Nr 2 - Home.pl
Transkrypt
Nr 2 - Home.pl
DWUTYGODNIK M C TRESC N U M E R U RZED W O J E W Ó D Z K I M I Z J A ZDAMI DELEGATÓW Tadeusz Rzepecki (OSTRZAŁ K U R O P A T W JA KO Z A B I E G H O D O W L A N Y mgr inź. Wlodz. Jezierski <}Ż.mCE MORFOLOGICZNE MIĘDZY T U M A K I E M A K A MIONKĄ inż. E r w i n Dembiniok ;0 S I Ę T U S P O T Y K A I N A CO SIĘ POLUJE? Stanisław Mierzeńskl lUBRY Z N Ó W P R Z E M I E R Z A J Ą PUSZCZĘ... Józef Stadicn-Rzyszczewski ; MYŚLIWSKIEGO SZKICOWNIKA Jan Edward K u c h a r s k i ( Z I A D E K OD T U M A K Ó W K r y s t y n Mazurkiewicz OWIECTWO Z A G R A N I C Ą ; E S T A R Y C H K R O N I K . CZY W I E C I E , ZE..., K Ą C I K F I L A TELISTYCZNY I Y S L I W I PYTAJĄ — PRAW N I K ODPOWIADA, M I L I C J A W WALCE Z KŁUSOWNIC TWEM ifYSLIWI PISZĄ 10 11 12 13 14 15 LILENDARZYK MYŚLIWSKI NA LUTY. DZIAŁ URZĘDO WY Fot. Helmut Heimpe: ORGAN Nr 2 (1125) POLSKIEGO ZWIĄZKU 15 STYCZNIA 1960 ŁOWIECKIEGO CENA ZŁ 2. B g ^ TADEUSZ RZEPECKI P R Z E D WOJEWÓDZKIMI '^^^i N A J D U J E M Y się w przededniu W o jewódzkich Zjazdów Delegatów, które w b i e ż ą c y m r o k u b ę d ą m i a ł y szczególne znaczenie. B ę d ą to ho~ wiem pierwsze Zjazdy organizowane i prze prowadzane w e d ł u g zasad nowego statutu, ponadto zaś m a j ą one d o k o n a ć w y b o r u w o j e w ó d z k i c h rad ł o w i e c k i c h na okres 3 lat. Kadencja nowych w ł a d z w o j e w ó d z k i c h Zrze szenia przypadnie więc na okres w p r o w a dzania w życie p o s t a n o w i e ń ustawy o hodo wli, ochronie z w i e r z ą t ł o w n y c h i prawie ł o wieckim, j a k r ó w n i e ż nowych zasad organi zacyjnych. B i o r ą c pod u w a g ę te niezwykle doniosłe zadania, j a k i e m a j ą spełniać woje w ó d z k i e rady ł o w i e c k i e — trzeba sobie za razem zdać s p r a w ę z w y j ą t k o w e j odpowie dzialności w y b r a n y c h na Zjazdy d e l e g a t ó w za rzetelne i n a l e ż y t e w y w i ą z a n i e s i ę z po wierzonego mandatu. Mimo woli nasuwają mi się w związku z t y m s p o s t r z e ż e n i a poczynione na k i l k u Wo j e w ó d z k i c h Zjazdach D e l e g a t ó w w latach u b i e g ł y c h . B r a ł e m w nich udział — czasem w charakterze uprawnionego delegata, cza~ sem zaś t y l k o w r o l i widza, k t ó r y , korzysUij ą c z przypadkowej obecności na obcym z u p e ł n i e terenie, z n a l a z ł się na sali obrad z p r o stego zainteresowania sprawami łowieckimi. Niestety, w r a ż e n i e moje, z a r ó w n o w odnie sieniu do merytorycznej, j a k i do formalnej strony obrad, nie są najlepsze. Było w p r a w dzie wiele w y s t ą p i e ń p o w a ż n y c h , u t r z y m a nych na n a j w y ż s z y m poziomie, przepojonych i s t o t n ą t r o s k ą o losy ł o w i e c t w a i odzna czających się d u ż y m znawstwem i u m i ł o w a niem sprawy, ale ogólny poziom był raczej mierny, a sam t r y b obrad, schematycznie się p o w t a r z a j ą c y , p o z o s t a w i a ł bardzo wiele do życzenia. Tak więc k a ż d y Zjazd z r e g u ł y p r z e b i e g a ł sprawnie przez pierwsze, formalne punkty porządku dziennego, ale p r z e c h o d z ą c do n a j w a ż n i e j s z y c h z a g a d n i e ń , u t y k a ł j u ż w po łowie dyskusji nad sprawozdaniem prezy d i u m z d z i a ł a l n o ś c i rady. Jeszcze p o c z ą t k i tej dyskusji w y k a z y w a ł y pewne o ż y w i e n i e i zainteresowanie sali, jeszcze b y w a ł y p r ó b y rzeczowej k r y t y k i , rzucania j a k i c h ś nowych myśli, lecz niebawem w p r z e m ó w i e n i a c h d ł u g i e j listy m ó w c ó w z a c z y n a ł y p r z e w a ż a ć drobne, lokalne sprawy, bez istotnego zna czenia dla celów Zjazdu, a wreszcie z a b i e r a ł o głos paru zawodowych g a d u l ó w , k t ó r z y — nie wiadomo, dlaczego nie poskramiani przez p r z e w o d n i c z ą c y c h — s w y m i tasiemcowymi p r z e m ó w i e n i a m i nie t y l k o zabierali wiele cennego czasu, lecz t a k ż e w p r o w a d z a l i na s t r ó j nudy i rozproszenia uwagi w ś r ó d dele g a t ó w . Coraz częściej zamiejscowi delegaci zaczynali s p o g l ą d a ć na zegarki, nerwowo w y c z e k u j ą c na wyczerpanie długiego porząd k u dziennego. Gdy dochodziło do podejmo wania n a j w a ż n i e j s z y c h u c h w a ł — sala z re g u ł y świeciła j u ż pustkami, tak że parokrot nie zachodziła nawet k o n i e c z n o ś ć sprawdza nia, czy jest jeszcze konieczne dla prawo mocności Zjazdu quorum. W tych w a r u n kach Zjazd — zdekompletowany, znudzony i z o b o j ę t n i a ł y — na silę p o d e j m o w a ł tak za sadnicze decyzje, j a k p r z y j ę c i e sprawozda nia, uchwalanie p l a n ó w czy b u d ż e t u . Wresz cie przeprowadzane w t a k i c h warunkach w y b o r y s p r o w a d z a ł y s i ę do tego, że w y m ę czeni delegaci nie znajdowali j u ż w sobie dość sił czy zainteresowania, aby k r y t y c z n i e ocenić k a n d y d a t ó w i przy g ł o s o w a n i u do k o n a ć odpowiednich s k r e ś l e ń na otrzymanej liście z nazwiskami. W 90V» s k ł a d a n o czyste k a r t k i , bez ż a d n y c h s k r e ś l e ń , wot»ec czego automatycznie w y b i e r a n i b y l i kandydaci f i g u r u j ą c y na pierwszych miejscach. Wielu c z y n n i k ó w potrzeba, aby zabezpioczyć się przed t a k i m przebiegiem obrad Wo j e w ó d z k i c h Z j a z d ó w Delegatów. W p i e r w 2 ZJAZDAMI DElEGAlOW szym rzędzie należy u n i k a ć p r z e c i ą ż e n i a po r z ą d k u dziennego. Wiele zależeć będzie o d ' osoby p r z e w o d n i c z ą c e g o . Obok absolutnego autorytetu i zaufania sali — winien on po siadać dostateczny zasób doświadczenia i energii, aby p o p r o w a d z i ć obrady sprawnie i nie dopuścić do j a ł o w y c h , b e z u ż y t e c z n y c h w y s t ą p i e ń . N a j w i ę c e j t u jednak zależy od s k ł a d u osobowego Zjazdu. Niestety kota ł o wieckie nie p r z y w i ą z u j ą na ogół n a l e ż y t e j wagi do w y b o r u delegatów, często zlecając po prostu wzięcie u d z i a ł u w Zjeździe p r z y padkowo b ę d ą c e m u „pod r ę k ą " c z ł o n k o w i z a r z ą d u , bez w z g l ę d u na stopień jego przy gotowania do takiej m i s j i . P e ł n o w a r t o ś c i o w y zaś delegat na Zjazd, obok dobrej znajomo ści z a g a d n i e ń łowieckich ogólnych i l o k a l nych, powinien odznaczać się c y w i l n ą o d w a g ą i u m i e j ę t n o ś c i ą publicznego w y s t ę p o wania, z d o l n t ^ c i ą zwięzłego, rzeczowego prze mawiania w dyskusji oraz trafnym, rzetel nym osądem. Naczelnym zadaniem zbliżających się Wo j e w ó d z k i c h Z j a z d ó w D e l e g a t ó w będzie do konanie wylx>ru nowych w o j e w ó d z k i c h rad łowieckich. W poszukiwaniu k a n d y d a t ó w do ich obsady w pierwszym rzędzie należ.łloby obiektywnie ocenić ludzi, k t ó r z y zasiadali w . nich dotychczas. J a k k o l w i e k zmienione podstawy prawne s t a w i a j ą obecnie woje w ó d z k i m radom ł o w i e c k i m zadania odmien ne od tych, j a k i e i m n a k r e ś l a ł dawny deio-et i poprzedni statut — to jednak p r a k t y ka życiowa od dawna j u ż w y b i e g a ł a poza ramy p r z e s t a r z a ł y c h p r z e p i s ó w i n a r z u c a ł a t y m organom wymagania w p e w n y m stopniu zbliżone do z a d a ń ot>ecnych. B ę d z i e m y miełi zatem pewne k r y t e r i a , u m o ż l i w i a j ą c e o c e n ę p r z y d a t n o ś c i osób p e ł n i ą c y c h d o t ą d funkcjo w w o j e w ó d z k i c h radach łowieckich, do ewen tualnego dalszego ich sprawowania w no w y c h radach, Cechą z a s a d n i c z ą zmian, jakie pod w z g l ę dem organizacyjnym wprowadza nowa usta wa i oparty na jej założeniach statut — jest decentralizacja. Przejawia się ona w d w u zasadniczych k i e r u n k a c h : w p o w o ł a n i u do życia p o w i a t o w y c h rad łowieckich i w usa modzielnieniu kół łowieckich przez nadanie im osobowości prawnej. N a s t ę p s t w e m utworzenia powiatowych rad łowieckich jest nowe 1 niezwykle w a ż n e za danie dla w o j e w ó d z k i c h rad łowieckich, w y m a g a j ą c e o d r ę b n e g o , w n i k l i w e g o przeanali zowania. J u ż teroz w a r t o n a d m i e n i ć , że za danie to nie może się o g r a n i c z a ć jedynie do formalnego o b o w i ą z k u nadzoru nad d z i a ł a l nością powiatowych rad łowieckich, w y n i k a j ą c e g o z p r z e p i s ó w § 54, p k t 9, 10 i 11 sta tutu. Potrzebna tu będzie szeroko pojęta opieka, pomoc i i n s t r u k t a ż , zwłaszcza w pierwszym okresie działalności rad p o w i a towych, w k t ó r y c h może nie zawsze z n a j d ą s i ę ludzie dostatecznie przygotowani do w y p e ł n i a n i a tak p o w a ż n y c h o b o w i ą z k ó w . Natomiast jeśli chodzi o usamodzielnienie k ó ł łowieckich, zmiana ta — j a k k o l w i e k bar dzo istotna i w a ż n a dla samych k ó ł — zasad niczo nic stwarza dla w o j e w ó d z k i c h rad ł o wieckich ż a d n y c h specjalnych czy n o w y c h p r o b l e m ó w , t y m bardziej, że pewna emancy pacja kój w praktyce j u ż się od dawna zary sowała. Jeszcze bowiem w okresie kadencji u s t ę p u j ą c y c h obecnie rad, mimo wszystkich n i e d o c i ą g n i ę ć i b r a k ó w w pracy kół ł o w i e c kich, w k a ż d y m chyba* w o j e w ó d z t w i e Ijyły koła o p o w a ż n y m dorobku na polu h o d o w l i i ochrony zwierzyny, p r z e j a w i a j ą c e sporo w ł a s n e j i n i c j a t y w y i d u ż ą a k t y w n o ś ć w za kresie propagandy. Te przejawy samodziel ności nie zdjęły bynajmniej z w o j e w ó d z k i c h rad łowieckich c i ą ż ą c y c h na nicti o b o w i ą z k ó w , w p ł y n ę ł y jedynie na z m i a n ę ich charakterij. Dla dobrze p r a c u j ą c y c h w o j e w ó d z kich rad ł o w i e c k i c h doping ze strony k ó ł ł o wieckich s t a n o w i ł d o s k o n a ł ą sposobność do w y k w z y s t a n i a zdrowej i n i c j a t y w y I pozy t y w n y c h osiągnięć terenu — do ich r o z w i nięcia i upowszechnienia po uprzednim przeanalizowaniu i ewentualnym w p r o w a dzeniu stosownych poprawek czy u z u p e ł nień. Dla koordynacji p o c z y n a ń k ó ł łowiec kich i przeprowadzenia j a k i c h k o l w i e k a k c j i terenowych potrzeba było ze strony w o j e w ó d z k i c h rad łowieckich szerokiego popar cia i pomocy technicznej z a r ó w n o w ramach ' w ł a s n y c h możliwości, j a k też, w razie po trzeby, przy w s p ó ł p r a c y w ł a ś c i w y c h o r g a n ó w władzy państwowej, z którymi w r ł z reguły p o w i n n y takie sprawie u z g a d n i a ć na szcze b l u w o j e w ó d z k i m . Czy u s t ę p u j ą c e w o j e w ó d z k i e rady łowieckie s p r o s t a ł y s w y m obo w i ą z k o m na t y m odcinku pracy, s t a n o w i ą c y m niejako w s t ę p do z a d a ń o c z e k u j ą c y c h je w w y n i k u wprowadzenia szerszej decentra lizacji? Aby znaleźć o d p o w i e d ź na to pytanie, spróbujmy p r z e j ś ć od o g ó l n i k ó w do kon kretnych p r z y k ł a d ó w k t ó r e u m o ż l i w i ą nam ocenę. J e ś l i np. z n a l a z ł y się k o ł a łowieckie, k t ó r e w ł a s n y m staraniem zdobyły jaja b a ż a n c i e , w o j e w ó d z k a rada łowiecka powinna b y ł a wskazać najpewniejsze i najkorzystniejsze ź r ó d ł a ich nabycia, udzielić w s k a z ó w e k co do najbardziej celowych metod i t e c h n i k i hodowli b a ż a n t ó w oraz zachęcić s ą s i a d u j ą c e koła do z a p o c z ą t k o w a n i a takiej samej .akcji. Kiedy zaś koła łowieckie n a w i ą z a ł y l o k a l ne k o n t a k t y z r a d i o w ę z ł a m i , aby za ich po ś r e d n i c t w e m s z e r z y ć p r o p a g a n d ę ochrony gniazd k u r o p a t w czy kaczek, z a c h ę c a ć l u d ność do w i ą z a n i a p s ó w itp., to w o j e w ó d z k a rada ł o w i e c k a powinna w e j ś ć w porozumie nie z w ł a ś c i w ą terenowo r o z g ł o ś n i ą Polskie go Radia, k t ó r a by zleciła w s z y s t k i m podle g ł y m sobie r a d i o w ę z ł o m , aby w ł ą c z y ł y au dycje łowieckie do s t a ł e g o programu — za miast p ł a t n y c h d o t ą d r e k l a m o w y c h pogada-: nek na tematy łowieckie. J e d n o c z e ś n i e w o j e w ó d z k a rada łowiecka powinna powiado m i ć wszystkie koła w terenie o możliwości korzystania z r a d i o w ę z ł ó w i o b o w i ą z k u do starczania im potrzebnych materiałów. W ogóle jeśli chodzi o p r o p a g a n d ę , to w o j e w ó d z k i e rady łowieckie m u s z ą b y ć bardzo czujne i z a p e w n i ć sobie nie t y l k o koordy n a c j ę , lecz nawet w p e w n y m stopniu auto r y z a c j ę t e k s t ó w . Z d a r z a ł y się łx)wiem w y padki, że dzięki l o k a l n y m znajomościom i stosunkom, ł a m y prasy, w z g l ę d n i e r o z g ł o ś nie radiowe ' r o z p o w s z e c h n i a ł y wiadomości bynajmniej nie n a j w a ż n i e j s z e , czasem w r ę c z nieodpowiednie lub b ę d ą c e t y l k o autorekla m ą j a k i e g o ś kola łowieckiego czy też jego działaczy. Jeśli w pewnych obwodach stan zwierzyny p o p r a w i ł się dzięki zabiegom dobrze gospo d a r u j ą c y c h kół łowieckich — zadaniom wo j e w ó d z k i e j rady łowieckiej b y ł o p r z e n i e ś ć d o ś w i a d c z e n i a z t y c h t e r e n ó w na inne, tam zwłaszcza, gdzie, wskutek n i e u d o l n o ś c i — bo chyba nie ziej w o ł i — k ó ł łowieckich, stan zwierzyny jest katastrofalnie niskL W t y m zakresie akcja w o j e w ó d z k i e j rady łowieckiej nie powinna była się o g r a n i c z y ć do zaleceń, konieczna tu była s t a ł a b e z p o ś r e d n i a obser wacja i kontrola, a w przypadkach szcze gólnie jaskrawych — rygorystyczne stoso wanie sankcji organizacyjnych. Rzecz prosta, przytoczone p o w y ż e j przy k ł a d y , podane z r e s z t ą bardzo w y r y w k o w o , w ż a d n y m stopniu nie w y c z e r p u j ą d ł u g i e j listy z a d a ń w o j e w ó d z k i c h rad łowieckich. J e ż e l i jednak stwierdzimy, że w w y p a d k u z a g a d n i e ń p r z y k ł a d o w o t u t a j wymienionych lub podobnych, k t ó r e lokalnie m o g ą za istnieć — u s t ę p u j ą c a rada s t a n ę ł a na wyso- k o ś c i zadania, b ę d z i e to w s k a z ó w k ą , że cd ludzi, którzy w niej z a s i a d a j ą m o ż n a i na przyszłość o c z e k i w a ć p o z y t y w n y c h w y n i k ó w pracy, a zatem m o ż n a i m z ufnością powie r z y ć mandaty na n a s t ę p n ą k a d e n c j ę . Jeśli natomiast w w y n i k u przeprowadzonej ana lizy pracy ocena u s t ę p u j ą c e j rady wypadnie negatywnie — należy w y c i ą g n ą ć jedyny słuszny wniosek: s k ł a d rady trzeba zmienić. Gdy tak do tych spraw p o d e j d ą Woje w ó d z k i e Zjazdy D e l e g a t ó w , gdy uczestnicy icłi p o t r a f i ą ocenę p r z e p r o w a d z i ć rzetelnie, obiektywnie i w y c i ą g n ą ć z niej logiczne wnioski, jeśli poza tyra nie b ę d ą l e k c e w a ż y ć glosowania — m o ż n a ze spokojem o c z e k i w a ć wyniku wyborów, które dadzą pełnowarto ściowy s k ł a d p r z y s z ł y c h w o j e w ó d z k i c h rad łowieckich. Ilekroć w powyższych rozważaniach była mowa o zadaniach nowych w o j e w ó d z k i c h rad lowieckicti, dotyczyło to, rzecz prosta, także przyszłych zarządów wojewódzkich — w ramach statutowo rozgraniczonych k o m petencji. Z a r z ą d y w o j e w ó d z k i e b ę d ą bowiem, zgodnie ze statutem, organami w y k o n a w czymi w o j e w ó d z k i c h rad łowieckich, od nich ściśle z a l e ż n y m i , przez nie w y b i e r a n y m i i o d w o ł y w a n y m i . Rola W o j e w ó d z k i c h Zjaz d ó w D e l e g a t ó w w stosunku do przyszłych, z a r z ą d ó w w o j e w ó d z k i c h jest więc t y l k o po ś r e d n i a i da s i ę u j ą ć lapidarnie: j a k ą r a d ę Zjazd wybierze — takiego z a r z ą d u może oczekiwać, w ś n i e ż n e j zadymce TadeuBs Rzepecki Fot. Teodor RarUidd I I nagroda w konkursie fotograficznym „ Ł o w c a Polskiego" I I H H i i m M i Mgr ini. WŁODZIMIERZ JEZIERSKI stacja Naukowo-Badawcza P Z Ł w Czempiniu ODSTRZAŁ KUROPATW JAKO ZABIEG HODOWLANY O D W I E L U j u ż lat, zwłaszcza przed se zonem p o l o w a ń na k u r o p a t w y , w p r a sie rolniczej i codziennej, a t a k ż e na posiedzeniach rad narodowych rozmaitycn szczebli, o d z y w a j ą się głosy, przede wszystkim r o l n i k ó w lub łudzi z r o l n i c t w e m z w i ą z a n y c h , n a w o ł u j ą c e do z a m k n i ę c i a polo wania na k u r o p a t w y , aby w ten sposób uzy s k a ć j a k najszybszy wzrost z w i e r z o s t a n ó w tego ptaka. P o d k r e ś l i ć tutaj trzeba, że auto r o m tych wypowiedzi chodzi nie tyle o sam wzrost liczebności kuropatw, co przede wszy s t k i m o uzyskanie przez ten wzrost maksy malnego efektu w biologicznej walce z chwa stami i szkodliwymi w rolnictwie owadami, a zwłaszcza ze s t o n k ą z i e m n i a c z a n ą . Nie n e g u j ą c , stwierdzonej ponad w s z e l k ą w ą t p l i w o ś ć , pozytywnej r o l i . j a k ą kuropatwa spełnia w rolnictwie przez zjadanie nasion c h w a s t ó w i pewnej ilości szkodliwych owa d ó w oraz nie z a j m u j ą c s t a n o w t ó k a w nie roz s t r z y g n i ę t y m jeszcze sporze, czy kuropatwa odgrywa j a k ą ś z a s a d n i c z ą l u b j e d n ą z g ł ó w nych ról w biologicznej walce ze s t o n k ą , c h c i e l i b y ś m y w niniejszych r o z w a ż a n i a c h za s t a n o w i ć się, czy z a m k n i ę c i e o d s t r z a ł u jest rzeczywiście koniecznym ś r o d k i e m do podnie sienia liczebności jej w y s t ę p o w a n i a . Rozwa żania te o p a r l i ś m y o w y n i k i prac badawczych następujących naukowców i zakładów doś wiadczalnych: 1. 