: z jednej strony nu, zostawiany samemu sobie. Przypomina polszczyzna jest tutaj bohaterką, bo swoim mi się tekst Przemysława Witkowskiego brzmieniem prowadzi do kolejnych skoja- z „Przekroju”, sprzed prawie dwóch lat – zarzeń, podpowiada frazy. To język mówi tutaj tytułowany po sztubacku Trzeba zabić stapiszącym. Tak się składa, że tym językiem jest rych poetów – w którym autor postawił tezę polszczyzna, a rozwijanie wierszy w oparciu o zmianie pokoleniowej w polskiej poezji, o brzmienie sprawia, że są to utwory raczej sugerując, że miejsce rzekomo wypalonych trudno przetłumaczalne. A jednak, z drugiej już Świetlickiego, Sendeckiego czy Barana rystrony, to co polskie, jest z tej poezji wyru- chło zajmą młodzi poeci zaangażowani (przy gowane w przedziwny sposób: mimo że cały czym „zaangażowanie” w dyskursie Witkowtomik składa się z ekfraz, to nie znajdziemy skiego oznaczało jakieś poetologiczne sympw nim żadnego odwołania do dzieł polskiej tomy „lewicowej wrażliwości”): Szczepan POLSKA KAZAŁ A WAS POZDROWIĆ • A. LESZKIEWICZ, K. SZEREMETA 57 Kopyt, Konrad Góra i Tomasz Pułka. „Pry- „teraz”, czyli Polskę tamtych czasów, niezawatność w poezji ustępuje miejsca społecz- leżnie, czy to lata młodości, czy reminiscennemu zaangażowaniu” – ogłosił Witkowski, cje z dzieciństwa. Tym, co łączy te wszystkie dumnie prężąc muskuły na postumencie ze teksty są trzy wielkie, czerwonym sprejem styropianu. Czym miałoby być to „społecz- na okładkach wymalowane, litery „PRL” – bo ne zaangażowanie”? Odpowiedzi próbowa- tak jak życie polityczne w oczywisty sposób ło udzielić kilku zaangażowanych, choćby nie przeskoczyło nad tym płotkiem w drowspomniany Pułka czy Igor Stokfiszewski, dze do mety (której nie ma), tak i poezja inprzy czym ten drugi nie ograniczył się tyl- teresujących nas formacji nieustannie się do ko do odnotowania dokonań kolegów, ale Polski Ludowej cofa, czy to po wspomnienia, i rozpoczął poszukiwania elementów spo- czy traktując PRL jako istotny punkt odniełecznego zaangażowania w poezji ideowych sienia. Mnie interesuje, w jaki sposób widzą adwersarzy – katolików – takich jak na Polskę i jak ją poetycko przedstawiają ludzie, przykład Tadeusz Dąbrowski. Były to jed- którzy do PRL-u odnieść się z racji metryki nak próby podejmowane na siłę, bez głęb- nie mogą – jak ta polskość może manifestoszego sensu i wyraźnego przekonania, a ze wać się zwolniona z pewnego umysłowego względu na specyfikę poezji Dąbrowskiego aresztu. z góry skazane na niepowodzenie. Faktycznie dopiero książkę Górczaka mógłbym, A.L.: Między zaangażowaniem a programochroniąc się oczywiście jakimś margine- wym ignorowaniem rzeczywistości społeczsem niedomówienia, określić „prawicową no-politycznej jest oczywiście miejsce na wiele innych postaw. Szukanie w tekstach poezją zaangażowaną”. jedynie jakichś oznak „zaangażowania” zaJednak kiedy zastanawiałem się nad tema- przepaszcza możliwość zauważenia w nich tem naszej rozmowy niekoniecznie poezję wielu innych, nieoczywistych rzeczy, które zaangażowaną miałem na myśli. Witkowski, mogą coś powiedzieć o Polsce, jeśli właśnie ustanawiając