Rynek Turcja - Rynek energii elektrycznej

Transkrypt

Rynek Turcja - Rynek energii elektrycznej
Rynki energii: Turcja
Autor: Wojciech Kwinta
(„Polska Energia” – nr 1/2011)
Wielki kraj z wielkimi aspiracjami. Turcja od dekady rozwija się w szybkim tempie, a
zapotrzebowanie na energię elektryczną rośnie ponad 6 proc. rocznie. Spadek zużycia
miał miejsce jedynie w 2009 r., ale nie zmienił długoterminowego trendu
Prawie 78 mln mieszkańców korzysta z elektryczności produkowanej w elektrowniach o
łącznej mocy zainstalowanej dochodzącej do 47 GW. Ciągle oddawane są nowe bloki: w
sierpniu 2010 r. trwała budowa 66 elektrowni – jedna trzecia to elektrociepłownie, pozostałe –
elektrownie wodne i wiatrowe. Zwiększą moc w systemie o 12,5 GW. Według planów rządowych – już w 2015 r. Łączna moc elektrowni ma wynieść 71 GW, a do roku 2020 osiągnąć
poziom 96 GW. Ponad 62 GW zapewnią bloki konwencjonalne, resztę źródła odnawialne.
Nakłady na inwestycje w elektrownie cieplne wyniosły ok. 6,7 mld dolarów, na elektrownie
wodne – 1,6 mld dol., a na wiatrowe – 1,3 mld dol. Na rynku są obecni praktycznie wszyscy
międzynarodowi gracze z branży energetycznej. RWE Holding, General Electric, CEZ Group,
Verbund, OMV, EAS, Italgen, EDF Falck Energy, GE, AES. Mocno inwestuje też turecki
Eren Holding, wielobranżowy gigant – z powodu koncentracji na przedsięwzięciach energetycznych zawiesił inne inwestycje. Według prognoz rządowych, nakłady na rozwój energetyki wyniosą ok. 130 mld dol. do 2020 r. Większość wyłożą przedsiębiorstwa prywatne – tureckie i zagraniczne.
Z punktu widzenia transportu paliw kopalnych Turcja położona jest w miejscu strategicznym,
ale własnych surowców ma za mało, by sprostać potrzebom. 70 proc. zapotrzebowania na
energię pierwotną pokrywa import. Z zewnątrz pochodzi praktycznie cały gaz ziemny i 90
proc. ropy naftowej. Większość gazu sprowadza się z Rosji.
Ambitne plany
W 2009 r. założono cele do osiągnięcia przez turecką elektroenergetykę do 2023 r. Przede
wszystkim kraj ma zminimalizować zależność od importu energii (i paliw). Rząd stawia na
maksymalne wykorzystanie potencjału energetyki węglowej i wodnej, osiągnięcie 20 GW
mocy w farmach wiatrowych i 600 MW w elektrowniach geotermicznych. 5 proc. energii
elektrycznej ma pochodzić z elektrowni atomowych – Turcja, podobnie jak Polska nie ma takich elektrowni, są już jednak podpisane lub negocjowane umowy na ich budowę. Wszystko
wskazuje na to, że kontrakty otrzymają firmy rosyjskie i południowokoreańskie. Kolejnym
priorytetem jest podniesienie efektywności energetycznej.
Polityka energetyczna sprzyja inwestycjom i zachęca prywatny kapitał do aktywności na rynku. Zakończył się proces prywatyzacji holdingu dystrybucyjnego Tedaş. Do 18 regionów,
które już przeszły w inne ręce, właśnie dołączyły trzy ostatnie (Akdeniz, Toroslar i Istanbul
Anadolu). Cała operacja została przeprowadzana etapami. Sprzedawano 100 proc. udziałów w
przedsiębiorstwach – nabywcy stają się operatorami na 30 lat. Aktywa pozostają własnością
państwa. W przetargach padały rekordowe oferty. Konsorcjum tureckich firm zaoferowało
prawie 5 mld dolarów za spółki dystrybucyjne z regionów Bogazici i Gediz obsługujące 24
proc. rynku. . Kupujący są zobowiązani do utrzymania 90 proc. zatrudnienia. Stawki opłat za
dostawy energii elektrycznej ustala Urząd Regulacji Rynku Energii (EMRA) – po zatwierdzeniu obowiązują pięć lat.
Coraz więcej mocy
Historia elektroenergetyki tureckiej sięga początków XX wieku. W 1913 r. moc zainstalowana w Turcji wynosiła 17,3 MW. Tylko 100 kW pochodziło z elektrowni wodnej, reszta z elektrowni węglowych. Jeszcze w 1970 r. elektrownie tureckie miały zaledwie nieco ponad 2200
MW mocy (pierwsze 1000 MW osiągnięto w 1958 r.). Poważny rozwój rozpoczął się w połowie lat 80. – zaczęto oddawać rocznie po 1000 do 2000 MW w nowych blokach, przede
wszystkim gazowych. Rozbudowywano też hydroenergetykę. Mimo okresów wolniejszego
tempa budowy kolejnych elektrowni, turecka energetyka rosła. Od 1990 do 2010 r. moc zainstalowana została potrojona (z ok. 16 GW do ponad 47 GW). Od czterech lat nabiera tempa
rozwój energetyki odnawialnej, przede wszystkim wiatrowej – moc instalacji OZE (wiatr i
