Show publication content!

Transkrypt

Show publication content!
Katowice, sobota dnia 25 marca 1905.
Nr. 24.
Rok XV.
Pismo poświęcone sprawom polskiego ludu pracującego w zaborze pruskim.
Organ Polskiej Party! Socyallstycznej.
„Ga zeta Robotnicza11 wychodzi w każdą środą i sobotą.
1
Na wszystkich pocztach w Niemczech kwartał. 1,35 m.
U kolporterów kwartalnie.............................. 1,50 m.
-------..
j
I
I
Adres redakcyi i ekspedycyi:
I
Katowice, ulica Holtee^O 19. |
Z ekspedycyi pod opaską............................... 1,65 m.
Za granicą
.
........................................2,40 m
Cena ogłoszeń od wiersza trzyłamowego drobnego druku 15 fenigów.
^przypominamy naszym Czytelnikom, że
*"«> trzeba odnowić prenumeratę za „Ga­
zetę Robotniczą“ na nadchodzący kwartał.
Zarazem nawołujemy wszystkich do zdoby­
wania „Gazecie Robotniczej" nowych czy­
telników. Robotnicy nie powinni czytywać
i popierać gazet wrogich im, lecz gazety bro­
niące ich sprawy.
„GAZETA ROBOTNICZA“
jest pismem poświęconem sprawom pol­
skiego ludu pracującego w zaborze pruskim
i wychodzi w każdą środę i sobotę.
Przedpłata kwartalna
wynosi:
llSF** Na Pocztach. .
1,35 mk.
u kolporterów
....
1,50 „
Z ekspedycyi pod opaską
1,65 „
% Poznańskiego i z G. Śląska.
Warszawski postępowy tygodnik „Ogni­
wo“ otrzymuje następującą ciekawą korespondensyę o stosunkach w zaborze pru­
skim, którą podajemy w całości:
Sprzeczność interesów społecznych i poli­
tycznych poznańskiej szlachetczyzny z je­
dnej strony — tłumów robotników polskich
z drugiej uwydatnia sie coraz wyraźniej, co­
raz dobitniej. Okazuje się to przedewszy
stkim w stosunkach pomiędzy dworem pol­
skim a tłumami wyrobników i robotników
wiejskich, w polityce agrarnej Koła polskiego
i wzrastającej demagogii społecznej kleru i
stronnictw mieszczańskich.
Przedewszystsim chcdzi o wstrzymanie
wzrastającej wciąż wędrówki robotników wiej­
skich z Poznańskiego do miast przemysło­
wych, do westfalskich hut i kopalń. Pracują
w tym kierunku księża poznańscy. Nie­
dawno czytaliśmy w „Dzienniku Poznańskimtt list księdza, który twierdzi, że stosunki
robotnicze w Poznańskim są zadowalające
ze "niki robotnika naszego do wędrówki nie
zmusza. Znajdzie on tu w Księstwie dach
nad g*°wą wszędzie, sposób do życia uczci­
wy, znajdzie zawsze opiekę w sądzie i policyi,
jeżeli go pan o fenig skrzywdzi, a przede­
wszy stkiem ma to, czego w obcych Skpnach
nie znajdzie, ma kościół, kapłana sw&go i
słowo boże w języku ojczystym“. Oczy­
wiście, zdanie to jest czystym szyderstwem,
jeżeli znamy nieludzkie warunki życia robo­
tnika wiejskiego w Poznańskim. A dalej
czytamy, że ksiądz nie uznaje wyższego za­
robku, uzyskanego na obczyźnie, za dosta­
teczny powód do emigracyi, gdyż podług
księdza „obowiązkiem każdego polaka jest
także staranie się o duszę, o te czynniki,
które go najlepiej uświadamiają, albo raczej
podstawą są uświadomienia prawdziwego:
więc o religię, wiarę i mowę ojczystą." A
żeby nie było żadnej wątpliwości, w jakim
celu zdąża klerykalno - patryotyczna nauka
moialna, ksiądz dodaje na końcu artykułu,
że kwestyi robotniczej w Księstwie wcale
niema, że każdemu spokojnemu robotnikowi
na wsi wiedzie się dobrze, „ale położenie
każdego dziedzica (!) czy gospodarza stanie się
bardzo złe, jeżeli te wędrówki w świat nie
ustają, Jud wiejski nie uzna, że obowiązek
poświęcenia spoczywa i na nim". Jak to
ładnie nazywać interes wyzyskującej szla­
chty — narodowym poświęceniem!
Tę samą śpiewkę słyszymy i nieraz po
wiecach poznańskich. Na ostatnim wiecu
kobiet p. Skarżyńska, żona posła „ludo­
wego“ i zamożnego dziedzica, rozwodziła
się nad tym, iż chłopi powinni przyzwy­
czaić się do skromnych potrzeb, nie mieć
wygórowanych żądań od dworu, nie szem­
rać na nizkie zarobki — oczywiście wszystko
w imię patryotyziuu!
Wyraźniej jeszcze sprzeczności interesów
społecznych odbijają się w sprawie ceł i
traktatów handlowych. Nie ulega najmniej­
szej wątpliwości, iż wysokie cła na zboże
i bydło przynoszą korzyść tylko większej i
średniej własności rolnej — reszta rolników,
mieszczanie, rzemieślnicy, a przedewszy stkim
tłumy robotników na cłach tych tracą. Po­
mimo to Koło polskie w Berlinie w osta­
tecznym głosowaniu wypowiedziało się w
grudniu 1902 r. za nową niemiecką taryfą.
Po wyborach 1903 r. sądzono, iż większość
berlińskiego Koła składa się z ludowców i
„radykałów", i-że wobec tego stanowisko
Kola do arcyważnej kwestyi ceł agrarnych
musi uledz zmianie. Tymczasem teraz, po
dwu przeszło latach działalności parlamen­
tarnej nowego Koła, można stwierdzić, iż
poznańska szlachetczyzna wywiera dotych­
czas decydujący wpływ na Koło. Zmieniono
tylko taktykę. W grudniu 1902 r. głoso­
wano za taryfą — i wywołano burzę obu­
rzenia śród tłumów robotników polskich.
Teraz Koło w sprawach agrarnych trzyma
się stałej taktyki: nie odzywać się, nie dra
źnić ani poznańskiej szlachetczyzny, ani se­
tek tysięcy robotników ! Znamiennym było,
że nawet przy obradach ostatnich tygodni
nad nowymi traktatami handlówemi ani je­
den poseł z Koła głosu nie zabrał — przed
głosowaniem opuszczono salę.
