Dalej
Transkrypt
Dalej
W NUMERZE: Rząd na zasiłek Wojna w czeczenii John Lennon trockistą Cytat na milenium C z u j n y p o s e ł S L D T a d e u s z I w i ń s k i L i s t d o L a b u d y S z c z y t r a d y k a l n e j lewicy w Lizbonie Dobrodziejstwa kapitalizmu w FSO Surrealizm NURT LEWICY REWOLUCYJNEJ Dalej! PISMO SOCJALISTYCZNE nr 28 wiosna–lato 2000 cena: 2 zł PRECZ Z KAPITALIZMEM 2 Jednak rewolucja rosyjska zaczęła w latach 20–tych podlegać procesom degeneracji. Formy demokracji pracowniczej, jakimi były sowiety, zostały zastąpione przez rządy partyjno–państwowej biurokracji. Była ona pasożytem na kolektywnych formach gospodarki, stworzonych przez rewolucję, i coraz bardziej przekształcała je tak, by służyły jej egoistycznym interesom. Rosyjscy biurokraci powoli usiłowali dostosować się do światowego porządku kapitalistycznego. Pierwszym tego wyrazem było stalinowskie hasło „socjalizmu w jednym kraju”, zdradzieckie w stosunku do idei rewolucji światowej, kolejnym chruszczowowskie hasło „pokojowego współistnienia”. Róża Luksemburg powiedziała, że alternatywą dla socjalizmu może być tylko barbarzyństwo. XX–wieczny kapitalizm okazał się takim właśnie nowoczesnym barbarzyństwem. Najstraszliwszym tego przykładem był poparty przez burżuazję faszyzm i dokonany przez niego Holocaust. Druga połowa XX wieku przyniosła kulminację kontrrewolucyjnego procesu rozpoczętego przez Stalina. Coraz bardziej reformistyczna orientacja partii komunistycznych w Europie Wschodniej zakończyła się uwłaszczeniem partyjno–państwowej biurokracji (nomenklatury), która przekształciła się w burżuazję. Nie trzeba dodawać, że cały ten proces dokonywał się kosztem interesów, praw i wolności ludzi pracy. Nomenklatura nie tylko przez lata oszukiwała i okradała robotników, a nawet krwawo tłumiła ich protesty, ale też kompromitowała hasła, język i symbole ruchu socjalistycznego. Być może właśnie przekształcenie się partyjno–państwowej biurokracji w 1989 r. w burżuazję wyznaczy w przyszłych podręcznikach historyczny kres wieku XX. (Trudno tu nie wspomnieć, że taki właśnie scenariusz uwłaszczenia nomenklatury przewidział Lew Trocki już w roku 1936, w okresie, kiedy mocarstwowy ZSRR zdawał się stać w obliczu nieodwracalnego wzrostu swojej potęgi.) Zmiany roku 1989 nie spowodowały jednak powrotu świata do perspektywy stałego wzrostu kapitalizmu, która towarzyszyła temu systemowi przed 1905 rokiem. Kapitalistyczna prosperity końca XX wieku jest pozorna i pełna Dalej! Numer 28 — wiosna–lato 2000 Zmiana stulecia w kalendarzu jest tylko kwestią matematycznej konwencji. Rzeczywisty koniec wieku i początek nowego jest natomiast kwestią społecznego i politycznego rozwoju. Z tego punktu widzenia nie możemy jeszcze powiedzieć dokładnie, kiedy skończy się wiek XX i zacznie wiek XXI. Wiek XX w znaczeniu historycznym rozpoczął się wraz z rosyjską rewolucją 1905. To właśnie wydarzenie rozwiało iluzje na temat tego, że stały wzrost kapitalizmu może rozwiązać podstawowe problemy ludzkości. Kulminacją rewolucyjnego procesu, który rozpoczął się w roku 1905 była rewolucja 1917 r. To wydarzenie otworzyło historyczny okres masowych walk rewolucyjnych, w których klasa robotnicza w sposób bardziej lub mniej świadomy dopominała się o socjalizm. Z socjalizmem w XXI wiek sprzeczności. Większość mieszkańców Europy Zachodniej, Japonii i Stanów Zjednoczonych nie zdaje sobie sprawy, że ich kraje stanowią tylko maleńkie enklawy względnego bogactwa w morzu kolorowej, trzecioświatowej nędzy. Kapitalizm nieustannie doznaje giełdowych załamań, pojawiają się okresy nieprzewidywalnych recesji i wzmożonych fal strajkowych. Straszak realnego socjalizmu przed 1989 rokiem powodował, że zachodnia burżuazja musiała godzić się w swoich krajach na model państwa opiekuńczego. Taki model trzymał zachodnią klasę robotniczą w stanie względnej pasywności. Dzisiaj burżuazja na całym świecie może bez obaw odejść od rozwiązań państwa opiekuńczego. Sprawia to, że klasa pracownicza w bogatych, zachodnich krajach, zaczyna powoli przebudzać się. Jaskółkami tego procesu są choćby wyniki ubiegłorocznych wyborów do parlamentu europejskiego we Francji czy wyborów parlamentarnych w Portugalii. W obu przypadkach setki tysięcy robotników poparły listy o charakterze otwarcie antykapitalistycznym — listę francuskich trockistów i portugalską listę Bloku Lewicy. Złamany został tym samym monopol tamtejszych partii komunistycznych na reprezentowanie nie-socjaldemokratycznej lewicy. Rozsypanie się po 1989 roku prokremlowskiego międzynarodowego ruchu komunistycznego otworzyło nowe możliwości dla lewicy prawdziwie antykapitalistycznej: trockistów. Tej lewicy, dla której niemożliwe jest budowanie socjalizmu bez demokracji i w skali innej niż międzynarodowa. Istniejące jeszcze masowe partie komunistyczne dają świadectwo swej moralnej degeneracji uczestnicząc w burżuazyjnych rządach (np. Francuska Partia Komunistyczna) lub popierając nacjonalistyczne rzezie (np. stosunek komunistów Ziuganowa do wojny w Czeczenii).. Bardzo wyraźnie widać, że, wbrew apologetom kapitalizmu, rok 1989 nie przyniósł bynajmniej „końca historii”. Rynek jako regulator życia gospodarczego zamiast upowszechniać dobrobyt pogłębia tylko różnice między biednymi i bogatymi. Możemy być pewni pojawienia się kolejnych masowych ruchów społecznego protestu przeciwko tworzonym przez kapitalizm bezrobociu, nędzy, wojnom. Naszym zadaniem jako socjalistów jest dostarczenie sfrustrowanym i wyalienowanym masom pracowniczym jasnej systemowej alternatywy, która położyłaby kres kapitalistycznemu barbarzyństwu. (Red.) Numer 28 — wiosna–lato 2000 Bezrobocie — które pojawiło się w Polsce w latach 1989–90, w wyniku zniszczenia gospodarki planowej — szczególnie nasiliło się w czasach rządów kliki Balcerowicz–Krzaklewski. Pogłębianiu się tego zjawiska towarzyszy permanentny spadek przeciętnego poziomu życia. Każdy miesiąc od czasów przejęcia władzy przez AWS i UW to kolejne tysiące ludzi pozbawionych środków do życia, zmuszonych do wegetowania poniżej minimum socjalnego. Wzrost gospodarczy — osiągany wysiłkiem ludzi pracy — służy jedynie bogatym, czyli kapitalistom i ich sojusznikom z tzw. klas średnich. Stanowią oni łącznie kilkanaście procent społeczeństwa. Wiosna, zamiast nadziei, przynosi falę barbarzyńskich eksmisji. Ludzie, którzy kilkadziesiąt lat pracowali na to, by rządząca obecnie hołota miała gdzie się uczyć i mieszkać, są w brutalny sposób wyrzucani z własnych mieszkań. Czy to ich wina, że głodowe emerytury, renty czy zasiłki nie starczają na pokrycie czynszów? Zgodnie z liberalnymi kanonami, które dla rządu AWS–UW są niepodważalnymi dogmatami, bezrobocie jest zjawiskiem nie tylko koniecznym, ale i… pozytywnym. Koniecznym, ponie- CYTAT NA MILENIUM „Nasz model socjalizmu w przeciwieństwie do tego, co twierdzą przeciwnicy marksizmu, nie obiecuje raju na Ziemi (…) Nie mamy iluzji, że możliwe jest «społeczeństwo bez konfliktów» lub «koniec historii». Wiemy dobrze, że tysiące problemów pozostanie nierozwiązanych przez stulecia i pojawią się liczne nowe. W rzeczywistości jesteśmy bardzo skromnymi ludźmi mającymi zupełnie skromne cele. Wszystko czego chcemy to rozwiązać te mniej więcej pół tuzina problemów, które wynikają z niezgodności między technicznymi i naukowymi możliwościami ludzkiego gatunku z jednej strony, i systemem produkcji nastawionym na prywatny interes z drugiej strony. Nie jest tajemnicą, że tymi problemami są: głód, społeczna i ekonomiczna nierówność, Dalej! 3 13,9% mieszkańców Polski w wieku produkcyjnym pozostaje bez pracy. W ciągu ostatnich dwóch lat, w wyniku neoliberalnej polityki rządu AWS–UW, pracę stracił już ponad pół miliona osób. Bezrobocie rośnie zatem w zatrważającym tempie. Zgodnie z szacunkami analityków, ma ono w ciągu bieżącego roku osiągnąć poziom 16%. Rząd na zasiłek! Rząd bezrobocia, nędzy i eksmisji waż w gospodarce rynkowej siła robocza jest zwykłym towarem — towarem, który kapitalista kupuje tylko wtedy, kiedy spodziewa się odpowiedniego zysku. Pozytywnym (oczywiście tylko dla pracodawców), ponieważ w warunkach wysokiego bezrobocia, pracownicy mogą być bardziej podatni na szantaż ze strony kapitalistów, którzy usiłują groźbami zwolnień zmusić ich do posłuszeństwa i cięższej pracy. Masowe bezrobocie sprawia, że cena siły roboczej realnie spada — zdesperowani bezrobotni zgodzą się pracować za najmarniejsze grosze, a ci, którzy jeszcze mają pracę, boją się targować z szefami o godne warunki pracy i płacy. wojny, nierówności między kobietami i mężczyznami, różnymi narodami i rasami, wyzysk, polityczne represje, społecznie zorganizowana przemoc. Wszystkie te przeszkody w rozwoju ludzkiej osoby mogą być usunięte przez zniesienie istniejących stosunków produkcji i struktur politycznych, które im służą. Nie twierdzimy, że rozwiążemy całe mnóstwo innych problemów, w tym tych, które bez wątpienia wyłonią się w przyszłości. Ale te mniej więcej pół tuzina problemów, które kosztowały i kosztują przez stulecia setki milionów istnień ludzkich jesteśmy w stanie rozwiązać. Zwycięska walka o socjalizm byłaby inspirującym wkładem do postępu ludzkiego i dlatego właśnie walka o te skromne cele jest zasadniczym wyzwaniem naszej epoki.” Ernest Mandel (1979) Ernest Mandel (1923–1995), belgijski marksista, działacz IV Międzynarodówki. Oczywistym jest, że rząd, będący jedynie politycznym narzędziem najbogatszych, nie może być zainteresowany przeciwdziałaniem bezrobociu oraz innym — towarzyszącym kapitalistycznej transformacji — zjawiskom i patologiom. Ten sam rząd, który prowadzi politykę minimalizowania wydatków budżetowych na cele socjalne — rząd, który faktycznie rozłożył służbę zdrowia, drastycznie ograniczając biednym dostęp do świadczeń zdrowotnych (oczywiście pod pretekstem jej reformowania) — nie żałuje pieniędzy na NATO, reprywatyzację i obniżanie podatków bogatym (czego tak usilnie domaga się jego sternik — Balcerowicz). Nic w tym dziwnego. Przystępując do NATO, polska burżuazja przypieczętowała swoją polityczną lojalność względem zachodniego kapitału, który — za pośrednictwem takich instytucji jak UE, MFW i Bank Światowy — poucza ją, jak się buduje kapitalizm. Po tym jak Polska wzięła udział w imperialistycznej interwencji przeciwko Jugosławii, a minister Geremek deklaruje gotowość wysłania polskich żołnierzy, gdziekolwiek tylko nasz nowy „sojusznik”zapragnie. Przygotowywana przez rząd reprywatyzacja, czyli „zadośćuczynienie”byłym fabrykantom, kamienicznikom itd. za „kradzież”jaką była ponoć nacjonalizacja, przeprowadzona w pierwszych latach PRL, ma dowieść, że prawo własności jest święte i niepodważalne. Koszty reprywatyzacji ma oczywiście ponieść budżet państwa, czyli przede wszystkim… biedni. Zatem ci, którzy przez lata PRL ciężko pracowali — ci, którzy przez dekady wytwarzali majątek narodowy — dzisiaj mają jeszcze dopłacać do przedwojen- Dalej! 4 nych darmozjadów, spekulantów, wyzyskiwaczy i ich potomków. Rząd sprzeciwia się referendum w sprawie reprywatyzacji. Rząd i Kościół — instytucja od wieków zaangażowana w obronę interesów uprzywilejowanych warstw i klas społecznych — argumentują, że w sprawie piątego przykazania („Nie kradnij!”) nie może być głosowania. A jaką na to wszystko odpowiedź ma tzw. lewica, czyli SLD, UP i PPS? Socjaldemokraci krytykują poszczególne reformy rządu AWS–UW i — ogólnie rzecz biorąc — zabójcze tempo przemian kapitalistycznych. Problem jednak w tym, że socjaldemokracja nie przedstawia żadnej jakościowej alternatywy wobec ogólnego kierunku zmian, jakie dokonują się w Polsce po roku 1989. Kiedy SLD rządziło, robiło mniej więcej to samo co AWS i UW, tylko wolniej i mniej zdecydowanie. Politycy tej „lewicy” stanowczo podkreślają, że od kapitalizmu i rynku nie ma odwrotu. Proponują „reformę reform”, „rozsądną” reprywatyzację, „umiarkowaną” likwidację przemysłu ciężkiego itd. SLD, które — dzięki kompromitacji obecnego rządu — jest faworytem w najbliższych wyborach parlamentarnych, lokuje się w tym samym nurcie, co zachodnia socjaldemokracja (SPD, Labour Party), która obecnie likwiduje te same zdobycze socjalne, które niegdyś wypisała na swoich sztandarach. Zachodni socjaldemokraci mówią dziś, że państwo opiekuńcze to przeżytek, że gospodarka musi być Organizując się złamiemy potęgę kapitału!!! konkurencyjna i elastyczna. Tą samą socjalliberalną retoryką posługują się politycy SLD. Żeby było zabawniej, dla Leszka Millera jednym z głównym wyznaczników lewicowości jest… życzliwy stosunek do NATO i UE (?!). Socjaldemokraci wszystkich odcieni są gorącymi rzecznikami przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. PPS, która dziś głośno krytykuje NATO i USA za agresję na Jugosławię (nota bene, szkoda, że posłowie PPS, kiedy przyszło DEMONSTRACJA PRZECIWKO BEZROBOCIU kwietnia pod siedzibami wszystkich urzędów wojewódzkich w Polsce odbyły się zorganizowane przez OPZZ demonstracje przeciwko bezrobociu. Liderzy OPZZ od jakiegoś czasu usiłują wymóc na rządzie przeprowadzenie parlamentarnej debaty na temat bezrobocia. Rozmowy w Komisji Trójstronnej nie mają bowiem najmniejszego sensu. Rządzący ważniacy z AWS i UW w ogóle nie chcą o takiej debacie słyszeć. Oskarżają OPZZ o „upolitycznianie”problemu. Dla nich bezrobocie