Inauguracja roku akademickiego 2001/2002

Transkrypt

Inauguracja roku akademickiego 2001/2002
Inauguracja roku akademickiego 2001/2002
Goście i gospodarze uroczystej inauguracji
na schodach nowej siedziby Uniwersytetu Opolskiego.
©
w » * I Bank Zachodni WBK
Otwórz bezpłatne konto studenckie
z dostępem przez internet
SmDStfCl!
Zapraszamy do Oddziałów Regionu Opole:
i
ff r n
t a
iw
,
o f«
*
<
I*
1i *0,4 * 00 i “0
*8
o*.
N a.
N
ÍS
»
y
o 1
i ? itftJ
* łs.
•i
Nie jesteś jeszcze studentem? Pytaj o
Ą
Brzeg 1 ul.Powstańców Śląskich 6 tel. 4162847
Brzeg 2 ul.Długa 43 tel. 4169021
Głubczyce ul. Powstańców 4 tel. 4852250
Głuchołazy ul.Skłodowskiej-Curie 22 tel. 4391812
Kędzierzyn-Koźle ul.Żeromskiego 5 tel. 4822835
Kluczbork Rynek 16 tel. 4182401
Namysłów ul.Dubois 5 tel. 4105301
Niemodlin ul.Boh. Powstań Śląskich 34 tel. 4606424
Opole 1 ul.Ozimska 6 tel. 4516800
Opole 2 ul.1-go Maja 1 tel. 4536671
Opole 3 ul.Spychalskiego 4 tel. 4575881
Opole 4 ul.Minorytów 1 tel. 4539281
Paczków Rynek 11 tel. 4316555
Prudnik ul.Piastowska 18 tel. 4362055
Strzelce Opolskie ul.Zamkowa 1 tel. 4614331
Biuro Regionu Opole BZWBK S.A. ul.Ozimska 6 tel. 4511
Ponadto oferujemy usługi bezpłatne i na preferencyjnych warunkach:
► bezpłatna wypłata gotówki z bankomatów BZWBK SA kartami: BZWBK SA
Maestro, BZWBK SA VISA Electron, Euro<26 BZWBK SA Maestro,
► bezpłatne wydanie pierwszej karty BZWBK SA Maestro lub karty BZWBK SA
VISA Electron,
► bezpłatne wydanie duplikatów k a rt: BZWBK SA Maestro, BZWBK SA VISA
Electron, BZWBK SA VISA Classic, Euro<26 BZWBK SA Maestro,
► bezpłatna realizacja zleceń stałych z Konta osobistego na rachunek w Oddziale
BZWBK SA
► bezpłatna realizacja przelewu na rachunek prowadzony w Oddziale BZWBK SA,
► bezpłatne usługi internet/wap, sms oraz telefon
► niższa prowizja za przyznanie kredytu gotówkowego - po 6 miesiącach
posiadania konta osobistego prowizja wynosi 1%,
► niższa prowizja za przyznanie kredytu ratalnego - po 6 miesiącach posiadania
konta osobistego prowizja wynosi 1%,
► po 6 miesiącach posiadania konta osobistego możliwość zmniejszenia wpłaty
własnej do 0% przy kredycie BZWBK AUTO na zakup nowego samochodu.
Konto24.
Bank NON ST<
W październiku konkurs z n agrodam i! Do wygrania: komputer osobisty; 3 rowery górskie; 20 zestawów SIMPLUS;
100 toreb sportowych z logo Banku Zachodniego WBK S.A.;
200 plecaków z logo Banku Zachodniego WBK S.A.; 200 koszulek sportowych z logo Banku Zachodniego WBK S.A.
3
pażdziemik-listopad2001
W tym numerze „Indeksu"
Kronika Uniwersytecka......................................................................... 4
Posiedzenia Senatu UO ..........................................................................8
Mister Architektury...............................................................................14
Nasi senatorowie....................................................................................15
Jesteśmy świadkami opolskiego cudu” ............................................ 16
Małe wielkie ż ycie................................................................................. 19
Resocjalizacja w modzie.......................................................................22
Katedra na starcie ..................................................................................23
Jubileusze 70-lecia .................................................................................24
Jubilat zerkał z portretu.......................................................................25
Nowa toga dla m agistra....................................................................... 25
Wylosowałam średniowiecze...............................................................26
Uniwersytet w pigułce......................................................................... 29
Z redakcyjnej poczty.............................................................................29
Jeszcze bardziej skomplikowana była odbudowa kaplicy Nie poszliśmy na łatwiznę...................................................................30
św. Wojciecha, która stała na grożącej obsunięciem skarpie. Droga do Collegium Maius Uniwersytetu Opolskiego..................31
Kaplica miała popękane od sufitu po fundament wszystkie „Górka” pełna tajemnic .......................................................................36
ściany. Rysy były częstokroć szerokości dłoni. Umacniając Kitlitz osiadł w O polu..........................................................................37
skarpę trzeba było - jak to zrobiono pod wieżą rektorską - Cytaty z importu .................................................................................. 39
pod ciśnieniem wlać tony zaprawy cementowej, a później Podziękowania z Pragi..........................................................................40
sklamrować popękane mury kaplicy. Tę ciężką wieloletnią Mecenas Hendrik Foth.........................................................................41
pracę mamy już za sobą. Uniwersytet Opolski będzie miał Uniwersytety europejskie (4 )...............................................................44
główny gmach, który otrzyma nazwę Collegium Maius, jeden Studia w cieniu palm .............................................................................45
z najpiękniejszych budynków tego typu w kraju. Budynek Bliżej W ilna............................................................................................ 46
ten będzie jednym z dowodów siły, znaczenia i prężności 50 lat opolskiej rusycystyki ................................................................. 47
uczelni. Będzie ozdobą miasta i regionu.
Opolskie literaturoznawstwo rusycystyczne....................................49
Historię remontu i przebudowy zabytkowego klaszto­ Uniwersytet w trybach p rasy.............................................................. 51
ru o. Dominikanów - przyszłego gmachu UO - przypo­ O Teatrze Leniwego W idza.................................................................53
Prosimy o zdjęcia.................................................................................. 55
mina rektor UO prof. Stanisław S. Nicieja na str. 31
Kartka z kalendarza: 10 marca 1988 ro k u ........................................55
Niezwykle cenny dar mecenasa Hendrika Fotha, właści­ Nasi studenci - jurorami polskiej edycji
ciela renomowanej kancelarii adwokackiej w Dusseldorfie - Nagrody Literackiej Goncourt ...........................................................56
w postaci 200 tysięcy DEM oraz znakomitego obrazu jego Krzysztof Koehler w Opolu................................................................57
brata Detleva Fotha pt. „Połów” dla Uniwersytetu Opolskie­ Opolczyk, jakiego nie znam y.............................................................. 58
go - prasa opolska odnotowała jako bardzo ważne wydarze­ Nowości wydawnicze.......................................................................... 59
nie, traktując je jednocześnie jako swoistą sensację dnia.
Uchronić przed „arizoną” ...................................................................61
O hojnych darczyńcach UO czytaj na str. 41
Nagroda prezesa RM dla opolskiego chem ika.................................62
Jedna z dziesięciu.................................................................................. 62
Do wszystkich nabierał uprzedzeń. Konfliktów przyby­
Nowy przewodniczący samorządu studenckiego............................63
wało. I kompleksów też. (...) W szkole też był skłócony ze
X Międzynarodowa Interdyscyplinarna Konferencja..................... 63
wszystkimi. Ściągnąłem go do Opola, żeby mu pomóc. Żeby
Wspominki gnieźnieńskie.................................................................... 64
coś dla niego zrobić. To był w sumie dobry chłopak. Rodzin­
Z folklorem do Gdańska..................................................................... 65
ny. Kupował mojej żonie prezenty. Do wielu rzeczy miał
Plastycy doświadczają sacrum ............................................................ 65
smykałkę. Był bardzo zdolny. Załatwiłem mu szkołę wieczo­
Z prac studentów Instytutu Sztuki U O ............................................ 67
rową. Ale miał tak duże zaległości, że szybko załamał się
Percepcja czy recepcja nauki? ............................................................. 67
i zrezygnował. A chciał coś zrobić. Aula - to było dla niego
Głowy Opolskie - Dorota Simonides............................................... 68
coś wyjątkowego. Tu wręczano nagrody, indeksy. Tu były
Trzecie tysiąclecie (10).......................................................................... 69
wielkie spotkania ludzi wykształconych. On się w tym świę­
cie nie mieścił. Wzrastała w nim zawiść. Buntował się. On Ta trzecia................................................................................................ 70
wiedział, że nigdy do tego nie dorośnie. I dlatego chyba po­ Ma być jak w dom u..............................................................................70
Studia z BGŻ S.A................................................................................... 71
stanowił zniszczyć tę aulę.
Wyobrażenia o średniowieczu są ciągle bardzo stereotypo­
we. Postrzega się je jako epokę zacofania, ciemnoty, braku po­
stępu. Trzeba od razu powiedzieć, że na takiej ocenie zaważy­
ło odrodzenie, które bardzo negatywnie postrzegało średnio­
wiecze. W odrodzeniu odcięto się od średniowiecza, a zafascy­
nowano się starożytnością. Tę złą opinię o średniowieczu po­
wtarzało za renesansem oświecenie. W Polsce jeszcze 50 lat po
wojnie o średniowieczu pisało się negatywnie, zdawkowo
i ogólnikowo, gdy chodzi np. o problematykę kościelną, to
mówiło się o niej wyłącznie w kategoriach gospodarczych.
Tak broni średniowiecza zafascynowana tą epoką dr
hab. Anna Pobóg-Lenartowicz w tekście pt. „Wylosowa­
łam średniowiecze” - str. 26
Tak o swoim bracie Jerzym opowiadał Ryszard Kowal­
czyk Jerzemu Abroziewiczowi i Tadeuszowi Zakrzewskie­
mu, autorom reportażu pt. „W stronę prawdy”, którego
fragmenty zamieszczamy na str. 51
Rusycystyka na równi z innymi dyscyplinami humanistycz­
nymi dzieliła dole i niedole rzeczywistości ideowo-kulturowej
i w latach 1945-1989 nie uległa w stopniu większym niż np. po­
lonistyka, historia, socjologia, nie mówiąc już o politologii czy
naukach prawnych, indoktrynacji. Nasza opolska rusycystyka
umiała w owych czasach zachować zarówno w dydaktyce, jak
i w badaniach naukowych swoją niezależność, obiektywizm,
„krnąbrność” nawet, jednym słowem - swój styl.
O 50-leciu opolskiej rusycystyki czytaj na str. 47
Wydawca: Uniwersytet Opolski, ul. Oleska 48, Opole,
gmach główny UO, pok. 194, tel. 454-58-41 w. 2406
Zespół redakcyjny:
Barbara Stankiewicz-Buchowska (red. naczelna),
Beata Zaremba-Lekki.
Zdjęcia: Jerzy Mokrzycki
Skład: Dariusz Olczyk, 0-402 876121.
Druk Drukarnia św. Krzyża,
e-mail:
[email protected]
Internet: www.indeks.uni.opole.pl
Zdjęcie na okładce: Tadeusz Parcej
4
INDEKS nr5-6 (27-28)
Kronika Uniwersytecka
4 - 1 0 czerwca. Rektor UO prof.
Stanisław S. Nicieja - na zaproszenie
prof. Henryka Ratajczaka - przeby­
wał w Polskiej Stacji PAN w Paryżu
z cyklem wykładów.
7 czerwca. W Bibliotece Instytu­
tu Ekumenizmu i Badań nad Inte­
gracją odbyła się uroczysta inaugura­
cja pracy Centrum Dokumentacji
Europejskiej. Gospodarzami uro­
czystości byli marszałek wojewódz­
twa opolskiego Stanisław Jałowiecki
oraz rektor U O prof. Stanisław S.
Nicieja.
18 czerwca. Prorektor U O prof.
Józef Musielok wziął udział w spo­
tkaniu prorektorów w ramach UPI
(Uniwersyteckie Porozumienie In­
formatyczne) w Warszawie.
19 czerwca. Rektor UO oraz
prorektorzy przyjęli w Villa Acadé­
mica przebywającą w Opolu delega­
cję landu Szlezwik-Holsztyn.
21 czerwca. Prezes Rady Mini­
strów Jerzy Buzek powołał prof.
Stanisława S. Nicieję, rektora UO
w skład Rady Ochrony Pamięci
W alk i Męczeństwa, której prze­
wodniczącym jest prof. Władysław
Bartoszewski.
Prorektor UO prof. Józef Musie­
lok wziął udział w posiedzeniu Rady
Głównej Szkolnictwa Wyższego
w Warszawie.
22 czerwca. Gościem UO był
rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego
W Polskiej Stacji PAN w Paryżu, czerwiec 2 0 01 r. Od lewej: dyrektor PAN
w Paryżu prof. Henryk Ratajczak (na pierwszym planie jego żona); konsul RP
w Paryżu Jerzy Kaczmarek z żoną, rektor UO prof. Stanisław S. Nicieja, prof.
Karol Modzelewski z żoną.
prof. Franciszek Ziejka, który w to­
warzystwie rektora U O prof. Stani­
sława S. Nicieji zwiedził remonto­
wany klasztor dominikański - przy­
szłą siedzibę UO, a także Wydział
Teologiczny UO, lapidarium w Pępicach oraz Zamek Piastów Śląskich
w Brzegu.
Tego samego dnia rektor UJ prof.
Franciszek Ziejka był gościem w sa­
lonie prof. Dudka we Wrocławiu
z referatem pt. „W kręgu Panoramy
Racławickiej”. Trwające pięć godzin
Polska Stacja PAN w Paryżu. Prof. Henryk Ratajczak i prof. Stanisław S.
Nicieja.
spotkanie prowadził rektor UO
prof. Stanisław S. Nicieja.
22-24 czerwca. Prorektor UO
prof. Józef Musielok wziął udział
w Kongresie Societas Humboldtiana
Polonorum we Wrocławiu.
25 czerwca. Z w izytą w Uniwer­
sytecie Opolskim przebywał dr Ru­
dolf Baer, radca stanu w rządzie Ba­
warii, odpowiedzialny za współpra­
cę z krajami Europy Wschodniej.
Rektor UO prof. Stanisław S. N i­
cieja spotkał się z posłem Kazimie­
rzem Szczygielskim.
27 czerwca. Z w izytą w Uniwer­
sytecie Opolskim gościł ambasador
Królestwa Niderlandów Justus de
Visser.
29 czerwca. Rektor UO prof. Sta­
nisław S. Nicieja na konferencji na­
ukowej poświęconej 60-tej rocznicy
mordu profesorów lwowskich, która
odbyła się w Uniwersytecie W ro­
cławskim, wygłosił referat na temat
znaczenia Lwowa w nauce polskiej.
29-30 czerwca. W Kamieniu Ślą­
skim odbyła się X Międzynarodowa
Interdyscyplinarna Konferencja „Ja­
kość kształcenia - Kompetencje na­
uczyciela”, zorganizowana przez In­
stytut Nauk Pedagogicznych i Insty­
tut Chemii UO (o konferencji czytaj
na str. 63)
5
pażdziemik-listopad2001
30 czerwca - 2 lipca. Rektor UO
prof. Stanisław S. Nicieja wraz
z prorektorem ds. nauki i współpra­
cy z zagranicą prof. Józefem Musielokiem przebywali w Düsseldorfie
na zaproszenie mec. Hendrika Fotha, który podczas pobytu w Opolu
w yraził gotowość sponsorowania re­
montu kaplicy św. Wojciecha (wię­
cej - na str. 41).
3 lipca. Prorektor prof. Leszek
Kuberski uczestniczył w Warszawie
w konferencji „Szkoły wyższe w o­
bec wyzwań integracji europejskiej”
zorganizowanej przez Sejmową Ko­
misję Edukacji Nauki i Młodzieży
oraz Biuro Studiów i Ekspertyz
Kancelarii Sejmu.
3-4 lipca. W Uniwersytecie
Opolskim przebywała delegacja
z Indiana State University - w trak­
cie w izyty podpisano umowę
o współpracy między naszymi uczelmami.
9 lipca. Prorektor UO prof. Jó ­
zef M usielok spotkał się z wicem ar­
szałkiem województwa opolskiego
Andrzejem Rybarczykiem . Dysku-
towano o przyszłości Centrum Do­
kumentacji Europejskiej w Opolu.
11 lipca. Prorektor UO prof. Jó­
zef Musielok wziął udział w posie­
dzeniu Rady Głównej Szkolnictwa
Wyższego. Prorektor UO prof. Le­
szek Kuberski reprezentował UO na
spotkaniu zorganizowanym przez
MEN, poświęconym problemom
polskiej nauki. Spotkanie z udziałem
premiera Jerzego Buzka i ministra
Edmunda Wittbrodta odbyło się
w gmachu Sejmu.
Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Franciszek Ziejka i rektor UO prof.
Stanisław S. Nicieja w trakcie w izyty w przyszłej siedzibie UO - rem ontow a­
nym klasztorze Dominikanów. 22 czerwca 2001 r.
Poniżej: we wrocławskim salonie
prof. Dudka. Od lewej: rektor UO
prof. Stanisław S. Nicieja, rektor UJ
prof. Franciszek Ziejka, prof. Józef
Dudek, rektor U W r prof. Romuald
Gelles.
23 lipca. Rektor U O prof. Stani­
sław S. Nicieja spotkał się z nowym
przewodniczącym Rady Miasta
Opola Piotrem Synowcem oraz dy­
rektorką Banku Pekao SA Małgo­
rzatą Miszkiewicz.
24 lipca. Rektor U O prof. Stani­
sław S. Nicieja spotkał się z marszał­
kiem województwa opolskiego dr.
Stanisławem Jałowieckim. Omówio­
no sprawy przejęcia przez Uniwer­
sytet Opolski budynku na Opolskim
Akropolu - tzw. sierocińca Porscha.
25 lipca. Podpisano porozumie­
nie pomiędzy Komendą Wojewódz­
ką Policji w Opolu - reprezentowa­
ną przez mł. insp. Dariusza Biela a Uniwersytetem Opolskim, doty­
czące współdziałania na rzecz popra­
w y stanu bezpieczeństwa społeczne­
go na Opolszczyźnie. Umowę ze
strony naszej uczelni podpisał rektor
UO prof. Stanisław S. Nicieja,
w uroczystości uczestniczył także
prorektor ds. dydaktyki i studentów
prof. Leszek Kuberski.
26 lipca. Obradowała Uczelniana
Komisja Rekrutacyjna (o wynikach te­
gorocznej rekrutacji czytaj na str. 22)
15 i 23 sierpnia. Prorektor UO
prof. Krystyna Borecka wraz z wła­
dzami
administracyjnymi
UO
uczestniczyła w spotkaniach z biz­
nesmenami - dotyczyły one przy­
szłości naszego obiektu w Dąbrowie
Niemodlińskiej.
25 sierpnia. Rektor UO prof.
Stanisław S. Nicieja spotkał się
w Głuchołazach z prof. Karolem
Modzelewskim i prof. Henrykiem
Ratajczakiem, dyrektorem Polskiej
Stacji Naukowej PAN w Paryżu.
29 sierpnia - 2 września. Rektor
UO prof. Stanisław S. Nicieja
uczestniczył w wyjeździe rektorów
uczelni polskich do Watykanu.
Wspólnie z innymi członkami
KRASP uczestniczył w audiencji
u Ojca Świętego Jana Pawła II
w Castel Gandolfo, wziął także
udział w uroczystej światowej pre-
6
INDEKS nr5-6 (27-28)
■
Audiencja u papieża Jana Pawła II
mierze filmu Jerzego Kawalerowicza
pt. „Quo vadis”, która odbyła się
w auli Pawła VI w Watykanie.
W premierze wzięło udział 6 tysięcy
widzów.
3 września. Rektor UO prof. Sta­
nisław S. Nicieja oraz prorektor
prof. Leszek Kuberski uczestniczyli
w wojewódzkiej inauguracji roku
szkolnego 2001/2002. Uroczystość
odbyła się w Liceum Ogólnokształ­
cącym w Namysłowie.
3 września. Prorektor UO prof.
Józef
Musielok
wziął
udział
w otwarciu kursu językowego dla
cudzoziemców,
zorganizowanego
W UO gościł ambasador Królestwa Niderlandów Ju stus de Visser z małżonką. 2 7 czerwca 2001 r.
przez dr Marzenę Makuchowską
z Instytutu Filologii Polskiej UO.
4 września. Rektor UO prof. Sta­
nisław S. Nicieja spotkał się z dyrek­
torem Kredyt Banku - Oddział
w Opolu, Jerzym Machem. Kredyt
Bank podarował Uniwersytetowi
Opolskiemu obraz Edwarda Szcza­
Rektor UO prof. Stanisław S. Nicieja na konferencji
„W 6 0 . rocznicę mordu profesorów lwowskich".
7
pażdziemik-listopad2001
powa pt. „Sankt Adalbert Hospital
1908 r.”
Tego samego dnia rektor UO
prof. Stanisław S. Nicieja uczestni­
czył w otwarciu w III LO w ystawy
poświęconej życiu i działalności kar­
dynała Stefana Wyszyńskiego.
6 września. Prorektor UO prof.
Józef Musielok wziął udział w posie­
dzeniu sekcji uniwersyteckiej RGSW
w Warszawie.
7 września. Rektor UO prof. Sta­
nisław S. Nicieja uczestniczył
w święcie energetyków w Elektrow­
ni Opole.
8 września. Rektor U O prof. Sta­
nisław S. Nicieja otworzył wystawę
prof. Hansa Somera z Uniwersytetu
w Bielefeld - w Zamku Piastów Ślą­
skich w Brzegu. Tego samego dnia
spotkał się z dyrektor Opery Śląskiej
we Wrocławiu, Ewą Michnik.
13 września. Rektor U O prof.
Stanisław S. Nicieja udzielił w yw ia­
du dla Radia Plus, spotkał się też
z dyrektorem Energobudowy Jac­
kiem Susło (spotkanie dotyczyło bu­
dowy akademika „Niechcic”) oraz
uczestniczył w otwarciu w ystawy
Beaty Wewiórki i Edwarda Szczapo­
wa w BWA.
14 września. Rektor UO prof.
Stanisław S. Nicieja uczestniczył
w spotkaniu w Domu Kultury
w Wołczynie.
15 września. Rektor UO prof.
Stanisław S. Nicieja uczestniczył
w uroczystości wręczania dyplo­
mów absolwentom Wydziału Przyrodniczo-Technicznego oraz w spo­
tkaniu ze studentami I roku studiów
zaocznych (czytaj - str. 25).
Prorektor U O prof. Józef Musie­
lok wziął udział w posiedzeniu pro­
rektorów dotyczącym realizacji Pią­
tego Ramowego Programu oraz
w spotkaniu z sekretarzem KBN
Krzysztofem Frąckowiakiem.
17 września. Rektor U O prof.