swoją dychotomię „prywatnej” ona nas w tym momencie interesuje. Mópoezji roczników sześćdziesiątych i „zaanga- wisz, że takie rzeczy da się zobaczyć w poezji żowanej” osiemdziesiątych, popełnił moim pokolenia, które miało być wedle Jana Błońzdaniem rażący błąd. W wierszach Świe- skiego pokoleniem nowych Skamandrytów, tlickiego odnajdziemy niebezpiecznie wiele pokoleniem, które miało zrzucić płaszcz peerelowskich rekwizytów, zapis traumy Konrada i zobaczyć wreszcie wiosnę, nie Polzwiązanej z przymusową służbą wojskową, skę – a nie do końca tak się stało. A jak ma a nawet niepokoje dotyczące transformacji się rzecz z poezją roczników dziewięćdziesią(Horubała 2011: 251–356); trudno też nie tych? Tych poetów nikt nie porównywał do pamiętać ironicznie wykrzywionego Sendec- Skamandrytów, a obecność wątków dotycząkiego, który wołał „będzie święto, będziemy cych Polski jest w tej poezji chyba mniejsza. jeść ciastka”. Fakt, spójnego programu go- Bo jeśli otrzymujemy, jak w wierszu Kaspra spodarczego i społecznego w ich wierszach Pfeifera, anegdotę z Lidla, to czy sam ten nie znajdziemy, ale znajdziemy – nie wysi- Lidl to już jakieś „polskie realia”? Jeśli tak, lając się wcale – konkretne „tu” i konkretne to co właściwie można z tego wyczytać? A je- 58 PRESSJE 2013, TEKA 35 śli nie, to gdzie właściwie ujawnia się Polska w wierszach młodych poetów? K.S.: Tych poetów, jako formacji, jeszcze nikt do nikogo nie porównywał – mówimy o autorach przed debiutem książkowym i o takich, którzy debiutowali w ciągu minionych dwóch lat. Przy kryzysie czasopism literackich możemy te pozycje ciągle uważać za świeże i nieustannie wyglądać nowych recenzji. Ale mniejsza o to. Rzecz z poezją roczników dziewięćdziesiątych ma się tak, że trudno je jeszcze wsadzić na jakieś konkretne miejsce na sinusoidzie Juliana Krzyżanowskiego (ilustrującej naprzemienność epok literackich według klucza „racjonalności” i „irracjonalności”). Z reguły spoiwem grup pokoleniowych było wspólne przeżycie historyczne, a ta formacja jeszcze takiego nie przeżyła i niewykluczone, że w ogóle nie przeżyje. Czy Lidl to polskie realia? Kraj jako dyskont, ciekawe, ale nie będę Pfeiferowi przypisywał intencji postawienia takiej metafory. Dowiedzieć się z tego tekstu możemy czegoś innego – co je młody Polak (smalec), jakie ma rozrywki (pornografia, alkohol), no – niby nic ciekawego, ale przypomina mi się wiersz Urartu Jacka Dehnela. Tekst ten kończy się taką frazą: Co byście powiedzieli, gdyby was wyrażał gipsowy święty Józef, pół szklanki z Ikei, ortalionowy strzępek przechowany w piasku? I tak sobie możemy pomyśleć, co byśmy powiedzieli, gdyby nas wyrażał Kasper Pfeifer w Lidlu. Obecność Polski, polskości, czegokolwiek, jest tłem. Albo elementem scenografii. Głównym wątkiem Polska bywa rzadko, chyba że u Górczaka. Jeśli natomiast chodzi o wiersze Pfeifera, przyjrzałbym się pierw- szemu z nich, temu zatytułowanemu 7 lat, który odsyła nas w niebezpieczne terytoria postpamięci, epatując zarazem chłopacką mitologią w stylu wczesnego Krzysztofa Siwczyka. Trochę podobnie – a jednak zupełnie inaczej – niż