Chwiejność ta uwydatnia się również wy­
raźnie we wszystkich dyskusyach parlamen­
tarnych, w których chodzi o zaostrzenie lub
też zniesienie brutalnych praw-wyjątkowych,
którym podlegają w Prusiech robotnicy rolni
i służba.
Tymczasem sfery robotnicze usamodziel­
niają się coraz więcej. Nió śniło się chyba
założycielom Polskiego Zjednoczenia Zawo­
dowego w Westfalii, że 70000 górników
polskich stanie solidarnie z kolegami nicmieckiemi do bezrobocia i wytrwa do sa­
mego końca. A jednak tak się działo.
Strejk westfalski wywołał i na Górnym
Śląsku częściowe bezrobocie górników. Strejkowało ich 10000 na rządowej kopalni w
Zabrzu — po kilku dniach bezrobocie zo­
stało przerwane, bez wszelkich ustępstw dla
robotników. Następnie około 4000 górni­
ków przystąpiło do bezrobocia w Rybnickim,
gdzie przemysł górniczy jest młody, a ma
ogromną przyszłość — lecz i tutaj brak sil­
nej organizacyi uniemożliwił przeprowadze­
nie nadzwyczaj skromnych żądań robotni­
czych. Ale i tutaj trzeba przyznać: Górny
Śląsk podnosi się. Porównywając usposo­
bienie sfer robotniczych z przed kilku laty
i teraz zauważyć można szersze zaintereso­
wanie się sprawami publicznemi, więcej
energii, więcej odwagi. Uświadomienie po­
lityczne, narodowe f społeczne postępuje,
choć powolnym tylko krokiem.
Wyprawa kapitalistów
przeciwko
nowemu prawu górniczemu.
Jeszcze sejm pruski nie począł obrado­
wać nad nowelą do prawa górniczego, a już
u kapitalistów powstał hałas i oburzenie na
rząd za to, że ten śmiał przedkładać prawa
ku polepszaniu bytu robotników. Kapitaliści
chcą wmówić w społeczeństwo, że uchwa­
lenie prawa górniczego przyniesie wielkie
szkody przemysłowi i że na tern ucierpią
także — robotnicy.
Wiadoma rzecz, że nowe prawo górni­
cze nie przynosi robotnikom nieomal że ża­
dnych korzyści. To też i kapitalistom nie
uszczupli ono nic z ich milionowych do­
chodów. Jeśliby w najlepszym razie w pe­
wnym kierunku wyzysk kapitalistów został
ukrócony, wówczas już oni się oto posta­
rają, żeby się to odbiło na kieszeni konsu­
mentów, t. j. tych, którzy węgiel kupują. Je­
remiady kapitalistów są jaknajzupełnicj bez­
podstawne i obłudne. Kapitalistom chodzi
o to, aby społeczeństwu wykazać, że nie
oni powodują drożyznę węgla, że me oni
wprowadzają zamęt i dezorganizacyę do
społeczeństwa, lecz że winni temu są robot­
nicy.
Jak „Kattowitzer Ztg. “ donosi, odbyło
się w Berlinie zebranie przedstawicieli zwią­
zków właścicieli kopalń. Po bardzo burzli­
wych obradach uchwalono tam następującą
charakterystyczną tezolucyę:
„Dzisiejsze zebranie towarzystw kopalnianych
w Niemcz eh zaprzecza ternu jednomyślnie, jakoby
w rzeczywistych stosunkach robotniczych i warun­
kach pracy istniał jakikolwiek powód do poczynie­
nia osobnych kroków w sprawie stosunków robot­
niczych na kopalniach, jak to projektowanem jest
w najnowszej noweli do ustawy górniczej.
To stanowisko swoje zebranie przedłoży sej­
mowi w obszernym memorvale, przyczcm zwióci
jeszcze szczególną uwagę na bardzo ważne zasa­
dnicze wątpliwości, mianowicie, tt projektowane roz'
porządzenia prawne z jednej strony przyczynią się
do wzmocnienia socyalnej demokracyi i polskości
(Grosspolentum), a z drugiej strony przez podroże­
nie kosztów dobywania węgla, a zatem także ceny
węda w sprzedaży, znaczną wyrządza szkodę sze­
rokim kołom konsumentów węgla, a szczególnie
niemieckiemu wywozowi przemysłowemu“.
Górnośląski związek właścicieli hut i ko­
palń wysłał petycyę do sejmu pruskiego w
sprawie nowego prawa górniczego. Petycya
protestuje przedewszystkiem przeciw zaka­
zowi zestawienia rentujących się kopalń. Po­
między wielu innemi nabożne mi życze­
niami kapitalistów znajdują się i następu­
jące. Stanowienie o tern, czy dana kopal­
nia się opfaca i czy w pojedynczym przy­
padku przeważają względy na interes publi­
czny nic należy do wyższej władzy górni­
czej lub do jakiejkolwiek innej władzy pań­
stwowej, lecz do niezawisłej instancy i, skła­
dającej się z rzeczoznawców z kół prywatno
górniczych (!).
Panowie ci chcą więc usunąć władze
państwowe od wszelkiego nadzoru nad ko­
palniami, aby tern swobodniej bez ograni­
czenia hasać sobie. Panom tym zdaje się
to nowe prawo górnicze być rzeczą nadzwy­
czaj śmieszną i dlatego niepotrzebną. Piszą
oni na innem miejscu, źe byłoby lepiej nie
poddawać tego nowego projektu prawa gór­
niczego wcale pod obrady, ponieważ kornisya śledcza w Westfalii nie wykazała ża­
dnych nadużyć w powyższym kierunku.
Górnicy są jednak innego zdania i temu
zdaniu dadzą wyraz przez swych przedsta­
wicieli na zjeździć w Berlinie, dnia 28 marca.
Górnicy zaprotestują tam przeciw temu no­
wemu prawu, które rzekome im ulgi ma
przynieść i żądać będą reform rzeczywiście
usuwających wyzysk kapitalistów i dających
robotnikom żądane prawa i polepszenie
bytu.
O mandat Korfantego.
Komisya wyborczą parlamentu niemiec­
kiego ogłosiła swe sprawozdanie, dotyczące
unieważnienia mandatu posła okręgu katowicko-zabrskiego. Uchwała zapadła jednogło­
śnie, a to z następujących powodów. Po za­
burzeniach, powstałych na zebraniu centrow­
ców klerykałów w Laurahucie, miało się od­
być zgromadzenie centrowe w pobliskiej
Przełajce. Zebranie to, wyznaczone na dwa
dni przed ścisłymi wyborami, zostało ze
względu na wzburzenie ludności policyjnie
zakazane. Opierając się na zakazie, cen­
trowcy zaprotestowali przeciwko ważności wy­
borów. Kandydat centrowców uzyskał wów­
czas przy ścisłych wyborach 22.880 głosów,
Korfanty 23.558, a więc 678 głosów więcej.
