- SelectedWorks
Transkrypt
- SelectedWorks
From the SelectedWorks of Jakob Cornides 2010 Prawo Naturalne i Nie-Naturalne Jakob Cornides Available at: http://works.bepress.com/jakob_cornides/33/ dr Jakob Cornides Prawo Naturalne i Nie-Naturalne 1. „SŁUSZNY BIEG SPRAW” Przyjaciel wysłał mi niedawno numer czasopisma „Human Rights Law Review” zwracając uwagę na dwa znajdujące się tam artykuły: „Sexual Orientation, Gender Identity and International Human Rights Law: Contextualising the Yogyakarta Principles” autorstwa Michela O’Flahertego i Johna Fishera1 oraz „Abortion as Human Right – International and Regional Standards” autorstwa Christiny Zampas i Jaime M. Gher2. Według zamieszczonych w nich abstraktów artykuł O’Flahertego/Fishera ma być „pierwszym krytycznym komentarzem” do Zasad z Yogyakarty3 (ZY), zbioru zasad sformułowanych w 2007 roku przez „grupę ekspertów od praw człowieka” w celu dostarczenia „spójnego i wyczerpującego opisu zobowiązań państw do poszanowania, obrony i sprostania prawom człowieka wszystkich osób, niezaleŜnie od ich orientacji seksualnej i toŜsamości płciowej”. Według O’Flahertego/Fishera „wydaje się, Ŝe będą one (ZY) odgrywały zasadniczą rolę w staraniach o uzyskanie takich praw oraz, bezpośrednio lub pośrednio, w rozwoju prawa i orzecznictwa”. Natomiast artykuł Zampas/Gher „skupia się na uderzającym rozwoju międzynarodowych i regionalnych standardów praw człowieka i orzecznictwa, które wspierają kobiece prawo człowieka do aborcji. Podsumowuje słuszny bieg spraw w oenzetowskim, europejskim, panamerykańskim i afrykańskim systemie praw człowieka dotyczący aborcji, w odniesieniu do prawa kobiety do Ŝycia i zdrowia, w sytuacji gwałtu, kazirodztwa lub upośledzenia płodu, a takŜe aborcji ze względu na przyczyny społeczne i ekonomiczne, oraz na Ŝyczenie”. Obydwa artykuły łączy to, Ŝe zajmują się czymś, co mogłoby być nazwane „nowymi prawami człowieka”, które, nie będąc ogólnie uznawane jako takie, w rzeczywistości stoją w radykalnej opozycji do „tradycyjnych” wartości etycznych i kulturowych i, w konsekwencji, znajdują się równieŜ w konflikcie z istniejącym prawem i orzecznictwem wielu krajów. MoŜna nawet mówić o „czwartej generacji” praw człowieka, które, przeciwnie niŜ druga i trzecia generacja, nie stanowią uzupełnienia „wolności obywatelskich” pierwszej generacji o elementy społeczne i ekonomiczne, ale są prawdziwie rewolucyjnej natury: co kiedyś było uznawane za przestępstwo, jest teraz stawiane jako prawo człowieka, a to co kiedyś było uznawane za sprawiedliwość, obecnie jest naruszeniem praw człowieka. Wydaje mi się, Ŝe nie będę niesprawiedliwy wobec autorów obydwu artykułów twierdząc, iŜ sami aktywnie promują, jeŜeli nie antycypują, „rozwój prawa i orzecznictwa” przez nich komentowany. Tym samym, ich poglądy nie powinny być oceniane jako opinie bezstronnych obserwatorów, ale raczej jako zwolenników określonego rozwiązania. Profesor Michael 1 M. O’Flaherty, J. Fisher, Sexual Orientation, Gender Identity and International Human Rights Law: Contextualising the Yogyakarta Principles, “Human Rights Law Review” 2008/2, ss. 207-248. 2 Ch. Zampas, J.M. Gher, Abortion as Human Right – International and Regional Standards, “Human Rights Law Review” 2008/2, ss. 249-294. 3 Pełny tekst ZY moŜna znaleźć na stronie: www.yogyakartaprinciples.org/. 1 O’Flaherty jest jednym z autorów ZY4 (jak w takim razie moŜe dać ich „krytyczny komentarz”?), a John Fisher jest „współ-dyrektorem ARC International, pozarządowej organizacji popierającej uznanie orientacji seksualnej i toŜsamości płciowej na poziomie międzynarodowym”5. Podobnie, Christina Zampas i Jaime Gher są zatrudnione w Centrum Praw Reprodukcyjnych, międzynarodowym ośrodku lobbystycznym, walczącym o uznanie aborcji jako prawa człowieka6. Biorąc to wszystko pod uwagę trudno się dziwić, iŜ artykuł O’Flahertego/Fishera oparty jest na przekonaniu, Ŝe jakakolwiek róŜnica w traktowaniu hetero- i homoseksualistów jest dyskryminująca, a artykuł Zampas/Gher zakłada Ŝe (nieograniczony?) dostęp do aborcji powinien być „prawem człowieka”, a prawa jej zabraniające i przewidujące sankcje za aborcję powinny być uznane za naruszenie praw człowieka. W pewnym sensie zatem obydwa artykuły mogłyby być opisane jako raŜący przypadek petitio principii: to co autorzy starają się wykazać poprzez swoje argumenty jest identyczne z tym, na czym te argumenty zbudowali. Ale nawet te załoŜenia, które autorzy podzielają, dalekie są od powszechnego uznania (co z kolei jest dokładnie przyczyną ich nieustannego wojowania): wiele systemów prawnych wciąŜ uznaje aborcję i związki osób tej samej płci za przestępstwa lub obrazę, nie za „uprawnienie”. Artykuł O’Flahertego/Fishera nie moŜe być zatem, wbrew twierdzeniom autorów, uznany za „krytyczny komentarz” do ZY pozwalający czytelnikowi wyrobić sobie zdanie, czy te zasady powinny zostać uznane za standard praw człowieka, czy teŜ nie. RównieŜ po artykule Zampas/Gher nie moŜna się spodziewać Ŝadnych wartościowych wskazówek co do tego, czy aborcja powinna zostać uznana za zbrodnię czy za prawo. Niemniej jednak przeczytałem obydwa artykuły z wielkim zainteresowaniem i zachęcam kaŜdego zainteresowanego współczesnymi debatami wokół praw człowieka do zrobienia tego samego. Choć nie mogą być potraktowane jako wiarygodne pozycje naukowe, obydwa mogą być postrzegane jako manifesty polityczne autorów, którzy, dąŜąc do zmiany tradycyjnego rozumienia praw człowieka, po wielu latach intensywnego lobbingu przedstawiają swoje osiągnięcia oraz swoją ocenę tego, co jeszcze naleŜy zmienić. Odczytując te artykuły w ten sposób moŜna oczekiwać pełnego obrazu zarówno postępu w transformacji praw człowieka, jak i oporu, który wciąŜ napotyka. Bez wątpienia, jeŜeli ktoś poszukuje kompletnej bibliografii wszystkich raportów wydanych przez komitety ONZ lub orzeczeń Europejskiego Trybunału 4 Eksperci, którzy sformułowali ZY są wymienieni w przypisie nr 136 w artykule O’Flahertego/Fishera. Prof. O’Flaherty pełnił w tym kluczową rolę. Jak moŜna przeczytać w jednym fragmencie: „Profesor Michael O’Flaherty przyczynił się ogromnie do spisania i rewizji Zasad z Yogyakarty. Jego zaangaŜowanie i bezgraniczny wysiłek były kluczowe dla osiągnięcia końcowego wyniku”. 5 Fragment biografii pochodzi z artykułu O’Flahertego/Fishera. 6 Centrum Praw Reprodukcyjnych (CPR) opisuje się, jako „lobbystyczną prawniczą organizację non profit, mającą na celu promocję i obronę praw reprodukcyjnych kobiet na całym świecie. Według CPR prawa te zawierają „prawo do bezpiecznej, dostępnej i zgodnej z prawem aborcji”, które stara się uczynić dostępnym na Ŝądanie, tj. bez Ŝadnych ograniczeń. CPR utrzymuje, iŜ jest finansowane przez „wspólnotę osób głęboko wierzących w jego misję”. W rzeczywistości jednak głównym źródłem finansowania są darowizny otrzymywane od niewielkiej ilości niezmiernie bogatych fundacji ulokowanych w USA, wśród których (według raportu rocznego organizacji za rok 2007) są The William and Flora Hewlett Foundation, The David and Lucile Packard Foundation, The Picower Foundation oraz podobno (według artykułu „Agendas all their own: the perils of NGOs” opublikowanego w „National Review” z 26 stycznia 2004 roku) Open Society Institute George’a Sorosa. Ci sami sponsorzy finansują duŜą liczbę podobnych instytucji, które, w imię „praw człowieka”, „pomocy rozwojowej” lub zbliŜonych celów, walczą o liberalizację dostępu do aborcji. Taka sytuacja, gdy duŜa liczba podobnych organizacji zaleŜy finansowo od niewielkiej ilości darczyńców, tworzy złudny obraz „pluralizmu” i pozwala sponsorom wywierać wpływ na rządy i międzynarodowe instytucje, które, czasami z naiwności, uwaŜają takie grupy lobbingowe za przedstawicieli „społeczeństwa obywatelskiego”. 2 Praw Człowieka (ETPCz), które w jakikolwiek sposób mogłyby być uŜyte do promowania aborcji jako „prawa”, moŜe bez problemu znaleźć odpowiednią informację w artykule Zampas/Gher. Tak samo, w odniesieniu do praw homoseksualistów, jest w przypadku artykułu O’Flahertego/Fishera. Ponadto, obydwa artykuły dostarczają uwaŜnemu czytelnikowi wartościowego wglądu w strategie uŜywania „praw człowieka” do promowania określonych agend politycznych7; tego jak tworzone są debaty, jak polityczna kampania ukazywana jest jako praca naukowa, jakie argumenty są stosowane, a jakie pytania są dyskretnie przemilczane. Ukazują skłonności umysłowe i metody pracy wielu współczesnych „ekspertów od praw człowieka” i aktywistów, którzy traktują prawa człowieka nie jako ochronę podstawowych wartości, które są podzielane przez ludzi, ale raczej jako motor zmian społecznych i kulturowych, którym większość ludzi się sprzeciwia. Są one zatem migawką przedstawiającą obecną sytuację, trochę rozmytą, jak to często z migawkami bywa, ale dającą lepsze odzwierciedlenie debaty wokół aborcji i związków osób tej samej płci, niŜ oddałby stateczny obraz. Nie dziwi zatem, Ŝe nowa generacja praw człowieka jest wysoce konfliktogenna. Istnieje ryzyko, Ŝe stosowanie praw człowieka w celu narzucenia nowych wartości społecznych i kulturowych na społeczeństwa im niechętne prowadzić moŜe do pewnego rodzaju schizmy w świecie myśli prawniczej; prawa człowieka utracą swój walor uniwersalności. Podziału tego uda się uniknąć tylko, gdy uda nam się przywrócić pewien uznany wspólny grunt. W artykule tym wychodzę z załoŜenia, Ŝe takim wspólnym gruntem dla praw człowieka jest prawo naturalne. Gdy brak jest tego załoŜenia, róŜne radykalne grupy nacisku zaczynają uŜywać dziwacznego języka praw człowieka, aby walczyć o swoją wątpliwą agendę polityczną. 2. RZECZYWISTOŚĆ: ROZCZAROWUJĄCE OSIĄGNIĘCIA „AKTYWISTÓW PRAW CZŁOWIEKA” 7 Działalność lobbingowa CPR zwróciła na siebie uwagę opinii publicznej w 2003 roku, gdy strategia działania CPR dostała się w ręce członka Kongresu USA, który natychmiast je opublikował w „The Congressional Record” [sprawozdania z sesji Kongresu] (Extension of Remarks – E-2534-2547 z 8 grudnia 2003 r.) w celu ostrzeŜenia ludzi przed „planami tych, którzy chcą promować aborcję tu i zagranicą”. Ujawnione dokumenty (z których pochodzą następujące cytaty) zawierały m.in. opis strategii CPR na rzecz „ustanowienia międzynarodowego systemu praw”. Celem strategii było „zagwarantowanie, aby rządy na całym świecie zapewniły prawa reprodukcyjne kobiet ze względu na przekonanie, Ŝe są do tego zobowiązane”. Biorąc pod uwagę, Ŝe CPR jednocześnie przyznawało, iŜ „nie istnieje Ŝadna wiąŜąca norma, która uznawałaby prawo kobiety do przerwania ciąŜy” oraz Ŝe „kampania na rzecz przyjęcia nowego traktatu byłaby niezwykle zajmująca, pochłaniająca ogromne środki i długotrwała”, wysiłki miały się skupić na „rozwoju orzecznictwa, które przekonywałoby o istnieniu szeroko akceptowanego prawa praw człowieka, obejmującego prawa reprodukcyjne”. Kluczowym elementem tej strategii jest prowokowanie spraw przed międzynarodowymi i regionalnymi organami mającymi kompetencje interpretacyjne (w ramach ONZ lub przed ETPCz, a takŜe innymi ciałami) w celu promowania nowej interpretacji istniejących norm. „Z interpretacji twardych norm (hard norms) wypływa kilka korzyści. Z czasem, gdy taka interpretacja powtarza się w organach międzynarodowych, wzrasta legitymacja tych praw. Dodatkowo, stopniowa natura rozwoju takich norm powoduje, Ŝe nigdy nie znajdujemy się w sytuacji »wszystko albo nic«, w której moglibyśmy ryzykować znaczący impet. Co więcej, strategia ta nie wymaga jakiejś zasadniczej, skoncentrowanej inwestycji środków, ale raczej moŜe być osiągnięta z czasem przy zastosowaniu zwyczajowych środków i kadry. Wreszcie, proces ten ma zaletę niewidzialności (stealth); osiągamy stopniowy przyrost uznania naszych wartości bez znaczącego zainteresowania ze strony opozycji. Te małe zwycięstwa stopniowo postawią nas na odpowiedniej pozycji, aby zapewnić szeroki konsensus wokół naszych twierdzeń”. 3 W kaŜdej debacie dotyczącej praw człowieka pojawia się jedno, fundamentalne pytanie: w jaki sposób określamy co jest „prawem człowieka”? Jakie przyczyny powinny przekonać nas, iŜ aborcja jest prawem człowieka lub iŜ osoby tej samej płci mają prawo do małŜeństwa? Jedną, bardzo prostą odpowiedzią mogłoby być, Ŝe prawami człowieka są te prawa, które są ogólnie uznawane przez społeczność międzynarodową. W celu określenia, czym jest prawo człowieka, moŜna by zatem wskazać na odpowiednie teksty prawne podpisane przez pewną ilość państw. Ale gdyby zastosować to kryterium, uznanie aborcji lub małŜeństwa homoseksualnego za prawa człowieka napotkałoby znaczące przeszkody. Te nowe „prawa” nie znajdują bowiem potwierdzenia w istniejącym prawie międzynarodowym. A nawet gdyby zamiast patrzeć na traktaty, ktoś przekonywałby, Ŝe do stwierdzenia, iŜ „prawa człowieka” są „ogólnie uznawalne” wystarczy udowodnić, Ŝe są wdraŜane i uznawane w praktyce, rezultat byłby jeszcze bardziej oczywisty: fakty przedstawione przez Zampas/Gher oraz O’Flahrtego/Fishera w ich artykułach nie udowadniają, iŜ aborcja i związki osób tej samej płci uznawane są za prawa; właściwie moŜna by raczej uznać, Ŝe coś odwrotnego ma miejsce. 2.1 Aborcja jako prawo człowieka: nigdzie poza Afryką Odnośnie aborcji moŜna przynajmniej ufać, Ŝe Zampas i Gher przeprowadziły dokładną analizę całego istniejącego prawa międzynarodowego, zarówno na poziomie globalnym, jak i regionalnym. Gdzie tylko znalazły choćby najmniejszą wskazówkę, iŜ dostęp do aborcji moŜe być postrzegany jako prawo (człowieka), w jakimkolwiek państwie lub regionie lub przez jakąkolwiek instytucję polityczną albo komitet ONZ, bez wątpienia wspomniały o tym w swoim tekście; w tym sensie ich artykuł jest wyczerpujący. Mimo to, choć mówią o „słusznym biegu spraw w ramach ONZ oraz europejskiego, panamerykańskiego i afrykańskiego systemu obrony praw człowieka”8 oraz radośnie ogłaszają, iŜ „lobbing na rzecz uznania aborcji za prawo człowieka nabrał wielkiego impetu”, nie mogą uniknąć przyznania, iŜ daleko jeszcze do powszechnego uznania aborcji za prawo człowieka. Sądząc po ich własnych słowach, sukces ich działania wydaje się ograniczony: Najwyraźniejsze określenie prawa kobiety do dostępu do aborcji w traktacie praw człowieka znaleźć moŜna w Protokole o Prawach Kobiet w Afryce (PPKA). […] Protokół wyraźnie stwierdza: „Państwa Strony powinny podjąć wszelkie właściwe środki w celu […] ochrony praw reprodukcyjnych kobiet poprzez uznanie aborcji medycznej w przypadku napaści seksualnej, gwałtu, kazirodztwa oraz gdy ciąŜa zagraŜa umysłowemu i fizycznemu zdrowiu matki lub Ŝyciu matki albo płodu”9. PPKA jest jedynym prawnie wiąŜącym instrumentem praw człowieka, który explicite uznaje aborcję za prawo człowieka10. Fakt, Ŝe międzynarodowy instrument praw człowieka „uznaje aborcję za prawo człowieka” jest, trzeba to przyznać, godnym uznania sukcesem lobbingu CPR, nawet gdy ten instrument ma tylko ograniczony zasięg działania. Jednak moŜna by to równieŜ określić innymi słowy: „Ŝaden traktat praw człowieka poza PPKA nie artykułuje wyraźnie prawa kobiety do aborcji”11. A nawet w PPKA to nowe „prawo” istnieje tylko w wyraźnie ograniczonych okolicznościach. Co więcej, gdy przyjrzeć się na listę państw, które ratyfikowały ten wyznaczający trend dokument, odkryć moŜna, Ŝe pomiędzy dwudziestoma państwami 8 Ch. Zampas, J.M. Gher, dz. cyt., s. 249. 9 TamŜe, s. 250. 10 TamŜe. 11 The Protocol on the Rights of Women in Africa: An Instrument for Advancing Reproductive and Sexual Rights, “Center for Reproductive Rights Briefing Paper”, February 2006, s.6. 