Emaus
Transkrypt
Emaus
1 PARAFIA ŚW. STANISŁAWA BPA W SUBKOWACH 0 1 0 0 0 1 0 1 0 0 1 0 NR 11 (100) LISTOPAD 2008 REDAKCJA „EMAUS” 2 Życzenia od Księdza Biskupa Emaus w tradycji biblijnej to niejako synonim wsłuchania się w Słowo Boże i rozpoznania cudownego znaku. Niech „Emaus” z historią stu numerów i z jej wspanialszą przyszłością ku temu szcześliwie dopomaga. Zespołowi „Emaus” serdecznie błogosławię Pelplin 30 listopada 2008 r. Zespół Redakcyjny „Emaus” 3 Ks. Feliks Kamecki redaktor naczelny „Emaus” 100 numer „Emaus” i dziewiąte urodziny pisma P ierwszy numer naszego periodyku ukazał się w listopadzie 1999 roku. Miało to być pismo Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej, a inicjatywa powstania wyszła z parafii. Trudno było się porozumieć wewnątrz wspólnoty POAK co do istoty czasopisma: co ma zawierać, jaki ma mieć kształt merytoryczny, czy tylko sprawy parafialne poruszamy, czy szerzej potraktujemy wnętrze gazety, która jeszcze nie powstała. Spory były bardzo rzeczowe, ale też -jak to pamiętam - nie kończyły się żadnym kompromisem. Byłem w grupie, która koniecznie widziała pismo (jeszcze bez tytułu) o poszerzonym profilu: Kościół, parafia, historia, Biblia, religia, sprawy kulturalne, oświatowe, gminne, słowem: wszystko, co wielkiego będzie się działo dookoła nas, ale również sprawy naszej „Małej Ojczyzny” spróbujemy rejestrować słowem. Taka sytuacja była kilka miesięcy przed listopadem przedostatniego roku dwudziestego wieku. Z panem Szczepanem Rajskim podjęliśmy decyzję ostateczną: kończymy spory, robimy gazetę pod egidą Parafii Św. Stanisława Bpa w Subkowach. I tak to trwa bez przerwy od dziewięciu lat. Słowo emaus /greckie: emmaous - gorące źródła/ już kilka razy objaśnialiśmyna łamach tej gazetki. Powiem jednak, że to słowo maszeruje za mną od wielu lat. Mam zawsze w pamięci duszpasterstwo akademickie w Bydgoszczy - Fordonie, które zakładał mój brat ks. Franciszek pod nazwą „Emaus”; bywałem ze studentami na obozach w Borach Tucholskich. A w Tczewie w latach osiemdziesiątych, w stanie wojennym, zakładałem z przyjaciółmi duszpasterstwo inteligencji wywodzącej się z pnia solidarnościowego również pod nazwą „Emaus”. W tej wspólnocie był m.in. poseł Jan Kulas. Znany tczewski artysta - plastyk Stefan Kukowski opracował logo naszej gazety. Poszukaliśmy sponsorów. Pierwszymi byli panowie: T. Kobus i R. Puszczewicz z Gorzędzieja. Zaczęliśmy skromnie. Pierwszy numer miał tylko sześć stron. Pisaliśmy wtedy o powstaniu Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej, był podany program drugiego Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej w Subkowach, aż z takimi prelegentami jak: ks. inf. Stanisław Grunt, ks. dr Antoni Dunajski, dyr. Muzeum Wisły w Tczewie Roman Klim, starosta tczewski Marek Modrzejewski, dyrektor Liceum Katolickiego w Tczewie ks. Krzysztof Niemczyk, kapela kociewska ze Starogardu, burmistrz Pelplina Wojciech Warnke, artysta - plastyk Stefan Kukowski. Pisaliśmy także o przedłużającej się renowacji ołtarza Św. Rocha; był wywiad z Alicją Słyszewską, pierwszym prezesem Par. Oddziału Akcji Katolickiej. Przedstawiliśmy nasze wspólnoty parafialne; była rubryka „ Z życia gminy” (obecne Wieści gminne) i inne. Już od pierwszego numeru „Emaus” towarzyszą nam słynne wywiady Szczepana Rajskiego, cykl Jednym zdaniem (obecne Rozmaitości i Kościół w obiektywie), od numeru drugiego Z życia parafii, od czwartego Kronika parafialna, Kłopotliwe pytania, Konkurs „Zgadnij” i Humor. W Jubileuszowym Roku 2000 towarzyszyliśmy naszemu Kościołowi poprzez specjalną rubrykę z wizerunkiem Jana Pawła II i logo Jubileuszu. Od numeru 15. Emaus (luty 2001) prowadzimy stałą edukację religijną również przez wprowadzenie krótkich tekstów pod tytułem Odkrywajmy Biblię oraz Z Katechizmu Kościoła Katolickiego. Po odejściu do wieczności Ojca Świętego Jana Pawła II stały akapit Jemu poświęcony zastąpiliśmy hasłem Z RZYMU, drukując wypowiedzi Papieża Benedykta XVI. Początek był trudny. Tworzyliśmy gazetę w małym składzie: ks. Feliks Kamecki, Szczepan Rajski, Mariola Goleniowska, Piotr Chabowski /skład komputerowy/. Od numeru dziewiątego do dziś znakomicie współpracuje z nami Wiesław Niemaszyk, prawdziwy wirtuoz komputerowy. Od numeru 13. - Lidia Kapturska, od 17. - Sylwia Cichocka, od 29. - Anna Bartoszewska, od 30. - Józef Gądek /fotograf/, od 28. - Katarzyna Switalla, 32. - Izabela Kołodziejska. „Emaus” do numeru 36 był drukowany w pelplińskim „Bernardinum”, a od 37. do dziś w Drukarni MPC w Gdańsku, u naszych parafian Anny i Piotra Mogilskich. Nakład pisma wynosił z początku 500 egz., a później 600 /czasem 100 egz. więcej - wydanie świąteczne), i tak jest do dzisiaj. Przez dziewięć lat, a więc i przez 100 numerów Emaus, każdego roku ukazuje się jedenaście wydań gazetki (podczas wakacji wychodzi jeden nakład: lipiec i sierpień razem), tworzymy ciągle ścisły zespół podstawowy: Feliks Kamecki, Szczepan Rajski, Mariola Goleniowska, Wiesław Niemaszyk i Józef Gądek. Bardzo dziękuję tym osobom, które z nami współpracowały w minionych latach: Piotrowi Chabowskiemu, Ewie Groos, ks.Arielowi Januszewskiemu, Małgorzacie Jurczyńskiej, Maciejowi Makowskiemu, i tym, którzy to czynią od lat i obecnie, a jeszcze ich nie wymieniłem: Kazimierzowi i Karolowi Dubielom, Cecylii Stempie, Markowi Kordowskiemu, Annie Falgowskiej, Romanowi Małeckiemu, Annie Piechowskiej, ks,Stanisławowi Olszewskiemu, Alicji Słyszewskiej, Barbarze Ziemann, ks.Franciszkowi Kameckiemu, Krzysztofowi Leszczyńskiemu, ks.Stefanowi Adrichowi i innym wspierającym nas, tworzącym co miesiąc Wieści gminne itp. W specjalny sposób dziękujemy drukarni p. Mogilskich, którzy zawsze są nam życzliwi i tolerują nasze niekiedy spóźnienia. Bardzo dziękujemy wszystkim sponsorom, dzięki którym to pismo trafia do czytelników jako dar. Sponsorzy wyłożyli ze swej kieszeni ok. 48 tys. zł. Co miesiąc w części pismo dotuje także nasza parafia /ok. 120 zł/. Wydanie setnego numeru, całego w kolorze, jest kosztowne, stąd kilku sponsorów. Trudno podsumować w krótkim tekście tak długi okres istnienia pisma, tych ponad 1500 stron przeróżnych treści, informacji i zmagań. Emaus się rozchodzi szybko; czujemy, że nadal jest potrzebny i jakoś służy. Za wszystkie wpadki, błędy, nieciekawość, podziały tekstów na kilka części, małą trzcionkę, pomyłki, zbyt mało zdjęć, a czasem są liche, za naszą nieprofesjonalność, za nudę i kontrowersyjną polityczność niekiedy, za triumfalizm i zarodki pychy w setnym numerze małopokornym, za wszystko, co Wam i nam się nie podoba - p r z e p r a s z a m y ! Jednocześnie prosimy piszcie do nas ( adres jest ciągle ten sam). Są potrzebne uwagi, krytyka, propozycje, a także życzliwość. Pozdrawiamy wszystkich Czytelników. 4 Cel biuletynów parafialnych, ich treść i nakład „Biuletyny parafialne jako cel stawiają sobie informowanie o tym wszystkim, co dzieje się w parafii i o jej problemach, programowanie duszpasterstwa, a także próbę dotarcia do szerszego grona parafian, ich rodzin, czasem luźniej związanych z duszpasterstwem, a tym samym przyczyniają się do większej integracji parafii. Nie zamierzają stanowić konkurencji dla ogólnopolskich czy regionalnych pism katolickich, lecz starają się uzupełnić je na odcinku parafialnym - swej „Małej Ojczyzny”. Stanowią one ważną dokumentację żywotności parafii, chcą zbliżenia się duszpasterzy do parafian i nawiązywania z nimi bliższej łączności za pośrednictwem słowa drukowanego. Treść biuletynów parafialnych jest różnorodna, od spraw ściśle związanych z funkcjonowaniem duszpasterstwa miejscowego po szeroki wachlarz problemów z dziedziny historii i kultury. Przede wszystkim zawierają informacje związane z życiem parafii i jej duszpasterstwem (ogłoszenia), wykazy ochrzczonych, zawarte małżeństwa i zgony, artykuły omawiające dzieje parafii, przeprowadzone inwestycje, rozważania związane z rokiem liturgicznym, biografie, Biblia, nauczanie papieskie, wiadomości z życia Kościoła powszechnego, sanktuaria, artykuły z zakresu kultury i ojczystego języka, wywiady, kalendarium duszpasterskie, a także kącik dla dzieci i humor. W zasadzie wszystkie są ilustrowane fotografiami, coraz częściej kolorowymi, lub rysunkami” . - Ks.prof.Anastazy Nadolny, z książki Prasa parafialna, „Kościół Pelpliński na swoje XV-lecie 1992-2007” s. 500-501, Bernardinum 2007 Krótka historia prasy parafialnej w naszej diecezji i jej rozkwit po roku 1989. Prasa parafialna nie jest zjawiskiem nowym. Pierwsze gazetki parafialne (jako tygodniki) ukazywały się w Toruniu, w Brodnicy, Wąbrzeźnie, Grudziądzu i w Gdyni jeszcze w latach 1929 - 1939. Praktykowano też drukowanie parafialnych dodatków do miejscowych lub regionalnych gazet. Tak było m.in. w Kartuzach, Starogardzie Gd. i w Tczewie. Po drugiej wojnie światowej, a do początku lat pięćdziesiątych, nastąpił poważny rozwój prasy katolickiej. Ale to trwało krótko. Cenzura komunistyczna i reglamentacja papieru szybko zniszczyła te pisma. Dopiero po roku 1989 i upadku władzy totalitarnej nastąpił dynamiczny rozwój prasy katolickiej i parafialnej także. Już w 1991 roku ukazała się pierwsza gazetka w naszej diecezji (jeszcze chełmińskiej do roku 1992) i to w parafii Skórcz. Dzięki zaistnieniu na nowo wielu wspólnot i organizacji kościelnych (zlikwidowanych w czasach PRL-u), a także wskutek pojawienia się nowych technik przekazu jak komputer, skaner, technika kserograficzna i wielu drukarń, mogły powstawać te czasopisma. Gazetki wydają duże parafie miejskie i małe, wiejskie. Wśród zespołów redakcyjnych można spotkać księży, katechetki, nauczycieli, młodzież, różnych społeczników i wolontariuszy, wywodzących się w dużej mierze z grup parafialnych. Nakład zależy od wielkości parafii i mieści się w granicach od kilkudziesięciu do 4000 (np. „Znak Zwycięstwa” wydawany przez Parafię Krzyża Św. w Tczewie). Około czterdzieści parafii w diecezji pelplińskiej na 300, wydaje własny periodyk. Do tej grupy parafii dołączył nasz sąsiad Parafia Św. Wojciecha w Gorzędzieju, która od października br. wydaje dwutygodnik pod tytułem „Wojciechowe Wieści”. Gratulujemy. opr. F.K. Z okazji wydania 100 numeru miesięcznika parafialnego “EMAUS” pragniemy złożyć szczere gratulacje i wyrazy uznania dla dokonań całego grona redakcyjnego. Tworzone przez Was czasopismo cieszy się bardzo dużym uznaniem społeczeństwa i pełni niezwykle istotną rolę w kształtowaniu świadomości religijnej, podawaniu wzorców do naśladowania oraz funkcję informacyjną. Całemu Zespołowi Redakcyjnemu życzymy dalszych sukcesów, satysfakcji i wytrwałości w kolejnych latach ... aby Wasza praca i trud wydawały obfite owoce. Życzymy coraz lepszych i piękniejszych numerów oraz nowych czytelników. Przewodniczący Rady Gminy Jacek Lisewski Wójt Gminy Mirosław Murzydło ROK ŚW. PAWŁA w jubileusz 8 - 2008 Wzruszający portret Św. Pawła jest zawarty w Listach i w Dziejach Apostolskich. Płomienna dusza, absolutne poświęcenie się ideałowi i oddanie się bez reszty Bogu. Bóg jest dla niego wszystkim. I wtedy, gdy prześladuje chrześcijan, bo wówczas byli dla niego heretykami, a on żarliwym Żydem, i wtedy, gdy idzie całkowicie za Chrystusem dotknięty łaską nawrócenia. „Praca, utrudzenie, cierpienia, niedostatki, niebezpieczeństwo śmierci...” - nic nie potrafi go powstrzymać od całkowitego zatopienia się w pracy apostolskiej i całkowitej miłości i oddaniu się Jezusowi. Wszystko czego dokonał, a dokonał porażająco wiele, przypisuje wyłącznie łasce Bożej. Ufa Filipianom, jest wzruszająco delikatny wobec Efezjan, wybucha oburzeniem wobec Galatów, którzy są bliscy zdrady swojej wiary, bardzo się martwi niestałością wiernych w Koryncie, gromi ciągle opornych i przewrotnych judaizujących chrześcijan. Przepowiadanie Św. Pawła jest nade wszystko „kerygmatem” apostolskim, czyli głoszeniem Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Paweł był bardziej myślicielem żarliwego serca, błyskotliwym, logicznym, inteligentnym, zatroskanym o to, by „wykład wiary dostosować do potrzeb słuchaczy”. Znakomicie wykształcony, znawca greki i kultury helleńskiej, wyraża swoje myśli „w sposób tak żarliwy, że sprawia czytelnikowi niejedną trudność, lecz oferuje mu jednocześnie teksty, których moc religijna, a także literacka nie ma - być może -równych sobie w historii literatury” (Biblia Jer.s.1565). Listy Pawłowe to nie są traktaty teologiczne. Są to odpowiedzi, jakich udziela Apostoł w konkretnych sytuacjach, są to pisma okazjonalne. To prawdziwe listy do konkretnych czytelników, ale także do wszystkich wiernych Jezusa Chrystusa. A więc i do nas. / opr.xfk/ Dobrodziejom naszej parafii Ewie i Stanisławowi Guderskim z Subków Teresie Śliwińskiej z Gniszewa Krzysztofowi Wolskiemu z Narków Adamowi i Anecie Zielińskim z Brzuśc Janowi i Elżbiecie Czachorowskim z Radostowa Bóg zapłać Ks.Proboszcz 5 Szczepan Rajski rozmawia z posłem R P Janem Kulasem Wywiad z Posłem Janem Kulasem rozpoczynam nietypowo. Nie od pytania, lecz od podziękowania za dotychczasową współpracę z redakcją „Emaus”, za to, że pomimo nawału obowiązków znalazł czas na rozmowę z nami, małą parafialną gazetką. Dziękujemy Panie Pośle. Gratulujemy postawy, tylko wielcy służą maluczkim, biednym i odtrąconym. - Jaki był Jan Kulas w latach szkolnych? Czy już wtedy wróżono mu karierę? Wpierw pragnę podziękować za dobrą i przyjazną współpracę z pismem „Emaus”. Jestem przekonany o dużej wadze i znaczeniu gazet parafialnych. One bowiem żyją bezpośrednimi i ważnym sprawami dla parafii, dla każdego z wiernych. Powracam do lat szkolnych. Lubiłem się uczyć i zawsze dużo czytałem. W znacznym stopniu moja osobowość kształtowała się na literaturze. Dobrze wspominam Szkołę Podstawową w Nowej Cerkwi w gminie Morzeszczyn. Pierwszą książką, która zrobiła na mnie duże wrażenie w tamtym czasie była lektura „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. W ósmej klasie podstawówki zamarzyłem o studiowaniu historii, mojej wielkiej pasji. W czasach liceum przez kilka miesięcy głęboko wczytywałem się w Stary Testament i Nowy Testament. Lektura Pisma Świętego dała mi dużą dojrzałość religijną. Jestem wdzięczny, że „moje” Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie w Tczewie dobrze przygotowało mnie na studia. Spełniły się moje marzenia o pięknie i wartości studiowaniu historii. Na Uniwersytecie Gdańskim zaliczałem się do najlepszych studentów. Oczywiście w PRL katolicy i ludzie o niezależnych poglądach, takich jak między innymi ja, nie mieli żadnych szans na uprawianie polityki. Nie rezygnowałem jednak z marzeń o wolnej Polsce, ale nie byłem pewny, czy moje pokolenie tego doczeka. Z perspektywy czasu sądzę, że i dziś warto zachowywać swoje marzenia. - Kiedy zaczęła się pańska przygoda z polityką? Polityka to najogólniej mówiąc sfera aktywności publicznej, w której ma się mandat zaufania i wolę realizacji określonych celów. Pierwsze doświadczenie w działalności publicznej zdobyłem na ostatnim roku studiów, pełniąc funkcję przewodniczącego samorządu mieszkańców w akademiku Uniwersytetu Gdańskiego. Potem bardzo ważna była aktywność w czasach pierwszej „Solidarności” (1980-1981). W stanie wojennym byłem współorganizatorem podziemnej działalności na terenie miasta Tczewa. Byłem między innymi animatorem Duszpasterstwa Ludzi Pracy „Emaus”, tak, właśnie „Emaus”. Naszym znakomitym duszpasterzem był nie kto inny, jak ksiądz Feliks Kamecki. Jestem przekonany, że ksiądz Feliks zrobił bardzo dużo dobrego dla tczewskiej inteligencji. W 1989 roku, gdy zostałem Przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego Miasta Tczewa, byłem gotów do podjęcia konkretnej działalności politycznej. Zacząłem od funkcji Przewodniczącego Rady Miejskiej w Tczewie. - Pierwszej „Solidarności” zawdzięczamy wiele, wyzwoliła drzemiące w narodzie siły, zrodziła wiele wspaniałych politycznych karier, również i pańską. Czy jednak to, co z sobą niosła, przynajmniej w pewnej mierze, nie było trochę utopijne? Jak Pan ją postrzega dziś, jako poseł, który poznał trud budowania nowej Polski. Miał rację nasz wielki papież Jan Paweł II gdy wspierał rozwój ruchu „Solidarność”. Moje pokolenie roku 1957 jest pokoleniem postsolidarnościowym. Ideały „Solidarności” były i będą dla mnie zawsze bliskie. Ruch „Solidarności” walnie przyczynił się do odbudowy wolności i demokracji w naszym kraju. Słabą stroną tamtej „Solidarności” były sprawy ekonomiczne. Chyba jed- nak zbyt mało zastanawialiśmy się nad kształtem wyzwolonej Polski. Nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę ze skutków komunizmu w gospodarce i w świadomości wielu Polaków. Pamiętajmy jednak, że przed 1989 rokiem mało kto przepowiadał upadek komunizmu w najbliższym czasie, a nawet półwieczu. - Pańską karierę odbieram jako pewien fenomen, który zapewne stanie się przedmiotem analiz niejednej pracy naukowej. Lokalny działacz z niewielkiego Tczewa, umieszczany na listach wyborczych, ruchów społecznych, czy partii, na dość odległych miejscach potrafi porwać za sobą tłumy i zdobyć liczbę głosów gwarantujących miejsce w Sejmie Rzeczypospolitej. Proszę powiedzieć, czy istnieje recepta na pozyskanie sympatii wyborców? W 1989 roku rzuciłem odważnie hasło, że Tczew, a nawet szerzej, Ziemia Tczewska, powinna mieć swojego posła. Zawsze miałem poczucie, że żyję i działam w ważnym i właśnie jednym z największych miast w województwie. Wspólnie z przyjaciółmi z Tczewa i sąsiednich gmin, w tym i Subków, połączyliśmy siły i tak w 1991 roku po raz pierwszy zostałem posłem. Jednakże na trwałe zaufanie wyborców trzeba pracować rzetelnie i sumiennie w dłuższym okresie czasu. Czasem bywa też tak, jak w 2001 roku po załamaniu AWS, że trzeba umieć godnie i z honorem przegrać. Wytrwałem w AWS do końca, chociaż już na początku 2001 roku miałem propozycję kandydowania do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej. Obecnie dobrze realizuję się w Klubie Parlamentarnym PO. - Po latach spędzonych w Sejmie, nadal uczciwy, nadal skromny, nadal zapracowany, nadal czuły na ludzką krzywdę. Wyrwany jakby z innej epoki, nie pasujący do dzisiejszych czasów, jak to możliwe, że dotąd bez prywatnego samochodu, to opinie o Panu, które krążą po Kociewiu. Ciekaw jestem pańskiej odpowiedzi na pytanie, jak sprawić żeby inni mieli o nas tak dobre zdanie? Nie wiem, czy tak do końca zasługuję na tak dobrą opinię. Na pewno jednak staram się wedle tych wartości postępować. Dla mnie mandat posła to nie tylko zaszczyt i pewne przywileje, ale nade wszystko zobowiązanie do dobrej i konsekwentnej pracy. Zawsze pamiętam o swoich wyborcach, staram się z nimi regularnie spotykać. Lubię i cenię sobie spotkania w społecznościach wiejskich. W polityce i w Sejmie zawsze trzeba być sobą. Posłem się bywa, człowiekiem jest się zawsze. Mam duży szacunek dla ludzi i mam głębokie przekonanie, że jako poseł mam obowiązek działać na rzecz dobra wspólnego. Tego nas najbardziej uczył właśnie papież Jan Paweł II. Mówiąc krótko, staram się być nie jakimś, ale po prostu dobrym posłem. To wciąż wielkie zadanie i zobowiązanie. Chyba