Śmierć Abrahama
Transkrypt
Śmierć Abrahama
Słowo o śmierci Abrahama Przekład wg odpisu z XVI-wiecznego kodeksu ze zbiorów Biblioteki narodowej im. św. św. Cyryla i Metodego w Sofii, sygn. 433 (tzw. Kodeks Panagjurski), k. 105’-117 Pobłogosław, ojcze! Kiedy skończyły się dni Abrahama i miał przenieść się do nieba, przemówił Pan do archaniołów Gabriela i Michała. I rzekł Michał: „Oto ja, Panie”. Powiedział Pan: „Wstań i pójdź do Abrahama i powiedz mu: ‘odejdź z tego życia, bo dni twoje się skończyły’ – aby mógł zarządzić swoim domostwem, zanim odejdzie z tego świata”. Poszedł [więc] Michał do Abrahama, który siedział wśród swoich parobków. [Abraham] był siwy, bardzo siwy; Michał pocałował go [na powitanie]. A Abraham nie wiedział, kim jest [przybyły] i spytał go: „Kim jesteś, człowiecze, idący tą drogą?”. Odpowiadając, rzekł Michał: „Jestem podróżnym”. Powiedział [Abraham]: „Przyjdź i zatrzymaj się u mnie, a ja wyślę [kogo] po osła, byśmy zajechali do mego domu. Nadchodzi wieczór; odpoczniesz, a jutro wyruszysz, dokąd zechcesz. [Lękam się,] by dziki zwierz nie pożarł cię gdzieś w drodze”. Prosił Abrahama Michał, zanim jeszcze dotarli do domu: „Powiedz mi twoje imię”. Odpowiadając, rzekł Abraham: „Rodzice moi nazwali mnie Abramem, ale Pan mi powiedział: ‘Wyjdź z domu swego ojca i ze swojej ziemi, opuść swój ród i pójdź do ziemi, którą ci wskażę’. Posłuchałem Go i udałem się do ziemi, którą mi wskazał; [a wtedy] zmienił mi Pan imię, mówiąc: Nie będziesz się nazywał Abram, ale Abraham, ojciec wszystkich [narodów]”. Powiedział doń Michał: „Wybacz mi, ojcze, bo nie jestem wart twojej łaski, ale słyszałem, że poleciłeś parobkom zakłuć cielaczka, widząc Pana Boga u siebie”. Gdy tak rozmawiali, przywołał do siebie Abraham Damasceńczyka Eliazara, z czeladzi swego domu, i rzekł: „Idźcie i przyprowadźcie oślę, byśmy mogli powieźć gościa, bo jest zmęczony”. Michał powiedział: „Nie trudź sługi; dojdziemy sami, zajęci rozmową”. Przybyli na brzeg wysoki i dotarli do wielkiego dębu Mamre1 o trzystu gałęziach, wyglądem podobnego do brzozy. Z gałęzi usłyszeli głos wołający: „Przynieś tajemnicę świętych, po którą zostałeś posłany”. Słysząc ów głos, Abraham umocnił się [w sobie] i skrył tę tajemnicę w sercu, mówiąc do siebie: „Czym będzie owa tajemnica?”. Gdy dotarli do domu, rzekł Abraham do swoich sług: „Pójdźcie do stada, weźcie trzy barany i szybko zarżnijcie, byśmy mogli jeść i pić. Radość mnie bowiem spotkała dzisiaj”. 1 O dębach Mamre zob. m.in. Rdz 13, 18; 14, 13;18, 1, Uczynili parobcy, jak im Abraham nakazał, a ten wezwał swego syna Izaaka i rzekł doń: „Synu mój drogi, Izaaku, wstań i weź misę i obmyj nogi gościowi, który do nas zawitał. Tak mi się bowiem zdaje, że po raz ostatni będziemy przybyszom nogi obmywali”. Usłyszawszy mowę ojca, Izaak przyniósł z płaczem misę i spytał: „Cóż to, ojcze? Dlaczego miałbym obmywać podróżnym nogi po raz ostatni?”. I widząc płaczącego Izaaka, jął płakać i Abraham, a na ten widok i Archanioł przelewał łzy; a były one niczym marmur. Usłyszawszy ich płacz, Sara wyszła i spytała Abrahama: „Co się dzieje, panie, że płaczecie?”. Odpowiedział Abraham: „Nic złego; wróć jednak do swojej izby i zajmij się pracą, byśmy nie naprzykrzali się gościowi”. Udała się [więc] Sara przygotowywać dla nich wieczerzę. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, wyszedł Michał na przechadzkę i wstąpił do nieba pokłonić się przed Panem. O zachodzie słońca wszyscy aniołowie składają Panu pokłon, ale pierwszym z nich jest Michał, a po nim dopiero zastępy aniołów. Pokłonił się Michał, a po nim pokłonili się wszyscy aniołowie i rozeszli na swoje miejsca. Rzekł [wtedy] Michał do Pana: „Pozwalasz mi mówić, Panie, przed Twym majestatem?”. „Mów, Michale” – odpowiedział Pan. „Wysłałeś mnie do Twego sługi, Abrahama, bym zapowiedział mu rozstanie ze światem i opuszczenie ciała. Bałem się jednak mu to powiedzieć. Jest Ci bowiem drogi; jest sprawiedliwy i miłujący prawdę. Proszę Cię więc, Panie, wyślij do Abrahama Śmierć, niech wejdzie mu do serca, i niech od niej się dowie, a nie ode mnie. Wielką jest bowiem rzeczą powiedzieć mu, że ma ten świat opuścić, a Ty, Panie, miłujesz dusze sprawiedliwych”. Odpowiedział na to Pan: „O, mój Michale, wstań i pójdź do Abrahama, i zatrzymaj się u niego. Jeśli zobaczysz, że wieczerza – jedz z nim. Jeśli śpi, i ty spocznij. Ja bowiem złożę na serce śpiącego Izaaka wizję śmierci [jego ojca]”. Wtedy Michał wrócił do Abrahama, który przygotował wieczerzę; jedli, pili i radowali się. Abraham powiedział do Izaaka, swego syna: „Wstań i przygotuj posłanie, by człowiek ten mógł odpocząć”. Uczynił Izaak, jak nakazał mu ojciec. Spytał Abraham: „Zrobiłeś tak, dziecko?”. Odpowiedział Izaak: „Zrobiłem, panie”. Udał się Abraham z Michałem na spoczynek, a Izaak zapytał: „Czy i ja mam położyć się z wami?”. Abraham odpowiedział Izaakowi, swojemu synowi: „Nie bądźmy uciążliwi dla przybyłego do nas gościa, synu. Idź do swej izby i tam wypocznij”. Poszedł Izaak położyć się w swojej izbie i zasnął. O siódmej godzinie nocy przyśnił mu się sen straszny. Zerwał się Izaak, przybiegł tam, gdzie spał ojciec i rzekł: „Otwórz mi, ojcze, bym mógł ci się użalić i napatrzeć, zanim cię ze mną rozdzielą”. Wstał Abraham i otworzył drzwi; Izaak wszedł i z płaczem rzucił się ojcu na szyję, całując go. Rozpłakał się i Abraham. Widząc dwóch płaczących, Archanioł zapłakał wraz z nimi. Leżąca w swojej izbie Sara usłyszała płacz i przybiegła pod drzwi, za którymi płakali, i zapytała: „Panie Abrahamie, co się dzieje, że tak nocą płaczecie? Czyżby ci kto przyniósł wieść o śmierci twego brata Lota?2 Albo co innego mu się przydarzyło?”. W odpowiedzi rzekł Michał: „Nie, Saro, sługo sprawiedliwych. To nie wieść o Locie”. Słysząc, że Michał mówi, że wielki człowiek ma odejść ze świata, rzecze Sara Abrahamowi: „Jak śmiesz płakać przed tym człowiekiem, który do nas przyszedł; jak dziś można płakać przed tym światłem w naszym domu?”. Spytał Abraham: „Skąd wiesz, że to człowiek boży?”. Odparła Sara: „Panie, czyżbym była bezrozumna, żeby nie poznać, iż jest to jeden z trzech mężów jedzących z nami pod dębem Mamrego, gdzieś popędził byczka na zakłucie. Jedliśmy z tymi dobrymi ludźmi w naszym domu”. Powiedział Abraham: „Mówię ci: dobrze zrozumiałaś”. „Obmywając mu teraz nogi, poznałam, że jest jednym z nich. A powiedzieli mi tę tajemnicę, kiedy czyniłam to pod dębem Mamrego, gdy szli uratować Lota z Sodomy”. Rzekł Michałowi Abraham: „Powiedz mi, kim jesteś”. Odpowiedział mu: „Jestem Michał Archanioł”. Na to Abraham: „Powiedz [też], po coś przyszedł?”. I rzekł Michał: „Niech twój syn Izaak powie”. Spytał Abraham Izaaka: „Synu mój drogi, Izaaku, cóżeś we śnie widział?”