czy kościół ma za dużo świętych?

Transkrypt

czy kościół ma za dużo świętych?
KULT OBRAZÓW
O. Kornelian Dende
11 lutego 1990 r.
Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki słowami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pewien młody człowiek z sekty Świadków Jehowy spostrzegłszy figurkę Matki Bożej w moim aucie, fanatycznie natarł na mnie i
pomawiał o bałwochwalstwo. To nieprzyjemne wydarzenie przekonało mnie, że przy omawianiu Pierwszego Przykazania Bożego nie
można się ograniczyć tylko do znanej nam z katechizmu jego pierwszej części, którą powtarzamy w codziennym pacierzu: „Nie
będziesz miał bogów cudzych przede Mną.” Trzeba wyjaśnić jeszcze drugą jego część, która zakazuje tworzenia wyobrażeń i
podobizn Boga na kształt stworzeń żyjących na ziemi, w powietrzu i w wodzie – ptaków, zwierząt i ryb. Nie wolno im się kłaniać ani
służyć (por. Wj 20, 3-5). Obie części wzajemnie się uzupełniają, wspierają i wyjaśniają.
W takim razie jak rozumieć cześć, jaką my, katolicy, oddajemy świętym obrazom i figurom? Czy przez to może nas ktoś
pomawiać o bałwochwalstwo? Na to postawione pytanie odpowiem w dzisiejszej pogadance pod tytułem: „Kult obrazów” (I
Przykazanie Boże).
Wiara w jednego Boga i wielobóstwo
Starożytni Izraelici wierzyli w jednego Boga, Boga Stworzyciela i Pana wszechświata. Pierwsze Przykazanie otrzymane na
Górze Synaj zabraniało im kategorycznie sporządzać wyobrażenia i podobizny Boga z tej prostej przyczyny, że Boga nikt nigdy nie
widział, ani oczyma ludzkimi widzieć by nie mógł, gdyż jest istotą duchową i nadprzyrodzoną. Żydzi otrzymali wiarę w jednego Boga
dzięki objawieniu natomiast wszystkie inne ludy, które nie miały objawienia, grzęzły w wielobóstwie, przedstawiając sobie Boga w
sposób materialny; upatrywały Go w imponujących w swym majestacie stworzeniach, takich jak słońce, gwiazdy, lub zjawiska
przyrody, takich, jak pioruny, wichry, nawałnice… Żydzi nazywali ich poganami, czyli niewiernymi. W ścisłym tego słowa znaczeniu
nie byli oni bezbożnikami. Oni też wierzyli. Wszystkie ludy tej ziemi od zarania historii szukały Boga jakby po omacku, błądząc w
swoich wierzeniach.
Przywódcy Izraelitów tępią bałwochwalstwo
Izraelici nieraz ulegali pokusie bałwochwalstwa. Na przykład u stóp góry Synaj, w tym samym czasie, kiedy Mojżesz odbierał od
Boga tablice Dziesięciorga Przykazań, ulali sobie na wzór egipski złotego cielca i tańcząc dokoła niego oddawali mu pokłon.
Przywódcy Ludu Bożego tępili bałwochwalstwo i wzywali do wierności jednemu Bogu. Autor Księgi Powtórzonego Prawa mówił:
„Gdy podniesiesz oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy,… obyś nie pozwolił się zwieść, nie oddawał im pokłonu i nie
służył” (4, 19).
Bóg nigdy nie objawił się w postaci ludzkiej ani zwierzęcej. Mężowie Boży tacy jak Abraham, Izaak i Mojżesz słyszeli tylko
Jego głos spośród obłoku lub ognia (por. Pp 4, 5).
Gdy nakazy nie skutkowały, przywódcy narodu, zwłaszcza prorocy posługiwali się ironią i szyderstwem. Jeremiasz tłumaczył, że
bożki, które tak wielki wzbudzają lęk u pogan są niczym innym jak tylko drewnem wyrąbanym w lesie, obrobionym dłutem
rzeźbiarza, ozdobionym srebrem lub złotem, które potem umocowuje się za pomocą gwoździ i młotka do ściany, by się nie chwiało.