w wierszach Moniki Brągiel, bawiącej się językiem poezji anglosaskiej z mitem arkadyjskim, jak z niesfornym kotem. A.L.: Ale znowu jest to arkadia istniejąca raczej w pamięci, czy nawet w urojeniu, w samym wierszu, niż w konkretnym porządku biograficznym i w rzeczywistości. Soplicowo jest arkadią będąc jednocześnie Polską, a arkadia Moniki Brągiel to „kraj domków dla lalek, zupek z błota i ciast piaskowych w formie bab, najjaśniejsza oszustka”. Błoto, piasek, rozsypujące się i rozlewające, amorficzne substancje, których nie sposób wpisać w konkretną rzeczywistość. Niektóre z tych wierszy można by wziąć za tłumaczenia z poezji amerykańskiej i żaden szczegół nie zdradziłby czytelnikowi, że to utwory napisane przez polską poetkę. Więc znowu nieobecność. Wracając do poruszonej przez ciebie ważnej kwestii: oczywiście, gdyby miała po nas pozostać i nas wyrażać szklanka z Ikei, to „byśmy powiedzieli” coś raczej szpetnego. Ale co innego szklanka z Ikei, a co innego wiersz o szklance z Ikei. Tak samo czym innym jest wiersz o Lidlu: taki może wyrażać dużo, nawet jeśli sam Lidl nie wyraża wiele. Coś tu jest jednak nie tak: sam brak przeżycia pokoleniowego mógłby przecież być szansą, pozwalałby na wielość różnych spojrzeń na Polskę. Skoro poeci nie mają jednego narzucającego się tematu społeczno-politycznego, jak Marzec ’68 czy stan wojenny, POLSKA KAZAŁ A WAS POZDROWIĆ • A. LESZKIEWICZ, K. SZEREMETA 59 to mogłyby się ujawnić tematy najróżniejsze, „holyłódź”. I to tak blisko siebie, w jednym tymczasem – nieco przesadzając – brak ja- wierszu. Wiersze Płusy z niniejszej teki kiegokolwiek. A kiedy już ktoś zabiera głos i tak są o niebo lepsze niż wcześniejsze: po to, żeby wyrazić swoją apolityczność czy asonanse przyjemnie wchodzą w ucho, kilwręcz antypolityczność, żeby się zdystanso- ka konceptów do pozazdroszczenia, kilka wać i pokazać swoją niezależność, to brzmi – do skomentowania. Podmiot Płusy w jedto nie dość, że jakoś zbyt wtórnie i zbyt ła- nym wierszu mówi „pełnymi chińszczyzny two, to jeszcze pokazuje, że odrzucający po- ustami”, co u poety, który choćby tylko na lityczność jakby nie bardzo wie, co odrzuca. deklaratywnej płaszczyźnie jest poetą zaWeźmy taką frazę z wiersza Kacpra Płusy: angażowanym, musi być znaczące: jest on „są dwie strony menelu: lewusy z krytyki, w tym sensie trochę jak Fetlińska czy Brąprawiczki z powszechnego. i miasto unplug- giel, czy raczej widzimy w tych tekstach ged”. Upraszczające, wygodne, binarne spoj- kontynuację tradycji, jakby to powiedział rzenie. I do tego te „prawiczki” z powszech- Karol Maliszewski, wiersza polskiego ostatnego. Ani sami tam celibatariusze, ani tym nich trzydziestu lat? Chociaż ten tekst faktycznie wygląda na manifest apolityczności, bardziej prawicowcy. pobrzmiewają we frazach „pabiaczanina z hipisowskimi inklinacjami” motywy znane choćby z poezji Podsiadły, też kiedyś, jak POKOLENIE SMOLEńSKA pamiętamy, zirytowanego przez „imbroglio K.S.: Dobrze, że wspomniałeś o Płusie. frondy prawiczków” w piśmie „brulion”. Rozmawiałem z nim w wakacje na Forum Młodej Literatury w Łodzi, gdzieśmy