Strona 64-69 - Elżbieta i Andrzej Lisowscy - feng shui na
Transkrypt
Strona 64-69 - Elżbieta i Andrzej Lisowscy - feng shui na
64 WITTCHEN podróże Elżbieta i Andrzej Lisowscy W PODRÓŻY OD ZAWSZE. NAJCHĘTNIEJ ŚCIEŻKAMI ORIENTU. ELŻBIETA – ZODIAKALNY SKORPION – ŁĄCZY PRACĘ NAUKOWĄ (ZAJMUJE SIĘ MISTYCZNYM ISLAMEM) Z DZIENNIKARSTWEM. ANDRZEJ – RYBA – DZIENNIKARZ I FOTOGRAF. PROWADZĄ W TVP INFO AUTORSKI MAGAZYN PODRÓŻNIKÓW „ŚWIATOWIEC”, PISZĄ WYDAWANE TAKŻE ZA GRANICĄ PRZEWODNIKI. SĄ CZŁONKAMI PRESTIŻOWEGO THE EXPLORERS CLUB W NOWYM JORKU I HONOROWYMI CZŁONKAMI POLISH-AMERICAN TRAVELERS CLUB, LAUREATAMI M.IN. ZŁOTEGO MEDALU STRAUSSA (WIEDEŃ) I ZŁOTEGO PIÓRA (ZAGRZEB). Fot. Andrzej Lisowski Feng shui na oceanie Wszechobecny zapach wanilii i podzwrotnikowy luz, rafa koralowa i grillowane na plażach homary, palmowa sałatka milionerów i wyborny rum, ogromne lilie królowej Wiktorii i dziesiątki odmian brązowego cukru, hotelowe feng shui i turkusowo-seledynowe zatoki Oceanu Indyjskiego… A do tego hinduskie, kreolskie, angielskie, chińskie, francuskie klimaty. W architekturze, kuchni, języku, urodzie kobiet. To nie wizja raju, to codzienność Mauritiusa – wyspy, którą oddziela od wybrzeży południowo-wschodniej Afryki znacznie większy Madagaskar. Mauritius wita podzwrotnikowym, nagrzanym, wilgotnym powietrzem i luzem widocznym w ruchach pracowników lotniska. Czekając w kolejce do kontroli paszportowej, patrzymy na wielkie płótna miejscowego prymitywisty nasuwające skojarzenia ze znanym, dzięki sztuce Gauguina, światem żywych kolorów Polinezji. Jesteśmy jednak na Oceanie Indyjskim – prawie 4 tysiące kilometrów na południowy zachód od Indii. Od Londynu dzieli nas 9778 km, od Sydney – 8392 km, a od Hongkongu – 7730 km. Najbliższą sąsiadką Mauritiusa jest oddalona o 220 km, należąca do Francji wyspa Réunion. Przed nami był tutaj m.in. Mahatma Gandhi (1901) i papież Jan Paweł II (październik 1989). I oczywiście tysiące turystów, dla których ponad 30 lat temu zaczęto stawiać pierwsze hotele. Dziś na wyspie zamieszkałej przez ponad milion ludzi wypoczywa rocznie prawie 700 tysięcy gości. Nie przylatują jednak tanimi czarterami, bo ich po prostu nie ma. Mauritius stawia bowiem na luksus i wysoki standard obsługi gości. Na dodatek uważany jest za jeden z najbezpieczniejszych krajów świata. Zawsze były tutaj ostre przepisy imigracyjne i sanitarne. Nie ma malarii, każdy samolot spryskiwany jest środkami owadobójczymi. podróże MAŁE INDIE Po Anglikach pozostał ruch lewostronny i urzędowy angielski. Stali mieszkańcy chętniej jednak mówią po francusku i kreolsku, często słychać też chiński, urdu i hindi. Woń kadzideł, bóstwa z hinduistycznego panteonu, kobiety odziane w piękne sari... To nie Indie. To Grand Bassin na Mauritiusie, założone przed trzydziestu laty najważniejsze sanktuarium dominujących dziś na wyspie hindusów (prawie 70 procent mieszkańców). Wianuszek świątyń otacza święte jezioro, do którego wlano trochę wody z Gangesu. Pielgrzymi składają ofiary. Zapalają kadzidła, kładą wiązki bananów, rozłupują kokosy i wylewają ich mleko do jeziora. Przy ulokowanej na