Polak i Rosjanin. Wokół twórczości Wacława Niżyńskiego Charlie
Transkrypt
Polak i Rosjanin. Wokół twórczości Wacława Niżyńskiego Charlie
Beata Waligórska-Olejniczak Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Polak i Rosjanin. Wokół twórczości Wacława Niżyńskiego Charlie Chaplin, urzeczony pierwszym występem Wacława Niżyńskiego w Los Angeles, określił słynnego mistrza plastyki ruchu mianem mrocznego boga1. Niżyński, Polak z pochodzenia, wpisał się jednak w historię przede wszystkim baletu rosyjskiego. Obdarzony niezwykłą intuicją artystyczną, przewartościował podstawowe założenia tej dyscypliny, stał się niedoścignionym wzorcem tak dla rodzimych tancerzy, jak i dla twórców w Europie Zachodniej, a nawet w Stanach Zjednoczonych. Niezaprzeczalnym technicznym atutem Niżyńskiego były skoki, słynne grande jeteé, którymi popisywał się już w szkole baletowej, nie zawsze spotykając się z uznaniem nauczycieli: „Proszę popatrzeć, ten diabeł robi za wysokie skoki i nigdy nie może spaść na podłogę w takcie”2. Obsadzany często w rolach tworzonych specjalnie dla niego, Niżyński tańcząc – zdaniem obserwatorów występów – nierzadko przeistaczał się w dzikie zwierzę. We wspomnieniach rodziny i przyjaciół znajdziemy wzmianki o podobieństwie baletmistrza do tygrysa, wijącego się gada przemieniającego się w panterę, kota, ogiera etc. Doskonałe opanowanie ciała, które w akrobatycznych eksperymentach przypominało stalową sprężynę, może dziś budzić skojarzenia – oczywiście na powierzchniowym poziomie refleksji – między innymi z metodą pracy Wsiewołoda Meyerholda, ucznia Konstantego Stanisławskiego i reformatora teatru3. U źródeł biomechaniki wspomnianego reżysera leżała bowiem fascynacja cyrkiem i akrobatyką, technikami umożliwiającymi wypracowanie czytelnego alfabetu ciała, gestów wytrenowanych na zasadzie automatycznych odruchów na pojawiający się impuls. Zaskakującym w tym kontekście może wydać się fakt, że przy tak technicznie sprofilowanym nastawieniu tancerza, osiągnięcia artysty polskiego pochodzenia fascynowały także Isadorę Duncan, twórczynię tańca wyzwolonego i zażartą przeciwniczkę martwej – jej zdaniem – sztuki baletowej. Elementów spajających dokonania obu artystów można by upatrywać w ich poszukiwaniach źródeł tańca, swoistej filozofii kinetycznej, która była dla nich żelazną zasadą życiową. Elementy, konstruujące ruch u Niżyńskiego, podobnie jak u amerykańskiej tancerki, brały początek w życiu emocjonalnym i intelektualnym. Niżyński zadaną rolę nosił niejako w sobie, poszukując odpowiednich znaków kinetycznych zmieniał tożsamość, stając się niemalże nierozpoznawalnym nawet dla bliskich mu osób. Występując publicznie na scenie łączył w sobie siłę mężczyzny z gracją kobiety, co budowało wokół tancerza aurę egzotycznej zmysłowości. 1 R. Buckle, Nijinsky, New York 1980. P. Sarzyński, Popołudnie fauna, „Polityka” 2009, nr 19 (2244), s. 62-63, [online:] http://archiwum.polityka.pl/art/popoludnie-fauna,364292.html 302 [dostęp: 29.08.2014]. 3 Szerzej zob. np. B. Waligórska-Olejniczak, Sceniczny gest w sztuce A.P. Czechowa Mewa i taniec wyzwolony jako estetyczny kontekst Wielkiej Reformy Teatralnej, Poznań 2009, [online:] http://hdl.handle.net/10593/9692 [dostęp: 29.08.2014]. 2 1 Awangardowe było także podejście baletmistrza do muzyki, czym w konsekwencji wpłynął na zmianę sposobu postrzegania tancerzy baletowych w społeczeństwie. Niżyński był nie tylko wykonawcą, również interpretował i tworzył balet. Jeśli tańczył to nie do muzyki, jak bywało dotychczas, ale na muzyce4. Można by rzec, że płynął razem z prądem muzyki, poddawał się jej, sam „stając się melodią”, co może nasuwać skojarzenia z założeniami Wielkiej Reformy Teatralnej i ideą Gesamtkunstwerk Wagnera. W przypadku Niżyńskiego można by mówić o dążeniu do jedności znaku kinetycznego, dźwięku i obrazu, czyli ważnym kroku poczynionym w historii rozwoju związków między muzyką i tańcem. Pozostawiając na marginesie uwagi szczegółowe zmiany techniczne, wprowadzone do choreografii przez Wacława Niżyńskiego, informacje o których można znaleźć chociażby w recenzjach