II Piesza Pielgrzymka Śladami Karola Wojtyły
Transkrypt
II Piesza Pielgrzymka Śladami Karola Wojtyły
II Piesza Pielgrzymka Śladami Karola Wojtyły Robotnika dziedzictwo wiary, nadziei i miłości, jakie pozostawił światu, a szczególnie wam, Jan Paweł II”. Benedykt XVI, Błonia 28.05.2006 7.10.2006 1. Stacja w kościele Pieśń.... Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! „Bardzo pragnąłem tej wizyty w Kraju i pośród ludu, z którego wywodził się mój umiłowany Poprzednik, Sługa Boży Jan Paweł II. Przybyłem, aby przejść jego śladami, prześledzić drogę jego życia od dzieciństwa, aż do wyjazdu na niezapomniane konklawe 1978 r. (Na tej drodze chciałbym spotkać i lepiej poznać pokolenia wierzących, które wydały go do służby Bogu i Kościołowi, jak też te, które zrodziły się i wzrastały dla Pana pod duchowym kierunkiem tego kapłana, biskupa i papieża.) Temu naszemu wspólnemu wędrowaniu będzie towarzyszyło motto: „Trwajcie mocni w wierze”. Mówię o tym zaraza na początku, aby było jasne, że nie jest to tylko podróż sentymentalna, choć i to ma swoje znaczenie, ale wędrówka wiary, wpisana w misję, jaką powierzył mi Pan w osobie Piotra apostoła, który został powołany, aby utwierdzać braci w wierze. Jak również pragnę zaczerpnąć z obfitego źródła waszej wiary, które bije nieprzerwanie od ponad tysiąca lat”. My również z potrzeby serca pielgrzymować będziemy śladami Poprzednika Benedykta XVI. Trwamy mocno w wierze i pragniemy czerpać z obfitego źródła naszej wiary, zwłaszcza z wiary umiłowanego Ojca Świętego Sługi Bożego Jana Pawła II. Ofiarujemy trud pielgrzymi o rychłą kanonizację Sługi Bożego Jana Pawła II, beatyfikację Sług Bożych Jana Tyranowskiego i męczenników salezjańskich II wojny światowej. To intencja wspólna. Dołączamy do niej intencje osobiste. „Na początku drugiego roku mojego Pontyfikatu przybyłem do Polski i Krakowa z potrzeby serca, w pielgrzymce śladami mojego Poprzednika. ... Chciałem też z tego miejsca prosić Boga, by zachował w was Serdecznie witam wszystkich przybyłych na tę drugą pielgrzymkę Jego śladami, śladami Studenta i Robotnika mrocznych czasów okupacji. Witam w kościele i parafii, w gdzie dojrzewało i krystalizowało się powołanie kapłańskie przyszłego Papieża. W kościele, który był świadkiem gorliwych modlitw młodego Karola Wojtyły, który później w autobiograficznej książce „Dar i tajemnica”, w 50 r święceń kapłańskich napisał m.in.: „... nie mogę pominąć jednego środowiska i jednej postaci, która w tym okresie dała mi bardzo wiele. Jest to mianowicie środowisko mojej parafii pod wezwaniem św. Stanisława Kostki na Dębnikach w Krakowie. Parafia ta była prowadzona przez księży salezjanów, których pewnego dnia hitlerowcy zabrali do obozu koncentracyjnego. Myślę, że w procesie kształtowania mojego powołania środowisko salezjańskie odegrało doniosłą rolę”. 