4 sygnatariuszami PPKA12 znajduje się warty odnotowania zbiór państw, które raczej nie kojarzą się z awangardą ruchu praw człowieka. Są to Nigeria (gdzie w większości regionów funkcjonuje prawo szariatu oraz gdzie często kobiety winne cudzołóstwa są kamienowane na śmierć), Rwanda (miejsce ludobójstwa z 1994 roku), Mauretania (gdzie, według doniesień13, nie ustał jeszcze handel niewolnikami) oraz Libia (jak moŜna zapomnieć sprawę bułgarskich pielęgniarek „osądzonych” i skazanych na śmierć w związku z zaraŜeniami wirusem HIV u dzieci?). Co jeszcze waŜniejsze, wiele z tych państw to kraje islamskie. Biorąc pod uwagę, Ŝe islam nie sprzyja akceptacji „postępowych” koncepcji praw kobiet, o które walczą Zampas/Gher i podobnie myślący aktywiści, jest więcej niŜ zaskakujące, Ŝe to właśnie te państwa postanowiły wynegocjować i podpisać, z własnej inicjatywy, protokół, który uznaje aborcję za prawo człowieka. MoŜna się zastanawiać, czy ratyfikacja PPKA przez wzmiankowane rządy naprawdę odzwierciedla postawę ludów reprezentowanych przez te rządy14. A moŜe ich chęć podpisania tego protokołu ma coś wspólnego z faktem, Ŝe część z tych państw to kraje rozwijające się, polegające w duŜej mierze na pomocy od państw uprzemysłowionych, a przyjęcie tej pomocy zostało uzaleŜnione od podpisania Protokołu? Jest dobrze znanym faktem, Ŝe część państw zachodnich stara się wywierać takie naciski na kraje rozwijające się, uznając przyznanie pomocy rozwojowej od liberalizacji aborcji15. Ale nawet jeŜeli rząd ustępuje takim naciskom, czy oznacza to, iŜ „liberalizacja” oddaje ogólne odczucia moralne w państwie, w którym aborcja miałaby zostać uznana za prawo? Ponadto Zampas/Gher dostarczają (zapewne malgré eux) wyraźnego dowodu na to, Ŝe poza PPKA aborcja ogólnie nie jest uznawana za „prawo” – równieŜ w Europie, gdzie wiele państw nie stosuje juŜ sankcji karnych w przypadku aborcji, a prawodawstwo dotyczące aborcji uznawane jest za najbardziej liberalne. Dla przykładu, w odniesieniu do EKPCz autorki piszą, Ŝe Konwencja „nie gwarantuje wyraźnie praw zdrowotnych i reprodukcyjnych”16 oraz Ŝe „organy przez nią ustanowione z ostroŜności unikały odpowiedzi na pytanie, czy aborcja jest chroniona przez EKPCz, oraz czy zgodna z prawem i bezpieczna aborcja powinna czy nie być dopuszczalna przez prawodawstwa krajowe”17. 12 Według przypisu 8 w artykule Zampas/Gher, są to: Benin, Burkina Faso, Republika Zielonego Przylądka, Komory, DŜibuti, Gambia, Libia, Lesotho, Mali, Malawi, Mozambik, Mauretania, Namibia, Nigeria, Rwanda, RPA, Senegal, Seszele, Togo i Zambia. 13 Monisha Bansal, Slavery Persists In Mauritania Despite Laws, CSNNews.com , March 06, 2008. 14 NaleŜy ponadto odnotować, Ŝe część z tych państw, jeŜeli nie większość, nie mogą być uznane za demokratyczne, co jeszcze bardziej pogłębia wątpliwości. 15 Czasami nazywa się taką praktykę „antykoncepcyjnym kolonializmem”. Choć nie wiem, czy presja tego rodzaju była wywierana w przypadku PPKA, wiadomo, Ŝe zdarzyło się to w innych przypadkach pod nazwą „dostarczania pomocy pod warunkiem spełnienia standardów praw człowieka”. Dobrze znany przypadek dotyczył Nikaragui, która w 2006 roku przyjęła prawo całkowicie zakazujące aborcji. Jeszcze przed głosowaniem grupa dyplomatów starała się wywrzeć presję na rząd, aby odrzucił projekt ustawy, nalegając na „refleksję” i „dialog” przed podjęciem decyzji. Surowy list wysłany został do przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego, Eduardo Gomeza, przez grupę ambasadorów z „państw dostarczających pomocy”, sugerujący, Ŝe środki pomocowe, wciąŜ niezbędne po przejściu Huraganu Mitch w 1998 roku, zostaną wycofane jeŜeli restrykcyjne prawo aborcyjne zostanie uchwalone. Lista dyplomatów zaangaŜowanych w ten list zawierała Evę Zetterberg, ambasador Szwecji, Kerry’ego Maxa, doradcę ds. pomocy i współpracy z Kanady, Alfredo Missaira, przedstawiciela Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju i byłego przedstawiciela UNICEFu w Ameryce Łacińskiej oraz Inger Hirvel Lopez, ambasador Finlandii. 16 Ch. Zampas, J.M. Gher, dz. cyt., s. 275. 17 TamŜe, s. 276. 5 Krótko mówiąc: w obecnym stanie prawa międzynarodowego nie ma prawa do aborcji. To „prawo” ma być dopiero stworzone. W obliczu tego przytłaczającego dowodu Zampas/Gher mogą oczywiście twierdzić, Ŝe następuje punkt zwrotny: choć większość państw wciąŜ odrzuca opinię, Ŝe aborcja jest prawem człowieka, pewne postępowe państwa zaczynają przyjmować taki pogląd, a ich liczba wzrasta18. Dodatkowo wskazują na kilka ostatnich spraw, w których istniejące konwencje prawa człowieka stały się, poprzez odpowiednie ciała ustanowione do kontroli ich przestrzegania, przedmiotem nowej interpretacji popierającej taki pogląd. Decyzje wspierające ustanowienie prawa do aborcji to m.in. Karen Llantoy Hauman p. Peru19 oraz Alicja Tysiąc p. Polsce.20 JednakŜe, gdy opisując te decyzje Zampas/Gher uŜywają takich zwrotów, jak „przełomowa”21, „punkt zwrotny”22 lub „znaczący postęp”23 itp., podkreślają własną świadomość faktu, iŜ interpretacja praw człowieka, którą tak chwalą, jest nowa, niezwykła i daleka od powszechnie uznanej (w przeciwnym razie, jaki byłby to punkt zwrotny?). W rzeczy samej, prawo gwarantujące całkowity i nieograniczony dostęp do aborcji na Ŝądanie przez cały okres ciąŜy, które jak się wydaje byłoby jedynym sposobem na uzyskanie zgodności prawa państwowego z tym, co Zampas/Gher uznają za „prawa reprodukcyjne kobiet”24, nie istnieje nigdzie na świecie. 2.2 Stosunki homoseksualne: przestępstwo w wielu krajach W odniesieniu do praw gejów i lesbijek, sytuacja jest nawet jeszcze prostsza. Artykuł O’Flahertego/Fishera maluje ciemny obraz: Przynajmniej siedem państw utrzymuje karę śmierci za homoseksualne stosunki między dobrowolnie zgadzającymi się na to osobami25. Ponad osiemdziesiąt państw wciąŜ utrzymuje prawa, które sankcjonują 18 Tak naprawdę prawda jest dokładnie odwrotna. W ostatnich latach kilka państw nawet zaostrzyło swoje regulacje, w tym Nikaragua, Irlandia (gdzie przyjęto poprawkę do Konstytucji zabraniającą aborcji), Polska (gdzie bardziej restrykcyjne prawo zastąpiło to z czasów komunistycznych, zezwalające na aborcję na Ŝądanie) oraz Rosja, która boryka się z problemami demograficznymi. 19 UN Human Rights Committee, Communication n° 1153/2003, Karen Noelia Llantoy Huaman v. Peru, final views of 17 November 2005 (CCPR/C/85/D/1153/2003). 20 ETPCz, Alicja Tysiąc p. Polsce, aplikacja 5410/03. NaleŜy jednak podkreślić, Ŝe w tym orzeczeniu Polska została ukarana za brak mechanizmu rewizyjnego pozwalającego kobiecie na odwołanie się od decyzji lekarzy uznającej, Ŝe nie zostały spełnione warunki do dokonania aborcji (gdy, w pewnych restrykcyjnie określonych przypadkach, aborcja nie jest karana). Choć orzeczenie to moŜe być z dobrych powodów krytykowane jako próba legalizacji aborcji tylnymi drzwiami, prawdą jest, jak podkreślił sędzia Bonello w swoim zdaniu odrębnym, orzeczenie nie dotyczy „Ŝadnego abstrakcyjnego prawa do aborcji, jak równieŜ nie dotyczy Ŝadnego podstawowego prawa człowieka do aborcji znajdującego się na peryferiach (penumbral fringes) Konwencji”. 21 Ch. Zampas, J.M. Gher, dz. cyt., s. 292, odnośnie decyzji władz Mexico City, aby zalegalizować aborcję w pierwszym trymestrze. 22 TamŜe, s. 275, odnośnie orzeczenia w sprawie Alicja Tysiąc p. Polsce. 23 TamŜe, s. 293, odnośnie nowego prawa Portugalii liberalizującego aborcję. 24 Trudno z artykułu Zampas/Gher odgadnąć, czy jego autorki zaakceptowałyby jakiekolwiek ograniczenie aborcji i gdzie by się ono znajdowało. NaleŜy jednak odnotować, Ŝe CPR, organizacja do której naleŜą autorki, prowadziła kampanię przeciw zakazowi aborcji przez częściowe urodzenie w USA, zarówno na poziomie federalnym, jak i stanowym. Aborcja przez częściowe urodzenie jest szczególnie straszną metodą, która stosowana jest z reguły w przypadkach zaawansowanej ciąŜy. 25 M. O’Flaherty, J. Fisher, dz. cyt., s. 208. 6 dobrowolne stosunki między dwoma dorosłymi osobami tej samej płci26. Pewne państwa zabroniły promocji homoseksualizmu w szkołach27. Bez wątpienia nie jest właściwe (a na pewno jest to przesada), aby stosować sankcje karne za dobrowolne stosunki między dorosłymi osobami tej samej płci. Ale jedno jest jasne: jeŜeli w ponad 80 państwach stosunki takie są przestępstwem oraz jeŜeli pewne (a raczej, jak moŜna przypuszczać, większość) z pozostałych państw w swoich systemach prawnych zabrania promocji homoseksualizmu wśród nieletnich, trudno uznać, Ŝe praktykowanie homoseksualizmu uznawane jest za prawo człowieka. W rzeczywistości prawda jest odwrotna: ludzie uwaŜający homoseksualizm za „prawo” nie mogą oprzeć swoich poglądów na prawie pozytywnym; muszą zatem (i robią to) starać się zmienić prawo, aby pasowało do ich poglądów. 3. POWSTAJĄCY KONSENSUS? Jak widzieliśmy, postrzeganie aborcji i homoseksualizmu w kategoriach „praw” nie znajduje poparcia w prawie pozytywnym, a autorzy popierający takie „prawa” są tego świadomi. Na jakiej podstawie zatem opierają swoje twierdzenia? W obydwu artykułach autorzy odnoszą się do nowoodkrytego „konsensusu”, który, po uzgodnieniach na forum międzynarodowym, musi teraz zostać implementowany. Powstaje jednak jedno pytanie: kto uzgodnił ten „konsensus”? Gdzie i kiedy? JeŜeli jest to prawdziwy konsensus, dlaczego spotyka się z takim oporem? 3.1 Konsensus na konferencjach Według Zampas/Gher „konsensus” potwierdzający, Ŝe „prawa reprodukcyjne” (tu zrównane z „prawem do aborcji”) są prawami człowieka, ma swoje źródła w dwóch międzynarodowych konferencjach zorganizowanych w ostatniej dekadzie XX wieku przez ONZ. Piszą: Promocja kobiecych praw reprodukcyjnych zyskała w ostatnim czasie impet w duŜej mierze dzięki Międzynarodowej Konferencji na Populacji i Rozwoju (International Conference on Population and Develompent, ICPD) zorganizowanej w 1994 roku w Kairze oraz Czwartej Światowej Konferencji ONZ w sprawie Kobiet, zorganizowanej w 1995 roku w Pekinie. Komentatorzy uwaŜają, Ŝe „te dwie konferencje doprowadziły do uznania ochrony zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego jako kwestii sprawiedliwości społecznej oraz Ŝe realizacja tego rodzaju zdrowia moŜe być rozwiązana poprzez osiągnięcie poprawy w stosowaniu praw człowieka zawartych w narodowych konstytucjach oraz regionalnych i międzynarodowych traktatach praw człowieka”. Konsensus osiągnięty na tych konferencjach sygnalizuje prawo kobiet do aborcji, a tym samym dostarcza dodatkowego wsparcia dla twierdzenia, iŜ kobiece prawa reprodukcyjne są prawami człowieka28. JeŜeli przyjrzeć się tym zapewnieniom bliŜej, trudno nie odnieść wraŜenia, Ŝe źródła tego konsensusu są raczej mgliste. Zampas/Gher unikają określenia własnego zdania na ten temat; zamiast tego cytują „komentatorów”, którzy stwierdzają, Ŝe konferencje ONZ „doprowadziły do uznania ochrony zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego jako kwestii sprawiedliwości społecznej” itp. Ale „komentatorzy” nie wyjaśniają, przez kogo ten konsensus został uzgodniony. Pozostaje takŜe niejasne, w jaki sposób pojęcie aborcji jako „prawa człowieka” moŜe zostać wyprowadzone z tego konsensusu. 26 TamŜe, s. 210. 27 TamŜe, s. 212. 28 Ch. Zampas, J.M. Gher, dz. cyt., s. 252. 7 Prawda jednak jest taka, Ŝe Pogram Działania ICDP to pierwszy tekst w historii, gdzie termin „prawa reprodukcyjne”, odwieczny cheval de bataille pragnących uzyskać międzynarodowe uznanie dla „prawa do aborcji”, został zastosowany i zdefiniowany. Ale ta definicja nie zawiera prawa do aborcji. Zamiast tego opisuje „zdrowie reprodukcyjne” jako: stan dobrego samopoczucia w aspekcie fizycznym, psychicznym i społecznym, a nie wyłącznie brak choroby lub niedomagań, we wszystkich sprawach związanych z układem rozrodczym oraz jego funkcjami i procesami. Zdrowie reprodukcyjne oznacza zatem, Ŝe ludzie mogą prowadzić satysfakcjonujące i bezpieczne Ŝycie seksualne oraz Ŝe mają zdolność do reprodukcji, jak równieŜ swobodę decydowania czy, kiedy i ile chcą mieć dzieci. Z ostatniego warunku wynika prawo męŜczyzn i kobiet do odpowiedniej informacji oraz do moŜliwości korzystania z bezpiecznych, skutecznych, przystępnych finansowo oraz akceptowanych metod planowania rodziny, dokonywania wyboru spośród tych metod, jak równieŜ spośród innych nie kolidujących z prawem metod regulacji płodności oraz odpowiednich usług słuŜby zdrowia, zapewniających kobietom bezpieczną ciąŜę i poród, a parom - najlepszą szansę posiadania zdrowego potomstwa29. Jedynie w późniejszym czasie zainteresowane podmioty próbowały interpretować termin „zdrowie reprodukcyjne” jako zawierający prawo do aborcji. Ale próby te były nieskuteczne. Choć nie starczyłoby miejsca w tym artykule na analizę stanowiska kaŜdego kraju, który po Konferencji w Kairze przyłączył się do „konsensusu”, wystarczy przyjrzeć się jednej grupie państw, Unii Europejskiej, gdzie prawa dotyczące aborcji są bez wątpienia przeciętnie mniej restrykcyjne, niŜ gdzie indziej. W tym kontekście warto odnotować, Ŝe prezydencja Rady, odpowiadając na pytanie poseł do Parlamentu Europejskiego, wyraźnie stwierdziła, Ŝe zobowiązanie Rady do promocji „praw reprodukcyjnych” nie obejmuje promocji aborcji30. Podobnie Komisja Europejska, w odpowiedzi na pytanie eurodeputowanej, wyjaśniła: Termin „prawa reprodukcyjne” został zdefiniowany przez ONZ podczas Konferencji w Kairze w 1994 roku. Wszystkie państwa członkowskie poparły Program Działania przyjęty na Konferencji. Unia nigdy nie przyjęła definicji „zdrowia reprodukcyjnego” alternatywnej dla przyjętej w Programie Działania, która to nie odnosi się w Ŝaden sposób do aborcji31. Odnośnie USA naleŜy podkreślić, iŜ na kilka dni przed Konferencją w Kairze przewodniczący amerykańskiej delegacji, wiceprezydent Al Gore, oświadczył do protokołu: Zdementujmy tą nieprawdę: Stany Zjednoczone nie starają się ustanowić nowego międzynarodowego prawa do aborcji, ani nie uwaŜają, Ŝe powinno się zachęcać do stosowania aborcji jako metody planowania rodziny32. Kilka lat później stanowisko amerykańskie w tej debacie zostało potwierdzone przez ambasador przy ONZ, Ellen Sauerbrey, która podczas spotkania Komisji ONZ ds. Statusu Kobiet stwierdziła: Organizacje pozarządowe starają się dowieść, Ŝe Pekin33 w jakiś sposób tworzy lub przyczynia się do utworzenia uznanego międzynarodowo podstawowego prawa do aborcji34. [JednakŜe] nie istnieje podstawowe prawo do 29 Program Działania ICDP, par. 7.2. 30 Parlament Europejski, 4 grudnia 2003 roku: zapytanie ustne (H-0794/03) zgodnie z art. 43 Regulaminu zadane przez Danę Scallon Radzie. W protokole moŜna ponadto przeczytać: Posselt (EPL-ED): „Czy termin »zdrowie reprodukcyjne« zawiera w sobie promowanie aborcji? Tak czy nie?”. Antonione, Rada: „Nie”. 31 Parlament Europejski, 24 grudnia 2002 roku: zapytanie nr 86 przez Dannę Scallon (H-0670/02). 32 J. Shankar Singh, Creating a New Concesus on Population, Earthscan, London 1998, s. 60. 