Stanisław S. N icieja uczestniczył
w spotkaniu z młodzieżą klas m a­
turalnych w Domu K ultury
w Głogówku.
18 września. W Uniwersytecie
Opolskim odbyła się konferencja pt.
„Dialog w literaturach i językach
słowiańskim” zorganizowana z oka­
zji jubileuszu 50-lecia opolskiej rusycystyki (str. 47).
Tego samego dnia w opolskim ki­
nie „Kraków” rektor UO prof. Sta­
nisław S. Nicieja wspólnie z Micha­
łem Bajorem, odtwórcą roli Nerona
w filmie „Quo vadis”, prowadzili
opolską premierę filmu Jerzego Ka­
walerowicza, w której uczestniczyły
środowiska artystyczne, polityczne
i naukowe Opola.
19 września. W remontowanym
gmachu dawnego klasztoru domini­
kańskiego odbyła się konferencja
prasowa dotycząca renowacji klasz­
toru.
Tego samego dnia rektor UO
prof. Stanisław S. Nicieja udzielił
wywiadu dla miesięcznika „Nauka
i Przyszłość”.
23 września. W wyborach parla­
mentarnych rektor UO prof. Stani-
Wziął również udział w konferencji
prasowej dla lubuskich mediów,
w której uczestniczyli rektor U ni­
wersytetu Wrocławskiego prof. Ro­
muald Gelles i rektor Uniwersytetu
Zielonogórskiego prof. Michał Kisielewicz.
W Villi Académica odbyła się
uroczystość jubileuszowa 70-lecia
prof. dra hab. Janusza Kroszela, zor­
ganizowana przez kierownictwo
Wydziału Ekonomicznego UO.
Władze U O reprezentowała prorek­
tor UO prof. Krystyna Borecka
(czytaj - str. 25)
Prorektor UO prof. Józef Musie­
lok wziął udział w posiedzeniu pro­
rektorów odpowiedzialnych za re­
alizację Uniwersyteckiego Porozu­
mienia Informatycznego.
Opolska premiera film u „Quo vadis", kino „Kraków". M ich ał Bajor w to ­
warzystwie prorektor UO prof. Krystyny Boreckiej i rektora UO prof. S tani­
sława S. Nicieji.
sław S. Nicieja został wybrany sena­
torem RP. Otrzymał 89 700 głosów.
26 września. Rektor UO prof.
Stanisław S. Nicieja, a także prorek­
tor UO prof. Jerzy Musielok i dzie­
kan Wydz. Przyrodniczo-Technicznego prof. Adam Latała spotkali się
z prof. Jerzym Dzikiem. Omawiano
sprawy wykopaliska w Krasiejowie,
a także projekt stworzenia tam - pod
patronatem Uniwersytetu Opolskie­
go - muzeum dinozaurów.
28 września. Rektor UO prof.
Stanisław S. Ncieja uczestniczył
w inauguracji najmłodszego polskie­
go uniwersytetu w Zielonej Górze.
1 października. Rektor UO prof.
Stanisław S. Nicieja i prorektor UO
prof. Józef Musielok wzięli udział
w inauguracji nowego roku akade­
mickiego w Politechnice Opolskiej.
4 października. Prorektor UO
prof. Józef Musielok wziął udział
w posiedzeniu sekcji uniwersyteckiej
Rady Głównej Szkolnictwa W yższe­
go w Warszawie.
9-10 października. W UO gości­
ła delegacja fundacji Unionsstiftung
z Saarbrücken - rozmowy dotyczyły
dalszej współpracy z UO, m.in. w y­
jazdów naszych studentów do landu
Saara w Niemczech.
8
INDEKS nr5-6 (27-28)
Posiedzenia Senatu UO
31 maja 2001 r.
* Członkowie Senatu pod prze­
wodnictwem prorektor prof. Krysty­
ny Boreckiej, dyrektora administra­
cyjnego mgra inż. Andrzeja Kimli
oraz wicedyrektora ds. inwestycji
mgra inż. Zdzisława Sworowskiego
wizytowali remontowany gmach przy
pl. Kopernika.
* Prorektor Józef Musielok poin­
formował zebranych członków Sena­
tu o wizycie delegacji z Indiana University (Pensylwania). Został zatwier­
dzony wstępny projekt umowy
o współpracy, która zostanie przed­
stawiona Senatowi. Rektor Musielok
poinformował również o zaplanowa­
nym na 7 czerwca br. otwarciu Cen­
trum Dokumentacji Europejskiej.
* Dziekan Wydziału Filologiczne­
go prof. dr hab. Stanisław Kochman
poprosił o zatwierdzenie wyniku kon­
kursu otwartego na stanowisko profe­
sora zwyczajnego nauk humanistycz­
nych w zakresie literaturoznawstwa
w Instytucie Filologii Polskiej.
Na konkurs swoją kandydaturę
zgłosił prof. dr hab. Piotr KOWAL­
SKI. Rada Wydziału Filologicznego
dla rozstrzygnięcia konkursu powoła­
ła komisję w składzie: prof. dr hab.
Stanisław Kochman (przewodniczą­
cy), prof. dr hab. Stanisław Gajda, dr
hab. Zenon Jasiński, prof. dr hab.
Zdzisław Piasecki, prof. dr hab. Jerzy
Pośpiech. Komisja konkursowa po za­
poznaniu się z osiągnięciami nauko­
wymi, dydaktycznymi i organizacyj­
nymi w pełni poparła wniosek o w y­
stąpienie do Ministra Edukacji Naro­
dowej w sprawie mianowania prof.
dra hab. Piotra Kowalskiego na stano­
wisko profesora zwyczajnego.
Prof. dr hab. Piotr Kowalski tytuł
profesora nauk humanistycznych uzy­
skał w 1999 r. Aktualnie zatrudniony
jest na stanowisku profesora nadzwy­
czajnego w Instytucie Filologii Pol­
skiej. Jest autorem 9 książek oraz oko­
ło 200 artykułów, z czego po uzyska­
niu tytułu naukowego opublikował 3
książki: Z wierzoczłekoupiory, w a m ­
p iry i inne bestie, T heatrum świata
całego, C hleb nasz pow szedni. O p ie­
cz yw ie w obrzędach, magii, literac­
kich obrazach i opiniach dietetyk ów .
Ocenę dorobku naukowego prof. Pio­
tra Kowalskiego sporządził prof. dr
hab. Jacek Kolbuszewski z Uniwersy­
tetu Wrocławskiego.
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem o mianowanie prof. dra hab.
Piotra Kowalskiego przez Ministra
Edukacji Narodowej na stanowisko
profesora zwyczajnego udział wzięło
37 członków Senatu. Wniosek popar­
ty został jednomyślnie.
* Dziekan Wydziału Przyrodniczo-Technicznego prof. dr hab. Adam
Latała poprosił o zatwierdzenie wyni­
ku konkursu otwartego na stanowi­
sko profesora zwyczajnego w zakresie
ochrony środowiska w Katedrze
Ochrony Powierzchni Ziemi.
Na konkurs swoją kandydaturę
zgłosiła prof. dr hab. Czesława ROSIK-DULEWSKA. Rada Wydziału
Przyrodniczo-Technicznego dla roz­
strzygnięcia konkursu powołała komi­
sję w składzie: prof. dr hab. Andrzej
Gawdzik (przewodniczący), prof. dr
hab. Adam Latała, dr hab. Zenon Ja­
siński prof. UO, prof. dr hab. Jerzy
Lis. Komisja konkursowa po zapo­
znaniu się z osiągnięciami naukowy­
mi, dydaktycznymi i organizacyjnymi
w pełni poparła wniosek o wystąpienie
do Ministra Edukacji Narodowej
w sprawie mianowania prof. dr hab.
Czesławy Rosik-Dulewskiej na stano­
wisko profesora zwyczajnego.
Prof. dr hab. Czesława Rosik-Dulewska tytuł profesora nauk rolni­
czych uzyskała w 1999 r. Aktualnie
zatrudniona jest na stanowisku profe­
sora nadzwyczajnego w Katedrze
Ochrony Powierzchni Ziemi Wydzia­
łu Przyrodniczo-Technicznego. Jest
autorką 110 publikacji (w tym 50 ory­
ginalnych prac badawczych, 6 pod­
ręczników i skryptów), z czego po
uzyskaniu tytułu naukowego opubli­
kowała 23.Ostatnie badania koncen­
trują się na pracach z zakresu charak­
terystyki odpadów energetycznych,
ich rekultywacji, problematyce zwią­
zanej z odzyskiwaniem energii ciepl­
nej wód zrzutowych z energetyki dla
potrzeb produkcji roślinnej. Prof. Ro­
sik-Dulewska jest promotorem trzech
sfinalizowanych przewodów doktor­
skich.
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem o mianowanie prof. dr hab.
Czesławy Rosik-Dulewskiej przez
Ministra Edukacji Narodowej na sta­
nowisko profesora zwyczajnego udział
wzięło 36 członków Senatu. Wniosek
poparty został zdecydowaną większo­
ścią głosów (34 głosy - za, 1 - przeciw,
1 osoba wstrzymała się od głosu).
* Dziekan Wydziału PrzyrodniczoTechnicznego prof. dr hab. Adam Lata­
ła poprosił o zatwierdzenie wyniku kon­
kursu otwartego na stanowisko profeso­
ra zwyczajnego nauk technicznych
w Katedrze Inżynierii Procesowej.
Na konkurs swoją kandydaturę
zgłosił prof. dr hab. inż. Leonid PETROW. Rada Wydziału Przyrodni­
czo-Technicznego dla rozstrzygnięcia
konkursu powołała komisję w skła­
dzie: prof. dr hab. Andrzej Gawdzik
(przewodniczący), prof. dr hab.
Adam Latała, dr hab. Zenon Jasiński
(prof. UO), prof. dr hab. Jerzy Lis,
prof. dr hab. Czesława Rosik-Dulewska. Komisja konkursowa po zapo­
znaniu się z osiągnięciami naukowy­
mi, dydaktycznymi i organizacyjnymi
w pełni poparła wniosek o wystąpie­
nie do Ministra Edukacji Narodowej
w sprawie mianowania prof. dra hab.
Leonida Petrowa na stanowisko pro­
fesora zwyczajnego.
Prof. dr hab. Leonid Petrow tytuł
profesora uzyskał w 1980 r. decyzją
Wyższej Komisji Kwalifikacyjnej
przy Radzie Ministrów ZSRR Od
roku 1986 zatrudniony jest na stano­
wisku profesora nadzwyczajnego
w Katedrze Inżynierii Procesowej
Wydziału Przyrodniczo-Techniczne­
go. Kandydat jest specjalistą w zakre­
sie korozji metali i korozji napręże­
niowej w inżynierii procesowej (autor
27 patentów, dwóch monografii i po­
nad 100 artykułów). Ocenę dorobku
naukowego kandydata sporządzili
prof. dr hab. inż. Andrzej Gawdzik
oraz prof. dr hab. inż. Józef Szarawa­
ra z Politechniki Śląskiej.
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem udział wzięło 37 członków Se­
natu. Wniosek poparty został jedno­
myślnie.
9
paździem ik-listopad2001
* Dziekan Wydziału HistorycznoPedagogicznego dr hab. Marek Masnyk (prof. UO) poprosił o zatwier­
dzenie wyniku konkursu otwartego
na stanowisko profesora zwyczajnego
nauk humanistycznych w Instytucie
Nauk Pedagogicznych.
Na konkurs swoją kandydaturę
zgłosiła prof. dr hab. Józefa BRĄGIEL. Rada Wydziału HistorycznoPedagogicznego dla rozstrzygnięcia
konkursu powołała komisję w skła­
dzie: dr hab. Marek Masnyk, prof.
UO (przewodniczący), dr hab. Ze­
non Jasiński (prof. UO), prof. dr hab.
Franciszek Marek, prof. dr hab. Sta­
nisław Gawlik, prof. dr hab. Ryszard
Kantor. Komisja konkursowa po za­
poznaniu się z osiągnięciami nauko­
wymi, dydaktycznymi i organizacyj­
nymi w pełni poparła wniosek o w y­
stąpienie do Ministra Edukacji Naro­
dowej w sprawie mianowania prof.
dr hab. Józefy Brągiel na stanowisko
profesora zwyczajnego.
Prof. dr hab. Józefa Brągiel tytuł
profesora uzyskała w 1998 r. Z opol­
ską uczelnią związana jest od roku
1974, ostatnio zatrudniona na stano­
wisku profesora nadzwyczajnego
w Instytucie Nauk Pedagogicznych
na Wydziale Historyczno-Pedago­
gicznym. Kandydatka swoje zaintere­
sowania badawcze koncentruje wo­
kół zagadnień związanych z proble­
matyką rodziny (zjawisko przemocy
w rodzinie i szkole, sytuacja dzieci
w rodzinach rozwiedzionych, peda­
gogika opiekuńcza). Prof. dr hab. Jó­
zefa Brągiel jest autorką ponad 100
publikacji, w tym 10 książek autor­
skich lub redagowanych. Jest promo­
torem 4 zakończonych przewodów
doktorskich. Trzy kolejne przewody
znajdują się w toku.
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem o mianowanie prof. dr hab.
Józefy Brągiel przez Ministra Edu­
kacji Narodowej na stanowisko pro­
fesora zwyczajnego udział wzięło 36
członków Senatu. Wniosek poparty
został większością głosów (33 głosy za, 3 osoby wstrzymały się od głosu).
* Dziekan Wydziału HistorycznoPedagogicznego dr hab. Marek Ma­
snyk (prof. UO) poprosił o zatwier­
dzenie wyniku konkursu otwartego
na stanowisko profesora nadzwyczaj­
nego nauk humanistycznych w zakre­
sie psychologii języka (psychologii
komunikacji, psycholingwistyki, psy­
chologii dyskursywnej).
Na konkurs swoją kandydaturę
zgłosił dr hab. Dariusz GALASIŃSKI. Rada Wydziału Historycz­
no-Pedagogicznego dla rozstrzy­
gnięcia konkursu powołała komisję
w składzie: dr hab. Marek Masnyk,
prof. U O (przewodniczący), prof. dr
hab. Wiesław Łukaszewski, prof. dr
hab. Dariusz Doliński, prof. dr hab.
Maciej Dymkowski. Komisja kon­
kursowa po zapoznaniu się z osią­
gnięciami naukowymi, dydaktycz­
nymi i organizacyjnymi w pełni po­
parła wniosek o wystąpienie do M i­
nistra Edukacji Narodowej w spra­
wie mianowania dra hab. Dariusza
Galasińskiego na stanowisko profe­
sora nadzwyczajnego.
Dr hab. Dariusz Galasiński stopień
naukowy doktora habilitowanego
uzyskał w 2000 r. decyzją Rady Na­
ukowej Instytutu Języka Polskiego
PAN w Krakowie. Kandydat w swo­
ich badaniach naukowych zajmuje się
problemami leżącymi w centrum za­
interesowań współczesnej psycholo­
gii: problemami komunikowania stra­
tegicznego. W yniki badań publikował
w międzynarodowych czasopismach,
m.in. w „Journal of Language and So­
cial Psychology”, „Discourse and So­
ciety”, „TEXT”, „Research on Lan­
guage and Social Interaction”. Od
1992 r. Dariusz Galasiński zatrudnio­
ny jest na University of Wolverhamp­
ton, przystąpienie do konkursu
otwartego na stanowisko profesora
nadzwyczajnego w Instytucie Psy­
chologii jest ofertą podjęcia pracy
w UO na pierwszym pełnym etacie.
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem o mianowanie dra hab. Da­
riusza Galasińskiego na stanowisko
profesora nadzwyczajnego udział
wzięło 37 członków Senatu. Wniosek
poparty został większością głosów (26
głosów - za, przeciw - 5, 6 osób
wstrzymało się od głosu).
* Dziekan Wydziału Teologiczne­
go ks. prof. dr hab. Helmut Sobeczko
poprosił o zatwierdzenie wyniku kon­
kursu otwartego na stanowisko profe­
sora nadzwyczajnego nauk teologicz­
nych w Katedrze Egzegezy Ksiąg Sta­
rego Testamentu. Na konkurs swoją
kandydaturę zgłosił ks. dr hab. Zdzi­
sław MAŁECKI. Rada Wydziału
Teologicznego dla rozstrzygnięcia
konkursu powołała komisję w skła­
dzie: ks. prof. dr hab. Helmut Sobecz­
ko (przewodniczący), o. prof. dr hab.
Sebastian Jasiński, ks. prof. dr hab. Ja­
nusz Czerski, ks. dr hab. Tadeusz Do­
la, prof. UO. Komisja konkursowa
po zapoznaniu się z osiągnięciami na­
ukowymi, dydaktycznymi i organiza­
cyjnymi w pełni poparła wniosek
0 mianowanie ks. dra hab. Zdzisława
Małeckiego na stanowisko profesora
nadzwyczajnego.
Ks. dr hab. Zdzisław Małecki sto­
pień naukowy doktora habilitowane­
go uzyskał w 1998 r. na Wydziale
Teologicznym Papieskiej Akademii
Teologicznej w Krakowie. Od czasu
ostatniego awansu naukowego opu­
blikował 17 artykułów naukowych
1 recenzji, czynnie uczestniczył w 10
konferencjach naukowych. Kandydat
w swoich badaniach naukowych zaj­
muje się problemem monoteizmu
u Deuteroizajasza (literaturą okresu
niewoli babilońskiej, literaturą doty­
czącą działalności proroków: Izajasza,
Jeremiasza i Ezechiela).
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem o mianowanie ks. dra hab.
Zdzisława Małeckiego na stanowisko
profesora nadzwyczajnego udział
wzięło 37 członków Senatu (Senat
UO liczy 51 osób). Wniosek poparto
większością głosów (36 głosów - za,
1 - przeciw).
* Prorektor ds. dydaktyki i stu­
dentów prof. Leszek Kuberski
przedstawił projekt uchwały Senatu
w sprawie zasad naboru na studia
w roku 2002/2003.
Przyjęcie uchwały jest konsekwen­
cją podpisania tzw. Porozumień Kra­
kowskich (dotyczących matur 2002).
W głosowaniu jawnym członkowie
Senatu jednomyślnie przyjęli zapropo­
nowany tekst uchwały (nr 10/19992002) dotyczący zasad naboru na stu­
dia w roku akademickim 2002/2003
(tekst uchwały stanowi załącznik do
protokołu).
* Przewodniczący Komisji Budże­
towej prof. Stanisław Dolata poin­
formował o zapoznaniu się Komisji ze
sprawozdaniem finansowym Uniwer­
sytetu Opolskiego za rok 2000. Ko­
misja zgłosiła do zatwierdzenia przed­
stawione Senatowi sprawozdanie fi­
nansowe, proponowany podział zy­
sku oraz plan finansowy na rok 2001.
10
Członkowie Komisji Budżetowej
po przeanalizowaniu sprawozdania
z wykonania budżetu w roku 2000
wnieśli o: zobowiązanie prorektora
ds. dydaktyki i studentów do prze­
prowadzenia analizy kosztów kształ­
cenia studentów oraz o podjęcie
działań racjonalizujących proces
kształcenia z punktu widzenia pono­
szonych kosztów; zobowiązanie pro­
rektora ds. nauki i współpracy z za­
granicą do przeprowadzenia analizy
kosztów działania Centrum Infor­
matycznego (w tym: kosztu utrzy­
mania Miejskiej Sieci Komputero­
wej); zwalnianie z opłat za studia za­
oczne jedynie w wyjątkowych sytu­
acjach losowych (przy czym zwol­
nienia te nie powinny dotyczyć
studentów lat pierwszych).
* Po zapoznaniu się ze sprawozda­
niem finansowym Uniwersytetu
Opolskiego za rok 2000, przedstawio­
nym przez kwestor UO mgr inż.
Marię Najdę, Senat podjął następują­
cą uchwałę:
Uchwała Nr 11/1999-2002
Senatu Uniwersytetu Opolskiego
podjęta w dniu 31 maja 2001 r.
Senat Uniwersytetu Opolskiego na
posiedzeniu w dniu 31 maja 2001 r.
w głosowaniu jawnym podjął nastę­
pujące uchwały:
1. Senat Uniwersytetu Opolskie­
go zatwierdza zbadane przez biegłego
rewidenta sprawozdanie finansowe
za rok obrotowy 2000, tj.:
- bilans sporządzony na dzień 31
grudnia 2000 r.,
- rachunek zysków i strat za rok
2000,
- sprawozdanie z przepływu środ­
ków pieniężnych za 2000 r.,
- informację dodatkową za 2000 r.
2. Senat Uniwersytetu Opolskiego
uchwala, że zysk netto uczelni za rok
obrotowy 2000 w kwocie 3.365.473,98
zł zostaje przekazany na:
- własny fundusz stypendialny
z przeznaczeniem na cele określone
w ustawie, ze szczególnym uwzględ­
nieniem stypendiów dla pracowni­
ków ubiegających się o tytuł naukowy
profesora - kwota w wysokości
350.000,- zł,
- fundusz zasadniczy z przezna­
czeniem na inwestycje - kwota w w y­
sokości 3.015.473,98 zł.
INDEKS nr5-6 (27-28)
Senat Uniwersytetu Opolskiego li­
czy 51 członków. W głosowaniu jaw­
nym wzięło udział 37 członków Sena­
tu uprawnionych do głosowania.
Uchwała przyjęta została jedno­
myślnie.
* Kwestor UO mgr inż. Maria
Najda przedstawiła najważniejsze za­
łożenia do planu przychodów i kosz­
tów działalności dydaktycznej, ba­
dawczej i funduszu pomocy material­
nej dla studentów na rok 2001.
Plan przychodów obejmuje: dota­
cję budżetową na rok 2001 oraz przy­
chody z tytułu odpłatności za studia
(w oparciu o zatwierdzone limity
przyjęć i przyjęte stawki czesnego),
a także inne przychody na poziomie
roku 2000 (skorygowane wskaźni­
kiem inflacji).
Plan kosztów obejmuje:
- koszty wynagrodzeń osobowych
(zwiększone o wskaźnik regulacji 7,6%),
- wypłatę nagród jubileuszowych
oraz odpraw emerytalnych,
- wypłatę honorariów i wynagro­
dzeń bezosobowych,
- pochodne od wynagrodzeń,
- zużycie materiałów,
- zakup usług,
- wypłatę stypendiów doktorskich
i habilitacyjnych,
- koszty amortyzacji,
- inne koszty (wg wykonania w r.
2000 z korektą inflacyjną).
* Prof. dr hab. Stanisław Dolata
przedstawił wnioski Komisji Budże­
towej odnośnie zagospodarowania
nadwyżki przychodów nad kosztami
w wysokości 546.000 zł. Zapropono­
wał rozdysponować ją następująco:
- uzupełnienie środków dla Biblio­
teki Gł. na zakup książek 37.000,
- remont instalacji wodno-kanali­
zacyjnej (pracownia Inst. Chemii)
40.000,
- remont sali gimnastycznej
50.000,
- remont instalacji wentylacyjnej
na Wydziale Ekonomicznym 20.000,
- dofinansowanie działalności
Duszpasterstwa Akademickiego 7.500.
