gloski sa powietrzem, czyli pamiecia zapisana na kartach,kultura
Transkrypt
gloski sa powietrzem, czyli pamiecia zapisana na kartach,kultura
BIGOS FILOZOFICZNY Ontologia – ciach, ciach, ciach; estetyka – bum, bum, bum; etyka? – fiu, fiu, fiu; a logika, bul, bul, bul… i prawie obiad gotowy. Pozostaje jeszcze historia idei, epistemologia, metodologia nauk, wreszcie metafizyka. Niestety w jezyku polskim sa to wyrazy, ktore maja zbyt duzo sylab, dlatego nalezy je polaczyc z poprzednimi tylko jako przyprawy do bigosu, ktorym ludzkosc sie zajada od bardzo dawna. Ja takze. Mniam, mniam! MACHINACJE LUCYFERIANISTOW PRZYKLAD INGERENCJI LUCYFERIANISTOW BOGA W ODKRYCIU MACHINACJI W roku 1784 specjalny wyslannik Weishaputa, kurier, przejezdzajac w okolicach miasta Ratisbon, podazal ta droga do Paryza w celu dostarczenia Mirabeau kopie Weishaupta zrewidowanych dokumentow i planow dotyczacych utworzenia rzadu swiatowego. Wyslannik zostal zabity piorunem i bawarska policja znalazla tak cialo zabitego jak i wszystkie te dokumenty. Byla to wersja dzisiaj juz znanych tzw. Protokolow Medrcow Syjonu. Celem bylo rozpowszechnienie ich w Sektach Illuminati. Plany te zawieraly scisle przepisy, w jaki sposob werbowac bogate i wplywowe osobistosci, aby wstepowaly one do wszelkich organizacji oraz kosciolow roznych nominacji, aby z czasem rozpoczac ich calkowita kontrole. Szczegolnie niebezpiecznym dokumentem byl Einige Originalschriften. Bawarska policja przejawszy owe niebezpieczne materialy zrobila z nich wlasciwy uzytek i dzieki jej akcji znamy dzisiaj cala te historie. Niemniej Bog zezwolil silom Lucyfera na dalsza dywersyjna dzialalnosc. Albert Pike oraz Adam Weishaup posiadali dzieki pomocy Lucyfera niezwykle wplywy, ktore rosly na sile z dnia na dzien. Ich plany byly realizowane z zelazna konsekwencja, dokladnie i precyzyjnie, i niewielu ludzi na ziemi zdawalo sobie sprawe z tego, co dzialo sie za kulisami poszczegolnych rzadow. Musimy sobie zdawac sprawe z tego, ze Bog zadbal o to, aby kazdy z nas mial mozliwosc poznania Jego Slowa. Lucyfer ze swymi hordami demonow nie byl w stanie calkowicie zapobiec planowi Bozemu. Musimy takze wiedziec, ze w pewnych przypadkach Bog ingeruje w losy swiata i dzieki Jego interwencji pewne fakty znajduja droge do mas ludzkich. Bog daje nam szanse na poznanie nie tylko Jego samego, ale takze Jego przeciwnika oraz jego metody dzialania. PODSTAWOWA KOMORKA SPOLECZNA JEST RODZINA LUDZKA Lucyferianizm stanowczo wyklucza rodzine. Jest rzecza oczywista poniewaz celem jest zniszczenie rodzaju ludzkiego i zniszczenie rodziny jest jednoznaczne z stopniowym zanikiem czlowieka na ziemi. Rodzina byla jego glowny celem w Edenie. Dzieki tej wlasnie doktrynie mamy w mediach wsparcie dla kazdej seksualnej dewiacji, dla homoseksualizmu, dla lesbianizmu czy tez dla wszelkich innych zboczen, ktore nie tylko ciesza sie poparciem ale czesc z nich jest nam zaciekle reklamowana, wrecz wpychana do gardel niemal na sile. Szczegolna role odgrywa w lucyferianizmie pedofilia. pedofilia ukazuje jeszcze jeden aspekt doktryny lucyferianskiej. Ludzie oddajacy sie pedofilii niszcza charaktery mlodych ludzi ich okaleczajac ich psychicznie i czyniac ich niezdolnymi do zalozenia rodziny. Tak wiec ponownie realizuje sie depopulacje. Innym aspektem jest wynagradzanie slug szatana energia, odbierana mlodym chlopcom czesci ich sily zywotnej. Podczas aktu sodomii niejako kradnie