Grupa V - Pracownie Orange

Transkrypt

Grupa V - Pracownie Orange
Grupa V
Autorzy:
- Agata Tokarzewska – Pracownia Orange Niedrzwica Duża,
- Malwina Godula – Pracownia Orange Czerniejów,
- Natalia Zawada – Pracownia Orange Radzyń Podlaski.
Lato tego roku było upalne. Piotr czytał książkę na werandzie domu, do którego
przeprowadził się wraz z rodzicami miesiąc wcześniej. Zdążył się już przyzwyczaić do nowej
okolicy i zaprzyjaźnić z kilkoma uczniami, którzy mieszkali w sąsiedztwie.
Teraz z zaciekawieniem przeglądał grubą księgę o zniszczonych, pożółkłych kartkach.
Znalazł ją, gdy przeszukiwał strych dosyć rozległej rezydencji. Na okładce widniał wizerunek
smoka o przepięknych, opalizujących szmaragdowych łuskach oraz kontrastujących z nimi
krwistoczerwonymi oczami. Większość napisów na wiekowych stronicach była zakodowana
w języku łacińskim, pozostałe stanowiły piktogramy o niebanalnym kształcie.
W pewnym momencie uwagę Piotra przykuła starannie wykonana ilustracja ukazująca
bardzo realistyczny wodospad, spływający kryształową zasłoną spomiędzy kamieni
o niespotykanej, bordowej barwie. Nad taflą jeziorka znajdującego się poniżej kaskady wody
siedziała skulona kobieca postać drobnej postury. Złote, wilgotne włosy opadały wzdłuż
ramion miękkimi falami, całkowicie zasłaniając twarz tajemniczej istoty. Nad jej głową unosił
się ptak o szeroko rozpostartych skrzydłach i długim ogonie, zwiniętym w dwukrotną pętlę w
powietrzu. Z tej przepięknej sceny płynęła radość tak silna, że wręcz roztaczająca naokoło
pulsujące pierścienie kojącego zmysły ciepła. Piotr, zafascynowany dziełem, przesunął ręką
po stronie księgi. Wtedy stało się coś niezwykłego: gdy mimowolnie chłopak zamknął oczy,
poczuł podmuch lekkiej bryzy o zapachu żywicy i leśnych kwiatów, a także orzeźwiający
chłód czystej wody. Zaskoczony, natychmiast odsunął dłoń od pożółkłej kartki. Widniały na
niej krople przejrzystego płynu, które wchłonęły się w nienaturalnie szybkim tempie. Po
chwili w tym miejscu chłopak poczuł przeszywający ból. Upuścił księgę na deski werandy.
Mógł tylko bezradnie obserwować, jak na skórze kreślą się szkarłatne wzory pozbawione
znaczenia. Po policzku spłynęła mu łza, która natychmiast wchłonęła się w okładkę księgi.
Z paszczy smoka wydobyła się chmura duszącego, smolistego dymu.
Spowity przez kłęby oparów, Piotr stracił przytomność. Kiedy ocknął się, miał
wrażenie, jakby to był tylko sen, lecz gdy spojrzał na książkę, zdał sobie sprawę, że to dzieje
się naprawdę. Piotr natychmiast rzucił księgę w kąt, złapał za telefon i wybiegł przed
mieszkanie, natychmiast zadzwonił do koleżanki o imieniu Amelia która mieszkała kilka
mieszkań dalej. Kiedy Dziewczynka dotarła do Piotrka, bardzo sie wystraszyła, ponieważ
chłopiec wyglądał, jakby zobaczył ducha, a kiedy Amelia zapytała go, co się takiego stało,
powiedział, żeby już nic nie mówiła, tylko poszła prosto za nim. Kiedy dotarli do mieszkania
Piotrka, chłopiec wziął do ręki księgę, która wydała mu sie nadzwyczajna i otworzył na tej
stronie, na której zobaczył straszną ilustracje. Kiedy Amelia ujrzała szmaragdowego smoka
wystraszyła się bardzo, ponieważ smok ten wyglądał naprawdę bardzo realistycznie. Na
początku chcieli pokazać to swoim rodzicom, ale po zastanowieniu się postanowili, że będzie
to ich malutka tajemnica. Pomyśleli że, nawet jeśli powiedzieliby to rodzicom, to pewnie oni
nie uwierzyliby im w to i pomyśleli, że to tylko jakieś głupie bajeczki, których naoglądali się
w telewizji. Siedzieli i siedzieli, i nie wiedzieli, co zrobić z tajemniczą księgą, aż w końcu
wymyślili, że zaniosą ją do piwnicy mieszkania Piotrka tak, żeby nikt jej nie widział i kiedy
nastanie ranek, dopiero po nią pójdą. Wieczorem oboje nie mogli zasnąć, ponieważ ciągle
zastanawiali się co zrobić z tajemniczą księgą.
W nocy Piotrek obudził się, ponieważ usłyszał straszne hałasy dobiegające z piwnicy.
Wziął latarkę, włożył buty i zszedł na dół po stromych i zakurzonych schodach. Kiedy zajrzał
1
do miejsca, w którym ukrył księgę, niesamowicie się zdziwił, ponieważ szuflada, w której
wcześniej była księga, była zupełnie pusta. Kiedy miał już wracać do łóżka, ujrzał mały
zwinięty papierek. Piotrek nie widział go tam wcześniej, więc postanowił odwinąć go
i zobaczyć, czy można go wyrzucić. Kiedy odwinął papierek okazało się, że na nim napisany
jest wiersz o dobrych magicznych smokach zaklętych w księgach przez złego czarnoksiężnika
Kazurego. Strasznie sie zamyślił i tak się złożyło, że przesiedział połowę nocy w piwnicy.
Kiedy rano poszedł do swojego pokoju, czekała tam na niego kolejna niespodzianka. Księga
ze smokiem na okładce leżała na środku jego łóżka i wyglądała jak z najpiękniejszej bajki.
Cała była błyszcząca, wyglądała, jakby była nowiutka, prosto z księgarni i świeciła się na
szmaragdowo, podobnie jak smok.
Do Piotrka dopiero teraz dotarło, że wiersz o dobrych, magicznych smokach jest
właśnie o tym pięknym i potężnym stworzeniu. W trakcie podziwiania księgi, która wcześniej
wyglądała strasznie, zabrzmiał dzwonek do drzwi. To była Amelia. Była bardzo wystraszona,
ponieważ tej przedziwnej nocy Amelii śnił się sen o magicznej krainie szmaragdowych
smoków.
