mieszkanie w stylu art

Transkrypt

mieszkanie w stylu art
MIESZKANIE W STYLU ART
60
zdjęcia HANNA DŁUGOSZ stylizacja ANNA TYŚLEROWICZ
tekst IWONA ŁAWECKA-MARCZEWSKA
studio
Warszawa
na Cudnej
Mieszkanie Grażyny Kmiecik
jest jak szkatułka: nieduże,
ozdobne i kusi, by choć
do niego zajrzeć. Najlepiej
oczywiście byłoby schować się
w nim na dłużej. Całe dnie
obcować ze sztuką
i obserwować przez okna
pulsującą życiem Starówkę.
SALON NA DWA SPRZĘTY,
czyli rzeźbę i kanapę. – Lubię akty – mówi Grażyna (na zdjęciu
z pupilem, Koksem). – Im są bardziej niedoskonałe, tym piękniejsze.
Rzeźba przyjechała do mnie zza Wisły, konkretnie z Brzeskiej, gdzie swoją
pracownię ma Zofia Kubicka. Akt kosztuje majątek, więc pewnie
nie zostanie tu na zawsze, choć chętnie bym tę rzeźbę kupiła.
Mebel wylicytowałam na internetowej aukcji i odnowiłam. Kanapę kupiłam
w Toruniu. Mieszkała już ze mną na Ochocie. Przed odnowieniem była
w tak dobrym stanie, że nie wymagała gruntownej renowacji. Wystarczyła
zmiana obicia, której dokonała firma Stimmebel
61
AUTOPORTRET
Rzeźba ze sztucznego
marmuru przedstawia
autorkę Zofię Kubicką.
Artystka o swoim dziele
mówi z przekorą,
że jest przykładem
art déco. Na ścianie
za nią akt kupiony
w internecie, sygnowany:
R. Lewandowski
62
ELEGANCJA
OD WEJŚCIA
Hol, choć niewielki,
jest bardzo
reprezentacyjny.
Tapicerowana ławka
i ściana za nią, która
stanowi gigantyczne
oparcie, to wygodne
miejsce, by przysiąść
po wejściu
do mieszkania.
Dzięki obiciom
i stylowym kinkietom
zakątek przywodzi
na myśl atmosferę
teatralnego foyer
W tym wnętrzu nic nie jest oczywiste. Postument
dla pięknej rzeźby stanowi prosta skrzynia, a wielkie
zabytkowe wrota prowadzą do mikroskopijnego holu
63
zaułek BIUROWY Blat, który służy jako biurko, jest częścią regału bibliotecznego.
Mebel na książki i schody oraz kuchenną zabudowę wykonano z MDF-u. Prace stolarskie
są dziełem Wojciecha Pytlińskiego. Konstrukcja schodów i antresoli oraz barierka są stalowe,
zrobiła je firma Metalforms. Stopnice pokrywa czarna wykładzina dywanowa. Światło
zamontowane pod schodami i to dyskretnie wydobywające się znad okien wystarczają za całe
oświetlenie. Przy stole z IKEA krzesła projektu Ray & Charlesa Eamesów. Z antresoli spogląda
rzeźba, której autorką jest Grażyna. To jej praca z drugiego roku studiów. Podłogę z dębiny
pomalowano na biało farbą Flügger. Na półce pod skosem gramofon z kolekcji właścicielki,
która zbiera patefony. W głębi drzwi do łazienki pokryte, podobnie jak słup, dekoracyjnym
tynkiem strukturalnym
DWA POZIOMY
Antresola jest nadwieszona częściowo nad klatką schodową.
Konstrukcję wykonano ze stali. Od części dziennej odgradzają
ją szklane drzwi i tafla balustrady. Ogromną lampę trzeba było
wciągać przez okno, które okazało się o dwa centymetry
za wąskie. Abażur trochę się wgniótł, ale szybko wrócił
do formy – z uśmiechem wyjaśnia Grażyna. – Żeby wymienić
żarówkę, stawiam rusztowanie budowlane
Z perspektywy antresoli część dzienna mieszkania
Góruje nad nim gigantyczna ażurowa lampa,
64
wygląda jak finezyjnie urządzony domek dla lalek.
która daje rozproszone nastrojowe światło
65
PODWÓJNA SYPIALNIA
Dzięki lustrzanej ścianie miejsce do spania
na antresoli wydaje się większe. W zwierciadlaną
taflę wbudowano kominek elektryczny.
