XVI NIEDZIELA ZWYKŁA _C_

Transkrypt

XVI NIEDZIELA ZWYKŁA _C_
XVI NIEDZIELA ZWYKŁA
Rdz 18,1-10a; Ps 15; Kol 1,24-28; Łk 10,38-42
Przed nami przepiękne teksty biblijne. Najpierw opowiadanie z Księgi
Rodzaju (18,1-10a), w którym zadziwia brak precyzji w określeniu tożsamości
postaci. Raz chodzi o Jahwe, raz o trzech mężczyzn, to znów o aniołów. Przechodzi
się płynnie od liczby pojedynczej do mnogiej („racz” w. 3 i „raczcie obmyć sobie
nogi” w. 4) i od mnogiej do pojedynczej (oni w. 9, „gość rzekł” - w. 10). Czy jest
ich trzech? Czy jeden? I jedno, i drugie. Przechodzą w południe niedaleko
Abrahama siedzącego przed namiotem koło dębu Mamre. Abraham zaprasza ich,
aby odpoczęli u niego i odświeżyli się. Gość, lub goście, czynią mu obietnice
szczęścia przekraczającego ludzkie możliwości, bo czy jest coś, co byłoby
niemożliwe dla Pana?
Temat uczty i odwiedzin bezpośrednio nawiązuje do innych odwiedzin, a
mianowicie do odwiedzin w Betanii, gdzie doświadczył gościnności, sam Jezus.
Mówi o tym Ewangelia o Marcie i Marii, z której dowiadujemy się, że głoszone
przez Jezusa orędzie o Królestwie Bożym wprowadziło nowy sposób
wartościowania.
Opowiadanie o odwiedzinach Jezusa w domu przyjaciół, istnieje tylko w
Ewangelii Łukasza, stanowiąc jeden z najpiękniejszych i bardzo znanych jej
fragmentów. W tych prostych pięciu wierszach Ewangelista przekazał nam po
mistrzowsku tak wiele istotnych problemów dotyczących życia chrześcijańskiego,
że tekst ten był inspiracją dla teoretycznej i praktycznej postawy chrześcijańskiej.
Rzucał zawsze jasne światło na trudny problem wyboru między słuchaniem słowa
Bożego a służbą powszedniego dnia; między czynem a modlitwą, kontemplacją a
działalnością, między służbą Bogu a służbą człowiekowi. W oparciu o ten tekst
wyciągano nieraz płytkie, a nawet błędne wnioski. Marta stała się po wszystkie
czasy symbolem zabieganego aktywisty, Maria zaś wzorem duszy rozmodlonej,
uciszonej wewnętrznie, kontemplacyjnej. Jakie więc orędzie głosi ta Ewangelia i do
kogo jest ono skierowane?
Trzeba najpierw pamiętać, że Jezus był w podróży - zmierzał do Jerozolimy
(Łk 9,51) na święto Paschy, a więc nietrudno wyobrazić sobie potrzebę szybkiego
ugoszczenia Go, tak aby mógł odpocząć po trudach wędrówki. Wszedł do domu
Marty, która zachowała się zgodnie z rolą pani domu, przyjmującej gościa: krzątała
się wokół Niego, pragnęła, by Mu niczego nie zabrakło. „Marta uwijała się koło
rozmaitych posług” – napisał Ewangelista Łukasz (10,40). Wyobraźmy sobie Martę,
która krzątała się po domu, zajętą wieloma posługami. Można byłoby to również
przetłumaczyć, aby wyraźniej opisać jej krzątaninę, że „była zajęta tysiącem spraw”.
Zachowanie Marii, siostry Marty, zostało opisane bardzo szczegółowo: siadła
u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Ten obraz nawiązuje w sposób
jednoznaczny do zachowania ucznia wobec mistrza. Zasłuchanie Marii nie było
tylko zwykłym słuchaniem, ale postawą ucznia słuchającego z uwagą swego
mistrza. Jest to sytuacja dość nietypowa, niezwykła, bowiem w środowisku
1
żydowskim rabin nigdy nie zaakceptowałby tego, aby kobieta przyjęła rolę ucznia.
W opisie Łukaszowym natomiast Maria została przedstawiona jako przykładowy
uczeń.
Kiedy Jezus wszedł do owego domu, obie siostry umieściły Go w centrum
swojego zainteresowania, choć każda na inny sposób: Maria słuchając, Marta
usługując. Każda z nich troszczyła się o Jezusa i starała się, aby jak najlepiej ugościć
Pana. Ale nieoczekiwanie harmonia spotkania w Betanii została zakłócona.
Wszystko zaczęło się od Marty, która powiedziała do Jezusa: „Panie, czy Ci to
obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby
mi pomogła” (10,40). Jej słowa były szorstkie i oschłe: to dość surowe upomnienie
Jezusa. Była ona bardzo zdenerwowana sytuacją. Praktyczna i energiczna Marta
zwraca więc uwagę samemu Jezusowi: „Panie, czy Ci to obojętne?...” Odwaga i
śmiałość Marty może zadziwiać! Kobieta zwróciła uwagę mężczyźnie i to gościowi!