wzgórzu świątyni koczuje stado małp. Cierpliwie czekają, aż pielgrzymi skończą swe modlitewne mantry, by dobrać się do ofiarnych bananów. Godzinę później jesteśmy już w Mahebourgu i słuchamy wieczornego nawoływania muezina do modlitwy, któremu wtóruje dźwięk dzwonu z sąsiadującego z meczetem kościoła katolickiego. Zaglądamy do XIX-wiecznej świątyni, w której za chwilę odbędzie się niedzielna msza święta. Ani jednej jasnej twarzy, sami Kreole. Pięknie, kolorowo ubrani i jeszcze piękniej rozśpiewani. Tymczasem w stołecznym Port Louis jest jak na warunki Mauritiusa bardzo wielkomiejsko. W pejzaż otwartego na ocean miasta wpisało się nawet kilka wysokich biurowców. Jest pełna luksusowych butików promenada, duży bazar, muzeum poczty (gdzie można kupić słynne znaczki) i dokuczliwe w szczycie uliczne korki. Można jednak zaszyć się w położonych wyżej wąskich uliczkach i poczuć jak w Indiach. Albo przekroczyć monumentalne bramy do Chinatown i spróbować kaczki po pekińsku. Jeszcze inaczej poczujemy się na przedmieściach, w słynnej restauracji Eureka. To jednocześnie najstarszy zabytek Mauritiusa. Ma dwieście lat, sto drzwi, podłogi z drewna tekowego, a meble z drewna różanego, cynamonowego, sandałowego i palisandrowego. Pośród wiekowych luster, foteli, kanap i porcelany przenosimy się w czasy kolonialne, a curry właśnie tu smakuje najlepiej. 66 WITTCHEN WITTCHEN 67 podróże LILIE, CUKIER, WULKANY Tylko 58 km z północy na południe i 47 km ze wschodu na zachód dzieli najdalsze krańce tej wulkanicznej wyspy. Jednak podróżując samochodem, mamy wrażenie, że pokonujemy kilka stref klimatycznych, a raczej różnych mikroklimatów. Wszędzie dominują uprawy trzciny cukrowej, która zajmuje 70 proc. powierzchni wyspy. Bo właśnie produkcja cukru jest historią Mauritiusa, co potwierdza wizyta w muzeum L’Avanture du Sucre w Pamplemousses. Multimedialną ekspozycję zaaranżowano w sąsiedztwie jednego z 11 zachowanych do dziś kominów cukrowych (w czasach panowania Anglików było ich około 400). Mało kto wie, że Tycjan i Veronese stosowali cukier do dekoracji plafonów a w Pałacu Dożów w Wenecji stawiano na stołach talerze i łyżki z cukru. W L’Avanture du Sucre dowiadujemy się, że z jednej łodygi trzciny cukrowej wyciska się 20 litrów soku, z którego otrzymuje się 2 kilogramy cukru. Przy muzeum działa kafejka i restauracja, a także sklepik oferujący m.in. wszystkie produkowane na Mauritiusie gatunki brązowego cukru. Niektóre kojarzą się raczej z wysublimowanym deserem, idealnie nadającym się do popicia mocną, gorzką herbatą. Są też herbaty i olejki eteryczne na bazie tutejszej wanilii. Jej zapach – inny od tych, jakie dotąd kojarzyły się nam z wanilią – przyjemnie wypełnia nasz pokój i hotelową recepcję. Także w Pamplemousses odwiedzamy wspaniały – założony ponad 200 lat temu – ogród botaniczny. Tutaj możemy poczuć się jak na dawnym Mauritiusie, niezdominowanym jeszcze przez trzcinę cukrową. Mnóstwo gatunków palm – królewskie, butelkowe, kokosowe, bambusowe... I niezwykła Talipot, która kwitnie tylko raz – w wieku 40 lat – a potem obumiera. Ale jeszcze większe wrażenie wywołują lilie królowej Wiktorii wynurzające się z dużego stawu wraz z soczyście zielonymi monstrualnymi liśćmi przypominającymi w kształcie serca i talerze. Dla ochłody i wzmocnienia kupujemy najbardziej popularną na Mauritiusie przekąskę uliczną – w specjalny sposób okrojonego, posypanego solą i posmarowanego pastą z bardzo ostrej chili świeżego ananasa. Już w innym miejscu wyspy – na południowym zachodzie, w parku narodowym Chamarel – podziwiamy mieniące się niesamowitymi kolorami fałdy wulkanicznej ziemi zwanej ziemią siedmiu kolorów. Przypominają krajobraz naszej ukochanej wyspy Lanzarote z kanaryjskiego archipelagu. Na Mauritiusie geolodzy odkryli miejsca z ziemią w ponad dwudziestu barwach. Także w granicach parku Chamarel warto zobaczyć wodospad, z którego woda spada kilkadziesiąt metrów w dół, do rozległego krateru wygasłego wulkanu. 68 WITTCHEN A ra b s c y p o d r ó ż n i c y , ż e g l a r ze i k u p c y z n a l i Mau ritius już od X wieku, choć n igdy się tutaj nie o s i e d l i l i . Po r t u g a l c z y c y t a k ż e n i e s k o r z y s t a l i z okazji, choć ich flotylla pod wodzą Vasco da Gamy przebywała tu przez chwilę w 1498 roku. Dopiero Holendrzy, którymi dow odził wiceadmirał W ybrandt van W arwyck, za trzymali się n a dł użej w 1598 roku, uzn ając wyspę za kolonię Niderlandów. Dzięki temu mogły tutaj zaopatrywać się w prowian t i wodę pł ynące na Jawę statki K ampanii Wschodnioin dyjskiej. Ale i Holendrzy nie zadomowili się na wyspie na dobre. Opu ścili ją w 1710 roku , pozostawiając a frykańskich niewolników oraz przywiezione z Jawy jelenie, trzcinę c u k r o w ą i t y t o ń. H o l e n d r ó w o b w i n i a s i ę z a całkowite wytępienie n a wyspie ptaka dodo. P ięć lat po n ich zjawili się Francuzi, a kapita n G u i l l a u m e D u f r e s n e d ' A r s al n a z w a ł wyspę Île de F rance. Zaczęli przybywać osadn icy, postawiono pierwsze młyny cukrowe, zaczęto budować drogi i szpital. Niestety, w drugiej poł owie X VII I wie ku te z iemi e nękali kor sar ze . W ko ńcu ro zp r a w i l i s i ę z n i m i B r y t y jc z y c y ( Fr a n c u z ó w p o c h ło n ę ł y w o j n y napoleoń skie) i w 1814 roku , n a m o c y T r ak t a t u P a r y s k i e g o , z a j ę l i wyspę. Lu dność mogła jedna k zachować swój język, religię i plan tacje trzciny cu krowej. Po zniesien iu niewolnictwa w 1835 roku zaczęto masowo sprowadzać robotn ików z Indii i Chin. Od 1957 roku Mauritiu s zaczął zdobywać coraz większą autonomię, a 12 marca 1992 roku proklamowano powstanie republiki. podróże Fot. Andrzej Lisowski SAŁATKA MILIONERÓW I FENG SHUI Imbirowy bulion z kaczki podany w maleńkim chińskim czajniczku i chwilę później zupa z rekina w nieco większej czarce jako balans smakowy. Potem kolejne pyszności w małych dawkach, homar i oczywiście crème brûlée, przyprawiony pięcioma smakami, odpowiadającymi pięciu elementom feng shui – wodzie, ziemi, ogniu, powietrzu i drewnu. Potrawy, które tworzy Francuz Patrice Dumont, szef kuchni hotelu Legends świadczą o tym, że kuchnia może być sztuką. Wcześniej Patrice pracował w Luksemburgu, Paryżu, Malezji, Laosie, Singapurze