Piotrek i Amelia podzielili się swoimi wrażeniami z magicznej nocy. Oboje nie
wiedzieli, co mają dalej zrobić: wrócić do codziennego biegu życia czy wgłębiać się dalej w
tą dziwną i zarazem przerażającą tajemnicę mrocznej księgi. Poszli do pokoju, żeby jeszcze
raz dokładnie jej się przyjrzeć. Zobaczyli, że księga jest otwarta. Wydobywał się z niej
hebanowy pył o intensywnym zapachu spalonej siarki. Przestraszyli się. Piotrek szybko
zamknął książkę i wybiegł wraz z Amelią z pokoju. Nagle zobaczył, jak dziewczyna osuwa
się na podłogę. Próbował jej pomóc, lecz jego nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Nie
wiedział, co ma zrobić. W swojej głowie usłyszał dudniący i doniosły głos, który powiedział
mu:
- Poczuj w sobie siłę smoka.
- Ale jak?- zapytał przerażony całą tą sytuacją.
- Każdego dnia czytaj po jednym fragmencie księgi.
- Ale jakim?
- Księga codziennie o zachodzie słońca otworzy się na właściwej stronie. Tam będą słowa
klucz.
- No, ale…
Dudniący głos nagle ucichł. Wszystko wróciło do normy. Amelia leżąca na podłodze
odzyskała świadomość. Nie wiedziała, co się stało. Jej oczy napełniły się łzami. Piotrek bez
zastanowienia podbiegł do niej i ją przytulił.
- Piotr, boję się. Nie wiem, o co tutaj chodzi. To wszystko jest nielogiczne. Nic się tutaj nie
układa w całość. To wszystko mnie przerasta. Mam tego dość. Nie wytrzymuje już.
Amelia wybiegła z domu. Piotrek patrzył się na nią jak ucieka. Nie chciał, żeby ona
cierpiała, właśnie przez niego. Zrobiło mu się jej żal. Wiedział, że jest za nią odpowiedzialny.
Chciał jej dać trochę czasu na oswojenie się z tą paradoksalną sytuacją.
Piotrek był bardzo zmęczony po nieprzespanej nocy. Poszedł się zdrzemnąć. Po 4
godzinach obudził się. Wyjrzał przez okno. Zobaczył, że słońce chowa się za horyzontem.
Nagle księga sama się otworzyła. Piotr przypomniał sobie słowa wypowiedziane przez
nieznany dotychczas głos. Bał się zobaczyć, co tym razem ukaże tajemnicza księga. Wziął
jeden głęboki oddech i zaczął czytać.
Gdy przyglądał się tajemniczym piktogramom, na dłoni naznaczonej krwawymi
symbolami poczuł ciepło. W pewnym momencie wzory eksplodowały oślepiającymi
tęczowymi błyskami. Piotr na moment stracił wzrok. Po odzyskaniu widoczności ponownie
przyjrzał się stronicy, na której znajdowały się teraz ozdobne i staranne litery. Bez problemu
odczytał słowa, które z każdą chwilą wprawiały go w coraz większe przerażenie:
2
Zapełniając karty tej księgi żywiłem wielką nadzieję, że żadna z żyjących na tym
świecie istot nie będzie musiała wziąć na swoje barki ciężaru odpowiedzialności, jakie
nakłada niniejszy tekst. Lecz teraz, gdy jest już za późno, Drogi Czytelniku, nie masz odwrotu.
Zostałeś Smoczym Magiem. Umiejętność odczytania niniejszych wersetów to przywilej, który
w przyszłości będziesz niejednokrotnie przeklinać. Od decyzji podejmowanych przez Ciebie
często będzie zależało życie Twych bliskich i przyjaciół. O północy moja Służebnica zabierze
Cię na Rytuał, który ma za zadanie przygotować do walki z Kazurym i Istotami Cienia. Aby
przeżyć, zabierz ze sobą niezachwianą wiarę i jeden przedmiot, dzięki któremu nie zapomnisz
o wartości życia – czymś tak trudnym do zdefiniowania i zachowania podczas Obrzędu.
I pamiętaj: wiara może poczynić cuda.
Po przeczytaniu ostatniego zdania Piotrek osunął się bezsilnie na krzesło. „O co w tym
wszystkim chodzi?”, zastanawiał się. Nie wiedział, czego miał się spodziewać dzisiejszej
nocy. Nie miał pojęcia również, jaki przedmiot musiał zabrać ze sobą na Rytuał.
Zdenerwowany, wyszedł na werandę – miejsce, w którym wczoraj wszystko się zaczęło.
Przyjemny chłód wieczoru kojąco pieścił go po twarzy, delikatnie rozluźniając mięśnie.
Zobaczył zbliżającą się od przeciwległej strony ulicy Amelię. Dziewczyna podeszła do niego
i bez słowa usiadła obok na ławce.
- Czego się dowiedziałeś? – zapytała po chwili milczenia.
Chłopak zrelacjonował jej cały tekst i opowiedział o domysłach dotyczących
przedmiotu niezbędnego podczas Rytuału. Bez wahania przyjaciółka zaoferowała swoje
towarzystwo w wyprawie.
- Powiedziałeś, że coś musi dodawać ci otuchy. W takim razie zabierz mnie. Mówiłeś, że
autor nadmieniał, że wiara czyni cuda. Zamień mnie w coś pożytecznego, na przykład
scyzoryk. Uwierz, że możesz to zrobić.
Po chwili zastanowienia chłopiec zamknął oczy i skupił całą swoją energię na myśli o
narzędziu. Niemal natychmiast poczuł znajome już ciepło na prawej dłoni. Po odchyleniu
powiek dostrzegł, że w ręce zaciska ostrze o rzeźbionej rączce. Zegar na wieży ratuszowej
wybił północ. Bez zastanowienia włożył przedmiot do kieszeni i pobiegł do pokoju.
Tam zobaczył błękitnego smoka, który zajmował prawie całe pomieszczenie
i zachęcająco wskazywał głową na swój grzbiet.
Piotr wystraszył się, jak jeszcze nigdy dotąd i bez zastanowienia uciekł z tego miejsca.
W międzyczasie odczarował dziewczynę. Było mu smutno, że nie dał rady sprostać
wyzwaniu, ale nigdy więcej nie chciał tam wracać. Piotr razem z Amelią postanowili, że mają
dość tych okropnych przygód, więc wyrzucili książkę do kontenera i nigdy więcej po nią nie
wrócili. Mijały dni, miesiące, lata, a Piotrek razem z Amelią dorastali, dojrzewali i rozwijali
się. Nadszedł rok 2020.