2. 3. 4. 5. 6. D o ś w i a d c z a l n a Stacja Ł o w i e c k a w Burgate Manor, Wielka B r y t a n i a ; Ł o w i e c k i Z a k ł a d D o ś w i a d c z a l n y w Bonn, Niemiecka Republika Federalna; H . Bettmarm, Niemiecka Republika Fede ralna; G. Burgel, Niemiecka Republika Federal na; J- Sekera, C z e c h o s ł o w a c j a ; L . Zima i R. Zawadil, Czechosłowacja. U j m u j ą c zagadnienie wzrostu populacji k u ropatwy w pewien schemat m o ż e m y ogólnie powiedzieć, że wzrost tej populacji, przy za łożeniu, iż nie ulega ona okresowemu u ż y t k o w a n i u (odstrzałowi), zależny jest od n a s t ę p u j ą c y c h czterech e l e m e n t ó w : 1. normalnego przebiegu t o k ó w i gniazdo wania, 2. ilości d o ż o n y c h jaj przez wszystkie sami ce populacji (inaczej m ó w i ą c średniej Ilości j a j p r z y p a d a j ą c y c h na j e d n ą samicę). 3. p r z e ż y w a l n o ś c i p i s k l ą t 1 młodzieży, 4. o d p o r n o ś c i d o r o s ł y c h sztuk na w a r u n k i okresu zimowego. Z a s t a n ó w m y się po krotce nad k a ż d y m z tych e l e m e n t ó w . P r a w i d ł o w y przebieg t o k ó w i gniazdowania zależny jest od w i e l u czynników środowiskowych i wewnątrzpopulacyjnych. Działanie c z y n n i k ó w ś r o d o w i s k o wych ( p r z y k ł a d o w o m o ż n a t u w y m i e n i ć penetracię drapieżników, występowanie i układ terytorialny specyficznej roślinności, w a r u n k i klimatyczne itp.) z a r ó w n o w populacjach u ż y t k o w a n y c h , j a k i n i e u ż y t k o w a n y c h jest takie same co do k i e r u n k u , choć może b y ć różne, jeśli chodzi o nasilenie. Natomiast dzia łanie czynników wewnątrzpopulacyjnych, w zależności od tego, czy populacja jest u ż y t k o wana i j a k jest u ż y t k o w a n a , m o ż e mieć zu p e ł n i e przeciwne k i e r u n k i . Na czoło wysu w a j ą się tu dwa zasadnicze c z y n n i k i o szcze g ó l n i e i s t o t n y m w p ł y w i e na p r a w i d ł o w o ś ć przebiegu t o k ó w i gniazdowania, a miano wicie: stosunek ilościowy samic do s a m c ó w oraz ilość o s o b n i k ó w na j e d n o s t k ę powierzch. ni (zagęszczenie populacji). U wszystkich prawie g a t u n k ó w k u r a k ó w obserwuje się w y s t ę p o w a n i e zjawiska polega j ą c e g o na t y m , że przy nadmiarze k o g u t ó w w populacji n a s t ę p u j e zaburzenie p r a w i d ł o wości przebiegu t o k ó w i gniazdowania, spo wodowane przede wszystkim n a d m i e r n y m i w a l k a m i s a m c ó w sparowanych w obronie swego a r e a ł u osobniczego, naruszanego przez osobniki samotne oraz s p ę d z a n i e m g n i a z d u j ą cych k u r z gniazd przez samotne koguty (zwłaszcza stare). i) k u r o p a t w y pewien niewielki, w granicach 4—5%, nadmiar k o g u t ó w jest, j a k się w y d a je, zjawiskiem n o r m a l n y m . J e d n a k ż e p o c z ą w szy cd J953 r. w populacjach k u r o p a t w y oł>serwuje się bardzo duży wzrost s a m c ó w , do chodzący w k r y t y c z n y c h wypadkach do 80% stanu populacji. Zjawisko to g o d n i e n o t u j ą wszyscy w y m i e n i e n i na w s t ę p i e badacie — w y s t ę p u j e ono z a r ó w n o w Wielkiej B r y t a n i i j a k w Niemczech i w Czechosłowacji. Nie ma zatem ż a d n y c h p r z e s ł a n e k , aby p r z y p u s z c z a ć , iż u nas jest inaczej. Podobny w p ł y w na przebieg t o k ó w i gniaz dowania ma r ó w n i e ż zjawisko nadmiernego zagęszczenia populacji; u nas zresztą w y s t ę puje ono co n a j w y ż e j sporadycznie, ale dla całości obrazu trzeba o n i m wsponmieĆ. W y n i k i ostatnich b a d a ń zdają się wskazy w a ć na to, że a r e a ł jednej p a r k i g n i a z d u j ą c y c h k u r o p a t w musi być nie mniejszy j a k 1 hektar. W w y p a d k u więc, gdy liczebność populacji jest w i ę k s z a jak 200 szt/100 ha, w y s t ę p u j e po dobne j a k w poprzednim w y p a d k u zjawisko w a l k w obronie a r e a ł u , t y m razem jednak r ó w n i e ż m i ę d z y k o g u t a m i sparowanymL S k u t k i zaburzenia p r a w i d ł o w o ś c i przebiegu t o k ó w i gniazdowania s ą tak w pierwszym przypadku, j a k i d r u g i m podobne i polegają przede wszystkim na zmniejszeniu się ś r e d niej ilości j a l s k ł a d a n y c h przez j e d n ą k u r ę oraz na spadku procentu w y l ę g u złożonych jaj. Trzeba t u jednak zaznaczyć, że przypa dek pierwszy, a więc przypadek nadmiaru k o g u t ó w w populacji jest bardziej niebezpiecz ny ze w z g l ę d u na w i ę k s z ą częstotliwość w a l k n • •« r. 4 3 z w i ą z a n ą z w i ę k s z ą r u c h l i w o ś c i ą samotnych k o g u t ó w . Ponadto w y s t ę p u j ą c e t u zjawisko s p ę d z a n i a k u r z gniazd przez samotne koguty powoduje l i k w i d a c j ę pewnej ilości j u ż założo nych gniazd. N a s t ę p n y m z kolei zagadnieniem, m a j ą c y m WE^yw na wzrost populacji, jest ś r e d n i a ilość jaj s k ł a d a n y c h przez j e d n ą s a m i c ę . W y k a z a l i ś m y j u ż p o w y ż e j , że na zmniejsze nie się tej ilości ma w p ł y w z a r ó w n o stosunek płci, j a k i zagęszczenie populacji. O p r ó c z tego jednak r ó w n i e zasadniczy w p ł y w na ś r e d n i ą s k ł a d a n y c h j a j ma p r z e c i ę t n a w i e k u populacji. K u r o p a t w a jest ptakiem k r ó t k o w i e c z n y m , przy czym o p t i m u m f u n k c j i życiowych p r z y pada u niej przede wszystkim na pierw?:;zy, a n a s t ę p n i e drugi rok życia. W sposób przej rzysty ilustruje to ś r e d n i a zniesionych j a j , k t ó r a , w e d ł u g badaczy czeskich, przebiega na stępująco: k u r a w I roku życia s k ł a d a ś r e d n i o 10—18 jaj ., n „ „ „ „ 12—14 „ ,. I I I „ , 8—12 IV ,. .. ,i .; 4- 6 Do powyższego zestawienia w zasadzie j u ż nic d o d a w a ć nie potrzeba. Warto jedynie n a d m i e n i ć , że obniżenie dolnej granicy ś r e d n i e g o zniesienia w pierwszym roku życia — w sto sunku do roku drugiego — jest najprawdopo dobniej w y n i k i e m tego, iż k u r y z późnych l ę g ó w zaczynają później nieść jaja od Innych i w rezultacie znoszą t e ż mniej j a j . P r z e c i ę t n a w i e k u populacji ma r ó w n i e ż w p ł y w na p r z e ż y w a ł noś ć p i s k l ą t I młodzieży. Badania ostatnich lat w y k a z u j ą , że jeżeli w normalnych warunkach atmosferycznych z po pulacji, w k t ó r e j osobniki starsze niż 3 lata nie p r z e k r a c z a j ą 10% stanu m o ż e m y o t r z y m a ć 5—7 sztuk realnego przyrostu od jednej pary kuropatw, to z populacji, w k t ó r e j udział osob n i k ó w starszych niż 3 lata wzrasta do 40%, realny przyrost wynosi zaledwie 1—2 sztuk od pary. Przyczyny tego leżą z a r ó w n o w poprze dnio o m ó w i o n y m spadku ilości s k ł a d a n y c h j a j w m i a r ę starzenia się kury, j a k i w ogólnie znanym w biologii fakcie, iż organizmy star cze d a j ą z r e g u ł y potomstwo słabe, m a ł o od porne, o d u ż y m procencie śmiertelności, Ostatnim wreszcie w c y k l u ustalonych na w s t ę p i e z a g a d n i e ń jest o d p o r n o ś ć d o r o s ł y c h sztuk na w a r u n k i okresu zimowego. Okres ten, z w i ą z a n y z r e g u ł y z p e w n y m nie dostatkiem pożywienia, jest szczególnie nie bezpieczny dla wszystkich p t a k ó w . Stosunko wo wysoka bowiem ciepłota ciała przy niedu żej jego masie wymaga odpowiednio energi cznych p r o c e s ó w przemiany m a t e r i i dla za pewnienia r ó w n o w a g i m i ę d z y u t r a t ą ciepła na skutek w y p r o m i e n i o w y w a n i a w otaczające ś r o d o w i s k o o niskiej temperaturze a jego pro d u k c j ą w organizmie. Energia p r o c e s ó w prze miany m a t e r i i jest oczywiście u z a l e ż n i o n a od zasobów odpowiedniego pod w z g l ę d e m j a k o ś ciowym pokarmu, o k t ó r y , j a k j u ż wspomnie liśmy, w okresie zimowym jest nieraz bardzo triMno. Nie trzeba chyba p o d k r e ś l a ć na tle tego, cośmy p o w y ż e j powiedzieli, że szczegól nie cierpi t u kuropatwa b y t u j ą c a na p o k r y tych g r u b ą w a r s t w ą śniegu otwartych prze strzeniach, na k t ó r y c h i t r u d n o o zdobycie pokarmu, i strata ciepłoty na skutek p a n u j ą cych w i a t r ó w jest w i ę k s z a . W t y m stanie rze czy szanse przetrwania m a j ą jedynie te k u r o patwy, k t ó r e w k r a c z a j ą w okres zimowy w pełni rozwoju fizycznego i w licznym zespole rodzinnym (stadku). Stada s k ł a d a j ą c e się z pa r u zaledwie sztuk oraz stada z późnych lęgów (zazwyczaj jedno i drugie idzie w parze) m a j ą w zasadzie bardzo m a ł e szanse przeżycia. R e a s u m u j ą c to wszystko, co wyżej powie dzieliśmy, nasuwa się, logiczny wniosek, że wstrzymanie odstrzału kuropatw nic tylko nie jest koniecznym środkiem zmierzającym do podniesienia liczebności kuropatw, ale, wprost przeciwnie, może spowodować stałe zmniej szanie się Ich populacji, czemu należałoby za pobiec przez racjonalne u ż y t k o w a n i e popula cji oparte o o d s t r z a ł : 1. nadmiaru k o g u t ó w , celem zabezpieczenia normalnego przebiegu t o k ó w i gniazdowa nia; 2. sztuk starych, celem niedopuszczenia do starzenia się populacji, a w konsekwencji do spadku ś r e d n i e j ilości znoszonych j a j — przy r ó w n o c z e s n y m wzroście ś m i e r t e l n o ś c i p i s k l ą t i młodzieży; 3. nielicznych stadek oraz stadek s k ł a d a j ą cych się z kuropatw n i e w y r o ś n i ę t y c h , t>ow i e m w zasadzie nie m a j ą one szans prze życia okresu zimowego. Czy jednak taki, j a k by go m o ż n a n a z w a ć , selekcyjny odstrzał k u r o p a t w jest w praktyce w ogóle m o ż l i w y ? Ostatnie z wymienionych przed c h w i l ą za g a d n i e ń — odstrzał stadek m a ł y c h liczebnie i stadek s k ł a d a j ą c y c h się ze sztuk n i e w y r o ś n i ę t y c h , jest proste, ł a t w e do realizacji w cza sie polowania, więc nie stanowi problemu. Bardziej skomplikowane jest zagadnienie o d s t r z a ł u nadliczŁ>o^vych k o g u t ó w , k t ó r y mo żemy w y k o n y w a ć w d w o j a k i sposób. P i e r w szy z nich pokrywa się z poprzednio o m ó w i o nym o d s t r z a ł e m stadek s ł a b y c h liczebnie, j a k bowiem w y k a z a ł y badania lat ostatnich, nad liczbowe koguty po okresie godowym z b i e r a j ą się i b y t u j ą w niewielkich stadkach liczących od 3—7 szt. J e ż e l i więc takie stadka spotyka my w terenie, nie t y l k o m o ż e m y , ale nawet p o w i n n i ś m y je w całości l i k w i d o w a ć , bowiem z r e g u ł y są to koguty nadliczbowe a niekiedy t y l k o wspomniane powyżej m a ł e liczebnie stadka, k t ó r e i tak nie m a j ą w i ę k s z y c h szans przeżycia zimy. Niemniej jednak nawet i po odstrzeleniu stad samczych m o ż e m y m i e ć w ł o w i s k u nadmiar k o g u t ó w . Dzieje się tak dla tego, że w momencie kiedy przewodnictwo stadka obejmuje kogut-ojciec ( p o p o d r o ś n i ę c i u młodzieży), toleruje on p r z y ł ą c z a n i e się do stada zeszłorocznych obcych k o g u t ó w , zwykle w ilości jednego do d w ó c h . W ten sposób pe wien nadmiar k o g u t ó w pozostaje w łowisku, przy czym dla oceny tego nadmiaru konieczne jest przeprowadzenie p r ó b y d r o g ą o d s t r z a ł u przypadkowego pewnej, niewielkiej zresztą, ilości kuropatw. O d s t r z a ł ten powinien nam d a ć z p e w n ą d o k ł a d n o ś c i ą o d p o w i e d ź na p y tanie, j a k i jest stosunek k o g u t ó w do k u r w stadach, a t a k ż e j a k i jest stosunek k u r o p a t w m ł c d y c h do starych. Będzie to nieztjędne dla powzięcia decyzji o potrzebie o d s t r z a ł u pew nej ilości sztuk starych dla odmłodzenia po pulacji, lub o jej zbędności. Jeśli stwierdzimy, że w ł o w i s k u , nawet po odstrzeleniu stadek złożonych t y l k o z s a m c ó w , istnieje jeszcze pe wien nadmiar k o g u t ó w , p r z y s t ę p u j e m y do j e go l i k w i d a c j i przez odstrzał obcych k o g u t ó w ze stadek rodzinnych. Badania Biirgela w y k a zały, że w stadku k u r o p a t w panuje zasada ścisłego p o d p o r z ą d k o w a n i a I że kolejność z r y wania się do ucieczki jest zawsze taka sama. Pierwszy zrywa się kogut-ojciec, głośno sy g n a l i z u j ą c n i e b e z p i e c z e ń s t w o 1 obierając kie runek ucieczki. Zaraz po n i m z r y w a j ą się obce koguty, cczywiście jeśli z n a j d u j ą się one przy stadku, a n a s t ę p n i e m ł o d e kogutki. Dopiero po nich podnosi się kura-matka, a za nią m ł o de k u r y . D o d a ć t u jeszcze n a l e ż y , że koguty Iccg dosyć szerokim frontem, podczas gdy k u ry lecą w skupieniu. Z n a j ą c przytoczony t u schemat, przy pewnej w p r a w i e w s t r z e b n i u do k u r o p a t w m o ż n a stosunkowo ł a t w o od strzelić ze stada d r u g ą i trzecią z r y w a j ą c ą się k u r o p a t w ę . Będą to na pewno k o g u t k i , jeżeli nie stare, to z lęgów tegorocznych. Zawsze natomiast trzeba oszczędzać koguta p r o w a dzącego. Na tle powyższych r o z w a ż a ń , wydaje się jak najbardziej s ł u s z n e ostrzeżenie Stacii v/ B u r gate Manor, aby nie wstrzymjnwać p o l o w a ń na kuropatwy, bowiem powoduje to z reguły wzrost ilości s a m c ó w , co z kolei odbija