tekst - Agencja Dramatu
Transkrypt
tekst - Agencja Dramatu
Monika Powalisz „Imperium” Pełny tekst sztuki dostępny na życzenie, zgłoszenia prosimy kierować na adres [email protected] Wszystkie prawa zastrzeżone Prawami do wystawienia dysponuje Agencja Dramatu Założenia inscenizacyjne Przestrzeń podzielona jest na dwie części. Pierwsza z nich to pokój ćwiczeń, gdzie żyją i mieszkają dziewczyny. W tej przestrzeni mogą siedzieć tylko same kobiety, bo jest to przestrzeń zarezerwowania specjalnie dla nich. Tu toczy się życie: przyziemne, zwyczajne, niespieszne, leniwe, na które składają się czynności drobne, nieważne, banalne. Te dziewczyny tu nie mieszkają, one tu tylko koczują. Warto o tym pamiętać. Te dziewczyny są blisko ziemi. Dosłownie. Drugą część stanowi pokój zwierzeń, gdzie pracują dziewczyny. W tej przestrzeni mogą siedzieć tylko mężczyźni, bo jest to przestrzeń zarezerwowana specjalnie dla nich. To tu toczy się życie: prawdziwe, odświętne, pełne wzniosłych słów i uniesień, na które składają się czynności drobne, pospieszne, brutalne, czułe. To przestrzeń wymiany cielesnej, jedno lub dwustronnej, która odbywa się bez świadków. Panowie, którzy preferują takie przestrzenie są blisko ziemi. Ich uziemiaczem jest wiadro i papierowy ręcznik. Warto o tym pamiętać. Prolog Pusta przestrzeń. Nikogo nie ma. Jest cicho. Kiedy światło rozpala się widzimy, że pod sufitem wisi Olga, prostytutka. Na pończosze (tylko to miała pod reką). Wisi spokojnie bo wie, że jest już martwa i nic już nie musi robić. Ale specjalnie dla nas zdecydowała się opowiedzieć swoją historię. Będzie to długi i momentami drastyczny monolog, ale prawdziwy. Oj, prawdziwy. Olga: On, ten Kirył, zaprowadził mnie do pokoju i powiedział, to jest twoja sypialnia, twoje miejsce pracy, tam jest łazienka. Tu będziesz przyjmować gości, którzy cię wybiorą. Potem powiedział, rozbierz się suko, no rozbieraj się suko. Rozebrałam się. Obmacując mnie spytał, czy wiem, czym będę się tu zajmować. Powiedziałam, że tak. A on powiedział, zaprezentuj się suko dokładnie, pokaż co tam masz, nogi szerzej. Czy wiesz, że będziesz oglądana publicznie i obmacywana codziennie i że codziennie będą ci wkładać? Powiedziałam, że wiem. A on wtedy powiedział, to po co się stawiałaś na początku? Chciałaś mnie poznać, tak? No to tyle ci powiem, że dzisiaj zaczynasz występy dziwko, za chwilę, ale teraz pokażę ci jak masz dalej pracować bo Rasul to pastuch a kasę zbieram ja i muszę mieć pewność, że nie będziesz stroić fochów bo to szkodzi wszystkim, nie tylko mnie, dziewczynom też. I powiedział, chodź tu i położ mi moje ręce na swoich cyckach i zjedź w dół, a teraz wystaw się. I wtedy Kirył włożył mi i podziedział, żebym się postarała i żebym w rytm jęczała i zaczęłam się starać a on powiedział, że nic nie umiem i żebym powiedziała prawdę bo mi przyłoży. I powiedziałam, że wyjechałam do sprzątania, ale po drodze w autobusie spotkałam takiego jednego i on powiedział, że szkoda mnie do sprzątania, że to głupota jechać tu do sprzątania, że po roku kręgosłup mi wysiądzie od mycia okien, i że tak znowu dużo nie zarobię a on zna kogo trzeba, że miejsce jest pewne, luksusowe, nie przychodzą najgorsi bo godzina wysoko kosztuje a mój chłopak się i tak nie dowie, że to żaden