Polski orzeł przeszkadzał w Ostrówkach?

Transkrypt

Polski orzeł przeszkadzał w Ostrówkach?
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1144161
2012-05-12
Polski orzeł przeszkadzał w Ostrówkach?
Polscy i ukraińscy archeolodzy za pomocą georadaru poszukują kolejnych mogił Polaków zamordowanych
przez UPA w Ostrówkach i w Woli Ostrowieckiej na Wołyniu .
W Ostrówkach na Wołyniu, w miejscu dwóch startych z powierzchni ziemi polskich wsi, których blisko
1100 mieszkańców padło ofiarą ludobójstwa dokonanego przez formacje Ukraińskiej Armii Powstańczej,
trwają poszukiwania kolejnej zbiorowej mogiły. Polscy i ukraińscy archeolodzy za pomocą georadaru usiłują
od wczoraj zlokalizować m.in. miejsce, gdzie banderowcy zakopali ciała około 100 mężczyzn
zamordowanych ciosami młotów i siekier w głowę.
Tymczasem postawiony jesienią 2011 r. przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i jeszcze
niedokończony pomnik ku czci ofiar masakry w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej już został zdewastowany.
Z granitowego krzyża kilkanaście dni temu wyrwano polskie godło państwowe - mosiężnego orła.
Niedokończony, a już zdewastowany
Bulwersującego odkrycia dokonała na początku maja br. grupa członków rodzin pomordowanych w
Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej, która co roku przyjeżdża robić na grobach w Ostrówkach wiosenne
porządki. Kilka lat temu teren cmentarza został dosłownie wydarty rosnącemu wokół lasowi i wymaga
permanentnej pielęgnacji, a więc karczowania odrastających krzaków i drzew. Ponadto konserwować trzeba
drewniane, wiekowe już krzyże i mogiły. Jesienią ubiegłego roku na zbiorowej mogile ekshumowanych ofiar
ludobójstwa Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa rozpoczęła budowę okazałego upamiętnienia z
centralnym granitowym krzyżem opatrzonym inskrypcją i godłem państwowym. Właśnie ten niedokończony
pomnik został zdewastowany.
- Od razu rzucił się nam w oczy brak orła na krzyżu - opowiada dr Leon Popek, historyk, pracownik IPN,
laureat nagrody Książka Historyczna Roku (2011 r.) za książkę Ostrówki. Wołyńskie ludobójstwo . To dzięki
jego determinacji wspartej przez ROPWiM nastąpiła ekshumacja, chrześcijański pochówek i upamiętnienie
Polaków wymordowanych w tym miejscu przez zbrodniczą Ukraińską Armię Powstańczą.
Według jego relacji, na pomniku widać ślady użycia czegoś w rodzaju łomu, którym podważono i zerwano
mosiężnego orła. Na powierzchni granitowego krzyża, do którego przytwierdzone było godło państwowe,
pozostały zarysowania i niewielkie ubytki. - Jest to bardzo niepokojące wydarzenie - uważa dr Popek. - Z
jednej strony miejscowa ludność przyjeżdża, sympatyzuje z nami i przyznaje, że dobrze, iż stanął pomnik, a
www.radiomaryja.pl
Strona 1/4
z drugiej strony taki akt wandalizmu, który nie wiadomo, czemu ma służyć. Może prowokacji? - pyta.
Nietrudno usytuować w czasie haniebną kradzież, gdyż orzeł był na miejscu dosłownie 10 dni wcześniej, gdy
cmentarz w Ostrówkach nawiedziła pielgrzymka chełmskiego środowiska 27. Wołyńskiej Dywizji AK.
- 21 kwietnia była sprawowana Msza św. na cmentarzu w Rymaczach, a po niej byliśmy też w Ostrówkach mówi Jan Markowski, prezes środowiska chełmskiego 27. DP AK. - Zostaliśmy tam bardzo dobrze przyjęci
przez starostę lubomelskiego i miejscowego wójta. Nawet mieliśmy przy tym krzyżu wystąpienia. Gdyby
była jakaś dewastacja, z pewnością byśmy zauważyli. Było nas tam w końcu około 120 osób.