się n i e k o r r - s t n i e na wynikach hodowli. Trzeb;; bowiem p a m i ę t a ć , że w populacji k u r o p a t w naturalny ubytek k u r jest większy niż k p g u t ó w . W y n i k a to z jednej strony ze wzrostu mechanizacji prac przy sprzęcie zie lonek, gdyż ofiarą kosiarki pada z r e g u ł y twardo dosladujaca na gnieźdrie kura, z d r u giej zaś z r e d u k c j i pogłowia d r a p i e ż n i k ó w , co oociągnęło za soba mniejszy ubytek k o g u t ó w , k t ó r e , jako ruchliwsze i bardziej widoczne, s t a n o w i ą w okresie gniazdowania najczęstszą zdobycz d r a p i e ż n i k ó w . Ostatnim zagadnieniem, które wymaga zre sztą n a j w i ę k s z e j precyzji i ostrożności, jest zagadnienie o d s t r z a ł u sztuk starych w w y padku nadmiernego starzenia się populacji. O d s t r z a ł t a k i dopuszczalny jest w y ł ą c z n i e na Dodstawie analizy s t r u k t u r y wiekowej pop-ilacji. ooartej O w s p o m n i a n ą uprzednio p r ó b ę . W praktyce m y ś l i w s k i e j jest on t r u d n y do wykonania, gdyż rozpoznanie i strzelenie sta rej k u r y , k t ó r a przecież zrywa się w ś r o d k u stada, n a s t r ę c z a nawet w p r a w n e m u m y ś l i w e m u znaczne t r u d n o ś c i , aczkolwiek nie m o ż n a go z górv u z n a ć za niemożliwy. Przedstawiając możliwie wszechstronniie najnowsze badania w zakresie tych elemen t ó w d y n a m i k i i s t r u k t u r y populacji kuropatw, k t ó r e są z w i ą z a n e l u b zależą od u ż y t k o w a n i a tych populacji, chcieliśmy z jednej strony w s k a z a ć na n i e b e z p i e c z e ń s t w o z w i ą z a n e z c a ł k o w i t y m z a m k n i ę c i e m o d s t r z a ł u , z druglei z a ś zwrócić u w a g ę na konieczność w ł a ś c i w e g o u ż y t k o w a n i a populacji. Czy nam się to u d a ł o , pczcstawiamy ocenie czytelników. mgr ini, Włodzimierz Jezierski rOŻNICE , „ i . ERW.N DEMBiNioiT MIĘDZY T U M A K I E M MORFOLOGICZNE A K A M I O N K Ą K U N A leśna, czyli tumak, i kuna ka mionka, zwana t a k ż e k u n ą d o m o w ą , należą do rodziny lasicowatych, k t ó r ą na terenie naszego k r a j u reprezentuje osiom g a t u n k ó w . Pomimo, że różnice morfologiczne • k u n są dosyć w y r a ź n e , o d r ó ż n i e n i e kamionki od tumaka nierzadko sprawia m y ś l i w y m t r u d n o ś ć , zwłaszcza że literatura łowiecka t r a k t u j e to zagadnienie dosyć o g ó l n i k o w o i często ograni cza się do o k r e ś l e n i a wielkości i koloru plamy na podgardlu, przy czym inne, bardzo istot ne kryteria b y w a j ą , n i e w y s t a r c z a j ą c o o m ó w i o ne a nawet p o m i n i ę t e . M y ś l i w y powinien z n a ć różnice m i ę d z y oby dwoma gatunkami, t y m bardziej że kamionka znajduje się obecnie pod o c h r o n ą g a t u n k o w ą . T u m a k i kamionka różnią się k i l k o m a ze w n ę t r z n y m i cechami, k t ó r e są dostrzegalne nawet na pierwszy rzut oka. Kuna l e ś n a ma nos k o l o r u czarnego lub czarnoszarego, nato miast nos k a m i o n k i jest jasny, barwy ś w i e ż e go m i ę s a . W e d ł u g Frica kolor nosa stanowi najistotniejsze k r y t e r i u m , na podstawie k t ó rego m o ż n a rozróżnić g a t u n k i kuny. Niestety na egzemplarzach wypchanych nos, na skutek u ż y w a n i a różnych p r e p a r a t ó w chemicznych, zatraca swoisty kolor, i nie może być u w a ż a ny za w s k a ź n i k rozpoznawczy. KAMIONKA Fot, Zbigniew Tnmik Porębski P o r ó w n u j ą c głowy jednej i drugiej k u n y r ó w n o c z e ś n i e , z a u w a ż y m y , że g ł o w a k a m i o n k i l o b i w r a ż e n i e nieco szerszej od głowy t u m a ka, k t ó r a wydaje się bardziej w y d ł u ż o n a . W r a ż e n i e to p o w o d u j ą w g ł ó w n e j mierze n i sko osadzone, prawie t r ó j k ą t n e uszy (z wierz chu z a o k r ą g l o n e , w e w n ą t r z i na k r a w ę d z i a c h m a ł ż o w i n żółtawe). Ubarwienie głowy t u m a ka jest nieco ciemniejsze i w z w i ą z k u z t y m wydaje się, że oko ma mniej pigmentu. U k u ny domowej j a ś n i e j s z a głowa, k r ó t k i e uszy i jasny nos s p r a w i a j ą w r a ż e n i e , że głowa w części czołowej jest szersza i krótsza. Jasne plamy na podgardlu k u n były do nie dawna u w a ż a n e za jedyny nieomylny znak odróżniający k a m i o n k ę od tumaka. Plama k u n y domowej jest zawsze biała, niekiedy brudnobiala. Natomiast plama k u n y leśnej — w b r e w o g ó l n e m u twierdzeniu — nie zawsze jest koloru p o m a r a ń c z o w o k r e m owego; bardzo często b y w a w odcieniach r ó ż o w o b r a z o w y c h , a nawet biała. Z powyższego w y n i k a , że na podstawie koloru plam nie zawsze j e s t e ś m y w stanie u s t a l i ć gatunek kuny. Pewniejszym w s k a ź n i k i e m jest w i e l k o ś ć i k s z t a ł t plamy. Biała plama k a m i o n k i rozdwaja się na dole w i d e ł k o w a t o i dochodzi do odnóży. Plama t u ir-.aka natomiast jest prawie o k r ą g ł a i nigdy się nie rozwidla (patrz rysunek). Na białej plamie k a m i o n k i m o ż n a z a u w a ż y ć w okolicy podgardla k i l k a mniejszych l u b w i ę k s z y c h cętek koloru b r ą z o w e g o l u b czar nego. Natomiast u k u n y leśnej cętki, tego sa mego koloru co plama, z n a j d u j ą się na o d n ó żach, w okolicy stawu barkowego. C ę t k o w a nie w y s t ę p u j e silniej u sztuk m ł o d y c h , z w i e kiem staje się mniejsze, a u starych k u n z n i ka zupełnie. I m w y r a ź n i e i jest ograniczona plama, t y m mniejsze są c ę t k i . Opuszki p a l c ó w i ś r ó d r ę c z e k u n y leśnei pą mccno owłosione, i dlatego stopy nie odbijają się na śniegu czy w biocie. W p r z e c i w i e ń s t w i e do koloru nosa opuszki o a l c ó w k u n y leśnei są jasne, bardzo często żółte. Stopy k a m i o n k i są pokryte rzadkim i k r ó t k i m w ł o s e m , tak źe nagie opuszki stóp są dobrze widoczne. Jeśli chodzi o ubarwienie kun, to, j a k ogól nie wiadomo, t u m a k ma wierzch ciała ciemnorudy lub szarobrunatny — głowę, k o ń c z y n y i ogon nieco ciemniejsze. Ubarwienie k a m i o n k i jest bardziej szarobrunatne o lekko fiole t o w y m odcieniu. Oorócz podanych różnic morfologicznych u o b y d w ó c h g a t u n k ó w k u n istnieją r ó w n i e ż pewne odchylenia w budowie czaszki, k t ó r y m i p o w i n n i z a i n t e r e s o w a ć się nasi kranlolodzy. I n i . E r w i n Dembintok • Morfologia, w znaczeniu biologicznym, Jest to nauka o k s z t a ł t a c h i budowie ze\wnętrzne) ^ weivnętrznel o r g a n i z m ó w z w i e r z ę c y c h 1 r o ś l i n n y c h . (Przyp. Red.). 5 STANISŁAW L I S T Y Z DRUGI&J PÓŁKULI MIERZEŃSKI CO S I | TU S P O T Y K A I NA CO m Jtltń wl«lkouchy (Odocuilcus hemionus) POllJE? (Korespondencja własna) W CZORAJ m i a ł e m pierwsze spotkanie z egzotycznymi przedstawicielami t u tejszej fauny. B y t e m w ł a ś n i e na farmie mego przyjaciela. D o m nad potokiem, w do linie, w o k o ł o lasy 1 zarośla. Bagienka, skały. Okolica dzika, taka j a k ą s i ę spotyka w s z ę dzie w północnycli stanach, kiedy się odejdzie zaledwie p a r ę k r o k ó w od h i g h w a y u (auto strady). W s t a ł e m w c z e ś n i e rano i w y s z e d ł e m do lasu. Zaraz za domem s p o t k a ł e m dziwne zwierzę. Dziwne — bo na m ó j widok wcale nie uciekało. Zjeżyło się t y l k o i c h w i e j n y m krokiem, powoli zaczęło się wycofywać w s t r o n ę najbliższego drzewa. Coś p o ś r e d n i e go m i ę d z y czarnym sporym prosiakiem, spa sionym j a m n i k i e m a j e ż e m . Z w i e r z ę pokryte b y ł o g ę s t w ą długich, na k o ń c a c h jasno za barwionych kolców. B y ł to jeźozwierz. W d r a p a ł się bez p o ś p i e c h u na drzewo, na wyso kość mojej głowy, i zaczął m i się spokojnie p r z y g l ą d a ć . W y r a ź n i e niewiele sobie robił z mojej obecności. Gdy go p o s t r a s z y ł e m , w l a z ł o t y l e w y ż e j , b y m go nie m ó g ł d o s i ę g nąć, i w ó w c z a s j u ż w ogóle p r z e s t a ł z w r a c a ć na mnie u w a g ę . P o s z e d ł e m dalej i prawie na s t ą p i ł e m na d u ż e g o czarnego w ę ż a . Przestra szył się (ja również!), w i ę c rozeszliśmy się. Potem s p o t k a ł e m drugiego, zielonego. Wtedy p r z y p o m n i a ł e m sobie, że mnie ostrzegano, by u w a ż a ć w z a r o ś l a c h , g d y ż m o ż n a t a m spot k a ć grzechotnlki (leśne). W y c o f a ł e m s i ę więc i w r ó c i ł e m do domu. P o s t a n o w i ł e m w ó w c z a s p r z e k a z a ć czytelnikom „ Ł o w c a Polskiego" g a r ś ć informacji o faunie S t a n ó w Zjednoczo nych A m e i ^ i P ó ł n o c n e j . Ze z w i e r z y n ą w Ameryce jest tak, j a k ze wszystkim w t y m kraju. Niby to samo, co w Europie, ale w ł a ś c i w i e zupełnie inaczej. Inny t u jest chleb, m a s ł o , domy, okna... no 1 w ogóle wszystko. T a k samo jest ze zwie r z y n ą . Są jelenie, s ą nawet dziki, lecz z u p e ł nie inne od naszych. Z a c z n ę od jeleni. R e p r e z e n t u j ą je przede wszystkim dwa gatunki z rodzaju Odocoileus: tzw. mule deer — j e l e ń wielkouchy (Odocoileus hemionus) i j e l e ń w i r g i n i j s k i (Odocoileus virginianus). Jelenie wielkouche w y s t ę p u j ą w U podgatunkach we wschodnich, bardziej g ó r z y stych okolicach USA. Lato s p ę d z a j ą w g ó rach i dopiero na j e s i e ń s c h o d z ą w doliny. B y t u j ą w chmarach, k t ó r e r o z b i j a j ą się na w i o s n ę przed p r z y j ś c i e m na ś w i a t m ł o d y c h . Ł a n i a miewa dwoje, a czasem nawet troje c i e l ą t T a k j a k u wszystkich a m e r y k a ń s k i c h jeleni, wieniec b y k ó w nie jest nigdy z a k o ń czony k o r o n ą . J e l e ń w i r g i n i j s k i jest nieco mniejszy, w y s t ę p u j e za to o wiele liczniej i t r z y m a się raczej ś r o d k o w e j i wschodniej części USA. Jego potrzebom b y t o w y m o d p o w i a d a j ą bar dziej lasy zagospodarowane, o charakterze p a r k o w y m , niż knieje pierwotne. Charakte r y s t y c z n ą c e c h ą tego gatunku jest stosunkowo 6 J e l e ń wirginijEkł (Odocoileus virglnlanu8) długi, dłuższy niż u innych jeleni ogon oraz poroże, k t ó r e od połowy długości t y k bardzo silnie wygina się do przodu. Naukowcy ame r y k a ń s c y rozróżniają aż 39 p o d g a t i m k ó w je lenia wirginijskiego, wydaje się jednak, że są to raczej formy regionalne. N a j w i ę k s z y m jeleniem A m e r y k i jest jeleń w a p i t i (Cervus elaphus canadensis). Z w i e r z ą t tych jest w U S A stosunkowo m a ł o i dlatego są pod o c h r o n ą , a odstrzał ich jest dokony wany tylko ze w z g l ę d ó w hodowlanych. J e l e ń ten dorasta do 165 cm w y s o k o ś c i w kłębie, a jego ciężar przekracza 300 kg. Jest on t u j e d y n y m gatunkiem jeleni, k t ó r e g o samce r y c z ą w okresie r u i i s t a c z a j ą z sobą zacięte w a l k i B y k i p r o w a d z ą chmary ł a ń i w lecie w y p r o w a d z a j ą j e z w y k l e w góry. Na Alasce i w n i e k t ó r y c h okolicach w po bliżu granicy kanadyjskiej spotyka się r ó w nież łosia a m e r y k a ń s k i e g o (Alces alces americanus), lecz jest on j u ż i t u t a j dość rzadki. Poza t y m na Alasce w y s t ę p u j e w stanie dzi kim renifer, k t ó r y należy do z w i e r z ą t ł o w nych, gdyż do celów p o c i ą g o w y c h u ż y w a się r e n ó w , sprowadzanych z Europy i doskonale zaaklimatyzowanych. Przedmiotem p o ż ą d a ń m y ś l i w y c h są kozy g ó r s k i e (Orearanos americanus), k t ó r y c h jest stosunkowo m a ł o i k t ó r e obecnie m o ż n a spot kać tylko w północno-zachodnim zakątku Gór Skalistych. Polowanie na nie jest bar dzo trudne i kosztowne. Daleka do nich pod róż, n i e z b ę d n y jest przewodnik, a przy t y m licencja kosztuje bardzo drogo. Bardziej roz powszechniona jest owca gruboroga, tzw. bighorn sheep (Óvis canadensis), dość pospo lita w g ó r a c h . Z a r ó w n o barany, j a k i owce noszą wielkie, z a k r ę c o n e do dołu ślimy, sta n o w i ą c e cenne i poszukiwane trofeum m y śliwskie. Sierść m a j ą j a s n o p ł o w ą , z u p e ł n i e z l e w a j ą c ą się z kolorem skał, w ś r ó d k t ó r y c h b y t u j ą . Żyją w stadach po 6—8 sztuk. Waga b a r a n ó w dochodzi do 100 kg. Polowanie na nie jest bardzo trudne, g d y ż są nadzwyczaj czujne i podejrzliwe. P o d e j ś c i e na s t r z a ł w y maga nie lada w p r a w y i d u ż e g o d o ś w i a d c z e nia. Sarn w Ameryce nie ma i , j a k dotychczas, nie starano się ich sztucznie z a p r o w a d z i ć . Zamiast sarny m y ś l i w i a m e r y k a ń s c y m a j ą tzw. pronghorna — a n t y l o p ę w i d ł o r o g ą ( A n tilocapra americana). Jest to z w i e r z ę typowo a m e r y k a ń s k i e i nie m a j ą c e ż a d n y c h „bliż szych k r e w n y c h " nigdzie na świecie. Jest ich bardzo d u ż o w ś r o d k o w e j i zachodniej części USA. O d z n a c z a j ą się n i e z w y k ł ą ciekawością, często same p o d c h o d z ą do myśliwego, wsku tek czego s t a n o w i ą dość ł a t w ą zdobycz. Z a j ę c y w USA nie ma. Zaprowadzono je sztucznie w Kanadzie (zwłaszcza w stanie Ontario) i s t a m t ą d częściowo z a w ę d r o w a ł y do p ó ł n o c n y c h s t a n ó w . Spotyka s i ę je bardzo rzadko. Tutejsze lesiste okolice z d u ż ą ilością p r z e r ó ż n y c h d r a p i e ż n i k ó w — z u p e ł n i e i m nie odpowiadają. Dużo jest natomiast dzikich k r ó l i k ó w , k t ó r e zasadniczo są w s z ę d z i e t ę pione. Są tutaj r ó w n i e ż dziki. Rodzimym gatun k i e m jest t y l k o pekarl (Tayassu tajacu). Jest ich obecnie jeszcze sporo na p o ł u d n i u : w A r i zonie, N o w y m M e k s y k u i Teksasie. Waga ich dochodzi do 50 k g ; t r z y m a j ą się w watahach po k i l k a d z i e s i ą t sztuk. W USA b y t u j ą r ó w nież europejskie d z i k i — n i e g d y ś tu sprowa- jest kuna, k t ó r a trafia się j u ż bardzo rzadko, • i to t y l k o w p ó ł n o c n y c h regionach kraju. Je-szcze rzadszym z w i e r z ę c i e m jest rosomak (Gulo gulo), k t ó r e g o spotyka się na północy, ~ w pobliżu Kanady. Dużo jest w y d r . M n i e j cenne są w y d r y morskie (Enhydra lutris), ży j ą c e w n a d b r z e ż n y c h wodach północnego Pa cyfiku, natomiast bairdzo poszukiwane są w y . d r y rzeczne w y s t ę p u j ą c e na c a ł y m p r a w i e t e r y t o r i u m USA. Owca gruborosa (Ovia canadensis) dzone— k t ó r e się z a a k l i m a t y z o w a ł y , lecz nie r o z m n a ż a j ą się jednak tak, j a k w Europie, ze w z g l ę d u na d u ż ą liczbę d r a p i e ż n i k ó w , dla k t ó r y c h w a r c h l a k i s ą ł a t w ą i p o ż ą d a n ą zdo byczą. Spotyka się t u też zdziczałą ś w i n i ę d o m o w ą , k t ó r a w bagnach Florydy z n a l a z ł a d o s k o n a ł e w a r u n k i bytowe I u p o d o b n i ł a s i ę j u ż t>ardzo do dzika. P o z o s t a ł a ona po daw nych kolonistach, k t ó r y c h osady zniszczyli ongiś Indianie. Z d r a p i e ż n i k ó w najbardziej p o ż ą d a n ą zdo bycz stanowi n i e d ź w i e d ź , k t ó r e g o s k ó r a jest przedmiotem d u m y k a ż d e g o tutejszego m y śliwego. W p ó ł n o c n o - w s c h o d n i c h stanach i w G ó r a c h Skalistych żyje dość pospolity m a ł y n i e d ź w i e d ź czarny (Ursus americanus). Wielkiego brunatnego niedźwiedzia spotyka się jedynie na Alasce, groźny z a ś n i e d ź w i e d ź szary, czyli grizli, bytuje t y l k o w