wstyd bo mamy tu dobrą renomę i jesteśmy ładniejsze i że z moją urodą to w miesiąc się ustawię i będę mogła wybierać, że po dwóch miesiącach to będę miała stałych tylko kilku i święty spokój, że będe miała lekarza, kosmetyczkę i fryzjera, że oni raz na dwa tygodnie przyjeżdzają, że masażysta jest też i że źle mi nie będzie. I że będę miała lepiej niż u matki własnej, że będę miała nowe koleżanki, nowe kontakty, że tu będę w sumie na chwilę a potem to może nawet Hamburg a w najgorszym razie Dortmund. A Kirył się śmiał ze mnie bo powiedział, że ten miły chłopak z autobusu to jest od wyłapywania głupich dziewczyn i że na mnie to zarobił pięć tysięcy dolców i że on Kirył mnie odkupił i że teraz to mam pracować za trzy i przez pół roku spłacać długi, a nie myśleć o wygodach. I potem uderzył mnie w brzuch i powiedział: ty taka owaka kłamliwa głupia durna kurwo nic nie umiesz. To ja ci pokażę jak się obsługuje klienta naprawdę, jak to ma wygladąć i że jak pisne i udawać nie będę rozkoszy to na mnie naśle kolegów, którzy przez cały dzień będą mnie obrabiać aż się nauczę jak się pracuje i jak seks prawdziwy wygląda. A potem zaczął mnie uświadamiać. Za każdym razem bił mnie mocno, ale tak żeby potem widać nie było i powiedział, że takich lal jak ja to on nie lubi najbardziej, że jak chcialam księżniczką być to po co sie decydowałam, po co się do Polski pchałam, że sama w końcu chciałam i że głupia jestem jak każda inna. A potem powiedział, ze pokaże mi wszędzie bo nic nie wiem o tym jak dziwka może służyć i że jak przyjdzie klient i powie tak, to ma być tak. Nie wiem, ile to trwało. Nie pamiętam, ale pamiętam, że dość długo i że w końcu Kirył powiedział: ja mam już dosyć ty szmato, mam nadzieję, że się czegoś nauczyłaś durna dziwko i teraz zobaczę czego i zadzwonił gdzieś i powiedział: mam dla was sukę do przerobienia a potem się zaśmiał i powiedział, że mogą wziąć kamerę jak chcą. I za pół godziny było ich trzech a Kirył postawił kamerę i powiedział, żeby mnie wzięli w trzy ognie i żebym sobie zapamiętała dobrze jak to jest bo druga taka okazja może mi się nie trafić chyba, że się bardzo postaram. A potem trzymał mi głowę do kamery i mówił, że jak się nie będę ładnie uśmiechać to przyśle jeszcze innych kolegów bo każdy tu zna jego gest i każdy lubi jak Kirył zaprasza bo jest zawsze dobrze i zawsze za darmo, na koszt firmy. A jak się zakrztusiłam to powiedział, że jak się wyrzygam to mnie własnym kutasem zadusi. A potem wyjął kasetę i powiedział, że to jest dobry film, film akcji i że są takie zwroty, że mój własny chłopak się zdziwi jak mnie zobaczy w roli głównej i że teraz jak musiał tak się namęczyć, to mu jestem winna już dziesięć tysięcy i jak będę dalej wybrzydzać i marudzić to każdy dzień będę tak zaczynać. A potem powiedział, żeby przyszły dziewczyny a żebym ja się umyła i uczesała bo dziś mój pierwszy dzień w pracy jest. I weszły dziewczyny i nawet na mnie nie spojrzały tylko Oksana powiedziała: I co? Masz już jakieś imię lala? Jak tylko tu wróciłam, zobaczyłam, że mam podartą pończochę. O tu. Tu poleciało oczko, do samej góry ciągnie się wysoko. I nie da się zacerować. Takiego oczka do repasacji nie wezmą. U nas może i tak, ale tu pończochy są tanie. Tu już nie cerują. Takich oczek