Protest centrowców zawiera twierdzenie, że
Korfanty większości tej by nie uzyskał,
gdyby zakazane zebranie się odbyło. Uchwała Komisyi odpowiada zwykłej praktyce,
" gdy zebranie wyborców zostało bezpodsta­
wnie zakazane. Chodzi więc o zasadniczą
obronę wolności zebrań wyborczych. Z dru­
giej strony należy jednak przypuszczać, że
stronnictwa konserwatywne i centrowe po­
wzięłyby inną uchwałę, gdyby przy odpo­
wiednich stosunkach chodziło o mandat kon­
,
J. SASSENBACH.
Święta Inkwizycya.
Przyczynek do historyi świeckiej potęgi kościoła.
Przełożyła H. S.
21
(Ciąg dalszy.)
W latach 1559 i 1560 odbyły się cztery
wielkie auto-protestantów w Belładołid i SevillL
Odznaczyły się one tern, że najznaczniejsze
osobistości Hiszpanii, nawet dwóch członków
królewskiej rodziny i sam król, byli obecni.
Pierwsze auto miało miejsce 21 maja 1559 r.,
czternaście osób i jeden trup zostało spalonym
przy tej okazyi. Drugie auto odbyło się 24
września tegoż roku; na spalenie osądzono 21
osób, 80 obłożono różnemi pokutami. Najuro­
czystsze auto było 8 października, wtedy bo
był obecny Filip II. Gdy na innych uroczy­
stych sądach wiary najwyższy urzędnik kró­
lewski składał przysięgę, że będzie posłuszny
rozkazom św. officyum, tutaj sam Filip poddał
się przysiędze. Przysięgał, że będzie bronił
świętej katolickiej wiary, chrześciańskiej religii, oraz okazywał pomoc jej sługom przeciw
heretykom i ich obrońcom. Oto prawdziwy
książę, który zasługiwał się księżom w ten
sposób.
Wielkie święto — auto w Madrycie
w roku 1860.
Filip II zmarł 13 września 1598 r. i przekasał koronę swojemu synowi Filipowi III,
serwatysty łub centrowca. Po zatem powo­
ływanie się centrowców na „zagrożoną wol­
ność zebrań wyborczych“ jest już niesły­
chaną bezczelnością. Trzeba bowiem pa­
miętać, że w górnośląskim mchu wyborczym
r. 1903 stronnictwa opozycyjne — narodowcy i socyaliści nie mogli ze znanych
względów urządzić na G. Śląsku ani jednego
zebrania wyborczego, podczas gdy je cen­
trowcy co niedzielę pod opieką pruskiej
policyi po wszystkich wsiach odbywali,
wypędzając ludzi częstokroć wprost z koś­
cioła na zebranie. Po zatem nadużywanie
kościoła w celach wyborczych przez licznych
księży-centrowców zostało aż nadto wybitnie
udowodnione w słynnym bvtomskim proce­
sie kardynała Koppa.
Ostateczna uchwała parlamentu co do
mandatu Koifantego zapadnie na posiedze­
niu 28 marca. Centrowcy zamianowali te­
raz ks. Kapicę kandydatem. Kandydatura
ta jest widocznie obliczona na zdobycie sympatyi „Katolika“, którego stanowisko wo­
bec kandydatury p. Korfantego jest dotych­
czas bardzo chwiejne i niewyraźne. Polski
komitet wyborczy dotychczas milczy.
W kołach przemysłowców górnośląskich
mówią o v ystawieniu kandydatury radcy
górniczego Hilgera, generalnego dyrektora
spółki laura królewsko-buckiej. Pan Hilger jest znany z procesu w Saarbrücken,
gdzie jako dyrektor fiskalnych kopalni wy­
stępował bardzo energicznie przeciwko cen­
trowcom — popierając partyę narodowych
liberałów. Ciekawem będzie więc, jakie sta­
nowisko zajmą centrowcy wobec p. Hilgera.
Wiadomem jest, że wpływowi centrowcy sta­
rali się usilnie o to, by radca Hilger nie
uzyskał posady generalnego dyrektora na
G. Śląsku. Usiłowania te były daremne. Te­
raz się chyba pogodzą! W górnośląskim
związku kapitalistycznym działają zgodnie
ręka w rękę — kapitaliści centrowcy i na­
rodowo liberali i konserwatyści — katolicy,
ewangielicy i żydzi — interes kapitału łączy
ich wszystkich, bez względu na wyznanie
lub kierunek polityczny.
I bez względu na partyę, do której ka­
pitaliści należą — polityka ich jest jednaka —
polityką kapitalistyczną!
Na Górn. Śląsku stosunki ułożyły się w
taki sposób, że kapitaliści znaleźli dosko­
nałego agenta politycznego — w partyi
centrum, w partyi, na której czele stoją bo­
gaci posiedziciele • ziemscy, właściciele ko­
palń i księża.
Dlatego kapitaliści i przy zbliżających
się wyborach w okręgu katowicko-zabrskim
dołożą wszelkich starań, by kandydat cen­
trowców zwyciężył. Wystawianie wszelkich
innych kandydatur, które nie mają najmniej­
Kiedy deputacya w sprawie szkolnej wró­
ciła z Petersburga, nie osiągnąwszy tamże
żadnych rezultatów, różne puszczyki stań­
czykowskie i narodowe głosiły narodowi klę­
skę polityczną i zapowiadały sroższy jeszcze
ucisk. Namawiano rodziców do lojalności
wobec szkoły rosyjskiej i potępiano „nie­
rozsądną“ młodzież, która zamiast się uczyć
„rozpolitykowała się“.
Lecz młodzież i rodzice rad tych usłu­
chać nie mogli, chociażby dlatego, że na
wiecu w Wi rszawie postanowiono pójść do
szkoły polskiej, nigdy zaś do rosyjskiej. I
kiedy przed kilku dniami otworzono szkoły,
nauczyciele musieli przemawiać do pustych
ław. Energiczny protest rodziców i mło­
dzieży i manifestacye przeciw szkole rosyj­
skiej osiągnęły jednak upragniony skutek,
Rząd bowiem poczynił bardzo ważne ustę­
pstwo w sprawach szkolnych. Z Peters­
burga donoszą: Komitet ministrów pod prze­
wodnictwem Witte’go uchwalił zasadniczo,
że językiem wykładowym w szkołach śre­
dnich Królestwa Polskiego ma być na
przyszłość język polski. Nadto uchwalił
komitet ministrów znaczne rozszerzenie praw
szkół prywatnych w Królestwie Polskiem.
