Daleko od nieba, czyli gej w polskim kinie
Transkrypt
Daleko od nieba, czyli gej w polskim kinie
Daleko od nieba, czyli gej w polskim kinie Sebastian Jagielski Kilka lat temu w relacji z festiwalu filmowego w Berlinie rozsierdzony Jan Olszewski pisał: "Niżej podpisany skarżył się tu i ówdzie na tak pojętą monotematyczność [duża ilość filmów poruszających temat homoseksualizmu- przyp. S.J.). Jeden z rozmówców odpowiedział :- Pan się dziwi? 75% ludzi związanych z przemysłem filmowym reprezentuje tę orientację erotyczną. To naturalne, że uprawiają tematykę, która ich interesuje i na której najlepiej się znają"(Oiszewski,30). Z przytoczonej wypowiedzi można wnosić, że 75% wszystkich powstających filmów to dzieła homoseksualistów portretujące "kochających inaczej". Zdajemy sobie jednak sprawę, że to tylko marzenia. "Rozmówca", twierdząc, że to naturalne, iż reżyserzy podejmują temat homoseksualizmu, bo znają się na tym najlepiej, miał zapewne na myśli filmowców z kilku zaledwie krajów europejskich (np. Anglii, Francji, Niemiec), azjatyckich (np. Tajwanu, Hongkongu) czy Stanów Zjednoczonych. Tam właśnie powstaje najwięcej filmów traktujących o homoseksualiźmie. Z pewnością nie miał na myśli kina polskiego (kto, mówiąc o kinie na świecie , bierze pod uwagę polskie filmy?). Na przestrzeni czterdziestu lat (pierwszego geja w polskim kinie powojennym odnotowałem dopiero w Ojcu Jerzego Hoffmana (1967)) doliczyć się można zaledwie trzydziestu pięciu homoseksualistów, przy czym trzecią część tej liczby stanowią role epizodyczne. Pytanie, skąd tak znikome zainteresowanie tematyką gejowską i gejem jako bohaterem filmowym, nie jest - niestety - retoryczne. Krystyna Janda w jednym ze swoich felietonów dowcipnie, a przy tym trafnie, na przykładzie swej gosposi - przedstawicielki polskiego ludu, "bezrefleksyjnej katoliczki i Polki z naturalnym brakiem tolerancji dla wszystkiego, co inne i obce" (Janda,223)- pokazała stosunek przeciętnego obywatela RP do homoseksualistów. Gosposia Jandy, skądinąd ujmująca Honorata, kiedy dowiedziała się , że jeden z odwiedzających aktorkę mężczyzn "śpi z chłopem" (Janda,224), przestała z gościem rozmawiać , " brzydziła się wszystkich naczyń, z których jadł i pił" (Janda,225), a być może nawet je wyrzucała, "bo uznała, że mycie nie wystarczy i można się pozarażać" (Janda,225). W tej przerażająco zabawnej historii niczym w lustrze odbija się sposób, w jaki gej postrzegany jest przez większą część społeczeństwa. Niewiedza, a co za tym idzie lęk przed tym, co nieoswojone, są siaduje z brakiem jakichkolwiek pozytywnych wzorców homoseksualnej tożsamości, gnuśnością umysłową, bigoterią, skutecznie piętnującą tych, którzy odważyli się żyć "nie po bożemu" . W Polsce waż niejsze były zawsze inne tematy: polityka, religia; jednostka schodziła na dalszy plan. Istotny był tylko Naród, masa, zbiorowość. Skoro więc homoseksualista nie istniał w społecznej świado mości, to tym bardziej nie mógł zaistnieć w filmie. ŹLI, ŚMIESZNil ZWYCZAJNI Jaki wizerunek geja został utrwalony na taśmie filmowej przez polskich reżyserów? Homoseksualista jawi się najczęściej jako "ktoś zmanierowany, zniewieściały, o miękkich gestach, powłó czystym spojrzeniu oraz głosie eunucha. Z dziwacznie utrefioną fryzurą i - koniecznie - makijażem" (Maniewski, 88). Zabawne dziwadło, które pojawia się i znika bez