Rodzina katolicka - Pandemia, wielki biznes czy masowa histeria?

Transkrypt

Rodzina katolicka - Pandemia, wielki biznes czy masowa histeria?
Rodzina katolicka - Pandemia, wielki biznes czy masowa histeria?
piątek, 13 listopada 2009 12:42
Minister zdrowia Ewa Kopacz domagając się kompletnych testów szczepionek przeciw grypie
A/H1N1 zachowuje się jak odpowiedzialny lekarz – mówi Wirtualnej Polsce prof. Maria Dorota
Majewska, neurobiolog, ekspert ds. szczepień z Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego. – Co najmniej dwie z tych szczepionek zawierają składniki niebezpieczne dla
zdrowia – podkreśla. W Polsce na grypę A/H1N1 zachorowało 213 osób, przebieg choroby był łagodny, nikt nie
umarł. Tymczasem na grypę sezonową w ostatnich dwóch latach zachorowało ok. 1 mln osób informuje minister Kopacz. Rząd polski negocjuje zakup szczepionek przeciw A/H1N1, skarżąc
się jednocześnie, że jest na niego wywierana presja ze strony koncernów farmaceutycznych,
które nie chcą wziąć odpowiedzialności za szczepionki. Pani zdaniem rzeczywiście mamy do
czynienia z pandemią czy z masową histerią? Prof. Maria Dorota Majewska: Definicja pandemii została zmieniona przez WHO tuż przed
ogłoszeniem pandemii „świńskiej grypy” 11 czerwca 2009. Obecna definicja wyłącza czynniki
takie jak duży stopień śmiertelności i ciężkość zachorowań, które wystepowały w poprzedniej
definicji pandemii. Teraz praktycznie nawet przeziębienie lub katar, jeśli schorzenia te wystąpią
jednocześnie na kilku kontynentach u znacznej liczby ludzi i pojawią się nowe odmiany
wirusów, można podciągnąć pod definicję pandemii. A z tym idzie możliwość ogłoszenia stanu
wyjątkowego. W Polsce - tak jak pan wspomniał - przebieg zachorowań 213 osób na grypę
A/H1N1 był łagodny, podczas gdy na grypę sezonową na świecie corocznie chorują miliony,
umierają setki tysięcy osób. W USA co roku 10-40 tys. osób umiera na grypę sezonową i nikt
nie ogłasza z tego powodu pandemii.
Wielu Amerykanów zaczęło wątpić, czy istnieje coś takiego jak „świńska” grypa. Gdy
dziennikarze stacji telewizyjnej CBS zwrócili się do agencji rządowej Center for Disease Control
and Prevention (CDC) o szczegółowe dane dotyczące zachorowań na grypę A/H1N1, nie
udzielono im żadnej informacji, nawet gdy powołali się na ustawę o obowiązku udzielania
informacji przez instytucje państwowe. Nie zaprezentowano też wiarygodnych zdjęć tego
wirusa. Gdy zebrano informacje od organizacji stanowych, okazało się, że liczba chorych na
grypę A/H1N1 wynosi ok. 7% liczby podawanej oficjalnie. CDC przyznało, że przestało testować
te przypadki już w lipcu b.r. Sprawa nagłaśniana w mediach nabrała natychmiast cech epidemii.
O braku wiarygodnych źródeł trzeba też mówić w przypadku zachorowań w Meksyku. Wirusa
grypy A/H1N1 zidentyfikowano u niewielkiego odsetka osób z podejrzeniem tej grypy.
Znaleziono u nich też wyjątkowo złośliwą bakterię gruźlicy, co oznacza, że w Meksyku
„świńska” grypa może być odmianą świńskiej gruźlicy, na którą zachorowali głównie pracownicy
ferm. W ich leczeniu skuteczne okazały się antybiotyki. Moim zdaniem w Meksyku nie ma i nie
było pandemii grypy A/H1N1, natomiast gruźlica na pewno jest endemiczną plagą tego
społeczeństwa. Tak jak na Ukrainie plagą jest ciągły wzrost zachorowań na AIDS i podejrzewa
się, że wiele śmiertelnych przypadków, które kwalifikuje się jako grypę A/H1N1 dotyczyło
właśnie osób chorych na AIDS, których łatwo zabija każda oportunistyczna infekcja. Trzeba
1/4
Rodzina katolicka - Pandemia, wielki biznes czy masowa histeria?
piątek, 13 listopada 2009 12:42
jednak przyznać, że nie mamy wiarygodnych danych z Ukrainy odnośnie patogenów, które
spowodowały w krótkim czasie śmierć poniosło 14 osób.
Polski wiceminister zdrowia Adam Fronczak mówi o sześciu ofiarach śmiertelnych w „kraju,
gdzie dokonano dużych zakupów szczepionki przeciw A/H1N1 - chodzi o Szwecję. Rzeczniczka
KE ds. zdrowia Nina Papadulaki twierdzi, nie ma żadnych informacji o potwierdzonych
przypadkach zgonów w wyniku zastosowania szczepionki przeciwko grypie A/H1N1, dodając
jednak, że troje Szwedów - starszych i schorowanych - zmarło w wyniku komplikacji
zdrowotnych po podaniu szczepionki. Skąd ten chaos informacyjny?
- Mam dużo wątpliwości, gdy czytam alarmujące tytuły w mediach i doniesienia o danych
dotyczących grypy A/H1N1, chociażby dlatego, że w niektórych przypadkach opinia publiczna
nie dowiaduje się wszystkiego. W Szwecji jest podobno blokada informacji, mówi się o 12
ofiarach śmiertelnych, a na stronie internetowej "theflucase", założonej przez Jane
Bugermeister, internauci skarżą się na powszechną cenzurę w tej sprawie. Austriacka
dziennikarka medyczna, autorka wielu publikacji naukowych, kieruje bardzo mocne oskarżenia
przeciwko koncernom farmaceutycznym, za co zapłaciła m.in. utratą pracy. Złożyła w tym roku
pozew przeciwko amerykańskiej firmie Baxter o to, że z centrum badawczego tej firmy w Austrii
wysłano do kilku europejskich krajów szczepionki przeciw grypie sezonowej zakażone wirusem
ptasiej grypy, co mogło skończyć się ogólnoeuropejską pandemią. Sprawa wyszła na jaw w
lutym 2009 r. w laboratorium w Czechach i wzbudziła wiele kontrowersji w mediach. Firma
utrzymuje, że był to ludzki błąd, niegroźny w skutkach dla ludzi, ale faktem jest, że fretki, na
których wypróbowano zakażoną szczepionkę zmarły we wspomnianym laboratorium, a wobec
firmy nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Prokuratura austriacka umorzyła sprawę.
Bugermeister uważa, że celowo zatruto 72 kilo szczepionki, by WHO mogła ogłosić pandemię
szóstego stopnia. Dziennikarka oskarża austriackie ministerstwo zdrowia, policję i najwyższe
władze światowe, w tym ONZ o brak odpowiedniej reakcji i szeroko zakrojonego śledztwa.
Baxter jest jednym z producentów szczepionki przeciw grypie A/H1N1. Wielu ludzi w UE patrzy
bardzo podejrzliwie na szczepionki A/H1N1 i odmawia szczepienia się nimi. We Francji,
Szwajcarii, Hiszpanii, Grecji zaszczepiło się zaledwie kilka procent obywateli. Podobnie
szczepień odmówiła większość Niemców, gdy wyszło na jaw, że administracji państwowej i
wojsku chciano podać bezpieczniejszą lepszą szczepionkę – bez toksycznej rtęci oraz
potencjalnie szkodliwych adjuwantów, a zwykłym obywatelom tę bardziej szkodliwą, o czym
informowały media.
Czy szczepionki przeciw A/H1N1 mogą być niebezpieczne? Pani dawno zwracała uwagę
polskim władzom, że szczepionki u nas dostępne zawierają m.in. toksyczną, niebezpieczną dla
zdrowia rtęć. Z tego powodu wycofano wiele szczepionek w USA.
2/4
Rodzina katolicka - Pandemia, wielki biznes czy masowa histeria?
piątek, 13 listopada 2009 12:42
- Pochwalam wstrzemięźliwość minister Kopacz, która domaga się dodatkowych badań
szczepionek przeciw grypie A/H1N1, ponieważ dotychczasowe testy przeprowadzono tylko na
zdrowej populacji młodych ludzi. Nie wiemy, jak zareagują na te szczepionki ludzie starsi, dzieci
i kobiety w ciąży, ani jakie będą odległe ich skutki. A efekty uboczne w dłuższym terminie mogą
być tragiczne. Dwie ze szczepionek przeciw grypie A/H1N1 zawierają dwa składniki
potencjalnie groźne dla ludzkiego zdrowia. Jeden to rtęć, którą zawiera thimerosal, związek
neurotoksyczny, powodujący poważne zaburzenia w rozwoju, wciąż dodawany do szczepionek
niemowlęcych dostępnych w Polsce. Z naszych badań, przeprowadzonych z unijnych funduszy
w Zakładzie Farmakologii Instytutu Psychiatrii i Neurologii wynika, że rtęć szkodzi rozwijającym
się organizmom ssaków i może mieć związek z rozwojem autyzmu u dzieci (w ciągu ostatnich
30 lat autyzm stał się epidemią, liczba chorych wzrosła 13-krotnie). Zaobserwowaliśmy, że
dzieci autystyczne mają m.in. problemy z wydalaniem rtęci. Rtęć szkodzi też dorosłym – może
powodować schorzenia neurodegeneracyjne m.in. choroby Parkinsona i Alzheimera. Dlatego
kraje skandynawskie oraz zachodnioeuropejskie już wiele lat temu zakazały stosowania
szczepionek zawierających rtęć u niemowląt i starszych dzieci. Amerykański badacz dr Thomas
Verstraeten, który przebadał ok. 100 tys. dzieci, był pierwszym, który udowodnił silny związek
thimerosalu z autyzmem i chorobami neurologicznymi dzieci. Związek ten potwierdziły badania
innych niezależnych naukowców. Amerykańska instytucja Food And Drug Administration pod
koniec lat 90. zalecała producentom szczepionek, by usuwali rtęć ze szczepionek dziecięcych,
ale - co ciekawe i zastanawiające - bez nakazu i sankcji prawnych. Dr. Verstraeten nie mógł
opublikować oficjalnego raportu ze swych badań, ostatecznie związał się z koncernem
farmaceutycznym, a pierwotne, „przerażające” - jego zdaniem - dane raportu, który stworzył
„wyparowały”. Gdy raport się w końcu ukazał, był drastycznie ocenzurowany.