- Zgłosiliśmy za pośrednictwem konsulatu oficjalne zawiadomienie o popełnieniu kradzieży do
odpowiednich władz ukraińskich, czyli do władz obwodowych i na milicję - potwierdza Adam Kaczyński z
Działu Zagranicznego ROPWiM. - Więcej będę mógł powiedzieć po powrocie z Ostrówek, gdzie w piątek i
sobotę [11 i 12 maja] będę uczestniczył w poszukiwaniach kolejnej zbiorowej mogiły.
Polacy i Ukraińcy szukają w ziemi ofiar
Wśród setek polskich wsi wymordowanych na Kresach przez OUN-UPA w latach 1943-1945 Ostrówki
wyróżniają się nie tylko skalą zbrodni, ale również faktem, że dokonano tu przynajmniej częściowej
ekshumacji ofiar. Pierwsza odbyła się w 1992 r., a druga po prawie 20-letnim zakazie, w 2011 roku. W
wyniku ubiegłorocznych poszukiwań odkryto zbiorową mogiłę w lesie pod wsią Sokół, z której wydobyto
blisko 300 ciał, głównie kobiet i dzieci, uroczyście pochowanych w sierpniu ub.r.
Jednak mimo podejmowanych prób dotąd nie znaleziono jeszcze jednej zbiorowej mogiły w gospodarstwie
Suszków w Ostrówkach. Uśmiercono tam i zakopano ok. 100 mężczyzn. Inną niewiadomą jest lokalizacja
stodoły Jesionka, gdzie spalono ok. 30 osób. Po prostu gęsto niegdyś zaludnione wsie Ostrówki i Wola
Ostrowiecka liczące ponad 250 gospodarstw to dziś jeden wielki ugór bez żadnych znaków szczególnych.
- Na razie kontynuujemy prace poszukiwawcze, w których uczestniczą również archeolodzy z Wołynia wyjaśnia Adam Kaczyński. - W tej chwili mamy zgodę tylko i wyłącznie na prace poszukiwawcze. Dopiero
jeżeli znajdziemy mogiłę, to wtedy wystąpimy do władz ukraińskich o zgodę na ekshumację. Taka jest
procedura - wskazuje.
Masakra mieszkańców Ostrówek i Woli Ostrowieckiej przeraża nie tylko liczbą ofiar stawiającą ją obok
zbrodni w Hucie Pieniackiej w rzędzie największych banderowskich rzezi. Poraża szczegółowo
zaplanowanym przebiegiem mordu zrealizowanym z żelazną konsekwencją, wyrachowaniem i
bezwzględnością. Dwie czysto polskie wsie nad ranem 30 sierpnia 1943 r. oddziały OUN-UPA przy pomocy
mieszkańców sąsiednich ukraińskich miejscowości otoczyły ścisłym kordonem. Markując pokojowe zamiary,
banderowcy oddzielili mężczyzn od kobiet i dzieci i zgromadzili w kilku miejscach wsi. Następnie
rozpoczęto systematyczną rzeź. Kilkuset polskich mężczyzn zabijano taśmowo, przeważnie rozłupując im
www.radiomaryja.pl
Strona 2/4
głowy siekierami i młotami, 250 osób, głównie kobiet i dzieci, spalono w szkole w Ostrówkach bądź
zastrzelono w trakcie ucieczki, kilkadziesiąt spalono w jednej ze stodół. Masakry nie zaniechano nawet
wobec ostrzału niemieckiego oddziału, który pojawił się w pobliżu. Wycofujący się banderowcy zabrali ze
sobą grupę około 300 osób, w większości dzieci i ich matek, których nie zdążyli zamordować na miejscu, by
po kilkukilometrowym marszu zastrzelić jedno po drugim na łące w pobliżu lasu.
Prawda, z którą trudno się pogodzić
Jesienią 2011 r. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa postawiła na cmentarzu w Ostrówkach pomnik
ku czci pomordowanych. Wcześniej, bo jeszcze przed ubiegłorocznymi wakacjami, władze ukraińskie wobec
planowanego spotkania w Ostrówkach prezydentów Polski i Ukrainy zbudowały przed cmentarzem okazały
parking, do którego doprowadziły asfaltową drogę, gdyż do tej pory dojazd możliwy był tylko furmankami.