. Odpowiedział swemu ojcu Izaak: „We śnie widziałem słońce i księżyc na mojej głowie, i wieniec; i męża wielkiego, który zszedł z niebios, jaśniejącego, bo nazywał się ojcem światła. Zdjął z mojej głowy słońce, ale pozostawił blask. Rozpłakałem się i rzekłem: ‘Proszę cię, panie, nie zdejmuj z mojej głowy światła mego domu i mojej chwały’. Zapłakały słońce i księżyc, mówiąc: ‘nie zabieraj światła’. Usłyszał to i odpowiedział jaśniejący mąż: ‘Nie płaczcie, że odebrałem światłość [jego] domowi. Poprowadzę cię od trudów ku spokojowi i z głębokości na miejsca wysokie, i z ciasnoty na szeroką przestrzeń, z mroku ku jasności’. Powiedziałem: ‘Proszę cię, panie, zabierz i blask’. Odpowiedział mi: ‘Blask zachowasz, póki nie nadejdzie dwunasta godzina nocy. Wtedy cała jasność odpłynie w górę. Bo jak powiedział Mojżesz: widziałem męża świetlanego i słońce mego domu wschodziło na niebiosa’. Widziałem słońce: to mój ojciec”. Odpowiedział mu Michał mówiąc: „Zaprawdę, tak jest, Izaaku; słońce to twój ojciec. Zostanie on wzięty na niebiosa, a ciało jego pozostanie na ziemi, póki nie minie siedem tysięcy lat. Wtedy zmartwychwstanie. A teraz, Abrahamie, zarządź domem swoim i nie troskaj się więcej”. Rzekł na to Abraham do Michała: „Proszę cię, panie – jeśli mam opuścić ciało, to, jeśli jestem ci miły, chciałbym przed śmiercią wznieść się do nieba i zobaczyć, co uczyni Bóg na niebie i ziemi”. Rzekł na to Michał: „Nie godzi mi się czynić takich rzeczy, lecz pójdę zapytać Ojca mego, Boga Wszechmogącego, i jeśli On pozwoli, powiem ci wszystko”. 2 Lot jest bratankiem, nie bratem Abrahama. Wzniósł się Michał na niebiosa i opowiedział Panu o Abrahamie. Odrzekł mu Pan: „Idź do Abrahama, weź go wraz z ciałem i pokaż mu wszystko, o co cię poprosi, albowiem jest mi drogi”. Przybył więc Michał i pojął Abrahama wraz z ciałem, niosąc go na obłoku ku rzece, nazywanej Ulikian3. Spojrzał Abraham i ujrzał dwie bramy, a pomiędzy nimi męża wielkiego na tronie chwały oraz rzesze aniołów wokół niego. Mąż ów to śmiał się, to płakał, lecz płacz przeważał nad śmiechem. Zapytał Michała Abraham: „Kim jest, panie, [człowiek] siedzący na tronie w wielkiej chwale, przed którym stoją aniołowie? Płacze i śmieje się, lecz płacz po siedmiokroć przewyższa śmiech”. Odpowiedział Abrahamowi Michał: „Nie znasz go?”. Rzecze Abraham: „Nie, panie”. I rzekł Michał: „Czy widzisz obie bramy, wielką i małą? Małe wrota prowadzą do życia wiecznego; te zaś wrota szerokie wiodą do wiecznej męki. A ów mąż siedzący to Adam, pierwszy człowiek, którego Bóg stworzył i przywiódł w to miejsce, by widział każdą duszę opuszczającą ciało. Gdy się śmieje, to wiedz, że widzi dusze zmierzające ku życiu wiecznemu; gdy zaś płacze, to widzi dusze prowadzone na mękę. Jeśli płacz przewyższa śmiech, to widzi on większą część świata tego prowadzoną na męki; to dlatego płacz po siedmiokroć przewyższa śmiech”. Zapytał Abraham Michała: „Czy nie mógłbym przejść przez te wrota?”. Odrzekł Michał: „Nie możesz”. Rozpłakał się Abraham, mówiąc: „O, gorze mi! Cóż pocznę? Jestem ciężki i obfitego ciała, i nie przejdę przez wąskie wrota, przez które przeszłoby może trzyletnie dziecko!”. Odparł Michał: „Ty jeden przejdziesz przez wąskie wrota, a innym nie będzie dane pójść twoją drogą. Ci zaś liczni, co żyją w świecie bez strachu bożego, pójdą przez szeroką bramę na męki, na męki wieczne”. I oto przed dziwiącym się Abrahamem [pojawił się] anioł niosący siedemdziesiąt tysięcy dusz, a jedną [trzymał] na rękach. Siedemdziesiąt tysięcy dusz pognał ku szerokim wrotom, prowadzącym ku zgubie. Zapytał Abraham: „Czy wszystkie podążają ku męce wiecznej?”. Odpowiadając, rzekł Abrahamowi Michał: „Gdy zejdziemy [na ziemię], poszukamy wśród tych dusz, a jeśli szukając znajdziemy choć jedną, to zaprowadzimy ją do życia wiecznego”. Idąc, szukali Michał i Abraham, i nie odnaleźli wśród dusz ni jednej czystej prócz owej niesionej przez anioła na rękach. Albowiem [anioł] znalazł [liczbę jej] grzechów na równi ze sprawiedliwymi jej uczynkami, i [nie chcąc] pozostawić jej wśród grzeszników ni zasiać w niej niepokoju, zaprowadził do miejsca pośredniego 4, a pozostałe dusze popędził ku zgubie. I rzekł Abraham do Michała: „Czy siedemdziesiąt tysięcy dusz, które popędził anioł, ty oddzieliłeś od ich ciał, czy kto inny?”. Odrzekł Michał: „To Śmierć prowadzi je do sędziego”. 3 Być może chodzi o ocean. Nie chodzi o czyściec; to raczej miejsce, w którym dusze czekają na Sąd Ostateczny. Można tu szukać paraleli z Szeolem. 4 Poprosił Michała Abraham: „Chciałbym, byś poprowadził mnie [przed sędziego], bym zobaczył, jak osądza”. Wówczas Michał poprowadził Abrahama do Raju i pokazał mu bramy Raju i miejsce, w którym sędzia osądzał. [Abraham] usłyszał duszę wołającą w mękach, krzyczącą w te słowa: „Zmiłuj się, Panie!”. Rzekł do niej sędzia: „Jak ma się nad tobą [Pan] zmiłować, skoro ty nie zmiłowałaś się nad swoją córką, a powstałaś przeciw owocowi swego łona? To cię zgubiło”. Odpowiedziała na to dusza: „Nie uczyniłam tego, a oczerniono mnie”. Powiedział sędzia: „Przynieście zapis jej uczynków”. I oto cherubin przyniósł dwie księgi, zapisane czynami złymi i dobrymi. Był z nim mąż wielki, mający na głowie trzy złote wieńce, z których jeden jaśniał mocniej; wzywano go, żeby świadczył o duszach. Mąż ów trzymał w dłoni złotą trzcinę. I rzekł doń sędzia: „Oblicz grzechy owej duszy”. I otworzywszy księgę przyniesioną przez cherubina, szukał jej grzechów. Znalazłszy je, powiedział: „Duszo nieszczęsna, cóż mówisz! Nie spieraj się ze mną: czy nie zamierzałaś zabić męża swego? Cudzołożyłaś [też] z mężem swojej córki”. Po czym zliczył inne grzechy, które w swoim czasie popełniła. Usłyszawszy to, zawołała dusza: „Co we dnie czy w nocy uczyniłam, nie zapomnę”. Aniołowie i trzymający ją słudzy z gniewem rzucili ją na męki i doświadczali okrutnie. Zapytał Michał Abrahama: „Widzisz sędziego? To Abel, męczennik niesprawiedliwie zgładzony. A odpowiadał mu Henoch5, nauczyciel niebiański, który z Pańskiego polecenia spisuje księgę ludzkich czynów, dobrych i niesprawiedliwych”. Zapytał archanioła Michała Abraham: „Czy [Henoch] wszystkim duszom może to powiedzieć?”. Rzekł Michał: „Jeśli [Henoch] nie mówiłby prawdy, nie daliby mu dusz; nam o tobie też nic Henoch nie powie, bo to Pan odpowiada wszystkim, a to, co jest zapisane o tobie, poruczono Henochowi”. A Henoch poprosił Pana Boga tymi słowy: „Panie, nie chcę odpowiadać za dusze ludzkie, by nikogo nie zasmucić”. I rzekł Pan do Henocha: „Nakazuję ci zapisywać w księgach grzechy dusz człowieczych; jeśli dusza była miłosierna, wymażesz jej grzechy, i osiągnie życie wieczne. Jeśli zaś dusza była niemiłosierna, znajdą się zapisy jej czynów i, po osądzeniu, pójdzie wedle nich na wieczną mękę”. Nakazał Michał obłokowi, by uniósł Abrahama i zaniósł na sklepienie. Stojąc na sklepieniu niebieskim popatrzył Abraham na ziemię i ujrzał dwoje ludzi bijących się – mężczyznę żonę swoją, ją zaś – swojego męża. I spytał Abraham Michała: „Widzisz to bezprawie?”