33 Sauerbrey odnosiła się do Czwartej Światowej Konferencji ONZ w sprawie Kobiet w Pekinie w 1995 roku. Uczestnicy konferencji pekińskiej przyjęli Platformę Działania stanowiącą, Ŝe aborcja powinna być bezpieczna w miejscach, gdzie jest zgodna z prawem oraz Ŝe przeciw kobietom, które przeszły nielegalną aborcję, nie powinno się wnosić oskarŜeń. Platforma stwierdzała równieŜ, Ŝe kobiety mają prawo „decydować w wolny i odpowiedzialny sposób w sprawach związanych z ich seksualnością […] bez przymusu, dyskryminacji i 8 aborcji. A jednak jest ono często ogłaszane, głównie przez NGO starające się porwać ten termin i wykuć z niego nową definicję35. Gdzie zatem jest ten konsensus? JeŜeli nawet rządy państw UE oraz USA nie interpretują Programu Działań z Kairu oraz Platformy Pekińskiej jako zawierających zobowiązanie do legalizacji aborcji, to czy moŜna uznać za prawdopodobne, Ŝe rządy państw z bardziej restrykcyjnymi uregulowaniami dotyczącymi aborcji znalazłyby w nich takie zobowiązanie? Nawet jeŜeli rządy poparły ten tekst, bez wątpienia nie wszystkie (jeŜeli jakiekolwiek w ogóle) interpretowały go w ten sam sposób, co Zampas/Gher. Jakiekolwiek twierdzenia, uczynione przez tych lub innych autorów, Ŝe definicja „zdrowia reprodukcyjnego” przyjęta podczas Konferencji w Kairze zawierała lub implikowała aborcję jako „prawo”, są tym samym oczywiście błędne. Nie miejsce tu na szczegółową analizę sposobu, w jaki powstały teksty przyjęte na Konferencjach w Kairze i Pekinie. Wystarczy zauwaŜyć, Ŝe nie mają one mocy wiąŜącej, Ŝe sposób ich sformułowania jest mglisty i dwuznaczny36 oraz Ŝe według pewnych wyjaśnień było przemyślaną strategią organizatorów Konferencji, aby wywrzeć presje na państwa w celu przyjęcia nieprzejrzystego tekstu, którego „prawdziwe” znaczenie będzie w następstwie odkrywane poprzez interpretacje dokonywane przez „ekspertów”. Komentatorzy nazwali Kair i Pekin „sfingowanym konsensusem”37 i opisali go jako „przesunięcie władzy w stronę niewybieranych”38, tj. „globalnego zarządzania” międzynarodowych biurokracji oraz pewnych, głównie lewicowych, organizacji pozarządowych: Ten tak wychwalany konsensus został zamknięty dla outsiderów […] poniewaŜ outsiderzy – głównie rządy – sprawują władzę nad prawdziwymi ludźmi oraz muszą zajmować się prawdziwymi potrzebami. Ale pozostaje otwarty dla specjalnych partnerów ONZ, którzy interpretują konsensus w świetle swoich własnych agend. Agendy partnerów – tj. ukryte agendy radykalnych grup działających na szkodę demokracji, rodziny, wolności, wolnych rynków, religii – są prawdziwą siłownią tego procesu. Proces ten jest samo-odnawialny, gdyŜ wciąŜ poszerza konsensus według wizji partnerów. […] Dodatkowo, wiele kluczowych terminów i zwrotów uŜywanych w formułowaniu nowego paradygmatu – takich jak zrównowaŜony rozwój, zdrowie reprodukcyjne, perspektywa płciowa, zasada partnerstwa, podejście oparte na prawach, jakość Ŝycia, stawianie człowieka w centrum, posiadanie, holizm, globalne zarządzanie – brzmi postępowo, ale ich znaczenie pozostało niejasne dla większości rządów. Niejednoznaczność sprawia jednak, Ŝe z większą chęcią przyłączają się do tych pojęć. Nowa terminologia została wynaleziona przez partnerów oraz była interpretowana przez wielu róŜnych ludzi na wiele róŜnych sposobów, zarówno pozostających w głównym nurcie, jak i radykalnych, jakby na wezwanie „niech zakwitnie tysiąc kwiatów”. Ta nieprzejrzystość stanowi wielką przewagę Globalnej Nowej Lewicy. Wzniosły przemocy”. Zostało to następnie wykorzystane przez pewne NGO, jako podstawa twierdzenia o „konsensusie” uznającym aborcję za „prawo człowieka”. 34 Lederer, AP/San Francisco Chronicle, March1, 2005. 35 Leopold, Reuters, February 28, 2005. 36 W rzeczy samej są tak niejednoznaczne, Ŝe pewni komentatorzy byli nawet w stanie zinterpretować je w dokładnie odwrotny sposób: „język aborcji, który został włączony w dokumenty, był z taką skutecznością omawiany przez siły konserwatywne, a tym samym tak ostroŜny, Ŝe bezspornie wyklucza on wyraźnie i stanowczo przywoływanie aborcji jako prawa. Po prostu nie było Ŝadnego stanowczego wezwania na rzecz aborcji w konsensusie”, D.A. Sylva, S. Yoshihara, Rights by Stealth, C-FAM International Organizations Research Group, White Paper Series No. 8, New York, 2007. 37 Douglas A. Sylva podczas przesłuchania w Komitecie Praw Kobiet i Równouprawnienia Parlamentu Europejskiego 29 stycznia 2008 roku. 38 M. Peeters, Hijacking Democracy – The Power Shift to Unelected, American Enterprise Institute, New York 2001. 9 język przyciąga ludzi dobrej woli ale pozbawionych doświadczenia, a gdy juŜ są zwabieni, radykalni partnerzy narzucają swoją własną, odgórną interpretacje tego, co te donośne słowa właściwie znaczą39. Krytycyzm konferencji ONZ moŜe brzmieć szorstko, ale niepodwaŜalne są następujące fakty: (1) teksty zostały przygotowane jeszcze przed konferencjami przez oenzetowską biurokrację w bliskiej współpracy z wyselekcjonowanymi przedstawicielami „społeczeństwa obywatelskiego”; (2) są mgliście sformułowane i celowo zostawiają mnóstwo miejsca na szerokie interpretacje; (3) nie są prawnie wiąŜące; (4) rządy stanęły przed alternatywą poparcia tych tekstów albo pozostania poza „konsensusem”; miały zatem bardzo mały wpływ na jego ostateczny kształt. Biorąc to pod uwagę trudno nie uznać, Ŝe zarówno zakres, jak i treść „konsensusu”, jeŜeli moŜna go w ten sposób nazwać, pozostają niepewne. Nie jest równieŜ zaskakujące, Ŝe rządy, które przyjęły tekst na Konferencjach niechętnie stosują się do interpretacji promowanych przez takich autorów, jak Zampas i Gher. „Vor Tische las man’s anders”, jakby to ujął Fryderyk Schiller40. 3.2 Konsensus wśród ekspertów? W ZY moŜna odnaleźć coś podobnego. Ale w tym przypadku konsensus nie został wypracowany na konferencjach ONZ, ale powstał wśród wyselekcjonowanej i ekskluzywnej grupy „ekspertów”, tj. twórców ZY: Do opracowania Zasad zaproszono dwudziestu dziewięciu ekspertów. Pochodzili z 25 krajów reprezentatywnych dla wszystkich regionów świata. Wśród nich znajdowała się była Wysoka Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka (Mary Robinson, równieŜ była prezydent kraju), 13 obecnych lub byłych członków organów ONZ zajmujących się tworzeniem traktatów lub kontrolą ich przestrzegania, dwóch aktywnych sędziów sądów krajowych, a ponadto akademicy i aktywiści. Siedemnastu ekspertów to kobiety. […] Tekst został przyjęty drogą konsensusu41. Ale, podobnie, pewne pytania muszą zostać zadane. Kto wyselekcjonował i zaprosił „ekspertów”? W jakim sensie moŜna stwierdzić, Ŝe „eksperci” byli „reprezentatywni dla wszystkich regionów świata”? Jaka jest wartość konsensusu pomiędzy „ekspertami”, którzy prawdopodobnie dlatego zostali wybrani do napisania ZY, iŜ popierają agendę, którą ZY promują? W jakim stopniu, dla przykładu, poglądy Mary Robinson mogą być uwaŜane za reprezentatywne dla jej współobywateli w Irlandii, lub dla jakiegokolwiek innego kraju? Czy istnieją jakieś powody, aby tak uwaŜać? Mała grupa osób, która sama się wybrała, uzgodniła tekst, który następnie ogłosiła powszechnym „konsensusem”. O’Flaherty/Fisher mają nadzieję, Ŝe ZY „określą ramy debaty”. Ale co wchodzi w zakres tego „konsensusu”? Czy rzeczywiście dotyczy on „zobowiązania państw do poszanowania, ochrony i wypełnienia praw człowieka wszystkich osób, bez względu na ich orientację seksualną lub toŜsamość płciową” (celu, którego nikt by nie odrzucił)? A moŜe wykracza daleko poza to? Tym razem rządy pozbawione są nawet wolności decyzji, czy chcą się przyłączyć do tego „konsensusu”. Najbardziej zadziwiającą cechą ZY jest to, Ŝe jej twórcy, skromnie 39 TamŜe, s. 27. 40 Schiller, Die Piccolomini, IV, 7. Cytat (“przed kolacją uwaŜano inaczej”) wzięty jest ze sceny, w której Wallenstein, główny dowódca armii cesarskiej, stara się przekonać innych dowódców do podpisania dokumentu, którego treść zmanipulował. Scena odnosi się do historycznego wydarzenia z Wojny Trzydziestoletniej w Niemczech, zawarcia tzw. „traktatów z Pilzna”. 41 M. O’Flaherty, J. Fisher, dz. cyt., s. 233. 10 przedstawiający się jako „grupa wybitnych ekspertów ds. praw człowieka”42, nie uznają za niezbędne poczekać na rządy, aŜ przystąpią do ich „konsensusu”. Zamiast tego twierdzą, Ŝe państwa zrobiły to juŜ przystępując do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka43, a zatem Ŝadna kolejna ratyfikacja nie jest niezbędna. Wzywają ONZ i jej instytucje oraz sądy praw człowieka (tj. ETPCz), aby wprowadzić w Ŝycie Zasady, nawet pomimo tego, Ŝe państwa ich nie przyjęły44. Innymi słowy: 29 ekspertów, pozbawionych jakiegokolwiek mandatu, utrzymuje, Ŝe działają jako globalni prawodawcy. Dopiero okaŜe się, czy ONZ i inne instytucje praw człowieka przyjmą tą misję oraz czy w takim przypadku rządy znajdą odwagę, aby się temu oprzeć45. MoŜna jedynie nalegać na rządy, aby dokładnie przeczytały to, co napisano małą czcionką w ZY, szczególnie części zaczynające się od słów „państwa powinny”. Robiąc to odkryją, Ŝe „konsensus” zawiera, m.in., zobowiązanie do zmiany konstytucji i praw w ten sposób, aby odzwierciedlały ZY poprzez „zapewnienie, Ŝe ta sama granica wiekowa stosuje się do prawnej dopuszczalności dobrowolnej aktywności seksualnej osób tej samej i róŜnej płci”, a takŜe poprzez „zapewnienie prawa do […] adopcji i wspomaganej prokreacji (włączając zapłodnienie przez dawcę), bez dyskryminacji ze względu na orientację seksualną lub toŜsamość płciową”. ZY zawierają nie mniej, tylko 127 klauzul zaczynających się od słów „państwa powinny”, z których część moŜe zostać poddana bardzo szerokiej interpretacji46. Dla kaŜdego zorientowanego czytelnika jasne jest, Ŝe klauzule te nie odzwierciedlają Ŝadnego istniejącego standardu praw człowieka, ale kompleksowy program działania dla krajowych prawodawców, wymagający od nich przekształcenia znaczącej części istniejącego prawa aby sprostać tej ultraradykalnej agendzie 42 Wprowadzenie do ZY, par. 8. 43 Zob. wprowadzenie do ZY, par. 11 i 12: „Eksperci zgadzają się, Ŝe Zasady z Yogyakarty odzwierciedlają istniejące międzynarodowe prawo praw człowieka w odniesieniu do kwestii orientacji seksualnej i toŜsamości płciowej. Uznają takŜe, Ŝe państwa mogą zaciągnąć dodatkowe zobowiązania wraz z ewolucją prawa międzynarodowego. Zasady z Yogyakarty potwierdzają wiąŜące międzynarodowe standardy prawne, które muszą być przestrzegane przez państwa”. MoŜna oczekiwać „krytycznego komentarza” (tj. napisanego przez kogoś, kto nie znajduje się wśród twórców Zasad) do ZY mierzącego się z tym zapewnieniem. 44 Zob. „Dodatkowe Rekomendacje” na końcu ZY, gdzie „eksperci” zalecają (m.in.), aby „Rada Praw Człowieka ONZ zatwierdziła te Zasady […] z zamiarem promowania wśród państw postępowania zgodnego z nimi”, aby „Specjalne Procedury ONZ z zakresu Praw Człowieka zwracały właściwą uwagę na naruszenia praw człowieka oparte o orientację seksualną i toŜsamość płciową oraz włączyły te Zasady w wypełnianie ich mandatu”, aby „Organy Traktatów Praw Człowieka ONZ Ŝywotnie włączyły Zasady w wypełnianie ich mandatów, włączając w to orzecznictwo i kontrolę raportów przedkładanych przez państwa oraz, gdy jest to niezbędne, przyjęły Ogólne Komentarze lub inne teksty interpretujące stosowanie praw człowieka w odniesieniu do osób o róŜnej orientacji seksualnej i toŜsamości płciowej”, a takŜe aby „regionalne sądy praw człowieka Ŝywotnie zintegrowały te Zasady do ich odpowiednich traktatów praw człowieka poprzez ich powstające orzecznictwo nt. orientacji seksualnej i toŜsamości płciowej”. Co do istoty oznacza to, Ŝe ciała monitorujące i sądy praw człowieka zostały wezwane do zmiany istniejącego prawa międzynarodowego. 45 Pewne kraje przyjmują środki, które mają chronić je przed narzuceniem agendy homoseksualnej. Np. Łotwa zmieniła ostatnio art. 110 swojej Konstytucji, który obecnie definiuje małŜeństwo jako „związek męŜczyzny i kobiety”. W USA 30 z 50 stanów w ostatnich latach dokonało podobnych poprawek w swoich konstytucjach, aby uniknąć wprowadzenia małŜeństw homoseksualnych poprzez sądy. Dodatkowo 10 stanów przyjęło pozakonstytucyjne akty, które w sposób wyraźny wykluczały moŜliwość zawarcia małŜeństw homoseksualnych. 46 Jednym przykładem jest postanowienie zasady 21(b), Ŝe „wyraŜanie, praktyka i promocja róŜnorodnych opinii, przekonań i wierzeń odnośnie orientacji seksualnej i toŜsamości płciowej nie moŜe być podejmowana w sposób sprzeczny z prawami człowieka”. O’Flaherty/Fisher komentują: „Zwrot ten nie daje jasności, czy wspólnota religijna moŜe wykluczyć kogoś z członkowstwa na bazie orientacji seksualnej, choć Zasada, jako minimum, wymaga refleksji nad zgodnością z prawem takiego wykluczenia”. Agenda została zatem ustalona i wydaje się, Ŝe O’Flaherty/Fisher chcieliby, aby ich Zasady rozumiane były jako waŜniejsze niŜ wolność wspólnot religijnych do definiowania i praktykowania zasad ich wiary. 11 homoseksualnej. Pozostawiając z boku wszystkie pytania dotyczące zawartości ZY, ich wiarygodność jako „konsensusu” jest więcej niŜ wątpliwa. JeŜeli ZY stanowią konsensus, to jedynie wśród aktywistów praw gejowskich, a nie rządów lub narodów. Jako taki natomiast, pozostaje on nieistotny dla społeczności międzynarodowej. W czasie gdy twórcy ZY domagają się głośno, aby ich „konsensus” został zatwierdzony przez ONZ i rządy narodowe, ich strategia zapewniania „konsensusu” stosowana jest juŜ przez inne „grupy ekspertów” w celu promocji kolejnych nowych „zasad”. W październiku 2008 roku wydano „Deklarację o Zasadach Równości”47. Jej autorem jest Fundusz na rzecz Równych Praw (The Equal Rights Trust). Deklaracja bardzo przypomina ZY: samozwańcza grupa osób, opisująca się jako „ponad stu dwudziestu czołowych światowych ekspertów w zakresie praw człowieka i równości”48, zapewnia, Ŝe to co przyjęli „odzwierciedla moralny i zawodowy konsensus wśród ekspertów z zakresu praw człowieka i równości”49 (sugerując, Ŝe ten sfingowany „konsensus” jest podzielany równieŜ poza tą grupą). Podobnie jak w ZY, język Deklaracji jest pompatyczny, oparty na terminach prawniczych potwierdzających „prawa” i „obowiązki”. JednakŜe istnieje istotna róŜnica w podejściu: nowe Zasady Równości sięgają tak daleko, Ŝe nawet ich twórcy nie ośmielają się twierdzić, Ŝe odzwierciedlają obecny stan prawa międzynarodowego. Tym samym ich dyskurs zmierza w przeciwnym kierunku, alarmując opinię publiczną, iŜ „ponad 160 państw na świecie nie zapewnia efektywnej ochrony prawnej przeciw dyskryminacji i środków prawnych w celu promocji równości”, a „nawet w państwach, gdzie podobne postanowienia znajdują się w mocy, prawo jest cząstkowe, niespójne, skomplikowane i nieskuteczne”50. Innymi słowy, taka „skuteczna ochrona” nie tylko nie jest standardem międzynarodowym, ale jest na odwrót: nigdzie na świecie „równość” jako taka nie jest uznawana za „prawo człowieka”. JednakŜe, biorąc pod uwagę, iŜ „ponad stu dwudziestu czołowych światowych ekspertów w zakresie praw człowieka i równości” uznało, Ŝe „we wszystkich jej przejawach, dyskryminacja jest najbardziej rozpowszechnionym naruszeniem praw człowieka”, jasne jest, Ŝe naleŜy przedsięwziąć jakieś pilne działania. Twórcy Deklaracji zatem nie przywołują istniejących zobowiązań, lecz wzywają do „najbardziej radykalnego przemyślenia równych praw w dwóch pokoleniach”, stwierdzając, iŜ Deklaracja jest „pierwszą międzynarodową inicjatywą przygotowującą ogólne zasady prawne określające równość jako prawo człowieka”. Zatem ta nowa inicjatywa w mniejszym stopniu wprowadza w błąd, niŜ robią to ZY; nie stanowi błędnych zapewnień co do aktualnego stanu prawa międzynarodowego, jej twórcy stwierdzają natomiast, Ŝe domagają się radykalnej zmiany tego prawa, aby odzwierciedlało ich sugestie. Mimo to faktem pozostaje, Ŝe dokument oparty jest raczej na udawanym „konsensusie”, niŜ na realnym. Nie dziwi zatem, Ŝe twórcy Deklaracji to częściowo te same osoby, które napisały ZY51: mała grupa tych samych „ekspertów” mnoŜy wysiłki w celu ustanowienia nowej agendy dla świata. 47 Dokument dostępny jest na stronie: www.equalrightstrust.org. 48 Press release of the ‘Equal Rights Trust’, October 21, 2008. 49 Wprowadzenie do Deklaracji o Zasadach Równości, par. 2. 