czy kościół ma za dużo świętych?

Transkrypt

czy kościół ma za dużo świętych?
ZADOŚĆUCZYNIENIE ZA GRZECHY
- piąta nauka rekolekcyjna
O. Jacek Suhak (21 marzec 1999 )
Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki sławami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Odkrycie głębi ojcowskiej, miłosiernej miłości Boga, który przebacza nam grzechy i prowadzi ku sobie w sakramencie
pokuty oraz przygotowanie do dobrej spowiedzi było wiodącym tematem naszych kończących się dzisiaj rekolekcji. Została
nam tylko jedna konferencja, której tematem będzie zadośćuczynienie za grzechy.
O. Jacek Suhak: Drodzy Bracia i Siostry – słuchacze radiowej Godziny Różańcowej Ojca Justyna: Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus!
W wielkopostnych rozważaniach podczas 4 naszych poprzednich spotkań wędrowaliśmy przez kolejne warunki
sakramentu pokuty – drogą nawrócenia razem z synem marnotrawnym z Ewangelii wg św. Łukasza. Zostawiliśmy syna
marnotrawnego w momencie, gdy zdecydowawszy się wyznać Ojcu „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już
nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników” wyruszył w drogę powrotną do domu
ojca, a spotkawszy go „rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się
twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na
rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był
umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i
był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: «Twój brat
powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego». Na to rozgniewał się i nie chciał wejść;
wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. […] «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A
trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się»” (por. Łk 15,18-32).
„Uczyń mnie choćby jednym z najemników” – zdanie to jest wołaniem syna marnotrawnego o możliwość odpokutowania,
o danie szansy – „Ojcze, pozwól mi zacząć od nowa nawet choćby jako najemnik, bo przecież zawiodłem Cię i nie jestem już
godzien nazywać się twoim synem. Mogę być ostatni, bylebym był z tobą”. Tak wiele treści Jezus przekazuje nam w tym
krótkim zdaniu. Spójrzmy bowiem na siebie: takim synem marnotrawnym jest każdy z nas! Kiedy w szczerym rachunku
sumienia budzi się w nas żal z powodu grzechu i tęsknota za utraconą więzią z Bogiem i wspólnotą Kościoła, wtedy
postanawiamy poprawę i wyrzucamy to z siebie wierząc w Boże miłosierdzie. Przy tym rodzi się w naszych sercach głębokie
pragnienie naprawienia szkód. Jest to bardzo ważne, bowiem nasz grzech zawsze wyrządza szkodę na trzech płaszczyznach: na
naszej relacji z Bogiem, z naszym bliźnim, a również uderza w nas samych. Każde zatem zadośćuczynienie również winno
dotyczyć tych trzech płaszczyzn.
Tak zwana pokuta podawana przy konfesjonale może nam się czasami wydać za ciężka do zrealizowania, dlatego jeszcze
przy spowiedzi należy poinformować spowiednika, czy przyjmujemy pokutę i potwierdzić chęć i możliwość jej odprawienia.
