syn o swojej matce
Transkrypt
syn o swojej matce
ZAZDROŚĆ – NAJOBRZYDLIWSZA Z WAD O. Kornelian Dende 19 lutego 1984 r. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Król polski Zygmunt August lubił przysłuchiwać się trelom słowików jak kiedyś jego pradziad Władysław Jagiełło. Nie podobało się to nadwornemu śpiewakowi Bekwarkowi. Skręcał się z zazdrości wobec małych skrzydlatych stworzeń. Uważał, że tylko on miał prawo i obowiązek rozweselać króla swymi piosenkami i grą na lutni. Zaczajał się więc w ogrodzie z procą w ręku i strzelał do ptaszków, aby je wypłoszyć. Raz król zastał go przy uprawianiu tego niecnego rzemiosła. Uderzył go po ręce i rzekł: „Jakżeś ty niemądry, Bekwarku! Wszakże ty za śpiew swój masz złoto, a one – tylko miłość moją”! „Zazdrość, to najobrzydliwsza wada człowieka, która czołga się po ziemi jak wąż” – pisał poeta rzymski Owidiusz w swoich elegiach. „Zazdrość, to początek piekła w tym życiu; żądza, dla której nie ma usprawiedliwienia” – powiedział Robert Burton, pisarz angielski z okresu renesansu. O tej wstrętnej i nagminnej wadzie powiem dzisiaj w pogadance pod tytułem: „Zazdrość – najobrzydliwsza z wad”. Zazdrość szlachetna Istnieją dwa rodzaje zazdrości, dobra i zła, szlachetna i podła. Dobra zazdrość – to szlachetna ambicja, która budzi się w człowieku, gdy pragnie innym dorównać, wyprzedzić ich lub z nimi współzawodniczyć w cnotach, w nauce, w bohaterstwie, w świętości. Zazdrosnym w tym sensie możemy nazwać Ojca Maksymiliana Kolbego, gdy wzywał innych do współzawodnictwa w świętości i mówił, że musi zostać największym świętym. Świętość rozumiał oczywiście jako miłość Boga, Niepokalanej Pani i bliźnich. A więc wzywał do wyścigu w miłości. Bóg mówi o sobie, że jest Bogiem zazdrosnym w tym znaczeniu, że Jego miłość nie pozwoli nam zginąć, bo jesteśmy Jego stworzeniami i dziećmi. W tym sensie należy rozumieć słowa Chrystusa: „Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym” (J 6, 39). Zazdrość o czystość domu Bożego kazała Jezusowi chwycić za bicz i przepędzić kupczących ze świątyni. Zdumieni uczniowie przypomnieli sobie wtedy słowa Pisma świętego, w których podana była ta cecha Mesjasza: „Gorliwość dla domu Twego pożerała Mnie” (Ps 69, 10). Adam Mickiewicz chciał dożyć pociechy, żeby księgi „Pana Tadeusza” zbłądziły pod strzechy. Pragnął bowiem wzbudzić nimi szlachetną zazdrość w sercach polskiej młodzieży jaką budzili starzy za czasów jego młodości, czytając im pod lipą książki o bohaterach. Wspomina te czasy w wierszu: „I zazdrościła młodzież wieszczów sławie, Która tam dotąd brzmi w lasach i w polu, I którym droższy niż laur Kapitolu Wianek rękami wieśniaczki osnuty Z modrych bławatków i zielonej ruty” (Epilog w. 107 nn). O szlachetnej zazdrości pisze poeta Ludwik Kondratowicz. Oto szlachetne marzenie niepiśmiennego chłopa: „Ja nie zazdroszczę, chowaj mnie Boże, nic i nikomu na całym świecie, jedynie tylko zazdroszczę może że wy panowie - pisać umiecie. Dajcie mi pióro i kartkę białą, nauczcie piórem wodzić w potrzebie, tożby latało - tożby latało, jak błyskawica po ciemnym niebie...” (Niepiśmienny w. 1-8). Tenże sam autor w poemacie „Chata w lesie” wkłada w usta Polskiego ludu świadomego swych duchowych wartości te słowa: „Wszak my, cichej natury wychowańcy prości; Czy nam światu zazdrościć? – niech świat nam zazdrości” (Cz. I, ust. II, w. 51). Nikczemna zazdrość Zła, nikczemna zazdrość przejawia się w smutku i żalu, jaki zły człowiek odczuwa na widok dobra materialnego lub duchowego, które bliźni posiada, lub o które się stara. Człowiek zazdrosny mówi ze złośliwą radością: „Może ja z tego nic nie będę miał, ale on też nie skorzysta”! Za ilustrację może posłużyć żałosna opowiastka o potępieńcach gotujących się w olbrzymich kotłach smoły. Jeśli który próbował z kotła się wydostać, drudzy ściągali go w dół. Najczęstszym przedmiotem zazdrości są: sława, pieniądze, władza, uroda, powodzenie, wykształcenie, stanowisko, rodzaj pracy, talenty, zalety, szczęście w życiu i czyny przez bliźnich dokonywane. Zazdrośnikowi wydaje się jakby dobro przez kogoś posiadane stanowiło dla niego osobistą zniewagę, było dlań zagrożeniem. Czuje się pokrzywdzony przez los. Zazdrość to straszna namiętność! Zakłóca ona równowagę psychofizyczną powodując nieraz głębokie zaburzenia. Objawy zazdrości rzucają się wszystkim w oczy i budzą odrazę, wstręt i lęk. Twarz zazdrośnika nabiera koloru szarozielonego jakby była brudna. W mętnych oczach