obaj Mówimy o braku przeżycia pokoleniowego, czytali wiersze w ramach panelu roczników Płusa mówił – a my pewnie myślimy po cidziewięćdziesiątych, i on – przeczytawszy chu i nie chcemy się tak od razu przyznać uprzednio kilka bzdurek o bliznach i świa- – o katastrofie smoleńskiej. I faktycznie tłach – wyznał publicznie, że jego ambicją pojawiają się wiersze młodych poetów dojest tworzenie prawicowej literatury zaan- tyczące tego tematu – choćby, w nieoczywigażowanej. Zapytałem, na czym takowa sty sposób, u Górczaka, ale też u Szymona miałaby jego zdaniem polegać – no bo w za- Słomczyńskiego czy Tomasza Bąka. Nie jest sadzie nie wiem, na lansowaniu wolnego to jednak materiał na mit założycielski, bo rynku i wartości rodzinnych? – a Płusa na taki musiałby poetów osobiście angażoto, że miałaby to być poezja traktująca o ka- wać, dotykać fizycznie jak gumowa pałka. tastrofie smoleńskiej i Kościele. Poczułem Przy tym zauważ, że wydarzenia takie jak się bezradny wobec takiego dictum i posta- Marzec ‚68 miały też moc skupiania ludzi nowiłem Płusę szczególnie z tego zaanga- pewnych środowisk, konsolidując ich relażowania rozliczać, bo w jakość jego tekstów cje wokół wspólnego celu, celebrując młoliterackich – w przeciwieństwie do jurorów dzieńczą przyjaźń… Innymi słowy: nie sąi gremiów – nie wierzyłem nigdy. Bo i jak dzę, że tylko o eksterior tu chodzi, sądzę, że uwierzyć, jeżeli poeta raczy nas tak tanimi niektóre rzeczy muszą dziać się wewnątrz grami słów jak „dwie strony menelu” albo człowieka. 60 PRESSJE 2013, TEKA 35 A.L.: Proszę bardzo, ja mogę się przyznać, że dziwi mnie brak katastrofy smoleńskiej w poezji, a raczej dziwiłby mnie, gdybym nie zdążył się do takich dziwności przyzwyczaić. Brak tego tematu uważam za znaczący. Tak jak powiedziałeś: „niektóre rzeczy muszą się dziać wewnątrz człowieka”, więc jeśli ktoś nie odczuwa potrzeby pisania na pewne tematy, to nie ma sensu go do tego przekonywać; jak wiadomo, literatury nie uprawia się jak kartofli. Ale jeśli nikt właściwie nie odczuwa potrzeby albo nie widzi możliwości pisania na dany temat, to po prostu coś to mówi: poeci nie znajdują w sobie impulsu do pisania o pewnych sprawach. Przez „brak wydarzenia pokoleniowego” rozumiem nie to, że Smoleńsk nie mógłby takim wydarzeniem się stać, ale że – na ile możemy to ocenić – młodzi twórcy zdecydowali, że nim nie będzie. Interesują ich inne sprawy. Tak samo rzecz ma się z historią. Zauważmy, że o historii Polski (w tym także o Smoleńsku) piszą w ostatnich latach dużo poeci starsi lub dużo starsi: Przemysław Dakowicz (tomiki Teoria wiersza polskiego i Łączka), Wojciech Wencel (De profundis), Krzysztof Koehler (Od morza do morza), Jan Polkowski (Głosy), Jarosław Marek Rymkiewicz. Oni biorą się z tematem za bary, natomiast ciekawe jest to, jak – w sposób całkowicie inny – historia jawi się w wierszach Martyny Buliżańskiej: jako jakaś sprawa z baśni, pewna fabularna konwencja, którą trudno już zrozumieć w naszych czasach, postrzeganych jako niehistoryczne. Nieistniejące, zmyślone, bajkowe imiona i krainy mieszają się u poetki z jakimiś, nie wiadomo