Pozostała kwota nadwyżki przy­
chodów nad kosztami nie została roz­
dysponowana. Komisja Budżetowa
postanowiła przeznaczyć ją na potrze­
by pojawiające w trakcie roku.
Senat przychylił się do wniosku
Komisji Budżetowej, która postano­
wiła nie zapisywać w planie finanso­
wym kosztów konkursu na projekt
architektoniczny nowego gmachu bi­
blioteki. Należy kontynuować prace
przygotowawcze w tym zakresie (fi­
nansowanie - z bieżących środków
UO, bez ich zabezpieczenia w planie
finansowym).
W głosowaniu jawnym Senat
przyjął
większością
głosów
(dwie osoby wstrzymały się od głosu)
plan finansowy uczelni na rok 2001.
* Prorektor ds. dydaktyki i stu­
dentów prof. Leszek Kuberski przed­
stawił propozycję organizacji roku
akademickiego 2001/2002.
Dzień adaptacyjny dla studentów
I roku wyznaczony został na 28IX (pią­
tek). Uroczysta inauguracja odbędzie się
3 X (środa). Podobnie jak w roku bieżą­
cym semestr letni został wydłużony do
16 tygodni (w związku z przerwą w za­
jęciach dydaktycznych w okresie 29.042.05). Organizacja roku akademickiego
2001/2002 została zatwierdzona przez
Senat jednomyślnie.
* Prorektor prof. Józef Musielok
przedstawił prośbę dyrekcji Instytutu
Filologii
Wschodniosłowiańskiej
o uhonorowanie - z okazji przypada­
jącego 50-lecia opolskiej rusycystyki Medalem Uniwersytetu Opolskiego
szczególnie zasłużonych twórców te­
go kierunku studiów: prof. dr hab. Ja­
ninę Sałajczyk, mgr Eugenię Kuchar­
ską, prof. dra hab. Leona Komincza,
mgra Eugeniusza Brudkiewicza - pre­
zesa Stowarzyszenia Współpracy Pol­
ska-Wschód. Senat w głosowaniu
jawnym przychylił się do wniosku
dyrekcji Instytutu Filologii Wschod­
niosłowiańskiej.
* W związku z trwającymi stara­
niami władz uczelni o przejęcie nie
zagospodarowanego budynku po by­
łym szpitalu dziecięcym przy pl. Ko­
pernika Senat Uniwersytetu Opol­
skiego podjął następującą uchwałę:
Uchwała nr 12/1999-2002
Senatu Uniwersytetu Opolskiego
podjęta na posiedzeniu
w dniu 31 maja 2001 r.
Senat Uniwersytetu Opolskiego
działając zgodnie z § 20. pkt 9 Statu­
tu wyraża zgodę na przejęcie budyn­
ku, który po dokonaniu niezbędnego
remontu stanowić będzie siedzibę naj­
ważniejszych agend administracyj­
nych Uniwersytetu.
11
pażdziemik-listopad2001
Senat upoważnia rektora i władze
Uniwersytetu do prowadzenia roz­
mów, których celem będzie uszczegó­
łowienie warunków związanych
z przejęciem budynku. Uchwała Se­
natu przyjęta została w głosowaniu
jawnym jednomyślnie.
* Dziekan Wydziału Filologicz­
nego prof. Stanisław Kochman
przekazał członkom Senatu stano­
wisko
kolegium
dziekańskiego
w sprawie przeniesienia instytutów
W ydziału do budynku przy pl. Ko­
pernika. Kolegium dziekańskie pro­
pozycję przeniesienia traktuje jako
wyróżnienie, jednak w związku
z
niemożnością
zapewnienia
w szystkim instytutom odpowied­
nich warunków lokalowych kole­
gium wnosi o pozostawienie w bu­
dynku przy ul. Oleskiej 48 dziesię­
ciu jednostek Instytutu Filologii
Polskiej (katedr, zakładów i pra­
cowni: sale nr 209, 210, 211, 212,
213, 214, 216, 217, 220, 221, 222,
233, 235, 304).
W związku z brakiem wypracowa­
nego przez Komisję ds. Lokalowych
planu zagospodarowania pomieszczeń
przejmowanych przy pl. Kopernika
i opuszczanych przy ul. Oleskiej pro­
rektor prof. J. Musielok zdecydował
o odłożeniu w czasie decyzji Senatu
w tej kwestii.
* Dziekan Wydziału Teologicznego
ks. prof. Flelmut Sobeczko złożył w y­
jaśnienia odnośnie sprawy związanej
z osobą ks. dra Joachima
Gaidy, która pojawiła się
w mediach.
* Protokół z po­
przedniego posiedzenia
Senatu przyjęty został
bez zastrzeżeń.
Obradom przewod­
niczył prof. Józef Mu­
sielok.
Protokołowała:
Lucyna Kusyk
W trakcie wizyty
w UO delegacji
z Indiana University
(Pensylwania)
zatwierdzono wstępny
projekt umowy
o współpracy między
naszymi uczelniami.
28 czerwca 2001 r.
* Gościem Senatu był Andrzej
Jedynakiewicz, zastępca naczelnika
Wydziału Oświaty Urzędu Miasta,
który przedstawił propozycję zaku­
pu przez Uniwersytet budynku
dawnego żłobka znajdującego się na
osiedlu ZWM. Budynek zbudowany
w latach 80. położony jest na działce
0,5 ha, posiada ok. 1200 m2 po­
wierzchni użytkowej. W dyskusji
nad możliwością przejęcia propono­
wanego budynku głos zabrała m.in.
kwestor UO mgr inż. Maria Najda,
która zapoznała członków Senatu
z bardzo złą sytuacją finansową M i­
nisterstwa. Dyrektor administracyj­
ny mgr inż. Andrzej Kimla zauwa­
żył, że należałoby przeprowadzić
kapitalny remont, aby dostosować
proponowany budynek do potrzeb
dydaktyki. Prorektor prof. Leszek
Kuberski podkreślił fakt, że na płat­
ne studia zaoczne zgłasza się coraz
mniej kandydatów, wpływy z cze­
snego mogą być niższe niż zapisane
w planie finansowym uczelni. Dzie­
kan Wydziału Przyrodniczo-Technicznego prof. Adam Latała zwró­
cił uwagę na konieczność przepro­
wadzenia remontów w obiektach już
przez uczelnię posiadanych. Rów­
nież prof. Zbigniew Mikołajewicz
opowiedział się przeciw przejęciu
budynku, który nie może stanowić
docelowej siedziby żadnego z insty­
tutów, nieatrakcyjne jest również je­
go usytuowanie w centrum dzielnicy
mieszkaniowej. Prof. Zenon Jasiń­
ski podkreślił konieczność koncen­
tracji obiektów uniwersyteckich, lo­
kalizacja w kolejnym punkcie miasta
jest nieekonomiczna. Ks. dziekan
prof. Helmut Sobeczko przypo­
mniał, że budynek przy ul. Plebiscy­
towej od początku przeznaczony był
dla przyszłego Wydziału Prawa, na­
leży więc podjąć kolejne rozmowy
z władzami miasta w sprawie w y­
prowadzenia obecnych użytkowni­
ków. Prof. Michał Lis zauważył, że
uczelnia nie otrzymała od władz wo­
jewódzkich żadnej pomocy. Dr Sta­
nisław L. Stadniczenko zgodził się
z argumentem, że oferowany budy­
nek nie mógłby stanowić docelowej
siedziby Instytutu Prawa i Admini­
stracji, najkorzystniejsze byłoby
przejęcie dwóch pięter zajmowanych
przez Studium AKiB. Rektor prof.
Stanisław Nicieja podkreślił brak
jakiejkolwiek pomocy ze strony
władz wojewódzkich; niezrozumiałe
jest wręcz działanie na szkodę Uni­
wersytetu: pozytywna decyzja Urzę­
du Miasta w sprawie przekazania
nam budynku po szpitalu dziecię­
12
cym została zablokowana na szcze­
blu Urzędu Wojewódzkiego.
Senat w głosowaniu jawnym opo­
wiedział się zdecydowaną większo­
ścią głosów (przy 3 głosach wstrzy­
mujących się) przeciwko przejęciu
budynku po byłym żłobku.
* Przewodniczący Senatu prof.
Stanisław Sławomir Nicieja poinfor­
mował członków Senatu o inicjaty­
wach powoływania w ostatnim cza­
sie uniwersytetów nie spełniających
wymogów ustawy z dnia 12.09.1990
r., bez zasięgania opinii środowisk
akademickich oraz wbrew zdecydo­
wanie negatywnym opiniom Rady
Głównej.
Uchwała
Senatu Uniwersytetu Opolskiego
z dnia 28.06.2001 r.
w sprawie trybu powoływania
uczelni akademickich
Senat Uniwersytetu Opolskiego,
popierając potrzebę tworzenia no­
wych uniwersytetów w Polsce, dołą­
cza się do protestów środowisk aka­
demickich przeciwko odchodzeniu
od przestrzeganego przez dziesięcio­
lecia trybu prac parlamentarnych
przy rozpatrywaniu
wniosków
o utworzenie uczelni akademickich.
W dotychczasowej praktyce takie
inicjatyw y były zawsze rozpatrywa­
ne z uwzględnieniem zarówno opinii
Rady Głównej Szkolnictwa Wyższe­
go, jak i środowiska akademickiego.
Zapoczątkowana obecnie praktyka
pomijania względnie nieliczenia się
z tymi opiniami godzi w prestiż uni­
wersytetów oraz innych instytucji
akademickich.
* Dziekan Wydziału Przyrodniczo-Technicznego prof. dr hab.
Adam Latała poprosił o zatwier­
dzenie wyniku konkursu otwartego
na stanowisko profesora nadzwy­
czajnego w zakresie biologii.
Na konkurs swoje kandydatury
zgłosili: dr hab. Olga Żuk, dr hab.
Władimir Zinkowski. Rada W y­
działu powołała komisję konkurso­
wą w składzie: prof. Andrzej Gaw­
dzik, prof. Adam Latała, dr hab.
Zenon Jasiński, prof. Jerzy Lis,
prof. Czesława Rosik-Dulewska.
Komisja po zapoznaniu się z dorob­
kiem naukowym dr hab. Olgi Żuk
oraz dra hab. Władimira Zbikow­
skiego postanowiła rekomendować
INDEKS nr5-6 (27-28)
obie osoby do zatrudnienia na sta­
nowisku profesora nadzwyczajnego.
Zatrudnienie specjalistów z zakresu
biologii pozwoli w najbliższym cza­
sie utworzyć studia magisterskie na
kierunku biologii.
Dr hab. Olga Żuk (ur. 1952) zaj­
muje się zagadnieniami z zakresu fi­
zjologii zwierząt i człowieka oraz
ekologii. Stopień doktora nauk bio­
logicznych uzyskała w 1996 r.
w Uniwersytecie Odeskim. W okre­
sie po ostatnim awansie naukowym
opublikowała 15 prac.
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem o zatrudnienie dr hab. Olgi
Żuk na stanowisku profesora nad­
zwyczajnego wzięło udział 39 sena­
torów. Wniosek przyjęty został
większością głosów (36 - za, 2 przeciw, wstrzymała się 1 osoba).
Dr hab. Władimir Zinkowski (ur.
1951) zajmuje się zagadnieniami
z zakresu toksykologii i biologii ko­
mórki. Stopień doktora nauk biolo­
gicznych uzyskał w 1995 r. w Uni­
wersytecie Odeskim.
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem o zatrudnienie dra hab. Wła­
dimira Zbikowskiego na stanowisku
profesora nadzwyczajnego wzięło
udział 38 senatorów. Wniosek przy­
jęty został większością głosów (34 za, 2 - przeciw, wstrzymały się 2
osoby).
* Dziekan W ydziału H istorycz­
no-Pedagogicznego prof. Marek
Masnyk poprosił o zatwierdzenie
w yniku konkursu otwartego rozpi­
sanego na stanowisko profesora
nadzwyczajnego w zakresie nauk fi­
lozoficznych o specjalności kultu­
rologia. Na ogłoszony konkurs
swoją kandydaturę zgłosił dr hab.
Andrzej Kracher, pracownik Za­
kładu Dziennikarstwa Instytutu
N auk Społecznych. Rada Wydziału
powołała komisję
konkursową
w składzie: prof. UO M arek Ma­
snyk, prof. Joachim Glensk, prof.
U O Zenon Jasiński i prof. U O
Bartłomiej Kozera. Komisja po
zapoznaniu się z dorobkiem nauko­
wym dra hab. Andrzeja Krachera
poparła jego starania o zatrudnienie
na stanowisku profesora nadzw y­
czajnego.
Z atw ierdzenie stopnia doktora
habilitow anego kandydat uzyskał
w 1999 r. Po uzyskan iu ostatnie­
go aw ansu naukow ego opubliko­
w ał dw ie prace zw arte oraz czte­
ry artykuły. W ziął także czynny
udział w czterech konferencjach
naukow ych o zasięgu m iędzyna­
rodow ym .
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem o zatrudnienie dra hab. An­
drzeja Krachera na stanowisku pro­
fesora nadzwyczajnego udział wzię­
ło 37 osób. Wniosek został przez Se­
nat odrzucony (wynik głosowania:
14 - za, 17 - przeciw, wstrzymało się
od głosu - 6 osób).
* Prorektor ds. dydaktyki i stu­
dentów prof. Leszek Kuberski po­
prosił o zatwierdzenie w yniku kon­
kursu otwartego na dwa stanowiska
starszego wykładowcy w Studium
Wychowania Fizycznego i Sportu.
Na konkurs swoje kandydatury
zgłosili: mgr Jacek Cieśliński i mgr
Jacek Walkowiak.
Komisja konkursowa (mgr Zbi­
gniew Zagórowski, dr Barbara Piskadło, mgr Lech Bogdański) po
zapoznaniu się z dorobkiem dydak­
tycznym mgra Jacka Cieślińskiego
oraz mgra Jacka W alkowiaka posta­
nowiła rekomendować obie osoby
do zatrudnienia na stanowisku star­
szego wykładowcy.
Mgr Jacek Cieśliński jest absol­
wentem Akademii Wychowania Fi­
zycznego we Wrocławiu. Z naszą
uczelnią związany jest od 1989 r.
Specjalizuje się w zakresie piłki noż­
nej (kwalifikacje trenera II klasy)
i kulturystyce. Trenowany przez J.
Cieślińskiego zespół w 1996 r. zajął
II miejsce w Mistrzostwach Polski
Uniwersytetów w Piłce Nożnej Ha­
lowej. W głosowaniu tajnym nad
wnioskiem o zatrudnienie mgra Jac­
ka Cieślińskiego na stanowisku star­
szego wykładowcy wzięło udział 36
senatorów. Wniosek przyjęty został
większością głosów (za - 34, w strzy­
mały się 2 osoby).
Mgr Jacek W alkowiak jest absol­
wentem Akademii Wychowania Fi­
zycznego w Katowicach. Z naszą
uczelnią związany jest od 1989 r.
Specjalizuje się w zakresie piłki ko­
szykowej. Aktywnie uczestniczy
w pracach organizacyjnych Studium.
W głosowaniu tajnym nad wnio­
skiem o zatrudnienie mgra Jacka
W alkowiaka na stanowisku starsze­
go wykładowcy wzięło udział 36 se­
13
pażdziemik-listopad2001
natorów. Wniosek przyjęty został
większością głosów (za - 34, w strzy­
mały się 2 osoby).
* Dziekan W ydziału Ekono­
micznego prof. Urszula Łangowska-Szczęśniak przedstawiła w nio­
sek R ady Naukowej Instytutu Pra­
wa i Adm inistracji w sprawie w yłą­
czenia Instytutu z W ydziału i prze­
kształcenia go w M iędzyw ydzia­
łowy Instytut Prawa i Adm inistra­
cji, który stanowiłby w przyszłości
podstawę W ydziału Prawa i A dm i­
nistracji. W icedyrektor Instytutu
dr Stanisław L. Stadniczenko pod­
kreślił, że w ydzielenie Instytutu ze
struktur W ydziału pozwoli na kon­
centrację działań zm ierzających do
powołania
W ydziału
Prawa.
W ostatnich miesiącach odbyło się
kolokwium habilitacyjne jednego
z pracowników oraz dwie obrony
doktorskie.
Prorektor prof. Józef Musielok
poinformował o kilkumiesięcznych
dyskusjach i pracach nad przedsta­
wionym przez dziekan Łangowską
wnioskiem, który stanowi kompro­
mis pomiędzy życzeniami Instytutu
a możliwościami, jakie stwarza sta­
tut Uniwersytetu. W projekcie
uchwały Senatu proponowana jest
dwustopniowa struktura organiza­
cyjna Instytutu obowiązująca od 1
września br. (oparta na aktualnym
stanie kadrowym) oraz docelowa w miarę rozwoju kadrowego.
Uchwała nr 13/1999-2002
Senatu Uniwersytetu Opolskiego
dnia 28 VI 2001 r.
Na podstawie § 8 Statutu U ni­
wersytetu Opolskiego:
§ 1
1. Powołuje się Międzywydziało­
w y Instytut Prawa i Administracji,
zwany dalej „Instytutem”.
2. Instytut podporządkowany jest
prorektorowi ds. nauki i współpracy
z zagranicą i prorektorowi ds. dy­
daktyki i studentów w zakresie nale­
żącym do działania każdego z pro­
rektorów.
§2
2. Katedra Prawa Międzynarodo­
wego Publicznego i Europejskiego
3. Katedra Teorii i Filozofii Prawa
4. Zakład Porównawczego Prawa
Administracyjnego i Ochrony Śro­
dowiska
5. Zakład Prawa Gospodarczego
i Handlowego
6. Zakład Prawa Karnego Mate­
rialnego
7. Zakład Prawa Pracy
8. Zakład Praw Człowieka
9. Zakładi Polityki Społecznej
i Prawa Socjalnego
§3
Docelowo, w miarę rozwoju ka­
drowego, planowane jest osiągnięcie
następującej struktury organizacyj­
nej Instytutu:
1. Katedra Prawa i Postępowania
Administracyjnego
- Zakład P raw a A dm inistracji
P u blicz n ej
- Zakład P ostęp ow a n ia A dm ini­
stra cy jn eg o
- Zakład P raw a F in an sow ego
2. Katedra Porównawczego Pra­
wa Administracyjnego i Ochrony
Środowiska
3. Katedra Prawa Międzynarodo­
wego Publicznego i Europejskiego
4. Katedra Teorii i Filozofii Prawa
- Zakład D ok tryn P olitycz n ych
- Zakład P ra w oz n a w stw a
- Zakład F ilozofii P raw a
- Zakład P raw a K o n sty tu cyjn ego
5. Katedra Historii Prawa i Pań­
stwa Polskiego
- Zakład F listorii A dm inistracji
- Zakład H istorii P raw a
- Zakład P raw a R zym sk iego
6. Katedra Prawa i Postępowania
Cywilnego
- Zakład P raw a C y w iln eg o
- Zakład P ostęp ow a n ia C yw il­
n ego
- Zakład P raw a G ospodarcz ego
i H a n d lo w ego
7. Katedra Prawa i Postępowania
Karnego
- Zakład P raw a K a rn ego M ate­
ria ln ego
- Zakład P ostęp ow a n ia K a rn ego
- Zakład K ry m in o lo gii i Wiktym o lo g ii
W skład struktury organizacyjnej
8. Zakład Prawa Pracy
Instytutu wchodzą z dniem 1 wrze­
9. Zakład Praw Człowieka
śnia 2001 r. następujące jednostki:
10. Zakład Polityki Społecznej
1.
Katedra Prawa i Postępowania i Prawa Socjalnego
Administracyjnego
11. Zakład Logiki
§4
Zadania
Międzywydziałowego
Instytutu Prawa i Administracji
określają przepisy Statutu Uniwer­
sytetu Opolskiego.
§5
Uchwała wchodzi w
z dniem 1 września 2001 r.
życie
* Przewodniczący Senatu prof.
Stanisław Sławomir Nicieja podzię­
kował władzom Wydziału Ekono­
micznego za zrozumienie interesów
Instytutu Prawa i Administracji oraz
za przedstawienie wniosku zmierza­
jącego do jego usamodzielnienia się.
Projekt uchwały - z zastrzeże­
niem, aby sprawdzić zapisy ustawy
odnośnie prowadzenia przez Insty­
tut kierunku studiów - został przy­
jęty przez Senat jednomyślnie.
* Dziekan W ydziału Filologicz­
nego prof. Stanisław Kochman
poruszył problem zapewnienia za­
kwaterowania lektorom języków:
czeskiego, serbskiego, chorwackie­
go, którzy prowadzą zajęcia dydak­
tyczne na specjalnościach słowiań­
skich filologii polskiej. Zaapelował
o wydzielenie dla tych osób w no­
wo powstającym akademiku „Nie­
chcic” rotacyjnych mieszkań służ­
bowych.
* Prorektor prof. Józef Musielok
zreferował projekt umowy o współ­
pracy z Uniwersytetem w Pensylwa­
nii. Umowa został omówiona z dzie­
kanami wszystkich wydziałów. Senat
opowiedział się jednomyślnie za pod­
pisaniem przedstawionej umowy.
* Prorektor prof. Krystyna Bo­
recka poinformowała o przesunięciu
decyzji odnośnie podziału pomiesz­
czeń w budynku poklasztornym na
okres powakacyjny.
* Dziekan Wydziału Przyrodniczo-Technicznego prof. Adam Lata­
ła zasugerował zakup drugiego mi­
krofonu bezprzewodowego,
co
z pewnością ułatwi i usprawni dys­
kusje podczas obrad Senatu.
Protokołowała: Lucyna Kusyk
14
INDEKS nr5-6 (27-28)
Collegium
Pedagogicum.
M ister
Architektury
W tegorocznej edycji kon­
kursu „M ister A rchitektury"
ju ry doceniło zasługi Uniwer­
sytetu Opolskiego, który „jako
inw estor odgrywa
poważną
rolę w kształtowaniu oblicza
architektonicznego i urbani­
stycznego miasta".
Kościół akademicki
- fragm en t
nagrodzonego kompleksu.