Od czasu dziwnych zdarzeń minęło siedem lat. Piotrek wraz z Amelią byli już prawie
dorosłymi, a nawet pewnego dnia zakochali się w sobie i od tamtego dnia zostali szczęśliwą
parą. Przeżywali razem piękne chwile, ale były także gorsze dni, ale mimo tego bardzo się
kochali. Piotr pomyślał, że na ich rocznicę powinien kupić jej coś drogiego, ale Amelia
zawsze mu powtarzała, że wystarczy jej miły gest, więc postanowił opuścić sklep i poszedł do
domu.
Tam wykonał z muliny przepiękny naszyjnik. Okazało się, że uciął za dużo
sznureczka, więc postanowił go odciąć. Przez przypadek zaciął się scyzorykiem. To nie była
zwykła rana. Poszedł do łazienki, opatrzył rękę, ale nadal krwawiła. Wychodząc, zahaczył
zranioną ręką o drzwi. Nagle na jego dłoni ukazała się blizna w kształcie księgi. Piotrkowi
wydawało się to dziwne, ale w pewnym momencie przypomniało mu się, że kiedyś zamienił
Amelię w scyzoryk, tym też się zaciął. Było to podczas dziwnych zjawisk związanych
3
z tajemniczą księgą, to też ona ukazała się na jego dłoni. Piotr ledwo co trzymał się na
nogach.
Do pokoju wbiegła Amelia...
- Piotrek, co się dzieje?
- Jakoś tak dziwnie się czuje…
Chłopak osunął się na podłogę. Amelia szybko pobiegła po szklankę wody. Oblała go.
Piotrek się ocknął.
- Co się stało? Może pojedziemy do szpitala?- zapytała z troską w głosie.
- Nie, nie trzeba. Wszystko jest okay.
Piotrek nie chciał powiedzieć Amelii, co tak naprawdę się stało. Nie chciał jej
martwić. Postanowił, że pójdzie położyć się i odpocząć. Leżąc na łóżku rozmyślał nad tym,
co się stało.
- Czyżby wszystko powróciło?- powiedział sam do siebie. Nie chciał przeżywać tego
wszystkiego co 7 lat wcześniej, akurat kiedy zaczęło się układać. Piotrek po chwili zasnął.
Śniło mu się, że czarodziej Kazury porwał jego dziewczynę, a on nie mógł nawet jej pomóc,
bo był przeklęty wrogim czarem.
Po 2 godzinach chłopak obudził się. Był cały mokry. Zszedł szybko na dół.
- Amelia, gdzie jesteś? - zawołał, ale nie usłyszał odpowiedzi. „Pewnie gdzieś poszła.”
pomyślał, lecz miał bardzo dziwne przeczucia.
Piotrek poszedł do pokoju. Na łóżku zastał tą sama księgę, którą 7 lat temu wyrzucili.
Po jego ciele przeszedł dreszcz. Bał się ją otworzyć, ale przełamał strach. Przed oczami
pojawił się znany mu hebanowy pył. Otwierając ją, z księgi wypadła kartka. Piotrek szybko
ją podniósł. Był na niej rysunek smoka i różne piktogramy. Zdziwiło go to, że wszystko z
nich rozumiał. Zaczął czytać:
Nigdy się nie pozbędziesz księgi. Ona zawsze do Ciebie wróci. Smoczym Magiem jest
się na całe życie. Ta moc przechodzi również na dalsze pokolenie. Dobrze zastanów się nad
tym, co będziesz robił. Życie osoby najbliższej Twojego serca może być zagrożone.
Zapamiętaj słowa, które ci powiedziałem 7 lat wcześniej: wiara potrafić czynić cuda.
Nagle pył znikł. Piotrek usiadł na krześle.
- Przecież to niemożliwe, żeby po siedmiu latach księga znowu wróciła – mówił sam do
siebie.
W pewnej chwili przypomniał mu się sen, którego nie rozumiał. Postanowił, że
zadzwoni do Amelii. Miał dziwne objawy. Nie wybaczyłby sobie, gdyby przez jakąś
paradoksalną księgę i mroczną tajemnicę smoków coś się stało Amelii. Piotrek wybrał numer
do dziewczyny, lecz włączyła się mu poczta głosowa. Piotr z zdenerwowania zrzucił ręką
wszystko, co leżało na biurku. Oparł czoło o zimny blat, nie wiedząc, co ma dalej robić.
Nawet nie zauważył, że oczy bestii na okładce zaczęły się jarzyć intensywną czerwienią,
rozświetlając mrok panujący w pomieszczeniu.
Spojrzał na zegarek – dochodziła północ. Po chwili usłyszał cichy szelest za oknem.
Nagle przez ścianę pokoju przeniknął ogromny stwór o zielonych łuskach. Wyglądał, jakby
każdy detal jego ciała był utkany z delikatnej mgiełki. Piotr spojrzał ostrożnie w stronę
smoka. Ich oczy się spotkały – w tamtej chwili młody mężczyzna zaczął podchodzić do
monstrum, nie mogąc oprzeć się blaskowi tego mądrego i spokojnego spojrzenia,
roztaczającego kojącą rubinową poświatę. Delikatnie dotknął nosa potężnego jaszczura. W
jego głowie rozległ się przyjemny, melodyjny kobiecy głos:
- Witaj, Smoczy Magu. Zapewne pamiętasz moją siostrę, Arheę, która była tutaj siedem lat
temu. Ja jestem Serhea. Zrezygnowałeś z Rytuału. Popełniłeś wielki błąd, który musisz teraz
naprawić. Mój pan wyjaśnił przecież, że nie można się wycofać. Dlatego też musisz dopełnić
Obrzędu teraz.
Piotr przez chwilę nie mógł uwierzyć w te słowa. Następnie cicho zapytał:
4
- Dlaczego pojawiasz się w moim życiu akurat teraz?
- Królestwo cię potrzebuje. Kazury i jego demony próbują zniszczyć całkowicie Imperium
Smoków. Wykorzystują moment, w którym Kryształ Mocy jest osłabiony, przez co już
niedługo całkowicie przestanie ochraniać granice państwa. Ty, mój drogi, jesteś pierwszym
Smoczym Magiem od wielu stuleci. Tkwią w tobie pokłady siły, której sobie nawet nie
wyobrażasz. Dowodem na to jest między innymi możliwość postrzegania rzeczy, których
istnienia zwykli śmiertelnicy nawet się nie domyślają. Dlatego też potrafisz ze mną
rozmawiać, mimo że mam postać bezcielesną. Rytuał jest niezbędny, bowiem przygotuje cię
do roli, do której zostałeś powołany wieki temu. Wsiadaj na mój grzbiet. Nie bój się. Dzięki
posiadanym zdolnościom i wierze będziesz bezpiecznie przetransportowany na wyznaczone
miejsce.