i Tajlandii. Na Mauritius przyjechał kilka lat temu. Skusiła go nie tyle perspektywa szefowania kuchni w luksusowym hotelu, ile obietnica, że będzie mógł puścić wodze fantazji... Ale w Legends Hotel – jednym z najmłodszych hoteli Mauritiusa – nie tylko świat kuchni jest podporządkowany feng shui. Całe założenie hotelowo-ogrodowe zaprojektowano i wykonano pod nadzorem specjalistów chińskiej sztuki kreowania krajobrazu i przestrzeni. Wszystko – kształty, materiały, kolorystyka, zapach, muzyka – czerpie bezpośrednio z tej filozofii. I pewnie dlatego, choć hotel jest młody i specjalnie nigdzie się nie reklamuje, ma cały czas komplet gości. Naładowani pozytywnie energią feng shui ruszamy na południe i wspinamy się jeepem kilkaset metrów w górę, serpentynami parku krajobrazowego Domaine du Chasseur. Potem długi spacer po tropikalnym lesie, kąpiel pod wodospadem, podpatrywanie kanarków... Odpoczywamy w restauracji Panorama ze wspaniałym widokiem na zatokę, w której cumowały żaglowce pierwszych osadników. I smakujemy „sałatkę milionerów” przyrządzoną z miękkiego rdzenia łodygi ściętej na naszych oczach palmy. Przypomina trochę nasze pory, ale w smaku jest znacznie delikatniejsza. Podaje się ją z oliwką i np. sałatą. Miąższu z jednej ogromnej łodygi starczyło zaledwie na dwie skromne porcje. Dlatego nazwano ją sałatką milionerów. Pycha! W RYTMIE SEGE Rafa koralowa otacza wyspę niemal nieprzerwanym pierścieniem, chroniąc plaże przed wzburzonym często oceanem. Zapewnia przejrzystość wody mieniącej się odcieniami seledynu, błękitu i turkusu. Raj dla pływaków, miłośników latania na spadochronie za motorówką, nart wodnych, kajaków. Ci, którzy chcą z bliska przyjrzeć się rafie, mogą popłynąć w rejs statkiem ze szklanym dnem. Inni z kolei mogą nurkować albo po prostu spacerować po dnie morza w specjalnie do tego przystosowanym 40-kilogramowym hełmie. Ruszamy na całodniową wyprawę katamaranem poza pierścień rafy. Wypływamy z położonego na północy portu w Grand Baie. Na pokładzie ponad 20 zagranicznych turystów – m.in. z Francji, Anglii, USA i RPA. Z głośników płynie ostra muzyka dyskotekowa, a do szklanek załoga wlewa bez ograniczeń rum, colę, piwo i soki. Odurzeni słońcem, rumem i muzyką zakotwiczamy nasz katamaran między dwoma wysepkami: Ile Plate i Ilot Gabriel. Nie jesteśmy sami. Oprócz łodzi straży przybrzeżnej jest tutaj ponad 20 katamaranów, żaglówek i motorówek. Jest w tym coś z szalonego morskiego pikniku. Jedni pływają z rurką wokół katamaranu, inni wylegują się na plaży, jeszcze inni tańczą w rytmie sege – muzyki, która narodziła się jako wyraz tęsknoty za domem wśród dawnych niewolników z Mauritiusa. Ale dzisiaj nie słychać już w sege tamtego smutku. Więcej jest pieśni o miłości. Na dodatek przejrzystość wody w oceanie, kolory, zapachy... Przyroda jest tak niezwykła, że wydaje nam się, iż ocieramy się o kicz albo… prawdziwy raj. Za tym drugim przemawia bardzo realny widok ogromnych grillowanych na plaży homarów. Magazyn podróżników TVP INFO „Światowiec” jest emitowany w paśmie ogólnopolskim w każdą niedzielę o godz. 9.00. WITTCHEN 69