Dalej

Transkrypt

Dalej
W NUMERZE: Rząd na zasiłek Wojna w czeczenii John Lennon trockistą Cytat na
milenium C z u j n y p o s e ł S L D T a d e u s z I w i ń s k i L i s t d o L a b u d y S z c z y t r a d y k a l n e j
lewicy w Lizbonie Dobrodziejstwa kapitalizmu w FSO Surrealizm
NURT LEWICY
REWOLUCYJNEJ
Dalej!
PISMO SOCJALISTYCZNE
nr 28
wiosna–lato 2000
cena: 2 zł
PRECZ
Z KAPITALIZMEM
2
Jednak rewolucja rosyjska zaczęła
w latach 20–tych podlegać procesom
degeneracji. Formy demokracji pracowniczej, jakimi były sowiety, zostały
zastąpione przez rządy partyjno–państwowej biurokracji. Była ona pasożytem na kolektywnych formach gospodarki, stworzonych przez rewolucję,
i coraz bardziej przekształcała je tak, by
służyły jej egoistycznym interesom. Rosyjscy biurokraci powoli usiłowali dostosować się do światowego porządku
kapitalistycznego. Pierwszym tego wyrazem było stalinowskie hasło „socjalizmu w jednym kraju”, zdradzieckie
w stosunku do idei rewolucji światowej, kolejnym chruszczowowskie hasło
„pokojowego współistnienia”.
Róża Luksemburg powiedziała, że
alternatywą dla socjalizmu może być
tylko barbarzyństwo. XX–wieczny kapitalizm okazał się takim właśnie nowoczesnym barbarzyństwem. Najstraszliwszym tego przykładem był poparty przez burżuazję faszyzm i dokonany
przez niego Holocaust.
Druga połowa XX wieku przyniosła
kulminację kontrrewolucyjnego procesu rozpoczętego przez Stalina. Coraz
bardziej reformistyczna orientacja partii komunistycznych w Europie Wschodniej zakończyła się uwłaszczeniem
partyjno–państwowej biurokracji (nomenklatury), która przekształciła się
w burżuazję. Nie trzeba dodawać, że cały ten proces dokonywał się kosztem interesów, praw i wolności ludzi pracy.
Nomenklatura nie tylko przez lata oszukiwała i okradała robotników, a nawet
krwawo tłumiła ich protesty, ale też
kompromitowała hasła, język i symbole
ruchu socjalistycznego. Być może właśnie przekształcenie się partyjno–państwowej biurokracji w 1989 r. w burżuazję wyznaczy w przyszłych podręcznikach historyczny kres wieku XX.
(Trudno tu nie wspomnieć, że taki właśnie scenariusz uwłaszczenia nomenklatury przewidział Lew Trocki już
w roku 1936, w okresie, kiedy mocarstwowy ZSRR zdawał się stać w obliczu
nieodwracalnego wzrostu swojej potęgi.)
Zmiany roku 1989 nie spowodowały jednak powrotu świata do perspektywy stałego wzrostu kapitalizmu, która
towarzyszyła temu systemowi przed
1905 rokiem. Kapitalistyczna prosperity końca XX wieku jest pozorna i pełna
Dalej!
Numer 28 — wiosna–lato 2000
Zmiana stulecia w kalendarzu jest tylko kwestią matematycznej konwencji.
Rzeczywisty koniec wieku i początek nowego jest natomiast kwestią
społecznego i politycznego rozwoju. Z tego punktu widzenia nie możemy
jeszcze powiedzieć dokładnie, kiedy skończy się wiek XX i zacznie wiek XXI.
Wiek XX w znaczeniu historycznym rozpoczął się wraz z rosyjską rewolucją
1905. To właśnie wydarzenie rozwiało iluzje na temat tego, że stały wzrost
kapitalizmu może rozwiązać podstawowe problemy ludzkości. Kulminacją
rewolucyjnego procesu, który rozpoczął się w roku 1905 była rewolucja 1917 r.
To wydarzenie otworzyło historyczny okres masowych walk rewolucyjnych,
w których klasa robotnicza w sposób bardziej lub mniej świadomy
dopominała się o socjalizm.
Z socjalizmem
w XXI wiek
sprzeczności. Większość mieszkańców
Europy Zachodniej, Japonii i Stanów
Zjednoczonych nie zdaje sobie sprawy,
że ich kraje stanowią tylko maleńkie enklawy względnego bogactwa w morzu
kolorowej, trzecioświatowej nędzy. Kapitalizm nieustannie doznaje giełdowych załamań, pojawiają się okresy nieprzewidywalnych recesji i wzmożonych fal strajkowych.
Straszak realnego socjalizmu przed
1989 rokiem powodował, że zachodnia
burżuazja musiała godzić się w swoich
krajach na model państwa opiekuńczego. Taki model trzymał zachodnią klasę
robotniczą w stanie względnej pasywności. Dzisiaj burżuazja na całym świecie może bez obaw odejść od rozwiązań państwa opiekuńczego. Sprawia to,
że klasa pracownicza w bogatych, zachodnich krajach, zaczyna powoli przebudzać się. Jaskółkami tego procesu są
choćby wyniki ubiegłorocznych wyborów do parlamentu europejskiego we
Francji czy wyborów parlamentarnych
w Portugalii. W obu przypadkach setki
tysięcy robotników poparły listy o charakterze otwarcie antykapitalistycznym — listę francuskich trockistów i portugalską listę Bloku Lewicy. Złamany
został tym samym monopol tamtejszych partii komunistycznych na reprezentowanie nie-socjaldemokratycznej
lewicy.
Rozsypanie się po 1989 roku prokremlowskiego międzynarodowego
ruchu komunistycznego otworzyło nowe możliwości dla lewicy prawdziwie
antykapitalistycznej: trockistów. Tej lewicy, dla której niemożliwe jest budowanie socjalizmu bez demokracji
i w skali innej niż międzynarodowa. Istniejące jeszcze masowe partie komunistyczne dają świadectwo swej moralnej degeneracji uczestnicząc w burżuazyjnych rządach (np. Francuska Partia
Komunistyczna) lub popierając nacjonalistyczne rzezie (np. stosunek komunistów Ziuganowa do wojny w Czeczenii)..
Bardzo wyraźnie widać, że, wbrew
apologetom kapitalizmu, rok 1989 nie
przyniósł bynajmniej „końca historii”.
Rynek jako regulator życia gospodarczego zamiast upowszechniać dobrobyt pogłębia tylko różnice między biednymi i bogatymi. Możemy być pewni
pojawienia się kolejnych masowych ruchów społecznego protestu przeciwko
tworzonym przez kapitalizm bezrobociu, nędzy, wojnom. Naszym zadaniem
jako socjalistów jest dostarczenie sfrustrowanym i wyalienowanym masom
pracowniczym jasnej systemowej alternatywy, która położyłaby kres kapitalistycznemu barbarzyństwu.
(Red.)
Numer 28 — wiosna–lato 2000
Bezrobocie — które pojawiło się
w Polsce w latach 1989–90, w wyniku
zniszczenia gospodarki planowej —
szczególnie nasiliło się w czasach rządów kliki Balcerowicz–Krzaklewski.
Pogłębianiu się tego zjawiska towarzyszy permanentny spadek przeciętnego
poziomu życia. Każdy miesiąc od czasów przejęcia władzy przez AWS i UW
to kolejne tysiące ludzi pozbawionych
środków do życia, zmuszonych do wegetowania poniżej minimum socjalnego. Wzrost gospodarczy — osiągany
wysiłkiem ludzi pracy — służy jedynie
bogatym, czyli kapitalistom i ich sojusznikom z tzw. klas średnich. Stanowią
oni łącznie kilkanaście procent społeczeństwa.
Wiosna, zamiast nadziei, przynosi
falę barbarzyńskich eksmisji. Ludzie,
którzy kilkadziesiąt lat pracowali na to,
by rządząca obecnie hołota miała gdzie
się uczyć i mieszkać, są w brutalny sposób wyrzucani z własnych mieszkań.
Czy to ich wina, że głodowe emerytury,
renty czy zasiłki nie starczają na pokrycie czynszów?
Zgodnie z liberalnymi kanonami,
które dla rządu AWS–UW są niepodważalnymi dogmatami, bezrobocie jest
zjawiskiem nie tylko koniecznym, ale
i… pozytywnym. Koniecznym, ponie-
CYTAT NA
MILENIUM
„Nasz model socjalizmu w przeciwieństwie do tego, co twierdzą przeciwnicy marksizmu, nie obiecuje raju
na Ziemi (…)
Nie mamy iluzji, że możliwe jest
«społeczeństwo bez konfliktów» lub
«koniec historii». Wiemy dobrze, że tysiące problemów pozostanie nierozwiązanych przez stulecia i pojawią się
liczne nowe. W rzeczywistości jesteśmy
bardzo skromnymi ludźmi mającymi
zupełnie skromne cele. Wszystko czego
chcemy to rozwiązać te mniej więcej
pół tuzina problemów, które wynikają
z niezgodności między technicznymi
i naukowymi możliwościami ludzkiego
gatunku z jednej strony, i systemem
produkcji nastawionym na prywatny
interes z drugiej strony. Nie jest tajemnicą, że tymi problemami są: głód,
społeczna i ekonomiczna nierówność,
Dalej!
3
13,9% mieszkańców Polski w wieku produkcyjnym pozostaje
bez pracy. W ciągu ostatnich dwóch lat, w wyniku
neoliberalnej polityki rządu AWS–UW, pracę stracił już
ponad pół miliona osób. Bezrobocie rośnie zatem
w zatrważającym tempie. Zgodnie z szacunkami analityków,
ma ono w ciągu bieżącego roku osiągnąć poziom 16%.
Rząd na zasiłek!
Rząd bezrobocia, nędzy i eksmisji
waż w gospodarce rynkowej siła robocza jest zwykłym towarem — towarem,
który kapitalista kupuje tylko wtedy,
kiedy spodziewa się odpowiedniego
zysku. Pozytywnym (oczywiście tylko
dla pracodawców), ponieważ w warunkach wysokiego bezrobocia, pracownicy mogą być bardziej podatni na
szantaż ze strony kapitalistów, którzy
usiłują groźbami zwolnień zmusić ich
do posłuszeństwa i cięższej pracy. Masowe bezrobocie sprawia, że cena siły
roboczej realnie spada — zdesperowani
bezrobotni zgodzą się pracować za najmarniejsze grosze, a ci, którzy jeszcze
mają pracę, boją się targować z szefami
o godne warunki pracy i płacy.
wojny, nierówności między kobietami
i mężczyznami, różnymi narodami i rasami, wyzysk, polityczne represje, społecznie zorganizowana przemoc.
Wszystkie te przeszkody w rozwoju
ludzkiej osoby mogą być usunięte przez
zniesienie istniejących stosunków produkcji i struktur politycznych, które im
służą. Nie twierdzimy, że rozwiążemy
całe mnóstwo innych problemów,
w tym tych, które bez wątpienia wyłonią się w przyszłości. Ale te mniej więcej pół tuzina problemów, które kosztowały i kosztują przez stulecia setki
milionów istnień ludzkich jesteśmy
w stanie rozwiązać.
Zwycięska walka o socjalizm byłaby
inspirującym wkładem do postępu
ludzkiego i dlatego właśnie walka o te
skromne cele jest zasadniczym wyzwaniem naszej epoki.”
Ernest Mandel (1979)
Ernest Mandel (1923–1995),
belgijski marksista, działacz
IV Międzynarodówki.
Oczywistym jest, że rząd, będący jedynie politycznym narzędziem najbogatszych, nie może być zainteresowany
przeciwdziałaniem bezrobociu oraz innym — towarzyszącym kapitalistycznej
transformacji — zjawiskom i patologiom. Ten sam rząd, który prowadzi politykę minimalizowania wydatków budżetowych na cele socjalne — rząd,
który faktycznie rozłożył służbę zdrowia, drastycznie ograniczając biednym
dostęp do świadczeń zdrowotnych
(oczywiście pod pretekstem jej reformowania) — nie żałuje pieniędzy na NATO, reprywatyzację i obniżanie podatków bogatym (czego tak usilnie domaga się jego sternik — Balcerowicz).
Nic w tym dziwnego. Przystępując
do NATO, polska burżuazja przypieczętowała swoją polityczną lojalność
względem zachodniego kapitału, który
— za pośrednictwem takich instytucji
jak UE, MFW i Bank Światowy — poucza
ją, jak się buduje kapitalizm. Po tym jak
Polska wzięła udział w imperialistycznej interwencji przeciwko Jugosławii,
a minister Geremek deklaruje gotowość wysłania polskich żołnierzy,
gdziekolwiek tylko nasz nowy „sojusznik”zapragnie.
Przygotowywana przez rząd reprywatyzacja, czyli „zadośćuczynienie”byłym fabrykantom, kamienicznikom itd.
za „kradzież”jaką była ponoć nacjonalizacja, przeprowadzona w pierwszych
latach PRL, ma dowieść, że prawo własności jest święte i niepodważalne. Koszty reprywatyzacji ma oczywiście ponieść budżet państwa, czyli przede
wszystkim… biedni. Zatem ci, którzy
przez lata PRL ciężko pracowali — ci,
którzy przez dekady wytwarzali
majątek narodowy — dzisiaj mają
jeszcze dopłacać do przedwojen-
Dalej!
4
nych darmozjadów, spekulantów,
wyzyskiwaczy i ich potomków.
Rząd sprzeciwia się referendum
w sprawie reprywatyzacji. Rząd i Kościół — instytucja od wieków zaangażowana w obronę interesów uprzywilejowanych warstw i klas społecznych — argumentują, że w sprawie piątego
przykazania („Nie kradnij!”) nie może
być głosowania.
A jaką na to wszystko odpowiedź
ma tzw. lewica, czyli SLD, UP i PPS? Socjaldemokraci krytykują poszczególne
reformy rządu AWS–UW i — ogólnie
rzecz biorąc — zabójcze tempo przemian kapitalistycznych. Problem jednak w tym, że socjaldemokracja nie
przedstawia żadnej jakościowej alternatywy wobec ogólnego kierunku
zmian, jakie dokonują się w Polsce po
roku 1989. Kiedy SLD rządziło, robiło
mniej więcej to samo co AWS i UW, tylko wolniej i mniej zdecydowanie.
Politycy tej „lewicy” stanowczo
podkreślają, że od kapitalizmu i rynku
nie ma odwrotu. Proponują „reformę
reform”, „rozsądną” reprywatyzację,
„umiarkowaną” likwidację przemysłu
ciężkiego itd. SLD, które — dzięki kompromitacji obecnego rządu — jest faworytem w najbliższych wyborach parlamentarnych, lokuje się w tym samym
nurcie, co zachodnia socjaldemokracja
(SPD, Labour Party), która obecnie likwiduje te same zdobycze socjalne,
które niegdyś wypisała na swoich
sztandarach. Zachodni socjaldemokraci mówią dziś, że państwo opiekuńcze
to przeżytek, że gospodarka musi być
Organizując się
złamiemy potęgę
kapitału!!!
konkurencyjna i elastyczna. Tą samą socjalliberalną retoryką posługują się politycy SLD. Żeby było zabawniej, dla Leszka Millera jednym z głównym wyznaczników lewicowości jest… życzliwy
stosunek do NATO i UE (?!).
Socjaldemokraci wszystkich odcieni są gorącymi rzecznikami przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. PPS,
która dziś głośno krytykuje NATO i USA
za agresję na Jugosławię (nota bene,
szkoda, że posłowie PPS, kiedy przyszło
DEMONSTRACJA PRZECIWKO
BEZROBOCIU
kwietnia pod siedzibami
wszystkich urzędów wojewódzkich w Polsce odbyły
się zorganizowane przez OPZZ demonstracje przeciwko bezrobociu. Liderzy
OPZZ od jakiegoś czasu usiłują wymóc na
rządzie przeprowadzenie parlamentarnej
debaty na temat bezrobocia. Rozmowy
w Komisji Trójstronnej nie mają bowiem
najmniejszego sensu. Rządzący ważniacy
z AWS i UW w ogóle nie chcą o takiej debacie słyszeć. Oskarżają OPZZ o „upolitycznianie”problemu. Dla nich bezrobocie to
żaden problem. Dla nich może nie, ale dla
społeczeństwa…
W Warszawie, zgromadzeni pod siedzibą wojewody mazowieckiego (na placu Bankowym, dawniej Dzierżyńskiego)
związkowcy nie kryli swojej desperacji.
