Pisarz narodowy na grobli
Transkrypt
Pisarz narodowy na grobli
Pisarz narodowy na grobli Juliusz Gałkowski Na Grobli Eustachego Rylskiego nie jest powieścią z kluczem. Rylski otwiera drzwi z buta, wyważając je razem futryną, niczym odziani na czarno panowie wpadający do mieszkań o szóstej rano. Gdybym miał kręcić reklamówkę tej powieści, tak w każdym razie bym ją zaczął. Nie miejmy złudzeń, pierwowzorem głównego bohatera jest pisarz osiadły na Stawisku (a wedle stawu grobla!), pieszczoszek władzy, wciąż wspominający stepy ukraińskie. A skoro Rylski przyznawał się wielokroć do fascynacji Iwaszkiewiczem, to każdy – mniej więcej oczytany – czytelnik wie, że to właśnie Iwaszkiewicz jest wzorem Monarcha, głównej postaci książki. Bo bohaterem – iście zbiorowym – jest Polska, trochę zapomniana i niezrozumiana, ale i taka, o której nie za bardzo chcemy wiedzieć. Ale jak rozumieć Polskę prezentowaną w powieści Rylskiego? Ba!, można postawić trudniejsze pytanie: jak samego Rylskiego zrozumieć? AMBIWALENCJA POLSKICH ELIT Najważniejszą rzeczą jest uchwycenie się tego, co powieść może nam dać. Bo tylko profesor Pimko i jego naśladowcy w dzisiejszym MEN-ie uważają, że należy uczyć się o tym co w książce jest napisane, a nie uczyć się od książek samych. Co z tego, że będę pamiętał, w którym z kolei dialogów powiedziała mniszka do sekretarza, skoro nie będę wiedział co mówi do mnie? Bohaterowie mówią do nas całkiem sporo, a co ważniejsze – całkiem do rzeczy. Ale zanim na dobre zapoznamy się z nad postaciami, ważnym jest, aby dobrze zrozumieć czasy, w jakich zostali umieszczeni przez autora. Karnawał – jakże doskonale pamiętam to określenie używane w czasach nocy stanu wojennego i późniejszych mrokach normalizacji. Karnawał Solidarności, ten moment, kiedy naprawdę zachłysnęliśmy się wolnością, jakże bliski uczuciom naszych dziadów w roku 1918, „gdy ni z tego ni owego była Polska od pierwszego”. Czy też powstańcom 1863 roku, gdy nagle „cały naród, wszystkie stany” stanęły do walki. Bo karnawał Solidarności ukształtował nas i naszą Ojczyznę o wiele mocniej niż możemy sobie to uświadomić, a co dobitnie tłumaczy nam Rylski. Ale ten karnawał jest obcym wydarzeniem dla bohaterów: od samego Monarcha po PISARZ NARODOWY NA GROBLI • JULIUSZ GAŁKOWSKI 83 gospodynię domu wszyscy uważają, że mamy do czynienia z buntem hołoty, ludzi którzy burzą porządek. Okazuje się – właściwie już na samym początku – że arcypolski pisarz z tą sierpniowo-karnawałową Polską ma niewiele wspólnego. Lecz właśnie w tym czasie tworzą się elity wolnej Ojczyzny, te przebywające w kraju i te, które wyemigrowały. Poznajemy agentów i bohaterów, prawdziwych Polaków i Żydów, którzy być może tkają już pajęczynę intrygi. Poznajemy także początki zorganizowanej przestępczości. Jak w kalejdoskopie, w dialogach nizanych przez autora na treść książki, poznajemy wszelkie możliwe archetypy postaci III Rzeczpospolitej. Sowiety są jeszcze potężne, budzą lęk, ale już nie przerażają jak w latach pięćdziesiątych. Dlatego też może główny bohater podjąć próbę snucia intrygi, która z jednej strony ma na celu uzyskanie najwyższego trofeum, o którym marzy każdy parający się piórem – literackiego Nobla. Problem w tym, że musi odrzucić coś, co także jest jego marzeniem – nagrodę Związku Pisarzy Radzieckich. Intryga związana z tymi nagrodami jest typowo polska. Każdy z nas marzy, aby trochę Kacapów sponiewierać, bo nie tylko uważamy się za lepszych od nich, ale i dlatego, że