to żaden problem. Dla nich może nie, ale dla społeczeństwa… W Warszawie, zgromadzeni pod siedzibą wojewody mazowieckiego (na placu Bankowym, dawniej Dzierżyńskiego) związkowcy nie kryli swojej desperacji. Padały radykalne hasła, ostrzegające rząd przez społeczną rewoltą. Nie zabrakło jednak akcentów humorystycznych. W trakcie rozmowy związkowców z wojewodą (którą demonstrujący słyszeli za pośrednictwem głośników) ten ostatni stwierdził, że przecież wszyscy dzielimy tę samą biedę. Najlepszą odpowiedzią na tę bzdu- 11 rę była salwa śmiechu, jaka przeszła przez zgromadzony tłum. Bezrobocie stanowi — od ponad 10 lat — poważny problem społeczny. Obecnie zbliża się do poziomu 14%. Ma jednak w ciągu najbliższych kwartałów wzrosnąć o kolejne 2%. Walka z bezrobociem jest jednym z najpoważniejszych wyzwań stojących przed polskim ruchem robotniczym. W walce tej muszą uczestniczyć zarówno bezrobotni, jak i ci, którzy jeszcze pracują. Bezrobotni powinni mieć możliwość organizowania się w związkach zawodowych. W pojedynkę są bowiem politycznie bezsilni. Nurt Lewicy Rewolucyjnej wraz z bratnimi organizacjami zrzeszonymi w Lidze Komunistycznej, kolportował w kilku miastach, gdzie odbyły się demonstracje OPZZ, ulotkę wzywającą robotników i bezrobotnych do konsekwentnej walki z bezrobociem, a zarazem — budowania politycznej organizacji, walczącej o socjalizm i występującej w obronie wszystkich uciskanych. Ostrzegaliśmy ich przed różowymi liberałami z SLD i pseudozwiązkową AWS. (Red.) Numer 28 — wiosna–lato 2000 co do czego, nie odważyli się zagłosować przeciwko wejściu Polski do NATO) wychwala jednocześnie „socjalną” Unię Europejską. Poseł Ikonowicz przeciwstawia cywilizowaną, demokratyczną i socjalistyczną Europę Zachodnią barbarzyńskim, agresywnym i neoliberalnym Stanom Zjednoczonym. Recepta dla Polski jest prosta… przystąpienie do Unii Europejskiej. Jeżeli Ikonowicz dostrzega w krajach UE jakieś przejawy lewicowości, to niech nie sądzi, że są one dziełem UE. Wszelkie zdobycze socjalne w tych krajach są wynikiem wieloletniej walki ruchu robotniczego. Żadna instytucja kapitalistyczna nie da pracującym nic za darmo. Gdyby nie dziesiątki lat ekonomicznej i politycznej walki ludzi pracy, bardzo prawdopodobne, że dzisiaj robotnicy nie mieliby nawet praw wyborczych i zmuszeni byliby pracować po 15 godzin dziennie. Unia Europejska, co by o niej nie mówili socjaldemokraci z SLD, UP i PPS, jest instytucją, która narzuca Polsce sztywne, neoliberalne kryteria ekonomiczne. Jako organizacja europejskiego kapitału, UE robi wszystko, byle tylko ułatwić zachodnim inwestorom wyzyskiwanie polskich pracowników i nie interesuje się żadnymi osłonami socjalnymi, a wręcz przeciwnie — domaga się od Polski szybszego demontażu PRL–owskiego państwa opiekuńczego. Ludzie pracy, którzy licząc na realną poprawę swojej sytuacji zagłosują w najbliższych wyborach na SLD, po raz kolejny się rozczarują. Żadnej alternatywy nie stanowi też ewentualna lista PPS. Wbrew przedwyborczym deklaracjom, wszystko pozostanie po staremu. Socjaldemokratycznym oszustom, Nurt Lewicy Rewolucyjnej przeciwstawia program autentycznie lewicowy — antykapitalistyczny program walki o socjalizm, czyli polityczną i społeczną władzę ludzi pracy. Uważamy, że istnieje alternatywa dla kapitalizmu. Tą alternatywą jest demokratyczna, oddolna gospodarka planowa — taka o jaką od dziesiątek lat walczą pokolenia działaczy rewolucyjnego ruchu robotniczego. Nurt Lewicy Rewolucyjnej stara się zbudować rewolucyjną partię pracowniczą — partię, Numer 28 — wiosna–lato 2000 29 lutego br. ukazał się w „Ga zecie Wyborczej” artykuł Janusza Rolickiego, byłego redaktora naczelnego „Trybuny”. W arty kule, nosz ącym t yt uł „ Nadchodz i cz as de magogów”, Rolicki stwierdził, że sytua cja, kiedy co drugi Polak nie uczestniczy w wyborach parlamentarnych nie musi trwać wiecznie. Rolicki zwrócił uwagę, że wszystkie partie polityczne obecne w parlamencie, „może poza PSL”, orientują swoje programy polityczne na klasę śre dnią, na tzw. białe kołnierzyki. Jeśli przyjąć, że minimalne dochody dla przedstawiciela tej klasy wynoszą ponad tysiąc złotych, to okazuje się, że znaczna część elektoratu nie ma w parlamencie siły, która artykułowałaby jej interesy. Dochody powyżej tysiąca złotych miesięcznie uzyskuje bowiem zaledwie… 15% społeczeństwa. Natomiast poniżej minimum socjalnego żyje 51% społeczeństwa (są to dane GUS–u). Oficjalne bezrobocie wynosi blisko 2,5 miliona osób. W rzeczywistości do tej liczby należy dodać co najmniej drugie tyle osób, które straciły prawo do zasiłków, a więc zniknęły ze statystyk urzędów pracy. która w łączności z rewolucyjnymi socjalistami z innych krajów, umożliwi ludziom pracy przejęcie władzy politycznej i społecznej — do czego nieodzowne jest stworzenie przez pracujących oddolnych, konkurencyjnych dla państwa burżuazyjnego organów władzy (rady robotnicze) oraz wywłaszczenie kapitalistów i przejęcie ich majątku na własność społeczeństwa. Socjalizm o jaki walczymy nie ma oczywiście nic wspólnego z biurokratycznym reżimem PRL (którego społecznych zdobyczy zdecydowanie bronimy). W przeciwieństwie do tych „marksistów”, którzy usprawiedliwiali biurokratyczną władzę nad robotnikami w krajach „realnego socjalizmu”, trockiści twierdzili i twierdzą, że socjalizm nie daje się odłączyć od wszechogarniającej, oddolnej demokracji pracowniczej. Bez niej — uspołecznienie środków produkcji pozostaje fikcją. Nie dla bezrobocia i nędzy = Nie dla kapitalizmu!!! Budujmy rewolucyjną partię pracowniczą!!! Dalej! 5 Czas na antykapitalistyczną alternatywę Nic dziwnego, że w sytuacji, kiedy miliony ludzi w Polsce pozbawione są pracy, perspektyw, często nawet własnego mieszkania to, wbrew niekończącej się antykomunistycznej nagonce mediów, duża część społeczeństwa wspomina z rozrzewnieniem czasy PRL. W listopadzie 1999 r. aż 56% ankietowanych przez OBOP uznało za najlepsze lata swojego życia okres „za Gierka”. Polska stoi w obliczu kolejnych wyborów: prezydenckich, parlamentarnych, a w roku 2002 — samorządowych. Rolicki w swoim artykule wyraził zaniepokojenie, czy dotychczasowy układ polityczny nie zostanie zakwestionowany przez populistycznych polityków, krytykujących społeczne koszty kapitalistycznych reform. Za takich polityków, mogących niespodziewanie odnieść wyborczy sukces, uznał Andrzeja Leppera, Tadeusza Wileckiego, Daniela Podrzyckiego. Od dziesięciu lat istnieje w Polsce kilkanaście środowisk antykapitalistycznej lewicy. Mają one różny charakter. Są to grupy polityczne, grupy skupione wokół redakcji czasopism, stowarzyszenia. Różna jest też ich polityczna geneza: czasami postpezetpeerowska, czasami trockistowska. Jednak realne dokonania polityczne tych grup są jak dotąd, niestety, nad wyraz skromne! A przecież niektóre z nich od lat twierdzą, że ich celem jest zbudowanie politycznej alternatywy — antykapitalistycznej partii robotniczej. Rzecz wysoce znamienna: Rolicki, kóry przewiduje wybuch społecznej frustracji, bierze pod uwagę tylko prawicowych populistów, takich, jak Lepper, Wilecki czy Podrzycki. W ogóle nie dostrzega nawet antykapitalistycznej lewicy! W ostatnich wyborach prezydenckich, oprócz Kwaśniewskiego i Wałęsy, kandydowali nawet tak niepoważni ludzie jak producent cudownych wkładek do butów pan Piotrowski i antysemicki paranoik Leszek Bubel. Przykładowo ten ostatni zdobył 6800 głosów. Antykapitalistyczna lewica nie brała udziału ani w ostatnich wyborach prezydenckich, ani parlamentarnych, ani nawet samorządowych. Nie dała tym samym spauperyzowanym pracowniczym masom nawet najmniejszej szansy wyrażenia antykapitalistycznego protestu. Mimo, że poszczególne grupy twierdzą, że chcą budować alternatywę wobec kapitalistycznej klasy politycznej. Czy nie czas na jakąś zmianę? Czy nie czas, aby wszystkie patetyczne krytyki rynkowych reform z pism radykalnej lewicy zmieniły się w polityczny konkret? W jakich innych warunkach, jeśli nie w obecnych, może rosnąć radykalna lewica? Przecież od dziesięciu lat polski kapitalizm pokazuje swoje okrutne oblicze: zwolnienia, bezdomność, likwidacja bezpłatnej służby zdrowia i edukacji, klerykalny terror. Redakcja „Dalej!”zwraca się do wszystkich działaczy i sympatyków radykalnej lewicy w Polsce: postarajmy się w końcu dać polskim ludziom pracy wyborczą alternatywę. Nie liczymy od razu na wielki sukces. Na pewno natrafimy na wiele trudności i przeciwności. Ale po dziesięciu latach działalności różnych antykapitalistycznych grup politycznych dalsze zwlekanie byłoby śmieszne. Zjednoczywszy nasze siły moglibyśmy taką alternatywę stworzyć. Taka lista musi, oczywiście, w zdecydowany i jasny sposób odciąć się od niechlubnej tradycji PRL. Nie możemy pozwolić prawicowym mediom na łączenie nas z antydemokratycznym reżimem PRL i jego zbrodniami wobec klasy pracowniczej. Prawda jest taka, że dzisiaj tylko my stoimy po stronie klasy pracowniczej, a media III RP służą tylko kilkunastu procentom społeczeństwa, profitentom kapitalistycznych zmian. Czytelnicy naszego pisma, działacze i sympatycy radykalnej lewicy: poprzyjcie nasz apel o budowę antykapitalistycznej listy wyborczej. Jeśli nie my to kto, jeśli nie teraz to kiedy? (Red.) Dalej! 6 Warszawa 17.12.1999 r. LIST OTWARTY DO BARBARY LABUDY W ostatnim czasie kilkakrotnie wzywała Pani działaczy SLD do rozliczenia się z ich PZPR–owską przeszłością. Dla każdego, komu (podobnie jak autorom tego listu) bliskie są ideały demokratycznego socjalizmu, wezwanie Pani mogłoby wydawać się wartościowe. Wszak ideały lewicowe były w PRL wielokrotnie kompromitowane przez władze tego państwa, zaś słuszna krytyka (również, a może zwłaszcza, z pozycji lewicowych) antydemokratycznych rządów „czerwonej burżuazji”prowadziła z reguły do brutalnych represji. Jednak Pani wezwanie nie zasługuje na nasz szacunek. Dokonuje go bowiem Pani idąc w sukurs prawicowym oszołomom chcącym tylko permanentnego kajania się SLD. Moralizatorzy z Unii Wolności, których reformy rujnują miliony Polaków, chcą odwrócić uwagę od własnej nieudolności. Dlatego do końca świata chcieliby rozliczać SLD z PRL–owskiej przeszłości. I dlatego red. Michnik dał Pani miejsce w swojej gadzinówce. To, że SLD wiele razy dystansowała się od aktów przestępstw dokonanych przez kierownictwo PZPR tak naprawdę Michnika czy Niesiołowskiego w ogóle nie obchodzi. Ich interesuje jedynie wieczne organizowanie kampanii nienawiści wobec lewicy, mogącej powrócić do władzy. Jeszcze bardziej cyniczne i faryzeuszow- skie jest to, że AWS i UW atakując SLD odwołują się ciągle do robotniczej tradycji solidarnościowej rewolucji 1980 — 1981. Że dziś obrońcami ludzi pracy uwole i awuesiaki wcale nie są, a troszczyć o pracowników starają się partie lewicy, to już „moralistów — dekomunizatorów”nie interesuje. Pani Barbaro, by Pani wezwanie zasługiwało na szacunek ludzi lewicy nie powinno wyjść ze szpalt „Wyborczej” zaś Pani powinna w swej publicznej działalności tak jak inni ludzie lewicy w Polsce krytykować przede wszystkim fatalne dla świata pracy neoliberalne reformy prawicowej koalicji. Zamiast wysługiwać się prawicy i pomagać jej w atakach na SLD niech w antykomunistycznym karnawale rozliczy się Pani z własną przeszłością! Na początku lat 70–tych była przecież Pani członkiem trockistowskiej Czwartej Międzynarodówki (organizacji bardzo brzydkiej dla panów z AWS i UW). Członkostwo w Czwartej Międzynarodówce to, wobec miałkości Pani poglądów dziś, Pani „trup w szafie”. Niech Pani przeprasza za to do końca świata prawicową prasę a nie wzywa do dobierania się innym ludziom lewicy do życiorysów. Dla nas, autorów tego listu (trockistów), Pani zachowanie jest niemądre i wstrętne. Zdaniem trockistów rozliczenie lewicy z przeszłości powinno być dziełem samych ludzi lewicy nie zaś liberałów z „Wyborczej”, którzy posługują się Panią tylko do podgrzewania nastrojów antylewicowych. Redakcja „Dalej! Pisma socjalistycznego” Labuda odpowiada redakcji Dalej! W trakcie grudniowego I Zjazdu SLD w Warszawie, członkowie NLR kolportowali List otwarty do Barbary Labudy. (Tekst zamieszczamy obok.) Ustosunkowaliśmy się w nim do jej wystąpienia w Gazecie Wyborczej, w którym wezwała członków SLD do rozliczenia się z ich PZPR–owską przeszłością. Oceniliśmy je jako pójście w „sukurs prawicowym oszołomom, chcącym tylko permanentnego kajania się SLD”. Napisaliśmy: „Pani powinna w swej publicznej działalności […] krytykować przede wszystkim fatalne dla świata pracy neoliberalne reformy prawicowej koalicji. Zamiast wysługiwać się prawicy i pomagać jej w atakach na SLD, niech w antykomunistycznym karnawale rozliczy się pani z własną przeszłością!” W latach siedemdziesiątych B. Labuda była członkiem trockistowskiej Czwartej Międzynaro- Numer 28 — wiosna–lato 2000 dówki. To zaś „wobec miałkości pani poglądów dziś, pani „trup w szafie””. Fragmenty „Listu otwartego” przedrukowała m.in. „Polityka” i „Czas Najwyższy”. Adresatka Listu zachowała w stosunku do tych uwag wyniosłe milczenie, czyli — jak mawiają Rosjanie — „nol wnimanija, funt priezrienija”(zero uwagi, funt pogardy). Jednak tylko na pozór… Oto bowiem w Wysokich obcasach (nr 10, z 11 III 2000) ukazał się obszerny, ilustrowany wywiad Jarosława Kurskiego z B. Labudą oraz Mateuszem i