15
paździemik-listopad2001
U niw ersyteckie
b ud ynki w y ró ż n io n e
w konkursie
„ M iste r A rch ite k tu ry"
Laury
dla
Collegium
Pedagogicum
Do tegorocznej edycji konkursu
„Mister A rchitektury” zgłoszono 35
obiektów, z których jury wybrało
cztery najciekawsze pod względem
architektonicznym budynki. I tym
razem nie zabrakło wśród nich
obiektów Uniwersytetu Opolskiego,
co więcej - jeden z nich, Collegium
Pedagogicum, zdobył największe
uznanie jurorów. Budynek został
zaprojektowany przez Beatę Domińczyk-Łyśniewską i Katarzynę
Marciszewską, jak podkreślili juro­
rzy, z w ielk ą kulturą, p r z y p o m o cy
śro d k ó w a d ek w a tn y ch d o p etn ien ia
p rz ez n ie g o fu n k cji d yd a k tycz ­
n ych , został też umiejętnie wkom­
ponowany w istniejący już kom­
pleks obiektów uniwersyteckich. Ju ­
rorzy wyróżnili także kompleks bu­
dynków Wyższego Seminarium Du­
chownego i Wydziału Teolo­
gicznego Uniwersytetu Opolskiego
przy ulicy Drzymały (dawne kosza­
ry) za bogactwo kompleksu, roz­
mach, funkcjonalność, a także k on­
tra st m ięd z y ek spresyjn ą n o w ą a r­
ch itek tu rą a sta rym i bu d yn k a m i
k osz arow ym i. Autorami tego pro­
jektu są Adam i Beata Szczegielniakowie.
W tegorocznej edycji konkursu
„Mister Architektury” nie przyzna­
no głównej nagrody. Poza obiektami
uniwersyteckimi wyróżniono także
- wyróżnieniami II stopnia - auto­
rów projektu budynku Zakładu
Energetycznego w Kluczborku, sie­
dziby firm y IXO-Neuber w Kędzierzynie-Koźlu i autorów projektu re­
konstrukcji Domku Lodowego przy
ul. Barlickiego w Opolu.
bs
niasi senatorow ie
To ewenement w skali kraju: Opolszczyznę będzie reprezentować w Senacie
trójka senatorów związanych pracą zawodową z Uniwersytetem Opolskim.
23 września 2001 r. wyborcy zdecydowali, że w Senacie RP zasiądą: prof.
Stanisław Sławomir Nicieja, rektor UO; dr Apolonia Klepacz, nauczyciel
akademicki U O (od 1998 r. wiceprezes opolskiej spółki „Lobbe”); prof. Doro­
ta Simonides, polonistka i etnograf, profesor zwyczajny UO, senator RP od
dwóch kadencji.
Stanisław Sławomir Nicieja - uro­
dzony w 1948 r. w Strzegomiu, absol­
went opolskiej WSP, doktor nauk huma­
nistycznych, od 1991 r. profesor zwy­
czajny, od 1996 r. rektor UO. Autor 14
książek oraz ok. 400 artykułów, współ­
autor 6 filmów dokumentalnych o Lwo­
wie. Autor monumentalnej monografii
o Cmentarzu Łyczakowskim, artykułów
o emigracji politycznej, propagator i edy­
tor twórczości pisarzy emigracyjnych:
Mariana Hemara i Ireny Bączkowskiej.
Kandydował z ramienia SLD.
Apolonia Klepacz - urodzona w 1952
r. w Lublińcu. Absolwentka Politechniki
Śląskiej, nauczyciel akademicki w UO.
W latach 1995-97 naczelnik Wydziału
Rozwoju i Promocji Urzędu Miasta
w Opolu, w 1997 r. wicewojewoda opol­
ski. Od 1998 r. wiceprezes spółki „Lob­
be”, radna sejmiku województwa opol­
skiego, członek zespołu, który pod kie­
runkiem prof. Jerzego Hausnera opraco­
wywał program rozwoju regionalnego.
Kandydowała z ramienia SLD.
Dorota Simonides - urodzona w 1928 r.
w Janowie k. Katowic. Polonistka, etno­
graf, od 1985 r. profesor zwyczajny UO.
Autorka ok. 380 prac naukowych (30
w językach obcych). W latach 1980-85
posłanka na Sejm z ramienia Stronnictwa
Demokratycznego. W Senacie zasiada od
dwóch kadencji. Była m.in. przewodni­
czącą, a ostatnio wiceprzewodniczącą Ko­
misji Spraw Emigracji i Polaków za Gra­
nicą. W 1992 r. na Zgromadzeniu Parla­
mentarnym OBWE została wybrana na
wiceprezydenta Komitetu Praw Człowie­
ka, Mniejszości i Demokracji. Kandydo­
wała z ramienia Bloku „Senat 2001”.
(czytaj też na str. 68)
bs
16
INDEKS nr5-6 (27-28)
„Gaudeam us" po raz ósmy
„Jesteśmy św iad kam i
o p o lsk ie go cudu"
Uroczysta im m atrykulacja studentów I roku.
N ow y rok akademicki na U ni­
wersytecie Opolskim rozpoczął się 3
października 2001 r. - w momencie
szczególnym dla uniwersyteckiej
społeczności, bo niemal w przeded­
niu przejęcia nowego obiektu na
placu Kopernika, a tuż po ogłosze­
niu w yniku tegorocznych wyborów
parlamentarnych, w efekcie których
Opolszczyznę będzie reprezentować
w Senacie RP trójka senatorów
związanych pracą zawodową z Uni­
wersytetem Opolskim: rektor UO
prof. Stanisław S. Nicieja, dr Apo­
lonia Klepacz i prof. Dorota Si­
monides.
Gośćmi tegorocznej inauguracji
byli opolscy parlamentarzyści - po­
słowie i posłowie-elekci oraz sena­
torowie, nie zawiódł i tym razem
ordynariusz diecezji opolskiej ks.
abp Alfons Nossol, a także marsza­
łek województwa opolskiego Stani­
sław J ałowiecki, wicewojewoda
opolski J acek Suski, wiceprezydent
Opola Halina Żyła, przedstawicie­
le samorządów, władz powiatów,
gmin, jak również firm zaprzyjaź­
nionych z Uniwersytetem Opol­
skim - m.in. Elektrowni „Opole”
(prezes Józef Pękala), „Rekonsbud u” (inż. Marian Habrajski), „Intersilesii ” (Karol Cebula), Zieleni
Miejskiej w Opolu (Adam Walawender) i w ielu innych. Nie zabra­
kło przedstawicieli świata kultury dyrektorów bibliotek, muzeów, ga­
lerii, a także opolskich twórców.
W uroczystości wzięli też udział
rektorzy i prorektorzy w ielu pol­
skich, także opolskich, uczelni. Zja­
w ili się również doktorzy honoris
causa U niwersytetu Opolskiego:
prof. Wojciech Wrzesiński i prof.
Gerhard Nickel. Z Niemiec przy­
jechał na inaugurację Hendrik
Foth, prawnik z Dusseldorfu, któ­
ry ofiarował Uniwersytetowi Opol­
skiemu 200 tys. marek na remont
kaplicy św. Wojciecha. Obecny był
także N orbert Kwaśniok, prezes
Stowarzyszenia na Rzecz U niw er­
sytetu Opolskiego
W swoim wystąpieniu rektor UO
prof. Stanisław S. Nicieja podkreślił
ogromny dynamizm rozwoju naszej
uczelni - świadczą o nim także w y­
17
pażdziemik-listopad2001
niki tegorocznej rekrutacji na studia.
W minionym roku akademickim na
naszej uczelni studiowało 18 tys. 150
osób, na tegorocznych egzaminach
wstępnych tymczasem (nie licząc re­
krutacji jesiennej) zjawiło się aż 9
tys. 145 kandydatów, z których po­
nad połowa musiała odejść z kw it­
kiem... To liczby przemawiające nie
tylko za celowością poszerzania ba­
zy lokalowej i dydaktycznej Uni­
wersytetu, ale też świadczące
o atrakcyjności, jaką cieszy się nasza
uczelnia wśród absolwentów szkół
średnich, nie tylko Opolszczyzny.
W tym roku akademickim w U ni­
wersytecie Opolskim studiować bę­
dzie ok. 20 tysięcy osób.
To właśnie z myślą o ciągle rosną­
cej liczbie studentów Uniwersytet
Opolski jest od paru lat prawdzi­
w ym placem budowy - w ubiegłym
roku oddano do użytku wybudowa­
ny w imponującym tempie budynek
Collegium Pedagogicum, wcześniej
Yillę Academica, zakończono grun­
towny remont dawnego LO, ciągle
trwa budowa 14-kondygnacyjnego
akademika „Niechcic”, a dobiega
końca remont dawnego klasztoru na
placu Kopernika.
O dynamicznym rozwoju Uni­
wersytetu Opolskiego mówił też
Stanisław Jałowiecki, marszałek wo­
jewództwa opolskiego:
- W latach sz eśćd z iesią tych
w sta rym m ieście u n iw ersyteck im ,
jak im je s t K rak ów , uczyło się 25 ty ­
s ięcy stu d en tów . D ziś w O polu na
w szystk ich istn ieją cych ucz eln ia ch
stu d iu je 40 ty sięcy m łod ych ludzi.
To je s t d u ż y ośrod ek akadem icki,
dzięk i k tórem u całe m iasto z m ien i­
ło sw o je oblicze. J e s te m p ew ien , że
ro z w ó j opolsk iej nauki b ęd z ie p o ­
stępow ał, m a m y b o w iem d o cz y n ie­
nia z opolsk im cu d em - aż trz ech
sen a to ró w p o ch o d z i z te j uczelni.
W reszcie opolska nauka b ęd z ie
miała dłu go w y cz ek iw a n y lo b b in g
w p a rla m en cie.
Halina Żyła, wiceprezydent mia­
sta Opola podarowała nowym sena­
torom RP jedwabne flagi z godłem
Opola. Wicewojewoda opolski Jacek
Suski - „Kronikę III RP”, a Norbert
Kwaśniok wręczył senatorowi-elektowi prof. Stanisławowi Nicieji sie­
demnastowieczny dzwonek ozdo­
biony posążkiem Wenus z Milo.
- To jest, rektorze, dzw onek , któ­
ry b ęd z ie dz w onił na trw o gę. Jak
tam, w W arszawie, będziesz w p o ­
trzebie, to za dzw oń tym d z w on ­
kiem, a w te d y O polszczyzna z n ó w
zrobi długi łańcuch d o sa m ej War­
szaw y, p rz yjd z iem y ci z pom ocą.
Norbert Kwaśniok wyraził także
nadzieję, że Uniwersytet Opolski
z każdym rokiem będzie się coraz
bardziej liczył w świecie. - Teraz
w giełd z ie p r a cy op olsk iego radia
słyszę nieu sta n n ie: „P oszuk uje się
p ra co w n ik ó w n iew yk w a lifik ow a ­
n y ch d o p r a cy w H olandii cz y
N iem czech, w arun ek : pa sz port n ie­
m ieck i”. W ierzę, ż e ju ż n ied łu go
ogłosz en ie b rz m ieć b ęd z ie tak:
„P oszuk uje się in form a tyk ów , so ­
cjo lo g ó w , h istoryk ów d o p r a cy
w N iem czech i H olandii, w arunek :
d yp lo m uk oń czenia U n iw ersytetu
O p olsk iego!
Hendrik Foth, gość specjalny te­
gorocznej inauguracji, powiedział, że
czuje się zaszczycony tym, że może
przyczynić się do rozwoju Uniwer-
Od lewej: senator Dorota Simonides, ks. abp Alfons Nossol i senator Apolonia Klepacz.
18
INDEKS nr5-6 (27-28)
sytetu Opolskiego. Przyznał,
że jest zafascynowany dynami­
zmem i kreatywnością władz
naszej uczelni, dlatego m.in.
zdecydował się na finansowe
wsparcie renowacji kaplicy św.
Wojciecha.
Hendrik Foth
stworzył także Fundację św.
Wojciecha, która przyznała
pierwsze stypendia dla trzech
naukowców
Uniwersytetu
Opolskiego. Stypendia łącznej
wartości 10 tys. marek otrzy­
mali: dr Norbert Honka (In­
stytut Nauk Społecznych), mgr
Jarosław Bogacki (germanistyka) i dr Remigiusz Pośpiech
(teologia).
Rektorzy zaprzyjaźnionych uczelni.
Swoje jak zawsze dowcipne,
a przerywane brawami wystą­
pienie ks. abp Alfons Nossol
zaczął od wyrażenia żalu: -
N iem al w sz y scy dz iś m ó w ili
o cu dzie, w ię c p o d eb ra li m i
ju ż tem at... Ale jesz cz e je d e n
cu d się p rz ecież dokonał, b o
cz y to n ie je s t cud, ż e nasz
rek tor p o tra fił nak łonić p r o te ­
stanta, ż eb y w y rem o n to w a ł
k aplicę św. W ojciecha?...
Ks. abp Alfons Nossol mó­
wił też o powinnościach uni­
wersytetu, wśród których przypomniał - podstawową
powinnością jest przemiana
wiedzy w mądrość. Przyznał,
że tej mądrości na Uniwersyte­
cie Opolskim nie brakuje:
Nagrody M EN otrzym ują: ks. dr hab. Piotr M orciniec, prof. Dariusz Doliński i dr
hab. Anna Pobóg-Lenartowicz.
M ądrość z k olei to pięk no. A co
za ty m idzie, w sz y scy a b so lw en ci
U O (n a w et ci b rz y d cy ) są p o p ro stu
piękni.
Mecenas Hendrik Foth ufundował stypendia dla trzech naszych naukowców.
W trakcie inauguracji tradycyjnie
już dokonano uroczystej immatry­
kulacji 50 studentów pierwszego ro­
ku, którzy z najlepszymi wynikami
zdali egzaminy wstępne. Prorektor
UO prof. Józef Musielok odczytał
także listy z życzeniami dalszych
sukcesów, jakie do uczestników in­
auguracji wystosowali m.in. minister
edukacji narodowej Edmund W ittbrodt oraz rektorzy wielu polskich
uczelni wyższych.
W ykład inauguracyjny pt. „Małe
- wielkie życie” wygłosił prof. dr
hab. Adam Latała, dyrektor Insty-
19
paździemik-listopad2001
tutu Biologii i Ochrony Środowi­
ska UO (str. 19-21)
Podczas uroczystości rektor
U O wręczył pracownikom U ni­
wersytetu Opolskiego (dr hab.
Annie Pobóg-Lenartowicz, prof.
Dariuszowi Dolińskiemu i ks. dr.
hab. Piotrowi Morcińcowi) Na­
grodę Ministra Edukacji Narodo­
wej. Rektor UO wręczył także mi­
nisterialne stypendia najzdolniej­
szym studentom naszej uczelni,
m.in. Alicji Dzierżędze należącej
do dziesiątki najlepszych studen­
tów w Polsce.
Po uroczystości uczestnicy i go­
ście tegorocznej inauguracji udali
się do remontowanego budynku
dawnego klasztoru na placu Ko­
pernika, gdzie zwiedzali pomiesz­
czenia przyszłego rektoratu i insty­
tutów filologicznych Uniwersytetu
Opolskiego. Po południu obiekt
udostępniono
do
zwiedzania
mieszkańcom Opola.
3 października po południu
odbyła się także inauguracja roku
na jednym z dwóch nowych kie­
runków U O - socjologii (więcej
na str. 23)
Barbara Stankiewicz
Beata Zaremba
Zdjęcia:
Tadesz Parcej i Jerzy Mokrzycki
Małe wielkie życie
(wykład inauguracyjny prof. Adama Latały,
dziekana Wydziału Przyrodniczo-Technicznego
Uniwersytetu Opolskiego)
Swój wykład zatytułowałem:
Małe - wielkie życie. Małe życie,
mały świat, niewidzialny, trochę
tajemniczy, ale i bardzo ciekawy.
Świat drobnoustrojów - organi­
zmów, których wielkość mierzy
się w nanometrach (tj. miliono­
wych częściach milimetra) jak
w przypadku wirusów lub w mi­
krometrach (tj. tysięcznych czę­
ściach milimetra) jak w przypad­
ku bakterii.
To właśnie te organizmy towa­
rzyszą nam od zarania dziejów.
To one pojawiły się na ziemi
przed 3 miliardami lat, rozprze­
strzeniły w biosferze, występują
pod wszystkimi szerokościami
geograficznymi —w wodzie, gle­
bie i powietrzu. Spotykamy je
w gorących piaskach Sahary
i w powietrzu Arktyki, na dnie
oceanów i w okolicy wulkanów.
Będąc jednokomórkowcami uważane są za organizmy proste,
prymitywne. Jednakże ich ogromna
plastyczność genetyczna i rozrod­
czość są wręcz niewyobrażalne. Bak­
terie dzielą się co 18-30 minut i dla­
tego też w ciągu 24 godzin powstaje
tyle ich pokoleń, ile u ludzi licząc od
czasów Mieszka I do dzisiaj. Dzięki
wymienionym cechom dostosowały
się do każdego środowiska - w ytrzy­
mują temperaturę od +1000° C do
-170° C, oddychają tlenem i bez tle­
nu, nie szkodzi im ciśnienie atmosfe­
ryczne w granicach 10 000 - 20 000
atmosfer ani wysokie ciśnienie osmotyczne - dlatego spotkać je można
w bardzo słonych morzach, w któ­
rych nie ma już innego życia biolo­
gicznego.
Hendrik Foth przed kaplicą
W ojciecha.
św.
Drobnoustroje zaatakowały rośli­
ny, zwierzęta i człowieka. Człowiek
zetknął się z bakteriami i wirusami
Prof. Adam Latała
wiele tysiącleci przedtem, nim je po
raz pierwszy dojrzał i dowiedział się
0 ich istnieniu. To zetknięcie było
różne - dobrotliwe, kiedy pił złociste
aromatyczne wino, kiedy sporządzał
fermentowane napoje mleczne, ale
1 bolesne, przerażające, kiedy stawał
wobec tajemniczej zagadki chorób za­
kaźnych, epidemii i pandemii w ylud­
niających całe okolice.
Opis ospy znaleźć można w zapi­
sach chińskich historyków sprzed
4 000 lat. O wściekliźnie wspomina
kodeks Esznana w Babilonii przed
okresem Hammurabiego. Gruźlica
i malaria wzmiankowana była przez
Hipokratesa. Gelen opisał u schyłku
starożytności dżumę. Choroby te bu­
dziły strach i grozę. Te odczucia zna­
lazły swoją wymowę w słowach starej
pieśni kościelnej: „od powietrza, głodu
i wojny - zachowaj nas, Panie”. Po­
20
INDEKS nr5-6 (27-28)
wietrze, powietrze pomorowe niosło
śmierć i zniszczenie.
(życie), logos (nauka) - nauka o ma­
łym życiu.
Do upadku H ellady przyczyniła
się nie tylko wojna peloponeska, ale
także panująca wtedy epidemia dżu­
m y i trądu. Zmierzch świata antycz­
nego spowodowały nie tylko najaz­
dy celtyckich i germańskich barba­
rzyńców z Północy, ale i w ielka epi­
demia dżumy. Ludność Anglii nie­
malże nie wzrastała w okresie
XIII-XVI w. wskutek periodycznie
powtarzających się epidemii dżumy
i ospy. Wyludnienie Polski w czasie
potopu szwedzkiego i wojen kozac­
kich wynikało nie tylko i nie na tyle
ze strat wojennych, co z jednocze­
śnie szerzących się epidemii chorób
zakaźnych. Wobec tego wroga czło­
w iek ówczesny był bezradny.
I jak każda nauka, tak i ta ma
swoje wielkie nazwiska: Robert
Hook i Antoni Leenwenkoch zwany ojcem mikrobiologii, Lu­
dw ik Pasteur - Francuz - opisał po
raz pierw szy oddychanie bez tlenu
u bakterii - tzw. fermentację, opra­
cował metody sterylizacji, stworzył
pierwszą w świecie szczepionkę przeciw wąglikowi. Robert Koch Niemiec - odkrył bakterię wywołu­
jącą gruźlicę - prątki Kocha. Są
i nazwiska Polaków: Cieńkowski,
Prażmowski, Besradka, Danysz,
Bujwid.
Pierwszym uczonym, a był to
w iek XV, który próbował wyjaśnić
przyczynę chorób był włoski lekarz,
kolega Kopernika - Girolamo Fracastoro.
W swoim dziele „O zarodkach”
pisał: „Zakażenie jest podobne do
gnicia, przenoszącego się z jednej
osoby na drugą za pośrednictwem
zarodków ”. W tedy zaczęto zda­
wać sobie sprawę, że choroba mo­
że być przenoszona z jednego
osobnika na drugiego. Próbowano
temu zaradzić, o czym może
św iadczyć cytat z Biblii, księgi Le­
viticus: „K tokolwiek tedy będzie
splugaw iony trądem ... Będzie miał
szaty rozprute, głowę odkrytą,
usta szatą zakryte i będzie wołał,
że jest splugaw iony... Sam będzie
mieszkał za obozem”.
M ijały lata i wieki. Przełomem
okazał się w iek XVII a uczonym,
który po raz pierwszy opisał komór­
kę roślinną, posługując się prym i­
tywnym zestawem szkieł był Anglik
Robert Hook. Pierwszy mikroskop
powiększający 300 razy zbudował
Holender Antoni Leenwenkoch.
I znów mijały lata. Intensywny roz­
wój mikroskopii nastąpił dopiero
w XIX w., a w iek XX to mikrosko­
py świetlne powiększające 3000 ra­
zy, to mikroskopy elektronowe po­
zwalające obserwować w irusy i ato­
my. I tak na przestrzeni wieków
tworzyła się, powstawała i rozwijała
mikrobiologia - mikro (mały), bios
Lata nam współczesne to jedno
w ielkie wyzwanie dla ludzkości, na­
uki światowej, w tym i polskiej.
Priony - słowo, z którym wielu
z nas zetknęło się niedawno. Co ono
oznacza? Małą cząsteczkę białka,
mniejszą od najmniejszego wirusa,
nieożywioną.
Ale jest to infekcyjne, groźne, za­
kaźne białko, odporne na tempera­
turę do 800° C.
Wywołuje BSE - gąbczaste zw y­
rodnienia mózgu u bydła.
Priony BSE wywołują u ludzi
odmianę choroby Creutzfeldta-Jakoba, choroby o wysokiej śmiertel­
ności, charakteryzującej się destruk­
cją układu nerwowego. Do tej pory
stwierdzono na świecie 40 przypad­
ków tej choroby.
Wirusy:
HIV (19811 - wywołuje u ludzi
chorobę AIDS o dużej śmiertelności
z powodu zniszczenia odporności
humoralnej i komórkowej człowie­
ka. Występuje na wszystkich konty­
nentach. Szacuje się, że na świecie
w 2001 r. będzie żyło około 45 min
zainfekowanych ludzi - głównie
w Afryce i Ameryce Południowej.
Choroba ujawniać się może po 7 10 latach od momentu zakażenia, co
pogłębia tylko jej tragizm.
W irusy onkogenne - to, że w iru­
sy w ywołują choroby nowotworo­
we, udowodnił uczony angielski
Raus. W iemy, jak śmiertelne żniwo
zbierają choroby nowotworowe,
wiem y, jak trudna jest z nimi w al­
ka. Okres uśpienia w przypadku ra­
ka to 20-50 lat. Kto zatem jest
w stanie powiedzieć, że jest zdro­
w y? Kto może w ykluczyć, że nie
będzie chory?
W irus Ebola (1976 r.) - śmiertel­
n y prawie w 100%. W irus o naj­
większej zjadliwości, jaką zna ludz­
kość. Zaraza zaczyna się od jednej
osoby, rozwija się w zawrotnym
tempie, by nagle zniknąć.
W 1995 r. odnotowano jego
obecność w Zairze. C zy odległość
Czarnego Lądu od Europy stanowi
dla nas zabezpieczenie? Sądzę, że
nie. W irus pojawi się w Europie,
czemu sprzyjają w yjazdy tu ry­
styczne.
W irusy grypy. Jego zjadliwe od­
miany to np. grypa „hiszpanka”,
„azjatycka”, „afrykańska”.
Bakterie
Odkrycie antybiotyków - penici­
lina (Fleming 1928 r.)
Dżuma, cholera, dur, zgorzel ga­
zowy, borelioza, jaglica, zapalenie
opon mózgowych, trąd, listerioza,
tyfus.
Grzyby
M ikotoksyny aflatoksyny,
ochratoksyny - kum ulują się w or­
ganizmie, działają immunosupresyjnie, carcinogennie, mutagennie, te­
ratogennie.
N auka stoi przed ogromnym
problemem i koniecznością badań,
doświadczeń i monitoringu. I na to
muszą znaleźć się pieniądze, bo ina­
czej wrócim y do wieku XV, gdzie
epidemie lub pandemie rozw iązy­
wały problemy przeludnienia.
Drobnoustroje w ykorzystuje się
obecnie w biotechnologii. To dzięki
właśnie biotechnologicznemu w y­
korzystaniu drobnoustrojów opra­
cowano w skali przemysłowej pro­
dukcję: antybiotyków, np. penicyli­
ny, streptomycyny, gentamycyny
itd.; enzymów, np. proteazy, lipazy,
am ylazy; hormonów, np. insuliny
i somatotropiny, 5 mg uzyskiwano
z 500 000 mózgów cieląt - obecnie
z 9 litrów hodowli, E.coli, bakterii
odpowiednio zmodyfikowanej ge­
netycznie, której w w yniku trans­
formacji wprowadzono z komórki
21
paździemik-listopad2001
zwierzęcej fragmenty DNA odpo­
wiedzialne za produkcję hormonów;
surowic, np. przeciwko tężcowi;
szczepionek, np. przeciwko grypie,
wściekliźnie; antytoksyn, np. prze­
ciwko jadom węży; produkcję roślin
transgenicznych, poprzedzone od­
kryciem zjawiska totipotencji (rośli­
ny transgeniczne są to rośliny, do
których wprowadzono na stałe no­
w e geny; zaletą tak zmodyfikowa­
nych roślin jest np. odporność na
choroby, wyższe plonowanie, lepsze
w alory konsumpcyjne). Biotechno­
logii zawdzięczamy także powstanie
szerokiej gam y różnego rodzaju
produktów spożywczych (chleb, se­
ry, napoje fermentowane, alkohole,
wino); nowoczesnych metod bioutylizacji odpadów organicznych;
alternatywnych źródeł energii - bio­
gazu, wodoru.
Biotechnologia to również moż­
liwość klonowania komórek, tka­
nek, narządów i całych organi­
zmów. Fantastyczne osiągnięcie na­
ukowe, ale i nowe problemy (praw­
ne, religijne, socjologiczne, rodzin­
ne).
Fanatycy genetyki już widzą
możliwości klonowania ludzi: do
pracy, do rządzenia, do wojny. C zy
mogą zatem dziwić pojawiające się
protesty?
Biotechnologia to także broń
biologiczna, bardzo „atrakcyjna”,
oszczędzająca struktury techniczne,
niszcząca tylko organizmy żywe.
Broń biologiczna to krok do bioterroru.
To właśnie biotechnologia w oj­
skowa pozwala wytwarzać bakterie
rozkładające tkankę ludzką w ciągu
kilkunastu godzin, produkować
w dużej skali drobnoustroje w ybit­
nie chorobotwórcze i zjadliwe, np.
wąglika, cholery, tyfusu, czarnej
ospy itp., w ykorzystywać do zabija­
nia ludzi metabolity niektórych bak­
terii zwane toksynami (najgroźniej­
szą z nich jest toksyna jadu kiełba­
sianego - tzw. toksyna botulinowa,
zaliczana obecnie do najsilniejszych
trucizn organicznych).
Toksyna botulinowa jest 100krotnie silniejsza od jadu kobry
i 100 000 razy - od cyjanku potasu.
O posiadanie tej właśnie broni bio­
logicznej podejrzewane są kraje Bli­
skiego Wschodu.
Pamiętamy dramat akcji terrory­
stycznej w USA - pożary, wybuchy,
zniszczenia, 6 tys. ofiar. W yobraź­
my sobie, że nad Nowym Jorkiem
rozpylono toksynę botulinową: nie
ma pożarów, nie ma wybuchów, nie
ma zniszczenia, nie ma 6 tysięcy
ofiar - bo są ich miliony. 1 kg tok­
syny unicestwić może bowiem 25
milionów istnień ludzkich, tyle ile
liczy prawie cały Afganistan, podej­
rzany o posiadanie tej toksyny. U ży­
cie tej broni - to nowa Apokalipsa.
Szanowni Państwo. Jeśli wzbu­
dziłem Państwa ciekawość poruszo­
ną w dużym skrócie problematyką,
jeśli przekonałem Państwa chociaż­
by troszeczkę, że to małe życie nie­
wielkich drobnoustrojów jest jed­
nak wielkie i ważne, otaczające nas
od zawsze i znaczące dla nas - to
osiągnąłem swój cel.
Inauguracja sprowadziła do auli uniwersyteckiej liczne grono sympatyków naszej uczelni.
22
INDEKS nr5-6 (27-28)
Resocjalizacja w modzie
W tym roku akadem ickim na Uniwersytecie Opol­
skim uruchomiono dwa nowe kierunki - inform atykę
i socjologię. Spadło zainteresowanie zarządzaniem
i m arketingiem . Rekordy popularności bije natom iast
resocjalizacja.
Zgodnie z przewidywaniem socjologia (nowy kierunek)
cieszyła się dużym zainteresowaniem studentów.
- Zjawiło się n a w et w ięcej stu den tów , niż się spodzie­
w a liśm y - mówi dr Jerzy Wiechuła, pełnomocnik rektora
ds. rekrutacji UO.
Studia stacjonarne, jednolite magisterskie i zaw odow e 2001/2002
Kierunki i specjalności
lim it
kandydaci
przyjęci
IKR
zrezygno­
wało
przyjęci
z odwołania
ogółem
Administracja (z)
Biologia (z)
Chemia
Edukacja artystyczna w
zakresie sztuk plastycznych
Ekonomia
Filologia polska
Filologia
- filologia angielska
- filologia germańska
- filologia rosyjska
-język biznesu
Fizyka
- fizyka komputerowa,
medyczna, środowiska (z)
Historia
Informatyka (z)
Inżynieria środowiska (z)
Matematyka
Ochrona środowiska
Pedagogika
- kształcenie wczesnoszkolne z
wychowaniem przedszkolnym
- opiekuńcza i pracy socjalnej
- animacja społeczno-kulturalna
- pedagogika resocjalizacyjna
- terapia pedagogiczna z
pedagogiką specjalną
Politologia
Psychologia
50
50
110
25
334
201
126
60
50
50
102
25
10
14
0
3
18
19
0
8
58
55
102
30
100
110
0
50
60
40
40
80
60
289
295
0
361
269
37
245
40
60
100
112
0
50
60
37
40
40
60
17
15
0
8
9
4
2
0
0
28
20
0
18
9
1
15
0
0
111
117
0
60
60
34
53
40
60
80
50
45
80
50
0
30
164
238
67
172
111
0
104
80
50
45
82
50
0
34
11
18
6
25
11
0
1
23
24
9
24
13
0
6
92
56
48
81
52
0
39
35
30
45
40
511
174
786
209
37
32
45
40
12
11
10
3
18
17
21
10
43
38
56
47
60
45
335
229
60
45
13
6
24
9
71
48
Socjologia
Teologia
Wychowanie techniczne (z)
Zarządzanie i marketing (z)
RAZEM
50
80
40
30
1565
237
106
67
37
5864
50
96
40
19
1531
5
6
3
1
224
7
0
5
19
365
52
90
42
37
1672
23
paździemik-listopad2001
N ajwiększą jednak popularność
osiągnęła w tym roku pedagogika re­
socjalizacyjna - na jedno miejsce
przypadało 17 osób. W porównaniu
z latam i ubiegłymi mniej było chęt­
nych do studiowania zarządzania
i marketingu.
- B yły takie lata, k ied y o jed n o
m iejsce na tym kierunku ubiegało się
5 osób, w tym roku na 30 m iejsc
przypadło 37 k an dydatów - wyjaśnia
dr Jerzy Wiechuła.
Tradycyjnie na fizykę było więcej
miejsc niż kandydatów.
- W odn iesieniu d o fiz yk i zw yk le
ustalam y w irtu a ln y lim it kandyda­
tów . M usim y b y ć g o to w i na p rz y ję­
cie w ięk szej licz b y stu den tów , bo
i tak w ciągu roku ak adem ick iego
p ołow a z nich z rez ygn u je z e stu diów
- tak się d z ieje co roku. Fizyka
w w yd a n iu akadem ickim n ie je s t ła­
twa. U czniow ie szkół średn ich są
z w yk le słabo p rz y go to w a n i d o stu­
diow an ia fiz yk i - powiedział dr W ie­
chuła. - Na m atem atyk ę, fizyk ę,
ch em ię z w ycz a jo w o n ie m a egzam i­
n ó w - tak je s t rów n ież w in n ych p o l­
skich uczelniach.
Bez egzaminu, a jedynie w drodze
konkursu świadectw, można się było
dostać także na pedagogikę resocjali­
zacyjną, pedagogikę opiekuńczą i pra­
cy socjalnej, animację społeczno-kul­
turalną oraz informatykę. Tegoroczny
konkurs świadectw obowiązujący na
tych kierunkach miał w pewnym sen­
sie charakter eksperymentu.
- W jak im ś stopniu zobaczyliśm y
- mówi dr Wiechuła - ja k b ęd z ie w y ­
glądała rekrutacja, g d y w ejd z ie
w ż y cie m atura, która b ęd z ie je d n o ­
cz eśn ie egz a m in em na studia. C hyba
z w yłon ien iem n a jlepszych u czn iów
n ie b ęd z ie tak łatwo, b o bardzo w ie­
lu u cz n iów m a bardzo d o b re stopnie
na św ia d ectw ie m aturalnym . Tak
p rz yn a jm n iej było w tym roku.
Jeśli matura 2002 będzie obowią­
zywać, to jej zasady stosowane będą
przez Uniwersytet Opolski w odnie­
sieniu do większości kierunków. W y­
jątek stanowić będą: filologia angiel­
ska, psychologia i teologia - oprócz
konkursu świadectw prowadzona bę­
dzie rozmowa kwalifikacyjna. Takie
ustalenia będą obowiązywały na uni­
wersytetach południowej Polski.
Beata Zaremba
Katedra na starcie
Z dr Reginą Giermakowską, wicedyrektor Instytu­
tu Nauk Społecznych UO rozmawia Beata Zaremba
- Trzecie tysiąclecie Uniwersytet
otwiera nowym kierunkiem stu­
diów, socjologią. Jak długo trwały
przygotowania do otwarcia tego
kierunku?
- Powstanie socjologii było ko­
nieczne co najmniej z dwóch powo­
dów. Po pierwsze dlatego, że zarów­
no władzom Uniwersytetu, jak i za­
trudnionym w Instytucie Nauk Spo­
łecznych socjologom coraz trudniej
było pogodzić się z faktem, że Uni­
wersytet Opolski jest jedynym w kra­
ju uniwersytetem, który nie kształci
młodzieży w tym kierunku. Drugi
powód związany był z wyraźną zmia­
ną pozycji zarówno socjologii, jak
i socjologów w UO. Specjalność so­
cjologiczna ze względów organizacyj­
nych zaczęła zanikać, a prowadzenie
zajęć z socjologii o charakterze usłu­
gowym na innych kierunkach stu­
diów było zajęciem nie zaspokajają­
cym aspiracji zatrudnionych w INS
socjologów i dyrekcji Instytutu. Mó­
wiąc o powodach powstania socjolo­
gii w UO, nie sposób także pominąć
wzrastającego w naszym społeczeń­
stwie zainteresowania problemami
społecznymi, a zatem i socjologią jako
kierunkiem studiów. Przewaga takich
studiów jak politologia, socjologia czy
psychologia polega na tym, że pozwa­
lają absolwentom realizować się
w rozmaitych dziedzinach. Przygoto­
wania do powstania socjologii trwały
dość długo - od podjęcia pierwszych
kroków do zatwierdzenia wniosku
przez MEN upłynęło kilka lat. Wią­
zało się to z zatrudnieniem na cząstce
etatu prof. Krzysztofa Frysztackiego
z Uniwersytetu Jagiellońskiego i prof.
Marka Szczepańskiego z UŚ i w ogó­
le z powstawaniem środowiska socjo­
logicznego w Opolu.
- Jak tworzyło się opolskie śro­
dowisko socjologiczne?
- Największą zasługę w jego two­
rzeniu ma prof. Krzysztof Frysztacki,
który zaczął od zapraszania do Opola
wybitnych socjologów polskich z w y­
kładami. Opolskie Spotkania Socjolo­
giczne - tak nazwano cykl owych se­
minariów - przyczyniły się do inte­
gracji środowiska opolskich socjolo­
gów. Pokłosiem tego cyklu spotkań
jest wydana w tym roku książka,
w której zawarto wygłoszone podczas
opolskich spotkań wykłady. Profesor
Frysztacki włączył wielu naszych ko­
legów do badań naukowych. Poma­
gał, w czym również wielka zasługa
prof. Szczepańskiego, w naukowym
rozwoju kadry. W pewnym momen­
cie doszliśmy do przekonania, że tę
działalność należy zinstytucjonali­
zować i tak powstała Katedra Socjo­
logii z czterema zakładami, której kie­
rownikiem został prof. Krzysztof
Frysztacki.
- Czy istnieje jakaś programowa
specyfika opolskiej socjologii?
- Opolska socjologia jest bardzo
poprawna, utrzymana w standardach
polskich i europejskich. Nie ma swo­
jej odmienności, to znaczy nie ma spe­
cjalizacji odzwierciedlających nauko­
we zainteresowania socjologów. To
dopiero musi dojrzewać.
- Jakie było zainteresowanie
kandydatów socjologią?
- J a k na początek, zważywszy nie­
wielką promocję, zupełnie przyzwo­
ite. Mieliśmy 250 kandydatów i ma­
my nadzieję, że ci, którym udało się
pozytywnie przejść egzaminacyjne si­
to, staną się studentami pierwszego
roku socjologii nie przez przypadek,
ale dlatego, że byli faktycznie najlepsi.
Dla nich organizujemy 3 października
uroczyste otwarcie kierunku. Takie
wydarzenie w życiu Instytutu
i Uczelni jest bowiem szczególne
i wyjątkowe. Mamy nadzieję kształcić
wiele roczników socjologii, nie ulega
jednak kwestii, że tylko raz Instytut
i Uczelnia może witać w swoich murach pierwszych studentów socjologii.
Stąd ta wyjątkowość. Szkoda tylko,
że owa wyjątkowość ma jeszcze jedno
oblicze. Przynajmniej na razie - mam
nadzieję, że to „na razie” nie potrwa
zbyt długo - będziemy kształcić tych
pierwszych socjologów w wyjątkowo
trudnych warunkach lokalowych.
- Dziękuję za rozmowę.
24
INDEKS nr5-6 (27-28)
Ksiądz
prof.
Alojzy
Prof.
Janusz
Marcol
Kroszel
Ksiądz
prof.
Alojzy
Marcol
z Wydziału Teolo­
gicznego Uniwer­
sytetu Opolskiego
ukończył w czerw­
cu 70 lat. Urodził
się w Nędzy koło Raciborza. Świadectwo dojrzałości uzy­
skał w Gimnazjum OO. Werbistów w Nysie, ukończył
Wyższe Seminarium Duchowne Śląska Opolskiego
w Nysie i Opolu. Święcenia kapłańskie odebrał z rąk bi­
skupa opolskiego Franciszka Jopa. W latach 1957-1960
studiował teologię moralną w Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim. Magisterium i licencjat z teologii uzyskał na
podstawie pracy pt. P roblem a to m o w y w św ietle nauki
Piusa XII, pisanej pod kierunkiem ks. doc. dra hab. Wła­
dysława Poplatka.
Od 1960 roku wykłada etykę i teologię moralną
w Wyższym Seminarium Duchownym Śląska Opolskiego
w Nysie.
W 1962 r. uzyskał stopień naukowy doktora teologii
(KUL) na podstawie rozprawy O b iek tyw n ość w artości
etycz n ych w u jęciu Jan a H essena. Recenzentem pracy był
m.in. ówczesny biskup Karol Wojtyła. Od 1962 roku jest
członkiem Europejskiego Stowarzyszenia Etyków „Socie­
tas Ethica” i Stowarzyszenia Teologów Moralistów obsza­
ru języka niemieckiego.
W latach 1977-1983 pełnił funkcję rektora Wyższego
Seminarium Duchownego Śląska Opolskiego w Nysie.
W 1983 roku został adiunktem na Wydziale Teologicznym
Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Tytuł dokto­
ra habilitowanego uzyskał w Akademii Teologii Katolic­
kiej na podstawie rozprawy pt. Josep h a Wittiga teologia
narratywna.
W 1988 roku decyzją ministra edukacji narodowej mia­
nowany został docentem ATK w Warszawie. W 1990 ro­
ku na krajowym zjeździe moralistów wybrany został pre­
zesem polskich teologów moralistów.
W 1993 roku otrzymał z rąk prezydenta RP tytuł pro­
fesora.
Od 1994 roku jest kierownikiem Katedry Teologii Mo­
ralnej, Etyki Społecznej i Duchowości w Wydziale Teolo­
gicznym Uniwersytetu Opolskiego. Od 1995 roku - pro­
fesorem zwyczajnym Uniwersytetu Opolskiego.
Jest autorem i współautorem kilkunastu książek, kilku­
dziesięciu artykułów naukowych, popularnonaukowych,
a także wielu innych publikacji oraz tłumaczeń.
Prof. Janusz
Kroszel urodził
się w 1930 roku
w
Szamotułach.
Tam ukończył li­
ceum
ogólno­
kształcące. Studio­
wał w Akademii Handlowej w Poznaniu, przekształco­
nej najpierw w Wyższą Szkołę Ekonomiczną, a następ­
nie w Akademię Ekonomiczną. Pracę magisterską napi­
sał pod kierunkiem prof. Janusza Wierzbickiego. W 1955
roku nakazem pracy został skierowany do Opola do
Wojewódzkiej Komisji Planowania Gospodarczego.
Dzięki jego inicjatywie w Opolu powstała Wojewódzka
Pracownia Planów Regionalnych, Rada Naukowo-Ekonomiczna przy WKPG, Opolski Oddział Polskiego To­
warzystwa Ekonomicznego. Prof. Janusz Kroszel jest
także twórcą opolskiego czasopiśmiennictwa ekono­
micznego: „Biuletynu Informacyjnego”, „Materiałów
i Studiów Opolskich” oraz „Opolskich Roczników”
Ekonomicznych”. Uczestniczył w pracach kolegiów re­
dakcyjnych m.in. „Polish Western Affairs”, „Proble­
mów Ekonomicznych” i „Wektorów Gospodarki”. Był
twórcą serii wydawniczej „Encyklopedia W iedzy o Ślą­
sku”. Wchodził w skład prezydium Komitetu Proble­
mów Pracy i Polityki Społecznej PAN, uczestniczył
również w pracach rady Naukowej Instytutu Pracy
i Spraw Socjalnych w Warszawie oraz Śląskiego Instytu­
tu Naukowego w Katowicach.
Janusz Kroszel jest uczniem prof. Stefana Golachowskiego, pioniera badań socjologicznych na Śląsku, pod
którego kierunkiem napisał pracę doktorską. Dzięki
prof. Kroszelowi utworzono w 1975 roku w ówczesnej
WSP w Opolu kierunki ekonomiczne. W 1982 roku ob­
jął stanowisko dyrektora Instytutu Śląskiego w Opolu.
Z jego inicjatyw y Instytut kierował badaniami prowa­
dzonymi w ramach kilku centralnych programów ba­
dawczych. Osobiście nadzorował badania dotyczące
społeczności regionalnych na ziemiach zachodnich
i północnych oraz infrastruktury społecznej w polityce
społecznej. Przyczynił się do przekształcenia WSP
w Uniwersytet Opolski. W 1995 roku organizował pion
naukowo-dydaktyczny Wyższej Szkoły Zarządzania
i Marketingu we Wrocławiu. Został pierwszym rekto­
rem tej uczelni.
Jest autorem liczących się książek z dziedziny ekono­
mii.
25
pażdziemik-listopad2001
28 września 2001 r. w sali Villa
Académica zebrało się kilkudziesięciu
współpracowników, uczniów i przy­
jaciół profesora Janusza Kroszela.
Niestety zabrakło samego profesora,
który z powodów zdrowotnych nie
mógł wziąć udziału w poświęconej
mu uroczystości jubileuszowej. Choć
uczestniczył w niej - symbolicznie,
a to za sprawą portretu, namalowane­
go przez Edwarda Szczapowa, a zaku­
pionego przez prof. Stanisława Dolatę.
Jubileuszową uroczystość zorgani­
zowali współpracownicy prof. Janu­
sza Kroszela z Wydziału Ekonomicz­
nego Uniwersytetu Opolskiego, któ­
rego dostojny jubilat był zresztą
twórcą. W imieniu władz dziekań­
skich Wydziału Ekonomicznego uro­
czystość rozpoczęli prodziekan prof.
Urszula Łangowska oraz dziekan
prof. Janusz Słodczyk, a w imieniu
władz rektorskich - prorektor ds roz­
woju i promocji UO prof. Krystyna
Jubilat
zerkał
z portretu
Borecka. W swoich wystąpieniach
przypomnieli oni dorobek naukowy
prof. Janusza Kroszela, a także jego
udział w powołaniu i rozwoju W y­
działu Ekonomicznego.
Jak na tak barwną postać przystało
- nie zabrakło i pełnych humoru opo­
wieści i anegdot, którymi sypali przy­
byli na uroczystość dawni i obecni
współpracownicy jubilata. Był wśród
nich i prof. Emil Antoniszyn, który
w imieniu wrocławskich naukowców
przyjechał złożyć profesorowi najlep­
sze życzenia dalszej owocnej pracy,
i prof. Maria Nowakowska, która
przypomniała wielki udział prof. Ja­
nusza Kroszela w powołaniu Uniwer­
sytetu Opolskiego, nie zawiedli także
przyjaciele z Wydziału Ekonomiczne­
go i z innych wydziałów UO.
