Nr 3/2008 - Głos Lubiński

Transkrypt

Nr 3/2008 - Głos Lubiński
LOKALNY DWUMIESIĘCZNIK OŚWIATOWY
Nr 3/2008 (8)
G ŁOS L UBIŃSKI
Lubin, 5 sierpnia 2008
www.glos.lubin.pl
Po strajku i co dalej...
Tak
wiele
mówiono już
na ten temat
i w mediach,
i żyło tym środowisko oświatowe, rodzice,
uczniowie, że
nie chciałabym
zanudzać tematem, nie mniej
jednak
czuję
się w obowiązku pokusić się
o subiektywną jego ocenę na naszym terenie.
Był to, czy komuś się to podoba czy nie –
największy w Polsce protest od lat, jak ocenia
prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego
Sławomir Broniarz. Od pracy odstąpiło kilkaset tysięcy nauczycieli i pracowników administracji z ponad 20 tys. szkół i placówek wychowawczych. Na terenie Dolnego Śląska wg
ZNP strajkowało 770 placówek – ok. 18 tys.
osób. Sukces, oprócz liczby uczestników, polegał też na sprawnej jego organizacji.
Jak powiedziała jedna z doświadczonych
prezesów oddziałów na Dolnym Śląsku – za
strajk się nie dziękuje, ale docenić należy trud
włożony w jego przygotowanie i przeprowadzenie. Był to ogromny wysiłek rzeszy nie tylko związkowców, ale wszystkich jego uczestników. Docenić należy odwagę cywilną, dojrzałość społeczną i poczucie odpowiedzialności za przyszłość polskiej oświaty, ale i za
sprawy socjalne naszej grupy zawodowej.
Podziękowania należą się rodzicom za ich
wyrozumiałość i wsparcie, bo to znaczy, że
wbrew obiegowej opinii – doceniane jest znaczenie pracy nauczycieli i cieszą się oni szacunkiem otoczenia. Rodzice dostrzegają brak
wystarczających środków finansowych na prawidłowe funkcjonowanie oświaty – są świetnie zorientowani w niuansach finansowania
polskiej oświaty i jej zapóźnieniu w stosunku
do innych krajów europejskich.
Uwieńczeniem tych wysiłków na terenie
działania naszego Oddziału jest przychylna
postawa organów prowadzących, które przyznając rację związkom zawodowym, że zmiany systemu finansowania szkolnictwa (w tym
wysokości subwencji oświatowej) są niezbędne.
Jednocześnie w ramach dialogu społecznego włączyły się w rozwiązywanie problemów
pomiędzy pracodawcami (dyrektorami szkół)
a związkami zawodowymi, czego efektem było naliczenie wynagrodzenia za okres strajku
protestującym pracownikom oświaty. Tym samym lubińskie samorządy: miejski i powiatowy, jako jedne z nielicznych w Polsce nie wywierały nacisku na pracodawców w celu ukarania finansowego uczestników legalnego protestu w dniu 27 maja.
Prezydent Lubina – Robert Raczyński
w dniu strajku zgłosił propozycję wprowadzenia w regulaminach dodatków do wynagrodzenia nauczycieli dodatkowej jednorazowej pensji we wrześniu – tłumacząc to m.in., niskim
wynagrodzeniem nauczycieli i chęcią przyciągnięcia do zawodu ludzi młodych oraz z deficytowymi kwalifikacjami jak np. nauczyciele
jęz. angielskiego, fizyki itp.
Oba samorządy przygotowują też uchwały
o podniesieniu najniższego wynagrodzenia dla
pracowników administracji i obsługi.
Bardzo ważne okazało się wsparcie innych
związków zawodowych, a zwłaszcza po raz
pierwszy od wielu lat – NSZZ Solidarności
Pracowników Oświaty.
Nie sposób pominąć zainteresowania mediów, których relacje były bardzo rzeczowe
i w naszym odczuciu życzliwe.
Niechlubnie natomiast zapiszą się w naszej
pamięci wizytatorzy Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty, a także Legnickiej Delegatury,
którzy z dużym wyprzedzeniem i bardzo nad-
„Szybciej przechodniu,
nigdy nie stawaj,
chwila refleksji,
to trudna sprawa.”
Michał Zabłocki
nalny sposób – umieszcza teksty poetyckie na
murach za pomocą wyświetlanych slajdów,
tworzy utwory na forum internetowym dopuszczając do współpracy internautów lub
maluje treść wierszy wprost na ulicach, dlatego jego poezja zyskała miano „chodnikowej”.
Podczas spotkania, które zorganizowała i prowadziła pani Dyrektor Małgorzata Życzkowska-Czesak, rozmawiano przede wszystkim
o sposobie dotarcia do młodych czytelników.
Po żywej reakcji sali widać było, że cel został
osiągnięty. A kilka dniu później mogliśmy
dostrzec teksty poetyckie wymalowane na
Na początku czerwca br. w Galerii Wzgórza Zamkowego odbyło się spotkanie ze
współczesnym poetą Michałem Zabłockim.
W spotkaniu z niekonwencjonalnym poetą
uczestniczyli uczniowie lubińskich szkół. Artysta stara się dotrzeć do czytelników w orygi-
fot. Arkadiusz Tomczuk
Beata Goldszajdt - redaktor naczelna
gorliwie żądali od dyrektorów list osób przystępujących do strajku. Forma, w jakiej to robili, pozostawia wiele do życzenia.
A jaki jest efekt naszych działań?
Zbyt szybko zachłysnęliśmy się propozycjami rozmów ze strony rządu. Po kilku spotkaniach negocjacyjnych prezes ZNP Sławomir Broniarz stwierdził, że nie wydarzyło się
nic, co mogłoby spowodować unieważnienie
uchwały ZG ZNP w sprawie akcji protestacyjnej.
Rząd nie uwzględnił nauczycieli w grupie
zawodów uprawnionych do emerytur pomostowych i nie chce rozmawiać o wcześniejszych emeryturach.
Związek zaś nie chce zaakceptować propozycji podwyżek tylko dla najmniej licznej grupy nauczycieli- stażystów.
Nie do zaakceptowania przez nas jest też
propozycja zwiększenia pensum dydaktycznego o 4 godz. Taką możliwość rząd chce dać samorządom. Z obliczeń związkowych wynika,
że to zwiększenie narazi ponad 100 tys. nauczycieli na zwolnienie z pracy.
Na konferencji prasowej w Warszawie prezes Broniarz poinformował, że jeśli do
31 sierpnia rząd nie zagwarantuje spełnienia
postulatów ZNP, to od 1 września Związek
wznowi pogotowie protestacyjne. Ewentualny
strajk jest możliwy na przełomie września
i października.
chodnikach naszego miasta. Ze względu na
sposób przekazu, utwory Michała Zabłockiego
są krótkie, mają charakter epigramatów, ale
niosą ważne przesłanie i skłaniają do zadumy.
Naszym czytelnikom zostawiamy pod rozwagę
zacytowany we wstępie przekorny utwór, który można odczytać jako wyrzut, że żyjemy
w zbytnim pospiechu, bezrefleksyjnie, gubiąc
być może ważne sprawy, a może nie pogrążamy się w rozważaniach ze zwyczajnej obawy,
że prawda o nas samych i świecie, który tworzymy, nie byłaby zbyt piękna.
Redakcja Głosu Lubińskiego składa naszym czytelnikom życzenia słonecznych,
miłych i bezpiecznych wakacji, podczas których znajdziemy czas na zabawę, wypoczynek
i chwilę zadumy nad postawą wobec życia i drugiego człowieka.
2
5 sierpnia 2008
GŁOS LUBIŃSKI
Emerytom świeci Słońce
Halina Wygnańska
go w Polsce (po Kórniku) zamku nawodnego, wypiliśmy kawę.
Ostatnim etapem naszej wycieczki było zwiedzenie jednego z najokazalszych kubaturowo w Europie barokowego pałacu opatów
i Klasztoru Cystersów w Lubiążu – zabytku klasy ,,0”. W tym miejscu
dodam: największego obiektu sakralnego w Polsce, będącego drugim
co do wielkości obiektem sakralnym na świecie, 2,5 raza większego
od Wawelu, posiadającego najdłuższą fasadę barokową w Europie.
W Karczmie Cysterskiej zjedliśmy prawie domowy obiad w przystępnej dla emeryta cenie.
Kustosz obiektu, jak klucznica z dawnych czasów otwierała nam
kolejne udostępnione do zwiedzania pomieszczenia. W niezwykle
barwny sposób przybliżyła historię opactwa cystersów w zachwycających przepychem dekoracjach. Mogliśmy między innymi podziwiać
wspaniałe freski Michała Willmana znajdujące się w Jadalni Opactwa,
Sali Książęcej czy Refektarzu. Osobiście polecam zwiedzanie tego
obiektu z rodziną, zwłaszcza podczas odbywających się Dni Cysterskich, kiedy to przygotowywane są dodatkowe atrakcje turystyczne.
Tej wiosny, 26 kwietnia, miłośnicy turystyki autokarowej wybrali
się do w okolice Poznania. W nieznanym dla nas Puszczykowie,
w rodzinnej willi Arkadego Fidlera rozpoczęła się nasza wielka przygoda z historią i sztuką. W Muzeum Literackim autora zapoznaliśmy
się nie tylko z dorobkiem literackim, ale również obejrzeliśmy oryginalne eksponaty przywiezione przez pisarza i jego synów niemalże
z całego świata. W znajdującej się posiadłości rodziny tzw. „Ogrodzie
Tolerancji” przeżyliśmy niezwykłą, przyspieszoną podróż dookoła
świata. Obejrzeliśmy między innymi unikalną kolekcję egzotycznych
monumentów naturalnej wielkości, a także replikę legendarnego statku Krzysztofa Kolumba „Santa Maria”. Odpoczywaliśmy i nabieraliśmy sił witalnych w olbrzymiej piramidzie, tylko 23 razy mniejszej od
piramidy Cheopsa. Podobno w miejscu tym skupia się energia kosmiczna, czego bardzo potrzebowaliśmy, bo czekał na nas Poznań.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy z przewodnikiem Panią Aleksandrą
Dulke od najstarszej świątyni chrześcijańskiej - Katedry Św. Piotra
i Pawła na Ostrowiu Tumskim. Od znajdującej się tam Złotej Kaplicy
wzorowanej na architekturze bizantyjskiej – wprost nie można było
oderwać wzroku. Dalsza przygoda z historią to spacer po Starym Rynku, zwiedzanie Muzeum Historii Miasta w Ratuszu, zaliczanym do
najpiękniejszych budowli renesansu europejskiego. Po małej przerwie
na kawę zwiedziliśmy perłę polskiego baroku, pojezuicki kościół Fary
Św. Stanisława.
Większość z nas nie wyobrażała sobie wizyty w Poznaniu bez
obejrzenia Galerii Malarstwa i Rzeźby w Muzeum Narodowym. Obcowanie ze sztuką dostarczyło wielu niezapomnianych przeżyć estetycznych. Szkoda tylko, że tak wcześnie zamykane są muzea. Zwiedzanie zakończyliśmy w słynnej Galerii Stary Browar.
Nie da się wszystkiego opisać słowami, trzeba to po prostu zobaczyć, bo Poznań to miasto warte poznania.
Zafascynowani poznawaniem naszej historii, kultury i sztuki, na
następną wycieczkę wybraliśmy się 17 maja. W drodze do Jawora,
nieznane informacje o naszym terenie przekazywał w interesujący
sposób przewodnik - Pan Marian Turkiewicz. Naszym głównym celem w Jaworze był przepiękny barokowy Kościół Pokoju, obiekt znajdujący się na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Następnie ruszyliśmy do Środy Śląskiej. Tam, w drodze do Muzeum Regionalnego zwiedziliśmy najciekawsze zabytki miasta.
W tym dniu Muzeum obchodziło 20 rocznicę odkrycia Skarbu Średzkiego. Wcześniejsza rezerwacja umożliwiła nam oprowadzenie przez
kustosza, a także zapoznanie się ze słynnymi Klejnotami Monarszymi.
Relaks zaplanowaliśmy w niedaleko położonej wsi Wojnowice –
przy niezwykłym zamku. W letniej kawiarence, w parku obok drugie-
Tak bogato wypełnionym programem zakończył się jeden z niezapomnianych dla uczestników tej wycieczki dzień. Aż szkoda, że ze
względu na brak wolnych miejsc nie wszyscy chętni mogli wziąć
w niej udział.
Zainteresowanych dodatkowymi informacjami zapraszamy do
zarządu Sekcji Emerytów i rencistów ZNP w Lubinie.
Fotografie z archiwum Sekcji Emerytów i Rencistów
GŁOS LUBIŃSKI – lokalny dwumiesięcznik oświatowy Zarządu Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Lubinie
Adres redakcji: Zarząd Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, ul. Kościuszki 9, 59-300 Lubin
Redakcja: Beata Goldszajdt – redaktor naczelna , Krystyna Drexler-Wawrzyniak, Antonina Słota, Mariusz Grablewski,
Arkadiusz Tomczuk, kontakt z redakcją: tel./fax: 076 841 20 70, e-mail: [email protected]
5 sierpnia 2008
GŁOS LUBIŃSKI
3
Nowy konkurs w lubińskich szkołach
fot. Magda Szurlej
fot. Magda Szurlej
Propagowanie wiedzy na temat malarstwa, popularyzacja twórczości wybitnych twórców, kształtowanie umiejętności postrzegania obrazu jako znaku czasu, konwencji, prądu artystycznego lub twórczości
konkretnego artysty – to główne cele nowego konkursu Czytamy obrazy, którego formułę opracowała pani Krystyna DrexlerWawrzyniak, nauczyciel języka polskiego i wiedzy o kulturze
w Zespole Szkół Nr 1 w Lubinie.
Uczniowie biorący udział w konkursie przygotowują interpretację
wybranego obrazu w formie ustnej prezentacji. Obowiązuje oczywi-
ście wybrany temat przewodni, kryterium, według którego zawodnicy
wybierają dzieła malarskie. W lutym bieżącego roku odbyła się pierwsza edycja konkursu pod hasłem – trick kompozycyjny w dziele malarskim, w kwietniu hasłem przewodnim była – refleksja historyczna
zawarta w obrazie. Organizatorzy konkursu starannie przygotowują
także oprawę imprezy. Widownia nie tylko ma okazję zapoznać się
z ciekawą interpretacją wybranych przez zawodników dzieł sztuki, ale
wzbogaca swą wiedzę o treści, które wprowadza referat towarzyszący.