Aleksandrem Labudami (syn i jego ojciec), zatytułowany Labuda na trzy głosy. Pani minister nareszcie „puściła farbę”na temat swoich kontaktów paryskich z trockizmem, oczywiście w sposób niezwykle pokrętny. Labuda wyznaje: „…pojęłam, że nie cierpię komunizmu [i] mam poglądy lewicowe”, po czym dodaje: „o wkładzie moich przyjaciół trockistów w obalenie komuny w Polsce można by napisać książkę”. Brawo, to już coś. A następnie: „Pierwsze pieniądze jakie przyjechały do kraju, przywiózł mój przyjaciel Claude Sardais, wówczas trockista…”. Ciepło, ciepło…, szkoda tylko, że nie powiedziała, komu te pieniądze wręczył. Czyżby osobie nie znoszącej komunizmu (a trockizm jest przecież czystej wody komunizmem)? Okazuje się również, że młoda antykomunistka tłumaczyła na francuski teksty Antoniego Macierewicza, „później drukowane przez paryskich trockistów”. Zaiste, piękne uszczypnięcie dawnego wielbiciela Che Guevary. Narzuca się jednak pytanie, w jaki sposób teksty z rąk zaprzysięgłej antykomunistki dostały się w tak paskudne ręce. Postawmy więc „kropkę nad i”. Pytanie: czy Barbara Labuda zaprzeczy, że w 1972 r. była uczestnikiem (członkiem) polskiej grupy IV Międzynarodówki w Paryżu i że wykonywała dla niej pewne zadania? Gorąca prośba o udzielenie odpowiedzi! Zaznaczmy, że nie wszyscy jej ówcześni znajomi z tego kręgu poszli jej drogą i zostali renegatami. I na dodatek — jeszcze żyją. (LFH) Numer 28 — wiosna–lato 2000 numerze 2 (4) pisma Przegląd ukazał się wywiad z Andrzejem Szczypiorskim — pisarzem, publicystą, działaczem PRL–owskiej opozycji, a zarazem niekwestionowanym autorytetem intelektualnym na polskich, liberalnych salonach. Dla środowisk zbliżonych do Gazety Wyborczej i Unii Wolności poglądy głoszone przez Szczypiorskiego w rozmowie z dziennikarzem Przeglądu mogą wydać się szokujące. Szczypiorski uderza w największą świętość polskiego uwolskiego inteligenta — w etos „wielkiego uzdrowiciela”polskiej gospodarki: Leszka Balcerowicza. Szczypiorski streszcza rozmowę, którą odbył niedawno z jakimś — tęskniącym za PRL–em — obywatelem naszego kraju. Domyślny dziennikarz wyraża przypuszczenie, że Szczypiorski miał okazję rozmawiać z typem homo sovieticus. Szczypiorski odpowiada jednak przekornie: „Mądrale od liberalnej teorii rynku o takich ludziach mówią, że stanowią oni świadectwo bolszewizacji umysłów, ponieważ człowiek powinien być wolny, a to oznacza, że sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Ale spójrzmy od innej strony. Otóż ten człowiek czuł się zagrożony, ponieważ państwo przestało wobec niego wypełniać swoje podstawowe obowiązki, które wcześniej jakoś tam wypełniało. Co więcej, niektórzy jego przedstawiciele często powtarzają, że oni w ogóle takich powinności wobec obywatela mieć nie powinni. Lecz jeśli tak, to nie dziwmy się, że to państwo znów tu i ówdzie traktowane jest jako czynnik obcy. Nie wolno od ludzi oczekiwać lojalności wobec państwa, które nie jest lojalne wobec obywateli”. Znamienne są rozważania Szczypiorskiego na temat przełomu roku 1989, który dokonał się pod hasłami „demokracji”i „wolności”. Szczypiorski dowodzi, że nie o taką wolność walczyli polscy robotnicy. „[…] polski rolnik był przyzwyczajony od lat do tego, że władza ludowa podejmowała go pod nogi i prosiła, żeby był łaskaw wyhodować kilka prosiaków. A kiedy on je wyhodował, to ta władza je od niego kupowała. Następnie traktorem wiózł zboże do elewatora. A tam czekali na niego z pieniędzmi. Dzisiaj przyjeżdża on do elewatora, a kierownik mu mówi: „Panie, my nie chcemy pańskiego zboża”. […] Państwo, do którego ten rolnik przyzwyczaił się przez prawie pół wieku, już nie istnieje. I ten rolnik ma podstawy dzisiaj mówić: „Po co mi taka wolność, przecież dziś jestem bardziej zniewolony niż wtedy. Wówczas się o mnie troszczono, a dziś?”Jeszcze bardziej do tamtego pań- W Dalej! 7 Lepiej późno niż wcale, panie Szczypiorski stwa przyzwyczajony jest, które już nie istnieje przyzwyczajony był robotnik. Miał on przez całe lata ten komfort, że jak dobrze tupnął, to sekretarze zlatywali ze stanowisk. Te fakty jeszcze mocniej przekonywały go, że stanowi on klasę rządzącą. W gruncie rzeczy, patrząc na to wszystko z perspektywy 20 lat, można dojść do wniosku, że „Solidarność”, która powstała w roku 1980, stanowiła dla robotników potężny oręż w ich walce o to, ażeby partia robotnicza wypełniła swoje zadania, żeby stała się prawdziwą partią robotniczą. Dzisiaj, z perspektywy tych 20 lat […] można jeszcze bardziej umocnić się w przekonaniu, że kiedy była ona ruchem 10 milionów Polaków, to wcale jej nie chodziło o wolny rynek, ale właśnie o uwłaszczenie mas. Czyli o to, co miało niegdyś stanowić Polskę Ludową”(podkreślenie redakcji). Następnie, przechodzi Szczypiorski do otwartej krytyki liberalizmu. „Nie można mówić o tym, że obniżenie podatków najbogatszym stworzy nowe miejsca pracy, w sytuacji, w której w czasie rządów AWS i UW, w ciągu ostatnich dwóch lat, bezrobocie zwiększyło się o 500 tys. ludzi. I o jakich miejscach pracy tu mowa? Rok temu tego bym nie powiedział, ale dziś powoli dojrzewam do opinii, że obecna polityka ekonomiczna prowadzi nas w ślepy zaułek. Wykrusza się moja wiara w koncepcje Balcerowicza. […] uporczywe trzymanie się liberalnych dogmatów nie prowadzi do niczego dobrego. […] Dlaczego polskie elity wybrały liberalizm? Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Pamiętam tylko nasze dyskusje, to był rok 1990, kiedy mówiłem, że nigdy nie wyrzekłem się swoich socjaldemokratycznych przekonań. Wtedy odpowiadał mi Jacek Kuroń. „Ja też jestem tego samego zdania — mówił — ale najpierw musimy zbudować kapitalizm”. Wtedy pomyślałem sobie: „On chyba ma rację”. […] Dzisiaj wiem, że to była iluzja. Bo cóż to znaczyło? Były wcześniej bzdury na temat budowy socjalizmu. Ta budowa trwała i nigdy się nie skończyła. Taką samą bzdurą jest opowiadanie o budowaniu kapitalizmu. […] Zapewne, z punktu widzenia rozwoju rynku, droga liberalna jest najpewniejszą drogą. Tylko że kosztuje ona wielkie ofiary”. Kapitalizm dokonał olbrzymich spustoszeń na polu kultury. W sytuacji, gdy estetyczne gusty kształtowane są przez rynek nie powinno dziwić, że poziom kulturalny społeczeństwa — przy jego ogólnym zubożeniu — systematycznie się obniża. Szczypiorski mówi dalej: „Przypominają mi się dziś moje rozmowy, które — jeszcze za PRL–u — prowadziłem z przyjaciółmi z Francji. Oni byli lewicowi i mówili: „Co pan tu opowiada o swoim zniewoleniu. Rynek — to dopiero jest piekło! Pan nie zaznał takiego piekła”. Trochę racji mieli… Proszę wejść dziś do księgarni. Ten zalew tandety, który leży na ladach księgarskich, zamula ludzkie mózgi. Ludzie to jednak kupują. Ale zawsze kupują to, co im się oferuje. Kiedyś kupowali jednak Balzaca i Stendhala. Bo takie książki kiedyś oferowały im wydawnictwa PRL–u”. Ewolucja polityczna Szczypiorskiego jest — można powiedzieć — znakiem czasu. Jest to — w obliczu kompromitacji neoliberalizmu — przykład ucieczki z tonącego okrętu. Jeżeli okazałoby się, że w ślad za Szczypiorskim pójdą inni niegdysiejsi apologeci kapitalistycznego reżimu, oznaczałoby to, że polski inteligent (jedyny potencjalny odbiorca książek Szczypiorskiego) dość ma już sojuszu z polskim burżua, którego interesów był dotąd tak zawziętym rzecznikiem. Im dłużej bowiem w Polsce budowany jest kapitalizm, coraz wyraźniejszym się staje, że znaczna część polskiej inteligencji — a to przecież ona w największym stopniu została uwiedziona przez Balcerowicza — nie ma w rzeczywistości żadnych wspólnych interesów z burżuazją. Tzw. inteligencji pracującej, nauczycielom, pracownikom naukowym itd. znacznie bliżej do zwykłych robotników — którzy, podobnie jak oni żyją ze sprzedaży własnej siły roboczej — niż do burżujów, którzy etos „polskiego demokratycznego inteligenta”mają głęboko gdzieś… F.N. Dalej! 8 Epitafium dla stalinowca marł Eugeniusz Szyr. Posypały się nekrologii. „Do końca wierny swoim ideałom”, „szlachetny człowiek lewicy”, „ostatni sprawiedliwy” – czytaliśmy w „Trybunie”i „Gazecie Wyborczej”. W ostatnim numerze PPSowskiego „Robotnika”znajduje się rozczulające wspomnienie o zmarłym niedawno Eugeniuszu Szyrze. Komplementowany jest w nim jako bohater i niezłomny lewicowiec. Zwłaszcza gloryfikowany jest jako były dąbrowszczak. Niestety wspomnienie to nie jest żartem! Eugenusz Szyr w Hiszpanii był oficerem politycznym. W PRL przez ponad 30 lat był członkiem KC PZPR, ministrem, wicepremierem itp. Należał do tzw. niezatapialnych, mimo jego pochodzenia nie ruszył go nawet marzec 1968 r. Redaktorom „Robotnika”zalecamy obejrzenie choćby filmu Kena Loacha „Ziemia i wolność”, by dowiedzieli się co robili stalinowcy w Hiszpanii. Można też polecić lekturę Z marca odbyla sie w Warszawie demonstracja na rzecz walki z dyskryminacja kobiet. Czlonkowie Nurtu Lewicy Rewolucyjnej byli tam, jak co roku, z ulotka nastepujacej tym razem tresci: 8 Feminizm ci tego nie powie… Rzeczywista walka z opresją kobiet musi oznaczać konfrontację z systemem kapitalistycznym. Byłaby to walka o bezpłatne przedszkola, bezpłatną służbę zdrowia (w tym bezpłatną aborcję), płatne urlopy macierzyńskie itd. Takie postulaty naruszają interesy panów tego społeczeństwa i państwa, pasożytów żyjących z pracy innych — burżuazji. Walka feministek z kulturowymi stereotypami i anty — kobiecymi przesądami uzasadnianymi religijnie jest zjawiskiem pozytywnym, lecz zupełnie nie wystarczającym do likwidacji opresji kobiet. Jest bowiem postawiona na fałszywej płaszczyźnie twierdzeń, że „wszyscy mężczyźni korzystają z opresji kobiet”. W rzeczywistości szary pracownik nie cieszy się, że jego żona kiepsko zarabia, bo uderza to w konsumpcję ich rodziny. Cieszy się natomiast burżuj — pracodawca kobiety. Walka z opresją kobiet nie może więc wypływać z urojonego przez feministki rzekomego „przyrodniczego konfliktu między kobietami i mężczyznami” Skuteczna walka o równość kobiet związana jest przede wszystkim z konfliktem między pracownikami a pracodawcami. I tej niepopularnej prawdy feministki (wyedukowane i zamożne panienki z klasy średniej) w swoich kolorowych żurnalach nie piszą… Tekst ubieglorocznej naszej ulotki byli uprzejmi rozpropagowac w swych artykulach w grudniu 1999 r. zarówno pan Rafal Ziemkiewicz na lamach „Gazety Polskiej”, jak i pani Agnieszka Wolk–Laniewska na lamach „Trybuny”. I tym ra(Red.) zem polecamy sie laskawej pamieci… Numer 28 — wiosna–lato 2000 „W hołdzie Katalonii”Georga Orwella. Z obu dzieł każdy średnio inteligentny odbiorca dowie się o tym, że klęska rewolucji hiszpańskiej była rezultatem polityki i zbrodni stalinowców. Czy wspaniali lewicowcy byli w PRL ministrami czy też jak Hass, Kuroń i Modzelewski siedzieli za rewolucyjny marksizm w więzieniu ? Hmm, odpowiedź na to pytanie nie jest chyba dla redaktorów „Robotnika”jasna. Na szczęście podręczniki licealne do historii zawierające informacje o rzeziach robotników w Poznaniu 1956 r. czy w grudniu 1970 r., mogą służyć pomocą w rozwiązaniu tej zagadki. Niestety zamieszczone w „Robotniku”wspomnienie należy uznać za smutny przykład politycznej głupoty i braku kręgosłupa moralnego niektórych jego redaktorów. Strach pomyśleć jakie epitafia szykuje „Robotnik”dla takich „lewicowców”jak Adam Humer, Helena Wolińska, czy Stefan Michnik. H.G. Słuszna uwaga gnieszka Wołk–Łaniewska niedawno napisała: „Popierając wojnę NATO z Jugosławią doskonała większość polskich polityków pozbawiła się możliwości wygłaszania wiarygodnie brzmiących nauk moralnych” (Wojna to wojna, Trybuna, nr 83 z 7 IV 2000). Odnosi się to, niestety również do, zapatrzonych w NATO, przywódców Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Odcięli się oni od grupki działaczy własnej partii, którzy wyjechali do bombardowanej przez samoloty NATO Jugosławii i powiedzieli odważnie, co myślą o tym akcie imperialistycznej agresji. (L.H.) A 9 kwietnia 2000 r. zmarł w wieku lat 83 Tony Cliff (Ygael Gluckstein). Smutna wiadomość z Londynu Był on założycielem i wieloletnim przywódcą Socialist Workers Party, obecnie największej organizacji trockistowskiej w Wielkiej Brytanii, i w ogóle w Europie Zachodniej. Był wybitnym marksistowskim teoretykiem (w szczególności twórcą teorii stalinizmu jako formy państwowego kapitalizmu), autorem rozlicznych prac historycznych (zwłaszcza biografii Lenina i Trockiego). Jakkolwiek redakcja „Dalej!”nie podziela wielu poglądów Cliffa to jednak wyraża szacunek dla wielu lat jego antykapitalistycznej działalności. Krytyczne wspomnienie o Cliffie ukaże się w następnym numerze „Dalej!” (Red.) Numer 28 — wiosna–lato 2000 Ostatnio z braku lepszego zajęcia wpatrywałem się w telewizor zastanawiając się, co nam dzisiaj pokaże nasza komercyjna telewizja. Oczywiście na początek zgrabna i młoda kobieta zastanawiała się jakim proszkiem wywabić plamy na bluzce „którą on tak lubi”. Potem dowiedziałem się, że żeby zostać zauważonym trzeba kupić Peugeota 206, i że wybudowano nowy dom wyposażony we wszelkie wygody, który będzie mógł przyjąć 20 (!?!) bezdomnych. Następnie: masowe zwolnienia gdzie to tylko możliwe i program publicystyczny, w którym poseł AWS przekonuje widzów, że popularność lewicy spadnie nieuchronnie, ponieważ wierzą w nią tylko ludzie starsi i niewykształceni, a młodzi i wykształceni już niedługo niechybnie rzucą się, aby poprzeć AWS, ZCHN i inne „jedynie słuszne”partie. Swoją drogą zacząłem się zastanawiać, co powiedziałby ten Pan gdyby przedstawić mu mój przypadek? Dlaczego jestem tak zajadłym zwolennikiem komunizmu? Przecież nigdy nie czerpałem i nie będę czerpał z tego żadnych korzyści, jestem młody i wykształcony, orientuję się dość dobrze w polityce i nie mam wypaczonego pojęcia na temat co dobre a co złe. Postaram się jednak podać kilka powodów, które wpłynęły u mnie, na taką, a nie inną orientację polityczną. Najłatwiej pokazać to na przykładzie zmian wraz z przewrotem w 89 roku. Biorąc pod uwagę pracę jako jeden z najważniejszych procesów kształtujących psychikę i postawę człowieka bardzo łatwo zauważyć zredukowanie pracownika do elementu, który powinien dać z siebie „x”przy kosztach równych „y”. W Polsce już zdążyliśmy zasmakować tego cudownego i sprawdzonego ustroju — kapitalizmu. Lecz dlaczego, jeżeli pewna część społeczeństwa uwielbia kombinować, zarabiać — często nie- Dalej! 