Moje wypowiedzi medialne trzeba rozumieć jako lekarstwo na

Transkrypt

Moje wypowiedzi medialne trzeba rozumieć jako lekarstwo na
Ksiądz Dariusz Oko dla „Do Rzeczy”: muszę walczyć o wiarę ludzi
Moje wypowiedzi medialne trzeba rozumieć jako lekarstwo na trucizny, kłamstwa i manipulacje, które media te
nieustannie wtłaczają i sączą do umysłów swoich czytelników oraz widzów. Jeśli one wciąż mówią o złych rzeczach, jakie
dzieją się w Kościele, to ja przypominam o ogromie dobra, jakie tam jest – mówi w wywiadzie dla „Do Rzeczy” ks. prof.
Dariusz Oko. O froncie walki o dobre imię Kościoła – w najnowszym „Do Rzeczy”.
Ponadto w „Do Rzeczy”: Mariusz Kamiński o szansach na rozliczenie afer, Rafał A. Ziemkiewicz o tym, że minister
Piotrowska ma szansę udowodnić swoje prawdziwe intencje, a Jan Ołdakowski o tym, że Muzeum Powstania
Warszawskiego będzie zbrodniarzy nazywać zbrodniarzami. Ponadto w „Do Rzeczy” lista lektur polskich.
Księża są jak oficerowie w armii, a w każdym korpusie oficerskim jest ciemna część, grupa słabeuszów, alkoholików,
panikarzy czy nawet zdrajców. Duchowni bywają też szczególnie mocno kuszeni i prowadzeni do upadku, szatan poluje
szczególnie na nich. Tak jak na wojnie snajperzy czyhają przede wszystkim na oficerów możliwie wysokiej rangi. Ich
strata znaczy przecież o wiele więcej niż strata szeregowca – mówi w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim ks. Dariusz
Oko. Jego zdaniem, „świat” szczególnie stara się omamić, usidlić i przekupić duchownych. Na przykład organizacje
LGBTQ przeznaczają na ten cel miliony dolarów. Nad tym też właśnie pracują media – żeby chrześcijanie przestali być
chrześcijanami – podkreśla. I tym uzasadnia swoją walkę, swoje ciągłe „bycie na froncie” intelektualnej walki o dobre
imię Kościoła. Także na łamach mediów i z mediami. W swoich wykładach próbuję jak słaby Dawid bronić przed
Goliatem mediów zwyczajnych wierzących. Oni często swoją wiedzę o rzeczywistości czerpią z mediów, trzeba więc
wejść w te media, spotykać się z ludźmi i bronić ich procą prawdy przed potęgą wielkich koncernów medialnych – mówi.
- Gdy oni wciąż propagują ateistyczne ideologie i z ich pozycji atakują Kościół, ja nie negując jednostkowych przykładów
dobrych ateistów, przypominam o Leninie, Stalinie, Mao i Pol Pocie, czyli o ateistach, którzy nieprzypadkowo są
największymi zbrodniarzami wszech czasów. Pełny wywiad z ks. prof. Dariuszem Oko – w nowym „Do Rzeczy”.
Na łamach „Do Rzeczy” także rozmowa z Mariuszem Kamińskim, posłem PiS, byłym szefem Centralnego Biura
Antykorupcyjnego. Czy jest szansa na to, żeby rozliczyć afery, żeby pokazać obywatelom, jak wysoki jest poziom
degeneracji władzy? Zdaniem Kamińskiego, to nie tylko rola opozycji, ale także niezależnych mediów. To, co my możemy
robić jako opozycja, to nieustanne przypominanie o tym, że afery nie zostały rozliczone. Rolą mediów
jest
podtrzymywanie tych tematów, a nie zapominanie o nich po tygodniu, co jest na rękę władzy – mówi były szef CBA.
Chociaż przyznaje, że Platforma Obywatelska do perfekcji opanowała sztukę przetrwania i wychodzenia z afer. To jest
jednak tylko PR, a nie rozliczenie tych, którzy dopuścili się nadużyć. Nie dochodzi więc do oczyszczania państwa, ale
jedynie do maskowania nieprawidłowości. Dlatego afera goni aferę – mówi. I przypomina sprawę Amber Gold. Ona
pokazuje niesłychaną słabość struktur państwa. Zawiodły wszystkie jego organy: organy skarbowe, prokuratura, sądy,
służby specjalne, UOKiK i NBP. Ta sprawa pokazała też niejasne powiązania aferzystów z ludźmi władzy – podkreśla
Kamiński. Rozmowa z byłym szefem CBA – w „Do Rzeczy”.
