Grudzień 2011 - Zespół Szkół w Woli
Transkrypt
Grudzień 2011 - Zespół Szkół w Woli
FAZA Grudzień 2011r - Wydanie Świąteczne! Gazetka uczniów Zespołu Szkół w Woli Spokojnych, zdrowych, radosnych Świąt BoŜego Narodzenia spędzonych w serdecznym, rodzinnym gronie oraz pomyślności w Nowym Roku. Niechaj piękne boŜonarodzeniowe święta niosą wszystkim betlejemski blask. śyczy zespół redakcyjny Fazy W tym numerze - Relacja z Comeniusa - Święto Niepodległości - Wywiad z Panią Eweliną Kociak - Świąteczne słodkości - Szkolne olimpiady – wyniki - Frekwencja uczniów - Zimowa opowieść Skład redakcji : Martyna Trybalska, Małgorzata Honc , Edyta Jaczyńska, Justyna Krasoń, Klaudia Zagórda, Klaudia Rozmus, Natalia Biziorek, Wioletta Ryszka, Wiktoria Smolarz, Justyna Mamok. OPIEKUN: OPIEKUN: p. Tomasz Baranowski WYDAWCA: Samorząd Uczniowski w Zespole Szkół w Woli ul. Górnicza 47, 43-225 Woli Kup Fazę, wygraj kupon! W tym numerze dwoje szczęśliwców ma szanse na znalezienie w gazetce kuponu na nieprzygotowanie. JeŜeli Ty będziesz tym szczęśliwcem wystarczy, Ŝe dasz kupon nauczycielowi a on nie wpiszę Ci nieprzygotowania lub jedynki. Kupon jest waŜny do końca grudnia tylko z pieczątką szkoły. Coraz bli więta… bliżeej Świ wi ta… Na pewno kaŜdy z Was nie raz miał ochotę pójść na małe wagary! Nie musicie tego robić. Przed nami wielkimi krokami zbliŜają się Święta BoŜego Narodzenia, szalony Sylwester a juŜ pod koniec stycznia dwa tygodnie ferii! Dni wolne: Od 23 grudnia do 1 stycznia , od 30 stycznia do 12 lutego! Tylko u nas znajdziecie relacje ze szkolnych wydarzeń , przeczytacie opowiadanie uczennicy klasy III b Karoliny Gwóźdź, nauczycie się piec domowe ciasteczka. W tym numerze takŜe na dywanik została wezwana Pani Ewelina Kociak, nowy nauczyciel języka niemieckiego w naszej szkole! Przypominamy, Ŝe juŜ niedlugo odbedzie się akcja Góra Grosza! Zachecamy do udziału. 11 listopadalistopadaNARODOWE SWIĘTO SWI TO niepodległośc niepodległo ci ! W czwartek 10 listopada w przededniu Narodowego Święta Niepodległości uczniowie naszej szkoły uczestniczyli w akademii akademii połączonej z lekcją historii zorganizowaną w formie okolicznościowego konkursu. Po odśpiewaniu hymnu i krótkim przypomnieniu wydarzeń z lat 19141914-1918, nadszedł czas na zmagania konkursowe. Klasy reprezentowane były przez trzyosobowe zespoły, które musiały musiały wykazać sie wiedzą na temat losów Polaków i ich walki o niepodległość Uczniowie musieli wykazać się wiedzą na temat kształtowania się granic Polski czy teŜ rozpoznawaniem pieśni patriotycznych. Konkurs zdominowali uczniowie technikum: zwycięŜyła klasa czwarta, a tuŜ za nią znalazły się klasy trzecia i druga. Wśród gimnazjalistów najlepsza okazała się klasa III A, a dogrywka zdecydowała o drugim miejscu dla klasy III B. KONKURSY PRZEDMIOTOWE W listopadzie odbywały się kuratoryjne konkursy przedmiotowe (I etap). W drugim etapie będzie nas reprezentować liczna grupa uczniów, którzy w eliminacjach uzyskali minimum 80% moŜliwych do zdobycia punktów. Uczniowie zakwalifikowani do II etapu: język polski – Martyna Wyrobek (opiekun Anna Gancarz), historia – Szymon Pastuszka (opiekun Tomasz Baranowski), wiedza o społeczeństwie – Jarosław Korzeń (opiekun Tomasz Baranowski), język angielski – Jakub Jasiołek (opiekun Joanna Kocioła), język niemiecki – Barbara Szlachta, Mariusz Kuś (opiekun Aneta