W sąsiednim aneksie kąpielowym (z wanną w głębi)
tak jak w sypialni jest miękka wykładzina dywanowa.
Niepraktyczne? Właścicielka zaprzecza
N
Gdy Grażyna Kmiecik kupiła
to mieszkanie, kuchnia była tutaj gdzie
łazienka, łazienka w miejscu obecnej
garderoby. Strasząca ze ścian sosnowa
boazeria i balustrada z tralek pamiętały
przaśne lata 80. – Wyglądało jak
leśniczówka i tak zostało ochrzczone.
Boazerią pokryte było niemal wszystko,
no może z wyjątkiem lodówki – wspomina
właścicielka. Nie przeraziło jej to wcale,
bo na co dzień zajmuje się projektowaniem
wnętrz i wiedziała, że z tym, co zastała
w środku, bez problemu sobie poradzi.
Nieracjonalny układ pomieszczeń, boazeria
i tralki nie zniszczyły wrażenia, jakie
na niej zrobił widok z okien. Wychodzą
na Rycerską, jedną z najbardziej
urokliwych ulic warszawskiej Starówki.
Czas: start
Decyzję o kupnie Grażyna podjęła
błyskawicznie. O czwartej rano wyszperała
ofertę w internecie, o szóstej zadzwoniła
do agentki, a o ósmej wpłaciła zaliczkę.
Kiedyś już mieszkała na Starówce,
potem przeniosła się do stumetrowego
apartamentu na Ochocie, by teraz wrócić
na Stare Miasto. Przez moment myślała
o nowym mieszkaniu z tarasem albo
ogrodem na dachu, jednak sentyment
do tej części miasta zwyciężył.
Na efekty zmian, jakie natychmiast zaczęła
wprowadzać na Rycerskiej, nie trzeba było
długo czekać, choć wymagały nie lada
wysiłku. Poprzedni właściciel mieszkający
w Anglii nie przygotował lokum
do sprzedaży. Grażyna musiała
remontować je „do żywego”. Po drodze
natrafiała na niespodzianki, jak strop
wypełniony powojennym gruzem
czy zaschnięty kot pod podłogą.
Stylowe dodatki
Zaledwie kilka elementów w stylu retro sprawiło,
że nowoczesne wnętrze zmieniło charakter. Nad
umywalką wykonaną z kompozytu kerrock wisi
kinkiet z abażurem, kupionym na aukcji internetowej,
i niklowaną podstawą kupioną w sklepie Lovely
Home. Okno przesłania roleta rzymska
66
67
Kąpiel NA PODDASZU
Pomysł, by niepełnowartościową przestrzeń pod
skosem wykorzystać jako miejsce na podwójną
wannę, jest wart podpatrzenia. W obudowie
oświetlenie typu LED. Przestrzeń optycznie
zwielokrotnia pas lustra powyżej. Pod oknem
połaciowym Grażyna zaaranżowała toaletkę. Krzesło
w stylu neorokoko kupiła na Kole. Zabytkowe
zwierciadło to pamiątka rodzinna, lustro nad wanną
wykonała firma Vetro
Przebudowa momentami była naprawdę
karkołomna. Trzeba było na przykład
łazienkę przenieść aż o ponad pięć
metrów. Na szczęście otwarcia wnętrza
na wysokość dwóch kondygnacji
(5,60 w najwyższym punkcie) dokonano już
wcześniej. Dzięki temu na antresoli mogły
powstać sypialnia i łazienka. Podczas
remontu Grażyna dużo zrobiła sama.
Własnoręcznie zrywała deski ze ścian.