9 Garść niepokornych przemyśleń uczciwie — wielkie pieniądze, to ja muszę w tym uczestniczyć? Czy zauważyliście, że wszelkie zmiany dostosowane są do najbogatszej warstwy? Załóżmy, że posiadasz tzw. malucha. Już niedługo nie będziesz nim jeździć. Czy będzie cię stać na stosowanie zimowych opon, czy twój samochód sprosta rozszerzonemu badaniu technicznemu, jakie będą już niedługo wprowadzone, czy będzie odpowiadać normom czystości spalin, jakie wprowadzono, ślepo wzorując się na Unii Europejskiej? Nawet, jeżeli ci się uda, to i tak w lato chcąc wyjechać nad morze wydasz pół skromnej pensji na paliwo, a drugie pół na płatne autostrady. Oczywiście prawica w tym miejscu zaraz zaprotestuje: przecież paliwo i tak jest o 40% tańsze niż w Unii (nieważne, że mieszkańcy Unii zarabiają za to 5 razy tyle), a autostradą możesz nie jechać tylko bocznymi drogami (a co byś chciał — plebs i bogaci razem?). Posiadacze samochodów o wartości powyżej kilkudziesięciu tysięcy i tak się tym nie martwią — stać ich na to. Dlatego bądź zadowolony, że jeszcze możesz się cieszyć dobrodziejstwem motoryzacji. Prawdopodobnie dla warstwy najniższej już niedługo nastaną czasy motoryzacyjnego analfabetyzmu. Podobne efekty już z resztą obserwujemy np. w szkolnictwie wyższym. Wprowadzane reformy przeważnie zawsze dotykają najniższe warstwy. Z drugiej strony liberalne zapędy Balcerowicza prowadzą do stałego ograniczania osłon socjalnych. Sytuacja ta przypomina klasę prowadzoną przez złego nauczyciela sugerującego się wynikami najlepszych uczniów, wskutek czego słabsi z dnia na dzień pozostają coraz bardziej w tyle…Ludzie biedni z pewnością zauważyli, że takie państwo, w którym większość dóbr znajduje się w posiadaniu nielicznej garstki bogaczy staje się coraz mniej ich państwem. W dzisiejszych czasach również ocena człowieka sprowadza się głównie do oceny jego portfela. Poznasz to po niskości ukłonów spotykanych ludzi. Jeżeli będą bardzo niskie to albo jesteś wartościowym człowiekiem albo bogatym (wtedy wartościowość nie jest już konieczna). Media zręcznie wykreowały stereotyp człowieka sukcesu, bogatego, posiadającego drogi dom i samochód, jacht i inne przedmioty świadczące o luksusie. Z drugiej strony człowiek biedny lub bezdomny przeważnie postrzegany jest jako nieudacznik, leń, czasami pijak. Zredukowanie człowieka i jego wartości do elementu chłodnej kapitalistycznej kalkulacji również łatwo wyjaśnić. Twój koszt jest przecież wyliczony — prawdopodobnie będziesz pracować jeszcze ok. x lat, do tej chwili zarobisz ileś pieniędzy, prawdopodobnie później statystycznie będziesz żył 2 lata na emeryturze (czynnik niezwykle interesujący dla towarzystw emerytalnych). Ostatnio obserwuję wśród ludzi pewnego rodzaju rozczarowanie. — Na pewno komuniści kiedyś mieli pewne przywileje, do których nie mieli dostępu zwykli ludzie, ale ci z koalicji kradną pełnymi garściami — powiedział mi niedawno znajomy z AWS. Tak długo nie będzie, to się musi niedługo zagotować, twierdzą inni. Czy naprawdę przyszłość może wyglądać inaczej? Oczywiście, że tak. Gdybym w to nie wierzył mój światopogląd nadawałby się do lamusa, a moje — jak to niektórzy mówią — uprawianie propagandy byłoby nikomu niepotrzebnym i szkodliwym robieniem wody z mózgu. Dlatego sądzę, że każdy, komu nieobce są takie lub, chociaż podobne antykapitalistyczne poglądy powinien dążyć do uczestniczenia i pracy politycznej w grupie ludzi, którzy myślą podobnie. Artur B. 10 Jednym z rezultatów wojny jest niewątpliwie wzmocnienie nienawiści wśród Rosjan do narodów kaukaskich. Krwawe akcje pacyfikacyjne sił rosyjskich wymierzone przeciwko Czeczeńcom przywołują pamięć o masowych deportacjach w czasie II wojny światowej. Tej karty historii z powodu kłamstw propagandy stalinizmu większość Rosjan niestety nigdy nie poznała. Gdy podróżowałem w ubiegłym roku po Rosji, zwykli Rosjanie z którymi rozmawiałem ciągle wierzyli, że Czeczeni byli deportowani w czasie II wojny światowej ponieważ rzekomo mieli przejść na stronę Niemców. Poważne prace naukowe obalające ten pogląd do dziś dnia nie zaistniały w świadomości rosyjskiego społeczeństwa. Proces restauracji kapitalizmu spowodował m.in. spadek nakładów poważnej literatury politologicznej i tym samym osłabił odkłamywanie w świadomości społecznej mitów i kłamstw upowszechnianych przez stalinowski reżim. Kiedy rozmawiałem z rosyjskimi intelektualistami o poważnej roli Czeczeńców w walce z kontrrewolucyjną armią Denikina byli zadziwieni. Dla nich Czeczeńcy byli po prostu reakcyjną rasą. Większość Rosjan odczuwa satysfakcję widząc pokonanych czeczeńskich wrogów i odczuwając siłę własnego narodu. Ale uczucia te wydają się przejściowe i zapewne miną gdy zrozumieją oni, że nie odnieśli żadnych realnych korzyści z rzezi narodu czeczeńskiego. Wręcz przeciwnie — międzynarodowy obraz Rosji nabrał wskutek tej okrutnej wojny czarnych barw. Szczególnie wśród narodów byłego ZSRR i Europy Wschodniej. Z nimi zaś rosyjska klasa pracownicza powinna odbudować więzi solidarności i współpracy! Jak na razie głównymi profitentami wojny są rosyjscy politycy wzbogacający się na ruinach państwowej własności. Są wśród nich zarówno ludzie prezydenta Władimira Putina jak i ich wątpliwi krytycy reprezentowani przez komunistów Ziuganowa. Komuniści Ziuganowa podobnie jak i inne liczące się partie polityczne w Rosji, nie zaprotestowali przeciwko wojnie. Można alegorycznie powiedzieć, że Putin i Ziuganow podali sobie ręce nad ruinami Czeczenii. Bez wątpienia to właśnie Dalej! Numer 28 — wiosna–lato 2000 Stolica Czeczenii została zdobyta, a wśród jej ruin pozostała tylko garstka mieszkańców. Opór niepodległościowych sił czeczeńskich sprowadza się tylko do walki partyzanckiej. Rosyjscy politycy mogą już dokonać wstępnego bilansu wojny. Kto skorzystał na wojnie w Czeczenii? rozbudzony przez Putina szowinizm przyniósł mu zwycięstwo w prezydenckich wyborach. Zmęczeni zapaścią ekonomiczną ludzie „kupili”jego wizerunek jako silnego człowieka mogącego przywrócić siłę Rosji. Wszędzie, gdzie jest kapita lizm, jest nacjonalizm. Jego funkcja jest zawsze taka sama — odwrócić uwagę ludzi od ka pitalistycznej nędzy, bezrobo cia i niesprawiedliwości, i skie rować ich frustrację przeciwko innemu narodowi. Wbrew krokodylim łzom wylewanym nad tragedią mordowanych Czeczeńców również zachodni imperialiści zyskali na wojnie w Czeczenii. Zachodni biznesmeni nie ukrywają już swojego entuzjazmu dla Putina, dawnego aparatczyka KGB — człowieka oferującego perspektywę stabilności, a tym samym bezpieczną drogę dla prokapitalistycznych reform w Rosji. Można tu zauważyć jak brak współczucia dla ludzkiego cierpienia jest najlepszą kwalifikacją dla obrońcy kapitalizmu. Gerry Foley autor jest redaktorem pisma lewicowego pisma amerykańskiego „Socialist Action”. Poniżej zamieszczamy tekst ulotki na temat wojny czeczeńskiej rozdawa- nej przez członków NLR na Uniwersytecie Warszawskim. Buzek, Putin, Maschadow — podobne nacjonalistyczne zbiry Szajka AWS zapewnia o swoim współczuciu dla cierpiących Czeczeńców. Pokazuje to tylko jej hipokryzję. Poparcie dla Czeczeńców jest tylko wyrazem antyrosyjskiego nacjonalizmu AWS nie zaś uznania prawa narodów do wolności. Dla Kurdów cierpiących w należącej do NATO Turcji AWS nie ma już takiej sympatii. Putin dzięki nakręceniu spirali nacjonalizmu i zwycięskiej wojnie objął urząd prezydenta. Maschadow przy okazji walki o wolność Czeczeńców narzucił im antydemokratyczny i opresyjny, klanowo — islamski reżim. Wszędzie, gdzie jest kapitalizm, jest nacjonalizm. Jego funkcja jest zawsze taka sama — odwrócić uwagę ludzi od kapitalistycznej nędzy, bezrobocia i niesprawiedliwości, i skierować ich frustrację przeciwko innemu narodowi. Organizatorem i profitentem nacjonalizmu jest zawsze burżuazja. Nacjonalizm (brednie o wspólnym narodowym interesie) to instrument jej ideologicznego panowania. Jak długo będzie trwał kapitalizm, tak długo będą się wydarzały rzezie takie jak w Kosowie, Kurdystanie, Czeczenii. My trockiści jako jedyni konsekwentnie odrzucamy wszelkie nacjonalistyczne i rasistowskie twierdzenia. Przyłącz się do naszej walki o demokratyczny socjalizm! Nurt Lewicy Rewolucyjnej Dalej! Numer 28 — wiosna–lato 2000 akłady samochodowe FSO — obecnie Daewoo — są świetnym przykładem obrazującym „dobrodziejstwa” kapitalizmu. Jeszcze 10 lat temu, u schyłku PRL, sytuacja pracowników FSO była nieporównywalnie lepsza niż dziś, po dekadzie kapitalistycznej transformacji. Nowy właściciel FSO rozparcelował strukturę zakładów na bardzo wiele spółek. Umożliwiło to rozbicie wielkich central związkowych — z którymi pracodawcy musieli się przecież liczyć. W mniejszych zakładach dyrekcja ma niemal nieograniczone możliwości narzucania pracownikom swej woli — małe organizacje związkowe mają minimalną możliwość wpływania na cokolwiek. Większość ośrodków wczasowych należących do FSO — z których swego czasu mogli korzystać pracownicy z ich rodzinami — została wyprzedana bądź rozparcelowana. Dopłaty do wczasów pracowniczych, obiadów itd. zostały zminimalizowane. Większości pracowników nie stać obecnie na kolonie dla dzieci czy wczasy. 11 Dobrodziejstwa kapitalizmu w FSO Z W Daewoo nagminnie łamane są prawa pracownicze. Obecnie toczy się w sądach kilkaset spraw przeciwko Daewoo. Koreańska dyrekcja — w obliczu narastających problemów finansowych koncernu Daewoo w skali światowej — usiłuje robić sobie różne oszczędności na pracownikach. W niektórych spółkach proponuje się zatrudnionym pracę za mniejszą pensję, albo zwolnienie. 10 lat temu w FSO pracowało ok. 12–13 tys. osób. Dzisiaj zatrudnionych jest nie więcej niż 6,5 tys. Sytuacja materialna pracowników Daewoo pogarsza się z roku na rok. Korupcja głównych central związkowych uniemożliwia w praktyce skuteczną walkę w obronie praw pracowniczych. Ludzie są rozgoryczeni. Narzekają na kapitalizm, ale nie widzą dla niego alternatywy. No cóż, lata „realnego socjalizmu”, czyli zdeformowanego państwa robotniczego — pomimo społecznych zdobyczy tego okresu — zrobiły swoje. Biurokracja Prawicowa bajka o czerwonym radykale Gdyby uwierzyć prawicowym mediom, należałoby uznać PPS i jej Wodza — Ikonowicza za radykałów, którzy walczą o władzę dla robotników. Naszym zdaniem prawicowe media kłamią również na ten temat. I trzeba uznać, że jest to kłamstwo niezwykle użyteczne stalinowska — jakkolwiek musiała się liczyć z robotnikami — skompromitowała idee socjalistyczne w oczach społeczeństwa. Swego czasu, w 1995 roku, zanim FSO wpadło w ręce Daewoo, lewicowa grupa pracowników do której należał również niżej podpisany usiłowała przekształcić FSO w spółkę pracowniczą (akcjonariat pracowniczy). Rozdawaliśmy ulotki i gazetki popularyzujące tę ideę. Istniała wtedy szansa wniesienia do Sejmu ustawy o utworzeniu w FSO akcjonariatu pracowniczego. Jak wiadomo, nic z tego nie wyszło. Można jednak odnotować pewien pozytywny efekt naszej ówczesnej walki. Kiedy usiłowaliśmy powołać do życia spółkę pracowniczą, dyrektor FSO wezwał niespodziewanie przedstawicieli wszystkich związków zawodowych i podpisał z nimi — korzystny dla pracowników — pakt socjalny. M. G., pracownik Daewoo NATO, PPS nie ośmieliła się głosować przeciwko wstąpieniu Polski do tego Paktu. Wkrótce potem zaś mogliśmy obserwować w TV „humanitarne bombardowania”Światowego Żandarma w Jugosławii. Ikonowicz był oczywiście im przeciwny… bo na szczęście nie musiał zrobić dla socjalistycznych ideałów nic więcej niż tylko gardłować. Klika Ikonowicza nie jest oczywiście godna socjalistycznych dla kapitalizmu tj. dla burżujów, kleru, generałów i…… samego Czer- ideałów pod jakie się podszywa. Chce ona tylko zbić polityczny kapi- wonego Piotrka, któremu kłamstwo to napędza młodych radykal- tał na ludzkim nieszczęściu. Cechy osobiste Ikona nie są w 1% tak nych chłopaków do rozklejania ulotek i plakatów. W rzeczywistości ważne jak cechy polityczne tegoż jako przywódcy lewicowej partii. PPS jest partią wysługującą się burżuazji. Każde państwo kapitali- Choć Ikonowicz lubi grzmieć na socjalliberalne SLD, to prawda jest styczne stara się mieć tego rodzaju agenturę, bo zajmuje ona to miej- taka, że różni go od Millera tylko retoryka i to, że chce mieć własną sce na scenie politycznej, które w przeciwnym razie zajęłaby partia będąca realną opozycją wobec rządów burżuazji. Celem PPS jest tworzenie złudzeń, że jest ona partią mogącą przeciwdziałać nędzy powodowanej przez kapitalistyczny system. wodzowską partię. Niestety Ikonowicz i spółka nie odejdą sami na śmietnik historii, wszak cenią sobie lokajowanie polskiej burżuazji. Szajka Piotrka to oszuści pracowniczych mas. Ma być to piorunochron dla systemu ściągający niezadowolenie wy- Jednym z ważnych zadań trockistów jest pokazywanie bezczel- zyskiwanych. Piorunochron oczywiście w pełni bezpieczny dla bur- nego fałszu kierownictwa PPS. Ikonowicz jest tylko politycznym żujów. W rzeczywistości bowiem, nawet jeśli w sytuacji wielkich cienkim Bolkiem, i jeśli SLD nie przygarnie go litościwie na swoje li- protestów robotniczych PPS doszłaby do władzy… zdradziłaby na- sty, to przepadnie on w następnych wyborach z kretesem. Natomiast tychmiast pracowników. Tego dowodzi ponad 100 letnia historia tej z pomocą prawicowych mediów udaje mu się oszukać wielu warto- partii. Ta historia w każdym ważnym dla prawdziwych socjalistów momencie pełna jest zdrad kierownictwa PPS. W 1918 r. PPS rozbiła rady robotnicze i przyzwoliła na rządy burżuazji! W 1920 r. poparła na- ściowych ludzi lewicy. Nasza krytyka Ikonowicza nie zmienia faktu, że będziemy współpracować z tymi działaczami PPS, którzy wraz z nami będą chcieli naprawdę walczyć o socjalizm. Z tymi, którzy nie cjonalistyczną histerię i nie pomogła wkraczającej Armii Czerwo- chcą, aby PPS był POLSKĄ PARTIĄ SYMULANTÓW. Z tymi, którzy nej! Nawet ostatnio mogliśmy obserwować hipokryzję szefów PPS. nie chcą być jedynie świtą kacyka Ikona. Mimo gardłowania przez lata przez Piotra Ikonowicza przeciwko Adam Kaczyński Dalej! 