Padały radykalne hasła, ostrzegające rząd
przez społeczną rewoltą. Nie zabrakło jednak akcentów humorystycznych. W trakcie rozmowy związkowców z wojewodą
(którą demonstrujący słyszeli za pośrednictwem głośników) ten ostatni stwierdził, że przecież wszyscy dzielimy tę samą
biedę. Najlepszą odpowiedzią na tę bzdu-
11
rę była salwa śmiechu, jaka przeszła przez
zgromadzony tłum.
Bezrobocie stanowi — od ponad 10 lat
— poważny problem społeczny. Obecnie
zbliża się do poziomu 14%. Ma jednak
w ciągu najbliższych kwartałów wzrosnąć
o kolejne 2%. Walka z bezrobociem jest
jednym z najpoważniejszych wyzwań stojących przed polskim ruchem robotniczym. W walce tej muszą uczestniczyć zarówno bezrobotni, jak i ci, którzy jeszcze
pracują. Bezrobotni powinni mieć możliwość organizowania się w związkach zawodowych. W pojedynkę są bowiem politycznie bezsilni.
Nurt Lewicy Rewolucyjnej wraz
z bratnimi organizacjami zrzeszonymi
w Lidze Komunistycznej, kolportował
w kilku miastach, gdzie odbyły się demonstracje OPZZ, ulotkę wzywającą robotników i bezrobotnych do konsekwentnej
walki z bezrobociem, a zarazem — budowania politycznej organizacji, walczącej
o socjalizm i występującej w obronie
wszystkich uciskanych. Ostrzegaliśmy ich
przed różowymi liberałami z SLD i pseudozwiązkową AWS.
(Red.)
Numer 28 — wiosna–lato 2000
co do czego, nie odważyli się zagłosować przeciwko wejściu Polski do NATO) wychwala jednocześnie „socjalną”
Unię Europejską. Poseł Ikonowicz przeciwstawia cywilizowaną, demokratyczną i socjalistyczną Europę Zachodnią
barbarzyńskim, agresywnym i neoliberalnym Stanom Zjednoczonym. Recepta dla Polski jest prosta… przystąpienie
do Unii Europejskiej. Jeżeli Ikonowicz
dostrzega w krajach UE jakieś przejawy
lewicowości, to niech nie sądzi, że są
one dziełem UE. Wszelkie zdobycze socjalne w tych krajach są wynikiem wieloletniej walki ruchu robotniczego.
Żadna instytucja kapitalistyczna nie da
pracującym nic za darmo. Gdyby nie
dziesiątki lat ekonomicznej i politycznej walki ludzi pracy, bardzo prawdopodobne, że dzisiaj robotnicy nie mieliby nawet praw wyborczych i zmuszeni
byliby pracować po 15 godzin dziennie.
Unia Europejska, co by o niej nie
mówili socjaldemokraci z SLD, UP
i PPS, jest instytucją, która narzuca Polsce sztywne, neoliberalne kryteria ekonomiczne. Jako organizacja europejskiego kapitału, UE robi wszystko, byle
tylko ułatwić zachodnim inwestorom
wyzyskiwanie polskich pracowników
i nie interesuje się żadnymi osłonami
socjalnymi, a wręcz przeciwnie — domaga się od Polski szybszego demontażu PRL–owskiego państwa opiekuńczego.
Ludzie pracy, którzy licząc na realną poprawę swojej sytuacji zagłosują
w najbliższych wyborach na SLD, po
raz kolejny się rozczarują. Żadnej alternatywy nie stanowi też ewentualna
lista PPS. Wbrew przedwyborczym
deklaracjom, wszystko pozostanie po
staremu. Socjaldemokratycznym oszustom, Nurt Lewicy Rewolucyjnej
przeciwstawia program autentycznie
lewicowy — antykapitalistyczny
program walki o socjalizm, czyli
polityczną i społeczną władzę ludzi pracy. Uważamy, że istnieje alternatywa dla kapitalizmu. Tą alternatywą
jest demokratyczna, oddolna gospodarka planowa — taka o jaką od
dziesiątek lat walczą pokolenia działaczy rewolucyjnego ruchu robotniczego.
Nurt Lewicy Rewolucyjnej
stara się zbudować rewolucyjną
partię pracowniczą — partię,
Numer 28 — wiosna–lato 2000
29
lutego br. ukazał się w „Ga zecie Wyborczej” artykuł
Janusza Rolickiego, byłego
redaktora naczelnego „Trybuny”. W arty kule, nosz ącym t yt uł „ Nadchodz i cz as de magogów”, Rolicki stwierdził, że sytua cja, kiedy co drugi Polak nie uczestniczy
w wyborach parlamentarnych nie musi
trwać wiecznie. Rolicki zwrócił uwagę, że
wszystkie partie polityczne obecne w parlamencie, „może poza PSL”, orientują
swoje programy polityczne na klasę śre dnią, na tzw. białe kołnierzyki.
Jeśli przyjąć, że minimalne dochody dla przedstawiciela tej klasy wynoszą ponad tysiąc złotych, to okazuje się,
że znaczna część elektoratu nie ma
w parlamencie siły, która artykułowałaby jej interesy. Dochody powyżej tysiąca złotych miesięcznie uzyskuje bowiem zaledwie… 15% społeczeństwa.
Natomiast poniżej minimum socjalnego żyje 51% społeczeństwa (są to dane
GUS–u). Oficjalne bezrobocie wynosi
blisko 2,5 miliona osób. W rzeczywistości do tej liczby należy dodać co najmniej drugie tyle osób, które straciły
prawo do zasiłków, a więc zniknęły ze
statystyk urzędów pracy.
która w łączności z rewolucyjnymi socjalistami z innych krajów,
umożliwi ludziom pracy przejęcie władzy politycznej i społecznej
— do czego nieodzowne jest stworzenie
przez pracujących oddolnych, konkurencyjnych dla państwa burżuazyjnego
organów władzy (rady robotnicze)
oraz wywłaszczenie kapitalistów i przejęcie ich majątku na własność społeczeństwa. Socjalizm o jaki walczymy
nie ma oczywiście nic wspólnego z biurokratycznym reżimem PRL (którego
społecznych zdobyczy zdecydowanie
bronimy). W przeciwieństwie do tych
„marksistów”, którzy usprawiedliwiali
biurokratyczną władzę nad robotnikami w krajach „realnego socjalizmu”,
trockiści twierdzili i twierdzą, że socjalizm nie daje się odłączyć od
wszechogarniającej, oddolnej demokracji pracowniczej. Bez niej —
uspołecznienie środków produkcji pozostaje fikcją.
Nie dla bezrobocia i nędzy = Nie dla
kapitalizmu!!!
Budujmy rewolucyjną partię
pracowniczą!!!
Dalej!
5
Czas na
antykapitalistyczną
alternatywę
Nic dziwnego, że w sytuacji, kiedy
miliony ludzi w Polsce pozbawione są
pracy, perspektyw, często nawet własnego mieszkania to, wbrew niekończącej się antykomunistycznej nagonce mediów, duża część społeczeństwa
wspomina z rozrzewnieniem czasy
PRL. W listopadzie 1999 r. aż 56% ankietowanych przez OBOP uznało za najlepsze lata swojego życia okres „za Gierka”.
Polska stoi w obliczu kolejnych wyborów: prezydenckich, parlamentarnych, a w roku 2002 — samorządowych.
Rolicki w swoim artykule wyraził zaniepokojenie, czy dotychczasowy układ
polityczny nie zostanie zakwestionowany przez populistycznych polityków, krytykujących społeczne koszty
kapitalistycznych reform. Za takich polityków, mogących niespodziewanie
odnieść wyborczy sukces, uznał Andrzeja Leppera, Tadeusza Wileckiego,
Daniela Podrzyckiego.
Od dziesięciu lat istnieje w Polsce
kilkanaście środowisk antykapitalistycznej lewicy. Mają one różny charakter. Są to grupy polityczne, grupy skupione wokół redakcji czasopism, stowarzyszenia. Różna jest też ich polityczna
geneza: czasami postpezetpeerowska,
czasami trockistowska. Jednak realne
dokonania polityczne tych grup są jak
dotąd, niestety, nad wyraz skromne!
A przecież niektóre z nich od lat twierdzą, że ich celem jest zbudowanie politycznej alternatywy — antykapitalistycznej partii robotniczej.
Rzecz wysoce znamienna: Rolicki,
kóry przewiduje wybuch społecznej
frustracji, bierze pod uwagę tylko prawicowych populistów, takich, jak Lepper, Wilecki czy Podrzycki. W ogóle nie
dostrzega nawet antykapitalistycznej
lewicy!
W ostatnich wyborach prezydenckich, oprócz Kwaśniewskiego i Wałęsy,
kandydowali nawet tak niepoważni ludzie jak producent cudownych wkładek do butów pan Piotrowski i antysemicki paranoik Leszek Bubel. Przykładowo ten ostatni zdobył 6800 głosów.
Antykapitalistyczna lewica nie brała
udziału ani w ostatnich wyborach prezydenckich, ani parlamentarnych, ani
nawet samorządowych. Nie dała tym samym spauperyzowanym pracowniczym masom nawet najmniejszej szansy wyrażenia antykapitalistycznego
protestu. Mimo, że poszczególne grupy
twierdzą, że chcą budować alternatywę wobec kapitalistycznej klasy politycznej.
Czy nie czas na jakąś zmianę? Czy
nie czas, aby wszystkie patetyczne krytyki rynkowych reform z pism radykalnej lewicy zmieniły się w polityczny
konkret? W jakich innych warunkach,
jeśli nie w obecnych, może rosnąć radykalna lewica? Przecież od dziesięciu lat
polski kapitalizm pokazuje swoje
okrutne oblicze: zwolnienia, bezdomność, likwidacja bezpłatnej służby zdrowia i edukacji, klerykalny terror.
Redakcja „Dalej!”zwraca się do
wszystkich działaczy i sympatyków radykalnej lewicy w Polsce: postarajmy
się w końcu dać polskim ludziom pracy
wyborczą alternatywę. Nie liczymy od
razu na wielki sukces. Na pewno natrafimy na wiele trudności i przeciwności.
Ale po dziesięciu latach działalności
różnych antykapitalistycznych grup
politycznych dalsze zwlekanie byłoby
śmieszne.
Zjednoczywszy nasze siły moglibyśmy taką alternatywę stworzyć. Taka lista musi, oczywiście, w zdecydowany
i jasny sposób odciąć się od niechlubnej tradycji PRL. Nie możemy pozwolić
prawicowym mediom na łączenie nas
z antydemokratycznym reżimem PRL
i jego zbrodniami wobec klasy pracowniczej. Prawda jest taka, że dzisiaj tylko
my stoimy po stronie klasy pracowniczej, a media III RP służą tylko kilkunastu procentom społeczeństwa, profitentom kapitalistycznych zmian.
Czytelnicy naszego pisma, działacze i sympatycy radykalnej lewicy: poprzyjcie nasz apel o budowę antykapitalistycznej listy wyborczej. Jeśli nie my
to kto, jeśli nie teraz to kiedy?
(Red.)
Dalej!
6
Warszawa 17.12.1999 r.
LIST OTWARTY
DO BARBARY LABUDY
W
ostatnim czasie kilkakrotnie wzywała Pani działaczy SLD do rozliczenia się z ich PZPR–owską
przeszłością. Dla każdego, komu (podobnie jak
autorom tego listu) bliskie są ideały demokratycznego socjalizmu, wezwanie Pani mogłoby wydawać się wartościowe. Wszak ideały lewicowe były w PRL wielokrotnie kompromitowane przez władze tego państwa, zaś słuszna krytyka (również, a może zwłaszcza, z pozycji lewicowych)
antydemokratycznych rządów „czerwonej burżuazji”prowadziła z reguły do brutalnych represji.
Jednak Pani wezwanie nie zasługuje na nasz szacunek.
Dokonuje go bowiem Pani idąc w sukurs prawicowym
oszołomom chcącym tylko permanentnego kajania się
SLD. Moralizatorzy z Unii Wolności, których reformy rujnują miliony Polaków, chcą odwrócić uwagę od własnej nieudolności. Dlatego do końca świata chcieliby rozliczać SLD
z PRL–owskiej przeszłości. I dlatego red. Michnik dał Pani
miejsce w swojej gadzinówce. To, że SLD wiele razy dystansowała się od aktów przestępstw dokonanych przez kierownictwo PZPR tak naprawdę Michnika czy Niesiołowskiego
w ogóle nie obchodzi. Ich interesuje jedynie wieczne organizowanie kampanii nienawiści wobec lewicy, mogącej powrócić do władzy. Jeszcze bardziej cyniczne i faryzeuszow-
skie jest to, że AWS i UW atakując SLD odwołują się ciągle do
robotniczej tradycji solidarnościowej rewolucji 1980 —
1981. Że dziś obrońcami ludzi pracy uwole i awuesiaki wcale nie są, a troszczyć o pracowników starają się partie lewicy, to już „moralistów — dekomunizatorów”nie interesuje.
Pani Barbaro, by Pani wezwanie zasługiwało na szacunek ludzi lewicy nie powinno wyjść ze szpalt „Wyborczej”
zaś Pani powinna w swej publicznej działalności tak jak inni ludzie lewicy w Polsce krytykować przede wszystkim fatalne dla świata pracy neoliberalne reformy prawicowej koalicji.
Zamiast wysługiwać się prawicy i pomagać jej w atakach na SLD niech w antykomunistycznym karnawale rozliczy się Pani z własną przeszłością! Na początku lat
70–tych była przecież Pani członkiem trockistowskiej
Czwartej Międzynarodówki (organizacji bardzo brzydkiej
dla panów z AWS i UW). Członkostwo w Czwartej Międzynarodówce to, wobec miałkości Pani poglądów dziś, Pani
„trup w szafie”. Niech Pani przeprasza za to do końca świata prawicową prasę a nie wzywa do dobierania się innym
ludziom lewicy do życiorysów. Dla nas, autorów tego listu
(trockistów), Pani zachowanie jest niemądre i wstrętne.
Zdaniem trockistów rozliczenie lewicy z przeszłości powinno być dziełem samych ludzi lewicy nie zaś liberałów z „Wyborczej”, którzy posługują się Panią tylko do podgrzewania
nastrojów antylewicowych.
Redakcja „Dalej! Pisma socjalistycznego”
Labuda odpowiada
redakcji Dalej!
W trakcie grudniowego I Zjazdu SLD
w Warszawie, członkowie NLR kolportowali List otwarty do Barbary Labudy.
(Tekst zamieszczamy obok.) Ustosunkowaliśmy się w nim do jej wystąpienia
w Gazecie Wyborczej, w którym wezwała
członków SLD do rozliczenia się z ich
PZPR–owską przeszłością. Oceniliśmy je
jako pójście w „sukurs prawicowym oszołomom, chcącym tylko permanentnego
kajania się SLD”.
Napisaliśmy: „Pani powinna w swej
publicznej działalności […] krytykować
przede wszystkim fatalne dla świata pracy neoliberalne reformy prawicowej koalicji. Zamiast wysługiwać się prawicy i pomagać jej w atakach na SLD, niech w antykomunistycznym karnawale rozliczy się
pani z własną przeszłością!” W latach siedemdziesiątych B. Labuda była członkiem
trockistowskiej Czwartej Międzynaro-
Numer 28 — wiosna–lato 2000
dówki. To zaś „wobec miałkości pani poglądów dziś, pani „trup w szafie””.