też nie ulegam modom tego świata. - Wyborcy dostrzegają Pana wyjątkowość i dają temu wyraz w głosowaniu, jednak dla partyjnych kolegów jest Pan zbyt zasadniczy i bezkompromisowy, pewnie dlatego nie powierzają Panu pierwszoplanowych ról w organach Sejmu. Czy taki, nazwałbym to, partyjny ostracyzm, nie wywołuje w Panu poczucia przegranej, bezinteresownych działań dla dobra kraju z partyjnym kolesiostwem. To bardzo trudne pytanie. Oczywiście nie mam poczucia przegranej. Bowiem pełniąc po raz trzeci mandat posła, mam możliwość dobrego realizowania się. Czasem udaje się komuś pomóc, nawet indywidualnie. I to bardzo cieszy. Do wizji skromnego i dobrego posła nie są potrzebne stanowiska w partii politycznej i organach Sejmu. dok. na str. 6 6 Wywiad z ... dok.ze str. 5 W tym roku mam też pewne poczucie satysfakcji, że mam możliwość pomagania wielu nowym i młodym posłom. W sprawach trudnych i ideowych nie ukrywam przed swoim kierownictwem przekonań i oczekiwań. Ufam, że moi zwierzchnicy doceniają moją regularną i intensywną pracę. Przekonałem się o tym ostatnio, gdy podczas jednej z wycieczek z Kociewia po Sejmie, jeden z moich szefów powiedział do młodzieży szkolnej „macie dobrego i pracowitego posła”. - Miałem kiedyś okazję rozmawiać z osobami zarzucającymi Panu małą skuteczność. Mówili: ”co z tego, że Tczew ma Posła, skoro on i tak nic dla nas nie załatwi”. Wówczas stawałem w Pańskiej obronie, dowodząc, że poseł jest od tego, by tworzyć przejrzyste i spójne prawo, gwarantujące obywatelom wolność, bezpieczeństwo i wszechstronny rozwój, a nie by realizować takie bzdurne inwestycje jak przysłowiowy już przystanek we Włoszczowej. Co by Pan odpowiedział tym nielicznym, lecz złośliwym malkontentom? Oczywiście stanowienie prawa to podstawowa funkcja Sejmu i praca każdego posła. Realizowanie programów rządowych ma także służyć całemu społeczeństwu. Nie przypadkiem w Konstytucji RP zapisano, że „poseł jest przedstawicielem narodu”. Gdyby było inaczej, powrócilibyśmy do instrukcji sejmików szlacheckich, a to bardzo źle się dla wszystkich skończyło. Rzeczywiście, poseł nie jest od załatwiana spraw np. tej we „Włoszczowej”. Może jednak poseł zabiegać o realizację pewnych spraw, które służą realizacji ważnych celów społecznych i gospodarczych państwa oraz społeczeństwa, np. budowa autostrady A-1, wspieranie gospodarki morskiej, wspomaganie przekształceń w szpitalach powiatowych, kontynuowanie reformy oświaty itp. Nigdy się jednak nie da przekonać wszystkich malkontentów. Na szczęście poszerza się wiedza o naszym parlamencie i o Konstytucji. - Po tczewskich salonach krąży plotka głosząca, że ma Pan dość posłowania i zamierza w najbliższych wyborach samorządowych ubiegać się o fotel Prezydenta Miasta Tczewa. Czy nie za wcześnie na polityczną emeryturę? Co z wyborcami, którzy wybrali Pana na posła, bezgranicznie mu ufają i oczekują, by w ich imieniu budował lepszą Polskę? Moim głównym celem nadal pozostaje dobre wypełnianie mandatu poselskiego. Oczywiście, w pewnych tzw. salonach lubi się plotkować. Nie ukrywam jednak, że jako poseł będę starał się mieć pewien wpływ na wybór nowego Prezydenta Tczewa. Wiem, że tego oczekuje ode mnie wielu mieszkańców Tczewa. Szanuję i cenię obecnego prezydenta Tczewa Zenona Odya. W moim przekonaniu, jego wolę o przejściu na emeryturę również należy poszanować. Widzę w Tczewie kilku dobrych kandydatów na wysoki urząd gospodarza miasta. Bardzo wysoko cenię zaufanie moich wyborców. Sejm ma przed sobą naprawdę wiele i wysoce odpowiedzialnej pracy. Przy okazji przypominam, że wybory samorządowe odbędą się dopiero jesienią 2010 roku. Pamiętajmy także o wyborze dobrych radnych. Wielu takich przecież zasiada w Radzie Gminy Subkowy. Cenię również pracę Waszego Wójta Mirosława Murzydło. - Swego czasu „Gazeta Wyborcza” tworzyła ranking najbardziej pracowitych posłów pierwszego w pełni demokratycznego Sejmu RP i właśnie Pan zdobył pierwsze miejsce na tej liście. Nie opuścił Pan żadnego posiedzenia Wysokiej Izby, a przecież do tego dochodzą najprzeróżniejsze spotkania, akademie, rauty, bo przecież każdy chce gościć Posła. Jak w tym tyglu udaje się Panu wygospodarować czas na pisanie książek, a gdzie miejsce dla rodziny? Czy doba posła jest uprzywilejowana i liczy więcej godzin niż dwadzieścia cztery? Nadal pracuję na markę aktywnego i pracowitego posła. Z reguły pracuje się w Sejmie po kilkanaście godzin dziennie. Przy okazji polecam stronę internetową Sejmu (www.sejm.gov.pl), jak też osobistą stronę poselską (www.jankulas.pl). Dzisiaj każdego parlamentarzystę można prześwietlić. Dla mnie bardzo ważne jest, aby przy okazji mandatu poselskiego realizować swoje zainteresowania i marzenia. Książki odgrywają ważną rolę w naszej edukacji. Są one również niezbędnym dobrem naszej kultury. Książka, która ostatnio powstała pod moją redakcją, pt. „Moje spotkania z papieżem Janem Pawłem II” , to także spłacanie pewnego długu wobec naszego wielkiego Papieża i Rodaka. Wielu z nas należy do pokolenia Jana Pawła II. Oczywiście ta większa moja ogólna aktywność nie jest możliwa bez wsparcia najbliższej rodziny. Wiele zawdzięczam mojej żonie. Dużo pomaga też nam teściowa. Moi synowie coraz le- piej rozumieją, jak ważna jest samodzielność i współdziałanie w rodzinie. Naturalnie, przydałaby się, ale chyba nie tylko dla mnie, trochę dłuższa doba. Moją pracę poselską bardzo ułatwia znakomicie zorganizowane Biuro Poselskie w Tczewie przy ul. Kołłątaja 9. Mam również do pomocy kilku bardzo dobrych asystentów oraz społecznego dyrektora, radnego Rady Miejskiej w Tczewie, Romana Kucharskiego. Bardzo dziękuję za tę rozmowę i pozdrawiam wszystkich Czytelników „Emaus” oraz mieszkańców gminy Subkowy. Oczywiście serdecznie zapraszam młodzież szkolną i starszych do odwiedzin Sejmu. Naprawdę warto poznać z bliska funkcjonowanie najważniejszej instytucji w polskiej demokracji! Nowa kapliczka w Narkowach W poprzednich numerach „Emaus” pisaliśmy o wybudowaniu w Narkowch przy ul. Jana Pawła II pięknej kapliczki. Czekaliśmy z jej prezentacją do setnego numeru, by pokazać ją w kolorze. Gratulujemy wszystkim zaangażowanym w jej powstanie: budowniczym i sponsorom. 7 Leokadia Kapturska Z Rzymu... Kościół a państwo w PRL 1944-1989 Rok 1957 Władze komunistyczne miały wobec Kościoła określony program do realizacji, program dalszego nękania – bez terroru, laicyzacji i ateizacji w różnych wymiarach życia narodu. W pierwszych miesiącach 1957 roku nie wywierano wielkiej presji na Kościół, lecz przyjęto metodę „rozejmu taktycznego”. 14 stycznia 1957 roku nastąpiło spotkanie kardynała Wyszyńskiego z premierem Cyrankiewiczem. Prymas domagał się zgody na powrót biskupa Kaczmarka do swojej diecezji kieleckiej, prawa do prowadzenia działalności wydawniczej oraz umożliwienia nauczania religii przez osoby mające niższe kwalifikacje od wymaganych przez Ministerstwo Oświaty. Cyrankiewicz odniósł się pozytywnie do tych spraw. W ciągu kolejnych miesięcy w 22 diecezjach wznowiono wydawanie miesięczników dla duchowieństwa. Postulat premiera dotyczył sprawy poparcia wyborów parlamentarnych. Został on spełniony przez Kościół w specjalnym komunikacie Episkopatu Polski z dnia 14 stycznia 1957 roku. W komunikacie tym biskupi wezwali Polaków do udziału w wyborach do Sejmu 20 stycznia 1957 roku. Wydanie tego komunikatu i udział biskupów w wyborach stanowiły ze strony duchowieństwa akt poparcia dla przemian październikowych, a także wielką nadzieję na dalszą poprawę stosunków Państwo-Kościół. Pod koniec stycznia minister oświaty wydał zarządzenie, które umożliwiało nauczanie religii w szkołach podstawowych przez osoby posiadające dyplom ukończenia tylko szkoły średniej i mające zgodę władz kościelnych. Umożliwiło to Kościołowi obsadzenie licznych etatów nauczania religii, gdyż brak było kadry odpowiednio przygotowanych katechetów. 26 stycznia 1957 r zostało wydane zarządzenie Ministra Finansów w sprawie opodatkowania kościelnych osób prawnych i osób duchownych, korzystne dla duchowieństwa i parafii. Księży zwolniono również z obowiązku prowadzenia ksiąg podatkowych. W marcu tegoż roku ukazał się okólnik UdSW regulujący zasady budownictwa kościelnego, w wyniku którego zaczęto wydawać zezwolenia na budowę, rozbudowę i konserwację kościołów i kaplic. W 1957 roku Kościół otrzymał 138 takich zezwoleń, ale później część z nich została cofnięta. Od 9 maja do 17 czerwca 1957 roku Prymas Stefan Wyszyński przebywał w Rzymie. Oficjalnym powodem podróży było przyjęcie kapelusza kardynalskiego, a także omówienie z papieżem problemów Kościoła w Polsce. Prymas złożył w darze Piusowi XII kopię obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Drugi obraz papież pobłogosławił i został przywieziony do kraju. Wkrótce miało się bowiem rozpocząć nawiedzenie tego obrazu we wszystkich kościołach, by przygotować Naród na tysiąclecie chrześcijaństwa w Polsce. W okresie swego internowania w Komańczy prymas Wyszyński opracował program uroczystości Ślubów Jasnogórskich oraz Wielkiej Nowenny przed Tysiącleciem Chrztu Polski. W ramach programu mieściły się pielgrzymki na Jasną Górę i peregrynacja kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej we wszystkich parafiach kraju. Realizacja programu Wielkiej Nowenny przewidziana była na dziesięć lat. Miała objąć wszystkie parafie, wszystkie wymiary rodzinnego, parafialnego, społecznego i narodowego. Był to program wszechstronny, głęboki, bardzo duszpasterski i wychowawczy. Był on dla komunistów przedmiotem zarzutów, ataków, stawiania licznych przeszkód. W 1957 roku partia nie chciała jeszcze ustalać programu walki z Kościołem. Stąd głównie z inicjatywy ówczesnego ministra oświaty opracowano program laicyzacji społeczeństwa, ograniczenia form aktywności katolickiej, limitowania budownictwa sakralnego, prasy i wydawnictw katolickich. Te dziedziny miały w przyszłości stać się elementem nacisku na Episkopat i poszczególnych biskupów. Patriarchowie Kościołów Wschodnich wystosowali apel, pod którym się podpisuję, aby zwrócić uwagę na tragedię, jaka rozgrywa się w niektórych krajach Wschodu, gdzie chrześcijanie padają ofiarą nietolerancji i okrutnej przemocy, są zabijani, zastraszani i zmuszani do porzucania swych domostw i błąkania się w poszukiwaniu schronienia. Mam w tej chwili szczególnie na myśli Irak i Indie. „Anioł Pański”, 26 X 2008 r. Nadzieja chrześcijańska nie jest indywidualna, jest zawsze nadzieją dla innych. Nasze egzystencje są wzajemnie powiązane. Dlatego modlitwa duszy pielgrzymującej na świecie może pomóc innej duszy, która oczyszcza się po śmierci. Oto dlaczego Kościół wzywa nas, byśmy modlili się za naszych drogich zmarłych i zatrzymali się przy ich grobach na cmentarzu. „Anioł Pański”, 2 XI 2008 r. Benedykt XVI zaapelował o zwalczanie wszelkich form antysemityzmu oraz by pamięć o Nocy Kryształowej w Niemczech sprawiła, że nigdy nie powtórzy się dramat dyskryminacji i holokaustu. Podczas spotkania z wiernymi na modlitwie Anioł Pański papież przypomniał o 70. rocznicy Nocy Kryształowej, która zapoczątkowała prześladowania Żydów. Wydarzenia te nazwał „nazistowską furią”. – Także dzisiaj odczuwam ból w związku z tym, co wydarzyło się w tych tragicznych okolicznościach, o których pamięć powinna służyć temu, aby podobna groza nigdy się nie powtórzyła i byśmy na wszystkich szczeblach zobowiązali się do zwalczania wszelkiej postaci antysemityzmu i dyskryminacji, wychowując przede wszystkich młode pokolenia do wzajemnego szacunku i serdeczności. Papież potępił także „systematyczne okrucieństwa”, do jakich dochodzi w regionie Północnego Kivu w Demokratycznej Republice Konga. Mówił o popełnianych tam zbrodniach na ludności cywilnej, przemocy, zniszczeniach, plądrowaniu oraz o półtoramilionowej fali uchodźców. „Anioł Pański”, 9 XI 2008 r. 8 R o z m a i t o ś c i ... Barack Hussein Obama nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ma lat 47. Jest 44. prezydentem w historii USA i pierwszym ciemnoskórym. Na Obamę głosowało 52 proc. obywateli (62,4 mln osób), na senatora Johna McCaina 46 proc. (55,4 mln). To są dane podane przez agencje informacyjne dzień po wyborach: mogą jeszcze ulec nieznacznym zmianom. W wyborach wzięło udział aż 66 proc. uprawnionych do głosowania. Z okazji 90. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości (1918), Sejm wyraził przez aklamację wdzięczność „całemu społeczeństwu, które w trudnym okresie niewoli zachowało przywiązanie do wolności, co zaowocowało odzyskaniem niepodległości i powstaniem II RP”. Jeszcze w tym roku rozpocznie się wielki remont cmentarza na Monte Cassino. Cmentarz popada w ruinę. Ten Polski Cmentarz Wojskowy na ziemi włoskiej został zbudowany przez polskich żołnierzy biorących udział w bitwie z Niemcami o klasztor na Monte Cassino w maju 1944 roku. Jego otwarcie miało miejsce 1 września 1945 roku. Spoczywa tu 1072 żołnierzy II Korpusu generała Władysława Andersa. Konstytucja stanu Kalifornia w USA zostanie poprawiona przez dodanie zapisu: „Tylko małżeństwo między mężczyzną i kobietą jest ważne lub uznawane w Kalifornii”. W składzie korpusu weteranów, którego utworzenie przewiduje projekt ustawy prezydenta Kaczyńskiego, nie znajdą Nasię utrwalacze władzy ludowej. ukowcy alarmują: na naszej planecie odbywa się kolejne, szóste już, wielkie wymieranie roślin i zwierząt. Naukowcy z uniwersytetu Santa Barbara w Kalifornii ostrzegają: w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat z powierzchni Ziemi zniknie 50 proc. gatunków roślin i zwierząt. Wielkie wymieranie, które nas czeka, będzie podobne do tego sprzed 65 mln lat, które m.in. zabiło dinozaury. Ziemia może stracić w XXI wieku nawet połowę gatunków. Powodem grożącej katastrofy jest działalność człowieka: m.in. „zabetonowanie” planety, olbrzymia produkcja zanieczyszczeń, itp. Ostatni polscy żołnierze opuścili Irak. 16 tys. żołnierzy brało udział w tej największej operacji polskich sił zbrojnych po II wojnie światowej. Kosztowała ponad 1 miliard zł. Zginęło w niej 22 wojskowych. Dziennikarze podają, że już niedługo Wyspy Brytyjskie może opuścić aż 400 tys. Polaków. Brytyjczycy tego się obawiają. Mieszkańcy świata zużywają o jedną trzecią zasobów naturalnych więcej niż przyroda jest w stanie wytworzyć. W Moskwie zostali zamordowani dwaj ojcowie jezuici: Ekwadorczyk i RosjaSejm odrzucił podczas głosonin. wania projekt podpisany przez 700 tys. Polaków, proponujący przywrócenie Święta Trzech Króli jako dnia wolnego od pracy. Platforma Obywatelska ukarała naganą tych swoich posłów, którzy wyłamali się spod dyscypliny partyjnej i głosowali za ... „Jan od uśmiechu Pana Boga” - tak powiedziano o wielkim aktorze Janie Kobuszewskim, który niedawno wraz z żoną obchodził na Jasnej Górze 50- lecie pracy artystycznej i złote gody swojego małżeństwa. „Zostałem tak wychowany, tak ukształtowany, że nie wyobrażam sobie życia bez mojej religii, bez mojej wiary”- powiedział aktor. Kronika parafialna Chrzest otrzymali Błażej R. Borris z Narków Szymon P. Tokarski z Narków Wiktoria Kołodziej z Narków Marcelina A. Sadowska z Tczewa Natalia A. Rzepczyk z Subków Adrian K. Kalenda z M. Garca Weronika M. Różyńska z Brzuśc Weronika Rzeszotek z Brzuśc Wiktoria Rzeszotek z Brzuśc Ślub zawarli Adrian Byniaszewski z Ostrowa i Aneta Lipska z Brzuśc Zmarli Jan Spyra, lat 82 z M. Garca Konrad Bogun, lat 75 z Subków Henryk Górski, lat 55 z z Subków Z KATECHIZMU KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO MODLITWA W CZASIE KOŚCIOŁA 2644 Duch Święty, który naucza Kościół i przypomina mu wszystko, co Jezus powiedział, wychowuje go również do życia modlitwy, inspirując wyrażenia, które odnawiają się w ramach trwałych form: błogosławieństwo, prośba, wstawiennictwo, dziękczynienie i uwielbienie. 2645 Ponieważ Bóg błogosławi człowieka, jego serce może z kolei błogosławić Tego, który jest źródłem wszelkiego błogosławieństwa. 2646 Modlitwa prośby ma za przedmiot prośbę o przebaczenie, poszukiwanie Królestwa, a także każdą prawdziwą potrzebę. 2647 Modlitwa wstawiennicza polega na prośbie na rzecz drugiego. Nie zna granic i obejmuje również nieprzyjaciół. 2648 Każda radość i każdy trud, każde wydarzenie i każda potrzeba mogą być przedmiotem dziękczynienia, które – uczestnicząc w dziękczynieniu Chrystusa – powinno wypełniać całe życie: „W każdym położeniu dziękujcie” (1 Tes 5,18). 2649 Modlitwa uwielbienia, całkowicie bezinteresowna, wznosi się do Boga; wysławia Go dla Niego samego, oddaje Mu chwałę nie ze względu na to, co On czyni, tylko dlatego, że ON JEST. 2628 Adoracja jest zasadniczą postawą człowieka, który uznaje się za stworzenie przed swoim Stwórcą. Wysławia wielkość Pana, który nas stworzył oraz wszechmoc Zbawiciela, który wyzwala nas od zła. Jest uniżeniem się ducha przed „Królem chwały” (Ps 24, 9-10) i pełnym czci milczeniem przed Bogiem, który jest „zawsze większy”. Adoracja trzykroć świętego i miłowanego ponad wszystko Boga napełnia nas pokorą oraz nadaje pewność naszym błaganiom. 