Branice: Wrażenia i refleksje z pewnej przysięgi

Transkrypt

Branice: Wrażenia i refleksje z pewnej przysięgi
Branice: Wrażenia
i refleksje z pewnej przysięgi
Na zaproszenie przewodniczącego Gminnego Koła Związku Żołnierzy Wojska Polskiego w Branicach, pow. Głubczyce na Opolszczyźnie, mł. chor. Krystiana Isańskiego, 1 maja
wziąłem udział w uroczystej przysiędze grupy
18 kadetów, zorganizowanej i wyszkolonej
przez Koło. Uroczystość odbyła się w miejscowości Dzbańce-Osiedle. Na placu przed
miejscowym kościołem stanęli w dwuszeregu
kadeci, ich rodziny oraz zaproszeni goście.
Wśród nich byli: przedstawiciel wojewody
opolskiego Jerzy Naszkiewicz, który przekazał
na ręce prezesa Koła w Branicach podziękowanie od wojewody opolskiego za zaproszenie oraz pogratulował
kadetom przystąpienia do przysięgi; radni
Sejmiku Województwa
Opolskiego Leszek Antoszczyszyn i Zbigniew
Ziółko; radni Rady Gminy Branice; Wojskowy
Komendant Uzupełnień
z Kędzierzyna Koźla
ppłk Janusz Wesołowski; członkowie grupy
historycznej działającej
przy Muzeum Militarnym 10 Sudeckiej Dywizji Zmechanizowanej;
druh Tadeusz Sęga –
komendant Ochotniczej
Straży Pożarnej w miejscowości o wdzięcznej
nazwie Wódka; mjr Arkadiusz Kuros – prezes
Stowarzyszenia Krótkofalowców Pogórza
Opawskiego; przedstawiciele nadleśnictwa
Prudnik oraz młodzież.
Uroczystość rozpoczęła się od odmówienia
modlitwy do Matki Bożej
Patronki Żołnierza Polskiego. Po modlitwie
Jerzy Naszkiewicz odczytał list gratulacyjny od
wojewody. Następnie dowódca grupy kadetów
ppłk Romuald Idzikowski złożył prezesowi Koła
meldunek o gotowości do złożenia przysięgi.
Przy dźwiękach hymnu państwowego poczet
flagowy pod dowództwem chor. ochotniczej
kawalerii Roberta Galary wciągnął flagę państwową na maszt. Chorąży Galara wystąpił
w przepięknym mundurze kawaleryjskim
w barwach 9 Pułku Ułanów Małopolskich.
Na komendę ppłk. Idzikowskiego przed front
szyku kadetów wystąpił poczet sztandarowy
ze sztandarem Wojewódzkiego Zarządu ZŻWP
w Opolu, na który kadeci złożyli przysięgę.
Tekst przysięgi, wzorowanej na przysiędze wojskowej, odczytał ppłk Idzikowski, a powtarzali
go wszyscy kadeci. W ich głosach słychać było
emocje i przejęcie.
Po przysiędze wszyscy udali się do kościoła,
w którym zostało odprawione nabożeństwo
w intencji kadetów. Wspaniałą homilię z wieloma wątkami patriotycznymi wygłosił ks. Michał
Pieńkowski, proboszcz parafii pw. św. Tekli
w Wódce. Po mszy głos zabrał niżej podpisany,
który życzył kadetom prostej, otwartej drogi
do służby wojskowej, a na niej wielu dobrych
i przyjaznych ludzi, a także przywódcy duchowego, który ich po tej drodze poprowadzi. Po
nabożeństwie odbyła się sesja zdjęciowa.
Po uroczystości miałem możliwość odbycia
wielu interesujących rozmów i wysłuchania cie-
kawych opinii. Najważniejsze były oczywiście
głosy rodziców. Truizmem byłoby stwierdzenie,
że byli oni dumni ze swych synów i córek.
Jeden z ojców stwierdził, że jego syn lepiej się
prezentował na przysiędze niż on sam. Dwóch
kadetów poważnie myśli o karierze żołnierza.
Działania organizacyjne mające na celu
powołanie Koła w Branicach rozpoczęły się
w 2014 roku. Sfinalizowane zostały w maju
następnego roku powołaniem Powiatowo-Gminnego Koła Związku Żołnierzy Wojska
Polskiego. Obecnie liczy ono 18 członków.
Przed wyjazdem z Warszawy przejrzałem