50 Źródło tych oraz kolejnych cytatów: Press release of the ‘Equal Rights Trust’, October 21, 2008. 51 Lawrence Mute, Manfred Nowak, Michael O’Flaherty, Dimitrina Petrova, Rudi Muhammad Rizki, Nevena Vučković Šahović, Wan Yanhai, Roman Wieruszewski. NaleŜy równieŜ odnotować, Ŝe Manfred Nowak, podobnie jak Olivier de Schutter i Martin Scheinin, którzy podpisali Deklarację, byli takŜe członkami Sieci NiezaleŜnych Ekspertów UE ds. Praw Podstawowych, która wydała kontrowersyjną opinię prawną 4.2005 nt. sprzeciwu sumienia (zob. przyp. 58). 12 3.3 Vox populi? Ale moŜe słowo „konsensus” naleŜy rozumieć w szerszym sensie; nie jako „konsensus” wśród „ekspertów” lub rządów, ale ludzkości? MoŜe rządy nie reprezentują właściwie poglądów i moralnych przekonań swoich ludów, kiedy przyjmują międzynarodowe konwencje praw człowieka? MoŜe „Times are a-changing” [tytuł piosenki Boba Dylana – MB] i obecnie rzeczywiście istnieje szeroki konsensus wśród zdecydowanej większości ludzi w zdecydowanej większości krajów, Ŝe aborcja i homoseksualizm są „prawami”, a nie „krzywdami” [are rights, not wrongs]? MoŜe prawo międzynarodowe, z jakiegoś tajemniczego powodu, zwyczajnie nie przekłada w naleŜyty sposób tej opinio iuris sive necessitatis na praw pozytywne, a współcześni „eksperci” (jak Zampas/Gher i O’Flaherty/Fisher) muszą z tego powodu polegać na tych powszechnych poglądach, a nie na prawie międzynarodowym? W artykule Zampas/Gher nie ma jednak wzmianki o takim ogólnym poglądzie moralnym. Nie jest to jednak zaskakujące. Biorąc pod uwagę, Ŝe obydwie autorki pracują dla CPR, czytały zapewne wewnętrzną strategie tej grupy lobbingowej, która wyraźnie stwierdza, Ŝe opinia publiczna nie popiera ich Ŝądań; odnosząc się do sytuacji w USA, strategia ta stwierdza, Ŝe „nawet za czasów administracji pro-choice prawa kobiet do wyboru zawsze potrzebowały, i zawsze będą potrzebowały, ochrony przed wrogą większością dostarczanej przez sądy, w większości, jeŜeli nie we wszystkich stanach”52 oraz Ŝe „wśród młodzieŜy narasta sprzeciw wobec aborcji i bycia zwolennikiem prawa do wyboru”53. Innymi słowy, promują „prawo do aborcji” pomimo opinii większości, a nie zgodnie z nią. Podobnie, gdy O’Flaherty/Fisher wspominają w swoim artykule o 80 państwach wciąŜ kryminalizujących zachowania homoseksualne pomiędzy zgadzającymi się na to dorosłymi, to sytuacja ta, jakkolwiek godna poŜałowania, dostarcza najlepszego dowodu na to, Ŝe agenda homoseksualna nie jest emanacją ogólnoświatowego konsensusu. Ale nie tylko prawo jest niechętne homoseksualizmowi, jak niewielki wybór (licznych) przypadków odnotowanych przez O’Flahertego/Fishera wskazuje: Liczne doniesienia wskazały, Ŝe wiele osób zostało zabitych […] z powodu orientacji seksualnej lub toŜsamości płciowej, np. gej oblany benzyną i podpalony w Belgii, obrońca praw transseksualistów w Argentynie, w wyniku wybuchu bomby odłamkowej w barze gejowskim w Wielkiej Brytanii, która zabiła trzy osoby i zraniła wiele innych, aktywista gejowski przez zadanie wielu ran noŜem na Jamajce, czy przez zachęcanie tłumu do zebrania się przed jego domem i wykrzykiwania „dorwiemy ich jeden za drugim”, a ostatnio doszło do tego zabójstwo dwóch aktywistek lesbijskich w RPA54. Nastolatek w Dublinie zaatakował kobietę, którą wziął za homoseksualistę, z powodu jej fryzury. ZbliŜając się do niej i towarzyszącego jej męŜczyzny z zapytaniem: „czy jesteście parą dwóch gejów?” zaatakował ich powalając na ziemię, a następnie kopnął kobietę w brzuch i plecy oraz skoczył na męŜczyznę55. Uczestnicy Marszu Równości w Polsce […] spotkali się z zastraszaniem ze strony policji oraz nacjonalistycznych ekstremistów, którzy wykrzykiwali hasła w stylu „dorwijmy pedałów” oraz „zrobimy z wami to, co Hitler zrobił z śydami”, a próby niedopuszczenia do imprez dumy gejowskiej w krajach wschodniej Europy odnotowano przynajmniej w 10 przypadkach56. 52 Congressional Record, E 2539. 53 Congressional Record, E 2540. 54 M. O’Flaherty, J. Fisher, dz. cyt., s. 208. 55 TamŜe, s. 210. 56 TamŜe, s. 211. 13 Nie ma wątpliwości, Ŝe zabijanie, napadanie czy zastraszanie osób jest cięŜkim przestępstwem, równieŜ w tych krajach, w których zdarzyły się te przypadki. Choć O’Flahery/Fisher posługują się opisem konkretnych przypadków niŜ statystykami, twierdzą, Ŝe homoseksualiści „często są przedmiotem przemocy […] która ma ich »ukarać« za przekraczanie granic płci lub wyzwanie rzucone dominującym rolom płciowym”57. Ale jaka jest motywacja tych ataków? Zdaje się z tego wynikać, Ŝe homoseksualizm nie jest uwaŜany na „normalny” lub za „prawo” przez dopuszczających się ataków. I chociaŜ homoseksualiści muszą być chronieni przed napaściami i zastraszaniem, błędem byłoby wrzucenie tych przypadków razem z umotywowaną i dobrze uzasadnioną opozycją przeciw agendzie środowisk LGTB do jednego worka z etykietą „homofobia”. W rzeczywistości agendzie tej nie sprzeciwiają się wyłącznie chuligani i skinheadzi, ale równieŜ większość ludzi – nawet wśród liberalnych i „postępowych” społeczeństw. Gdziekolwiek ludzie mieli okazję wypowiedzieć się na takie tematy w demokratycznych referendach, głosowali przeciw. Ostatnie przykłady to np. głosowania w Kalifornii, Arizonie i na Florydzie 4 listopada 2008 roku, gdy konstytucje tych trzech stanów zostały zmienione tak, aby wykluczyć moŜliwość uznania małŜeństw osób tej samej płci, zwiększając liczbę stanów z takimi poprawkami do 30. W tych stanach, w których „małŜeństwa” osób tej samej płci zostały dopuszczone (tj. Massachusetts, Connecticut lub Kalifornii, gdzie referendum zniosło takie prawo) sytuacja taka zaistniała nie dzięki demokratycznym głosowaniom, lecz dzięki bardzo kontrowersyjnym orzeczeniom sądów najwyŜszych stanów, które stwierdzały, Ŝe obowiązujące konstytucje stanowe w jakiś sposób uznawały „małŜeństwa” homoseksualne, ale nie wyjaśniały dlaczego ten ukryty sens konstytucji nie został odkryty przez dekady lub wieki, przez które obowiązały do czasu wydania orzeczeń. Agenda homoseksualna jest więc nakładana na niechętną temu większość przez pucz sędziowski, w sposób, który zdecydowanie przypomina decyzję Roe v. Wade. Poparcie, które ta agenda zyskuje w opinii publicznej, wydaje się ograniczone. 4. ABORCJA, HOMOSEKSUALIZM I NATURALNE PRAWO MORALNOŚCI 4.1 Elitaryzm „ekspertów praw człowieka” Z tego co wspomniano powyŜej wynika, Ŝe ani „prawo do aborcji”, o które walczą Zampas/Gher, ani agenda homoseksualna promowana przez O’Flahertego/Fishera, nie mają oparcia w prawie pozytywnym. „Prawa” te nie są równieŜ uznane przez „konsensus”, ani w świecie politycznym, ani akademickim. Nie znajdują równieŜ uznania w powszechnych odczuciach opinii publicznej, nawet jeŜeli ograniczymy ją to tzw. „Zachodu”. MoŜna zatem odnieść wraŜenie, Ŝe stanowiska Zampas/Gher i O’Flahertego/Fishera są raczej odizolowane, nawet jeŜeli cieszą się poparciem części politycznych i intelektualnych elit w Europie i USA, a takŜe znajdują oparcie w „badaniach” podobnych „ekspertów”. NaleŜy to jasno podkreślić: koncepcja praw człowieka stojąca za wysiłkami takich aktywistów, jak Zampas/Gher i O’Flaherty/Fisher, jest zasadniczo elitarystyczna, paternalistyczna i niedemokratyczna. Wydaje się, Ŝe ta sama grupa ciągle powtarzających się „ekspertów”58 utrzymuje, Ŝe sami najlepiej wiedzą co jest, a co nie jest prawem człowieka – a 57 TamŜe, s. 209. 58 Wśród ekspertów zasiadających w komitetach ONZ, organach monitorujących przestrzeganie traktatów i podobnych instytucjach, wielu odczuwa silną sympatię dla nowoczesnej interpretacji praw człowieka – moŜe to być nawet istotnym kryterium w ocenie ich przydatności na tych stanowiskach. MoŜe to być kolejnym 14 poza nimi jest reszta świata, nieszczęśni, bezradni i niedoinformowani ludzie, którym dopiero trzeba „nadać prawa”59 [must be empowered] i „wyedukować”60. Ten akademicki elitaryzm nie jest sam w sobie ani zły, ani nieuprawniony. Istotną charakterystyką praw człowieka jest, Ŝe poprzedzają w istnieniu prawo pozytywne, nie mogą być ani przyjęte ani obalone w demokratycznym głosowaniu, istnieją niezaleŜnie od woli ludzi. Skoro tak, zupełnie moŜliwe, Ŝe prawa człowieka istnieją nierozpoznane i nieprzestrzegane w większości krajów, a takŜe niedostrzegane jako takie przez większość osób. Jest równieŜ zupełnie moŜliwe, Ŝe jeden lub drugi ekspert moŜe posiadać na ten temat większą wiedzę, niŜ reszta świata. W końcu prawa człowieka nie są pochodną opinii publicznej. Ale moŜliwe jest równieŜ coś zupełnie przeciwnego: „eksperci” mogą się mylić, a reszta świata moŜe mieć racje. MoŜe być tak, Ŝe wbrew przekonywaniu przez Zampas i Gher, płód ma prawo do Ŝycia, a jego matka nie ma prawa go zabić. MoŜe być teŜ tak, Ŝe wbrew wiedzy eksperckiej twórców ZY, homoseksualizm jest formą dewiacji lub psychologicznego i mentalnego nieuporządkowania i jako taki powinien być traktowany. I nawet jeŜeli cały świat, zarówno „eksperci” jak i zwykli ludzie, jednogłośnie uwaŜaliby go za „prawo”, wciąŜ powodem, dla którego „składanie raportów” i „wnoszenie skarg” do tych organów cieszy się tak wielką uwagą róŜnych pro-aborcyjnych i homoseksualnych lobby. W rzeczy samej, ten cichy współudział z czasem w tak oczywisty sposób wpływa na „ekspertyzy”, Ŝe moŜna mieć bardzo dobry powód, aby wątpić w dobrą wiarę i bezstronność tych „ekspertów”. Spektakularnym przypadkiem była opinia prawna nr 4.2005 Sieci NiezaleŜnych Ekspertów UE ds. Praw Podstawowych nt. prawa do sprzeciwu sumienia i zawierania przez państwa członkowskie UE konkordatów ze Stolicą Apostolską, której twórcy odnaleźli „prawo do aborcji”, które do tego było według nich waŜniejsze niŜ prawo przysługujące lekarzom do zdecydowania, czy ich sumienie pozwala im na przeprowadzenie aborcji, czy nie. Opinia ta składała się w tak duŜej części z ekspertyzy dostarczonej przez CPR (zob. przyp. 7 i 8), Ŝe moŜna się zastanawiać, dlaczego UE nie kupuje takich „ekspertyz” bezpośrednio od CPR. Jednocześnie, Sieć w ogóle nie zainteresowała się poglądami grup anty-aborcyjnych, nie mówiąc juŜ o Słowacji czy Stolicy Apostolskiej. Więcej pisałem na ten temat w art. Prawa człowieka wykorzystane przeciw człowiekowi, „Międzynarodowy Przegląd Polityczny” 22/2008. Obecnie Sieć zakończyła juŜ swoją działalność, ale jej członkowie znaleźli inne miejsca, gdzie mogą tworzyć swoje „ekspertyzy”. Np. jej przewodniczący, prof. Olivier de Schutter, mianowany został Specjalnym Sprawozdawcą ONZ ds. Prawa do WyŜywienia, a inny były jej pracownik, Morten Kjaerum, dyrektorem nowej Agencji ds. Praw Podstawowych UE w Wiedniu. Jak się okazało, APP jest „lepszą” wersją Sieci: ma silniejszą funkcję, większy budŜet, ma funkcjonującą na pełny etat grupę pracowników, a na górze tego wszystkiego znaleźć moŜna tą samą, zamkniętą grupę niedopowiadających przed nikim „ekspertów”, promujących swoją radykalną agendę, tj. aborcję i małŜeństwa osób tej samej płci. Na samym początku Agencja utworzyła „Grupę Ekspertów Prawnych APP” (Fundamental Rights Agency Legal Expert Group, FRALEX), której skład jest prawie identyczny ze składem Sieci. Pierwszym zadaniem tej grupy było napisanie raportu o „Homofobii i dyskryminacji na bazie orientacji seksualnej w Państwach Członkowskich UE”, który opublikowany został w czerwcu 2008 roku. Jego wyniki były łatwe do przewidzenia. 59 Niezbędność informowania naraŜonych grup o nowych prawach, których nie są świadomi i „nadawania” (empower) im tych praw jest powracającym w kółko tematem współczesnego dyskursu praw człowieka. Ch. Zampas, J.M. Gher, dz. cyt., s. 251: „to ewolucja w interpretacji i stosowaniu praw człowieka, mająca swoje źródło w coraz większej ich złoŜoności, nadaniu praw kobietom i zmieniającym się czasom, dała moc kobiecemu prawu do aborcji”. 60 M. O’Flaherty, J. Fisher, dz. cyt., s. 218: “…brak programów edukacyjnych zwalczających dyskryminujące podejście”; tamŜe, s. 226: „państwa zobowiązane są podjąć efektywne programy edukacji i świadomości publicznej dotyczącej praw człowieka, w przeciwnym przypadku muszą umoŜliwić ludziom pełne korzystanie z ich praw”; tamŜe, s. 235: „promocja kultury praw człowieka przez edukację, szkolenia i podnoszenie świadomości publicznej”; Ch. Zampas, J.M. Gher, dz. cyt., s. 258: „…zwiększony dostęp do usług planowania rodziny i edukacji”; tamŜe, s. 274: „promocja zdrowia nastolatków, równieŜ poprzez usługi zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego a takŜe edukację w szkołach”. NaleŜy podkreślić, Ŝe „edukacja” w tym wypadku oznacza przymusową edukację (nie jest zatem prawem, lecz obowiązkiem, aby otrzymać taką edukację), którą młodzi ludzie mają przejść niezaleŜnie od tego, czy ich rodzice podzielają wartości, na których się opiera, czy nie. 15 byłby czymś złym. Były czasy, gdy niewolnictwo istniało wszędzie na świecie; dziś uwaŜa się je za fundamentalne naruszenie praw człowieka. Były czasy, gdy aborcja i akty homoseksualne były ściśle zabronione w krajach europejskich; dziś wiele państw uznało je za zgodne z prawem. Były czasy gdy powszechnie stosowano w Europie karę śmierci; dziś protokół do EKPCz zobowiązuje państwa do jej zniesienia. Ktokolwiek przeciwstawia się dominującej opinii swoim odwaŜnym elitaryzmem musi wytłumaczyć powody, dla których wierzy, Ŝe wie lepiej: dlaczego sądzi, Ŝe jego podejście jest usprawiedliwione? Jaką zastosował metodologię? Jakie przyjął kryteria? W odniesieniu do Zampas/Gher i O’Flahertego/Fishera moŜliwe są dwie odpowiedzi. Albo są oni przekonani, Ŝe prawa człowieka są elementem politycznej walki o władzę, w której kaŜdy, w celu promocji swoich interesów, moŜe instrumentalizować język praw człowieka, równieŜ w ukryty sposób (stealth tactics)61 – albo wierzą w istnienie Prawa Naturalnego lub jakiejś obiektywnej prawdy, zgodnej z ich poglądami. W pierwszym przypadku dalsza dyskusja byłaby nie tylko niemoŜliwa, ale nawet zbędna; wystarczyłoby zauwaŜyć, Ŝe walczą o aborcję bo dostają pieniądze od lobby pro-aborcyjnego lub walczą o agendę homoseksualną, bo naleŜą do lobby LGBT. Ale tym samym musieliby uznać, Ŝe ich oponenci (pracujący w grupach o przeciwstawnych poglądach) są tak samo uprawnieni do swojej działalności. Mowa o „prawach człowieka” byłaby tylko elementem strategii manipulacji opinii publicznej. Dyskusja zatrzymałaby się w tym punkcie; za nim byłby juŜ tylko konflikt interesów, Ŝadnych pytań o dobro i zło, a na koniec zwycięŜyłaby silniejsza strona, lub ta z lepszą strategią. W drugim przypadku dyskusja pozostaje moŜliwa. Przez Prawo Naturalne rozumiemy zbiór zasad etycznych, który istnieje poza prawem pozytywnym i z którym prawo pozytywne, jeŜeli ma nie być okrutne, powinno być zgodne. To Prawo Naturalne odnosi się do ludzkiej natury i jest dostępne przez rozumowe poznanie – zakładając oczywiście, Ŝe rozum ten nie jest zaciemniony przez pragnienie manipulacji prawem w partykularnym interesie. ZałóŜmy zatem, Ŝe Zampas/Gher i O’Flaherty/Fisher wierzą w Prawo Naturalne, nawet jeŜeli niewiele czynią, aby wyjaśnić, w jaki sposób ich stanowiska z niego wypływają62. Jak zauwaŜył Ulpian: Ius naturale est quod natura omnia animalia docuit63. To jest wspólny grunt, na którym moŜemy się spotkać i debatować. 4.2 Odrzucanie „roszczeń płodu do prawa do Ŝycia” Aborcja oznacza umyślne przerwanie niechcianej ciąŜy przez zniszczenie płodu w macicy cięŜarnej kobiety. Prawo kaŜdej istoty ludzkiej do Ŝycia jest niekwestionowane. Ludzie starający się uzasadnić aborcję zwykle polegają na dwóch argumentach. Pierwszy stwierdza, Ŝe płód nie jest (jeszcze) istotą ludzką – tym samym jego zniszczenie jest dozwolone. Drugi argument zakłada, Ŝe nawet jeŜeli płód jest istotą ludzką i tym samym ma prawo do Ŝycia, istnieją przekonywujące powody, aby przyznać kobiecie prawo do wyboru aborcji, które jest 61 Zob. przyp. 