Fragmenty „Listu otwartego” przedrukowała m.in. „Polityka” i „Czas Najwyższy”. Adresatka Listu zachowała w stosunku do tych uwag wyniosłe milczenie, czyli
— jak mawiają Rosjanie — „nol wnimanija,
funt priezrienija”(zero uwagi, funt pogardy). Jednak tylko na pozór…
Oto bowiem w Wysokich obcasach
(nr 10, z 11 III 2000) ukazał się obszerny,
ilustrowany wywiad Jarosława Kurskiego
z B. Labudą oraz Mateuszem i Aleksandrem Labudami (syn i jego ojciec), zatytułowany Labuda na trzy głosy. Pani minister nareszcie „puściła farbę”na temat
swoich kontaktów paryskich z trockizmem, oczywiście w sposób niezwykle
pokrętny. Labuda wyznaje: „…pojęłam, że
nie cierpię komunizmu [i] mam poglądy
lewicowe”, po czym dodaje: „o wkładzie
moich przyjaciół trockistów w obalenie
komuny w Polsce można by napisać książkę”. Brawo, to już coś. A następnie: „Pierwsze pieniądze jakie przyjechały do kraju,
przywiózł mój przyjaciel Claude Sardais,
wówczas trockista…”. Ciepło, ciepło…,
szkoda tylko, że nie powiedziała, komu te
pieniądze wręczył. Czyżby osobie nie znoszącej komunizmu (a trockizm jest przecież czystej wody komunizmem)?
Okazuje się również, że młoda antykomunistka tłumaczyła na francuski teksty Antoniego Macierewicza, „później
drukowane przez paryskich trockistów”.
Zaiste, piękne uszczypnięcie dawnego
wielbiciela Che Guevary. Narzuca się jednak pytanie, w jaki sposób teksty z rąk zaprzysięgłej antykomunistki dostały się
w tak paskudne ręce.
Postawmy więc „kropkę nad i”. Pytanie: czy Barbara Labuda zaprzeczy, że
w 1972 r. była uczestnikiem (członkiem)
polskiej grupy IV Międzynarodówki w Paryżu i że wykonywała dla niej pewne zadania? Gorąca prośba o udzielenie odpowiedzi! Zaznaczmy, że nie wszyscy jej ówcześni znajomi z tego kręgu poszli jej drogą
i zostali renegatami. I na dodatek — jeszcze żyją.
(LFH)
Numer 28 — wiosna–lato 2000
numerze 2 (4) pisma Przegląd
ukazał się wywiad z Andrzejem
Szczypiorskim — pisarzem, publicystą, działaczem PRL–owskiej opozycji,
a zarazem niekwestionowanym autorytetem intelektualnym na polskich, liberalnych salonach. Dla środowisk zbliżonych
do Gazety Wyborczej i Unii Wolności poglądy głoszone przez Szczypiorskiego w rozmowie z dziennikarzem Przeglądu mogą wydać
się szokujące. Szczypiorski uderza w największą świętość polskiego uwolskiego inteligenta — w etos „wielkiego uzdrowiciela”polskiej gospodarki: Leszka Balcerowicza.
Szczypiorski streszcza rozmowę,
którą odbył niedawno z jakimś — tęskniącym za PRL–em — obywatelem naszego
kraju. Domyślny dziennikarz wyraża
przypuszczenie, że Szczypiorski miał
okazję rozmawiać z typem homo sovieticus. Szczypiorski odpowiada jednak
przekornie: „Mądrale od liberalnej teorii
rynku o takich ludziach mówią, że stanowią oni świadectwo bolszewizacji umysłów, ponieważ człowiek powinien być
wolny, a to oznacza, że sam sobie sterem,
żeglarzem i okrętem. Ale spójrzmy od innej strony. Otóż ten człowiek czuł się zagrożony, ponieważ państwo przestało
wobec niego wypełniać swoje podstawowe obowiązki, które wcześniej jakoś tam
wypełniało. Co więcej, niektórzy jego
przedstawiciele często powtarzają, że
oni w ogóle takich powinności wobec
obywatela mieć nie powinni. Lecz jeśli
tak, to nie dziwmy się, że to państwo
znów tu i ówdzie traktowane jest jako
czynnik obcy. Nie wolno od ludzi oczekiwać lojalności wobec państwa, które nie
jest lojalne wobec obywateli”.
Znamienne są rozważania Szczypiorskiego na temat przełomu roku 1989,
który dokonał się pod hasłami „demokracji”i „wolności”. Szczypiorski dowodzi, że
nie o taką wolność walczyli polscy robotnicy. „[…] polski rolnik był przyzwyczajony od lat do tego, że władza ludowa podejmowała go pod nogi i prosiła, żeby był łaskaw wyhodować kilka prosiaków.
A kiedy on je wyhodował, to ta władza je
od niego kupowała. Następnie traktorem
wiózł zboże do elewatora. A tam czekali
na niego z pieniędzmi. Dzisiaj przyjeżdża
on do elewatora, a kierownik mu mówi:
„Panie, my nie chcemy pańskiego zboża”.
[…] Państwo, do którego ten rolnik przyzwyczaił się przez prawie pół wieku, już
nie istnieje. I ten rolnik ma podstawy dzisiaj mówić: „Po co mi taka wolność, przecież dziś jestem bardziej zniewolony niż
wtedy. Wówczas się o mnie troszczono,
a dziś?”Jeszcze bardziej do tamtego pań-
W
Dalej!
7
Lepiej późno niż
wcale, panie
Szczypiorski
stwa przyzwyczajony jest, które już nie
istnieje przyzwyczajony był robotnik.
Miał on przez całe lata ten komfort, że
jak dobrze tupnął, to sekretarze zlatywali ze stanowisk. Te fakty jeszcze mocniej
przekonywały go, że stanowi on klasę
rządzącą. W gruncie rzeczy, patrząc na
to wszystko z perspektywy 20 lat, można
dojść do wniosku, że „Solidarność”,
która powstała w roku 1980, stanowiła dla robotników potężny oręż w ich
walce o to, ażeby partia robotnicza
wypełniła swoje zadania, żeby stała
się prawdziwą partią robotniczą.
Dzisiaj, z perspektywy tych 20 lat […]
można jeszcze bardziej umocnić się
w przekonaniu, że kiedy była ona
ruchem 10 milionów Polaków, to
wcale jej nie chodziło o wolny rynek, ale właśnie o uwłaszczenie mas.
Czyli o to, co miało niegdyś stanowić
Polskę Ludową”(podkreślenie redakcji).
Następnie, przechodzi Szczypiorski
do otwartej krytyki liberalizmu. „Nie
można mówić o tym, że obniżenie podatków najbogatszym stworzy nowe miejsca
pracy, w sytuacji, w której w czasie rządów AWS i UW, w ciągu ostatnich dwóch
lat, bezrobocie zwiększyło się o 500 tys.
ludzi. I o jakich miejscach pracy tu mowa?
Rok temu tego bym nie powiedział, ale
dziś powoli dojrzewam do opinii, że obecna polityka ekonomiczna prowadzi nas
w ślepy zaułek. Wykrusza się moja wiara
w koncepcje Balcerowicza. […] uporczywe trzymanie się liberalnych dogmatów
nie prowadzi do niczego dobrego. […]
Dlaczego polskie elity wybrały liberalizm? Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Pamiętam tylko nasze dyskusje, to
był rok 1990, kiedy mówiłem, że nigdy
nie wyrzekłem się swoich socjaldemokratycznych przekonań. Wtedy odpowiadał mi Jacek Kuroń. „Ja też jestem tego samego zdania — mówił — ale najpierw musimy zbudować kapitalizm”. Wtedy
pomyślałem sobie: „On chyba ma rację”.
[…] Dzisiaj wiem, że to była iluzja. Bo cóż
to znaczyło? Były wcześniej bzdury na temat budowy socjalizmu. Ta budowa trwała i nigdy się nie skończyła. Taką samą
bzdurą jest opowiadanie o budowaniu
kapitalizmu. […] Zapewne, z punktu widzenia rozwoju rynku, droga liberalna
jest najpewniejszą drogą. Tylko że kosztuje ona wielkie ofiary”.
Kapitalizm dokonał olbrzymich spustoszeń na polu kultury. W sytuacji, gdy
estetyczne gusty kształtowane są przez
rynek nie powinno dziwić, że poziom
kulturalny społeczeństwa — przy jego
ogólnym zubożeniu — systematycznie się
obniża. Szczypiorski mówi dalej: „Przypominają mi się dziś moje rozmowy,
które — jeszcze za PRL–u — prowadziłem
z przyjaciółmi z Francji. Oni byli lewicowi i mówili: „Co pan tu opowiada o swoim zniewoleniu. Rynek — to dopiero jest
piekło! Pan nie zaznał takiego piekła”.
Trochę racji mieli… Proszę wejść dziś do
księgarni. Ten zalew tandety, który leży
na ladach księgarskich, zamula ludzkie
mózgi. Ludzie to jednak kupują. Ale zawsze kupują to, co im się oferuje. Kiedyś
kupowali jednak Balzaca i Stendhala. Bo
takie książki kiedyś oferowały im wydawnictwa PRL–u”.
Ewolucja polityczna Szczypiorskiego
jest — można powiedzieć — znakiem czasu. Jest to — w obliczu kompromitacji neoliberalizmu — przykład ucieczki z tonącego okrętu. Jeżeli okazałoby się, że
w ślad za Szczypiorskim pójdą inni niegdysiejsi apologeci kapitalistycznego reżimu, oznaczałoby to, że polski inteligent
(jedyny potencjalny odbiorca książek
Szczypiorskiego) dość ma już sojuszu
z polskim burżua, którego interesów był
dotąd tak zawziętym rzecznikiem. Im
dłużej bowiem w Polsce budowany jest
kapitalizm, coraz wyraźniejszym się staje,
że znaczna część polskiej inteligencji —
a to przecież ona w największym stopniu
została uwiedziona przez Balcerowicza —
nie ma w rzeczywistości żadnych wspólnych interesów z burżuazją. Tzw. inteligencji pracującej, nauczycielom, pracownikom naukowym itd. znacznie bliżej do
zwykłych robotników — którzy, podobnie jak oni żyją ze sprzedaży własnej siły
roboczej — niż do burżujów, którzy etos
„polskiego demokratycznego inteligenta”mają głęboko gdzieś…
F.N.
Dalej!
8
Epitafium dla
stalinowca
marł Eugeniusz Szyr. Posypały się nekrologii. „Do
końca wierny swoim ideałom”, „szlachetny człowiek
lewicy”, „ostatni sprawiedliwy” – czytaliśmy w „Trybunie”i „Gazecie Wyborczej”. W ostatnim numerze PPSowskiego „Robotnika”znajduje się rozczulające wspomnienie
o zmarłym niedawno Eugeniuszu Szyrze. Komplementowany jest w nim jako bohater i niezłomny lewicowiec.
Zwłaszcza gloryfikowany jest jako były dąbrowszczak. Niestety wspomnienie to nie jest żartem!
Eugenusz Szyr w Hiszpanii był oficerem politycznym.
W PRL przez ponad 30 lat był członkiem KC PZPR, ministrem, wicepremierem itp. Należał do tzw. niezatapialnych,
mimo jego pochodzenia nie ruszył go nawet marzec 1968 r.
Redaktorom „Robotnika”zalecamy obejrzenie choćby
filmu Kena Loacha „Ziemia i wolność”, by dowiedzieli się
co robili stalinowcy w Hiszpanii. Można też polecić lekturę
Z
marca odbyla sie w Warszawie demonstracja na rzecz
walki z dyskryminacja kobiet. Czlonkowie Nurtu Lewicy
Rewolucyjnej byli tam, jak co roku, z ulotka nastepujacej
tym razem tresci:
8
Feminizm ci tego
nie powie…
Rzeczywista walka z opresją kobiet musi oznaczać konfrontację z systemem kapitalistycznym. Byłaby to walka
o bezpłatne przedszkola, bezpłatną służbę zdrowia (w tym
bezpłatną aborcję), płatne urlopy macierzyńskie itd. Takie
postulaty naruszają interesy panów tego społeczeństwa
i państwa, pasożytów żyjących z pracy innych — burżuazji.
Walka feministek z kulturowymi stereotypami i anty —
kobiecymi przesądami uzasadnianymi religijnie jest zjawiskiem pozytywnym, lecz zupełnie nie wystarczającym do likwidacji opresji kobiet. Jest bowiem postawiona na fałszywej płaszczyźnie twierdzeń, że „wszyscy mężczyźni korzystają z opresji kobiet”. W rzeczywistości szary pracownik
nie cieszy się, że jego żona kiepsko zarabia, bo uderza to
w konsumpcję ich rodziny. Cieszy się natomiast burżuj —
pracodawca kobiety. Walka z opresją kobiet nie może więc
wypływać z urojonego przez feministki rzekomego „przyrodniczego konfliktu między kobietami i mężczyznami”
Skuteczna walka o równość kobiet związana jest przede
wszystkim z konfliktem między pracownikami a pracodawcami. I tej niepopularnej prawdy feministki (wyedukowane i zamożne panienki z klasy średniej) w swoich kolorowych żurnalach nie piszą…
Tekst ubieglorocznej naszej ulotki byli uprzejmi rozpropagowac w swych artykulach w grudniu 1999 r. zarówno pan
Rafal Ziemkiewicz na lamach „Gazety Polskiej”, jak i pani
Agnieszka Wolk–Laniewska na lamach „Trybuny”. I tym ra(Red.)
zem polecamy sie laskawej pamieci…
Numer 28 — wiosna–lato 2000
„W hołdzie Katalonii”Georga Orwella. Z obu dzieł każdy średnio inteligentny odbiorca dowie się o tym, że klęska
rewolucji hiszpańskiej była rezultatem polityki i zbrodni
stalinowców.
Czy wspaniali lewicowcy byli w PRL ministrami czy też
jak Hass, Kuroń i Modzelewski siedzieli za rewolucyjny
marksizm w więzieniu ? Hmm, odpowiedź na to pytanie
nie jest chyba dla redaktorów „Robotnika”jasna. Na szczęście podręczniki licealne do historii zawierające informacje o rzeziach robotników w Poznaniu 1956 r. czy w grudniu 1970 r., mogą służyć pomocą w rozwiązaniu tej zagadki.
Niestety zamieszczone w „Robotniku”wspomnienie
należy uznać za smutny przykład politycznej głupoty i braku kręgosłupa moralnego niektórych jego redaktorów.
Strach pomyśleć jakie epitafia szykuje „Robotnik”dla takich „lewicowców”jak Adam Humer, Helena Wolińska, czy
Stefan Michnik.
H.G.
Słuszna uwaga
gnieszka Wołk–Łaniewska niedawno napisała: „Popierając wojnę NATO z Jugosławią doskonała większość polskich polityków pozbawiła się możliwości
wygłaszania wiarygodnie brzmiących nauk moralnych”
(Wojna to wojna, Trybuna, nr 83 z 7 IV 2000). Odnosi się to,
niestety również do, zapatrzonych w NATO, przywódców
Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Odcięli się oni od grupki
działaczy własnej partii, którzy wyjechali do bombardowanej przez samoloty NATO Jugosławii i powiedzieli odważnie, co myślą o tym akcie imperialistycznej agresji.
(L.H.)
A
9 kwietnia 2000 r. zmarł w wieku lat 83 Tony Cliff
(Ygael Gluckstein).
Smutna wiadomość
z Londynu
Był on założycielem i wieloletnim przywódcą Socialist Workers Party, obecnie największej organizacji trockistowskiej w Wielkiej Brytanii, i w ogóle w Europie Zachodniej. Był wybitnym marksistowskim teoretykiem
(w szczególności twórcą teorii stalinizmu jako formy
państwowego kapitalizmu), autorem rozlicznych prac
historycznych (zwłaszcza biografii Lenina i Trockiego).
Jakkolwiek redakcja „Dalej!”nie podziela wielu poglądów Cliffa to jednak wyraża szacunek dla wielu lat jego antykapitalistycznej działalności. Krytyczne wspomnienie o Cliffie ukaże się w następnym numerze „Dalej!”
(Red.)