uwiera nas ich potęga. Ale był w wielu Polakach jakiś sentyment, nie tyle do bolszewii, co do ziem przez nią nam zabranych. Bo polski pisarz wie doskonale, że jest stamtąd. choćby nigdy w życiu na azjatycką stronę Wisły nie przejechał. Bo Polska to stepy i Skrzetuski, Sienkiewicz i rycerze ze stanic. I to wszystko czego już nie znamy, ale chcielibyśmy pamiętać. Kultura polska – a zatem i literatura – powinna nawiązywać do tego archetypu kreso- 84 wo-szlacheckiego. Jak nie Wołodyjowski, to Soplicowo, lub Nad Niemnem przynajmniej… Nie bez powodu Monarch (tak jak jego pierwowzór) zamieszkał w dworze, oddzielonym od wsi czy miasteczka okolicznego nie tylko odległością, ale i murem obcości mentalnej. To szlachta i jej następczyni – inteligencja niosła polskość przez pokolenia. Reszta była tylko folklorystycznym dodatkiem. Najlepiej zwrócić się do opowieści Orzeszkowej, aby zrozumieć, że Polacy z dworu nie bardzo rozumieli to swoje otoczenie. Owszem, można polubić je w czasie jakiegoś zrywu – tak jak w styczniu. Ale było to możliwe drogą kooptacji. Samodzielne powstanie nie było mile widziane – elity wiedziały, że nic dobrego ono Polsce nie przyniesie. Tak jak w pamiętnym Sierpniu. Bo sierpień, który tak zachwycał i zachwyca, nadal był dla elit czymś niepokojącym i niezrozumiałym. Tłumaczyły robotnikom na wybrzeżu, że wolne związki to coś równie nieprzyzwoitego w systemie socjalistycznym jak i w systemie małżeńskim. Że z tego nieustannego strajkowania nic dobrego nie wyniknie. A autor Na Grobli – chociaż nie mam pojęcia jakie stanowisko zajmował w tym czasie Eustachy Rylski – doskonale tę ambiwalencję polskich elit tamtych czasów zrozumiał i w powieści oddał. Boć przecież sam Iwaszkiewicz Sierpnia nie dożył i umarł pół roku wcześniej. Ale on właśnie – jak nikt inny – nadaje się na personifikację polskiej literatury. I zobrazowanie tego, co może się wydarzyć, gdy polska literatura zupełnie niechcący stanie twarzą w twarz z Polakami. Literatura polska ma bowiem pewną podejrzaną obsesję. Nieustannie poszukuje nowego Mickiewicza czy Sienkiewicza. Żywię pewne podejrzenie, że tak naprawdę te poszukiwa- PRESSJE 2013, TEKA 35 nia biorą się stąd, iż wielu pisarzy żywi nadzieję, że właśnie ich ten zaszczyt spotka. Że oni właśnie wyjmą wielokrotnie poprawiony rękopis mowy głoszącej, że zaskoczeni tym niespodziewanym wyróżnieniem… PRZETRWANIE PISARZA Ta obsesja bierze się stąd, że zawsze musiał być jakiś pisarz narodowy. Jak w pysznej anegdocie o Żeromskim i legionach. Polski pisarz powinien poprowadzić lud swój przez Morze Czerwone, przez niepewności i wskazać Ziemię Obiecaną, wypełnioną bądź to sonetami, bądź to doskonałą prozą awangardową lub konwencjonalną. A lud wdzięczny powinien kupować dzieła zebrane i wybrane swego pisarza narodowego, cytować go w czasie rozmów przy biesiadnym stole oraz pisywać na podstawie jego książek rozprawy maturalne. Co ciekawe w takim właśnie pojmowaniu literatury narodowej utwierdza nas szkoła i pisarze sami. Bo Rylski Eustachy niby też w swoim słuchowisku (tak, tak książka jest w gruncie rzeczy doskonałym scenariuszem słuchowiska radiowego, tym lepszym, że i do samej lektury doskonale się nadającego) dialogowo opowiada o życiu w pewnej sielance. W dworze, w domu literata, w Polsce prawdziwej. Tym prawdziwszej, że ta inna dookoła nie jest prawdziwa, ponieważ nie została opisana w literaturze. Sam Rylski o niej nie pisze bo wie, że nie warto, bo ci wielcy pisarze narodowi o niej