1 2 Benedykt XVI, Okęcie 25.05.2006 Gorąco witam wszystkich parafian, którzy cieszą się, że przez 6 lat współtworzył tę parafię największy z nas Karol Wojtyła. Witam serdecznie wszystkich pielgrzymów z Krakowa i z poza Krakowa: pielgrzymów z Lublina, parafia Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych z ks. proboszczem Edwardem Lisowskim, pielgrzymów z parafii św. Jadwigi Królowej z Kielc, z ks. wikariuszem Grzegorzem Pańczykiem, pielgrzymów ze Staniątek z ks. Grzegorzem Muchą, salezjanów, siostry zakonne. Trasa pielgrzymki jest podobna do ubiegłorocznej, z małą korektą. Przystanki: ul. Różana 11, dom Sługi Bożego Jana Tyranowskiego; ul. Tyniecka 10 dom Sługi Bożego Jana Pawła II; ul. Szwedzka 12 dom przyjaciół Karola Wojtyły p. Szkockich i Poźniaków; przy końcu ul. Twardowskiego rozpoczniemy Drogę Krzyżową, którą poprowadzą aktorzy Teatru Hagiograf z p. dyrektor Izabelą Drobotowicz-Orkusz na czele. Dojdziemy do Kamieniołomu, z którego udamy się odmawiając Różaniec św. do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, gdzie o 13.00 odprawimy uroczystą Mszę św. Formujemy kolumnę: przewodził nam będzie krzyż. Szczęść Boże! - foldery i śpiewniczki przy wyjściu; pamiątki przed Mszą św. w sanktuarium. Lato 1938. II Stacja ul. Różana 11 Sługa Boży p. Jan Tyranowski 3 Było to w pierwszy roku wojny. Już w lutym xx. Salezjanie prowadzący parafię św. Stanisława Kostki na Dębnikach w Krakowie urządzili rekolekcje wielkopostne dla młodzieży męskiej. Ująwszy zaś takim sposobem znaczną jej część, zapowiedzieli, że odtąd w sobotę odbywać się będą w kaplicy ochotnicze zebrania dla tych wszystkich, których zajmują zagadnienia religijne. Zebrania te ściągały stale około 20-30 młodych ludzi, w wieku 16-25 lat. Wykładowca, znany biblista, ks. Jan Mazerski, docent UJ (zginął w powstaniu warszawskim) – był świetny, a miejsce zebrań, kaplic, bynajmniej nie przeszkadzało mu wzywać uczestników do dyskusji, a nawet do wygłaszania referatów, przez co oczywiści cała rzecz stawała się bardziej pociągająca. Wtedy to po raz pierwszy dał się poznać dębnickiej młodzieży człowiek, o którym mówić będą niniejsze wspomnienia. Będziemy go nazywać imieniem Jan. .... Raziły nas nieraz słowa, nie dlatego, żeby były jakieś nieodpowiednie, ale że były nieoryginalne, miłość własna cierpiała przeczuwając tę różnicę poziomów, jaka dzieliła jego i nasze życie wewnętrzne. ... On ukazywał Boga dużo bezpośredniej, aniżeli kazania i księgi, on dowodził, że o Bogu można się nie tylko dowiadywać, że Bogiem można żyć. ... Apostolstwo Jana nie było masowe. Jan najwięcej czynił przez osobiste rozmowy i konferencje, podczas których nie wykładał, nie nauczał, ale wszystkiego dokonywał tym jakimś ciążeniem swego życia wewnętrznego. ... Głównym jednak żywiołem jego życia wewnętrznego było rozmyślanie... nawet 4 godziny dziennie... Rozmyślanie było dla Jana przede wszystkim szukaniem Boga wprost, nie zaś stopniowym zdobywaniem nadprzyrodzonego widzenia świata 4 stworzonego takim, jakim wyszedł on z tajemnicy Wcielenia. (Karol Wojtyła, Apostoł, TP 5/49) W parafii była osoba wyjątkowa: chodzi tu o Jana Tyranowskiego. Był człowiekiem niezwykle głębokiej duchowości. Księża salezjanie, którzy w trudnym okresie odważyli się na prowadzenie duszpasterstwa młodzieży, powierzyli mu zadanie polegające na nawiązywaniu kontaktów z młodymi ludźmi w ramach „Żywego Różańca”. Od niego nauczyłem się między innymi elementarnych metod pracy nad sobą. Sam kształtował się na dziełach św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa, wprowadził mnie po raz pierwszy w te niezwykłe, jak na mój ówczesny wiek, lektury. Zmarł w 1947 r po 47 latach życia. Jego spowiednik, ks. Aleksander Drozd: „O Jego świętości jestem najmocniej przekonany. Na przestrzeni 25 lat mego kapłaństwa nie spotkałem drugiej duszy, która by osiągnęła takie wyżyny życia wewnętrznego”. W czasie swej długiej choroby z wiarą żywą i głęboką nadzieją przyjmował cierpienie łącząc się z Chrystusem wyśmiewanym i poniżanym. Módlmy się za wszystkich cierpiących za przyczyną Sługi Bożego Jana Tyranowskiego o siłę, wiarę, nadzieję, o zjednoczenie z cierpiącym Chrystusem. Modlitwa o beatyfikację: .......... 3. Stacja 3, ul. Tyniecka 10 5 „W maju 1938 r zdałem egzamin dojrzałości i zgłosiłem się na Uniwersytet, na filologię polską. W związku z tym z Ojcem wyprowadziliśmy się z Wadowic do Krakowa. Zamieszkaliśmy w domu przy ulicy Tynieckiej 10 na Dębnikach. Dom należał do moich krewnych ze strony matki. – świadectwo: „Ojciec Karola chorował tej zimy i Karol przychodził do nas z blaszanymi menażkami po obiady. 18 lutego zostawił blaszanki i poszedł jeszcze po lekarstwo do apteki na ul. Batorego. Potem razem z Marią, siostrą Juliusza, poszli na Dębniki. Maria miała podgrzać ojcu przyniesiony posiłek. Zastali ojca nieżywego. Karol powiedział przez łzy: „nie było mnie przy śmierci matki, nie było mnie przy śmierci brata, nie było mnie przy śmierci ojca”. „W roku 1941 zmarł mój Ojciec, a było to 18 lutego. Wróciłem z pracy do domu i zastałem Ojca martwego”. (ur. 18.07.1879 r) W tym właśnie czasie rodzina Kydryńskich okazała mi wiele troskliwości, a ich przyjaźń był dla mnie ogromną pomocą”. 22 lutego 1941 godz. 11.30 kaplica na cmentarzu Rakowickim. Mszę św. odprawił salezjanin, Sługa Boży ks. Ignacy Dobiasz, który zginął na żwirowisku 4 miesiące później; 27 czerwca 1941r. Rozpocząłem studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego – na filologii polskiej, zdołałem jednak ukończyć tylko pierwszy rok tych studiów, gdyż 1 września 1939 r wybuchła druga wojna światowa. ... pierwszy rok studiów skierował moją uwagę w stronę języka. ... To wprowadziło mnie w zupełnie nowe wymiary, żeby nie powiedzieć w misterium słowa. 6 Słowo, zanim zostanie wypowiedziane na scenie, żyje naprzód w dziejach człowieka, jest jakimś podstawowym wymiarem jego życia duchowego. Jest wreszcie ukierunkowaniem na niezgłębioną tajemnicę Boga samego. Odkrywając słowo poprzez studia literackie czy językowe, nie mogłem nie przybliżyć się do tajemnicy Słowa – tego Słowa, o którym mówimy codziennie w modlitwie „Anioł Pański”: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Później zrozumiałem, że te studia polonistyczne przygotowywały we mnie grunt pod inny kierunek zainteresowań i studiów: mam na myśli filozofię i teologię. Późnym latem 1941 powstał oficjalny teatr podziemny. Teatr rapsodyczny 1941-45. „Moje przygotowanie seminaryjne do kapłaństwa zostało poniekąd zaantycypowane, uprzedzone. W jakimś sensie przyczynili się do tego moi Rodzice w domu rodzinnym, a zwłaszcza mój Ojciec, który wcześnie owdowiał. Matkę straciłem jeszcze przed Pierwszą Komunią św. w wieku 9 lat i dlatego mniej ją pamiętam i mniej jestem świadom jej wkładu w moje wychowanie religijne, a był o z pewnością bardzo duży. Po jej śmierci, a następnie po śmierci mojego starszego Brata, zostaliśmy we dwójkę z Ojcem. Mogłem na co dzień obserwować jego życie, które było życiem ciągłej modlitwy. Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mojego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym. Nigdy nie mówiliśmy ze sobą o powołaniu kapłańskim, 7 ale ten przykład mojego Ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium”. („Dar i tajemnica”) Stacja 4. Szwedzka – przyjaciele U państwa Leona i Ireny Szkockich mieszkali najpierw „Pod Lipkami” (przy ul. Ks. Józefa) był niemal codziennym gościem. Przychodził słuchać muzyki, uczył się francuskiego. Kiedy Niemcy zarekwirowali mieszkanie, ofiarował im swoje przy ul. Tynieckiej, ale było za małe na całą rodzinę; znaleźli kilka domów dalej przy tej właśnie ulicy nr 12. Irena Szkocka, głównie ona pielęgnowała Go po wypadku samochodowym, któremu uległ 29 lutego 1944 r w drodze z Solvayu do domu, stale troszczyła się o Jego zdrowie. Szła w charakterze „czujki” (jak pisze jej wnuk Piotr Poźniak), gdy w atmosferze ulicznych obław zmieniał pod koniec okupacji swoje mieszkanie na łóżko w seminarium Pałacu Biskupiego. Jeszcze jako biskup, kardynał często odwiedzał swych przyjaciół, aby śpiewać kolędy.... Dzięki uprzejmości p. Marii Poźniak, wnuczki p. Szkockich każdy będzie mógł otrzymać kopię prymicyjnego obrazka ks. Karola Wojtyły, z 1.11.1946 r. Stacja 5. Droga do kamieniołomu Aby uchronić się przed wywózką na przymusowe roboty do Niemiec, jesienią roku 1940 zacząłem pracę jako robotnik fizyczny w kamieniołomie, związanym z fabryką chemiczną Solvay.... Wapień, potrzebny do produkcji sody, był najpierw wysadzany przy pomocy ładunków amonitu zakładanych do uprzednio wywierconych otworów. Wielkie bloki trzeba było rozbijać i widłami ładować na tory kolejki wąskotorowej. 8 Tę pracę wykonuje od września 1940 roku przez okres bardzo ostrej zimy (po 30 stopni mrozu). Wychodził z domu ok. 7. Piechotą. „Chodził w drewniakach, miał spodnie krótkie, drelichowe i kurtkę gumowaną. W drewniakach miał gołe nogi. Często wychodziłem z nim na miasto po pracy. Był małomówny.... (Józef Trela) „Spotkałem go kiedyś w zakładzie. Była 12 godzina. Dzwoniło na Anioł Pański. Dzwonek usłyszał, wiadra położył, przeżegnał się i modlił się . Potem wstał i poszedł dalej. Nie krępował się nikim”. Józef Pachacz Modlitwa jest bardzo ważna dla każdego. Modlitwa umacnia do wypełnienia woli Bożej do samego końca. Pan Jezus codziennie się modlił, ale i w cierpieniu nie ustawał w modlitwie do Ojca. Modląc się stale uczymy się jak należy się modlić kiedy i na nas przyjdą ciężkie dni, a przyjść muszą. „Wobec szerzącego się złą i okropności wojny sens kapłaństwa i jego misja w świecie stawały się dla mnie nadzwyczaj przejrzyste i czytelne. Straciłem w tym czasie mojego Ojca, ostatniego człowieka z najbliższej rodziny. Wszystko to stanowiło także w znaczeniu obiektywnym jakiś proces odrywania od poprzednich własnych zamierzeń. ... Wiele zostało mi oszczędzone. Przecież każdego dnia mogłem zostać wzięty z ulicy, z kamieniołomu czy fabryki i wywieziony do obozu. W kontekście tego wielkiego zła, jakim była wojna, w moim życiu osobistym jakoś wszystko działało w kierunku dobra, w jakim było powołanie”. 