9 ODKRYWAJMY BIBLIĘ Jeden za drugiego Istnieje wśród wielu młodych pragnienie relacji osobowych i społecznych zbudowanych na otwartości, szczerości, uczciwości, odpowiedzialności wzajemnej. Rozważmy dziś fragment z Księgi Izajasza. „Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! - mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna. Jeżeli będziecie ulegli i posłuszni, dóbr ziemskich będziecie zażywać. Ale jeśli się zatniecie w oporze, miecz was wytępi. Albowiem usta Pańskie [to] wyrzekły (Iz 1,16-20).” W tych wersetach słowo Pańskie (wyrocznia), usłyszane przez proroka, ukazuje wspólnocie (społeczności) Judei i Jerozolimy konieczność spełnienia warunków w celu otrzymania przebaczenia. Seria czasowników w trybie rozkazującym skanduje krótką perykopę, którą można podzielić na dwie części. W pierwszej części perykopy przywołujemy dwa podstawowe pojęcia z życia religijnego ludu żydowskiego: czystość i sprawiedliwość. Zachęta do obmycia się i oczyszczenia, które także przywołują na pamięć celebrację sakramentu pojednania, to w tych wersetach nie tylko odwołanie się do czystości zewnętrznej, lecz do konieczności odnowienia egzystencji, która nawet jeśli w pierwszym rzędzie rozpoczyna się od żalu za grzechy, staje się w konsekwencji koniecznością zaprzestania czynienia zła i istotnym warunkiem nauczenia się czynienia dobra. Sprawiedliwość w języku Starego Testamentu nie tyle jest zgodnością pomiędzy czynami i określonymi normami prawnymi, ile zharmonizowaniem się człowieka z postawą Boga: Abraham jest człowiekiem sprawiedliwym, ponieważ uwierzył Bogu. W drugiej części perykopy odnajdu- jemy pierwszą obietnicę Boga, wyrażoną poprzez metaforę kolorów (czerwony, symbol grzechu, staje się śnieżną bielą, czystą wełną). Później, w zakończeniu, które odwołuje się do poprzedniego apelu o słuchanie, stawia Izrael wobec dwóch alternatyw: jeśli lud będzie słuchał Pana, będzie spożywał owoce ziemi, to znaczy otrzyma dobra ziemskie (i w tym wyraża się błogosławieństwo); jeśli natomiast będzie trwał w swoim buncie, zostanie zniszczony (przekleństwo). Odpowiedzialność jest nie tyle strachem przed odpowiedzialnością za własne czyny wobec tego, kto może nas ukarać, ile jasną świadomością skutków, które odbijają się na nas lub na drugich; odpowiedzialność i gorliwość napełniona miłością, szczery wysiłek w kierunku identyfikacji lepszej drogi dla maksymalnej realizacji możliwego dobra w konkretnej sytuacji. Lecz każdemu człowiekowi została powierzona w jakimś stopniu troska o odpowiedzialność za wszystkich ludzi, za całą wielką rodzinę ludzką: nigdy nie możemy powiedzieć, tak jak Kain, dla usprawiedliwienia się ze swojej winy: Czy ja jestem stróżem mojego brata? „Młodzi z Biblią”, S. Curro i R. Dimonte Kto uzależnia wiarę od trendów, ten ma wiarę trędowatą. Czyli katolicyzm niestrawny!!! Tydzień temu były u mnie małe kościotrupy. „Cukierek albo psikus” – zawołały. Ja na to, że ani jedno, ani drugie, bo nie uznaję tego „święta”. Kościotrupy posmutniały (patrzcie, nawet truposz może posmutnieć) i poszły. Odprowadziłem je wzrokiem, bacząc, czy nie zrobią „psikusa”. Ale nie zrobiły, bo u nas są jeszcze dobre kościotrupy. Idę do domu i zaglądam do poczty. Jest list od pani Ewy z Hamburga. Jej syn chodzi tam do szkoły katolickiej, najlepszej w mieście. „Mam tego dość. Dzisiaj dziecko wróciło ze szkoły i opowiedziało mi podniecone o Halloween. W zeszycie słowo dnia (z którym trzeba ułożyć zdanie) – Halloween” – pisze pani Ewa. W „Gościu” nr 43 ukazał się list pani Ewy. Opowiedziała tam o swoim odkryciu, jakiego dokonała, przeglądając czytankę, z której uczy się jej syn, drugoklasista. Na którejś stronie tekst o rodzinie. Rodzina to grono ludzi, którzy się kochają – tatuś, mamusia i dzieci albo dwie mamusie, dwaj tatusiowie... Zbulwersowana zadzwoniła do znajomych, których dzieci też chodzą do tej szkoły. I co? Pełna „tolerancja”: żyjemy w innych czasach, trzeba rozumieć, nie można przesadzać. Interwencja u dyrektorki – to samo: nie można dzieci z rodzin „niestandardowych” stygmatyzować, należy szanować, rozumieć, a do szkoły trzeba mieć zaufanie. „Kiedy zagwarantowałam jej moje zaufanie pod warunkiem, że program szkolny nie odbiega od 10 przykazań, odrzekła, że w szkole próbuje się połączyć rozmaite katolickie prądy i nie można zamykać oczu na inne wartości”. No i przecież można poszukać innej szkoły. A jakiej szkoły ma szukać katolik, jeśli nie katolickiej? Gdzie jego dziecko ma być ochronione przed „rozmaitymi prądami”, jeśli nie tam właśnie? Gdy już taka szkoła zdradza Chrystusa, to gdzie jeszcze można się zwrócić? Pani Ewa poszła do księdza. Starszy kapłan dostrzegł w niej walecznego ducha i... odradził waleczność. Upieranie się przy zasadach nazwał zgorzknieniem. Doradził „pogodę ducha” i rezygnację ze sporów ze szkołą, bo „i tak nic pani nie zdziała”. Tak właśnie sól ziemi traci smak. Ona jeszcze wygląda jak dawniej. Pozbawieni smaku katolicy deklarują jeszcze wiarę, ale to wiara w siebie. Bezsmakowi księża sprawują jeszcze święte ceremonie, ale celebrują już tylko święty spokój. Bezsmakowe instytucje katolickie wciąż jeszcze noszą katolicki szyld, ale na tym koniec. To nie jest żadne chrześcijaństwo, to jest jak Polski Związek Piłki Nożnej – wypasieni działacze, którym szczytne hasła służą do robienia interesów. PZPN i tak jest w lepszej sytuacji, bo tam jest przynajmniej do czego kopnąć. Zwietrzały katolicyzm nie nadaje się nawet do tego. Nie ma się co łudzić, że u nas będzie inaczej, jeśli pozwolimy bezkarnie działać agentom moralnego nihilizmu. Jeśli nie będziemy wymagać od tych, którzy mają uczyć wymagań, może się okazać, że nie ma dokąd uciec. Co? Że do katakumb? Naiwni! Tam dzieci bawią się w Halloween. PS. Pani Ewa chciałaby wrócić z synem do Polski. „Czy ktoś mi pomoże?” – zapytała w liście. Franciszek Kucharczak KŁOPOTLIWE PYTANIA 10 S o n d a W 100 numerze „Emaus” nie mogło zabraknąć sondy. Byliśmy ciekawi, jak postrzegają pismo czytelnicy. Dziewięć lat wspólnej drogi za nami, koniecznie więc należało wsłuchać się w opinię tych, dla których jest ono redagowane. Zwróciliśmy się do ośmiu osób o ocenę pisma. Zasugerowaliśmy im, że jeżeli uznaliby za stosowne, to swoje wypowiedzi mogliby oprzeć na odpowiedzi, na trzy pytania. Czy „Emaus” z biegiem lat staje się lepszy, czy gorszy? Czy powinien dalej się ukazywać? Jeżeli tak, to co należałoby w nim zmienić? Elżbieta Rzepczyk - Brzuśce Doczekaliśmy się 100 wydania gazetki parafialnej „Emaus”. Na każdy numer moja rodzina czeka z niecierpliwością, czytając go „od deski do deski”. Każdy, bez względu na wiek, znajdzie w niej coś interesującego. Artykuły są ciekawe, pogłębiają naszą wiedzę o życiu świętych, informują o ważnych wydarzeniach naszej lokalnej społeczności. Interesujące są też wywiady z ważnymi ludźmi naszej gminy. Szczególną uwagę zwracam na artykuły dotyczące wychowania. Chciałabym, aby były kontynuowane i ukazywały młodym właściwe drogi życiowych wyborów. Pomagają też wielce rodzicom w wychowaniu, wiadomo przecież, że „słowa uczą, przykłady pociągają”. Mam nadzieję, że „Emaus” dalej będzie się ukazywał. Korzystając z okazji chciałabym przekazać wyrazy uznania całemu zespołowi redakcyjnemu. Życzę jeszcze wielu numerów. Szczęść Boże. Barbara Bielecka – Wielka Słońca Przede wszystkim chcę podziękować ludziom, którzy od kilku lat trudnią się jej wydawaniem, zarówno całej redakcji jak również sponsorom. Gazetę czyta nie tylko moja rodzinka, ale też i dalsi krewni, kiedy tylko odwiedzają mnie, to pytają o kolejny numer. Właściwie to nic bym w niej nie zmieniła. Moim zdaniem każdy może w niej znaleźć temat dla siebie; przeczytać wywiad z ciekawym człowiekiem, poszerzyć wiadomości o żywotach świętych, o Kościele na całym świecie, o wychowaniu dzieci, no i oczywiście dowiedzieć się, co słychać w najbliższej okolicy-naszej gminie. Osobiście lubię artykuły o rodzimym języku i sztuce sakralnej. Czy dalej ma się ukazywać? Jak najbardziej tak. Przyzwyczaiłam się już do tego miesięcznika i czekam zawsze na kolejny numer. Andrzej Patocki – Subkowy Elżbieta Cieplińska – Narkowy „Emaus” cieszy się dużą popularnością wśród mieszkańców naszej gminy, ponieważ różnorodność zawartych w nim informacji zadowala niejednego wybrednego czytelnika. Poza tym na bieżąco informuje o aktualnych wydarzeniach w naszej gminie. Uważam, że pismo jest niezwykle potrzebne i powinno nadal się ukazywać. Jedyną rzeczą, którą zmieniłabym w „Emaus” jest jakość zdjęć. Uważam, że z biegiem lat „Emaus” jest coraz lepszy. Jest źródłem wielu ciekawych wiadomości z życia Kościoła. Pomimo to, że pracuję w Urzędzie Gminy w Subkowach, dużo informacji o wydarzeniach i planach rozwoju naszej gminy dowiaduję się z „Emaus”. Dlatego, moim zdaniem, powinien ukazywać się nadal. „Emaus” jest tak ciekawy, że nic bym w nim nie zmieniał. Aleksandra Noga - Subkowy O popularności gazetki świadczy popyt na nią, każdy numer rozchodzi się błyskawicznie, czasami mam problem z otrzymaniem, bo po prostu dla wszystkich chętnych nie starcza. Jest to chyba jedyne czasopismo, które czytam od deski do deski. Myślę, że każdy może znaleźć coś dla siebie, a także dowiedzieć się, co ciekawego dzieje się w naszej parafii i gminie. W tym miejscu należy podziękować sponsorom, bo dzięki nim gazetka ta jest bezpłatna, no i oczywiście całej redakcji. Bóg zapłać. Tak trzymać dalej. Mirosław Rudnik – Subkowy „Emaus” się rozwija, ewoluuje w dobrym kierunku. Jest coraz lepszy. Znajduje się w nim coraz więcej informacji o Kościele (bieżących i tych z jego historii) oraz, jak na tak „szczupłe” pismo, ogrom informacji z życia gminy Subkowy, powiatu, nawet ważne informacje krajowe. Poza tym bardzo podoba mi się rubryka „Kłopotliwe pytania”. Czy „Emaus” powinien ukazywać się dalej? Tak, tak i jeszcze raz tak. W chwili obecnej „Emaus” to pismo, na które się czeka i nie wyobrażam sobie, aby go zabrakło. „Emaus” stał się obecnie jedną z wizytówek naszej wiejskiej gminy. Szata graficzna dla mnie osobiście się nie liczy – ważna jest treść. Dodałbym kolumnę skierowaną do młodzieży. 11 S o n d a Cecylia Stempa Iwona Wołoszyk – Radostowo „Emaus” czytam od lat, właściwie od początku. Zaobserwowałam, że ulega zmianom, tak jak wszystko wokół nas. Początkowo zawierało mniej informacji, z czasem bogaciło się o kolejne stałe rubryki. Zawarte w nim teksty dają możliwość poznania ciekawych ludzi czy pozwalają powtórnie przeżywać niektóre uroczystości. Uważam, że każdy czytelnik może znaleźć ciekawy artykuł dla siebie. Informacje są rzetelne, budujące i ciekawe. Myślę, że jest to gazeta potrzebna, służy bowiem każdemu. Jeśli chodzi o zmiany, jakie mogłyby się w niej dokonać, to może z czasem uda się ją wydawać w kolorze. Na pewno jest to związane ze zwiększeniem kosztów, ale być może przybędzie także sponsorów, gotowych wesprzeć to piękne dzieło. Tak od zaraz należałoby zwiększyć nakład, by umożliwić wszystkim rodzinom naszej parafii zdobyć gazetę. Józef Gębarowski – Subkowy Chciałbym podziękować redakcji za umożliwienie mi wypowiedzenia się na temat naszego parafialnego pisma „Emaus”. Uważam, że należałoby pozostawić je w dotychczasowej formie. Każdy, kto je czyta, znajduje coś dobrego dla siebie. Życzyłbym sobie, aby było wydawane w kolorze, ale wiadomo, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Z wielkim szacunkiem odnoszę się do całej redakcji i sponsorów. Pozdrawiam i życzę jeszcze wielu lat służby dla wielkiej sprawy. Poczet Papieży PIUS IV ( 1559 – 1565 ) Giovanni Angelo de Medici. Urodził się w Mediolanie. Pochodził z biednej i licznej rodziny. Studiował na uniwersytecie w Bolonii filozofię, medycynę i prawo. Uzyskał doktorat z prawa kanonicznego i cywilnego. W wieku 46 lat został arcybiskupem Reguzy, a cztery lata później otrzymał godność kardynała. Gdy miał 60 lat, kardynałowie wybrali go na papieża. Zaraz po wyborze Pius IV zapowiedział reformę w Kościele, którą prowadził przez swego siostrzeńca św. Karola Boromeusza. Pius IV ograniczył działania Inkwizycji. Utworzył własny Indeks ksiąg zakazanych, na którym było mniej potępionych dzieł niż za jego poprzednika Pawła IV. Pius IV doprowadził w 1562 roku do wznowienia obrad Soboru Trydenckiego. Podczas sesji soborowych debatowano nad obowiązkiem rezydencji biskupów, uchwalono dekrety na temat sakramentów oraz deklarację zobowiązującą biskupów do tworzenia w ich diecezjach seminariów duchownych, odrzucono zaś postulat zniesienia celibatu. Do załatwienia została reforma katechizmu, mszału i brewiarza, którą sobór powierzył papieżowi. W styczniu 1564 roku Pius IV zatwierdził dokumenty soborowe, a w listopadzie 1564 roku spisał wszystkie dogmatyczne tezy soboru, tak zwane Trydenckie Wyznanie Wiary, które miało moc obowiązującą biskupów i kapłanów. Uchwały Soboru Trydenckiego zostały przyjęte w Polsce przez Sejm w Parczewie w 1564 roku. Pius IV zmarł w grudniu 1565 roku. PAWEŁ IV (1555 – 1559 ) Giovanni Pieto Caraffa. Wywodził się z arystokratycznej rodziny neapolitańskiej. Był biskupem Chieti, arcybiskupem Brindisi i Neapolu, sprawował także urząd nuncjusza w Hiszpanii. Był jednym z założycieli i pierwszym przełożonym zakonu teatynów. W wieku 60 lat został kardynałem. W roku 1542 od papieża Pawła III otrzymał urząd Wielkiego Inkwizytora. Jako inkwizytor znany był z bezwzględności. Kiedy został papieżem, miał już 80 lat. Obciążył swój pontyfikat nepotyzmem i niezwykłą surowością, zatwierdzając wszystkie surowe wyroki inkwizycji, które nie oszczędzały nawet najbardziej zasłużonych osobistości. Za jego pontyfikatu inkwizycja w Hiszpanii i Italii szalała najbardziej okrutnie. Papież Paweł IV czuwał nad ostrą cenzurą książek, a w roku 1559 ogłosił pierwszy indeks ksiąg zakazanych. Był przeciwnikiem kontynuacji Soboru Trydenckiego zwołanego dla odnowy Kościoła. Paweł IV był znienawidzonym przez ludność Rzymu tak bardzo, że kiedy w roku 1559 umarł – doszło do powstania ludowego przeciwko papiestwu. 12 ks. Stefan Adrich Kardynałowie – książęta Kościoła N awet małe dziecko wie, że w kościele ksiądz jest „kimś ważnym”. Młodzież przygotowująca się do bierzmowania z pewnością powiedziałaby, że to biskup jest „najważniejszy” w kościele, ponieważ ma pełnię władzy kapłańskiej i może udzielać wszystkich sakramentów. Kiedy jednak stajemy „oko w oko” z tytułami: kanonik gremialny, kanonik honorowy, ksiądz radca, protonotariusz apostolski, prałat honorowy Jego Świątobliwości, albo i sam kardynał, to nie bardzo wiemy, kto jest tylko „wielebny” a kto „najprzewielebniejszy”, a tym bardziej nie do końca rozumiemy istotę różnicy, jaka istnieje pomiędzy tymi wszystkimi kapłańskimi tytułami. By się nie zagubić w gąszczu godności i funkcji duchowieństwa, należy przyjąć istnienie dwóch porządków: hierarchicznego, związanego z pełnioną funkcją (stanowiskiem) w kościele oraz porządku tytułów honorowych udzielanych przez papieża lub biskupa w uznaniu zasług danego kapłana. W porządku funkcji mamy zatem: papieża (sprawuje władzę nad całym Kościołem), biskupa (zarządza diecezją) i proboszcza (odpowiedzialnego za parafię). Na marginesie można dodać, że arcybiskup to osoba stojąca na czele arcybiskupstwa, a wikariusz, to kapłan, którego ks. biskup posyła do pomocy duszpasterskiej proboszczowi. W tym porządku mieści się jeszcze tytuł dziekana, czyli kapłana, który stoi na czele dekanatu. Porządek godności związanych z zasługami dla kościoła powszechnego i partykularnego (diecezji) wygląda natomiast następująco: papież według własnego uznania może wynieść swoich najbliższych współpracowników (posiadających przynajmniej święcenia kapłańskie) do godności kardynała. Na wniosek ks. bi- skupa papież mianuje także księży (prezbiterów) protonotariuszami apostolskimi albo prałatami. Sam biskup może obdarzyć księdza godnością kanonika lub radcy. Ponieważ o ile od czasu do czasu spotykamy się z księżmi prałatami, kanonikami i ks. biskupem, o tyle któż z nas mógłby powiedzieć, że obcuje na co dzień z księdzem kardynałem. A zatem może kilka słów więcej o tej godności, tym bardziej, że dzięki filmowi „Świadectwo” i stosunkowo częstej obecności ks. Dziwisza w mediach, tytuł kardynała stał się nam bliski, choć nie zdajemy sobie sprawy z powagi tejże godności. Powstanie godności kardynalskiej upatruje się już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, ponieważ już wtedy przy biskupach gromadziła się zazwyczaj jakby rada przyboczna. Podział kolegium kardynalskiego na kardynałów diakonów, kardynałów prezbiterów i kardynałów biskupów od- powiedzialnych za poszczególne kościoły Rzymu i okolic, również potwierdza tę genezę. Największy przywilej został przyznany kardynałom - biskupom w 1059 roku przez papieża Mikołaja II (10591061), mocą którego mieli oni zawsze dokonywać wyboru papieża. Prawo to papież Aleksander III (1159-1181) rozszerzył na wszystkich kardynałów. Od XIII wieku kardynałowie mają także przywilej pierwszeństwa przed wszystkimi patriarchami, prymasami i arcybiskupami, posiadają także specjalnie zastrzeżoną nietykalność osobistą. W 1586 r. papież Sykstus V rozszerzył kolegium kardynałów do 70 osób. Za czasów Jana Pawła II liczba ta jeszcze wzrosła - dziś prawo kanoniczne stanowi, że kardynałów uprawnionych do wyboru papieża (takich, którzy nie przekroczyli osiemdziesiątego roku życia) powinno być 120. Papież może mianować kardynała in pectore (łac. w sercu), nie ogłaszając jego nazwiska z ważnych powodów (np. obawa przed prześladowaniami), jednakże takiemu kardynałowi prawa i obowiązki przysługują dopiero z chwilą ogłoszenia jego nazwiska, wszakże z pierwszeństwem od daty nominacji. Zewnętrzną oznaką kardynała jest czerwona sutanna, pas, piuska i biret oraz pierścień otrzymany od papieża na konsystorzu. Do kardynała należy zwracać się mówiąc „Wasza Eminencjo”. Chociaż wydawać by się nam mogło, że kardynałów - Polaków mamy obecnie niewielu, to jednak po raz pierwszy w dziejach Kościoła jest ich aż tak wielu! Są to kardynałowie: Andrzej Maria Deskur, Stanisław Dziwisz – arcybiskup metropolita krakowski, Józef Glemp – prymas Polski, arcybiskup senior warszawski, Zenon Grocholewski – prefekt Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego, Henryk Roman Gulbinowicz (ur. 17 października 1923) – arcybiskup senior wrocławski, Marian Jaworski – arcybiskup metropolita lwowski obrządku łacińskiego, Franciszek Macharski – arcybiskup senior krakowski, Stanisław Nagy – emerytowany profesor KUL, Stanisław Ryłko – szef Papieskiej Rady ds. Świeckich, Kazimierz Świątek – administrator apostolski diecezji pińskiej. Dzień latawca Dnia 26 października już po raz drugi na Osiedlu Jana Pawła II odbyły się zawody latawcowe zorganizowane przez Rodzinę Kolpinga. Do konkursu zostało zgłoszonych 10 latawców. Wszyscy uczestnicy dołożyli wszelkich starań, aby to ich latawiec był najładniejszy i jak najwyżej wzniósł się w powietrze. Efekty tego były różne, ale liczyły się przede wszystkim chęci i determinacja. Jury wśród wszystkich właścicieli latawców wyłoniło kolejno trzech zwycięzców: Aleksandrę i Jakuba Cichockich, Małgorzatę Szyszkowską oraz Emilię Cymanowską. Głównym kryterium oceny było to, który latawiec najdłużej i najwyżej unosił się w powietrzu. Wszyscy uczestnicy konkursu otrzymali pamiątkowe dyplomy oraz podarunki, które ufundował ksiądz Feliks Kamecki. Księdzu proboszczowi składamy serdeczne „Bóg zapłać”. Wysokim wzlotom dopisała pogoda, która tego dnia było wyjątkowo wietrzna. Cieszymy się, że rodzice wraz z dziećmi zechcieli z radością aktywnie spędzić to niedzielne popołudnie. Do zobaczenia w przyszłym roku! Rodzina Kolpinga 13 Barbara Ziemann KATECHEZY DLA MŁODZIEŻY PRZYMIERZE NA SYNAJU Bardzo ważnym wydarzeniem w historii Narodu Wybranego było przymierze na Górze Synaj, którego opis znajdujemy w Księdze Wyjścia. Początek tej księgi barwnie ilustruje życie Mojżesza – jego narodziny, uratowanie przez córkę faraona, powołanie przez Boga, konfrontacje z faraonem. Po opisie plag egipskich, relacji na temat nocy paschalnej, nastąpiło wyjście Izraelitów z Egiptu, którzy cudownie przeszli przez Morze Czerwone. Mojżesz przyprowadził lud pod Górę Synaj, na której w uroczysty sposób Bóg zawarł przymierze z narodem wybranym. W Księdze Wyjścia czytamy: ,,Mojżesz wszedł wtedy na górę Boga, a Pan zawołał na niego z góry i powiedział: <<Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz Izraelitom : Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz, jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym.>>’’ Przymierze zawarte między Bogiem a narodem wybranym, zostało określone hebrajskim terminem berit, który może oznaczać pakt, testament, kontrakt, zobowiązanie, obietnicę. Miało ono podwójną funkcję: tworzyło głęboką wspólnotę Boga z ludem oraz kształtowało poczucie więzi między poszczególnymi członkami narodu, kształtując tożsamość wspólnoty jako Ludu Bożego. Bóg, błogosławiąc swojemu ludowi, nadał Dekalog – szereg podstawowych nakazów i zakazów regulujących wszystkie dziedziny życia. Dziesięć przykazań miały jasno wytyczyć cel życia moralnego ówczesnej ludności i jednocześnie chronić przed wypaczeniem. Również dla nas, żyjących tak wiele lat od wydarzeń na Synaju, Dekalog jest ciągle aktualny. Pan Bóg nie chce nas tylko ograniczyć, byśmy ślepo Mu ufali, ale przede wszystkim pragnie naszego dobra! Przykazania powinny nam jasno wskazywać, co jest dla nas najwłaściwsze, jaką drogę należy wybierać w życiu, czego unikać. Mówiąc o przymierzu zawartym w relacji Bóg – człowiek, musimy pamiętać, że jest to wzajemne zobowiązanie, które nabiera rangi przysięgi. Tak więc obowiązuje również nas, którzy kochamy Boga i chcemy być bliżej Niego. Izabela Kołodziejska ¯ywoty Œwiêtych 18 listopada Rocznica konsekracji Bazylik Św. Piotra i Św. Pawła. Św. Odona, opata (878 – 942) Bł. Karoliny Kózkówny (1898 – 1914) Odon (Odo) – imię to pochodzi ze zromanizowanej formy imienia Otto, które oznacza „majątek, dziedzictwo”. Św. Odon urodził w roku ok. 878 w Akwitanii (Francja) jako syn rycerza Abbona. Wychowywał się na dworze księcia Wilhelma Akwitańskiego. W wieku 19 lat został kanonikiem przy katedrze w Tours. Ta rola nie do końca mu odpowiadała. Postanowił wstąpić do zakonu benedyktynów w Baume. Specjalnie wybrał to opactwo, bo wyróżniało się szczególną karnością. Miał wówczas 30 lat. Przełożony klasztoru zauważył szczególną pobożność i pracowitość Odona, dlatego upatrzył go sobie na swojego następcę. I tak też się stało. W roku 924 św. Odon został przełożonym opactwa, nie tylko w Baumie, ale też w Cluny. Szybko okazało się, że kierowanie dwoma odległymi opactwami nie jest takie proste. Zrezygnował z opactwa w Baume i postanowił zreformować opactwo w Cluny, rozbudować je. Zakon zaczynał się rozrastać, coraz częściej i liczniej zgłaszali się do niego nowi kandydaci. Św. Odon przeprowadził swoje reformy w ścisłym porozumieniu z Rzymem, dokąd się często udawał. Podczas ostatniej podróży zmarł w drodze powrotnej. Było to w Tours, miejscu jego urodzenia, 18 listopada 942 roku. Za przykładem opactwa w Cluny reformy zapragnęły również inne klasztory. I tak 937 roku już 17 opactw zgłosiło swój akces do reformy kluniackiej. W niedługim czasie dzieło zapoczątkowane przez Św. Odona objęło 2000 opactw. Karolina Kózkówna przyszła na świat 2 sierpnia 1898 roku jako czwarte z jedenaściorga dzieci ubogiej wiejskiej rodziny mieszkającej w Wał-Ruda (diecezja tarnowska). Rodzina była przykładem żywej wiary (wspólne modlitwy, śpiewanie godzinek, częste przyjmowanie sakramentów świętych). Karolina była pobożna i pracowita. Wszystkie swoje obowiązki wykonywała najlepiej jak umiała. W 1906 roku rozpoczęła naukę w ludowej szkole podstawowej. Ogromny wpływ na jej rozwój duchowy miał jej wuj Franciszek Borzęcki, który był człowiekiem religijnym, zaangażowanym w działalność społeczną i apostolską. Karolina pomagała mu w prowadzeniu biblioteki i świetlicy, gdzie często organizowane były spotkania o charakterze patriotycznym, religijnym, literackim. Karolina umiała zdobytą wiedzę przekazywać dalej. Katechizowała swoje rodzeństwo i okoliczne dzieci. W wieku 17 lat, 18 listopada 1914 roku, podczas szalejącej pierwszej wojny światowej, została podstępnie uprowadzona przez rosyjskiego żołnierza. Poniosła śmierć męczeńską w obronie swego dziewictwa. Ciało jej odnaleziono dopiero 4 grudnia w pobliskim lesie. Ojciec święty Jan Paweł II w czasie swojej trzeciej pielgrzymki do Polski odprawił w Tarnowie uroczystą Mszę Świętą i dokonał wyniesienia na ołtarze Karoliny Kózkówny. Podczas homilii powiedział: „ Ta młodziutka córka Kościoła tarnowskiego swoim życiem i śmiercią mówi przede wszystkim do młodych (…). Mówi o godności kobiety, o godności osoby ludzkiej. O godności ciała, które wprawdzie na tym świecie podlega śmierci, ale nosi w sobie zapis nieśmiertelności, jaką człowiek ma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym …” 14 Kościół w obiektywie Z ¿ycia parafii... Papieska Akademia Nauk powstała w Rzymie w 1603 roku. Należy do niej 80 wybitnych naukowców powołanych przez Papieża, a wśród nich trzech Polaków: ks.prof. Michał Heller, - kosmolog, matematyk prof. Czesław Olech i lekarz prof. Andrzej Szczeklik. Członkiem Akademii jest również od 20 lat brytyjski uczony, fizyk, prof. Stephen Hawking, ateista. 26 października br. zakończył się w Rzymie XII Synod Biskupów. Uczestniczyło w nim 253 biskupów, 41 ekspertów i 37 audytorów. Synod trwał trzy tygodnie. Uczestniczyło w nim także 25 kobiet. Po raz pierwszy w historii synodów przemawiał zwierzchnik Kościoła prawosławnego Ekumeniczny Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I. Tematem synodu było „Miejsce Słowa Bożego w życiu I misji Kościoła”. Kardynał Stanisław Dziwisz odebrał w Rzymie nagrodę państwa włoskiego za „pielęgnowanie myśli i dzieła Wielkiego Papieża Jana Pawła II i promowanie kultury włoskiej poza Italią”. Rok wcześniej podobną nagrodę odebrał Ojciec Św. Benedykt XVI. Królowa Hiszpanii Zofia w swojej niedawno wydanej książce-wywiadzie pt. „ Królowa z bardzo bliska” powiedziała: „Jeśli osoby homoseksualne chcą żyć razem, to mają do tego prawo w zależności od ustaw swojego kraju, ale niech nie nazywają tego małżeństwem, ponieważ nim nie jest”. Opowiedziała się również wyraźnie przeciw aborcji i eutanazji. Brawo, Królowo! Abp warszawski Kazimierz Nycz: „My oszukujemy młodzież, twierdząc że przedmiot natury religijnej jest dla wychowania niepotrzebny. Młody człowiek zawsze wybierze to nic, bo jest wygodniejsze. Trzeba młodym ludziom powiedzieć, że nie ma wychowania bez odniesienia się do wartości.” Stolica Apostolska przyjęła nowe formuły rozesłania wiernych po Mszy św. Spośród kilkudziesięciu propozycji Ojciec Święty Wybrał trzy: l - „ Idźcie głosić Ewangelię Pańską”, 2- „Idźcie W pokoju, chwaląc waszym życiem Pana”, 3 - „Idźcie w pokoju, Alleluja, alleluja”. Bez zmian pozostaje zakończenie: „Idźcie w Pokoju Chrystusa”. Papież Benedykt XVI modlił się na grobie Piusa XII w 50. rocznicę jego śmierci. W mediach znów pojawiły się ataki na tego Sługę Bożego, oskarżanego za zbyt wielkie milczenie w czasie drugiej wojny światowej, zwłaszcza w sprawie Żydów. Prawda jest inna. Historyk izraelski Pinchas Lapidy powiedział: Dzięki postawie Piusa XII we Włoszech uratowano co najmniej 700 tys. Żydów. 40 parafian było w starogardzkim kinie „Sokół” na filmie „Świadectwo” opowiadającym pięknie i wzruszająco o Janie Pawle II. Film był oparty na książce kardynała Stanisława Dziwisza pod tym samym tytułem. Ks.Wikaiusz Stefan obchodził 34. urodziny. Ad multos annos ! 1 XI bardzo licznie oddaliśmy hołd w modlitwie i pamięci naszym zmarłym na cmentarzu. Mszę św. celebrował i homilię wygłosił ks.wikariusz dr Stefan Adrich. Firma pogrzebowa „Starówka” administrująca cmentarzem parafialnym w Subkowach prosi o uzupełnienie rezerwacji miejsc na cmentarzu. Biuro „Starówki” znajduje się w Tczewie przy ul. 30 Stycznia 9 i jest czynne od poniedziałku do piątku w godzinach 8 00 - 14 00. W Subkowach biuro firmy jest czynne w każdy czwartek od 12 00 - 14 00 w salce w podwórzu plebanii. Od 1 XI cmentarz ma nowy, duży parking, oraz specjalny dojazd do cmentarza wzdłuż boiska sportowego. Trasa jest pięknie oświetlona. Dziękujemy władzom samorządowym. Państwu Irenie i Klemensowi Olszewskim specjalne błogosławieństwo na jubileusz 50- lecia małżeństwa przesłał Biskup Diecezjalny Ksiądz Profesor Dr Hab. Jan Bernard Szlaga, a list gratulacyjny i medal prezydent RP Lech Kaczyński. Witamy w naszej parafii siostrę misjonarkę Martę Litawa, pallotynkę, która pracuje na misjach w Rwandzie. Szczęść Boże. Proszę pamiętać o siostrze w modlitwach. Dziękujemy siostrze za katechezy misyjne wygłoszone w niedzielę 23 listopada. W niedzielę 16 XI na wszystkich Mszach św. grały i śpiewały w naszym kościele siostry Natalia i Dominika Chrześcijańskie, studentki ze Sztumu. A Mszę św. o 11 30 na zakończenie TKCh celebrował i homilię wygłosił Ks. prałat dr Antoni Dunajski, proboszcz Parafii Św. Józefa w Tczewie. W niedzielę 23 XI odbyła się promocja kandydatów na ministrantów. Zakończyliśmy prace dokumentacyjne dotyczące wielu elementów naszego zabytkowego kościoła, bez których i teraz i w przyszłości nie można rozpocząć żadnych remontów i renowacji. Dokumentacja dotyczy m.in. XVIII- wiecznej ambony, konfesjonałów, organów (prospektu i instrumentu), okien ( są do wymiany ), posadzki w kościele itp. W najbliższym czasie otrzymamy dotację z Urzędu Marszałkowskiego (jeszcze w listopadzie), będzie to 50 % całości nakładów. Pracami zespołu kieruje i pieczę szczegółową nad wszystkim sprawuje p. inż. Piotr Baczyński z Tczewa. On też w numerze grudniowym Emaus /nr 101/ opisze szczegóły tych analiz i badań. Ratowanie muru przykościelnego /rok 2006/ i renowacja trzech ołtarzy w naszym kościele / rok 2007/ były również pod jego nadzorem. Panu inżynierowi w imieniu parafii składam serdeczne podziękowanie. Bóg zapłać. ADWENT W niedzielę 30 listopada rozpoczynamy a d w e n t. Piękny czas oczekiwania i przygotowania się na przyjście Jezusa w świętą Noc. Zapraszamy na roraty: dzieci w poniedziałki, środy i piątki zawsze na g. 16OO; wszystkich we wtorki, czwartki i soboty o g. 63O; w Brzuścach : we wtorki i piątki o g. 63O dzieci w środę o g. 16OO 15 Anna Bartoszewska ANIA RADZI W szyscy przerażeni jesteśmy otaczającą nas przemocą i agresją, tym, że przestępstwa dokonywane są coraz częściej przez dzieci. Dyskutuje się na temat zaostrzenia prawa, sprawności policji, ale zbyt mało mówi się o źródłach i przyczynach takiej sytuacji. Z drugiej strony powstaje wiele organizacji zajmujących się poszerzaniem praw dzieci i młodzieży. Pokolenie dzisiejszych polskich rodziców, krytykując szkoły, z których wyszło, ich przeciążone programy, obowiązkowe mundurki, stosunki między nauczycielami a ich wychowankami, pragnie uchronić swoje pociechy przed tymi negatywnymi doświadczeniami. Chcemy dać swoim dzieciom więcej niż mieliśmy sami, chcemy się z nimi przyjaźnić, traktować po partnersku. Zbyt często jednak „przeginamy”, ponosząc klęski wychowawcze. Przyczyn istniejącego młodzieżowego marginesu społecznego jest wiele - dostęp do niestosownych filmów, wydawnictw, używek, narkotyków, upadek autorytetów, wartości, bieda, ale także przesadzanie z „dobrocią” i dziecięcą wolnością. Z praw korzystać mogą ci, którzy prawa przestrzegają, wykonując swoje obowiązki. Prawo do nauki, to nie prawo do utrudniania prowadzenia lekcji, co uniemożliwia rówieśnikom korzystania z tego samego prawa. Wolność przekonań to nie sprzeciwianie się rodzicom, którzy chcą wychowywać dziecko zgodnie ze swoimi poglądami. To rodzice mają pierwszeństwo w decydowaniu o tym, co dobre, a co złe dla jego córki czy syna. Oczywiście dotyczy to przeciętnych rodziców, którzy sami praw przestrzegają i moralnie się zachowują. Ostatnio zapytał mnie uczeń, czy prawdą jest, że kiedy byłam młoda, to dzieci ustępowały miejsca starszym w tramwaju czy autobusie. Skąd biorą się te pytania ? A stąd, że kupujemy dzieciom droższe buty niż sobie, fundujemy im ekskluzywne wakacje, kiedy sami pracujemy, gwarantujemy im tysiące atrakcji na spędzanie wolnego czasu, gdy sami zmywamy, pierzemy, odkurzamy. Myślę, że czasami zdrowo jest powiedzieć sobie nie: „ja nie miałam, więc tobie dam”, tylko: „ja mam już mniej czasu, a przed tobą całe życie”. Należy dzieciom dawać, zachowując zdrowy rozsądek. Najważniejsze to dawać im miłość, poczucie bezpieczeństwa i więcej swojego czasu. Moje pokolenie w wieku, dla którego charakterystyczny jest bunt, poszukiwanie przygód i wrażeń, skupiało swą uwagę na naruszaniu praw szkolnych (tarcze na agrafce, unikanie stroju szkolnego, ucieczka z lekcji). Obecnie młodzież nie ma takich problemów, nawet wagary rodzice traktują z przymrużeniem oka, opowiadając dzieciom przy takich okazjach swoje podobne przygody. Młodzież szuka granic do przekraczania i to jest zgodne z naturalnym ich psychologicznym rozwojem. Im dalej im te granice stawiamy, tym większe popełniają grzechy i przestępstwa. Źle rozumiane miłość, wyrozumiałość, tolerancja prowadzą do wychowania społeczeństwa bezprawia. Trzymajmy swe pociechy pod swymi opiekuńczymi skrzydłami, powoli je otwierając, zanim zdolne będą decydować o sobie, zanim zdolne będą do dobrze pojętej wolności. 16 Mariola Goleniowska XI TYDZIEŃ KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ Po nabożeństwie przy pomniku W Narodowe Święto Niepod- miejscowa społeczność. Uroczystości rozpoczęła Msza ku czci pomordowanych wierni ległości, 11 listopada, zainaugurowany został w naszej parafii XI święta w intencji Ojczyzny w odmówili modlitwę w intencji wszystkich poległych w obronie Ojczyzny, a delegacje, na czele z władzami samorządowymi, złożyły wiązanki kwiatów i zapaliły znicze. Po przemarszu do Domu Kultury odbyła się uroczysta akademia. – Spotykamy się w dniu dzisiejszym, aby uczcić pamięć o naszych przodkach, ale również aby ją przekazać naszym następcom. Nasz wielki rodak Jan Paweł II w czasie jednej z pielgrzymek do kraju tymi oto słowami zwrócił się do Ojczyzny: „Ziemio polska, ziemio trudna, bądź pozdrowioTydzień Kultury Chrześcijańskiej, naszym kościele, koncelebrowa- na.” Ja, nawiązując do jego wypoktóry w tym roku obchodził swój na przez Ks. Proboszcza Feliksa wiedzi, dodam: „My też Cię poskromny jubileusz 10-lecia. Rok Kameckiego i O. Janusza z sank- zdrawiamy i cieszymy się, że Cię 2008 to 90. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości i 30. rocznica pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II. Te dwie, ważne dla nas, Polaków, daty chcieliśmy w sposób szczególny zaakcentować i im poświęcić poszczególne wieczory. Stąd wystawa filatelistyczna i plakaty wykonane przez uczniów klas szóstych Szkoły Podstawowej w Subkowach poświęcone Janowi Pawłowi II. W pokazie filatelistycznym zaprezentowane zostały plansze ze znaczkami o Ojcu Świętym. Dzieło pana Jerzego Białasa, tuarium Św. Wojciecha w Gorzę- mamy!” – tymi słowami powitał prezesa Pomorskiego Okręgu dzieju. W homilii Ks. Proboszcz zebranych Wójt Gminy Mirosław Związku Filatelistów w Gdańsku. podkreślił, że kluczowymi słowa- Murzydło. Referat okolicznościoWystawę pomogła zorganizować mi wiążącymi się ze Świętem 11 Izabela Kołodziejska od lat głów- Listopada są Ojczyzna i niepodlena dekoratorka TKCh. Do rocznic głość: również nawiązywało hasło: „Nie - Słowo „ojczyzna” wywodzi sposób zrozumieć historii naszego się od słowa „ojciec”. Ojczyzna narodu bez Chrystusa” – słowa, zatem to ziemia ojców. To dziedziktóre padły z ust Jana Pawła II w ctwo i skarb… Ojczyzna to przede Warszawie na Placu Zwycięstwa wszystkim człowiek, rodzina… 2 czerwca 1979 roku, podczas Nie jakaś rodzina, ale rodzina Bopierwszej pielgrzymki. giem silna, cnotami, modlitwą… W tegorocznych gminno-pa- - w sposób dobitny zaakcentował, rafialnych obchodach 90. rocz- a zakończył słowami Kardynała nicy odzyskania przez Polskę Stefana Wyszyńskiego: „Naród niepodległości uczestniczyła nie jest na dziś, Naród nie jest na bardzo licznie zgromadzona jutro. Naród jest, aby był.” wy wygłosiła pani Julita Chronowska, kończąc go słowami: „Przypadająca dzisiaj 90. rocznica odzyskania niepodległości stać się powinna okazją do refleksji nad darem wolności. Wolności wymagającej – jak mówił papież Jan Paweł II – nieustannego wysiłku w jej umacnianiu i odpowiedzialnym przeżywaniu. Wolność bowiem jest jak miłość, o którą trzeba dbać, zabiegać i pielęgnować. W dalszej części programu nastąpiła podniosła chwila wręczenia tytułu „Honorowego Obywatela Gminy Subkowy” panu Zdzisławowi Makowskiemu w uznaniu trwałych zasług dla rozwoju gminy i społeczności lokalnej. Na zakończenie zaproszeni goście i, tak licznie przybyli, mieszkańcy gminy Subkowy wysłuchali i obejrzeli patriotyczny program artystyczny „Droga do wolności”, przygotowany przez nauczycieli i uczniów miejscowego gimnazjum. Wieczór 12 listopada zdominowali członkowie zespołu regionalnego „Subkowiaki” oraz zespół wokalno-instrumentalny „Reaktywacja”, obydwa działające przy miejscowym Domu Kultury. „Subkowiaki” zaprezentowały piosenki ludowe, biesiadne i patriotyczne, którymi wyśpiewały sobie pierwsze miejsce wśród kociewskich grup wokalnych w tym roku na XV Przeglądzie Kociewskich Zespołów Folklorystycz- 17 nych ku czci Władczyni Kociewia w Sanktuarium Maryjnym w Piasecznie, a pani Halina Sielska świetnym monologiem w gwarze kociewskiej rozbawiła do łez widownię. Zespół „Reaktywacja” w skład którego wchodzą: Zdzisław Świtalla, Piotr Kubacka, Lucjan i Sebastian Cieplińscy, zagrał i zaśpiewał z wielką ekspresją, ulubione pieśni Jana Pawła II, a także dwie kompozycje autorstwa pana Świtalli, napisane w hołdzie Ojcu Świętemu. Spotkanie zakończyło się słodką biesiadą, radosną i towarzyską. „Jan Paweł II – wychowawca młodych” – pod tym hasłem w czwartek, 13 listopada, wieczornicę poświęconą 30. rocznicy wyboru Kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Apostolską, zaprezentowali uczniowie Szkoły Podstawowej w Subkowach. Młodzi aktorzy w sposób wzruszający wprowadzili widzów w świat wspomnień o naszym Wielkim Rodaku. W inscenizacji przedstawili utwory poetyckie oraz najważniejsze wydarzenia z życia naszego wielkiego Polaka: dzieciństwo i młodość, początki kapłaństwa, pracę z młodzieżą i czas pontyfikatu, który dla nas, Polaków, był czasem i nadziei, i otuchy, i dumy, czasem błogosławionym, niezwykłym. Publiczności najbardziej zapadły w pamięć fragmenty mówiące o miłości, ojczyźnie, tęsknocie za nią, co wspaniale ukazali wykonawcy – Szymon Kubacka i Paweł Cymanowski. Natomiast uśmiech na twarzach widzów wywołał występ maluchów z pierwszej klasy: Magdy, Karola i Kostka, którzy z wielkim temperamentem zaśpiewali „Taki duży, taki mały może świętym być”. Pozostałe pieśni, wplatane w słowa wierszy i narracji, wykonała nasza schola parafialna, której na gitarze akompaniował ks. Stefan Adrich. Całość opracowały panie Mariola Goleniowska i Izabela Kołodziejska. Następnego dnia zebrani w Domu Kultury w Subkowach mogli wziąć udział w bardzo ciekawym spotkaniu z panem Krzysztofem Szlagowskim, wielkim pasjonatem rekreacji i turystyki, zwłaszcza rowerowej, który otrzymał Nagrodę Tczewianina Roku 2004 za promocję miasta podczas wyprawy rowerowej Tczew - Beauvais – Tczew. - Czytając książkę Pablo Coelho „Pielgrzym”, wpadłem na pomysł realizacji jednej ze swych wielu pasji. Postanowiłem, że rowerem dotrę do wszystkich miast partnerskich Tczewa. – powiedział na początku wystąpienia gość piątkowego wieczoru. Krzysztof Szagowski, który na co dzień jest naczelnikiem Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu w tczewskim magistracie, w tym roku zrealizował kolejną wyprawę - do Lev Hasharon w Izraelu. Wcześniej był w miastach partnerskich grodu Sambora w Niemczech, Francji, Anglii, Rosji oraz na Litwie i Łotwie. Trzy lata temu np. dotarł do partnerskiej dla Tczewa dzielnicy Londynu BarkingDagenham na dzień przed pamiętnymi zamachami bombowymi, które wstrząsnęły wówczas całym światem. W tym roku, wybierając się do Izraela, rowerem przekroczył granice na Ukrainie, Rumunii, Bułgarii, Turcji i na Cyprze. Ostatni