Zadośćuczynienie powinno uwzględniać rodzaj popełnionego grzechu, dlatego spowiednik za nasze zaniedbania w modlitwie
może nakazać nam dodatkową adorację w kościele, za nasze skąpstwo poleci dać jałmużnę, za obmowę nakaże przeprosiny…
Jednak żaden spowiednik nie zna realnych warunków naszego życia i często my sami powinniśmy określić, w jaki sposób chcemy wynagrodzić popełnione zło. Jeśli ktoś nie pomagał żonie, powinien powiedzieć, że w najbliższych kilku dniach pomoże jej
w zakupach, i tak zrobić. Jeśli ktoś opuszczał Mszę świętą niedzielną, powinien pójść na Mszę w tygodniu. Jeśli dziecko
zaniedbało się w nauce, to powinno powiedzieć, że w ciągu tygodnia podniesie swoje oceny. Nie możemy zwalniać się od
takich zobowiązań brakiem czasu, oszczędnością, czy tym, że dana osoba nie jest dla nas miła. Pokuta jest dla nas może
gorzkim lekarstwem, ale ma dotykać w nas tego, co najsłabsze i prowadzić do uleczenia naszej duszy. Zadośćuczynienie
zobowiązuje nas także do naprawienia wszelkich szkód, jakie wyrządziliśmy przez grzech. Dlatego ważne jest, abyśmy skutek
każdego grzechu przeanalizowali i odpowiednio naprawili szkodę, nawet wtedy gdy nie będziemy do tego zobowiązanie przez
pokutę zadaną przez spowiednika. Nie możemy uciec od odpowiedzialności. Z punktu widzenia prawa świeckiego jest to
możliwe, ale z punktu widzenia odpowiedzialności w sumieniu przed Bogiem jest to niemożliwe. Ks. Edward Staniek w swej
książce „Uwierzyłem w Kościół” opowiada o pewnym młodym człowieku, „który jako wychowawca był na kolonii i tam
pracując zbagatelizował swój dyżur, na skutek czego utopiło się dziecko z jego grupy. Przeżył to niesamowicie głęboko, a po
skończeniu Akademii Górniczej zgłosił się do ekipy ratowników i już kilka lat tam pracuje, narażając swoje życie dla ratowania
innych. Powiedział, że dopiero wtedy, kiedy zaczął pracować ryzykując swoje życie, uspokoił swoje sumienie. To jest jego
wynagrodzenie za brak odpowiedzialności za dzieci, które powierzyli mu rodzice”.
„Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu” – opowiada Jezus w przypowieści. Ten starszy brat nie wzbudza naszej
sympatii. Jeśli jednak przypowieść przyłożymy do naszego życia i uznamy, że jesteśmy „dziećmi marnotrawnymi” Boga, to
stwierdzimy, że także mamy „starszego brata”, który jest jednak całkowitym przeciwieństwem tego, o którym słyszymy w
przypowieści. Tym starszym – Pierworodnym – Synem Boga jest Jezus Chrystus, który nie tylko nie wyrzuca Ojcu tego, że
przygarnia swe marnotrawne dzieci do siebie, ale sam udaje się za nimi na poszukiwanie i stara się je sprowadzić do Ojcowskiego domu. Bóg chce bowiem, abyśmy stali się „na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. […]
On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (por. Rz 8,29.32). Co więcej: Syn Boży
poszedł za nami jak dobry pasterz za zagubioną owcą (zob. Łk 15,4-7), aby przyprowadzić nas do stada i oddać w ojcowskie
ramiona Boga i jeszcze wydał się na ofiarę za nas, bo „Przecież z naszych grzechów zostaliśmy wykupieni nie czymś
przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy” (1 P 1,18-19).
Każda Msza jest uobecnieniem tej ofiary Chrystusa, a zarazem dziękczynieniem i ucztą radości z pojednania ludzkości z
Bogiem, którego „dzieci były umarłe, a znów ożyły; zaginęły, a odnalazły się”.
Łatwo nam będzie teraz zrozumieć, że nasze pokuty i zadośćuczynienia nie miałyby żadnej wartości, gdyby nie ofiara
Jezusa Chrystusa. Zadośćuczynienie z pewnością nie jest ceną, którą płacimy za odpuszczony grzech i za otrzymane
przebaczenie, jak pisze Jan Paweł II w encyklice „Reconciliatio et Paenitentia”, bowiem żadna ludzka cena nie może wyrównać
tego, co się otrzymało – owocu Przenajświętszej Krwi Chrystusowej. To dzięki Jezusowi, który raz na zawsze odpokutował za
nasze grzechy jest w ogóle możliwe, abyśmy mogli zadośćuczynić zło, jakie wyrządziliśmy. Czyniąc pokutę z całego serca i z
całych sił – włączamy się w Jego dzieło odkupienia. „Nikt bowiem siebie samego nie może wykupić ani nie uiści Bogu ceny
swego wykupu” (Ps 49,8). Sami z siebie nic nie możemy uczynić, ale wszystko możemy w Tym, który nas umacnia (por. Flp.
4,13 ). Cała nasza chluba jest w Chrystusie w którym czynimy zadośćuczynienie, mając bowiem moc z Niego, przez Niego
ofiarowane Ojcu i dzięki Niemu przyjęte przez Ojca, wydaje owoce godne nawrócenia (por. Łk 3,8). Tak oto w naszym zadośćuczynieniu stajemy się współdziedzicami Chrystusa Zmartwychwstałego.