Mówiąc to, smoczyca wskazała głową na swój grzbiet. Tym razem bez cienia strachu
Piotr usadowił się między łuskami mitycznego gada. Bestia ponownie przeniknęła przez
ścianę, po czym pomknęła w przestworza. Przez czas drogi młodzieniec podziwiał swoje
miasteczko z lotu ptaka. Spoglądał na dachy domów, należących do jego znajomych,
jednocześnie zastanawiając się, co czeka go u celu wyprawy. W pewnym momencie Serhea
wleciała w pobliską chmurę. Zmuszony przez podmuch wiatru, Piotr zamknął oczy. Gdy je
otworzył ponownie, ujrzał, że monstrum leci teraz przez las, z gracją wymijając pnie drzew o
liściach o niespotykanej fioletowej barwie. Gdy wylecieli z tego fascynującego miejsca,
oczom chłopaka ukazał się widok zapierający dech w piersi.
- Witam w Imperium Smoków, Magu. – mruknęła z nutą zadowolenia w głosie smoczyca.
Góry i wijące się i spadające w dół potoki, doliny pokryte soczystą trawą. Smoki, pełno
smoków!
– Ilu Was to mieszka?! – chłopak nie mógł się nadziwić temu wyglądowi, tym widokom.
– Jest nas 100, najstarszy z nas ma 15000 lat, ja jestem najmłodsza - mam 2900 lat.
– Czy poznam Twoją rodzinę?
– Jeżeli chcesz to oczywiście..
Polecieli w dół, wylądowali na wielkiej polanie u stóp góry, w której wydrążone były
jamy, w których mieszkały smocze rodziny. Weszli do jednej z nich. Widok poraził Piotra.
Ściany mieniły się fosforyzującym blaskiem, który odbijał się w ich oczach. Podłoże było
pokryte miękką warstwą smoczej skóry. Podnosząc wzrok wyżej, natknął się - aż
niewiarygodne - na pustą przestrzeń i miał wrażenie, że zaraz w wpadnie. Podszedł bliżej i
okazało się, że jest to tylko złudzenie i tej pustej przestrzeni wcale nie ma. Nagle czerwonozłota poświata oświetliła im drogę do kolejnej jamy. Ku swojemu zdziwieniu młody
mężczyzna ujrzał smoczą rodzinę, która na niego czekała.
- Witamy cię na naszym smoczym zgromadzeniu. Mamy dla ciebie okrutne wieści.
- Co się stało?- zapytał z przerażeniem.
- Najpierw musisz nam obiecać, że sobie poradzisz i nie zrezygnujesz.
- Mam obiecać?! A jeśli to będzie ponad moje siły?
- Nie masz wyboru. To chodzi o bliską osobę twojego serca.
- Znowu odzywa się przepowiednia. Zgadzam się.
- Czarownik Kazury porwał twoją Amelię. Będziesz mógł jej pomóc, tylko wtedy, gdy
weźmiesz udział w Rytuale.
- Czy jej życie jest zagrożone?- zapytał, ledwo wyduszając z siebie słowa.
- Tak, zagrożone. Musimy się pośpieszyć.
- Mówcie, co mam robić.
- Teraz musisz wrócić do domu. Jutro, kiedy za horyzontem zniknie ostatni promień słońca,
księga Smoków otworzy się na odpowiedniej wskazówce, która ci pomoże w wykonaniu
zadania.
- Czy na pewno sobie z tym poradzę?
5
- Tak, jeżeli zamkniesz swoje oczy, a będziesz czytać sercem.
- Jest to dla mnie nie lada wyzwanie, lecz dla mojej Amelii zrobię wszystko, co w mojej
mocy.
- To moc jest z tobą. Nie zapominaj o tym! A misja będzie dla ciebie łatwiejsza.
- Jak mam wrócić teraz do domu?
- Uruchom pamięć wsteczną i zrób dokładnie to samo. Pamiętaj o jednym. Nie oglądaj się za
siebie! Kazury zastawił na ciebie niebezpieczną pułapkę. Wiara czyni cuda! Nie zapominaj
o tym!
- Strasznie się boję.- powiedział cichutko do siebie.
Musiał teraz poszukać Serhei, która w czasie rozmowy opuściła pomieszczenie.
Wyszedł z jamy i poszedł spełnić swoją misję. Wszystko szło dobrze, dopóki nie rozstąpiła
się przed nim ziemia. Nie mógł się jednak obejrzeć za siebie, bo wiedział, że może sobie
zaszkodzić. W pewnym momencie usłyszał dobiegający zza swoich pleców mrożący krew w
żyłach gardłowy krzyk. Stał przerażony. Głos należał do Amelii. Przyklęknął, tracąc nagle
siłę. Bał się, że nierozważny ruch z jego strony może tylko zwiększyć jej cierpienie. W akcie
desperacji spojrzał w przepaść, której dno niknęło w zwartym, gęstym mroku. Po chwili
namysłu rzucił się w otchłań, pozwalając porwać się przez masy powietrza.
Zamknął oczy, czekając na koniec. Lot w pustkę dłużył się nieubłaganie, wzbudzając
w nim refleksje nad własnym życiem. Nagle uderzyła go świadomość egoizmu tego czynu.
Nie zrobił nic, żeby ratować dziewczynę. Pozwolił jej przeżywać męki, nie dając żadnego
oparcia i nadziei. Z bezsilną rozpaczą uświadomił sobie, że na wszelki ratunek jest już za
późno. Wtem w jego głowie zabrzmiał dudniący, głęboki głos - ton, który pierwszy raz
usłyszał siedem lat wcześniej: „Wiara może poczynić cuda”. Nagle w ognisku serca,
ugaszonym żalem i złością, zatlił się wątły płomyczek radości i światła, który stopniowo
obejmował coraz większe obszary. Chłopak przeszedł w locie z pozycji horyzontalnej
w pionową, rozpościerając jednocześnie ręce. Wzory na prawej dłoni rozżarzyły się, tworząc
jeden, teraz czytelny wyraz: DAGALOTH. Piotr w tamtym momencie zrozumiał wszystko.