p ó ł n o c n o wschodnim z a k ą t k u USA. We wschodniej czę ści S t a n ó w Zjednoczonych d o ś ć pospolita jest puma (kuguar), na północy trafia s i ę r y ś . a na p o ł u d n i u ocelot I jaguar. Dużo jest l i sów. A w i ę c m a ł y k i t fox (Vulpes macrotis vełox), lis czerwony, t a k i j a k nasz, lis czarny i srebrzysty. Poza t y m s ą r ó ż n e m i e s z a ń c e . W ogóle lisów jest moc. W i l k ó w jest m a ł o . S ą one w ł a ś c i w i e j u ż w i e l k ą r z a d k o ś c i ą i t r a f i a j ą się jeszcze cza sem nad g r a n i c ą k a n a d y j s k ą . Bardzo roz powszechnione, i to szczególnie we wschod niej części k r a j u , są k u j o t y (Canis latrans). Poprzednio z a m i e s z k i w a ł y one prerie, lecz wskutek bardzo energicznego t ę p i e n i a w y cofały s i ę do okolic g ó r z y s t y c h i zalesionych. I10.4Ć ich teraz znowfu wzrasta, gdyż polowa nie na nie w lesie jest nadzwyczaj trudne. W y k a z u j ą d u ż o inteligencji i bardzo szybko p r z y s t o s o w u j ą się do nowych w a r u n k ó w . Duże znaczenie, zwłaszcza dla m y ś l i w y c h zawodowych, m a j ą z w i e r z ę t a futerkowe. Jest ich bardzo wiele. Jednym z pospolitszych Najczęściej spotykanym z w i e r z ę c i e m f u t e r k o w y m jest n i e w ą t p l i w i e skunks. J u ż p a r ę razy j a d ą c a u t o s t r a d ą o d c z u w a ł e m ich p r z y k r y zapach. Znak to, źe gdzieś w pobliżu został przejechany skunks. P a d a j ą one bar dzo często ofiarą s a m o c h o d ó w , g d y ż trafiwszy w nocy w ś w i a t ł a r e f l e k t o r ó w , nie p o t r a f i ą się z nich j u ż w y d o s t a ć . „ O d w o n i e n i e " auta po t a k i m w y p a d k u jest trudne I kosztowne. Ze w z g l ę d u na w ł a ś c i w o ś c i „ z a p a c h o w e " m y śliwi u n i k a j ą tych zwierząt, n i e c h ę t n i e za czepiają je psy, a u c i e k a j ą od nich wszystlcie drapieżniki. Ciekawym zwierzęciem futerkowym jest opos, j e d y n y przedstawiciel torbaczy na t y m kontynencie. Jest on przez m y ś l i w y c h bardzo poszukiwany, polowanie na niego jest jednak bardzo trudne, g d y ż ż e r u j e w y ł ą c z n i e w nocy, w dzień zaś siedzi u k r y t y w konarach w y sokich drzew, w ś r ó d gałęzi i listowia. K o u s6rslu tOreamnos americanus) jest szop. F u t r o jego jest jednak tEmie, a ho dowla bardzo ł a t w a , tak źe nie stanowi cen nej zdobyczy. O wiele bardziej poszukiwana Jeszcze p a r ę słów o zwierzynie skrzydla tej. Głuszców, cietrzewi i kuropatw tu nie ma. Ulubionym natomiast ptakiem tutejszych m y ś l i w y c h jest p r z e p i ó r k a , k t ó r a w y s t ę p u j e w k i l k u podgatunkach na terenie całych Sta n ó w i stanowi najpopularniejszy obiekt po l o w a ń . W p ó ł n o c n y c h stanach USA, na tere nie w i e l k i c h k o m p l e k s ó w l e ś n y c h żyje p a r d wa. Jest to p t a k w i e l k o ś c i d u ż e j k u r y domo wej, upierzony w lecie b r ą z o w o , zimą biało. B l i s k i m k r e w n i a k i e m p a r d w y jest tzw. prair i e - c ł i i c k e n — k u r k a preryjna, spotykana na r o z l e g ł y c h łiezleśnych przestrzeniach w ś r o d k o w y c h i p o ł u d n i o w y c h stanach USA. B a ż a n ty są sztucznie zaprowadzane i masowo ho dowane w farmach. Dużo jest dzikich kaczek, i to r ó ż n y c h g a t u n k ó w . Najpospolitsza jest k r z y ż ó w k a , nieco w i ę k s z a od europejskiej, p r z e b y w a j ą c a w y ł ą c z n i e na wodach p ó ł n o c no-zachodnich s t a n ó w . Częściowo jest nawet udomowiona, gdyż ł a t w o się oswaja. Z ptac t w a b ł o t n e g o najczęściej spotyka się kszyki. Osobliwością a m e r y k a ń s k i e j awifauny jest dziki indyk, z n a j d u j ą c y się obecnie pod ochroną gatunkową. P o l u j ą c y w U S A m y ś l i w y europejski spot k a ł b y w i ę c swoich znajomych, ale... ze zwie r z y n ą w Ameryce jest tak, j a k ze w s z y s t k i m w t y m k r a j u — n i b y to samo, a w ł a ś c i w i e z u p e ł n i e inaczej. Stanisław MłeneAski 7 LA szerokiego ogółu naszego społeczeństwa, a nawet dla znacznej części myśliwych, żubr jest zwierzęciem nieomal legendarnym, o którym wiadomo, Iż grozi mu wymarcie i że bytuje tylko w pieczołowicle strzeżonych zamkniętych rezerwatach lub w ogrodach zoologicznych. Rzeczywistość dość daleko odbiega od tych wyobrażeń . Dzięki wieloletniej wytęż.onej pracy nad hodowlą l ochroną tego najgrubszego zwierza polskiej kniei, prowadzonej pod klerunkiem Ministerstwa Leśnictwa - Zarząd Ochrony Przyrody, Folska ma dziś największą ilość żubrów na świecie i jest jedynym kraJem, gdz.ie bytują one również na wolności . Pogłowle żubrów, według danych z llst1>pada ub. r., wynosi 131 sztuk, w czym 31 cieląt z ze'>złorocznego przychówku. Stan żubrów szybko wzrasta, mimo że w latach 1946-1959 wyeksportowaliśmy 59 żubrów do 15 krajów europejskich. Stado bytujące na wolności zostało wypuszczone kilka lat temu do sw:>jej hlstoryc;r;nej ostoi w Pus.zc;r;y Białowieskiej . Składa się ono obecnie z 28 żubrów: byków, krów l cieląt, kt6re utrzymują się w doskonalej kondycji i są już w znac;r;nym stopniu zdziczałe. Ponowne wprowadzenie żubrów w łowisko otwarte jest doniosłym wydarzeniem w historii łowiectwa światowego i wystawia chlubne świadectwo naszym przyrodnikom i hodowcom. Przed wielu, wielu laty wędrowałem po Puszczy w niezapomnianą noc księżycowej pełnl Szmaragdową toń boru srebrzyła poświata, welony oparów spowijały śródleśne łąki, z ser~ mateczników d obiegało pohuklwanie puchacz:~. Nocy tej zdawało mi się, że czas cofnął s ię nagle o kilka wieków. Zewsząd ota.s;z.ały mnie pasące się na łąkach żubry. Tu samotny byk-1>lbnym, tam stadó kilkun:~stu sztuk i znów dllej żubry... Naliczyłem ich wtedy ponad pięćdz.iesiąt, a żyło wówc.z:~s (1916 r.) w Puszczy Białowieskiej przeszlo 700 sztuk. Prze;r. wiele następnych lat nawet nie marzyłem , abym mógł kiedys jeszc;r;e ujrzeć podobny obraz. I oto we wrześniu ubiegłego r oku znalazłem się znów na tropach żubrów, przemierzających swobodnie pus;r;cz c<ńskie ostępy, w towarzystwie znanego fotografa dzikich zwierząt, austriackiego przyrodnika Helmuta Heimpel. Wybrał się on do Polski tylko w tym celu, by utrwalić n a taśmie filmowej żubra i ło s ia. Wszyscy, którzy się choć troche interesowali polowaniem z obiektywem n:~ zwierzynę, wiedzą dobrze, że jest to najtrudniejszy rodzaj łowów. Trzeba zwierza nie tylko wytropić i podejść znacznie bliżej niż na odległość strzału z broni myśliwskiej, lecz także mieć dobrą pogodę i korzystne światło. Jak trudno zgrać ze sobą wszystkie te czynniki i j akże często wielogodzinny wysiłek obraca w niwecz lada kaprys auTy! Tym raz~m mieliśmy wyjątkowe szczęście. Pogo:la była jak na zamówienie, a trud odszukania stada, stale zmieniająceg~ ostoję na powierzchni kilku tysięcy h ekhr6w, wzięli na swoje barki doświadczeni, zżyci z Puszcz!! tropiciele z Ośrodka Hodowli Zu.brów w Białowieży · s tuszy strażnik Potoka i strażnik Sawickl Któregoś dnia natknęliśmy się wreszcie wcesnym popołudniem na stado złożone z 23 żubrów, wśród których baraszkowało pięć kilkumiesięcznych, urodzonych już na W'Olności cieląt. Zubry pasły się na łące otoczonej w krąg zwartym lasem, skąpanej w blaskach jesiennego słońca Wiatr był silny l pomyślny - wiał przez łąkę w kierunku najwięks zej gęstwiny. Pod osłoną gąszczu podeszliśmy niedostrzeżeni na skraj łąki Zubry pasły się nie dalej jak o sto kroków. Stado, rozbite na mniejsze D 2N(1W PRZfMIERlAJ4 PUSZCZĘ ZDJ~IA TEKST HELMUT HEIMPEl JóZEF STADION·RZYSZCZEWSKI lub większe grupy, znajdowało się w ustawicmym ruchu, powoli lecz; litale zbliżają-c się ku naszemu ukryciu. Czasami jakiś zabłąkany podmuch zabierał ze sobą odrobinę naszej woni i wówczas bliżej stojące utuki okazywały niepokój, nieruchomlały l czujnymi nozdrzami chtiwle wciągały wiatr. Potem zbijały się w zwartą gromadę l zwracały łby w podejrzanym kierunku - jakby gotowe do ataku. Cierpła na nas wtedy skóra z obawy, że, zaniepokojone, odejdą i cale to widowisko s kończy się przedwcześnie. Wiatr jednak był silny l nle zwietrzyły nti. Za chwilę pasły się znowu spokojnie, a Helmpel wracał do pr-zerwanej pracy utrwalając na filmie coru to nowe sceny z życia królewskich mieszkańców Puszczy. Po godzinie żubry zaczęły się oddalać, zbiły się w jedno stado i długim wężem, n.tuka po sztuce, z.nikały w mrocz.nej głębi lasu. Kiedy dziś wracam myślą do tych chwil. marzy mi się, :te mo:te niedaleka jest chwila, gdy spoczywający w Muzeum Folskiego Związku Ło wieckiego róg Wojsklego pochwyci w dłonie Łowczy Białowieski, aby obwieścić śwlatu, że odżyły tradycje żubrzych łowów w Puszczy. J6sef Sładloa-Rsyunewakl JAN EDWARD KUCHARSKI B u t y z a p a d a ł y z ctirzęstem w m o k r y śnieg. Szliśmy całą g r u p ą do ostatniego miotu w pobliże leśniczówki. — Nie w i e r z ę w ż a d n e „ p o g o d o w e " w r ó ż by — m a m r o t a ł Jerzy w y c i ą g a j ą c nogi z g r z ą s k i e j kaszy — ani meteorologiczne, ani ludowe. Wszystko bujdy! Barbara była „ p o wodzie" i ś w i ę t a b ę d ą takie same. Patrz, co się dzieje! W nagłej o d w i l ż y śniegi t o p n i a ł y na p o t ę gę, powietrze nasycone b y ł o ciężką wilgocią. Samochody w ogóle nie w j e c h a ł y do lasu, zaś ostatnia nasza furmanka ugrzęzła w g r u bej zaspie przy podjeździe. W l e k l i ś m y się wolno, ale n i e u s t ę p l i w i e . — Taki k a w a ł drogi! — b u r c z a ł wciąż Jerzy. — Udyndamy się j a k mopsy! I po co? Wiesz, ten ostatni m i o t to ma b y ć prezent od leśniczego na g w i a z d k ę dla Koła... a gu zik będzie. Znam takie prezenty! S z t u r c h n ą ł e m go w bok, żeby p r z e s t a ł pe szyć. P o m o g ł o . Doszliśmy wreszcie. „ G w i a z d k o w y " o d d z i a ł w y g l ą d a ł zachęcająco. M ł o d n i k ś w i e r k o w y poprzerastany b u k i e m i d ę b e m , gąszcz z b i ^ i nieprzejrzysty. — Czujesz dziki? — t r ą c i ł mnie Jerzy, rozd y m a j ą c nozdrza. — Wczoraj t u były... na pewno! Obstawiliśmy m ł o d n i k z trzech boków, z czwartego p>oszła naganka. To wszystko t r w a ł o długo i cały czas cicho b y ł o j a k na pustyni. W duchu z a c z y n a ł e m już k l ą ć Jerzego. S t a ł e m na w ą s k i e j l i n i i , diablo trudnej do s t r z a ł u , za to przed sobą m i a ł e m zakole podkrzesanych świerczków i sosenek. Do trzydziestu m e t r ó w m o ż n a by ło coś zobaczyć. P a d ł jeden s t r z a ł — p o z n a ł e m , ś r u t o w y . I dalej s p o k ó j . Naganka p o w i n n a j u ż b y ł a dojść do końca. P o d n i o s ł e m z ziemi t o r b ę , oczekując na s y g n a ł z b i ó r k i , kiedy usłysza ł e m pierwszy s t r z a ł sztucerowy, a po n i m od razu dwa n a s t ę p n e . A więc są d z i k i ! R z u c i ł e m tortię, s t a n ą ł e m w pogotowi-u. Z głębi m i o t u dobiegły t ę t e n t y i trzaski, a po c h w i l i z p r z e c i w l e g ł e j l i n i i dwa szyb kie s t r z a ł y . P o s z ł y ! Szkoda, nie b y ł o mnie na t y m weselu. I nagle wzdłiiż trzech b o k ó w m i o t u w y b u c h ł a palba. Co s i ę dzieje? I l e t y c h d z i k ó w jest? Z n ó w z a h u c z a ł o przede m n ą , trzaski ła manych g a ł ą z e k p r z e w i a ł y poza z a s i ę g i e m w z r o k u . A dalekie s t r z a ł y padają ciągle. Wreszcie coś idzie bliżej. Jest j u ż szaro, kucam, aby zwiększyć sobie pole widzenia. Ziemia d u d n i , jedzie cała wataha. Pierwszy p r z e l e c i a ł duży cień, led w o go r o z p o z n a ł e m , zginął. Za n i m , cały sznur mniejszych — locha z w a r c h l a k a m i . A dudnienie r o ś n i e dalej i w k o ń c u sypią się p o t ę ż n e cielska, trzaska m ł o d n i k , huczy powietrze. L a w i n a d z i k ó w na czterdzieści m e t r ó w przede m n ą kruszy wszystko na swej drodze i r w i e o s z a l a ł a z p r z e r a ż e n i a — j a k burza. L e d w o co w i d z ę w p ó ł m r o k u ! Jak tu s t r z e l a ć ? ! Przepuszczam k i l k a sztuk, sldadam się do n a j t ę ż s z e j , Irtóra j a k taran r o z k ł a d a w p r o s t g ę s t w ę na dwie strony. Drzewo, komora, drzewo, szyja, drzewo... strzelam! Niestety — w drzewo! Nie d o j r z a ł e m cienkiej sosenkl na drodze swojej k u l i . D z i k i p r z e m k n ę ł y , za c h w i l ę rozlega się t r ą b k a . Ruszam w g ł ą b miotu. Z n a j d u j ę trop swojego olbrzyma, z n a j d u j ę n a d c i ę t ą pocis kiem drzewinę. Zdarza s i ę ! W ł a ś c i w i e nie mogę sobie na wet n a w y m y ś l a ć . Trudno. I d ę szybko l i n i ą . 10 ciekaw, co s ł y c h a ć u kolegów. Opodal grup ka naganiaczy, a w ś r o d k u Jerzy sapie z za dowolenia nad cielskiem grubego o d y ń c a . — To ten wczorajszy — śmieje s i ę do mnie. — Widzisz, nie z a p e s z y ł e m ! P a d ł y jeszcze cztery s z t u k i , m i o t b y ł na prawdę „gwiazdkowy". Jak obliczyliśmy, huczka z g r o m a d z i ł a w n i m około czterdzie stu d z i k ó w . M a r t w i mnie moje p u d ł o i w i e m , źe tego spotkania nie z a p o m n ę nigdy, A l e nie z po wodu p u d ł a . Po raz pierwszy w s z a r ż y wa tahy w g ę s t y m m ł o d n i k u o d c z u ł e m c a ł ą silę i potęgę czarnego zwierza. W a r t a k u l i taka zdobycz, w a r t a jednego czy drugiego zawodu! A jeśli s i ę poszczęści i p i ę k n e szable z n a j d ą się oprawione na ścianie, w a r t o nieraz p r z y p o m n i e ć sobie, j a k to było, i w s k r z e s i ć w m y ś l a c h w s p a n i a ł e zwierzę aż do ostatniego skoku w t r w a ł ą myśliwską pamięć. W lecie był t u zielony gąszcz, nieprzenikliw y dla oka, tajemniczy. Teraz bujne runo u w i ę d ł o , liście o p a d ł y i m ł o d ą dĘbinkę przej rzeć m o ż n a na w y l o t . S m u k ł e p i e ń k i , z w i e ń czone w koronach b r ą z e m zeschłych liści, ostro o d b i j a j ą od śniegu. S t o j ę na przecince, gdzieś daleko naganka rozstawia s i ę w z d ł u ż miotu. Panuje d o s k o n a ł a cisza. W s t r z y m u j ę od dech, b y nie n a r u s z y ć jej d o s k o n a ł o ś c i . Nagle szelest — jeden, po n i m drugi, trze ci... Jakby k t o ś szedł d u ż y m i k r o k a m i zasy p a n ą liśćmi aleją. S p o g l ą d a m na p o b l i s k i d ę b c z a k — a n i drgnie. Szelesty idą jeden za d r u g i m , podcłiodzą coraz bliżej, wreszcie czuję na t w a r z y p o w i e w i m ó j d ę b c z a k . j u ż c h r z ę ś c i g r u b y m i liśćmi. Za m n ą m ł o d e sosenki p o d e j m u j ą poszum w y s o k ą n u t ą , p o d a j ą go dalej... i z n ó w spa da cisza. K t o pierwszy p o w i e d z i a ł : „idzie w i a t r " ? K t o to b y ł ? T y l e l a t m y ś l a ł e m , że to poetyc ka p r z e n o ś n i a , aż dopiero dzisiaj p o j ą ł e m d o s ł o w n o ś ć tego o k r e ś l e n i a . Może to i nic dziwnego, przecież w ł a ś n i e j ę z y k i e m poezji da się w y r a z i ć n a j t r u d n i e j szą, najbardziej z w i e w n ą p r a w d ę . Obok d r ó ż k i nad jeziorem z n a l a z ł e m perkoza. Leżał na śniegu, s k r ę c o n y w tragiczny p y t a j n i k . M r ó z u t r w a l i ł ten łiształt. Ot)ejrzałem go. Nie m i a ł ż a d n y c h o b r a ż e ń , widocznie p a d ł z głodu. W t y m r o k u mrozy niespodziewanie" s k u ł y w o d ę . a ten nie zdążył odlecieć. K t o tam w i e , co b y ł o tego p r z y c z y n ą . W z i ą ł e m ptaka za nogi, p r z y n i o s ł e m do ogrodu i p o s t a w i ł e m go, o p i e r a