Do spotkania prezydentów jednak nie doszło, a jedną z przyczyn był brak zgody strony ukraińskiej na
ustawienie zgodnie z projektem tablic z nazwiskami ponad tysiąca ofiar zbrodni.
- Pomnik jest - można powiedzieć - w połowie niedokończony - twierdzi Adam Kaczyński. - W zasadzie cała
konstrukcja z centralnym krzyżem, z którego skradziono orła, już stoi. Sprawa rozbija się o tablice, gdyż
strona ukraińska nie zgadza się z polskimi ustaleniami co do liczby zamordowanych w Ostrówkach - dodaje.
Zdaniem pracowników ROPWiM, dla Ukraińców dużym problemem jest przyznanie, że aż tyle osób zostało
wymordowanych w tych dwóch wsiach. Ponadto po nazwiskach i wieku ofiar dokładnie widać, kto zginął - w
większości kobiety i dzieci. W bardzo agresywny sposób na prowadzone prace ekshumacyjne w Ostrówkach
zareagowała silna na Ukrainie Zachodniej partia Swoboda, która urządziła nawet nocny nalot na obóz
archeologów, usiłując zablokować zaplanowany na następny dzień pochówek ekshumowanych zwłok.
Eksperci powołani przez tę partię gołosłownie zakwestionowali niezwykle sumienne i profesjonalne
ustalenia poczynione przez dr. Leona Popka, a także wyniki badań archeologów i anatomopatologów
powołanych przez ROPWiM.
Według pracowników ROPWiM, nie ma jak dotąd wystarczających przesłanek, by kradzież orła na
cmentarzu w Ostrówkach wiązać z antypolskimi wystąpieniami partii Swoboda. - Wcześniej nie było tego
typu dewastacji pomników stawianych przez Radę na Ukrainie - zaznacza Adam Kaczyński. - Raczej
podejrzewamy, że dokonano kradzieży, gdyż orzeł był mosiężny. To może być sprawa analogiczna do
okradanych w Polsce nagrobków w celach złomiarskich, bardziej akt złodziejstwa i bezmyślności niż
działanie z jakimś głębszym politycznym czy antypolskim podtekstem. Nie możemy oczywiście niczego
wykluczyć, ale wyjaśnieniem tej sprawy zajmuje się obecnie ukraińska milicja. Przed lekceważeniem
dewastacji pomnika na cmentarzu w Ostrówkach przestrzega znana badaczka zbrodni nacjonalistów
ukraińskich Ewa Siemaszko. Nie wiąże tego incydentu z miejscową ludnością, która bardzo życzliwie
www.radiomaryja.pl
Strona 3/4
odnosiła się do ekipy archeologów podczas ubiegłorocznej ekshumacji.
- Przypuszczam, że usunięcie z krzyża-pomnika orła, który jest symbolem państwa polskiego, mogło być
dziełem skrajnie nacjonalistycznej partii Swoboda, której członkowie już w trakcie ekshumacji zachowywali
się bardzo agresywnie - uważa Ewa Siemaszko. - Sądzę, że oni w dalszym ciągu nie mogą się pogodzić z
tym, że to miejsce, ta zbrodnia została tam upamiętniona. Problemy z umieszczeniem nazwisk
zamordowanych na tym monumencie również świadczą o oddziaływaniu skrajnie nacjonalistycznych sił na
władze ukraińskie - wyjaśnia. Zdaniem Ewy Siemaszko, można też incydent ten traktować jako prowokację
mającą prowadzić do pogorszenia stosunków polsko-ukraińskich, choć kto za tym stoi konkretnie - zastrzega
badaczka - nie sposób jeszcze stwierdzić. - Ale w tej sytuacji - moim zdaniem - służby dyplomatyczne
powinny zaznaczyć zaniepokojenie, a nawet złożyć protest i domagać się opieki nad miejscami polskiej
pamięci zgodnie z obowiązującą umową międzypaństwową - uważa współautorka monumentalnej pracy
Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia . - Jakaś reakcja ze
strony państwa polskiego powinna być, bo jednak nie powinno się tego traktować jako wybryku czysto
chuligańskiego, tylko jako akt naruszający naszą polską godność - konkluduje.
Adam Kruczek
www.radiomaryja.pl
Strona 4/4