Scenariusz Lodz - miasto poetow

Transkrypt

Scenariusz Lodz - miasto poetow
Scenariusz przedstawienia
„Łódź Miasto Poetów!”
Mama:
Och, piękna pogoda, ale miły spacer kochanie, prawda? Zobacz gdzie my właśnie
siedzimy?
Córka:
No jak to? Na ławeczce Tuwima!
Mama:
A wiesz dlaczego powstała taka ławeczka?
Córeczka:
Pewnie dlatego, że on był poetą!
Mama:
Pisał wiersze wspaniałe wiersze a do tego był Łodzianinem!
Tu się urodził.
Córeczka:
U nas? W Łodzi?
Mama:
Tak skarbie mieszkał na ulicy Andrzeja.
Pamiętasz lokomotywę?
Wchodzą dzieci – z lokomotywą (fragment)
LOKOMOTYWA
Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
1
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Prząśniczka, Ławeczka Tuwima
Tuwim wstaje i zaczyna mówić
Łódź
Niechaj potomni przestaną snuć
Domysły "w sprawie Tuwima",
Bo sam oświadczam: mój gród - to Łódź,
To moja kolebka rodzima!
Paweł Stan
Tu, jako tyci od ziemi brzdąc,
Zdzierałem portki i buty,
Tu belfer, na czym świat stoi klnąc,
Krzyczał: "Ty leniu zakuty!"
Tu usłyszałem burz pierwszych grom
I pierwsze muzy szelesty!
(Do dzisiaj stoi ten słynny dom:
Andrzeja, numer czterdziesty.)
Tu przez lat dziesięć, co drugi dzień,
Chodziłem smętnie do budy,
Gdzie jako łobuz, pijak i leń
Słynąłem, ziewając z nudy.
I tu mi serce na wieczność skradł
Ktoś cichy i modro-złocisty,
2
I tu przez siedem ogromnych lat
Pisałem wiersze i listy.
Więc kocham twoją "urodę złą",
Jak matka niedobrą - dziecinę,
Kocham twych ulic szarzyznę mdłą,
Najdroższe miasto na świecie!
Tuwim siada na Ławeczce, zastyga
Wchodzi dziewczynka z kolegą: siadają, oboje głaszczą Tuwima po nosie
Dziewczynka:
A wiesz że Tuwim urodził się w Łodzi?
Chłopiec:
No jasne, wiem, czytałem jego wiersze, fajne, co?
Dziewczynka:
No…
Mama zawsze czytała mi Murzynka Bambo:
:
Wchodzą dzieci/dziecko
Mówią:
MURZYNEK BAMBO
Murzynek Bambo w Afryce mieszka,
Czarną ma skórę ten nasz koleżka.
Uczy się pilnie przez całe ranki
Ze swej murzyńskiej Pierwszej czytanki.
A gdy do domu ze szkoły wraca,
Psoci, figluje - to jego praca.
Aż mama krzyczy: "Bambo, łobuzie!"
A Bambo czarną nadyma buzię.
Mama powiada: "Napij się mleka",
A on na drzewo mamie ucieka.
Mama powiada: "Chodź do kąpieli",
A on się boi, że się wybieli.
Lecz mama kocha swojego synka,
Bo dobry chłopak z tego Murzynka.
Szkoda, że Bambo czarny, wesoły,
Nie chodzi razem z nami do szkoły.
wychodzą
3
Chłopiec
Ech, nadal lubię poczytać te wierszyki. Moja mama mówi że z naszym miastem
związanych było wielu artystów którzy pisali wiersze dla dzieci – np. Ludwik Jerzy
Kern.
Dziewczynka:
Hura!
Jak ja lubię jego wiersze
Ludwik Jerzy Kern
Na kanapie
Kto to chrapie Na kanapie?
Kto się w ucho Przez sen drapie?
Kto, gdy zły, To szczerzy kły?
Kogo czasem Gryzą pchły?
Komu w głowie Figle?
Psoty? Kto gołębie goni?
Koty? Kto pantofle
Gryzie pana? Na mleczarkę
Szczeka z rana? Kto się z dziećmi
Bawi zgodnie? A złodzieja, cap! Za spodnie?
Wiecie, kto to? No, to sza!
Po co budzić Ze snu psa...
Dziewczynka:
A w domu obok mojej babci mieszka współczesna autorka wierszyków dla dzieci –
pani Kalina Jerzykowska
Znam jej wierszyk o podwórku
Choć na świecie jest mnóstwo podwórek ale nasze z nich wszystkich naj
Jest tu trzepak, komórki i murek
Dla dzieciaków prawdziwy raj
Po komórkach skaczą chłopaki, a dziewczyny rządzą trzepakiem
Wrotki, plotki i gwar i śmiech , a jak trzeba siadamy na murku,
I radzimy o naszym podwórku
Co tu robić by nie nudzić się
Chłopak:
Zobacz!
Nasza Łódź to miasto poetów!!!
Nawet wielki Jan Brzechwa mieszkał tu przez kilka lat po zakończeniu wojny
Dziewczynka:
Brzechwa, Brzechwa!!!
A ja słyszałam jego wiersz, który dzieje się w Łodzi!!!
4
Pali się!
Leciała mucha z Łodzi do Zgierza,
Po drodze patrzy: strażacka wieża,
Na wieży strażak zasnął i chrapie,
W dole pod wieżą gapią się gapie.
Mucha strażaka ugryzła srodze,
Podskoczył strażak na jednej nodze,
Spogląda - gapie w dole zebrali się,
Wkoło rozejrzał się - o, rety! Pali się!
- Pożar, panowie! Wstawać, panowie!
Dom się zapalił na Julianowie!
- Obywatele! Wiadra przynieście!
Wszyscy na rynek! Pali się w mieście,
- Co to się pali? Gdzie to się pali?
Teren zbadali, ludzie spytali
I pojechali galopem dalej.
Jadą Nawrotem, Rybną, Browarną,
A na Browarnej od dymu czarno,
Wszyscy czekają na straż pożarną.
Więc na Browarnej się zatrzymali:
- Gdzie to się pali?
- Tutaj się pali!
Kot jest na dachu, w trwodze się miota,
Biegną strażacy ratować kota.
Włażą do góry, pną się na mury,
Tną siekierami, aż lecą wióry,
Tak pracowali, że już po chwili
Pożar stłumili i ugasili.
Jeszcze sprawdzili wszystkie kominy,
Zdjęli drabiny, haki i liny,
Jeszcze postali sobie troszeczkę,
Załadowali pompę na beczkę,
Z ludźmi odbyli krótką rozmowę,
Wreszcie krzyknęli:
- Odjazd! Gotowe!
Jadą z powrotem, jadą z turkotem,
5
Jadą Browarną, Rybną, Nawrotem,
Jadą i trąbią: tram –tra –ta -tam!
Ludzie po drodze gapią się z bram,
Śmieją się do nich dziewczęta z okien
I każdy dumnym spogląda okiem:
Mucha wracała właśnie do Łodzi;
Strażak na wieży kichnął. Nie szkodzi.
Inny strażacy po ciężkiej pracy
Myją się, czyszczą - jak to strażacy.
Mucha spojrzała i odleciała Tak się skończyła historia cała.
Koniec!
Autor:
Monika Paciorkowska
6