7. 62 To czyni dyskusję z ich poglądami cokolwiek trudną; nie moŜna odrzucić tego, co nie zostało powiedziane. Tym samym przyznaję, Ŝe w dalszej części dyskutuję z poglądami Zampas/Gher i O’Flahertego/Fishera, które nie zostały jasno wypowiedziane, ale jak wierzę są implicite załoŜone w ich wypowiedziach. 63 Ulpian, Digesta, 1, 1, 1, 3: „Prawo Naturalne jest tym, co natura przykazuje wszystkim ludziom”. 16 waŜniejsze od prawa do Ŝycia płodu. Mogą to być zagroŜenie dla Ŝycia lub zdrowia kobiety, spowodowanie ciąŜy przez gwałt, cięŜka sytuacja ekonomiczna, która nie pozwala kobiecie na posiadanie dziecka lub nawet to, Ŝe plany kobiety co do jej Ŝycia nie uwzględniają w tym momencie posiadania dziecka. Zbiór tych drugich argumentów łatwo obalić; ogólnie wiadomo, Ŝe „Ŝycie” musi być najwyŜszym prawem w kaŜdym porządku prawnym (gdyŜ odbierając Ŝycie odbieramy jednocześnie wszystkie inne prawa), a więc w przypadku konfliktu wartości, „Ŝycie” zazwyczaj otrzymuje pierwszeństwo, przynajmniej tak długo, jak to Ŝycie uwaŜa się za niewinne, a pozbawienie go nie wynika z aktu uprawnionej samoobrony przed nielegalną agresją. A kto jest bardziej niewinny niŜ nienarodzone dziecko? Tym samym jest oczywiste i nie wymaga dalszego wyjaśnienia, iŜ gdy uznać dziecko nienarodzone za istotę ludzką, jedynie sytuacja, w której Ŝycie matki jest zagroŜone, moŜe uzasadniać aborcję. Przyglądając się bliŜej pierwszemu argumentowi dostrzec moŜna, Ŝe w określaniu, kto jest istotą ludzką, a kto (jeszcze) nie jest istotą ludzką, stosuje się róŜne kryteria. W Roe v. Wade, kluczowym orzeczeniu Sądu NajwyŜszego USA64, kryterium tym był czas: okres ciąŜy podzielony został na trymestry, a ingerencja władzy w regulację aborcji została uzaleŜniona od stopnia rozwoju ciąŜy65. Biorąc pod uwagę oczywistą arbitralność66 takich ostro wyznaczonych okresów (nie podano Ŝadnego uzasadnienia, dlaczego od pewnego okresu płód moŜe być uwaŜany za istotę ludzką, a piętnaście minut wcześniej nie), starano się znaleźć bardziej przekonywujące kryteria, takie jak „zdolność do utrzymania się przy Ŝyciu”67 [viability] płodu (tj. czas, od którego płód mógłby przeŜyć w przypadku przedwczesnego porodu), samoświadomość, zdolność odczuwania lub reakcji na ból oraz wiele innych, które nawet nie są warte wspominania, gdyŜ mają jedną wspólną słabość: wszystkie są w oczywisty sposób wynikiem poszukiwania jakiegokolwiek kryterium dla uzasadnienia aborcji. Arbitralny charakter tych kryteriów, które dąŜą do odczłowieczenia płodu, jest łatwo 64 Roe v. Wade, 410 U.S. 113 (1973). W przeciwieństwie do Europy, gdzie aborcja była w większości państw legalizowana przez ciała ustawodawcze (a więc tym samym moŜe być ponownie ograniczona przez nowe prawo), w USA nie przyjęto na poziomie federalnym Ŝadnego prawa liberalizującego aborcję. Zmiana nastąpiła poprzez decyzję w sprawie Roe, która uznała za niezgodne z konstytucją wszystkie prawa ograniczające aborcję. Nie jest zatem moŜliwe ograniczyć aborcję na poziomie stanów (nawet gdyby wiele stanów i opinia publiczna w nich popierała takie rozwiązanie), podczas gdy na poziomie federalnym moŜna to zrobić tylko poprzez poprawkę konstytucyjną, co jest w USA bardzo trudne (musiałaby zostać zatwierdzona przez dwie trzecie obydwu izb Kongresu, a następnie przyjęta przez trzy czwarte z pięćdziesięciu stanów). W skrócie, poprzez nową interpretację starego prawa konstytucyjnego Roe spowodowało olbrzymią przeszkodę w ograniczeniu dostępu do aborcji. Sprawa ta pokazuje, Ŝe nowe interpretacje starych przepisów mogą być czasami znacznie bardziej efektywne niŜ proces prawodawczy w promowaniu pewnych agend – nawet wbrew woli ludzi. Nic dziwnego zatem, Ŝe grupy lobbingowe, takie jak CPR, chcą uŜyć istniejących dokumentów, m.in. PDPCz, EKPCz, CEDAW, do promocji swoich agend. 65 Zgodnie z orzeczeniem stan nie moŜe ograniczyć dostępu do aborcji w pierwszym trymestrze, w drugim trymestrze moŜe ją ograniczyć tylko, gdy słuŜy to zdrowiu matki (a nie płodu), a w trzecim, gdy płód moŜe przeŜyć poza organizmem matki, stan moŜe ograniczyć aborcję według uznania stanowej legislatury. 66 Arbitralność Roe v. Wade została dostrzeŜona nawet przez sędziego Blackmuna, autora decyzji. W wewnętrznym memorandum napisał: „Zobaczycie, iŜ uznałem koniec pierwszego trymestru za kluczowy. To jest oczywiście arbitralna decyzja. Ale zapewne Ŝaden inny punkt nie byłby mniej arbitralny”. 67 Zob. Roe v. Wade: „Lekarze i ich koledzy naukowcy […] skupiali się albo na poczęciu, albo na porodzie, albo na punkcie, w którym płód staje się zdolny do przeŜycia poza organizmem matki, choć ze sztuczną pomocą. Okres ten następuje z reguły około 7 miesiąca (28 tygodnia), ale moŜe czasami wystąpić znacznie wcześniej (ok. 24 tygodnia)”. Zgodnie z orzeczeniem kryterium to pozostaje do dziś w mocy, choć punkt, w którym płód moŜe przeŜyć poza organizmem matki przesuwał się wraz z postępem wiedzy medycznej. 17 rozpoznawalny, gdy zastosujemy je w inny sposób: nie zabijamy dorosłych osób z powodu braku samoświadomości (bo np. śpią) – dlaczego zatem brak samoświadomości u płodu miałby uzasadniać aborcję? UwaŜamy zabijanie ludzi za złe, nie dlatego, Ŝe powoduje im ból, lecz dlatego, Ŝe odbiera im Ŝycie – dlaczego zatem niezdolność płodu do odczuwania bólu ma usprawiedliwiać aborcję? Podobnie, dlaczego niezdolność płodu do przeŜycia poza łonem matki miałaby uzasadniać aborcję, skoro dzieci pozostają uzaleŜnione od opieki matki przez wiele lat po porodzie? Oczywiście to nie jeden lub więcej potencjałów płodu (tj. jego zdolność do przeŜycia poza macicą, do odczuwania bólu, do samoświadomości) stanowić powinny decydujące kryterium, ale jego natura: pytaniem jest czy płód jest człowiekiem, czy naleŜy do gatunku ludzkiego? Pozostaje niekwestionowalnym faktem, Ŝe płód jest człowiekiem od samego poczęcia, tj. od złączenia plemnika i komórki jajowej. W ten sposób powstaje unikalna toŜsamość genetyczna dziecka. Od tej chwili płód nie przechodzi przez róŜne etapy ewolucji – od ameby do homo sapiens – ale pozostaje człowiekiem przez cały czas. Z punktu widzenia nauk przyrodniczych oczywiste jest zatem, Ŝe istota ludzka powstaje wraz z poczęciem; w przeciwnym razie status „istoty ludzkiej” nadawany byłby przez polityków w głosowaniu. Tym samym, jeŜeli prawodawstwo miałoby być zgodne z niezaleŜną od porządku prawnego nauką, zapewniłoby płodowi pełną ochronę prawną przed zabójstwem, tak jak chroni kaŜdą osobę dorosłą. Z perspektywy Prawa Naturalnego tylko jedno kryterium jest decydujące: czym płód jest, a nie czym chcielibyśmy, aby był. A skoro jest istotą ludzką, moŜna z tego wyciągnąć tylko jeden wniosek: aborcja nie jest „prawem”, ale czymś przeciwnym do niego. Bez wątpienia czytelnik moŜe zadawać sobie teraz pytanie, którego z tych dwóch argumentów uŜyły Zampas/Gher, które napisały nie mniej niŜ 46 stron w celu udowodnienia, Ŝe aborcja jest prawem człowieka. Odpowiedź, zaskakująco, brzmi: Ŝadnego! Poza stwierdzeniem, iŜ „historyczna analiza PDPCz, Międzynarodowych Paktów Praw Politycznych i Obywatelskich oraz Międzynarodowej Konwencji Praw Dziecka – głównych traktatów praw człowieka przyznających prawo do Ŝycia – potwierdza, Ŝe prawo do Ŝycia nie dotyczy płodów”68 oraz odnotowaniem (z dającą się zauwaŜyć satysfakcją), Ŝe „roszczenia o prawo do Ŝycia płodu wniesione do ETPCz były zazwyczaj nieskuteczne”69, nie dają Ŝadnego wyjaśnienia, dlaczego płód nie ma prawa do Ŝycia. Pozostawiając z boku wątpliwości co do rzetelności takiej „analizy historycznej”, poleganie na egzegezie tekstu prawnego w pytaniach dotyczących ontologii gatunku ludzkiego jest zwykłym absurdem: czytając artykuł Zampas/Gher moŜna dojść do wniosku, Ŝe przed rokiem 1948, gdy PDPCz „przyznała” to prawo wszystkim (z wyjątkiem płodów, oczywiście), nikt nie miał prawa do Ŝycia70. Mniejsza z rzeczywistością – liczy się tylko wola prawodawcy. Przypomina się opowieść o rzymskim cesarzu Kaliguli, który zamierzał mianować swojego najlepszego konia konsulem71 lub perskim królu Kserksesie, który nakazał morzu być spokojnym, gdy je przekraczał, a gdy to nie słuchało, kazał swoim Ŝołnierzom ukarać je batami72. Ten rodzaj pozytywizmu 68 Ch. Zampas, J.M. Gher, dz. cyt., s. 262. 69 TamŜe, s. 264. 70 Zob tamŜe, s. 262. Autorki wskazują, Ŝe w „pierwszym ogłoszeniu prawa do Ŝycia, w art. 3 PDPCz, prawo to ograniczone jest do tych, którzy się juŜ »urodzili«. Termin ten został zastosowany po to, aby wykluczyć zastosowanie tego prawa do płodu lub jakiejkolwiek innej formy przedporodowej”. 71 Suetonius, The Lives of Twelve Caesars, Life of Caligula, 55. 72 Herodot, Historiae, VII, 35. 18 prawnego nie uwzględnia w ogóle faktu, iŜ to, czy płód ludzki jest człowiekiem czy nie, nie zaleŜy w ogóle od tego, czy PDPCz lub jakikolwiek inny dokument prawny tak stanowi. Argument ten mógłby natomiast dowieść czegoś odwrotnego: jeŜeli „analizy historyczne” cytowane przez Zampas/Gher są prawidłowe, to te dokumenty naleŜałoby uzgodnić z rzeczywistością, a nie na odwrót. Najwidoczniej zatem Zampas/Gher nie uznają płodu za istotę ludzką. Nie dają jednakŜe Ŝadnego dowodu na poparcie tej tezy, poza zwykłym argumentem quis-dixit: skoro ONZ lub EKPCz nie przyznają wyraźnie prawa do Ŝycia płodom, nie są one zatem istotami ludzkimi. Ambiwalencja tego podejścia jest oczywista, gdyŜ łatwo ten argument obrócić przeciw Zampas/Gher: moŜna powiedzieć, iŜ skoro ONZ czy EKPCz nie przewidują wyraźnie prawa do aborcji, takie prawo nie istnieje. Tymczasem Zampas/Gher utrzymują, Ŝe takie prawo istnieje, choć nie wspomniano o nim w traktatach; przypuszczam, Ŝe dokładnie z tego powodu ich pracodawca, CPR, walczyłby o „przyjęcie nowego traktatu międzynarodowego”73 zwierającego takie prawo, gdyby było to realistyczne. Innymi słowy, autorki opierają swoje opinie na prawnym pozytywizmie, gdy jest im to wygodne, ale odrzucają tenŜe sam pozytywizm, gdy nie jest on przydatny w popieraniu ich pozycji. Uwzględniając to uproszczone wyjaśnienie, dlaczego płód nie ma prawa do Ŝycia, nie dziwi, dlaczego Zampas/Gher uwaŜają prawa kobiet do aborcji za waŜniejsze. Ich stanowisko jest naprawdę zastraszającym uproszczeniem: dziecko nienarodzone nie ma Ŝadnych praw, a kobieta ma ich wiele. Dlaczego? Dlatego iŜ, jak wierzą, w kontekście aborcji „PDPCz ogranicza prawo do Ŝycia do kobiet i dziewczyn”74. W tych okolicznościach Zampas/Gher nie czynią Ŝadnych dalszych wysiłków w uzasadnianiu „praw kobiet” lub zwodniczych „interpretacji” czynionych przez innych autorów, dzięki którym „odnajdują” prawo do aborcji tam, gdzie go nie ma. Metodologia stosowana przez nich jest fundamentalnie i całkowicie wadliwa i wewnętrznie sprzeczna: częściowo polega na absurdalnie rygorystycznym pozytywizmie prawniczym (jedynym powodem, dla którego płód nie ma prawa do Ŝycia jest to, Ŝe nie zostało ono wyraźnie wspomniane), częściowo na równie absurdalnym i płynnym twierdzeniu o „konsensusie”, który moŜe być opisany jako nonsens zakamuflowany w odmianie „prawa naturalnego”75. Wszystko zaleŜy od tego, co autorkom jest wygodne. Wyraźnie zatem kaŜdy argument jest dobry, jeŜeli tylko słuŜy im celom. Znaczący brak jakiejkolwiek prawidłowej metodologii w rozumowaniu Zampas/Gher, tak samo jak łatwa do przewidzenia feministyczna mantra w uporczywym przywoływaniu „praw kobiet” (jako przeciwnych prawom człowieka, które, neutralne płciowo, naleŜy stosować do całej ludzkości)76, moŜna by nazwać śmiesznymi, gdyby nie ich tragiczne konsekwencje – 73 Congressional Record, E 2535, 2528. 74 Ch. Zampas, J.M. Gher, dz. cyt., s. 263. 75 Ten rodzaj „Prawa Naturalnego” stosowany jest, gdy pozytywizm prawniczy nie daje zadowalających rezultatów w postaci „praw”. Przykładem moŜe być sytuacja, w której prawo do Ŝycia płodu jest pominięte, natomiast „prawo do aborcji” wyprowadzone z prawa do Ŝycia kobiety, poniewaŜ, jeŜeli aborcja byłaby nielegalna, kobieta mogłaby skorzystać z nielegalnej aborcji, która mogłaby być mniej bezpiecza, a więc w jej wyniku mogłaby umrzeć – trzy hipotetyczne załoŜenia na temat tego, co mogłoby się stać, gdyby kobiety nie miały dostępu do „bezpiecznej i legalnej aborcji” wystarczają aby przewaŜyć, jak się wydaje, nad namacalną rzeczywistością, Ŝe płodowi, jako istocie ludzkiej, przysługują prawa człowieka. 76 Z tego podejścia wynika, Ŝe nie tylko płód nie ma Ŝadnych praw, ale takŜe, Ŝe „prawo do wolnego i odpowiedzialnego decydowania o ilości i odstępie w posiadaniu dzieci oraz prawo do prywatności” (Ch. Zampas, J.M. Gher, dz. cyt., s. 287) naleŜy tylko do kobiet. Ojciec nie ma takiego prawa; nie moŜe się ani domagać, ani zapobiec aborcji swojego potomstwa. Dziwne, Ŝe „prawa człowieka” istnieją tylko dla jednej płci. 19 szczególnie dla kobiet. Wystarczy wspomnieć, iŜ zgodnie z ostatnim „Raportem na temat Stanu Światowej Populacji” Funduszu Ludnościowego ONZ77, aborcja mająca na celu selekcję płci spowodowała „niedobór” co najmniej 60 milionów dziewczynek w Azji, tworząc niestabilność między płciami, która moŜe mieć daleko idące konsekwencje dla nadchodzących generacji. Jak się zatem okazuje, to kobiety są pierwszymi ofiarami aborcji. 4.3 Nowa doktryna nt. „płci”, „małŜeństwa” i „rodziny” „Niedyskryminacja” zdaje się być główną zasadą leŜącą u podstaw wszystkich ZY. Zgodnie z Zasadą nr 1 „istoty ludzkie kaŜdej orientacji seksualnej i toŜsamości płciowej uprawnione są do pełnego korzystania z praw człowieka”. Pozostałe ZY (2-28) wyraŜają to, co ich autorzy wywodzą z tej ogólnej zasady niedyskryminacji w odniesieniu do konkretnych praw człowieka, takich jak prawo do Ŝycia, prawo do pracy, prawo do rzetelnego procesu itp. Bez wątpienia zasada przyznająca wszystkim istotom ludzkim uprawnienie do ochrony praw człowieka nie moŜe się spotkać ze sprzeciwem Ŝadnej powaŜnej osoby. JednakŜe naleŜy wskazać, iŜ wszystkie istniejące instrumenty praw człowieka, np. PDPCz lub EKPCz, juŜ w tej chwili uznają, Ŝe ludzie korzystają ze wszystkich praw człowieka, jakie przyznają, bez dyskryminacji. Po co zatem potrzebne są ZY? CzyŜ nie stanowią po prostu oczywistego powtórzenia obowiązujących reguł? Autorzy ZY zapewne odpowiedzieliby, Ŝe są one potrzebne, bo geje, lesbijki i transseksualiści są szczególnie podatną na dyskryminacje grupą. Widać to chociaŜby po licznych przypadkach odnotowanych w artykule O’Flahertego/Fishera, w których zostali oni naraŜeni na przemoc. Przypadki te są godne poŜałowania i trudno nie czuć sympatii dla wymienionych w nich ludzi. Ale przemoc, poniŜanie czy wykluczenie społeczne opisane przez O’Flahertego/Fishera byłyby nie do zaakceptowania w stosunku do kaŜdego, nie tylko tych środowisk. Co więcej, naruszenia prawa były popełniane głównie przez osoby prywatne, nie państwa. Nie jest zatem jasne, dlaczego państwa powinny przyjąć 127 klauzul zobowiązujących je do działania, zawartych w ZY. Prawa, na które mogą się powołać ofiary, juŜ są gwarantowane. Po co zatem je dublować? Czy nie jest przejawem protekcjonalności twierdzenie, Ŝe „homoseksualiści takŜe mają prawo do Ŝycia”, skoro prawo do Ŝycia kaŜdego człowieka jest juŜ chronione przez PDPCz? JeŜeli państwo nie wywiązuje się z istniejącego juŜ obowiązku, dlaczego miałoby wywiązać się z niego po przyjęciu ZY? Czy dodawanie prawa (lub, jak w tym przypadku, interpretacji prawa) pomoŜe, skoro prawdziwym problemem jest jego stosowanie? Wreszcie, nie wiadomo co ma wspólnego wprowadzenie „prawa do adopcji dzieci” lub „prawa do małŜeństwa” dla homoseksualistów ze wspomnianymi przypadkami przemocy, czy teŜ w jaki sposób mogłyby tą przemoc zatrzymać. Wydaje się zatem, Ŝe te godne poŜałowania przypadki naświetlone przez O’Flahertego/Fishera, są zwykłym pretekstem do wprowadzenia środków, które nie będą słuŜyć ochronie ofiar nienawiści i przemocy, ale raczej narzucą nowy system wartości na społeczeństwo. MoŜe się nawet okazać, Ŝe ta strategia spowoduje wzrost natęŜenia przemocy i nienawiści wobec homoseksualistów, zamiast wzrostu tolerancji; wydaje się, Ŝe o ile, przynajmniej wśród zachodnich społeczeństw, tolerancja ta jest wysoka, gdy homoseksualizm pozostaje sprawą prywatną, bez wątpienia znacznie mniejszym zrozumieniem cieszy się traktowanie homoseksualnego stylu Ŝycia jako „równoprawnego 77 Zob. Sherry Karabin, Fox News, Wednesday, June 13, 2007: Infanticide, Abortion Responsible for 60 Million Girls Missing in Asia, http://www.foxnews.com/story/0,2933,281722,00.html. Raport UNFPA (s. 24) mówi nawet o 100 milionach. Wśród źródeł, na które powołuje się raport UNFPA, są: United States Department of State, Trafficking in Persons Report, June 2005, s. 20; I. Attane, J. Veron (eds.), Gender Discrimination among Young Children in Asia (Centre Population et Development, Pondicherry, India). 