Kolejne wystąpienia przerywane
były salwami śmiechu: prof. Stanisław
Grycner przypomniał obecnym słyn­
ną awersję profesora Kroszela do pa­
laczy, cytując rozmowę, jaka towa­
rzyszyła jego pierwszej rozmowie
z profesorem: „Czy pan pali? Nie. To
będziemy razem pracować.” Prof.
Maria Nowakowska „sprzedała”
anegdotę o tym, jak dzięki jubilatowi
zamieszkała w domku jednorodzin­
nym; a prof. Zbigniew Kołaczkowski
- o tym, jak jego życie zawodowe
skleiło się z życiem prof. Kroszela.
I tylko szkoda, że profesor tego nie
słyszał. Choć pilnie zerkał na salę
z portretu.
Wszystkiego
Profesorze!
najlepszego,
Panie
bs
Mowa to g a dla m agistra
15 września 2001 r. trzystu absolwentów W ydziału Przyrodniczo-Technicznego UO odebrało dyplomy ukończenia
studiów. Na tej uroczystości świeżo upieczeni absolwenci UO pojawili się w togach i biretach zakupionych przez uczel­
nię (wcześniej stroje były pożyczane od chórzystów).
Fot. Tadeusz Parcej
26
U/
INDEKS nr5-6 (27-28)
U n i P I
P P A r n m iM
„ <•
Wylosowałam średniowiecze
Z dr hab. Anną Pobóg-Lenartowicz z Instytutu Historii UO rozmawia Beata Zaremba
Czy nie ma Pani
przypadkiem zamiaru
zabawić się w pisarza
i napisać coś w rodzaju
I m i e n i a r ó ż y Umberto
Eco? Czytając pani pu­
blikacje dotyczące śre­
dniowiecznych klaszto­
rów, obcuje się nie tylko
z zaskakującymi wyda­
rzeniami rodem z po­
wieści z dreszczykiem,
ale i z nieszablonowym
sposobem podania hi­
storii - mocno pobu­
dzającym wyobraźnię.
Myślę,
że
drugiego
Im ien ia ró ż y nikt nie napisze, przynajmniej ja
...pewnego dnia
dyrektor instytutu
oznajm ił nam, że
sem inarium z hi­
storii najnowszej
nie zostanie
otw arte i że m a­
my ciągnąć zap ał­
ki, kto pójdzie na
średniowiecze,
nie mam absolutnie ambicji być drugim Umber­
to Eco. Choć muszę przyznać, że historycy bar­
dzo Umberto Eco zazdroszczą. Dlatego, że pi­
sarz może po prostu wyrazić to, co m y history­
cy intuicyjnie przeczuwamy, a czego nie może­
m y napisać wprost, bo zarzucono by nam brak
źródeł, brak profesjonalizmu. Niejeden z nas
rzeczywiście chciałby się zamienić w pisarza, by
móc wszystkie nasze wyobrażenia o średnio­
wieczu w ten sposób przekazać. Na dodatek
w Polsce historyk ciągle musi pisać nudnie - ta­
kie panuje przekonanie. Ten pogląd pod wpły­
wem literatury zachodniej troszeczkę się zmie­
nia. Ale pamiętam, jak na studiach profesorowie
- historycy mówili nam, że w referatach przez
nas napisanych wykreślone zostaną zdania, któ­
re będą ciekawe. Znane są przypadki history­
ków, którzy wręcz byli sekowani za to, że piszą
ciekawie. Np. Waldemara Łysiaka nie uznawa­
no za historyka, wręcz zabroniono mu pisać
o historii. Aleksander Krawczuk miał podobne
kłopoty.
Jak to się stało, że zainteresowała się pani
a kto będzie pisał średniowieczem?
z dziewiętnastego
W domu była bardzo bogata biblioteka do­
wieku. No i wylo­ tycząca średniowiecza i gościli w nim wybitni
sow ałam średnio­ historycy z Pawłem Jasienicą na czele. Jednak
te fakty nie okazały się decydujące. Na moim
wiecze...
losie zaważył przypadek. Pracę magisterską
chciałam pisać z najnowszej historii Polski, po­
dobnie zresztą jak większość moich kolegów
i koleżanek. Był to czas pierwszej Solidarności
i wszystkim się wydawało, że uda nam się
stworzyć nową, prawdziwą historię Polski.
Miałam nawet temat - chciałam porównać
działalność polskich związków zawodowych
z jugosłowiańskimi związkami zawodowymi.
Jednak pewnego dnia dyrektor instytutu oznaj­
mił nam, że seminarium z historii najnowszej
nie zostanie otwarte i że mamy ciągnąć zapałki,
kto pójdzie na średniowiecze, a kto będzie pi­
sał z dziewiętnastego wieku. No i wylosowa­
łam średniowiecze...
Jak pani ocenia obiegowe wyobrażenia
o średniowieczu - ile prawdy jest np.
w stwierdzeniu „mroki średniowiecza”?
Wyobrażenia o średniowieczu są ciągle bar­
dzo stereotypowe. Postrzega się je jako epokę
zacofania, ciemnoty, braku postępu. Trzeba od
razu powiedzieć, że na takiej ocenie zaważyło
odrodzenie, które bardzo negatywnie postrze­
gało średniowiecze. W odrodzeniu odcięto się
od średniowiecza, a zafascynowano się staro­
żytnością. Tę złą opinię o średniowieczu powta­
rzało za renesansem oświecenie. W Polsce jesz­
cze 50 lat po wojnie o średniowieczu pisało się
negatywnie, zdawkowo i ogólnikowo. Gdy
chodzi np. o problematykę kościelną, to mówi­
ło się o niej wyłącznie w kategoriach gospodar­
czych. W tym czasie na zachodzie Europy roz­
kwitła wręcz szkoła pisania o życiu wewnętrz­
nym w klasztorach, o postrzeganiu tych klasz­
torów jakby od środka - u nas nie można było
tego robić.
Ale w tej chwili Pani już to robi. Jest pani
organizatorką sesji poświęconych klaszto­
rom. Klasztor w kulturze średniowiecznej
Polski, klasztor w społeczeństwie, klasztor
w mieście - to problematyka dotychczaso­
wych spotkań naukowych najwybitniejszych
badaczy średniowiecza.
W ostatnich dziesięciu latach pojawiła się
w Polsce możliwość wszechstronnego opisywa­
nia średniowiecza. Pomysł zorganizowania sesji
naukowej poświęconej średniowieczu pojawił się
w momencie, gdy zorientowałam się, że w kilku
ośrodkach naukowych wielu młodych ludzi zaj­
muje się problematyką klasztorną, dotychczas
zupełnie nie podejmowaną w Polsce, cieszącą się
27
pażdziemik-listopad2001
wielką popularnością na Zachodzie. W związku
z tym z moim dawnym kolegą z lat studiów,
wówczas dr. Markiem Derwichem z Uniwersy­
tetu Wrocławskiego, postanowiłam zorganizo­
wać taką właśnie konferencję. Musiałam zwrócić
się o wsparcie do Wrocławia, gdyż w momencie,
gdy ta idea się narodziła, a był to rok 1992,
w Opolu nie było nikogo, kto by się zajmował
średniowieczem. Gdy dzisiaj, z perspektywy
prawie dziesięciu lat, patrzę na nasze przygoto­
wania do sesji, to muszę stwierdzić, że byliśmy
ludźmi bardzo odważnymi. To był szaleńczy po­
mysł. Nie mieliśmy żadnych pieniędzy, żadnego
doświadczenia w organizowaniu takiej imprezy.
Zaprosiliśmy do Dąbrowy Niemodlińskiej czo­
łówkę najwybitniejszych polskich historyków,
około 120 osób, gdy miejsc noclegowych było
chyba 80. Nawet w naszym Instytucie nie wszy­
scy wierzyli, że nam się to uda. Okazało się, że
odnieśliśmy olbrzymi sukces, mimo iż bardzo
szacowni referenci, także z zagranicy, mieszkali
w dziesięcio-, dwunastoosobowych pokojach,
mimo że nie było ciepłej wody. Dla nikogo jed­
nak jedzenia nie zabrakło. W tej chwili szykuje­
m y się już do czwartego spotkania. Chociaż nie
ogłosiliśmy jeszcze formalnie terminu sesji, już
zgłaszają się do nas wybitni specjaliści od śre­
dniowiecza - historycy sztuki, archeolodzy, mu­
zykolodzy, historycy architektury.
Jak Pani badania zostały przyjęte przez
środowisko kościelne? Pisze Pani wprawdzie
o czasach zamierzchłych, ale ujawnia mało
chwalebne wydarzenia z życia klasztornego pijaństwo, rozpustę, samobójstwa itp.?
Podczas naszej pierwszej sesji klasztornej
wygłosiłam referat dotyczący życia wewnętrz­
nego w klasztorze. Oczywiście napisałam go na
podstawie źródła historiograficznego, jakim by­
ła kronika klasztoru pisana przez opata, i po
tym referacie wywiązała się jedna z najciekaw­
szych dyskusji, jakie stoczono w trakcie na­
szych konferencji. A toczyła się ona między
przedstawicielami Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego a pracownikami innych ośrodków
naukowych. Pojawił się problem, czy w ogóle
osoby świeckie mogą w obiektywny sposób po­
znać życie wewnętrzne klasztoru? C zy mogą
podejmować taką problematykę? Ta dyskusja
przerodziła się potem w debatę ogólnopolską.
Szkoła KUL-owska - owska miała bardzo duże
osiągnięcia w dziedzinie badań nad życiem we­
wnętrznym w klasztorach, nikt tych osiągnięć
nie podważa, jednak trzeba przyznać, że wiele
tych prac, które tam powstały, miały charakter
bardziej teologiczny, religijny niż historyczny.
Podczas drugiej konferencji siostra Małgorzata
Borkowska, benedyktynka zajmująca się ży­
ciem wewnętrznym klasztorów żeńskich po­
wiedziała mi tak: „Można pisać o historii Sume­
rów nie będąc Sumerem i można pisać o histo­
rii klasztorów nie będąc zakonnicą. Różnica jest
tylko taka, że żaden Sumer nie wstanie z grobu
W yobrażenia
o średniowieczu są
ciągle bardzo ste­
reotypowe. Po­
strzega się je jako
epokę zacofania,
ciemnoty, braku
postępu. Trzeba
od razu powie­
dzieć, że na takiej
ocenie zaw ażyło
odrodzenie, które
bardzo negatywnie
postrzegało śre­
dniowiecze. W od­
rodzeniu odcięto
się od średniowie­
cza, a zafascyno­
wano się starożyt­
nością. Tę złą
opinię o średnio­
wieczu pow tarzało
za renesansem
oświecenie.
W Polsce jeszcze
50 lat po wojnie
0 średniowieczu
pisało się nega­
tywnie, zdawkowo
1 ogólnikowo.
O tton III
przy grobie
świętego
W ojciecha
w Gnieźnie
w roku
1000 .
28
...kiedyś np. do
Nysy, Żagania,
Głogowa, Świdnicy,
Raciborza zjeżdżali
się z całej Europy
INDEKS nr5-6 (27-28)
i nie powie, jak było naprawdę, natomiast jak
pani zacznie pisać o historii zakonów, to grono
zakonników i zakonnic się odezwie, by wyrazić
swoje stanowisko”. Osobiście uważam, że hi­
storyk świecki nie będzie w stanie wniknąć
w sprawy związane z powołaniem, z życiem re­
ligijnym klasztoru, natomiast - moim zdaniem
- z powodzeniem może pisać o klasztorze jako
instytucji, jako zbiorowości ludzkiej zaangażo­
wanej w wymierne działania na rzecz miasta,
wsi czy klasztoru.
najwybitniejsi m y­
śliciele na dysputy
filozoficzne, teolo­
giczne. I to jest
rzeczywiście feno­
men średniowiecza,
że te miejscowości
tętn iły życiem.
Jaki model zakonnika wyłania się z Pani
badań nad średniowieczem?
Trzeba powiedzieć, że średniowiecze nigdy
nie było jednolite. Inny model zakonnika
ukształtował się w dziewiątym wieku, a inny
w wieku jedenastym, trzynastym czy piętna­
stym. Na początku mamy do czynienia z pu­
stelnikami, później prym wiodą benedyktyni,
następnie w dobie w ypraw krzyżowych poja­
w ia się zakonnik-rycerz, następnie tworzą się
zakony żebracze wędrujące po całej Europie,
zrywające z zakonną regułą stałości miejsca.
W wieku czternastym, piętnastym następuje po­
wrót do życia kontemplacyjnego.
Czy człowiek średniowieczny bardzo róż­
nił się od współczesnego?
W ydaje mi się, że nie ma aż tak wielkiej róż­
nicy. W arunki zewnętrzne mogły być inne, ale
człowiek był taki sam. W każdej epoce są ludzie
święci i podli. Ale co ciekawe, jeśli już dokony­
wać porównań: na Śląsku było bardzo dużo
Dr hab. Anna Pobóg-Lenartowicz urodziła się w Czarnowąsach. Po ukończeniu III Liceum Ogólnokształcącego
w Opolu rozpoczęła studia na Wydziale Historyczno-Filozoficznym Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku hi­
storia archiwalna. Pracę magisterską, dotyczącą rozbicia
dzielnicowego w polskich średniowiecznych źródłach historiograficznych, napisała pod kierunkiem wybitnego mediewisty prof. Wacława Korty. Pracę doktorską pod kierun­
kiem prof. Korty obroniła w 1992 roku. W 1999 roku przy­
stąpiła do kolokwium habilitacyjnego na podstawie książki
Kanonicy regularni na Śląsku. Po studiach pracowała
w opolskich szkołach średnich - uczyła łaciny i historii. Od
1990 roku jest pracownikiem Instytutu Historii UO, od
maja 2000 roku pełni funkcję kierownika Zakładu Historii
Średniowiecznej. Opublikowała 8 książek i ponad 60 arty­
kułów naukowych i popularnonaukowych. Mówi o sobie, że
jej największą pasją, poza historią, jest sport. Wiernie kibi­
cuje siatkarkom z opolskiego AZS-u. Najbardziej dumna
jest z dwóch córek - Marii Magdaleny i Małgorzaty.
miejsc, które były centrami kulturalnymi.
Obecnie są to prowincjonalne miasta i mia­
steczka, ale kiedyś np. do Nysy, Żagania, Gło­
gowa, Świdnicy, Raciborza zjeżdżali się z całej
Europy najwybitniejsi myśliciele na dysputy fi­
lozoficzne, teologiczne. I to jest rzeczywiście
fenomen średniowiecza, że te miejscowości tęt­
niły życiem. Dużą zasługę miały w tym także
klasztory. Można tu podać przykład Ludolfa
z Einbeck, absolwenta Uniwersytetu Praskiego.
Kiedy został opatem klasztoru żagańskiego, to
do Żagania zaczęli przybywać wybitni profeso­
rowie z Polski, Rzeszy, Czech, z Zakonu Krzy­
żackiego. To o czymś świadczy. A dzisiaj nawet
nie bardzo wiadomo, co to za miasteczko - ten
Żagań.
W jaki sposób gromadzi pani materiały?
Opracowań w języku polskim właściwie nie
ma żadnych. Moja habilitacyjna książka doty­
cząca życia wewnętrznego w klasztorach kano­
ników regularnych jest - nie chwaląc się pierwszą książką tego typu wydaną w Polsce.
Miałam duże szczęście, bo trafiłam na cenne
materiały źródłowe, jakimi są konstytucje
klasztorne, dotarłam do kronik klasztornych.
Co ciekawe, tylko na Śląsku kanonicy regularni
pisali kroniki i to o dużej wartości. Dla mnie to
jest fenomen, ale do wyjaśnienia: styk kultur,
pojawianie się zakonników z różnych stron po­
wodowało większą mobilizację intelektualną.
Domyślam się, że miała pani do czynienia
z rękopisami. Jak sobie Pani z nimi radziła?
Niektóre kroniki zostały wydrukowane, ale
przede wszystkim pracowałam z rękopisami
czternasto- i piętnastowiecznymi. I to był pro­
blem, bo trzeba się było zmagać nie tylko z czy­
imś charakterem pisma, ale i ze średniowieczną
łaciną - tą dobrą i tą złą. Trzeba też znać język
niemiecki i czeski.
Czy trudno jest dotrzeć do średniowiecz­
nych materiałów?
To zależy - do jakich. Na pewno nie znaj­
dziemy aktu chrztu Mieszka I czy testamentu
Bolesława Krzywoustego, ale istnieją setki ma­
teriałów kompletnie nie opracowanych. Np. je­
żeli chodzi o Śląsk, to w latach 80. powróciły
do Wrocławia całe wagony dokumentów w y­
wiezionych w 1945 roku przez Niemców. I to
jest ciągle wielkie pole do działania, zwłaszcza
dla młodych historyków.
29
pażdziemik-listopad2001
Uniwersytet w pigułce
Uniwersytet Opol­
ski ma nowy folder in­
formacyjny. Wydaw­
nictwo Uniwersytetu
Opolskiego postarało
się, by w publikacji zna­
lazły się niezbędne in­
formacje dotyczące po­
szczególnych wydzia­
łów i innych jednostek
wchodzących w skład
Uniwersytetu
Opol­
skiego (telefony, adresy,
władze). Nie zabrakło
informacji na temat ży­
cia naukowego, aktual­
nych inwestycji oraz hi­
storii UO. Tekst podany został w trzech językach - polskim,
niemieckim i angielskim, a jego ozdobą są zdjęcia.
Nad wydaniem publikacji czuwała Janina Hajduk-Nijakowska. Redakcja techniczna - Henryk Kubicki; opra­
cowanie graficzne - Leszek Ołdak; zdjęcia - Tadeusz Parcej, Jerzy Mokrzycki, S. Dubiel i M. Szyryk; tłumaczenie
na język angielski - Jacek Jędrzejowski; tłumaczenie na ję­
zyk niemiecki - Marek Bojdak.
Folder wydano przy wsparciu finansowym Stowarzy­
szenia na Rzecz Rozwoju Uniwersytetu Opolskiego.
Informator można kupić w księgarence „Sokrates” (12 zł).
(b)
Za plecami księcia Jana Dobrego..,
Z REDAKCYJNEJ POCZTY
Szanowna Redakcjo,
W interesującym wywiadzie z Rektorem Uniwersyte­
tu Opolskiego prof. Stanisławem Nicieją na temat prze­
budowy budynków poklasztornych natrafiłem na ilustra­
cję przedstawiającą postać św. Wojciecha. Ta XIX-wieczna rzeźba znajdowała się niegdyś w jednej z nisz w daw­
nym szpitalu św. Wojciecha. Po wojnie, kiedy szpital
otrzymał imię Karola Miarki, została stamtąd usunięta,
wyrzucona. Zaopiekowałem się nią i przechowywałem na
plebanii kościoła Matki Bożej Bolesnej i św. Wojciecha
w Opolu.
Figura była bardzo mocno uszkodzona. Dolna jej część
była zniszczona, podobnie ręka i pastorał. Sam zrekon­
struowałem figurę. Ze względu na koszty i własne umie­
jętności ręka i pastorał zostały odtworzone w drewnie,
a nie w piaskowcu, z którego jest cała figura.
Teraz, kiedy Uniwersytet Opolski odbudowuje dawny
budynek szpitala św. Wojciecha, pragnę na ręce Rektora
prof. Stanisława Sławomira Nicieji przekazać tę figurę.
Niech wróci na dawne miejsce i świadczy o pięknej histo­
rii tego miejsca.
Ks. Edward Kucharz
dr nauk humanistycznych
Proboszcz Parafii Rzym.-Kat.
Matki Boskiej Bolesnej i św. Wojciecha w Opolu
Opole, 27 września 2001 r.
30
INDEKS nr5-6 (27-28)
1 "V-
.
p r a w d y ” - to jesteśm y ludź­
m i szczęśliwymi.
P rzyszedł czas na w y r a ­
ż en ie w d z ięcz n o ści: p r z ed e
w szystk im na szym Mi­
strzom , P rom otorom , k tó­
rz y u w ierz yli w nas, g d y
p rz ysz liśm y d o n ich p o raz
p ier w sz y i k tórzy w ierz y li
w nas n a w et w ted y , g d y
m y śm y w ia rę tracili. C h ce­
m y p o d z ięk o w a ć w sz yst­
kim P rofesorom , k tórych
w yk łady i p u b lik a cje tak
b a rdz o p oru sz yły nasze
um ysły, serca i w yob ra ź n ię,
ż e z d ecy d o w a liśm y się ru ­
s z y ć p o d o b n y m tropem .
C h cem y w resz cie p a m ięta ć
I\lie poszliśmy na łatwiznę
25 maja 2001 roku w Uniwersy­
tecie Opolskim odbyła się uroczy­
stość nadania tytułu doktora i dok­
tora habilitowanego kilkudziesięciu
pracownikom naukowym, którzy
bronili prac doktorskich i habilita­
cyjnych na naszej uczelni. W ich
imieniu podziękowanie wszystkim
profesorom i promotorom wygłosi­
ła dr Anna Pobóg-Lenartowicz:
J e g o M agnificencjo, Wysoki Sena­
cie, Panie i P a now ie P rofesorow ie,
Szanow ni P aństw o!
W O k sfordzie to gi m ożna kupić
w sklepie. Wiszą na stojakach jak
płaszcze, kostium y, sw etry...
W takim dniu jak dzisiaj, dniu
b ęd ą cy m u k oron ow an iem naszej
dłu giej drogi, stają nam p rz ed o cz y ­
m a wszystk ie te ch w ile, k tóre dop ro­
w adziły nas do te g o m iejsca: szare
św ity na k o lejo w ych d w orca ch , setki
p rz em ierz o n ych k ilom etrów , g o d z i­
n y sp ęd z on e w bibliotek ach, arch i­
w ach, laboratoriach, złośliw ość rz e­
cz y m a rtw ych : za w iesz on e kom pu­
tery, sk asow ane pliki, w irusy. Poko­
ra m iesza się z dum ą, z n iech ęcen ie
z nadzieją, z m ęcz en ie z w ytrw a ło ­
ścią. Jesteśm y tu dzisiaj, b o n ie dali­
śm y się p o n ie ść zw ątpieniu, n ie p o ­
szliśm y na łatw iznę lepszej płacy,
lżejszej p ra cy, jak w ielu sp ośród
tych, z k tórym i zaczynaliśm y tę
p rz ygod ę.
Na zdjęciu od lewej: prof. Franciszek M arek, rektor UO prof. Stanisław S.
Nicieja i dr Kazimierz Stefańczyk z Instytutu Historii UO.
Zdjęcie: Tadeusz Parcej
Jesteśm y tu dzisiaj, bo p od ob n ie jak
dw unastow ieczni filo z o fo w ie uważa­
liśmy, że „w ygna niem człowieka jest
ciem nota, a je g o ojczyzną - w ied z a ”.
T w orzym y kolejne ogn iw o w kil­
kusetletnim łańcuchu: uczeń - Mistrz.
