16 Lutego 2014
Transkrypt
16 Lutego 2014
Szczęść Boże Ojcze Krystianie i Drodzy Przyjaciele Misji Franciszkańskich Czas mija szybko, niczym strzała wypuszczona z luku, która zmierza do określonego celu. To juz szósty rok jak jestem na misjach w Boliwii. Obecnie jestem w stolicy konstytucyjnej Boliwii, czyli w Sucre (Sukre), nie duże miasteczko (prawie 650 tys. mieszkańców) zwane tez Białym Miastem, a to, dlatego, ze w czasach kolonialnych dachy i mury domów były malowane na biało, dziś juz tylko ściany domów są białe a dachy pokryte czerwona dachówka, co tez dobrze sie komponuje. Ale wracając do misji, 3 pierwsze lata spędziłem na wioskach, niektóre były oddalone 65 km. od parafii, niektóre tylko kilka kilometrów, jak nie padało to można było tam dojechać a jak popadało to nawet napęd na 4 kola nie pomagał, gdyż drogi są w fatalnym stanie, ale to były przeżycia, których nie da sie opisać to trzeba przeżyć. I tak minęły mi 3 lata w Wikariacie Ñuflo de Chavez, 3 lata na rożnych parafiach i wśród rożnych plemion i kultur. Od stycznia 2012 jestem w Sucre, moja misja tutaj jest zupełnie inna aniżeli w Wikariacie, tutaj jestem w formacji, prowincja przeznaczyła mnie do formacji początkowej (nowicjat), bycie magistrem nowicjuszy na obczyźnie nie jest łatwe, to ciężki kawałek chleba, ale z pomocą Boża i z pomocą braci z naszej wspólnoty daje sobie rade. 2 tygodnie temu, tj. 02.02.2014, 3 braci nowicjusz złożyło swoja pierwsza profesje (można zobaczyć na zdjęciu), a tydzień wcześniej tj., 25.01.2014 w święto Nawrócenia św. Pawła do nowicjatu przybyło 9 postulantów, którzy 01.02.2014 (Sobota) podczas nieszporów przyjęli habit franciszkański z rak Ministra Prowincjalnego (można zobaczyć na zdjęciu). To juz mój 3 kurs nowicjuszy, którym Pan Bóg i Prowincja mnie obdarzyła, pierwszy zaczynało 4, rok temu 6, teraz 9, ilu sie ostanie czas pokaże. Jak juz pisałem, to ciężki kawałek chleba, mentalność zupełnie inna od naszej, inne zwyczaje, inna kultura, inne podejście do życia, ale prowadzenie tych młodych ludzi daje mi dużą satysfakcje, i dużo sie uczę od nich i myślę ze oni de mnie tez. Proszę Was, którzy czytacie teraz ten list o modlitwę za moich braci nowicjuszy i za mnie, imiona moich braci nowicjuszy to: Jorge (Jerzy), Roberto (Robert), Marcos (Marek), Nelson, Samuel, Emmanuel, Guillermo (Gilermo) Moisés (Mojzesz) i Paulo. Ten kurs jest dość zróżnicowany wiekowo i terytorialnie (pochodzenie) najmłodszy ma 20 lat a najstarszy ma 41, pochodzą z różnych stron Boliwii z różnych kultur i tradycji (kolia i kamba). To prawdziwa mozaika. Każdy dzień jest inny, tak jak inni jesteśmy my i dlatego Zycie jest piękne i piękne są misje. Radość, sile, pogodę ducha, Kochani moi, czerpie ze źródła, którym jest Jezus. To On mi wskazuje którędy Kroczyc i jak kochać ludzi, zwłaszcza dziś, w świecie gdzie Miłość nie jest kochana, jak mówił św. Franciszek z Asyżu. Kochani moi, w Polsce już po północy, czyli poniedziałek, u mnie 21: 55 za chwile idę spać. Życzę Wam dobrego tygodnia i niech Wam Dobry Bóg błogosławi. Do usłyszenia, zobaczenia. O. Kacper Nowakowski ofm.