Kowaliczek), geografia – Przemysław Kubiesa (opiekun Ewa Pająk), matematyka – Edyta Jaczyńska, Jakub Jasiołek (opiekun ElŜbieta Motyka), biologia – Martyna Trybalska, Karolina Janosz, Karolina Gwóźdź, Mariusz Kuś (opiekun Krystyna Zachwieja). Gratulujemy i trzymamy kciuki Ŝycząc dalszych sukcesów! (red) FREKWENCJA W KLASACH GIMNAZJUM (za wrzesień i październik) Klasa I a – 91%, Klasa I b – 94%, klasa I c – 93,6 % Klasa II a – brak danych, Klasa II b – 91 % Klasa III a – 88 %, klasa III b – 91 %, klasa III c – brak danych. Informacje zostały zebrane w dniu 14.12. na podstawie zestawienia sporządzonego przez wychowawców klas w dziennikach lekcyjnych. NAJWYśSZĄ FREKWENCJĘ ODNOTOWANO W KLASIE I B. KONKURS TRWA. Podsumowanie nastąpi w styczniu! (opiekun SU) Comenius Comenius – wizyta gości go ci Relacja Martyny Wyrobek Projekt Comenius to według mnie jedna z najwspanialszych akcji pod słońcem. Dzięki niemu można zweryfikować swoją znajomość angielskiego, poznać inne kultury i religie, ale przede wszystkim innych ludzi. Jak do tej pory, to wydarzenie było, moim zdaniem, najciekawszym w 2011 roku w naszej szkole. Od miesiąca nie mogliśmy się doczekać. Każdy z nas miał różne obawy, tysiąc pytań, pomysłów i przemyśleń, a wizyta była dla nas wielką niespodzianką. Już kilka tygodni przed przyjazdem zaczęliśmy rozmawiać na Facebooku i od razu polubiliśmy się. W niedzielę, mocno podekscytowani, pojawiliśmy się na szkolnym parkingu. Rozmawialiśmy oczekując naszych gości i po chwili ujrzeliśmy bus, który zatrzymał się obok nas. Wysiadło z niego ośmiu szczęśliwych ludzi. Zaczęło się bardzo przyjaźnie, jak gdybyśmy znali się od zawsze. Każdy z nas zabrał przydzieloną osobę i rozjechaliśmy się do domów. Od razu znaleźliśmy wspólny język. Godziny rozmów, śmiechu zbliżyły nas do siebie. Po nieprzespanej nocy żeńska część grupy wyruszyła na zakupy. Shopping to dla włoskich dziewczyn jedna z głównych atrakcji tego wyjazdu, jak dla każdej kobiety. Wychodząc z centrum handlowego Włoszki były obładowane reklamówkami z zakupami a stan ich portfele z pewnością nieco schudły. Ale grunt, to uśmiech na twarzach, który nie schodził z nich aż do wieczora. W poniedziałek przyjechali do Polski Holendrzy i Anglicy, powitani przez swoje polskie rodziny równie ciepło i przyjemnie. Wtorek rozpoczął się quizem w centrum kultury na temat krajów partnerskich - Anglii, Holandii, Włoch i Polski. Po południu mieliśmy czas wolny. Poszliśmy na basen, później do pizzerii. Muszę zaznaczyć, że Włosi wychwalali smak naszej pizzy, a przecież niełatwo o pozytywną opinię na ten temat od osób, które mieszkają w rodzimym kraju pizzy. Tego wieczora poznaliśmy włoskie zabawy, słowa, a nawet zdania, wszyscy świetnie się bawili. W środę całą grupą pojechaliśmy do Częstochowy, która zrobiła na naszych gościach duże wrażenie. Najbardziej interesującą, a za razem najdziwniejszą rzeczą dla obcokrajowców, było odsłonięcie Cudownego Obrazu. Gdy wróciliśmy, rozegraliśmy jeszcze kilka meczów piłki nożnej i siatkówki. Towarzyszyły im duże emocje, śmiech. Była niezła zabawa. Następnego dnia pojechaliśmy do najpiękniejszego polskiego miasta - Krakowa. Nasi goście poznali dawną stolicę, która bardzo im się spodobała. Po tym, jak zwiedziliśmy część Krakowa, dostaliśmy czas na własne zachcianki. Każdy ruszył w inną stronę. Światła, ozdoby świąteczne, muzyka