sami nie śnili. Bo pisarz narodowy oprócz prowadzenia ludu ma jeszcze jedno ważne zajęcie: przetrwać. Monarch rozprawia z żoną o meandrach losu, o ciotkach i wujach w stalinowskich kazamatach, gdzie ich zabijano i wyrywano paznokcie, a on tańczył na balach organizowanych przez nową ludową arystokrację. O Żydach wyrzucanych z Polski w ’68 – którym pomóc nie można było, nie należało… Ileż takich ni to wyrzutów sumienia, ni to dumek-wspominek znajduje w swojej głowie niejeden pisarz. Ale między szubrawcem i tchórzem a pisarzem narodowym jest wielka różnica. Szubrawiec będzie ględził o konieczności zachowania tej najlepszej cząstki narodu. A pisarz wie, że musi zachować literaturę, ale też wie, iż właśnie ta literatura jest bronią i tarczą. Bo Monarch może z całą pewnością powiedzieć: „Wiedziałem, że dopóki pierwszy kat narodu mnie czyta, jestem bezpieczny. Jestem bezpieczny również z tymi, którzy mnie nie czytają, bo chroni mnie ich wstyd, że nie zrozumieli, nie doszli, nie znaleźli czasu i sił”. Pisarz narodowy musi ratować siebie, bo musi ratować literaturę, która ratuje naród. Karkołomne? Bynajmniej – to są fakty. Co prawda biada temu, kto przypisze sobie godność patriarchy narodowej literatury bez podstaw. Taki utonie w piekle śmieszności. Ale każdy wie, że bez literatury, bez owych Mickiewiczów i podobnych, nie bylibyśmy takim narodem jakim jesteśmy. Czy lepszym? Wątpię. Zatem nie warto mówić o Iwaszkiewiczu, że to oportunista i karierowicz. To nie ten porządek. Toutes proportions gardées, to jest coś podobnego do pobłażliwości współczesnej opinii publicznej wobec celebrytów. Im wolno więcej. Gdzie leży różnica? Iwaszkiewicz i wielu innych naprawdę na swój sukces i na swoją pozycję zapracowali. Nie powinniśmy zatrzymywać się na tym – banalnym nieco – porównaniu i na samym PISARZ NARODOWY NA GROBLI • JULIUSZ GAŁKOWSKI 85 tylko toposie pisarza narodowego, bo Rylski stawia przed nami szereg wyzwań w sposobie odczytywania narodowej, polskiej literatury. Bo wspaniałe opowiadanie Monarcha jest nie tylko dziełem arcypolskim, lecz też wybitnym dziełem literatury rosyjskiej. Ironia? Jeżeli już, to nie autora Na Grobli, lecz chyba samego losu. Przecież Monarch-Iwaszkiewicz pisze nie o Rosji, nie na rosyjską modłę, lecz o miejscu swego pochodzenia. Arkadia nie ma narodowości – nawet arkadyjskiej. Nie wiemy co tak naprawdę w tej opowieści o stepach (ni to polskich, ni to rosyjskich, ni to ukraińskich) Monarch napisał. Myślę, że warto byłoby aby ktoś to opowiadanie stworzył. Któremu z dzieł Iwaszkiewicza byłoby bliskie? Mam swoje typy, ale zostawmy to pytanie bez odpowiedzi, potraktujmy je jako retoryczne. Może sam je zrekonstruuję? Jeżeli tak, to prześlę je Rylskiemu do oceny. On będzie wiedział, czy to jest właśnie ten tekst, który znają wszyscy przewijający się na kartach Na Grobli. Takie są właśnie losy i taki jest obraz polskiej literatury zaprezentowany przez Eustachego Rylskiego. Tworzona przez odrzuconego przez naród i historię prawdziwego pisarza narodowego. Literatura zbędna i nieznana. Co więcej, być może nawet bardziej rosyjska niż polska. Ale bez tej literatury by nas nie było. A jej twórca? Niesympatyczny apodyktyczny starzec. Dobrze, że go nie poznaliśmy. Trzymajmy się książek samych… Co dalej? W poprzedniej tece opublikowaliśmy tekst Juliusza Gałkowskiego o Karolu Ludwiku Konińskim. Eustachy Rylski na grobli Świat Książki Warszawa 2010 s. 192 oprawa twarda cena 25,90 zł 86 PRESSJE 2013, TEKA 35