nie biorą? Olga pokazuje na pończochę, na której się powiesiła. Część pierwsza Pokój ćwiczeń Przestrzeń pokoju ćwiczeń. W pokoju na podłodze śpi kilka kobiet. Obok każdej z nich, zamiast szafki nocnej stoi torba. Torba w kratę, pojemna, ceratowa, ma ją każdy podróżny ze Wschodu. Wiecie jaka. Do pokoju wchodzi młoda dziewczyna z wiecie jaką torbą. Torba jest ciężka, dziewczyna piękna, choć ubrana wiecie jak. To Ukrainka. Lena. Wszystkie dziewczyny w pokoju to Ukrainki. Pokój znajduje się gdzieś na jakimś osiedlu. Wiecie jak wygląda takie osiedle. Irina: Tu masz spanie. Lena: A tam pod oknem nie mogę? Irina: Tam zajęte. Tu jest puste miejsce. Nie widzisz? Lena: Widzę. Po kim? Irina: Po takiej jednej Irina: Tam jest łazienka Lena: Ładna Swietka: Szybko się nudzi ten kolor Irina: Są dyżury. Ty jako piąta się myjesz. Lena: Dlaczego? Irina: Jak przyjdzie nowa to będziesz czwarta. Gotowanie i sprzątanie też na zmiany. Lena: A ta dziewczyna przede mną? Wyjechała? Wiera: Znalazła lepsze miejsce. Przenieśli ją. Lena: Niemcy? Swietka: Lepiej Lena: Włochy? Swietka: Lepiej Oksana: A ty jak masz na imię? Lena: Lena Oksana: Nie, do pracy imię. Zawodowe. Lena: Doris Wiera: Doris? Doris Day? Była już taka. Wymyśl coś lepszego. Irina: Może być podobne do polskiego. Ewelina, Patrycja, Magda. A Eweliny jeszcze nie było u nas, co? Wiersa: Rozpakuj się. Oksana: Masz dzisiaj zacząć? Lena: Nie wiem. Nikt mi nie powiedział. Wiera: O 12. 30 przyjeżdża samochód po nas, to się dowiesz. Jak cię wezmą to pracujesz, a jak nie to wypoczywasz. Lena: A tamte miejsca przy oknie, to są czyje? Oksana: Tam inne leżą. Pod oknem pięć z „Salonu”, tam cztery z „Pałacyku”, tam inne, z „Różowej Willi” Swietka: W sumie szesnaście. Lena: Ale jak tu się mieścicie? Wiera: Nie mieścimy się. Tu się koczuje. Są dyżury. Zmiany. Swietka: To co tu masz, to do wyrzucenia jest. Dostaniesz nowe ciuchy. Lena: Od kogo? Oksana: Od takiego jednego. Swietka: Masz chłopaka? Lena: Mam Swietka: Pokaż zdjęcie! Lena: Zaraz Swietka: Ładny! A wie? Lena: No co ty! A wasi wiedzą? Wiera: To się i tak prędzej czy później wydaje. Jak nie po roku, to po dwóch, jak nie po dwóch to po trzech. Swietka: Można dotrzymać tajemnicy. Jak się chce! Irina: Tak. A potem po pięciu latach on ma już dawno inną babę a ciebie wyzywa od szmat. I pieniądze, które wysyłałaś żeby do góry brzuchem leżał i pił, przepadają. Swietka: Nie przepadają. Nie każda zdążyła wyjść za mąż. Wiera: Przestańcie! Dajcie się dziewczynie rozpakować. Irina: Pewnie zaraz przyjdzie Rasul. Wiera: Jak przyjdzie Rasul to bądź miła. Lena: Kim on jest? Oksana: Kim on nie jest! Wiera: Opiekun, szofer, ochroniarz, kucharz. Lena: Kucharz? Swietka: Jemu każdego grosza szkoda, każdej złotówki, wszystko przelicza. Zamiast dać nam na hamburgera albo pizzę zamówić, to sam nam gotuje. Irina: Zupa Rasula. Pycha! Wiera: Sama zobaczysz. Ja w pierwszym miesiącu schudłam cztery kilo. Swietka: I pamiętaj: jak zapyta ile miałaś chłopaków, to od razu mów, że paru. Lena: Po co? Oksana: Doświadczenie zawsze w cenie. A jak nie, to już Rasul ci pokaże. Irina: Przestań straszyć. Tamtą też straszyłaś. Oksana: Ja straszyłam? To Wiera! Wiera: Pomyśl lepiej o swoim bachorze. Dobrze ci radzę! Lena: Zostawiłaś dziecko? Oksana: To nie