j ą c plecami o ś c i a n ę domu. O b i e c y w a ł e m sobie otiejrzeć go później szczegółowo. Babcia, k t ó r a w i d z i a ł a mnie w r a c a j ą c e g o do domu, z a p y t a ł a : — Co tam niosłeś w r ę k u ? Co to b y ł o ? O p o w i e d z i a ł e m o znalezisku, staruszka po kręciła głową. — Niedobrze p r z y n o s i ć do domu zdechle z w i e r z ę t a . Choroby t y l k o z tego, nieszczęścia. W y r z u ć go! Coś tam babci o d p o w i e d z i a ł e m , ale oczy wiście perkoza nie w y r z u c i ł e m . Jeszcze b y tego b r a k o w a ł o , ż e b y m się liczył z j a k i m i ś tam p r z e s ą d a m i ! Tego dnia nie m i a ł e m czasu, perkoz stał więc nieporuszony pod ścianą. Wieczorem poszedłem z ż o n ą do d e n t y s t k i , by j e j u s u n ę ł a z ą b . O d k ł a d a ł a t ę w y p r a w ę j u ż od tygodnia. Zabieg p r z e s z e d ł g ł a d k o i w r ó c i l i ś m y do domu. W nocy jednak k r w a w i e n i e z rozdar tego dziąsła w z m o g ł o s i ę i t r w a ł o do rana. 0 świcie trzeba było j e c h a ć do k l i n i k i . Po powrocie z a s t a l i ś m y w domu syna. Wychowawca zwolnił go z lekcji, bo c h ł o p a k m i a ł w y s o k ą g o r ą c z k ę . Zaziębienie. Tego sa mego dnia po p o ł u d n i u w y s z e d ł e m o d g a r n ą ć świeży śnieg. N a p a d a ł o go tyle, że f u r t k i j u ż nie m o ż n a b y ł o o t w o r z y ć . W r a c a j ą c p o ś l i z g n ą ł e m s i ę na chodniczku przed domem i ca łym ciężarem siadłem na kamieniach. Z g r z y t n ę ł o m i w k r ę g o s ł u p i e , w oczach po k a z a ł y się gwiazdy. Wtedy na w y s o k o ś c i swojej t w a r z y zoba c z y ł e m r o z k r z y ż o w a n e g o przy ś c i a n i e perko za. Z r o b i ł o m i s i ę t r o c h ę niesamowicie, t r o c h ę głupio. W s t a ł e m i rozcierając p o ś l a d e k w r ó c i ł e m do domu. Wieczorem księżyc świecił ostro, m r ó z a i trzeszczał pod b u t a m i . Cicho, o g l ą d a j ą c się, czy mnie kto nie w i d z i , w y s z e d ł e m do ogro du, w z i ą ł e m biednego perkoza za nogi 1 podszedłszy do ogrodzenia, z rozmachem w y r z u c i ł e m go na drogę. K l a p n ą ł g ł u c h o na u b i t ą jezdnię. W s t y d z i ł e m się samego siebie... I j a k t u z a c ł w w a ć s p o k ó j ? Jak u n i k n ą ć najcięższych słów, c i s n ą c y c h się na usta, gdy się p o m y ś l i o o k r u t n i k a c h zastawiających sidła? Dzisiaj z n a l a z ł e m w lesie s a r n ę s t o j ą c ą na w n y k u . B y ł a w stanie k r a ń c o w e g o wyczer pania. Szyja, rozcięta d o k o ł a drutem, zaczy n a ł a r o p i e ć , grzbiet i ł o p a t k i s t e r c z a ł y ostro, b o k i w k l ę s ł y . Oparta o pień b i a ł o - c z a r n e j b r ó z k i , s t a ł a bez ruchu. Na m ó j w i d o k d r g n ę ł a , ale nie m i a ł a j u ż siły p o r u s z y ć s i ę . P o d c h o d z i ł e m z boku. Snleg w o k ó ł z r y t y aż do brunatnych n K h ó w , g ę s t e krople farby, k i l k a p o ł a m a n y c h k r z a k ó w . Długo w a l c z y ł a , zanim z r e z y g n o w a ł a z życia. B y ł e m o p a r ę m e t r ó w , kiedy p ó ł o b r o t e m , wolno p r z e c h y l i ł a łeb w moim kierunku. S p o j r z a ł y na mnie oczy t a k twiesne, t a k p e ł ne rozpaczy, źe s t a n ą ł e m j a k uderzony. W y cofałem się do drogi, zawcrfałem kolegów. Z d j ę l i ś m y nieszczęsną z sidła, zanieśli do f u r m a n k i , o k r y l i kocem. Nie o p i e r a ł a s i ę wcale, jej zgratmy łels tłezwładnie leżał na słomie. Leśniczy o b e j r z a ł ją, p o k i w a ł głową. — S p r ó b u j ę , może się da o d r a t o w a ć — po wiedział bez przekonania. Z d a l i ś m y sobie s p r a w ę , źe to nie b ę d z i e łatwe. P o p s u ł y się humory, na g r o m a d k ę n a s z ą s p a d ł o p r z y g n ę b i e n i e , maskowane k i e p s k i m i kawałami. A przecież b y l i ś m y m y ś l i w y m i , k a ż d y nie raz s t r z e l a ł do kozła czy sarny, z a d a w a ł ś m i e r ć . Tak, ale nie znosił zadawania m ę k i zwierzynie. Jeśli jego s t r z a ł nie b y ł ś m i e r telny, spieszył się, s t r z e l a ł po raz drugi, kończył co p r ę d z e j ten ostatni akt dramatu, bez k t ó r e g o — niestety — nie ma polowania. K i e d y sobie u p r z y t o m n i ę te długie dnie i godziny cierpienia u m i e r a j ą c e j na w n y k u sarny czy zająca — ogarnia mnie wściek łość. T a k i u ż y t e k z l u d z k i e j p r z e m y ś l n o ś c i , ludzkiego rozumu, tak zaspakajana chęć zysku — ma posmak zbrodni. Jan Edward Kucharski KRYSTYN MAZURKIEWICZ DZIADEK OD TUMAKÓW Z N A L E M go od d z i e c i ń s t w a . S i w i u t e ń k i gajowy z n i e o d ł ą c z n ą s t r z e l b i n ą - b e r d a n k ą . B y w a ł o , przycłiodzimy z ojceni po ponowię, kiedy ś n i e g jest niby czysta p o ś ciel — i zaraz pytanie: — Jak t a m dziki, P a w e ł , „ z a s z y f r o w a ł y " coś przez noc? A w i l k i n a t r o p i ^ w Zapolu?... Może tak konika założysz do rozworek? P a w e ł robU m i n ę n i j a k ą i w y c i ą g a ł w o r e czek z tytoniem. Potem m ó w i ł , że d z i k i o w szem, że gruby pojedynek... Nagle przekrzy w i a ł g ł o w ę j a k wrona na płocie I z zachwy conym, dziecinnym u ś m i e c h e m o b j a w i a ł nam „ t a j e m n i c ę " : w s z ó s t y m k w a r t a l e siedzi stary tumak. Od k i l k u d n i P a w e ł t r o p i k u n ę , a dziś po prostu... rozkosz. K a ż d y pazurek, poduszeczka ł a p k i — j a k w zadrukowanej k s i ą żeczce. I od razu propozycja: m o ż n a by k w a r t a ł o b c i n a ć rano i bez p o ś p i e c h u , s k r z y d ł a m i T a m w kącie, przy S t a r y m Bagnisku, gdzie gruł>e osiny... Pewien m ł o d y 1 bardzo g o r ą c y myśliwy (tak, czuje się te w i n y młodości) lubił sprze czać się z P a w ł e m , że to szkoda czasu, skoro s t r z e l i ć m o ż n a do k u n y 2 — 3 razy w sezonie, że w ogóle są to łowy na cień. Ot, w p u s z c z a ć psa ś w i t a n i e m do ostępu, a osadzi k i e d y ś tumaka... — Sza! Sza! — o b u r z a ł się P a w e Ł —• Psa? I poco ten ruch? Ot, Idziesz sobie p o w o l e ń k u — t w a r z starego z n ó w ł a g o d n i a ł a — i cały w t y m smak. Snleg leży, i on tobie mówi. Ileż to powie śnieg, kiedy na niebo ledwo w y s z ł a zarka m a l e ń k a j a k stroinka I świeci. Psa! Smak w t y m , że cicho 1 pięknie... — M o nolog nie k o ń c z y ł się zresztą. — A j a k j u ż zaszeleści w koronie, to wtedy „czuj duch!" Stoisz, a i serce s t a n ę ł o , nie bije. T y l k o ocza m i wodzisz t u i tam. A ona przewija się przez gałąź, j a k woda „ c i e k n i e " po pniu. W ten jeden moment strzelić trzeba p r ę d k o , p r ę d z i u t k o ! I bywa, że — nic... A l e z n ó w pa z u r k i z a s k r z y p i ą na korze, obsuwa się i spa da. Prosto — m o t y l zbity t y m ołowiem... K i e d y ś poszliśmy z P a w ł e m na tumaka (jednak!) — i u r o k tych ł o w ó w o k a z a ł się j a k najprawdziwszy. Stary po prostu zagu bił wszystkie te romantyczne ciągotki, a oka zał się sobą, czyli d o s k o n a ł y m tropicielem. K a ż d e zadrapanie na pniu m i a ł o dla niego ściśle o z n a c z o n ą d a t ę I — co w a ż n i e j s z e — celowość. 2k)stawiał, w i ę c beztrosko ś l a d i od n a j d y w a ł go tam, gdzie chciał odnaleźć. B u d o w a ł j a k ą ś teorię, złożoną z tych d e l i k a t nych ściegów, k i e r u n k u w i a t r u , znajomości terenu I n a w y k ó w zwierzęcia. B y ł e m zgubio ny i m i a ł e m w r a ż e n i e , że całe to tropienie spełznie na niczym, kiedy nagle p o s y p a ł o się igliwie i m i ę d z y ziemią i niebem p r z e m k n ą ł cień sporego zwierzęcia. P o d n i o s ł e m strzel bę i w i d z ę d o k ł a d n i e , j a k kuna sznuruje p ł a s k o po srebrnawej gałęzi osiki. Do dziś nie rozumiem, w j a k i s p o s ó b w y w i n ę ł a z tej pozycji arabeski, z s u n ę ł a m i się z muszki i j u ż s p ł y w a ł a niżej — j a k d ł u g a i dziwnie puszysta rakieta. Wtedy w ł a ś n i e , kiedy moje ś r u t y s y p a ł y się j a k groch na osikę, strze lił łtrótko dziadek-romantyk. T u m a k z w i n ą ł się w locie w k ł ę b e k , potem g w a ł t o w n i e roz p r o s t o w a ł i p a c n ą ł p ł a s k o w śnieg. I wtedy dopiero w r ó c i ł y echa s t r z a ł ó w — „Bach, bach!"... Siadam na p i e ń k u I w y c i e r a m czoło chu steczką. Las dziki, j a k i e ś komysze, p a p r o ć aksamitnie zasrebrzona. Na osice zwaliste gniazdo, pewnie po j a s t r z ę b i a c h . P a w e ł j a k by z a p o m n i a ł o kunie I m i ę k k ą I r c h o w ą s z m a t k ą przeciera zamek berdankL W c i ą gam nosem powietrze — leży śnieg, a pach nie grzvbamL • K i e d y ś p r z y j e c h a ł e m na ferie ś w i ą t e c z n e . Trosk j u ż w głowie co niemiara. Po pierwsze. lisy j a k b y ktoś w y m i ó t ł , śnieg w lasach sczerniał, hula wiatr. Noce ciężkie i czarne — bez ś w i a t ł a . Zasiadki przy padlinie — nieu dane. Po drugie g ł o w ę d r ę c z y m y ś l : czym za p ł a c ę za s t a n c j ę w miasteczku? Ba, w domu nie ma pieniędzy. Nawet ł a d u n k ó w do strzel by pożyczył CierpichowskL Lis oczywiście, t y l k o lis r a t o w a ł b y sytuację... Raz j u ż m y k i t a m a j a c z y ł w szuwarach, p r z e s u w a ł się b a ż a n c i m p o b r z e ż e m . Ale z tych z m a r t w i e ń i trosk k r e w u d e r z y ł a do głowy i s t r z e l i ł e m j a k fuszer — k r o k przed. Ś r u t w y r ą b a ł ścieżkę w szuwarach. Z a c i s n ą ł e m zęby. Bagno ś m i a ł o się s w y m srebrnym gardłem. Z a w ę d r o w a ł e m do d u ż e g o lasu j u ż pod s i w y zmierzch. Nóg nie czuję i siadam na pniu. Niewesołe myśli w głowie. Ale w i a t r u s t a ł , p r ó s z y śnieg, niebo oddycłta t y m śniegiem. I nagle po plecach s p ł y w a j a k b y mrowie, j a k b y leciutki w s t r z ą s elektryczny. P o d n o s z ę g ł o w ę i w siatce gałęzi o d n a j d u j ę znajomy kształt. Myśli j a k b ł y s k a w i c e : dziadek P a w e ł , pogoń i t u m a k — ustrzelony z d ł u g i e j rusz nicy. Ale siedzę I nogi t k w i ą w śniegu. W t y m czasie lufy strzelby p o d j e ż d ż a ł y w o l niutko do góry. Jeszcze metr, t y l k o bez po śpiechu, t y l k o „czuj duch!", j a k m a w i a ł Pa weł. I strzał. Wtedy robi się z n ó w g o r ą c o , ale p ł a t k i śniegu g r u b i e j ą , lepią się do t w a r z y i chłodzą. S t r z a ł w y k r ę c i ł k u n ę I zniósł w czeluście d ł u g i c h czarnych gałęzi. P u d ł o ? Nie. Spada! Jedna jest t y l k o droga po ś m i e r t e l n y m strzale: droga w dół. • K i e d y ś na stancji o d p i e c z ę t o w a ł e m list (na t u r a l n i e i o łacinie j u ż wiedzą!...). A potem c z y t a ł e m : „ G a j o w y P a w e ł u m a r ł w lesie. Znaleźli go przypadkowo. Siedział oparty plecami o s o s n ę I oczy p a t r z y ł y w niebo. Strzelba leżała na kolanach. Siedział od ś w i t u — bo skostniaL K w a r t a ł szósty, uroczysko nazywa się Stare Osiny..." Tej nocy z m ł o d z i e ń c z ą t k l i w o ś c i ą p r ó b o w a ł e m odnaleźć ś l a d jego ostatniej przygody z tumakiem. W i e d z i a ł e m bowiem, że leży ponowa, że w y s z e d ł jeszcze przed ś w i t e m i ' w y c z u w a ł jej m i ą ż s z butami. Wolno wdzie r a ł się w serce śniegów, nieskazitelnych j a k jego serce. Czy czuł, że to ostatni raz w ę druje szlakiem pod świt, że owa gwiazdka, k t ó r ą n a z y w a ł s t r o i n k ą , jest m u bliższa niż kiedykolwiek? Czy ó w tumak, uroda dzikich lasów, zdołał jeszcze w y w i n ą ć pętlę, oczaro w a ć i z s u n ą ć się w d ó l z iglicy czarnej musz k i — k u dziupli?... B y ł o na pewno cicho i p i ę k n i e na s t a r y m u m i ł o w a n y m szlaku. T a k u m i e r a j ą c ( m y ś l a ł m ł o d y człowiek) .„zostaje s i ę " w lesie, przeni ka w r d z e ń i głąb. Czyż może bowiem k ł a m a ć taka prostota serca?... I k a ż d y t u m a k strzelony o d t ą d — nale żał j u ż do dziadka P a w ł a . Kryftyn Mazurkiewici II Ł o w y te dały okazję do bardzo wldlu cleltawych obserwacji, z a r ó w n o jeśli chodzi o t a k t y k ę ataku j ą c y c h d r a p i e ż n i k ó w , jak l o sposoby piirony ze strony p r z e ś l a d o w a n y c h przez nie z w i e r z ą t . Zręcz nie w y k o r z y s t y w a ł y one możliwość^ u n i k u l u b przynajmniej ucieczki do k r y j ó w e k ' a nawet — Jeśli chodzi o zające — nleldedy b e z p o ś r e d n i o od p i e r a ł y atak gołęblarzy, 1 t o często skutecznie, d a j ą c t y m d o w ó d , i ż opinia o i c h t c h ó r z o s t w i e nie zawsze Jest uzasadniona. JjDWJECTWd PIĘKNY P O K O T JBŁEN W T U R C J I Na dość znacznych obszarach T u r c ] l a miano wicie w Kórzysiych czĘŚciach AnaŁolii w y s t ę p u j e Jeleń maral <Cervus elaphus mara! Og.). Są t o tereny p o r o ś n i ę t e w g ó r n y c h partiach jc<iJą li sos ną, w dolinach zaś r ó w n i e ż bukiem, d ę b e m i kasz tanowcem. Bogaty podszyt k r z e w ó w liściastych, m . i n , miejscowe odmiany maliny, zapewnia Je leniom obfitość paszy w alągu całego r o k u . t y m w i ę c e j . Iż okres zimy t r w a k r ó t k o , przy n i k ł e j na ogól p o k r y w i e ś i ^ t n e J , M i m o sprzyjające Warunki naturalne (obfitość paszy, odpowiednie, zbliżone do pierwotnego, siedlisko), pogłowie Clenia w T u r c j i jest bardzo nieliczne. W lepiej rozpoznanych łowiskach w p ó ł n o c n o - z a c h o d n i e j części k r a j u ocenia się Iż na 1000 ha lasu przypada n a j w y ż e j Jeden Jeleń. A źe b y i u j e on w chmarach po 20—25 szl. przez prawie cały r o k . m o ł t i w o ś ć spotkania się z p ł o w y m zwierzem, nie posiadaj ą c y m w dodatku ustalonych przesmyków, jest n a p r a w d ę nikła. W g ó r a c h A n a t o l i l nieliczne Jest r ó w n i e ż pogło wie sarny l dzika. P r z y c z y n ą tego Jest prawdo podobnie m . I n . w y s t ę p o w a n i e w ł o w i s k a c h w*ielkich d r a p i e ż n i k ó w . ' & miajiowicle niedźwiedzia brunatnego i przede wszystkim d o ś ć Hcznego wilka. J e l e ń maral osadza pięJtne p o r o ż e , a mimo to nie Jest on w T u r c j i przedmiotem Intensywnych p o l o w a ń . R ó ż n e sa tego przyczyny, w k a ż d y m b ą d ź razie sprawdza s i ę t u raz Jeszcze r e g u ł a . Iż obfitość zwierza stoi w p e w n y m stosunku do liczby m y ś l i w y c h . Dopiero zainteresowanie się cdowieka przedmiotem Jego pasji łowieckiej przyczynia 9lę do wzrostu pogłowia zwierzyny, nawet przy m n i e j j u ż w ó w c z a s sprzyjających warunkach naturalnych. O OGRANICZENIE ODSTRZAŁU PRZEPIÓREK Z t a k i m wnioskiem w y s t ę p u j e radzieckie czasopiismo ł o w i e c k i e „ O c h o t a l Ochotniczje Chozlajstwo" (nr 9/59). m o t y w u j ą c go silnym przerze dzaniem się pogłowia tego m i ł e g o l pożyteczDCgo pti^szka, p r z e t w a r z a j ą c e g o na s m a c z n ą dzi czyznę o g r o m n ą ilość nasion szkodliwych chwa stów polnych. Powodem zaniku przepiórek w Z w i ą z k u BadziecW m jest rabunkowa niekiedy eksploatacja rodzimego zwierzostanu, zarówno przez m y ś l i w y c h , j a k 1 przez l u d n o ś ć w i e j s k ą n i e k t ó r y c h o k r ę g ó w , łowiącą p r z e p i ó r k ę w okre sie masowych j e j p r z e l o t ó w przy użyciu sposo bów zakazanych przez prawo, j a k np- sieci l u b nocą przy sztucznym świetle i t p . Czasopismo w y s t ę p u j e z wnioskiem, aby w ogóle zakazać polo wania na p r z e p i ó r k i w pasie szeroJcości 20 k m wzdłuż brzegów Morza Czarnego, z a ś poza t y m pasem u s t a n o w i ć n i e p r z e k r a c z a l n ą n o r m ę dzien nego Odstrzału na m y ś l i w e g o . Wi'ialąc z uznaniem t ę Ini-cjatywę musimy s t w i e r d ^ ć , iż m o ż e m y lednak t y l k o zazdrościć naszym radzieckim p r z y j a c i o ł o m tego, iż w ogóle mają o n i Jeszcze k ł o p o t y z n a d m i e r n ą e ł ^ l o a t a cją tego gatunku zwierzyny. M y podobnych kło p o t ó w niestety j u ż m^ieć nie m o ż e m y , po prostu dlatego, iż od k i l k u lat p r z e p i ó r k a stała się w Polsce p r a w d z i w ą rzadkością — w ł a ś n i e z po wodu nadmiernych . o d ł o w ó w w w i e l u krajach leżących na szlaJiach Jej dorocznych p r z e l o t ó w . Prawdopodobnie pewien w p ł y w m a j ą r ó w n i e ż nie s p r z y j a j ą c e r o z m n o ż y ' t e g o ptaszka zmiany k l i m a tyczne. W Związku Radzieckim p r z e p i ó r k a zasiedla w okresie wiosny i lata ogromne obszary, dochod^ząc na p ó ł n o c y europejskiej części ZSRR aż do Wysp Solowleckich, na wschodzie za*;, na Syberii, a ż do g ó r n e g o biegu r i e k l Leny. .Nie wielka część radzieckich p r z e p i ó r e k zimuje na Zakaukaziu craz w rejonie A ł t a j u , ogromna większość odlatuje natomiast Jesienią do A f r y k i i c i e p ł y c h okolic AiZjl. 