Grudzień 2011 - Zespół Szkół w Woli

Transkrypt

Grudzień 2011 - Zespół Szkół w Woli
FAZA
Grudzień 2011r - Wydanie Świąteczne!
Gazetka uczniów Zespołu Szkół w Woli
Spokojnych, zdrowych,
radosnych Świąt BoŜego Narodzenia
spędzonych w serdecznym,
rodzinnym gronie
oraz pomyślności w Nowym Roku.
Niechaj piękne boŜonarodzeniowe
święta
niosą wszystkim betlejemski blask.
śyczy
zespół redakcyjny Fazy
W tym numerze
- Relacja z Comeniusa
- Święto Niepodległości
- Wywiad z Panią
Eweliną Kociak
- Świąteczne słodkości
- Szkolne olimpiady –
wyniki
- Frekwencja uczniów
- Zimowa opowieść
Skład redakcji :
Martyna Trybalska, Małgorzata Honc ,
Edyta Jaczyńska, Justyna Krasoń,
Klaudia Zagórda, Klaudia Rozmus,
Natalia Biziorek, Wioletta Ryszka,
Wiktoria Smolarz, Justyna Mamok.
OPIEKUN:
OPIEKUN: p. Tomasz Baranowski
WYDAWCA:
Samorząd Uczniowski
w Zespole Szkół w Woli
ul. Górnicza 47, 43-225 Woli
Kup Fazę,
wygraj kupon!
W tym numerze dwoje szczęśliwców ma szanse na
znalezienie w gazetce kuponu na nieprzygotowanie.
JeŜeli Ty będziesz tym szczęśliwcem wystarczy, Ŝe dasz
kupon nauczycielowi a on nie wpiszę Ci
nieprzygotowania lub jedynki. Kupon jest waŜny do
końca grudnia tylko z pieczątką szkoły.
Coraz bli
więta…
bliżeej Świ
wi ta…
Na pewno kaŜdy z Was nie raz miał ochotę pójść na małe wagary!
Nie musicie tego robić. Przed nami wielkimi krokami zbliŜają się
Święta BoŜego Narodzenia, szalony Sylwester
a juŜ pod koniec stycznia dwa tygodnie ferii!
Dni wolne: Od 23 grudnia do 1 stycznia , od 30 stycznia do 12 lutego!
Tylko u nas znajdziecie relacje ze szkolnych wydarzeń , przeczytacie opowiadanie
uczennicy klasy III b Karoliny Gwóźdź, nauczycie się piec domowe ciasteczka. W tym
numerze takŜe na dywanik została wezwana Pani Ewelina Kociak, nowy nauczyciel języka
niemieckiego w naszej szkole! Przypominamy, Ŝe juŜ niedlugo odbedzie się akcja Góra
Grosza! Zachecamy do udziału.
11 listopadalistopadaNARODOWE SWIĘTO
SWI TO niepodległośc
niepodległo ci !
W czwartek 10 listopada w przededniu Narodowego Święta Niepodległości uczniowie
naszej szkoły uczestniczyli w akademii
akademii połączonej z lekcją historii zorganizowaną w formie
okolicznościowego konkursu. Po odśpiewaniu hymnu i krótkim przypomnieniu wydarzeń z
lat 19141914-1918, nadszedł czas na zmagania konkursowe. Klasy reprezentowane były przez
trzyosobowe zespoły, które musiały
musiały wykazać sie wiedzą na temat losów Polaków i ich walki
o niepodległość Uczniowie musieli wykazać się wiedzą na temat kształtowania się granic
Polski czy teŜ rozpoznawaniem pieśni patriotycznych.
Konkurs zdominowali
uczniowie technikum:
zwycięŜyła klasa
czwarta, a tuŜ za nią
znalazły się klasy
trzecia i druga. Wśród
gimnazjalistów
najlepsza okazała się
klasa III A, a dogrywka
zdecydowała o drugim
miejscu dla klasy III B.
KONKURSY
PRZEDMIOTOWE
W listopadzie odbywały się kuratoryjne konkursy przedmiotowe (I etap).
W drugim etapie będzie nas reprezentować liczna grupa uczniów,
którzy w eliminacjach uzyskali minimum 80% moŜliwych
do zdobycia punktów.
Uczniowie zakwalifikowani do II etapu:
język polski – Martyna Wyrobek (opiekun Anna Gancarz),
historia – Szymon Pastuszka (opiekun Tomasz Baranowski),
wiedza o społeczeństwie – Jarosław Korzeń (opiekun Tomasz Baranowski),
język angielski – Jakub Jasiołek (opiekun Joanna Kocioła),
język niemiecki – Barbara Szlachta, Mariusz Kuś (opiekun Aneta Kowaliczek),
geografia – Przemysław Kubiesa (opiekun Ewa Pająk),
matematyka – Edyta Jaczyńska, Jakub Jasiołek (opiekun ElŜbieta Motyka),
biologia – Martyna Trybalska, Karolina Janosz, Karolina Gwóźdź, Mariusz Kuś
(opiekun Krystyna Zachwieja).
Gratulujemy i trzymamy kciuki Ŝycząc dalszych sukcesów!
(red)
FREKWENCJA
W KLASACH GIMNAZJUM
(za wrzesień i październik)
Klasa I a – 91%, Klasa I b – 94%, klasa I c – 93,6 %
Klasa II a – brak danych, Klasa II b – 91 %
Klasa III a – 88 %, klasa III b – 91 %, klasa III c – brak danych.
Informacje zostały zebrane w dniu 14.12. na podstawie zestawienia sporządzonego
przez wychowawców klas w dziennikach lekcyjnych.
NAJWYśSZĄ FREKWENCJĘ ODNOTOWANO W KLASIE I B.
KONKURS TRWA. Podsumowanie nastąpi w styczniu!
(opiekun SU)
Comenius
Comenius – wizyta gości
go ci
Relacja Martyny Wyrobek
Projekt Comenius to według mnie jedna z najwspanialszych akcji pod słońcem. Dzięki niemu
można zweryfikować swoją znajomość angielskiego, poznać inne kultury i religie, ale przede wszystkim
innych ludzi. Jak do tej pory, to wydarzenie było, moim zdaniem, najciekawszym w 2011 roku w naszej
szkole. Od miesiąca nie mogliśmy się doczekać. Każdy z nas miał różne obawy, tysiąc pytań, pomysłów i
przemyśleń, a wizyta była dla nas wielką niespodzianką. Już kilka tygodni przed przyjazdem zaczęliśmy
rozmawiać na Facebooku i od razu polubiliśmy się. W niedzielę, mocno podekscytowani, pojawiliśmy się
na szkolnym parkingu. Rozmawialiśmy oczekując naszych gości i po chwili ujrzeliśmy bus, który
zatrzymał się obok nas. Wysiadło z niego ośmiu szczęśliwych ludzi. Zaczęło się bardzo przyjaźnie, jak
gdybyśmy znali się od zawsze. Każdy z nas zabrał przydzieloną osobę i rozjechaliśmy się do domów. Od
razu znaleźliśmy wspólny język. Godziny rozmów, śmiechu zbliżyły nas do siebie. Po nieprzespanej nocy
żeńska część grupy wyruszyła na zakupy. Shopping to dla włoskich dziewczyn jedna z głównych atrakcji
tego wyjazdu, jak dla każdej kobiety. Wychodząc z centrum handlowego Włoszki były obładowane
reklamówkami z zakupami a stan ich portfele z pewnością nieco schudły. Ale grunt, to uśmiech na
twarzach, który nie schodził z nich aż do wieczora.
W poniedziałek przyjechali do Polski Holendrzy i Anglicy, powitani przez swoje polskie rodziny
równie ciepło i przyjemnie. Wtorek rozpoczął się quizem w centrum kultury na temat krajów
partnerskich - Anglii, Holandii, Włoch i Polski. Po południu mieliśmy czas wolny. Poszliśmy na basen,
później do pizzerii. Muszę zaznaczyć, że Włosi wychwalali smak naszej pizzy, a przecież niełatwo o
pozytywną opinię na ten temat od osób, które mieszkają w rodzimym kraju pizzy. Tego wieczora
poznaliśmy włoskie zabawy, słowa, a nawet zdania, wszyscy świetnie się bawili. W środę całą grupą
pojechaliśmy do Częstochowy, która zrobiła na naszych gościach duże wrażenie. Najbardziej
interesującą, a za razem najdziwniejszą rzeczą dla obcokrajowców, było odsłonięcie Cudownego
Obrazu. Gdy wróciliśmy, rozegraliśmy jeszcze kilka meczów piłki nożnej i siatkówki. Towarzyszyły im
duże emocje, śmiech. Była niezła zabawa.