większych konsekwencji CI) 'c dla akcji [wypielęgnowany baron Humaniewski (Czesław Wołłejko) z Zaklętych rewirów Janusza ~ Majewskiego (1975); "przegięte cioty" z baletu w Kontrakcie Krzysztofa Zanussiego (1980) i Seszelach E Bogusława Lindy (1991 ); bisex preferujący damską garderobę (Michał Juszczakiewicz) z komedii Co ~ lubią tygrysy Krzysztofa Nowaka (1989)). Gej wywoływał albo szyderczy chichot, albo- tutaj kolejny o g. := ·g ·- ~ (.) !' CP 'c '8 o ~ as C stereotyp- strach [pielęgniarz (Krzysztof Pieczyński) z domu starców odpłatnie świadczący usługi seksualne władczemu, antypatycznemu Nowickiemu (Stanisław lgar) w Krzyku Barbary Sass (1983)), wychowawca w poprawczaku wykorzystujący seksualnie swoich podopiecznych (Marek Barbasiewicz) w ośmioodcinkowym serialu Ballada o Januszku Henryka Bielskiego (1988), jak i sami pensjonariusze dobrowolnie oddający się cielesnym uciechom w Zakładzie Teresy Kotlarczyk (1991 )). Pierwszymi, którzy dostrzegli w postaciach o orientacji homoseksualnej zwyczajnego mężczyznę, a nie "przegiętą ciotę" albo zwyrodnialca, byli: Jerzy Domaradzki [koneser sztuki Karol (Jerzy Zelnik) nieszczęśliwie zakochany w młodym Julianie (Jan Jankowski) w Trzech młynach (1984), adaptacji opowiadania Młyn nad Utratą Jarosława lwaszkiewicza]; Janusz Zaorski [hitlerowiec Froelich (Jan Englert) w Barytonie (1985)) ; Filip Bajon [Conrad (Jan Englert) i jego kochanek Jurek Zbierski (Marek Barbasiewicz) w Magnacie (1987)] ; Andrzej Domalik [Stefan Drawicz w Zygfrydzie (1987), jak i bohaterowie Nocnych ptaków (1993), adaptacji Straconej nocy Jarosława Iwaszkiewicza: Kisielecki (Olgierd Łukaszewicz) oraz Jan (Mariusz Bonaszewski)) oraz Alina Skiba [Staś w Serenite (1989) według dwóch opowiadań Iwaszkiewicza: Serenite i Sny]; Leszek Wosiewicz [wrażliwy blokowy Korblumenblau (urzekający Krzysztof Kolberger) w Korblumenb/au (1989)) i Mariusz Treliński [Atanazy Bazakbal (Jan Frycz) i hrabia Łohojski (porywający Jan Peszek)- za sprawą których oglądamy, po raz pierwszy w polskim filmie, homoerotyczną scenę miłosną, w doskonałej adaptacji Witkacowskiego Pożegnania jesieni (1989)). W polskim kinie istnieją także postaci o niejednoznacznej orientacji seksualnej. Do tego grona zaliczyłbym: Jana (Zbigniew Zapasiewicz) z Za ścianą Krzysztofa Zanussiego (1971); Moryca (Wojciech Pszoniak) z Ziemi obiecanej Andrzeja Wajdy (1975), docenta Jakuba Szelestowskiego (Zbigniew Zapasiewicz) z Barw ochronnych Krzysztofa Zanussiego (1977), Wiktora (Daniel Olbrychski) z Panien z Wilka Andrzeja Wajdy (1979) czy Witolda z Pornografii Jana Jakuba Kolskiego (2003). Najciekawsze polskie filmy pokazujące gejów powstały więc pod koniec lat 80. Kino polskie po 1989 roku nie spełniło pokładanych w nim nadziei. Niektórzy z wymienionych reżyserów, podejmujący kiedyś interesujący nas temat, albo zamilkli na lata (Mariusz Treliński, Andrzej Domalik, Alina Skiba), albo zajęli się innymi problemami. Nie pojawili się także nowi autorzy zainteresowani kwestią tożsamości płciowej i seksualnej. Polskie kino nad zawiłości natury sensualnej przedkładało prozę życia, toteż z naiwną konsekwencją po pierwsze - naśladowało kino amerykańskie, po drugie- adaptowało Sienkiewicza, Mickiewicza, Żeromskiego . Na ekranach zaroiło się od heteroseksualnych gangsterów, mafiosów, cinkciarzy, prostytutek i morderców, albo mało cnotliwych (sic!) białogłów, które mdlały na widok spoconego męskiego torsu ... Kiedy przypominam sobie postaci o "homoseksualnych inklinacjach" z polskich filmów po 1989 roku, widzę: Miętusa (okropny Crispin Glover) z adaptacji Ferdydurke Witolda Gombrowicza - 30 Door Key Jerzego Skolimowskiego (1992); miłego i zabawnego geja z Uprowadzenia Agaty Marka Piwowskiego (1993); młodego dworcowego homoseksualistę, nosiciela wirusa HIV (świetny Andrzej Mastalerz) z Pory na czarownice Piotra Łazarkiewicza (1994); Jerzego Wawickiego z Horroru w Wesołych Bagniskach Andrzeja Barańskiego (1995); łagodnego męża (Marek Kondrat) nimfomanki Diany (Katarzyna Figura), który nad jej jędrne ciało przedkłada męskie kształty, z Autoportretu z kochanką Radosława Piwowarskiego (1996); Lalkę z Krugerandów Wojciecha Nowaka (1999); Filipa ~ Egoistów Mariusza Trelińskiego (2000) oraz tęsknie wzdychającego do męskiego Piotra (Artur Zmijewski) sympatycznego Rudego (Artur Pontek) z Ławeczki Macieja Żaka (2004). Czy to wszyscy? Tak, niewielu ich było. w z C::C C Parniętając o tych 75 % reżyserów homoseksualistów, o których wspomina rozmówca Jana Olszewskiego, można z powyższego zestawienia wyciągnąć pewien wniosek: jeżeli w polskich filmach nie ma gejów, to niema ich też wśród filmowców, nie ma ich w społeczeństwie. Oczywiście na początku XXI wieku jesteśmy już pewni, że homoseksualiści istnieją, także w Polsce. Spotkamy ich na ulicy, w teatrze, bibliotece i na boisku, ale niestety wciąż nie na dużym ekranie. Gej, o którym chciałoby się pamiętać, przytrafił się polskiemu kinu zaledwie kilka razy. Anioł i demon Po prozę Jarosława Iwaszkiewicza sięgało wielu twórców: od lat 40. - Dom na pustkowiu Jana Rybkowskiego (1949) - aż po 90. - Nocne ptaki Domalika, Sława i chwała Kazimierza Kutza (1997). German Ritz pisał: "Kultura polska przyjmuje wobec homoseksualności status (... ) pogranicza, sfery przejściowej między kulturą zachodnioeuropejską,represyjną, w stosunku do homoseksualności wyraźnie odrębną, a kulturą po wschodnioeuropejsku neutralną czy też nie odrębną. Różnica polega nie na większej tolerancji, lecz na mniejszej skali postrzegania zachowań seksualnie odmiennych, a tym samym na mniejszym zakresie kulturalnego wydziedziczenia. To, co niewypowiadalne w kulturze zachodniej , spotyka się z tym, co nieuświadomione we wschodniej"(podaję za: Warkocki, 52). Wątek podejmuje Błaźej Warkocki, podsumowując: "Tu [w Polsce- przyp. S.J.] dużo bardziej produktywna okazała się poetyka niewyrażalnego pożądania. Poetyka ta z jednej strony opierała się na rozmyciu, a z drugiej - recepcyjnej - na niezauwaźaniu" . Cytując Ritza: .Homoseksualność to u Iwaszkiewicza coś, co po prostu jest i nie chce ani nie musi integracji" (Warkocki,52). W Zygfrydzie - adaptacji lwaszkiewiczowskiego opowiadania dokonanej przez Andrzeja Domalika, homoseksualizm bohatera - Stefana Drawicza - został mocniej, niż w literackim pierwowzorze, zaakcentowany. W lwaszkiewiczowskim (i Domalika) świecie homoerotyczne pożądanie jest skryte, tłumione, wyciszone, objawia się jedynie w ukradkowych spojrzeniach, delikatnych muśnięciach dłoni, a przede wszystkim w fascynacji ciałem drugiego mężczyzny. Miłosne wyznania na zawsze pozostaną niewypowiedziane. "Jest to historia cyrkowa, i to zupełnie klasyczna- z «dobrym•• klownem, sentymentalnym żongle rem, «Złym•• dyrektorem i