12 CZUJNY POSEŁ SLD, PROFESOR TADEUSZ IWIŃSKI K iedyś porzucił chemię, by studiować nauki polityczne. W latach 1974–1990 wykładał je w partyjnym szkolnictwie wyższym w Warszawie (Wyższa Szkoła Nauk Społecznych przy KC PZPR, następnie Akademia Nauk Społecznych). Inaczej niż wielu jego kolegów z tych uczelni i w ogóle z PZPR, Iwiński nie jest jakąś chorągiewką na wietrze. Skoro z pism towarzysza Stalina dowiedział się, że najgorszym i najniebezpieczniejszym wrogiem lewicy i w ogóle ludzkości jest trockizm, ową prawdę również obecnie konsekwentnie głosi, nie zważając na niebezpieczeństwa, jakie mu za to mogą grozić. Kiedy więc we wrześniu 1999 r. Komisja Polityczna Zgromadzenia Euro- pejskiego rozpatrywała raport „Zagrożenia dla demokracji ze strony partii i ruchów ekstremistycznych”, pouczył ją, iż w Polsce skrajna prawica nie jest groźna, a uwagę należy zwrócić na „ekstremizm lewicowy — anarchistyczny i trockistowski” (Gazeta Wyborcza z 27 IX 1999). Iwiński nie przejął się tym, że ktoś wytknął mu w Trybunie (nr 231 z 2–3 X 1999), iż „takim postawieniem sprawy niewielu pozyska dla SLD. Na pewno zaś przyczyni się do tego, że w wyborach część zwolenników lewicy pozostanie w domu”. Do Iwińskiego nie przemówił ten oportunistyczny argument. Jest on w końcu człowiekiem zasad i jako taki pozostaje wierny wskazaniom „wodza postępowej ludzkości”– Józefa Stalina. Polscy faszyści — won z Białorusi!!! marca br., w 82 rocznicę niepodległości Białorusi, odbyła się w Mińsku demonstracja zorganizowana przez białoruskich nacjonalistów. Na zaproszenie Białoruskiego Frontu Narodowego — antyrosyjskiej organizacji o prohitlerowskim, kolaboranckim rodowodzie — przybyła na demonstrację delegacja polskich faszyzujących mętów z Ligi Republikańskiej. Białoruska milicja rozpędziła demonstrację, a przy okazji poturbowała niedoszłych polskich „wyzwolicieli”Białorusi spod „rosyjskiego panowania”. Polska prasa bezwarunkowo wstawiła się za pokrzywdzonym liderem Ligi Republikańskiej, Mariuszem Kamińskim, którego dyplomatycznego paszportu nie raczyła uwzględnić białoruska milicja. Kamiński z grupą innych zatrzymanych wywieziony został kilka kilometrów za Mińsk, skąd musiał wracać na piechotę. Niezorientowanym czytelnikom przypominamy, że Mariusz Kamiński to prawicowy oszołom, zagorzały lustrator, paradujący niekiedy w towarzystwie polskich wyznawców Adolfa Hitlera. (W ubiegłym roku w towarzystwie skinheadów z NOPu lżył uczestników 1 majowego pochodu w Warszawie.) Dla polskiej, burżuazyjnej prasy był to oczywiście doskonały pretekst do eskalacji anty–Łukaszenkowskiej nagonki. W poprzednim numerze Dalej! pisaliśmy o rzeczywistym podłożu „demokratycznej”kampanii przeciwko 25 Numer 28 — wiosna–lato 2000 Kiedy więc redaktor pisma Lewą nogą, autor polskiej części aneksu do wspomnianego raportu, Antysemityzm bez Żydów, Stefan Zgliczyński, na wystąpienie Iwińskiego zareagował listem otwartym, zatytułowanym Rasizm poprawny politycznie (Gazeta Wyborcza, nr 3, z 5 I 2000), szanowny pan profesor dał mu zdecydowaną odprawę. Zarzucił aneksowi, że „Wyraźnie marginalnie potraktowano [w nim] ekstremizmy lewicowe”. A że jest erudytą, wspomniał też o „starej francuskiej maksymie, że „skrajności się przyciągają”– także te anarchistyczne i trockistowskie”(Gazeta Wyborcza, nr 4 z 6 I 2000). W taki oto sposób, pojętny uczeń Stalina okazuje się zarazem polskim patriotą — dba, by UOP czegoś nie przegapił i dyskretnie wskazuje mu „obiekty do rozpracowania”. (L.H.) Łukaszence. Wyraziliśmy stanowisko, że przeciwnicy Łukaszenki spod znaku „demokracji”i „niepodległości Białorusi”są w istocie rzecznikami interesów białoruskich elementów prokapitalistycznych i zachodniego imperializmu, który podporządkował sobie politycznie wszystkie kraje regionu poza Jugosławią i Białorusią. Prawicowi przeciwnicy Łukaszenki stanowią poważne zagrożenie dla białoruskich robotników i chłopów. Dążą oni do zakończenia (a w zasadzie rozpoczęcia) procesu restauracji kapitalizmu na Białorusi — oddania tego kraju na pastwę zachodniego kapitału. Plany te maskowane są — jak zwykle — demokratycznymi frazesami. Realizacja tego czarnego scenariusza pociągnie za sobą materialną polaryzację białoruskiego społeczeństwa — wzbogacenie się nielicznych białoruskich elit kosztem zubożenia białoruskich pracowników, z których znaczna część z pewnością straci pracę. Dobrodziejstwa restauracji kapitalizmu możemy podziwiać na przykładzie Polski, gdzie 51 % społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego (apologetom polskiego kapitalizmu radzimy ruszyć tyłki kilkadziesiąt kilometrów za Warszawę), a także Rosji, Rumunii, Czech, Słowacji, Jugosławii itd. Trockiści wzywają białoruskich robotników do walki na dwa fronty — przeciwko prokapitalistycznej opozycji anty–Łukaszenkowskiej i niedemokratycznemu reżimowi Łukaszenki. Alternatywą dla Łukszenki jest demokracja pracujących, a nie kapitalistyczne zniewolenie w imię dobrobytu nowych burżuazyjnych elit! Andrzej Nowakowsk Numer 28 — wiosna–lato 2000 Dalej! John Lennon trockistą ! C zy John Lennon był trockistą? Wiele wskazuje, że tak właśnie było. W lutym burżuazyjna prasa na całym świecie relacjonowała informacje zebrane na ten temat przez MI5 i FBI a więc angielskie i amerykańskie służby specjalne. Materiały tych służb zostały upublicznione po wielu latach walki prawnej stoczonej przez profesora historii z Kalifornii Jona Wienera. John Lennon był oczywiście człowiekiem pełnym sprzeczności. Był rockową gwiazdą i multimilonerem, zarazem jednak trudno nie odmówić wielu jego utworom antysystemowego wydzwięku. W jego piosenkach choćby takich jak „Working Class Hero”, „Power to the People”, „Sunday Bloody Sunday”, „Imagine”pobrzmiewają idee antyreligijne, antykapitalistyczne, antynacjonalistyczne, pragnienie sprawiedliwszego świata. Jak wiele milionów współczesnych mu młodych ludzi Lennon zradykalizował swoje poglądy widząc bezmiar zbrodnii dokonywanych przez Amerykanów w Wietnamie. Jego polityczna ewolucja nie zakończyła się przy tym na etapie hipisowskiej subkultury i potępieniu odległej wojny. Lennon był wstrząśnięty brutalnością brytyjskiej policji i wojska w Irlandii Północnej. Jej symbolem na zawsze pozostanie Bloody Sunday (krwawa niedziela) czyli 30 stycznia 1972 r. gdy brytyjscy żołnierze zabili 14 nieuzbrojonych irlandzkich demonstrantów. Lennon powiedział wtedy: „Jeśli miałbym wybierać między Irlandzką Armią Republikańską a brytyjską armią, jestem po stronie IRA”. (Jak wiadomo, do dziś trwa brytyjska okupacja Irlandii Północnej zaś główną angielską siłą polityczną występującą przeciwko temu jest radykalna lewica.) Lennon, przeciwstawiając się nacjonalistom w swojej ojczyźnie, brał udział w demonstracjach na rzecz wycofania brytyjskich oddziałów z Irlandii Północnej. Już wcześniej, pod koniec lat 60–tych, Lennon nawiązał kontakty z działaczami największej wówczas brytyjskiej organizacji trockistowskiej — Workers Rewolutionary Party (Rewolucyjnej Partii Robotniczej). Przekazał na jej działalność olbrzymią sumę 45 tys. funtów (obecnie równowartość 400 tys. funtów). Hojnie wspierał również lewicowe antykapitalistyczne pismo „Red Mole” („Czerwony Kret”). Najbardziej polityczny utwór Lennona „Working Class Hero”(„Bohater Klasy Robotniczej”) miał powstać właśnie dla Workers Revolutionary Party. Lennon śpiewa w nim: „Oni nienawidzą Cię jeśli jesteś mądry i gardzisz głupotą. Tak długo jak będziesz tak cholernie zwariowany nie będziesz przestrzegał ich zasad. Być bohaterem klasy robotniczej to jest coś”(They hate you if you’ re clever and despise a fool. Till you’re so fucking crazy you can’t follow their rules. A working class hero is somthing to be”. W 1972 roku Lennon przeniósł się do Nowego Yorku i zaczął oddalać się polityki, czy też redukować ją do indywidualnych i naiwnych artystycznych demonstracji — przedstawień swoich miłosnych aktów z Yoko Ono w nowojorskich hotelach. Problemem stały się dla niego również narkotyki i inne kobiety. Czuł się osaczony kontrolą ze strony FBI. Mimo tej depolityzacji źle czując się w roli milionera do końca życia starał się patrzyć na świat oczyma zwykłych ludzi. Gdy okazuje się, że, ktoś taki jak Lennon był związany z trockistowską partią polityczną trudno nie poczuć się raźniej w naszej walce. Patrząc na bezideowość, konsumpcjonizm i egoizm, tworzone przez kapitalistyczną kulturę, trudno nie pomyśleć sobie o ideałach naszego ruchu, że „to jest coś”. H.G. 13 SZCZYT RADYKALNEJ LEWICY W LIZBONIE marca przedstawiciele radykalnej lewicy z kilku krajów Europy spotkali się w Lizbonie, w cieniu szczytu Wspólnoty Europejskiej. Gospodarzem spotkania był portugalski Blok Lewicy. Celem konferencji była wymiana idei dotyczących kontynentalnej współpracy przeciwko „Europie kapitału”. Partie uczestniczące w konferencji mimo wywodzenia się z różnych lewicowych tradycji wyrażały wspólny opór przeciwko neoliberalnej ofensywie Wspólnoty Europejskiej. W konferencji udział wzięli przedstawiciele Rewolucyjnej Ligi Komunistycznej (LCR, francuska sekcja IV Międzynarodówki), Czerwono — Zielonego Sojuszu (Dania), Szkockiej Partii Socjalistycznej (trockiści), Czerwonego Sojuszu Wyborczego (Norwegia), Partii Demokratycznego Socjalizmu (Niemcy), Galicyjskiego Frontu Nacjonalistycznego (Hiszpania), katalońskiej Lewicy Republikańskiej (Hiszpania), Przestrzeni Alternatywnej (Hiszpania), Partii Wolności i Solidarności (Turcja). Głównym tematem dyskusji była ofensywa europejskich rządów przeciwko prawu do pracy. Wedle przedstawicieli Bloku Lewicy 50 % miejsc pracy w Portugalii to prace doraźne. Według LCR wśród nowych miejsc pracy we Francji prace krótkoterminowe stanowią 80%. Wielu uczestników podkreślało, że w centrum ogólnoeuropejskiej współpracy zebranych powinno znaleźć się zagwarantowanie prawa do pracy i minimalnej płacy. W innej dyskusji skupiono się na kwestiach opresji narodowej w Europie (Galicja, Katalonia, Baskonia, Szkocja, Irlandia Północna, itp.) Spotkanie było ważnym krokiem na drodze do odnowienia kontaktów między radykalnymi socjalistycznymi ruchami w Europie. Wszyscy jego uczestnicy wyrazili nadzieję na dalszą współpracę. Iggy Kim 22 Dalej! 14 Na RE KL AM A początku lutego partia konserwatywna uformowała rząd w koalicji z Partią Wolności Jorga Haidera, która uzyskała w ostatnich wyborach 25 % głosów. Partia Haidera jest partią skrajnej prawicy o rozbudowanej retoryce antyimigranckiej i nacjonalistycznej. Sam Haider znany jest ze swoich wypowiedzi, w których z sympatią przywoływał czasy nazizmu. Powstanie rządu z udziałem Haidera wywołało głosy protestu w całej Europie i masowe demonstracje protestacyjne w Austrii. Przykładowo w demonstracji 19 lutego wzięło udział 300 tys. uczestników. Demonstrowali oni na Placu Bohaterów, na którym w 1938 r. Hitler ogłosił przyłączenie Austrii do Niemiec. Była to największa demonstracja w historii Austrii. Antyhaiderowskie demonstracje zjednoczyły różne siły polityczne od lewicowych liberałów przez zielonych, socjaldemokratów, związkowców po skrajną lewicę. Już przed 19 lutego dochodziło do demonstracji, w których uczestniczyło od 3 tys. do 9 tys. osób. 18 lutego miał miejsce strajk uczniów szkół średnich. 