12 Belgijskie czosoplsmo ł o w i e c k i e ,.L« S l . Hubert Club de Belgique" w korespondemcjl z A n g l i i i n formuje o niezwykle w y s o k i m pokocie, uzyska n y m t a m w diuu 1 paźdzlemLka 1959 r . Mlanowlcde w siedem strzelb ubito ZOZO sztuk z w i e r z y n y , w czym a ż 1834 k u r o p a t w y , 54 b a ż a n t y , 36 grzywa czy. 86 zajęcy 1 10 k r ó l i k ó w , uczestnikom polowa nia nie u d a ł o się jednak pobić rekordu wyso kości dzleraiego pokotu, k t ó r y p a d ł w A n g l i i w 1952 r . w RothwcU, w o k r ę g u Llncolnahlre, 1 w y nosił a ż 2119 szt. z w i e r z y n y ! Nie ]es'.e4my zwolennikami . . r e k o r d ó w " w dzie dzinie m y ś l i s t w a , g d y ż staje się ono w t e d y zwy k ł y m t y l k o strzelectwem. T y m niemniej należy p o d k r e ś l i ć , i ż w obu przypadkach lwią ozęść po k o t u s t a n o w i ł y k u r o p a t w y , i to p ę d z o n e p a ź d z i e r nikowe k u r y . Ś w i a d c z y t o pocłileboiie z a r ó w n o o zasobności angielskich łowisk w t ę z w i e r z y n ę , Jak i o w y s o k i c h kwalifikacjach strzeleckich uczestników polowań. WARTO WYPRÓBOWAĆ Czasopismo ..Ochota i OchotTilczje Chozlajstwo", organ radzieckiego ministerstwa rolnictwa, p u b l i k u j e w nrze 5/59 a r t y k u ł na temat p o ż y t k u , j a k i gospodarce ł o w i e c k i e ] pT^ynleść m o ż e uprawa r o ś l i n y zwane] „ s a c h a l i ń s k ą gryką" (łacińskiej nazwy niestety nie podano). Jest t o roślina wieloletnia, d o r a s t a j ą c a 4 m w y sokości i dająca z hektara — j a k w y k a z a ł y liczne p r ó b y polowe — cd 1000 d o 4000 c e t n a r ó w zielone] masy, d o s t a r c z a j ą c e j w y b o r n e j w y s o k o w a r t o ś c i o wej paszy, n a d a j ą c e j się z a r ó w n o na k i s z o n k ę , j a k i c h ę t n i e pobieranej przez z w i e r z ę t a kopytne, za j ą c e i ptactwo, zwłaszcza j e i l l chodzi o m ł o d e p ę d y . Z c h w i l ą wiosennego ocieplenia się (przy temperaturze + ]5°C) gryka ta zaczyna niesłycha nie szybko r o s n ą ć (dobowe przyrosty do 10 cm), osiągając w warunkach rosyjskich w k o ń c u maja w y s o k o ś ć do 1,5 m . W europejskiej części ZSRR r o ś l i n a ta daje flę z powodzeniem u p r a w i a ć na olbrzymim areale, s i ę g a j ą c y m od Archanglelska i K i r o w a na północy, do Rostowa 1 Anapy na po ł u d n i u ; udaje f^lę w r ó ż n y c h waru^nkach klimatycz nych i na bardzo r ó ż n y c h glebach, nawet suchych. Najlepsze j e j r o z m n a ż a n i e — wegetatywne. S y g n a l i z u j ą c p o w y ż s z e 1 c d s y ł a j ą c zainteresowa nych po bliższe szczegóły do w^pomnianago arty k u ł u , s ą d z i m y , iż w a r t o b y ł o b y p o c z y n i ć l u nas p r ó b y z u p r a w ą sachalinskiej g r y k i , g d y ż jest t o roślina d o s t a r c z a j ą c a d u ż y c h ilości dobrej paszy i n a d a j ą c a się na remizy dla sarn 1 drobnej zwie rzyny. 9 0 R 0 L N I C T W 0 ODZYWA NA Z A C H O D Z I E Parokrojnie i n f o r m o w a l i ś m y o u p r a w i a n i u Łowów z sokołama i i n n y m i d r a p i e ż n y m i ptakami w ZSRR 1 na W ę g r z e c h . Niedawno czasopismo zachodnionlemleckie ..Wild u n d Hurvd" (nr 62—17/59) opu b l i k o w a ł o obszerne sprawordanie z t r z y d n i o w y c h pokazowych .,łowćw z p t a k i " , odbytych w Nad renii w dniach 15—18 p a ź d z i e r n i k a 1959 r,, z okazji zjaizdu s o k o l n i k ó w niemieckich w Kranichsteln. Z uwagi na specyfikę tematu, ograniczymy s i ę do k r ó t k i e j t y l k o wzmiankd, iż w czasie tego poikazu zademonstrowano ogółem 39 golębiarzy, 19 s o k o ł ó w wszelkich m o ż l i w y c h ras oraz 1 k r o gulca. W czasie d w u - i p ó l d n i o w y c h łowów, w k t ó r y c h wzięty czynny udział t y l k o 4 sokoły i 19 gołębia rzy, złowiono o g ó ł e m : przy użyciu sokołów ~ 12 k u r o p a t w i 2 b a ż a n t y , przy pomocy zaś g o l ę h i a r z y — 4 kuropatwy, 15 b a ż a n t ó w , 12 za jęcy i 4 dzikie k r ó l i k i . Polowano z a ś w ł o w i s k u bardzo bogatym we w s z e l k ą d r o b n ą z w i e r z y n ę . Nikłe w y n i k i blisko t r z y d n i o w y c h ł o w ó w d a ł y okazję niemieckiemu sprawozdawcy, znanemu ornitologowi drowi Heinzowl B r i l l l , do podkreślenia. Iż sokolnicy n i e polują ze s w y m i ptakami gwoli obfitej zdobyczy, ale dla czystego sportu, d l a emo cji, Jaką daje w i d o k Wyskawlcznie a t a k u j ą c e g o ptaka. Stwierdza on rówjileż, do pewnego stopnia słusznie, iż łowy te p o w i n n y b y ł y d a ć Ich uczest n i k o m m o ż n o ś ć naocznego przekonania s i ę , Iż powszechnie w ś r ó d m y ś l i w y c h p a n u j ą c e przekona nie o rozmiarze strat, jakie p r z y n o s z ą naszym ło w i s k o m skrzydlate d r a p i e ż n i k i , jest stanowczo przesadzone. Ta ostatnia teza dra BrtUla Jest, naszym izdajilem, t y l k o częściowo słuszna, a w k a ż d y m razie wyma ga Jednego w a ż n e g o u z u p e ł n i e n i a . Wspomniane polowania z s o k o ł a m i o d b y w a ł y się w październi k u , a w i ę c w okresie, k i e d y zwierzyna była w o p t i m u m swego fizycznego rozwoju l kiedy na polach mogła znaleźć Jeszcze sporo osłony w po staci p ó ź n y c h okopowych, warzyw polowych i t p . z p e w n o ś c i ą zaś zupełnie Inaczej p r z e d s t a w i a ć się b ę d z i e sprawa r o z m i a r ó w tych strat w okresie r o i m n o ż y drobnej zwierzyny l u b t e ż w warunkach izijnowych, .kiedy na polach zupełnie brak osłony naturalnej, zaś mjozy 1 głód osłabiają zdolność zwierzyny do ucieczki l u b obrony przed napastu j ą c y m i ją s k r z y d l a t y m i d r a p i e ż n i k a m i . C l POTRAFIĄ W S Z Y S T K O WYKORZYSTAĆ K t O? Oczywiście nasi p r a k t y c z n i p o ł u d n i o w i s ą siedzi. Świadczy o t y m m . I n . r ó w n i e ż 1 ogłoszenie, Jakie ostatnio u k a z a ł o s i ę w czasopiśmie „MysUvost" (nr. 12/59). Zawiadamia ono, iż f i r m a D I K , Praha, Hradec Kralove I V , zakupuje od myśli w y c h l o t k i dzikich kaczek, k u r e k wodnych, b a ż a n t ó w , s ł o n e k 1 kwiczołów, a t a k ż e wszelkie p i ó r a kuropatw, dalej p i ó r a z piersi i grzbietu kaczo r ó w I t d . Po co? A no po prostu dla w y r o b u s p r z ę t u wędkarskiego. A może sprawą? by t a k z a i n t e r e s o w a ć s i ę 1 u nas t ą ZNOWU L O S W CZECHOSŁOWACJI W Czechosłowacji loś w y g i n ą ł przed przes:do stu l a t y . Nic w i ę c dziwnego. Iż pojawienie s i ę w paź dzierniku 1957 r . łosia w o k r ę g u Ustl nad Ł a b ą w y w o ł a ł o nie byle j a k ą s e n s a c j ę w ś r ó d m y ś l i w y c h i l e ś n i k ó w czeskich. T r w a ł a ona z g ó r ą dziesięć m i e s i ę c y , w czasie k t ó r y c h b y k koczował po czeskich łowiskach, b y wreszcie z g i n ą ć od k u l i n i e d o ś w i a d c z o n e g o m y ś l i w e g o , k t ó r y sądził, iż o d strzelił selekcyjnego jelenia. Dnia 26 w r z e ś n i a ub. r. poJawU się n o w y ł o ś w powiecie Dećin, niedaleko od granicy z NRD, k t ó r y obecnie przebywa w okolicy w y j ą t k o w o m a ł o lesistej, I do tego suchej, i nie przejawia specjal nej o s t r o ż n o ś c i wobec ludzi. Zwierz znajduje s i ę pod s t a ł ą o b s e r w a c j ą m y ś l i w y c h i l e ś n i k ó w , pra g n ą c y c h u c h r o n i ć go od złej przygody. Ten drugi z kolei przypadek p r z y w ę d r o w a n i a łosia do CSR wskazuje na t o . iż nasze kampinos kie czy rajgrodzkle łosie istotnie d o k o n u j ą w okresie bukowiska dalekich w ę d r ó w e k . Dziwnym wydaje s i ę Jednak, iż t a k m a ł o mamy o nich obserwacji p o c h o d z ą c y c h z t e r e n ó w , k t ó r e losie musza p r z e m i e r z y ć , n i m z a w ę d r u j ą za g r a n i c ę . ' L . P. P 0 Z 1 A M I Ę T A DOKARM W I E R Z OCHRONIE J C I E lANIU Y N Y ŁOWISKA M(VCłł STYCZEŃ 1900 ROK O c t u a n i a j c ł * gołębie pocztowe — wota ipefwlen m y ś l i w y do braci z cecbu ś w . H u berta, Gołębie pocztowe wytresowane w le cie, giną z w y k l e w Jesjenl podczas polo w a ń . Tymczasem p t a k i te o d d a j ą podczas w o j n y w i e l k i e usługi. Ntem'Ie>okle gołębie pocztowe no9zą pod s k r z y d ł e m herb p a ń . stwowy i za Ich 'zablcie grozi surowa ł m r a . Tresura g o ł ę b i jest ogromnie mozolna. Za patrywanie r o l n i k ó w , te g o t ^ e z r z ą d z a j ą na polach szkody. Jest mylne, stwierdzono raczej, że ptadtl te niszczą m n ó s t w o roba c t w a 1 nasion zielska; jedynie podczas sie w u mogą zrządzić drobne szkody, ale w t y m czasie g o ł ę b i e pocztowe kursują rzadko. Zandarmciia nlesniecka śledzi t y c h , któirry m o r d u j ą golęitide poczitowe. O polowaniu na dropie. W s p a n i a ł y ten ptak, a tak p o ż ą d a n y przez m y ś l i w y c h , zamieszocuje, jak wiadomo, urodzajne stepy g u b e m i l p o ł u d n i o w y c h oraz n i e k t ó r e miej scowości na Kujawach, w ŁowlcOCiem i na Podlasiu. Jak trudne Jest poLorwanle na d r o . ple, sądzić m o ż n a z t ^ o , że upolowanie dropia m y ś l i w i p o r ó w n u j ą z ubiciem nledźwledizia, gdzie takowe s ą . e zajączków Jest prawie nfk-a^otyikaną kością. Zając na krze. Z Podzamcza donosŁą nam, że podczas ruszenia lodów p r z y p ł y n ą ł Wisłą na t a f l i lodowej zając. Biedny sza r a k nie mógł się u w o l n i ć , g d y ż dw^e b r y ł y lodu ścisnęły mu t y l n e Skoki. P r z y p u s z c z a ć naileży, że albo z a j ę c z y n a chciał się przez Wisłę p r z e p r a w i ć i t r a f i ł w ł a ś n i e na r u s z ę , nie lodów, alłx>-ll też, że zrobił s<^ie kotH'nę ina lodzie. Zające. Gospodynie warszawskie, któ r e -ohclaty natryć zająca na święta, narze k a ł y na zbyt w y g ó r o w a n ą c e n ę . H a n d l u j ą c y twierdzą, żc wysokŁe ceny są s k u t k i e m ma s ó w k o wywozu polskich z a j ę c y za granicę, k t ó r a za kaiżdego ubitŁeigo naszego zająca płaci bardzo dobrze. S t ą d na r y n k u war szawskim odczuwa się bra^ dowozu z a j ę c y , a co za t y m idzie, znaczne i c h p o d r o ż e n i e . STYCZEŃ Dzielny m y ś l i w y . — M ą ż szanowneij Sią'siadki musi b y ć dzielnym m y ś l i w y m . C z ę . 'sto U4[dzę, j a k przechodzi koto naszej w i l l i w p e ł n y m rynszturilpu m y ś l i w s k i m . — E, lepszy on automobilista, niż m y ś l i w y ; z polowania wraca zazwyczaj z puatyml r ę k o m a , natomiast Ilekroć wyjedzie auiteim, za k a i d y m rasem coś przywiezie: to gęś przejecłianą, to p a r ę kaczek, to wresz c i e k u r ę . A wczoraj — ito narwet p r z y w i ó z ł spore p r o s i ę . . . (Wuesn) 1930 R O K Płodność zajęcy. W Jagd-und Kinologiscłie Rundscłiau zmajdujemy nćkstępującą n o t a t k ę : „Dnia 13 kwłeibnia br. przy obcho dzie r e w i r u z moim l e ś n y m z n a l a z ł e m kot linkę z 8 i d l k u dniowym i z a j ą c z k a m i . Z u pehile jednakowa w i e l k o ś ć wskazuje, że n i e poołiodziły one od d w ó c h czy trzech matek. Czegoś podobnego nie w i d z i a ł e m jeszcze w mojej 27-letnlej praktyce. Wszak Dtiezel w dziele ..Nlederjagd" pisze, że rztit żubr należy do r z ę d u parzystokopytnych p r z e ż u w a j ą c y c h , rodziny pustorogich, podrodziny w o l o w a t y c h ; żutw Jest najwlęłcszyni z w i e r z ę c i e m euro. pejsk'lm: mierzy do 350 cm długości t 200 om w y s o k o ś c i w kłębie, a c i ę ż a r ciała s a m c ó w dochodzi do 850 k g ; rzad Odczyt przez radio. Dnia 25 stycznia w warszawoiklm Radio Odczytał artysta T. Frenkiel p r a c ę p. W. Marylskiego pt. .,Ło w y u podnóża g ó r y Ruvenzeri w A f r y c e " . Jest to opis w y p r a w y na b a w o ł y czarne i czerwone. p o ż y w i e n i e ż u f r a w okresie l e t n i m s k ł a da się g ł ó w n i e z t r a w , izlół i liści, w z l . mie z p ę d ó w 1 k o r y drzew i k r z e w ó w ; Czy wiecie, że . ż u b r n i e g d y ś w y s t ę p o w a ł licznie w la sach c a ł e j niemal ICuropy i zinaczneij czę ści A z j i . Obecnie hodowany Jest w s t a n ę póldziłtlm w rezerwatach, g ł ó w n i e w Pol sce i ZSRR, poza t y m .w Niemczech 1 Szwecji; . żutiry Żyją w m a ł y c h stadkach r o d z l n j i y c h po k i l k a sztuAc, stare samce t y j ą p r z e w a l i ć samotnie; , Polsica posiada najwięcej żubrów na świecie i Jest j e d y n y m krajem, w k t ó r y m część pogłowia t u b r ó w bytuje na swotoodaJie: , ze zmysłów m a j ą ż u b r y dobrze rozwi n i ę t y s ł u c h i w ę c h , widzą natomiast sła bo. O d z y w a j ą się rzadko mruczącym, dość s ł a b y m g ł o s e m ; , typowym siedliskiem żutyrów są lasy mieszane l liściaste o charakterze pier. w o t n y m , dobrze podszyte k r z e w a m i ; . przez więknoą część d n i a ^ b r y ocłpoczy. w a j ą : śpią lub p r z e ż u w a j ą ; na 2 — 3 ga dziny iprzed zachodem ^ o ń c a wy<cłiod!ą na ż e r o w i s k o i ż e r u j ą d o raoa; , okues godowy czyli ruja zaczyna się w drugie] p o ł o w i e sierpnia i t r w a przez cały w r s e s l e ń . W miaju l u b ozerwcu kro wa po okx>ło 40-tygodnloweJ cdąiży rodzi Jedno d e i ę ; • . d o j r z a ł o ś ć p ł c i o w ą ż u b r y (»i4gają p i e r o w s z ó s t y m rckju życta; do stare b y k i l k r o w y w okresie k a r m i e nia cieląt są agresywne i c z ę s t o atalcują ż e r u j ą c e w pobliżnj jelenie, ł o s e l u b pa s ą c e się konie, adarzaly się t e ż wypadJci atakowania cztowieka; iabry t y j ą d o *S lat. sebral A. B . Dnia 15 lipca 1959 r. u k a z a ł a się w B u ł g a r i i seria złożona z 6 z n a c z k ó w , na k t ó r y c h przedstawione są najpopularniejsze p t a k i U s ó w l p ó l . 2 st. — o l l w k o w o b r u n a t n y (zielonoczamy) — s i k o r l d , 8 st. — p o m a r a ń c T o w o b r u n a t n y (czamooUwkowy) — dudek, 16 st. b r u n a t n y (czarnobrunatny) — dzięcioł, 45 st. — brunatny (zielonoczarny) ~ kuropatwa izara, 60 st. — ciemnoniebieski (zlelonoszary) — kuropatwa skalna, 80 st. — niebieskozieiony (oliwkowoszary) — kukutłca. N a k ł a d z n a c z k ó w wynosi 400 t>'sięcy serii. F. B. KĄCIK FILATELISTYCZNY M I L I C J A W WALCE Z KŁUSOWNICTWEM KoL Hubert Lasota — Jedlina Zdrój FYTANIJE 1: K t o jest o b o w i ą z a n y u t r z y m y w a ć s t r a ż n i k ó w ł o wieckich na części polnej, a k t o na części leśnej obwodu ł o wieckiego i j a k i e s ą zadania s t r a ż n i k a łowieckiego? Odpowiedź: S p r a w ę p o w y ż s z ą n o r m u j ą przepisy art. 37 i n a s t ę p nycłi ustawy z dnia 17 czerwca 1959 r. o hodowli, ochronie z w i e r z ą t ł o w n y c h i prawie łowieckim. Zgodnie z t y m i przepisami o l m w i ą z e k u t r z y m y w a n i a s t r a ż n i k ó w ł o w i e c k i c h w obwodzie w y d z i e r ż a w i o n y m spoczywa na d z i e r ż a w c y (kole łowieckim), z w y j ą t k i e m o b w o d ó w l a sów p a ń s t w o w y c h , na k t ó r y c h u t r z y m y w a n i e s t r a ż n i k ó w łowieckich należy do o b o w i ą z k ó w p r z e d s i ę b i o r s t w l a s ó w p a ń s t w o w y c h . Tak więc na części polnej obwodu łowieckiego, jak i na czę£ci leśnej nie*stanow i ą c e j własności P a ń s t w a (np. w lasach chłopskich) u t r z y m y w a n i e s t r a ż n i k ó w łowieckich należy do o b o w i ą z k ó w koła łowieckiego, dzier ż a w i ą c e g o dany o b w ó d łowiecki, przy czym s t r a ż n i k łowiecki o b o w i ą zany jest m i e s z k a ć na terenie l u b w pobliżu obwodu łowieckiego, w k t ó r y m p e ł n i służbę. S t r a ż n i k ó w łowieckich na obszarze l a s ó w p a ń s t w o w y c h p o w o ł u j ą p r z e d s i ę b i o r s t w a l a s ó w p a ń s t w o w y c h (nad leśnictwa) spośród p r a c o w n i k ó w terenowych p a ń s t w o w e j a d m i n i stracji l e ś n e j . Zadania (uprawnienia i obowiązki) s t r a ż n i k ó w ł o w i e c kich s ą o k r e ś l o n e w art. 38 i 39 ustawy z dnia 17 czerwca 1959 r. o hodowli, ochronie z w i e r z ą t ł o w n y c h i prawie łowieckim. Przedruk tej ustawy został zamieszczony w nrze 14 (1113) „ Ł o w c a Polskiego" z dnia 15 lipca 1959 r., jak r ó w n i e ż w „ K a l e n d a r z u M y ś l i w s k i m " na r o k 1960. P Y T A N I E 2: Czy m y ś l i w y — członek k o ł a łowieckiego — obo w i ą z a n y jest k a ż d y wyjazd do ł o w i s k a na polowanie i n d y w i dualne zgłaszać w ł a d z o m kola i organom administracji lasóv/ p a ń s t w o w y c h oraz k o m u konkretnie należy zgłaszać wyjazd do ł o w i s k a ? O d p o w i e d ź w y n i k a z art. 30. ust. 2 ustawy z d n a 17 czerwca 1959 r. 0 hodowli, ochronie z w i e r z ą t ł o w n y c h i prawie łowieckim oraz z po s t a n o w i e ń § 10 Regulaminu P o l o w a ń , zatwierdzonego przez Pre zydium Naczelnej Rady Ł o w i e c k i e j (przedruk w „ K a l e n d a r z u M y ś l i w s k i m " na r o k 1960). Zgodnie z art. 30 ustawy do w y k o n y w a n i a polowa nia w w y d z i e r ż a w i o n y m obwodzie ł o w i e c k i m wymagane jest m . in. u p o w a ż n i e n i e wydane przez d z i e r ż a w c ę t j . przez w ł a d z e k o ł a ł o w i e c kiego. Polowanie bez tego u p o w a ż n i e n i a jest polowaniem bez po siadania wymaganych u s t a w ą u p r a w n i e ń i podlega w m y ś l art. 55, pkt. 7 ustawy karze więzienia do lat 3 i g r z y w n y albo karze aresztu 1 grzywny. Tak więc przy polowaniu i n d y w i d u a l n y m , bez w z g l ę d u na rodzaj zwierzyny, na k t ó r ą się w k o n k r e t n y m w y p a d k u poluje (kuro patwa, kuna leśna, kwiczoły itp.), m y ś l i w y polujący indywidualnie o b o w i ą z a n y jest u z y s k a ć u p o w a ż n i e n i e (pisemne) od w ł a ś c i w y c h w ł a d z kola łowieckiego. U p r a w n i o n y m do wydania takiego u p o w a ż nienia jest łowczy kola. Ł o w c z e m u kola n a l e ż y też, stosownie do § 10, ust. 1 Regulaminu P o l o w a ń , zgłaszać k a ż d y wyjazd w teren. Nie ma jednak ż a d n y c h przeszkód, by wyjazdy w z g l ę d n i e wyjścia na teren obwodu łowieckiego przy polowaniach i n d y w i d u a l n y c h zostały z ł o w czym koła z góry uzgodnione na o k r e ś l o n e d n i lub okresy. M y ś l i w y p r z y b y w a j ą c y na polowanie indywidualne do części obwodu ł o w i e c kiego o b e j m u j ą c e j lasy p a ń s t w o w e o b o w i ą z a n y jest ponadto zgłosić swoje przybycie do tej części obwodu we w ł a ś c i w y m n a d l e ś n i c t w i e l u b t e ż w leśnictwie, w k t ó r y m zamierza polować. Jest to uzasadniono choćby z tego w z g l ę d u , że do p r z e d s i ę b i o r s t w l a s ó w p a ń s t w o w y c h na leży ochrona zwierzyny na terenie l a s ó w p a ń s t w o w y c h , i z tej p r z y czyny organy tych p r z e d s i ę b i o r s t w p o w i n n y b y ć poinfOTmowane 0 t y m , k t o i na j a k ą z w i e r z y n ę poluje w lesie. Organy te m u s z ą też m i e ć możność sprawdzenia, czy m y ś l i w y p o l u j ą c y w lesie posiada uprawnienia do w y k o n y w a n i a polowania. Nie ma i t u przeszkód, by m y ś l i w y po uzyskaniu odpowiedniego u p o w a ż n i e n i a od łowczego koła 1 po uzgodnieniu z n i m z góry d n i lub o k r e s ó w p o l o w a ń , zgłosił te d n i wzgL okresy we w ł a ś c i w y m n a d l e ś n i c t w i e wzgL l e ś n i c t w i e na pewien czas n a p r z ó d . A. C. SPROSTOWANIE W numerze 1/60 (1124) „ Ł o w c a Polskiego" z d n i a 1 stycznia 1960 r. z przyczyn od Redakcji n i e z a l e ż n y c h została z n i e k s z t a ł c o n a notatka „Rozstrzygnięcie konkursu fotograficznego „ Ł o w c a Polskiego" (koL 14 wiersz 20, 21) oraz podpisy pod n o t a t k a m i „ P G R d o k s z t a ł c a per sonel ł o w i e c k i " i „Wilki na Pomorzu", zamieszczonymi w rubryce „ M y ś l i w i p i s z ą " na kolumnie 15. P r a w i d ł o w y tekst z n i e k s z t a ł c o n y c h wierszy b r z m i : I I n a g r o d ę w sumie zL 750.— za prace pod godłem „ H u z a r " , autor prof. dr Teodor RafińskI, P o z n a ń . A u t o r e m n o t a t k i „ P G R d o k s z t a ł c a personel ł o w i e c k i " jest ini. B r o n i s ł a w S a ł u d a z Warszawy, zaś autorem n a t a t k i „Wilki na Pomorzu" — koL Jerzy G a r b i ń s k i z W a n z a w y . 14 O B Y T A K I C H WIĘCEJ W d n i u 4.XII.59 r. komendant Posterunku M O Długosiodło, pow. W y s z k ó w , s t sierż. W ł a d y s ł a w W a l i ń s k i , w czasie s ł u ż b y z a u w a ż y ł nieznanego osobnika z d u b e l t ó w k ą , k t ó r y na w i d o k funkcjonariusza M O zaczął uciekać, p o r z u c a j ą c dutjeltówkę. Po zatrzymaniu go s t w i e r dzono, że jest to k ł u s o w n i k C z e s ł a w Fijak z a m i e s z k a ł y we wsi L u b i e l Nowy. B r o ń została skonfiskowana, a przeciwko F i j a k o w i prowadzo ne jest doctiodzenie. W n a s t ę p n y m tygodniu, w dniu 12.XII. 59 r., ten sam komendant Posterunku z a t r z y m a ł drugiego k ł u s o w n i k a z n i e l e g a l n ą b r o n i ą m y ś l i w s k ą . Antoniego Z d z i s ł a w a Sobieckiego, z a m i e s z k a ł e g o we w s i Przetycz, pow. W y s z k ó w , k t ó r y systematycznie w y b i j a ł z w i e r z y n ę . Sobiecki został aresztowany. por. Kazimierz Zieliński K W MO w Warszawie SŁUŻBOWYIM S A M O C H O D E M — N A KŁUSOWNICTWO W d n i u 15 grudnia ub. r., na skutek meldunku z terenu, funkcjo nariusze Komendy Powiatowej M O w Pruszkowie zatrzymali samo chód s h i ż b o w y , w k t ó r y m j e c h a ł p r z e w o d n i c z ą c y Z a r z ą d u Powiato wego L P Z , Janusz Kostewicz, Wraz z Janem Sybilskim. W czasie k o n t r o l i znaleziono w aucie cztery k u r o p a t w y i jednego b a ż a n t a , a na ś c i a n a c h b a g a ż n i k a k ę p k i turzycy, co dowodzi, że ofiarą poprzed nich k ł u s o w n i c z y c h w y j a z d ó w p a d a ł y r ó w n i e ż z a j ą c e . Ś l e d z t w o prze prowadzone przez por. S t a n i s ł a w a K r y s t k a w y k a z a ł o , że Kostewicz u ż y w a ł s ł u ż b o w e g o samochodu do k ł u s o w n i c z y c h w y p r a w w teren, w czasie k t ó r y c h s t r z e l a ł i z a b i j a ł ze s ł u ż b o w e g o k b k s u z w i e r z ę t a ł o w n e , bez w z g l ę d u na czasy ochronne. Należy się s p o d z i e w a ć , że niezależnie od p r z y k ł a d n e g o ukarania niebezpiecznego k ł u s o w n i k a przez sąd p a ń s t w o w y , r ó w n i e ż w ł a d z e w o j e w ó d z k i e i centralne L i g i P r z y j a c i ó ł Żołnierza p r z e d s i ę w e z m ą k r o k i u n i e m o ż l i w i a j ą c e swoim c z ł o n k o m k ł u s o w n i c t w o z b r o n i prze znaczonej dla c e l ó w szkoleniowych i sportowych. Warszawska W o j e w ó d z k a Rada Ł o w i e c k a w d o w ó d uznania dla sprawnie przeprowadzonej a k c j i p r z e k a z a ł a do dyspozycji Powiatowej Komendy M O w Pruszkowie n a g r o d ę w w y s o k o ś c i zł 300.— Włodzimierz Olczyk Warszawa M O R D E R C A ŁOSIA P O D K L U C Z E M W dniu 29.XII. 59 r. został aresztowany Aleksander Gilewski za m i e s z k a ł y w P i e ń k o w i e , pow. Nowy Dwór. Gilewskiemu udowodnio no, że w okresie 1958 i 1959 r. z a k ł a d a ł systematycznie w P i e ń k o w i e w n y k i , w w y n i k u czego s c h w y t a ł 11 sztuk zajęcy i jednego łosia, ł ą c i n e j w a r t o ś c i 50.550 zł. Do w y k r y c i a k ł u s o w n i k a przyczynili się: komendant Posterunku M O Ł o m i a n k i , pow. N o w y E>wór, st. sierż. Z d z i s ł a w Szulkowski i posterunkowy, sierż. Tadeusz Ziółkowski. por. Kazimierz Zieliński K W MO w Warszawie niiili^ii piszą J K S Z C Z E O POJAWIANIU SIĘ &UBOPATW W M I A S T A C H W związltu 2 notatłcą Zd/lsJiswa Hynowsklego pt. ,.Kuropatwy w centrum B y t o m i a " ( „ Ł o w i e c Polski", nr 23/59) p r a g n ą i Ji podztelić sią s w o i m i spo s t r z e ż e n i a m i , d o t y c z ą c y m i pojawiania się k u r o p a t w w d u ż y c h miastach. Mieszkam w K r a k o w i e , w centrum miasta, przy ulicy Szpitalnej, k t ó r ą m o ż na zaliczyć do najruchliwszych. Jest p i ę k n a słoneczna pogoda p a ź d z i e r n i k o wa. Wtem przez otwarte okno mojego pokoju, mieszczącego się na I I p i ę t r z e , dolatuje — tak dobrze znanu — czyrykanie z w o ł u j ą c y c h się kuropatw. Zain t r y g o w a n y t y m , w y c h y l a m s i ę przez okno i w i d z ę p r z e c h o d n i ó w z podnie sionymi g ł o w a m i , p r z y g l ą d a j ą c y c h się n a r o ż n i k o w i p r z e c i w l e g ł e g o domu. I oto w i d z ę p i ę k n e g o koguta k u r o p a t w y , siedzącego na r y n n i e t r z y p i ę t r o w e j ka mienicy. Rdzawe upierzenie, na piersiach lśni w s p a n i a ł a podkowa. Jeszcze k i l k a t a k t ó w głośnego wabienia, po czym ptak z e r w a ł się i odleciał w s t r o n ą Rynku. O d r u g i m podobnym w y p a d k u d o w i e d z i a ł e m się od p. doc. J u r k o w s k i e j , k t ó r a w r ó c i ł a do k r a j u po m i e s i ę c z n y m pobycie w Czechosłowacji, d o k ą d w y j e c h a ł a w celach naukowych. Pani Jurkowska Jest c ó r k ą w y t r a w n e g o m y śliwego i często t o w a r z y s z y ł a swemu ojcu na polowaniach na k u r o p a t w y . I d ą c przez Vaclavske Namesti, g ł ó w n ą ulicę Pragi, w porze obiadowej, przy n a j w i ę k s z y m rucltu ulicznym, zobaczyła, te przechodnie stają l p a t r z ą cle- Wyitiwi/tuiot ftliiiliwi kawie ne ś r o d e k Jezdni. Oczom swoim nie c h c i a ł a w i e r z y ć , bo oto m i ę d z y szynami t r a m w a j o w y m i ciekła kuropatwa. Nadjeżdżające wozy tramwajowe i samochody z w a l n i a ł y biegu lub z a t r z y m y w a ł y się, aby nie n a j e c h a ć ptaka. A tymczasem biledna ptaszyna, zagubiona w t y m t ł u m i e , m n i e j w i d a ć bala się p o j a z d ó w niż ludzi, bowiem i l e k r o ć zboczyła w s t r o n ę chodnika, w r a c a ł a szybko na i r o d e k Jezdni 1 elekta dalej. Niestety p. Jurkowska nie m o g ł a da lej o b s e r w o w a ć , co się s t a ł o z k u r o p a t w ą , bo t ł u m uliczny Ją przesłonił. Pojawianie się ł m r o p a t w w centrum w i ę k s z y c h miast t ł u m a c z ę t y m , że p t a k i ' te m u s i a ł y b y ć p r z e ś l a d o w a n e przez j a k i e g o ś d r a p i e ż n i k a 1 p ę d z o n e w s t r o n ę miasta, dlatego też nie m o g ł y — Jak to Jest w Ich zwyczaju — odlecieć w k i e r u n k u swojej ostoi. Marek R o j o z l A i k l Rzeszów fiszą Na r o z k ł a d z i e przy udziale 24 strzelb znalazło się 217 zajęcy l 15 t i a ż a n t ó w - k o gutów. Podczas wspólnej kolacji, czyli — j a k przyjęto się m ó w i ć na Ś l ą s k u — ostat niego m i o t u przedyskutowano z kolegami czeskimi k l i k a z a g a d n i e ń ł o w i e c k i c h d o t y c z ą c y c h obydwu s ą s i a d u j ą c y c h p o w i a t ó w . Goście bardzo pochlebnie w y . rażall się o organizacji polowania. P o d o b a ł i m s i ę , t a k ż e sposób polowania p ę d z e n i a m i , g ł ó w n i e dlatego, że część zajęcy r u s z a j ą c a na t>oki i do tyłu nie b y ł a „ d o t y k a n a ś r u t a m i " i uchodziła z u p e ł n i e zdrowa. Na z a k o ń c z e n i e ostatniego m i o t u " goście obdarzyli polskich m y ś l i w y c h w a r t o ś c i o w y m i k s i ą ż k a m i o tematyce ł o w i e c k i e j i d z i ę k u j ą c za m i ł o s p ę d z o n e chwile g o r ą c o z ^ r a s z a l l na Jeslenno-zimowe polowania w p r z y s z ł y m sezonie do Czechosłowacji. I n i . Erwia Dembiniok Cieszyn HTSŁIWr Z POMOCĄ P O G O R Z E L C O M O B U D N I O W y MIOT ZAJĘCY K o ł o Ł o w i e c k i e nr 9 ,,Knieja" w Katowicach d z i e r ż a w i od pięciu lat dwa obwody ł o w i e c k i e : n r 116 i 118 w w o j . rzeszowskim, pototone na pograniczu po w i a t ó w przemyskiego, sanockiego 1 ustrzycklego. W p a ź d z i e r n i k u ub. r. we w s i Leszczawa Dolna, w obwodzie US, w y b u c h ł pożar, w k t ó r y m s p ł o n ę ł o osiem gospodarstw, a czterdziestu pięciu p o g o r z e l c ó w zostało bez dachu nad g ł o w ą . Koło nasze na w i a d o m o ś ć o klęsce, Jaka d o t k n ę ł a m i e s z k a ń c ó w wsi, z o r g a n i z o w a ł o z b i ó r k ę ubrania, b u t ó w , bielizny Itp., k t ó r a d a ł a bardzo dobry rezultat. W dniu 16.XI. 59 r. d o s t a r c z y l i ś m y z e b r a n ą odzież na miejsce, gdzie ptzy udziale przedstawicieli Prezydium GRN z o s t a ł a komisyjnie rozdzielona m i ę d z y poszkodowanych. Mężczyźni otrzymali z tej akcji p r z e c i ę t n i e Jeden płaszcz l ubranie, po łcUka sztuk bielizny i i r e d n l o dwie pary b u t ó w . R ó w n i e ż kobiety i dzieci o t r z y m a ł y d u ż ą ilość odzieży. W przeprowadzeniu tej a k c j i bardzo w y d a t n ą pomoc o k a z a ł a naszemu K o ł u dyrekcja Zjednoczenia do W a l k i ze Szkodnikami Z b o ż o w y m i w Katowicach, k t ó r a bezinteresownie d o s t a r c z y ł a samochód do przewiezienia naszych d a r ó w aż poza Prziemyśl, za co j e j w Imieniu Kola i p o g o r z e l c ó w s k ł a d a m serdeczne podziękowanie. Łnł. S. Kielb p r z e w o d n i c z ą c y Koła nr 9 w Katowicach S K O N C Z T C Z POBŁAŻLIWOŚCIĄ D L A KŁUSOWNIKOWI W dniu 28.XI. S9 k o l . koi. W i t o l d K r u k o w s k i i Pisarski z Kola Ł o w i e c k i e go nr 2 w W a ł b r z y c h u b ę d ą c na k o n t r o l i o b w o d ó w ujęli not<»-ycznego k ł u sownika, Franciszka Z a d o r ę z Pełcznlcy k,/Walbrzycha, z nielegalnie p o s i a d a n ą b r o n i ą — f ł o w e i e m 6 mm, 1 s k ł u s o w a n y m zającem. T e n ż e Franciszek Zadora orzeczeniem W o j e w ó d z k i e g o S ą d u P Z Ł we W r o c ł a w i u z dnia 23.11. 