20 odpowiednika” i publiczne go promowanie. Odnotowane przypadki, gdy imprezy „dumy gejowskiej” spotykały się z wrogimi reakcjami, zdają się to potwierdzać. KaŜdy, kto poświęci trochę czasu, aby bliŜej zapoznać się z ZY odkryje, Ŝe, pomimo zapewnień Zasady nr 1, ich tekst nie potwierdza jedynie dobrze znanych i szeroko akceptowanych praw człowieka w stosunku do gejów i lesbijek. Zamiast tego, posługując się pretekstem cierpień homoseksualistów, promuje (w cokolwiek podstępny sposób) nowe i niezwykłe interpretacje tych praw człowieka, które ostatecznie dają im zupełnie odmienne znaczenie. Innymi słowy ZY, wbrew twierdzeniom O’Flahertego/Fishera, nie „wskazują na [obecnie istniejące] zobowiązania państw”, ale potajemnie dąŜą do wprowadzenia nowych zobowiązań, których państwa nigdy nie potwierdziły78. Brak tu miejsca na komentowanie kaŜdej Zasady z osobna. Ograniczę się więc do jednej, będącej być moŜe najlepszym przykładem tego, jak obecne znaczenie terminu często spotykanego w tekstach prawnych w ZY zostało częściowo utracone, częściowo obrócone w dokładne przeciwieństwo. Zasada nr 24 stanowi: KaŜdy, bez względu na orientację seksualną lub toŜsamość płciową, ma prawo załoŜyć rodzinę. Rodziny istnieją w róŜnorodnych formach. śadna rodzina nie moŜe być poddana dyskryminacji ze względu na orientację seksualną lub toŜsamość płciową któregokolwiek ze swoich członków. Prawo kaŜdego do załoŜenia rodziny (biorąc pod uwagę, Ŝe posiada on/ona biologiczną zdolność do załoŜenia rodziny) jest prawem powszechnie uznawanym79. Oczywiście kaŜdy zgodzi się takŜe, Ŝe Ŝadna rodzina nie powinna być poddana „dyskryminacji”. Ale ZY dodają nowy element do tej układanki stwierdzając, Ŝe „rodziny istnieją w róŜnorodnych formach”. Choć to stwierdzenie jest mgliste i nieprecyzyjne, kompletnie rozmontowuje naturalne i powszechnie uznawane rozumienie „rodziny” (tj. kobiety i męŜczyzny zjednoczonych w stabilnym małŜeństwie oraz ich potomstwo) zastępując je sztucznym konceptem; „rodzina” staje się całkowicie zaleŜna od woli prawodawcy. Nie odnosi się juŜ do natury ludzkiej, ale jest konstrukcją zaprojektowaną w całości przez prawo, włączając małŜeństwa homoseksualne, ale równieŜ układy poligamiczne, takie jak trzech męŜczyzn, pięć kobiet i ich naturalne lub adoptowane dzieci. Relacje między „rodzicami” a „dziećmi” byłyby równie sztuczne: jak tłumaczą autorzy ZY, Zasada nr 24 oznacza, Ŝe „prawa i polityki powinny uznawać róŜnorodne formy, w tym te nie definiowane przez pochodzenie lub małŜeństwo” (a co, jeŜeli nie pochodzenie lub małŜeństwo, definiuje rodzinę?) oraz „zapewnić prawo do załoŜenia rodziny, w tym adopcję i wspomaganą prokreację (włączając zapłodnienie przez dawcę), bez dyskryminacji ze względu na orientację seksualną lub toŜsamość płciową”. Wydaje się to być oparte na załoŜeniu, Ŝe adopcja ma na celu „dostarczenie” dzieci „przyszłym rodzicom”, niezaleŜnie od tego, czy Ŝyją samotnie, bez małŜeństwa, czy teŜ w związkach osób tej samej płci. Tradycyjnie jednak cel adopcji jest dokładnie odwrotny: 78 Zob. Piero A. Tozzi, Six Problems with the “Yogyakarta Principles”, C-Fam International Organisations Research Group Briefing Paper Nr. 1/2007, http://www.c fam.org/docLib/20080610_Yogyakarta_Principles.pdf. Tozzi twierdzi, Ŝe ZY nie chronią praw człowieka ale robią coś dokładnie przeciwnego, zagraŜając wolności słowa, wolności religijnej i prawu rodziców do wychowania potomstwa. Dodatkowo zachęcają do podejmowania niezdrowych (fizycznie, psychologicznie i mentalnie) wyborów i nie dostarczają standardów do oceny zachowań. 79 Zob. Art. 16 PDPCz, art. 12 EKPCz. 21 znaleźć dbających rodziców dla dziecka, które straciło własnych, a nie zapewnić „sztucznej” rodzinie dziecko, którego w przeciwnym razie nie mogłaby mieć80. ZY wyjaśniają jedynie, czym „rodzina” nie jest: nie jest definiowana przez pochodzenie i małŜeństwo. Stawia to wyzwanie wierze niemal całej ludzkości w to, czym jest rodzina – mimo to twórcy ZY nie uznali za stosowne wyjaśnić, czym w ich rozumieniu jest rodzina81. UniewaŜnienie takich zwrotów jak „rodzina” czy „małŜeństwo” i ich zastąpienie przez nowe konstrukcje jest niezbędnym pierwszym krokiem w ukrytej strategii otwarcia furtki do małŜeństwa homoseksualnego. O ile motywacja ta pozostaje ukryta82, ZY nie dają Ŝadnego wyjaśnienia, dlaczego to konstruktywistyczne podejście powinno przewaŜyć nad rzeczywistością, którą chcą zastąpić. Na to pytanie odpowiedzą jednak raczej antropolodzy, niŜ prawnicy, gdyŜ ZY promują w zasadzie nowy paradygmat antropologiczny. 4.3.1. Antropologia ponownie wynaleziona Nowy paradygmat zaprzecza istnieniu ludzkiej natury i zastępuję ją „samo-określeniem”. JeŜeli rodzina nie jest definiowana przez małŜeństwo lub pochodzenie, jedyną pozostałą drogą jest jej określenie aktem normatywnym; natura ustępuje swojego miejsca arbitralnej decyzji prawodawców. Na skutek tego kaŜdy zbiór dwóch lub więcej osób moŜna nazwać „rodziną”. To „włączające”, „niedyskryminujące” rozumienie terminu „rodzina” wygląda na pierwszy rzut oka dobrotliwie – ale w rzeczywistości oznacza ono odrzucenie rozumienia małŜeństwa i rodziny jako mających coś wspólnego z naturą. Po uczynieniu tego kroku, gdy prawo traci związek z naturą, teoretycznie nie ma Ŝadnych problemów, aby naturalną rodzinę w ogóle wyjąć spod prawa. Gdyby pójść tą drogą do jej logicznego końca, moglibyśmy skończyć w sztucznie zaprojektowanych związkach, być moŜe zbliŜonych do „falansterów” Charlesa Fouriera. Przeciwko temu woluntarystycznemu podejściu naleŜy poczynić pewne uwagi, które zdają się być powszechnie podzielane, jeŜeli nie oczywiste same przez się. Pierwsza odnosi się do faktu, Ŝe podstawową biologiczną funkcją seksualności jest zapewnienie prokreacji i ciągłości gatunku ludzkiego. Wynika z tego, Ŝe popęd seksualny wobec osób innych, niŜ osoby płci przeciwnej w wieku zdolnym do prokreacji, jest nieprawidłowo ukierunkowany i nie słuŜy naturalnemu, racjonalnemu celowi. Odnosi się to – 80 ETPCz, Frette p. Francja, aplikacja nr 36515/97, par. 42: „Adopcja oznacza zapewnianie rodziny dziecku, nie zapewnianie dziecka rodzinie, a obowiązkiem państwa jest zapewnienie, aby ta rodzina mogła dostarczyć dziecku moŜliwie najlepsze środowisko domowe”. Wyraźnie ZY nie poświęcają Ŝadnej uwagi potrzebom dziecka oraz temu, czy środowisko homoseksualne jest dla niego odpowiednie. 81 Tradycyjne rozumienie „rodziny” i „małŜeństwa” znajduje odbicie w art. 16 PDPCz: „MęŜczyźni i kobiety bez względu na jakiekolwiek róŜnice rasy, narodowości lub wyznania mają prawo po osiągnięciu pełnoletniości do zawarcia małŜeństwa i załoŜenia rodziny”. W tym podejściu prawo to (w przeciwieństwie do innych praw w Deklaracji) nie jest przyznane „kaŜdemu”, ale „męŜczyznom i kobietom […] po osiągnięciu pełnoletniości”: wyklucza zatem małŜeństwa nieletnich i osób tej samej płci. MałŜeństwo jest tu fundamentem rodziny, a więc ZY stoją w absolutnej sprzeczności z Deklaracją. 82 Tylko z czysto strategicznych powodów ZY nie zawierają zobowiązania państwa do uznania małŜeństw homoseksualnych, a poprzestają na przyznaniu tych samych uprawnień związkom osób tej samej płci. Prawdziwa intencja została jednak ujawniona przez O’Flahertego w jego przemówieniu dla Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek (International Gay and Lesbian Association, ILGA) 26 października 2007 roku w Wilnie: „Oczywiście Zasady z Yogyakarty nie są idealne. Przede wszystkim nie włączają tego, co wielu chciałoby zobaczyć w prawie międzynarodowym, a więc małŜeństwa osób tej samej płci. Stało się tak ze względu na ostroŜność w formułowaniu celów raczej w oparciu o istniejące prawo, niŜ w oparciu o to, jakiego prawa byśmy chcieli”. 22 ośmielam się twierdzić – w tym samym stopniu do homoseksualizmu, pedofilii i sodomii83. Uznawanie relacji homoseksualnej za „równą” małŜeńskiej zakłada zatem, Ŝe wzajemna przyjemność seksualna jest jedyną i wyłączną funkcją seksualności84, podczas gdy podstawowy cel prokreacji zostaje całkowicie odrzucony. Gdyby zaakceptować ten redukcjonistyczny i zniekształcony obraz seksualności, nie istniałby Ŝaden argument aby twierdzić, Ŝe pedofilia lub utrzymywanie relacji seksualnych ze zwierzętami nie mogą być uznane za „równorzędne”. Aktywiści praw homoseksualnych zareagują zapewne gniewnym płaczem, Ŝe takie podejście uznają za próbę zrównania homoseksualizmu i pedofilii (choć niczego takiego nie sugerowałem). Twierdzić będą, Ŝe stosunki między dorosłymi osobami są dobrowolne, a te z osobami małoletnimi takie nie są. To prawda, ale wprowadzająca w błąd; zarówno homoseksualizm jak i pedofilia oparte są na popędzie seksualnym nakierowanym na osoby niezdolne do prokreacji. Co więcej, nie moŜna nie zauwaŜyć, iŜ argument stwierdzający, Ŝe gdy aktowi towarzyszy (dająca się zweryfikować) zgoda osób działających, to jest on akceptowalny, moŜe słuŜyć do usprawiedliwiania (homoseksualnego) poŜycia z niepełnoletnimi. Twórcy ZY, komentując Zasadę nr 24, w zasadzie czynią pierwszy krok w tym kierunku: „we wszystkich działaniach lub decyzjach dotyczących dzieci […] naleŜy uwzględniać najlepszy interes dziecka, a […] orientacja seksualna lub toŜsamość płciowa dziecka lub jakiegokolwiek członka rodziny nie mogą być uwaŜane za niezgodne z takim interesem”. JeŜeli dobre jest dla dziecka bycie homoseksualnej orientacji, dlaczego miałoby być złym dla niego zaangaŜowanie w dobrowolne stosunki seksualne? W końcu Zasada nr 24 zakłada, Ŝe „dziecko, które jest zdolne do formułowania osobistych poglądów, moŜe realizować prawo do wolnego wyraŜania swoich opinii, a tym opiniom przypisuje się naleŜytą wagę wobec wieku i dojrzałości dziecka”. Jaki stopień „dojrzałości” według twórców ZY odpowiedni jest do wchodzenia w relacje homoseksualne? Tego nie mówią. Ale najprawdopodobniej nie chodzi im o wiek, który wymagany jest do załoŜenia rodziny czy wychowywania dzieci. Do tego, nowa antropologia O’Flahertego/Fishera cierpi na pewne raŜące sprzeczności wewnętrzne. Na przykład ubolewają oni, Ŝe osoby transseksualne „określane były przez lekarzy jako »rzecz«, »to« lub »niedosłowny(a) męŜczyzna/kobieta«”85, podczas gdy jednocześnie wskazują, Ŝe „pogląd, iŜ istnieją tylko dwie płcie” jest skrzywieniem kulturowym (tj. nie jest biologiczną rzeczywistością) oraz rezultatem „binarnego myślenia Zachodu”86, Ŝałując Ŝe transseksualiści muszą „płacić cierpieniem za nasz chaos w myśleniu”87. Ale jeŜeli istnieją więcej niŜ dwie płcie, przynajmniej jedna z nich nie moŜe być 83 W pewnym sensie popęd seksualny moŜe być porównany do głodu lub pragnienia. Uczucia te zachęcają nas do jedzenia i picia; bez nich moglibyśmy umrzeć pośród ogromu jedzenia. Tym samym mają one dla nas Ŝywotne znaczenie. Byłoby oczywiście niezdrowe, gdyby te uczucia zostały ukierunkowane na nienadające się do tego (tj. niejadalne) przedmioty. 84 Domniemana „równość” pomiędzy relacjami homo- i heteroseksualnymi polegałaby zatem na ilości przyjemności płynącej z nich. JednakŜe przyjemność jest całkowicie subiektywna, a więc nie moŜe stanowić kryterium nadającego się do budowy porównania. To samo dotyczy „miłości”. Status małŜeństwa nie jest „nagrodą” za miłość drugiej osoby, lub przyjemność seksualną, którą sobie wzajemnie dają, ale ma na celu dostarczenie stabilnego środowiska do załoŜenia rodziny i wychowania dzieci. 85 M. O’Flaherty, J. Fisher, dz. cyt., s. 212. 86 TamŜe, s. 209. 87 Raport, z którego autorzy bezkrytycznie zaczerpnęli ten cytat, wydany został przez kanadyjską organizację Egale Canada Human Rights Trust. Czyj „chaos w myśleniu” mają na myśli? NaleŜy podkreślić, Ŝe John Fisher przez osiem lat był dyrektorem wykonawczym tej organizacji. 23 męska lub Ŝeńska, a lekarze powinni być uprawnieni do stwierdzenia tego; jeŜeli jednak autorzy mniemają, iŜ transseksualiści nie powinni być nazywani „nieprawdziwym(ą) męŜczyzną/kobietą”, to zdają się sugerować, Ŝe transseksualiści muszą być albo kobietą albo męŜczyzną. W przeciwnym razie co złego byłoby w twierdzeniu, Ŝe nie są? Wydaje się zatem, Ŝe autorzy sami są przekonani, iŜ istnieją tylko dwie płcie. Dlaczego zatem to „binarne” myślenie Zachodu ma wprowadzać w błąd? Autorzy twierdzą równieŜ, Ŝe określenie własnej płci jest „jednym z zasadniczych elementów samo-określenia”88, podczas gdy przy innej okazji udowadniają, Ŝe homoseksualizm jest „nieodwołalny”89, niepoddający się Ŝadnej terapii. Tylko jedna z tych moŜliwości moŜe być prawdziwa; jeŜeli definiowanie własnej płci jest wynikiem „samo-określenia”, to musi być wynikiem przemyślanego i świadomego wyboru, nie moŜe być zatem „nieodwołalne”. Wydaje się, Ŝe ta nowa antropologia O’Flahertego/Fishera nie jest szczególnie pewnym gruntem; kaŜde twierdzenie jest tak samo „prawdziwe”, jak jego odwrotność, zakładając, oczywiście, Ŝe pomaga promować ich agendę. Czytając argumenty O’Flahertego/Fishera dojść moŜna do przekonania, Ŝe ich celem nie jest zapewnienie większej „tolerancji” i „zrozumienia” dla ludzi znajdujących się na marginesie społeczeństwa, bez wpływu na Ŝycie większości. Wręcz przeciwnie, ideologia homoseksualna dąŜy do narzucenia nowego paradygmatu, nie tylko uniewaŜniając pojęcia „rodziny” i „małŜeństwa”, ale takŜe pojęcie, Ŝe istnieją dwie i tylko dwie płcie biologiczne, zastępując to nową doktryną, zgodnie z którą kaŜda osoba moŜe swobodnie zdecydować o swojej „toŜsamości płciowej” w kaŜdym czasie. Wpłynęłoby to na Ŝycie wszystkich w sposób, którego większość nawet nie byłaby w stanie przewidzieć: nikomu nie pozwolono by juŜ pozostać po prostu kobietą albo męŜczyzną i zachowywać się jak kobieta albo męŜczyzna. Wszyscy musielibyśmy dostosować swoje zachowania do nowej doktryny, język, sposób w jaki edukujemy swoje dzieci; normalne relacje między płciami stałyby się utrudnione, jeŜeli „toŜsamość płciowa” osób byłaby niepewna lub ciągle ulegałaby zmianie. Zgodnie z tym paradygmatem ciągłej zmienności nawet miłość stałaby się niemoŜliwa, gdyŜ miłość ze swojej natury jest ostateczna, a nie zmienna. 4.3.2 Czy homoseksualizm jest „normalny”? Druga uwaga dotyczy ewolucji postrzegania homoseksualizmu w społeczeństwach zachodnich w ciągu ostatniego wieku. Tradycyjnie uwaŜany był on za moralną perwersję, a w ujęciu religijnym za grzech90. Taki pogląd zdaje się wciąŜ przewaŜać w społeczeństwach niezachodnich, szczególnie islamskich. W społeczeństwach zachodnich przyjęto bardziej permisywne spojrzenie dopiero pod wpływem Freuda; od tej pory homoseksualizm uwaŜano za wynik mentalnego nieuporządkowania, za które homoseksualista nie moŜe odpowiadać91. 88 M. O’Flaherty, J. Fisher, dz. cyt., s. 221, cytując z orzeczenia ETPCz. Na temat argumentu z nieodwołalności zob. Robert Wintemute, Sexual Orientation and Human Rights, Oxford University Press 1995. Prof. Wintemute jest jednym z twórców ZY. 90 Pogląd ten zdaje się wypływać z podejścia, które skupia się na „obiektywnym” czynie, a nie na subiektywnej sytuacji osoby homoseksualnej. Obecny Katechizm Kościoła Katolickiego (2357, 2358) przyjmuje bardziej zróŜnicowane stanowisko; choć przypomina, Ŝe „tradycja […] zawsze głosiła, Ŝe akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane” oraz „sprzeczne z prawem naturalnym”, przyznaje równieŜ, iŜ „pewna liczba męŜczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”. 91 Freud wyraził swój pogląd nt. homoseksualizmu w liście z 1935 roku, który napisał do matki osoby homoseksualnej, w którym zapewniał, iŜ homoseksualizm „nie jest co prawda zaletą, ale nie naleŜy się go 89 24 Przez lata homoseksualizm figurował na liście schorzeń Światowej Organizacji Zdrowia, z której zniknął w 1990 roku z niejasnych przyczyn92. Od tamtej pory polityczna poprawność kaŜe uwaŜać homoseksualizm za „równy” i „normalny”, rygorystycznie karząc tych, którzy wciąŜ nazywają go nieuporządkowaniem lub grzechem93. Poza oczywistymi implikacjami, jakie niesie to za sobą dla wolności słowa, inną konsekwencją jest to, Ŝe ci z homoseksualistów, którzy cierpią ze względu na swoją przypadłość i którzy chcieliby się z tego wyleczyć, nie znajdują przyzwolenia na takie leczenie; mówi się im, Ŝe homoseksualizm jest jedną z wielu róŜnych „orientacji seksualnych”, z którą osoba moŜe się urodzić, a wszystkie są „normalne” i „nieodwołalne”. Ale to nie daje odpowiedzi na podstawowe pytania: jaka koncepcja „normalności” zawarta jest w zapewnieniu, Ŝe homoseksualizm jest „normalny”? O jakiej koncepcji „równości” mówią ci, którzy nalegają na „równość” homoseksualizmu? Ten nowy pogląd na homoseksualizm nie jest lepiej uwierzytelniony naukowo, niŜ tradycyjny. JeŜeli homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie, powinno dać się zidentyfikować „gen homoseksualny”94 lub znaleźć homoseksualne dzieci. A jeŜeli jest on nieodwołalny, powinno być moŜliwe udowodnienie, Ŝe byli homoseksualiści, którzy twierdzą Ŝe zostali wyleczeni z tej przypadłości, są w błędzie95. A nawet gdyby nie było takich wstydzić, nie jest wadą, poniŜeniem, nie moŜna go uznać za chorobę” ale jest raczej „odmianą seksualności powstałą w wyniku zatrzymania rozwoju seksualnego”. Wskazał równieŜ, choć ostroŜnie, na moŜliwość leczenia: „przez pytanie, czy mogę pomóc, pyta mnie Pani zapewne czy mogę usunąć homoseksualne skłonności i zastąpić je heteroseksualnymi. W odpowiedzi stwierdzam, Ŝe ogólnie nie mogę obiecać, Ŝe to się da osiągnąć. W pewnych przypadkach udało nam się rozwinąć nikłe zaląŜki skłonności heteroseksualnych, które istnieją w kaŜdej homoseksualnej osobie, ale w większości przypadków nie było to moŜliwe. To kwestia cech i wieku osoby poddanej kuracji. Ostatecznego rezultatu nie da się przewidzieć”. 92 Zob. WHO, International Statistical Classification of Diseases and Related Health Problems 10th Revision (ICD 10). W poprzedniej wersji tego dokumentu (ICD 9), opublikowanej w 1979 roku, homoseksualizm został zaklasyfikowany do kategorii „chorób neurotycznych, osobowościowych i innego rodzaju nieuporządkowania mentalnego”. 93 Konkretne prawa zabraniające takich twierdzeń przyjęte zostały w kilku państwach i są bardzo gorliwie stosowane. Szczególnym celem tych praw są kapłani chrześcijańscy, którzy wciąŜ stosują doktrynę kościelną w podejściu do homoseksualizmu. Np. 29 czerwca 2004 roku szwedzki sąd skazał pastora Åke’a Greena na miesiąc więzienia za ukazanie „braku szacunku” wobec homoseksualistów w kazaniu wygłoszonym w małym mieście Borgholm, 20 lipca 2003 roku. Pełna dokumentacja sprawy, która ostatecznie skończyła się uniewinnieniem przed Sądem NajwyŜszym, znajduje się na stronie www.akegreen.org. Inna sprawa dotyczyła ojca Anthony’ego Priddisa, Biskupa Kościoła Anglikańskiego, który w lutym 2008 roku został ukarany 47.000 funtami odszkodowania za „niezgodną z prawem dyskryminację na gruncie orientacji seksualnej” wobec geja, któremu odmówił mianowania na stanowisko osoby odpowiedzialnej za sprawy młodzieŜy w diecezji. Nawet wybrani w wolnych wyborach parlamentarzyści nie mogą korzystać z wolności słowa: w styczniu 2007 roku Christian Vanneste, członek francuskiego Zgromadzenia Narodowego, został skazany na 3000 euro grzywny i 10500 euro odszkodowania, za stwierdzenie, iŜ „gdyby homoseksualizm był powszechnie praktykowany, stanowiłby zagroŜenie dla przetrwania gatunku ludzkiego” oraz Ŝe „homoseksualizm jest gorszy od stosunków heteroseksualnych”. 94 Argumenty stosowane na potwierdzenie genetycznego uwarunkowania homoseksualizmu są czasami bardzo zaskakujące. Jakiś czas temu czytałem w uznanym tygodniu „The Economist” (z 11 października 2003 roku) artykuł przedstawiający najnowsze wyniki badań naukowych: naukowcy odkryli, Ŝe większość homoseksualistów ma palce serdeczne dłuŜsze od środkowych, podczas gdy u heteroseksualistów jest na odwrót… 95 Z bogactwa literatury naukowej i autobiografii (byłych) homoseksualistów przytaczam tylko kilka przykładów: Richard Cohen, Coming Out Straight - Understanding and Healing Homosexuality, (2000); Joseph Nicolosi, Reparative Therapy of Male Homosexuality, Northvale NJ (1991); idem, A Parent's Guide to Preventing Homosexuality, 2002; William Consiglio, Homosexual No More, Weaton IL (1991); Gerhard J.M 25 przypadków, dowód na nieodwołalność homoseksualizmu miałby podobną moc, jak dowód na nieuleczalność HIV/AIDS; być moŜe trzeba by po prostu przeprowadzić więcej badań. Wreszcie, ani genetyczne uwarunkowanie ani nieodwołalność nie udowodniłyby, Ŝe homoseksualizm nie moŜe być nazwany mentalnym schorzeniem. Istnieje wiele schorzeń, które są uwarunkowane genetycznie, jak i wiele, które są nieuleczalne. W obecnym stanie wiedzy nie ma wystarczających dowodów, aby wierzyć, Ŝe homoseksualizm jest nieodwołalny lub Ŝe jest genetycznie uwarunkowany, a moŜna raczej zakładać, Ŝe jest warunkowany wpływem środowiska społecznego we wczesnym etapie Ŝycia oraz Ŝe, co do zasady, moŜna go wyleczyć środkami terapeutycznymi. Tak długo jak taki pogląd nie zostanie obalony, rodzice powinni mieć prawo do ochrony swoich dzieci przed czynnikami, które mogą wywoływać homoseksualizm, a państwo nie powinno pozwalać na przekazywanie dzieci homoseksualnym „rodzinom adopcyjnym”. Oczywiste jest, Ŝe orientacja heteroseksualna jest bardziej poŜądana: nie tylko ze względu na izolację społeczną doświadczaną przez homoseksualistów (którą tak podkreślają O’Flaherty/Fisher), ale równieŜ dlatego, Ŝe stosunki heteroseksualne, oprócz przyjemności, umoŜliwiają równieŜ prokreację. Wskazywano, Ŝe ktokolwiek odrzuca postrzeganie homoseksualizmu jako „normalnego” i „równego”, lekcewaŜy „najbardziej osobiste i intymne odczucia wielu milionów ludzi”96. Ale uŜywanie statystyk jako argumentu za normalnością homoseksualizmu, tak samo jak za normalnością jakiegokolwiek innego stanu mentalnego lub moralnego, jest niedorzeczne. Tak naprawdę bowiem norma nigdy nie występuje w rzeczywistości; w odniesieniu do etyki określa ona człowieka, który nigdy nie czyni niczego złego; w odniesieniu do zdrowia określa człowieka, który nie cierpi na Ŝadne, cielesne lub umysłowe, schorzenia. W braku innej miary dla oceny „normalności” orientacji seksualnej, jedynym pozostającym kryterium jest wspomniane powyŜej: zgodność popędu z głównym celem seksualności – prokreacją. Jedyną konkluzją moŜe być to, Ŝe orientacja homoseksualna nie jest „normalna”. 4.3.3 Czy homoseksualizm jest „równy”? Trzecia uwaga dotyczy „równości” i „dyskryminacji”, tak powszechnie przywoływanych przez aktywistów praw gejowskich oraz stanowiących cantus firmus ZY. Od staroŜytności uwaŜa się, Ŝe najbardziej podstawą zasadą sprawiedliwości jest traktowanie rzeczy równych tak samo, rzeczy róŜnych odmiennie, a wszystkich rzeczy właściwie. Wynika z tego, Ŝe tylko nierówne traktowanie takich samych przypadków, a nie nierówne traktowanie jakichkolwiek przypadków, moŜe być uwaŜane za „dyskryminujące”. Przed potępieniem dyskryminacji naleŜy wskazać na równość rzeczy, które są nierówno traktowane. Jak widzieliśmy powyŜej „równość” aktów hetero- i homoseksualnych jest prawdopodobnie ograniczona do tego, Ŝe obydwa rodzaje są zdolne do dostarczania przyjemności seksualnej (która jest oczywiście całkowicie subiektywna). Pewna „równość” moŜe równieŜ polegać na tym, Ŝe obydwie skłonności są genetycznie uwarunkowane – ale tej hipotezy jeszcze nie dowiedziono. Ale poza tym nie ma Ŝadnych podstaw do twierdzenia o równości pomiędzy Van den Aardweg On the Origins and Treatment of Homosexuality: A Psychoanalytic Reinterpretation, New York: Praeger, (1986); idem, The Battle for Normality: Self-Therapy for Homosexual Persons (Ignatius Press, 1997). Wydaje się jednak, Ŝe terapie nie zawsze są skuteczne, gdyŜ czasami następuje nawrót homoseksualizmu. 96 Nicholas Bamforth, Same-Sex Partnerships and Arguments of Justice, [w:] R. Wintemute, M.T. Andenaes (eds.), Legal Recognition of Same-sex Partnerships: A Study of National, European and International Law (Hart Publishing, 2001), s. 53. 26 homoseksualizmem i heteroseksualizmem, a tym samym aby traktować je w taki sam lub podobny sposób. Istnieje natomiast wiele róŜnic między nimi, a tym samym wiele powodów, aby traktować je nierówno lub odmiennie. Akt homoseksualny jest z natury bezpłodny, a więc jego jedynym celem jest dostarczenie przyjemności. Akt heteroseksualny moŜe być płodny; jego naturalnym kontekstem jest zatem małŜeństwo i rodzina – instytucja potrzebna do tworzenia środowiska do wychowywania dzieci, w rzeczy samej „naturalna i podstawowa komórka społeczeństwa”97. Tym samym naturalne jest, Ŝe instytucja ta pozostaje otwarta dla par chcących mieć dzieci, podczas gdy czymś nienaturalnym i absurdalnym byłoby tworzenie „małŜeństwa” dla dwóch osób tej samej płci, które z natury nie mogą mieć dzieci. Tak samo nienaturalne wydaje się pozwolenie, na podstawie „równego traktowania” lub „równych praw”, aby pary osób tej samej płci tworzyły sztuczne „rodziny” z dziećmi, którym nieszczęście odebrało naturalnych rodziców, lub którzy te dzieci porzucili. Naturalną sytuacją jest, gdy dziecko ma ojca i matkę, a antropolodzy znaleźli wyraźne dowody na to, Ŝe obydwie te osoby są potrzebne; „rodziny”, w których brak ojca lub matki nie ze względu na nieszczęśliwy przypadek, ale ze względu na przemyślany wybór, oraz gdzie rola jednego z rodziców jest dublowana, moŜna określić jako parodię rodziny. Nie ma zatem nic wspólnego z „niemoralnością” homoseksualizmu stwierdzenie, Ŝe pary osób tej samej płci nie są „równe” tradycyjnym rodzinom. Konkluzja ta nie zmieniłaby się nawet, gdyby wykazać, Ŝe homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie i nieodwołalny. Nadawanie statusu „małŜeństwa” parom homoseksualnym nie byłoby zatem wyrazem „równego traktowania”. Przeciwnie, stanowiłoby dyskryminację naturalnej rodziny, która wypełnia fundamentalną rolę społeczną, do której pary homoseksualne nie są zdolne. Domagając się „równego traktowania” lobby homoseksualne domaga się zatem przywilejów. 4.3.4. Uwagi końcowe nt. ZY Nie kaŜda róŜnica w traktowaniu jest dyskryminacją. Biorąc pod uwagę fundamentalną róŜnicę pomiędzy aktami homo- i heteroseksualnymi, nie jest dyskryminacją wobec homoseksualistów fakt, iŜ nie mają prawa do małŜeństwa lub to, Ŝe państwo broni nieletnich przed propagandą homoseksualnego stylu Ŝycia. Dyskryminujące byłyby takie róŜnice w traktowaniu, gdzie odwołanie się do homoseksualizmu jako do decydującego kryterium byłoby wyraźnie nie na miejscu: moŜna się zastanawiać, czy sądy i ciała monitorujące przestrzeganie traktatów nie działały często nadgorliwie w ich krucjacie przeciw „dyskryminacji”98. 97 PDPCz, art. 16 ust. 3. Ze spraw wskazanych przez O’Flahertego/Fishera, kilka zasłuŜyło na bardziej krytyczny wgląd. Jednym z przykładów jest orzeczenie ETPCz Karner p. Austria (40016/98), gdzie Trybunał dopatrzył się naruszenia „prawa do prywatności” skarŜącego, poniewaŜ jego twierdzenie, Ŝe ma prawo do przejęcia prawa do wynajmu mieszkania po swoim zmarłym partnerze homoseksualnym, nie zostało uznana przez sąd krajowy. Interpretacja art. 8 EKPCz była dosyć ekstrawagancka, nikt bowiem nie naruszył prywatności powoda, który sam ze swojego homoseksualizmu zrobił sprawę publiczną w celu osiągnięcia korzyści. Innym przykładem jest sprawa E.B. p. Francja (43546/02): tutaj lesbijka skutecznie dowodziła, Ŝe ma prawo adoptować dzieci, gdyŜ francuskie prawo przewidziało taką moŜliwość dla osób niezamęŜnych, a jej styl Ŝycia i orientacja seksualna nie mogły stanowić argumentu uniemoŜliwiającego skorzystanie z tego „prawa”. Pozostawiając na boku zdolność tej kobiety do zostania matką adopcyjną, sama decyzja Trybunału, aby wejść w debatę na temat tego kto powinien, a kto nie mieć prawo do adopcji dzieci, była absurdalną pomyłką sędziowską. Tak naprawdę, nikt nie ma takiego „prawa”. Ten sam Trybunał wcześniej przyznał, Ŝe celem adopcji jest znalezienie rodziny dla dziecka, a nie dziecka dla rodziny. 98 27 Nie ma przy tym wątpliwości, Ŝe przypadki wspomniane w artykule O’Flahertego/Fishera były naruszeniem praw homoseksualistów - nie dlatego, Ŝe traktowanie ich było „odmienne” lub „dyskryminujące”, ale dlatego, Ŝe było niewłaściwe (to chyba bardziej surowe podejście). Wtrącanie homoseksualistów do więzienia lub groŜenie im karą śmierci jest fundamentalną niesprawiedliwością – nie ze względu na „równość”, ale dlatego, Ŝe takie kary nijak się mają do szkody mogącej wypływać z aktu homoseksualnego dwóch dorosłych, zgadzających się na to osób. Inne przypadki odnoszą się do przemocy stosowanej przez osoby prywatne. Do tych problemów odnoszą się jednak istniejące przepisy prawne konkretnych państw lub, w razie potrzeby, istniejące instrumenty praw człowieka. Nie ma potrzeby nowego instrumentu praw człowieka, specjalnie dla homoseksualistów; wystarczy pamiętać, Ŝe powszechne prawa człowieka stosują się do wszystkich istot ludzkich bez róŜnicy. Ale ZY są nie tylko zbędne, zagraŜają równieŜ uniwersalności praw człowieka. Oczywiście homoseksualizm, tak długo jak pozostaje sprawą prywatną, ma być tolerowany. Ale ZY i podobne przedsięwzięcia nie mają na celu umacniania tolerancji dla prywatnego zachowania, które moŜna by osobiście uwaŜać za niezdrowe i niemoralne. Raczej mają na celu przekształcenie „równości” homoseksualizmu w rodzaj przymusowej polityki społecznej. Celem jest reedukacja ludzi: kaŜdy byłby zobowiązany zmienić swoje podejście i wartości, przy czym narastają wezwania do stosowania zasady „zero tolerancji” wobec tych, którzy się ośmielają sprzeciwiać. „Prawa” promowane w agendzie homoseksualnej kolidują z prawami wszystkich nie-homoseksualistów; rodzice nie mogą wychowywać dzieci tak, jak uwaŜają za najlepsze dla nich, wspólnoty religijne nie mogą Ŝyć zgodnie ze swoimi starymi doktrynami, ograniczona zostaje wolność do zawierania umów99, osłabiona zostaje wolność słowa100. Z tych powodów ZY bez wątpienia zasługują na „krytyczny komentarz”. Ale oczywiste jest, Ŝe taki komentarz nie moŜe pochodzić od jednego ze współautorów Zasad lub od czołowego reprezentanta lobby homoseksualnego. 