Zarazem jednak nadchodzą wieści o represyach rządu, a mianowicie o aresztowa­
niu studentów. Do dzienników wiedeńskich
donoszą z Warszawy, że aresztowano tam
128 studentów.
Zniesienie cenzury.
Z Petersburga donoszą: Obiega tu wia­
domość, że w decydujących sferach posta­
nowiono zupełnie znieść cenzurę na książki
i dzienniki zagraniczne.
Sprostowanie.
W umieszczonej w nr. 18 „Gaz. Rob."
z dnia 4 marca korespondencyi z Sosnowca
zaszło nieporozumienie. Korespondent nie
miał zamiaru podawać w wątpliwość dobrych
intencyi ks. Chodorowskiego, który nawoły­
wał strejkujących do pracy i miał zamiar
sam ich do kopalń poprowadzić. Wyrażone
który przez swoje wychowanie był bardziej od­
powiedni na dominikańskiego mnicha, niż na
władcę monarchii. Wskutek ciągłego naciska
ze strony Kortezów, aby ograniczyć gwałty
inkwizycyi, król pozornie przychylał się do
tego, ale nie zrobił nic, i inkwizytorowie roz­
zuchwalali się coraz bardziej. Za namową
arcybiskupa z Walencyi popełnił on hańbiący
czyn, rozkazując wypędzić z kraju Moriskosów
czyli ochrzczonych Maurów. Około miliona
ludzi zmuszono do szukania przytułku w Afryce.
Trudno sobie wystawić, jaka nędza zapano­
wała wskutek takiej przymusowej wędrówki.
Filip IV był zupełnie podobny do swego
poprzednika. Święcił on swoje wstąpienie na
tron przez wielkie autodafe, poniewkż tę uro­
czystość uważał za najgodniejszą. Stosy nie
przestawały się palić. Gdy ożenił się następca
jego Karol II. inkwizytorzy skorzystali z tej
sposobności, aby zwrócić uwagę króla na bło­
gosławioną działalność swoją i urządzili uro­
czysty sąd wiary. Pozostał opis tej uroczy­
stości, napisany przez jednego z powierników
św. officymn i wydrukowany w tym samym
roku, w którym odbyło się wesele, , to jest w
r. 1860 w Madrycie. Bardzo długi tytuł tego
opisu zaczyna się od słów: Belacion Hi­
st o r i c a del Auto General de Fe.
Autor podpisany jest jako urzędnik i powiernik
świętego officyum.
Madryt nie miał dotąd szczęścia widzieć
w swych murach uroczystego sądu wiary, po­
nieważ trybunał, który czuwał nad pobożnością
mieszkańców Madrytu, miał swoją stałą sie­
dzibę w Toledo. Pomyślano jednak, że i mie­
szkańcom Madrytu trzeba choć raz udzielić
odpustu, do jakiego zwykle byli dopuszczeni
uczestnicy i widzowie takiego sądu. Przytem
niewygodnie było ściągać do Toledo młodą
królewską parę, dla uczczenia której to wszy­
stko miało być urządzone. Nie pozostawało
zatem nic innego, jak sprowadzić inkwizytorów
i ich ofiary z Toledo 1 w stolicy urządzić to
szlachetne przedstawienie.
Przy obrachowaniu delikwentów, jakimi
można było rozporządzać, okazało się ku za­
dowoleniu kierowników uroczystości, że posia­
dano w swej mocy winnych w różnym stopniu
i tym sposobem można było urządzić zupełnie
udatne widowisko. Młody król oświadczył,
że jest ogromnie zaciekawiony temi rzeczami,
podobnież wyraziła Się królowa. Królowa matka,
która żyła jeszcze, twierdziła to samo już na
podstawie własnego doświadczeni
ponieważ
urządzano raz dla niej podobny festyn. Przed­
stawienie miało się odbyć 30 czerwca, ale na
dzień 30 maja naznaczono publiczne ogłoszenie
zabawy. W dniu tym przypadała rocznica,
kiedy król Ferdynand święty niósł na swych
barkach drzewo na stos dla heretyków.
Dnia 30 maja na pamiątkę króla dźwiga­
jącego drzewo wywieszono czarne chorągwie
inkwizycyjne ze złotymi brzegami na głównym
balkonie pałacu jeneralnego inkwizytora, okna
zakryto pąsowym adamaszkiem. W różnych
oknach byli umieszczeni trębacze, którzy ce
dwie godziny trąbili na wiwat, aby sprawić
uciechę publiczności. Około piątej godziny
szych szans powodzenia, ze strony kapita­
listów — będzie prostym manewrem wy­
borczym. Robotnicy wiedzą doskonale, że
kandydat centrowców jest kan­
dydatem wyzyskującego kapi,
tału górnośląskiego — tak samojak party a centrum jest partyą kapitału!
Precz więc z kandydatem kapitalistów!
Zwyciężyć musi robotnik — socyalista!
Ruch rewolucyjny
W Rosy* i w Polsce,
wówczas przypuszczenie, jakoby ks. Ch. był
przekupiony przez fabrykantów, jest zupełnie
błędne, jakkolwiek niektórzy rozgoryczeni
słuchacze kazania podejrzewali go o to w
pierwszej chwili.
Ruch chłopski w prowincyach
nadbałtyckich.
Ruch wśród ludności rolniczej zwiększa
się i w niektórych miejscach, gdzie właści­
ciele ziemscy nie chcieli dać żadnych koncesyj, przybiera charakter gwałtowny, ogółem
jednakże ruch ma przebieg spokojny i ustaje
tam, gdzie choć w części żądania zostały
spełnione. Właściciele ziemscy często nawet
bez potrzeby domagali się pomocy wojsko­
wej. — Agitatorzy przybyli z Ubawy, wy­
wołali strejk chłopów i robotników w paru
powiatach. U 17 właścicieli strejkujący nie
dopuszczali innych robotników do pracy.
Wysłano tam wojsko: udał się tam też gu­
bernator.
Rozruchy na Kaukazie.
W nocy z 18 na 19 b. m. w okolicy
Szardpan podpalono domy w pięciu wsiach.
Tej samej nocy w majątku, należącym do
księżniczki Murat, 300 uzbrojonych chłopów
stawiło opór komisarzowi policyi i straży.
Gdy pięciu przywódców aresztowano, tłum
chciał ich odbić z rąk policyi. Gdy urzę­
dnicy policyjni temu się sprzeciwili, tłum
chciał dać ognia. Wobec tego polieya dała
ognia i kilka osób raniła.