1957 w y k l u c z o n y został z s z e r e g ó w P Z Ł za sktusowanie dzika w dniu 29.1. SG r., na terenie obwodu 190, w s p ó l n i e z Aleksan d r e m S a p l e c h ą oraz A n t o n i m K l j e w s k i m ze Świebodzic. K i j e w s k l dyspono. w a l w ó w c z a s d r y l i n g i e m otrzymanym od Zadory. Ponownie Franciszek Zado ra przychwycony został przez członka Koła Ł o w i e c k i e g o nr 2 w W a ł b r z y chu w d n i u 2.111. 1996, gdy z nielegalnie p o s i a d a n ą b r o n i ą p o l o w a ł w czasie ochronnym na k u r o p a t w y . Za czyn ten skazany zoet&ł przez Sąd Wojewódz k i we W r o c ł a w i u na 6 m i e s i ę c y aresztu, z zawieszeniem na okres trzech lat. S p o d z i e w a ć się natęży, że t y m razem organy s p r a w i e d l i w o ś c i na dłuższy okres czasu u n i e m o ż l i w i ą notorycznemu k ł u s o w n i k o w i w y k o n y w a n i e Jego procederu. j ^ a e , Potocki Wrocław GOSCIK Z Z A O L Z Y NA POLOWANIU W G O L E S Z O W I E W *dnlu 20 grudnia ub. r. K o ł o Łowieckie przy cementowni Goleszów, po w i a t Cieszyn, g o l i ł o na p o l o w u i ł u pięciu myśllwydi cze^osłowacklch — a k t y w i s t ó w ł o w i e c k i c h powiatu Czeski Cieszyn. Prezes Kt^e p o w i t a ł u r o c z y ś c i e m y ś l i w y c h l d o k o n a ł otwarcia polowania, w k t ó r y m p r ó c z gości zagranicznych wzięli udział przedstawiciele W R Ł K a towice, łowczy powiatowy, c z ł o n k o u i e Kola I zaproszeni przez nich koledzy. Z koJel p r z e m a w i a ł łowczy powiatowy z Cieszyna — k o l . Samek, 1 łowczy po w i a t u Czeski Cieszyn. Ten ostatni p o d k r e ś l i ł fakt, że oto po raz pierwszy w łilstorii ł o w i e c t w a Śląska C i e s z y ń s k i e g o spotkali się na w s p ó l n y m polowa niu m y ś l i w i r e k r u t u j ą c y się z r o b o t n i k ó w i c h ł o p ó w bratruch p o w i a t ó w . Po udek<»owanlu czeskich gości p i ę k n y m i zielonymi rozetami z o d z n a k ą Zrze szenia P Z Ł rozpoczęto pierwsze p ę d z e n i e . Bardzo dobrze zorganizowane I prowadzone polowanie, miły i k o l e ż e ń s k i stosunek gospodarzy do gości oraz d o s k o n a ł y stan zwierzyny tcazały wniosko w a ć , że to pierwsze oficjalne spotkanie, m a j ą c e na celu n a w i ą z a n i e k o n t a k t u z czeskimi m y j i l l w y m l , b ę d z i e udane. Ciepła l pogodna Jesień, a t a k ż e p o c z ą t k o w a bardzo ł a g o d n y przebieg zimy na terenie w o j . o p o l s k l ^ o s p o w o d o w a ł y d z i w n y p r z e w r ó t w t r y b i e życia za jęcy. W pierwszych dniach grudnia ub. r. o p o w i a d a ł m l spotkany w terenie stary znajomy, że s p o t k a ł na kupie nawozu zajęczycę, a przy niej t r z y m a ł e zajączki. Nie c h c l a ł « n mu w i e r z y ć . Jednak za k i l k a d n i p r z e k o n a ł e m się na ocznie, że m ó w i ł p r a w d ę . D n i a 18 grudnia Jeden z m y ś l i w y c h z Kola n r 1 strzelił wysoko k o t n ą zajęczycę, a 20 grudnia łowczy K < ^ nr 2 k o l . Pawlak, p r z y n i ó s ł do mnie do zbadania d u ż y guz, k t ó r y znalazł przy patroszeniu ubi tej poprzedniego dnia starej zajęczycy. Rzekomy guz o k a z a ł się po zbadaniu zupełnie d o j r z a ł y m 1 kompletnie o w ł o s i o n y m p ł o d e m , k t ó r y by za k i l k a dni przyszedł na ś w i a t . Bolesław Strzelecki Łowczy powiatowy w Glabcsycach woj. opolskie DZIBŁNB HiUCSSKI W dniu 4 grudnia ub. r. nasza drużyna łiarcerslta przy Szkole Podstawowej w Niechlowie, pow. Góra Śląska, była na podchodach w lesie. W pewnej c h w i li Jeden z z a s t ę p ó w spostrzegł s a r n ę , która dusiła się na p ę t U z drutu, zasta wionej przez k ł u s o w n i k ó w . H a r c e r k i nie s t r a c i ł y głowy, p o d b i e g ł y do sarny 1 u w o l n i ł y Ją od niechybnej Śmierci. Nieszczęśliwe z w i e r z ę b y ł o tak wyczer pane, że przez chwilę leżało bez ruchu, w k r ó t c e Jednak p o d n i o s ł o się l po biegło w głąb lasu. W n y k z a b r a ł y ś m y ze sobą i o d d a ł y ś m y naszemu wycho w a w c y w szkole. P o s t a n o w i ł y ś m y r ó w n i e ż , że w czasie k a ż d e j b y t n o ś c i w le sie b ę d z i e m y u w a ż a ć na takie w y p a d k i , żeby k ł u s o w n i c y nie niszczyli nam zwierzyny. na podstawie listu J . Miłek nezennicy kl, I V H S z k o ł y Podstawowej w Niechlowie, nadertanego przez łowczego powiatowego w OArze Ś l ą s k i e j , woj. wtocUwikIc Z A M 0 2 N Y R O L N I K KŁUSOWNIKIEM C z ł o n k o w i e W o j e w ó d z k i e j Rady Ł o w i e c k i e j w Rzeszowie, k o l . kol. Kazimierz Reichert l Michał Gaweł, w czasie k o n t r o l i w dniu 29. X I . 59 r. obwodu ło wieckiego nr 100. w powiecie mieleckim, n a t k n ę l i s i ę na podejrzanego osobnilca, k t ó r e g o postanowili w y l e g i t y m o w a ć . Przeczucie ich nie zawiodło. W czasie legitymowania stwierdzono bowiem, że zatrzymany u k r y w a ł pod w a t ó w k ą rozłożoną d u b e l t ó w k ę k a l . IB, do k t ó r e j posiadał 8 n a b o j ó w . K ł u sownikiem o k a z a ł s i ę miejscowy z a m o ż n y r o l n i k A n t o n i Gajda, gospodaru jący na 20 ha. T r u d n o doprawdy z r o z u m i e ć pobudki, k t ó r e s k ł o n i ł y go do uprawiania tego p r z e s t ę p c z e g o procederu. W y j a ś n i to n i e w ą t p l i w i e ś l e d z t w o prowadzone przez prokuratora i Milicję O b y w a t e l s k ą w Rzeszowie. TadeuBs Ogonowski Lesko SRODEK NA WYTBZBZWIENIE N i e c o d z i e n n ą p r z y g o d ę p r z e ż y ł niedawno w lesie niedaleko K r z y ż a , pow. Trzcianka. W ł a d y s ł a w Adach. W r a c a j ą c przez las do domu, odurzony s p o r ą Ilością alkołiolu, p o s t a n o w i ł w p e w n y m momencie z a t r z y m a ć się przy na p o t k a n y m p a ś n i k u dla sarn, by o d p o c z ą ć 1 z d r z e m n ą ć się t r o c h ę . Jakie b y ł o Jego zdziwienie, k i e d y otworzywszy oczy u j r z a ł , że w porzuconej przez nie go pad p a l n i k i e m torbie z w i k t u a ł a m i buszuje d u ż y odyniec. G w a ł t o w n e gesty Adacha nie spłoszyły dzika, chwycił w i ę c leżącą obok w i ą z k ę l i ś c i a r k i 1 rzucił z w i e r z ę c i u w pysk. Odyniec z r e j t e r o w a ł , Adach zaś, w y t r z e ź w i o n y n a g ł ą p r z y g o d ą , p ę d e m ruszył do domu. Okazuje się, że i w lesie m o ż n a t r a f i ć do Izby w y t r z e ź w i e ń . T. D . Trzcianka 15 LIWSKI DZIAŁ : ZABZADZENIF w l u t y m wolno p o l o w a ć na n a s t ę p u j ą c e z w i e r z ę t a ł o w n e : do dnia 10 lutego włącznie) na jelenie — byłtl, tanie cielęta, daniele — byltl. lanie cielęta, sarny — kozy l k o ź l ę t a , dziki, j a r z ą b k i , k w i c z o ł y i paszkoty; do dma ZO lute go (włącznie) na: Usy, k u n y l e ś n e i b a ż a n t y - k o g u t y ; przez cały m i e s i ą c na: rysie, piżmaltl, t c h ó r z e , czaple siwe. s ł o n k i 1 dzikie gęsi. Na terenie w o j e w ó d z t w ; bydgoskiego, ł ó d z k i e g o i p o z n a ń s k i e g o na lisy i iMirsukl w o l n o p o l o w a ć przez cały r o k . Ponadto przez cały rok n a l e ż y s t r z e l a ć : w i l k i , j a s t r z ę b i e - g o ł ę b i a r z e , krogulce, blotniaki stawowe i zbożowe (od przylotu do odlotu) siwe w r o n y , sroki i ga wrony. WSCHÓD I ZACHÓD SŁOI^CA I KSIĘtYCA Luty Czas ś r o d k o w o - e u i o p c j s k i Dnia Swit Słońce Wschód Z a c h ó d 1 2 3 4 5 R 7 8 tl 10 11 12 13 14 15 16 17 18 IS 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 6.34 6,33 6,32 6,20 6,29 6,28 6,26 6,24 6,22 8.20 S,U 6,18 0,14 S,I3 6,11 6.09 8,07 6.05 6,04 S.02 6,00 5,58 5,56 5,54 5,52 5,49 5,47 5,45 5,44 7,17 7,16 7,14 7,13 7,łl 7,09 7,07 7.05,. 7,04 7,02 7,00 6,58 6,56 6,53 (t.52 6,51 6,49 6,47 5,45 6,42 6,40 6,38 6,36 6,% 6,32 6,30 S.28 6,26 6.24 16,23 16,25 18,27 16,29 16,30 16.32 16,34 16.36 16.38 16,40 16.42 16,43 16.43 16.47 16.49 16.5' 16.51 16,5.^ 16.57 16.58 17,00 17.02 17.04 17,08 17,07 17,09 17,11 17.13 17,14 Zmrok Księżyc K w a d r a Wschód Zachód 9,06 9,31 9,57 10,23 10,53 11,26 12.05 12,49 13,40 14,37 15,38 16.44 17,52 19,01 20,13 21,25 22,37 23.51 17,07 17,07 17.10 17,12 17,14 17,16 17,17 17,18 17.19 17.21 17,23 17,25 17,27 17.28 17.30 17,32 17,34 17,36 17,37 17,39 17,41 17,43 17,44 17.45 17,47 17,49 17,51 17,53 17,54 21,48 22.58 — 1.04 2,13 3,16 4,11 4,S8 5,37 6,10 6,39 7,07 7,32 0.02 1.05 2,05 3.00 3,53 4,40 5.22 5,59 6,31 7,00 7,27 7,53 8,18 8,45 9,14 9,48 10,28 11.15 12,12 13.17 14,29 15,44 16,59 18,13 19.26 20,36 Zachód Zmrok — t V) 6 e SłoAoa: Poprawki na dzień 15 m i e s i ą c a Swll Wschód — 0,07 0,00 — 0,10 + 0,02 -y 0,06 + 0,06 i- 0.15 + 0.20 + 0.18 + 0.27 + 0,30 + 0,19 — 0,08 — 0,01 — 0,12 0,00 1- 0,04 •h 0,06 + 0,14 f 0,19 + 0.1 a 1- 0,28 0,32 •i 0,21 4 0,14 +- 0.09 +• OM — 0,08 ~ 0,08 Miasto Lublin Kielce Przemyśl Kraków Bielsko Łódź Wrocław Jelenia G ó r a Poznań Szczecin Świnoujście Słupsk Gdańsk Olsztyn Bydgoszcz Białystok Rzeszów + + + — — 0,07 0,15 0,07 0,06 O G Ł O S Z E N I A K u p i ę d u b e l t ó w k ę k a l . 20 na longi, z eżektoraml. Wędkowskl, Gdańsk, ul, W y c z ó ł k o w s k i e g o 57 3 60 — 0,04 i 0,03 — 0,04 + 0,08 + O.l.T t- 0,0^ + 0.18 + 0,23 -t 0,16 1 0,24 ' 0.22 o.u - 0,04 — 0.01 < 0,10 - 0,10 0,00 URZĘDOWY — ł — T ' : t ^ i ' < — — 0,04 0.03 0.05 0.07 0.11 O.Ofi 0,18 0.23 0.16 0,24 0,24 0,13 0,06 0,01 0.10 0,10 0,01 W Dęblinie 27. X a . 195S r. zginął pies, wyżeł s z o r s t k o w ł o s y szarodroDiaty z łatą b r ą z o w ą na p r a w y m po ś l a d k u , wabi się Trop. Odprowa dzić za n a g r o d ą : Andrzej HaaFe Dęblin. .Apteka. 4/60 MINISTRA LEŚNICTWA I PRZEMYSŁU DRZEWNEGO Z D N I A 30 LISTOPADA 19S9 R. W SPRAWIE REJESTRACJI K O Ł ŁOWIECKICH (..Monitor PolRkl". nr 104 z dn. 31.XII,1E59 r., poz. 562) Na podstawie art. 47, ust. 2 ustawy z dnia i7 czerwca 1959 r. o hodowli, ochronie z w i e r z ą t ł o w n y c h i prawie ł o w i e c k i m (Dz. U . Nr 26, poz. 2?6) zarzą dza się. co n a s t ę p u j e : 9 1, Rejestr kół lowiecltlt-h prowadzi organ dc spraw rolnictwa i l e i n l c t w a prezydium powiatowej (miejskiej, dzielnicowej) rady narodowej, w ł a ś c i w y ze w:'.ględu i,a miejsce siedziby koła ł o w i e c k i e g o , a w b r a k u takiego organu — organ do spraw w e w n ę t r z n y c h p r e z y d i u m t e j ż e rady narodowej. 5 2. 1. Wniosek o zarejestrowanie koła ł o w i e c k i e g o zgłasza do organu okre ś l o n e g o w g 1 powiatowa rada ł o w i e c k a , a w miastach b ę d ą c y c h siedzit>ami w o j e w ó d z t w — w o j e w ó d z k a rada ł o w i e c k a w t e r m i n i e 7 d n i od powzięcia u c h w a ł y o p r z y j ę c i u koła ł o w i e c k i e g o na członka zrzeszenU Polski Związel^ Łowiecki. 2, DO wniosku, o k t ó r y m mowa w ust. 1, dołącza się 1 egzemplarz s t a t u t u !<oła ł o w i e c k i e g o . 5 3. Rejestr kół ł o w i e c k i c h powinien z a w i e r a ć w szczególności: 1) n a z w ę koła i Jego siedzibę, 2) d a t ę p r z y j ę c i a ko!a na członka zrzeszenia Polski Z w i ą z e k Ł o w i e c k i , 3) d a t ę wpisania koła do rejestru kół ł o w i e c k i c h , 4} ;miona 1 nazwiska c z ł o n k ó w - z a łoży ciel i koła. £) imiona 1 nazwiska oraz adresy c z ł o n k ó w z a r z ą d u koła, 6) zasady reprezentowania koła i zaciągania z o b o w i ą z a ń przez kolo, "() adnotacja o r o z w i ą z a n i u kola l u b Jego w y k l u c z e n i u ze zrzeszenia Polski Z w i ą z e k Ł o w i e c k i 1 o Jego l i k w i d a c j i z podaniem i m i o n 1 nazwisk oraz adre sów l i k w i d a t o r ó w . S 4. Koło 'owleckie o b o w i ą z a n e jest z a w i a d o m i ć w terminie 7 d n i organ w y m i e n i o n y w £ 1 za p o ś r e d n i c t w e m powiatowej rady ł o w i e c k i e j o wszelkich zmianach, k t ó r t w m y ś l u s t ę p u l p o d l e g a j ą uwidocznieniu w rejestrze k ó l I owiec idch. g 5. 1. Adnotacji W rejestrze kół ł o w i e c k i c h o r o z w i ą z a n i u lub w y k l u c z e n i u koła łowieckiego ze zrzeszenia i o jego l i k w i d a c j i — dokonuje się r ó w n i e ż na wniosek z a r z ą d u w o j e w ó d z k i e g o zrzeszenia Polski Z w i ą z e k Łowiecki. 2. Po z a k o ń c z e n i u l i k w i d a c j i koło ł o w i e c k i e podlega w y k r e ś l e n i u z rejestru kól ł o w i e c k i c h na wniosek powiatowej rady ł o w i e c k i e j . 5 6. Rejestr kól ł o w i e c k i c h Jest j a w n y i d o s t ę p n y dla wszystkich osób f i zycznych 1 prawnych. i 7. Z a r z ą d z e n i e wchodzi w życie z dniem ogłoszenia. Minister L e ś n i c t w a 1 P r z e m y s ł u Drzewnego J . Dąb-Kocioł Z A R Z Ą D Z E N I E M I N I S T R A L E Ś N I C T W A I P R Z E M Y S Ł U DRZEWNEGO Z D N I A 23 GRUDNIA 1959 R. W SPRAWIE PRZEZNACZENIA K W O T OSIĄGNIĘTYCH PRZEZ D Z I E R Ż A W C A OBWODU Ł O W I E C K I E G O Z E S P R Z E D A Ż Y POZYSKANEJ Z W I E R Z Y N Y ( „ M o n i t o r Polski", nr 101 z dn. 31.XII.1959 r., poz. 563) Na podstawie art. 16 ust. 4 ustawy z dnia 17 czerwca 1939 r. o hodowli, ochronie z w i e r z ą t ł o w n y c h i prawie łowieckim (Dz. u . N r 36, poz. 226) zarządi:a się. co n a s t ę p u j e : j 1. 1. K w o t y o s i ą g n i ę t e ze s p r z e d a ż y zwierzyny pozyskanej w w y d z i e r ż a wionych obwodach ł o w i e c k i c h lub w t y c h ich częściach, w k t ó r y c h d z i e r ż a w c a prowadzi g o s p o d a r k ę h o d o w l a n ą , po uiszczeniu czynszów oraz o p ł a t o k r e ś l o nych w art. 16, ust. 2 ustawy z dnia 17 czerwca 1959 r. o hodowh, O!:hronie z w i e r z ą t ł o w n y c h i prawie ł o w i e c k i m (Dz. U . Nr 36, poz. 226), zwanej dalej u s t a w ą , przeznacza się w bV/i na h o d o w l ę i o c h r o n ę zwierzyny, a w 50% na koszty polowania, premie dla m y ś l i w y c h 1 r e a l i z a c j ę zadań Polskiego Zwitfzku Łowieckiego. 2. K w o t y o s i ą g n i ę t e ze s p r z e d a ż y zwierzyny pozyskanej w obwodach ł o wieckich lub w tych ich częściach, w k t ó r y c h dzierżawca nie [-rowadzi gos podarki hodowlanej, po uiszczeniu czynszu i o p ł a t w y m i e n i o n y c h w art. IB. ust, 2 ustawy, przeznacza się w 40% na r e a l i z a c j ę z a d a ń s t a t u t o w y c h Polskiego Z w i ą z k u ŁowiecKiego ze szczególnym u w z g l ę d n i e n i e m a k c j i propagandowej w ś r ó d wiejskiej młodzieży szkolnej oraz szkolenia m y ś l j w y c h , resztę zaś na zmniejszenie koisztów polowania i premie dla m y ś l i w y c h , 9 2. Z a r z ą d z e n i e wchodzi w życie z d.niem ogłoszenia. Minister L e ś n i c t w a i P r z e m y s ł u Drzewnego J. Dąb-Kocioł Unlewatulam zgubioną l e g i t y m a c j ę P Z Ł Nr fi48, w y d a n ą przez W o j e w ó d z ką R a d ę Ł o w i e c k ą w Warszawie na nazwisko Leonard Macharzewskl, Ż u r o m i n , u l . Mławska 78. 1/60 Sprzedam j a m n i k a tropowca Jele ni l dzików. P r z y j m ę do t r e s u r y wyżla w z g l ę d n i e tropowca. Gnlewomierz Kaaz, poczta Gulcz, pow. Czarnków, Zamieszczenie na lamach pisma wypowiedz), podpi sanej nazwiskiem ł u b inicjałem autora, nie Jesł r ó w n o z n a c z n e z podzielaniem przez Redakclf po g l ą d ó w z a w a r t y c h w tej wypowiedzi. nego, — Kękopisów nie zamowionycli Redakcja nic zwraca. Prunuiiie i ala roczna 11.— zt. Cennik o g ł o s z e ń za centymetr k w a d r a t o w y zl 20.—. Drobne do 25 w y r a z ó w za wyraz zł 4.—. N'.-kroIosl zł 10.— za cm kw. Miejsca z a s t r z e ż o n e 50"* d r o ż e j . Zakl. GraflczneilBfcm Słowa Polskiego, War gzawa? N a k ł a d 38.6()0',"papfer'^'rmoVr."kh"'V^ Zam. 334 C-3<