W stolicy nad Sekwaną. 187.5 KB Pobrań

Transkrypt

W stolicy nad Sekwaną. 187.5 KB Pobrań
1
[Druk: „Przewodnik Katolicki” 11(1957), s. 145]
W stolicy nad Sekwaną
Z Amsterdamu lecę samolotem linii holenderskich K.L.M. do Paryża. Towarzystwo
już całkiem międzynarodowe. Przeważa język angielski. Po niecałych dwóch godzinach
maszyna obniża swój lot. Pod nami tysiące świateł skroś ciemno-atramentowej nocy.
To już jedno z dalekich przedmieść Paryża.
PARYŻ W ORGII ŚWIATŁA
Lądujemy na lotnisku w Le Bourget, położonym na północ od Paryża. Jest jeszcze
drugie wielkie lotnisko - Orły na południowym krańcu stolicy. Stąd odlatują samoloty na
półwysep Pirenejski, do Afryki, do Ameryki Południowej.
Otwierają się automatyczne drzwi kabiny pasażerskiej. Szybko schodzę po
pomoście. Za chwilę wpadam w objęcia przyjaciół i znajomych.
Pobieżny przegląd paszportów, symboliczna odprawa celna. A potem p. Myśliwiec,
stary, przedwojenny emigrant, swą luksusową taksówką uwozi nas do mojej kwatery
na ulicę St-Honoré w pobliżu kościoła polskiego.
Jest późna godzina wieczorem. Jedziemy wśród orgii świateł i neonów
rozwieszonych nad jezdnią.
Ulicami przelewa się istna fala aut. Paryż ma ich ponoć około miliona. Przeważają
marki francuskie „Renault”, „Citroën” i „Simca”. Są to przeważnie wozy małolitrażowe.
Ostatnie ograniczenia benzynowe zablokowały wielkie wozy luksusowe, głównie
amerykańskie.
Wzdłuż ulic stoją tysiące samochodów. Właściciele, nie mając własnych garaży,
zostawiają je na ulicy.
Podziwiam zwinność i orientację p. Myśliwca. Jedzie z brawurą. Niejednokrotnie
wstrzymuję oddech. Wydaje mi się, że zderzymy się z innym wozem, nadjeżdżającym
z bocznej ulicy. Wszystko odbywa się jednak sprawnie i bez wypadku.
Oszołomiony pierwszymi wrażeniami udaję się na spoczynek. Królowej
Wychodźstwa Polskiego polecam naszych rodaków, którzy tu nad Sekwaną, z dala
od kraju wiodą swój żywot tułaczy.
NASZA JASNOGÓRSKA PANI
Nazajutrz odprawiam Mszę św. w Kościele Polskim. Odprawiam ją przed obrazem
Matki Boskiej Częstochowskiej. Taki to już zagranicą polski zwyczaj. W każdym kościele
polskim ołtarz Matki Boskiej Częstochowskiej zajmuje poczesne miejsce.
2
Z obrazem Jasnogórskiej Pani polski wychodźca zawsze ruszał w daleki, nieznany
świat.
Pamiętam kościoły, kaplice w Południowej Ameryce. W większej części
poświęcone są naszej Częstochowskiej Królowej.
Pamiętam kościoły w Candy na ognistym Cejlonie i w Szanghaju i w Charbinie nad
wielką chińską rzeką Sungari. W głównych ołtarzach króluje tam Jasnogórska Pani,
naszego narodu „pierwsza Gospodyni” I polskich wychodźców Królowa.
Z braku ministranta do Mszy św. modlitwy ministrantury odmawia p. Władysława
Iwańska, pracująca w Paryżu jako służąca.
STOPA ŻYCIOWA
Rozmawiam z nią po Mszy św. W Paryżu przebywa od trzydziestu lat. Służących
polskich jest tu około trzech tysięcy. Zarabiają przeciętnie 22 tysiące franków miesięcznie,
nie licząc w tym utrzymania.
Dla porównania podaję, że za te pieniądze kupić można cztery pary butów lub dwa
dobre ubrania.
Robotnik zarabia natomiast przeciętnie 40 tysięcy franków miesięcznie. Chcąc więc
kupić sobie samochód dwucylindrowy „Citroën” wystarczy poświęcić na to zarobek
dziesięciu miesięcy.
Fakt wysokiej stopy życiowej uderza na każdym kroku. Nie trudno to jednak
wytłumaczyć. Francja była zawsze krajem zamożnym. Nadto Francja nie doznała tylu
zniszczeń wojennych, co Polska.
Jasna rzecz, że na tle sytości i dobrobytu można dostrzec i nędzę. Można zobaczyć
ludzi rzuconych na bruk ulicy, koczujących pod brezentem lub u wylotów paryskiej
kolejki podziemnej. Paryż jest wielkim miastem. Liczy bowiem ponad pięć milionów
mieszkańców. Paryż Jest pięknym miastem. Nazywają go przecież salonem świata.
Przekonywuję się o tym ponownie, gdy w towarzystwie br. Władysława
wyruszamy na zwiedzanie stolicy.
Urzeka każdego przybysza przede wszystkim piękno perspektywy na Łuk
Triumfalny, na pałac Tuillerles. Oszałamia ruch na Grands Boulevards. Jest to jedna
z najwięcej ożywionych arterii stolicy. Nie mniej ruchliwe są wielkie place - Place
de la Concorde, Place de la Republique, Place de 1'Općra oraz Rue de Rivoll.
NA WZGÓRZU MONTMARTRE
Udajemy się na Montmartre, gdzie wznosi się majestatyczna Bazylika Sacre Coeur.
Bazylikę zbudowano ku czci Najświętszego Serca Jezusowego.
3
Idziemy do kaplicy Najśw. Sakramentu. Odbywa się tu bezustanna adoracja
i w dzień i w nocy. U stóp Jezusa Eucharystycznego spotykamy gromadkę wiernych.
Raz po raz słychać głośno i modlitwę: „Jezu, ocal świat”. To i znowu: „Jezu, zbaw
Francję”!
Siła kontrastu musi uderzyć i każdego. Tu cisza i pokój, którego świat dać
nie może. Tam na dole dumna stolica, nowoczesny Babilon nad wartką Sekwaną. A w tym
Babilonie tyle nędzy moralnej i upodlenia, tyle obrazy Bożego Majestatu!
Rozumiemy sens tej nieustannej adoracji wynagradzającej w Bazylice na
Montmartre. To sanktuarium odgrywa rolę gromochronu. Oddala nieszczęścia i klęski
od stolicy i kraju tego bohaterskiego narodu.
Po wyjściu z Bazyliki rozkoszujemy się widokiem, który ze wzgórza roztacza się
na miasto. Widać smukłą sylwetkę wieży Eiffla (308 m). Widać wieże rozlicznych
kościołów paryskich. Wśród nich dominuje kamienny masyw Notre-Dame. Widać słynny
Louvre, pałac Trocadero oraz Dóme des Invalldes, gdzie spoczywają szczątki Napoleona
i marszałka Focha, bohatera pierwszej wojny światowej.
Na Montmartre zjeżdżają coraz to nowe samochody. Wiozą turystów różnych
narodowości. W tej porze roku jest ich niedużo. Za to na wiosnę i latem aż się roi od
zagranicznych gości. W ub. roku odwiedziło Paryż i Francję ponad szesnaście milionów
turystów z całego świata. [s. 144.]