9 8. Solvay „Z kolei po upływie lat wczesnej młodości takim seminarium stał się kamieniołom i oczyszczalnia wody w fabryce sody w Borku Fałęckim. Fabryka stała się dla mnie, na pewnym etapie prawdziwym seminarium duchownym, choć zakonspirowanym. Pracowałem w kamieniołomie od września 1940 r, w rok później przeszedłem do oczyszczalni wody do fabryki. Tak więc lata pójścia do seminarium wiążą się właśnie z tym okresem. W jesieni 1942 r rozpocząłem studia w konspiracyjnym seminarium, jako dawniejszy student polonistyki, a aktualnie jako robotnik fizyczny Solvayu. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wielkie to ma dla mnie znaczenie. ... Wiedziałem, co to jest praca fizyczna, gdyż byłem robotnikiem. Spotykałem się na co dzień z ludźmi ciężkiej pracy, poznałem ich środowisko, ich rodziny, ich zainteresowania, ich ludzką wartość i godność. Osobiście doznałem od nich wiele życzliwości. ... Nie drażniło ich to, że do pracy przynosiłem książki. Mówili: „My tu przypilnujemy, a pan niech sobie poczyta”. ... Zaprzyjaźniłem się z wieloma robotnikami. Nieraz zapraszali mnie do swoich domów... Miałem także sposobność przekonania się o tym, ile drzemie w nich zainteresowań religijnych i życiowej mądrości”. Zaproszenie na jubileusz 60 lecia święceń i Mszy św. prymicyjnej w kościele św. Stanisława Kostki. 10 Z listu do ks. Kardynała Franciszka Macharskiego na 50.lecie kapłaństwa: „Jubileusz ten jest mi tym bardziej drogi, że jest to druga po Wadowickiej Parafia, w której odkrywałem i pogłębiałem tajemnicę Kościoła.... Tam też, wśród społeczności Dębnickiej Parafii dojrzewało do końca i zrealizowało się moje powołanie kapłańskie. Dlatego też uczestnicząc sercem w jubileuszowej radości myślę o ludziach, wśród, których żyłem i z którymi się modliłem. ... Całą Parafię oddaję w opiekę Matce Chrystusa, Wspomożycielce Wiernych. Podziękowania: Panu Bogu za dar największego z rodu Polaków, Sługi Bożego Jana Pawła II. Wszystkim. Gospodarzom tego miejsca. Kapłanom, salezjanom, siostrom zakonnym, aktorom Teatru Hagiograf, pielgrzymom z Kielc, Lublina, Staniątek, z poza Krakowa i z Krakowa, i wszystkim Parafianom z drugiej Papieskiej Parafii w Krakowie na Dębnikach. Dziękuję i zapraszam za rok na kolejną: 13.listopada 2007r. Fałęckiego na Dębniki, którą odbywałem codziennie, przychodzą na różne zmiany do pracy, przychodząc w drewnianych butach. Takie się wtedy nosiło. Jak można sobie było wyobrazić, że ten człowiek w drewniakach kiedyś będzie konsekrował bazylikę Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach?! „Zawsze pamiętam tych Salezjanów, których stąd zabrano do obozu koncentracyjnego. Już większość z nich nie wróciła. Zawsze pamiętam! Pamiętam o Żywym Różańcu, o Panu Janie Tyranowskim. To wszystko wiąże się dla mnie z Dębnikami i z tym kościołem. Z całego serca wam Salezjanom, Duszpasterzom i wszystkim parafianom Dębnickim błogosławię: w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. 17.08.2002 Pieśń.... Człowiek w drewniakach Na koniec tej uroczystej liturgii pragnę powiedzieć, że wiele moich osobistych wspomnień wiąże się z tym miejscem. Przychodziłem tutaj zwłaszcza w czasie okupacji, gdy pracowałem w pobliskim Solvayu. Do dzisiaj pamiętam tę drogę, która prowadziła z Borku 11 12