10 tys. młodzieży wzięło udział w ulicznej demonstracji. W wiedeńskich protestach uczestniczyły też grupy lewicowców z innych krajów np. członkowie włoskiej Partii Demokratycznej Lewicy (postkomuniści), włoskiej Komunistycznej Odbudowy, niemieckiego Rewolucyjnego Związku Socjalistycznego (niemiecka sekcja IV Międzynarodówki). Kanclerz czarno — niebieskiego (haiderowsko — konserwatywnego) rządu Wolfgang Schussel usiłował pomniejszać znaczenie demonstracji. Mówił o niej jako „ostatnim oddechu”lewicy pokolenia ‘68 (do którego dołączyło „pokolenie Internetu”). Sekretarz generalny Partii Wolności Peter We- Numer 28 — wiosna–lato 2000 Antyfaszystowski internacjonalizm przeciwko austriackim faszystom stenthaler skupił swoje ataki na socjaldemokratach i związkowcach oskarżając ich o prowadzenie polityki na ulicach, i o demonstrowanie ramię w ramię z przedstawicielami radykalnej lewicy z całej Europy. Jorg Haider rozpoznany 19 lutego we włoskiej restauracji w Wiedniu, musiał uciekać pod ochroną policji. Nie odważył się też pokazać na regionalnej konferencji Wspólnoty Europejskiej, i by uciec przed protestami poleciał aż do Kanady. Uciążliwe i deprecjonujące są też dla nowego austriackiego rządu protesty ze strony polityków Unii Europejskiej. Na spotkaniu ministrów pracy i polityki socjalnej w Lizbonie austriacki minister został demonstracyjnie zignorowany przez swoich kolegów. Lamentom austriackiej rządowej telewizji nie było końca. W wielu stolicach Europy odbyły się demonstracje przeciwko Haiderowi. W Warszawie koalicja lewicowych grup (z Organizacją Młodzieżową Unii Pracy na czele), zorganizowała taką demonstrację 25 marca. W pochodzie z Placu Zamkowego do ambasady USA wzięło udział kilkaset, głównie młodych, osób. Demonstranci protestowali przeciwko Haiderowi, ale też przeciwko polskim faszystom z Narodowego Odrodzenia Polski (NOP). Pod ambasadą USA demonstranci wyrazili swój sprzeciw przeciwko niesprawiedliwemu wyrokowi śmierci wobec Mumi Abu Jamala. Ten lewicowy czarnoskóry aktywista od wielu lat przebywa w celi śmierci w USA. Wyrok przeciwko niemu opiera się na sfałszowanych przez policję dowodach, co potwierdzają nawet burżuazyjne organizacje praw człowieka takie jak Amnesty International. Wanda Mioduszewska Poniżej zamieszczamy tekst ulotki rozdawanej przez członków NLR na demonstracji 25 marca. Szowinizm — narzędziem rządzących. Narodowy szowinizm od dawien dawna służy klasom rządzącym do ogłupiania pracujących i utrzymywania ich w stanie politycznej bierności i lojalności. Wskazanie kozła ofiarnego w postaci konkretnej mniejszości narodowej czy etnicznej skutecznie odwraca uwagę społeczeństwa od rzeczywistych problemów i antagonizmów. Sprawia, że część ludzi pracy, zamiast walczyć o godne warunki życia i zniesienie wszelkich form wyzysku i ucisku, koncentruje się na problemach urojonych i pozornych. W okresach kryzysu kapitalizmu, w warunkach radykalizacji nastrojów społecznych kapitaliści uciekają się do otwartego popierania organizacji ziejących nienawiścią narodową i rasową. Taka jest geneza niemieckiego i włoskiego faszyzmu. Faszyści — wrogami ludzi pracy i wszystkich uciskanych. Mimo tragicznej lekcji historycznej jaką był Holocaust, rozmaite formy szowinizmu, rasizmu i nacjonalizmu pływają w politycznych rynsztokach, by co jakiś czas wydostawać się na powierzchnię. Faszyści Numer 28 — wiosna–lato 2000 Dalej! Antykapitalistyczna lewica w Portugalii jednoczy szeregi 29–30 stycznia blisko 1000 aktywistów zebrało się w głównej sali uniwersytetu w Lizbonie aby założyć nową formację polityczną Bloco de Esquerda czyli Blok Lewicy. Zjazd założycielski Bloku był wydarzeniem medialnym. Przyjęto w czasie jego trwania statut, program i wybrano kierownictwo. Choć Blok jest ciągle niewielką siła polityczną, jego powstanie łamie monopol polityczny Portugalskiej Partii Komunistycznej na reprezentowanie w tym kraju niesocjaldemokratycznej lewicy. Blok założyły trzy partie lewicy: Związek na Rzecz Demokracji Ludowej (UDP, eks–maoiści), Rewolucyjna Partia Socjalistyczna (PSR, portugalska sekcja IV Międzynarodówki) i Polityka XXI. Mimo, że projekt zjednoczenia trzech partii, które założyły Blok był rozważany od 1991 r., to dopiero sukcesy w wyborach do parlamentu europejskiego i parlamentu portugalskiego w 1999 r. sprawiły, że jedność tych organizacji stała się faktem. W jesiennych wyborach do portugalskiego parlamentu Blok Lewicy zdobył 2,5 % głosów (130 tys. głosów). Taki wynik oznacza podwojenie poparcia dla radykalnej lewicy w Portugalii w stosunku do czerwcowych wyborów w tym kraju do parlamentu europejskiego, kiedy to Blok Lewicy poparło 60 tys. wyborców. Do parlamentu portugalskiego weszło 2 przedstawicieli Bloku — jeden z UDP i jeden z PSR. (W Portugalii istnieją względnie korzystne warunki dla sukcesów wyborczych radykalnej lewicy ze względu na proporcjonalny system wyborczy.) Struktura nowego ugrupowania jest złożona. Tworzące je partie nadal będą istniały, będą miały własną prasę i komórki. Natomiast członkostwo w Bloku jest indywidualne. Blok prowadzi działalność polityczną jako całość, jego parlamentarzyści reprezentują Blok, a nie współtworzące go partie. Kierownictwo Bloku składa się na zasadach parytetu zarówno z członków partii, jak i bezpartyjnych. Wszyscy jego członkowie wybierani są przez zjazd Bloku. Ci którzy są popierani przez partie, również muszą być wybrani na zjeździe. — jako ruch opierający się przede wszystkim na drobnej burżuazji — są wrogami organizacji pracowniczych, związków zawodowych, a także wszelkich partii i ruchów lewicowych. Dążą do wzmocnienia państwa — które jest politycznym narzędziem wyzyskiwaczy — i zaprowadzenia rządów silnej ręki. Marzą o państwie policyjnym, w którym nie ma miejsca na jakąkolwiek formę samoorganizacji ludzi pracy. Nacjonalizm służy im za ideologię, która ma spajać wyzyskiwanych i wyzyskiwaczy w jedną całość. W rzeczywistości, żadna ideologia nie zasłoni sprzeczności interesów pomiędzy klasami. Może natomiast służyć do podporządkowania pracujących kapitalistom. Nie wierzymy w „antyfaszyzm”szefów UE. Obecnie europejska burżuazja, za pośrednictwem swoich przedstawicieli (takich jak Blair czy Schroeder) lamentuje z powodu politycznych sukcesów Le Pena i Haidera. Nie dajmy się na to nabrać. Kiedy rządzący uznają, że leży to w ich interesie, poprą Haidera, tak, jak przed kilkudziesięciu laty niemieccy kapitaliści poparli Hitlera. Walka z szowinizmem narodowym oznaczać dzisiaj musi nie tylko sprzeciw wobec szerzenia się organizacji o charakterze faszystowskim, lecz także opór wobec rozszerzającej się na Wschód rasistowskiej Unii Europejskiej, której włodarze robią wszystko, by maksymalnie uszczelnić granice, a zarazem pozbyć się „nieproszonych gości”. Jedność ludzi pracy i wszystkich uciskanych bez względu na narodowość i kolor skóry — jedyną skuteczną bronią w walce z międzynarodowym systemem kapitalistycznego wyzysku!!! Precz z patriotyczno–narodową demagogią ogłupiającą pracujących!!! Nurt Lewicy Rewolucyjnej 15 Wedle prowizorycznych szacunków, w styczniu Blok posiadał około 1600 członków w 15 (na 20) portugalskich województw. Zjazd przebiegał w oparciu o bardzo demokratyczne zasady. Każdy, kto wstąpił do Bloku co najmniej na tydzień przed zjazdem, miał możliwość zabierania głosu, głosowania, kandydowania na zjeździe. Artykuł 1 przyjętego statutu głosi: „Nasz ruch broni perspektywy socjalizmu jako wyrazu wyzwoleńczej walki ludzkości przeciwko wyzyskowi i opresji”. W programie Blok określił się jako „uniwersalistyczna lewica bazująca na solidarności”. Wyrażając radykalny sprzeciw wobec globalizacji określono ją jako „cywilizację niesprawiedliwości”. W programie odrzucono wizję Europy rynkowej przeciwstawiając jej wizję kontynentu bazującą na pełnym zatrudnieniu i Konwencji Praw Człowieka. Zdecydowanie wysunięto również hasło pełnej sekularyzacji portugalskiego państwa, co związane jest z presją Kościoła katolickiego w Portugalii na życie publiczne. Opowiedziano się za legalizacją aborcji i karalnością przemocy domowej przeciwko kobietom. W dyskusji odrzucono socjaldemokratyczne poprawki zgłoszone przez mniejszościową grupę z organizacji Polityka XXI. Wyłonione kierownictwo Bloku zyskało poparcie 85 % obecnych. W kierownictwie zasiada 40 % kobiet. Francois Vercamen Autor jest członkiem władz IV Międzynarodówki. Redakcja: Życzymy naszym portugalskim towarzyszom dalszych sukcesów. Z uwagą będziemy obserwować ich poczynania i informować o nich naszych czytelników. Ubiegłoroczne sukcesy wyborcze trockistów we Francji i Portugali pokazują towarzyszom z innych krajów, że są możliwości politycznych sukcesów antykapitalistycznej lewicy. Kolejną próbą sił będą wybory samorządowe w Londynie, które odbędą się na początku maja. W wyborach tych lewica Partii Pracy i trockiści zjednoczeni w London Socialist Alliance usiłować będą pozyskać tę część elektoratu Partii Pracy, która jest zawiedziona liberalnym kursem rządu Tony’ego Blaira. 16 arksizm nie jest pierwszym w historii projektem społeczeństwa bezklasowego — społeczeństwa opartego na egalitarnych zasadach podziału dóbr, pozbawionego materialnych nierówności między ludźmi. Przed Marksem powstało wiele — mniej lub bardziej fantastycznych — pomysłów, doktryn i utopii, których wspólnym mianownikiem była — rozmaicie interpretowana — idea równości społecznej. Niektórzy myśliciele socjalistyczni odwoływali się do humanitarnych uczuć bogaczy, licząc, że dzięki ich pomocy uda im się zrealizować swoje społeczne idee. W pierwszej połowie XIX wieku powstawały liczne komunistyczne kolonie, „falanstery” itd. w których wcielano w życie projekty ich założycieli. M Socjalizm jako świadomy czyn pracujących Przełom jakiego dokonali Marks i Engels polegał na powiązaniu idei socjalistycznych z wzrastającym w siłę ruchem robotniczym, na wykazaniu, że socjalizm może zostać urzeczywistniony wyłącznie jako świadomy czyn samowyzwalającej się klasy robotniczej. Twórcy naukowego socjalizmu dowiedli, że „istnienie klas związane jest tylko z określonymi fazami historycznymi rozwoju produkcji” (Marks, List do Weydemeyera). Wykazali, że kapitalizm — podobnie jak poprzednie formacje dziejowe — nie jest ostatecznym ustrojem społecznym, że związany jest z określonym etapem w rozwoju materialnych sił wytwórczych i w pewnym momencie załamie się pod presją narastających wewnętrznych sprzeczności i naporem rewolucyjnego ruchu robotniczego — ustępując miejsca socjalizmowi. Tym samym, klasy społeczne — wytwór rozpadu pierwotnego społeczeństwa bezklasowego — zanikną: wszyscy ludzie będą zarówno wytwórcami, jak i kolektywnymi właścicielami społecznego majątku. To jednak, czy tak się stanie w rzeczywistości zależeć będzie nie tyle od parametrów ekonomicznych, ile od zdolności światowej klasy pracowniczej do przejęcia władzy, a zatem także od jej świadomości i politycznej samoorganizacji. Socjaliści nie siedzą zatem z założonymi rękami i nie czekają aż kapitalizm sam się załamie, tylko usiłują organizować ludzi pracy pod hasłami antykapitalistycznymi i rewolucyjnymi — budują rewolucyjną partię pracowniczą. Dlatego Marks i Engels byli nie tylko teoretykami, ale i praktykami — działaczami międzynarodowego rewolucyjnego ruchu robotniczego. Dalej! Numer 28 — wiosna–lato 2000 Marksizm — historia pewnej idei W okresie II Międzynarodówki (1889–1914) marksizm stał się „oficjalną” teorią ruchu robotniczego. Odwołujące się do nauki Marksa i Engelsa partie socjaldemokratyczne wzrastały w siłę, ruch socjalistyczny stawał się stopniowo ruchem masowym, zrzeszającym tysiące działaczy robotniczych. Wraz z umasowieniem ruchu — w warunkach względnej poprawy położenia klasy robotniczej — w partiach socjaldemokratycznych zaczęły nasilać się głosy postulujące rewizję myśli Marksa w kierunku oportunistycznym. Próbowano ogołocić marksizm z tego, co było jego najistotniejszym elementem — z walki o przejęcie władzy przez klasę robotniczą. Biurokracja ruchu robotniczego — która zdążyła się już „przyzwyczaić” do kapitalizmu — nie była zainteresowana eskalacją walki rewolucyjnej. Wyrazem tych oportunistyczno–biurokratycznych tendencji były teorie Edwarda Bernsteina, który przeciwstawił marksowskiemu programowi rewolucji socjalistycznej postulat reformy socjalnej. Wykazywał, że kapitalizm powoli przezwycięża swoje wewnętrzne sprzeczności, w związku z czym, teoria Marksa o narastaniu wewnętrznych sprzeczności kapitalizmu jako przesłance przewrotu socjalnego okazała się niesłuszna. Dewizę swoją streścił Bernstein w następujących słowach: „Cel ostateczny, czymkolwiek by był, jest dla mnie niczym, ruch — wszystkim”. Szerzenie się takich poglądów wśród funkcjonariuszy ruchu robotniczego wywołało gwałtowne reakcje ze strony konsekwentnych marksistów. Róża miała rację Róża Luksemburg demaskowała teorię Bernsteina, jako próbę wyrzeczenia się przez socjaldemokrację socjalizmu i „uczynienia reformy socjalnej ze środka walki klas jej celem”. Róża Luksemburg protestowała przeciwko przeciwstawianiu reformy socjalnej rewolucji. Pisała: „Reforma socjalna czy rewolucja? Czyż socjaldemokracja może być przeciwna reformie socjalnej? Albo czy może ona rewolucję, obalenie istniejącego ustroju, które jest jej celem ostatecznym, przeciwstawiać reformie socjalnej? Oczywiście, że nie. Przeciwnie, dla socjaldemokracji codzienna praktyczna walka o reformy socjalne, o popra- wę położenia ludu pracującego jeszcze na gruncie istniejącego ustroju społecznego, o instytucje demokratyczne