Stajem y się pełnopraw nym i członka­
m i m iędz yn arod ow ej korporacji uni­
w ersyteckiej, o w ej „Universitas”, któ­
rą o d w iek ów uśw ięca zasada: „licen­
tia ubique d o cen ti”. Jeśli przyznam y
rację D antemu, że „praw dziw e szczę­
ście osiąga się przez kontem plację
o ty ch n a sz ych n a u cz yciela ch , k tó­
rz y jak o p ier w si roz b u d z ili w nas
p a sję d o szukania p ra w d y , d o p o ­
znania, dzięk i s w o je j pasji. Ale n a j­
b a rd z iej ch ce m y tu dzisiaj p o d z ię­
k o w a ć w szystk im n a jb liż szym za
ich cierp liw o ść, w yroz u m iałość, p o ­
m oc, w sp a rcie i w ia rę w to, ż e nam
się uda. Bez n ich ten d z isiejsz y suk­
ces n ie b yłb y m oż liw y.
Nie, n ie kupiliśm y naszych tó g
w sklepie. I m o ż em y b y ć z teg o
dumni...
(b)
31
pażdziemik-listopad2001
Droga do Collegium M aius
Uniwersytetu Opolskiego
M Ó W I REKTOR UO PROF. STANISŁAW S. NICIEJA:
Decyzja o przejęciu i adaptacji na
cele uniwersyteckie opuszczonego
i zrujnowanego budynku poklasztornego w centrum Opola była, po mojej
wielkiej przygodzie intelektualnej we
Lwowie na Łyczakowie 1979-1990,
najważniejszym i najbardziej ryzy­
kownym wyborem w moim życiu.
Podjąłem ją w pierwszych dniach
urzędowania na stanowisku rektora,
przy ogólnej konsternacji środowiska
uniwersyteckiego i miejskiego w Opo­
lu. Część opinii publicznej uznała, że
jest to wykwit megalomanii, inna - że
raczej braku wyobraźni, która w kon­
sekwencji, przy wielu planowanych
dużych inwestycjach UO (akademik
„Niechcic”, Villa Académica, Colle­
gium Pedagogicum), wprowadzi
uczelnię w spiralę zadłużenia, skąd już
blisko do bankructwa. A dla młodego,
dwuletniego Uniwersytetu byłoby to
samobójstwo. Kwestor Uniwersytetu
Maria Najda, jedna z najbardziej od-
Budynek dawnego W ojew ódzkie­
go Szpitala Zespolonego im. Karola
M iarki w chwili przejęcia obiektu
przez Uniwersytet Opolski.
powiedzialnych osób, jakie spotkałem
w życiu, powiedziała mi wówczas
wprost: To je s t decyz ja dla pana sa­
m obójcza, a dla U niw ersytetu prz y
o gó ln ej m iz eń i fin a n so w ej w polsk iej
na uce bardzo niebezpieczna. Przypo­
mniała mi się wówczas historia bu­
downiczych pięknej katedry w Sewilii,
którzy przystępując do dzieła powie­
dzieli sobie: R óbm y tak, a b y jesz cz e
p o latach patrzący na tę katedrę
uw ażali ten pom ysł za szaleńczy.
Kolejne etapy przebudowy.
W tej anegdocie szukałem uspoko­
jenia.
Gmach rektoratu przy placu Ko­
pernika 11 jest jedną z najstarszych
budowli na tzw. Opolskim Akropolu
- w najwyżej położonej części miasta,
gdzie znajduje się wiele historycznych
pamiątek świadczących o dawnej
świetności Opola.
Pierwotnie w budowli tej usytu­
owany był klasztor Dominikanów.
32
INDEKS nr5-6 (27-28)
nie tylko dla Śląska Opolskiego, przez
siedem wieków przeżywała swe lata
wspaniałe, kiedy dzięki mecenasom,
artystom, mądrym gospodarzom, w y­
bitnym duchownym i kaznodziejom
piękniała i rozrastała się, oraz lata tra­
giczne, kiedy była palona, grabiona,
dewastowana
przez
żołnierzy
szwedzkich, pruskich, francuskich,
rosyjskich, kiedy pozbawiona gospo­
darzy wygnanych bądź wydziedzi­
czonych popadała w ruinę.
Z zamierzchłych czasów w gma­
chu tym zachował się barokowy re­
fektarz w skrzydle przylegającym do
kościoła, nakryty sklepieniem koleb­
kowym, z lunetami ozdobionymi
trzema plafonami z późnobarokową
polichromią. W plafonie środkowym,
W zm acnianie fundam entów .
Brak precyzyjnych źródeł powoduje,
że liczni badacze, m.in. Tadeusz
Chrzanowski, Kazimierz Dola, Anna
Pobóg-Lenartowicz,
Włodzimierz
Kaczorowski i Krystyna Zawadzka
nie byli dotychczas w stanie określić
z dokładnością roku, kiedy w Opolu
wybudowano klasztor Dominikanów
na Opolskim Akropolu. Pierwsza
wzmianka o budowie klasztoru po­
chodzi z roku 1254. Początkowo była
to budowla drewniana. Około 1350
roku klasztor, podobnie jak przylega­
jący do niego kościół pod wezwaniem
św. Wojciecha, zwany „Na Górce”,
były już budowlami murowanymi.
Możemy więc bez cienia wątpliwo­
ści powiedzieć, że gmach, który
wkrótce stanie się sercem Uniwersyte­
tu i będzie chlubą oraz ozdobą miasta,
ma metrykę liczącą ponad siedem wie­
ków. Przylega doń kaplica, według
tradycji wzniesiona w miejscu związa­
nym z prawdopodobnym pobytem
około 984 r. wybitnej postaci w dzie­
jach chrześcijańskiej Polski i Czech,
biskupa Pragi - Wojciecha Slawnikowica, późniejszego św. Wojciecha, mę­
czennika zabitego przez Prusów, któ­
rego ciało wykupił i kazał pochować
w Gnieźnie król Bolesław Chrobry.
Kaplica ta i związana z nią legenda
przesuwa historię tego miejsca jeszcze
o trzy wieki wstecz. C zy można dla
Uniwersytetu jako instytucji, która
osadzona jest głęboko w etosie śre­
dniowiecza, znaleźć lepsze miejsce dla
jego materialnej lokalizacji?
Budowla, która ma tak imponują­
cą przeszłość i znaczenie historyczne
Segment A - w trakcie odbudowy.
Odsłanianie stropów we wnętrzu.
O tynkowane w nętrze budynku.
0 bardzo zdobnym wykroju, znajduje
się obraz Trójcy Świętej. Na owal­
nych plafonach bocznych umieszczo­
no wizerunki św. Michała Archanioła
1 Anioła Stróża. Tam też znajdują się
inskrypcje, zawierające chronostychy
(chronogramy w formie wiersza)
z datami 1730 i 1734. Te plafony
szczęśliwie przetrwały tragiczny, je­
den z największych w dziejach Opo­
la, pożar klasztoru oraz kościoła „Na
Górce” w 1739 r. i dziś są z piety­
zmem odnowione. Cały zresztą refek­
tarz otrzymał teraz nowe żelbetono­
we, głębokie fundamenty. Stał do­
tychczas - aż nie chce się wierzyć - na
marglu i glinie. Został też osuszony
podsypkami i odwodniony specjalny­
mi drenami.
33
pażdziemik-listopad2001
Kaplica św. W ojciecha - lata trzydzieste.
Ponadto ze starego klasztoru za­
chowały się dawne przyziemia i stoją­
ca na nich zakrystia. Jedną z najważ­
niejszych sal po dawnym klasztorze
jest oratorium o pięknym łukowym
sklepieniu. Tu będzie urzędował rek­
tor, prorektorzy i główny sekretariat
Uniwersytetu. Pomieszczenia pra­
gniemy wyposażyć w piękne obrazy
i stylowe meble, wnęki nisz wypełnić
rzeźbami.
Odbudowana będzie kaplica św.
Wojciecha, a przed jej drzwiami wej­
ściowymi od strony biblioteki filolo­
gów umieszczone zostaną dwie tablice
epitafijne z 1605 r., przedstawiające ro­
dzinę starosty brzeskiego Fryderyka
Kitlitza, które przed kilku laty z grupą
przyjaciół wydobyłem z gruzowiska
i zabezpieczyłem przed dalszym nisz­
czeniem, umieszczając je w Pępicach.
Obecnie, decyzją władz gminy Wią­
zów i dolnośląskiego konserwatora za­
bytków we Wrocławiu Andrzeja Ku­
bika, mają one trafić jako trwała ekspo­
zycja na historyczne mury przed kapli­
cą św. Wojciecha. Od trzech lat było to
moim marzeniem i teraz się ziszcza. Na
remont kaplicy mecenas Hendrik Foth
z Dusseldorfu podarował w lipcu tego
roku 200 tysięcy marek.
O łtarz w kaplicy św. W ojciecha.
Inne remontowane gruntownie
oraz przebudowywane mury i po­
mieszczenia pochodzą z czasów, gdy
był tu szpital św. Wojciecha (Das
Sankt Adalbert Hospital), a więc z lat
1851-1945. Są to obszerne skrzydła
budowli od ulicy Sempołowskiej (seg­
ment B) i od Małego Rynku (segment
C). Ta część budowli została wznie­
siona przez kanonika Karla Aloisa
Gaertha i poszerzona przez jego na­
stępców w 1885 r. Szpital św. Wojcie­
cha, w którym mogło się leczyć jedno­
razowo kilkaset osób, był na ówczesne
warunki bardzo nowoczesny. Posia­
damy ikonografię ukazującą, jak za­
dbane i przestronne były sale, gabine­
ty specjalistyczne i korytarze szpitalne.
W czasie ostatniej wojny szpital
został spalony i splądrowany przez
wojska radzieckie, a zwłaszcza fale
szabrowników, które wiosną 1945 r.
przeszły przez Opole. Po niezbyt rze­
telnej odbudowie umieszczono tu
Wojewódzki Szpital Zespolony, któ­
remu nadano imię Karola Miarki.
Pracowało tu wielu znakomitych
opolskich lekarzy, zwłaszcza kardio­
logów. W latach 1946-1990 leczyły się
tam tysiące Opolan. Wielu też w tym
szpitalu zmarło, że wymienię tylko
zmarłego w 1975 r. wybitnego praw­
nika i politologa, dyrektora Instytutu
Śląskiego prof. Józefa Kokota i zmar­
łego w 1986 r. wybitnego języko­
znawcę prof. Henryka Borka. Po w y­
budowaniu nowego szpitala przy ul.
Witosa stary gmach poklasztomy zo­
stał opuszczony.
Decyzja o przejęciu zrujnowanego
szpitala przez Uniwersytet Opolski za­
padła w połowie listopada 1996 r., ale
z klauzulą dającą naszej uczelni możli­
wość wycofania się z niej. Dopiero 20
lutego 1998 roku podpisałem akt nota­
rialny rozstrzygający ostatecznie spra­
wę. Za kwotę 49 milionów starych
złotych (4,9 tysiąca nowych złotych)
ówczesny wojewoda opolski Ryszard
Zembaczyński, w imieniu Skarbu Pań­
stwa, sprzedawał budynek poklasztorny i zarazem poszpitalny Uniwersyte­
towi. Przewidywany koszt remontu
rozłożony na kilka, a może kilkanaście
lat, miał wynosić 300 miliardów sta­
rych złotych. Na posiedzeniu Senatu
UO wojewoda Zembaczyński obiecał
wspomóc remont kwotą 12 miliardów
starych złotych, w czterech corocz­
nych ratach po 3 miliardy rocznie.
Uniwersytet otrzymał tylko jedną ratę,
bo wkrótce zmienił się wojewoda,
34
INDEKS nr5-6 (27-28)
Kaplica św. W ojciecha przed remontem.
a nowo mianowany wojewoda Adam
Pęzioł nie identyfikował się z decyzją
swego poprzednika. Uniwersytet mu­
siał poradzić sobie sam, bez jakiejkol­
wiek pomocy finansowej władz woje­
wódzkich.
Zaczęły się mozolne zabiegi
0 zdobycie funduszy na remont
w fundacjach, u sponsorów, w mini­
sterstwie, w Komitecie Badań Na­
ukowych. Pierwsze pieniądze na
projekt remontu, w wyso­
kości 2,5 miliarda starych
złotych, dał Uniwersyteto­
wi prezydent miasta Opola
Leszek Pogan.
Czas wtedy wyjątkowo
nie sprzyjał nowym inwesty­
cjom w szkolnictwie wyż­
szym, w państwie gwałtow­
nie malały nakłady na naukę.
Remont gmachu, połą­
czony
z
przebudową
1 zmianą funkcji wszystkich
pomieszczeń, miał mieć
charakter gruntowny. Dla­
tego był tak bardzo kosz­
towny. Nastręczał od po­
czątku niewyobrażalne pro­
blemy. Przede wszystkim
już sama praca nad projek­
tem remontu, który wyko­
nali znakomici architekci państwo
Krystyna i Andrzej Szczepańscy, była
utrudniona ze względu na to, że
obiekt jest zabytkiem. A w takim w y­
padku, gdy się nie ma oparcia w kom­
petentnym i skorym do podejmowa­
nia szybkich decyzji, życzliwym
urzędniku odpowiadającym za zabyt­
ki - wchodzi się na cierniową drogę
udręki. Wojewódzki konserwator za­
bytków Jacek Kucharzewski nie ma
Budynek dawnego szpitala - latem 2001 r.
żadnych zasług przy remoncie tego
budynku. Więcej! Osobiście bardzo
mi przeszkadzał w tym dziele.
Projekt przygotowany przez Krysty­
nę i Andrzeja Szczepańskich jest bardzo
dobry, a rozwiązania dachowe, które
wzbogaciły ten budynek kubaturowo
i o jedną trzecią całkowitej powierzchni
użytkowej, uważam za znakomite.
Obiekt jednak mógłby być jeszcze lep­
szy, bardziej w swym wyrazie baroko­
35
paździemik-listopad2001
wy, bardziej wyrafinowany i elegancki
w sztukaterii, o łukowych i lukamowych oknach, zwłaszcza od strony Ma­
łego Rynku, oraz o podwyższonych krenelażach na trzech neogotyckich wie­
żach: bibliotecznej, dziekańskiej i rektor­
skiej. Niestety, pech chciał, że o podob­
nych wariantach przebudowy przyszło
dyskutować z urzędnikiem o bardzo cia­
snej wyobraźni w dziele renowacji za­
bytków, obojętnym na fakt, że gdyby nie
ogromna determinacja władz Uniwersy­
tetu, ten obiekt by po prostu zniszczał.
Już na początku prac remonto­
wych, które po wygranym przetargu
prowadzi znakomita firma „Rekonsbud” inżyniera Mariana Habrajskiego, okazało się, że zabudowania poklasztorne nie mają fundamentów,
stoją na glinie i marglu, a główny filar,
na którym wznoszą się trzy najstarsze
kondygnacje, znajdujący się w środku
budynku jako swoisty, stabilizujący
budowę trzpień, nie tylko nie ma fun­
damentów, ale jeszcze w środku, za
warstwą cegieł, jest wypełniony sta­
rym gruzem.
Nie było tygodnia, abym nie był na
budowie, dokumentując fotograficz­
nie każdy krok i uczestnicząc w nara­
dach inżynierskich. Wielokrotnie pa­
trzyłem z podziwem, ale i z lękiem,
jak pracownicy „Rekonsbudu” pod
nadzorem inżynierów, głównie Zeno­
na Leśniaka, wykonywali ciężkie, pra­
cochłonne, misterne ręczne podkopy,
aby etapami wzmacniać fundament,
jak klamrami ściągali rozsuwające się
mury, stopniowo usuwając glinę
i margiel, jak wypełniali te miejsca
plombami żelbetonowymi. Taczkami
spod fundamentów wywieziono do­
słownie dziesiątki ton gliny i margla,
wbito dziesiątki pali stabilizujących
wzgórze Akropolis, które miało ten­
dencje zapadania się. Trwające kilka
miesięcy prace przy głównym filarze
były ciągle na granicy ryzyka, groziły
zawaleniem się budowli. Jestem pełen
podziwu dla fachowości pracowni­
ków „Rekonsbudu”, którzy zrekon­
struowali ważący setki ton główny fi­
lar oraz łukowe sklepienia w okoli­
cach gabinetów rektorskich. Central­
ny segment, gdzie znajdują się: wieża
rektorska, gabinety prorektorów, ga­
binety dziekanów oraz czasza oszklo­
nej auli, a więc najbardziej efektowne
pomieszczenia, został wzniesiony od
podstaw, gdyż cegła, z której zbudo­
wany był ten fragment budowli, była
źle wypalona i przegniła. Konserwo­
wanie tego gruzowiska byłoby bez­
sensem.
Jeszcze bardziej skomplikowana
była odbudowa kaplicy św. Wojciecha,
która stała na grożącej obsunięciem
skarpie. Kaplica miała popękane od su­
fim po fundament wszystkie ściany.
Rysy były częstokroć szerokości dłoni.
Umacniając skarpę trzeba było - jak to
zrobiono pod wieżą rektorską - pod
ciśnieniem wlać tony zaprawy cemen­
towej, a później sklamrować popękane
mury kaplicy. Tę ciężką wieloletnią
pracę mamy już za sobą. Uniwersytet
Opolski będzie miał główny gmach,
który otrzyma nazwę Collegium Maius, jeden z najpiękniejszych budyn­
ków tego typu w kraju. Budynek ten
będzie jednym z dowodów siły, zna­
czenia i prężności uczelni. Będzie
ozdobą miasta i regionu.
Wypowiedź rektora UO
prof. Stanisława S. Nicieji
spisała Halina Skarbimirska
U l p — ’" " " " j jj r**~ fjj *. . . . . . . .
W idok od strony placu Kopernika - na ścianie logo U niwersytetu Opolskiego.
Przeszklona aula uniwersytecka - w tle wieże opolskich kościołów.
36
INDEKS nr5-6 (27-28)
„Górka" pełna tajemnic
Opolska „G órka” jest jednym
z tych miejsc w naszym mieście,
które poszczycić się może wielo­
ma interesującymi legendami.
Większość z nich ma charakter
ludowy, są jednak też takie, do
których rozpowszechnienia przy­
czynili się sami historycy.
„Górka” od przyszło stu lat cieszy
się sporym zainteresowaniem badaczy
różnych dyscyplin naukowych. W la­
tach 1933 i 1952 przeprowadzono tam
jedyne jak do tej pory badania arche­
ologiczne, które ze względu na ich
ograniczony zasięg nie odpowiedziały
na szereg pytań związanych z tym tak
ważnym dla Opola miejscem. Co wię­
cej, uwaga archeologów skupiała się
zwłaszcza na obaleniu legend związa­
nych z tym wzgórzem, szczególnie
tych dotyczących obecności w Opolu
biskupa Wojciecha i jego działalności
fundacyjnej. Uczony niemiecki Ernst
Wahner jeszcze pod koniec XIX wieku
z triumfem ogtosił, że w Opolu nie za­
chowały się żadne ślady konkretnej
działalności biskupa praskiego, przez
co wykluczył jego obecność w naszym
mieście. Odkryte bowiem pozostałości
budowli datowane zostały na początek
XIII wieku. Tym samym upadła też
lansowana przez wielu polskich histo­
ryków teza o istnieniu na wzgórzu
w okresie wczesnopiastowskim grodu
kasztelańskiego czy wręcz zamku ksią­
żęcego. Ale i późniejsze losy „Górki”
budzą wiele kontrowersji i niejasności.
Dotyczy to także początków klasz­
toru Dominikanów, który znalazł swą
siedzibę na opolskim wzgórzu, funk­
cjonował na nim przez kilkaset lat i na
trwałe wrósł w pejzaż i historię nasze­
go miasta. Zakon dominikanów został
założony przez św. Dominika. W Pol­
sce pojawił się wkrótce po śmierci zało­
życiela, czyli w 1222 roku. Niemała
w tym zasługa rodu Odrowążów, bi­
skupa krakowskiego Iwona i - oczywi­
ście - św. Jacka wywodzącego się naj­
prawdopodobniej z podopolskiego Ka­
mienia. Popularność swą dominikanie
zawdzięczali przede wszystkim umie­
jętnemu dostosowaniu się do potrzeb
zmieniającej się rzeczywistości. Urba­
Klasztor Dominikanów wg rysunku Krugera z 1 8 3 6 r.
nizacja zachodniej Europy, która wraz
z percepcją w Polsce tzw. prawa nie­
mieckiego dotarła także i na nasze zie­
mie, zrodziła zapotrzebowanie na no­
w y typ posługi duszpasterskiej. Oprócz
elit miejskich, którym się w miarę do­
brze powodziło, w mieście istniała cała
rzesza proletariatu miejskiego, ludzi
pochodzących ze wsi, którzy przyby­
wali do miast szukając zarobku i za­
trudnienia. Byli oderwani od swych
korzeni, nie mieli rodziny ani zawodu.
Ktoś musiał się zająć samotnymi mat­
kami, sierotami, nędzarzami, włóczę­
gami. W to wielkie pole zapotrzebowa­
nia społecznego wchodzili właśnie do­
minikanie i franciszkanie. Jednocześnie
swym stylem życia: ubóstwem, zaanga­
żowaniem i oddaniem sprawie robili
kolosalne wrażenie na władcach, któ­
rzy decydowali się na sprowadzenie ich
do swoich księstw. Posiadanie obu za­
konów żebraczych w jednym mieście,
jak to było w Opolu, świadczyło o je­
go zamożności i prestiżu - miasto bo­
wiem musiało być stać na utrzymanie
zakonników żyjących z jałmużny.
Niektórzy historycy sprowadzenie
dominikanów na opolską „Górkę” łą­
czą z księciem Władysławem i wiążą
ten fakt z rokiem 1254. Osoba księcia
Władysława nadawała się rzeczywiście
świetnie do roli fundatora. Sprowadził
on na Śląsk przedstawicieli wszystkich
ówczesnych zakonów, a fundacje ta­
kich klasztorów, jak cystersów w Ru­
dach Raciborskich, dominikanów
w Raciborzu i Oświęcimiu, franciszka­
nów w Opolu, Głogówku i Bytomiu
oraz benedyktynów w Orłowej na
trwałe przeszły do historii Kościoła na
Śląsku. Wydaje się jednak, że zasługę
osadzenia dominikanów na opolskiej
„Górce” należy przypisać nie księciu
Władysławowi I, ale jego synowi Bol­
kowi I. Pojawienie się dominikanów
w naszym mieście jest prawdopodob­
nie efektem wielkich wydarzeń, jakie
miały wówczas miejsce na Śląsku. Mo­
wa tu o słynnym sporze między bisku­
pem wrocławskim Tomaszem II a księ­
ciem Henrykiem Prawym. Spór ten,
jak ostatnio dobitnie wykazał ksiądz
prof. Kazimierz Dola, wykraczał poza
spory o konkretne praw a i nadania,
dotyczył sam ej k oncepcji stosunku
władzy św ieck iej i du chow ej, nieza­
wisłości instytucji kościelnych i od ręb ­
ności m ienia kościelnego. Nikt, kto
chciał odgrywać wówczas jakąś rolę na
Śląsku, nie mógłby wobec tego sporu
przejść obojętnie. Stąd zarówno książę­
ta śląscy, jak i duchowieństwo, musieli
deklarować swoje poparcie bądź to dla
księcia, bądź to dla biskupa. Wbrew
pozorom podziały te nie przebiegały
w sposób prosty i oczywisty: dość
znaczna część duchowieństwa śląskie­
go opowiedziała się bowiem po stronie
księcia, a nie swojego biskupa. Tymi,
którzy zdecydowali się trwać przy bi­
skupie Tomaszu, okazali się dominika­
nie z wrocławskiego kościoła św. Woj­
ciecha. Spotkał ich ten sam los, co bi­
skupa - zostali zmuszeni do opuszcze­
nia swojego klasztoru i tułaczki. Naj­
37
paździemik-listopad2001
pewniej udali się - podobnie jak To­
masz II - na Górny Śląsk, możliwe, że
do Raciborza, do tamtejszego klasztoru
dominikanów.