Tej samej nocy przyszło także do rozru­
chów sąsiednich wsiach.
Zamach w Warszawie.
Na ulicy Wolskiej rzuciły wczoraj wie­
czorem nieznane osoby bombę na patrol
Czterej żołnierze, dwaj policy and i jeden
żandarm odnieśli ciężkie rany. W sąsiednich
domach wyleciały szyby. Sprawcy zbiegli.
Od wybuchu bruk został wyrwany, a
wszystkie szyby wyleciały z okien na prze­
strzeni dość wielkiej.
Z Radomia
donoszą do „Dziennika Pozę.“ bliższe szczegóły
0 zajściach, jakie lara miały miejsce przed kilku
dniami. Robotnicy, zaprzestawszy pracy, udali
do gubernatora z petyeyą, kurą ter że przyjął i
polecił im w dniu oznaczonym przyjść po od­
powiedź. Gdy deputacya w ten dzień się zjawiła (z kilkunastu robotników) po za niemi zaś
zgromadziło się do 1Ö0Q ludzi, składających się
z dzieci, kobiet, i różne] kategoryi ludzi, naraz
wysunęło się wojsko z dwóch stron z ulicy Lu­
belskiej i z ulicy Piastowej i dało krzyżowem
ogni m 5 salw, kładąc 21 ludzi (dzieci, starców
1 kilku uczni) trupem i około 36 straszliwiej
rannych. Mało tego, strzelali nabojami starymi,
zardzewiałymi i grynszpanem po k rytem i, przez
2 3 godzin nie pozwoldi się zbliżyć nikomu,
otworzono naoścież wielką bramę pałacową i
ukazał się pochód powierników i pachołków
ink wizycyjnych, ażeby wziąć udział w przed­
stawieniu przed pałacem. Na czele pochodu
dwóch grandów trzymało brzegi niesionego
sztandaru. Przedtem szedł poseł i na dany
przez trębaczy znak oznajmił wśród ciszy :
„ wszystkim mieszkańcom i osiedleńcom tej stołioy, jak również wszystkim tym, którzy się
łu zatrzymali, podaje się do wiadomości, że
św. oificyum inkwizycyi dla miasta i króle­
stwa Toledo urządza publiczne autedofe dnia
30 czerwca na piazo Mayor naszego stołe­
cznego miasta. Wszyscy, którzy sprzyjają temu
i okazują nam moc, dostąpią wszystkich łask
1 częściowych indulgencyi... Każdy, kto to
słyszy, niechaj dalej powtarza“.
Sam dramat rozpoczął się 28 czerwca od
sprowadzenia drzewa. Całe towarzystwo złozone z^290 mężczyzn, „szlacheckiego pocho­
dzenia“ wstąpiło na służbę św. officyum, jako
„bojownicy wiary“. Ich rola rozpoczęła się
od tego, że zgromadzili się w pałacu jeneralnego inkwizytora i wyruszyli przed bramę
miasta, gdzie były nagromadzone polana drzewa
na stosy. I o drzewo, odgrywające zaszczytna
rolę w męczeniu heretyków, nie mogło'być
przeniesione da miasta zwykłym sposobem,
zazwyczaj czworonośne osły wiozły drzewo,
przeznaczone do codziennego użytku, natomiast
to drzewo poniosły istoty dwunośne.
Ciąg dalszy nastąpi.
wali burmistrza, który powołał wojsko prze­
ciw ludności. Rezultat: czterech zabitych i
19 rannych, między nimi trzech żołnierzy.
O wiele poważniej przedstawiają się roz­
ruchy w Camporeale na Sycylii. Tutaj rzu­
ciła się ludność na sklepy z chlebem i na
składy mąki, a tylko przezornemu postępo­
waniu burmistrza, który uznał, że życie ludz­
kie ma większą wartość niż kilka bochen­
ków chleba, udało się powstrzymać wojsko
od krwi rozlewu.
Rząd ponosi co do tych stosunków od­
powiedzialność największą. Nietylkó, że'dla
celów wyborczych zostawia klikom wyzyski­
waczy wolną rękę w zarządzie miast i w
niesprawiedliwym rozdziale podatków, ale i
przez wypaczenie sprawiedliwości doprowa­
dza ludność do rozpaczy i nie pozwala, na
przeprowadzenie potrzebnych reform. BezBomba dla w. ks. Aleksego.
litościwe ściąganie podatków, wynoszących
Dzienniki donoszą z Pelersbui ga, że w środę do 60 procent dochodu, oraz zaniedbanie
przed pałacem w. ks. Aleksego, uwięziono czło­ kraju pod względem kulturalnym i przemy­
wieka, który przemycić chciał bombę do pałacu. słowym, wytworzyły w południowych Wło­
Aresztowany zachowuje zupełne milczenie i nie szech i w Sycylii takie stosunki, że spokój
chce wyjawić swojego nazwiska.
tam nigdy zapanować nie może i to ciągnie
kraj w coraz większą ruinę. Drogo kosztuje
Boją się.
Wielki książę Włodzimierz, przybywszy one- zjednoczone Włochy rola wielkiego mocar­
gdaj z Carski go Su la do Petersburga, wysiadł stwa, którą wbrew istniejącym stosunkom
odgrywają!
na d wercu towar- wym, w obawie przed żarna
ehern.
Powstanie w Kamerunie.
tak że ci nieszczęśliwi tarzając się we krwi
wśród najstraszliwszych- męczarni nie mieli ża
dnej lekarskiej pomocy, dużo umarło z tego za­
raz, a reszta umiera bez żadnego ratunku, raz
przez upływ i rwi, po w tóre, że każda rana za­
każona Lak, że z tych wszystkich mało kto przy
życiu zostanie. Okropność prawdziwa i trudno
nawet wyobrazić sobie, co za zwierzęcość, kiedy
oficerowie nogami kopali ranny-h, we krwi pły
Wających. Do komendy użył guber a tor oficera
(Goldmanna), który przez dwa lata zaprawiał
się na bokserach w Mandżuryi, wbijając na pale,
tu puścił na bezbronny i najspokojniejszy lud
swe narzędzie. W Starympolu zaś odkomendetował oficera p(rtkińc.zyka Zabiełłę, pijaka osta
tniego, który pijany, bęzprzytomtiy zupełnie, do
zebranych najspokojniej około 1500 robotników
kazał kompanii wojska 8 salw dać.
Przegląd polityczny.