rozbrzmiewająca tu i ówdzie, to wszystko dodało uroku, w którym można się… zakochać. Oczarowani Krakowem wróciliśmy do domów późnym wieczorem. Niestety, musieliśmy pożegnać naszych gości z Anglii, którzy opuścili Polskę jako pierwsi. W piątek odbyła się akademia na której mogliśmy pokazać swoje talenty. Trzy dziewczyny zaśpiewały piosenki w języku angielskim, dwóch uczniów zagrało utwór ‘Fade to Black’, a na zaprezentowaliśmy się w przedstawieniu ‘Cienderella’. Wszystkie występy nagrodzono gromkimi oklaskami. Piątkowy wieczór był chyba najbardziej przez wszystkich oczekiwany ze względu na dyskotekę, a z drugiej strony najbardziej niechciany- ponieważ był naszym ostatnim wspólnym wieczorem. Zabawa była niesamowita. Włosi, Holendrzy i Polacy wspólnie szaleli na parkiecie w jednym rytmie. Nie zabrakło oczywiście tańca belgijskiego oraz nowo poznanego tańca, którego nauczyli nas nasze koleżanki i koledzy z Włoch. Nie zabrakło karaoke, które było jednym z najfajniejszych punktów programu. Bawiliśmy się do godziny 22, a później… pojawiły się łzy i smutek. Do wszystkich dotarło, że nasze spotkanie dobiega końca. W bardzo wolnym tempie wróciliśmy do domów. Sobotni poranek był smutny i szary. Musieliśmy pożegnać się z naszymi przyjaciółmi, bo tak chyba mogę ich nazwać. Połączyła nas wszystkich niesamowita więź, która mam nadzieje nie zostanie rozerwana. Żegnaliśmy się bardzo długo. Kilka osób rozkleiło się, reszta udawała twardzieli, ale tak naprawdę każdemu w głębi było bardzo smutno i przykro. W weekend Facebook został zarzucony zdjęciami i różnymi wiadomościami dotyczącymi naszego spotkania. To był tydzień pełen wrażeń i emocji. Tydzień wyrwany z nudnego szkolnego życia. Dla mnie to jeden z najwspanialszych tygodni! Myślę że nie tylko dla mnie. Tydzień, za którym wszyscy bardzo tęsknią i pragną kolejnego. Teraz kolej na wyjazd do Włoch – a więc do marca! ☺ Nauczyciel teŜ człowiek? WYWIAD Z PANIĄ Eweliną Kociak Kociak! ociak 1. Jakiego Przedmiotu Pani uczy? Jestem nauczycielem języka niemieckiego. 2. Od jak dawna pracuje Pani w szkole? Pracuję od 19 lat. 3. Czy przedmiot, którego Pani uczy jest trudny ? Myślę, Ŝe do łatwych nie naleŜy. 4. Co Pani lubi, a czego nie lubi Pani w swojej pracy? Lubię jak uczniowie osiągają postępy i odpowiadają na mój trud efektami w nauce. Nie lubię kiedy uczniowie mimo moŜliwości intelektualnych rezygnują ze zdobywania wiedzy przez lenistwo. 5. Czy praca z młodzieŜą sprawia Pani przyjemność? Zdecydowanie tak. To ciągły kontakt z młodymi ludźmi, którzy nie pozwolą człowiekowi na nudę. 6. Jakie było Pani największe marzenie z dzieciństwa? Było ich naprawdę wiele… , za wiele by wszystkie spełnić. Ale niektóre się spełniły ! 7. Czego najbardziej brakuje Pani z czasów dzieciństwa? Trudno powiedzieć, kaŜdy etap w Ŝyciu człowieka jest inny. To, co jest potrzebne dziecku niekoniecznie jest potrzebne dorosłemu. Wymagania się zmieniają i trudno wracać do tych czasów. Ale wydaje mi się, moŜe to tylko moje odczucia, Ŝe kiedyś ludzie spędzali ze sobą więcej czasu, nie byli aŜ tak zabiegani i zestresowani. Tego z pewnością brakuje nie tylko mnie, ale myślę, Ŝe wielu innym. 8. Za co lubi Pani ludzi najbardziej? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale myślę, Ŝe mimo wielu róŜnych doświadczeń nadal lubię ludzi i wierze w ich dobroć! 