stanowi jedyną drogę umożliwiającą kierowanie proletariacką walką klasową i osiągnięcie ostatecznego celu — zdobycie władzy politycznej i zniesienie systemu pracy najemnej” (Róża Luksemburg, Reforma socjalna czy rewolucja?). Nierozerwalny związek między reformą socjalną a rewolucją socjalną w praktyce politycznej socjaldemokracji — podkreśla Luksemburg — wyraża się w tym, że walka o reformę socjalną jest dla niej środkiem, przewrót socjalny natomiast — celem. Róża Luksemburg dowodzi ponadto, że teorie Bernsteina o zdolności kapitalizmu do „przystosowania się” i harmonijnego i bezkryzysowego rozwoju mają się nijak do rzeczywistości. Historia przyznała rację Róży. Dwie XX–wieczne wojny światowe dowiodły słuszności alternatywy: „socjalizm albo barbarzyństwo”. Dwie, rozpoczęte w samym sercu Europy, krwawe orgie były wytworem wewnętrznych sprzeczności imperializmu — który sam jest produktem określonego szczebla koncentracji kapitału. Niepohamowana pogoń za zyskiem, zacięta walka o podział rynków zbytu i podporządkowanie sobie narodów, znajdujących się na niższym poziomie rozwoju, przez główne mocarstwa i bloki imperialistyczne — to wszystko nie daje się oddzielić od, znajdującego się w fazie imperialistycznej, kapitalizmu. Zagadnienie imperializmu zostało teoretycznie rozwinięte przez Lenina Powiązał on politykę imperialistyczną, prowadzoną przez główne mocarstwa kapitalistyczne, z określonym stadium rozwoju kapitalizmu. Dowiódł, że w najwyżej rozwiniętych krajach kapitał zaczyna „dusić się” w granicach rynku narodowego. Burżuazja tych krajów zmuszona jest umacniać swoją pozycję prowadząc politykę imperialnej ekspansji. Koncentracji kapitału towarzyszy zjawisko monopolizmu. Największe „rekiny” dzielą się rynkami na drodze umowy. Ceny ustalane są nie przez tzw. rynek, lecz przez monopolistów, którzy stopniowo eliminują konkurencję ze strony mniejszych jednostek kapitału. Większe koncerny, trusty pochłaniają mniejsze itd. Epoka ta charakteryzuje się także znacz- Numer 28 — wiosna–lato 2000 nym wzrostem kapitału finansowego względem kapitału produkcyjnego. Największe zyski osiąga się nie dzięki inwestowaniu w produkcję, lecz poprzez dokonywanie finansowych machinacji na giełdach. W obronie marksizmu Lenin był jednym z tych działaczy międzynarodowej socjaldemokracji, którzy podjęli zdecydowaną walkę z oportunistycznym skrzydłem ruchu robotniczego. Na gruncie rosyjskim rewizjonizm przybrał postać ekonomizmu i mienszewizmu. Walce z ekonomizmem poświęcił Lenin broszurę Co robić? „Ekonomiści” postulowali koncentrowanie się na żywiołowej walce ruchu robotniczego, ogniskującej się wokół kwestii ekonomicznych. Przeciwni byli wychodzeniu do robotników z hasłami politycznymi. Lenin argumentował, że ekonomiczna walka, sprowadzająca się do żywiołowo wybuchających strajków, sama w sobie nie prowadzi do socjalizmu. Niezbędne jest wnoszenie do tego ruchu świadomości socjalistycznej i rewolucyjnej, wykazywania robotnikom konieczności przejęcia przez nich władzy. I to jest naczelne zadanie partii socjaldemokratycznej. Bez zorganizowania robotników pod sztandarem rewolucji socjalistycznej ruch robotniczy nie wzniesie się ponad poziom związków zawodowych. Geneza kierunku mienszewickiego sięga II Zjazdu Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji, który odbył się w roku 1903. Na zjeździe tym doszło do rozłamu na mienszewików i bolszewików. Najistotniejszą — historycznie — rozbieżnością między tymi kierunkami był stosunek do rewolucji burżuazyjnej i socjalistycznej. Mienszewicy głosili konieczność sojuszu socjaldemokracji z liberalną burżuazją, pod hegemonią tej drugiej. Celem tego sojuszu miało być dokonanie rewolucji burżuazyjno–demokratycznej, w trakcie której proletariat odgrywałby rolę zaledwie pomocniczą. Rewolucja burżuazyjna miała przyczynić się do rozwoju kapitalizmu w Rosji. Rewolucję socjalistyczną odkładali mienszewicy na bliżej nieokreśloną przyszłość. Najdowcipniejsze w tym wszystkim było to, że mienszewicy częstokroć powoływali się na Marksa, uzasadniając swój reformistyczny program. Bolszewicy przeciwstawiali mienszewikom koncepcję przejęcia władzy przez proletariat i sprzymierzone z nim chłopstwo, celem dokonania przewrotu demokratycznego (koncentrującego się na kwe- Dalej! stii agrarnej i obaleniu stosunków feudalno–pańszczyźnianych) i przygotowania gruntu pod przewrót socjalistyczny. Zwalczali pomysły jakichkolwiek sojuszy z burżuazyjną demokracją. Z koncepcją tą nie do końca zgadzał się Trocki, który przeciwstawił jej teorię rewolucji permanentnej. Trocki nie zgadzał się, że konieczne jest rozbicie rewolucji na dwa etapy: 1) demokratyczny — „rewolucyjno–demokratyczna dyktatura proletariatu i chłopstwa” (demokratyzacja stosunków politycznych i ekonomicznych w granicach prywatnej własności środków produkcji) i 2) socjalistyczny — wywłaszczenie burżuazji i budowa społeczeństwa socjalistycznego. „Bez względu na to, pod jakim znakiem teoretycznym proletariat znajdzie się u władzy, nie będzie mógł zaraz, w pierwszym dniu, nie zetknąć się z zagadnieniem braku pracy. […] Proletariat, posiadający władzę, będzie musiał natychmiast […] wpisać zabezpieczenie bytu bezrobotnych na rachunek państwa. To z kolei wywoła natychmiast potężny wzrost walki ekonomicznej i potężne strajki […] Kapitaliści zaś odpowiedzą robotnikom […] zamknięciem fabryk. […] Co zrobi rząd robotniczy wobec zamkniętych fabryk? Będzie musiał otworzyć je i podjąć na nowo produkcję na koszt państwa. Ależ to będzie droga do socjalizmu!?” (Trocki, W czym się różnimy?). „Perspektywę rewolucji permanentnej można streścić następująco: całkowite zwycięstwo rewolucji demokratycznej w Rosji jest możliwe jedynie pod postacią dyktatury proletariatu opartej na chłopstwie. Dyktatura proletariatu, która niechybnie postawi na porządku dnia nie tylko zadania demokratyczne, ale również zadania socjalistyczne, stanie się jednocześnie silnym bodźcem dla międzynarodowej rewolucji socjalistycznej. Tylko zwycięstwo proletariatu na Zachodzie uchroni Rosję przed burżuazyjną restauracją i zapewni możliwość doprowadzenia budowy socjalizmu do końca” (Trocki, Trzy koncepcje rewolucji rosyjskiej). Wspólnym mianownikiem koncepcji Lenina i Trockiego był sprzeciw wobec sojuszy z liberalną burżuazją — i to radykalnie odcinało obydwa te stanowiska od mienszewizmu. 1905 rok — „odkrycie” rad Istotnym sprawdzianem politycznym dla wszystkich kierunków politycznych w Rosji była rewolucja roku 1905. Przyczyniła się ona do krystalizacji poszczególnych nurtów socjalistycznych, czyniąc sy- 17 tuację na lewicy bardziej przejrzystą. Podczas gdy bolszewicy usiłowali doprowadzić rewolucję demokratyczną do końca (tj. znacznie dalej niż było to korzystne dla liberalnej burżuazji), mienszewicy jedynie skradali się — przeskakiwali z nogi na nogę, nie chcąc rozdrażnić demokratycznie nastrojonego mieszczaństwa. Mienszewicy nie byli w stanie połapać się w sytuacji. Dynamika rozwoju rewolucji była dla nich czymś tajemniczym, rewolucyjne wrzenie mas robotniczych nie mieściło się w ich teorii. Największą zdobyczą roku 1905 było „odkrycie” rad, jako najdogodniejszej formy sprawowania władzy przez robotników. II Międzynarodówka faktycznie rozpadła się w wyniku wybuchu I wojny światowej, kiedy to główne partie socjaldemokratyczne — wbrew wcześniejszym internacjonalistycznym deklaracjom — poparły swoje rządy, przystępujące do imperialistycznej rzezi. Walka z socjalszowinizmem stanowiła w tym okresie kamień probierczy marksizmu. Rewolucyjno–internacjonalistyczne skrzydło II Międzynarodówki — wobec ostatecznej kompromitacji tej organizacji — powołało do życia III Międzynarodówkę. III Międzynarodówka kształtowała się pod wpływem doświadczeń władzy rad w Rosji, w okresie zwycięstwa Rewolucji Październikowej i jej obrony, a także rewolucyjnego wrzenia w Europie (i nie tylko). Rewolucja Październikowa — przejęcie władzy politycznej przez rady robotnicze i chłopskie — stanowić miała pierwszy krok w procesie budowy społeczeństwa socjalistycznego. Naturalną konsekwencją przewrotu październikowego była nacjonalizacja przemysłu — przejęcie kapitalistycznych przedsiębiorstw na własność państwa robotniczego. Rewolucja dowiodła, że demokracja stworzona przez robotników jest o wiele bardziej demokratyczna od tzw. demokracji parlamentarnej. Z drugiej strony, rewolucja od samego początku zagrożona była ze strony sił prokapitalistycznych, które robiły wszystko, by podkopać fundamenty panowania ludzi pracy. Wojna z obcymi interwentami i Białymi stanowiła poważny sprawdzian dla rosyjskich robotników (i sprzymierzonych z nimi chłopów). Władza radziecka wyszła z tej konfrotacji zwycięsko. Zwycięstwo nad siłami kapitalistyczno–obszarniczej reakcji zostało jednak drogo okupione… Losy rewolucji rosyjskiej były ściśle związane z rewolucją światową. Porażka rewolucji światowej musiała, w dalszej 18 perspektywie, oznaczać porażkę rewolucji rosyjskiej — zdawali sobie z tego sprawę wszyscy poważni marksiści. Władza rad — największe osiągnięcie październikowego przewrotu — zaczęła się „kurczyć” pod naporem wzrastającej w siłę biurokracji. Ogrom zniszczeń wojennych w Rosji (w wyniku I wojny światowej, a następnie walki z zagraniczną interwencją i Białymi), społeczne i ekonomiczne zacofanie (pogłębiane koniecznością przystosowania dużej części przemysłu do potrzeb wojennych), wykrwawienie rosyjskiego proletariatu i jego awangardy — czynniki te stanowiły podłoże procesów biurokratycznego wyrodnienia państwa radzieckiego. Degeneracji rosyjskiej rewolucji można się było przeciwstawić wyłącznie poprzez polityczne zaktywizowanie resztek proletariatu, wciągnięcie jak najszerszych jego warstw w proces sprawowania władzy i budowania zrębów nowego społeczeństwa. Skupiona wokół Trockiego Lewa Opozycja starała się wyrwać rosyjskich robotników z politycznego letargu, przełamać ich polityczną bierność. Nie udało się jednak tego dokonać. Kształtująca się warstwa biurokracji, w kilka lat po śmierci Lenina uporała się z Trockim, wydalając go z ZSRR. Stalinizm — cała władza w ręce… biurokracji Stalinowski reżim stanowił zaprzeczenie elementarnych zasad socjalizmu. Jego destrukcyjne działanie przejawiało się zarówno w polityce wewnętrznej jak i zagranicznej. Wraz z powiększającym się materialnym uprzywilejowaniem biurokracji — pasożytującej na pozostałych warstwach społeczeństwa radzieckiego — narastały społeczne dysproporcje i nierówności. Po demokracji robotniczej — stanowiącej istotę rewolucji — zostały jedynie pozbawione treści rytuały. Policyjny terror, wymierzony we wszystkie warstwy społeczeństwa — także w samą biurokrację — paraliżował wszelką oddolną inicjatywę. Jednocześnie, biurokracja — chociaż nie była jeszcze w stanie przeciąć pępowiny łączącej ją, mimo wszystko, z proletariackim przewrotem społecznym i ukształtowanymi na jego gruncie stosunkami produkcji — nabierała coraz bardziej burżuazyjnych manier. Polityka zagraniczna radzieckiej biurokracji przynosiła równie katastrofalne efekty. Partie kominternowskie przekształcały się stopniowo z rewolucyjnych partii robotniczych w sekciarskie agentury, strzegące geopolitycznych interesów Dalej! Moskwy. O ile w czasach Lenina i Trockiego naczelną dyrektywą polityki zagranicznej państwa radzieckiego było wspieranie rewolucji światowej — pomoc robotnikom krajów kapitalistycznych w ich zmaganiach z burżuazją — w czasach Stalina obowiązywał dogmat „budowy socjalizmu w jednym kraju”. Kontrrewolucyjna polityka międzynarodowa Kremla — dyplomatyczne gierki i biurokratyczne kalkulacje, nie uwzględniające interesów światowego proletariatu — stanowiła jeden z głównych czynników paraliżujących rozwój walki klasowej w Europie i na całym Świecie. Światowy ruch robotniczy pozbawiony został reprezentującego jego historyczne interesy kierownictwa. Znajdował się on między młotem zbankrutowanego reformizmu a kowadłem — podszywającego się pod marksizm–leninizm — stalinizmu. W tej sytuacji, konieczne było podjęcie wysiłku odnowy ruchu robotniczego — odrodzenia go na zdrowych podstawach rewolucyjnego marksizmu. Do tego, nieodzowne było odcięcie go socjalszowinistycznego i stalinowskiego plugastwa. Próbę tę podjął Trocki i jego zwolennicy. W 1933 r. wysunął on postulat proletariackiej rewolucji politycznej wymierzonej w rządzącą w ZSRR warstwę biurokracji. Rewolucja ta oznaczałaby powrót do Października i władzy rad — powrót do demokracji robotniczej i budowy socjalizmu, w ścisłym związku z rewolucją światową. Trockiści gotowi byli — w przypadku kontrrewolucyjnego zagrożenia — bronić społecznego, antykapitalistycznego przewrotu, jaki dokonał się w Rosji w wyniku Rewolucji Październikowej, a który nie został jeszcze obalony przez biurokrację. Jakkolwiek biurokracja zdradziła, podeptała i splugawiła rewolucję i jej ideały, to jednak nie zdołała jeszcze przywrócić stosunków kapitalistycznych w miejsce — stworzonych przez rewolucję — skolektywizowanych form własności (choć zrobiła bardzo wiele w tym kierunku). Trockiści byli jedynymi rzeczywistymi obrońcami społecznych zdobyczy ludzi pracy osadzonych na gruncie niekapitalistycznych stosunków produkcji i gospodarki planowej. Zdobyczy tych broniliby niezależnie od postawy samej