Numer 28 — wiosna–lato 2000
Ostatnio z braku lepszego
zajęcia wpatrywałem się
w telewizor zastanawiając się, co nam dzisiaj pokaże nasza komercyjna telewizja. Oczywiście na początek zgrabna i młoda
kobieta zastanawiała się
jakim proszkiem wywabić
plamy na bluzce „którą on
tak lubi”. Potem dowiedziałem się, że żeby zostać
zauważonym trzeba kupić Peugeota 206, i że wybudowano nowy dom wyposażony we wszelkie wygody, który będzie mógł
przyjąć 20 (!?!) bezdomnych.
Następnie: masowe zwolnienia
gdzie to tylko możliwe i program publicystyczny, w którym poseł AWS przekonuje widzów, że popularność lewicy
spadnie nieuchronnie, ponieważ wierzą w nią tylko ludzie starsi i niewykształceni, a młodzi i wykształceni już
niedługo niechybnie rzucą się, aby poprzeć AWS, ZCHN i inne „jedynie słuszne”partie. Swoją drogą zacząłem się
zastanawiać, co powiedziałby ten Pan
gdyby przedstawić mu mój przypadek?
Dlaczego jestem tak zajadłym zwolennikiem komunizmu? Przecież nigdy
nie czerpałem i nie będę czerpał z tego
żadnych korzyści, jestem młody i wykształcony, orientuję się dość dobrze
w polityce i nie mam wypaczonego pojęcia na temat co dobre a co złe.
Postaram się jednak podać kilka powodów, które wpłynęły u mnie, na taką,
a nie inną orientację polityczną. Najłatwiej pokazać to na przykładzie zmian
wraz z przewrotem w 89 roku. Biorąc
pod uwagę pracę jako jeden z najważniejszych procesów kształtujących psychikę i postawę człowieka bardzo łatwo zauważyć zredukowanie pracownika do elementu, który powinien dać
z siebie „x”przy kosztach równych „y”.
W Polsce już zdążyliśmy zasmakować
tego cudownego i sprawdzonego
ustroju — kapitalizmu. Lecz dlaczego, jeżeli pewna część społeczeństwa uwielbia kombinować, zarabiać — często nie-
Dalej!
9
Garść
niepokornych
przemyśleń
uczciwie — wielkie pieniądze, to ja muszę w tym uczestniczyć?
Czy zauważyliście, że wszelkie
zmiany dostosowane są do najbogatszej warstwy? Załóżmy, że posiadasz
tzw. malucha. Już niedługo nie będziesz
nim jeździć. Czy będzie cię stać na stosowanie zimowych opon, czy twój samochód sprosta rozszerzonemu badaniu technicznemu, jakie będą już niedługo wprowadzone, czy będzie
odpowiadać normom czystości spalin,
jakie wprowadzono, ślepo wzorując się
na Unii Europejskiej? Nawet, jeżeli ci się
uda, to i tak w lato chcąc wyjechać nad
morze wydasz pół skromnej pensji na
paliwo, a drugie pół na płatne autostrady. Oczywiście prawica w tym miejscu
zaraz zaprotestuje: przecież paliwo i tak
jest o 40% tańsze niż w Unii (nieważne,
że mieszkańcy Unii zarabiają za to 5 razy tyle), a autostradą możesz nie jechać
tylko bocznymi drogami (a co byś
chciał — plebs i bogaci razem?).
Posiadacze samochodów o wartości powyżej kilkudziesięciu tysięcy i tak
się tym nie martwią — stać ich na to. Dlatego bądź zadowolony, że jeszcze możesz się cieszyć dobrodziejstwem motoryzacji. Prawdopodobnie dla warstwy najniższej już niedługo nastaną
czasy motoryzacyjnego analfabetyzmu.
Podobne efekty już z resztą obserwujemy np. w szkolnictwie wyższym.
Wprowadzane reformy przeważnie zawsze dotykają najniższe warstwy.
Z drugiej strony liberalne zapędy Balcerowicza prowadzą do stałego ograniczania osłon socjalnych. Sytuacja ta
przypomina klasę prowadzoną przez
złego nauczyciela sugerującego się wynikami najlepszych uczniów, wskutek
czego słabsi z dnia na dzień pozostają
coraz bardziej w tyle…Ludzie biedni
z pewnością zauważyli, że takie państwo, w którym większość dóbr znajduje się w posiadaniu nielicznej garstki
bogaczy staje się coraz mniej ich państwem.
W dzisiejszych czasach również
ocena człowieka sprowadza się głównie do oceny jego portfela. Poznasz to
po niskości ukłonów spotykanych ludzi. Jeżeli będą bardzo niskie to albo jesteś wartościowym człowiekiem albo
bogatym (wtedy wartościowość nie
jest już konieczna). Media zręcznie wykreowały stereotyp człowieka sukcesu,
bogatego, posiadającego drogi dom
i samochód, jacht i inne przedmioty
świadczące o luksusie. Z drugiej strony
człowiek biedny lub bezdomny przeważnie postrzegany jest jako nieudacznik, leń, czasami pijak.
Zredukowanie człowieka i jego
wartości do elementu chłodnej kapitalistycznej kalkulacji również łatwo wyjaśnić. Twój koszt jest przecież wyliczony — prawdopodobnie będziesz pracować jeszcze ok. x lat, do tej chwili
zarobisz ileś pieniędzy, prawdopodobnie później statystycznie będziesz żył 2
lata na emeryturze (czynnik niezwykle
interesujący dla towarzystw emerytalnych).
Ostatnio obserwuję wśród ludzi
pewnego rodzaju rozczarowanie. — Na
pewno komuniści kiedyś mieli pewne
przywileje, do których nie mieli dostępu zwykli ludzie, ale ci z koalicji kradną
pełnymi garściami — powiedział mi niedawno znajomy z AWS.
Tak długo nie będzie, to się musi
niedługo zagotować, twierdzą inni. Czy
naprawdę przyszłość może wyglądać
inaczej? Oczywiście, że tak. Gdybym
w to nie wierzył mój światopogląd
nadawałby się do lamusa, a moje — jak
to niektórzy mówią — uprawianie propagandy byłoby nikomu niepotrzebnym i szkodliwym robieniem wody
z mózgu. Dlatego sądzę, że każdy, komu
nieobce są takie lub, chociaż podobne
antykapitalistyczne poglądy powinien
dążyć do uczestniczenia i pracy politycznej w grupie ludzi, którzy myślą
podobnie.
Artur B.
10
Jednym z rezultatów wojny jest niewątpliwie wzmocnienie nienawiści
wśród Rosjan do narodów kaukaskich.
Krwawe akcje pacyfikacyjne sił rosyjskich wymierzone przeciwko Czeczeńcom przywołują pamięć o masowych
deportacjach w czasie II wojny światowej. Tej karty historii z powodu
kłamstw propagandy stalinizmu większość Rosjan niestety nigdy nie poznała.
Gdy podróżowałem w ubiegłym roku po Rosji, zwykli Rosjanie z którymi
rozmawiałem ciągle wierzyli, że Czeczeni byli deportowani w czasie II wojny światowej ponieważ rzekomo mieli
przejść na stronę Niemców. Poważne
prace naukowe obalające ten pogląd do
dziś dnia nie zaistniały w świadomości
rosyjskiego społeczeństwa. Proces restauracji kapitalizmu spowodował
m.in. spadek nakładów poważnej literatury politologicznej i tym samym osłabił odkłamywanie w świadomości społecznej mitów i kłamstw upowszechnianych przez stalinowski reżim. Kiedy
rozmawiałem z rosyjskimi intelektualistami o poważnej roli Czeczeńców
w walce z kontrrewolucyjną armią Denikina byli zadziwieni. Dla nich Czeczeńcy byli po prostu reakcyjną rasą.
Większość Rosjan odczuwa satysfakcję widząc pokonanych czeczeńskich wrogów i odczuwając siłę własnego narodu. Ale uczucia te wydają się
przejściowe i zapewne miną gdy zrozumieją oni, że nie odnieśli żadnych realnych korzyści z rzezi narodu czeczeńskiego.
Wręcz przeciwnie — międzynarodowy obraz Rosji nabrał wskutek tej
okrutnej wojny czarnych barw. Szczególnie wśród narodów byłego ZSRR
i Europy Wschodniej. Z nimi zaś rosyjska klasa pracownicza powinna odbudować więzi solidarności i współpracy!
Jak na razie głównymi profitentami
wojny są rosyjscy politycy wzbogacający się na ruinach państwowej własności. Są wśród nich zarówno ludzie prezydenta Władimira Putina jak i ich wątpliwi krytycy reprezentowani przez
komunistów Ziuganowa. Komuniści
Ziuganowa podobnie jak i inne liczące
się partie polityczne w Rosji, nie zaprotestowali przeciwko wojnie. Można alegorycznie powiedzieć, że Putin i Ziuganow podali sobie ręce nad ruinami Czeczenii. Bez wątpienia to właśnie
Dalej!
Numer 28 — wiosna–lato 2000
Stolica Czeczenii została zdobyta, a wśród jej ruin
pozostała tylko garstka mieszkańców. Opór
niepodległościowych sił czeczeńskich sprowadza się
tylko do walki partyzanckiej. Rosyjscy politycy mogą
już dokonać wstępnego bilansu wojny.
Kto skorzystał
na wojnie
w Czeczenii?
rozbudzony przez Putina szowinizm
przyniósł mu zwycięstwo w prezydenckich wyborach. Zmęczeni zapaścią ekonomiczną ludzie „kupili”jego
wizerunek jako silnego człowieka mogącego przywrócić siłę Rosji.
Wszędzie, gdzie jest kapita lizm, jest nacjonalizm. Jego
funkcja jest zawsze taka sama
— odwrócić uwagę ludzi od ka pitalistycznej nędzy, bezrobo cia i niesprawiedliwości, i skie rować ich frustrację przeciwko
innemu narodowi.
Wbrew krokodylim łzom wylewanym nad tragedią mordowanych Czeczeńców również zachodni imperialiści zyskali na wojnie w Czeczenii. Zachodni biznesmeni nie ukrywają już
swojego entuzjazmu dla Putina, dawnego aparatczyka KGB — człowieka oferującego perspektywę stabilności, a tym
samym bezpieczną drogę dla prokapitalistycznych reform w Rosji. Można tu
zauważyć jak brak współczucia dla
ludzkiego cierpienia jest najlepszą
kwalifikacją dla obrońcy kapitalizmu.
Gerry Foley
autor jest redaktorem pisma
lewicowego pisma amerykańskiego
„Socialist Action”.
Poniżej zamieszczamy tekst ulotki
na temat wojny czeczeńskiej rozdawa-
nej przez członków NLR na Uniwersytecie Warszawskim.
Buzek, Putin, Maschadow —
podobne nacjonalistyczne zbiry
Szajka AWS zapewnia o swoim
współczuciu dla cierpiących Czeczeńców. Pokazuje to tylko jej hipokryzję.
Poparcie dla Czeczeńców jest tylko wyrazem antyrosyjskiego nacjonalizmu
AWS nie zaś uznania prawa narodów do
wolności. Dla Kurdów cierpiących
w należącej do NATO Turcji AWS nie
ma już takiej sympatii. Putin dzięki nakręceniu spirali nacjonalizmu i zwycięskiej wojnie objął urząd prezydenta.
Maschadow przy okazji walki o wolność Czeczeńców narzucił im antydemokratyczny i opresyjny, klanowo — islamski reżim.
Wszędzie, gdzie jest kapitalizm, jest
nacjonalizm. Jego funkcja jest zawsze
taka sama — odwrócić uwagę ludzi od
kapitalistycznej nędzy, bezrobocia
i niesprawiedliwości, i skierować ich
frustrację przeciwko innemu narodowi. Organizatorem i profitentem nacjonalizmu jest zawsze burżuazja. Nacjonalizm (brednie o wspólnym narodowym interesie) to instrument jej
ideologicznego panowania. Jak długo
będzie trwał kapitalizm, tak długo będą
się wydarzały rzezie takie jak w Kosowie, Kurdystanie, Czeczenii. My trockiści jako jedyni konsekwentnie odrzucamy wszelkie nacjonalistyczne i rasistowskie twierdzenia. Przyłącz się do
naszej walki o demokratyczny socjalizm!
Nurt Lewicy Rewolucyjnej
Dalej!
Numer 28 — wiosna–lato 2000
akłady samochodowe FSO —
obecnie Daewoo — są świetnym
przykładem obrazującym „dobrodziejstwa” kapitalizmu. Jeszcze 10
lat temu, u schyłku PRL, sytuacja pracowników FSO była nieporównywalnie lepsza niż dziś, po dekadzie kapitalistycznej transformacji. Nowy właściciel FSO rozparcelował strukturę
zakładów na bardzo wiele spółek.
Umożliwiło to rozbicie wielkich central związkowych — z którymi pracodawcy musieli się przecież liczyć.
W mniejszych zakładach dyrekcja ma
niemal nieograniczone możliwości narzucania pracownikom swej woli — małe organizacje związkowe mają minimalną możliwość wpływania na cokolwiek.
Większość ośrodków wczasowych
należących do FSO — z których swego
czasu mogli korzystać pracownicy z ich
rodzinami — została wyprzedana bądź
rozparcelowana. Dopłaty do wczasów
pracowniczych, obiadów itd. zostały
zminimalizowane. Większości pracowników nie stać obecnie na kolonie dla
dzieci czy wczasy.
11
Dobrodziejstwa
kapitalizmu w FSO
Z
W Daewoo nagminnie łamane są
prawa pracownicze. Obecnie toczy się
w sądach kilkaset spraw przeciwko Daewoo. Koreańska dyrekcja — w obliczu
narastających problemów finansowych koncernu Daewoo w skali światowej — usiłuje robić sobie różne oszczędności na pracownikach. W niektórych
spółkach proponuje się zatrudnionym
pracę za mniejszą pensję, albo zwolnienie.
10 lat temu w FSO pracowało ok.
12–13 tys. osób. Dzisiaj zatrudnionych
jest nie więcej niż 6,5 tys. Sytuacja materialna pracowników Daewoo pogarsza
się z roku na rok. Korupcja głównych
central związkowych uniemożliwia
w praktyce skuteczną walkę w obronie
praw pracowniczych. Ludzie są rozgoryczeni. Narzekają na kapitalizm, ale
nie widzą dla niego alternatywy. No
cóż, lata „realnego socjalizmu”, czyli
zdeformowanego państwa robotniczego — pomimo społecznych zdobyczy tego okresu — zrobiły swoje. Biurokracja
Prawicowa bajka
o czerwonym radykale
Gdyby uwierzyć prawicowym mediom, należałoby uznać PPS
i jej Wodza — Ikonowicza za radykałów, którzy walczą o władzę dla
robotników. Naszym zdaniem prawicowe media kłamią również na
ten temat. I trzeba uznać, że jest to kłamstwo niezwykle użyteczne
stalinowska — jakkolwiek musiała się liczyć z robotnikami — skompromitowała idee socjalistyczne w oczach społeczeństwa.
Swego czasu, w 1995 roku, zanim
FSO wpadło w ręce Daewoo, lewicowa
grupa pracowników do której należał
również niżej podpisany usiłowała
przekształcić FSO w spółkę pracowniczą (akcjonariat pracowniczy). Rozdawaliśmy ulotki i gazetki popularyzujące
tę ideę. Istniała wtedy szansa wniesienia do Sejmu ustawy o utworzeniu
w FSO akcjonariatu pracowniczego.
Jak wiadomo, nic z tego nie wyszło.
Można jednak odnotować pewien pozytywny efekt naszej ówczesnej walki.
Kiedy usiłowaliśmy powołać do życia
spółkę pracowniczą, dyrektor FSO wezwał niespodziewanie przedstawicieli
wszystkich związków zawodowych
i podpisał z nimi — korzystny dla pracowników — pakt socjalny.
M. G., pracownik Daewoo
NATO, PPS nie ośmieliła się głosować przeciwko wstąpieniu Polski
do tego Paktu. Wkrótce potem zaś mogliśmy obserwować w TV „humanitarne bombardowania”Światowego Żandarma w Jugosławii.