czai się nieufność, podejrzliwość i wrogość do tych, którym powodzi się lepiej niż jemu. Zazdrośnik chodzi smutny, ponury, bezustannie mierzy się z innymi, porównuje cudze sukcesy. Nie jest już sobą, ani do siebie nie należy. Jest niewolnikiem swej namiętności, nieprzyjacielem samego siebie. Wada ta rujnuje zdrowie zazdrośnika, odbiera mu pokój ducha. Często mówimy, że jest opętany zazdrością, że zazdrość go zżera. Gdy zazdrośnik zdobędzie to, czego zazdrościł sąsiadowi, na przykład pieniądze, dom, luksusowe auto, to na tym nie przestanie. Zazdrość dalej go będzie zjadała. Za przedmiot zazdrości obierze sobie dobra innego człowieka. Zazdrośnik jest zrzędą, wiecznym napastnikiem, krzywdzi ludzi, poniża ich słowami i postępowaniem, spycha w cień, w przepaść. Radość rzadko opromienia jego twarz, najwyżej doznaje złośliwej radości na widok czyjegoś niepowodzenia. Zazdrość zalicza się do kategorii wad i grzechów głównych, bo z niej wypływają różne inne grzechy. Kain powodowany zazdrością zabił swego brata Abla. Synowie Jakuba zazdroszcząc swemu najmłodszemu bratu miłości jaką patriarcha dlań żywił, również chcieli go zabić, lecz w końcu zaprzedali go w niewolę egipską. Król Francuski Ludwik XIV zaproszony raz na bal do nowego pałacu i ogrodów z fontannami swego ministra skarbu, zawrzał niepohamowaną zazdrością na widok przepychu i urządzeń. Wkrótce kazał go uwięzić pod pretekstem, że ograbił skarb państwowy, a potem dokładnie skopiował pałac i ogrody ministra i wybudował słynny pałac Wersalski z ogrodami. Zazdrośnik nie ma przyjaciół, bo nie potrafi być przyjacielem. Nie umie być serdecznym, radosnym i życzliwym. Jedną tylko ma rzecz na głowie: jak poniżyć innych. Pilnuje, żeby się nikt ponad niego nie wybił, żeby zawsze pozostał w cieniu, niedostrzeżony, niedoceniony. Lekarstwo Odruchy zazdrości odczuwa każdy. Taka jest nasza natura, skłonna do złego po upadku pierwszych naszych rodziców. Francuski komediopisarz Moliẻre powiedział: „Zazdrośni zginą, ale zazdrość nigdy nie zginie”. Korzeniem zazdrości jest egoizm. Kto z zazdrością nie walczy, nie opanowuje jej odruchów, będzie miał tę wadę. Zazdrość pozostanie stałym jego usposobieniem. Jego myśli i uczucia będą krążyć i skupiać się wokół przedmiotu zazdrości. Lekarstwem na zazdrość jest świadomość, że wszystkie dary otrzymaliśmy od Boga. Brak tej świadomości powoduje zachwianie poczucia własnej wartości i skłania zazdrośnika do nieżyczliwości z obawy, że inni mogę okazać się lepsi, ważniejsi, sprytniejsi, mądrzejsi, bardziej kochani. Lekarstwem na zazdrość jest również duch dziecięctwa Bożego, czyli pokora, zadowolenie z tego kim jestem, jakiego mnie Pan Bóg stworzył, w jakie dary wyposażył, w jakich warunkach życia umieścił. Pamiętać trzeba, że Bóg dał wszystkim dary – tobie i mnie, tylko inne, żeby urozmaicić życie, żeby rozwinąć w nas ducha braterstwa, solidarności, bo jeden drugiemu jest potrzebny. Chcieć posiadać wszystkie możliwe dary byłoby zuchwalstwem i arogancją. Samowystarczalność popychałaby nas do pogardzania drugimi, do okazywania im swej wyższości i chęci poddania ich swej władzy. Pismo święte dokładnie określa, jaką postawę chrześcijanin powinien przybrać. Podczas sporu apostołów o pierwszeństwo, Chrystus rzekł: „Królowie narodów panują nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. Wy zaś nie tak macie postępować. Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa” (Łk 22, 25). Mówiąc zaś o darach przyrodzonych i nadprzyrodzonych, jakie otrzymali, powiedział: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 10, 8). Nikt nie powinien w niczym przypisywać sobie zasługi, bo wszystko jest darem Boga, nawet zdolności rozwinięte przez nas samych. Święty Paweł tak mówi na ten temat: „Niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego. Któż będzie cie wyróżniał? Co masz, czego byś nie otrzymał” (1 Kor 4, 6-7). We wszystkich ludzkich stosunkach powinna nas cechować pokora, co znów podkreśla Chrystusa, mówiąc: „Tak mówcie, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać” (Łk 17, 10). Życie nasze duchowe ciągle ma dojrzewać. Nie kończy się dojrzewanie jak dopiero ze śmiercią. Z jednej strony wyrywajmy chwasty, wady, odruchy egoizmu, zazdrości, zawiści. Z drugiej strony rozwijajmy wszechstronną miłość do Boga i ludzi, jak w hymnie świętego Pawła o miłości: „Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą… Miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor 13, 4-8)!