Podczas pierwszej edycji konkursu, która zgromadziła na widowni
klasy maturalne, młodzież słuchała referatu: Symboliczne znaczenie
Flamenco w Lubinie
Taniec, który jest najstarszym elementem duchowych przeżyć
człowieka, zawsze wyrażał jego wzruszenia i emocje. Człowiek
pierwotny klaskał w dłonie, tupał nogami, poruszał ciałem w określony takt. Nota bene, dzisiejsze popisy dyskotekowe niewiele od
tego odbiegają. W każdej kulturze i epoce taniec miał do spełnienia
określone funkcje – religijne, kultowe, ceremonialne, towarzyskie
i rozrywkowe. Dziś psychoterapeuci przypisują mu jeszcze jedną
pożyteczną rolę, uznając taniec jako skuteczną terapię w wypadku
wielu psychosamatycznych schorzeń. Jaki nie byłby powód, ludzie
wciąż lubią i chcą tańczyć. A w naszym mieście od kilku lat popularnością cieszy się hiszpański taniec flamenco. Jest to taniec pochodzenia cygańskiego, który cechuje wystukiwanie rytmu przy pomocy
podeszwy i pięt. Również reszta ciała pracuje podczas tego tańca –
ramiona poruszają się w bogatej gestykulacji. Flamenco niesie ze
sobą ogromny ładunek ekspresji i temperamentu. Do tańca panie
wykorzystują obuwie na niewielkim obcasie, a panowie buty na
twardej podeszwie. W ostatni dzień czerwca tego roku mieliśmy
okazję po raz kolejny oglądać popisy tancerek, które uczestniczą
w warsztatach tanecznych organizowanych w CK Muza. Widzieliśmy pląsy trzech pokoleń – najmłodsza tancerka uczęszcza do przedszkola, a najstarsza? Takiej nie było, wszystkie panie są młode
i piękne. Koncert prowadziła pani Małgorzata Życzkowska-Czesak,
a wśród tancerek nasze koleżanki, na co dzień nauczycielki. Pani
Jola Będkowska i Jaonna Krasny wytrwale ćwiczą pod okiem
swojej trenerki pani Agnieszki Szłykowicz, co widownia mogła
podziwiać w poniedziałkowe popołudnie i nagrodzić wielkimi brawami. Nasze czytelniczki informujemy, że od września będą trwały
zapisy do nowych grup tanecznych.
góry w literaturze i malarstwie. Referat był ilustracją wzorcowo przygotowanej prezentacji maturalnej, którą uczniowie opracowują na
ustny egzamin z języka polskiego. Drugiej edycji konkursu towarzyszył referat na temat: Sposobu odczytywania dzieła malarskiego –
historycznie, poprzez biografię artysty lub technikę wykonania.
Ciekawym pomysłem było wprowadzenie tzw. żywych obrazów.
Uczniowie przygotowali reprodukcje wybranych martwych natur
i ułożyli identyczne w rzeczywistości, zbudowane z tych samych elementów.
Komisja konkursowa w składzie: pani Małgorzata ŻyczkowskaCzesak – członek Rady Powiatu, pani Jolanta Będkowska – nauczyciel Liceum Salezjańskiego oraz pani Dorota Lenart – nauczyciel
Zespołu Szkół Nr 1, przyznała nagrody 3 zawodnikom, którzy przygotowali najciekawsze prezentacje.
Pierwsze miejsce, już po raz drugi, zdobyła Magdalena Szurlej –
uczennica ZS nr1, drugie miejsce oraz nagrodę publiczności otrzymał
Krystian Kukułka - uczeń Liceum Salezjańskiego, zaś trzecie miejsce przypadło Kamili Truch – uczennicy ZS nr 1. Zwycięzcom gratulujemy, a organizatorce życzymy, żeby udało się zrealizować plan
pozyskania do współpracy wszystkie szkoły średnie naszego powiatu.
Witamy lato
17 czerwca emeryci spotkali się na wspólnym grillowaniu. Wynajęciem terenu rekreacyjnego POD „Pod
Dębami” zajęła się nasza koleżanka Janina Kanclerz.
Wielu naszych członków ma tam swoje działki, a i dojazd z każdej strony miasta jest dogodny. Z roku na rok
dochodzimy do coraz większej wprawy w przygotowywaniu i organizowaniu takich spotkań. Coraz więcej
przychodzi na nie seniorów, ostatnio nawet z wnukami.
Bawimy się i odpoczywamy za przysłowiową ,,złotówkę”, robiąc zakupy z ołówkiem w ręku. Na
szczęście dodatkowe wsparcie osób prywatnych pozwala nam na organizację imprez. Okazało się, że na takich
spotkaniach większość woli napić się kawy, a poza kiełbasą czy kaszanką chętnie sięga po bułeczki. Wszyscy
dobrze się bawili. Po deszczowym poniedziałku zaświeciło nam słońce.
Czas szybko upłynął przy rozmowie, śpiewach
i wspólnym grillowniu, które nadzorował Kolega Jan
Sobolewski. Była to także okazja do przekazania informacji związkowych przez przewodniczącą Sekcji – Halinę Wygnańską.
4
GŁOS LUBIŃSKI
5 sierpnia 2008
Od 14 do 17 czerwca br. W CK Muza w Lubinie odbył się drugi
Festiwal Pięknej Mowy. Pomysłodawcą i organizatorem imprezy
jest pani Marzena Busz-Piekarska, pedagog pracujący w Szkole
Podstawowej Nr 8 im. Jana Wyżykowskiego w Lubinie. Głównymi
celami festiwalu są obok upowszechniania wiedzy logopedycznej,
filologicznej w zakresie języka polskiego oraz języków obcych,
także prezentacja efektów terapii logopedycznej, ukazywanie sposobów przezwyciężania trudności werbalnych, szczególnie w językach obcych oraz zwrócenie uwagi, że dbałość o poprawność językową jest ważnym elementem pracy pedagogicznej. Współorganizatorem imprezy był Młodzieżowy Dom Kultury w Lubinie,
a patronat honorowy objął Prezydent Miasta - Robert Raczyński.
Kolejne dni festiwalu poświęcone były odmiennej tematyce
i miały różny charakter. W pierwszym dniu odbywały się warsztaty
naukowo-szkoleniowe dla logopedów, nauczycieli, pedagogów,
psychologów i rodziców prowadzone przez surdologopedę, panią
Jolantę Falana-Kozłowską. Uczestnicy mieli możliwość zapoznania się z autorską metodą pracy z małymi dziećmi zagrożonymi
dysleksją, dziećmi z opóźnionym rozwojem mowy, niedosłuchem,
upośledzeniem umysłowym, autyzmem i mutyzmem. Kolejne dni
umownie nazwane – Dzień Polski i Dzień Europejski miały charakter prezentacji scenicznych ocenianych przez profesjonalne jury.
Mogliśmy obejrzeć recytacje, skecze, przedstawienia teatralne przygotowane przez dzieci z przedszkoli, młodzież szkolną oraz dzieci
i dorosłych pracujących w różnych ośrodkach pedagogicznych
i kulturalnych. Popularnością cieszyły się skecze opracowane na
podstawie motywów wybitnych dzieł literackich. W tej dziedzinie
należy wyróżnić młodzież z sekcji teatralnej Młodzieżowego Domu Kultury w Lubinie – zwycięzcę festiwalu, która szukała inspiracji w twórczości Sienkiewicza oraz grupę teatralną działającą w
Zespole Szkół Nr 1 w Lubinie, która pod kierunkiem pań: Patrycji
Słoty i Marty Szober przygotowała scenkę szkolną na kanwie
Gombrowicza. Pani Słota jest nauczycielem języka polskiego, ale
pani Szober na co dzień uczy matematyki, co nie uszło uwagi szanownego grona jury, podczas wręczania nagród. Grupa teatralna
koleżanek zajęła II miejsce w kategorii szkół średnich. Równie popularnym literatem okazał się Mickiewicz, bo do jego twórczości
także sięgała młodzież. W kategorii grup warsztatowych II miejsce
na festiwalu przypadło Klubowi Młodego Twórcy Wena, który pod
kierunkiem opiekuna, pani Krystyny Drexler-Wawrzyniak przygotował inscenizację według Pana Tadeusza - Soplicowo – centrum
polszczyzny.
Z największym podziwem i wzruszeniem widownia oglądała
pokazy grup terapeutycznych dla osób niepełnosprawnych. Widać
było ogromny wkład pracy i niezwykłe zaangażowanie zarówno
fot. Borys Piekarski
Ele, Mele Trikamzele – II Festiwal Pięknej Mowy
instruktorów prowadzących, jak i samych aktorów, dla których występ miał często wymiar wręcz heroiczny. Ze względu na wyjątkową staranność scenograficzną na wyróżnienie zasługuje, słusznie
nagrodzona, grupa Kameleon, która wystawiła balladę Mickiewicza
Świtezianka.
Festiwal realizuje wiele celów, obok tych zadeklarowanych
przez organizatora, należy jeszcze wymienić – popularyzację wielkiej literatury, możliwość prezentacji własnej twórczości, edukację
sceniczną, obycie z widownią, przełamanie tremy, nabycie pewności siebie, poznanie własnych możliwości. Są to cele edukacyjne
i psychologiczne. Szczególnie w kontekście występów osób o niepełnej sprawności, należy imprezę uznać za rodzaj terapii zwalczającej ludzkie słabości i kompleksy, i to zarówno u występujących
aktorów, jak i wśród publiczności, zwłaszcza w czasach, kiedy zbyt
dużą rolę przywiązuje się do własnej fizyczności. Niedostatki
w tym zakresie należy potraktować jak wyzwanie, które można
pokonać, co pokazały poszczególne grupy występujących.
Gdy na co dzień na ulicach i podwórkach słyszymy wulgaryzmy,
gdy z ekranu telewizji padają agresywne słowa polityków, najczęściej pozbawione treści, raczej skrywające rzeczywiste intencje niż
służące komunikacji, gdy dostrzegamy potworki językowe w prasie,
tym bardziej dochodzimy do przekonania, że Festiwal Pięknej Mowy jest przedsięwzięciem niezwykle pożytecznym, a już samą swą
nazwą skłania do refleksji na temat współczesnego komunikowania
się ludzi. Tegoroczna część warsztatowa festiwalu poświęcona była
artykulacji mowy. Być może w przyszłości warto zająć się również
pięknem mowy ze względu na jej treść i formę, wszak język jest
elementem kreacji świata.
Żegnamy rok szkolny i przyszłych emerytów
Przy muzyce zaprzyjaźnionego zespołu muzycznego DEMO, przy
smacznym jedzeniu, spędziliśmy wesoło i w dobrym towarzystwie
wieczór. Rywalizując w zawodach sportowych z pracownikami ZANAM- LEGMET wygraliśmy wszystkie konkurencje, zdobywając atrakcyjne
nagrody ufundowane przez
wyżej wymienioną firmę.
Po raz kolejny udowodniliśmy sobie, że najlepiej bawimy się we własnym związkowym towarzystwie, a w drodze powrotnej snuliśmy już plany
następnego spotkania po
wakacjach.
fot. Arkadiusz Tomczuk
fot. Arkadiusz Tomczuk
W piątek
13 czerwca
zakończyliśmy kolejny, niełatwy dla
oświaty,
ale i dla
Związku,
rok pracy.
Na pikniku
w Janówce
(nie znajdziecie jej
na mapie) pożegnaliśmy odchodzących na emeryturę w tym roku
szkolnym naszych kolegów kończących pracę zawodową.
5 sierpnia 2008
GŁOS LUBIŃSKI
Reformy pani minister—czyli co nas czeka we wrześniu
5
Krystyna Drexler-Wawrzyniak
Ostatnio w prasie pojawiło się sporo artykułów na temat nauczycieli i oświaty w sensie ogólnym. Głównie za przyczyną strajku, który
odbył się w szkołach z końcem maja, ale także z powodu zapowiadanych przez rząd zmian systemowych w polskich szkołach. Istnieje
w ludzkiej świadomości, czasem irracjonalna, obawa przed zmianą,
wszak stabilność daje poczucie bezpieczeństwa, ale przecież nie tylko
uwarunkowaniami psychicznymi należy tłumaczyć niechęć, czy wręcz
wrogość wobec propozycji nowych rozwiązań. Kilka lat temu polską
szkołę objęła reforma na miarę rewolucji, ale nie towarzyszyły jej
takie negatywne emocje i niechęć środowiska, jak obecnie. Dlaczego?
Być może bardziej zrozumiałe były intencje owych zmian, rozumiano
ich konieczność i przeprowadzano je z udziałem nauczycieli, a nie
wbrew nim. Obecna pani minister ma przeciw sobie nauczycieli,
związki zawodowe, a także rodziców, którzy założyli nawet stronę
internetową: prawarodzicow.pl, na której wyrażają swoje opinie. Pomysłodawcą strony jest pan Paweł Toboła-Petrykiewicz, który w wywiadzie udzielonym w lokalnej prasie tak scharakteryzował polską
szkołę i system oświaty: i co mamy? Narkotyki, przemoc, samobójstwa... Pani Hall chce, żeby to zeszło jeszcze o poziom niżej, tak? Czyli żeby w przedszkolach było dokładnie to samo, co jest teraz w szkołach? Ministerstwo nie panuje nad tym, co się dzieje w szkołach, co
jest na maturze - że są bez sensu pytania, na które nie można odpowiedzieć, a jak ktoś dobrze odpowiada i mu zabraknie szesnastu słów, to
tej matury nie zda. Przecież to jest masowa produkcja kretynów, którzy mają nie myśleć samodzielnie, tylko odpowiadać według jakiegoś
klucza, określonego przez kogoś z ministerstwa. To nie jest kwestia
jakiegoś tam podniesienia poziomu edukacji czy rozszerzenia zainteresowań, tylko jest to wszystko zwyczajna urawniłowka!
Trudno nie uznać, że jest to miażdżąca krytyka, wyraźnie przesadzona, emocjonalna, wynikająca z braku pełnej wiedzy, ale właśnie
fakt braku informacji obciąża ministerstwo. Nie można z zacisza gabinetu sterować żywym organizmem i planować zmiany, które pracownicy szkół, rodzice i nawet sami uczniowie uważają za szkodliwe.
Podczas projektowania wszelkich reform należy uwzględnić głos
praktyków, którzy znają problem i trafnie potrafią przewidzieć rezultat ministerialnych pomysłów. Właśnie dialogu z podmiotami społecznymi domagają się w imieniu środowiska związki zawodowe. Być
może związki zawodowe mocno akcentują postulaty płacowe i socjalne, ale przecież to nie jest jedyny temat, o którym warto rozmawiać.
Poprzedni minister trafił do resortu z „klucza partyjnego”, można
uznać, że był osobą przypadkową, nie miał kwalifikacji ani praktyki,
wywoływał niepotrzebne dyskusje ideologiczne, ze względu na działalność w sferze polityki, był osobą kontrowersyjną, zatem wydawało
się, że gorszego ministra już nie będzie. Właśnie, wydawało się...
Przyjrzyjmy się nowym pomysłom pani minister, o których zamiast
dyskutować otwarcie i merytorycznie, dowiadujemy się z pogłosek
i przecieków prasowych. Czasami są to propozycje o niskiej wartości
merytorycznej, propagandowe hasła, za którymi kompletnie nic się nie
kryje (laptop dla każdego gimnazjalisty), czasami propozycja zmiany
dla zmiany (rezygnacja z mundurków), ale pojawiają się też rozwiązania szkodliwe, których skutki pogorszą sytuację zawodową nauczycieli i podporządkują oświatę prawom ekonomii (prywatyzacja szkół).
Rodzicom nie podoba się pomysł obniżenia wieku szkolnego dzieci
i umieszczenia sześciolatków w szkołach. Przeciwnicy tego rozwiązania wysuwają następujące argumenty: dzieciom zabiera się dzieciństwo, nie wszystkie dzieci są na tyle dojrzałe, aby rozpocząć naukę
w szkole, placówki oświatowe nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków. Może dałoby się pogodzić ministerialny pomysł z oczekiwaniami rodziców. Skoro szkoły nie są przygotowane na przyjęcie
najmłodszych, nie wysyłajmy ich do szkół, lecz rozbudujmy sieć
przedszkoli, w których z powodzeniem można realizować zadania
dydaktyczne i opiekuńcze. Nie do przecenienia jest dla pracujących rodziców przedszkole, bo nie tylko dziecko zostanie otoczone
opieką w przyjaznym środowisku, nakarmione, ale też nauczy się
społecznego funkcjonowania i z powodzeniem może realizować
zadania edukacyjne.
Od września w szkołach nie będą obowiązywały jednolite stroje,
Sejm zmienił ustawę o systemie oświaty. O tym, czy w szkołach będą
mundurki, czy nie, mają decydować dyrektorzy wraz z rodzicami
i samorządem uczniowskim. W tej sprawie zdania są podzielone, ale
wydaje się, że rezygnacja z jednolitego stroju po zaledwie roku
obowiązywania jest pochopna i należy ją odczytywać jako chęć
przypodobania się młodemu elektoratowi. Nasi rządzący wykazują
brak dojrzałości, zresztą nie tylko w tej sprawie, bardziej im zależy na
„słupkach poparcia” niż na poprawie rzeczywistości, w której żyjemy.
Czy nam się to podoba, czy nie, strój jest elementem kodu kulturowego i do tego powinniśmy przyzwyczaić dzieci. Możemy utyskiwać na
ograniczenie swobody, ale przecież na pogrzeb osoby bliskiej nie
ubierzemy się na żółto. Strój wyróżnia grupę, więc integruje, buduje wspólnotę, której brakuje we współczesnych szkołach molochach, uczy pewnej dyscypliny i wpływa na stan bezpieczeństwa,
bo łatwo rozpoznać osoby obce. Może warto wzorować się na
sprawdzonych rozwiązaniach, choćby Wielkiej Brytanii, tak ostatnio
popularnej wśród Polaków. Pomysł mundurków szkolnych miał też
swój wymiar ekonomiczny, przyczynił się do rozwoju firm odzieżowych. Lekkomyślna rezygnacja z jednolitego ubioru narazi rodziców
na straty, bo co zrobić z zakupionymi już strojami? Na szczęście część
dyrektorów i rodziców zachowuje zdrowy rozsądek: Rok to za mało,
by sprawdzić, jaki wpływ mają mundurki na bezpieczeństwo uczniów.
Chcemy dać sobie czas na wyciągnięcie wniosków, dlatego nie rezygnujemy - wyjaśnia na łamach lokalnej gazety wicedyrektorka jednej
ze szkół podstawowych w Zielonej Górze - Uczniowie, rodzice zaakceptowali jednolite stroje. Rzadko się zdarzało, by ktoś ich nie nosił.
A nam łatwiej było rozpoznać uczniów spoza szkoły, którzy przychodzili np. na nasze boisko.
Podobno, bo nic niestety nie jest pewne i jasne, a pani minister
obywa się bez konsultacji społecznych, MEN wspólnie z Ministerstwem Kultury zamierza zwiększyć w szkołach liczbę godzin
z przedmiotów artystycznych. Od września w podstawówkach będzie o połowę więcej zajęć z muzyki i plastyki, a w gimnazjach dojdą
w tym zakresie cztery dodatkowe godziny. Pierwszoklasiści w podstawówkach zaczną się obowiązkowo uczyć angielskiego, ale ponoć
stanie się to kosztem np. gimnastyki korekcyjnej. Z kolei trzecioklasiści w gimnazjach w przyszłym roku po raz pierwszy będą zdawać
egzamin z języka obcego. Nie wiadomo tylko, skąd dyrektorzy wezmą tylu anglistów? W liceach przedmioty artystyczne, wiedza
o kulturze i łacina nie będą obowiązkowe. Natomiast na maturze
będzie można zdawać egzamin z filozofii. Wiedza o kulturze jest
przedmiotem, który w szkołach funkcjonuje dopiero od 4 lat, więc
całkiem niedawno nauczyciele, albo poświęcili własne środki na
kształcenie lub skorzystali z grantów kuratorium, a już się okazuje, że
nie będą potrzebni. Za to na maturę wprowadza się filozofię, która,
jeśli się już w szkołach pojawia, to jako zajęcia nadobowiązkowe.
Wiedza o kulturze jest przedmiotem bardzo przydatnym na ustnym
egzaminie maturalnym z języka polskiego, ponieważ część zagadnień
dotyczy związków literatury z innymi dziedzinami sztuki. Ponadto
uwrażliwia młodego człowieka i kieruje jego zainteresowania w stronę sztuki – malarstwa, muzyki, teatru, architektury, tańca... Dlaczego
zatem MEN chce zrezygnować z tego przedmiotu? Podobnie przydatna może być filozofia, która kształtuje poglądy na świat i człowieka,
tylko dlaczego chce się ją wprowadzić „od końca” – nie uczyć
w szkołach, ale sprawdzać na maturze. Może należałoby jedną
z dwóch godzin religii przeznaczyć na wykładanie filozofii w szkołach, ale znów pojawia się problem kadrowy – obecnie nie ma przygotowanych nauczycieli tego przedmiotu.
Przytoczone przeze mnie przykłady pokazują, że zmiany, które
przygotowuje ministerstwo nie są do końca przemyślane. W świetle
tych faktów, jedyna pozytywna wiadomość to taka, że od września
szkoły dostaną więcej pieniędzy na darmowe obiady dla dzieci. I dobrze, dzieci nie mogą być głodne.
6
fot. Arkadiusz Tomczuk
GŁOS LUBIŃSKI
79 procent abiturientów zdało egzamin maturalny
Najgorzej poszło maturzystom z geografii,
WOS-u i biologii – podała Centralna Komisja
Egzaminacyjna.
Najlepsze wyniki osiągnęli tradycyjnie
uczniowie liceów ogólnokształcących – w tym
roku odnotowano 89 proc. pozytywnych wyników; w technikach – 67 proc. a w liceach profilowanych jeszcze mniej – 63 proc.
Jak podaje prasa – na wsiach świadectwo
dojrzałości dostanie 65 proc. zdających,
w miastach – 80 proc.
Najlepiej zdali maturzyści z regionów
wschodnich, najgorzej z tych położonych na
zachodzie kraju. Jest to tendencja, która utrzymuje się od dłuższego czasu i może budzić
zdziwienie. Przecież to wschodnia Polska
uchodzi za obszar „opóźniony cywilizacyjnie”.
Zaskoczeniem może być też słaby wynik
uczniów na Dolnym Śląsku – zdali najgorzej
w skali kraju, tylko 75% zdających otrzymało
świadectwo maturalne.
Każdy maturzysta obowiązkowo zdaje
egzaminy z języka polskiego i wybranego
języka obcego ustnie i pisemnie oraz pisemnie
z jednego wybranego przedmiotu. Wybranych
przedmiotów można zdawać dowolną ilość, na
liście do wyboru jest ich dziesięć. W tym roku
najchętniej wybierano geografię (38 proc.)
i WOS (32 proc.), w dalszej kolejności biolo-
gię i matematykę. Przy wyborze przedmiotu
uczniowie kierują się własnymi zainteresowaniami oraz perspektywą rekrutacji na studia.
Warto zdawać przedmiot, który uczelnia punktuje podczas rekrutacji. Czasem jednak zdarza
się, że uczeń wybiera przypadkowo lub kieruje
nim przekonanie, że jakiś przedmiot jest łatwiejszy od innego. Tegoroczny wynik pokazuje, że zbyt dużo jest przypadkowych wyborów. Przecież wybrany przedmiot powinien
być zdany najlepiej. Wśród języków obcych
najbardziej popularny w szkołach jest język
angielski (zdawało go 80 proc. maturzystów),
na drugim miejscu język niemiecki (17 proc.).
Żeby zdać maturę, trzeba z każdego przedmiotu uzyskać co najmniej 30 proc. punktów.
Szkodliwy pomysł amnestii, od tego roku
został zastąpiony możliwością zdawania poprawki oblanego przedmiotu w sierpniu. Jest
to słuszny kierunek zmian. Choć w każdym
egzaminie
mieści
się
element
„przysłowiowego szczęścia”, szkolne egzaminy powinny być czytelnym komunikatem, że
warunkiem sukcesu jest przede wszystkim
rzetelna praca. Zatem dawanie szansy
uczniom, którzy chcą nadrobić zaniedbania
i zdawać powtórnie, nie jest niczym niewłaściwym. W tym roku jeden przedmiot oblało
11 proc. uczniów. Kolejne 10 proc. oblało
więcej niż jeden przedmiot, będą mogli poprawiać wynik matury za rok. Może w przyszłości należy rozważyć możliwość organizowania
sesji maturalnej więcej niż jeden raz w roku.
Dużym zaskoczeniem jest fakt, że najsłabiej maturzyści zdali informatykę, która jest
przedmiotem nadobowiązkowym, więc zdaje
się ją tylko na poziomie rozszerzonym. W ten
sposób został obalony mit, że młodzież tak
znakomicie „radzi sobie z komputerem”. Codzienność szkolna pokazuje raczej, że owszem
młodzież spędza wiele, nawet zbyt wiele, czasu „przy komputerze”, ale nic z tego dobrego
5 sierpnia 2008
nie wynika. Zatem pomysł premiera Tuska,
żeby rozdawać gimnazjalistom laptopy jest po
pierwsze zwykłą propagandą, po drugie bezsensownym marnowaniem pieniędzy. Niech
wynik maturalny będzie też przestrogą dla
rodziców, którzy wierzą dziecku, ze właśnie
uczy się przy komputerze, gdy tymczasem
zwyczajnie marnuje czas. Potrzebne są sensowne programy edukacyjne, które pokażą, że
komputer jest jedynie narzędziem pracy oraz
nauczą sprawnego posługiwania się owym
narzędziem. Bo na razie można odnieść wrażenie, że niektórzy uważają, że jest to zaczarowana skrzyneczka, którą należy obdarować
młodych ludzi, żeby stali się mądrzy.
Niepokoić może niski poziom prac z języka
polskiego. Głos w tej sprawie zabrał przewodniczący Rady Języka Polskiego prof. Andrzej
Markowski, który cytował potworki językowe
z prac maturalnych. Świadczą, że młodzież
posługuje się ubogim słownictwem, znaczenia
niektórych wyrazów po prostu nie rozumie,
a także ma kłopoty z poprawną składnią. Dla
uzmysłowienia czytelnikom zjawiska, zakończymy przykładami zdań, które pochodzą
z wypracowań maturalnych: „Bohaterka jako
żywy organizm posuwa się do przodu starzejąc
się”, Stała się ikoną dobrych manierów”.
(W taki sposób maturzysta pisze o Izabeli
Łęckiej – bohaterce utworu B. Prusa)
Wydaje się, że powszechna wiedza na temat nowej formy matury jest wciąż zbyt mała,
dlatego oczekujemy na spełnienie obietnicy
pani minister Hall o społecznej debacie na
temat matury, zwłaszcza z języka polskiego.
Zainteresowanych problemem odsyłamy do
prasy specjalizującej się w problematyce
oświatowej. W majowym numerze miesięcznika Oblicza Edukacji oraz w 21 numerze Głosu
Nauczycielskiego nasza redakcyjna koleżanka
wydrukowała teksty poświęcone problemom
matury.
fot. Arkadiusz Tomczuk
W dniach od
6 do 8 czerwca
br. w Lubinie
odbył się Zlot
Dolnośląskiej
Chorągwi ZHP.
Do
naszego
miasta przybyli
harcerze z całego województwa. Program
zlotu był bogaty
i urozmaicony.
Nasi goście zostali zakwaterowani na terenie lotniska. W pierwszym
dniu do najważniejszych wydarzeń można zaliczyć apel rozpoczynający zlot, w którym uczestniczyli przedstawicieli władz samorządowych, działacze społeczni i oczywiście członkowie Rady Przyjaciół
Harcerstwa oraz widowisko plenerowe ukazujące dzieje skautingu.
Atrakcją były też tańce z ogniami.
W drugim dniu zlotu zorganizowana została gra plenerowa, podczas której druhny i druhowie poznawali Lubin i jego zabytki. Odbywały się też zajęciach warsztatowe. Oferta zajęć była bogata: garncarstwo, rycerstwo, puszczaństwo, samoobrona, wspinaczka, paintball,
taniec,
fotografia,
prace plastyczne,
zlotowe
rozgrywki
sportowe
i lotnicze –
zatem każdy
mógł
znaleźć dla
siebie coś interesującego. Wieczór upływał harcerzom na koncercie
poezji śpiewanej oraz na oglądaniu filmów w „Kinie pod Gwiazdami”.
Ostatni dzień zlotu miał bardzo uroczysty charakter. Na błoniach
Wzgórza Zamkowego odbyła się msza święta oraz uroczysty apel,
w którym uczestniczyli również zaproszeni goście. Uczestnicy zlotu
chwalili dobrą organizację imprezy oraz program. Lubin uznali za
miasto piękne i nowoczesne, ale przede wszystkim bardzo gościnne.
Lubinianie zaś zauważyli, że w czasie trwania zlotu na ulicach miasta
można było spotkać wielu młodych ludzi w harcerskich mundurach,
niektórzy nawet dziwili się, że harcerstwo jest wciąż aktywną organizacją.
EW
fot. Arkadiusz Tomczuk
Dolnośląscy harcerze z wizytą w Lubinie
5 sierpnia 2008
GŁOS LUBIŃSKI
O strajku i negocjacjach
Krystyna Drexler-Wawrzyniak
Strajk
Od majowego strajku upłynęło już trochę czasu, więc można
z pewnym dystansem przystąpić do podsumowań i ocen. Wszyscy zgodnie twierdzą, że strajk był dobrze przygotowany i przeprowadzony, zarówno od strony prawnej, jak i organizacyjnej.
Biorąc pod uwagę ilość strajkujących placówek oraz pracowników można chyba uznać, że okazał się sukcesem, jeśli w ogóle
można mówić o sukcesie, kiedy nauczyciele zmuszeni są odstąpić od nauczania.
Przede wszystkim udało się przełamać negatywne emocje,
które pozostały po nieskutecznym strajku w 1993 roku. Wtedy
opóźniono egzaminy maturalne, minister Stelmachowski groził
nauczycielom laską, nie otrzymaliśmy podwyżek i jeszcze trzeba było oddać część poborów. Te doświadczenia tkwią jeszcze
w środowisku, ale na szczęście szeregi grona pedagogicznego
zasiliła już nowa kadra, która nie ma tamtych obciążeń.
Strajk jest działaniem ostatecznym, a ponieważ przez pedagogów, którym wpojono, że ich zawód to misja, stosowany jest
niezwykle rzadko, wywołuje pewne obawy. Lęki nauczycieli
skutecznie podsycała władza. Rozpowszechniano na przykład
plotki, że strajkujący stracą trzynastki. Przeprowadzenie całej
procedury sporu zbiorowego i strajku, na pewno przyczyniło się
do podniesienia świadomości prawnej wśród nauczycieli,
poznali przysługujące im prawa i spróbowali z nich skutecznie
skorzystać.
Nie do przecenienia okazała się współpraca między związkami zawodowymi działającymi w oświacie, dotyczy to zwłaszcza
Związku Nauczycielstwa Polskiego i NSZZ Solidarność. Można
powiedzieć, że nastąpiło historyczne zbliżeniu obu związków
w obronie interesów nauczycieli. Ponadto związki pokazały
swoją siłę i tym samym być może zachęciły, zwłaszcza młodą
kadrę, do wstępowania w szeregi organizacji pracowniczych.
Udział w manifestacji, wywieszanie flag, przygotowywanie plakatów i ulotek, przeprowadzenie referendum, organizacja strajku
– to działania, które wywołują pewien entuzjazm i poczucie
jedności, wyzwalają społeczną energię, pod wpływem której
rodzą się, a może tylko ujawniają, społecznicy.
Niestety strajk pokazał też, że nie ma pełnej jedności wśród
nauczycieli, obawa przed utratą kilkudziesięciu złotych, strach
przed narażeniem się dyrekcji, akceptowanie niekorzystnej polityki oświatowej, niechęć do związku zawodowego lub wręcz
jakieś wyimaginowane osobiste urazy były przyczynami, dla
których część nauczycieli nie przystąpiła do strajku. To, że ktoś
nie chciał brać udziału w akcji jest do zaakceptowania, każdy
ma prawo do indywidualnej decyzji. Jednak specjalne przychodzenie do pracy w dniu wolnym (część nauczycieli nie ma lekcji
po odejściu maturzystów), żeby zarobić na koledze, który strajkuje we wspólnej sprawie, jest po prostu haniebne. Tym bardziej, że zastępstwa były fikcyjne, „prowadzone” najczęściej
w pustej klasie. Natomiast dojrzałość wykazali rodzicie, starając się nie wysyłać młodzieży w tym dniu do szkoły – serdecznie im dziękujemy. Niestety niechlubną rolę odegrali niektórzy
dyrektorzy, którzy starali się przeszkodzić w strajku. Stosowali
różne metody – zniechęcanie, tworzenie złego klimatu, groźby
lub przekupstwo, bo i takie sytuacje się zdarzały. Jeden z dyrektorów ogłosił publicznie, żeby zgłaszali się ci, którzy nie wezmą
udziału w strajku, to dostaną zastępstwa i jeszcze na tym zarobią? Należy postawić pytanie: kim jesteś dyrektorze? urzędnikiem, menadżerem, czy jeszcze nauczycielem? Czy nie
utożsamiasz się ze swoimi pracownikami? Czy zwrócisz wywalczoną kwotę podwyżki?
7
Pozytywnie należy ocenić postawę władz samorządowych,
które odstąpiły od potrąceń za dzień strajku. W tym kontekście,
dyrektorzy, którzy usiłowali przeszkodzić w proteście, zostali po
prostu ośmieszeni.
Strajk był dobrze przygotowany pod względem prawnym,
między innymi dlatego, że podjęto szereg niezależnych środków, które miały utrudnić lub wręcz nawet uniemożliwić potrącenia nauczycielskich pensji, nawet w przypadku braku porozumienia z samorządami. Brak potrąceń może wpędzić w tarapaty
tych zwierzchników, którzy planowali wynagradzać łamistrajków przyjmujących zastępstwa za strajkujących kolegów.
Z jakich środków pokryć te obietnice? Wszak fundusz płac nie
jest z gumy. Czyżby obiecano gruszki na wierzbie? Przy okazji
kontroli finansowej placówki warto o tej sprawie pamiętać.
Jednodniowy strajk, z pewnością uciążliwy dla rodziców
młodszych dzieci oraz dyrektorów szkół podstawowych i przedszkoli, w sposób znaczący przecież nie odbija się na procesie
nauczania. Ma raczej wymiar moralny, symboliczny, jest demonstracją niezadowolenia, determinacji oraz formą nacisku na
rządzących. I taki z założenia był strajk przeprowadzony 27
maja 2008 r. Rząd chcąc nie chcąc przystąpił do rozmów ze
związkami zawodowymi. Sam fakt podjęcia negocjacji jest sukcesem. Szkoda tylko, że do dialogu kolejne rządy trzeba przymuszać.
Negocjacje
Rozmowy z rządem toczą się w zespołach negocjacyjnych,
a w spotkaniach uczestniczą przedstawiciele wszystkich związków zawodowych. Rozmowy dotyczą emerytur, wysokości pensji oraz zapisów Karty Nauczyciela, w tym tygodniowego pensum godzin. Rząd jest nieprzejednany w sprawie emerytur. Stoi
na stanowisku, że wszelkie przywileje emerytalne rujnują budżet
państwa, więc należy je ograniczyć. Nauczyciele nie są też brani
pod uwagę w wykazie zawodów uprawnionych do emerytur
pomostowych. Zatem ci, którzy nabędą uprawnienia do wcześniejszej emerytury do końca bieżącego roku, będą mogli z tego
prawa skorzystać (oczywiści jeśli swoje składki zadeklarują do
ZUS-u), natomiast młodsza kadra już takiej możliwości nie będzie miała. Młodzi nauczyciele, jak wynika z rozmów, nie są
tym bardzo zmartwieni, bardziej zależy im na podwyżkach. Być
może nie myśli się o emeryturze, gdy się ma lat niespełna trzydzieści. Zresztą polityka rządu zmierza do zerwania solidarności
pokoleniowej samym sposobem dysponowania podwyżek. Najwięcej mają dostać nauczyciele stażyści i kontraktowi, a najmniej dyplomowani. W ten sposób nastąpi spłaszczenie płac,
a rząd zaoszczędzi środki. Młodym kolegom należy zwrócić
uwagę, że czas biegnie nieubłaganie szybko i za chwilę sami
będą mianowani, dyplomowani i będą chcieli, żeby ich wiedza
i doświadczenie zawodowe było odpowiednio gratyfikowane.
Rząd deklaruje dwukrotną podwyżkę w następnym roku. Przewiduje następujące kwoty wzrostu pensji: stażysty o 584 zł,
kontraktowego o 413 zł, mianowanego o 316 zł, dyplomowanego o 318 zł. To nawet propagandowo brzmi nieźle, ale jak
zwykle pułapka tkwi w szczegółach. Przedstawione kwoty
wzrostu nie dotyczą stawki nauczyciela, czyli pensji zasadniczej,
ale średniego wynagrodzenia nauczyciela, czyli w tej niby
podwyżce uwzględniono już wszystkie składniki pensji, a to
oznacza, że realna podwyżka będzie niższa i może nie objąć
wszystkich, bo od samorządów zależą dodatki np. motywacyjny,
za wychowawstwo, za trudne warunki... Niekorzystne są też
zmiany systemowe. Wynagrodzenie nauczyciela zgodnie z zapisem KN jest ustalane w stosunku do kwoty bazowej określanej
w każdym roku w ustawie budżetowej. Jak się okazuje, rząd
nauczycielom jedną ręką daje, drugą zabiera. Według nowego
projektu wzrost procentowy jest przewidziany tylko dla nauczycieli stażystów. Planuje się, że średnie wynagrodzenie
nauczycieli stażystów ma wynieść 100% kwoty bazowej, było
ciąg dalszy na str. 8
8
5 sierpnia 2008
GŁOS LUBIŃSKI
O strajku i negocjacjach
ciąg dalszy ze strony 7
82%, kontraktowych 111%, było 125%, mianowanych 14144%, było 175%, dyplomowanych 184%, było 225%. Jasno
zatem widać, że ministerialne projekty wcale nie są zadowalające, tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, że planowane jest
zwiększenie pensum o 4 godziny. Niby pozostanie to w gestii
samorządów, ale jak uczy doświadczenie, zawsze znajdzie się
dobry powód, żeby z takiej możliwości skorzystać
i zaoszczędzić. Zwiększenie pensum może też w niektórych
rejonach spowodować zwolnienia nauczycieli.
Trudno nie odnieść wrażenia, że obecna ekipa miewa księżycowe pomysły. Jednym z nich jest program 50 plus – prawda,
że ładnie brzmi? Program ma umożliwić nauczycielom dłuższą
aktywność na rynku pracy. Wymyślono, że jeśli zawód nauczyciela jest tak obciążający dla organizmu, należy go wykonywać
w krótszym czasie, a po pięćdziesiątce poszukać innego zajęcia.
Okazuje się, że nauczyciel uczyłby się dosłownie całe życie.
Wolny człowiek—emeryt
Halina Wygnańska
Obrazek emeryta stojącego w kolejce, babci z wnuczętami czy
dziadka do zadań specjalnych i awaryjnych lub przesiadującego
w fotelu albo przed telewizorem – przechodzi do lamusa.
Zmieniły się czasy – a wraz z nimi współczesny emeryt. Wielu
naszych związkowców po przejściu na emeryturę wstępuje do
Oddziałowej Sekcji Emerytów i Rencistów. Tu odnajdują dawnych kolegów, nawiązują nowe znajomości, rozwijają swoje zainteresowania, są wśród swoich.
Obecnie emeryt to osoba poszerzająca swoją wiedzę, studiująca
na Uniwersytecie III Wieku, dbająca o swoją sprawność fizyczną
i umysłową, poszerzająca swoje zainteresowania i realizująca się
w wielu dziedzinach życia społecznego.
W minionym roku szkolnym w naszym mieście wielu seniorów
uczęszczało na zajęcia Uniwersytetu Senioralnego. Tajniki informatyki zgłębiało – 250 emerytów, 200 – uczęszczało na lektoraty
jęz. angielskiego, 125 – jęz. niemieckiego. Swoją sprawność fizyczną rozwijało na zajęciach rekreacyjno-sportowych –200 osób.
Zainteresowania historią, kulturą, sztuką i turystyką seniorzy
mogli rozwijać na zajęciach organizowanych przez naszą Sekcję
Emerytów i Rencistów. Na dofinansowanie tego rodzaju działalności przeznaczyliśmy 30% budżetu naszej sekcji.
Jednakże ze względu na uwarunkowania społeczne, zwłaszcza
barierę ekonomiczną nie wszystkie osoby zainteresowane tymi
formami mogą w nich uczestniczyć. Przydałoby się dodatkowe
Redakcja „Głosu Uczelni”
W imieniu redakcji ,,Głosu Lubińskiego” chcę serdecznie
przeprosić, zarówno autorów, jak i redakcję „Głosu Uczelni”
za zamieszczenie w naszym piśmie artykułów publikowanych
w Państwa miesięczniku.
Jest nam niezmiernie przykro z powodu zaistniałej sytuacji,
która wynikła z niewiedzy, gdyż nigdy świadomie nie dopuścilibyśmy do tak nagannego postępowania któregokolwiek
z naszych autorów.
Z naszej strony obiecujemy, że dołożymy wszelkich starań,
aby nigdy więcej nie powtórzył się tak nieprzyjemny i godny
potępienia incydent .
Beata Goldszajdt
redaktor naczelna
Zwykle w trakcie wykonywania zawodu zdobywa dodatkowe
kwalifikacje lub podejmuje różne formy doskonalące, a według
rządowego pomysłu, tuż przed emeryturą powinien szukać innego zawodu. Zatem matematyk mógłby zostać księgowym, polonista nadałby się w sekretariacie, bo redagowałby pisma urzędowe, nauczyciel techniki stałby się konserwatorem, a fachowiec
od nauczania gastronomii znalazłby zatrudnienie w kuchni. To
tak jakby primadonnie baletu, jak już straci sprawność fizyczną,
zaproponować pracę garderobianej. Panie Premierze! więcej
szacunku dla człowieka. Mogą zdarzyć się sytuacje, że nauczyciel, dla którego praca z młodzieżą może być uciążliwa za
względu na stan zdrowia, znajdzie zatrudnienie na przykład
w wydawnictwie opracowującym podręczniki szkolne, ale są to
pojedyncze, indywidualne przypadki. Nie uda się przekwalifikować i zatrudnić zgodnie z osiągniętym przez lata statusem zawodowym całej rzeszy ludzi. To są mrzonki, świadczące o braku
znajomości realiów.
Zatem co nas czeka we wrześniu, wciąż pozostaje niespodzianką.
wsparcie finansowe.
Dzięki dobrej współpracy z Panią Elżbietą Miklis nasi członkowie uczestniczą w różnego rodzaju zajęciach i imprezach organizowanych przez kierownictwo Domu Dziennego Pobytu ,, Senior”
w Lubinie..
Niestety mało jest jeszcze ludzi, którzy myślą o zaspokojeniu
potrzeb duchowych, o rekreacji, chęci poznawania świata, poprawie kondycji nie tylko fizycznej, ale również umysłowej osób
starszych, także niepełnosprawnych ruchowo. A przecież to procentuje. Nie trzeba wywodów naukowych, by zauważyć efekty
społeczne szeroko rozumianej profilaktyki zdrowotnej seniorów,
takie jak: poprawa stanu zdrowia (sprawności fizycznej, psychicznej, umysłowej), eliminowanie poczucia odrzucenia społecznego,
integrację seniorów z różnych środowisk, wyrobienie pozytywnych
nawyków życia.
Przecież nowy obraz seniora – to coraz częściej osoba korzystająca z dobrodziejstw nauki, znajdująca wspólny język z wnukami
nie tylko w krainie baśni, ale informatyki, często zastępująca rodziców pochłoniętych pracą, przekazująca wartości najwyższe,
obdarzająca najmłodsze pokolenie miłością, dzieląca się wiedzą,
wolnym czasem.
Pojawiają się ludzie, instytucje wspierające tę grupę społeczną,
którzy nie obawiają się zainwestować w to „nieproduktywne”
pokolenie, jakże jednak niezastąpione w dobie obecnego pośpiechu.
Przeprosiny
Koleżanki i Koledzy Związkowcy, Drodzy Czytelnicy.
Pragnę przeprosić za zaistniałą przykrą dla mnie i zapewne
dla Was sytuację i poinformować, że niektóre teksty publikowane w naszej związkowej gazecie Głosie Lubińskim były nie
w pełni mojego autorstwa i dopuściłem się nadużycia nie podając autorów zapożyczonych tekstów. Jednocześnie informuję,
iż rozmawiałem z autorami, którzy wybaczyli mi ten błąd.
Zapewniam, że nie popełnię więcej takiego błędu, a w przyszłości pisząc określone artykuły będę bezwzględnie przestrzegał wymaganych zasad.
Bronisław Tomaszewski

Podobne dokumenty