W parlamencie niemieckim
obradowano w poniedziałek nad projektem woj­
skowym dotyczącym unormowania liczby armii
na stopie pokojowej na przyszłe 5 lat w wy­
sokości przeszło pół miliona ludzi, nie licząc
jednorocznych, oficerów i p doficerów, dotyczą
cym dalej ustalenia dwuletniej służby dla pie­
choty a 3 letniej dla konnicy, wreszcie powięk­
szenia liczby konnicy.
Posłowie socy ab styczni protestowali przeciw
projektowi rządowemu, ponieważ obarcza on
ludność. Projekt przeszedł jednak w myśl uchwał
komisji.
Na wtorkowem posiedzeniu przyjęto etat są­
dów wojskowych, puczem obradowano nad wnie­
sień em i przez posłów wolnomyślnych i centro­
wych rezolucjami w sprawie zmiany wojsko­
wego prawa karnego. W uzasadnieniu rezolucji
domagano się usunięcia zbyt wielkiej surowości
wobec sądzonych podwładnych oraz ścisłego sto­
sowania się do przepisów o publieznem odby­
waniu się sądów wojskowych. Wykazywano
także, że kary, nakładane na przełożonych za
szykanowanie podwładnych, są zbyt łagodne.
Nasi posłowie socjalistyczni rozwodzili się przytem o znęcaniu się nad żołnierzami, które przy­
biera zastraszające rozmiary. Obie wyżej wspom­
niane rązolucye przyjęto.
Rozruchy głodowe we Włoszech.
Jak corocznie ze zbliżaniem się pory
wiosennej wybuchły i teraz w południowych
Włoszech rozruchy ludności. Przyczyn tych
powtarzających się ruchów jest kilka: Przedewszystkiem południowa część półwyspu i
wyspa Sycylia, nie mając żadnego prawie
przemysłu, skazane są na rolnictwo, które
przy ogólnie panującej biedzie stoi na bar­
dzo niskim stopniu rozwoju; wskutek tego
następuje z końcem zimy, z wyczerpaniem
się chudych zapasów, głód masowy, który
wywołuje zaburzenia. Dalej jest pobór po­
datków, a główn e akcyzy od najniezbęd­
niejszych artykułów żywności, bardzo nie­
biosa wy, co oburza ludność i uzbraja ją
przeciw wyzyskiwaczom. Wreszcie — nizki
stopień cywilizacyi, na jakim południowe
Włochy w porównaniu z północną częścią
stoją i gorąca krew ludności pobudza ją do
upominania się o prawa żołądkowe z bronią
w ręku. I teraz nie jest lepiej. Do powyż­
szych ogólnych przyczyn przybyła jeszcze
nieznana dotychczas w tej części kraju ostra
zima i brak zarobku wskutek spóźnionych
prac polnych. Najpierw wybuchły rozruchy
w San Marco, prowincyi Foggia; zarząd
tego miasta, liczącego do 24000 mieszkań­
ców, spoczywa wyłącznie w ręku majętnych
właścicieli ziemskich, którzy nałożyli wszyst­
kie ciężary na biedną ludność, podczas gdy
swoich od akcyzy uwalniali. Oburzeni ro­
botnicy obrzucili ratusz kamieniami i atako­
Gubernator Kamerunu już dawniej żądał,po­
siłków dla zgniecenia rozruchów tubylców. Obe­
cnie donosi „National Ztg.“, że powstanie roz­
ciąga się nietylkó na południową część Kamer
runu, ale także na kraj północno zachodni.
Korespondencje.
Na Ferdynandzie. Tak się zowie ko­
palnia koło Katowic, składająca się z trzech
szybów: „Krugschacht“, „Ludwigschacht“ i
„Benjaminschacht“ i w której pracuje około
4 tysięce górników.
W zeszłym num. „Gazety Robotniczej“
pod tytułem „Górny Śląsk perłą Niemiec“,
wykazaliśmy, że robotnicy zrywają się i przy­
spieszają choroby i śmierć jeśli pracują du­
beltowe szychty. Ale jak tu dubeltowych
szycht nie robić kiedy w normalnym czasie
nie pozwolą tyle zarobić, żeby robotnik
mógł z rodziną wyżyć.
Oto dowód: Najwięcej zarabiająca kategorya robotników to są kopacze, czyli hajerzy* Otóż ci ludzie, którzy wiercą, roz­
strzelają, rąbią owe czarne głazy pod ziemią
i co dzień śmierci zaglądają w oczy, ci do­
stają na Ferdynandzie od wózka 45 fen.
Wózek ma zawierać 10 centnarów, ale roootnicy twierdzą, że one zawierają więcej a
nawet 12 do 13 centnarów. Ale dajmy na
to, że wózek oczywiście zawiera tylko 10
centnarów. Czterech chłopów robi na jeden
wózek a więc z tych 45 fen. przypada na
każdego 11 fen., in nem i słowy: za wiercenie,
rozstrzelanie i wydobycie jednego centnara
węgla dostaje górnik D/io fen-> 4 j- jeden
fenig i jednę dziesiątą część feniga.
Dla panów nie jest to zbyt pochlebnem,
gdy robotnicy mało zarabiają, przeto nie
szczędzą oni zachęty, żeby górnik dużo się
wysilał, a mianowicie żądają, że każdy gór­
nik powinien 60 wózków dziennie wydo­
być, czyli 600 centnarów, to by zarobił
około 6 marek dziennie. Takiej ilości nikt
jednak nie jest w stanie wydobyć. Ale choć­
by i jakiś nadzwyczajny siłacz i taką ilość
raz po raz wydobył, to mu się nie dostaną
6 marek, bo spali prochu, oleju i innych
przyborów za 1,20 do 1,30 dziennie, które
to materyały musi kupić. Nadto, kiedy przy
wypłacie odciągną mu 4,50 m. na knapszaft i inne opłaty, to i największemu siła­
czowi zostaną się ledw;e 4 marki na dzień.
Ak takich siłaczów prawie wcale niema,
albo jeśli się raz po raz gdzieś który po­
jawi to ten zwykle najprędzej się zerwie.
Są więc zwykli ludzie i normalni robotnicy,
którzy przy normalnej pracy ledwie 40 wóz­
ków wydobędą. Pomyśl tylko czytelniku —
40 wózków, czyli 400 centnarów wywiercić,
wystrzelać, wyrąbać ze skały podziemnej,
czy byś ty był w stanie to zrobić? Co to
za okrutna praca! Ale z tego zarobku ro­
botnik z rodziną wyżyć nie może, przeto
robi nadszychty, bez względu na to, że się
zrywa, zdrowie traci i śmierć przyspiesza.