moje dziecko! Irina: Tyle razy to powtórzyłaś, że już sama w to wierzysz. Wiera: Zaprzeczać może facet a nie matka. Oksana: A ty się zajmij tym swoim gnijącym mężem. Wysyłasz mu pieniądze a on zamiast dom budować, stawia kolegom. Wiera; Pieniądze wysyłam do matki. Oksana: Chyba od wczoraj! Wiera: Zapytaj Rasula. Irina: A ty na co kogo będziesz wysyłać pieniądze? Lena: Na babcię. Swietka: Grunt to nie na faceta bo oni tych pieniędzy nie szanują. Hrywna tam, hrywna tu. I nie ma. Szkoda zdrowia. Ja na przyklad wszystko wysyłam do banku. Oksana: Powiedz od razu, na co zbierasz! Swietka: Potem jej powiem. A ty na co będziesz zbierać? Lena: Na studia. Oksana: Na studia?! Tu się tak nastudiujesz, że ci przejdzie ochota. Wiera: To jej sprawa. Lena: Chcę potem wyjechać do Francji. Oksnana: Stąd są tylko dwa kierunki: albo Niemcy albo Włochy. Swietka: Ja jadę do Włoch. Włochy są lepsze niż Niemcy Irina: Tak, łatwiej uciec. A jak cię znajdą, to wylądujesz w rowie z głową w torebce foliowej jak pierwsza lepsza albańska dziwka. Wiera: Na razie się nie zanosi, żeby któraś z was stąd tyłek miała ruszyć. Swietka: Ja jeszcze trzy miesiące spłacam Rasula. Oksana: Jeszcze sześć. Obdzielił nas kosztami po tamtej. Irina: Weź mi tego nie przypominaj, dobra? Ja też tu nie będę siedzieć w nieskończoność. Wiera: Jak tu posiedzicie pięć lat, to same zobaczycie, że tak bardzo się nie opłaca zmieniać na Niemcy. Oksana: Ciebie i tak nie wezmą. Do Niemiec nie biorą w twoim wieku. Wiera: Lena, idź weź prysznic lepiej. Rasul lubi czyste dziewczyny. Lena; Ale po co? Irina: Zobaczysz, kotku, sama się przyzwyczaisz do tych wizyt. Dziś ma być wypłata. Oksana: W zeszłym tygodniu spółnił się o dwa dni. Znowu pożyczał kolegom. Swietka: Mnie i tak jest wszystko jedno. Z banku mi nie ucieknie. Wchodzi Rasul Rasul: To ty jesteś ta nowa? Lena: Tak Rasul: Dziewczyny ci powiedziały co i jak z mieszkaniem? Lena: Tak Rasul: No wszystko już wiesz. Masz przydział do imprerium. Ścisłe centrum, nie w żadnym tam bloku. I klub to jest. A w klubie są drinki i porozmawiać można. Salon. Elegancko. Ja się zajmuje naszymi, a polskimi Jarek. Pieniądz na konto albo do rodziny, jak adres dasz, raz na miesiac. Ja ci mowię ile masz na tydzień, potem liczymy udział i reszta dla ciebie. Paszport oddaję jak spłacisz koszty zatrudnienia. Jak ci się uda to w rok. Brzydkim dłużej schodzi, co Irinka? Tu masz ciuchy. Żebyś znała mój gest. Potem ci kupie nowe. Albo sie powymieniasz z dziewczynami. Ty pieniędzy nie oglądasz. Wszystko masz ode mnie. Jak masz jakiś problem, to też do mnie. Ich się nie słuchaj. Czasami przykre są i potrafią wykończyć. Potraficie wykończyć, co? Nie za to wam płacę! A ty jak? Chłopaka masz jakiegoś? Lena; Mam. Rasul: Zdjęcie pokaż. Lena: Swietka… Rasul; Swietka. Oddaj zdjęcie. Po co ci cudze zdjęcia? Rasul; Wie? Lena: Nie Rasul: Co powiedziałaś? Lena: Że dostałam pracę przy takiej pani. Rasul: Jakiej pani? Lena: Starej Rasul: Opiekunka. W sprzątaczkę łatwiej by uwierzył, ale to twoja rzecz. I z tym chłopakiem tego tam? Lena: No tak. Jasne. Rasul: Ile masz lat? Lena: Osiemnaście. Rasul: Niech ci będzie, że osiemnaście. I ile razy ty z tym swoim chłopakiem tego? Lena: Ze sto… Rasul: Wiera, to ty jej powiedziałaś, że tak ma