Kieślowski – wywiad nie do druku
Transkrypt
Kieślowski – wywiad nie do druku
Kielowski – wywiad nie do druku Z Krzysztofem Kielowskim rozmawia Andrzej Koodyski (14 XII 1973) „Kino” 1996, nr 5 „Wywiad nie do druku” – jest spisan, nigdzie wczeniej niepublikowan, rozmow, któr Andrzej Koodyski przeprowadzi z Krzysztofem Kielowskim 14 grudnia 1973 roku, 4 lata po debiucie. ANDRZEJ KOODYSKI: Twoim zdaniem – co to waciwie jest dokument? KRZYSZTOF KIELOWSKI: To taki film, rozumiesz, który powinien patrze szeroko. Nawet jeli patrzy wsko, to powinien patrze na sprawy, które si istotnie dziej. Powinien przynosi poznanie tego, co jest, a nie tego, co powinno by. – A film telewizyjny? – Wanie robi teraz. Taki wski temat... Ale nie sdz, eby go puszczono, absolutnie nie. – Nie za wczenie o tym mówi? To chyba dalsza sprawa. – Wcale nie dalsza. To jest sprawa podstawowa. – Jeli dali ci pienidze... – Bior i robi. Ale zauwa, jak to dugo jeszcze bdzie trwao? Z filmów, które zrobiem w Wytwórni... mog je policzy... sze zrobiem w Wytwórni. Z tego cztery wstrzymane. Wic oni ju nie maj ochoty, eby byo wicej takich filmów. „Z miasta odzi” nie wolno wzi z Archiwum, nie wiem dlaczego. „Fabryki” nie wolno wzi absolutnie, tytu podkrelony na czerwono... O Robotnikach” [Robotnicy 71], nie ma w ogóle mowy. „Murarza” te nie wolno. Masz ju cztery filmy. Dwa pozostae – to film o urzdnikach i o przygotowaniach Fiata do wycigu w Monte Carlo [Przed rajdem], który zreszt te nigdy nie szed w kinach, bo dyrektor FSO zaatwi, e go zdjli. To wprawdzie niedobry film, ale nie o to chodzi. Chodzi o tendencj, o sprawy, które moesz porusza i te, których nie moesz. Ja na sze poruszonych spraw piciu nie mogem, jak si okazuje. – Ale jeste Waka-Wstaka, skoro nie przeszkadza ci to robi filmu „Dziecko”... – Teraz mogoby si wydawa, e ten temat nie bdzie kolidowa z oficjaln propagand, poniewa jest to film o tym, e si chce mie dzieci, e rodzi si dzieci, e robi si wszystko, eby te dzieci wychowa... Jednym sowem to wrcz wyraz oficjalnej propagandy. Ale jak ten film zobaczysz, a zobaczysz w jakim momencie – wyda ci si, e jednak nie... Poniewa ja mam szacunek dla swojego zawodu i rejestruj to, co wydaje mi si godne zarejestrowania i prawdziwe – jest w tym filmie, niestety, caa kupa spraw, które do propagandy nie pasuj. Od wygldu rzeczy, przez wygld ludzi, przez jakie tam wchodzenie w ich mentalno, ich pogldy... W sumie wszystko to daje obraz dosy przeraajcy. – A jak w takim razie wytumaczysz dokumenty, robione przez innych ludzi, których znamy i wiemy, e s uczciwi, a które przynosz nam optymistyczn pie o rozwoju? – Moe robi je ci, którzy wierz w swoj rzeczywisto? Tak po prostu. Byli i s idealistami, wierz w to... Na przykad w swój naród. Ale ja nie wierz. – Skoro jednak robisz filmy, musisz dociera do widza, bo inaczej jaki to ma sens? – Wiesz przecie, e w gruncie rzeczy mnie to specjalnie nie interesuje... to docieranie do widza. – Wic dokument jest tylko po to, eby rejestrowa co dla archiwum? – Ja bym si nie zastanawia nad tym, co jest funkcj dokumentu, to zbyt zoona sprawa. – Ale robisz film w jakim celu. – Tak. – W jakim? – Dla siebie samego. Oczywicie, nigdy w yciu nie mog powiedzie tego nikomu... – Czy to nie jest tak, ze kady reyser marzy choby podwiadomie, eby jak najszerzej dotrze ze swoim dzieem? – Tak, oczywicie, ja bym chcia na przykad, eby mój film podoba si kilku moim znajomym... Kilkunastu ludziom, na których mi zaley. Niedawno bylimy w Sopocie z koleg Z. [Tomasz Zygado], pisalimy scenariusz w ZAiKS-ie, wic widzisz jakemy wspaniale wyroli. Jedlimy sobie niadanie w pokoju, siedzielimy z autorami piosenki „Hipopotam” przy jednym stole... Bylimy w bardzo przyjemnej sytuacji www.filmotekaszkolna.pl towarzyskiej. I wtedy tak sobie przeanalizowalimy nasze dotychczasowe ycie zawodowe, moje cztery lata, Tomka [Zygad o] trzy. Doszed em do wniosku, jak to sobie wszystko przemyla em, e poza dwoma drobnymi uchybieniami towarzyskimi [Kielowski ma prawdopodobnie na myli wspomniane