Rok szkolny 2014/2015
Transkrypt
Rok szkolny 2014/2015
Kosmici w mieście Zgoła niespodziewanie, z grubsza rzecz biorąc vis-a-vis [vis-à-vis] pałacyku, przydarzyło się w Wyszkowie lądowanie niezidentyfikowanego wehikułu interplanetarnego. Było to bodajże w andrzejki, choć niejeden upierałby się, że może w Dzień Matki. Kosmici doprawdy okazali się erudytami obdarzonymi hiperwysokim IQ. Byli też owi Marsjanie wysoko wykwalifikowanymi polonistami. Przeczytali wszystkie dzieła Litwosa, albowiem przypadł im do gustu styl Sienkiewiczowski. Lektura „Wielkiego słownika poprawnej polszczyzny” przysparzała im radości, a futurologiczne i półżartobliwe opowiadania Lema kształtowały ich imaginację. Kosmici rozsmakowali się także w powieściach francuskiego pisarza Juliusza Verne’a. Byli w euforii, czytając periodyk „Literatura na Świecie” i publikowane rokrocznie „Horyzonty Pediatrii”. Nieco mniej przypadły im do gustu „Dobre Rady” i „M jak Mieszkanie”, gdyż nie mogli tam znaleźć skomplikowanych superteorii o ultrautalentowanych wyszkowianach i wyszkowiankach, skądinąd lepiej znających pisownię polską niż taka na przykład paryżanka, nowojorczyk lub Węgierka. Co do węgierek z pestką – Marsjanom smakowały ciemnofioletowe dojrzałe śliwki, popularne w całej eurowspólnocie i cenione także przez europosłów. A w Wyszkowie arcymistrzowsko uprawiano śliwy bez ekoharaczy i bez pseudofilozoficznych ideologii. Po przykrótkim pobycie w mieście przyszedł czas na objeżdżanie Polski, aby każdy kosmita poznał polski rytm życia. Jeden z Marsjan zwiedzał wzdłuż i wszerz Łużyce, a znad rzeki Nysy jechał wylizingowanym nissanem. Inny na Kielecczyźnie, gdzie podziwiał Zamek Krzyżtopór, spożył naprędce niemało sushi. Niby największy kulinarny ekspert rozsmakował się w niskokalorycznych maksipierogach i małosolnych ogórkach. Nicnierobienie spodobało się kosmitom do tego stopnia, że za niestawienie się w dniu odlotu przy statku wicekapitan zarządził karną musztrę na przedzamczu. Wyekspediowani wreszcie spod ratusza, odlecieli żegnani przez kohortę gapiów. Wkrótce otrzymaliśmy od kosmicznych dżentelmenów przesympatyczne e-kartki ze śródlądowania na Księżycu. Marzenia i hobby przyjaciółek Na ogół Julka nie lubiła porządków i zawsze opóźniała ich rozpoczęcie. W szczególności unikała odkurzania oraz froterowania podłóg. Nie przepadała także za wycieraniem kurzu z książek i półek. Jednakże prawdziwym horrorem było dla niej sprzątanie przeogromnego przedpokoju. Nasza bohaterka niedawno przeprowadziła się ze Starego Miasta w Warszawie do murowanej willi przy alei Róż. Architektura nowego domu nosiła wyraźne znamiona stylu międzywojennego z niewielką domieszką secesji. Dzielnica, w której znajdował się budynek, uchodziła za niezwykle ekskluzywną. Julia była niedużą dziewczyną o orzechowych oczach, różanej cerze i blond włosach ściętych na krótko. Charakteryzowała się również nader zgrabną figurą i sympatyczną aparycją. Niespodziewanie odwiedziła ją przyjaciółka Honorka, dziewczyna pełna humoru i niespożytej energii. Obie snuły plany związane ze zbliżającą się wycieczką na żyzne Żuławy i urocze Pojezierze Pomorskie. Po cichu marzyły też o wyprawie w Himalaje oraz egzotycznym rejsie wzdłuż równika. Patronem ich podróżniczych planów był niestrudzony żeglarz wszech czasów – James Cook. Julii zależało na przyjaźni Honorki i nie chciała jej tracić. Nieraz prowadziły przez telefon długie rozmowy i uzgadniały niesłychanie ważne szczegóły swych wypraw do muzeum, do teatru, do kina lub na koncert muzyki poważnej w Łazienkach. Przyjaciółki częstokroć odbywały długie spacery po ukochanym mieście. Na trasie ich marszrut znajdowały się następujące obiekty i zabytki: Pałac Staszica, teatr Syrena, pomnik Bohaterów Warszawy, pałac Na Wodzie, kościół Świętego Krzyża, Pałac Namiestnikowski, Ogród Saski, Pałac Kultury i Nauki. Przyjaciółki lubiły też odwiedzać stołeczny plac Zbawiciela. Dzisiaj uwagę dziewcząt kompletnie pochłonęło zjawisko nadejścia wiosny. Wytężyły wzrok, aby ją ujrzeć przez okno, ale na klombach nie pojawiło się nic konkretnego, zaś drzewa (brzozy, wierzby, olchy) prezentowały nędzne pączki, które nie miały ochoty się rozwinąć. Zajęły się zatem rozwiązywaniem krzyżówki geograficznej, korzystając z następujących czasopism: „Dookoła świata”, „Poznaj swój kraj”, „Podróże” oraz atlasów geograficznych. Bardzo chciały odgadnąć krzyżówkowe hasło i zdobyć główną nagrodę, którą była dwudniowa wycieczka do renesansowego Kazimierza Dolnego. Przyjaciółki pragnęły bowiem zobaczyć to urocze miasteczko na własne oczy.