9.Czym się Pani interesuje? Bardzo lubię czytać ksiąŜki, zwłaszcza autobiografie. Z bardziej aktywnych form spędzania czasu: latem jazda na rowerze , a zimą narty. 10. Jakiej muzyki pani słucha? Chyba najczęściej Popu. Serdecznie dziękujemy za wywiad i Ŝyczymy sukcesów w karierze. Zimowa opowieść Sześcioletnia Nora wyszła ze swojego małego łóżeczka. W pokoju panował chłód, a na podłodze były porozkładane materace na których spało kuzynostwo. Na korytarzu już pachniało świętami. Zapach mandarynek i cynamonu górował nad jeszcze niedokończonym barszczem. W kuchni panowała krzątanina i nikt nie zwrócił uwagi na dziewczynkę przemykającą się do salonu. Prababcia siedziała w swoim fotelu i jak co roku dokańczała robótki na drutach. Jak co roku były to swetry, czapki, rękawiczki i szaliki, które były wpychane na ostatnią chwilę pod choinkę, a po świętach wciskane w najdalsze kąty szaf, a wyciągane tylko na odwiedziny u prababci. Nora, jej rodzice i dwaj bracia mieli ciężej- oni mieszkali z prababcią i jej prezenty musieli wkładać częściej. Jednak dziewczynce to nie przeszkadzało. Babunia robiła ciepłe szale, czapki i rękawiczki w jej ulubionych kolorach. A golfy zawsze uważała za coś wspaniałego, po za tym dobrze było mieć na sobie w zimne zimowe dni golfy, które zawsze pachniały babcią. Pachniały mocną kawą i piernikiem, tak jak wszystko czego dotknęły ręce prababci. Jednak w tym roku czegoś brakowało. Była prababcia i jej prawie skończone prezenty. Był dziadek przewijający pieluchę młodszego brata Nory- Mikołaja. Był wiecznie śpiący wuj zaczytany w gazetę. Z kuchni dochodziły lamenty matki i ciotek jak wykarmią wszystkich taką ilością jedzenia. Był jej tatko stojący nad dziadkiem i strzelający śmiesznie miny do małego Mikołaja. Ale w powietrzu czegoś brakowało... Jakiegoś zapachu... sosny! Nora rozejrzała się dokoła. Jej oczy nigdzie nie znalazły dużego drzewka, które mogło by roztaczać tą kojącą i świąteczną woń, a popołudniu dać wiele radości podczas strojenia go w kolorowe bombki. • O! Norunia już się obudziła- zaskrzeczała prababcia zerkając na wnuczkę spod grubych szkieł okularów. • Jak co roku pierwsza na nóżkach- wymruczał wuj odkładając gazetę.- No pokaż mi się tu. Przyjechałem w nocy... jeszcze się nie witaliśmy, wiewióreczko- rozłożył ramiona czekając aż bratanica wskoczy mu na kolana, a on będzie mógł miażdżyć ją w swoim niedźwiedzim uścisku. Jednak tak się nie stało. Dziewczynka stała wbijając wzrok w miejsce gdzie co roku stało drzewko. Jej drobne usteczka od czasu do czasu podrygiwały wraz z bródką, duże, oliwkowe oczy powiększyły się jeszcze bardziej, a ukrywany w nich smutek mógłby złamać serce każdego człowieka. • Na miłość boską co ci się stało dziecko?- ojciec Nory w mgnieniu oka znalazł się obok córki. • Gdzie drzewko?- spytała drżącym głosikiem. • Przykro mi Noro, spóźniłem się w tym roku. Wszystkie zostały wykupione... • Jak to nie będzie drzewka?! • Najprawdopodobniej... • Och! Tadeuszu,- krzyknęła zza pleców Nory jej matka- dość tego, nie widzisz jak ona się zdenerwowała? Chodź tu Noro- matka zagarnęła ją ramieniem- tata żartuje- zwróciła się czułym głosem do córki i wytarła jej oblane łzami, różowe policzka.- Zraz pójdzie z wujem do ogrodu i zetnie jedną z awaryjnych choinek. Ta to będzie pachnieć! Prawdziwym mini lasem, zobaczysz. A teraz idź się ubrać i poszukaj kartonów z ozdobami- wstając pocałowała córkę w czoło i kątem oka rzuciła mężowi srogie spojrzenie. Tak jak co roku ten dzień dłużył się, ale Nora miała wrażenie, że ten 24 grudnia jest jeszcze dłuższy niż kiedykolwiek. W dziewczynce narastało napięcie. Mimo, że sprawa z drzewkiem została szybko rozwiązana, a w domu już pachniało sosną jej czegoś brakowało, a raczej kogoś. Kuzynka Majka już trzy razy pod rząd nie była na wigilijnej wieczerzy razem z całą rodziną. Nora nie widziała jej już bardzo długo i jeszcze bardziej za nią tęskniła. Ponadto nie znosiła patrzeć na smutną ciocię Joannę i zdenerwowanego wujka Kacpra, a byli tacy od trzech lat na każdej wigilii. Nora najbardziej marzyła, aby w te święta wtulić się w kuzynkę, aby była tu z nim. Chciała widzieć jak oczy cioci się śmieją i napełniają łzami, bardzo tęskniła za radością w tych pięknych oczach i za uśmiechem na twarzy wuja. Jednak miała świadomość, że jej marzenie za które oddałaby wszystkie prezenty zapewne się nie spełni. Pierwsza gwiazda już świeciła. Śnieg sypał się z nieba dużymi, pięknymi płatkami. Dom zapełnił się zniecierpliwionymi dziećmi, zabieganymi kobietami i spokojnymi mężczyznami. Nora stała przy oknie w salonie. Jej wzrok próbował wypatrzeć jakieś postacie za ściana stworzoną ze sypiących się z nieba płatków. Każdemu wydałaby się nieobecna w tym świecie, ale dziewczynka bardzo dobrze rejestrowała zmysłami to co się dzieje wokół niej. Tak bardzo charakterystyczny zapach dziecka wtargnął do jej nozdrzy. Mikołaj szarpał ją za sukienkę, ale specjalnie go ignorowała. Gdzieś spomiędzy rozmów, śmiechu i pisków kuzynostwa dotarł do jej uszu szloch cioci Joanny, którą pocieszał wuj Kacper. To zabolało. Nora bardzo żałowała, że nie potrafi całkowicie odciąć się od świata i pogrążyć w sowich myślach. Z kuchni wydobył się zapach karpia i zupy rybnej. Obok przemknęła któraś z ciotek pachnąca jaśminem i niosąca na tacy misę z barszczem. Wuj zwracający się do niej wiewióreczka napoczął kolejną mandarynkę, a jej słodki zapach rozszedł się po pokoju i po chwil zmieszał z wszystkimi innymi. Nora musnęła dłonią gałązkę sosny, a jej zapach na moment zagórował nad zapachami potraw. • Do stołu! Do stołu wszyscy, ale już!- krzyknęła matka dziewczynki stawiając na dużym stole ostatnie danie. Nora poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Pachniała mocną kawą i piernikiem. Pomarszczona twarz prababci była rozpromieniona, a jej blade oczy wpatrywały się w twarz wnuczki. • Co ci leży na sercu, kochanie? • Babciu... Majka pachniała cytryną, prawda? • O tak, Noruniu. Ona ciągle jadała cytrynę i korzystała z cytrynowych kosmetyków. • Na stole nie ma cytryny. Chyba powinna leżeć na jej talerzu, może w tedy by przyjechała... • Dobry pomysł. Cytryna jest w lodówce. Idź po nią Noruniu. Gdy dziewczynka pobiegła do kuchni pani Jola spojrzała na wnuczę Joannę ukradkiem wycierającą łzy i natychmiast wyciągnęła z kieszeni spódnicy telefon komórkowy. Szybko wykręciła numer najstarszej prawnuczki, który znajdował się najwyżej na jej liście połączeń. • Majunia? • Tak, babuniu- odezwał się zdyszany, przyjemny głos po drugiej stronie. • Wybaczyłaś? • Wybaczyłam, jest wigilia, dziękuję ci babciu. • A spełnisz marzenie Noruni i przyniesiesz radość do oczu swej rodziny? Połączenie się urwało. Nagły smutek ogarnął serce starej kobiety. Miała nadzieje, że tym razem prawnuczka się nie rozłączy. Nora układała cytrynę na talerzu zarezerwowanym dla kuzynki, nie bacząc na zaciekawione spojrzenia reszty rodziny. Po chwili w salonie zrobiła się burza zapachów nad którym górowała cytryna. Nora i pani Joanna spojrzały w stronę drzwi. Na ich progu stało źródło zapachu. Drobna dziewczyna z walizką u stóp, cała w białym, powoli topniejącym śniegu. • Majka- krzyknęła Nora rzucając się w stronę kuzynki i czując jak euforia ogarnia jej ciało. Karolina Gwóźdź Ciasteczka idealne na święta Przed słodkimi, wiątecznymi s odkimi, świ wi tecznymi wypiekami warto upiec takie małe ma e ciastka na ząbek, z bek, na małą ma ochotkę ochotk czegoś wietnie pasują czego słodkiego. s odkiego. Są S naprawd naprawdę wd proste, ale jakŜe jak e smaczne! Świetnie pasuj do kubka mleka, kakao czy teŜ te gorącej gor cej herbatki w zimny dzień. dzie . A jak pięknie pi knie pachną...ach, pachn ...ach, jak to maślane ma lane ciastka Przepis na te pyszności my w ksiąŜce pyszno ci znalazły znalaz yśmy ksi ce mojej mamy ☺ Składniki: * 120g miękkiego masła (musi być masło, margaryna się nie nadaje) * 3 łyŜki cukru pudru * 150g mąki * kilka kropel aromatu waniliowego, śmietankowego lub innego (najbardziej pasuje waniliowy ☺) Wykonanie: 1. 2. 3. 4. 5. Wszystkie składniki zagnieść, moŜna utrzeć mikserem. Z ciasta zrobić kuleczki mniejsze od orzecha włoskiego. Kłaść na blachę wyłoŜoną papierem do pieczenia. Spłaszczać widelcem, tworząc jednocześnie wzorek, lub wykroić z foremek kształty ciasteczek. Piec około 15-20 minut w temperaturze 180 stopni. I szybko zjadać! Św wiąte teczny teczny humorek ZbliŜają się święta, lecz w rodzinie Jasia się nie przelewa. Zdesperowany Jasio pisze list do Św. Mikołaja. "Drogi Święty Mikołaju! Mikołaju! Jestem bardzo biedny, ale chciałbym dostać na gwiazdkę klocki lego, lego, piłkę i kolejkę elektryczną”. Panie na na poczcie nie bardzo bardzo wiedzą, co zrobić z tym listem, gdyŜ Jasio nie napisał adresu do Mikołaja. Postanawiają przeczytać list, tak się wzruszają losem biednego Jasia, Ŝe postanawiają spełnić jego Ŝyczenia. Jednak pracownice poczty same duŜo nie zarabiają więc więc pieniędzy starczyło tylko na piłkę i klocki. Wysyłają prezenty do Jasia. Po jakimś czasie przychodzi list od Jasia, panie na poczcie otwierają go i czytają: "Drogi Mikołaju dziękuję ci za wspaniale prezenty, a tę kolejkę to pewnie na poczcie mi zwinęli." zwinęli." Dwóch ch opców spędza sp dza noc przed wigilią wigili u dziadków. Przed pójściem pój ciem spać, spa , klękaj kl kają kaj przed óżkami ó kami i modlą modl się, si , a jeden z nich ile si w p ucach wo a g ośno: o no: - Modlę Modl się si o nowy rowerek, modlę modl się si o nowe żo o nierzyki, modlę modl się si o nowy odtwarzacz dvd... Starszy brat pochyli się si i szturchną szturchn go mówiąc: mówi c: - Dlaczego tak krzyczysz? Bóg nie nie jest g uchy. Na to ch opiec: - Nie, ale babcia jest. Wieczór wigilijny. Podpity facet wracając do domu od kolegi wstąpił do kościoła. W żłobku będącym częścią szopki świątecznej ukrył butelkę wódki. Wieczorem wychodzi z domu, żeby zabrać ze żłobka swoją flaszkę i pójść z nią do drugiego kolegi. Dochodząc do kościoła słyszy śpiew: -"W żłobie leży..." - Do licha, znaleźli Spotykają się dwie blondynki i jedna mówi: - Ty, s uchaj wiesz że w tym roku Sylwester wypada w piątek? A na to druga ; Kurcze, żeby tylko nie trzynastego! -