Co mówi Mro ek, gdy milczy - VIII Liceum Ogólnokształcące i 58

Transkrypt

Co mówi Mro ek, gdy milczy - VIII Liceum Ogólnokształcące i 58
VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start
Co mówi Mrożek, gdy milczy
Znakomita sztuka "Nora" to najbardziej chyba znany utwór Henryka Ibsena, najsłynniejszego
dramatopisarza XIX-wiecznej Norwegii. Dzieła owego autora dość rzadko w ostatnim czasie gościły na
polskich scenach. Ogromne były więc oczekiwania krytyków i widzów związane z inscenizacją "Nory" w
warszawskim Teatrze Narodowym. Niełatwego zadania wyreżyserowania spektaklu na podstawie tekstu
Ibsena podjęła się Agnieszka Olsten. Młoda reżyserka znana była dotychczas przede wszystkim z bardzo
dobrze przyjętej inscenizacji tekstu Andrzeja Stasiuka "Solo". Tym razem przenosi tytułową Norę i
pozostałych bohaterów dramatu do czasu i przestrzeni całkowicie innych, niż dom norweskich mieszczan
drugiej połowy XIX wieku.. By przybliżyć utwór Ibsena współczesnemu widzowi, pani reżyser dokonuje
szeregu zmian, w bardzo wyraźny sposób rzutujących na wymowę spektaklu.
W swojej pierwotnej wersji "Nora" to przede wszystkim dramat dotyczący konfliktu między
konwenansami mieszczańskiego świata a prawem każdej kobiety do decydowania o własnym losie.
Tytułowa Nora (w spektaklu grana przez Dorotę Landowską) to matka trojga dzieci i żona nowo
mianowanego dyrektora banku, Torwalda Helmera (Mariusz Bonaszewski). Kochana i rozpieszczana przez
męża kobieta jest przez niego traktowana z lekceważeniem i pobłażliwością, niemal jak głupiutkie
dziecko. Nora jednak nie buntuje się przeciw takiemu stanowi rzeczy. Wydaje się wręcz, że rola
ukochanego "skowroneczka" niezwykle dpowiada kobiecie. Wszystko zmienia się, gdy na jaw wychodzi
niewygodny dla Nory fakt z przeszłości - dopuściła się fałszerstwa, by sfinansować zdrowotną kurację
męża. Dowiedziawszy się tego, Torwald uznaje czyn małżonki za karygodny. Nie zwraca uwagi na
pobudki, które zmusiły żonę do uczynienia tego kroku; przejmuje się przede wszystkim możliwością
własnej kompromitacji w oczach innych ludzi. Zachowanie męża uświadamia Norze, że do tej pory żyła
jak ptak w złotej klatce. Postanawia, że odtąd to ona sama będzie decydowała o swym życiu. Dramat
kończy się sceną, w której pozbawiona wszelkich złudzeń kobieta opuszcza dom, pozostawiając męża i
trójkę dzieci samym sobie.
Niezwykle nowoczesny w swej wymowie utwór wzbudził w XIX wieku wiele kontrowersji.
Zastanawiano się, jak wysoką cenę kobieta może zapłacić, by stać się wolna; czy decyzja Nory warta jest
cierpienia jej męża i dzieci. Agnieszka Olsten w swoim spektaklu świadomie rezygnuje w pewnym stopniu
z tej problematyki. Wycina w tym celu znaczną część tekstu, nadając całkiem nowy wymiar problemom,
które nękają bohaterów.
Znakomicie wykreowana przez Dorotę Landowską tytułowa bohaterka dramatu to kobieta dumna,
inteligentna, doskonale znająca swoją wartość. Nadal jednak jest traktowana przez męża z
lekceważeniem, nadal jest jego "skowroneczkiem", "wiewióreczką". Określenia, których Torwald używa
wobec małżonki, zyskują jednak u Agnieszki Olsten drugą głębię. Nie są już tylko wyrazem pobłażliwości
Torwalda w stosunku do Nory. Stają się bowiem dla małżonków formą specyficznej, nieustającej
erotycznej zabawy. W ten sposób para, pozbawiona w spektaklu potomstwa, sama przypomina widzowi
dwójkę małych dzieci, które jedynie udają powagę i dorosłość. Gier i zabaw jej w tej inscenizacji znacznie
więcej. Bawią się ze sobą Torwald i przyjaciel rodziny, Doktor Rank (w tej roli Maciej Kozłowski). Na
zewnątrz to twardo stąpający po ziemi, piastujący poważne stanowiska mężczyźni. W zaciszu mieszkania
Helmerów przywdziewają młodzieżowe bluzy z kapturami, grają w piłkę, wieszają się na poręczach
schodów... Może być to wyraz zmęczenia "dorosłym", pełnych konwenansów życiem. Przede wszystkim
jednak wkładane przez mężczyzn maski "dużych dzieci" stają się symbolem zagubienia w świecie i
głębokiego pragnienia powrotu do dzieciństwa. Świat ten próbują oswoić właśnie poprzez uczynienie z
niego miejsca pełnego ciągłej dziecięcej zabawy.
