Mapa Kultury
Transkrypt
Mapa Kultury
Pobrano z portalu Mapa Kultury 10.01.2011 Tradycja zamknięta w karafce ____________________________ autor: fenster-f1 Pyszne miody, aromatyczne herbatki, rozgrzewające nalewki to specjały pani Danuty Bondarenko na różne dolegliwości. Koleżanki z Klubu „Gosposia” z Tolkmicka mówią o niej „nasza pszczółka”. Dlaczego? Kiedy na jednym z konkursów kulinarnych jurorzy spróbowali jej miodu, zapytali, ile ma uli. „A ja nie mam ani jednego ula”, odpowiedziała. „Sama jestem jak pszczółka i produkuję taki miód”. Specjały pani Danusi to słodkie i pachnące trunki, które nie tylko cudownie smakują, lecz także mają wiele właściwości zdrowotnych. Dziś zdradziła nam kilka swoich sekretów. Warto je znać, szczególnie zimą, gdy nękają nas przeziębienia. Czy pamięta Pani swoje pierwsze specjały? To było, kiedy jeszcze mieszkałam na Śląsku. Jak dzieci były małe i chorowały starałam się im dawać jak najmniej tabletek. Dlatego robiłam syropy i stawiałam bańki. Najpierw robiłam syropy z mniszka lekarskiego, tak jak robiły to moja mama i babcia. Na jakie dolegliwości można polecić taki syrop? Na grypę, przeziębienia i różne infekcje. Podnosi odporność organizmu i w dodatku jest bardzo smaczny – smakuje jak miód. Może zdradzi nam Pani jak się go sporządza? Kwiatki zalewam gotowaną wodą i zaparzam parę minut na ogniu. Przykryty ręcznikiem garnek odstawiam na 24 godziny. Wszystko odcedzam i dodaję brązowy cukier. Taki syrop trzeba tylko jeszcze chwilkę pogotować, żeby odparował. I gotowe. Wiem, że jest Pani specjalistką nie tylko od miodów i syropów, ale również od aromatycznych nalewek. Jak powstała pierwsza nalewka? Zaczęłam eksperymentować, bo skoro można zrobić syrop to pewnie i nalewkę. Dlatego pierwszą nalewkę zrobiłam z kwiatu mniszka. W czym tkwi sekret smaku i aromatu Pani nalewek? Cały sekret kryje się w kwiatach. Jak tylko zaczynają kwitnąć, obserwuję ich wygląd. Na przykład kwiat akacji ma taki języczek, jak lwia paszcza, na nim znajduje się pyłek – musi on być koloru seledynowego, wtedy jest najlepszy czas na zbiór. Tak samo jest z kwiatem z czarnego bzu – pyłek musi nabrać koloru. Zbyt późno zebrany kwiat nie odda nalewce tego wyjątkowego aromatu i wartości. A co dalej, kiedy już zbierze się kwiatki? Kwiatki rozkładam na firance i wieszam na chwilę na słońcu, żeby wyszły te małe czarne robaczki. Zawieszę, zawinę i wypadają elegancko. Potem kwiaty warstwami zasypuję cukrem: warstwa kwiatków, warstwa cukru i parę plasterków cytryny. Taki słój bardzo ładnie wygląda. Odstawiam go na 14 dni. Jak już powstanie syrop, to trzeba wszystko przecedzić i zalać spirytusem. Nalewki z Tolkmicka są coraz bardziej znane w regionie. Czy może Pani opowiedzieć o swoich sukcesach? Z koleżkami z Klubu „Gosposia”, które też robią nalewki, zgłosiłyśmy nasze specjały do konkursu „Smaki Warmii, Mazur i Powiśla na stołach Europy”. Brałyśmy udział już w trzech edycjach, za każdym razem wracałyśmy z nagrodami. Jurorom musiały zasmakować nasze nalewki. Ostatnio usłyszałam nawet, że Tolkmicko to zagłębie nalewek. Jakie nalewki zostały nagrodzone? Wiśniowa moc, nalewka z kwiatu czarnego bzu i nalewka z pigwy – to były pierwsze nagrodzone nalewki. Potem wystawiłyśmy agrestówkę, czereśniówkę, aroniówkę i akacjówkę – wszystkie wygrały. A w tym roku miałam trojankę. Kiedy moje sąsiadki dowiedziały się o sukcesach, zaczęły przychodzić do mnie po przepisy. A ja dobra dusza jestem, zawsze się podzielę. Koleżanka Lidka sama zrobiła bardzo dobrą nalewkę z mięty i zaprosiła mnie na spróbowanie – kolor zieloniutki jak malowany. Teraz muszę wziąć od niej przepis, bo moja taka dobra nie wyszła. Trojanka? Co się kryje pod tą nazwą? Trojankę robię z młodych pędów sosny, kwiatów lipy i akcji, dodaję cukier i spirytus. Zimą, jak przemarznę, wypijam kieliszek do herbaty i od razu rozgrzewa. Pani nalewki pięknie pachną, poprawiają humor i przy tym wyjątkowo smakują. Skąd Pani bierze przepisy? Teściowa pochodziła z Litwy, a tam przepisy były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Po wojnie, kiedy wróciła do Polski przywiozła przepisy ze sobą. Od niej dostałam przepis na trojankę. Moja strona 1 / 2 Pobrano z portalu Mapa Kultury trojanka to superlekarstwo na przeziębienia. Akacjówkę sama wymyśliłam. Jak mieszkałam na Śląsku, moja teściowa smażyła dzieciom „placki z ogonkami” – maczała kwiat akcji w cieście naleśnikowym, a z patelni wystawały tylko ogonki. Akacja ma niezwykły aromat, więc spróbowałam zrobić z niej nalewkę. Dziękuję za wywiad. Na zdrowie. Nalewki to coś więcej niż alkohol, kolor, zapach i smak – to wspomnienie lata, dojrzałych, rozgrzanych słońcem wiśni, truskawek i malin. W nalewkach są ukryte zapach łąk i lasów oraz dobroczynna moc ziół często przywracających zdrowie i pogodę ducha. Te smakowite rękodzieła po wielu latach wracają w swoim bogactwie do naszych domów, przypominają nam o tradycji i mądrości naszych przodków. Dajcie się uwieść ich urokowi. strona 2 / 2