Dziejsza Francja - Polska Fundacja im. Roberta Schumana

Transkrypt

Dziejsza Francja - Polska Fundacja im. Roberta Schumana
Francuskojęzyczne kraje
Europy
5. seminarium
koordynator: Joanna Różycka-Thiriet
17 listopada 2010 roku
[email protected]
Gościem kolejnego seminarium był prof. Ryszard Żelichowski z Instytutu Studiów
Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Naszym temat była Belgia i jej ewentualny rozpad,
w świetle problemów z utworzeniem rządu i rosnących animozji między mieszkańcami.
Profesor zaznaczył, że konflikt Flandrii i Walonii, dwóch części Belgii, nie jest nowy. Tli się
już 700 lat. 11 lipca 1302 roku narodziła się flamandzka świadomość narodowa Tego dnia odbyła
się bitwa pod Kortrijk, tzw. bitwa złotych ostróg, w której zbieranina flamandzkich sił
powstańczych wygrała z doborowym francuskim rycerstwem.
Po upadku Napoleona, w 1815 roku
powstaje
Zjednoczone
Królestwo
Niderlandów, którego królem jest
Willem I z dynastii orańskiej, Niemiec.
Ta unia belgijsko-holenderska nie trwa
długo z kilku powodów. Po pierwsze,
Belgowie to katolicy, mieszkańcy
Niderlandów to protestanci. Wbrew
umowie parlament zebrał się tylko raz w
Brukseli, z korzyścią dla Hagi. Król
Willem I chciał, żeby w kraju mówiło się
po niderlandzku, tymczasem flamandzka
elita
(nie
mówiąc
o
samych
francuskojęzycznych Walonach) była
pod wpływem języka francuskiego,
traktując niderlandzki jako język niższych warstw społecznych. Wojsko było niderlandzkie,
większość ministrów też.
W efekcie w 1830 roku dochodzi do buntu Belgów przeciwko królowi. 4 października tego roku
Belgia ogłasza niepodległość. Nie chce więcej orańczyka na tronie. Wybór pada początkowo na
francuskiego księcia de Nemours, syna francuskiego władcy Ludwika Filipa, ale ostatecznie na
tronie zasiada Leopold I z dynastii Sachsen-Couburg. Tymczasem Willem nie zgadza się
z rozpadem kraju. Uznaje Belgię dopiero w 1939 roku, po podpisaniu traktatu pokojowego
w Londynie. W pewnym sensie Belgia zawdzięcza niepodległość powstaniu listopadowemu. Z jego
powodu car nie mógł pomóc w pacyfikacji Belgii.
Rolą Leopolda I było zabieganie na arenie międzynarodowej o uznanie tzw. „faktu
belgijskiego”, czyli powstania nowego państwa. Natomiast kolejny król Leopold II to najbardziej
charakterystyczny, jeśli chodzi o wygląd, władca tego kraju – z długą brodą. Wyszukał sobie
w Afryce kolonię – Kongo, gdzie eksploatowano kauczuk potrzebny w przemyśle wojennym. Była
to jego prywatna kolonia. W 1905 roku belgijski parlament zbadał nieludzkie traktowanie w Kongu
i rezultacie król musiał zrzec się posiadłości na korzyść państwa belgijskiego (1908).
Jego następca, Albert I pozytywnie zapisał się w historii. Jego rządy co prawda przypadały na
I wojnę światową, ale mimo ataku Niemców na Belgię, nie opuścił kraju. W belgijskim Yprès użyto
po raz pierwszy gazów bojowych. Miasto zresztą zostało zniszczone. I wojna bardzo poróżniła
Flamandów i Walonów. Niemcy napuszczali na siebie oba narody. Flamandowie oskarżali
Walonów o to, że flamandzcy żołnierze nie rozumieją komend wydawanych po francusku przez
oficerów. Bowiem prości ludzie nie znali francuskiego.
Za panowania Leopolda III Niemcy ponownie napadają na Belgię. Król, podobnie jak jego
ojciec, nie chce wyjeżdżać z kraju (jak uczynili to inni europejscy władcy). W efekcie zaczyna
kolaborować, co Belgowie mają mu za złe po wojnie. W dodatku wdowiec Leopold ponownie się
ożenił z Lilianą Baels bez zgody parlamentu. Ostatecznie w 1951 roku abdykuje na rzecz syna
Baldwina (Baudouin). Ale ten nie ma dzieci, w związku z czym w 1993 roku korona trafia do jego
młodszego brata Alberta II.
Belgia to 10 mln mieszkańców i 3 języki
urzędowe – francuski, niderlandzki i niemiecki.
Decentralizacja kraju jest daleko posunięta.
Państwo jest federacją złożoną z 3 regionów
(Brukseli, Walonii i Flandrii) oraz 3 wspólnot
opartych na językach. Najmniejsza jest wspólnota
niemieckojęzyczna, która obejmuje ok. 74 000
mieszkańców. Niderlandzki jest językiem ok. 7
mln. Wszystkie te jednostki mają swoje rządy i
parlamenty. Ponieważ region Flandrii połączył się z
wspólnotą języka niderlandzkiego Belgia ma
łącznie 6 rządów i parlamentów (w tym federalne).
Lokalne parlamenty nazywane są radami. Sam
parlament federalny jest dwuizbowy – składa się z Senatu i Izby Reprezentantów.
W 1961 wytyczono w Belgii granicę językową. We Flandrii i Walonii znajduje się po
5 prowincji. Symbolem Flandrii jest stojący lew, a Walonii kogut, który w odróżnieniu od koguta
francuskiego ma uniesioną jedną nogę. Symbolem Regionu Stołecznego Brukseli jest kwiat irysu.
Od 2004 roku Belgia ma problem z tworzeniem i utrzymaniem kolejnych gabinetów. Jakie są
przyczyny? Są złożone, po części finansowe, podatkowe. Aktualnie bogatsza Flandria nie chce
utrzymywać biedniejszej Walonii. Walonia znajduje się teraz w postindustrialnym dołku – po
upadku przemysłu ciężkiego, zamknięciu kopalń. Jednym z problemów jest też BHV –
dwujęzyczny okręg wyborczy składający się z dwujęzycznej Brukseli i pewnych okolicznych gmin
niderlandzkojęzycznych. Francuskojęzyczni mieszkańców mogą głosować w wyborach na
brukselskie partie. Tymczasem Flamandowie mieszkający w Walonii takich praw już nie mają. To
jedyny tego typu okręg wyborczy, a ta dziwna sytuacja stała się punktem zapalnym. Belgijski
trybunał nakazał to zmienić, pod groźbą nieważności kolejnych wyborów, do 2011 roku. Ale
ponieważ
w Belgii ostatnie wybory były przedterminowe, rozwiązanie tej kwestii odwleka się w czasie.
Warto pamiętać, że oprócz tego w 29 gminach większościom językowym (np. Walonom we
Flandrii) przysługują pewne ułatwienia językowe.
Co dalej z Belgią? Może dojść do podziału BHV. Może dojść także do rozpadu kraju. W 2007
roku w parlamencie federalnym był już projekt rezolucji o rozwiązaniu państwa. Co po rozpadzie
stałoby się z Brukselą? Można sobie wyobrazić, że istniałaby jako państwo-miasto, jak
Waszyngton. Można też powiększyć jej terytorium o prowincji Brabancji, co poprawiłoby warunki
jej funkcjonowania.
Ostatnie wybory wygrał Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA), flamandzka partia republikańska,
opowiadająca się za konfederalizacją Belgii. Koncepcja ta zakłada, że federację rozbito by na 2 czy
3 państwa. Ugrupowanie to zyskało na popularności kosztem Vlaams Balang (Interes Flamandzki),
flamandzkiej partii skrajnie prawicowej. W Belgii nie istnieją partie ogólnonarodowe.
Większość społeczeństwa nadal jest przeciwna podziałowi kraju, ale sytuacja ewoluuje.
Zdaniem prof. Żelichowskiego rozpad jest nieuchronny, ponieważ Flandria i Walonia są od siebie
już bardzo daleko. Unia Europejska nie wypowiada się na temat ewentualnego końca Belgii.
Partnerem seminariów jest Fundacja Roberta Schumana w Paryżu.
2