Informacja
Transkrypt
Informacja
Rok 2015 Rok 2015 rozpocząłem od intensywnych przygotowań do startów na zawodach halowych. Polski Związek Lekkiej Atletyki nałożył na mnie obowiązek przygotowania i startowania na Halowych Mistrzostwach Europy, więc w styczniu i lutym praca ukierunkowana była na bieganie pod dachem. Niestety przygotowania najpierw przerwał drobny uraz (zapalenie) mięśnia piszczelowego przedniego, następnie w decydującym momencie poprzedzającym występ w Pradze dopadła mnie grypa i w dużej mierze to właśnie choroba spowodowała, że występ na Mistrzostwach Europy wypadł poniżej oczekiwań. Po powrocie z Czech kilka dni poświęciłem na powrót do zdrowia. Następnie wyjechałem na 4 tygodniowe zgrupowanie do Iten w Kenii, był to mój drugi wyjazd w to miejsce. Iten jest kolebką biegów średnich i długich na świecie, tam na własne oczy można się przekonać jak ciężko trenują Kenijczycy, a przede wszystkim jak wielu ich biega i jak ważny jest ten sport w ich życiu. Obóz w Kenii przebiegł bez żadnych problemów zdrowotnych, trenowało się ciężko, ale właśnie takie jest bieganie na wysokości 2400m n.p.m. W Kenii spędziliśmy cały marzec, cały kwiecień natomiast trenowałem w Polsce (część w domu, część u trenera w Goleniowie) oraz startowałem w 2 biegach ulicznych dla sprawdzenia obecnej dyspozycji. Zawody w Ostródzie wygrałem, natomiast w silnie obsadzonym biegu w Gnieźnie zająłem 5 miejsce na dystansie 10 km. Sprawdziany formy wyszły dobrze ale tylko połowicznie, gdyż czas uzyskany w Gnieźnie mógłby być nieco lepszy niż 30:50 min. W maju wraz z trenerem udałem się na kolejny, już ostatni, obóz wysokogórski, tym razem miejscem moich treningów przez ponad 3 tygodnie było francuskie Font Romeu, położone w Pirenejach na wysokości 1800m n.m.p. Treningi w górach przebiegały pomyślnie, wszystko wskazywało na rosnącą dyspozycję i dobrze prognozowało przed pierwszymi startami na bieżni, które miały mieć miejsce od razu po powrocie z obozu. Na zgrupowaniach zawsze trenujemy ciężko, jest to 12 jednostek treningowych w tygodniu, ok 140-160 przebiegniętych kilometrów, dodatkowo 2 wizyty u fizjoterapeuty, który dba o nasze zdrowie fizyczne i redukuje napięcia mięśni owe powstałe na skutek ciężkiego treningu. Po powrocie z Font Romeu, wystartowałem w Belgii w biegu na 1500 metrów, uzyskałem wynik 3:42,07 i jak się potem okazało by to mój najszybszy bieg w sezonie 2015. W tym roku startowałem więcej na dłuższych dystansach, poprawiłem rekordy życiowe na 3000m i 5000 m. Na 3000 m reprezentowałem Polskę na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Czeboksarach w Rosji. W zawodach tych zająłem 5 miejsce zdobywając 8 punktów dla naszego kraju, ostatecznie Polska rywalizację ukończył na 4 miejscu w Europie. Po powrocie z Rosji udałem się na obóz do Jakuszyc, leżących nieopodal dobrze mi znanej Szklarskiej Poręby. Po tym obozie w Krakowie odbywały się Mistrzostwa Polski Seniorów. Wraz z trenerem podjęliśmy decyzje o starcie na dwóch dystansach. Pierwszego dnia wziąłem udział w biegu na 5000m, który wygrałem. Bieg ten jednak odbywał się w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych, było upalnie (ponad 30 st) i bardzo duszno dlatego tez zwycięstwo kosztowało mnie bardzo dużo sił, które miałem nadzieje zachować na drugi start na swoim koronnym dystansie. Trzeciego dnia zawodów w biegu n 1500 metrów zdobyłem brązowy medal, byłem nieco rozczarowany, ze na ulubionym dystansie nie powalczyłem o zwycięstwo, jednak czułem że mój organizm nie doszedł do pełni sił po poprzednim wyścigu. Z Krakowa wyjeżdżałem więc z dwoma medalami Mistrzostw Polski, a więc najważniejszej imprezy biegowej w kraju. Po Mistrzostwach, w drugiej części sezonu startowego wystartowałem kilkakrotnie w bigach na różnych dystansach, poprawiłem m.in. rekord życiowy na 5000 metrów. Podczas zawodach w Białogardzie uzyskałem 13;51,20, co jest bardzo dobrym czasem, 2 wynikiem w kraju w tym roku. Sezon tak jak każdego roku zakończyłem we wrześniu startem w Rieti we Włoszech na dystansie 1500m (czas 3:44.04). Po ostatnim starcie nadszedł czas na odpoczynek, 4 tygodnie wolnego od regularnych treningów. Czas, który poświęcam na regenerację sił po sezonie startowym, na podreperowanie zdrowia różnymi zabiegami leczniczymi, a także na spędzenie trochę czasu w domu, pozałatwianie spraw prywatnych by już na początku listopada być gotowym na rozpoczęcie przygotowań do kolejnego sezonu, bardzo ważnego, bo sezonu olimpijskiego. K. Żebrowski