To piękna, wręcz dramatyczna scena: Jezus nie obraził się, nie zgromił Marty.
Zwrócił się do niej ze słowami pełnymi troski, dobroci i mądrości: „Marto, Marto,
martwisz się i niepokoisz o tak wiele, a tylko jedno jest potrzebne....” W Biblii
powtórzenie imienia jest znakiem bliskości, przyjęcia, zrozumienia. Jezus oceniając
postawę Marty podkreślił, że zbytnie troski odciągają człowieka od tego, co
najważniejsze. Marta - poprzez swój niepokój i troskę w chwili odwiedzin Jezusa
zgubiła to, co powinno pozostać w centrum jej pracy i posługi.
Konieczne jest tylko jedno i Maria swoją postawą to pokazała. „Maria
wybrała dobrą część, która nie będzie jej odebrana”. Nie ma tutaj stopnia wyższego,
jak to zwykle bywa tłumaczone. Maria wybrała dobrą część. W grę nie wchodzi
tutaj, co jest lepsze, a co gorsze. Chodzi o to, co jest konieczne i co takim nie jest.
To, co jest konieczne, stanowi tę dobrą część. To, co nie jest konieczne, nie jest
dobrą cząstką i to wszystko, kropka. Słuchanie jest konieczne dla samej trwałości
domu, chociaż jest rzeczą oczywistą, że dom to nie tylko fundament. Wokół
fundamentu, wokół tej centralnej skały trzeba przecież wznieść całą resztę. W
zdaniu poświęconym ocenie Marii widzi się powszechnie tylko jej pochwałę.
Wydaje się jednak, że ukryta ocena tej postawy przez Jezusa zawarta jest także w
rzeczowniku „część”, który używa tylko Łukasz. „Część” oznacza tu po prostu
część. Wsłuchiwanie się w to słowo jest obraniem „dobrej części”, która nie będzie
Marii odebrana. Takie rozumienie rzeczownika „część” pozwala dostrzec w nim
subtelne i ukryte upomnienie Marii. To, co ona wybrała, tj. słuchanie słowa Pana,
jest czymś koniecznym, ale jest to tylko część, a nie całość i pełnia. Czego jej
brakuje do całości i pełni? Słuchanie słowa Bożego zawiera dwa integrujące się
wzajemnie elementy: słuchanie i wypełnianie, słuchanie i wydawanie owoców,
słuchanie i zachowywanie. Maria w sytuacji opisanej przez Łukasz miała okazję do
słuchania słowa i służby przy stole; wybrała tylko to drugie.
Na takie rozumienie przesłania omawianej Ewangelii wskazuje także
kontekst, w jakim św. Łukasz umieścił to opowiadanie. Jak wiemy, zostało ono
umieszczone bezpośrednio po rozmowie Jezusa z uczonym w Prawie i po
2
przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, która kreśli obraz, będący wielkim
apelem o czynne wypełnienie przykazania miłości. Jeśli pamiętamy o tym
kontekście, trudno dopatrzeć się w opowieści o odwiedzinach u sióstr lekceważenia
dla ideałów „życia czynnego” w Kościele. Jest ona jednak ostrzeżeniem. Słuchanie
Słowa jest konieczne, abyśmy umieli jednoczyć nasze życie z Jezusem. Maria
umiała wybrać, Marta jeszcze nie. Brakowało jej rozeznania, nie potrafiła docenić
wagi tej priorytetowej rzeczywistości, bez której jej posługa traciła znaczenie, a
zamieniła się w zwykłą nerwową krzątaninę. W centrum powinno być zawsze
słuchanie Słowa, ponieważ tylko przez nie może zrealizować się naprawdę
zjednoczenie naszego życia z Panem, i tylko wtedy będziemy przeżywać naszą
służbę drugiemu człowiekowi w taki sam sposób, jak przeżywał ją Pan.
Łukasz celowo w tym krótkim opowiadaniu tak ostro przeciwstawił siostry:
jedna tylko służy przy stole, druga tylko słucha Pana. Chciał w ten sposób przestrzec
swój Kościół przed tymi dwiema skrajnościami i wskazać na ewangeliczną pełnię,
która polega na łączeniu postawy Marty i Marii, tj. na słuchaniu słowa Bożego i na
wypełnianiu go w życiu przez służbę bliźnim. Wzorem takiej pełni ewangelicznej
jest dla Łukasza sam Jezus, który doskonale łączył w swoim życiu działalność i
służbę z rozmową z Ojcem, tj. z modlitwą. Kontekst całej Ewangelii Łukasza
potwierdza, że pełnia życia chrześcijańskiego dopiero wtedy ma miejsce, gdy się
połączą ze sobą dwie postawy: słuchania i czynu. Łukasz w oparciu o logia i czyny
Jezusa koryguje skrajności, wprowadza ewangeliczną hierarchię wartości, harmonię
i pełnię. Dla Łukasza nie istnieje dylemat: albo słuchanie słowa Bożego, albo
diakonia - potrzebne jest jedno i drugie, tylko we właściwej hierarchii. Priorytet
ma zawsze słuchanie słowa Bożego o Królestwie, modlitwa, kontemplacja przed
służbą przy stołach.
3