PO SESJI - Do trzech razy sztuka Początek piątkowego

Transkrypt

PO SESJI - Do trzech razy sztuka Początek piątkowego
PO SESJI - Do trzech razy sztuka
Początek piątkowego handlu wyglądał obiecująco. Wczorajsze poprawienie maksimów w Stanach i
perspektywa wzrostowego zakończenia tygodnia wyglądały obiecująco. Gdyby popyt z rana uporał
się z utraconym wczoraj poziomem 2300 pkt. droga do nowych szczytów byłaby prosta jak
niemiecka autostrada, ale okazało się, że spełnienie tego warunku nie będzie takie proste.
Byki dwukrotnie próbowały doprowadzić WIG20 powyżej okrągłej bariery 2300 pkt. Dwukrotnie się
to nie udało, a wtedy cała nadzieja na dobre zakończenie była uzależniona od kolejnych wyników
amerykańskich spółek. Po serii pozytywnych niespodzianek dziś do tego grona dołączył wynik
General Electric, który był lepszy od prognoz, ale realne zysk był niższy o 45 proc. w porównaniu do
trzeciego kwartału 2008. Trudno więc mówić o symptomach poprawy. Sukcesem jest, że spółka ma
zysk. Niestety passę dobrych wyników przerwał Bank of America, czyli bank który jest największych
pożyczkodawcą w Stanach. Instytucja pokazała straty, które na dodatek były znacznie większe od
oczekiwań. Szokujący był wzrost strat banku na kartach kredytowych, które zwiększyły się z 167
mln do ponad 1,04 mld dolarów. To zdecydowanie popsuło nastroje i ustawiło negatywnie sesję do
końca dnia.
W takiej atmosferze ani dane makro z USA o wzroście produkcji przemysłowej w ostatnim miesiącu
o 0,7 proc., ani o zwiększeniu wykorzystania mocy produkcyjnych do 70,5 proc. nie miały znaczenia
mimo, że obie wartości sugerują dalszą poprawę gospodarczą. Dane z Polski były już zupełnie
marginalne, ale warto przypomnieć, że zatrudnienie w kraju zmniejszyło się zgodnie z
oczekiwaniami, a średnie wynagrodzenie wzrosło o 3,3 proc. czym przebiło prognozy. To dobre, ale
obecnie zupełnie bezwartościowe dla rynków dane.
Końcówkę sesji WIG20 spędził już po czerwonej stronie, ale ostateczny wynik i kosmetyczny
spadek o 0,16 proc. absolutnie o niczym nie przesądza. Fakt, że dzisiaj bykom nie udało się
wyrwanie z wrześniowo-październikowej konsolidacji nie oznacza końca prób walki o nowe
maksima. To raczej odłożenie potyczki w czasie na kolejny tydzień, a na razie popyt zdaje się
testować jak silna jest podaż w rejonach szczytów. Nadal do wybicia jest blisko, bo mniej niż 3 proc.,
a jak widzieliśmy w środę taka skala jest spokojnie do osiągnięcia w trakcie jednego dnia, chociaż
trzeba być w miarę ostrożnym, bo popytowi została jeszcze jedna próba wzrostów. Po niej
trzykrotnie obroniony poziom stanie się na tyle mocnym oporem, że do jego przełamania nie
wystarczą tylko dobre chęci, a potrzebne będą solidne argumenty.
Paweł Cymcyk Analityk A-Z Finanse