powiedzieć? Wiera: Nie. Rasul: Tamta też mówiła, że sto. I co? Oksana: Jak się ma 18 lat to się nie liczy! Rasul: Ty lepiej nie wypowiadaj się tylko pracuj lepiej bo ci zapłatę obetnę jak będziesz tyle z klientami gadać! Rasul: Ciuchy teraz włóż. Lena: Tutaj? Rasul: A co? Nas się wstydzisz? Taty i mamy to się możesz. Tu wstydu nie ma. Tu każdy gołą dupę widział nie raz. No dobra, jak się wstydzisz, to ja wyjdę do łazienki. Irina, ty chyba chcesz iść ze mną, co? Rasul i Irina idą do łazienki. Lena przebiera się w bieliznę. Wiera: Nie przejmuj się. Najgorszy jest pierwszy tydzień a potem to już z górki. Oksana: Przychodzą ładniejsi od twojego chłopaka! Swietka: Akurat. Ja takiego nie spotkałam. Oksana: Bo ciebie zawsze wybierają same grubasy. Wiera: Piękna z ciebie dziewczyna. A teraz przejdź się. Tak jak modelka na wybiegu. Lena: Nie umiem Oksana: Biodrami zakręć. Wiera: Tak jest najłatwiej Swietka: Może cię wezmą na taniec. Tak jak mnie. Wraca Irina. Rasul woła: Rasul: Oksana! Wypłata! Lena: Płaczesz? Irina: No co ty! Rasul mnie rozśmieszył do lez. Wiera: Da ci pojechać do domu? Irina: Nie da. Powiedział, że jak chcę jechać teraz to przez następny miesiąc nic mi nie zapłaci. Bo teraz wszyscy wrócili z wakacji i jest ruch. Wiera: Głupi pastuch. Lena: Dlaczego pastuch? Wiera: Bo się całe życie na wsi chował. Czasami mu się myli kobieta z krową. Irina: Rasul lubi jak mu się nie odmawia. Zresztą sama szybko się zorientujesz. Wraca Oksana. Trzyma się za brzuch. Wiera: I co ci powiedział? Oksana: Że mam pojechać na miesiąc do domu bo już patrzeć na mnie nie może. Prosiłam go, że teraz nie, bo teraz mój mały pojechał do drugiej babki, a przecież tam to mi nawet drzwi nie otworzą. Prosiłam, błagałam i powiedział, że mogłam tyle tamtej nie opowiadać. Że ładna była i że to wszystko przez nas. Że jej zazdrościłyśmy. Wiera: Bzdura. Kto tu komu zazdrości. Oksana: I teraz się będzie wyżywał. A tobie to nawet francuską bieliznę kupił, że niby taki dobry! Lena: Nigdy takiej nie miałam Rasul woła: Rasul: Wiera, chodź no tu na chwilę. Mam do ciebie interes. Wiera idzie do łazienki Irina: To chińska podruba. Myślisz, że Rasul by tyle wydał na ciuchy? Swietka: Odwróć się Lena. Nie, jak z Chin to tyle metek nie wszywają. I te chińskie metki nie są z materiału. Europejska robota. Irina: Pewnie znowu kogoś nastraszyli. Oksana: Albo okradli. Pamiętacie? W zeszłym roku nam rozdał skórzane rękawiczki. Wszystkim rozdawał. Prezent na gwiazdkę. A potem się dowiedziałam od takiego jednego klienta, że okradli magazyny jakiegoś hurtownika. Swietka: Może nam też da po francuskiej. Oksana: On ci da! Pewnie sam dostał. Swietka: Świetnie wyglądasz! Irina: Z takimi ciuchami, to nie mamy szans przy tobie. Lena: Mogę to już zdjąć? Oksana: Zwariowałaś? Swietka: Rasul cię jeszcze musi zobaczyć. Lena: Zimno mi. Irina: Masz, załóż chustę. Lena: Czuję się jak w szkole. Irina: Głupio, gdybyś się przeziębiła tak pierwszego dnia. Wiera wychodzi z łazienki. Dzrzwi do łazienki otwarte. Wiera podchodzi do Leny i popycha ją w stronę otwartych dzrzwi. Lena idzie niepewnie w stronę łazienki. Na progu zatrzymuje się i spogląda w stonę dziewczyn. Powoli zamyka za sobą drzwi. Dziewczyny nasłuchują. Po dłuższej chwili zza drzwi zaczynają dochodzić