biurokracji. Ostateczne zerwanie ze stalinizmem nastąpiło zarówno na gruncie rosyjskim jak i międzynarodowym. W 1938 roku powołano do życia IV Międzynarodówkę. Dokument założycielski tej organizacji — tzw. Program przejściowy — jest jednym z głów- Numer 28 — wiosna–lato 2000 nych dokumentów programowych dzisiejszego marksizmu. Współczesny marksizm Współczesny rewolucyjny marksizm nawiązuje do tradycji politycznych wypracowanych przez działaczy lewicy II Międzynarodówki, przez III Międzynarodówkę — ściśle biorąc jej pierwsze lata (kiedy była międzynarodową partią rewolucyjnego ruchu robotniczego, a nie federacją podporządkowanych radzieckiej biurokracji klik) — i strategii antystalinowskiego marksizmu, wypracowanej przez Trockiego i innych działaczy IV Międzynarodówki. Wbrew popularnym opiniom, że marksizm się zdezaktualizował, uważamy, że jest dziś aktualny bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Cały XX wiek jest najlepszym dowodem na to, że ludzkość nie jest w stanie harmonijnie rozwijać się na podstawach kapitalistycznych. Pod powierzchnią kapitalistycznej propagandy sukcesu kryją się głębokie sprzeczności. Walka w łonie światowej klasy rządzącej o podział rynków i zysków kosztowała naszą planetę miliony ludzkich istnień. Widmo nowego holocaustu cały czas wisi w powietrzu — światowy imperializm zdolny jest do najgorszych okrucieństw w imię nieustannej ekspansji i pogoni za zyskiem (najlepszym dowodem — agresja na Jugosławię). Trockiści — w odróżnieniu od rozmaitych nurtów stalinowskich czy poststalinowskich — nie byli zaskoczeni upadkiem stalinizmu w skali światowej. Od kilkudziesięciu lat powtarzali — za Trockim — że: albo klasa robotnicza w biurokratycznie zwyrodniałych państwach robotniczych odbierze władzę z rąk biurokracji i otworzy drogę do budowy socjalizmu (rewolucja polityczna) albo biurokracja „wyemancypuje się” od krępujących ją więzów państwa robotniczego (brak możliwości swobodnej akumulacji kapitału) i obali gospodarkę planową z jej społecznymi zdobyczami, przekształcając się (oczywiście nie cała) w nową klasę rządzącą — burżuazję. Upadek zdegenerowanych/zdeformowanych państw robotniczych (a ściśle: państw biurokratycznych ukształtowanych na gruncie przewrotu antykapitalistycznego) stanowił olbrzymią porażkę mas pracujących tych krajów. Restauracja kapitalizmu w jego najdzikszej postaci doprowadziła do dramatycznej pauperyzacji społeczeństw Europy Środkowej i Wschodniej — do coraz większego rozdźwięku Numer 28 — wiosna–lato 2000 pomiędzy tymi, którym udało się wzbogacić (burżuazja i wysługujące się jej tzw. „klasy średnie”) i tymi, którzy zostali zmuszeni do życia w nędzy. Porażka ta, która była zarazem porażką międzynarodowej klasy robotniczej, nie spowodowała jednak załamania ruchu trockistowskiego, tak jak przyczyniła się do rozkładu nurtów poststalinowskich. Trockiści byli na ten wariant od dawna przygotowani. Nędza, bezrobocie i rozmaite patologie, związane z przywróceniem kapitalistycznego plugastwa na obszary, z których kapitalizm został wcześniej wyparty sprawia, że klasa robotnicza tych krajów — jakkolwiek początkowo pokładała pewne iluzje w gospodarce rynkowej — staje się coraz bardziej antykapitalistyczna. Zadanie marksistów polega obecnie na skierowaniu powszechnej wśród robotników niechęci do liberalizmu (w Polsce: wrogości do Balcerowicza i rządu Unii Wolności i AWS) na tory walki klasowej — walki z burżuazją o panowanie polityczne i społeczne. Dlatego trockiści są stale obecni na wszelkich demonstracjach związkowych i protestach pracowniczych. Uczestnicząc w tych walkach staramy się zarazem odciągnąć robotników od narodowego populizmu, który szerzony jest w środowiskach pracowniczych przez rozmaite agentury burżuazji. Czy kapitalizm ma na to jakąś odpowiedź? Powiększanie się obszarów nędzy ma jednak miejsce nie tylko w byłych krajach „realnego socjalizmu”. Narastające rozwarstwienie społeczne — w skali światowej — jest zjawiskiem, na które kapitalizm nie ma żadnej odpowiedzi. Postępująca globalizacja ekonomiczna owocuje globalnym bezrobociem i błyskawicznym wzrostem materialnych dysproporcji między ludźmi. Światowe organizacje zajmujące się problemami populacji ludzkiej alarmują, że niebawem stosunek ilości pracujących do ogólnej liczby zdolnych do pracy będzie wynosił 1 do 5. Obszary nędzy powiększają się w tempie dramatycznym — i to nie tylko w krajach Trzeciego Świata. Widoczne jest to także w Polsce, gdzie ponad 50 % ludzi — w wyniku kapitalistycznych przemian — żyje poniżej minimum socjalnego. Nędza od wielu lat obecna jest w najwyżej rozwiniętych krajach świata. Miliony dzieci w najpotężniejszym mocarstwie kapitalistycznym, w USA, głoduje, wegetując na ulicy, w tekturowych pudełkach. Podziem- Dalej! ne miasta, koczujących w kanałach bezdomnych, trwale wpisały się pejzaż amerykańskich aglomeracji miejskich. Widok szukających resztek jedzenia w pojemnikach na śmieci biedaków niemile kontrastuje z nowoczesnymi biurowcami, pełnymi uśmiechniętych panów w garniturach i krawatach. Tymczasem przeciętny mieszkaniec Polski wyobraża sobie, że Ameryka wygląda jak w serialu „Beverly Hills 90–210”. W Europie — wraz ze wzrostem bezrobocia i ogólnego zubożenia — postępuje tymczasem demontaż tzw. państwa socjalnego. Zdobycze wywalczone przez europejski ruch robotniczy w ciągu minionych dziesięcioleci są obecnie likwidowane m.in. przez rządzących socjaldemokratów. Europejska burżuazja nie ma już straszaka w postaci Związku Radzieckiego i nie musi już przekupywać robotników ze strachu przed „widmem komunizmu”. Nawet z pozoru olbrzymie zwycięstwa ruchu robotniczego, takie jak skrócenie czasu pracy we Francji (35–godzinny tydzień pracy) okazują się jedynie oszustwami. Francuska burżuazja powetowała sobie tę stratę zaostrzeniem kontroli pracowników i niekorzystnym dla nich rozłożeniem czasu pracy. Pracodawcy dowolnie rozkładają te 35 godzin na poszczególne dni, nie licząc się z potrzebami pracowników. Okazało się również, że skróceniu czasu pracy nie towarzyszy znaczący spadek bezrobocia. Koledzy francuskich socjaldemokratów w Anglii i w Niemczech prowadzą tymczasem politykę, której nie powstydziliby się rasowi liberałowie. Gabinet Tonego Blaira prowadzi zasadniczo taką samą politykę jak poprzedni gabinet Torysów. Natomiast rządy SPD w Niemczech dla robotników okazały się jeszcze gorsze od rządów chadeków. Koncepcja „trzeciej drogi” wytyczonej przez Blaira i Schroedera jest w rzeczywistości zwykłym liberalizmem okraszonym demokratyczna retoryką. Socjalizm — jedynym antidotum na kapitalistyczne barbarzyństwo Historia dowiodła, że wszelkie projekty reformowania kapitalizmu, w kierunku lewicowym skazane są — w dłuższej perspektywie — na porażkę. Socjaldemokraci, którzy w kilku powojennych dekadach mówili o budowaniu „państwa socjalnego” dzisiaj są gorącymi rzecznikami jego likwidacji, w imię modernizacji kapitalizmu. W obliczu ostatecznej kompromitacji socjaldemokracji — która już nawet nie próbuje osłaniać swoich zdrad lewicową 19 retoryką — coraz bardziej widoczne jest, że alternatywą dla dzikiego, neoliberalnego kapitalizmu nie jest jakiś łagodniejszy jego wariant, lecz tylko — marksistowski projekt przebudowy społeczeństwa w kierunku likwidacji klas i nierówności materialnych między ludźmi. Tylko postulowane przez marksistów uspołecznienie produkcji — poddanie środków wytwarzania oddolnej kontroli wszystkich pracujących — może uwolnić ludzkość od nędzy i narastającego rozwarstwienia społecznego (które to zjawiska nasilają się obecnie niezależnie od wahań koniunktury ekonomicznej). Tylko demokratyczne planowanie może wyeliminować plagę bezrobocia, z którą światowy kapitalizm — system, w którym produkuje się wyłącznie dla osiągnięcia zysku — nigdy nie będzie sobie w stanie poradzić. Tylko ustrój społeczny, w którym jedynym kryterium produkcji są potrzeby ludzkie (a nie pogoń za zyskiem) jest w stanie w racjonalny sposób podzielić społecznie niezbędny czas pracy na wszystkich członków społeczeństwa. Marksiści zawsze uważali, że o tym, co i jak się produkuje powinni decydować ci, którzy są zarazem wytwórcami i konsumentami. Demokratyczne planowanie możliwe będzie jednak dopiero wtedy, gdy polityczna władza skupiona zostanie w rękach oddolnych, demokratycznych organów — rad delegatów pracowniczych. Inspiracją są dla nas doświadczenia Komuny Paryskiej, rosyjskich rad delegatów robotniczych, które w 1917 roku przejęły władzę w tym kraju (rady, na wzór rosyjskich sowietów, powstawały w tym czasie także w innych krajach, np. w Polsce) a także rewolucji hiszpańskiej. Pracujący — uczestnicząc w procesie ekonomicznego planowania — z pewnością popełnią wiele błędów. Lepiej jednak popełniać błędy na własny rachunek, niż być permanentnie okradanym przez kogoś, kto w kapitalistycznym „wyścigu szczurów” okazał się sprytniejszy i bardziej bezwzględny. Tylko w społeczeństwie, w którym warunki materialnego bytu wszystkich jego członków są zabezpieczone przez odpowiednie instytucje, kiedy nie muszą oni nieustannie konkurować z innymi, byle tylko utrzymać swoją pozycję społeczną — ludzie będą mieli możliwość harmonijnego, wielokierunkowego rozwoju własnej osobowości. O takie społeczeństwo walczą rewolucyjni marksiści. Florian Nowicki Surrealizm w służbie rewolucji wojna światowa była dla wielu młodych ludzi szokiem. Doświadczyli okrucieństwa jakie wcześniej znali tylko z epatujących przemocą książek. Widzieli śmierć swoich rówieśników, którzy ginęli w bezsensownej, podsycanej nacjonalizmem walce. Byli jednocześnie świadkami rewolucji proletariackiej, która na sztandarach miała wypisane hasła pokojowe i społeczne. Wydarzenia w Rosji pozwoliły wielu otrząsnąć się z powojennego kryzysu wartości. Artyści prowadzący rewolucję w sztuce, widzieli też potrzebę przeprowadzenia jej w stosunkach społecznych. W początkowej fazie wielkie zasługi w propagowaniu idei komunizmu mieli — obok futurystów — surrealiści. Poglądy polityczne nadrealistów były najszerzej prezentowane na łamach, wydawanych przez nich pism. Pierwszym poważnym pismem surrealistów–rewolucjonistów był utworzony w 1925r. “La Revolution Surrealiste”(P. Naville, A. Breton). W numerze pierwszym zamieszczono na okładce zdjęcie G. Berton, zabójczyni prawicowe- I Apel do czytelników alej! jest najlepszym pismem radykalnej lewicy w Polsce. Wychodzi od 1991 roku. Staramy się informować zarówno o walkach klasowych w Polsce, jak i śledzić problemy międzynarodowego ruchu pracowniczego i socjalistycznego. Dalej! utrzymuje się jedynie z wpływów z kolportażu i datków czytelników. Każde wsparcie finansowe pomoże w naszych staraniach o złamanie monopolu burżuazyjnych mediów. Przekazy pocztowe prosimy kierować na adres redakcji. D go bojówkarza (z organizacji Action Francaise). Obok znajdują się fotografie członków kolektywu redaktorskiego. Projekt okładki miał dać wyraz bezwzględnie antyprawicowym poglądom autorów. Gdy w niektórych środowiskach lewicowych pomysł ten wzbudził sprzeciw, artyści konsekwentnie bronili swego „manifestu”. W artykułach wyraźne są też akcenty antyklerykalne i antynacjonalistyczne. W obliczu wojny w Maroku, surrealiści podpisują się pod antynacjonalistycznym manifestem „Revolution encore et toujour”. Większą, oczywiście, część każdego numeru zajmowały materiały dot yczące problemów sztuki nadrealnej. Drugim, niezwykle ciekawym i bardzo ważnym pismem jest wychodzące od 1930r. „Le Surrealisme au service de la Revolution”. Autorzy postawili przed sobą niezwykle trudne zadanie. Usiłowali pogodzić indywidualność i twórczą wolność kreacji z partyjną dyscypliną. Ich pragnieniem było stworzenie takich założeń surrealizmu, by mógł on bez przeszkód łączyć się — zarówno w sztuce, jak i w życiu — ze sprawami rewolucji socjalnej i związanymi z nią wyrzeczeniami. Z powodu konfliktów wewnątrz grup artystycznych, oba pisma przestały się ukazywać, lecz członkowie kolektywów redaktorskich w dalszym ciągu angażują się w życie polityczne. Andre Breton wystąpił w obronie Lwa Trockiego, gdy ten wygnany z ZSRR spotyka się z odmową prawa pobytu we Francji. Przystąpił też aktywnie do prac antyfaszystowskiego „Contre Ataque”. W 1938 r. odwiedził Trockiego w Meksyku, gdzie dwa lata później współorganizował międzynarodową wystawę surrealizmu. Artyści związani z pismem „Minotaure” ostro skrytykowali faszystowską interwencję w Hiszpanii i stalinowskie procesy polityczne. Andre Breton, czołowy wśród surrealistów działacz rewolucyjny, napisał: „Przekształcać świat, powiedział Marks, zmieniać życie, powiedział Rimbaud — te dwa hasła tworzą dla nas jedno”. Surrealiści są żądni zmian, upajają się widokiem odwróconych schematów. Dlatego ich walka o inny, lepszy świat i zaangażowanie w działalność rewolucyjną jest tak samo ważnym wkładem w rozwój marksizmu jak ich pełna świeżej jakości sztuka w rewolucję poczucia estetycznego. Krzysztof Izdebski Lew Trocki Zdradzona rewolucja Marksistowska analiza procesu degeneracji pierwszego w historii państwa robotniczego. Klucz do zrozumienia XX wieku. Cena 4 zł. Dalej! PO Box 76, 03–912 Warszawa 33. e–mail: [email protected], [email protected] REDAGUJE ZESPÓŁ Artykuły niepodpisane niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji