Z tunelu na dach
Transkrypt
Z tunelu na dach
Z tunelu na dach Autor: Andrzej Hołdys („Polska Energia” – marzec 2014) Jak poszukiwacze cząstek Higgsa w ośrodku CERN pod Genewą zapolowali na energię słoneczną przy okazji budowy Wielkiego Zderzacza Hadronów? Co może łączyć fizykę cząstek elementarnych z energetyką słoneczną? Wydaje się, że obie dziedziny dzielą lata świetlne. Gdzie Rzym, gdzie Krym? – chciałoby się zapytać. Oczywiście nie byłoby energetyki solarnej bez światła słonecznego, które jest przecież strumieniem cząstek elementarnych, zwanych fotonami. Ich badaniem zajmują się fizycy. Fotony, gdy padają na powierzchnię półprzewodnika, powodują przemieszczenie się ładunków elektrycznych. Zjawisko zwane efektem fotowoltaicznym odkryte zostało 175 lat temu. To z nim wiążą dziś wielkie nadzieje entuzjaści energetyki odnawialnej. Energię słonecznych fotonów można też, zamiast w prąd, zmienić w ciepło. Robią to – na niewielką skalę – domowe kolektory słoneczne, jak i olbrzymie, składające się z setek tysięcy luster, termoelektrownie słoneczne. Te drugie finalnie też wytwarzają prąd. I to sporo. W połowie lutego tego roku na pograniczu amerykańskich stanów Kalifornia i Nevada podłączono do sieci energetycznej zakład Ivanpah Solar o mocy 400 MW. To największa dziś elektrownia słoneczna na świecie. Ponad 300 tys. luster zaopatruje w prąd ponad 140 tys. domów. Powyższych technologii nie byłoby bez podstawowych badań prowadzonych przez fizyków – w tym samym XIX w., w którym odkrywano efekt fotowoltaiczny, intensywnie zajmowano się też optyką, dzięki czemu dziś można projektować i budować idealnego kształtu lustra koncentrujące światło słoneczne. Świetnie. Jednak na co dzień współcześni fizycy, szczególnie ci od cząstek elementarnych, zajmują się znacznie ważniejszymi (ich zdaniem) sprawami niż projektowanie ogniw i kolektorów fotowoltaicznych, jak choćby szukaniem odpowiedzi na niełatwe pytanie, w jaki sposób powstał i jak działa Wszechświat. W tym celu przez dekady polowali na cząstkę Higgsa. Niespodziewanie okazało się, że jedno nie wyklucza drugiego. PRÓŻNIA DOSKONAŁA Latem 2013 r. na budynkach międzynarodowego portu lotniczego w Genewie, obsługującego rocznie kilkanaście milionów pasażerów, rozpoczęto instalowanie około trzech setek kolektorów słonecznych. Założono, że zimą będą one ogrzewały terminal, a latem go schładzały. Od paru miesięcy urządzenia już działają. Zajmują około 1200 m kw. dachu. Dzięki nim genewskie lotnisko całkowicie uniezależniło się od zewnętrznych dostawców ciepła. Zbędne stały się też klimatyzatory pożerające mnóstwo energii. Kolektory słoneczne to dziś żadna nowinka. Produkuje się je od ponad pół wieku. Te, które ułożono na terminalu lotniska w Genewie, są wyjątkowe. Zastosowana w nich technologia pozwala uzyskać temperatury o kilkadziesiąt stopni Celsjusza wyższe niż w tradycyjnych kolektorach. Podczas gdy te drugie służą zwykle do ogrzewania pomieszczeń i wody użytkowej w pojedynczych domach, te pierwsze, dzięki fantastycznej wydajności, mogą zaopatrywać w ciepło biurowce, wielkie magazyny i zakłady przemysłowe. Ba, skuteczność pozyskiwania ciepła jest tak wysoka, że można nim wprawiać w ruch nawet turbiny prądotwórcze. Twórcami kolektorów są naukowcy ze słynnego ośrodka badań jądrowych CERN pod Genewą, tego samego, w którym działa Wielki Zderzacz Hadronów (LHC, od ang. Large Hadron Collider) – największy na świecie akcelerator cząstek osiągających gigantyczną energię i prędkość. Dzięki prowadzonym w nim eksperymentom odnaleziono w końcu bozon