etap eskapady, który wiódł przez niebezpieczne tereny Libanu i Syrii, tczewianin wolał przebyć samolotem. Ostatecznie w ciągu 28 dni pokonał rowerem ponad 3300 km (średnio 118 km dziennie). Podczas czterotygodniowej wyprawy z Tczewa do Lev Hasharon Krzysztof Szlagowski schudł 10 kg, kąpał się w trzech morzach: Czarnym, Marmara i Śródziemnym, wymienił sześć dętek i jedną szprychę, a na jednym ze zjazdów rozwinął prędkość 70,6 km/godz. Najdłużej, bo 11 dni, zajęło mu przejechanie przez Turcję. Krzysztof Szlagowski zaskakiwał już też innymi pomysłami. Gdy np. podczas poprzednich Dni Ziemi Tczewskiej grupa nauczycieli i radnych kajakami pokonywała Wisłę z Gniewa do Tczewa, K. Szlagowski przebył ten dystans wpław. Interesujące opowieści o rowerowych wyprawach po świecie tczewskiego miłośnika „dwóch kółek „ ilustrowane były atrakcyjną prezentacją multimedialną. Spotkanie muzycznie uświetnił dobrze nam wszystkim znany, duet rodzinny - Kazimierz Gdula i jego córka Aneta. W sobotni wieczór gościliśmy pana Jakuba Gackowskiego, artystę fotografa ze Świekatowa. Jest on członkiem Związku Polskich Fotografów Przyrody, jednym z laureatów konkursu fo- tograficznego organizowanego w 2007 r. przez Muzeum im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, twórcą kilku wystaw indywidualnych i zbiorowych. Na swym koncie posiada również liczne publikacje dotyczące piękna Borów Tucholskich – kalendarzy, folderów promujących gminę Świekatowo, serii okolicznościowych pocztówek. Na początku spotkania pan Gackowski prezentował kapliczki przydrożne i krzyże z parafii Świekatowo. Dalej była prelekProwadzący wieczór... cja multimedialna z Medjugorie i Lourdes oraz fotografie ukazujące piękno Borów Tucholskich. Tego wieczoru z poezją śpiewaną wystąpiły sióstry Natalia i Dominika Chrześcijańskie ze Sztumu, które zachwyciły wszystkich swym pięknym głosem. Pieśni śpiewane przez siostry Chrześcijańskie radowały nasze serca również podczas wszystkich Mszy Świętych w niedzielę. Uroczystą Mszę Świętą kończącą XI Tydzień Kultury Chrześcijańskiej celebrował ks. prałat Antoni Dunajski, proboszcz parafii św. Józefa w Tczewie, teolog, wybitny znawca twórczości Norwida. W homilii nawiązał do niedzielnej Ewangelii, mówiąc, że każdy z nas ma jakieś ukryte zdolności, które trzeba rozwijać i pomnażać. Świat kultury to świat wartości. Człowiek, my wszyscy, powinniśmy orientować się nie na świat rzeczy, ale właśnie na świat wartości, zwłaszcza wartości chrześcijańskich. Niezła frekwencja podczas poszczególnych wieczorów wskazała, że wielu z nas potrzebuje niecodziennych przeżyć z ciekawymi ludźmi. Dla niejednego stałego bywalca te listopadowe wspólne wieczory są odskocznią od szarych, codziennych spraw. Dziękuję wszystkim gościom, uczestnikom,organizatorom i parafianom, którzy zechcieli skorzystać z naszego zaproszenia i po raz kolejny uświadomili w nas przekonanie, że mimo wszystko, warto! Warto ubogacać się duchowo przez dar obec ności..„Najpiękniejszym darem miłości jest obecność.” - Ks. Janusz Stanisław Pasierb. 18 ks. Franciszek Kamecki L O L E K Wspomnienie w 30. rocznicę wyboru Kardynała Karola Wojtyły na papieża Jana Pawła II, po obejrzeniu filmu “Lolek”, scenariusz i reżyseria Joanna Maro N a spotkaniach z rodzicami często przedstawiam wychowanie jako doprowadzenie swego dziecka do samodzielności życiowej (biologicznej, uczuciowej, społecznej, politycznej, duchowej i religijnej). I w zbliżaniu dziecka do Jezusa Chrystusa warto widzieć pewien ideał wychowawczy zapisany w Piśmie św. Trzeba być pewnym, iż nie ma wyższego ideału, wyższych pragnień i tęsknot poza Jezusem. Jezus i Jego Ewangelia nie podlega dyskusji w klasyfikacji wszelkich ideałów i celów. Film “Lolek” dodany do prenumeraty “Tygodnika Powszechnego” jest niezwykły, ponieważ pokazuje, jak rósł Karol Wojtyła, gdy miał 9 lat, po śmierci matki i 12 lat, po śmierci starszego brata lekarza Edmunda. Został jedynakiem i półsierotą. Mieszkańcy Wadowic zapamiętali spacery ojca z synem - starszego Karola z młodszym Karolem nazywanym Lolkiem. Starszy Karol, emerytowany wojskowy, był i ojcem, i zarazem przyjacielem młodszego Karola. W pokoju Lolek z ojcem grał szmacianą piłką. Starszy Karol towarzyszył młodszemu Karolowi prostotą, naturalnością, pracowitością, modlitwą, pogłębiającą się duchowością, wspólnym wędrowaniem do kościoła. Do I Komunii szedł Lolek w butach dziewczęcych, skoro nie było innych. Od ojca uczył się miłości do gór, nart i wody, zwłaszcza do kajaków płynących po górskich rzekach. Wartość filmu polega jeszcze na tym, że w nim wypowiadają się koledzy Lolka z gimnazjum (ówczesna neoklasyczna średnia szkoła dla chłopców z łaciną i greką) i z I roku studiów na UJ. To ostatni żyjący jeszcze świadkowie. Te sympatyczne wypowiedzi uzupełniają barwne szczegóły młodości Lolka. Lo- lek z ojcem chodził do jadłodajni higienicznej na kluski, chleb ze skwarkami, bułki itp. Mieszkał naprzeciwko kościoła w Wadowicach na piętrze kamienicy czynszowej, skąd nieraz z okna spuszczał na sznurku na dół bańkę, do której wlewano mleko dla nich obojga. W tej kamienicy był jeszcze sklepik jakby społeczny, którego pieniądze trzymał Lolek. - Dlaczego tylko on? - pytali zazdrośnie koledzy. - Bo on jest najporządniejszy - odpowiadała pani ze sklepu. - Gromadziliśmy oszczędności w kasie szkolnej, w końcu okazało się po maturze, że Lolek uzbierał najwięcej, bo aż 300 zł przedwojennych, za tyle można było kupić 3 najlepszej marki rowery. Lolek z innymi chłopcami grał w piłkę na ulicy lub na jakimś placu w Wadowicach. Dobrze recytował i stawał się świetnym aktorem. Gdy kiedyś miał grać dwie role w szkole, bo kolega zachorował, natychmiast szybko nauczył się drugiej roli, miał bardzo dobrą pamięć, całość wyszła dobrze. W jednej pięcie miał dużą dziurę, wyglądało fatalnie, a potem już jej nie miał. Jak to? - pytam - jak zniknęła dziura w pięcie? - Ano - odpowiedział Lolek - zamalowałem atramentem. Był najzdolniejszy, ale nie wyrywał się do odpowiedzi. Nie zgłaszał się sam. Nie chciał pokazywać swej przewagi intelektualnej nad kolegami. Gdy profesor zapytał go, zawsze odpowiadał prawidłowo. Po maturze na mały skromny bal zaproszono także Wojtyłę. W filmie jedna z koleżanek zwierza się, iż wtedy tańczyła z nim. W r. 1938 starszy Karol, ojciec, przeprowadził się z synem do Krakowa, gdzie od jesieni Lolek rozpoczął studia na polonistyce Uniwersytetu Jagiellońskiego. Spokojny, pracowity, uzdolniony student. Tak go zapamiętali koledzy, którzy nie przypuszczali, iż kiedyś będą rozmawiać na “ty” z papieżem. Lolek-Karol rozwija swoje zainteresowania aktorskie i literackie. Zapisuje się do studenckiej grupy teatralnej. - Wspaniale recytował staropolskie teksty - zwierza się jego koleżanka ze studiów. - Od razu nie wyróżniał się, ponieważ inni byli lepiej ubrani, głośniejsi, pewni siebie, a on był spokojny, intelektualnie bardzo sprawny, ale wypowiedzi ostrożne i zrównoważone. Prostota i bujna czupryna dodawały mu uroku. Pisał wiersze, które nie cieszyły się aplauzem koleżanek i kolegów. Mówiono: są za staroświeckie. Ukrywał się wśród pisarzy, bo publikował pod pseudonimami. Dopiero, gdy został papieżem, zdekonspirowano go i ujawniła się jego twórczość literacka. Jako papież by krytyczny i mówił, że jego pisanie uznano dopiero, gdy został papieżem. Podczas studiów ktoś napisał mu na drzwiach: Karol Wojtyła początkujący święty. Na koniec I roku na tablicy podano szczegóły programu II roku. - Wojtyła podszedł do tablicy i długo czytał - wspomina jego koleżanka Halina Kwiatkowska. - Podniósł potem rękę i kciuk do góry, wypowiadając słowa w głębokim zamyśleniu: - “Nie, to nie jest to”. Z pewnością dalej nie te studia. Szukać trzeba czegoś innego. Przed kolejnym rokiem akademickim w r. 1939 wybuchła II wojna światowa. Lolek wybrał seminarium duchowne. Pragnie zostać kapłanem. Takie było pierwotne marzenie matki: jeden syn lekarzem, drugi księdzem. Chociaż Lolek marzył, aby zostać lotnikiem, bo przecież papieżem nie może być Polak. 19 ks. Stanisław Olszewski Medytacje współczesnego człowieka… N areszcie!!! W końcu świat staje się coraz bardziej postępowy... Tylko jakoś ten Kościół nie potrafi iść z duchem czasu, tak jakby zatrzymał się w wielu swoich poglądach, szczególnie moralnych, na średniowieczu. Ale ostatecznie, co ja tam będę słuchał księży, to jest przecież moje życie, a nie ich… Mam już swój plan na życie z dziewczyną, którą niedawno poznałem i jestem z niego dumny – ja, nowoczesny Europejczyk… Jak tylko nadarzy się okazja, to będziemy się „kochać”, tak jak to robią wszyscy (ciekawe, który „mądry filozof” „kochaniem się” nazwał jakikolwiek akt seksualny?). Bo kto w tych czasach żyje w czystości przedmałżeńskiej? Przecież trzeba się sprawdzić, wypróbować, zobaczyć, czy ona naprawdę mnie kocha, czy jest w stanie mi to udowodnić przez intymne chwile. Dla mnie przecież liczy się seks, a nie przyjaźń między kochającymi się osobami. Nie wiem, jakie lubi książki, jakie ma marzenia i plany na przyszłość; nie wiem, co tak naprawdę czuje, ale chcę znać za to każdy fragment jej pięknego ciała. Przecież się kochamy, więc nic złego w tym nie ma, a poza tym wszyscy tak robią. Nie ma chyba nikogo, kto idzie do ślubu, a nie miałby za sobą „tego pierwszego razu”. Hmm, a jeśli się rozstaniemy?? To pozostaną tylko złe wspomnienia i może żal tego, co zrobiłem. Ale pewnie uda się to zagłuszyć przez „zaliczenie” kolejnej dziewczyny i kolejnej… Przynajmniej będę miał się czym pochwalić przed kolegami… Co dalej? Może tzw. „wolny związek”? To nieistotne, że nazwa jest sprzeczna sama w sobie, jak np. kwadratowe koło. Żadnych zobowiązań – to najważniejsze! Bo przecież kto w tych czasach wytrzyma z tą samą osobą do końca życia? Kiedy będę chciał, lub kiedy dziewczyna zacznie mi grać na nerwach, albo jak spotkam młodszą i piękniejszą, to będę mógł odejść. Ale póki co, to kocham tę jedną jedyną najbardziej na świecie. Przynajmniej tak jej mówię. A ślub? Po co mi tam jakiś papierek, do szczęścia to niepotrzebne. Tylko życie komplikuje, do tego jeszcze wydatki na wesele, a potem ewentualny rozwód… A rodzice na szczęście są nowocześni i nie zwrócą mi uwagi, że będziemy mieszkać z dziewczyną pod jednym dachem. A to, że nie będę mógł korzystać z sakramentów świętych, jest mniej ważne. Najważniejsze jest to, żebym miał pogrzeb katolicki – bo co ludzie powiedzą… A jeśli już nawet zdecyduję się ostatecznie na ślub ze względu na udogodnienia podatkowe dla małżonków, czy na prawo spadkowe, lub ewentualne naciski rodziny ukochanej dziewczyny, to zawsze można wziąć rozwód. Tyle par przecież z przymrużeniem oka wypowiada przed ołtarzem słowa „oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci”. Jeśli się nie powiedzie, jeśli coś się nie ułoży, jeśli żona zacznie mnie denerwować (bo przecież nie ja ją!), to znajdę sobie kochankę i zacznę romans albo złożę wniosek rozwodowy do sądu. Tylko podobno dzieci na tym ucierpią, tak mawiają psychologowie… Jakoś nie bardzo mnie to interesuje. Raz na jakiś czas się z nimi zobaczę i obowiązek ojcowski będzie zaliczony. A była żona niech je wychowuje, przecież będę płacił jej alimenty, więc sumienie czyste… Ale tak naprawdę to po co w ogóle mieć dzieci? To tylko dodatkowe wydatki na pieluchy, szkoły tańca, kursy językowe, basen, korepetycje… Antykoncepcja to wspaniały pomysł. A zamiast dzieci, lepiej kupić sobie pieska i z nim wychodzić na spacer. No ale jeśli dziecko się przytrafi – mówi się trudno i żyje się dalej… A jeśli jakieś z moich dzieci pod wpływem coraz większej propagandy homoseksualizmu na Zachodzie, ale i nie tylko (bo na szczęście Polska w końcu staje się coraz bardziej liberalna w kwestiach moralnych), oświadczy pewnego dnia, że ma partnera tej samej płci co ono, to sprzeciwiać się nie będę. Każdy jest przecież wolnym człowiekiem i rację ma Jurek Owsiak powtarzając: „Róbta, co chceta”. Ślubu w Polsce co prawda nie dostanie, ale przecież przy otwartych granicach, wyjechać do innego państwa to nie problem. Niestety, nie doczekam się w takim przypadku własnych wnuków. Ale na szczęście środowiska homoseksualne walczą o prawo do adopcji, więc do tego czasu pewnie przepisy regulujące tę kwestię się zmienią. Prawdę mówiąc, jak będzie na świecie coraz więcej par homoseksualnych pragnących adoptować dzieci, to zacznie brakować kobiet, które mogłyby je urodzić. No bo przecież normalne małżeństwa staną się rzadkością. A przy coraz większej ilości par homoseksualnych, dzieci będzie coraz mniej i mniej… I może ludzkość współczesnej Europy wyginie, jak to miało miejsce w kulturach starożytnych. Ale co to mnie interesuje, wtedy już dawno nie będzie mnie na tym świecie... PS. Nie ma to jak pod przykrywką pięknych haseł – miłości, wolności i tolerancji propagować idee, które prowadzą do tragedii młodych ludzi, tragedii rodzinnych, nieszczęść dzieci… Ale kogo to interesuje? Przecież „niech żyje wolość i swoboda”. A odpowiedzialność za swoje czyny niech pojedzie na wakacje… Radosne spotkanie Dnia 15 listopada br. na sali gimnastycznej Zespołu Szkół w Subkowach spotkały się zespoły siatkarskie reprezentujące Rodziny Kolpinga z Gdańska Św. Wojciecha, Jodłowna, Niewieścina i Subków. Był to drugi turniej siatkarski w Subkowach, przy czym drużyna z Niewieścina była debiutantem corocznej imprezy. Sędziował pan Jacek Lisewski – nauczyciel miejscowej szkoły. Dziękujemy! Mecze były wyrównane i pełne emocji. Prezesi: Ks. kan. Krzysztof Ziobro i ks. proboszcz Andrzej Danielski wraz z osobami kibicującymi raźno reagowali na grę swoich reprezentantów. Pierwsze miejsce zajęła drużyna RK z Św. Wojciecha, drugie gospodarze, trzecie RK z Jodłowna, a czwarte RK z Niewieścina. Puchar ufundował i wręczył zwycięzcom ks. kan. Janusz Rekowski – Honorowy Prezes Zarządu Centralnego Rodzin Kolpinga w Krakowie. Nagrody rzeczowe, ku uciesze zawodników, ufundował i wręczył ks. kan Feliks Kamecki. Spotkanie zakończono wspólnym posiłkiem, przygotowanym przez członków Rodziny Kolpinga z Subków. Była też wymiana doświadczeń odnośnie działania Rodzin i planów na przyszłość. Dziękujemy wszystkim za pomoc w organizacji imprezy, która przyczyniła się do nawiązania bliższych kontaktów z innymi Rodzinami. Przewodniczący RK w Subkowach Zdzisław Makowski 20 Anna Falgowska OBCY JĘZYK POLSKI [Ciesze sie, że cie widze], czyli rzecz o „ą” i „ę” Często zdarza się, że użytkownik polszczyzny popada w hiperpoprawność zapominając przy tym o zasadach fonetyki polskiej. Wtedy właśnie da się słyszeć bardzo wyraźnie głoski ą i ę wymawiane we wszystkich wyrazach. Choć taka wymowa jest dosyć rażąca, wielu uważa ją za poprawną i staranną. Często takie wymawianie wspomnianych głosek ma podnieść prestiż wypowiedzi i podkreślić znakomite wykształcenie – nic bardziej mylnego. Zgodnie z zasadami fonetyki, przed spółgłoskami zwartymi (p, b, t, d, k, g) oraz zwarto-szczelinowymi (c, dz, cz, dż, c, dź) samogłoska nosowa ę przechodzi w en albo w em, a samogłoska ą – w on lub om, a więc że choć piszemy tępy, zęby, sędzia, kąpać, błądzić, sęk, tęga, okrągły, pączek, więc, jędza, wymawiać musimy [tempy], [zemby], [sendzia], [kompać], [błondzić], [senk], [tenga], [okrongły], [ponczek], [wienc], [jendza]. Zachowywanie w tym wypadku pełnej nosowości, a więc mó- Poczucie humoru u dzieci K ażde dziecko jest inne – jedno to śmieszek od urodzenia, drugie z natury poważne. Jednak u wszystkich można i powinno się rozwijać oraz pielęgnować zmysł humoru. O ileż łatwiej i lżej żyć ludziom posiadającym tę cechę. Umiejętność spojrzenia na pewne sprawy i zagadnienia z humorem, dostrzeganie w jakiejś, nawet poważnej sytuacji, zabawnych stron – niesłychanie ułatwia nam ich przeżycie, przynosi odprężenie, stwarza pewien dystans do nich. Dzięki temu możemy spokoj- wienie [tępy], [zęby] itd. z wyraźnym „ę” uważa się za uchybienie językowe, czego nie uświadamia sobie wielu wytrawnych mówców. Koniecznie jednak trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że są wypadki, kiedy samogłoska ę, a także ą występujące w środku wyrazu utrzymują swój nosowy charakter. Dzieje się tak w sytuacji, gdy poprzedzają one spółgłoski szczelinowe s, z, sz, ż, ś, f, w, ch. Mówi się zatem przykładowo [kęs], [węch], [męski], [węzeł], a także [wąski], [wiązać], [wąż], a nie: [kens], [wench], [menski], [wenzeł], [wonski], [wionzać], [wonż], tzn. z rezonansem nosowym ę i ą. Żeby nie być na bakier z polszczyzną, należy więc owo rozróżnienie po prostu zapamiętać. Najlepiej wbić sobie do głowy, że jeśli samogłoski nosowe ę i ą pojawiają się w środku wyrazu przed spółgłoskami zwartymi i zwarto-szczelinowymi, wówczas albo cały dźwięk przechodzi w en, em lub on, om, albo w ogóle ginie nosowość ę, ą. Jeżeli zaś samogłoski ę i ą występują przed spółgłoskami szczelinowymi, rezonans zostaje jednak utrzymany. Przyjrzyjmy się z kolei sytuacji, kiedy samogłoska -ę wchodzi do wygłosu jakiegoś wyrazu, np. robi-ę, pisz-ę, siedz-ę, gazet-ę, Polsk-ę. Czy traci wtedy nosowość, czy nie? Otóż traci! Zatem należy mówić [lubie cie], [ciesze sie, że cie widze], [prosze cie] itp. Jedynie w starannej wymowie możliwe jest utrzymanie lekkiej nosowości w pierwszym wyrazie z wygłosowym -ę, jeśli obok występuje inny, np. [proszę wrzucić monete]. Warto sobie jednak uzmysłowić, że o ile samogłoska ę na końcu wyrazu traci nosowość, o tyle samogłoska ą ją zachowuje. Trzeba wyraźnie wymawiać [idą drogą], [z tą ładną dziewczyną], [z moją matką]. Za dopuszczalną uważa się artykulację [idou drogou], [z tou ładnou dziewczynou], [z mojou matkou], a więc z ą jako dźwiękiem ou, naganne jest natomiast mówienie [idom drogom], [z tom ładnom dziewczynom], [z mojom matkom], czyli z -om na końcu, albo [ido drogo], [z to ładno dziewczyno], [z mojo matko], tzn. bez nosowości, z czystą ustną samogłoską o. Dodam na koniec, że zgodnie z dzisiejszą normą fonetyczną zarówno samogłoska nosowa ę, jak i ą tracą rezonans przed spółgłoskami l i ł. Z tego powodu jedyne do zaakceptowania są formy [wzioł], [zaczoł], [wzieli], [zasneli], [drgneły], a nie: [wziął], [zaczął], [wzięli], [zasnęli], [drgnęły]. Sylwia Cichocka nie, a zatem i bardziej obiektywnie spojrzeć na ów problem. Małe dziecko ma na ogół w sobie dużo radości życia. Smutek powinien nas niepokoić. Ale jakże często się zdarza, że dorośli gaszą tę dziecięcą radość życia śmiertelną powagą, nie podtrzymując jego prowokacji do żartów i przekomarzań, jego chęci do dowcipów i figlów. A tymczasem powinniśmy korzystać z owych zaczepek dziecięcych i, zapominając na chwilę o tym, że jesteśmy dorośli, zaśmiewać się razem z nim z jego dowcipnych pomysłów, choćby nas one specjal- nie nie śmieszyły jako bardzo naiwne. Takim postępowaniem pobudzamy dziecko do dalszych zabawnych pomysłów i stwarzamy odpowiedni klimat do rozwoju jego dowcipu, jak i humoru. Jest to szczególnie cenne dla niego w dalszym życiu, w momentach przeciwności i trudów. Poczucie humoru bowiem daje odporność psychiczną na różne napotykane niepowodzenia, których, jak wiadomo, w życiu każdego człowieka jest wiele. Poczucie humoru pozwala na znoszenie ich z większą pogodą, a nawet – niektórych z nich – z uśmiechem. 