Poczuł, że losy jego bliskich i wszystkich mieszkańców tej przepięknej krainy leżą w jego
rękach. Spojrzał w stronę stale pomniejszającego się błysku światła w górze, po czym
wyrecytował słowa, które dyktowała mu dusza: „Jestem Dagaloth, ostatni ze Smoczych
Magów, Syn Sprawiedliwości i Pojednania. Moją misję stanowi pokonanie wszystkich Istot
Cienia i zaprowadzenie wiecznego spokoju w Imperium Smoków”.
Każda wypowiadana przez niego głoska odbijała się donośnym echem od skalnych
ścian. Po ponownym zapanowaniu ciszy Piotr poczuł piekący ból w całym ciele. Miał
wrażenie, jakby jego skóra była rozrywana na miliony drobnych kawałków, które później
ulotniły się w kłębach duszącego popiołu. Czuł, że twarz się wydłuża, przemieniając się w
gadzi pysk, a ze sprężystego tułowia wyrastają cztery umięśnione nogi, zakończone ostrymi
pazurami. Ponad plecami rozpościerały się płachty skóry, utrzymujące stabilny kształt dzięki
podtrzymującym je kościom. Nagle spostrzegł, że ściany czeluści mają wyjątkowo gładką
fakturę. Po dalszych oględzinach doszedł do wniosku, ze są one wykonane z białego
marmuru, poznaczonego złotymi żyłkami. Odbijał się od nich blask miedzianych łusek.
Zaskoczony, rozpostarł posiadane teraz skrzydła. Zamachał nimi w sposób naturalny, jakby
od urodzenia był smokiem. Niezbyt zaskoczony nową sytuacją zaczął się powoli wznosić ku
górze.
Wiara go ocaliła. Dzięki niej przeżył.
Po kilku minutach swobodnego lotu wynurzył się na powierzchnię. Zaczął rozglądać
się po okolicy i nasłuchiwać potencjalnych krzyków. Z daleka usłyszał tylko donośny,
chrapliwy męski głos, wydający jakieś rozkazy. Po chwili dołączył do niego miarowy tupot
wielu nóg, którego natężenie rosło z każdą sekundą. Piotr ponownie zagłębił się w przepaść
6
i przysiadł na półce, która znajdowała się zaledwie parę metrów od poziomu gruntu. Z
tamtego miejsca bacznie obserwował przybyszów, którzy wyłonili się zza linii fantastycznych
drzew.
Okazali się małym oddziałem przedziwnych istot o podartych szatach i złowrogim
spojrzeniu. Wszystkie trzymały w rękach broń: od prostych noży przez karabiny maszynowe
do lasek magicznych o rzeźbionych głowicach. Przewodził im mężczyzna ubrany
w karmazynowy mundur. Na klapach wisiało wiele odznaczeń. W ręku trzymał księgę.
Na okładce widniał smok o szmaragdowych łuskach i czerwonych oczach. Wyglądało
to dość niebezpiecznie.
- Może to się dziś dla mnie źle skończyć - pomyślał Piotr. - Co robić? Przecież nie mam
z nimi szans! A może przygotuję na nich zasadzkę…. Piotr rozpostarł skrzydła i oddalił się w
poszukiwaniu czegoś, co ułatwi mu walkę z taką grupą osób…
- Gdzie lecisz? - zapytał znajomy, młody smok o złotych łuskach, z czerwonym grzbietem.
- Przyszli na nas polować – odparł chłopak; słowa te zabrzmiały jeszcze groźniej, kiedy
powiedział je głośno.
- Musimy ich stąd przepędzić! - bez wahania młody smok odparł, jego oczy nabrały blasku,
a usta się rozpromieniły.
- Chodź, mam pomysł - odparł Eron, bo tak miał na imię smok...
Poleciał z nim do pewnej jaskini, z której rozświetlały się karmazynowe blaski. Bał się do
niej wejść, lecz musiał zaufać Eronowi. Wiedział, że życie Amelii jest w jego skrzydłach.
Poczuł nagle silny dym, który przeszkadzał mu w oddychaniu. Zamknął oczy i dał się
prowadzić smoczemu instynktowi. Kiedy już je otworzył, zobaczył grotę pełną smoków,
które wyrabiały różne tajemnicze przyrządy. Wtedy poczuł ulgę. Domyślił się, po co tutaj
przylecieli. Nagle odezwał się jeden ze smoków.
-Nie stój tak bezczynnie. Jesteśmy zagrożeni. Kazury wraz ze swoimi demonami zaraz tu
przybędą. Musimy wymyślić zasadzkę. Jesteś jedynym Smoczym Magiem. W tobie nadzieja,
Dagalocie!
W swojej głowie usłyszał piskliwy głos, który mówił mu, co ma zrobić.
Drogi Magu!
Przed zachodem słońca musisz otworzyć księgę. Inaczej całe Imperium Smoków zginie wraz z
osobą bliską Twojego serca. Pamiętaj, teraz każdy krok należy od Ciebie. Księga otworzy się
na odpowiedniej stronie. Nie masz za wiele czasu. Pośpiesz się!
I pamiętaj: WIARA CZYNI CUDA!
Nagle głos ucichł. Piotr powiedział zgromadzonym smokom, co musi zrobić.
- Dagalocie! Pośpiesz się! Od ciebie zależy nasze życie!
Nic nie odpowiedział. Szybko poszedł do Serhei. Poczuł nagle silny ból. Zobaczył, jak jego
skrzydła się zmniejszają, a ciało wraca do ludzkiej postaci. Usiadł na grzebiecie Serhei
i polecieli. Patrzył się na wirującą przestrzeń. Zamknął oczy. Postanowił się odprężyć i na
chwilę zapomnieć.
Kiedy otworzył oczy, znajdował się w swoim pokoju. Na swoim łóżku. Zdążył przed
zachodem słońca.
Piotr zamknął oczy. W jego głowie przedstawił mu się cały plan wydarzeń. Szybko
je jednak otworzył, ponieważ poczuł silny dym o zapachu spalonej siarki. Wziął głęboki
oddech i podszedł do księgi. Ta zaczęła podnosić się do góry.
Ku jego zaskoczeniu wolumin lewitował w powietrzu, wydzielając delikatny,
miedziany blask, rozświetlający półmrok panujący w pomieszczeniu. W oczach smoka na
okładce zobaczył pokrzepiający błysk. Po chwili zbiór mądrości mitycznych bestii otworzył
się na ostatniej stronie. Młody mężczyzna stał osłupiały, przyglądając się uważnie pożółkłej
stronicy.
Była zupełnie pusta.
7
Po chwili światło, które roztaczała księga, zgasło, a ona sama delikatnie wylądowała
na biurku. Skonsternowany, chłopak usiadł na łóżku. Zastanawiał się, co może oznaczać brak
jakichkolwiek wskazówek. W pewnym momencie zauważył stojącą na stoliku nocnym
szklankę z zielonkawym płynem. Dołączona była do niej kartka:
Skosztuj, Smoczy Magu, najznakomitszego trunku Imperium Smoków, wyrabianego z
owoców jedynego na całym świecie drzewa Muan’gho. Twoje problemy rozpłyną się równie
prędko, jak to zrobi alkohol, rozprzestrzeniając się po żyłach. Życzę przyjemnie spędzonego
wieczoru
Przyjaciel
Po krótkim zastanowieniu młody mężczyzna doszedł do wniosku, że przyda mu się
odrobina relaksu. Zaufał tajemniczemu Przyjacielowi i wypił zawartość szklanki. Nagle
poczuł silny ból głowy i zapadł w stan letargu, doznając jednocześnie wizji…
Stał w rozległej sali tronowej, znajdującej się, jak przypuszczał w pałacu władcy
Imperium Smoków. Na podwyższeniu leżała potężna bestia o srebrzystobiałych łuskach. Po
obwisłej skórze pod oczami i wyblakłych tęczówkach można było rozpoznać w monstrum
króla tej krainy. Spoglądał na stojącego przed nim drobnego człowieka o elegancko
przystrzyżonych wąsach. Nosił granatową, atłasową szatę. Sprzeczali się.
- Albo, Ojczulku, zrzekniesz się na moją korzyść tronu do tego imperium, albo naślę na ciebie
moje wojsko i zmiotę wszystko z powierzchni ziemi. – mówił chrapliwym głosem, a pod
obłudnym uśmiechem kryła się wściekłość.
- Nie zamierzam oddawać panowania w twoje ręce, nawet, jeśli miałbym przepłacić za to
życiem! Tron po mnie przejmie Argius, a ty, Kazury, nie zasługujesz nawet na miano Syna
Królewskiego! Twierdzisz, że ujmą dla twego honoru jest przebywanie w smoczek postaci,
więc jak zamierzasz sobie zjednać lud? Mieczem i pożogą? Śmiercią i niesprawiedliwością?
Wynoś się stąd, natychmiast! – głos starego władcy był donośny, budził jednocześnie lęk,
fascynację i niezaprzeczalny respekt.
- Jak sobie życzysz, Wielebny Ojcze. Kryształ Mocy do istnienia potrzebuje artefaktu, którego
i tak nie uda wam się zdobyć, ponieważ JA go posiadam. Ci, którzy będą pragnęli przeżyć,
mając tę świadomość, poddadzą mi się. Przemyśl swoją decyzję, bo jutro, o zachodzie słońca,
Imperium Smoków, jakie znałeś, przestanie istnieć. – wycedził czarodziej z nienawiścią
i pogardą, po czym zniknął w tumanach kurzu…
Piotr obudził się, czując oddech smoka. Serhea stała nad nim, z widoczną troską w
mądrych oczach. Szturchnęła go lekko nosem w ramię.
- Nie mogę uwierzyć, ze jesteś tu, w tym pomieszczeniu, a w dodatku żyjesz! Wypiłeś
najsilniejszą truciznę w całej naszej krainie. Przenika z krwią do mózgu, atakując obszary
odpowiedzialne za wysyłanie impulsów elektromagnetycznych do całego organizmu. Zabija
w przeciągu minuty. Chyba zdarzył się cud. Dlaczego tego skosztowałeś? Dobrze się czujesz?
Chłopak opowiedział o całej sytuacji, uwzględniając każdy szczegół przebytej wizji.
- Ktoś próbował cię otruć! Zapewne jakiś wysłannik Kazurego dowiedział się o tobie i chciał
twojej śmierci. Jednak „trunek”, zamiast śmiertelnego paraliżu, wywołał wizję. Można
potwierdzić, że wszystkie wydarzenia były prawdziwe, gdyż właściwym celem mojej wizyty
było właśnie przekazanie wieści o przybyciu czarnoksiężnika na zamek. – wyrzuciła z siebie
prędko smoczyca – Więc na co jeszcze czekamy? Wypowiedz Zdanie Smoczej Przemiany
i wyruszamy na wyprawę po zdobycie artefaktu. Śpieszmy się! Pozostała nam tylko niecała
doba.
Mówiąc to, Serhea wskazała zachęcająco na otwarte okno. Piotr przypomniał sobie
magiczną sentencję i przemienił się w bestię o miedzianych łuskach.
Wylecieli na zewnątrz, po drodze pogrywając z jeszcze bladoróżowymi obłokami. To
zadanie było prostsze niż myśleli, artefakt po ostatnich zdarzeniach był zupełnie niestrzeżony,
ukryty w jednej z pieczar smoczej krainy.
8
– Poszło nam tak sprawnie, że aż nie mogę w to uwierzyć - rzuciła Serhea – Jestem z ciebie
dumna – uśmiechnęła się i poszybowała w górę...
Piotr z Serheą coraz wyżej unosili się w powietrzu. I zderzyli z burzowa chmura i złapali się
pioruna. Nie był on jednak zwyczajny. W jeden sekundzie rozpoznał magię smoka. Zaczął
wirować wokół własnej osi. Piotr z Serheą zamknęli oczy i dali ponieś się urojonemu
zjawisku. Po pewnym czasie niesamowitej i zapierającej dech w piersiach podróży zostali
wysadzeni w Imperium. Obydwoje myśleli, że znajdują się w innym miejscu. Królestwo
Smoków było inne, jakby cały dorobek tych pięknych bestii zamieniło się w niebezpieczny
chaos.
-Nie ma Erona, Arhei, ani Hekate. Kryształ Mocy przestał działać. Kazury objął panowanie
nad Smokami i całym Imperium!- powiedziała Serhea.
- Musimy szybko działać!
Nagle usłyszeli piskliwy głos. Piotr się na chwilę zatrzymał.
- To Amelia! Muszę jej pomóc.
- Na razie nie możesz jej ratować! Amelia jest pod czarem Kazurego! Każdy twój ruch może
jej tylko zaszkodzić! Pamiętaj, że każda decyzja podjęta przez Ciebie jest związana z całym
Imperium! W tobie nadzieja!