Porównał je do strachów na ptaki wśród pola melonów; nie mówią, trzeba je nosić, bo nie chodzą. „Nie bójcie się ich – wołał gdyż nie
mogą zaszkodzić, ani są zdolne dobrze czynić” (por. jer 10, 2-5).
Psalmista znów przemawia do rozsądku: Bożki pogańskie „to srebro i złoto, robota rąk ludzkich. Mają usta, ale nie mówią; oczy
mają, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą; nozdrza mają, ale nie czuja zapachu. Mają ręce, lecz nie dotykają; nogi mają, ale nie
chodzą; gardłem swoim nie wydają głosu” (115, 4-7).
Pierwsi chrześcijanie idą za nauką Apostołów
W nowym Testamencie zakaz tworzenia podobizny Boga trwał, bo – jak objaśniał święty Jan Ewangelista: „Nikt nigdy Boga nie
oglądał”. (I J 4, 12). Podobnie pouczał święty Paweł: „Król królujących i Pan panujących zamieszkuje światłość niedostępną, żaden z
ludzi Go nie widział ani nie może zobaczyć.” Toteż pierwsi chrześcijanie, podobnie jak Izraelici, zwalczali bałwochwalstwo. Autor
Listu do Diogneta pisał, polemizując z poganami: „Jaka jest w rzeczywistości istota i postać zewnętrzna tych, których nazywacie
bogami i za bogów też uznajecie? Czyż ten oto nie jest po prostu kamieniem podobnym do innych kamieni, po jakich depczemy?
Czyż tamten z brązu ma większą wartość od sprzętów odlewanych na nasz użytek? Ten znowu z drewna już gnić zaczyna, ów zaś ze
srebra potrzebuje stróża, żeby go nie ukradziono. Inny jest kawałkiem żelaza, które rdza przeżera, inny bryłą gliny, wcale nie
szlachetniejszej od używanej do sporządzania najmniej godnych naczyń… czyż wszyscy ci bogowie, których teraz czcicie nie są
głupi, ślepi, pozbawieni życia, czucia i możliwości ruchu? Czyż wszyscy nie gniją i nie niszczeją? Oto, co nazywacie bogami, czemu
służycie, czemu cześć oddajecie!”
Wcielenie Boże modyfikuje zakaz
Chrześcijanie nigdy nie odważyli się tworzyć podobizny Boga. Święty Jan Damasceński mówił: „Któż może tworzyć ikony
przedstawiające Boga, Niewidzialnego, Niematerialnego, Nieopisanego, Niewyobrażalnego? Malowanie obrazu Bóstwa, to szczyt
szaleństwa i bezbożności. Święty Augustyn uczył podobnie: „Strzeżmy się pojmowania Boga, jako Starca… Chcecie ujrzeć Boga?
Przecież On jest miłością! A jaką formę ma miłość? Nikt nie może tego powiedzieć.”
Ale przyjście Boga na świat pod postacią człowieka musiało zmienić dotychczasowy zakaz przedstawiania podobizn i wyobrażeń
Boga. Pierwsi chrześcijanie w dalszym ciągu byli wierni zakazowi tworzenia obrazów Boga, ale poczęli malować rzeźbić obrazy
Wcielonego Boga, Jezusa Chrystusa. Oczywiście tylko podobizny, wyobrażenia oparte na Ewangelii, bo nikt ze współczesnych
Jezusowi nie pozostawił nam wiernego portretu Boga-Człowieka.
Zachęta do sporządzenia obrazów Jezusa dał poniekąd sam Chrystus, mówiąc do swego ucznia Filipa: „Kto Mnie zobaczył,
zobaczył także i Ojca, bo Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie.” Zachętę stanowią również słowa świętego Jana, który pouczał:
Oznajmiamy wam Chrystusa, który istniał zanim powstał świat. My, Jego uczniowie ujrzeliśmy Go własnymi oczami, słyszeliśmy jak
do nas przemawiał i dotykaliśmy Go naszymi rękami (por. 1 J 1, 13).