Ikonowicz był oczywiście im przeciwny… bo na szczęście nie musiał
zrobić dla socjalistycznych ideałów nic więcej niż tylko gardłować.
Klika Ikonowicza nie jest oczywiście godna socjalistycznych
dla kapitalizmu tj. dla burżujów, kleru, generałów i…… samego Czer-
ideałów pod jakie się podszywa. Chce ona tylko zbić polityczny kapi-
wonego Piotrka, któremu kłamstwo to napędza młodych radykal-
tał na ludzkim nieszczęściu. Cechy osobiste Ikona nie są w 1% tak
nych chłopaków do rozklejania ulotek i plakatów. W rzeczywistości
ważne jak cechy polityczne tegoż jako przywódcy lewicowej partii.
PPS jest partią wysługującą się burżuazji. Każde państwo kapitali-
Choć Ikonowicz lubi grzmieć na socjalliberalne SLD, to prawda jest
styczne stara się mieć tego rodzaju agenturę, bo zajmuje ona to miej-
taka, że różni go od Millera tylko retoryka i to, że chce mieć własną
sce na scenie politycznej, które w przeciwnym razie zajęłaby partia
będąca realną opozycją wobec rządów burżuazji.
Celem PPS jest tworzenie złudzeń, że jest ona partią mogącą
przeciwdziałać nędzy powodowanej przez kapitalistyczny system.
wodzowską partię. Niestety Ikonowicz i spółka nie odejdą sami na
śmietnik historii, wszak cenią sobie lokajowanie polskiej burżuazji.
Szajka Piotrka to oszuści pracowniczych mas.
Ma być to piorunochron dla systemu ściągający niezadowolenie wy-
Jednym z ważnych zadań trockistów jest pokazywanie bezczel-
zyskiwanych. Piorunochron oczywiście w pełni bezpieczny dla bur-
nego fałszu kierownictwa PPS. Ikonowicz jest tylko politycznym
żujów. W rzeczywistości bowiem, nawet jeśli w sytuacji wielkich
cienkim Bolkiem, i jeśli SLD nie przygarnie go litościwie na swoje li-
protestów robotniczych PPS doszłaby do władzy… zdradziłaby na-
sty, to przepadnie on w następnych wyborach z kretesem. Natomiast
tychmiast pracowników. Tego dowodzi ponad 100 letnia historia tej
z pomocą prawicowych mediów udaje mu się oszukać wielu warto-
partii.
Ta historia w każdym ważnym dla prawdziwych socjalistów momencie pełna jest zdrad kierownictwa PPS. W 1918 r. PPS rozbiła rady robotnicze i przyzwoliła na rządy burżuazji! W 1920 r. poparła na-
ściowych ludzi lewicy. Nasza krytyka Ikonowicza nie zmienia faktu,
że będziemy współpracować z tymi działaczami PPS, którzy wraz
z nami będą chcieli naprawdę walczyć o socjalizm. Z tymi, którzy nie
cjonalistyczną histerię i nie pomogła wkraczającej Armii Czerwo-
chcą, aby PPS był POLSKĄ PARTIĄ SYMULANTÓW. Z tymi, którzy
nej! Nawet ostatnio mogliśmy obserwować hipokryzję szefów PPS.
nie chcą być jedynie świtą kacyka Ikona.
Mimo gardłowania przez lata przez Piotra Ikonowicza przeciwko
Adam Kaczyński
Dalej!
12
CZUJNY POSEŁ SLD,
PROFESOR TADEUSZ IWIŃSKI
K
iedyś porzucił chemię, by studiować nauki polityczne. W latach 1974–1990 wykładał je
w partyjnym szkolnictwie wyższym
w Warszawie (Wyższa Szkoła Nauk Społecznych przy KC PZPR, następnie Akademia Nauk Społecznych). Inaczej niż
wielu jego kolegów z tych uczelni
i w ogóle z PZPR, Iwiński nie jest jakąś
chorągiewką na wietrze. Skoro z pism
towarzysza Stalina dowiedział się, że
najgorszym i najniebezpieczniejszym
wrogiem lewicy i w ogóle ludzkości
jest trockizm, ową prawdę również
obecnie konsekwentnie głosi, nie zważając na niebezpieczeństwa, jakie mu
za to mogą grozić.
Kiedy więc we wrześniu 1999 r. Komisja Polityczna Zgromadzenia Euro-
pejskiego rozpatrywała raport „Zagrożenia dla demokracji ze strony partii
i ruchów ekstremistycznych”, pouczył
ją, iż w Polsce skrajna prawica nie jest
groźna, a uwagę należy zwrócić na „ekstremizm lewicowy — anarchistyczny
i trockistowski” (Gazeta Wyborcza
z 27 IX 1999). Iwiński nie przejął się
tym, że ktoś wytknął mu w Trybunie
(nr 231 z 2–3 X 1999), iż „takim postawieniem sprawy niewielu pozyska dla
SLD. Na pewno zaś przyczyni się do tego, że w wyborach część zwolenników
lewicy pozostanie w domu”. Do Iwińskiego nie przemówił ten oportunistyczny argument. Jest on w końcu
człowiekiem zasad i jako taki pozostaje
wierny wskazaniom „wodza postępowej ludzkości”– Józefa Stalina.
Polscy faszyści —
won z Białorusi!!!
marca br., w 82 rocznicę niepodległości Białorusi, odbyła się w Mińsku demonstracja
zorganizowana przez białoruskich nacjonalistów. Na zaproszenie Białoruskiego Frontu Narodowego — antyrosyjskiej organizacji o prohitlerowskim, kolaboranckim rodowodzie — przybyła na demonstrację delegacja polskich faszyzujących mętów z Ligi
Republikańskiej. Białoruska milicja rozpędziła demonstrację, a przy okazji poturbowała niedoszłych polskich
„wyzwolicieli”Białorusi spod „rosyjskiego panowania”.
Polska prasa bezwarunkowo wstawiła się za pokrzywdzonym liderem Ligi Republikańskiej, Mariuszem Kamińskim, którego dyplomatycznego paszportu nie raczyła
uwzględnić białoruska milicja. Kamiński z grupą innych
zatrzymanych wywieziony został kilka kilometrów za
Mińsk, skąd musiał wracać na piechotę. Niezorientowanym czytelnikom przypominamy, że Mariusz Kamiński to
prawicowy oszołom, zagorzały lustrator, paradujący niekiedy w towarzystwie polskich wyznawców Adolfa Hitlera. (W ubiegłym roku w towarzystwie skinheadów z NOPu lżył uczestników 1 majowego pochodu w Warszawie.)
Dla polskiej, burżuazyjnej prasy był to oczywiście doskonały pretekst do eskalacji anty–Łukaszenkowskiej nagonki. W poprzednim numerze Dalej! pisaliśmy o rzeczywistym podłożu „demokratycznej”kampanii przeciwko
25
Numer 28 — wiosna–lato 2000
Kiedy więc redaktor pisma Lewą
nogą, autor polskiej części aneksu do
wspomnianego raportu, Antysemityzm bez Żydów, Stefan Zgliczyński, na
wystąpienie Iwińskiego zareagował listem otwartym, zatytułowanym Rasizm poprawny politycznie (Gazeta
Wyborcza, nr 3, z 5 I 2000), szanowny
pan profesor dał mu zdecydowaną odprawę. Zarzucił aneksowi, że „Wyraźnie
marginalnie
potraktowano
[w nim] ekstremizmy lewicowe”. A że
jest erudytą, wspomniał też o „starej
francuskiej maksymie, że „skrajności
się przyciągają”– także te anarchistyczne i trockistowskie”(Gazeta Wyborcza, nr 4 z 6 I 2000).
W taki oto sposób, pojętny uczeń
Stalina okazuje się zarazem polskim patriotą — dba, by UOP czegoś nie przegapił i dyskretnie wskazuje mu „obiekty
do rozpracowania”.
(L.H.)
Łukaszence. Wyraziliśmy stanowisko, że przeciwnicy Łukaszenki spod znaku „demokracji”i „niepodległości Białorusi”są w istocie rzecznikami interesów białoruskich
elementów prokapitalistycznych i zachodniego imperializmu, który podporządkował sobie politycznie wszystkie kraje regionu poza Jugosławią i Białorusią.
Prawicowi przeciwnicy Łukaszenki stanowią poważne zagrożenie dla białoruskich robotników i chłopów. Dążą oni do zakończenia (a w zasadzie rozpoczęcia) procesu
restauracji kapitalizmu na Białorusi — oddania tego kraju
na pastwę zachodniego kapitału. Plany te maskowane są
— jak zwykle — demokratycznymi frazesami. Realizacja tego czarnego scenariusza pociągnie za sobą materialną polaryzację białoruskiego społeczeństwa — wzbogacenie
się nielicznych białoruskich elit kosztem zubożenia białoruskich pracowników, z których znaczna część z pewnością straci pracę. Dobrodziejstwa restauracji kapitalizmu
możemy podziwiać na przykładzie Polski, gdzie 51 % społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego (apologetom polskiego kapitalizmu radzimy ruszyć tyłki kilkadziesiąt kilometrów za Warszawę), a także Rosji, Rumunii,
Czech, Słowacji, Jugosławii itd.
Trockiści wzywają białoruskich robotników do walki
na dwa fronty — przeciwko prokapitalistycznej opozycji
anty–Łukaszenkowskiej i niedemokratycznemu reżimowi Łukaszenki. Alternatywą dla Łukszenki jest demokracja pracujących, a nie kapitalistyczne zniewolenie w imię
dobrobytu nowych burżuazyjnych elit!
Andrzej Nowakowsk
Numer 28 — wiosna–lato 2000
Dalej!
John Lennon
trockistą !
C
zy John Lennon był trockistą? Wiele wskazuje, że tak
właśnie było. W lutym burżuazyjna prasa na całym świecie relacjonowała informacje zebrane na
ten temat przez MI5 i FBI a więc angielskie i amerykańskie służby specjalne. Materiały tych służb zostały
upublicznione po wielu latach walki prawnej stoczonej przez profesora historii z Kalifornii Jona Wienera.
John Lennon był oczywiście
człowiekiem pełnym sprzeczności.
Był rockową gwiazdą i multimilonerem, zarazem jednak trudno nie
odmówić wielu jego utworom antysystemowego wydzwięku. W jego piosenkach choćby takich jak
„Working Class Hero”, „Power to
the People”, „Sunday Bloody Sunday”, „Imagine”pobrzmiewają idee
antyreligijne, antykapitalistyczne,
antynacjonalistyczne, pragnienie
sprawiedliwszego świata.
Jak wiele milionów współczesnych mu młodych ludzi Lennon
zradykalizował swoje poglądy widząc bezmiar zbrodnii dokonywanych przez Amerykanów w Wietnamie. Jego polityczna ewolucja
nie zakończyła się przy tym na etapie hipisowskiej subkultury i potępieniu odległej wojny.
Lennon był wstrząśnięty brutalnością brytyjskiej policji i wojska
w Irlandii Północnej. Jej symbolem
na zawsze pozostanie Bloody Sunday (krwawa niedziela) czyli 30
stycznia 1972 r. gdy brytyjscy żołnierze zabili 14 nieuzbrojonych irlandzkich demonstrantów. Lennon
powiedział wtedy: „Jeśli miałbym
wybierać między Irlandzką Armią
Republikańską a brytyjską armią,
jestem po stronie IRA”. (Jak wiadomo, do dziś trwa brytyjska okupacja Irlandii Północnej zaś główną
angielską siłą polityczną występującą przeciwko temu jest radykalna
lewica.) Lennon, przeciwstawiając
się nacjonalistom w swojej ojczyźnie, brał udział w demonstracjach
na rzecz wycofania brytyjskich oddziałów z Irlandii Północnej.
Już wcześniej, pod koniec lat
60–tych, Lennon nawiązał kontakty z działaczami największej wówczas brytyjskiej organizacji trockistowskiej — Workers Rewolutionary Party (Rewolucyjnej Partii
Robotniczej). Przekazał na jej działalność olbrzymią sumę 45 tys.
funtów (obecnie równowartość
400 tys. funtów). Hojnie wspierał
również lewicowe antykapitalistyczne pismo „Red Mole” („Czerwony Kret”). Najbardziej polityczny utwór Lennona „Working Class
Hero”(„Bohater Klasy Robotniczej”) miał powstać właśnie dla
Workers Revolutionary Party.
Lennon śpiewa w nim: „Oni nienawidzą Cię jeśli jesteś mądry i gardzisz głupotą. Tak długo jak będziesz tak cholernie zwariowany
nie będziesz przestrzegał ich zasad.
Być bohaterem klasy robotniczej to
jest coś”(They hate you if you’ re
clever and despise a fool. Till you’re
so fucking crazy you can’t follow
their rules. A working class hero is
somthing to be”.
W 1972 roku Lennon przeniósł
się do Nowego Yorku i zaczął oddalać się polityki, czy też redukować
ją do indywidualnych i naiwnych
artystycznych demonstracji —
przedstawień swoich miłosnych
aktów z Yoko Ono w nowojorskich
hotelach. Problemem stały się dla
niego również narkotyki i inne kobiety. Czuł się osaczony kontrolą ze
strony FBI. Mimo tej depolityzacji
źle czując się w roli milionera do
końca życia starał się patrzyć na
świat oczyma zwykłych ludzi.
Gdy okazuje się, że, ktoś taki jak
Lennon był związany z trockistowską partią polityczną trudno nie poczuć się raźniej w naszej walce. Patrząc na bezideowość, konsumpcjonizm i egoizm, tworzone przez
kapitalistyczną kulturę, trudno nie
pomyśleć sobie o ideałach naszego
ruchu, że „to jest coś”.
H.G.
13
SZCZYT
RADYKALNEJ
LEWICY
W LIZBONIE
marca przedstawiciele radykalnej lewicy z kilku
krajów Europy spotkali
się w Lizbonie, w cieniu szczytu Wspólnoty Europejskiej.
Gospodarzem spotkania był portugalski Blok Lewicy. Celem konferencji
była wymiana idei dotyczących kontynentalnej współpracy przeciwko „Europie kapitału”. Partie uczestniczące
w konferencji mimo wywodzenia się
z różnych lewicowych tradycji wyrażały wspólny opór przeciwko neoliberalnej ofensywie Wspólnoty Europejskiej.
W konferencji udział wzięli przedstawiciele Rewolucyjnej Ligi Komunistycznej (LCR, francuska sekcja IV Międzynarodówki), Czerwono — Zielonego Sojuszu (Dania), Szkockiej Partii
Socjalistycznej (trockiści), Czerwonego Sojuszu Wyborczego (Norwegia),
Partii Demokratycznego Socjalizmu
(Niemcy), Galicyjskiego Frontu Nacjonalistycznego (Hiszpania), katalońskiej Lewicy Republikańskiej (Hiszpania), Przestrzeni Alternatywnej (Hiszpania), Partii Wolności i Solidarności
(Turcja).
Głównym tematem dyskusji była
ofensywa europejskich rządów przeciwko prawu do pracy. Wedle przedstawicieli Bloku Lewicy 50 % miejsc pracy
w Portugalii to prace doraźne. Według
LCR wśród nowych miejsc pracy we
Francji prace krótkoterminowe stanowią 80%. Wielu uczestników podkreślało, że w centrum ogólnoeuropejskiej współpracy zebranych powinno
znaleźć się zagwarantowanie prawa do
pracy i minimalnej płacy.
W innej dyskusji skupiono się na
kwestiach opresji narodowej w Europie (Galicja, Katalonia, Baskonia, Szkocja, Irlandia Północna, itp.)
Spotkanie było ważnym krokiem
na drodze do odnowienia kontaktów
między radykalnymi socjalistycznymi
ruchami w Europie. Wszyscy jego uczestnicy wyrazili nadzieję na dalszą
współpracę.
Iggy Kim
22
Dalej!
14
Na
RE
KL
AM
A
początku lutego partia konserwatywna uformowała rząd w koalicji z Partią Wolności Jorga
Haidera, która uzyskała w ostatnich wyborach
25 % głosów. Partia Haidera jest partią skrajnej prawicy o rozbudowanej retoryce antyimigranckiej i nacjonalistycznej.