czyimi, wspomnieniami o ukraińskiej niańce (też nie przywołanej wprost, postaci raczej zasugerowanej). Podobnie w wierszach Macieja Rasia: odwołania do czasów przedhistorycznych, baśniowych; pojawia się Perun… można zaryzykować tezę, że starsi twórcy mają po prostu żyłkę, nerw historii, bo w niej uczestniczyli, doświadczyli; młodszym twórcom przychodzi to z trudem, bo nie wiedzą, czym ona jest. Ale przecież kiedy wraca na scenę wprost, tak jak w katastrofie Smoleńskiej, to też na nią nie reagują. K.S.: O, Jan Polkowski, laureat Nagrody Literackiej Dynia (za najgorszy fragment poezji roku 2013), Jarosław Marek Rymkiewicz, rozmieniający na drobne swoją renomę na czołówkach „Gazety Polskiej”, targany wieszczymi wizjami Wojciech Wencel – jeśli tak ma wyglądać żyłka i nerw historii, to ja podziękuję za historię i skupię się na smalcu z Lidla, bo i wdzięczny ten smalec bardziej, i przyjemności estetyczniej może być więcej z niego. Problemem ludzi typu Wencla jest ta właśnie ciągota do barowania się, o której wspominałeś – ciągota niepoparta realnymi kompetencjami literackimi. Czego oczekiwałbyś od dziewiętnastolatki? Historiozofii? Naprawdę interesowałoby cię, co taka dziewczyna ma do powiedzenia na temat katastrofy smoleńskiej? Żeby zabierać głos w pewnych tematach, trzeba mieć pozycję i umiejętności – dlatego nie dziwię się, że robi to Rymkiewicz; dziwię się pysze Wencla i rozumiem milczenie młodzieży. Przywołana Buliżańska daje czytelnikowi mniej więcej to, co z reguły dostaje się w debiutanckich książkach – pewne kontury, nieznaczne rysy, ołówkiem kreślone życiopisanie. Daje czytelnikowi mniej więcej to, co z reguły dostaje się, ostatnimi czasy, w debiutanckich książkach – krążący nad nimi mroczny cień Romana Honeta, który stamtąd, z zaświatów, patronuje i uprzedza, że w liryce nie ma POLSKA KAZAŁ A WAS POZDROWIĆ • A. LESZKIEWICZ, K. SZEREMETA 61 miejsca na optymizm, bo miejsce na optymizm jest w kolorowych magazynach, natomiast w liryce jest miejsce na miłość, śmierć i dzieciństwo. Buliżańska i Urszula Kulbacka już parę lat temu zostały dostrzeżone przez Honeta właśnie, w ramach słynnej akcji Połów Biura Literackiego – i te wiersze dzieją się w krainie oniryzmu, gdzie o jakąkolwiek ojczyznę – czy o polskość – byłoby trudno. ru nikogo namawiać, żeby pisał o tym czy o tamtym. Abstrahując także od oceny dokonań Polkowskiego czy Wencla, zauważ, że w tym wypadku zastosowałeś mechanizm: wiersze mi się nie podobają, więc tematykę też odrzucam. A przecież jeśli chodzi o pisanie o Polsce, to wcale nie trzeba mieć do tego wroga, wcale nie trzeba być publicystą konkretnej opcji: za dowód niech posłuży Dwanaście stacji Tomasza Różyckiego. Polska może być ideą. Świat jest nudny, więc ludzie od niego uciekają? A może świat jest nudny, ponieważ ludzie od niego uciekają? Albo ludzie są nudni, więc uciekają od świata? Tak czy owak, erozja wspólnotowości. A przecież dla ludzi mówiących po polsku nie ma rzeczy, która by była jednocześnie bardziej wspólna i bardziej konkretna, niż Polska. Nie wydaje ci się, swoją droga, że takie tendencje w literaturze – somatyzm, ośmielona wyobraźnia, liryka plątania czy utraty znaczeń, ale i pogardzana do niedawna jeszcze fantastyka pod każdą możliwą postacią – mogą świadczyć też o tym, że świat, nasze tu i teraz, jest po prostu nudny? Że Polska teraz jest nudna? Bo znowu: możesz się zawziąć, pisać wiersze i manifesty, bo ci dyktatura wyrzuciła kumpla z uniwerku, ale zaweźmiesz się i będziesz pisał wiersze, bo premier Tusk zmienił ministra albo bo Gowin utworzył nową partię? Albo jeszcze inaczej: bo miała miejsce katastrofa lotnicza (odłóżmy teorię o zamachu)? Gdzie byłby tu wróg, gdzie byłby cel? Poezja zaangażowana jest poezją walczącą; narodowa poezja w naszej tradycji również jest poezją walczącą. Tym, czego potrzebuje taki poeta, jest wróg. Rymkiewicz et consortes umieli sobie takiego wroga postawić. Poeci zaangażowani z grupy Konrada Góry też widzą wroga. Co musiałyby zobaczyć piszące wiersze o przyrodzie i własnym ciele dziewczęta, żeby pisać o Polsce rozumianej inaczej niż tylko przypadkowe tło dla średnio interesujących rozterek ich bohaterów lirycznych? Wróćmy do tego, jak widzą Polskę poeci roczników dziewięćdziesiątych. A widzą ją, mam takie nieodparte wrażenie, głównie z okien pociągów. Polskie Koleje Państwowe są spoiwem, które łączą każdą kolejną generację w polskiej poezji. A.L.: To, co mówiłem wcześniej o poezji Buliżańskiej, było opisem, a nie zarzutem. I wspomniałem też, że nie mam zamia- A.L.: A kolej zawozi nas do konkretnych miejsc, które mogą inspirować poezję. Maciej Raś pisze o pociągu do Poznania, o Od- 62 K.S.: Och, nie! Tematyki nie odrzucam. Bardzo mnie cieszy Seweryn Górczak i jego książka, tętniący życiem dowód, że można inaczej. Odrzucam nieznośny patos i zupełny brak poetyckiego słuchu… Ale zostawmy Polkowskiego i Wencla, pierwszego zostawmy historii literatury, drugiego – wieszczbom o Jarosławie Kaczyńskim. POLSKA POZDRAWIA PRESSJE 2013, TEKA 35 rze. Wspomina ledwie, ale to wystarczy, bo przypisuje wiersz konkretnemu miejscu, nobilitując jego jednostkowość, niepowtarzalność. Można powiedzieć, że w tym wierszu mógłby być, powiedzmy, Toruń. Mógłby, ale jest Poznań – i na tym właśnie cała rzecz polega. Ja sam dopiero czytając Bestiarium Tomasza Różyckiego zorientowałem się, że z moim rodzinnym Opolem nie wiąże mnie żadna literatura, że nie widzę tego miasta przez pryzmat literatury – i właśnie książka Różyckiego wypełniła tę lukę. Jak pisał Nicolás Gómez Dávila: „Ojczyzna jest – pozostawiając na boku nacjonalistyczną gadaninę – tylko tą przestrzenią, którą człowiek ogarnia wzrokiem, kiedy wejdzie na wzgórze”. Nie pomylmy się: pisanie o Opolu, Poznaniu czy Odrze, o niepowtarzalnych miejscach oznaczonych nazwą własną jest czymś zupełnie innym, niż pisanie o Lidlu; Opole jest i może być moją ojczyzną, Lidl nim nie będzie. przed oczami, jak sekwencja drzew widziana z pociągowego przedziału. Punkty, między którymi i przez które prowadzi drogę, nie są, jak sądzę, istotniejsze od tego, że ta droga jest. Ojczyzną Macieja Rasia nie byłby więc Poznań, ojczyzną Macieja Rasia staje się to, co dzieje się wzdłuż Odry i w związku z