Drugi składnik groźny dla ludzkiego zdrowia, obecny w szczepionce przeciw wirusowi grypy
A/H1N1 to skwalen. Jest to naturalny związek tłuszczowy występujący we wszystkich
komórkach kręgowców, ale dodanie go do szczepionek powoduje wytworzenie się przeciwciał
antyskwalenowych, w rezultacie czego organizm zaczyna atakować własne komórki. Powoduje
to szereg chorób autoimmunologicznych takich jak schorzenia reumatyczne,
endokrynologiczne, neurologiczne. Są na to dowody wynikające zarówno z doświadczeń na
zwierzętach, jak i kliniczne. W 1991 r. setkom tysięcy amerykańskich żołnierzy podawano
szczepionki ze skwalenem, który wywołał chorobę autoimmunologiczną, tzw. syndrom choroby
Zatoki Perskiej. Przeciwciała przeciw skwalenowi znaleziono u wszystkich żołnierzy, cierpiących
na tę okaleczającą, degeneracyjną i nieodwracalną chorobę. Co więcej, nawet dzieci tych
żołnierzy rodziły się z ciężkimi wadami. W 1976 r. szczepionkę przeciw „świńskiej” grypie
podano ponad 40 mln Amerykanów. Akcję szybko przerwano, ponieważ potwierdzono 500
wypadków syndromu Guilliana-Barre'a, neurologicznej choroby prowadzącej do paraliżu. Po
szczepieniach zmarło co najmniej kilkadziesiąt osób, a do pandemii nigdy nie doszło.
W wywiadzie dla „Angory” powiedziała pani: „W Polsce przymusowo szczepi się noworodki w
pierwszych godzinach życia przeciwko żółtaczce typu B. Tymczasem ostatnie badania
amerykańskie wykazały, że dzieci szczepione szczepionkami ze związkiem rtęci dziewięć razy
3/4
Rodzina katolicka - Pandemia, wielki biznes czy masowa histeria?
piątek, 13 listopada 2009 12:42
częściej są upośledzone umysłowo niż te, które nie otrzymały tej szczepionki. W wielu
cywilizowanych krajach świata na żółtaczkę typu B szczepi się dopiero nastolatków, przed
rozpoczęciem życia płciowego. A jeśli chodzi o gruźlicę, badania zlecone przez WHO w Indiach
dowiodły, że szczepieni chorowali częściej”. Te wyniki są bardzo niepokojące.
- Rzeczywiście ilość i jakość szczepionek podawanych niemowlętom jest dyskusyjna. W wielu
krajach zachodnich szczepi się niemowlęta po raz pierwszy po ukończeniu 2. lub 3. miesiąca
życia i na ogół nie szczepi się noworodków. Problemem, który wzbudza najwięcej emocji wśród
rodziców, lekarzy i naukowców jest wspomniane przeze mnie używanie rtęci w szczepionkach.
Wydaje się jednak, że także w Polsce coraz powszechniejsza staje się świadomość społeczna
oraz lekarska odnośnie neurotoksyczności thimerosalu. – Po dwóch konferencjach (jednej
zorganizowanej przez nas, drugiej przez organizację DAN - Defeat Autism Now) poświęconych
autyzmowi - tematem tym zainteresowały się polskie Ministerstwo Zdrowia oraz Państwowy
Instytut Higieny. Jak wyczytałam na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego, wygląda na to,
że w ciągu dwóch lat rtęć ma zostać wycofana ze szczepionek stosowanych w Polsce. Byłby to
sukces. Mam nadzieję, że tak się stanie. Nierzadko prawda o szkodliwości pewnych leków czy
szczepionek wychodzi na jaw po latach, kiedy jest już za późno na ratunek dla osób trwale
okaleczonych tymi preparatami. A przecież liczy się każde ludzkie życie.
Rozmawiał Adam Przegaliński, Wirtualna Polska.
Prof. Maria Dorota Majewska jest neurobiologiem. Przez 25 lat pracowała w czołowych
instytucjach naukowych USA, między innymi na uniwersytetach Harvarda i Missouri oraz w
Narodowym Instytucie Zdrowia w Waszyngtonie. Prowadziła badania w Zakładzie Farmakologii
i Fizjologii Układu Nerwowego Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Obecnie pracuje
na UKSW w Warszawie.
Źródło: Wirtualna Polska
4/4

Podobne dokumenty