21 Krzysztof Leszczyński Choroba wrzodowa S pożywanie posiłków, zwłaszcza na spotkaniach, przyjęciach czy „Balu Prezydenckim” to niewątpliwie przyjemność. Ale trudno nazwać przyjemnością występowanie bólu brzucha po posiłku lub uczucia pełności, gniecenie czy pieczenie w żołądku. Przyczyną tych dolegliwości mogą być wrzody żołądka. Jak dochodzi do ich powstania? Aby lepiej to zrozumieć należy wiedzieć, że żołądek, jelita i gruczoły trawienne produkują kwas solny i różne enzymy (np. pepsynę), których zadaniem jest trawienie pokarmu - w tym przyswajanego przez nas białka. Białko jest jednocześnie jednym z podstawowych materiałów budulcowych żołądka – jego ściany od zawartości musi oddzielać bariera ochronna. Bariera ta nazywana jest błoną śluzową. Gdyby jej nie było, żołądek zostałby zaatakowany i strawiony przez własne kwasy. Zdarza się jednak, że mechanizm ochronny ścian żołądka zostaje zburzony, co może prowadzić do ubytków w błonie. Ubytki te zwane są popularnie wrzodami. Ich średnica może przekraczać 3-5 mm, a dno sięgać warstwy mięśniowej żołądka. Na jakie objawy trzeba zwrócić uwagę przy chorobie wrzodowej? Jednym z najczęstszych objawów jest ból w nadbrzuszu, który pojawia się 2-3 godziny po posiłku. Jeżeli nie przyjmujemy żadnych pokarmów, może się zwiększać. Czasem ból jest tak silny, że budzimy się w nocy. Inne objawy to nudności i wymioty, nawet z krwią, chudnięcie, niestrawność, zmęczenie, uczucie pełności w nadbrzuszu. Należy także nadmienić, że w niektórych przypadkach choroby wrzodowej mogą nie występować żadne z wyżej wymienionych objawów. Jeszcze nie tak dawno powszechne było twierdzenie, że do powstania wrzodów żołądka przyczyniają się głównie stres oraz używki: kawa, alkohol i papierosy. Tymczasem w 1983 roku dwaj badacze australijscy odkryli, iż na błonie śluzowej żołądka i dwunastnicy żyją bakterie, które nazwano Helicobacter pylori, które wywołują owrzodzenia. Okazało się, że bakterie te są sprawcami 90 % przypadków wrzodów żołądka i dwunastnicy. Wytwarzane przez nią substancje wywołują zapalenie i uszkodzenia błony śluzowej. Zakażenie bakterią Helicobacter pylori następuje przez bezpośredni kontakt na ogół we wczesnym dzieciństwie. I choć niewiele jeszcze wiadomo o sposobach jej przenoszenia, na pewno warto z ostrożnością podchodzić do wszystkich kwestii związanych z jedzeniem i przygotowywaniem pok a r m ó w. Przed posiłkiem n a l e ży pamiętać o dokładnym umyciu rąk, spożywać pokarmy wiadomego pochodzenia i pić wodę ze znanych źródeł. Leczenie choroby wrzodowej to stosowanie antybiotyków, które niszczą bakterie Helicobacter pylori oraz leki przeciwwrzodowe, które neutralizują kwas solny żołądkowy. Środki te podaje się zazwyczaj w różnych kombinacjach. Nieleczona choroba wrzodowa może być przyczyną poważnych, często zagrażających życiu powikłań. Może np. uszkodzić naczynia krwionośne żołądka i przegryzając ich ścianki wywołać krwotok wewnętrzny. Potocznie mówimy o pęknięciu wrzodu. Jak rozpoznać ten ostry stan. Przede wszystkim występuje ostry i nagły ból brzucha, osłabienie, skóra jest zimna i spocona, może wystąpić podwyższenie temperatury, wymioty krwią lub jej skrzepami przypominającymi fusy od kawy albo stolce ciemne (smoliste). Gdy występują takie objawy, nie należy zwlekać z wezwaniem pogotowia ratunkowego, zazwyczaj potrzebna jest interwencja chirurga. Badaniem które potwierdza chorobę wrzodową jest gastroskopia. Jest to badanie polegające na oglądaniu śluzówki i żołądka, i dwunastnicy. Podczas tego badania można zamknąć pęknięte naczynia za pomocą specjalnego narzędzia wprowadzonego przez gastroskop. Podczas badania pobrane są niewielkie skrawki tkanki, które zostają użyte do testów laboratoryjnych na obecność bakterii Helicobacter pylori. Jak zachować się w przypadku stwierdzenia choroby wrzodowej? W przeszłości dużą wagę przywiązywano do diety. Dzisiaj wiadomo, że chorujący na wrzody nie muszą przewracać do góry nogami całego swego menu. Powinni jednak dla własnego dobra wyeliminować te składniki pokarmowe, które mogą wywołać przykre dolegliwości np. czarny pieprz, ostrą paprykę, ocet, chili, kawę, kakao, czekoladę, napoje typu cola, soki, owoce cytrusowe, przetwory pomidorowe, miętę. W kuracji przeciwwrzodowej istotniejszy od diety jest sposób spożywania posiłków. Należy nauczyć się jeść niewielkie porcje, ale kilka razy dziennie, ostatni nie później niż 2 godziny przed snem, w spokojnej atmosferze, dokładnie przeżuwać każdy kęs. Zalecane jest także zrezygnowanie z wszelkich używek - kawy, papierosów, alkoholu, a nawet dużej ilości herbaty. Należy także pamiętać, że większość leków przeciwzapalnych, przeciwbólowych, zwłaszcza niesterydowe leki przeciwzapalne, to czynniki, które zwiększają podatność na powstawanie wrzodów. Kończąc, życzę wszystkim smacznego i mam nadzieję, że dolegliwości związane z chorobą wrzodową nie będą dokuczały czytelnikom „Emaus”. 22 Anna Piechowska Kwestia wyboru ybór- zastanawiałam się jak definiować to słowo w dzisiejszych czasach. Przerzuciłam kilka popularnych słowników, Wikipedię, Internet i o dziwo nie znalazłam żadnego sensownego wyjaśnienia znaczenia tego słowa. Przy wpisaniu hasła „wybór” uzyskałam ponad 24 miliony haseł, jednak każde z nich łączyło się albo z jakąś teorią ekonomiczną, o której nie mam zielonego pojęcia lub z wyborami - do Parlamentu, na Prezydenta. No i czymże jest ten krótki wyraz składający się z zaledwie pięciu liter. Od dzieciństwa wielu z nas słyszało przecież „masz wybór” albo „wybierz dobrze” czy też „dokonaj mądrego wyboru”, ale tak naprawdę, czym kierują się ludzie zwracający się w ten sposób. Chciałabym spróbować zdefiniować słowo „wybór”, ale z góry ostrzegam, że będzie to ujęcie subiektywne, niepełne, może błędne. Nie posiadam wiedzy ani doświadczenia, by zrobić to dobrze. Wybór - decyzja o tym, która z kilku dostępnych nam możliwości jest najlepsza. Wychodzi takie trochę masło maślane, bo czym jest decyzja, ale powiedzmy, że z grubsza jest. A może wy, drodzy czytelnicy macie jakiś lepszy pomysł? Idąc ścieżką mojego rozumowania chciałabym się zastanowić nad tym, czy w ogóle mamy jakikolwiek wybór czy też nie? Pesymiści z pewnością założą, że nie posiadamy, że nasze życie jest z góry ustawione i poruszamy się jak marionetki w teatrzyku. Nie zgodzę się z nimi, ponieważ sądzę, że Bóg tak bardzo nas kocha, że pozwala nam wybrać to, co uważamy za stosowne. Oczywiście zachodzą czasami sytuacje wyjątkowe jak to, że nasi rodzice zostawiają nas zbyt szybko i musimy zająć się młodszym rodzeństwem, czy też to, że musimy zająć się chorymi krewnymi. To tylko przykłady, ale przy powzięciu takiej decyzji także mamy wybór. Możemy przecież oddać rodzeństwo do sierocińca, a krewnych do szpitala, ale wyborem miłości lub przyzwoitości opiekujemy się wyżej wymienionymi osobami.. Tak samo, to my decydujemy o tym, co będziemy studiować. To, czy wybieramy dany kierunek dla pieniędzy, czy też z powodu zainteresowania daną dziedziną, jest naszą prywatną sprawą. Ważne jest to, że my dokonaliśmy wyboru, a implikacje, jakie powstają po podjęciu danej decyzji, nie wchodzą już w zakres moich rozważań. Czasami owszem, pojawiają się trudności, np. gdy brakuje pieniędzy lub w takich patologicznych sytuacjach, jak próba zmuszenia nas do danych studiów. Istnieją jednak wyjścia z każdej sytuacji. Można przecież pracować lub sprzeciwić się tym, co próbują wywrzeć na nas wpływ. Uważam, że tak samo będzie jeśli chodzi o wybór partnera życiowego (czyt. męża lub żony)! W momencie składania przysięgi małżeńskiej podejmujemy decyzję o jej złożeniu lub nie na podstawie całej wiedzy jaką zgromadziliśmy przez czas, gdy spotykaliśmy się z daną osobą. Nikt przecież nie zmusi nas w dzisiejszych czasach do poślubienia kogoś, kogo nie chcemy. Nieco trudniej będzie, jeśli chodzi o pracę. Jest to z kolei wybór naszego pracodawcy, czy da nam pracę, czy też wybierze na stanowisko kogo innego. Jednak naszym wyborem jest to, czy ubiegamy się o dany etat, czy też nie. Wydaje mi się więc, że życie jest kwestią wyboru. My podejmujemy decyzje, osobiście je realizujemy. Jednak, czy aby na pewno tak jest? Na to pytanie każdy musi sam udzielić sobie odpowiedzi. W Rozważania księdza M. Malińskiego Gdyby można było powtórzyć życie. Gdyby można było powtórzyć choć rok, choć miesiąc, choć dzień, choć godzinę. Gdyby można było cofnąć słowo, odwołać czyn. Mimo to nie staraj się żyć zbyt ostrożnie. Nie zajmuj się zbytnio wyplenieniem swych wad. Zrób coś w życiu. Tylko z rozmachu, tylko w takim rozpędzie wygubisz to, co się grzechem, wadą, złem nazywa. Nie będzie na to czasu. A zresztą wkalkuluj to ryzyko: że ci nie wyjdzie tu i tam, że nawet kogoś potrącisz, zahaczysz. Bo to będzie niewspółmierne do dobra, które realizujesz: wynagrodzisz nim wszystkie tamte niedociągnięcia. Nie ma sytuacji, która byłaby końcową. Nie istnieje punkt dojścia, po którym miałaby nastąpić stabilizacja. Nie ma stanu doskonałego. Nie ma formy ostatecznej. Nie ma kształtu idealnego. Wszystko jest etapem, po którym trzeba iść natychmiast dalej, bo inaczej już jesteśmy nieaktualni: znajdujemy się w śmiesznej sytuacji zadowolonego z siebie faryzeusza. I to w każdej dziedzinie: tak postępu naukowego i technicznego, polityki, kultury, jak rozwoju osobowego. I dlatego, gdy będziesz umierał, nie powinieneś żałować, że nie załatwiłeś wielu spraw ani nie doczekałeś pełni swych czasów, że nie przeżyłeś lat spokoju i stabilizacji. Takich tutaj nie ma Spotkasz je po tamtej stronie. Nie usprawiedliwiaj się postępowaniem innych ludzi. Nie zasłaniaj się ich czynami. Usuń motywację swoich czynów typu: „Jak on się nie przejmuje, to co ja się mam przejmować?” „Jeżeli im wolno, to dlaczego mnie nie?” Będziemy sądzeni indywidualnie, bo otrzymujemy indywidualnie. Jeżeli dostrzegłeś, to jesteś tym, który więcej dostał. Nigdy nie porównuj się z innymi ludźmi. Nie wiesz, ile otrzymali. wiesz tylko. ile ty sam otrzymałeś. I za to jesteś odpowiedzialny. Gdzież jest świat pełen słońca, śmiechu, przyjaźni, beztroski, zdrowia? W Londynie mówią, że to w Nowym Jorku; w Nowym Jorku mówią, że to w Kalifornii; w Kalifornii mówią, że to w Paryżu i w Rzymie; w Rzymie i w Paryżu mówią, że w Londynie. Ale gdzieś jest świat pełen szczęścia. Nie wpatruj się w siebie: ani w swoją przeszłość, ani w swoją przyszłość, ani w swoje powodzenia, ani klęski, ani swoją młodość, ani starość, bo ogarnie cię obłędny strach, rozpacz. Trzeba przekroczyć krąg własnego „ja” przez zaangażowanie, poświęcenie, miłość, ufność, wiarę. To jest droga prawdziwych artystów, prawdziwych rodziców, prawdziwych działaczy, prawdziwych twórców, prawdziwych chrześcijan – prawdziwych ludzi. 23 Ciotka Matylda S Z LINII FRONTU pełniły się marzenia Ikara. Współczesny człowiek dzięki rewolucji w nauce w kilka godzin dociera do odległych kontynentów czy lata w kosmos. Zastanawiamy się niekiedy, czy ludzkość w swoim dążeniu do panowania nad światem pokona kolejne bariery. Póki co nie możemy podróżować w czasie, ani uciec od efektów jego przemijania. Godzimy się z tymi faktami. Nie rozdzieramy szat z bezsilności, a nawet paradoksalnie cieszymy się, że czas tak wartko płynie, stwarzając nam okazję do hucznego obchodzenia najprzeróżniejszych jubileuszy. Tak więc ma swój jubileusz nasz parafialny „Emaus” ukazując się po raz setny, obchodził go niedawno nasz były prezydent Lech Wałęsa, świętując z przyjaciółmi swoje 65. urodziny, a pod koniec września niemal cała Polska radowała się wspominając, jak to przed 25 laty, jej obywatel Lech Wałęsa uhonorowany został Pokojową Nagrodą Nobla. Używając w poprzednim zdaniu słowa niemal, trochę przesadziłam, mogło tak być, jednak nie było, a to za sprawą Telewizji Polskiej. TVP, zwana przez niektórych telewizją publiczną, przez innych, tubą propagandową Prawa i Sprawiedliwości, zbojkotowała jubileusz i odmówiła przeprowadzenia bezpośredniej transmisji z okazałej uroczystości, przygotowanej przez sympatyków i przyjaciół najsłynniejszego z żyjących Polaków. Na uro- czystości zabrakło obecnego Prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego, co smuci i jednocześnie pokazuje, że Lech Kaczyński prezydentem wszystkich Polaków na pewno nie jest. Nagonka na Lecha Wałęsę, której jesteśmy ostatnio świadkami, ma niestety swoje źródło w pałacu prezydenckim, co jest policzkiem dla każdego nie wyzutego z honoru Polaka, dla którego patriotyzm to nie tylko puste słowo. Podejrzenia, czy nawet dowody, „historyków” z IPN o współpracę Lecha Wałęsy z SB, podzieliły Polaków. Strony konfliktu nie szczędzą sobie obelg ni złośliwości. Sytuacja taka, tych bardziej wrażliwych z nas, zmusza do zadumy i głębszej refleksji. Dostrzegamy, że pomimo skłócenia, antagonistów jednak coś łączy i to niesłychanie ważnego, wręcz pryncypialnego dla każdego człowieka. Wszyscy mianowicie dociekają prawdy. W tym miejscu musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co to jest prawda? Słownik języka polskiego wyjaśnia, że jest nią ”zgodna z rzeczywistością treść słów”. Czy nasze subiektywne postrzeganie rzeczywistości można nazwać prawdą? Jeżeli tak, to rzeczywistość dla każdej ze stron może być inna. Tezę ową potwierdzają naukowcy udowadniając, że osoby obserwujące to same zjawisko czy wydarzenie, inaczej je opisują. Dostrzegają niekiedy wręcz zupełnie co innego. Zatem prawd może być do- wolnie wiele. Mój przyjaciel ową kwestię nieco trywializuje mówiąc, że „prawda jest jak d...a, każdy ma swoją”. Wydaje się, że szukając prawdy, skazani jesteśmy na niepowodzenie, ona w czystej postaci jest dla człowieka nieuchwytna. Prawda do której, tak nieporadnie dążymy pozostaje poza naszą percepcją. Jesteśmy istotami grzesznymi, które nie zawsze radzą sobie z pokusami i wstydzimy się swoich niektórych uczynków. Naszą prawdę powierzamy tylko Bogu. Tylko On ją zna i tylko On nas rozliczy. Kościół chroni nas przed wyjawieniem prawdy osobom trzecim, tajemnicą spowiedzi. Nie wyobrażamy sobie sytuacji w której spowiednik w imię prawdy, odkrywa przed dziećmi ciemne strony rodziców, czy wstydliwe uczynki dzieci przed rodzicami. Ujawnienie prawdy zabiłoby w nich miłość, zniszczyło proces wychowania, zburzyło wzajemną międzypokoleniową relację. W obchodzeniu się z prawdą przejawia się wielka mądrość Kościoła, co wcale nie oznacza, że mamy żyć w zakłamaniu. Z takimi wartościami jak prawda, miłość czy wolność trzeba umieć się obchodzić, co nie jest łatwe, jak pokazuje nam życie. Powoływanie się przeciwników Lecha Wałęsy na mądrości zawarte w Biblii mówiące, że „prawda was wyzwoli” to czyste faryzejstwo, które niszczy nasze autorytety. Życie nie zna próżni, nie dziwmy się więc, że wzorami dla niektórych z nas, szczególnie tych młodych, staje się Doda, Michał Wiśniewski czy niejaki Kuba Wojewódzki. Przekonany jestem, że nawet święty Paweł którego jubileusz urodzin obchodzimy w tym roku, zwany też Pawłem z Tarsu, nie mógłby liczyć na kanonizację, gdyby żył i działał w dzisiejszej Polsce. Lustratorzy z IPN wyszukaliby w swoich przepastnych archiwach opasłe teczki, w których zapisana byłaby pierwsza faza życia Pawła, gdy był zagorzałym wrogiem wyznawców Jezusa. Pozbawiliby go czci, zmieszali z błotem i tym razem, jak na ironię, odbyłoby się to rzeczywiście w imię prawdy. Pomimo szkód, jakie wyrządzają narodowi lustratorzy z IPN czy spod innych znaków, wybaczam im, chociaż nie przychodzi mi to łatwo. Sztuki wybaczania nauczył mnie Jerzy Szaniawski, który w książce „Profesor Tutka”, dokonał, moim zdaniem, wartego nagrody Nobla, odkrycia. Bohater jednego z opowiadań, któregoś dnia miał okazję obserwować przez okno swojego sąsiada z naprzeciwka. Patrzy i widzi, że ten wykonuje dziwne ruchy, wymachuje rękami, kolebie się na wszystkie strony, może zwariował, przemyka mu przez myśl. Wtedy staje się coś ważnego, sąsiad otwiera okno i do uszu obserwatora dobiega muzyka, po chwili nadchodzi refleksja, on nie zwariował, on po prostu tańczył. Tak jest z naszym postrzeganiem drugiego człowieka. Widzimy go tylko przez szybę. Postrzegamy jego ruchy, ale nigdy nie usłyszymy muzyki, która nim kieruje. 