5. „PRAWA” ZASTĘPUJĄ PRAWO NATURALNE: BUNT PRAWNIKÓW PRZECIW RZECZYWISTOŚCI Analiza i porównanie artykułów Zampas/Gher oraz O’Flahertego/Fishera pokazują, Ŝe obydwa, mimo zupełnie róŜnych tematów, mają wiele wspólnego koncepcyjnie: autorzy są w pełni świadomi, Ŝe „prawa człowieka”, o które walczą, nie istnieją w rzeczywistości. Cel, do którego dąŜą przez pisanie tych artykułów, to zatem zmiana rzeczywistości, co chcą osiągnąć głównie przez „nowatorskie interpretacje uznanych norm”101. 99 Zgodnie z ZY nr 12 kaŜde państwo musi „zabronić dyskryminacji na bazie orientacji seksualnej i toŜsamości płciowej w zatrudnieniu przez podmioty publiczne i prywatne, włączając w to szkolenia zawodowe, rekrutację, promocję, zwolnienia, warunki pracy i wynagrodzenia” oraz „zapewnić szanse zatrudnienia i rozwoju we wszystkich rodzajach słuŜb publicznych, włączając w to stanowiska rządowe”. Czy oznacza to ustalone parytety dla homoseksualistów w prywatnych firmach (jakie prawo niektórych krajów przewiduje dla niepełnosprawnych) lub dla lesbijek w zarządach spółek publicznych (jakie prawo Norwegii przewiduje dla kobiet)? 100 Zob. ZY nr 21, która rzekomo zabezpiecza prawo do wolności słowa, ale, jak się wydaje, tylko dla lobby homoseksualnego. WyraŜanie poglądów sprzecznych z ZY musi zostać zabronione, gdyŜ są one „sprzeczne z prawami człowieka”. 101 W odniesieniu do aborcji zob. Congressional Record, E 2538. W odniesieniu do ZY, zob. przemówienie O’Flahertego dla ILGA: „Ostatecznie siła, zasięg i oddziaływanie Zasad z Yogyakarty zaleŜeć będą od jakości i 28 Taki aktywizm w „dobrej sprawie” nie jest sam w sobie nieusprawiedliwiony. JednakŜe, zarówno Zampas/Gher, jak i O’Flaherty/Fisher nie wskazują, dlaczego ich stawiska reprezentują „słuszną sprawę”. Mówią o „prawach człowieka”, ale zdają się nie posiadać Ŝadnej koncepcji człowieka, tego co wiąŜe się z naturą człowieka, ani tego, czym jest prawo. „Prawa”, o które walczą, dryfują swobodnie; nie znajdują potwierdzenia ani w prawie pozytywnym, ani w Prawie Naturalnym, nie ma równieŜ, wbrew ich zapewnieniom, prawdziwego społecznego i politycznego konsensusu, który by je popierał. Powody, które uzasadniają traktowanie aborcji lub homoseksualizmu w kategoriach „praw człowieka” pozostają zatem niejasne. JeŜeli przyjrzymy się bliŜej „argumentowi ze sprawiedliwości” wspierającemu agendę homoseksualną, zobaczymy Ŝe nie opiera się on na rzeczywistości, lecz na abstrakcyjnych prawach, takich jak „prywatność”, „równość”, czy teŜ „autonomia”102. Zasady te, wyjęte z kontekstu, stają się przedmiotem tendencyjnej i radykalnej interpretacji. Na przykład, w jaki sposób prawo do małŜeństwa osób tej samej płci lub „prawo do adopcji” dla nich moŜe wynikać z „prywatności”? MałŜeństwo i adopcja naleŜą do sfery publicznej: społeczeństwo odnotowuje i uznaje nowy związek oraz powierza konkretne upowaŜnienia osobom ten związek zawierającym. W jaki sposób moŜna przywołać „autonomię”, gdy chcemy nałoŜyć zobowiązania na innych (np. dziecko adoptowane, pracodawcę, właściciela domu)? Prawa do „prywatności”, „równości” i „autonomii” są zwyczajnie potwierdzane, ale nigdy wywodzone. Ich pochodzenie pozostaje zatem niejasne, a ich zakres i znaczenie, biorąc pod uwagę, Ŝe nie są związane z Ŝadną realnością, otwarte na manipulację. W ten sposób prawo do Ŝycia kobiety staje się „prawem do aborcji”, a „prawo do samo-określenia” homoseksualisty, „prawem do małŜeństwa”. Takie przewartościowywanie nie byłoby moŜliwe, gdyby najpierw nie pozbyto się związku między prawem i naturą, między normą i prawdą. Traktując „autonomię”, „prywatność” i „równość” jako pierwsze zasady, autorzy wyraźnie odmawiają uznania Prawa Naturalnego. Jakie mają po temu argumenty, nie licząc faktu, Ŝe Prawo Naturalne sprzeciwia się ich projektom społeczno-politycznym? Zwykle pytanie to pomijane jest milczeniem, które, jak moŜna się domyślać, związane jest z brakiem przyzwoitych argumentów. Strategia innowatorów polega na zapewnianiu, nie na wyjaśnianiu. W rzadkich przypadkach, gdy rzecznicy agendy homoseksualnej, tacy jak Nicholas Bramforth, starają się odrzucić Prawo Naturalne przy pomocy argumentów, a nie milczenia, moŜna się dowiedzieć, Ŝe Prawo Naturalne „jest nieprzekonywujące […] chyba, Ŝe ktoś podziela […] głęboko katolicki pogląd na świat”103 oraz Ŝe argumenty na nim oparte są „obiegowe, chyba Ŝe usadowi się je w podstawach teologicznych”, a konkretnie w wigoru pracy w lobbingu, która będzie wykonywany dla ich poparcia. To z kolei kieruje uwagę na Was – polegamy na Was, Ŝe podejmiecie następne kroki, weźmiecie sobie ZY do serc i będziecie za nimi lobbować na poziomie krajowym oraz międzynarodowym”. 102 Te „prawa” zostały wskazane przez Bamfortha (dz. cyt, ss. 31-54) jako podstawowe argumenty za prawnym uznaniem związków osób tej samej płci. Studium Bamfortha ma na celu konstrukcję całościowej filozoficznej podstawy dla agendy homoseksualnej i jednocześnie dyskutuje z argumentami „nowych prawników naturalnych”. Rozumowanie Zampas/Gher wspiera się podobnymi stereotypami: „prawo kobiety do aborcji opiera się na szerokiej konstelacji praw człowieka, takich jak prawo do prywatności, wolności, integralności fizycznej i niedyskryminacji” (s. 251); „konstelacja praw człowieka, w tym prawo do prywatności, wolności, integralności fizycznej, niedyskryminacji i zdrowia wskazują, Ŝe aborcja na Ŝądanie jest prawem człowieka” (s. 255); twierdzenie, Ŝe płód ma prawo do Ŝycia byłoby „niezgodne z podstawowym prawem kobiety do Ŝycia, zdrowia i autonomii” (s. 262). 103 N. Bamforth, dz. cyt., s. 46. 29 „konserwatywnej wersji teologii Kościoła rzymsko-katolickiego”104, które tym samym „prawdopodobnie nie zyskają znaczącego odzewu”105. Na takie słowa nawet łatwowierny czytelnik nie moŜe z niedowierzaniem nie pokręcić głową; Prawo Naturalne wynalazkiem Kościoła katolickiego? A co z Ulpianem, Cyceronem, Arystotelesem, Platonem i Sokratesem? Czy byli katolikami? A moŜe sam fakt, Ŝe ktoś ma czelność cytować, poza klasycznymi filozofami i prawnikami, „doktrynę katolicką”, uniewaŜnia wszelkie jego argumenty? Mamy tu do czynienia z nowym rodzajem argumentu quis-dixit, tym razem skupiającym się nie na naiwnym poleganiu na autorytecie, ale na naiwnym poleganiu na sekularnej bigoterii: cokolwiek naucza Kościół katolicki jest złe, poniewaŜ naucza tego Kościół katolicki. Nie waŜne, Ŝe wcześniej lub później wielu innych powiedziało to samo; jeŜeli doktryna okazuje się identyczna lub podobna do tej, którą głosi Kościół katolicki, to jest „religijna”, a więc „irracjonalna”, a tym samym nieuchronnie zła. Ale co takiego zrobił Kościół katolicki, aby zasłuŜyć na tak proste odrzucenie, poza oparciem swojej doktryny, w większym stopniu niŜ inne religie, na klasycznej filozofii? Odrzucenie Prawa Naturalnego nie jest wymierzone przeciw jakiejkolwiek doktrynie religijnej, ale przeciwko dziedzictwu całej myśli zachodniej tout court. Nawet w przed-chrześcijańskich czasach uwaŜano, Ŝe zachowanie moralne naleŜy oceniać w konfrontacji z kryterium obiektywnym, nie z subiektywnym odczuciem. Stwierdzenie, Ŝe seksualność słuŜy prokreacji, Ŝe rodzina słuŜy wychowaniu dzieci, Ŝe dzieci potrzebują ojców i matek lub Ŝe dziecko nienarodzone jest istotą ludzką przez innowatorów przedstawiane są jako „doktryna religijna”, ale tak naprawdę nie są to poglądy koniecznie związane z religią. Odzwierciedlają po prostu intuicję opartą na obserwacji natury. Oczywiście innowatorzy mogą takie intuicje łatwo odrzucać stwierdzając, Ŝe nie zostały udowodnione z wystarczającą siłą. Ale wtedy moŜna zapytać, czy sami nie dokonują podobnych nie dających się udowodnić załoŜeń, które moŜna łatwo odrzucić, jeŜeli nawet nie z lepszych powodów niŜ te oparte na Prawie Naturalnym? Pojawiają się zatem dwa pytania. Po pierwsze, czy zwykły fakt, Ŝe argument jest taki sam lub podobny do tego, jaki stosuje Kościół katolicki (lub jakikolwiek inny kościół) oznacza sam w sobie, Ŝe ten argument jest zły, nawet jeŜeli argument nie jest religijny. Po drugie, czy stanowisko tych, którzy sprzeciwiają się Prawu Naturalnemu, nie jest w pewnym sensie „religijne”? Przyjęcie doktryny Prawa Naturalnego oznacza konfrontację doktryny prawnej z realnym światem znajdującym się poza tą doktryną; w ten sposób doktryna jest weryfikowana. Ale czy to samo moŜna powiedzieć o podejściu polegającym za zwykłym zapewnianiu o istnieniu, nawet jeŜeli to zapewnienie powtórzone jest tysiąc razy, abstrakcyjnych „praw”? Czy sposób, w jaki Bamforth polega na tym, co nazywa prawem osoby do „autonomii” lub „prywatności”, jest bardziej racjonalny niŜ doktryna religijna? A moŜe mniej „sekciarski”? Lub w mniejszym stopniu „nie do udowodnienia”? A czy promotorzy „prawa do aborcji” lub „małŜeństwa homoseksualnego” nie przyznają i odbierają „autonomii” lub „prywatności” w cokolwiek selektywny sposób? Co z autonomią dziecka, które nie chce być adoptowane przez parę osób tej samej płci albo z autonomią podatnika, który nie chce płacić na promowanie homoseksualnego stylu Ŝycia? Co z lekarzem, który nie chce dokonywać aborcji? 104 TamŜe, s. 50. Poza tym, Ŝe daje wyraz antyreligijnym przesądom, Bamforth zdaje się nie rozumieć argumentu, który stara się odrzucić. JeŜeli główne załoŜenie stanowi, Ŝe podstawowym celem seksualności jest prokreacja, a inne cele są tylko poboczne, nie ma nic obiegowego w twierdzeniu, Ŝe akt seksualny, który z natury nie ma potencjału prokreacyjnego, jest sprzeczny z porządkiem natury, a tym samym (moralnie) zły. 105 TamŜe, s. 52. 30 Bamforth podsumowuje swoją argumentację stwierdzając, Ŝe argumenty polegające na Prawie Naturalnym są, w skrócie, przygotowane po to, aby uniewaŜnić najbardziej osobiste odczucia milionów ludzi, poniewaŜ nie zgadzają się one z grupą otrzymanych odgórnie, absolutnych zasad moralnych. […] Ich pogarda dla odczuć i doświadczeń tak wielu milionów istot ludzkich – które są dla nich tak cenne i waŜne – powoduje kompletny brak troski o róŜnorodność ludzkich doświadczeń oraz ślepą determinację dopasowania świata do załoŜonej „rzeczywistości”106. Ale tak naprawdę to Prawo Naturalne odnosi się do (obiektywnej i weryfikowalnej) rzeczywistości, a nie do (subiektywnych) odczuć i emocji. Argument Bamfortha jest dwuznaczny i tym samym sam się obala: w ten sam sposób moŜna wykazać, Ŝe Bamforth pokazuje brak szacunku dla „odczuć” i „doświadczeń” wielu osób, którzy uwaŜają homoseksualizm za odpychający. Jakimi kryteriami odróŜnia on odczucia, które są warte szacunku od tych, które nie są? Pozostawiając z boku pytanie, czy poglądy Bamfortha na „równość”, „prywatność” i „autonomię” same nie są „otrzymane z góry”, jasnym jest, Ŝe jego załoŜenie, iŜ odczucia i emocje powinny być waŜniejsze od argumentów wyklucza go i jemu podobnych z jakiejkolwiek racjonalnej debaty. Innego przykładu nieracjonalności przeciwników Prawa Naturalnego dostarczył ostatnio Jon O’Brien, podający się za katolika obrońca „prawa do aborcji”107, który w liście do magazynu „International Journal of Human Rights” napisał: Prawa nie mogą zabraniać ludziom wierzącym praktykowania ich wiary. A poniewaŜ wiele osób wierzących popiera prawo kobiety do wyboru, prawa zabraniające aborcji naruszyłyby ich prawa108. Innymi słowy, kobieta dokonująca aborcji jest kobietą praktykującą swoją wiarę. „Prawo do aborcji” wynika z prawa do wolności religijnej (które przewaŜa nad prawem do Ŝycia płodu, gdyŜ najwyraźniej moŜna wyinterpretować z „wiary”, Ŝe nie jest on istotą ludzką). Godne podkreślenia jest to, Ŝe argument ten został dokonany przez człowieka, który stojąc na stanowisku pro-choice walczy przeciw prawu do sprzeciwu sumienia dla lekarzy, którzy nie chcą dokonywać aborcji109; wolność religijna i „prawo do wyboru” widocznie nie przysługują kaŜdemu. Po co komu spójne rozumowanie, jeŜeli ma się agendę polityczną? Jak się okazuje, ludzie określający się „za wyborem” są często przeciw niemu. Kampania samozwańczych „ekspertów” na rzecz aborcji i małŜeństw osób tej samej płci moŜe być zatem opisana jako bunt prawników przeciw rzeczywistości. Przyjmując te nowe „prawa” uznalibyśmy Ŝe prawa, w tym prawa człowieka, są arbitralnym postanowieniem historycznych prawodawców, które w kaŜdej chwili moŜe zostać zmienione przez równie arbitralne postanowienie współczesnych prawników; prawo zatem nie musiałoby mieć nic 106 TamŜe, s. 53. Jon O’Brien jest przewodniczącym Katolików za Wolnym Wyborem (KWW), grupy lobbingowej, która udaje reprezentanta świeckich katolików, którzy niechętnie, acz odwaŜnie podjęli „katolicką alternatywę” dla nauczania Watykanu i biskupów, w celu dostosowania nauczania Kościoła do aktualnych przekonań i praktyk katolików. Media często traktują KWW jako reprezentanta znacznej ilości katolików. W rzeczywistości organizacja nie posiada członkowstwa i zdaje się opierać na niewielkiej ilości świeckich i antyreligijnych organizacji, których głównym celem jest wspieranie KWW w osłabianiu nauki Kościoła. Zob. Thomas E. Woods, Jr., War on Faith: How Catholics for a Free Choice Seeks to Undermine the Catholic Church, C-Fam International Organizations Research Group, White Papers Series No. 1, New York 2001 (http://www.cfam.org/docLib/20080624_WarOnFaith.pdf). 108 O’Brien, „IJHR” 2008, No. 3, s. 305. 109 Zob. KWW, In Good Conscience – Respecting the Beliefs of Health-Care Providers and the Needs of Patients, (2008). 107 31 wspólnego z rzeczywistym porządkiem znajdującym się poza nim, ale mogłoby być uŜywane do tworzenia równoległego świata intelektualnego. Odrzucenie Prawa Naturalnego i zastąpienie go przez koncept woluntarystyczny jest nierozłącznie totalitarne; jeŜeli rzeczy nie mogą zostać tym, czym są z natury, będą tym, czym politycy i lobbyści chcą, Ŝeby były. Co gorsza, wydaje się, Ŝe przepisanie na nowo praw człowieka nie wymaga nawet reguł demokratycznych czy naleŜytego procesu politycznego; wystarczy, Ŝe zbierze się 29 „ekspertów”, którzy napiszą listę zadań dla rządów składającą się ze 127 przykazań, albo Ŝe jakiś radykalny NGO we współpracy z odpowiednim komitetem ONZ postanowi „zapewnić szeroki konsensus wobec naszych twierdzeń”110. Nie mogę pozbyć się uczucia, Ŝe prawa człowieka, w rękach takich „ekspertów”, z łatwością staną się potwornym zagroŜeniem dla ludzkości111. tłum. Maciej Brachowicz 110 Zob. Congressional Records, E 2358. W swojej ostatniej publikacji austriacki „ekspert” od praw człowieka, Manfred Nowak (Ein Weltgerichtshof für Menchenrechte – eine utopische Forderung?, w: „Vereinte Nationen” 5/2008) proponuje utworzenie Globalnego Trybunału Praw Człowieka. WyobraŜenie sobie tej propozycji jako rzeczywistości jest naprawdę przeraŜające. Tak się składa, Ŝe Nowak jest jednym z tych ciągle powtarzających się „ekspertów” promujących nowe „prawa”, takie jak aborcja i małŜeństwa homoseksualne. Był zarówno w grupie piszącej ZY, jak i Deklarację o Zasadach Równości. Dodatkowo, był takŜe członkiem Sieciu NiezaleŜnych Ekspertów UE, która ostatnio przybrała inna postać (FRALEX). Jest równieŜ stale związany z ONZ, gdzie słuŜy jako Specjalny Sprawozdawca ds. Tortur. Czy jest zatem zbyt daleko sięgające lub paranoiczne przewidywanie, Ŝe Pan Nowak widziałby siebie lub innych członków Sieci jako sędziów w tym nowym Trybunale Globalnym, aby mogli nareszcie nakładać nowe koncepcje „praw” przez decyzje sędziowskie? Quis custodiet ipsos custodes? 111 32