Odrą. Zwróć uwagę na kodę Drobnych założeń co do śmierci dziewczynki – podmiot „ma na myśli pola jak te tutaj”, których widok zmienia się z biegiem „ruchów tak spokojnych i miarowych jak te tutaj”; on swoją ojczyznę zabiera ze sobą. Nie ukrywam, że bardzo przekonuje mnie Maciej Raś, a jego Pasmo to moim skromnym zdaniem debiut roku 2013. A.L.: Seweryn Górczak natomiast ogląda Polskę nie przez okno pociągu, ale przez ekran telewizora czy komputera – i zderza ten obraz z Polską, jakiej sam doświadcza. Siła jego wierszy bierze się między innymi stąd, że są wyrazem postawy nie mającej szans na poklask establishmentu, a przecież w gruncie rzeczy arcypolskiej: postawy, którą można by nazwać anarchizującym patriotyzmem. Górczak oskarża Polskę, ale nie z pozycji antypolskich, a w imię Polski – jej lepszego, choć do końca nie wiadomo jakiego, wydania. Górczak doskonale zdaje sobie przy tym sprawę, że bunt już dawno stał się tylko jednym z wielu towarów na rynku opcji światopoglądowych i że jego własny bunt może zostać skanalizowany, wykorzystany tylko po to, żeby zwiększyć klikalność właścicielowi jakiegoś portalu internetowego, jak w wierszu Zabij mi jakiegoś Żyda. K.S.: Patrzę na to zupełnie inaczej. Również pochodzę z Opolszczyzny, gdzie moja rodzina wzięła się z przypadku, sam mieszkam i planuję mieszkać w Krakowie, nie korci mnie powrót do krainy deszczu, bezrobocia i dwujęzycznych nazw miejscowości. Dlatego nie mógłbym powiedzieć, że Opole, Kraków, jakiekolwiek miasto czy punkt, są moją ojczyzną – moją ojczyzną jest tylko Polska. Zwracam uwagę na sposób, w jaki Raś organizuje przestrzeń w swoich wierszach: w Drobnych zawahaniach na przykład patrzy się „wzdłuż zacieku”, we wszystkich tekstach opublikowanych w niniejszej tece świat układa się jako dodatek do linii wyznaczonych torami kolejowymi, korytem rzeki, ba!, linear- K.S.: Tak, bunt Górczaka jest bardzo, powieną opowieścią nawet; wszystko to przywiera działbym, kanonicznym buntem. Zobaczmy jak mięso do kości i widziane jest w ciągłym chociażby, gdzie on lokuje tę Polskę, która ruchu podmiotu, a wiersz przesuwa się nam „żyje i ma się dobrze”: POLSKA KAZAŁ A WAS POZDROWIĆ • A. LESZKIEWICZ, K. SZEREMETA 63 na trasie W-Z, w ciasnych uliczkach na zboczu głównych arterii, na kwadratowych rynkach; przechodzi obok zabytkowych resztek, nad niewybuchami. Te wiersze są, w gruncie rzeczy, bardzo bliskie starym polskim punkowym kawałkom, używają bardzo podobnego języka, retoryki typu „Nie pierdol”, jest w nich podobna energia, bezpretensjonalna swoboda i naiwność. Bo trudno jednak nie odnieść wrażenia, że pogłębieniem refleksji te teksty poszczycić się nie zawsze mogą i pozostaje ona na tym samym poziomie, co zdawkowe rozmowy przy barze w knajpie dla narodowców – a ciągle są takie w mrocznych podziemiach Krakowa. Weźmy Wiersz o niezgodzie – z czym ma tam problem podmiot liryczny? Z kiepską pracą, emigracją zarobkową, telewizją, łże-autorytetami… Jak prawicowy tygodnik opinii. Jak krytyk rządów Donalda Tuska z zielonogórskiego oddziału Stowarzyszenia KoLiber. Myślę o Urartu, ale myślę też o Świetlickim i