24 Marek Kordowski Klucz Su bkowski (cz. 5) G łówną rolę w gospodarstwie pełniła siła pociągowa. Siła ta, zwłaszcza w gospodarstwach większych 2-3 łanowych, nie była wystarczająca. Bierzemy przy tym pod uwagę konieczność obrobienia gruntów własnych, jak i folwarcznych. W połowie XVIII wieku ograniczono prawie całkowicie hodowlę wołów używanych dotychczas i w to miejsce wprowadzono wydajniejsze konie. W tym miejscu wykorzystać należy dane folwarku kapituły biskupiej w Brodach, który posiadał w latach 1725/1726 8 wołów i 6 koni. Liczba inwentarza zwierząt pociągowych była zbyt mała w przypadku prac polowych. Ogólnie na tej podstawie można wykazać stosowne zasoby zespołu uprawnego. Trzeba przy tym podkreślić, iż ocena ta dotyczy tylko możliwości obróbki gruntów w Brodach. Pozostawały ponadto do obsługi gospodarstwa folwarczne w Dzierzążnie i Gogolewie, które nie miały na miejscu sił pociągowych, sprzętu ani odpowiedniej obsady roboczej. W połowie XVIII wieku w spisie inwentaryzacyjnym folwarku miłobądzkiego zanotowano pięć wołów i jednego konia. Tymczasem w gospodarstwach gburskich było średnio 3-5 koni na jedną włókę. Hodowla tychże zwierząt natrafiała na różne problemy związane przede wszystkim z niskim poziomem sanitarnym i słabym wyżywieniem. Pomiędzy folwarkami klucza subkowskiego istniały powiązania folwarczne, na przykład w 1765 roku z Zajączkowa do Miłobądza przekazano 15 korcy owsa. W tym samym roku z ostatnio wymienionej dostarczono do Rokitek 43 korce owsa. Łąki miłobądzkie ze względu na dobre nawożenie i odpowiednie położenie wzdłuż rzeki Mątawy zyskały miano najzasobniejszych w zbiórkach siana w regionie dóbr pomorskich. Duży obszar łąk obejmował 44 % areału ziemi folwarcznej, co dawało 371 wozów z 546 mórg. Spore zasoby siana pozwalały na przekazanie z Zajączkowa do Miłobądza w 1771 roku 1 konia, 3 klaczy i 11 źrebiąt. W podobny sposób osiem lat wcześniej z klucza komorskiego dostarczono 20 krów, 1 buhaja i 14 sztuk dwurocznych, a z folwarku subkowskiego 2 krowy, 3 pierwiastki, 1 buhaja, 4 cieliczki i 6 byczków. Miłobądzki folwark pro- wadził również wymianę trzody chlewnej. W 1727/28 roku folwark brodzki udzielił pożyczki w materiale siewnym i w gotówce gburom z Dzierzążna. Przekazano im 35 korców jęczmienia do siewu i imiennie Stanisławowi Budce 2 korce. W taki sam sposób udostępniono 2 wiertle grochu Ewertowi. Natomiast Gruss kupił 2 wiertle, a Hatek odebrał taką samą ilość grochu nie wiadomo z jakiego powodu. Dla zapewnienia odpowiedniego poziomu funkcjonowania gospodarki rolnej stosowano system odwadniający. Miało to duże znaczenie dla Subków, które sąsiadowało z miejscowościami z tzw. Wysoczyzny i Niziny Walichnowskiej. Umowy między osadami dotyczyły obowiązków w zakresie utrzymania w należytym stanie wałów i kanałów odwadniających. Kontrole nad ich utrzymaniem należały pierwotnie bezpośrednio do sołtysa. Później otrzymał on do pomocy urząd dychrawy. W Gręblinie pierwsza wzmianka o tej funkcji pojawiła się w 1762 roku. Być może już wcześniej taki urzędnik sprawował władzę, ale źródła archiwalne na ten temat milczą. Jego głównym zadaniem była troska o odpowiedni stan głównego rowu zwanego „wasergankiem”, biegnącego „z pola rudzieńskiego przez nasze łąki...do Supków” Rów czyszczono dwa razy w roku: na św. Jana i św. Michała. Dychrawowie posiadali prawo wydawania poleceń czyszczenia rowów i karczowania drzew. W gręblińskiej księdze sołeckiej w 1717 roku odnotowano fakt mierzenia rowu, który rozpoczynał się od śluzy w Subkowach i przechodził przez pola gręblińskie do Rudna. Celem pomiaru było wytyczenie konkretnych długości rowu kolejnym wsiom do utrzymania w wymaganym stanie. W wieku XVI podczas obrad sejmu lubelskiego z 1569 roku ustalono kolejność zasiadania w senacie hierarchów kościelnych. Wśród grona piętnastu, biskup włocławski zajmował miejsce czwarte po metropolicie gnieźnieńskim i lwowskim oraz biskupie krakowskim. Zaszczytna funkcja wiązała się z prestiżem zbudowanym także na odpowiednim poziomie zaplecza materialnego. W tej klasyfikacji, diecezja włocławska z dochodem rocznym w wysokości 15 tysięcy dukatów rzymskich ponownie uplasowała się na czwartym miejscu. Intratna funkcja wynikała z wszelkich powinności, jakie świadczyli wierni z diecezji, która liczyła w XVII i XVIII wieku około 350 parafii. Płacono zatem dziesięcinę. Gospodarka rolna prowadzona przez mieszkańców wsi biskupich to kolejne źródło dochodu. Profil i zakres działalności przedstawiony na podstawie klucza subkowskiego w poprzednich artykułach dał pewne realne wyobrażenie o ówczesnej sytuacji gospodarczej. Aby jednak zapewnić stałe źródło dochodu z biskupich posiadłości, należało powołać na funkcję kierownicze osoby jak najbardziej kompetentne i zaufane, ale w praktyce pojawiały się odstępstwa od reguły. Przykłady działalności niektórych urzędników zostaną poniżej przedstawione. Biskup Maciej Drzewiecki 16 IX 1523 roku przekazał na omówionych warunkach w dzierżawę wieś Stolcemberg Michałowi Heyssen i jego spadkobiercom. Pod datą 1548 roku zanotowano jako klucza subkowskiego hrabiego Alberta Rydzimskiego, który okazał się człowiekiem bardzo surowym i niesprawiedliwym dla poddanych. Jednym z kolejnych jego następców był szlachcic Jerzy Jherok. Zawarł on z biskupem włocławskim Hieronimem Rozrażewskim kilka umów dzierżawnych obejmujących klucz subkowski. Pierwsza z nich dotyczyła okresu od 1586 do 1589 roku za wynagrodzeniem rocznym po 5 tysięcy złotych polskich wypłacanych przez wyżej wymienionego w kilku ratach do skarbu biskupiego. Na kolejne trzy lata w 1592 roku podpisał on umowę na kwotę roczną w wysokości 5250 złotych polskich doręczanych osobiście w dwóch ratach. Po upływie następnej kadencji zawarto taką samą ugodę w 1595 roku, Obejmowała ona także dary w naturze, podejmowanie przez dwie niedziele w roku dworu biskupiego oraz daniny dla biednych duszpasterzy. Natomiast kolejna umowa z 1598 roku uwzględniała te same warunki, ale wysokość kwoty zwiększono do 6 tysięcy złotych polskich, uiszczanych w trzech ratach po 2 tysiące złotych, dary w naturze oraz daniny dla niezamożnego duchowieństwa na swoim obszarze jak również goszczenie dworu biskupiego przybywającego do Subków. 25 Marcin Miąsko Podpis elektroniczny – co to jest i jak działa? C o to właściwie jest ten podpis elektroniczny? Wiele osób utożsamia go ze zeskanowanym odręcznym podpisem, który wklejany jest na końcu dokumentów. Taki oto obrazek podpisu (zwany również faksymilą) nie ma z podpisem elektronicznym absolutnie nic wspólnego. Podpis elektroniczny, zwany także podpisem cyfrowym ma za zadanie potwierdzić bezsprzecznie i niepodważalnie autentyczność podpisanego dokumentu czy pliku przesyłanego w postaci elektronicznej, np. tekstu umowy zapisanej w aplikacji MS Word. Podpis elektroniczny gwarantuje, że przesyłka pochodzi od deklarowanego nadawcy oraz, że jej zawartość nie została zmieniona. W przypadku korespondencji papierowej to charakter pisma i podpis identyfikują autora i dają pewność, że jej nadawcą jest ta a nie inna osoba. Podpis elektroniczny jest zaszyfrowanym dość długim ciągiem liczbowym, który powstaje w wyniku pewnych obliczeń wykonywanych na podstawie podpisywanego dokumentu. Ów ciąg liczbowy jest następnie doklejany do oryginalnego dokumentu elektronicznego i przesyłany wraz z podpisanym dokumentem do adresata. Program komputerowy odbiorcy ponownie wylicza sobie tzw. „skrót” wiadomości, czyli wspomniany powyżej ciąg liczbowy i porównuje, czy jest on identyczny z tym który otrzymał wraz z wiadomością. Jeśli oba skróty są identyczne – to znaczy, że wiadomość nie została po drodze zmieniona i jest autentyczna. W celu zobrazowania procesu podpisywania wiadomości posłużę się bardzo uproszczonym przykładem. Załóżmy, że treść listu, który chcemy podpisać elektroniczne brzmi: „Ala ma kota, ale kot nie ma Ali”. Załóżmy że funkcja skrótu oblicza i zapisuje po kolei liczbę poszczególnych liter w tekście – liczba liter A, B, C, …. Mielibyśmy wówczas następujący ciąg liczbowy: 07 00 00 00 02 …(7 liter A, brak liter B, C, D, 2 litery E, itd.). Oczywiście taki prymitywny algorytm daje się łatwo oszukać i można by bez trudu podrobić inny tekst, który miałby identyczny ciąg liczbowy. Używany w rzeczywistości algorytm wyliczania skrótu wiadomości jest na tyle skomplikowany, że zmiana choćby 1 znaku w oryginalnym dokumencie powoduje, że w wyliczonym skrócie zmienia się nawet ponad połowa wszystkich cyfr. Proszę zwrócić uwagę, że znając konkretny algorytm bardzo łatwo jest wyznaczyć skrót wiadomości, ale na podstawie skrótu w praktyce nie ma możliwości odtworzenia pierwotnej wiadomości. Czyli nie jest możliwe takie manipulowanie np. treścią podpisanej elektronicznie umowy (jej kwotą, datą, warunkami), aby niezmieniony pozostał wyliczony skrót wiadomości. Do zapewnienia prawidłowego funkcjonowania podpisu elektronicznego, oprócz znanej i ustandaryzowanej w/w funkcji wyliczania skrótu wiadomości, konieczny jest jeszcze mechanizm szyfrowania wyliczonego skrótu wiadomości, aby uniemożliwić intruzom podrobienie wiadomości (umowy), wyliczenie nowego skrótu (już podrobionej umowy) i przesłanie ich do adresata wiadomości. Do tego celu każda osoba podpisująca elektronicznie wiadomości posiada 2 komplementarne klucze szyfrujące, czyli także pewne ciągi liczbowe – klucz prywatny (znany i używany wyłącznie przez daną osobę) oraz klucz publiczny (udostępniany wszystkim zainteresowanym). Klucze te przechowujemy albo na własnym komputerze w pliku albo (co często ma miejsce w wielu urzędach) na specjalnych kartach chipowych, wyglądem przypominających kartę kredytową. Niemal zawsze używając swojego klucza prywatnego wymagane jest podanie hasła PIN dla tego klucza, aby uniemożliwić posłużenie się obcemu naszym kluczem. Cokolwiek zaszyfrujemy naszym kluczem prywatnym, można to odkodować tylko i wyłącznie naszym kluczem publicznym (tym od pary). I odwrotnie, jeśli ktoś zaszyfruje cokolwiek moim kluczem publicznym, to odszyfrować to można tylko i wyłącznie moim kluczem prywatnym. Z tego powodu określamy to mianem szyfrowania niesymetrycznego. A zatem podpisując jakąkolwiek wiadomość nasz program w komputerze wykona po kolei następujące czynności: obliczy skrót podpisywanej wiadomości -> zaszyfruje skrót wiadomości moim kluczem prywatnym po podaniu jego hasła PIN (skrót można później odszyfrować tylko moim kluczem publicznym) -> zaszyfrowany skrót wiadomości doklei do podpisywanego pliku. W tym momencie możemy mówić, że mamy podpisany elektronicznie plik, który jest gotowy do wysłania dla naszego odbiorcy lub do opublikowania w Internecie. Odbiorca wiadomości, chcąc sprawdzić jej autentyczność, musi posiadać od nas nasz klucz publiczny. Program sprawdzający podpis na otrzymanej wiadomości wykona następujące czynności: odszyfruje dołączony do wiadomości skrót używając do jego odkodowania mojego (nadawcy) klucza publicznego -> obliczy samodzielnie od nowa skrót otrzymanej wiadomości > porówna, czy skrót obliczony przed chwilą jest identyczny jak ten odszyfrowany. Jeśli między tymi 2 skrótami wystąpi jakakolwiek różnica, zostaniemy powiadomieni o niezgodności i tym, że wiadomość została podrobiona po jej podpisaniu. Kwalifikowane (a więc urzędowo potwierdzone) klucze używane do szyfrowania/podpisywania wiadomości można kupować w odpowiednich urzędach na terenie kraju, co wymaga wylegitymowania się np. dowodem osobistym i wówczas są one honorowane przez urzędy, np. ZUS, US. Można także w Internecie wygenerować sobie darmowe certyfikaty z kluczami, potwierdzające w praktyce tylko nasz adres e-mail, bez legitymowania się dowodem osobistym. Jednak wówczas możemy ich używać w korespondencji np. ze znajomymi, ale nie mają one mocy prawnej. Bezpieczna dystrybucja kluczy prywatnych, uwierzytelnianie nadawcy wiadomości, urzędy certyfikacji, itp. to z kolei zagadnienia do oddzielnej dyskusji. Mam nadzieję, że przedstawiony uproszczony opis działania podpisu elektronicznego pozwolił Państwu zrozumieć, jak to działa. A dla chętnych polecam pobranie z Internetu darmowego programu GPG 4 Windows (www.gpg4win.org) służącego do samodzielnego wygenerowania własnych kluczy (prywatnego i publicznego) oraz do podpisywania z ich pomocą wysyłanych własnych plików, do szyfrowania i odszyfrowywania plików. Program pozwala także na importowanie kluczy prywatnych innych osób i wykorzystywania ich w procesie bezpiecznego szyfrowania całych plików i ich przesyłania w Internecie. W następnym numerze: jak zaszyfrować i bezpiecznie przesłać znajomym poufne pliki. 26 Ks. Sławomir Decowski Lustracja w Kościele T o jeden z najbardziej podejmowanych w ostatnich latach przez media tematów. Wszystko zaczęło się po śmierci papieża Jana Pawła II, kiedy to ujawniono fakt współpracy z organami PRL-owskiego wywiadu o. Konrada Hejmo, dominikanina z Rzymu. Od października 2006 roku w archiwum krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej dokumenty esbeckie przeglądał ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski, autor książki pt.: „Księża wobec bezpieki” (2008). Potem Polacy przeżyli zamieszanie wokół nominacji na stanowisko metropolity warszawskiego dotychczasowego biskupa płockiego Stanisława Wielgusa. Nowy arcybiskup złożył rezygnację, papież ją przyjął i sprawa skończona. „Roma locuta, causa finita”. Ale nie skończyło się rozliczanie z bolesnymi faktami. Episkopat Polski powołał do istnienia komisję historyczną, która zajęła się badaniem akt byłej Służby Bezpieczeństwa dotyczących obecnych biskupów. W diecezjach i niektórych zakonach powstawały podobne komisje, złożone z historyków duchownych i świeckich, których zadaniem było odpowiedzieć na pytanie o ewentualne kontakty księży diecezjalnych i zakonnych z oficerami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, a potem Służby Bezpieczeństwa PRL. Większość tych komisji zakończyła swoje prace i ich wyniki przekazała biskupom diecezjalnym oraz wyższym przełożonym zakonnym. Trzeba w imię prawdy zaznaczyć, że księża to jedyna „grupa zawodowa” w Polsce, która dokonała na taką globalną skalę autolustracji. Nie zrobili tego ani sędziowie, Ks. Jan Twardowski O uśmiechu w kościele W kościele trzeba się od czasu do czasu uśmiechać do Matki Najświętszej która stoi na wężu jak na wysokich obcasach do świętego Antoniego przy którym wiszą blaszane wota jak meksykańskie maski do skrupulata który stale dmucha spowiednikowi w pompkę ucha do mizernego kleryka którego karmią piersią teologii do małżonków którzy wchodząc do kruchty pluszczą w kropielnicy obrączki jak złote rybki do kazania które się jeszcze nie rozpoczęło a już skończyło do tych co świąt nie przeżywają ale przeżuwają do moralisty który nawet w czasie adoracji chrupie kość morału do dzieci które się pomyliły i zaczęły recytować Aniele Boży nie budź mnie niech ja najdłużej śpię do pięciu pań chudych i do pięciu pań grubych do zakochanych którzy porozkręcali swoje serca na części czułe do egzystencjalisty który jak rudy lis przenosi samotność z jednego miejsca na drugie do podstarzałej łzy która się suszy na konfesjonale do ideologa który wygląda jak strach na ludzi ani dziennikarze, ani pracownicy naukowi, ani artyści. Jedyne komisje, które pracowały w archiwach IPN, to komisje kościelne. Co z tych prac wynika? Mianowicie to, że każdy ksiądz od momentu wstąpienia do seminarium duchownego miał przez Służbę Bezpieczeństwa założoną teczkę personalną, w której gromadzono wszystkie informacje na jego temat. Była to teczka ewidencji operacyjnej księdza (TEOK). Każdy zatem był przedmiotem permanentnej inwigilacji. Każdego rozpracowywano pod względem psychologicznym, bo każdego traktowano jako wroga. Każdy też był przedmiotem ewentualnego werbunku, ponieważ pozyskanie do współpracy księdza było największym sukcesem. Pozwalało bowiem rozpoznawać stosunki panujące wewnątrz wspólnoty kapłanów czy zakonników. Ustalenia komisji są zbieżne z tym, co sugerowali pracownicy IPN, że ok. 10-15 % duchownych zostało zarejestrowanych jako tajni współpracownicy służb (TW). Ze względu na to, że duża część dokumentacji w latach 1989 -1990 została bezprawnie zniszczona (na Pomorzu w zakładach celulozy w Świeciu i w cukrowni w Pruszczu Gdańskim) przez pozytywnie (sic!) zweryfikowanych oficerów PRLowskiej Służby Bezpieczeństwa, a potem Urzędu Ochrony Państwa, nie można dziś jednoznacznie określić rozmiaru współpracy, a nawet po wielokroć tego, czy taka współpraca de facto została podjęta. Zatem przed nami praca dla historyków, którzy dokumenty znajdujące się w archiwach IPN badają i będą badać nadal. Oby tylko politycy trzymali się od tych spraw z daleka. Papieska intencja na grudzień 2008 -dla członków Żywego RóżańcaAby chrześcijanie, przede wszystkim w krajach misyjnych, swoimi braterskimi czynami pokazywali, że Dzieciątko narodzone w grocie betlejemskiej jest świetlaną Nadzieją świata. 27 Roman Małecki §Porady Prawne Świadkowie w procesie karnym W polskim procesie karnym, tak jak w zasadzie ma to miejsce we wszystkich innych ustawodawstwach, jednym z podstawowych źródeł dowodowych są zeznania świadków. W naszym prawie obowiązuje ogólna zasada, że każdy, kto został wezwany przez sąd lub prokuratora do złożenia zeznań w charakterze świadka, ma obowiązek zeznawać art.177 kpk. Od tej ogólnej zasady są oczywiście wyjątki. Pierwszy dotyczy zakazu przesłuchiwania w charakterze świadków i należy podkreślić, że nawet w sytuacji, gdyby te osoby chciały zeznawać, to bezwzględnie nie można ich przesłuchać. Dotyczy to adwokata, działającego na podstawie art. 245 § 1 kpk , co do faktów których dowiedział się, prowadząc sprawę lub udzielając porady prawnej. Drugi przypadek dotyczy duchownego, którego nie wolno przesłuchiwać co do faktów, których dowiedział się podczas spowiedzi Art.178 kpk. Oprócz wyżej wymienionych sytuacji, gdy prawo bezwzględnie zakazuje przesłuchiwania określonych osób, na temat określonej wiedzy, istnieje znaczna grupa osób, których przesłuchiwanie jest dopuszczalne pod pewnymi warunkami, regulują te sytuacje przepisy art. art.179 – 181 kpk. W każdym państwie są sfery działalności, które z natury są objęte pewną poufnością. Nie dotyczy to tylko zakresu działania tak zwanych służb specjalnych.Wyżej wymienione przepisy regulują sposób składania zeznań przez osoby, których wiedza dotyczy tajemnicy państwowej, innej tajemnicy służbowej lub zawodowej, a zeznając musiałyby ujawnić fakty objęte tą tajemnicą. W tych przypadkach osoby te muszą uzyskać zwolnienie z zachowania tajemnicy. Podstawową grupę osób w tych przypadkach stanowią osoby zobowiązane do zachowania tajemnicy państwowej. Sytuację powyższą reguluje art.179 kpk, który stanowi, że sąd zwraca się do naczelnego organu administracji państwowej o zgodę na zwolnienie z zachowania tajemnicy państwowej. Zwolnienia można odmówić, gdyby zeznanie mogło wy- rządzić państwu znaczną szkodę. Podobna sytuacja występuje w przypadku osoby obowiązanej do zachowania tajemnicy służbowej lub tajemnicy związanej z wykonywaniem zawodu lub funkcji. Osoby te mogą odmówić zeznań co do okoliczności, na które rozciąga się ten obowiązek, chyba że sąd lub prokurator, samodzielnie, bez uzyskiwania zgody od innych osób czy organów, zwolni te osoby od obowiązku zachowania tajemnicy. Szczególna sytuacja dotyczy osób obowiązanych do zachowania tajemnicy notarialnej, adwokackiej, radcy prawnego, lekarskiej lub dziennikarskiej. Osoby te mogą być przesłuchiwane co do faktów objętych tą tajemnicą tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu. W postępowaniu przygotowawczym w przedmiocie przesłuchania lub zezwolenia na przesłuchanie decyduje sąd. Zwolnienie dziennikarza od obowiązku zachowania tajemnicy nie może dotyczyć danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również identyfikację innych osób, w tym tych, które zastrzegły sobie anonimowość. Osoby zwolnione z zachowania tajemnicy przesłuchuje się z wyłączeniem jawności przy zachowaniu szczególnych warunków. Natomiast inna jest sytuacja osób blisko związanych z oskarżonym. Zgodnie z przepisem art. 182§1 kpk, osoba najbliższa dla oskarżonego może odmówić składania zeznań. Jest to wyłącznie decyzja osoby powoływanej na świadka. Nikt, nawet sąd, nie może jej przymuszać do zmiany decyzji. W sytuacji, gdy zna ta osoba fakty świadczące na korzyść oskarżonego, to może ona wystąpić w charakterze świadka, ale jeżeli podejmie taką decyzję, to trzeba się liczyć z pewnymi konsekwencjami, łącznie z odpowiedzialnością za składanie fałszywych zeznań. Należy tu jednak zaznaczyć, że sytuacja jest prawie komfortowa, gdyż osoba najbliższa nie ma obowiązku odpowiada- nia na pytania sądu. Zgodnie z art. 183 kpk, może ona odmówić odpowiedzi na niektóre lub wszystkie pytania i poprzestać na tym, co uzna za stosowne powiedzieć. Oczywiście taka sytuacja może spowodować, że zeznania tej osoby będą mniej wiarygodne dla sądu. Ale może być też taka sytuacja, iż jej zeznanie pozwoli sądowi lepiej zrozumieć zdarzenie i być może wpłynie to pozytywnie dla oskarżonego na orzeczenie sądu. Podstawa prawna kodeks postępowania karnego z 6 czerwca 1997 roku. HUMOR Lata 80... -Towarzyszu, podobno zaczęliście chodzić do kościoła? - Towarzyszu Pierwszy Sekretarzu, proszę mnie zrozumieć: śniła mi się Matka Boska z Wałęsą w klapie ! ☺ ☺ ☺ ☺ ☺ ☺ Akcja dzieje się w Polsce w okresie PRL. Szary członek PZPR staje przed jej sekretarzem: - Jak wam nie wstyd ! Do kościoła chodzicie, przed ołtarzem klękacie, nogi Jezusa na krzyżu całujecie... A nogi towarzysza Gomułki też byście całowali ?! - Jakby wisiał ... ☺ ☺ ☺ ☺ ☺ ☺ Adam i Ewa spacerują po raju. - Kochasz mnie Adamie ? - A mam wybór ? ☺ ☺ ☺ ☺ ☺ ☺ Na katechezie ksiądz pyta dzieci: - Jaki jest pierwszy sakrament ? - Małżeństwo - mówi Basia. - Nie, chrzest - odpowiada ksiądz. - O nie, proszę księdza - protestuje dziewczynka. - Ja pochodzę z porządnej rodziny, u nas najpierw jest małżeństwo, a potem dopiero chrzest. ☺ ☺ ☺ ☺ ☺ ☺ Przychodzi wierny do spowiedzi. - W imię Ojca, Ducha Świętego. Amen. - A gdzie Syn ? - poprawia go ksiądz. - Stoi pod kościołem. 28 Katarzyna Świtalla Sztuka sakralna ŚWIĘTA KATARZYNA Ś więta Katarzyna, należała do najbardziej znanych świętych, zwłaszcza na Wschodzie. Źródła historyczne nie pozostawiły o niej zbyt wielu informacji, natomiast wokół jej osoby krążyło wiele legend, do tego stopnia niewiarygodnych, iż niektórzy autorzy żywotów powątpiewali w historyczne istnienie świętej. Istnieją dwa opisy męki i śmierci męczeńskiej św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Według legendy Katarzyna urodziła się w rodzinie królewskiej w Aleksandrii, stolicy Egiptu. Była nie tylko osobą bardzo zamożną, ale także wykształconą. Słynęła z urody. O jej rękę daremnie ubiegali się najznakomitsi obywatele miasta. Złożyła jako chrześcijanka ślub dozgonnej czystości. Wkrótce wybuchło najdłuższe i najkrwawsze w dziejach Kościoła prześladowanie chrześcijan - za panowania cesarza Dioklecjana. Szczególnym okrucieństwem i niechęcią do chrześcijan odznaczał się władca wschodniej części Imperium Rzymskiego – Maksymian, który osobiście kierował prześladowaniami w Aleksandrii. Święta Katarzyna została przymuszona do złożenia ofiary bogom. Odmówiła głosząc prawdę o Bogu Jedynym. Wówczas cesarz zarządził dysputę między Katarzyną a pięćdziesięciu tamtejszymi filozofami. Katarzyna pokonała swoich przeciwników. Mając zaledwie 18 lat udowodniła prawdziwość chrześcijaństwa. Doprowadziła tym samym do wielu nawróceń wśród mieszkańców Aleksandrii, którzy uznali wiarę w Chrystusa. Cesarz rozgniewany obrotem sprawy skazał ją na tortury: bito ją, morzono głodem, łamano jej kości. Modlitwa Katarzyny sprawiła, że podczas miażdżenia kołem zstąpił anioł i spowodował, że rozpadło się ono w rękach kata. Na widok jej bohaterstwa w czasie znoszenia mąk miało nawrócić się kilkuset żołnierzy i oprawców. Ostatecznie wykonano wyrok śmierci przez ścięcie. Ostatnie chwile życia świętej ukazuje dzieło Gaudenzio Ferrari pt. „Męczeństwo świę- tej Katarzyny Aleksandryjskiej”. Kompozycja została podzielona na dwie wyraźne sceny. U dołu, święta Katarzyna odziana do połowy w czerwony płaszcz, z rozpuszczonymi włosami opadającymi na piersi, klęczy i w geście wyciągniętych ku niebu rąk zanosi modlitwy do Boga. Jej postać umieszczona została pomiędzy dwoma kołami naszpikowanymi ostrymi kolcami. Oprawcy, umięśnieni mężczyźni kręcą silnie kołami starając się rozszarpać ciało Katarzyny. U góry zaś widnieje postać anioła z mieczem, który sfruwa gwałtownie z nieba, ściągając na siebie spojrzenia wszystkich zgromadzonych. W dynamicznej scenie, której niemalże cała powierzchnia wypełniona jest wieloma postaciami, pogodne spojrzenie świętej kontrastuje z energicznymi, wymownymi gestami pozostałych bohaterów wydarzenia. Artyści często ukazywali świętą Katarzynę Aleksandryjską jako towarzyszkę Madonny. Na obrazie Andrei del Sarto pt. „Madonna z Dzieciątkiem i świętymi”, dwie matki, Maryja i Elżbieta, zdają się prowadzić rozmowę, prawie nie zwracając uwagi na dzieci, które trzymają w ramionach. Święta Katarzyna siedząca po drugiej stronie niskiego kamiennego ogrodzenia, pełni rolę orędowniczki. Jej postać wsparta jest na zębatym kole, atrybucie będącym symbolem męczeństwa. Świętą Katarzynę jako orędowniczkę ukazuje również Lorenzo Lotto. Wraz ze świętym Jakubem Większym towarzyszy ona Madonnie, trzymającej w ramionach Jezusa. Obie kobiety mają na sobie wyszukane bogate suknie nawiązujące stylem do epoki XVI-wiecznych Włoch. Madonna z Dzieciątkiem siedzi na ziemi, wsparta o pień drzewa. Anioł po lewej stronie kompozycji trzyma nad głową Madonny wieniec z jaśminu. Jego postać o wdzięcznej twarzy jest lekka i elegancka, a skrzydła i tunika zdają się poruszać w lekkich powiewach wiatru. Święty Jakub Starszy ma wygląd prostego człowieka. Dzierżąc kij pielgrzyma, ze złożonymi dłońmi oddaje hołd Madonnie, która odwzajemnia jego spojrzenie. Pomiędzy nimi klęczy święta Katarzyna trzymając w dłoniach otwartą księgę. W pismach o życiu świętej znajdziemy informacje mówiące o objawieniu, jakiego miała zaszczyt dostąpić. Ukazało się jej Dzieciątko Jezus, które na znak jej wielkiego oddania, wręczyło świętej pierścień. Ten epizod umieszczony został przez Hansa Memlinga w tryptyku Świętych Janów, w scenie środkowej - Mistycznych zaślubinach Świętej Katarzyny. Przedstawia Madonnę z Dzieciątkiem na tronie pośród brokatów i orientalnych dywanów w otoczeniu świętej Katarzyny i świętej Barbary oraz dwóch Janów. Madonnę adorują również dwaj aniołowie. Katarzyna ubrana w średniowieczną suknię z koroną na głowie, klęczy z dłonią wyciągniętą ku Dzieciątku, które na jej palec serdeczny wsuwa pierścień. Męczeńską śmierć święta Katarzyna poniosła ok. 307/312 (?) r. Ciało jej od setek lat znajduje się na Górze Synaj, przeniesione tam zapewne z Aleksandrii, kiedy Arabowie, a po nich Turcy najechali Egipt. Jest tam klasztor prawosławny i kościół, do którego podążają pielgrzymi. Klasztor ten wystawił cesarz Justynian w wieku VI. Prowadzi do niego 3000 schodów, wykutych w skale. 29 Oczekiwana od kilku lat przebudowa skrzyżowania z drogą krajową nr 1 wreszcie ujrzała swój finał. W dniu 17 listopada nastąpiło ofiDobiegł końca pierwszy etap remoncjalne zakończenie i oddanie do użytku tu drogi gminnej Subkowy - Brzuśce. inwestycji drogowej, której głównym W ramach prac wyremontowano ponad celem było poprawienie bezpieczeń800 metrów bieżących drogi, pogłębiostwa w ruchu pieszych i pojazdów w no rowy i utwardzono zjazdy i pobocza. Kosztorysowa wartość wykonanych robót to niespełna 1 mln zł. Wykonawcą i, tu należy dodać, że w tempie ekspresowym, była firma Tuga z Nowego Dworu Gdańskiego. Urząd Gminy złożył w ramach rządowego programu Przebudowy i Remontu Dróg Lokalnych wniosek na dokończenie inwestycji w przyszłym roku. Do wykonania pozostało jeszcze około 1700 metrów drogi o wartości około 2,5 mln zł. Jeśli wniosek przejdzie ocenę merytoryczną i formalną, a obrębie skrzyżowania krajowej jedynki Wieści gminne z ulicą Zamkową i Sportową w Subkowach. Nie ulega wątpliwości, że w wyniku szeregu prac polegających między innymi na zwiększeniu nośności nawierzchni drogi, wykonaniu nowych ciągów pieszych i pieszo jezdnych, zatok przystankowych, a także oświetleniu, w znaczny sposób wzrośnie poczucie bezpieczeństwa uczestników ruchu, głównie mieszkańców naszej gminy. Wartość całego zadania to kwota niespełna 2,5 miliona złotych. Otwarcie kolejnego odcinka autostrady A1 wpłynęło na znaczne zmniejszenie natężenia ruchu na drodze krajowej Nr 1, która przebiega przez naszą gminę. W wyniku testu, jaki przeprowadziły dzieci ze szkoły podstawowej, w takim samym czasie przed otwarciem autostrady przejechało 160 samochodów w tym 40 ciężarowych, natomiast po otwarciu - 80 samochodów, w tym 5 ciężarowych. Mamy nadzieję, że po wprowadzeniu opłat za korzystanie z autostrady ruch na krajowej jedynce nie wzrośnie drastycznie. Około 18 kilometrów sieci wykona Pomorska Spółka Gazownicza w Gdańsku w ramach inwestycji, która jest prowadzona w ostatnim czasie na terenie gminy Subkowy. Sieć gazowa wybudowana zostanie w pierwszej kolejności w miejscowości Narkowy i na obszarze administracyjnym wsi Subkowy. W początkowej fazie zakładano, że zadanie zostanie wykonane do końca listopada jednak ze względu na przedłużające się procedury uzyskania pozwoleń na budowę, termin wykonania prac i w efekcie dostarczenia gazu dla mieszkańców najprawdopodobniej ulegnie wydłużeniu. mieszkańców przy zespole muzycznym. Słodki poczęstunek, który znalazł się na stołach, został przygotowany przez dzieci uczęszczające na warsztaty kulinarne, plastyczne oraz sztuki nakrywania stołu, odbywające się w ramach projektu. Również w przyszłym roku planowane jest wybudowanie oświetlenia i chodnika łączącego centrum wsi z Osiedlem Witosa i Jana Pawła II. W chwili obecnej wykonywana jest dokumentacja techniczna dla kolejnego etapu chodnika. Prace budowlane mogą jednak ruszyć dopiero po uzyskaniu dofinansowania jak również po wybudowaniu sieci kanalizacyjnej, która jest zaprojektowana w chodniku. W ramach współpracy Gminy ze Starostwem Powiatowym w Tczewie z inicjatywy naszego radnego powiatowego, a jednocześnie Przewodniczącego Rady Powiatu, Waldemara Pawluska wykonany został remont nawierzchni ulicy Dworcowej. Na odcinku około 800 m. wykonana została nowa nawierzchnia, wyremontowano chodniki, utwardzono wjazdy. Dodatkowo wykonane zostanie utwardzenie poboczy, malowanie linii krawędziowych, ustawienie barier ochronnych. Wartość zadania to następnie zostanie zakwalifikowany do dofinansowania, to jeszcze w przyszłym roku droga, która spędzała sen z powiek radnym kilku kadencji, zostanie wyremontowana. Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Subkowach od dnia 13 września br. zmienił swoją nazwę na „Dom Kultury”. Nastąpiło to na mocy Uchwały Nr XIII/121/08 Rady Gminy z dnia 26 czerwca br. Radni dokonali zmiany nazwy Ośrodka, nadali instytucji kultury nowy statut oraz określili mienie, w które zostanie ona wyposażona. Zmiany nastąpiły w związku z wydzieleniem zadań z zakresu sportu z przedmiotu działalności tej gminnej osoby prawnej. Zakończyła się realizacja projektu Rady Sołeckiej wsi Mały Garc pt. „Kulinarne warsztaty dla małolaty”, realizowanego w ramach programu Działaj Lokalnie. Z tej okazji odbył się 4 października festyn rekreacyjny, podsumowujący wszystkie działania realizowane w ramach projektu. Festyn rozpoczął się zabawą dla najmłodszych, dla których pracownicy Domu Kultury przygotowali szereg zabaw i konkursów, następnie rozpoczęła się zabawa dla dorosłych kwota około 250 tysięcy złotych, z czego Gmina sfinansowała około 50%. Podobnie jak w przypadku ulicy Dworcowej w Subkowach, tak w Gorzędzieju na ulicy Tczewskiej w ramach współpracy ze Starostwem w Tczewie wybudowany został chodnik wraz z zatoką przystankową. Wartość tego zadania to kwota około 280 tysięcy, z czego Gmina współfinansowała część w 30 procentach. W tym roku dokończony zostanie remont drogi łączącej Radostowo z Subkowami. Droga remontowana jest etapami przez okres trzech lat, przy 70procentowym dofinansowaniu z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych. dok. na str. 30 30 dok. ze str. 29 Tylko w tym roku Gmina pozyskała na to zadanie 120 tysięcy złotych. Stowarzyszenie „Nadzieja Przyszłości”, wraz z Zespołem Szkół im. Karola Wojtyły w Rotmance oraz Pracownią Fotografii i Filmów, zorganizowali II Przegląd Polskiej Kinematografii „Kino Przy Miedzy”. Przegląd odbywał się w 18 różnych miejscowościach województwa, w tym również w Domu Kultury w Subkowach. Pokazy filmów odbywały się w dniach 8 -10 listopada, kiedy to we wszystkich miejscowościach o tych samych godzinach wyświetlane były znane polskie bajki i filmy dla dzieci i dorosłych. Można było obejrzeć łącznie 12 projekcji filmowych. W ten sposób promowano polską kinematografię, jak również zaproponowano mieszkańcom alternatywną formę spędzania czasu. Codziennie o godzinie 11 00 wyświetlane były bajki dla dzieci - „Bajkowy Poranek”. O godzinie 12 00 – filmy dla dzieci: „Podróże Pana Kleksa” oraz „Cudowne dziecko”. Dla młodzieży i dorosłych w godzinach 16 00 oraz 18 00 wyświetlane były filmy takie jak: „Miś”, „Konopielka”, „Wyjście awaryjne”, „Jasminum”, „Poranek kojota” i „Julia wraca do domu”. Dom Kultury, aby umożliwić dzieciom i młodzieży z całej gminy udział w seansach, zorganizował dowozy na seanse filmowe o godzinach 11 00 i 12 00. Łącznie w przeglądzie wzięły udział 282 osoby. nek do Urzędu Gminy w Subkowach. W tym roku w uroczystościach brała udział bardzo liczna grupa mieszkańrocznicę odzyskania przez Polskę nieców, co świadczy o wysokim patriopodległości. W związku z tym w Gminie tyzmie i zainteresowaniu. Subkowy odbyły się uroczyste obchody tego dnia. Rozpoczęły się one uroczyW dniu 12 października obchodził stą Mszą Świętą w kościele parafialnym 94. urodziny mieszkaniec wsi Subkowy w Subkowach, koncelebrowaną przez pan Zygmunt Szadkowski. Z tej okazji Proboszcza Parafii Subkowy ks. Feliksa Wójt Gminy złożył jubilatowi serdeczne Kameckiego i Ojca Janusza Murzydłow- życzenia oraz wręczył bukiet kwiatów. skiego z parafii Gorzędziej. Po Mszy Pan Szadkowski jest jednym z najstarŚwiętej wszyscy udali się pod pomnik szych mieszkańców Gminy, a drugim z poległych w czasie II wojny światowej, najstarszych mężczyzn. Doczekał 2 sygdzie złożono ku czci pomordowanych nów, 6 wnuków i 1 prawnuczki. Panu wiązanki kwiatów. W tym roku po raz Zygmuntowi życzymy dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności. Wieści gminne 1 listopada obchodziła 96. urodziny najstarsza mieszkanka Gminy Subkowy, pani Bronisława Kamińska. Jubilatka cieszy się dobrym zdrowiem i samopoczuciem. Jest osobą niezwykle pogodną i radosną. Nie może doczekać pierwszy przy pomniku pełniony był posterunek honorowy przez żołnierzy z XVI Batalionu Saperów w Tczewie. Następnie wszyscy udali się do Domu Kultury w Subkowach, gdzie odśpiewano hymn Polski. Wójt Gminy Subkowy serdecznie powitał przybyłych, po czym pani Julita Chronowska przybliżyła tło historyczne dnia 11 listopada, odczytując referat. Tego dnia wręczono Panu Dnia 5 listopada w Domu Kultury Zdzisławowi Makowskiemu wyróżw Subkowach odbyło się spotkanie in- nienie Honorowego Obywatela Gminy formacyjno – szkoleniowe związane z Subkowy. się swoich setnych urodzin. Według programem Leader. Zapoznano uczestniej jeden wiek to czas, który bardzo ników z założeniami programu oraz zaszybko mija. Pochodzi z długowieczsadami pisania wniosków. W związku z nej rodziny, jedna z sióstr przeżyła 97 faktem, iż projekty wstępne muszą zolat, a większość z dwanaściorga rostać złożone do dnia 19 listopada, Urząd dzeństwa ponad 80 lat. gminy zorganizował kolejne spotkanie, Pani Bronisławie serdeczne życzenia na którym zainteresowani raz jeszcze zdrowia i wszelkiej pomyślności złożył mogli usłyszeć o programie Leader oraz Wójt Gminy Mirosław Murzydło. wspólnie zastanowić się nad projektami. Dnia 21 października Klub SenioDnia 11 listopada obchodziliśmy 90. ra RADOŚĆ zorganizował uroczystość z okazji Dnia Seniora. Wśród zaproszonych gości znalazł się Pan Wójt, Pani Sekretarz oraz Pani Skarbnik Urzędu GmiPo części oficjalnej uczniowie gim- ny, przedstawiciele Domu Kultury oraz nazjum w Subkowach zaprezentowali pensjonariusze Domu Samopomocy w przedstawienie upamiętniające wyda- Narkowach. Panie z klubu przygotowały, rzenia związane z dniem niepodległości. jak co roku poczęstunek dla wszystkich Nie zabrakło również pieśni patriotycz- gości. Spotkanie umiliły występy członnych wykonanych przez wychowanków ków klubu, którzy przy akompaniamencie pana Zdzisława Świtalli. Na zakończenie muzycznym dwóch akordeonów wspólnie zaproszeni goście udali się na poczęstu- śpiewali. 31 Konkurs „Zgadnij” nr 87 Quiz opracowany na podstawie pisma „Emaus” 1. Kiedy ukazał się pierwszy numer na5. Rubryka „Odkrywajmy Biblię” opraszego pisma „Emaus”? cowana była m. in. na podstawie książki pt. a) styczeń 1999 „Krąg Biblijny”, którego autorem jest: b) listopad 1999 a) Czesław Miłosz c) sierpień 2000 b) ks. Józef Tischner c) Roman Brandstaetter 2. Ile numerów „Emaus” ukazuje się w jednym roku kalendarzowym? 6. Z jakiej okazji numer 7 „Emaus” był a) 10 dedykowany Ojcu Świętemu Janowi Pab) 11 włowi II? c) 12 a) 80-lecia urodzin papieża 3. Którego Świętego wspominamy 29 b) 25-lecia pontyfikatu września? (na podstawie „Żywotów Święc) 1. rocznicy wizyty w Pelplinie tych) a) św. Michała Archanioła 7. Rok 2008 jest ogłoszony w Kościele b) św. Wojciecha katolickim rokiem: c) św. Franciszka z Asyżu a) Św. Jakuba b) Św. Łukasza 4. W którym numerze naszego pisma c) Św. Pawła ukazał się wywiad z JE Ks. Biskupem Janem Bernardem Szlagą? 8. Którą rocznicę objawień w Lourdes a) 40 (maj 2003) obchodziliśmy w tym roku? b) 46 (grudzień 2003) a) 100 c) 50 (kwiecień 2004) b) 125 c) 150 Rozwiązania proszę nadsyłać do 10 grudnia br. Na zwycięzcę czeka nagroda specjalna ufundowana przez redakcję „Emaus” z okazji wydania setnego numeru: 50 zł, album papieski, pielgrzymka do Lichenia w czerwcu 2009 roku. Wśród trzech następnych wylosujemy nagrodę w wysokości 20 zł i trzy książki. Powodzenia W konkursie nr 86 nagrodę otrzymuje Dominika Jurczyńska z Wielgłów. Gratulujemy ! Daniec i Łobaszewska w Subkowach Zarząd Fundacji „Uśmiech Dziecka” w Subkowach, zgodnie z obietnicą złożoną w ostatnim numerze „Emaus”, informuje czytelników, że zakończył rozmowy z artystami dotyczącymi ich występu w Subkowach, w ramach corocznych koncertów. Możemy już dziś z niemal pewnością zakomunikować, że w dniu 24 stycznia 2009 r. w sali widowiskowej Domu Kultury w roli gwiazd wystąpią: pan Marcin Daniec i pani Grażyna Łobaszewska. Marcina Dańca nie tylko znają, ale podziwiają, wszyscy, tak młodzi, jak i ci, którym już dość dawno siwizna przyprószyła skronie. Daniec to ulubiony satyryk Niny Terentiew, do niedawna dyrektor drugiego programu TVP, w pewnym okresie nie schodził wręcz z ekranu. Niektórzy z widzów mieli już tego dość, choć artysta prezentował zawsze wysoki poziom w swoich telewizyjnych programach. Dziś w telewizji występuje już rzadziej, czym wywołuje u swoich ciągle licznych sympatyków nie tylko tęsknotę, ale wręcz głód, tego specyficznego, bo na pozór prostego, jednak często posiadającego drugie dno, humoru. Jako ciekawostkę podajemy, że Zarząd fundacji przez cztery lata walczył o jego występ w Subkowach. Grażyna Łobaszewska to piosenkarka mająca na koncie wiele melodyjnych przebojów, dla której teksty pisze sam Jacek Cygan, a jej walory głosowe ustępują jedynie skali jaką może się poszczycić Wioletta Villas. Nieodgadnioną zagadką dla ludzi z branży jest to, że nie zrobiła tak oszałamiającej kariery jak chociażby Maryla Rodowicz. Ciągle oklaskiwana na koncertach, przez młodych, być może, mało znana, ale tych przecież zbyt wielu na koncertach w Subkowach nie ma. Dla ludzi związanych z ideą fundacji „Uśmiech Dziecka” uczestnictwo w styczniowym koncercie będzie nie lada duchową ucztą. Sponsorzy numeru: Tadeusz i Jan Szwarc Janina i Stanisław Klein Tomasz Latocha Urząd Gminy Subkowy Redakcja: Ks. Feliks Kamecki i Szczepan Rajski.Współpraca: A. Bartoszewska, S. Cichocka, M. Goleniowska, L. Kapturska, I. Kołodziejska, K. Switalla. Ks. S. Olszewski, Ks, S. Adrich, B. Ziemann, A. Falgowska. Skład komputerowy:Wiesław Niemaszyk. Foto: J. Gądek. Adres: 83-120 Subkowy, ul. Kościelna 8, tel. 536-85-19 Druk: Drukarnia MPC Gdańsk ul. Starowiejska 65/67. Tel. 343-20-31. Nakład 700 egz. Anna i Piotr Mogilscy współwłaściciele drukarni Sponsorzy „Emaus” 32
Podobne dokumenty
Nr 129
S. Wyszyńskiego. Biskupi komunikowali: „Pogrążeni w smutku nie przestajemy dziękować Bogu, że na trudne czasy życia Kościoła i Narodu dał nam takiego Prymasa Polski. Jego osobisty przykład i wskaza...
Bardziej szczegółowo