Zakaz tworzenia obrazów Boga z jednej strony, i wolność przedstawiania obrazów Jezusa z drugiej strony, w jednym zdaniu
streszcza papież Grzegorz II: „Dlaczego nie przedstawiamy Ojca Pana Jezusa Chrystusa? Bo nie wiemy jakim jest… Gdybyśmy Go
ujrzeli i poznali, tak jak Jego Syna, próbowalibyśmy opisywać Go i wyobrażać w sztuce.”
Prześladowania utrudniają sztukę
Prześladowania pierwszych chrześcijan przyhamowały rozwój sztuki religijnej, obrazowania Jezusa Chrystusa w rzeźbie,
malowidle, w mozaice. Poza tym nie chcieli oni wystawiać nawracających się pogan na pokusy bałwochwalstwa, do którego tak byli
skłonni. W katakumbach pojawiają się jednak obrazy Pana Jezusa, na przykład jako Dobrego Pasterza, Sztuka religijna rozkwitła
dopiero z upadkiem cesarstwa rzymskiego i po przyznaniu prawa wolności chrześcijanom.
Nad niektórymi ciążył jeszcze surowy i absolutny zakaz starotestamentowy, toteż próbowali rozciągnąć go również na Osobę
Chrystusa. Na tym tle w VIII wieku na Wschodzie wybuchł spór teologiczny. Wywołał go cesarz bizantyjski Leon III, wspaniały
reformator państwa, który niestety rościł sobie też prawo do reformy Kościoła. Kult obrazów Pana Jezusa, Matki Jego Maryi i
świętych nazwał dziełem szatana. Bez pozwolenia papieża zwołał sobór, który potępił kult obrazów. Cesarz wezwał wiernych do
znoszenia obrazów na rynek i palenia ich. Niszczył obrazy w kościołach, na naczyniach liturgicznych i szatach. Czcicieli obrazów
karał torturami, banicją a nawet śmiercią. Po cesarzu Leonie III wojnę przeciwko obrazom podjęli jego następcy na tronie. W sumie
okres burzenia obrazów trwał ponad wiek.
Ale nie udało się cesarstwu podporządkować sobie Kościoła. Walkę o cześć obrazów Kościół wygrał dzięki obrońcom tej miary,
co święty Bazyli Wielki (+379); jego brat, święty Grzegorz z Nyssy (+399) i święty Grzegorz z Nazjanzu (+390), a przede wszystkim
święty Jan Damasceński. Mowy świętego Jana przeciwko niszczycielom obrazów religijnych, czyli obrazoburcom stanowią
doskonały wykład nauki katolickiej o czci obrazów. Według Jana nie można przedstawiać Boga, który jest czystym duchem. Można
natomiast przedstawiać Chrystusa, Boga-Człowieka, a tym bardziej Maryję i świętych. Tak więc kult obrazów Chrystusa ma postawę
w Jego wcieleniu, przez które materia została uczczona do tego stopnia, że stała się godną, by przez nią został wyrażony obraz
Chrystusa. Cześć oddawana obrazom nie odnosi się do nich, ale do tych, których przedstawiają, a ostatecznie do Boga; jest to więc
kult względny. Boga adorujemy, świętych czcimy, a „adoracja” jest czymś innym od czci. Obraz jest nosicielem łaski. Gdzie jest
symbol Chrystusa, jest także On sam ze swoją mocą. Pożytek kultu obrazów jest wieloraki: przypomina Boże dobrodziejstwa,
pobudza do pobożności, ułatwia modlitwę. Kult obrazów ma wartość duszpasterską. Obrazy podnoszą duszę naszą ku Bogu.
Teologia świętego Jana Damasceńskiego (+749) stanowiła potem podstawę teologiczną Soboru Nicejskiego II w 787 roku. […].
Owoce Soboru Nicejskiego II
Kościół przełamał gwałtowny nurt obrazoburców i wyjaśnił naukę o czci obrazów. Dlatego dziś tyle milionów ludzi udaje się w
pielgrzymkach do Częstochowy, Guadelupe, Lourdes, świętej Anny de Beaupres w Kanadzie. Czcimy w domach i kościołach obrazy
Jezusa Miłosiernego objawione Siostrze Faustynie Kowalskiej. Świątynie nasze nie są puste i zimne jak synagogi i meczety. Mamy
wielkie dzieła sztuki religijnej jak Wieczerza Pańska Leonarda da Vinci, Sąd Ostateczny Michała Anioła, obrazy religijne Fra
Angelico, Giotta, Rubensa i innych mistrzów.
Wielkie przeżycia religijne dają nam po dziś dzień ikony wschodnie. Ikony te tworzyli artyści, którzy przed przystąpieniem do
pracy odbywali długie posty i modlitwy. Dlatego ikony, jak na przykład Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, uspasabiają do
modlitwy. Centrum każdej ikony stanowi twarz Pana Jezusa i Matki Bożej, a zwłaszcza oczy. Oczy patrzące na nas z ikony stawiają
nas w obecności Bożej. Każdy z modlących się odczytuje w dobrych oczach Pana lub Jego Matki jakieś bezpośrednie słowo dla
siebie; smutek z powodu swoich grzechów, obietnicę pomocy, bezinteresowną miłość, wezwanie do wytrwania lub do pokuty,
współradowanie się swoimi prawdziwymi radościami. Klęcząc przed ikoną, modlimy się z wiarą i doznajemy jakby sakramentalnej
obecności Chrystusa i Jego Matki. Oczy Chrystusa z ikony przenikają nas światłem Bożym i mocą.
Może się nam wydaje, że tańce i bałwochwalcza cześć ulanego cielca u stóp Góry Synaj to przeżytek i opowiadanie dla małych
dzieci. Tymczasem potworne zbrodnie XX wieku – wojny, obozy, łagry, Katyń, mordowanie dzieci nienarodzonych, rozpusta,
narkotyki, ujarzmienie słabszych narodów – to wszystko dowodzi o odstępstwie sprawców tych zbrodni od czci prawdziwego Boga.
Wiek XX, wiek obrazów i środków wizualnych, wznowił gwałtowne obrazoburstwo, niszczenie obrazów świętych. Wyobraźnią
naszą, czy chcemy, czy nie chcemy, przepełniają obrazy świeckie, często gorszące, nawet pornograficzne. Na skutek obniżenia życia
religijnego i ducha świeckości ludzie powyrzucali obrazy święte ze swoich domów. Kościół znowu przypomina nam, by w
nowoczesnych mieszkaniach powiesić i intronizować krzyż z wizerunkiem Zbawiciela, Obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa,
Matki Bożej, świętych Patronów… wszyscy dobrze rozumiemy, że cześć oddawana obrazom świętym przez pobożne spojrzenia,
skłony, ucałowania, palenie kadzidła, świec, lampek, klękanie do modlitwy rodzinnej, wyklucza wszelkie bałwochwalstwo. Czymże
jest trud i apostolstwo Godziny Różańcowej jak nie nawoływaniem serdecznym do oddawania czci Prawdziwemu Bogu, jak nie
przypominaniem staropolskiej mądrości: „bez Boga – ani do proga!” Cześć prawdziwego Boga może pojednać rozbite i rozwiedzione
rodziny, uratować zagrożone rodziny, uchronić młodzież od zgorszeń i narkotyków. Dlatego podaję Wam do rąk katechizm religii
katolickiej, dlatego wzywam do Spowiedzi, Komunii świętej, do gromadzenia się rodzin w Niedzielę na Mszy świętej. To wszystko
skłania nas do oddawania czci prawdziwemu Bogu, w Trójcy Świętej Jedynemu.