. I rzekł Abraham: „Niech zejdzie z niebios ogień i spali ich”. W innym miejscu widział [Abraham] człowieka złorzeczącego innemu człowiekowi i nakazał, by ziemia rozstąpiła się i pochłonęła go. Potem widział idących na rozbój i [znów] spytał Michała: „Czy 5 O Henochu wspomina m.in. Rdz 5, 22-24; miał żyć 365 lat, w przyjaźni z Bogiem i gdy nadszedł moment jego śmierci, został zabrany prosto do nieba. Słowiańska księga Henocha jest przekładem z greki. widzisz to bezprawie?”. I nakazał [Michał] wypuścić na nich dzikie zwierzęta; przyszło siedem lwów i pożarło ich. W tej godzinie zawołał Pan Michała i rzekł: „Sprowadź Abrahama na ziemię. Wszyscy stworzeni przeze mnie, których oddałeś diabłu, wołać do mnie będą: ‘Pomrocz słońce, Panie! Pomrocz światło moje, księżyc i gwiazdy! Pomrocz nasz świat, Panie, bo nie możemy patrzeć na bezprawie synów człowieczych i ich czyny’. Ale ja im powiem: trzymajcie się z dala od nich i nie zważajcie na ich słowa, a będą kajać się za swoje grzechy, przez które tyle dusz się zgubiło. Znieś Abrahama na dół, na ziemię”. I podczas gdy Abraham schodził na ziemię, posłał Bóg aniołów, by wzięli duszę Sary, [która] opuściła ją jako łagodna turkawka. I wróciwszy, pogrzebał Abraham Sarę. Kiedy skończyły się dni Abrahama, rzekł [Pan] do Michała: „Pójdź i ukraś Śmierć wielkim pięknem i wyślij ją po Abrahama. Niech ją zobaczy na własne oczy”. Przybrał Michał Śmierć wielką urodą i [tak] przybyła ona do Abrahama. Ujrzał Abraham przybyłą, zląkł się i zapytał: „Kim jesteś? Powiedz, w łasce swojej, bo nie jestem godny cię oglądać. Ty jesteś wielkim duchem, a ja ziemią, prochem i popiołem, i trudno mi znieść chwałę twoją. Widzę bowiem twoje piękno i to, że nie z tego świata jesteś”. Odpowiedziała Abrahamowi Śmierć: „Spośród całego stworzenia Pańskiego nie znalazł się ani jeden tobie podobny. Szukał go Bóg wśród aniołów, księstw, tronów, wśród wszystkich żyjących na ziemi, na niebiosach i w piekle, i podobnego tobie nie znalazł”. Odparł Abraham: „Skłamałaś o tym. Widzę twoją urodę nie z tego świata”. Rzekła Śmierć: „Sądzisz, że to piękno jest dobre?”. Odpowiedział jej Abraham: „Czyje jest owo piękno?”. [Rzekła Śmierć:] „Nie ma nic bardziej nade mnie zgniłego”. I spytał: „Kim ty jesteś?”. Śmierć na to: „Jestem goryczą, na imię mi Śmierć. Jestem płaczem, jestem rozdzieleniem duszy od ciała”. Rzekł Abraham: „Jeśli jesteś Śmiercią, to czy naprawdę możesz pozwolić wyjść z ciała duszom?”. Rzekła mu Śmierć: „Czy pamiętasz, jakim pięknem jawię się przed ludźmi? Jeśli dusza jest sprawiedliwa, to otrzymując prawdę, plotę wieniec i kładę sobie na głowie, idę do niej z tym wieńcem i prawdą. Jeśli [umiera] grzesznik, idę do niego w wielkim gniewie i złości i splatam wieniec z jego grzechów, i kładę na swej głowie z wielkim gniewem”. Strwożony, poprosił Abraham, by Śmierć ujawniła swoją zgniliznę, ukazując prawdę o sobie. Ta zaś podeszła do Abrahama i uczyniła to. Z szyi wyrastało jej głów wiele, o obliczach żmijowych. Za przyczyną tych właśnie węży wielu [ludzi] umierało, inni zaś od ognia i włóczni. W tym czasie ze strachu zmarło sześćdziesięciu synów Abrahama. On, widząc to, modlił się za nich do Boga. I w tej samej chwili powstał Abraham, bo [uprzednio] we śnie oddał duszę swoją Panu. Siły niebieskie zeszły z niebios i błogosławiły się wzajemnie, i niosły duszę jego na niebiosa, na spoczynek wieczny do Pana Boga, sławiąc Go. Izaak pochował swego ojca obok matki. Chwała Ojcu i Synowi i [Duchowi] Świętemu. przeł. Małgorzata Skowronek