sie im w ten sposob najpiekniejsze lata zycia a pedofil gromadzi owa energie dla siebie, odczuwaja wzrost wlasnej energii oraz sily witalnej. Procedura ta nie jest w pelni rozumiana oraz udokumentowana ze zrozumialych przyczyn. Jest to w tej chwili teoria. Aby umozliwiac legalnie pedofilie stosuje sie stopniowe obnizanie wieku, w jakim mozna uprawiac legalnie seks. Pedofilia jest najbardziej powszechnym grzechem lucyferianistow. Celuja w niej kulty wraz z KRK na czele. Ponizszy fragment jest tak ohydny, ze przeznaczony jest on jedynie dla dojrzalych doroslych osob: Pedofilia, czyli gwalt analny dzieci w wieku lat 3 sluzy pewnemu specyficznemu celowi. Poprzez analna penetracje dziecka, podczas ktorej dziecku towarzyszy potworny bol, czlonek meski wywierajac nacisk na nerwy kosci ogonowej powoduje chwilowe przeminiecie bolu oraz gwaltowny przeblysk swiatla przed oczami ofiary. Jest to moment tzw. otwarcia trzeciego oka, oka duchowego ofiary, ktora staje sie w takiej sytuacji podatna na opetanie demoniczne. Proces ten nazywa sie Kluczem Davida. The Key of David [EN]. Dodatkowym efektem jest utrata pamieci dziecka poddanego takim torturom. jest to szczegolnie okrutna forma rytualow szatanskich, stosowanych w celach ulatwienia wywolania wielu osobowosci, jak to nazywaja niektorzy eksperci. Rezultatem jest opetanie przez kilku demonow. Jedynie ten szatanski proceder wydaje sie wyjasniac tak energiczny ped Elity w kierunku pedofilii oraz niezliczone przypadki tego rodzaju perwersji nekajacej szczegolnie Kosciol Katolicki oraz jego odstrzal – Swiadkow Jehowy. Na witrynie o SJ,http://www.silentlambs.org/ ponad 40.000 ofiar! [EN] jest zarejestrowanych Kilka znanych nazwisk, ktore ujawniaja nam nieco, co sie dzieje za kulisami kurtyny Lucyfera. Britney Spears, Michael Jackson to dwie znane ofiary takich rytualnych tortur. W przypadku Michaela Jacksona nalezy dodac, ze jego ojciec zawsze byl okreslany przez Michaela jako despota i tyran, ktory pozbawil Michaela dziecinstwa. Cala rodzina Jacksonow jest w organizacji… Swiadkow Jehowy. Dopiero teraz widac pewna logike w dzialaniu tej organizacji. Wiele informacji na ten temat mozna znalezc na Internecie pod haslami MKultra oraz Monarch Programming. Niestety wszystkie te materialy sa dostepne jedynie w jezyku angielskim. Bog zaopatrzyl nas we wszystko, co nam jest potrzebne dla zycia w odpowiednia doze przyjemnosci. Jedzenie, picie, spanie, zmysly wzroku, sluchu, dotyku, powonienia, wszystko to spelnia w cudowny sposob, nie pozbawiony przyjemnosci swoja przyjemna czy tez ostrzegawcza role. Bog nakazal takze uzywac wszystkich tych rzeczy z umiarem oraz pewna doza powsciagliwosci. Lucyferianizm obiecuje nieograniczona wolnosc – bycie wlasnym bogiem, ale nie ma on najmniejszego zamiaru wypelnienia owej nic nie znaczacej obietnicy. BIOLOGICZNA POTRZEBA WOLNOSCI J. M. Coetzee, Zycie i czasy Michaela K., przel. Magdalena Konikowska, Krakow 2010 W powiesciach J. M. Coetzeego nie ma bezpośredniego nazywania walki z apartheidem i skonfliktowania bialej oraz czarnej spolecznosci Republiki Poludniowej Afryki. Wielkie to zaskoczenie dla czytelnika, bo narrator powiesci Zycie i czasy Michaela K., i nie tylko jej, w ogole nie uzywa takich przymiotnikow stosowanych w takich wypadkach jak bialy lub czarny, mimo ze przedstawia konflikt polityczny na tle rasowym. Mysle, ze nie jest to spowodowane banalnymi i zuzytymi kliszami