Następnego dnia pojechaliśmy do najpiękniejszego polskiego miasta - Krakowa. Nasi goście
poznali dawną stolicę, która bardzo im się spodobała. Po tym, jak zwiedziliśmy część Krakowa,
dostaliśmy czas na własne zachcianki. Każdy ruszył w inną stronę. Światła, ozdoby świąteczne, muzyka
rozbrzmiewająca tu i ówdzie, to wszystko dodało uroku, w którym można się… zakochać. Oczarowani
Krakowem wróciliśmy do domów późnym wieczorem. Niestety, musieliśmy pożegnać naszych gości z
Anglii, którzy opuścili Polskę jako pierwsi.
W piątek odbyła się akademia na której mogliśmy pokazać swoje talenty. Trzy dziewczyny
zaśpiewały piosenki w języku angielskim, dwóch uczniów zagrało utwór ‘Fade to Black’, a na
zaprezentowaliśmy się w przedstawieniu ‘Cienderella’. Wszystkie występy nagrodzono gromkimi
oklaskami.
Piątkowy wieczór był chyba najbardziej przez wszystkich oczekiwany ze względu na dyskotekę, a
z drugiej strony najbardziej niechciany- ponieważ był naszym ostatnim wspólnym wieczorem. Zabawa
była niesamowita. Włosi, Holendrzy i Polacy wspólnie szaleli na parkiecie w jednym rytmie. Nie zabrakło
oczywiście tańca belgijskiego oraz nowo poznanego tańca, którego nauczyli nas nasze koleżanki i
koledzy z Włoch. Nie zabrakło karaoke, które było jednym z najfajniejszych punktów programu.
Bawiliśmy się do godziny 22, a później… pojawiły się łzy i smutek. Do wszystkich dotarło, że nasze
spotkanie dobiega końca. W bardzo wolnym tempie wróciliśmy do domów.
Sobotni poranek był smutny i szary. Musieliśmy pożegnać się z naszymi przyjaciółmi, bo tak
chyba mogę ich nazwać. Połączyła nas wszystkich niesamowita więź, która mam nadzieje nie zostanie
rozerwana. Żegnaliśmy się bardzo długo. Kilka osób rozkleiło się, reszta udawała twardzieli, ale tak
naprawdę każdemu w głębi było bardzo smutno i przykro. W weekend Facebook został zarzucony
zdjęciami i różnymi wiadomościami dotyczącymi naszego spotkania. To był tydzień pełen wrażeń i
emocji. Tydzień wyrwany z nudnego szkolnego życia. Dla mnie to jeden z najwspanialszych tygodni!
Myślę że nie tylko dla mnie. Tydzień, za którym wszyscy bardzo tęsknią i pragną kolejnego. Teraz kolej
na wyjazd do Włoch – a więc do marca! ☺
Nauczyciel teŜ człowiek?
WYWIAD Z PANIĄ Eweliną Kociak
Kociak!
ociak
1. Jakiego Przedmiotu Pani uczy?
Jestem nauczycielem języka niemieckiego.
2. Od jak dawna pracuje Pani w szkole?
Pracuję od 19 lat.
3. Czy przedmiot, którego Pani uczy jest trudny ?
Myślę, Ŝe do łatwych nie naleŜy.
4. Co Pani lubi, a czego nie lubi Pani w swojej pracy?
Lubię jak uczniowie osiągają postępy i odpowiadają na mój trud
efektami w nauce. Nie lubię kiedy uczniowie mimo moŜliwości
intelektualnych rezygnują ze zdobywania wiedzy przez lenistwo.
5. Czy praca z młodzieŜą sprawia Pani przyjemność?
Zdecydowanie tak. To ciągły kontakt z młodymi ludźmi, którzy nie pozwolą człowiekowi
na nudę.
6. Jakie było Pani największe marzenie z dzieciństwa?
Było ich naprawdę wiele… , za wiele by wszystkie spełnić. Ale niektóre się spełniły !
7. Czego najbardziej brakuje Pani z czasów dzieciństwa?
Trudno powiedzieć, kaŜdy etap w Ŝyciu człowieka jest inny. To, co jest potrzebne dziecku
niekoniecznie jest potrzebne dorosłemu. Wymagania się zmieniają i trudno wracać do tych
czasów. Ale wydaje mi się, moŜe to tylko moje odczucia, Ŝe kiedyś ludzie spędzali ze sobą
więcej czasu, nie byli aŜ tak zabiegani i zestresowani. Tego z pewnością brakuje nie tylko
mnie, ale myślę, Ŝe wielu innym.