Co powyżej powiedziałem dotyczy tych
najwięcej zarabiających, dotyczy kopaczy
• bajerów — a cóż tu dopiero powiedzieć o
ciskaczach, koniarzach, robotnikach i robot­
nicach pracujących na wierzchu. No, po
między temi jest dużo takich (około 80 chło­
pa), co dostają pożywienie, odzież i spanie
w katowickiem więzieniu. Kapitalizm i cały
jego ustrój wygrał by na tern, żeby wszy­
stkich robotników otrzymywał z więzienia.
Zadaniem socyalizmu zaś jest usunąć kapi­
talistyczny ustrój, wraz z jego więzienną
konkurencyą, dlatego każdy uczciwy czło­
wiek powinien się przyłączyć do socyalizmu.
Inowrocław upadł — wołali inicyatorzy
przechrzcenia — i już się nie podniesie, je­
śli nie nadamy miastu niemieckiej nazwy...
Kapitał jest wszędzie jeden, a niezna wzglę­
dów, usuwa najświętsze pamiątki „Aby han­
del szedł“.
I oto już przeszło pół roku żyjemy w
„Hohensalza“ a jak było dotąd, tak i nadal
pozostało. Bogaczom, którzy na „Hohensalzy“ chcieli zrobić interes, jakoś się nie
wiedzie. Już błagano rząd o pomoc, żeby
chociaż fiskus zakupił od miasta łazienki,
albo z inną pomocą przyszedł... napróźno.
Utworzyła się komisya w celu założenia fa­
bryki i już... już ręce zacierano, że będzie
coś. Komisya zajęła się badaniem, no i na­
gromadziwszy materyału zwołała obywateli
na generalną debatę.
Przędzalnie wyrobów z juty mieliśmy
dostać z początkowym zakładowym kapita­
łem 200 tysięcy marek, w której do stu ro­
botnika znalazłoby pracę. Pomiędzy dogo­
dnymi dla wyzyskiwaczy warunkami przy
założeniu przędzalni jest i ten, iż robotnik
jest u nas o 20—30 procent tańszy niż w
bardziej przemysłowych stronach. Ten, który
się najwięcej przyczynił do przechrzcenia
Inowrocławia, twierdził, iż czas najwyższy,
aby miasto podnieść, a przewodniczący to­
warzystwa gospodarzy domów mówił: Po­
nieważ dużo kamienicznikom zagraża zu­
pełna ruina majątkowa, a szybka pomoc
koniecznie jest potrzebna, dlatego i towa­
rzystwo podpisze pewne akcye.
Dla dokładniejszej charakterystyki tych
panów niech służy, co następuje:
Ów przewodniczący zeszłego roku zatru­
dniał przez jakiś czas tutejszych więźniów,
a ten co miasto chce podnieść, już więcej
razy, a nawet po owych naradach zatrudniał
więźniów, a przecież setki zobotników cho­
dzą szukając zajęcia choć za marny grosz,
lecz więźniowie są jeszcze tańsi. Widzisz
robotniku, jak to ci bogacze krzyczą, że
trzeba miasto podnieść, a z drugiej strony
przyczyniają się do tern większego upadku.
No i fabryki nie będzie bo Ostmarkenverein
z Berlina odmówił udziału 100 tysięcy mk.
O patryotyźmie naszych panów Polaków
moźnaby całe stronnice zapisać. Polski bo­
gacz dba wogóle o patryotyzm jak pies o
piątą nogę; na potwierdzenie tego niech
posłuży następujące zdarzenie: Mamy tutaj
polski hotel. Oto rozeszła się pogłoska iż
go wydzierżawiono bogaczowi żydowskiemu.
„Dziennik Kujawski“ pisał wobec tegoż: „to
. iiiepodobno, żeby oddać polski hotel w ży­
dowskie ręce, bo przecież to jedyny dom
zborny dla wieców i zabaw polskicn.
A dziś ten sam „Dziennik Kujawski" do­
nosi tak jakby się nie stało nic zdrożnego,
ze hotel ten został bogaczowi żydowskiemu
wydzierżawiony na 10 lat.
Ale nie przeklina tych polskich panów,
1)0 do tych polskich panów, bo do tych sanych bogaczy i on należy.
Lecz żeby to nikt nie przeklinał obłudnych
polskich bogaczów, więc dodaje, iż pomimo
nzierżawy „nic się nie zmieni", gdyż jak
otąd, tak i nadal będą mogły odbywać się
icce polskie i zabawy.
„Dziennik Kujawski" krzyczy codzień,
vby kupować u swoich, kto zaś popiera
ydów, ten jest zdrajcą ojczystej sprawy, a
i ci znów powiada, że chociaż żyd wyzierźawił hotel polski, to jednak „nic się
ic zmienia" i możesz chodzić na wiece i
ibawy, lecz gdzie? — do żyda.
Gdy jaki mniejszy gospodarz sprzeda
% vą posiadłość, to w „Dzienniku" zaraz krzyą: „znowu sprzedawczyk! znów zdrajca
. J zyzny! hańba wyrodnemu synowi!“ —
ale tym pankom, co wydzierżawili hotel ży­
dowi, to nie hańba. Lecz tej obłudy lud
nie zapomni; już oczy przeciera.
Kujawiaczek.
Wiadomości z wojny.
Pościg skończony.
Donoszą z Tokio: Z obsadzeniem Kajiuanu zakończyli Japończycy pościg. Od po­
czątku marca posunęli się Japończycy 100
mil morskich na północ. Armia rosyjska znaj­
duje się od chwili zajęcia przez Japończyków
Mukdenu i Tielinu w sytuacyi bardzo kry­
tycznej, gdyż jest odciętą od żyznych oko­
lic i chińskich źródeł, bogatych w zapasy.
Północna Mandżurya ogołocona ze wszyst­
kiego, takf że i ludności grozi klęska głodowa.
Na granicy Mongolii (pojawiły się silne oddziały
Chunchuzów, prowadzonych przez Japończyków,
które uniemożliwiają dowóz żywności z tej stro­
ny, a nadto zagrażają linii kolejowej.
węglowy Wechselmann z Wrocławia nakłonił
urzędnika z kopalni do wysyłania mu lepszych
gatunków węgla i z pewną nadwyżką wagową,
podczas gdy on zamawiał i płacił za podrzęd­
niejsze gatunki węgla. Odnośny urzędnik z ko­
palni „Wolfgang“ poczynił w tym względzie ob­
szerne zeznania. Tak się pr/edsrawia uczciwość
urzędników. Wszystko zaś odbija się na skórze
robotników, bo właściciel kopalń będzie chciał
przeciec szkody swe w jakikolwiek sposób wy­
równać.
OGŁOSZENIA.
Polskie Towarzystwo socyalno-demokratyczne na Katowice i okolicą.