jego wierszu Baczność! z Czynnego do odwołania – bunt Górczaka to w jakimś sensie tylko repetycja, od reakcjonisty oczekiwałbym czegoś więcej. Ale wróćmy jeszcze do Pocztówki. Rymkiewicz twierdzi, że Polska jest ideą tak wielką, że właściwie zbędni są jej Polacy. Górczak natomiast w tym wierszu utożsamia Polskę z Polakami. A.L.: Reakcjonistą nazywał siebie przywołany przeze mnie Gómez Dávila, ale on pisał o religijnych podstawach cywilizacji i prezentował się jako ponadprzeciętny erudyta (którym zresztą był). Górczak programowo unika właśnie tego „czegoś więcej”: jest to reakcjonizm „chłopaka z osiedla”, który nie 64 odwołuje się ani do książek, ani do religii. Rzecz w tym, że brak „pogłębionej refleksji”, o której wspominasz, dla jednych będzie słabością, dla innych – siłą tych tekstów; siłą polegającą właśnie na pewnej surowości, punkowej czy hip-hopowej. Trzeba dopowiedzieć, że chodzi tu tylko o pewną emocjonalną i intelektualną surowość, bo pod względem literackiej finezji wiersze Górczaka wyrastają oczywiście nad produkcję muzykujących tekściarzy. Te wiersze rzeczywiście może nie dają nam wielkiego pogłębienia problemów, które poruszają; ustawiają też dosyć łatwą i miłą czytelnikowi dychotomię: „biedni my” i „zły system”, ale wszystko to podane jest tak dowcipnie i świeżo (bo nie zgadzam się na zarzut wtórności wobec Świetlickiego, skoro czuć, że pisze to dwa razy młodszy poeta innej epoki) – a na dodatek dotyczy to wszystko tego, co dzieje się wokół nas – że chce się do tych wierszy wracać. K.S.: Nie chodziło mi o wtórność wobec Świetlickiego, a o wtórność wobec motywu, tak gwoli ścisłości. Tak czy siak – jesteśmy chyba zgodni, że potrzebna była dykcja tak wyrazista i opozycyjna wobec wiodących w poezji zaangażowanej idei. Oczekuję kolejnych książek Górczaka, ale oczekuję jednocześnie, że poeta czymś mnie zaskoczy – bo nie umiem wyobrazić sobie sensu drugiej książki podobnej do Konstytucji, i obawiam się, że ostatecznie takiej liryce łatwo jest wpaść w pułapkę przewidywalności i nudy. Tak się właśnie dla mnie stało na przykład z Konradem Górą, którego pierwszy tom był sporym wydarzeniem – można było wtedy powiedzieć, że poeta ogłosił książkę, nie tylko, że ją wydał – a kolejne już przynosiły znużenie. Nie wiemy też, co będziemy czytać w kolejnych książkach pozostałych PRESSJE 2013, TEKA 35 poetów tej teki – Płusa sygnalizuje już chęć do przemiany i zerwania z postwierszem typu Joanny Lech, Raś jest autorem na tyle nieoczywistym, że zgadywać nie sposób, Monika Brągiel pisze bardzo dużo i już teraz próbuje różnych języków. Żywię też nadzieję, że inni z poetów roczników dziewięćdziesią- tych – a kolejne miesiące w naturalny sposób przyniosą nam nowe nazwiska, nowe dykcje, nowe poetyki – będą potrafili się odnaleźć, oby w jeszcze inny sposób, w tak bliskich relacjach z Polską, w jakich pozostaje Seweryn Górczak. I że coś nam od tej Polski przekażą. Na razie wiemy tyle, że pozdrawia. My też. Co dalej? Polecamy w niniejszej tece „Pressji” wybór poezji z roczników dziewięćdziesiątych. Są tam bodaj wszyscy wspomniani w tekście autorzy. 65