Całe domostwo Nory i Torwalda przypomina zresztą w pewien sposób plac zabaw. Scena przy
Wierzbowej okazała się znakomitym miejscem do wykreowania przez Joannę Kaczyńską nowoczesnego
wnętrza, w którym toczy się akcja. Widz ma do czynienia z przestronnym miejscem, które jednak w
pewien sposób przytłacza. Pełno jest w nim bowiem wszelkich zakamarków, schodów, metalowych
elementów... Brak natomiast typowych sprzętów domowych - Helmerowie posiadają jedynie parę krzeseł.
Wrażenie terenu wprost idealnego do dziecięcych gier potęguje leżąca na podłodze wykładzina,
posiadająca ostry, amarantowy kolor. W miarę trwania spektaklu w mieszkaniu Nory i Torwalda zachodzą
jednak daleko idące zmiany. Przestrzeń, po której poruszają się bohaterowie, ograniczona zostaje w
pewnym momencie do otoczonego barierą okrągłego pola. Pomieszczenie staje się swoistą klatką, w
której Agnieszka Olsten zamyka nie tylko samą Norę, ale też wszystkich innych bohaterów. Bo wszyscy
oni mają swoje problemy, swoje własne ograniczające wolność kraty.
Dla granego przez Mariusza Bonaszewskiego męża Nory, Torwalda, owymi kratami stają się jego
http://wladyslaw.edu.pl
Kreator PDF
Utworzono 1 March, 2017, 18:10
VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start
własna niedojrzałość i brak faktycznej więzi z małżonką. Ich kontakty sprowadzają się w zasadzie jedynie
do wspomnianej już erotycznej gry; ich rozmowy dotyczą jednego tematu - pieniędzy. Bonaszewski nie
rozczarowuje widza w swej roli. Choć jego Torwald odbiega od stworzonego przez Ibsena pierwowzoru, to
aktor doskonale czuje się w skórze wiecznego chłopca, który zachowuje jedynie pozory dorosłości.
Świetnie sprawdza się także w scenach kończących spektakl, gdy jego bohater wreszcie rozmawia z żoną
na poważnie, wreszcie bez udawania.
Niedojrzały wydaje się także najbliższy przyjaciel Helmerów, doktor Rank. Stworzona przez Macieja
Kozłowskiego postać okazuje się jednak chyba najbardziej dorosła ze wszystkich bohaterów spektaklu.
Dla niego uczestnictwo w zabawach Torwalda jest tylko maską. Jedynie w ten sposób może częściej
przebywać obok Nory, w której jest skrycie zakochany. Scena, w której bohater wyznaje kobiecie swe
uczucia, jest jednym z najbardziej przejmujących momentów spektaklu. Kozłowski znakomicie moduluje
w tym momencie głos i używa mimiki, nadając swej postaci szczególny wymiar. Tragizm Doktora leży
również w jego nieuleczalnej chorobie, do której nie chce się przyznać Torwaldowi. Mężczyzna chce
wykazać się wobec przyjaciela odpowiedzialnością i poprzez ucięcie wszelkich kontaktów oszczędzić mu
widoku własnego cierpienia i umierania. Gra Kozłowskiego momentami jest naprawdę dobra.
Kolejną postacią dramatu jest Krystyna, przyjaciółka Nory z młodości. To jej przybycie do domu
Helmerów i prośba o pomoc w znalezieniu pracy sprawiają, że tajemnica z przeszłości Nory wychodzi na
jaw. Grana przez Aleksandrę Justę Krystyna to kobieta, która nie widzi w swym życiu żadnego celu. Po
śmierci męża i matki oraz dojściu braci do pełnoletniości zostaje bowiem na świecie całkiem sama, a
dalsze istnienie traci dla niej sens. Podobnie jak reszta bohaterów, tak i ona ukrywa swe prawdziwe
uczucia i toczy walkę z samą sobą. Aleksandra Justa wywiązuje się ze swego zadania doskonale. Świetnie
kreuje bohaterkę i zakłada na oblicze tej głęboko nieszczęśliwej kobiety maskę dosyć wulgarnej
bezpretensjonalności.
Mieszane uczucia budzi natomiast niezwykle dynamiczna gra Oskara Hamerskiego. Aktor wciela się w
rolę Krigstada, podwładnego Torwalda, od którego Nora pożyczyła w przeszłości pieniądze. Po stracie
stanowiska mężczyzna grozi kobiecie wyjawieniem jej sekretu. Hamerski tworzy przerażający portret
człowieka okrutnego, stosującego do osiągnięcia celu wszelkie możliwe sposoby. Chwilami jednak jego
gra ociera się o lekką śmieszność (może z powodu nadmiernej gestykulacji), burząc ogólne wrażenie
widza.