[…] Pozwólcie, że nasze rekolekcje zakończę refleksją […] „Jezus mówi do wszystkich: «Nawróćcie się i wierzcie w
Ewangelię» (Mk 1,15). U źródeł wszelkiego autentycznego nawrócenia jest spojrzenie Boga na grzesznika. Spojrzenie to
zamienia się w pełne miłości poszukiwanie, w mękę aż po krzyż, w wolę przebaczenia, która okazując winowajcy szacunek i
miłość, której ten nadal jest przedmiotem, objawia mu przez kontrast nieporządek, w którym jest pogrążony, domagając się od
niego zmiany życia. […] Kiedy człowiek poznał i zasmakował Boga miłosierdzia i przebaczenia, nie może żyć inaczej, jak stale
się do Niego nawracając (por. Dives in misericordia, 13). […]
Jakże wymowna jest przypowieść o synu marnotrawnym! Odkąd oddalił się od domu, ojciec żyje w nieustannym drżeniu:
oczekuje, nasłuchuje, wpatruje się w horyzont. Szanuje wolność syna, ale cierpi. A kiedy syn postanawia powrócić, widzi go z
daleka i wychodzi mu naprzeciw, obejmuje go mocno ramionami i pełen radości poleca: «Dajcie mu pierścień na rękę (symbol
przymierza); przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też sandały na nogi (symbol odzyskanej godności).
Będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się!» (Łk 15,11-32).
Przed odejściem do Ojca Jezus powierzył Kościołowi posługę jednania (por. J 20,23). Nie wystarczy więc jedynie
wewnętrzna skrucha, aby uzyskać przebaczenie Boże. Pojednanie z Nim uzyskuje się przez pojednanie ze wspólnotą kościelną.
Dlatego wyznanie winy dokonuje się w konkretnym geście sakramentalnym: w skrusze i oskarżeniu się z grzechów wraz z
postanowieniem odnowy życia przed kapłanem Kościoła. Człowiek współczesny niestety, im bardziej zatraca poczucie grzechu,
tym mniej ucieka się do przebaczenia Bożego: od tego zależy wiele problemów i trudności dzisiejszych czasów. W tym roku
zapraszam was do ponownego odkrycia piękna i bogactwa łaski sakramentu Pokuty, do uważnego przyjrzenia się przypowieści
o synu marnotrawnym, gdzie podkreśla się nie tyle grzech, co czułość Boga i Jego miłosierdzie. Słuchając Słowa w postawie
modlitwy, kontemplacji, zadziwienia, pewności, powiedzcie Bogu: «Potrzebuję Cię, liczę na Ciebie, aby istnieć i aby żyć. Ty
jesteś silniejszy od mego grzechu. Wierzę w Twoją moc nad moim życiem, wierzę w Twoją możliwość zbawienia mnie takiego,
jakim teraz jestem. Pamiętaj o mnie. Przebacz mi!»” (Orędzie na XIV Światowy dzień młodzieży, 4-5).
Idąc za tym wezwaniem […] módlmy się teraz:
Za wszystkich chrześcijan zagubionych i oderwanych od Kościoła, aby pozwolili się odnaleźć Chrystusowi, Dobremu
Pasterzowi, który doprowadzi ich do domu Ojca – Ciebie prosimy…
„Kyrie eleison”
Za muzułmanów i Żydów, którzy są naszymi braćmi w wierze w jednego Boga; oraz za chrześcijan odłączonych, którzy są
naszymi braćmi w wierze w Chrystusa – aby nasze nawrócenie do przedwiecznego Ojca przez krzyżową ofiarę Syna Bożego
prowadziło do pojednania z wszystkimi naszymi braćmi, do pokoju i wzajemnej miłości między ludźmi i między narodami –
Ciebie prosimy…
„Kyrie eleison”
Za nas samych, abyśmy z Eucharystii – uczty radości, na którą zaprasza nas miłosierny Ojciec – czerpali siłę do
codziennego postępu chrześcijańskiego życia i stawali się znakiem nadziei dla braci, spotykanych na naszej drodze – Ciebie
prosimy…
„Kyrie eleison”