Ze branie H
odbędzie się w niedzielę dnia 26 marca
o godz.i/%3-ej po południu w Domu Zwią­
zkowym w Katowicach.
— PORZĄDEK DZIENNY: —
Głód w armii rosyjskiej.
1. Wykład tow. Morawskiego. 2. Dyskusya.
Z Charbina donoszą, że panuje tam głód.
0 liczny udział członków i gości uprasza
Dowóz żywności z Rosyi i Sybiru nie wy­
ZARZĄD.
starcza do zaspokojenia potrzeb armii, która
straciła w odwrocie wszystkie swoje zapasy
Berlin.
środków żywności z tej strony a nadto za­
grażają linii kolejowej.
Generalny Intendant armii, Huber, oświad­
czył, że zdoła wyżywić armię, jeżeli będzie odbędzie się w niedzielę dnia 2 kwietnia rb.
można utrzymać się w prowincyi Kiry nu i po połud. o godz. 2-ej na sali „Arminhallen“
Kommandantenstr. 20.
jeżeli zapewni się ludności spokojną upra­
y
Porządek dzienny: -..:......
wę ziemi na wiosnę (!)
1. Referat tow. Wojciechowskiego na te­
Odmawiają pieniędzy.
mat: „Carat a lud roboczy“. 2. Dyskusya.
Donoszą z Petersburga: W tych dniach
O liczny udział prosi
ZARZĄD.
odbyło się tu zgromadzenie wielkich prze­
mysłowców i kapitalistów Rosyi pod prze­
Berlin.
wodnictwem znanego milionera Sawy MoroPosiedzenie
Tow.
Samokształcenia Kobiet
zowa, na którem uchwalono nie podpisywać
odbędzie
się
nowej wewnętrznej pożyczki rosyjskiej do­
póki nie zostaną przeprowadzone ważne re­ we wtorek dnia 28 marca 1905 o godz.
8% w lokalu p. Kubaczewskiego
formy wewnętrzne.
przy Stallschreiberstrasse 56.
Okrucieństwa chińskie.
O liczny udział członków uprasza
Dzienniki londyńskie zamieszczają opisy
ZARZĄD.
okropnych scen, jakich widownią było mia­
sto Mukden po odwrocie armii rosyjskiej.
Charlottenburg.
■>«**»»*■
Nie mogąc zabrać z sobą wszystkich ran­
nych, rosyanie pozostawili znaczną ich liczbę
w Mukdenie, a dla opieki nad nimi, pod
strażą pijanych żołnierzy także lekarzy i za­ odbędzie się dnia 26 marca b. r. po połud.
konnice. Zaledwie atoli ostatni pułk opuścił o godzinie 2% na dolnej sali „Domu ludo­
wego“ (Volkshaus) przy Rosinenstr. nr. 3.
miasto, ludność chińska rzuciła się na żoł­
Porządek dzienny:
nierzy, pokonawszy ich zaś także na leka­
rzy, siostry i rannych i rozpoczęła rzeź okro­
1. Wykład tow. Biniszkiewicza: „Trak­
pną. Siostry zakonne przed ich zabiciem taty handlowe“. 2. Dyskusya.
znieważono. Zanim nadeszło wojsko ja­
O liczny udział uprasza
pońskie, większa część rosyan pozostałych
Zwołujący.
w Mukdenie zginęła okrutną śmiercią. Chiń­
czycy w zwierzęcy sposób pastwili się nad
"OBERHAUSEN.
swemi ofiarami. Japończycy natychmiast
ZWYCZAJNE ZEBRANIE
przywrócili spokój i porządek.
Tow.
Robotników
Polskich „Bratnia Pomoc“
Z zemsty, jaką dokonali chińczycy na
odbędzie
się
w
niedzielę, dnia 26 marca,
pozostałych rosyanach, wywnioskować mo­
żna, jak strasznym i okrutnym musiał być o godz. 4-tej po poł. w lokalu p. Püttmanna
przy Mülheimerstr.
rząd Kuropatkina nad chińczykami.
Wiec publiczny
Wiec publiczny
— PORZĄDEK DZIENNY: —
1. Wykład.
KRONIKA.
2. Dyskusya. I. Wolne głosy.
O liczny udział uprasza
Zarząd.
* Ofiary pracy. Wielkie nieszczęście wy­
darzyło się na kopalni „Konkordyi“ zeszłego
tygodnia w szybie ,,Julii“ na pokładzie ,,Heinitza“.
Górnicy byli odeszli z filar o, aby przygoto
waó obudowanie: na&ypacze nadjechali z wóz­
kiem do przodku, aby węgiel ładować. Wtem
atoli pękły i połamały się stemple, z wierzchu
i z boku runęły wielkie masy węgla na nasypaczy i pogrzebały ich. Rzucono się na ratu­
nek i wydobyto po chwili dwóch 17-letuich
nasypaczy Kleezkę ze Starego Zabrza i Jana
Czechmana z Rud już bez ducha, zmiażdżonych
do niepozuania. Dalej wyciągnięto bardzo ciężko
pokaleczonego 18 letniego nasypacza Ludwika
Bachałkę oraz rok młodszego Gryszkę; oboje
ze Zabrza.
* Ruda. Przeniewierstwa na kopalni „Kastełlengo“ dały powód 3 o gruntowniejszych re­
wizyt także na innych kopalniach hr. Balle­
strema. Rewizye wykazały, że na kopalni „Wolf­
gang“ podobne oszustwa się działy i wynoszą
one podobno wiele tysięcy marek. I tu kupiec
*********************
Nowość!
Berlin.
Nowość!
Przybyłem z Ameryki; otworzyłem przy
Gr. Frankfurturstr. 67.
Amerykańską restaurację.
Szklanka piwa 10 f. — Różne przekąski wolne.
Codziennie koncert amerykański.
B. Jarosz, gospodarz.
■■■ii—inir-ir-i-------- —.... m mmmmamemmsiatamni.mmmammm
*********************
(^HaeeeafceeeeLX-1
- ■. eewwwwHMneewBfweBSrUewewe»-#*<■**■**■■***»-J*"****®****®11***
Restauracya A. KubaCZCWSkiegO
w Berlinie, Stallschreiberstr. 55
Salkę do posiedzeń z fortepianem, wyśmienite napoje
i smaczne potrawy. Specyalność — polską kiełbasę
z kapustą polecam o każdej porze dnia łaskawym
względom publiczności.
Wydawca Józef Biniszkiewicz, Berlin. Odpowiedzialny redaktor Bronisław Urbański w Katowicach. W drukarni Augusta Berfusa, Katowic: O S.

Podobne dokumenty