W „Do Rzeczy” również o tym, że minister Teresa Piotrowska ma szanse udowodnić, iż ocena jej jako figurantki,
niezdolnej zapanować nad podległym jej resortem, jest krzywdząca. Testem będzie, czy i jakie konsekwencje wyciągnie
wobec winnych pobicia posła Wiplera. Rzecz byłaby w cywilizowanym kraju nie do pomyślenia, choćby dlatego, że policja
pobiła przecież posła opozycji. Śledztwo byłoby konieczne, a ujawnienie zapisów monitoringu – natychmiastowe.
Tymczasem – jak pamiętamy – rzecz załatwiano zupełnie tak jak w PRL. Policjanci i prokuratorzy – po ujawnieniu nagrań
Platforma Mediowa Point Group SA
Batory Office Building II, 02-486 Warszawa, Al. Jerozolimskie 212
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł
z monitoringu nie ma co do tego wątpliwości – kłamali w żywe oczy, a rządowe media ochoczo ich kłamstwa
kolportowały, nie oczekując żadnych dowodów – komentuje Rafał A. Ziemkiewicz. I dodaje, że szczytem zaangażowania
udających niezależność dziennikarzy będących po stronie władzy, godnym PRL-owskich programów milicyjnych po
„Dzienniku Telewizyjnym”, był wyemitowany przez TVN24 wywiad z rzekomym „bezstronnym świadkiem napaści na
funkcjonariuszy”, zakapturzonym „taksówkarzem”, który opisywał „zajście” charakterystycznym słownictwem, jakim
posługują się policjanci w protokołach. Cały komentarz – w nowym „Do Rzeczy”.
„Do Rzeczy” wraca także do publikacji sprzed tygodnia i do tego, że potomek hitlerowskiego generała grozi pozwem
Muzeum Powstania Warszawskiego. Christoph Broszies domaga się, by Rainera Stahela nie nazywać zbrodniarzem
wojennym. Czy jest możliwe, że muzeum spełni żądanie i zmieni planszę ze zdjęciem Stahela? Usunie napis lub
przestanie nazywać Stahela zbrodniarzem? Nie ma takiej możliwości. Podobnie nie ma możliwości zmiany katalogu
wystawy, gdzie znajduje się to samo określenie – mówi tygodnikowi Jan Ołdakowski, dyrektor muzeum. I dodaje, że
wystawa o powstaniu warszawskim będzie dalej pokazywana w Niemczech, m.in. w Norymberdze. Podkreśla też, że
gospodarzem berlińskiej wystawy była Topografia Terroru, która zajmuje się dokumentowaniem zbrodni III Rzeszy. I to
pracownicy tej instytucji wskazywali, że musi być też rozdział ukazujący zbrodniarzy, aby zbrodnia nie była ukazana
bezosobowo. A co będzie, kiedy krewny Stahela złoży pozew? Będziemy udowadniać, że Stahel był zbrodniarzem
wojennym – zapowiada Ołdakowski. Rozmowa z Janem Ołdakowskim, dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego –
w nowym „Do Rzeczy”.
Na łamach „Do Rzeczy” także próba stworzenia listy narodowych lektur uczących patriotyzmu. O swoich lekturach, które
są bazą i podstawą polskości, mówią ludzie pióra. Mieli wybrać 10 książek i uszeregować je, poczynając od
najważniejszej, swoistej biblii polskości. Czasem lista była dłuższa, czasem krótsza; zdarzały się książki ułożone
chronologicznie, bez ich wartościowania, albo wedle ważności, a także podane opisowo z podziałem na gatunki literackie.
Bezdyskusyjnie wygrywają dwie pozycje: „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza (1834), wierszowany dwunastoksiąg
zaczynający się pamiętną frazą „Litwo, Ojczyzno moja”, oraz „Trylogia” Henryka Sienkiewicza – czyli „Ogniem i mieczem”
(1884), „Potop” (1886), „Pan Wołodyjowski” (1888) – powieść historyczna napisana dla pokrzepienia serc. Jakie tytuły
trafiły jeszcze do kanonu lektur Polaka, jakie książki są ważne m.in. dla Wojciecha Cejrowskiego, Jacka Komudy, prof.
Andrzeja Nowaka, Jarosława Marka Rymkiewicza czy Joanny Siedleckiej, czyli patriotyczne menu do czytania podczas
długich jesiennych wieczorów – w „Do Rzeczy” przed Świętem Niepodległości.
Nowy numer „Do Rzeczy” w sprzedaży od poniedziałku, 10 listopada 2014. E-wydanie będzie dostępne u dystrybutorów
prasy elektronicznej. Tygodnik „Do Rzeczy” to tytuł kierowany przez Pawła Lisickiego. Jest pismem
konserwatywno-liberalnym. Na łamach tygodnika publikują m.in. Piotr Semka, Rafał A. Ziemkiewicz, Cezary Gmyz,
Waldemar Łysiak, Bronisław Wildstein.
Platforma Mediowa Point Group SA
Batory Office Building II, 02-486 Warszawa, Al. Jerozolimskie 212
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł