Łukasz Matuszyk “problemy współczesnej młodzieży” Dziś wróciłem

Transkrypt

Łukasz Matuszyk “problemy współczesnej młodzieży” Dziś wróciłem
Łukasz Matuszyk
“problemy współczesnej młodzieży”
Dziś wróciłem do domu ze szkoły wcześniej, gdyż zwolniono nas z ostatniej lekcji.
Do obiadu miałem jeszcze około godziny, więc usiadłem sobie przy biurku i włączyłem
komputer. Sprawdziłem listę swoich spraw do załatwienia i zauważyłem, że ciągle nie
napisałem wypracowania na konkurs o Januszu Korczaku. Zacząłem się zastanawiać, jakie w
sumie są problemy współczesnej młodzieży. Sam jestem nastolatkiem, czyli to pytanie
dotyczy również mnie, moich kolegów ze szkoły, z podwórka, sąsiadów, kuzynów itd.
Pierwszy problem, który nasunął mi się na myśl, a który z pewnością powoduje
powstawanie kolejnych, to jest samotność. Uważam, że młodzież jest dziś bardzo samotna.
Przyczyny tego są różne: rodzice pracujący do późna i którzy wracają do domu bardzo
zmęczni, mieszkanie w okolicy, gdzie prawie nie ma dzieci (stare kamienice, domy poza
miastem), brak poczucia bezpieczeństwa na zewnątrz i konieczność siedzenia w domu.
Samotność niesie za sobą kolejne problemy: dzieci siedząc same w mieszkaniu, spędzają na
ogół ten czas przed komputerem, konsolą lub telewizorem. Powoduje to, że nie wymieniają
myśli, poglądów z rówieśnikami, pozostają sami ze swoimi sprawami, ich życie jest szarawe i
dzień do dnia jest bardzo podobny. Wydaje mi się, że dorośli widzą ten problem, ale nie
wiedzą jak go za bardzo rozwiązać. Z jednej strony, pozwoliliby wychodzić dzieciom na
dwór, by bawiły się z rówieśnikami i spędzały czas na świeżym powietrzu, w ruchu, z drugiej
jednak, są pełni obaw, czy dziecko będzie bezpieczne, to znaczy czy ktoś go nie porwie, nie
zacznie sprzedawać jakiś używek, nie będzie dopytywał się o to, gdzie mieszka itp.
Zapominają jednocześnie, że sami byli młodzi i inaczej spędzali czas po szkole. Z pewnością
byli szczęśliwsi. Przecież często rodzice mi opowiadają, że po zajęciach szkolnych wracali do
domu, jedli obiad, odrabiali lekcje i biegli na dwór do kolegów i koleżanek. Był czas na
wszystko, i na zabawę i na naukę. Mało tego, znali większość dzieci z okolicy, a ja już tego
nie mogę powiedzieć. Mam pewne grono kolegów z sąsiedztwa, ale trudno nam się jest
umówić.
Kolejnym problemem, który wiąże się ze zjawiskiem samotności, jest mała
samodzielność młodzieży. Gdy rozmawiam z kolegami to zauważam, że nie potrafią oni
przyrządzić sobie posiłku, posprzątać pokoju, przeprać brudnych ubrań (na przykład na
koloniach, czy obozie), nie chodzą po zakupy, nie mają pojęcia ile kosztują podstawowe
produkty żywnościowe. Dzieje się tak, ponieważ są wyręczani przez rodziców lub gosposie.
Moja mama mówi, że gdy była w moim wieku, często zostawała sama w domu i czekając na
rodziców obierała ziemniaki na obiad, robiła surówkę, posprzątała mieszkanie, wyniosła
śmieci itd. Było to normą, że wszyscy rodzicom pomagali, a jednocześnie znajdowali czas, by
się spotkać ze sobą i pobawić.
Następnym problemem, który napotykam wśród młodzieży, to presja na noszenie
markowych ubrań (głównie wśród dziewcząt), posiadania markowych przedmiotów, takich
jak: komórek, laptopów, ipodów itd. Sam zauważam, że dzieci, które są gorzej ubrane, źle się
z tym czują i są skrępowane w towarzystwie. Wprawdzie w mojej szkole nie ma tego
problemu, ale gdy rozmawiam z moimi kolegami na podwórku, to słyszę, że u nich w
szkołach ten problem istnieje. Dla mnie, szkoła jest przede wszystkim miejscem nauki oraz
miejscem, gdzie się spotykam z kolegami, ale inni inaczej ja postrzegają. Niektóre szkoły to
miejsca pokazów najnowszej mody, co kłóci się z rolą tej placówki. Powoduje to, że młodzież
nie skupia się na tym co jest rzeczywiście istotne: relacje z kolegami i przyjaciółmi,
odpowiedzialność, obowiązki, tylko myśli o sprawach powierzchownych, mało istotnych: o
dobrym prezentowaniu się na tle grupy, chwaleniu się nowymi przedmiotami i ciuchami.
Tutaj znowu przytoczę słowa moich rodziców, którzy mówią, że za ich czasów takie rzeczy
były nie do pomyślenia. Były wówczas obowiązkowe fartuszki, więc dzieci jednakowo
wyglądały i problem markowych ubrań po prostu nie istniał. Osobiście uważam, że nie mam
nic przeciwko mundurkom. W Anglii do dziś dnia obowiązują mundurki w szkołach i nikt nie
robi z tego problemu. Może warto byłoby rozważyć jednak powrót do nich?
Problemem dotykającym współczesnych nastolatków, a który jest bardzo poważny, to
narkomania. Przyczyny są różne. Może nią być: presja grupy, chęć zaimponowania
rówieśnikom, chęć spróbowania, problemy w domu, w szkole, załamanie. Wydaje mi się, że
w dużym stopniu ma na to wpływ fakt, że dzisiejsza młodzież jest słaba psychicznie, ma małe
poczucie własnej wartości, łatwo nią manipulować. Przydałoby się nam więcej rozmów w
szkołach na ten temat, ale z prawdziwymi specjalistami, by budować nasze poczucie wartości
i pokazać nam, że każdy z nas jest inny, indywidualny. My potrzebujemy w pomocy we
właściwym ocenianiu świata i spraw rzeczywiście istotnych. Są różne sposoby radzenia sobie
z problemami i trzeba z nami, z młodzieżą o tym rozmawiać, szczególnie tą, która ma
problemy w domu i nie może liczyć na rodziców. Problem narkotyków zmniejszyłby się
wówczas.
Warto też parę słów powiedzieć o kondycji fizycznej współczesnych nastolatków.
Otóż, nie wygląda ona najlepiej. Sam widzę, że mamy problemy na zajęciach WF-u, mało
uprawiamy sportu i generalnie mało się ruszamy. Może mieć na to wpływ fakt, że siedzimy w
domach dużo przed komputerem, ale napewno też i to, że mało jest oferowanych zajęć
sportowych w pobliżu miejsc zamieszkania, czy chociażby po lekcjach w szkole. Rodzice
wracają późno i nie mają już siły, by nas dowozić na drugi koniec miasta, a nam samym nie
pozwalają tam chodzić późnym wieczorem. I tak koło się zamyka.
Problemem, który także znalazł się na mojej liście, jest brak zainteresowań
współczesnej młodzieży. Tylko niewielu moich znajomych ma hobby. Często, zamiast hobby
wmawia im się, że lubią: języki obce, grę w tenisa ziemnego, grę na pianinie czy skrzypcach.
To są jednak aspiracje ich rodziców, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistymi
zainteresowaniami dzieci, np. grą w drużynie piłkarskiej, lotnictwem, modelarstwem,
gotowaniem, tańcem, śpiewem. Ten problem wiąże się z problemem nadmiernych ambicji u
rodziców. Prawie każdy z moich kolegów mówi, że ich rodzice chcą, by oni „kimś” byli w
przyszłości, ale nie pytają się, czy dziecko też tego chce. Muszą, więc chodzić na różne
zajęcia dodatkowe, z których nie czerpią radości, ale są zmuszani przez rodziców. Wydaje mi
się, że jesteśmy przez to nieszczęśliwi. Przecież nie każdy z nas musi być: adwoktem,
notariuszem, profesorem lub inną ważną osobistością. Mam znajomego, który uległ
namowom rodziców i zdał na studia prawnicze, jednak po roku stwierdził, że to nie dla niego
zawód. On nie chce się tym zajmować w przyszłości. W efekcie musiał jeszcze raz podejść do
matury i zdawał, te przedmioty, które były potrzebne przy rekrutacji na jego wymarzone
biologiczne studia. Ma przez to dwa lata „w plecy”, ale dopiął swego i studiuje, to, o czym
marzył. Jednak nie każdy ma to szczęście, by rodzice się ugięli i zrozumieli, że popełniają
błąd zmuszając swe dziecko do określonych studiów. Wydaje mi się, że powinni więcej nam
ufać w tym zakresie. W końcu to my sami poniesiemy konsekwencje naszych decyzji.