nieuniknioną katastrofą na końcu " (23)- pisał Iwaszkiewicz. Domalik w filmowej wersji Zygfryda zmienił niektóre wątki, niektóre rozbudował. Najbardziej intryguje go, podobnie jak Iwaszkiewicza, fascynacja subtelnego estety młodym cyrkowcem. Jest rok 1934. Do spokojnego, sennego miasteczka przyjeżdża cyrk. Stefan Drawicz (perfekcyjny Gustaw Holoubek)-. zgorzkniały i bardzo niedostępny, w sobie zamknięty i do całego świata rozgoryczony"(lwaszkiewicz, 24), miejscowy myśliciel, koneser sztuki -by zabić dręczącą go nudę, daje się namówić na wizytę w cyrku. Nie ma zamiaru .oklaskiwać fikających małp", ale jego zainteresowanie wzbudza młody żongler Zygfryd (Tomasz Hudziec), który ujmuje go młodością i zmysłowością . Julian Stryjkowski, parafrazując platoński dialog, pisał w Tommaso def Cavaliere: .Największym darem człowieka jest zdobycie za młodu oblubieńca. Jest to ster na··całe życie, jakiego nie może dać ani sława, ani bogactwo" (Stryjkowski,41). Dla Zygfryda takim .sterem" okazał się Drawicz. To dzięki niemu poznaje świat literatury, malarstwa, filozofii, to on mówi mu o potrzebie dążenia do doskonałości i harmonii wewnętrznej. Horacjańskim sapere aude można wyrazić stosunek Drawicza do chłopca. Zygfryd musi ponieść klęskę, wszak odcinając się od cyrkowej rzeczywistości (o swoich towarzyszach powie . bydło") , a nie znając świata kultury, którym jest (tylko) zafascynowany, podlegać jakiejś ~... i Q) ·c: "O o ~ Q) Ci Q 'E :i2 E ~ 0 g. ;: 8; ·-~ C) ci .g ·;: 'O o ~ ·.!! CIS c czyli, odrzucając swój heteroseksualizm na rzecz - obcego mu - nomoseKsuauzmu, staje s1ę IStotą .rozdartą" pomiędzy przeszłością a przyszłością, bez szans na zbudowanie nowej tożsamości. Co zafascynowało Drawicza w głupim, nieładnym (choć w oczach starego mężczyzny uosabiają cym piękno), gburowatym cyrkowcu? Młodość? Ciało? Możliwość "stworzenia" nowego człowieka, czyli zabawa w demiurga? Jego zauroczenie chłopcem o bławatnych oczach zaczyna się w chwili, gdy dostrzega w nim Anioła z odkrytego w kościele zabytkowego fresku - jak Swann, z pierwszego tomu W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta, który zakochał się w kokocie o imieniu Odetta, bo przypominała mu postać z fresku Botticellego. On też, po pewnym czasie, wykrzyknął w duchu: "1 pomyśleć, że spartolile m kilka lat życia, że chciałem umrzeć, żem przeżył swoją największą miłość - dla kobiety, która mi się nie podobała, która nie była w moim typie." (Proust, 311) Zygfryd też nie jest .w typie" miłośnika Goethego i Czechowa, ten jednak uwielbia kontemplować jego ciało, patrzeć, gdy chłopak pracuje w cyrku, opowiadać mu o sztuce ... W końcu postanawia uwiecznić jego młodość na papierze. Drawicz prosi Zygfryda, by się rozebrał, a gdy ten oponuje, mówi: "Widziałeś dzieła największych malarzy i nic nie zrozumiałeś?". Potem zbliża się do nagiego już chłopca i delikatnie dotyka jego śnieżnobiałego ciała. Ten agresywnie odpycha starca, który upada na podłogę i traci przytomność. Przestraszony Zygfryd, sądząc, że go zabił, ucieka. Kiedy wieczorem w czasie występu widzi Drawicza na widowni, traci równowagę i spada z drabiny. Sparaliżowany mieszka w jego domu. Jest to cena, jaką musi zapłacić mężczyzna za dosięgnięcie piękna, które w jego oczach uosabia Zygfryd. O ileż byłby szczęśliwszy, gdyby mógł, jak Aschenbach w Śmierci w Wenecji Luchino Viscontiego (1971 ), umrzeć ze wzrokiem utkwionym w oddalającego się chłopca. Piękno wieczne nie jest bowiem dostępne tej rzeczywistości, temu światu, należy do innego- boskiego- w którym kochankami bogów się stajemy, gdzie czeka nas nieśmiertelność. Tam też podążył, wiedziony przez Tadzia, Aschenbach. Natomiast Drawicza, zamiast spełnienia, czeka pokuta. Na opamiętanie się jest- jak zawsze- za późno. Anioł zamienił się w kalekiego potwora z twarzą wykrzywioną bólem, tajemnica - w bolesną jednoznaczność, opiekuńczość - w obojętność, a miłość - we wrogość ... Słońce, które w dniu uwiedzenia Zygfryda oślepiało swym blaskiem protagonistów, teraz bezpowrotnie zachodzi. Nadchodzi nieuchronny zmierzch, ale nie bogów, lecz ich imitacji. Chcę być chłopcem Białe małżeństwo Magdaleny Łazarkiewicz (1993) jest filmem nie mieszczącym się w głównym temacie niniejszej pracy (nie występuje w nim postać geja), nie sposób jednak go pominąć, bowiem, jak żaden inny polski film, otwarcie mówi o tożsamości płciowej wykraczającej poza dwa bieguny: kobiecości i męskości. Film Łazarkiewicz, nakręcony na podstawie dramatu Tadeusza Różewicza z 1973 r., można uznać za świetny przykład queer cinema. O Białym małżeństwie niewiele osób dzisiaj pamięta, a szkoda, bo jest to jeden z najoryginalniejszych, najbardziej wyrafinowanych i najciekawszych polskich filmów lat 90. Głównymi bohaterkami Białego małżeństwa są: Paulina (Agata Piotrowska) - lesbijka (a raczej biseksualistka) i- choć sama jeszcze o tym nie wie- feministka (.zrobili z nas laleczki porcelanowe, nawet kiszek w brzuchu nie mamy") oraz Sianka (świetna rola filigranowej Jolanty Fraszyńskiej) - transseksualistka ("Ja nie chcę być dziewczyną, chcę być chłopcem, chcę mieć zamiast otworu członek"). Obie mieszkają w szlacheckiej posiadłości, wypełnionej biedermeierowskimi meblami i bibelotami, w której kwitnie życie erotyczne, a dziewczętom już we wstępnym okresie doj17ewania precyzyjnie zaplanowano przyszłość: albo u boku infantylnego chłoptasia, albo wysyłając na .kursa" (.Oni chcą nas rozdzielić, nie licząc się z naszymi uczuciami. Rozporządzają nami jak cielętami" -mówi Paulina). Eksplozja tłumionej seksualności następuje w czasie nocy poślubnej Bianki, kiedy to dziewczyna szlochając, zabandażowuje sobie piersi, waginę, obcina włosy.•Jestem twoim bratem" - mówi do śpiącego męża i popełnia samobójstwo, topiąc się w studni. Julia Hartwig pisała w Błyskach: .Nikt nie jest już tym, czym jest (... ]. Nikt nie chce wziąć na siebie ciężaru jednoznaczności. Tylko niektóre dorastające dziewczęta i niektórzy dorastający chłopcy są dziewczyną i chłopcem równocześnie , wspaniałą ludzką istotą zdolną do wszystkiego" (Hartwig, 9). w z<( Horror z Jerzym o Horrorze w Wesołych Bagniskach Andrzeja Barańskiego, według powieści Michała ChoroLech Kurpiewski napisał : "To gra przede wszystkim formą, lecz raczej artysty z samym sobą niż z widzem. Piękne cacko" (Kurpiewski, 16). Prawdą jest, że film ten jest dopracowany wizualnie. Zdumiewa dbałość o najdrobniejsze szczegóły scenografii, wystawność, bogactwo kostiumów, wysmakowane zdjęcia. Autor Dwóch księżyców w tym "thrillerze w stylu retro" biegle żongluje konwencjami, ale na tym zalety filmu się nie kończą. "Piękne cacko" z natury swej jest puste, można się mu przyjrzeć, powzdychać i odejść, zapomnieć. Horror w Wesołych Bagniskach jest