Piotr odsunął się od niej. Wszystkie paranormalne zjawiska były dla niego bardzo
trudne. Chciał się już poddać, ale wiedział, że los tych pięknych stworzeń i miłość jego życia
jest zagrożona. Jego mocna wola mogła zmienić ten urojony obieg wydarzeń. Wziął
pergamin oraz pióro i zaczął pisać plan usunięcia z władzy Kazurego i Jego demonów.
Pomyślał, że to jednak bez sensu. Nie było na to czasu. Przypomniał sobie słowa, które
słyszał już kilkakrotnie, ale zawsze podnosiły go na duchu : „ Wiara czyni cuda”.
- Tak, wiara czyni cuda. Muszę dać. Ja jestem Dalagoth- ostatni Smoczy Mag- powiedział
pewnym głosem.
Zauważył stojący w oddali monolit, połyskujący złotem i rubinami. Podfrunął do
niego razem z Serheą. Po dokładniejszych oględzinach dostrzegł czarny kamień, jakby
wtopiony w złotą konstrukcję.
- Co to jest? – zapytał towarzyszki, nie odwracając wzroku od przedziwnego widoku. Mimo
to kątem oka dostrzegł jakąś tęsknotę i pustkę w ślepiach smoczycy.
- To jest właśnie Kryształ Mocy. Dawniej stanowił najpotężniejsze źródło energii magicznej
w całym świecie istot o mocach nadprzyrodzonych. Dzisiaj, jak widać, stracił właściwości.
Spójrz na tę ołowiową barwę.
- Jak to? Oznacza to, że wszystkie stworzenia, które ludzkość zna z opowieści, istnieją
naprawdę?
- Można się zgodzić przynajmniej połowicznie. K i e d y ś kreatury te egzystowały
w harmonii z naturą, przez całe życie ucząc się miłości do niej i poznając tajemne sztuki
magiczne, charakterystyczne tylko dla danej rasy. Teraz krainy te nie istnieją. Kazury albo
zrównał je z ziemią, albo zaprowadził w nich swoją tyranię, licząc na pozyskiwanie cennych
surowców. Imperium Smoków było ostatnim obszarem, który mu się opierał. Teraz nasze
szanse na odzyskanie wszelkiego dziedzictwa są znikome, o ile w ogóle istnieje jakakolwiek
nadzieja. Życie wszystkich mieszkańców są zagrożone. Pewnie Istoty Cienia wyruszyły już w
celu zniewolenia mieszkańców niewielkich osad. O zachodzie słońca odbędzie się egzekucja
Króla. Śmierć ukochanego władcy zgasi ostatni płomyk wiary w sercach smoków.
Piotr nadal nie odrywał wzorku od kamienia. Denerwowała go beznamiętność i jednoczesna
pewność, z jaką Serhea wypowiadała te słowa. Spojrzał na smoczycę i powiedział:
- Uważasz, że nic już nie da się zrobić? Sugerujesz, że wszystkie nasze wysiłki poszły na
marne, a mnie nigdy nie uda się uwolnić Amelii? Skąd ta pewność, że Kazury zrobi właśnie
to, o czym teraz mówisz? Jesteś Wszechwidzącą?
9
W oczach bestii pojawił się wielki ból, a łuski straciły swój świeży kolor, przybierając barwę
bagnistej trawy. Odwróciła się i zaczęła obserwować słońce, powoli chylące się ku linii
horyzontu.
- Słyszałam o jego planach codziennie przed snem. Kiedy byłam młodsza, nie znałam sensu
wypowiadanych przez niego słów. Nie wiedziałam wtedy, że zaspokojenie jego prywatnych
pobudek i chęci zemsty przyniesie innym tyle cierpienia. Dorastałam, otumaniona wizją
szczęścia i bezpieczeństwa, aż do zeszłego stulecia. Wtedy zrozumiałam, że absurdalne
bajeczki, które zaspokajały chęć poznania przyszłości, były tylko perswazyjnymi grami z jego
strony. Gdy zorientował się, że nie jestem mu uległa, przepędził mnie.
- O czym ty mówisz? – Piotr był coraz bardziej skonsternowany enigmatycznymi słowami
towarzyszki. Spojrzała mu głęboko w oczy, głos się załamywał.
- K a z u r y j e s t m o i m o j c e m . Powinieneś uciekać, dla własnego dobra. Wiedz, że
Amelii nic już nie może pomóc.
Chłopak nie miał pojęcia, co powiedzieć. Zaszokowały i jednocześnie dotknęły go słowa
smoczycy. Nie mógł się pogodzić z utratą ukochanej ani z okrutnym losem, który czekał
mieszkańców Imperium Smoków. W pewnym momencie przypomniał sobie o artefakcie
leżącym między zrośnięciem skrzydeł. Po chwili namysłu odparł:
- Nie. Nie mogę opuścić tej krainy, póki nie pomogę tym bestiom. One na mnie liczą. Jestem
Wybrańcem. Tylko ja mogę powstrzymać Kazurego. Jeśli to dla ciebie zbyt trudne, nie
musisz mi towarzyszyć. Zrozumiem. Powiedz to teraz.
- Więzy krwi nie przeszkodzą mi w pokazaniu ojcu, gdzie jego miejsce. Zrobię wszystko, aby
moi bracia mogli żyć tutaj bezpiecznie.
-W takim razie wyjmij artefakt spomiędzy moich skrzydeł.
Serhea posłusznie wykonała polecenie. Magiczny przedmiot był kamieniem mieniącym się
wszystkimi kolorami tęczy. Obydwoje po chwili zauważyli lukę w monolicie. Smoczyca
wsunęła w nią Symbol Odrodzenia. Po chwili Kryształ mocy zaczął obracać się wokół
własnej osi w zatrważającym tempie. Gdy przestał wirować, odsłonił swoje prawdziwie
oblicze: szafirowy minerał roztaczał wokoło kręgi niebieskiej energii, która prędko
rozprzestrzeniła się po całej krainie. W tamtym momencie Piotr zauważył, że zniszczone
pożogą drzewa odzyskały fantazyjne liście, trawa stała się bardziej zielona, a groty w oddali
świeciły karmazynowa łuną, jak za dawnych czasów.
- To niesamowite… - szepnęła Serhea, Patrząc, jak krajobraz odzyskuje swą dawną postać.
-Teraz, wierzysz, że jeszcze nie wszystko stracone? – zapytał Piotr, również szeptem.