8. Za co lubi Pani ludzi najbardziej?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale myślę, Ŝe mimo wielu róŜnych doświadczeń
nadal lubię ludzi i wierze w ich dobroć!
9.Czym się Pani interesuje?
Bardzo lubię czytać ksiąŜki, zwłaszcza autobiografie. Z bardziej aktywnych form
spędzania czasu: latem jazda na rowerze , a zimą narty.
10. Jakiej muzyki pani słucha?
Chyba najczęściej Popu.
Serdecznie dziękujemy za wywiad i Ŝyczymy sukcesów w karierze.
Zimowa opowieść
Sześcioletnia Nora wyszła ze swojego małego łóżeczka. W pokoju panował chłód, a na podłodze były
porozkładane materace na których spało kuzynostwo. Na korytarzu już pachniało świętami. Zapach mandarynek i
cynamonu górował nad jeszcze niedokończonym barszczem. W kuchni panowała krzątanina i nikt nie zwrócił uwagi na
dziewczynkę przemykającą się do salonu. Prababcia siedziała w swoim fotelu i jak co roku dokańczała robótki na drutach.
Jak co roku były to swetry, czapki, rękawiczki i szaliki, które były wpychane na ostatnią chwilę pod choinkę, a po świętach
wciskane w najdalsze kąty szaf, a wyciągane tylko na odwiedziny u prababci. Nora, jej rodzice i dwaj bracia mieli ciężej- oni
mieszkali z prababcią i jej prezenty musieli wkładać częściej. Jednak dziewczynce to nie przeszkadzało. Babunia robiła ciepłe
szale, czapki i rękawiczki w jej ulubionych kolorach. A golfy zawsze uważała za coś wspaniałego, po za tym dobrze było
mieć na sobie w zimne zimowe dni golfy, które zawsze pachniały babcią. Pachniały mocną kawą i piernikiem, tak jak
wszystko czego dotknęły ręce prababci. Jednak w tym roku czegoś brakowało. Była prababcia i jej prawie skończone
prezenty. Był dziadek przewijający pieluchę młodszego brata Nory- Mikołaja. Był wiecznie śpiący wuj zaczytany w gazetę.
Z kuchni dochodziły lamenty matki i ciotek jak wykarmią wszystkich taką ilością jedzenia. Był jej tatko stojący nad
dziadkiem i strzelający śmiesznie miny do małego Mikołaja. Ale w powietrzu czegoś brakowało... Jakiegoś zapachu... sosny!
Nora rozejrzała się dokoła. Jej oczy nigdzie nie znalazły dużego drzewka, które mogło by roztaczać tą kojącą i świąteczną
woń, a popołudniu dać wiele radości podczas strojenia go w kolorowe bombki.
• O! Norunia już się obudziła- zaskrzeczała prababcia zerkając na wnuczkę spod grubych szkieł okularów.
• Jak co roku pierwsza na nóżkach- wymruczał wuj odkładając gazetę.- No pokaż mi się tu. Przyjechałem w nocy... jeszcze
się nie witaliśmy, wiewióreczko- rozłożył ramiona czekając aż bratanica wskoczy mu na kolana, a on będzie mógł miażdżyć
ją w swoim niedźwiedzim uścisku. Jednak tak się nie stało.
Dziewczynka stała wbijając wzrok w miejsce gdzie co roku stało drzewko. Jej drobne usteczka od czasu do czasu
podrygiwały wraz z bródką, duże, oliwkowe oczy powiększyły się jeszcze bardziej, a ukrywany w nich smutek mógłby
złamać serce każdego człowieka.
• Na miłość boską co ci się stało dziecko?- ojciec Nory w mgnieniu oka znalazł się obok córki.
• Gdzie drzewko?- spytała drżącym głosikiem.
• Przykro mi Noro, spóźniłem się w tym roku. Wszystkie zostały wykupione...
• Jak to nie będzie drzewka?!
• Najprawdopodobniej...
• Och! Tadeuszu,- krzyknęła zza pleców Nory jej matka- dość tego, nie widzisz jak ona się zdenerwowała? Chodź tu
Noro- matka zagarnęła ją ramieniem- tata żartuje- zwróciła się czułym głosem do córki i wytarła jej oblane łzami, różowe
policzka.- Zraz pójdzie z wujem do ogrodu i zetnie jedną z awaryjnych choinek. Ta to będzie pachnieć! Prawdziwym
mini lasem, zobaczysz. A teraz idź się ubrać i poszukaj kartonów z ozdobami- wstając pocałowała córkę w czoło i kątem
oka rzuciła mężowi srogie spojrzenie.
Tak jak co roku ten dzień dłużył się, ale Nora miała wrażenie, że ten 24 grudnia jest jeszcze dłuższy niż kiedykolwiek. W
dziewczynce narastało napięcie. Mimo, że sprawa z drzewkiem została szybko rozwiązana, a w domu już pachniało
sosną jej czegoś brakowało, a raczej kogoś. Kuzynka Majka już trzy razy pod rząd nie była na wigilijnej wieczerzy razem
z całą rodziną. Nora nie widziała jej już bardzo długo i jeszcze bardziej za nią tęskniła. Ponadto nie znosiła patrzeć na
smutną ciocię Joannę i zdenerwowanego wujka Kacpra, a byli tacy od trzech lat na każdej wigilii. Nora najbardziej
marzyła, aby w te święta wtulić się w kuzynkę, aby była tu z nim. Chciała widzieć jak oczy cioci się śmieją i napełniają
łzami, bardzo tęskniła za radością w tych pięknych oczach i za uśmiechem na twarzy wuja. Jednak miała świadomość, że
jej marzenie za które oddałaby wszystkie prezenty zapewne się nie spełni. Pierwsza gwiazda już świeciła. Śnieg sypał się
z nieba dużymi, pięknymi płatkami. Dom zapełnił się zniecierpliwionymi dziećmi, zabieganymi kobietami i spokojnymi
mężczyznami. Nora stała przy oknie w salonie. Jej wzrok próbował wypatrzeć jakieś postacie za ściana stworzoną ze
sypiących się z nieba płatków. Każdemu wydałaby się nieobecna w tym świecie, ale dziewczynka bardzo dobrze
rejestrowała zmysłami to co się dzieje wokół niej.
Tak bardzo charakterystyczny zapach dziecka wtargnął do jej nozdrzy. Mikołaj szarpał ją za sukienkę, ale specjalnie go
ignorowała. Gdzieś spomiędzy rozmów, śmiechu i pisków kuzynostwa dotarł do jej uszu szloch cioci Joanny, którą
pocieszał wuj Kacper. To zabolało. Nora bardzo żałowała, że nie potrafi całkowicie odciąć się od świata i pogrążyć w sowich
myślach. Z kuchni wydobył się zapach karpia i zupy rybnej. Obok przemknęła któraś z ciotek pachnąca jaśminem i niosąca
na tacy misę z barszczem. Wuj zwracający się do niej wiewióreczka napoczął kolejną mandarynkę, a jej słodki zapach
rozszedł się po pokoju i po chwil zmieszał z wszystkimi innymi. Nora musnęła dłonią gałązkę sosny, a jej zapach na
moment zagórował nad zapachami potraw.
•
Do stołu! Do stołu wszyscy, ale już!- krzyknęła matka dziewczynki stawiając na dużym stole ostatnie danie.
Nora poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Pachniała mocną kawą i piernikiem. Pomarszczona twarz prababci
była rozpromieniona, a jej blade oczy wpatrywały się w twarz wnuczki.
•
Co ci leży na sercu, kochanie?
•
Babciu... Majka pachniała cytryną, prawda?
•
O tak, Noruniu. Ona ciągle jadała cytrynę i korzystała z cytrynowych kosmetyków.
•
Na stole nie ma cytryny. Chyba powinna leżeć na jej talerzu, może w tedy by przyjechała...
•
Dobry pomysł. Cytryna jest w lodówce. Idź po nią Noruniu.
Gdy dziewczynka pobiegła do kuchni pani Jola spojrzała na wnuczę Joannę ukradkiem wycierającą łzy i
natychmiast wyciągnęła z kieszeni spódnicy telefon komórkowy. Szybko wykręciła numer najstarszej prawnuczki, który
znajdował się najwyżej na jej liście połączeń.
•
Majunia?
•
Tak, babuniu- odezwał się zdyszany, przyjemny głos po drugiej stronie.
•
Wybaczyłaś?
•
Wybaczyłam, jest wigilia, dziękuję ci babciu.
•
A spełnisz marzenie Noruni i przyniesiesz radość do oczu swej rodziny?
Połączenie się urwało. Nagły smutek ogarnął serce starej kobiety. Miała nadzieje, że tym razem prawnuczka się nie
rozłączy. Nora układała cytrynę na talerzu zarezerwowanym dla kuzynki, nie bacząc na zaciekawione spojrzenia reszty
rodziny. Po chwili w salonie zrobiła się burza zapachów nad którym górowała cytryna. Nora i pani Joanna spojrzały w
stronę drzwi. Na ich progu stało źródło zapachu. Drobna dziewczyna z walizką u stóp, cała w białym, powoli topniejącym
śniegu.
•
Majka- krzyknęła Nora rzucając się w stronę kuzynki i czując jak euforia ogarnia jej ciało.
Karolina Gwóźdź
Ciasteczka idealne na święta
Przed słodkimi,
wiątecznymi
s odkimi, świ
wi tecznymi wypiekami warto upiec takie małe
ma e ciastka na ząbek,
z bek, na małą
ma ochotkę
ochotk
czegoś
wietnie pasują
czego słodkiego.
s odkiego. Są
S naprawd
naprawdę
wd proste, ale jakŜe
jak e smaczne! Świetnie
pasuj do kubka mleka, kakao czy
teŜ
te gorącej
gor cej herbatki w zimny dzień.
dzie . A jak pięknie
pi knie pachną...ach,
pachn ...ach, jak to maślane
ma lane ciastka Przepis na te
pyszności
my w ksiąŜce
pyszno ci znalazły
znalaz yśmy
ksi ce mojej mamy ☺
Składniki:
* 120g miękkiego masła (musi być masło, margaryna się nie nadaje)
* 3 łyŜki cukru pudru
* 150g mąki
* kilka kropel aromatu waniliowego, śmietankowego lub innego (najbardziej pasuje waniliowy ☺)
Wykonanie:
1.
2.
3.
4.
5.
Wszystkie składniki zagnieść, moŜna utrzeć mikserem.
Z ciasta zrobić kuleczki mniejsze od orzecha włoskiego.
Kłaść na blachę wyłoŜoną papierem do pieczenia.
Spłaszczać widelcem, tworząc jednocześnie wzorek, lub wykroić z foremek kształty ciasteczek.
Piec około 15-20 minut w temperaturze 180 stopni. I szybko zjadać!
Św
wiąte
teczny
teczny
humorek
ZbliŜają się święta, lecz w rodzinie Jasia się nie
przelewa. Zdesperowany Jasio pisze list do Św.
Mikołaja. "Drogi Święty Mikołaju!
Mikołaju! Jestem
bardzo biedny, ale chciałbym dostać na gwiazdkę
klocki lego,
lego, piłkę i kolejkę elektryczną”. Panie na
na
poczcie nie bardzo
bardzo wiedzą, co zrobić z tym
listem, gdyŜ Jasio nie napisał adresu do
Mikołaja. Postanawiają przeczytać list, tak się
wzruszają losem biednego Jasia, Ŝe postanawiają
spełnić jego Ŝyczenia. Jednak pracownice poczty
same duŜo nie zarabiają więc
więc pieniędzy starczyło
tylko na piłkę i klocki. Wysyłają prezenty do
Jasia. Po jakimś czasie przychodzi list od Jasia,
panie na poczcie otwierają go i czytają: "Drogi
Mikołaju dziękuję ci za wspaniale prezenty, a tę
kolejkę to pewnie na poczcie mi zwinęli."
zwinęli."
Dwóch ch opców spędza
sp dza noc przed wigilią
wigili u dziadków.
Przed pójściem
pój ciem spać,
spa , klękaj
kl kają
kaj przed óżkami
ó kami i modlą
modl się,
si , a
jeden z nich ile si w p ucach wo a g ośno:
o no:
- Modlę
Modl się
si o nowy rowerek, modlę
modl się
si o nowe
żo
o nierzyki, modlę
modl się
si o nowy odtwarzacz dvd...
Starszy brat pochyli się
si i szturchną
szturchn go mówiąc:
mówi c:
- Dlaczego tak krzyczysz? Bóg nie
nie jest g uchy.
Na to ch opiec: - Nie, ale babcia jest.
Wieczór wigilijny. Podpity facet wracając do
domu od kolegi wstąpił do kościoła. W żłobku
będącym częścią szopki świątecznej ukrył
butelkę wódki. Wieczorem wychodzi z domu,
żeby zabrać ze żłobka swoją flaszkę i pójść z
nią do drugiego kolegi. Dochodząc do
kościoła słyszy śpiew:
-"W żłobie leży..."
- Do licha, znaleźli
Spotykają się dwie blondynki i jedna mówi:
- Ty, s uchaj wiesz że w tym roku Sylwester
wypada w piątek?
A na to druga ;
Kurcze, żeby tylko nie trzynastego!
-

Podobne dokumenty