filmem , któremu przyglądać się można, można nad nim powzdychać i upajać się jego wizualnym pięknem, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że jest pusty i przejść obok tego "cacka" obojętnie. Pomimo, że akcja filmu rozgrywa się w 1923 roku, to wiele mówi o żyjących współcześnie "' W dworku Wesołe Bagniska na kresach wschodnich mieszka dziedzic Apolinary (Krzysztof Kowalewski) ze starą teściową (wyniosła Nina Andrycz). Przyjazd Jerzego Wawickiego (fenomenalny Jan Frycz) - przyjaciela Apolinarego, przypomina o wydarzeniach sprzed kilku lat. Przybysz - bywalec francuskich salonów, któremu nie służy klimat Wesołych Bagnisk, a wydobywający się z mokradeł smród przyprawia go o migrenę- preferuje zacisze własnego pokoiku. Tu w skąpym odzieniu (gorset!) delektuje się cukierkami w srebrnym papierku, wonią francuskich perfum i fioletowym kwiatkiem, który trzyma przed sobą w delikatnej, wypielęgnowanej dłoni. Agnieszka (urocza Joanna Szczepkowska), która próbowała z nim romansować, a gdy ten wyjechał, odebrała sobie życie, w ogóle go nie obchodzi, a okoliczności jej śmierci bardziej go nudzą, niż intrygują (biała chusteczka, którą podczas ostatniego spotkania trzymała w ręce, prześladuje Wawickiego w snach). Żywo zainteresowany jest za to Włodkiem (Grzegorz Damięcki), siostrzeńcem proboszcza, ale ten na wysyłane mu sygnały nie reaguje w sposób, jakiego zapewne Jerzy oczekuje. Apolinary zapytuje Wawickiego: "Czy przyznałeś się [Agnieszce], że jesteś chory?" Na co ten reaguje oburzeniem: "Jaki chory?!" Apolinary wie o "skłonnościach" przyjaciela, nie przejdzie mu jednak przez gardło słowo nazywające tę "przypadłość" . Bycie homos eksua listą funkcjonuje w filmie na zasadzie tajemnicy poliszynela. Nikt go nie pyta, a więc on nie mówi. Wawicki nie żyje w ukryciu, tzn. nie ukrywa swojej seksualności ("Pan też prawdopodobnie nie lubi kobiet"- mówi do Włodka), ani też nie cierpi z jej powodu. Jest typem "wyrafinowanego homoseksualisty", który niczym Gonzalo z Trans-Atlantyku Gombrowicza (tylko w mniej widowiskowy i kolorowy sposób) chce uwodzić młodych, niedoświadczonych chłopców. Homoseksualizm jest tu przede wszystkim manifestowany jako niechęć do kobiet (które Jerzy nieświadomie "wabi" swoją delikatną urodą, kokieterią i zmysłowością). Podczas spaceru po lesie podniecona Agnieszka mówi: "Daj usta!", na co mężczyzna, wykrzywiając twarz, odpowiada: "To nie pomoże" . Jednak "bycie homoseksualistą" nie jest bezkarne. Apolinary z teściową , korzystając z obecności Wawickiego, planują krwawą zemstę. Chcą ukarać zniewieściałego mężczyznę nie tylko za śmierć Agnieszki, ale także za jego "chorobę". Wawicki jednak nie dołączy do szeregu literackich i filmowych gejów-bohaterów, którzy za swoje preferencje seksualne musieli zapłacić największą cenę - oddać życie. Szczęśliwie udaje mu się uciec, prosto w ramiona Włodka. Happy End! mańskiego, Filip: samotność gorsza jest niż grzech Mariusz Treliński w Egoistach przedstawia świat upadku, zanurzony w atmosferze dusznej klaustrofobii i martwoty. To świat bez uniwersaliów- Dobra i Zła, bez metafizyki. Akcja filmu umieszczona została w Warszawie A. D. 2000. Czwórka bohaterów- Filip (wyśmienita kreacja Jana Frycza), Anka (efektowna rola Magdaleny Cieleckiej), Młody (Rafał Mohr) i Smutny (Olaf Lubaszenko)- to młoda warszawska elita. Pomimo swobody