Higgsa, brakujący element znanej nam materii wypełniającej Wszechświat. Stało się to w 2012 r., a potwierdzone zostało ostatecznie w zeszłym roku. Wielki Zderzacz Hadronów umieszczony jest w kołowym tunelu o długości 27 km. Wydrążono go na głębokości 50-170 m na potrzeby wcześniejszego akceleratora – Wielkiego Zderzacza Elektronowo-Pozytonowego (LEP). Aby rozpędzone cząstki mogły pędzić w akceleratorze, okrążając tunel 11 tys. razy na sekundę, wcześniej trzeba było opróżnić go z powietrza. Inaczej eksperyment szybko stanąłby w miejscu. W CERN rozpoczęto więc zaawanasowane badania nad urządzeniami i metodami do uzyskiwania jak najczystszej próżni. Eksperymentami kierował fizyk i znawca próżni, Cristoforo Benvenuti. Trwały one około 20 lat. Początkowo wewnętrzne ściany akceleratora wyklejano taśmami z cienką warstwą substancji chemicznej wyłapującej cząsteczki gazów. Swoim działaniem przypominała ona lep na muchy. Cząsteczka powietrza, która usiadła na taśmie, była natychmiast przez nią pochłaniana. Później, na potrzeby Wielkiego Zderzacza Hadronów, uruchomionego ostatecznie pięć lat temu, Benvenuti i jego współpracownicy wymyślili jeszcze bardziej finezyjny „połykacz” gazów – metaliczny proszek o strukturze gąbki nanoszony bezpośrednio na wewnętrzne ściany urządzenia. Okazał się znacznie skuteczniejszym lepem na zbędne cząstki powietrza. WIĘCEJ CIEPŁA Benvenuti, patrząc z radością, jak jego patent świetnie się sprawuje w akceleratorze, doznał olśnienia. „A gdyby tak identycznym pochłaniaczem pokryć wnętrze płaskiego kolektora słonecznego?” – pomyślał. Teoretyczne obliczenia jednoznacznie sugerowały, że sprawność takiego urządzenia powinna wyraźnie wzrosnąć po usunięciu z niego wszystkich cząstek powietrza. Wszak im lepsza próżnia, tym mniejsze straty ciepła w kolektorze. W CERN pomysł chwycił i parę lat temu, równocześnie z uruchomieniem poszukiwań cząstki Higgsa, rozpoczęto też testowanie kolektorów, we wnętrzu których panowała próżnia równie doskonała, jak w Wielkim Zderzaczu Hadronów. Wyniki testów okazały się więcej niż obiecujące. Straty ciepła w idealnie odizolowanych od otoczenia kolektorach, które ustawiono na dachu jednego z pawilonów CERN, okazały się znikome. W środku zimy, mimo śniegu dookoła, temperatura wewnątrz wynosiła 80°C. Maksymalna temperatura uzyskana w kolektorze podczas eksperymentów (to prawda – przeprowadzonych w idealnych warunkach) wyniosła 350-400°C, czyli o około 100°C więcej niż w dobrej jakości typowych kolektorach znajdujących się w sprzedaży. Zachwyceni fizycy zaczęli swój produkt reklamować jako alternatywę dla termosłonecznych elektrowni, takich jak wspomniana Ivanpah w USA czy Solnova pod Sewillą w Hiszpanii. Do tej pory sądzono, że tylko ta lustrzana technologia umożliwia wytworzenie naprawdę dużych ilości ciepła ze światła słonecznego. Benvenuti i jego grupa pokazali, że prawie to samo potrafią zrobić ich pozbawione powietrza kolektory, które na dodatek zaprojektowano w taki sposób, aby pochłaniały jak najwięcej rozproszonego światła słonecznego – to spory atut w pochmurne dni, których nie brakuje w Europie na północ od Alp. Trzy lata temu prototypy opatentowano i rozpoczęto poszukiwania chętnych do współpracy. Nie zajmowali się tym już sami badacze, ale działający w CERN specjalny zespół odpowiedzialny za transfer wiedzy. Utworzono start-up o nazwie SRB Energy, którego udziałowcem stała się hiszpańska firma Grupo Segura. Wkrótce pod Walencją zbudowano fabrykę kolektorów, a pod koniec 2012 r. znaleziono pierwszego dużego klienta – lotnisko w Genewie.