geotermia) w 2007 r. osiągnęły poziom prawie 170 MW, w pod koniec 2009 r. – już bez mała
870 MW. Kryzys przyhamował tempo rozwoju elektroenergetyki tylko na krótki czas – Turcja staje się mekką inwestorów: kraj wszedł na ścieżkę szybkiego wzrostu gospodarczego i
uważany jest za rynek perspektywiczny. Rosnące zapotrzebowanie na energię elektryczną
wymusza nowe inwestycje, a rząd zdecydował się na dopuszczenie do rynku firm prywatnych
(zarówno do prywatyzacji, jak i realizacji nowych przedsięwzięć). Co prawda wciąż dominującym podmiotem jest Euaş – wytwórca elektryczności należący do państwa, ale systematycznie rośnie udział innych podmiotów. Moc elektrowni należących do EUAS w 2009 r.
przekraczała 52 proc. całości, a udział w wytwarzaniu wyniósł ponad 46 proc. Firma ma ok.
24 GW mocy zainstalowanej głównie w elektrowniach wodnych i cieplnych (z dominacją gazu ziemnego jako paliwa). Pozostałe moce należą do innych podmiotów w całości lub częściowo. Najczęściej spotykane formy to partnerstwo publiczno-prywatne – prawie 21 proc.
zainstalowanej mocy, a także formuła Build-Own-Operate (ponad 13 proc.) i Build-OperateTransfer (ponad 5 proc.). W niewielkim stopniu do źródeł wytwarzania dopuszcza się zewnętrznych operatorów.
W maju 2009 r. uruchomiono procedury prywatyzacyjne w zakresie wytwarzania: elektrownie należące do państwowej firmy Euaş zostaną sprzedane – prywatni właściciele mają
zwiększyć konkurencyjność rynku.
Zapotrzebowanie rośnie
Turcja produkuje ok. 200 TWh energii elektrycznej rocznie brutto i – poza spadkiem w kryzysowym 2009 – wytwarzanie dość szybko rośnie. Elektryczność importowana pochodzi z
Bułgarii, Grecji, Rosji, Azerbejdżanu, Gruzji, Iranu i Turkmenistanu. Eksportowana energia
elektryczna trafia do Bułgarii, Rumunii, Albanii, Gruzji, Azerbejdżanu, Iraku, Syrii i Grecji.
W latach 1997-2003 Turcja była importerem elektryczności netto, później sytuacja się odwróciła i dziś kraj zdecydowanie więcej prądu eksportuje niż sprowadza. Handlem hurtowym
oraz międzynarodowym energią elektryczną zajmuje się przede wszystkim państwowa spółka
Tetaş. Do rynku dopuszczone są podmioty prywatne, ale na razie mają znikome znaczenie
(handel na poziomie 5 TWh rocznie). Tetaş kupuje energię elektryczną od spółki Euaş oraz –
na podstawie kontraktów długoterminowych (15-20 lat) – innych wytwórców. Prowadzi też
rynek spotowy. Firma sprzedaje elektryczność operatorowi systemu przesyłowego, spółkom
dystrybucyjnym i odbiorcom zagranicznym.
Elektroenergetyka nad Bosforem rocznie zużywa ok. 21 mld m sześc. gazu ziemnego, 1,8 mln
ton paliw płynnych, 6 do 7 mln ton węgla kamiennego (w tym ok. 5 mln ton z węgla importowanego) oraz ok. 65 mln ton węgla brunatnego. 44 proc. energii elektrycznej pochodzi z
elektrowni gazowych, ponad 26 proc. z hydroenergetyki, a ok. 25 proc. z węgla kamiennego i
brunatnego. W przyszłości podstawowym źródłem pozostanie gaz ziemny, istotny wkład będą
miały elektrownie wodne. Na rynek wejdzie też elektryczność wytwarzana przez elektrownie
atomowe – w najbliższych latach planowane jest uruchomienie trzech jednostek, prawdopodobnie o mocy ok. 5 tys. MW.
Łączna długość sieci przesyłowych przekracza 47 tys. km (w 1980 r. istniało 21 680,2 km
sieci przesyłowych). Zarządza nimi Tureckie Przedsiębiorstwo Przesyłu Energii Teiaş. W
ostatnich latach tempo przyrostu linii energetycznych przesyłowych wynosiło od 200 do 500
km rocznie. Buduje się głównie linie 380 kV i 154 kV. Turcja ma też prawie 200 km kabli
podziemnych. W ubiegłym roku zakończyła się standaryzacja sieci elektroenergetycznej z
europejskim systemem UCTE, ruszył też most elektroenergetyczny zbudowany przez GE już
w oparciu o rozwiązania smart grid.
Choć wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną jest w Turcji znacznie wyższy niż średnio na świecie, kraj wciąż ma duży dystans do nadrobienia. Konsumpcja netto na mieszkańca
wynosi ok. 2200 kWh rocznie (w ciągu 10 lat wzrosła o ok. 50 proc.), na jednego obywatela
przypada nieco ponad 600 W zainstalowanej mocy. Jeśli szybkie tempo inwestycji w energetykę i wzrost PKB się utrzymają, Turcja wkrótce może dołączyć do grupy najbardziej dynamicznych gospodarek świata.

Podobne dokumenty