juz filmy o urzdnikach i przygotowaniach do wycigu – przyp. A K.], które wynik y w gruncie rzeczy z nieporozumienia, nie z mojej z ej woli – ja nigdy w tym, co robi em, nie sprzeniewierzy em si temu, co myl, co mnie otacza. I std s te moje filmy nie do wzicia z Archiwum. – Bierny opór; nie obawiasz si, e to postawa troch jaowa? – Absolutnie klasyczna postawa, nie obliczona na przysz o. – Co w tym jest nie tak... – To wymyl, co. Na pewno ci nie k ami. – Moe zawiode si na przyjciu pierwszego filmu? Taki garb psychiczny? – Absolutnie si nie zawiod em. Pierwszy film, to najlepszy, jaki do tej pory uda o mi si zrobi. By to film dla telewizji – „Zdjcie” – który w tym momencie nie istnieje. Nawet negatyw. Nie dlatego, eby mi zrobi na z o, ale najzwyczajniej w wiecie go podpier... Najpierw zagin y dwie kopie, które zosta y zrobione. A w tej chwili, bo by em tam, chcia em odtworzy ten film, za w asne pienidze zrobi sobie kopi – w tej chwili nie ma negatywu. A jeszcze dwa lata temu by , dowiadywa em si... Rozumiesz, ginie pierwsza kopia, potem druga, a teraz ginie negatyw. Zap aci em dwiecie z otych temu archiwicie, eby znalaz . Poszuka i nie znalaz . Wszystko to jest niewane, oczywicie... Teraz myl tylko o filmie, który robi, o tym scenariuszu, który w anie pisz – i to wszystko. Zrozum, ile – poza idiotycznym, dziewitnastowiecznym, ma o, e niemodnym, ale absolutnie kretyskim przywizaniem do szacunku wobec samego siebie... do przekonania, e jest si z grubsza biorc w porzdku – ile powici em do tej pory sukcesów, stopni kariery, pienidzy. Chyba rozumiesz, e gdybym robi od tych czterech lat takie filmy, jakich si ode mnie oczekiwa o... Czy nie móg bym teraz bez adnych problemów robi duych, dobrze p atnych, wszdzie wywietlanych filmów? – Nie jeste za mody, eby juz gorzknie ? – Na to ju nie poradz, to moe kwestia ustroju psychicznego, nie tylko warunków zewntrznych. – Dobrze, e mimo to filmy robisz... – No i robi – ale zastanawiam si od pó tora mniej wicej roku, kiedy to si po prostu przerwie. No bo ilu jeszcze g upców bdzie dawa pienidze po to, eby póniej oglda skrelenia cenzury? – Wic co dalej? – Nie myl tak daleko. Wyobraam sobie po prostu, e jeeli zabroni mi robienia tego, co bd chcia , to dopóki nie przejdzie mi ochota, przez jaki czas bd robi takie filmy, jak BHP na kolei i gola dupa bawo u w kopalni w Lubinie... A jeli nic, to niewane – po prostu nie bd. Mimo e istnieje okropne przyzwyczajenie do luksusu. Luksus, który mam, to wiesz – zarabiam nie 2 i pó tysica miesicznie jak w innych zawodach, tylko 6 czy 7... Luksus z tego jest taki, e nie mia em niczego, a teraz mam mieszkanie, mam on i dziecko. W anie taki luksus, ale jest. – Chcesz, ebym ci da przykad dokumentalisty, który w takiej sytuacji zacz robi filmy uczciwe, ale cakiem puste? Niedaleko szuka – zreszt wród twoich mistrzów... – Rozumiem takie za oenie: robi filmy, które absolutnie nie mog znale si na styku... na styku, który by by w jaki sposób konfliktowy. Jest taki sposób podejcia do filmu, który z góry eliminuje jakiekolwiek kontrowersje przy jego przyjciu. – Moe jest to jednak jaka droga odkrywania innych tematów – na przykad psychologicznych ? – Zapomnia e, co sam o tym mówi e przed chwil? – Istota problemu w tym: chcesz czy nie chcesz by reyserem filmowym. Jeeli tak, to musisz szuka sposobu, eby móg robi co zgodnego z sumieniem, co, co nie budzi twojego obrzydzenia. Szuka takiego miejsca. Czy nie uwaasz, e to jest jednak WFD? – Ja uwaam, e jest to po prostu niemoliwe. – Nie za wsko pojmujesz dokument? –By moe – ale jednoczenie chyba do szeroko, bo stara em si robi rzeczy róne tematycznie i na róne sposoby. – Poruszasz tylko tematy socjologiczne. Moe trzeba pokaza co innego – ide na ekranie? Nie tylko ycie ludzi. – A ja myl, e nie. Mnie si wydaje, e dokument jest w anie po to, eby pokazywa ycie ludzi. – To porozmawiamy o Kenie Loachu? www.filmotekaszkolna.pl –O Loachu oczywicie, ale moesz ju to [magnetofon] wy czy. Widzisz, e nic nie wyszo... www.filmotekaszkolna.pl