Sam Haider znany jest ze swoich wypowiedzi, w których
z sympatią przywoływał czasy nazizmu. Powstanie rządu
z udziałem Haidera wywołało głosy protestu w całej Europie
i masowe demonstracje protestacyjne w Austrii.
Przykładowo w demonstracji 19 lutego wzięło udział
300 tys. uczestników. Demonstrowali oni na Placu Bohaterów, na którym w 1938 r. Hitler ogłosił przyłączenie Austrii
do Niemiec. Była to największa demonstracja w historii Austrii. Antyhaiderowskie demonstracje zjednoczyły różne siły
polityczne od lewicowych liberałów przez zielonych, socjaldemokratów, związkowców po skrajną lewicę.
Już przed 19 lutego dochodziło do demonstracji,
w których uczestniczyło od 3 tys. do 9 tys. osób. 18 lutego
miał miejsce strajk uczniów szkół średnich. 10 tys. młodzieży
wzięło udział w ulicznej demonstracji. W wiedeńskich protestach uczestniczyły też grupy lewicowców z innych krajów
np. członkowie włoskiej Partii Demokratycznej Lewicy (postkomuniści), włoskiej Komunistycznej Odbudowy, niemieckiego Rewolucyjnego Związku Socjalistycznego (niemiecka sekcja IV Międzynarodówki).
Kanclerz czarno — niebieskiego (haiderowsko — konserwatywnego) rządu Wolfgang Schussel usiłował pomniejszać
znaczenie demonstracji. Mówił o niej jako „ostatnim oddechu”lewicy pokolenia ‘68 (do którego dołączyło „pokolenie
Internetu”). Sekretarz generalny Partii Wolności Peter We-
Numer 28 — wiosna–lato 2000
Antyfaszystowski
internacjonalizm
przeciwko austriackim
faszystom
stenthaler skupił swoje ataki na socjaldemokratach i związkowcach oskarżając ich o prowadzenie polityki na ulicach,
i o demonstrowanie ramię w ramię z przedstawicielami radykalnej lewicy z całej Europy. Jorg Haider rozpoznany 19 lutego we włoskiej restauracji w Wiedniu, musiał uciekać pod
ochroną policji. Nie odważył się też pokazać na regionalnej
konferencji Wspólnoty Europejskiej, i by uciec przed protestami poleciał aż do Kanady.
Uciążliwe i deprecjonujące są też dla nowego austriackiego rządu protesty ze strony polityków Unii Europejskiej.
Na spotkaniu ministrów pracy i polityki socjalnej w Lizbonie
austriacki minister został demonstracyjnie zignorowany
przez swoich kolegów. Lamentom austriackiej rządowej telewizji nie było końca.
W wielu stolicach Europy odbyły się demonstracje przeciwko Haiderowi. W Warszawie koalicja lewicowych grup
(z Organizacją Młodzieżową Unii Pracy na czele), zorganizowała taką demonstrację 25 marca. W pochodzie z Placu Zamkowego do ambasady USA wzięło udział kilkaset, głównie
młodych, osób. Demonstranci protestowali przeciwko Haiderowi, ale też przeciwko polskim faszystom z Narodowego
Odrodzenia Polski (NOP).
Pod ambasadą USA demonstranci wyrazili swój sprzeciw przeciwko niesprawiedliwemu wyrokowi śmierci
wobec Mumi Abu Jamala. Ten lewicowy czarnoskóry aktywista od wielu lat przebywa w celi śmierci w USA. Wyrok
przeciwko niemu opiera się na sfałszowanych przez policję dowodach, co potwierdzają nawet burżuazyjne organizacje praw człowieka takie jak Amnesty International.
Wanda Mioduszewska
Poniżej zamieszczamy tekst ulotki rozdawanej przez
członków NLR na demonstracji 25 marca.
Szowinizm — narzędziem rządzących. Narodowy
szowinizm od dawien dawna służy klasom rządzącym do
ogłupiania pracujących i utrzymywania ich w stanie politycznej bierności i lojalności. Wskazanie kozła ofiarnego
w postaci konkretnej mniejszości narodowej czy etnicznej skutecznie odwraca uwagę społeczeństwa od rzeczywistych problemów i antagonizmów. Sprawia, że część ludzi pracy, zamiast walczyć o godne warunki życia i zniesienie wszelkich form wyzysku i ucisku, koncentruje się na
problemach urojonych i pozornych. W okresach kryzysu
kapitalizmu, w warunkach radykalizacji nastrojów społecznych kapitaliści uciekają się do otwartego popierania
organizacji ziejących nienawiścią narodową i rasową. Taka jest geneza niemieckiego i włoskiego faszyzmu.
Faszyści — wrogami ludzi pracy i wszystkich uciskanych. Mimo tragicznej lekcji historycznej jaką był Holocaust, rozmaite formy szowinizmu, rasizmu i nacjonalizmu pływają w politycznych rynsztokach, by co
jakiś czas wydostawać się na powierzchnię. Faszyści
Numer 28 — wiosna–lato 2000
Dalej!
Antykapitalistyczna lewica
w Portugalii jednoczy szeregi
29–30 stycznia blisko 1000 aktywistów zebrało się w głównej sali uniwersytetu w Lizbonie aby założyć nową formację polityczną Bloco de Esquerda
czyli Blok Lewicy. Zjazd założycielski
Bloku był wydarzeniem medialnym.
Przyjęto w czasie jego trwania statut,
program i wybrano kierownictwo.
Choć Blok jest ciągle niewielką siła
polityczną, jego powstanie łamie monopol polityczny Portugalskiej Partii
Komunistycznej na reprezentowanie
w tym kraju niesocjaldemokratycznej
lewicy. Blok założyły trzy partie lewicy:
Związek na Rzecz Demokracji Ludowej
(UDP, eks–maoiści), Rewolucyjna Partia Socjalistyczna (PSR, portugalska sekcja IV Międzynarodówki) i Polityka
XXI. Mimo, że projekt zjednoczenia
trzech partii, które założyły Blok był
rozważany od 1991 r., to dopiero sukcesy w wyborach do parlamentu europejskiego i parlamentu portugalskiego
w 1999 r. sprawiły, że jedność tych organizacji stała się faktem.
W jesiennych wyborach do portugalskiego parlamentu Blok Lewicy zdobył 2,5 % głosów (130 tys. głosów). Taki
wynik oznacza podwojenie poparcia
dla radykalnej lewicy w Portugalii
w stosunku do czerwcowych wyborów
w tym kraju do parlamentu europejskiego, kiedy to Blok Lewicy poparło
60 tys. wyborców. Do parlamentu portugalskiego weszło 2 przedstawicieli
Bloku — jeden z UDP i jeden z PSR.
(W Portugalii istnieją względnie korzystne warunki dla sukcesów wyborczych radykalnej lewicy ze względu na
proporcjonalny system wyborczy.)
Struktura nowego ugrupowania
jest złożona. Tworzące je partie nadal
będą istniały, będą miały własną prasę
i komórki. Natomiast członkostwo
w Bloku jest indywidualne. Blok prowadzi działalność polityczną jako całość, jego parlamentarzyści reprezentują Blok, a nie współtworzące go partie.
Kierownictwo Bloku składa się na zasadach parytetu zarówno z członków partii, jak i bezpartyjnych. Wszyscy jego
członkowie wybierani są przez zjazd
Bloku. Ci którzy są popierani przez partie, również muszą być wybrani na zjeździe.
— jako ruch opierający się przede
wszystkim na drobnej burżuazji —
są wrogami organizacji pracowniczych, związków zawodowych, a także
wszelkich partii i ruchów lewicowych.
Dążą do wzmocnienia państwa — które
jest politycznym narzędziem wyzyskiwaczy — i zaprowadzenia rządów silnej
ręki. Marzą o państwie policyjnym,
w którym nie ma miejsca na jakąkolwiek formę samoorganizacji ludzi pracy.
Nacjonalizm służy im za ideologię,
która ma spajać wyzyskiwanych i wyzyskiwaczy w jedną całość. W rzeczywistości, żadna ideologia nie zasłoni
sprzeczności interesów pomiędzy klasami. Może natomiast służyć do podporządkowania pracujących kapitalistom.
Nie wierzymy w „antyfaszyzm”szefów UE. Obecnie europejska burżuazja, za pośrednictwem swoich przedstawicieli (takich jak Blair czy
Schroeder) lamentuje z powodu politycznych sukcesów Le Pena i Haidera.
Nie dajmy się na to nabrać. Kiedy rządzący uznają, że leży to w ich interesie,
poprą Haidera, tak, jak przed kilkudziesięciu laty niemieccy kapitaliści poparli Hitlera.
Walka z szowinizmem narodowym
oznaczać dzisiaj musi nie tylko sprzeciw wobec szerzenia się organizacji
o charakterze faszystowskim, lecz także
opór wobec rozszerzającej się na
Wschód rasistowskiej Unii Europejskiej, której włodarze robią wszystko,
by maksymalnie uszczelnić granice,
a zarazem pozbyć się „nieproszonych
gości”.
Jedność ludzi pracy i wszystkich
uciskanych bez względu na narodowość i kolor skóry — jedyną skuteczną
bronią w walce z międzynarodowym
systemem kapitalistycznego wyzysku!!!
Precz z patriotyczno–narodową
demagogią ogłupiającą pracujących!!!
Nurt Lewicy Rewolucyjnej
15
Wedle prowizorycznych szacunków, w styczniu Blok posiadał około
1600 członków w 15 (na 20) portugalskich województw. Zjazd przebiegał
w oparciu o bardzo demokratyczne zasady. Każdy, kto wstąpił do Bloku co
najmniej na tydzień przed zjazdem,
miał możliwość zabierania głosu, głosowania, kandydowania na zjeździe.
Artykuł 1 przyjętego statutu głosi:
„Nasz ruch broni perspektywy socjalizmu jako wyrazu wyzwoleńczej walki
ludzkości przeciwko wyzyskowi i opresji”. W programie Blok określił się jako
„uniwersalistyczna lewica bazująca na
solidarności”. Wyrażając radykalny
sprzeciw wobec globalizacji określono
ją jako „cywilizację niesprawiedliwości”. W programie odrzucono wizję Europy rynkowej przeciwstawiając jej wizję kontynentu bazującą na pełnym zatrudnieniu
i
Konwencji
Praw
Człowieka.
Zdecydowanie wysunięto również
hasło pełnej sekularyzacji portugalskiego państwa, co związane jest z presją
Kościoła katolickiego w Portugalii na
życie publiczne. Opowiedziano się za
legalizacją aborcji i karalnością przemocy domowej przeciwko kobietom.
W dyskusji odrzucono socjaldemokratyczne poprawki zgłoszone przez
mniejszościową grupę z organizacji Polityka XXI. Wyłonione kierownictwo
Bloku zyskało poparcie 85 % obecnych.
W kierownictwie zasiada 40 % kobiet.
Francois Vercamen
Autor jest członkiem władz
IV Międzynarodówki.
Redakcja: Życzymy naszym portugalskim towarzyszom dalszych sukcesów. Z uwagą będziemy obserwować
ich poczynania i informować o nich naszych czytelników. Ubiegłoroczne sukcesy wyborcze trockistów we Francji
i Portugali pokazują towarzyszom z innych krajów, że są możliwości politycznych sukcesów antykapitalistycznej lewicy. Kolejną próbą sił będą wybory samorządowe w Londynie, które odbędą
się na początku maja. W wyborach tych
lewica Partii Pracy i trockiści zjednoczeni w London Socialist Alliance usiłować będą pozyskać tę część elektoratu
Partii Pracy, która jest zawiedziona liberalnym kursem rządu Tony’ego Blaira.
16
arksizm nie jest pierwszym w historii projektem społeczeństwa
bezklasowego — społeczeństwa
opartego na egalitarnych zasadach podziału
dóbr, pozbawionego materialnych nierówności między ludźmi. Przed Marksem powstało
wiele — mniej lub bardziej fantastycznych —
pomysłów, doktryn i utopii, których wspólnym mianownikiem była — rozmaicie interpretowana — idea równości społecznej. Niektórzy myśliciele socjalistyczni odwoływali
się do humanitarnych uczuć bogaczy, licząc,
że dzięki ich pomocy uda im się zrealizować
swoje społeczne idee. W pierwszej połowie
XIX wieku powstawały liczne komunistyczne
kolonie, „falanstery” itd. w których wcielano
w życie projekty ich założycieli.
M
Socjalizm jako świadomy czyn
pracujących
Przełom jakiego dokonali Marks i Engels polegał na powiązaniu idei socjalistycznych z wzrastającym w siłę ruchem
robotniczym, na wykazaniu, że socjalizm
może zostać urzeczywistniony wyłącznie
jako świadomy czyn samowyzwalającej się
klasy robotniczej. Twórcy naukowego socjalizmu dowiedli, że „istnienie klas związane jest tylko z określonymi fazami historycznymi rozwoju produkcji” (Marks, List
do Weydemeyera). Wykazali, że kapitalizm
— podobnie jak poprzednie formacje dziejowe — nie jest ostatecznym ustrojem społecznym, że związany jest z określonym
etapem w rozwoju materialnych sił wytwórczych i w pewnym momencie załamie
się pod presją narastających wewnętrznych sprzeczności i naporem rewolucyjnego ruchu robotniczego — ustępując
miejsca socjalizmowi. Tym samym, klasy
społeczne — wytwór rozpadu pierwotnego społeczeństwa bezklasowego — zanikną: wszyscy ludzie będą zarówno wytwórcami, jak i kolektywnymi właścicielami
społecznego majątku.
To jednak, czy tak się stanie w rzeczywistości zależeć będzie nie tyle od parametrów ekonomicznych, ile od zdolności
światowej klasy pracowniczej do przejęcia
władzy, a zatem także od jej świadomości
i politycznej samoorganizacji. Socjaliści
nie siedzą zatem z założonymi rękami i nie
czekają aż kapitalizm sam się załamie, tylko
usiłują organizować ludzi pracy pod hasłami antykapitalistycznymi i rewolucyjnymi
— budują rewolucyjną partię pracowniczą.
Dlatego Marks i Engels byli nie tylko teoretykami, ale i praktykami — działaczami międzynarodowego rewolucyjnego ruchu robotniczego.
Dalej!
Numer 28 — wiosna–lato 2000
Marksizm — historia
pewnej idei
W okresie II Międzynarodówki
(1889–1914) marksizm stał się „oficjalną”
teorią ruchu robotniczego. Odwołujące
się do nauki Marksa i Engelsa partie socjaldemokratyczne wzrastały w siłę, ruch socjalistyczny stawał się stopniowo ruchem
masowym, zrzeszającym tysiące działaczy
robotniczych. Wraz z umasowieniem ruchu — w warunkach względnej poprawy
położenia klasy robotniczej — w partiach
socjaldemokratycznych zaczęły nasilać się
głosy postulujące rewizję myśli Marksa
w kierunku oportunistycznym. Próbowano ogołocić marksizm z tego, co było jego
najistotniejszym elementem — z walki
o przejęcie władzy przez klasę robotniczą.
Biurokracja ruchu robotniczego — która
zdążyła się już „przyzwyczaić” do kapitalizmu — nie była zainteresowana eskalacją
walki rewolucyjnej. Wyrazem tych oportunistyczno–biurokratycznych tendencji były teorie Edwarda Bernsteina, który przeciwstawił marksowskiemu programowi
rewolucji socjalistycznej postulat reformy
socjalnej. Wykazywał, że kapitalizm powoli przezwycięża swoje wewnętrzne
sprzeczności, w związku z czym, teoria
Marksa o narastaniu wewnętrznych
sprzeczności kapitalizmu jako przesłance
przewrotu socjalnego okazała się niesłuszna. Dewizę swoją streścił Bernstein w następujących słowach: „Cel ostateczny,
czymkolwiek by był, jest dla mnie niczym,
ruch — wszystkim”. Szerzenie się takich poglądów wśród funkcjonariuszy ruchu robotniczego wywołało gwałtowne reakcje
ze strony konsekwentnych marksistów.