działania, wolności przypominają szamoczące się w klatce ptaki, a są to, trzeba przyznać, ptaki niezwykle barwne. Bogaci, nie tak dawno piękni, teraz, pomimo młodego wieku, są zmęczeni i bezradni. Nie są w stanie przeciwstawić się beznadziei, która wypełnia ich życie : imprezy, narkotyki, seks ..., i tylko rozbłyskujący punkt przypomina im ·- e- nie tak mieli żyć, nie o tym marzyli. jest wrócić na porzuconą kiedyś drogę; drogę, która prowadzi do innego życia, do życia, w którym sło wo miłość jeszcze coś znaczy. Filip - homoseksualny bohater Egoistów, to bez wąt pienia najciekawsza i najlepiej skonstruowana postać filmu. Kreowany jest przez tego samego aktora (Jan Frycz), CI) który odtwarzał rolę Wawickiego w filmie Barańskiego . C) Oprócz orientacji seksualnej i zewnętrznego podobień stwa nic więcej tych postaci nie łączy. Wawicki opuszcza ~ C) Wesołe Bagniska, wdzięcząc się do towarzyszącego mu ci Włodka. Filip nie czerpie już przyjemności z poznawania .D CI) nowych mężczyzn , z przygód miłosnych. Jest zrezygnowany, wypalony i bezsilny. Kolejne rozstanie (po rocznym 'O o związku) zmusza go do odpowiedzi na zasadnicze pytao nia dotyczące naszej egzystencji. W konsekwencji posta~ CI) nawia popełnić samobójstwo. Jest to ucieczka od ludzi, n; od mężczyzn, od miłości (młody chłopiec , który wyc znaje mu miłość, podobnie jak inni kochankowie, wcześniej czy później przecież odejdzie), od martwych chwil, ciszy wypełniającej dom, który kiedyś był "domem miłości", od samotności, od życia. Filip po balandze w jednej z jednostek wojska polskiego postanawia we własnym domu dokonać samospalenia . .. Zostałyśmy same" - mówi do swojej "córeczki" - lalki o imieniu Pindi i ubrany tylko w gorset kryje się w płomieniach buchającego ognia. Czy nie ma prawdziwej homoseksualnej miłości? Czy miłość pomiędzy mężczyznami nie jest możliwa? Oczywiście, jest. Równie dobrze moglibyśmy, patrząc na Młodego i Ilonę, na Smutnego i Ankę , napisać, że nie ma miłości heteroseksualnej. Seksualność nie jest czynnikiem decydującym. Filip, spoglądając na leżących na podłodze kochanków, mówi: "Oni od ponad roku są razem, śpią, kochają się, piją. To jest możliwe , to jest realne. Oni świecą". On nigdy już nie rozbłyśnie światłem, światłem miłości w ramionach mężczyzny. o tym, że przecież Niełatwo - ··c Prawdziwi mężczyźni i lalki Iście upiorną postacią jest Lalka (Borys Jaźnickij z Krugerandów Wojciecha Nowaka - jeszcze jeden głos w dyskusji o postawach młodzieży w postkomunistycznej Polsce. Jak wyobraża sobie geja większość heteroseksualnego społeczeństwa? Wystarczy przez chwilkę popatrzeć na Lalkę, który de facto nie jest gejem a transseksualistą. Jest "żoną" mafiosa - prasuje, gotuje, szoruje podłogi , bo przecież w kaźdym homoseksualnym związku jeden z partnerów musi być kobietą, a drugi mężczy zną. Lubi się przebierać w damskie ciuszki, w przyszłości chciałby poddać się operacji zmiany płci , co ma go przybliżyć do wymarzonego wizerunku wła snej osoby. Narzuca się heteroseksualnemu Arkowi (w tej roli prężący ciało, na wszelkie możliwe sposoby i strony, Marcin Dorociński), a gdy zostają zmuszeni spać na jednym materacu, dobiera się do niego. Na koniec .. przegięta ciota" umiera w objęciach Arka, czyli zdrowego, dobrego heteroseksualnego mężczyzny, który z litości nawet da mu buzi. Ewa Mazierska twierdzi, że po 1989 roku