zasoby internetu. Ilość informacji o działalności
ruszyło z miejsca i prawie po roku kadeci mogli
złożyć przysięgę.
Na własne oczy zobaczyłem, na własne
uszy usłyszałem, że w tej małej organizacji
są członkowie Związku pełni zapału i chęci do
działania. Na tym terenie nie było i nie ma wojska, muszą więc liczyć tylko na siebie. Potrafili
dobrze ułożyć współpracę z miejscowymi władzami, szkołami i różnymi organizacjami. Na
podstawie materiałów o gminie Branice mogę
powiedzieć, że są obecni wszędzie. Nie usłyszałem ani jednego słowa na temat składek,
awansów i odznaczeń, czyli tego, co tak trapi
wielu członków Związku. Moich rozmówców
małego przecież Koła i jego prezesa jest naprawdę duża. Tak więc nie jechałem w ciemno.
Tym bardziej że w październiku ubiegłego roku
miałem przyjemność poznać mł. chor. Isańskiego oraz mjr. Korusa na organizowanym przez
MON V Forum Organizacji Pozarządowych
w Popowie. Jego słowa o prowadzonej działalności zaintrygowały mnie.
Idea zorganizowania grupy kadetów zrodziła
się przed rokiem. Młodszy chorąży Isański
zaproponował ks. Michałowi Pieńkowskiemu
podjęcie wspólnych działań mających na celu
m.in. odciągnięcie młodzieży od komputerów.
Jak powiedział mi ks. Michał, innej rozrywki ci
młodzi chłopcy nie mieli. Nawet w piłkę nożną
nie mogli zagrać, bo w każdej wiosce było ich
za mało. Nic więc dziwnego, że idea utworzenia
grupy kadetów trafiła na podatny grunt. Ksiądz
Pieńkowski dla jej propagowania wykorzystał
lekcje religii w szkołach. Pomógł rodzicom
zakupić jednolite umundurowanie. Nic więc
dziwnego, że podczas przysięgi prezentowali
się bardzo dobrze.
Aby zorganizować szkolenie kadetów, potrzebny był plac ćwiczeń, program szkolenia,
instruktorzy. Teren udostępnił mjr Arkadiusz
Korus. Członkowie Koła go urządzili. Podpułkownik Romuald Idzikowski, na podstawie
zatwierdzonego przez MON „Minimum szkoleniowego…”, opracował program szkolenia
i założył niezbędną dokumentację. Instruktorzy
znaleźli się wśród członków Koła. Szkolenie
interesowało raczej to, w jaki sposób można
pozyskać od MON zbędne umundurowanie
i sprzęt. Przymierzają się bowiem do utworzenia kolejnej grupy kadetów.
W drodze powrotnej do Warszawy zastanawiałem się, jak to jest, że małym chce się działać i potrafią działać. Dlaczego resort obrony
rezygnuje ze współpracy z organizacją, która
go wspierała i nadal chce wspierać. Przecież
doświadczenia tego Koła można upowszechniać. Wiem, że takich kół i takich członków
Związku, jak w gminie Branice, jest więcej.
Zadałem sobie również pytanie, dlaczego na
ich uroczystość mógł przyjechać ktoś z Zarządu Głównego (400 km w jedną stronę), a nie
mógł nikt z Zarządu Wojewódzkiego, który
dzieli od Branic 65 km. Może dlatego wiele kół
kontaktuje się bezpośrednio z Biurem Zarządu
Głównego z pominięciem zarządów wojewódzkich i rejonowych.
Podsumowując, muszę stwierdzić, że uroczystość należy zaliczyć do bardzo udanych,
zwieńczających długie przygotowania i ćwiczenia. Świadczy to o tym, że jest możliwa
współpraca kilku stowarzyszeń o charakterze
paramilitarnym nawet w tak małej miejscowości i najmniejszej gminie na Opolszczyźnie.
Takie dobre praktyki mogą być powielane
w innych rejonach Polski, zwłaszcza jako
podwaliny tworzonej obrony terytorialnej.
Henryk BUDZYŃSKI
Foto: Andrzej JEZIOROWSKI

Podobne dokumenty