odgłosy. Słychać charakterystyczne sapanie samca, wiecie jakie. Tego odgłosu zadowolenia i rozkoszy nie można pomylić z niczym innym. Odgłos stopniowo narasta, wypełnia całą przestrzeń. Przechodzi w ryk. Powoli zagłusza wszystko inne. Jest nieprzyzwoicie głośny. Po chwili cichnie. Rasul wychodzi z łazienki. Lena została w środku. Rasul: Swietka, Wiera weźcie garnek. Ugotowałem barszcz z knyszami. Oksana, rozłóż talerze, zrób miejsce. Co macie takie miny? Zachciało się wam francuskiej bielizny? Mam dla was nowe pończochy. Irina, możesz rozdać. Najmodniejszy wzór, w panterkę. Widziałem taki u konkurencji. Z różową koronką. No co, nie cieszycie się? Część druga Przestrzeń pokoju zwierzeń wypełniają wszystkie klasyczne rekwizyty pokojów w agencjach: monstrualne łoże, rura do tańca go-go, kajdanki, pluszowe poduszki, obowiązkowa kapa z tygrysim wzorem, lustro na suficie. Nie jest to pokój ani najtańszy, ani najdroższy. Jest dokładnie taki, jak w przeciętnej agencji: tandetny i ubogi, ale z pretensjami do luskusu. Można powiedzieć: standard. W pokoju siedzą wszystkie dziewczyny oprócz Olgi. Są zmienione, ufryzowane, w bieliźnie, perukach, wysokich butach, są w pracy. „Introdukcja” Swietka: Wołają na mnie Roxy-koksi Mam tam jasne futerko i ćwczę jogę miłości. Jestem gwiazdą filmów. Tych piękniejszych. Tych o miłośći. „Roksi zachciało się ostrego pierdolenia z dwoma facetami” albo inny zwięzły opis: „Roksi uwielbia obciągać pałę i ostro się pieprzyć oczywiście picie spermy też lubi” A może ten trafi wam wprost do ust? „Roksi lubi duże wsady dla zabawy prosto w biust?” Lubię taniec na rurze. Odnajduję w się w kulturze. Mam po tym siniaki. Ale to są miłosne znaki. Tańczysz? Tango? Jazz? Daję w dupę, przecież wiesz. Wcześniej nic nie umiałam. Nic nie wiedziałam. Tam, w domu nikogo nie miałam. Słabo? Tu w Polsze nauczyłam się wszystkiego. Zaawansowane lekcje francuskiego. Francuski bez. Bez gumy też się da. To twoje ryzyko. Wołają na mnie Roksi – koksi Lubię białą odmianę miłości. Oni też to lubią Po tym już się we mnie nie gubią. Jestem dziewczyną do tańca. Do różańca też. Zakochał sie we mnie polski wesz. Obiecywał złote góry. Trochę kultury i stałą pracę. Skończyło się na etacie. Teraz jestem agentką miłośći. Jestem Roksi-koksi Tu pod skórą czai się kocica. Z pazurami i kajdanami. Kiedy trzeba biorę pejcz. Jęcz polski kutasie, jęcz! Na kolanach przede mną klęcz. Znowu ci nie stanął? Wszyscy tutaj tacy sami. Płać i spadaj. Nie chce mi się z tobą gadać. Irina: Seks klasyczny: tak Seks grupowy: tak Seks analny: tak Seks biseksualny: tak Uległość: nie Dominacja: tak Spanking: tak Pissing: tak Masaż: tak Autoerotycznie: nie Wyjazdy: tak Język polski, Rosyjski, Angielski Robota to robota. Jak zabijanie kota, ale jest. Nie ma, że się nie podoba. Zawsze lubić musisz zrobić loda. Była tu taka jedna sprytna. Alicja Czar się nazywała i na początku wszystko brała. Cierpliwie czekała. I w końcu dwóch takich przyłaziło i na własność sobie ją opłaciło. Ale to Polka była. Żal rodaczki się widocznie zrobiło. O nas mówią, że miejsca zagrzać nie zagrzewamy. Że Polaczków w dupie mamy. Że nam w głowie tylko Giermany i Giermany. I że Aidsa mamy. Ale ja tu już trzy lata pracuję i same mam przechodnie chuje. Był taki