jego występów, warto zreasumować, że artysta w swych działaniach przyczynił się do przywrócenia baletowemu językowi kinetycznemu naturalnej zdolności wyrażania uczuć. Dzięki niezwykle precyzyjnej gestykulacji propagowanej przez Niżyńskiego, wdzięk i grację ciała przestano kojarzyć wyłącznie z niezachwianą symetrią i arabesques, język ciała miał stawać się metaforą naturalnej energii kosmosu, wyraz pulsacji natury. W ten sposób Niżyński zrywał z dosłownością i automatyzmem baletu, otwierając go ku abstrakcji. Mniej popularną sferą działalności Wacława Niżyńskiego pozostają jego wspomnienia i rysunki, zawarte w wydanym w Polsce w 2000 roku Dzienniku artysty. Książkę tę można odbierać jako graficzną ekspresję choroby genialnego tancerza, krzyk lęku i dowód poczucia zagrożenia baletmistrza. Pozostawione świadectwo można by analizować z perspektywy działań Jeana Dubuffeta na Zachodzie, inicjatora wystaw art brut, czy też znanych badań Hansa Prinzhorna, wskazującego na podobieństwo między twórczością chorych psychicznie a symbolicznymi obrazami Hieronima Boscha, Edwarda Muncha, Maxa Ernsta czy Paula Klee. Można przy tym zgodzić się ze stwierdzeniem Herberta Reada, że prace plastyczne artysty, będące niewątpliwym potwierdzeniem pogrążania się w obłędzie oddają jednocześnie taneczny rytm jego baletów5. Portret Siergieja Diagilewa, przykładowo, sprawia wrażenie uporządkowanego chaosu, składa się z kół i elips, motywów uporczywie powtarzających się w rysunkach Niżyńskiego6. Okrągła figura rosyjskiego impresario nie ma początku ani końca, co może odwoływać do często pojawiającej się w pracach idei identyfikacji baletmistrza z człowiekiem w transie, ciągłym osiąganiem nowej jakości, próbą 4 Szerzej zob. B. Waligórska-Olejniczak, Anioł, geniusz, boski tancerz. Taniec W. Niżyńskiego jako tekst o artystycznym przełomie i przełomowym artyście, „Acta Polono-Ruthenica”, pod red. W. Piłata, t. XIV, Olsztyn 2009, s. 299-308, [online:] http://wydawnictwo.uwm.edu.pl/uploads/documents/czytelnia/acta/Acta14.pdf [dostęp: 29.08.2014]. 5 R. Buckle, op. cit., s. 514. 6 Szerzej zob. B. Waligórska-Olejniczak, Jestem Bogiem w ciele. Jestem uczuciem w transie. Jestem człowiekiem w transie. Literacki i taneczny zapis choroby Wacława Niżyńskiego, [w:] Słowianie Wschodni na emigracji. Literatura. Kultura. Język. Studia i szkice slawistyczne, t. X, pod red. B. Kodzisa i M. Giej, Opole 2010, s. 383389. 2 zjednoczenia z matką-naturą. Okrężne motywy na rysunkach Niżyńskiego można interpretować również w duchu psychologii Carla Gustava Junga, postrzegać jako wyobrażenia Platońskiej istoty doskonałej, wiązać z cyklicznością bytu Friedricha Nietzschego. Niepokojący odautorski komentarz stanowi wypowiedź w Dzienniku: „Bóg jest ogniem w głowie. Żyję do czasu, dopóki mam ogień w głowie. Mój puls to trzęsienie ziemi. Jestem trzęsieniem ziemi”7. Pojawiające się wielokrotnie w książce obrazy dziwacznych motyli, pająków, puste oczy przedstawianych osób, powiązane z werbalnym łańcuchem określeń definiujących tożsamość artysty (Niżyński konstatuje, że jest teatrem, okiem w mózgu, Bogiem, Bykiem, ptakiem, drzewem, korzeniami Tołstoja etc.), to z pewnością wyraz pogłębiającego się rozszczepienia osobowości artysty. Ciemne barwy tych obrazów zostają do pewnego stopnia złamane gdy dostrzeżemy fakt, że choroba nigdy nie stłumiła wrażliwości na piękno, nie przeszkodziła artyście świadomie dbać o własne ciało i poszukiwać wysokich doznań estetycznych w świecie: „Jestem człowiekiem, a nie bestią […]. Jestem tym artystą, który kocha wszelką budowę ciała i wszelkie piękno. Piękno nie jest rzeczą względną. Piękno jest bogiem”8. Literacki zapis choroby artysty w postaci Dziennika z rysunkami stanowi obrazową materializację dynamiki procesu chorobowego. Pozostawiając wiele miejsc niedookreślenia potwierdza on, że problem normy i choroby, geniuszu i szaleństwa pozostaje nadal bodaj najbardziej fascynującym i ciągle nierozpoznanym obszarem twórczych poszukiwań. 7 8 W. Niżyński, Dziennik, przeł. G. Wiśniewski, Warszawa 2000, s. 202. W. Niżyński, op. cit., s. 84. 3