Agnieszka Skolasińska
Transkrypt
Agnieszka Skolasińska
Agnieszka Skolasińska - Znikanie stron 44, oprawa miękka redakcja: Piotr Grobliński ilustracje: Jacek Świgulski opracowanie graficzne: Paulina Narolewska-Taborowska Łódź 2011 Agnieszka Skolasińska urodziła się w 1970 roku. Pracuje jako adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu HumanistycznoPrzyrodniczego im. Jana Kochanowskiego w Kielcach – Filia w Piotrkowie Trybunalskim, jest specjalistką od współczesnego dramatu polskiego, autorką książki Tuż obok. Nieosiągalnie daleko.O zmaganiach z rzeczywistością w dramacie współczesnym. Lubi jeździć na rowerze i wylegiwać się na słońcu. Znikanie jest jej poetyckim debiutem. Jacek Świgulski ur. w 1977 r. w Łodzi. Studiował na Wydziale Edukacji Wizualnej Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi. W 2006 r. obronił z wyróżnieniem dyplom z malarstwa i rysunku. W latach 1997 - 2001 studiował także filozofię i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Łódzkim. Obecnie zajmuje się malarstwem i rysunkiem oraz edukacją plastyczną. FRAGMENTY: POCAŁUNEK Słowa, które zwietrzały w piasek, trzeszczą między zębami drobne kryształy pomalowane w kolorowe wzorki, niepotrzebne jak pisanki w sierpniu. Weź w usta ten obcy język, posmakuj go swoim językiem. Język lgnie do języka, splatają się jak ślimaki wypełzłe ze skorup. Rozpuść złość tego obcego języka swoją śliną, rozetrzyj jego kurz na swoich kubkach smakowych. Nie bój się, ten obcy język wychodzi ci naprzeciw jak miecz, jak most. Przyjmij ten obcy język, lekko przytrzymaj go zębami jak sekretne wyznanie wiary. ZNIKANIE Znikanie jest ćwiczeniem wymagającym odwagi. Jest ćwiczeniem wymagającym powagi. Spróbujcie – a bądźcie przed sobą samymi boleśnie uczciwi – być tak, jakby nikt nigdy na was nie patrzył, jakbyście sami nigdy na nikogo nie patrzyli. Niczyje spojrzenie biegnie, wplątuje się w taniec cieni, na drodze, która jest samym poboczem, podmokłym rowem, upalnym popołudniem po brzegi wypełnionym duszącym zapachem rumianku. Drapieżny pejzaż pożera tego, kto jeszcze przed chwilą patrzył. Kto jeszcze przed chwilą kochał, kto jeszcze przed chwilą bał się stracić, kto jeszcze przed chwilą znikał. Linie perspektywy rozbiegają się z radosnym piskiem, nago wbiegają do rzeki, w której nic już nie jest dalsze ani bliższe. Ryby i światłem szkicowane ich portrety na wodzie są równie prawdziwe, równie urojone. Znikanie jest ćwiczeniem niezbędnym, sprawdzianem istnienia w nieistnieniu, nikomu nieprzynależną miłością wybuchająca niczyim śmiechem. ZDRZEMNĘŁAM SIĘ PO POŁUDNIU I ZARAZ OBUDZIŁAM Staram się ulepić z ciepła między prześcieradłem a kocem rękę, żeby odgarnąć włosy spadające na oczy. Te zapachy, te jaskrawe prześwity w zieleni za oknem – hodują drzewa, chwiejne postacie wędkarzy na moście. Niewyraźne głosy opowiadają kilka osób zbiegających po skarpie nad jezioro. Gdyby nie upał, poszłabym w przeciwną stronę – podziwiać rozłożone leniwie wzdłuż drogi, spłowiałe od słońca bruzdy zaoranej ziemi. Otyłe popołudnie głośno chrząka, wypluwa mnie i ukradkiem ogląda, co wypluło. PROSTE SZTUCZKI. CZASAMI MYŚLĘ, ŻE MAM ZA KRÓTKĄ PAMIĘĆ I NIEMAL ZAZDROSZCZĘ RODZINOM Z TRADYCJAMI W twoim wieku już nie żyłem od trzech lat – mówi do mnie dziadek. Pozostawał dla mnie zawsze nieznanym bohaterem godzin nudy i zimna Wszystkich Świętych. Ale tym razem chciałam go zapytać, czy po śmierci człowiek się wciąż się czegoś dowiaduje. Chwyciłam się nadziei, że umarli radzą sobie lepiej z bólem; znają nieuchronną stratę, więc nic nie planują. (Samotność jest dla nich, czym dla nas powietrze: mimowolnym pokarmem oddechu). Ale wyszło mi naiwnie dziecięce: Co mam z sobą zrobić? Do kogo się zwrócić? Dziadek pastuje buty, zakłada czystą koszulę, gra na harmonii, chociaż na harmonii grał mi jakiś jego dużo młodszy, daleki kuzyn. – Spaceruję teraz w wielkim akwarium, kolorowe liście przesłonięte są tu srebrem, a każda ścieżka prowadzi do jednej z przezroczystych ścian. A u was tam zimno? – Jak to w listopadzie. I tłok na cmentarzu, śmierdzi naftaliną. – Nigdy nie lubiłem cmentarzy, lubiłem się bawić. Czy ktoś, kto tak tańczy, wygląda na dziadka?