jednen stały. Zawsze płakał, zawsze nieśmiały. Chlipał mi w cycki co dwa tygodnie i myślał, że mnie od tego zrobi się może dobrze. Romantyk, tak zwany. Pantoflarz jebany. A potem do żony biegał i łasił się. Jebał go pies. Ja takich nie lubię. Płacisz i masz. Usługę. Lubię konkrety, a nie te pseudoerotyczne bzdety. Mam ciało, żeby go używać, a nie żeby bzdur wysłuchiwać. Wiera: Biust 3 Wzrost 163 Włosy: brunetka Kolor oczu się nie liczy Co trzy miesiące odnawiam wizę Jestem kelnerką Jestem sprzątaczką Opiekuję się dziećmi Jestem szwaczką Mama jest zadowolona Siostra jest zadowolona Brat jest zadowolony Mój mąż jest zadowolony Cały świat jest zadowolony Wszyscy się cieszą Na te przelewy. Cała rodzina. Dla mnie godzina To ich dzień cały. Tak by się naharowali. A tak: ja prawdy nie mówię A oni mi wierzą. Jak przyjeżdzam to się zachowują jakbym Była kelnerką Sprzątaczką Opiekunką do dzieci Albo szwaczką. Ja to szanuję, że nie pytają. Że chociaż trochę mi ufają. Ja już mężowi nie przelewam. On wszystko przepił. Krzepił się po swojemu Jak mnie nie było. Ze słoika sobie lał Jak dobry humor miał. Nic nie robił. A potem nawet z domu nie wychodził. Tylko chlał i chlał. Aż zawał miał. A ja tu się starzeję. Wszystko tu robię Dwoję się i troję Wszyscy mnie znają. I coraz mniej przychodzi. Coraz mniej palcem kiwa. Jesteśmy z ciała, nie z tworzywa. Towar zgrany, opatrzony, Przechodzony. Towar się zużywa. Wam ciągle świeżej krwi potrzeba Bez świeżych dostaw żyć się nie da! Ile ja już nowych dziewczyn zobaczyłam. Na ciała lepsze, młodsze się napatrzyłam. Widokiem świeżej krwi Się nasyciłam Tu żadna młoda zostać tu dłużej nie chce. W tym Polskim piekle. Tu wszystko prawie takie jak u nas Samo. Tylko pieniędzy więcej. A jaki można biznes tu uprawiać? Lekarką ukraińską tu zostać? Pielęgniarką? Kucharką? A może sportsmenką? Albo barmanką? Oksana: Przy drodze na jednej nodze kiedyś stałam Zimą też Zwalniasz? Widzę zaraz po twarzy, że jesteś tępy. Lubisz zdejmować spodnie do połowy tyłka Twój polonez ma tapicerkę w tygrysią skórę. Wracasz do domu, co? Przez las. Lubisz jeździć na skróty? Takim jak ty zawsze śmierdzą fiuty. Takim jak ty zawsze śmierdzą buty. Takim jak ty zawsze jedzie z gęby. Tacy jak ty mają po trzy zęby Po tobie wystarczy opłukać ręce w kałuży Przyroda ci nie służy. Zawsze się rozglądasz ukradkiem Jakbyś miał spotkać tu przy drodze własną matkę. A może szukasz sąsiada, który ci opowiadał Jak przy drodze kurwom łapy w cipy wkładał? To był tani seks Tam przy drodze. Na jednej nodze. Zimą też. Takim jak ty zawsze obrzmiewa gęba. Buraczana. Twoja żona nie bierze do ręki, co? Myślałby kto? To nie po boźemu Do gęby też nie. A my tak! O tu mam zajady od spermy! Ale ty widzę wolisz ręką. Bezpieczny seks, co? Założę się, że gumy na oczy nie widziałeś. Widać na polskiej wsi się chowałeś. Pewnie do krów i świń się dostawiałeś. Na nich trenowałeś. Piękne jałówki obracałeś. W duże oczy im zaglądałeś. A teraz sapiesz jak spocony wieprz Pospiesz się, spiesz! No, spuszczaj się! Nie krzycz tak! Stałam przy drodze Na jednej nodze Wiosną też! Pełny tekst sztuki dostępny na życzenie, zgłoszenia prosimy kierować na adres [email protected] Wszystkie prawa zastrzeżone Prawami do wystawienia dysponuje Agencja Dramatu