filmy gangstersko-policyjne i kino "dziedzictwa narodowego" przeniknięte w z <( c są nostalgią za jakimś . złotym wiekiem męskości " (Pogrąż ony, 183). Dzięki tym filmom polscy .prawdziwi mężczyźni" mogli się dowartościować, uwierzyć , że są silni, męscy, waleczni, niczym bohaterowie z Sienkiewicza. Taki silny .prawdziwy mężczyzna" charakteryzuje się też mizoginią i h omofobią. lm jest bardziej męski , tym mniej prawdopodobne są jego męsko - męskie tęsknoty. Tomasz Basiuk w artykule .Co ma gej do heteryka?" napisał : .Homofobia nie usuwa podejrzeń o homoseksualizm, lecz je intensyfikuje. Na zasadzie samona'Q)' kręcającej się spirali silne utożsamienie z «prawdziwymi mężczyznami» wzmacnia reakcje i poQ stawy homospołeczne: nie wolno być maminsynkiem, nie wolno być zniewieściałym . To z kolei :S, pociąga za sobą jeszcze silniejsze podejrzenia o homoseksualizm [...]. Mechanizm «pragnienia ~ homospołecznego » przejawia si ę także mizoginicznymi uwagami. Utwierdzają one mężczyzn w przekonaniu o ich wspólnej przewadze wobec tej drugiej płci, w pragnieniu bycia razem .i_~ -w przeciwieństwie do tego, co nie-męski e" (Basiuk,48). Jeśli powrócić do filmów: Władysława Pasikowskiego Kro/l (1991 ), Psy (1992) czy Reich (2001 ); Jacka Skaiskjego Miasto prywatne (1994) czy Jerzego Zalewskiego Gnoje (1995) i odczytać je ponownie, tym razem korzystając z zaproponowanego powyżej klucza, ujawniłyby nieoczekiwanie tkwiące w nich pokłady zależności o homoerotycznym zabarwieniu. Jak wygląda polski gej w polskim kinie? Drawicz z Zygfryda to niespełniony artysta, który wykorzystuje ostatnią w swoim życiu szansę , by posiąść młodość i piękno. Najprzyjemniejszy i najdowcipniejszy jest Wawicki z Horroru w Wesołych Bagniskach. Filip z Egoistów jest najbardziej skomplikowany psychologicznie. Natomiast Lalka z Krugerandówskupia wszelkie (negatywne) stereotypy homoseksualisty. Wszystkich natomiast łączy to, że homoseksualizm nie stanowi dla nich problemu. Najwyższy czas, by geje wreszcie znaleźli swoje stałe miejsce w polskim kinie. Nie pora na czarownice - jak głosił tytuł filmu Piotra Łazarkiewicza-lecz pora na człowieka, mężczyznę , homoseksualistę, Polaka. Tylko w takiej kolejności. Serdecznie dziękuję za rady, którymi przy pisaniu wsparli mnie: Łukasz Maciejewski nienie Zygfryda i Białego małżeństwa) oraz Krzysztof Nowak. (także za udostęp BIBLIOGRAFIA Basiuk, Tomasz. "Co ma gej do heteryka?". Res Publica Nowa nr 9/2002: 46-51. Hartwig, Julia. Błyski. Warszawa: Sic!, 2002. Iwaszkiewicz, Jarosław. Zygfryd. Opowiadania, tom 11. Warszawa: Czytelnik, 1979. Janda, Krystyna. Różowe tabletki na uspokojenie. Warszawa: W.A.B., 2002. Janicka, Bożena i Lech Kurpiewski. .Werdykt z przystawkami". Film nr 12/1995: 12, 14, 16. Maniewski, Maciej .•Zakazane rewiry?". Film nr 5/1994: 88--89. Mazierska, Ewa. "Pogrążony w kryzysie. Portret mężczyzny w polskim kinie postkomunistycznym". Kwartalnik Filmowy nr 43/2003: 182-195. Mazierska, Ewa. Uwięzieni w teraźniejszości i inne postmodernistycz!Je stany. Twórczość Wonga Kar-Waia. Warszawa: Książka i Prasa, 1999. Olszewski, Jan .•Koniec europy?". Film nr 4/1999: 3Q--32. Proust, Marcel. W stronę Swanna. Kraków: Zielona Sowa, 2003. Stryjkowski, Julian. Tommaso def Cavaliere. Warszawa: PIW, 1982. Warkocki, Błażej . •Otwieranie toalety". Res Publica Nowa nr 9/2002: 52-57. c o ~ Q) Ci " Q