Piorunująco wypada natomiast stworzona przez Dorotę Landowską postać tytułowej Nory.
Przeżywająca w dniu spektaklu kłopoty zdrowotne aktorka mistrzowsko tworzy wizerunek kobiety, której
życiowe położenie zmienia się jak w kalejdoskopie. Początkowo, jak wspomniałem nieco wyżej, jest osobą
całkowicie inną, niż nieświadoma siebie i swego losu bohaterka Ibsena. Inaczej zachowuje się również w
obliczu gróźb Krigstada. Moment, w którym mężczyzna przypomina jej o fałszerstwie, stanowi początek
upadku tej pewnej siebie, dumnej kobiety. Nora zaczyna reagować histerycznie, nie potrafi poradzić sobie
z rysami powstającymi na jej pozornie idealnym życiu. Kluczowa dla całego spektaklu staje się scena, w
której bohaterka tańczy swój dziwny, szalony wręcz taniec. Staje się on nie tylko krzykiem ptaka
pragnącego wolności (co sugeruje także noszony przez nią pióropusz z kolorowych piór), lecz również
dramatycznym wyciem jednostki przytłoczonej problemami, stojącej na granicy obłędu. Nora w spektaklu
Agnieszki Olsten nie dorasta więc do siebie samej, a wręcz przeciwnie - zaczyna coraz niżej upadać.
Postępującemu załamaniu bohaterki towarzyszy stworzona przez Marcina i Bartłomieja Olesiów
oprawa dźwiękowa. Mamy tu do czynienia z narastającym pulsowaniem (mającym być może
symbolizować bicie serca Nory), które potrafi niestety znużyć, a nawet doprowadzić do pewnego
rozdrażnienia. W miarę jak sytuacja Nory staje się coraz bardziej dramatyczna, zwiększa się częstotliwość
drgań. W końcu przeradzają się one w przytłaczający, niepokojący widza pomruk. Owe dosyć
minimalistyczne dźwięki są miejscami przedzielone dłuższymi, bardziej dynamicznymi utworami (na
przykład w scenie, gdy Nora i Krystyna się przebierają), które jednak absolutnie nie współgrają z
pozostałymi elementami inscenizacji.
Doskonale natomiast sprawdza się stworzone przez Wojciecha Pusia oświetlenie sceny. Bohaterowie
przez dłuższy czas pozostają w półmroku, co symbolizuje ich wielowymiarowość, brak możliwości
jednoznacznej oceny ich poczynań. Przechodzenie z miejsc jasnych w obszary pogrążone w mroku staje
się zaś dla wszystkich postaci kolejną formą zamaskowania, ukrycia prawdziwych myśli i intencji. Wraz z
momentem szczerości następuje natomiast zmiana w sferze oświetlenia - światło staje się jednolite na
całej scenie i przyjmuje sztuczny, żółty kolor. Co ciekawe, owa demaskacja następuje w momencie, gdy
bohaterowie mają na sobie komicznie wyglądające, nierealne przebrania. Wszyscy stają się naturalni
dopiero w obliczu nienaturalności; maski psychiczne zostają zdjęte po założeniu masek materialnych.
http://wladyslaw.edu.pl
Kreator PDF
Utworzono 1 March, 2017, 18:10
VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start
"Nora" w reżyserii Agnieszki Olsten nie jest być może najlepszą z możliwych inscenizacji utworu
Ibsena. Wprowadzone przez reżyserkę liczne zmiany w tekście dramatu miały sprawić, że jego wymowa
stałaby się bardziej współczesna, bardziej poruszyłaby dzisiejszego widza. Doprowadziły natomiast z
jednej strony do znacznego spłycenia zawartych w dramacie idei. Zniknął gdzieś problem kobiecej
emancypacji; nie ma kontrowersyjnej sceny opuszczenia przez Norę dzieci i męża w imię własnej
wolności (ba, dzieci w tym spektaklu nie ma wcale!).
Z drugiej strony zamiast tego Olsten serwuje widzowi historię upadku głównej bohaterki i zwraca
uwagę przede wszystkim na problem rozkładu rodziny i powszechnej w dzisiejszym świecie niedojrzałości
emocjonalnej. To rzeczywiście problemy współczesnej publiczności bliższe, ale jednak osobom, które
znają oryginalny tekst "Nory" pozostaje w tej sferze lekki niedosyt. Zrekompensowany został on jednak
przez dobre aktorstwo. Na brawa zasługuje cała obsada, ale najwyższych wyrazów uznania warta jest
przede wszystkim kreacja Doroty Landowskiej. Aktorka daje prawdziwy popis swej gry i choćby dla niej,
moi zdaniem, warto obejrzeć "Norę" w Teatrze Narodowym.
przyg.Maciej Skowera, kl. IIc w r. szk. 2006/2007
http://wladyslaw.edu.pl
Kreator PDF
Utworzono 1 March, 2017, 18:10

Podobne dokumenty