Róża miała rację
Róża Luksemburg demaskowała teorię Bernsteina, jako próbę wyrzeczenia się
przez socjaldemokrację socjalizmu i „uczynienia reformy socjalnej ze środka walki
klas jej celem”. Róża Luksemburg protestowała przeciwko przeciwstawianiu reformy socjalnej rewolucji. Pisała: „Reforma socjalna czy rewolucja? Czyż socjaldemokracja może być przeciwna reformie
socjalnej? Albo czy może ona rewolucję,
obalenie istniejącego ustroju, które jest jej
celem ostatecznym, przeciwstawiać reformie socjalnej? Oczywiście, że nie. Przeciwnie, dla socjaldemokracji codzienna praktyczna walka o reformy socjalne, o popra-
wę położenia ludu pracującego jeszcze na
gruncie istniejącego ustroju społecznego,
o instytucje demokratyczne stanowi jedyną drogę umożliwiającą kierowanie proletariacką walką klasową i osiągnięcie ostatecznego celu — zdobycie władzy politycznej i zniesienie systemu pracy najemnej”
(Róża Luksemburg, Reforma socjalna czy
rewolucja?). Nierozerwalny związek między reformą socjalną a rewolucją socjalną
w praktyce politycznej socjaldemokracji —
podkreśla Luksemburg — wyraża się
w tym, że walka o reformę socjalną jest dla
niej środkiem, przewrót socjalny natomiast — celem.
Róża Luksemburg dowodzi ponadto,
że teorie Bernsteina o zdolności kapitalizmu do „przystosowania się” i harmonijnego i bezkryzysowego rozwoju mają się nijak do rzeczywistości. Historia przyznała
rację Róży. Dwie XX–wieczne wojny światowe dowiodły słuszności alternatywy:
„socjalizm albo barbarzyństwo”. Dwie, rozpoczęte w samym sercu Europy, krwawe
orgie były wytworem wewnętrznych
sprzeczności imperializmu — który sam
jest produktem określonego szczebla koncentracji kapitału. Niepohamowana pogoń za zyskiem, zacięta walka o podział
rynków zbytu i podporządkowanie sobie
narodów, znajdujących się na niższym poziomie rozwoju, przez główne mocarstwa
i bloki imperialistyczne — to wszystko nie
daje się oddzielić od, znajdującego się w fazie imperialistycznej, kapitalizmu.
Zagadnienie imperializmu zostało teoretycznie rozwinięte przez Lenina Powiązał on politykę imperialistyczną, prowadzoną przez główne mocarstwa kapitalistyczne, z określonym stadium rozwoju
kapitalizmu. Dowiódł, że w najwyżej rozwiniętych krajach kapitał zaczyna „dusić
się” w granicach rynku narodowego. Burżuazja tych krajów zmuszona jest umacniać swoją pozycję prowadząc politykę imperialnej ekspansji. Koncentracji kapitału
towarzyszy zjawisko monopolizmu. Największe „rekiny” dzielą się rynkami na drodze umowy. Ceny ustalane są nie przez tzw.
rynek, lecz przez monopolistów, którzy
stopniowo eliminują konkurencję ze strony mniejszych jednostek kapitału. Większe
koncerny, trusty pochłaniają mniejsze itd.
Epoka ta charakteryzuje się także znacz-
Numer 28 — wiosna–lato 2000
nym wzrostem kapitału finansowego
względem kapitału produkcyjnego. Największe zyski osiąga się nie dzięki inwestowaniu w produkcję, lecz poprzez dokonywanie finansowych machinacji na giełdach.
W obronie marksizmu
Lenin był jednym z tych działaczy międzynarodowej socjaldemokracji, którzy
podjęli zdecydowaną walkę z oportunistycznym skrzydłem ruchu robotniczego.
Na gruncie rosyjskim rewizjonizm przybrał postać ekonomizmu i mienszewizmu.
Walce z ekonomizmem poświęcił Lenin
broszurę Co robić? „Ekonomiści” postulowali koncentrowanie się na żywiołowej
walce ruchu robotniczego, ogniskującej
się wokół kwestii ekonomicznych. Przeciwni byli wychodzeniu do robotników
z hasłami politycznymi. Lenin argumentował, że ekonomiczna walka, sprowadzająca się do żywiołowo wybuchających strajków, sama w sobie nie prowadzi do socjalizmu. Niezbędne jest wnoszenie do tego
ruchu świadomości socjalistycznej i rewolucyjnej, wykazywania robotnikom konieczności przejęcia przez nich władzy.
I to jest naczelne zadanie partii socjaldemokratycznej. Bez zorganizowania robotników pod sztandarem rewolucji socjalistycznej ruch robotniczy nie wzniesie się
ponad poziom związków zawodowych.
Geneza kierunku mienszewickiego
sięga II Zjazdu Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji, który odbył się w roku 1903. Na zjeździe tym doszło do rozłamu na mienszewików i bolszewików. Najistotniejszą — historycznie — rozbieżnością
między tymi kierunkami był stosunek do
rewolucji burżuazyjnej i socjalistycznej.
Mienszewicy głosili konieczność sojuszu
socjaldemokracji z liberalną burżuazją,
pod hegemonią tej drugiej. Celem tego sojuszu miało być dokonanie rewolucji burżuazyjno–demokratycznej, w trakcie
której proletariat odgrywałby rolę zaledwie pomocniczą. Rewolucja burżuazyjna
miała przyczynić się do rozwoju kapitalizmu w Rosji. Rewolucję socjalistyczną odkładali mienszewicy na bliżej nieokreśloną przyszłość. Najdowcipniejsze w tym
wszystkim było to, że mienszewicy częstokroć powoływali się na Marksa, uzasadniając swój reformistyczny program.
Bolszewicy przeciwstawiali mienszewikom koncepcję przejęcia władzy przez
proletariat i sprzymierzone z nim chłopstwo, celem dokonania przewrotu demokratycznego (koncentrującego się na kwe-
Dalej!
stii agrarnej i obaleniu stosunków feudalno–pańszczyźnianych) i przygotowania
gruntu pod przewrót socjalistyczny. Zwalczali pomysły jakichkolwiek sojuszy z burżuazyjną demokracją. Z koncepcją tą nie
do końca zgadzał się Trocki, który przeciwstawił jej teorię rewolucji permanentnej.
Trocki nie zgadzał się, że konieczne jest
rozbicie rewolucji na dwa etapy: 1) demokratyczny — „rewolucyjno–demokratyczna dyktatura proletariatu i chłopstwa” (demokratyzacja stosunków politycznych
i ekonomicznych w granicach prywatnej
własności środków produkcji) i 2) socjalistyczny — wywłaszczenie burżuazji i budowa społeczeństwa socjalistycznego. „Bez
względu na to, pod jakim znakiem teoretycznym proletariat znajdzie się u władzy,
nie będzie mógł zaraz, w pierwszym dniu,
nie zetknąć się z zagadnieniem braku pracy. […] Proletariat, posiadający władzę, będzie musiał natychmiast […] wpisać zabezpieczenie bytu bezrobotnych na rachunek
państwa. To z kolei wywoła natychmiast
potężny wzrost walki ekonomicznej i potężne strajki […] Kapitaliści zaś odpowiedzą robotnikom […] zamknięciem fabryk.
[…] Co zrobi rząd robotniczy wobec zamkniętych fabryk? Będzie musiał otworzyć je i podjąć na nowo produkcję na
koszt państwa. Ależ to będzie droga do socjalizmu!?” (Trocki, W czym się różnimy?).
„Perspektywę rewolucji permanentnej
można streścić następująco: całkowite
zwycięstwo rewolucji demokratycznej
w Rosji jest możliwe jedynie pod postacią
dyktatury proletariatu opartej na chłopstwie. Dyktatura proletariatu, która niechybnie postawi na porządku dnia nie tylko zadania demokratyczne, ale również zadania
socjalistyczne,
stanie
się
jednocześnie silnym bodźcem dla międzynarodowej rewolucji socjalistycznej. Tylko
zwycięstwo proletariatu na Zachodzie
uchroni Rosję przed burżuazyjną restauracją i zapewni możliwość doprowadzenia
budowy socjalizmu do końca” (Trocki,
Trzy koncepcje rewolucji rosyjskiej).
Wspólnym mianownikiem koncepcji Lenina i Trockiego był sprzeciw wobec sojuszy z liberalną burżuazją — i to radykalnie
odcinało obydwa te stanowiska od mienszewizmu.
1905 rok — „odkrycie” rad
Istotnym sprawdzianem politycznym
dla wszystkich kierunków politycznych
w Rosji była rewolucja roku 1905. Przyczyniła się ona do krystalizacji poszczególnych nurtów socjalistycznych, czyniąc sy-
17
tuację na lewicy bardziej przejrzystą. Podczas gdy bolszewicy usiłowali doprowadzić rewolucję demokratyczną do końca
(tj. znacznie dalej niż było to korzystne dla
liberalnej burżuazji), mienszewicy jedynie
skradali się — przeskakiwali z nogi na nogę,
nie chcąc rozdrażnić demokratycznie nastrojonego mieszczaństwa. Mienszewicy
nie byli w stanie połapać się w sytuacji. Dynamika rozwoju rewolucji była dla nich
czymś tajemniczym, rewolucyjne wrzenie
mas robotniczych nie mieściło się w ich teorii. Największą zdobyczą roku 1905 było
„odkrycie” rad, jako najdogodniejszej formy sprawowania władzy przez robotników.
II Międzynarodówka faktycznie rozpadła się w wyniku wybuchu I wojny światowej, kiedy to główne partie socjaldemokratyczne — wbrew wcześniejszym internacjonalistycznym deklaracjom — poparły
swoje rządy, przystępujące do imperialistycznej rzezi. Walka z socjalszowinizmem
stanowiła w tym okresie kamień probierczy marksizmu. Rewolucyjno–internacjonalistyczne skrzydło II Międzynarodówki
— wobec ostatecznej kompromitacji tej
organizacji — powołało do życia III Międzynarodówkę. III Międzynarodówka kształtowała się pod wpływem doświadczeń
władzy rad w Rosji, w okresie zwycięstwa
Rewolucji Październikowej i jej obrony,
a także rewolucyjnego wrzenia w Europie
(i nie tylko).
Rewolucja Październikowa — przejęcie władzy politycznej przez rady robotnicze i chłopskie — stanowić miała pierwszy
krok w procesie budowy społeczeństwa
socjalistycznego. Naturalną konsekwencją
przewrotu październikowego była nacjonalizacja przemysłu — przejęcie kapitalistycznych przedsiębiorstw na własność
państwa robotniczego. Rewolucja dowiodła, że demokracja stworzona przez robotników jest o wiele bardziej demokratyczna
od tzw. demokracji parlamentarnej. Z drugiej strony, rewolucja od samego początku
zagrożona była ze strony sił prokapitalistycznych, które robiły wszystko, by podkopać fundamenty panowania ludzi pracy.
Wojna z obcymi interwentami i Białymi
stanowiła poważny sprawdzian dla rosyjskich robotników (i sprzymierzonych z nimi chłopów). Władza radziecka wyszła
z tej konfrotacji zwycięsko. Zwycięstwo
nad siłami kapitalistyczno–obszarniczej
reakcji zostało jednak drogo okupione…
Losy rewolucji rosyjskiej były ściśle
związane z rewolucją światową. Porażka
rewolucji światowej musiała, w dalszej
18
perspektywie, oznaczać porażkę rewolucji rosyjskiej — zdawali sobie z tego sprawę
wszyscy poważni marksiści. Władza rad —
największe osiągnięcie październikowego
przewrotu — zaczęła się „kurczyć” pod naporem wzrastającej w siłę biurokracji.
Ogrom zniszczeń wojennych w Rosji
(w wyniku I wojny światowej, a następnie
walki z zagraniczną interwencją i Białymi),
społeczne i ekonomiczne zacofanie (pogłębiane koniecznością przystosowania
dużej części przemysłu do potrzeb wojennych), wykrwawienie rosyjskiego proletariatu i jego awangardy — czynniki te stanowiły podłoże procesów biurokratycznego
wyrodnienia państwa radzieckiego. Degeneracji rosyjskiej rewolucji można się było
przeciwstawić wyłącznie poprzez polityczne zaktywizowanie resztek proletariatu, wciągnięcie jak najszerszych jego
warstw w proces sprawowania władzy
i budowania zrębów nowego społeczeństwa. Skupiona wokół Trockiego Lewa
Opozycja starała się wyrwać rosyjskich robotników z politycznego letargu, przełamać ich polityczną bierność. Nie udało się
jednak tego dokonać. Kształtująca się warstwa biurokracji, w kilka lat po śmierci Lenina uporała się z Trockim, wydalając go
z ZSRR.
Stalinizm — cała władza
w ręce… biurokracji
Stalinowski reżim stanowił zaprzeczenie elementarnych zasad socjalizmu. Jego
destrukcyjne działanie przejawiało się zarówno w polityce wewnętrznej jak i zagranicznej. Wraz z powiększającym się materialnym uprzywilejowaniem biurokracji —
pasożytującej na pozostałych warstwach
społeczeństwa radzieckiego — narastały
społeczne dysproporcje i nierówności. Po
demokracji robotniczej — stanowiącej istotę rewolucji — zostały jedynie pozbawione
treści rytuały. Policyjny terror, wymierzony we wszystkie warstwy społeczeństwa —
także w samą biurokrację — paraliżował
wszelką oddolną inicjatywę. Jednocześnie, biurokracja — chociaż nie była jeszcze
w stanie przeciąć pępowiny łączącej ją, mimo wszystko, z proletariackim przewrotem społecznym i ukształtowanymi na jego
gruncie stosunkami produkcji — nabierała
coraz bardziej burżuazyjnych manier.
Polityka zagraniczna radzieckiej biurokracji przynosiła równie katastrofalne
efekty. Partie kominternowskie przekształcały się stopniowo z rewolucyjnych
partii robotniczych w sekciarskie agentury, strzegące geopolitycznych interesów
Dalej!
Moskwy. O ile w czasach Lenina i Trockiego naczelną dyrektywą polityki zagranicznej państwa radzieckiego było wspieranie
rewolucji światowej — pomoc robotnikom
krajów kapitalistycznych w ich zmaganiach z burżuazją — w czasach Stalina obowiązywał dogmat „budowy socjalizmu
w jednym kraju”. Kontrrewolucyjna polityka międzynarodowa Kremla — dyplomatyczne gierki i biurokratyczne kalkulacje,
nie uwzględniające interesów światowego
proletariatu — stanowiła jeden z głównych
czynników paraliżujących rozwój walki
klasowej w Europie i na całym Świecie.
Światowy ruch robotniczy pozbawiony został reprezentującego jego historyczne interesy kierownictwa. Znajdował się on
między młotem zbankrutowanego reformizmu a kowadłem — podszywającego się
pod marksizm–leninizm — stalinizmu.
W tej sytuacji, konieczne było podjęcie
wysiłku odnowy ruchu robotniczego —
odrodzenia go na zdrowych podstawach
rewolucyjnego marksizmu. Do tego, nieodzowne było odcięcie go socjalszowinistycznego i stalinowskiego plugastwa.
Próbę tę podjął Trocki i jego zwolennicy.
W 1933 r. wysunął on postulat proletariackiej rewolucji politycznej wymierzonej w rządzącą w ZSRR warstwę biurokracji. Rewolucja ta oznaczałaby powrót
do Października i władzy rad — powrót do
demokracji robotniczej i budowy socjalizmu, w ścisłym związku z rewolucją światową. Trockiści gotowi byli — w przypadku
kontrrewolucyjnego zagrożenia — bronić
społecznego, antykapitalistycznego
przewrotu, jaki dokonał się w Rosji
w wyniku Rewolucji Październikowej,
a który nie został jeszcze obalony przez
biurokrację. Jakkolwiek biurokracja zdradziła, podeptała i splugawiła rewolucję i jej
ideały, to jednak nie zdołała jeszcze przywrócić stosunków kapitalistycznych
w miejsce — stworzonych przez rewolucję
— skolektywizowanych form własności
(choć zrobiła bardzo wiele w tym kierunku). Trockiści byli jedynymi rzeczywistymi obrońcami społecznych zdobyczy
ludzi pracy osadzonych na gruncie niekapitalistycznych stosunków produkcji i gospodarki planowej. Zdobyczy
tych broniliby niezależnie od postawy samej biurokracji.
Ostateczne zerwanie ze stalinizmem
nastąpiło zarówno na gruncie rosyjskim
jak i międzynarodowym. W 1938 roku powołano do życia IV Międzynarodówkę. Dokument założycielski tej organizacji — tzw.
Program przejściowy — jest jednym z głów-
Numer 28 — wiosna–lato 2000
nych dokumentów programowych dzisiejszego marksizmu.
Współczesny marksizm
Współczesny rewolucyjny marksizm
nawiązuje do tradycji politycznych wypracowanych przez działaczy lewicy II Międzynarodówki, przez III Międzynarodówkę — ściśle biorąc jej pierwsze lata (kiedy
była międzynarodową partią rewolucyjnego ruchu robotniczego, a nie federacją
podporządkowanych radzieckiej biurokracji klik) — i strategii antystalinowskiego
marksizmu, wypracowanej przez Trockiego i innych działaczy IV Międzynarodówki.
Wbrew popularnym opiniom, że marksizm się zdezaktualizował, uważamy, że
jest dziś aktualny bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Cały XX wiek jest najlepszym dowodem na to, że ludzkość nie jest
w stanie harmonijnie rozwijać się na podstawach kapitalistycznych. Pod powierzchnią kapitalistycznej propagandy
sukcesu kryją się głębokie sprzeczności.
Walka w łonie światowej klasy rządzącej
o podział rynków i zysków kosztowała naszą planetę miliony ludzkich istnień. Widmo nowego holocaustu cały czas wisi
w powietrzu — światowy imperializm zdolny jest do najgorszych okrucieństw w imię
nieustannej ekspansji i pogoni za zyskiem
(najlepszym dowodem — agresja na Jugosławię).
Trockiści — w odróżnieniu od rozmaitych nurtów stalinowskich czy poststalinowskich — nie byli zaskoczeni upadkiem
stalinizmu w skali światowej. Od kilkudziesięciu lat powtarzali — za Trockim — że: albo klasa robotnicza w biurokratycznie
zwyrodniałych państwach robotniczych
odbierze władzę z rąk biurokracji i otworzy drogę do budowy socjalizmu (rewolucja polityczna) albo biurokracja „wyemancypuje się” od krępujących ją więzów państwa robotniczego (brak możliwości
swobodnej akumulacji kapitału) i obali gospodarkę planową z jej społecznymi zdobyczami, przekształcając się (oczywiście
nie cała) w nową klasę rządzącą — burżuazję.
Upadek zdegenerowanych/zdeformowanych państw robotniczych (a ściśle:
państw biurokratycznych ukształtowanych na gruncie przewrotu antykapitalistycznego) stanowił olbrzymią porażkę
mas pracujących tych krajów. Restauracja
kapitalizmu w jego najdzikszej postaci doprowadziła do dramatycznej pauperyzacji
społeczeństw Europy Środkowej i Wschodniej — do coraz większego rozdźwięku
Numer 28 — wiosna–lato 2000
pomiędzy tymi, którym udało się wzbogacić (burżuazja i wysługujące się jej tzw.
„klasy średnie”) i tymi, którzy zostali zmuszeni do życia w nędzy.
Porażka ta, która była zarazem porażką
międzynarodowej klasy robotniczej, nie
spowodowała jednak załamania ruchu
trockistowskiego, tak jak przyczyniła się
do rozkładu nurtów poststalinowskich.
Trockiści byli na ten wariant od dawna
przygotowani.
Nędza, bezrobocie i rozmaite patologie, związane z przywróceniem kapitalistycznego plugastwa na obszary, z których
kapitalizm został wcześniej wyparty sprawia, że klasa robotnicza tych krajów — jakkolwiek początkowo pokładała pewne iluzje w gospodarce rynkowej — staje się coraz bardziej antykapitalistyczna. Zadanie
marksistów polega obecnie na skierowaniu powszechnej wśród robotników niechęci do liberalizmu (w Polsce: wrogości
do Balcerowicza i rządu Unii Wolności
i AWS) na tory walki klasowej — walki z burżuazją o panowanie polityczne i społeczne.
Dlatego trockiści są stale obecni na wszelkich demonstracjach związkowych i protestach pracowniczych. Uczestnicząc w tych
walkach staramy się zarazem odciągnąć robotników od narodowego populizmu,
który szerzony jest w środowiskach pracowniczych przez rozmaite agentury burżuazji.
Czy kapitalizm ma na to jakąś
odpowiedź?
Powiększanie się obszarów nędzy ma
jednak miejsce nie tylko w byłych krajach
„realnego socjalizmu”. Narastające rozwarstwienie społeczne — w skali światowej —
jest zjawiskiem, na które kapitalizm nie ma
żadnej odpowiedzi. Postępująca globalizacja ekonomiczna owocuje globalnym bezrobociem i błyskawicznym wzrostem materialnych dysproporcji między ludźmi.
Światowe organizacje zajmujące się problemami populacji ludzkiej alarmują, że
niebawem stosunek ilości pracujących do
ogólnej liczby zdolnych do pracy będzie
wynosił 1 do 5. Obszary nędzy powiększają się w tempie dramatycznym — i to nie tylko w krajach Trzeciego Świata. Widoczne
jest to także w Polsce, gdzie ponad 50 % ludzi — w wyniku kapitalistycznych przemian — żyje poniżej minimum socjalnego.
Nędza od wielu lat obecna jest w najwyżej
rozwiniętych krajach świata. Miliony dzieci w najpotężniejszym mocarstwie kapitalistycznym, w USA, głoduje, wegetując na
ulicy, w tekturowych pudełkach. Podziem-
Dalej!
ne miasta, koczujących w kanałach bezdomnych, trwale wpisały się pejzaż amerykańskich aglomeracji miejskich. Widok
szukających resztek jedzenia w pojemnikach na śmieci biedaków niemile kontrastuje z nowoczesnymi biurowcami, pełnymi uśmiechniętych panów w garniturach
i krawatach. Tymczasem przeciętny mieszkaniec Polski wyobraża sobie, że Ameryka wygląda jak w serialu „Beverly Hills
90–210”.
W Europie — wraz ze wzrostem bezrobocia i ogólnego zubożenia — postępuje
tymczasem demontaż tzw. państwa socjalnego. Zdobycze wywalczone przez europejski ruch robotniczy w ciągu minionych
dziesięcioleci są obecnie likwidowane
m.in. przez rządzących socjaldemokratów.
Europejska burżuazja nie ma już straszaka
w postaci Związku Radzieckiego i nie musi
już przekupywać robotników ze strachu
przed „widmem komunizmu”. Nawet z pozoru olbrzymie zwycięstwa ruchu robotniczego, takie jak skrócenie czasu pracy we
Francji (35–godzinny tydzień pracy) okazują się jedynie oszustwami. Francuska
burżuazja powetowała sobie tę stratę zaostrzeniem kontroli pracowników i niekorzystnym dla nich rozłożeniem czasu pracy. Pracodawcy dowolnie rozkładają te 35
godzin na poszczególne dni, nie licząc się
z potrzebami pracowników. Okazało się
również, że skróceniu czasu pracy nie towarzyszy znaczący spadek bezrobocia.
Koledzy francuskich socjaldemokratów w Anglii i w Niemczech prowadzą
tymczasem politykę, której nie powstydziliby się rasowi liberałowie. Gabinet Tonego Blaira prowadzi zasadniczo taką samą
politykę jak poprzedni gabinet Torysów.
Natomiast rządy SPD w Niemczech dla robotników okazały się jeszcze gorsze od rządów chadeków. Koncepcja „trzeciej drogi”
wytyczonej przez Blaira i Schroedera jest
w rzeczywistości zwykłym liberalizmem
okraszonym demokratyczna retoryką.
Socjalizm — jedynym antidotum na
kapitalistyczne barbarzyństwo
Historia dowiodła, że wszelkie projekty reformowania kapitalizmu, w kierunku
lewicowym skazane są — w dłuższej perspektywie — na porażkę. Socjaldemokraci,
którzy w kilku powojennych dekadach
mówili o budowaniu „państwa socjalnego” dzisiaj są gorącymi rzecznikami jego likwidacji, w imię modernizacji kapitalizmu. W obliczu ostatecznej kompromitacji
socjaldemokracji — która już nawet nie
próbuje osłaniać swoich zdrad lewicową
19
retoryką — coraz bardziej widoczne jest, że
alternatywą dla dzikiego, neoliberalnego
kapitalizmu nie jest jakiś łagodniejszy jego
wariant, lecz tylko — marksistowski projekt przebudowy społeczeństwa w kierunku likwidacji klas i nierówności materialnych między ludźmi. Tylko postulowane
przez marksistów uspołecznienie produkcji — poddanie środków wytwarzania oddolnej kontroli wszystkich pracujących —
może uwolnić ludzkość od nędzy i narastającego rozwarstwienia społecznego (które
to zjawiska nasilają się obecnie niezależnie
od wahań koniunktury ekonomicznej).
Tylko demokratyczne planowanie może
wyeliminować plagę bezrobocia, z którą
światowy kapitalizm — system, w którym
produkuje się wyłącznie dla osiągnięcia zysku — nigdy nie będzie sobie w stanie poradzić. Tylko ustrój społeczny, w którym jedynym kryterium produkcji są potrzeby
ludzkie (a nie pogoń za zyskiem) jest
w stanie w racjonalny sposób podzielić
społecznie niezbędny czas pracy na wszystkich członków społeczeństwa.
Marksiści zawsze uważali, że o tym, co
i jak się produkuje powinni decydować ci,
którzy są zarazem wytwórcami i konsumentami. Demokratyczne planowanie
możliwe będzie jednak dopiero wtedy, gdy
polityczna władza skupiona zostanie w rękach oddolnych, demokratycznych organów — rad delegatów pracowniczych. Inspiracją są dla nas doświadczenia Komuny
Paryskiej, rosyjskich rad delegatów robotniczych, które w 1917 roku przejęły władzę
w tym kraju (rady, na wzór rosyjskich sowietów, powstawały w tym czasie także
w innych krajach, np. w Polsce) a także rewolucji hiszpańskiej.
Pracujący — uczestnicząc w procesie
ekonomicznego planowania — z pewnością popełnią wiele błędów. Lepiej jednak
popełniać błędy na własny rachunek, niż
być permanentnie okradanym przez kogoś, kto w kapitalistycznym „wyścigu
szczurów” okazał się sprytniejszy i bardziej
bezwzględny. Tylko w społeczeństwie,
w którym warunki materialnego bytu
wszystkich jego członków są zabezpieczone przez odpowiednie instytucje, kiedy
nie muszą oni nieustannie konkurować
z innymi, byle tylko utrzymać swoją pozycję społeczną — ludzie będą mieli możliwość harmonijnego, wielokierunkowego
rozwoju własnej osobowości. O takie społeczeństwo walczą rewolucyjni marksiści.
Florian Nowicki
Surrealizm
w służbie rewolucji
wojna światowa była dla wielu młodych ludzi szokiem. Doświadczyli
okrucieństwa jakie wcześniej znali
tylko z epatujących przemocą książek.
Widzieli śmierć swoich rówieśników,
którzy ginęli w bezsensownej, podsycanej nacjonalizmem walce. Byli jednocześnie świadkami rewolucji proletariackiej, która na sztandarach miała wypisane hasła pokojowe i społeczne.
Wydarzenia w Rosji pozwoliły wielu
otrząsnąć się z powojennego kryzysu
wartości.
Artyści prowadzący rewolucję
w sztuce, widzieli też potrzebę przeprowadzenia jej w stosunkach społecznych. W początkowej fazie wielkie zasługi w propagowaniu idei komunizmu
mieli — obok futurystów — surrealiści.
Poglądy polityczne nadrealistów były najszerzej prezentowane
na łamach, wydawanych przez
nich pism. Pierwszym poważnym
pismem surrealistów–rewolucjonistów był utworzony w 1925r. “La
Revolution Surrealiste”(P. Naville,
A. Breton). W numerze pierwszym
zamieszczono na okładce zdjęcie
G. Berton, zabójczyni prawicowe-
I
Apel do
czytelników
alej! jest najlepszym pismem radykalnej lewicy
w Polsce. Wychodzi od
1991 roku. Staramy się informować zarówno o walkach klasowych w Polsce, jak i śledzić
problemy międzynarodowego
ruchu pracowniczego i socjalistycznego. Dalej! utrzymuje się
jedynie z wpływów z kolportażu
i datków czytelników. Każde
wsparcie finansowe pomoże
w naszych staraniach o złamanie
monopolu burżuazyjnych mediów. Przekazy pocztowe prosimy kierować na adres redakcji.
D
go bojówkarza (z organizacji Action Francaise). Obok znajdują się
fotografie członków kolektywu redaktorskiego. Projekt okładki miał
dać wyraz bezwzględnie antyprawicowym poglądom autorów. Gdy
w niektórych środowiskach lewicowych pomysł ten wzbudził
sprzeciw, artyści konsekwentnie
bronili swego „manifestu”. W artykułach wyraźne są też akcenty antyklerykalne i antynacjonalistyczne. W obliczu wojny w Maroku,
surrealiści podpisują się pod antynacjonalistycznym manifestem
„Revolution encore et toujour”.
Większą, oczywiście, część każdego numeru zajmowały materiały
dot yczące problemów sztuki
nadrealnej.
Drugim, niezwykle ciekawym i bardzo ważnym pismem jest wychodzące
od 1930r. „Le Surrealisme au service de
la Revolution”. Autorzy postawili przed
sobą niezwykle trudne zadanie. Usiłowali pogodzić indywidualność i twórczą wolność kreacji z partyjną dyscypliną. Ich pragnieniem było stworzenie takich założeń surrealizmu, by mógł on
bez przeszkód łączyć się — zarówno
w sztuce, jak i w życiu — ze sprawami rewolucji socjalnej i związanymi z nią wyrzeczeniami.
Z powodu konfliktów wewnątrz
grup artystycznych, oba pisma przestały się ukazywać, lecz członkowie kolektywów redaktorskich w dalszym ciągu
angażują się w życie polityczne.
Andre Breton wystąpił w obronie
Lwa Trockiego, gdy ten wygnany
z ZSRR spotyka się z odmową prawa pobytu we Francji. Przystąpił też aktywnie
do prac antyfaszystowskiego „Contre
Ataque”. W 1938 r. odwiedził Trockiego
w Meksyku, gdzie dwa lata później
współorganizował międzynarodową
wystawę surrealizmu. Artyści związani
z pismem „Minotaure” ostro skrytykowali faszystowską interwencję w Hiszpanii i stalinowskie procesy polityczne.
Andre Breton, czołowy wśród surrealistów działacz rewolucyjny, napisał: „Przekształcać świat, powiedział
Marks, zmieniać życie, powiedział Rimbaud — te dwa hasła tworzą dla nas jedno”. Surrealiści są żądni zmian, upajają
się widokiem odwróconych schematów. Dlatego ich walka o inny, lepszy
świat i zaangażowanie w działalność rewolucyjną jest tak samo ważnym wkładem w rozwój marksizmu jak ich pełna
świeżej jakości sztuka w rewolucję poczucia estetycznego.
Krzysztof Izdebski
Lew Trocki
Zdradzona rewolucja
Marksistowska analiza procesu degeneracji pierwszego w historii państwa robotniczego. Klucz do zrozumienia XX wieku.
Cena 4 zł.
Dalej!
PO Box 76, 03–912 Warszawa 33.
e–mail: [email protected], [email protected]
REDAGUJE ZESPÓŁ
Artykuły niepodpisane niekoniecznie
odzwierciedlają poglądy redakcji

Podobne dokumenty