political correctness, lecz motywowane gleboko przemyslanymi strategiami artystycznymi, ktore sprawiaja, ze powiesci Coetzeego nie sa doraznym orezem „w slusznej sprawie”, lecz dramatycznym i literackim przedstawieniem rzeczywistosci, ktore posiada takze inne, glebsze, filozoficzne i ogolnoludzkie wymiary. Takie dziela, poruszajace i wieloznaczne potrafi stworzyc tylko wielki pisarz (nawet Gombrowicz by to potwierdzil!). Na planie tradycji historycznoliterackiej Zycie i czasy Michaela K. nawiazuja do dziela Laurence’a Sterna (Zycie i mysli JW Tristrama Shandy) i Franza Kafki (Proces). Kontrast pomiedzy historycznym wymiarem przedstawianych wydarzen i bohaterem wprost nazywanym „glupkiem”, anonimowym swiadkiem i mimowolnym uczestnikiem konfliktu politycznego, ukazanego w swiecie przedstawionym, jest uderzajacy. Mimo literackiej proweniencji konstrukcji powiesci, jej fabula w sposob iluzyjny wydaje sie ukazywac realne losy poludniowoafrykanskiego every-mana, ktory posiada zwyczajne, banalne marzenia – pomoc chorej matce, a gdy ona umiera – pochowac jej prochy w rodzinnych stronach, zostac ogrodnikiem, zaspokoic glod, po prostu przezyc w krwawej i okrutnej rzeczywistosci. Podsumowujac swe zycie bohater powiesci, Michael K. (lub Michaels – takze w ten sposob identyfikowany) wypowiada te slowa: – Jestem ogrodnikiem – powiedzial znowu na glos. Czy to jednak nie dziwne, ze ogrodnik spi w ciasnej klitce, gdzie slychac loskot morskich fal? Przypominam raczej dzdzownice – pomyslal. Ona takze jest swego rodzaju ogrodnikiem. Albo kreta – rowniez ogrodnika – ktory nie opowiada zadnych historii, bo zyje w ciszy. Ale skad kret czy dzdzownica na cementowej podlodze? Usilowal cal po calu rozluznic cialo, tak jak to niegdys potrafil. Przynajmniej – myslal – nie wykazalem sie sprytem i nie wrocilem do Sea Point z opowiesciami o tym, jak to mnie bili w obozach, az wychudlem na szczape i przestawilo mi sie w glowie. Bylem niemy i glupi na poczatku, bede niemy i glupi na koncu. (Str. 211). Dramatyczne, ekstremalne doswiadczenia tak zwyczajnego, wrecz pogardzanego, bohatera z marginesu spolecznego nie sa tylko opowiescia budzaca wspolczucie, lecz prowokuja do rozwazan filozoficznych o istocie czlowieczenstwa i mozliwosci oporu przeciwko zniewoleniu. Ten wymiar zycia Michaela K. odkrywa inny bohater powiesci Coetzeego, lekarz obozowy, ktory jest takze narratorem, opowiadającym dotyczacych jego podopiecznego: o przezyciach Michaels nigdy nie powinien trafic do tego obozu – ciagnalem. – To byl blad. W gruncie rzeczy cale jego zycie od poczatku do konca bylo bledem. To okrutne tak mowic, ale powiem: on nigdy nie powinien sie urodzic w takim swiecie. Lepiej by bylo, gdyby jego matka, kiedy zobaczyla, co z niego za okaz, po cichutku go udusila i wyrzucila do kubla na smieci. (Str. 182). I dalej: – Michaels, wybacz mi, ze traktowalem cie w taki sposob, ale nie umialem docenic, kim jestes, az do ostatnich dni. (Str. 191). Powiesc Coetzeego nie jest tylko literackim eksperymentem, bowiem polaczyl wysoka swiadomosc estetyczna i umiejetnosci konstrukcji swiata powiesciowego z ogromnie waznym tematem. Jej sila jest niebanalny jezyk, ktorym posluguja sie narratorzy, tj. tradycyjny narrator wszechwiedzacy, lekarz obozowy i narrator-bohater. W ten sposob czytelnik dowiaduje sie o swiecie przedstawionym z roznych perspektyw, co pozwala zetknac sie z roznymi sposobami widzenia i odczuwania postaci od niezwyklego zezwierzecenia zolnierzy i biurokratycznej obojetnosci straznikow obozowych przez mechaniczna obojetnosc az do ukazania sladow humanistycznych uczuc i nadziei. Jest to jezyk bardzo dosadny, emocjonalny. Mimo ze Coetzee wykorzystuje go do charakterystyki bohaterow, nie mamy wrazenia, ze ukazuje ich w sposob uproszczony. Czytelnik, ktory zdaje sie znac wszystkie techniki powiesciowe, jest poruszony sama rzeczywistoscia i bohaterem, a technika przekazu zdaje sie mu umykac. Losy Michaelsa, postaci niewartej uwagi czytelnika, w sposob metaforyczny i niebanalny mowia o czlowieku, jego pragnieniu wolnosci, walce przeciw zniewoleniu. To bardzo istotne, ze Coetzee nie wybral znanego bohatera, jak chocby Nelson Mandela. Wtedy caly efekt i wymowa dziela zostalyby zmarnowane, jak np. w zbyt patetycznym filmie Andrzeja Wajdy Walesa. Czlowiek z nadziei. Sposob ukazywania bohatera powiesci noblisty nie ma odpowiednika w polskiej literaturze, bo postaci Nowakowskiego czy Bursy nie maja tej glebi. A temat wart byl glebszych studiow artystycznych! W Polsce zbyt czesto mamy do czynienia z instrumentalnym traktowaniem sztuki, a zamiast glebszej refleksji, czytelnikom i widzom dostarcza sie materialu propagandowego. Glowne zasady Lucyferianskiej Doktryny Bog wymaga od czlowieka, aby sluzyl Mu z wlasnej ochoty, z powodu glebokiego szacunku dla Jego niewymiernej doskonalosci. Celem Boga jest nasze szczescie i wszelkie prawo stoi na strazy naszego szczescia. Bog spodziewa sie po czlowieku glebokiej wdziecznosci za wszelkie dary, w ktore nas Stworca nieustannie w pelen milosci sposob zaopatruje. Najprosciej mowiac, Stworca spodziewa sie od nas odwzajemnienia Jego milosci do rodzaju ludzkiego. Lucyfer chce najpierw zniewolic ludzkosc pod totalitarnym systemem rzadow, potem owa zniewolomna ludzkosc calkowicie zniszczyc. Szczegolnym jego priorytetem jest zniszczenie rodzaju ludzkiego rekami… Boga! Trik szatana polega na wymuszeniu od Boga konsekwentnego stosowania sie do Prawa Bozego i w przypadku masowego upadku czlowieka, jak to mialo miejsce przed potopem, zniszczenie grzesznej ludzkosci jako rezultat lamania prawa Bozego.. W tym celu Lucyferianisci nauczaja odwrotnosci Przykazan Bozych. Celem jest dalszy bunt ludzkosci przeciwko Bogu. Jest jeszcze jeden aspekt. Cokolwiek sprawia Bogu smutek, cieszy Lucyfera. Wszelkie cnoty Boze sa odwracane przez lucyferianizm. Dobro z Bozego punktu widzenia jest zlem w oczach Lucyfera oraz odwrotnie. Plan Bozy zaklada opieke nad osobami starszymi, nad rodzicami w podeszlym wieku, opieke nad chorymi, czy tez nad uwiezionymi. Lucyferianizm zaklada, ze wszyscy nie nadajacy sie juz do sluzby w interesie lucyferianizmu powinni byc eksterminowani. Ostatni jest coraz gorliwiej rozpowszechniana…eutanazja. TE STARE, DOBRE CZASY STANU WOJENNEGO… Czesto sie tak dzieje, ze mozna z latwoscia przewidziec, jakie tresci medialne beda dominowac w TV, radio, gazetach czy portalach internetowych w zaleznosci od ich orientacji i sympatii ideologicznych oraz politycznych. W Strefie blogeratury panuja jednak odmienne zwyczaje, gdyz ten blog probuje zmusic czytelnika do zobaczenia problemow, o ktorych piszemy i dyskutujemy, z odmiennej i nieuswiadamianej dotad strony. Tak jest i tym razem, bo nie chce sie dolaczac do choru zbawcow ojczyzny, bojownikow o wolnosc i demokracje, solidarnosc uciemiezonych ludow, itp., lecz przypomniec o raju utraconym dla kultury, jakim byl okres PRL-u, a zwlaszcza dekada lat 80. Ilez bylo w tym czasie adrenaliny! Czytelnicy walczyli o wartosciowe ksiazki, handlarze na czarnym rynku sprzedawali je po kilkakrotnie wyzszych od detalicznych cenach! Czy dzis mozna sobie wyobrazic, by ksiazki poetyckie rozchodzily sie w 100 000 egzemplarzy? Tak, to nie pomylka, bo takie naklady mialy m.inn. ksiazki np. Czeslawa Milosza, poety prawie nieznanego poza waskim gronem specjalistow od literatury. Ostatnie wydarzenia artystyczne jak wystawa w Centrum Sztuki Wspolczesnej w Warszawie i film Jacka Markiewicza Adoracja czy spektakl Do Damaszku w rez. Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze moglyby sugerowac, ze spoleczeństwo zyje problemami estetycznymi i artystycznymi, ze marzenia lewicy o sprowadzeniu sztuki pod strzechy ziscily sie. Truizmem wydaje sie stwierdzenie, ze to nieprawda, ze kultura interesuje sie niewielka grupa spoleczna. Moze najmniej poszkodowani sa tworcy filmowi, choc i oni narzekaja, bo sa przyzwyczajeni do wielomilionowej rzeszy odbiorcow. Niestety, interesy spoleczne, a wiec rozwoj demokracji i gospodarki, wolnosc slowa, itp., sa zabojcze dla kultury, bo zarowno artystom, jak i odbiorcom brakuje jasno zdefiniowanych celow, z ktorymi moga sie identyfikowac i o które walczyc. Jako jeden z nielicznych pisal o tym zjawisku w sposob bardzo przenikliwy Artur Sandauer. Dzis widac, ze mial racje, bo mozemy tylko pomarzyc o tej porcji zaciekawienia sztuka u publicznosci, jaka cieszyli się tworcy w latach 80. Oczywiscie, nie gwarantuje to powstanie arcydziel, niemniej jednak sprzyja rozwojowi kultury. Dzis artysci sami musza walczyc z wielkim trudem o wywolanie minimalnego chocby zainteresowania publicznosci, a nawet, jesli im sie to uda, daleko do tego poziomu emocji, jaki byl dawniej. Interesy artystow i spoleczeństwa nie sa bowiem tozsame, a demokracja, jak sie zdaje, zabija sztuke! DOKTRYNA LUCYFERIANSKA /to wyznaja nasze marionetki z NIE-RZADU za pieniadze z NWO/ Termin – doktryna lucyferianska nie jest wiekszosci z nas znany, poniewaz jest przed nami STARANNIE ukrywany. Stykamy sie z nia na co dzien, ale wiekszosc nie ma pojecia co to jest. Oczywiscie Lucyfer takze sie przed nami ukrywa i najwidoczniej ma ku temu wazkie powody. Realizuje on od tysiacleci tzw. doktryne lucyferianska, ktora jest systematycznie wprowadzana w zycie za pomoca poslusznych mu slug, ktorzy wtajemniczaja w znacznie mniejszym stopniu swoich podwladnych w szczegoly owej diabolicznej doktryny. Podwladni Lucyfera to rzady, korporacje i banki. Lucyferianska doktryne mozna latwo zrozumiec w taki oto najprostszy sposob. Odwrotnosc prawa Bozego, a scislej, jest to odwrotnosc Bozych Przykazan. 1. Bedziesz czcil kazdego boga oprocz Stworcy wszechswiata. 2. Bedziesz im stawial posagi, malowal obrazy i bedziesz im oddawal czesc. 3. Bedziesz naduzywal Imienia Boga twego. 4. Nie bedziesz swiecil sabatu. 5. Nie bedziesz czcil ani ojca ani matki 6. Bedziesz mordowal i zabijal. 7. Bedziesz cudzolozyl do woli. 8. Bedziesz kradl 9. Bedziesz falszywie zeznawal. 10. Bedziesz pozadal wszystkiego, wlacznie z zona blizniego. Zasady te sa zaciekle reklamowane na calym swiecie! Wiele przykladow stosowania owej doktryny przez nasze rzady jest ukazanych w tych linkach. http://www.zbawienie.com/przymierze.htm http://www.zbawienie.com/rzad_wrogiem.htm „NIECH SCZEZNA ARTYSCI” Tytul niniejszego wpisu nabiera jakze ciekawej aktualnosci. Mlodszym czytelnikom i szerszej publicznosci, nieobeznanej z historia polskiego teatru, nalezy przypomniec, ze jest to cytat pochodzacy z tytulu jednego z ostatnich przedstawień Tadeusza Kantora. Nabiera on szczegolnego znaczenia wobec buntu aktorow „narodowego starego teatru” w stosunku do swego dyrektora Jana Klaty, ktoremu mimo duzych wysilkow jak dotad nie udalo sie wystawic dziela o porownywalnej, lecz odmiennej wizji artystycznej od dziel starych, dobrych modernistow jak Kantor, Grotowski czy Swinarski. Mimo to, dla krytykow takich jak Elzbieta Morawiec i aktorow jak Anna Polony czy Anna Dymna lub Tadeusz Huk, niesmiale proby rozmowy artystycznej podjete przez Jana Klate, na pewno nie oryginalne ani nowatorskie czy to w formie, czy idei, staly sie pretekstem do wywolania rewolty w zespole, zainspirowanej polityczna manifestacja kilku dzialaczy pisowskich. Czy to znaczy, ze artysci nadal pelnia funkcje jak w czasach romantycznych czy w epoce dominacji sowieckiej w PRL-u? Z jednej strony budowa „panteonu narodowego” w Krakowie o tym by swiadczyla, lecz jakosc tworczosci wymienionych aktorow juz nie. Trudno nie zauwazyc, ze wystepy Jerzego Treli, Tadeusza Huka, Anny Polony czy Anny Dymnej juz od dawna nie zasluguja na oklaski publicznosci, lecz wspolczucie. Moze wsrod artystow mniej jest dyskusji o sprawach artystycznych, a rozpoczal sie wyscig do wyzej wspomnianego „panteonu narodowego”?! W takim razie ich miejscem pracy nie powinna byc scena w sposob anachroniczny nazwana narodowa, lecz sekretariaty Jego Eminencji ks. kard. Stanislawa Dziwisza i ministra Zdrojewskiego, bo to oni decyduja o tym pseudo-zaszczycie, wywolujacego raczej smiech, niz uczucie szacunku! CZY WARTO METAFORE? UMIERAC ZA Ostatnie dyskusje w mediach o skandalu, wywolanym przez politycznych aktywistow PIS-u na przedstawieniu w rez. Jana Klaty Do Damaszku, o ktorym zrobilo sie glosno w mediach ogolnopolskich, takze kontrowersje wokol Nie-Boskiej, spowodowane buntem czesci aktorow starszego pokolenia, broniacych „czci” i charakteru „narodowego” Narodowego Teatru Starego, wywoluja u mnie emocje zupelnie inne niz u publicystow Dziennika Polskiego czy Elzbiety Morawiec i innych uczestnikow debaty teatralnej. Z jednej strony ciesze sie, ze o teatrze jest glosno w mediach, ze przedstawienia teatralne potrafia wzbudzac szersze zainteresowanie poza gronem specjalistow, ze jeszcze nie wszystkie swietosci zostaly zdekonstruowane, obalone, zszargane. Dzieje sie tak, bo mamy w Polsce jeszcze zwolennikow faszystowskich teorii o czystosci rasy, misji narodowej teatru i sztuki (por. Panteon Narodowy w Krakowie, ktory jest instytucja co najmniej niesmaczna! Mrozek chyba stracil poczucie humoru na starosc.). Tym samym daja ono pozywke dla artystow, ktorzy rozpaczaja czesto, ze ich wysilki prowokacji artystycznej spelzaja na niczym z powodu niezrozumienia dziela przez odbiorcow badz zwyklej obojetnosci lub przyzwyczajenia do traktowania sztuki jako swietosci, a artystow jako istoty nadludzkie. Zatem takie zjawiska, jakie mialy miejsce w Centrum Sztuki Wspolczesnej w Warszawie, gdzie widzowie sie modlili oburzeni „profanacja” artysty, czy pozniej w Narodowym Teatrze Starym, swiadcza, ze jest miejsce dla sztuki w szerszym dialogu spolecznym. Niestety, uczestnicy tej debaty, wywolujacej przyjemne emocje z powodu jej temperatury, obywaja sie doskonale bez problemow estetyki. Zarowno artysci, jak i krytycy, i publicznosc dyskutuja i manifestuja swoje poglady polityczne (a bez politykow, ktorzy chca wykorzystac sztuke do swoich celow, takie reakcje nie mialyby miejsca sic!), religijne i ideologiczne, natomiast nikt nie chce polemizowac w sprawie takich metafor jak sztuka, literatura, muzyka czy teatr! Nie mowiac o tym, ze nikomu nie przyjdzie do glowy wyslac modernistow lub postmodernistow (jesli tacy istnieja w Polsce) do wszystkich diablow. Czy wyznacza to poziom dyskusji i okresla stan swiadomosci estetycznej Polakow? Chyba tak, bo latwiej, co jest u nas zjawiskiem nagminnym, o wulgarne czy rasistowskie epitety niz o cytat z dobrej ksiazki lub, o zgrozo, wlasne przemyslenia. Do legendy wsrod literatow przeszla historia, ze w epoce „prehistorycznej” bo w PRL-u w Krakowie w domu owczesnego Zwiazku Literatow Polskich, poeci pobili sie o zla w ich mniemaniu metafore. Dzis byloby to nie do pomyslenia, bo slowo metafora pochodzi z jezyka, ktory dla publicznosci wydaje sie obcy i nic nie znaczacy. Zamiast rewolucji estetycznej i nowej walki klasykow z romantykami mamy burde polityczna i pseudopatriotyczna. Bo nie kwestia stylu czy gry aktorskiej, wzglednie innych problemow estetycznych jest wazna, lecz takie metafory jak „narod” czy opacznie rozumiana „niepodleglosc” i inne chorobliwe bzdury. Kwestia smaku jest zatem to, za jakie metafory chcemy umierac. Przyznam sie, ze te ostatnie powoduja u mnie mdlosci. GLOSKI SA POWIETRZEM, CZYLI PAMIECIA ZAPISANA NA KARTACH „Oddziedziczyles po mnie przeklenstwo. Bedziesz szedl jego drogami, ono bedzie twoim drugim imieniem. Ty, ktory karmisz sie kartami ksiegi, zaznasz smaku zranienia.” Fragment z Ksiegi dla syna „Zwariowalem, tato, a to wiecej niz rana zadana slowem. Teraz oddycham krzykiem, a to znaczy, ze targam twoje zgloski wlasnym rozdarciem.” Dopisek Elijahu Tato, przekazales mi uklad glosek. To nimi kresle linie za linia. Jestem ich ciemnoscia. Jestem ich pamiecia, ktora przekaze do czytania nastepnym pokoleniom. Nie powiem: jestem zapisana perla. Nie przekroczylem bramy, ona dla mnie zawsze czystym wolaniem. Czytam, spiewam, bredze przemijaniem. To wszystko. Zapisuje kolejna linie: „Ty, ktory jestes zwierzeciem, ktore nie pojmuje, ktore z daru pisania otworzylo sie na przyszlosc i przeszlosc. Ktore chce uciec, by ktos zapytal o jego zycie.” Moje zycie jest czytaniem. A to jest tylko otwarciem bramy. W nocy jest tylko snem, za dnia – pragnieniem szelestu, czystego jak powietrze. Jestem tylko pisarzem, to znaczy czytam obloki, liscie morwy, jek jaskin i ciemnosc ostra jak znaki, ktorymi powlekam swiat. Jestem pisarzem, to znaczy skryba, ukrywajacym dzwiek slow. Jestem – tylko – pisarzem, czyli wlasna opowiescia, ktora przeczyta tylko syn. Jestem pisarzem, czyli skazanym na opisywanie zwatpienia. Moj rylec jest cierpliwy. Czytelnik – moze kaprysic, potargac ostatnia karte, odmowic istnienia. Piszesz? A gdzie milosc, ktora czujesz? Ktora dzielisz sie jak naznaczeniem i wyborem koloru ciemnosci? Pismo jest smiercia glosek. Pisanie, to akt przeciw rozpaczy, nadzieja, ze czytanie jest zyciem, drgajaca fala slowa. Nie odpowiem ci, jak porzucilem twoj dar, twoja ksiege. Zostales tylko migotaniem przedsionkow nad ranem, samym zaplataniem i powstrzymaniem tetna. Tak zostalismy osobno, zwierze-syn i zwierze-ojciec. Kazde z nas wyje innym milczeniem. Kazde z nas w innej glosce.