Zauważyłem też, iż współczesna młodzież nie ma autorytetów. Dzisiaj łatwo
sprawdzić i podważyć opinię rodzica, nauczyciela, babci, sąsiada. Głównym źródłem naszej
wiedzy staje się Internet. Owszem, jest on dobrym źródłem informacji, aczkolwiek jest w nim
dużo informacji „śmieciowych”. Jednak nam jest trudo wychwycić, które z nich są rzetelne, a
które nieistotne, płytkie. Pociąga to za soba kolejne problemy, jak np. brak wysiłku w
poszukiwaniu ciekawszych materiałów, rzadkie zaglądanie do biblioteki szkolnej lub
osiedlowej, coraz większe trudności w pisaniu wypracowań. Dzisiejsze pokolenie lubi „iść na
łatwiznę”. Obawiam się, że w przyszłości będzie miało to negatywne konsekwencje.
Nestępnym problemem, występującym wśród młodzieży, jest złe komponowanie
posiłków. Od niedawna modne są różnego rodzaju fast foody, czyli: pizze, kebaby,
zapiekanki, grzanki itp. Rodzice pracujący do późna, dają dzieciom pieniądze na jedzenie,
gdyż po powrocie z pracy nie mają siły i ochoty spędzać czasu w kuchni. Zresztą wówczas
jest za późno na obiad. Powoduje to, że przestajemy rozróżniać, z czego powinien składać się
prawidłowo skomponowany posiłek. Cześć moich znajomych nie wiem, na przykład, co to
jest kompot i jak się go robi. Wydaje nam się, że to, co nam smakuje to jest zdrowe. A
smakują nam, niestety najbardziej chipsy, batoniki, czekoladki.
Kolejnym problemem, który chciałbym opisać, to płytkie relacje z rówieśnikami.
Coraz mniej spotykamy się z kolegami bądź koleżankami w „realu”, natomiast coraz więcej
czasu spędzamy przed komputerem i „czatujemy” na portalach społecznościowych, takich jak
facebook, skype, gadu-gadu, itp. Zastępuje nam to spotykanie się w „cztery oczy”. Jednak
wszystkie komunikatory niosą ryzyko, że czasem trudno rozróżnić kto jest tylko naszym
kolegą, a kto rzeczywiście przyjacielem. Rodzice mi mówili, że w życiu ma się na ogół
bardzo małe grono przyjaciół. Młodzież w dzisiejszych ma całe rzesze przyjaciół wirtualnych.
Przecież przyjaciel to osoba, na której można polegać w każdej sytuacji życiowej. Czy ktoś,
kto ma ponad trzystu przyjaciół na facebooku, mógłby na nich wszystkich liczyć w trudnej
sytuacji? A może słowo ”przyjaciel” zostało dziś zdewaluowane?
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na problem, który pojawia się w prasie, ale w
rzeczywistości mało się robi, by go rozwiązać. Otóż mam na myśli przemoc w szkole, i to
zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Dręczyciele są w wielu szkołach, działają podobnie:
znęcają się nad słabszymi uczniami, tzw. „ofiarami”, w różny sposób: szydząc z nich,
wyśmiewając, wyzywając, a nawet bijąc. Tu sprawa jest o tyle skomplikowana, że
nauczyciele i dyrektorzy chcą pomóc, ale rodzice dręczycieli nie pomagają w tym, gdyż albo
nie wierzą, że ich dziecko może tak się zachowywać, albo ich to wcale nie obchodzi. Tylko,
co może zrobić taka ofiara? W Anglii również istnieje ten problem, tzw. „bullying”, jednakże
tam próbuje się go rzeczywiście rozwiązać i wszelkie próby dręczenia innych uczniów, są
szybko wychwytywane. Wydaje mi się, że u nas można byłoby zrobić więcej w tym kierunku,
aby każdy uczeń chętnie chodził do szkoły. Zdarzają się sytuacje, że szykanowane dzieci już
drogę do szkoły muszą dokładnie przemyśleć, a w samej szkole przebywają tylko w
określonych miejscach, gdyż obawiają się, że może im się coś przykrego przytrafić.
Lista problemów współczesnej młodzieży jest długa. Moja z pewnością nie
wyczerpuje w pełni tematu. Starałem się jednak naświetlić kwestie, które wydawały mi się
najistotniejsze. Cieszyłbym się, gdyby było ich mniej, ale w tym wypadku będziemy
potrzebować pomocy dorosłych.

Podobne dokumenty