Pół godziny później dwoje towarzyszy ruszyło do przyzamkowej osady, w której, na
placu w centrum, miała odbyć się uroczystość egzekucji dotychczasowego władcy Imperium
oraz koronacja jego „godnego i zasłużonego dla państwa” następcy. Aby nie zostać
rozpoznaną, Serhea skropiła łuski sokiem drzewa Al’khashi, które dzięki temu zyskały
czerwoną barwę. Z opracowanym planem przepchnęli się przez tłum, aby stać jak najbliżej
podwyższenia, otoczonego upiornymi strażnikami. Zza budynku ratuszy wyszedł Kazury,
ubrany tą samą szatę, jaką miał na sobie w wizji Piotra. Kroczył pewny siebie, z uśmiechem
samozadowolenia na ustach. Nieszczęśni poddani wydawali udawany pomruk aprobaty, gdyż
karą za sprzeciwianie się władcy było dożywotnie wtrącenie do lochu. Zaraz za nim kroczył
właściwy Król Imperium Smoków, ze spuszczoną głową, wychudzony, z postrzępionym
skrzydłami. Mimo tego wszystkiego roztaczał aurę szacunku i godności. Nawet na drodze
śmierci nie stracił swojej dawnej znakomitości. Wtem rozpoczął się bunt. Grupa młodych
smoków zaczęła frunąć w kierunku skutej łańcuchami białej bestii, próbując pomóc
w ucieczce. Ich zapał został niemal natychmiast ostudzony przez obszarpane demony, które
zbiły monstra do nieprzytomności, aby potem zmienić je w kamienie i wrzucić do pobliskiego
kanału. Piotr i Serhea zaczęli powoli przechodzić na tyły podwyższenia. Gdy na drewnianych
deskach stanął Kazury i jego gwardia przyboczna, młodzi towarzysze użyli czaru
10
Niewidzialności, aby wzbić się w powietrze, by po chwili osiąść przed widownią. Czekali na
moment, w którym miała zostać wykonana egzekucja. Kara śmierci miała być zadana
magiczną laską. Smoki, jako istoty egzystujące tylko dzięki magii, mogły zostać zabite
poprzez odebranie im Energii Życiowej. Ten sposób uśmiercania budzi wśród innych bestii
największy niepokój, przez co łatwo daje się podporządkować je wtedy własnej woli. Gdy
czarnoksiężnik wymierzył laskę w serce unieruchomionego gada, Piotr i Serhea pozbyli się
czaru niewidzialności. Zaskoczony Kazury cofnął się o kilka kroków. Para towarzyszy
przedstawiła się jako wędrowni cyrkowcy i zaproponowała widowisko, którego finałem miała
być koronacja nowego władcy. Syn królewski z radością przyjął propozycję. „Dwoje
akrobatów”, ku uciesze publiczności, prezentowało najróżniejsze sztuczki, od żonglowania
rozżarzonymi węglami przez tworzenie artystycznych kręgów ognia na ziemi po unoszenie
się w powietrzu bez użycia skrzydeł.
W pewnym momencie na scenę została wprowadzona jeszcze jedna postać. Miała
ludzki wygląd. Twarz zasłaniał kaptur z szarego płótna. Kazury natychmiast powstał
z prowizorycznego tronu, całkowicie tracąc zainteresowanie widowiskiem. Podszedł do istoty
i odgarnął materiał, odsłaniając rysy młodej kobiety.
Piotr rozpoznał w niej Amelię. Posiniaczone policzki i łzawiące, zapuchnięte oczy
nadawały jej wyglądowi żałosny charakter. Chłopak stracił panowanie nad sobą. Natychmiast
przemienił się w człowieka. Czarnoksiężnik ujął ją pod brodę i popatrzył zdziwiony w stronę
Smoczego Maga.
- Popatrzcie państwo! – krzyknął z pogardą – Jeszcze jeden ludzki intruz w naszej
społeczności! Muszę przyznać, iż jestem zaskoczony taki obrotem spraw.
Zwrócił się ku chłopakowi, nadal ściskając mocno brodę dziewczyny.
- Więc przybyłeś, Dagalocie, żeby odzyskać tę kobietę? Jakże żałosne były twoje zamysły.
Sądziłeś, że uda ci się mnie pokonać? Twoja misja nie miała żadnego sensu. Dlatego też
najlepiej będzie, jeśli ukrócę twe cierpienia i chwile niepewności. Wyświadczę ci tym samym
przysługę. Nigdy nie spłacisz długu wdzięczności wobec mnie.
Po tych słowach skierował głowę Amelii tak, by młody mężczyzna mógł spojrzeć jej w oczy.
Był puste. Nie wyrażały ani lęku, ani radości ze spotkania.
Nagle czarnoksiężnik skierował laskę magiczną na krtań uwięzionej. Przez skórę
zaczęła przenikać zielonkawa mgła, którą następnie pochłaniał kryształ umieszczony na
trzonie. Dziewczyna upadła na deski podwyższenia. Martwa.
Piotra ogarnęła zupełna pustka. Padł na kolana. Poczuł, jak po prawej dłoni roztacza
się ciepło, które po chwili przemieniło się w ostry ból. Zobaczył tylko, jak jeden żołnierz
z gwardii Kazurego przysuwa mu bagnet do piersi, po czym zamknął oczy…
…Chłopak obudził się w swoim pokoju, z przerażeniem rozglądając się po
pomieszczeniu. Nie zauważył żadnych zmian, odkąd był tu po raz ostatni. Gdy się uspokoił,
wstał z łóżka i podszedł do kalendarza wiszącego nad łóżkiem. 20 lipca 2013 roku.
W przyszłym tygodniu skończy piętnaście lat. Z niedowierzaniem przejrzał wszystkie
szuflady szafki nocnej. Nie znalazł żadnej tajemniczej księgi. Za oknem świat tętnił życiem.
Przydomowy ogródek rozkwitał soczystą zielenią. Nagle usłyszał dzwonek telefonu.
- Halo?
- Cześć, Piotr! Mówi Amelia.
Chłopak odetchnął z ulgą. Okazało się, że to był tylko zły sen.
- Witaj. Co u ciebie?
- Mam pomysł, jak moglibyśmy spędzić resztę wakacji! Moglibyśmy się dziś spotkać?
Opowiedziałabym ci.
- Oczywiście! Przyjdź za pół godziny.
- Świetnie. Do zobaczenia.
11
Nastolatek odłożył aparat na blat biurka i wybiegł przed dom, aby wyczekiwać
sympatycznego gościa.
12