Wychowanie do życia w rodzinie. Albo poza

Transkrypt

Wychowanie do życia w rodzinie. Albo poza
Wychowanie do życia w rodzinie. Albo poza … – propozycja tematu lekcji
Poniedziałek, 27 Luty 2012 22:42
Kilka ostatnich lekcji etyki poświęciliśmy sprawie Marii Czubaszek (która wywołała duże
poruszenie swoimi wypowiedziami), hasłu "P*****, nie rodzę" (które zostało użyte przez Hannę
Gill-Piątek jako tytuł artykułu w Przekroju) i filmowi "To drugie słowo na 'F'" (który opowiada o
zmianach, które zaszły w życiu punkowych muzyków po tym, jak zostali ojcami).
Pani Czubaszek, czego prawie nie dało się nie usłyszeć z radia i telewizji, bezpardonowo (choć
chyba bez takiej intencji) zaatakowała istniejący w polskiej zbiorowej (nie)świadomości święty
obrazek jeszcze świętszej polskiej rodziny i macierzyństwa. Temu wyidealizowanemu
wyobrażeniu, stanowiącemu swoiste tabu, punkt odniesienia i bezdyskusyjne przeznaczenie dla
kolejnych pokoleń Polaków (a przede wszystkim Polek) był też (między innymi) poświęcony
artykuł pani Gill-Piątek.
Nie będę tu streszczał wszystkich wątków, które poruszyliśmy w dyskusji, ale co do jednego
byliśmy chyba zgodni: ów ikoniczny obraz rodzicielstwa i macierzyństwa istnieje i ma się
dobrze. Czego najlepszym dowodem jest fakt, że wciąż powszechnym zjawiskiem jest widzenie
w nastoletnich dziewczętach właściwie wyłącznie przyszłych matek i żon. Im zupełnie nie w
głowie myślenie o dzieciach, ale społeczeństwo już patrzy na nie przez pryzmat zdolności
rozrodczych i opiekuńczych.
Tymczasem wcale nie musi być tak prosto i różowo. Wbrew temu, co chcemy myśleć, nie
wszystkie matki bezgranicznie kochają, nie wszystkie chcą się całkowicie poświęcać dla dzieci,
nie wszystkie powinny je mieć. Czy w tej sytuacji jest właściwe – a wręcz moralnie słuszne –
bezkrytyczne pochwalanie tradycyjnego modelu rodziny i wywieranie presji na młodych
ludziach, by założenie takowej ujmowali w swoich – najchętniej najbliższych – planach?
1/4
Wychowanie do życia w rodzinie. Albo poza … – propozycja tematu lekcji
Poniedziałek, 27 Luty 2012 22:42
Niezauważanie problemów jest chyba polską specjalnością. Udajemy, że nie widzimy, że wiele
kwestii związanych z bioetyką wymaga uregulowań prawnych – i nie podpisujemy
obowiązujących w Europie zachodniej konwencji bioetycznych. Udajemy, że nie wiemy, że w
Polsce kwitnie podziemie aborcyjne i takaż turystyka – i cieszymy się statystykami, które mówią
o znikomych (w porównaniu z innymi krajami europejskimi) liczbach dokonanych aborcji. Co
wynika z tego chowania głowy w piasek? Raczej nic dobrego.
Może lepiej o pewnych rzeczach mówić szczerze, jak Maria Czubaszek i nauczyć się, że nie
każdy musi żyć tak, jak my sami uważamy za słuszne. Że to, że sami kochamy różowiutkie
bobasy, nie znaczy, że muszą je uwielbiać – i rodzić – wszyscy.
Nieoczekiwanie jednak wsparcie dla tzw. tradycyjnych wartości i tradycyjnego modelu rodziny
przychodzi ze strony wytatuowanych facetów, którzy zarabiają na życie wykrzykiwaniem
niecenzuralnych słów, które nazywają tekstami piosenek.
Okazuje się, iż wielu z nich czuje, że to dzięki dzieciom zaczęli naprawdę żyć. Opowiadają o
tym, że po to, żeby spędzać więcej czasu z rodzinami zrezygnowali z zawodu muzyka, że żeby
móc dobrze wywiązywać się z obowiązków "pana domu i głowy rodziny" porzucili to, co
stanowiło sens ich życia przez kilka dziesięcioleci. Czyżby chcieli nam wmówić, że są rozważni i
odpowiedzialni?
Czy człowiek z tatuażem na czole może nas nauczyć czegokolwiek o odpowiedzialności? Otóż,
jak sądzę, jak najbardziej. Zwłaszcza, że właśnie "odpowiedzialność" jest tu słowem
kluczowym.
To ono łączy wywiad z panią Czubaszek, artykuł o nierodzeniu (zastrzegam: to tylko skrót
myślowy) i film o podstarzałych punkowcach. Tylko pozornie ci ostatni mówią co innego niż ta
pierwsza.
2/4
Wychowanie do życia w rodzinie. Albo poza … – propozycja tematu lekcji
Poniedziałek, 27 Luty 2012 22:42
Chodzi o to, żeby wyboru drogi życiowej dokonać – właśnie: odpowiedzialnie.
Zadaj sobie pytanie: czy chcę mieć dzieci? Jakim będę rodzicem? Czy to właściwy moment? I
postąp zgodnie z tym, jakie dałaś (lub dałeś) odpowiedzi. Czujesz, że nie nadajesz się do bycia
rodzicem? Nie powołuj do życia nowego człowieka, bo możesz nie być w stanie dać mu tyle, ile
powinien otrzymać.
Jesteś pewien (lub pewna), że chcesz być rodzicem? A może już – mniej lub bardziej
świadomie – nimi zostaliście? W takim razie – wywiążcie się z tego zadania jak najlepiej i
bądźcie gotowi do poświęceń.
Żadna z tych dróg nie jest lepsza sama w sobie. Dobra jest ta, którą podąża się
odpowiedzialnie, mając na uwadze dobro innych i nie rezygnując z własnego.
Marcin Zieliński,
nauczyciel filozofii i etyki w VI LO w Gdańsku.
3/4
Wychowanie do życia w rodzinie. Albo poza … – propozycja tematu lekcji
Poniedziałek, 27 Luty 2012 22:42
4/4