– Z pasją godną „Szału” Podkowińskiego
– wspomina. – Gdy zdarłam je co do jednej,
stanęłam na środku dzisiejszego salonu
i niemal się rozpłakałam. Z tego,
co zastałam wewnątrz, nie zostało nic,
ani jednego starego kabla, ani jednej rury.
PODPOWIEDŹ
– Chciałam, by mieszkanie było
nowoczesne i przestrzenne – opowiada
właścicielka. Stolarka okienna
z zachowanym starym podziałem nadała
mu jednak rys retro. Dodałam od siebie
listwy sztukateryjne przy oknach, które
korespondują z widokiem na Podwale.
Do kompletu dokupiłam też czworo
starych drzwi z jednej z poznańskich
kamienic, które ktoś, niedoceniając
ich wartości, wymieniał na plastikowe.
O starych czasach przy Rycerskiej
przypominają też baterie i deszczownia
w stylu retro. Kanapa wylicytowana przez
Grażynę na Allegro (dział antyki
i sztuka) dzięki nowej tapicerce wygląda
nowocześnie, ale jest meblem z historią.
PO SĄSIEDZKU Z KATEM
Ulica Rycerska powstała w XIV w. jako
przejście dla straży miejskiej, której
przemarsz wiódł od obecnego placu
Zamkowego na zachód. W kolejnym
stuleciu część ulicy nazwano Cudną.
W XVII w. w baszcie nieopodal mieszkał
kat, który prowadził przybytek rozkoszy.
68
69
70
PRYSZNIC Z WIDOKIEM NA STARÓWKĘ
Projektantka zagospodarowała każdy centymetr. Przestrzeń pod skosem, trudna do wykorzystania, może
– jak widać – być całkiem wygodną i przestronną kabiną (przeszklenie wykonała firma Vetro). Pod oknem
tapicerowane siedzisko (Stimmebel), które nadaje charakter łazience. Pod nim praktyczna szuflada
na łazienkowe akcesoria. Na podłodze gres marki Caesar; przy misce praktyczny patent – bateria bidetowa
INFO O ARCHITEKTKACH na str. 174
W czasie II wojny ulica została całkowicie
zniszczona. Odbudowano tylko jedną jej
stronę. Tę kamienicę oddano do użytku
prawdopodobnie w 1964 r. Pierwszymi
lokatorami byli artyści i przesiedleńcy
z Pragi. Pomysł ówczesnych władz
na Starówkę zakładał, że ludzie z nizin
społecznych wyszlachetnieją, mieszkając
w sąsiedztwie elity artystycznej.
Niestety z czasem role się odwróciły.
Proletariuszom nic nie pomogło obcowanie
z ludźmi sztuki, a ci drudzy albo się
zdegenerowali, albo stąd uciekli.
Dziś w tej kamienicy, tak jak na całej
Starówce, mało osób mieszka na stałe.
Dominują krótkotrwałe wynajmy.
Za to Grażyna żyje na swoich 40 m2
wręcz podwójnie, ponieważ mieszkanie
jest zarazem jej pracownią. Może nawet
potrójnie, bo stanowi też najlepszą
wizytówkę jej stylu projektowania. 5
kto za tym stoi
GRAŻYNA KMIECIK
pracownia ARTELIE
Grażyna zajmuje się projektowaniem wnętrz nieprzerwanie
od pierwszego roku studiów. Jej pierwszym poważnym zleceniem
była siedziba Wedla. Między kolejnymi realizacjami pracowała jako
płetwonurek, jeździła amatorsko w rajdach samochodowych
i zdobywała góry (m.in. Mont Blanc). Dlaczego o tym wspominamy?
Ponieważ wszystko, co Grażyna robi, robi z pasją, i świetnie widać
to w jej projektach. Wnętrza przez nią zrealizowane nigdy nie
są letnie. Jeśli jakieś rozwiązanie uważa za dobre, potrafi, jak mówi,
stanąć na uszach, by je wcielić w życie.
więcej na
dobrewnetrze.pl

Podobne dokumenty