Książę opolski Bolko I od wielu lat
był wiernym sojusznikiem księcia Hen­
ryka Prawego, mimo iż ten w pewnym
momencie rozstał się ze swoją żoną,
nieznaną z imienia księżniczką opolską,
siostrą Bolka Będąc wiernym koncep­
cjom politycznym Henryka Prawego,
nie zamierzał książę opolski stawać po
jego stronie w sporze z biskupem. Co
więcej, wielokrotnie próbował mediacji
pomiędzy zwaśnionymi stronami,
a miejscem rozmów było także Opole.
Bolko był w tym momencie rzeczywi­
ście w niezręcznej sytuacji, starał się
więc lawirować między swym byłym
szwagrem a biskupem. Być może do­
wodem jego dobrej woli wobec bisku­
pa było zaopiekowanie się bezdomny­
mi dominikanami wrocławskimi. Fun­
dacja klasztoru opolskiego przypada
bowiem na lata 1285/87, a więc na
okres wygnania dominikanów z Wro­
cławia. Początkowo mogli oni otrzy­
mać jedynie prowizoryczne zabudowa­
nia na opolskiej „Górce” wraz z funk­
cjonującym tam kościołem NMP.
Część braci zdecydowała się zostać
w Opolu, mimo zakończenia konfliktu
i rychłej śmierci Henryka (1290 r.) Być
może konwent został też powiększony
o element miejscowy. Stąd w 1295 ro­
ku zapadła decyzja o przekazaniu opol­
skim dominikanom wybudowanych
dla nich przez księcia obiektów na
„Górce” wraz z kościołem. Jest to
pierwsza potwierdzona źródłowo
wzmianka o funkcjonowaniu klasztoru
na opolskim wzgórzu. Wydaje się
prawdopodobne, że to dominikanie
wrocławscy przynieśli ze sobą do Opo­
la wezwanie św. Wojciecha, identyczne
z tym, jakie posiadali we Wrocławiu.
W chwili osadzenia ich bowiem
w Opolu powrót do pierwotnej siedzi­
by zdawał się być mało realny
Kiedy powstała legenda związana
z działalnością św. Wojciecha w Opo­
lu? Tego nie jesteśmy dzisiaj w stanie
w sposób jednoznaczny stwierdzić.
Prawdą jest natomiast, że ani Bolko I,
ani kolejni Piastowicze opolscy nigdy
nie byli szczególnie hojni wobec klasz­
toru na „Górce”. Książęcym klaszto­
rem i nekropolią stało się już wkrótce
opactwo franciszkanów. Niewystar­
czające środki finansowe zapewne
sprawiły, że opolski konwent domini­
kański rzadko kiedy osiągał wymaganą
prawem liczbę 12 członków. Nie zapi­
sał się także w sposób wybitny w dzie­
jach dominikanów w Polsce. Wpraw­
dzie Opole wydało jednego z najwybit­
niejszych członków tego zakonu, zna­
nego w całej Europie kaznodzieję Peregryna, ale jego losy związane są z kon­
wentami w Raciborzu i Wrocławiu. Na
marginesie warto tu dodać, że Peregryn
z Opola był pierwszym inkwizytorem
zakonu dominikanów mianowanym
na Polskę. Przy klasztorze przez cały
okres jego działalności funkcjonowała
szkoła, zapewne jedynie konwentualna.
Nie znajdujemy jednak imion braci
opolskich na listach znanych uniwersy­
tetów europejskich.
Klęski żywiołowe, wojny i zniszcze­
nia nie omijały także opolskiego klasz­
toru. Tego, czego nie zniszczyły poża­
ry, dokonała sekularyzacja zakonu
w 1810-1811 roku. Księgozbiór klasz­
torny został rozproszony i w ostatecz­
ności zaginął. Ten sam los spotkał tak­
że dzieła sztuki sakralnej przechowy­
wane w kościele i klasztorze na Górce.
Nie zachowała się żadna ze spisanych
w klasztorze kronik, z których korzy­
stał jeszcze w XIX wieku F. Idzikow­
ski. To jest główny powód tego, że na­
sza wiedza o opolskim konwencie jest
wciąż tak ograniczona i niepełna.
Anna Pobóg-Lenartowicz
Kitlitz osiadł w Opolu
Staraniem prof. Stanisława Sła­
womira Nicieji - rektora naszej
uczelni - nowo powstający z roz­
machem gmach Wydziału Filolo­
gicznego i zarazem siedziba Rekto­
ratu wzbogaci się o wyjątkowo cie­
kawy zabytek, który ozdobi wejście
przyszłej, odbudowanej kaplicy św.
Wojciecha.
miejscowi - w nie najgorszym stanie,
jeszcze do uratowania. Niestety, zabra­
kło funduszy, a może po prostu chęci
i dobrej woli ze strony służb odpowie­
dzialnych za nasze wspólne dobro.
Zabytkiem tym jest przepiękna
w formie, renesansowa płyta nagrobna
barona Georga Friedricha von Kitlitz
- doradcy i marszałka na dworze ksią­
żęcym w Brzegu. Pierwotnie znajdo­
wała się ona w ruinach dawnego ko­
ścioła protestanckiego w Miechowicach Cfewskich w gminie Wiązów.
Nikt przez pięćdziesiąt lat nie intere­
sował się tym obiektem, który z roku
na rok coraz bardziej popadał w ruinę.
Znamienne, iż po zakończeniu
II wojny światowej kościół był tylko
lekko uszkodzony i - jak wspominają
Herb Kitlitza.
Po miechowickiej świątyni, pocho­
dzącej z XV wieku i pamiętającej czasy
panowania w tej wsi znakomitych ro­
dów śląskich: Pannwitzów, Kitlitzów,
Tschirskych i Vatterych ostały się jedy­
nie do chwili obecnej ściany prezbite­
rium (bez sklepienia) z ostrołukowymi
otworami okiennymi, nieliczne epitafia
i płyty nagrobne dawnych właścicieli
Miechowie. Wśród niszczejących za­
bytków uwagę przyciągała okazała,
wykonana z piaskowca płyta nagrobna
Georga Friedricha von Kitlitza i jego
małoletniego synka Adama Friedricha,
która w każdej chwili mogła podzielić
los dogorywającej świątyni, ulec znisz­
czeniu przez bezdusznych wandali.
Dzięki poświęceniu, determinacji
i zaangażowaniu prof. Stanisława S.
Nicieji zabytek wydobyto z gruzowi­
ska i zabezpieczono przed dalszym
niszczeniem. Po wielu perypetiach
epitafium Kitlitza, za zgodą władz
38
INDEKS nr5-6 (27-28)
Wiązowa i dolnośląskiego
Drugie małżeństwo zawarł
konserwatora zabytków we
w 1607 roku z Barbarą von
Wrocławiu Andrzeja Kubi­
Franchenberg i Proschlitz. Ta
ka, trafiło na Uniwersytet
urodziła mu trzech synów
Opolski.
i trzy córki, z których przeży­
Kim był ów Georg Frie­
ło barona troje: Friedrich,
drich von Kitlitz?
Georg Friedrich i Anna EliUrodził się w 1562 roku,
zabet. Trzeci syn, Adam Frie­
w czwartek, przed świętem
drich, zmarł krótko przed oj­
Matki Boskiej Gromnicznej,
cem, 10 września 1625 r. Z in­
czyli pierwszego lutego. Był
skrypcji zamieszczonej na
synem Friedricha Kitlitza
wspólnej renesansowej płycie
z (i na) Ottenndorf i Magda­
nagrobnej, która zdołała
leny urodzonej w Weilsddoprzetrwać do naszych cza­
orsin, z domu Rossenblat
sów, wiemy, że Adam Frie­
w March (Marchii?).
drich zmarł w wieku zaled­
Zarówno on, jak i jego
wie trzech lat i dwóch miesię­
przodkowie wywodzili się ze
cy. Jego śmierć tak głęboko
szlachty rodowej pochodzą­
legła na sercu ojca, że nie
cej z Górnych Łużyc, a kon­
mógł uspokoić uczucia żalu kretnie z dużego ośrodka
skarżył się, że nie wie, jak
władztwa, jakim było Kitlitz
przeżyje pochówek dziecka.
pod Lobau, położone około
Z tego głębokiego żalu 12
trzydziestu kilometrów na
września uległ ciężkiemu ata­
południowy zachód od Zgo­
kowi serca, a pięć dni później
rzelca. Pieczętował się her­
umarł. Dnia 12 listopada (?)
bem wyobrażającym długozostał pochowany obok swe­
rogie zwierzę - pół czarnego
go synka na cmentarzu
tura bądź bawołu zwrócone­
w Mechwitz (Miechowice
go w prawo, pod którym na
Oławskie). Jego żona Barba­
ukos widniały pola czerwone
ra, urodzona w Franckenberi białe, a nad hełmem w koro­
gu (Przyłęk lub Świebodów),
nie - piesze kapłonie z czer­
zmarła w 1660 roku. Rene­
woną i białą różą. Między ni­
sansowa płyta z jej wizerun­
„ROKU 1625, DNIA 17 WRZEŚNIA ZASNĄŁ W BOGU PAN GEO­
RGE FRIEDRICH, PAN Z VON KITLITZÓW I OTTENDORFÓW NA
mi znajdowało się także pół
kiem również ozdobi histo­
MIECHOWICACH OŁ. I JESZKOTLU, KSIĘSTWO LEGNICKIE
długorogiego zwierza, rów­
ryczne
mury przed kaplicą
I BRZESKA RADA W 34, CAŁY CZAS W SWOJEJ KSIĄŻĄCEJ SŁUŻ­
nież zwróconego w prawo.
św. Wojciecha.
BIE 44 I W SWOIM WIEKU 63 LAT W BOGA LITOŚCI.
ADAM FRIEDRICH VON KITLITZ, JEG O SYNECZEK ZMARŁ
W 1570 roku Georg Frie­
Smutkiem napawa fakt, że
W ROKU 1625, DNIA 10 WRZEŚNIA W WIEKU 3 LAT 120 TYGODNI”.
drich von Kitlitz był pełno­
dawny kościół ewangelicki
mocnikiem zarządu księstwa
w Miechowicach Oławskich
księciu Joachimie Fryderyku (1550brzeskiego i właścicielem dóbr w Mepopadł niemalże w całkowitą ruinę,
1602) na urząd doradcy i marszałka
chwitz (Miechowice Oławskie), które
a szczątki Kitlitzów (i nie tylko) uległy
księcia brzeskiego. Jednocześnie za­
były w posiadaniu Kitlitzów od 1563
profanacji. Nietrudno odgadnąć, co
chował przy tym urząd książęcego
do 1697 roku, kiedy to zostały sprze­
stałoby się z cennymi zabytkowymi
marszałka na tak długo, jak miał mu
dane za 17.600 reńskich talarów rodo­
płytami nagrobnymi, gdyby nie zaan­
na to pozwolić wiek. Stąd też urząd
w i von Tschirschky.
gażowanie i desperacja obecnego rek­
ten sprawował także za księcia brze­
W 1580 roku baron Georg Frie­
tora Uniwersytetu Opolskiego prof.
skiego Jana Chrystiana (1591-1639).
drich von Kitlitz na Ottendorf był
Stanisława Sławomira Nicieji, który ja­
W 1597 r. jako zaufany tego księcia
klucznikiem księcia Jerzego II na Le­
ko jedyny podjął trud ratowania tych
objął rektorat Uniwersytetu we
gnicy i Brzegu, a w 1586 roku obec­
wyjątkowych dzieł sztuki, symbolizu­
Frankfurcie nad Odrą. Podkreślić
ny był przy kondukcie żałobnym te­
jących łączność obu kultur: polskiej
należy, że baron Kitlitz dwukrotnie
go księcia.
i niemieckiej.
wstępował w związek małżeński. Po
W 1585 r. Georg von Kitlitz w y­
Myślę, że dobrze się stało, że nie
raz pierwszy w 1591 r. z Anną, uro­
stępuje na Aichberge w Kreisewitz
narażone na dalszą dewastację lub
dzoną w Kitschfin von Stofchendorf,
jako radca u tegoż księcia. W siedem
bezpowrotne zniszczenie spoczną
która urodziła mu sześciu synów
lat później, w 1592 r., baron Georg
ostatecznie i ozdobią wnętrze nowego
i cztery córki. Niestety, tylko dwóch
Friedrich von Kitlitz - pan na Otten­
gmachu Wydziału Filologicznego
synów: Carl i Friedrich oraz dwie
dorf, Mechwitz (Miechowice Oław­
Uniwersytetu Opolskiego.
córki: Barbara i Magdalena, obydwie
skie) i Jäschkittel (Jeszkotle) został
Zbigniew Jakubowicz
zamężne, przeżyli ojca.
powołany do Rady Książęcej przy
student IV roku historii
39
pażdziemik-listopad2001
G A Z E T A
W
O P O L U
Na łamach „Gazety w Opolu", lokalnego dodatku „Gazety Wyborczej", ukazał się 23 sierp­
nia 2001 roku artykuł pt. „Akademik dla optymistów", dotyczący problemów związanych
z budową nowego akademika Uniwersytetu Opolskiego. Maria Najda, kwestor Uniwersyte­
tu Opolskiego wyjaśnia czytelnikom „Gazety w Opolu", dlaczego sukcesywnie postępuje
remont szpitala, przyszłej siedziby m.in. rektoratu, a budowa akademika stoi w miejscu.
- R em on t szpitala p rz y pl. K op er­
nika je s t fin a n so w a n y w w ięk szości
z w łasnych środk ów , zresztą je s t już
z b yt m o cn o zaaw ansow any, b y
p r z er y w a ć b u d ow ę. N atom iast p rz y
akadem iku m o ż em y posiłk ow ać się
tylk o dotacjam i z MEN, w związku
z tym czek am y na pien iądze, bez
nich n ie b ęd z iem y bu dow ać. Jeśli
dołoż ym y w łasne środki d o ak ade­
mika, to MEN n ie od d a nam ani
złotówki, z założenia je s t to b o w iem
in w estycja m inisterialna.
Artykuł opatrzony został następu­
jącym komentarzem dziennikarza
„Gazety” podpisującym się (LAS):
M oim zdaniem p o w o d em fin an so­
w y ch p ro b lem ó w opolskiej uczelni
jest n ie tyle n iew yw ią z yw a n ie się ze
sw ych zobow iązań MEN-u, ale
prz ed e wszystkim am bicja rektora,
który chciałby zak ończyć k adencję
w n ow ym , okazałym rektoracie.
K ończ enie obiektu dla stu d en tów zo­
stanie na jp ew n iej od su n ięte na dalszy
plan, co nie dziwi, b o przecież w nad­
ch od z ących w yb ora ch k andydujący
z listy SLD prof. N icieja n ie m a co li­
c z y ć na głosy zam iejscow ych. Ci od ­
dadzą j e w sw oich rodzinn ych m iej­
scow ościach. Pan rek tor natom iast dla
miasta w znosi „opolski A kropol”, co
jest niew ątpliw ie dużym atutem
w w y b o rcz ej przepychance. Chciała­
b ym jednak, pow ołu ją c się na w y ­
w ia d udzielony p rz ed je g o w y b o rem
na drugą kadencję, przypom nieć, że
obiecyw ał, iż zrobi wszystko, ż eb y
sk ończyć akademik. C zy Pan rektor
dotrzym a p rz ed w yb o rcz ej ob ietn icy?
z cyklu „Są rzeczy nad Odrą".
Pro domo sua
U niw ersytet Opolski je s t cz ęsto
p rz ed m io tem
u w a gi
„ G azety
w O p olu ”. C ieszy m n ie to, chociaż
zazw yczaj m ó w i się o nim źle. C zę­
ścio w o to rozum iem , m n ie też w iele
rz ecz y tu d en erw u je. Ale w u b ie­
głym tygo d n iu p ojaw iły się d y w a g a ­
cje na tem a t u n iw ersyteck iej in w e­
stycji - rek toratu i akadem ika - za­
k ończone konstatacją, ż e R ek tor Ni­
cieja, restaurując szpital p rz y p lacu
Kopernika, b u d u je sob ie pomnik.
Zaskoczyła m n ie ta myśl, b o je s t jak ­
b y z in n ego świata. K ażdy, kto p ra ­
cuje, b u d u je sob ie p rz ecież pomnik.
N aw et burząc cu d z e pom niki, sta­
w ia m y w ten sposób własny. I ch w a ­
ła ludziom za to, ż e p o d ejm u ją róż­
n e działania, b o tak p o w sta je dobro.
Nie w id z ę w tym n ic zdrożnego.
T w orząc so cjo lo g ię i filo z o fię też sta­
w iam sob ie pomnik. Za naganne
m ożna uz nać takie pom n ik i tylko
w ted y, g d y staw ia się j e kosztem in­
n ych ludzi lub w b r ew społeczności.
W przypadk u budynk u p rz y placu
K opernika tak n ie było. O w szem , za
mało jest m iejsc w akadem ikach, a le
rów n ież za mało jest sal dydak tycz­
nych. W obec roz w oju środowiska
u n iw ersyteck iego, prz yjm ow a n ia c o ­
raz w ięk szej licz b y stu d en tó w n ie
m a p o prostu gd z ie p ro w a d z ić zajęć.
U niw ersytet je s t uczelnią p a ń stw o ­
wą, to znaczy, ż e w szystk ie je g o p o ­
trz eb y w in n y b y ć spełnione przez
państw o, a le tak n ie jest. Brak p ie ­
n ięd z y był przyczyną, ż e społeczność
akadem icka na sw o je barki, w du żej
m ierze, wzięła o d b u d o w ę szpitala.
Bo tam znajdzie p om iesz cz en ie nie
tylk o rektorat, a le i w szystk ie insty­
tu ty filologicz n e. Dzięki tem u z ko­
lei w budynk u p rz y O leskiej zrobi
się luźniej. P opraw ią się warunki
studiow ania kilkuset następnych stu­
den tów . M yśm y się na tę in w estycję
zgodzili, uznając, ż e na leży stw orz yć
sob ie i stu den tom od p ow ied n i
w arsztat pracy.
(LAS)
W odpowiedzi na ten komentarz
głos zabrał prof. Bartłomiej Kozera w opublikowanym na łamach „Gazety
w Opolu” (31 sierpnia 2001 r.) felietonie
Akadem ik „Niechcic" w pierwszej fazie budowy.
Fot. M arcin Podolan
40
INDEKS nr 5-6 (27-28)
T ym czasem „ G azeta ” su geru je,
ż e w p o d o b n y sposób w in na b y ć sfi­
nansow ana b u d ow a akademika. R o­
zu m iem w a g ę na leż ytych w arun k ów
m ieszk alnych stu den tów , a le oni
przyjeżdżają d o O pola na studia.
B udynek z w a n y rek toratem to nie
kaprys, to k onieczn ość zapew nienia
n orm a ln ego studiow ania. I ostatnia
u w aga: tak się składa, ż e rek tor Ni­
cie ja b u d u je n o w e pom ieszczenia nie
dla siebie, tylk o dla n iez n a n ego m u
następcy. J est rek torem ostatni rok.
D obiega b o w iem końca je g o druga
kadencja. Dla „ G azety” je s t postacią
k ontrow ersyjną, a le cz y n ie dlatego,
ż e cech u je g o spory roz m a ch ?
W O polu rozm ach je s t tożsam y
z rozgłosem , a m y lu b im y senność.
Bartłomiej Kozera
Autor jest filozofem, pracownikiem
Uniwersytetu Opolskiego
Budowa akadem ika „Niechcic" trw a.
Fot. Tadeusz Parcej
Podziękow ania z P ragi
17 maja tego roku w Uniwersytecie Opolskim odbyła się uroczystość
nadania tytułu doktorów honoris causa dwóm wybitnym naukowcom:
prof. Wojciechowi Wrzesińskiemu oraz czeskiemu historykowi prof.
Jaroslavowi Pankowi, który po powrocie do Pragi przesłał na ręce rekto­
ra UO prof. Stanisława Sławomira Nicieji następujący list:
M a g n ific e n c jo ,
W ielce S z a n o w n y
P a n ie R ek torz e,
G d yb ym n a w et b ył tylk o o b ­
serw a to r em u rocz ystości, która
miała m iejsce 17 m aja w au li
U n iw ersytetu O polsk iego, czuł­
b y m się b a rd z o z a sz cz ycon y
i w z b o g a co n y p o z n a n iem j e j
p rz eb iegu . D obrz e znam - r ó w ­
n ież ja k o w sp ółorga n iz a tor - c e ­
rem o n ię ud zielan ia tytułu d ok to­
ra h on oris causa na U n iw ersytecie
K arola w Pradze. T am tejsze h i­
sto rycz n e w n ętrz a na dają p r a ­
skim p r o m o cjo m sz cz eg ó ln eg o
charak teru, są o n e jed n a k p o n ie ­
k ąd fo rm a ln y m , z ru tyn iz o w a n ym
aktem . To, cz eg o m iałem ok azję
b y ć św ia d k iem w O polu, je s t
p rz ep ełn ion e ludzką b ez p o śred ­
n iością i sz cz erym i p rz eja w a m i
prz yja ź n i, za co m usi b y ć
w d z ięcz n y k ażdy z u cz estn ik ów
u ro cz ysto ści w a u li U n iw ersytetu
O polsk iego.
O ileż w ięk szą w d z ięcz n o ść
od cz u w a osoba, k tórej p rz yp a d ł
w O polu zaszcz yt otrz ym a n ia ty ­
tułu dok tora h on oris cau sa! Trzy
g o d z in y u ro cz y stej cerem o n ii, jak
ró w n ież p op rz ed z a ją ca ją p r ez e n ­
tacja pu b lik a cji S ejm cz esk i, w y ­
sta w a i dyskusja o historii, św ia d ­
cz yły o istn ieniu ż y w y ch stosu n ­
k ów m iędz ylu dzk ich , k tóre —w co
m o cn o w ier z ę - dzięk i tem u , ż e
kładą nacisk na w sp iera n ie w sp ó l­
n y ch in teresó w oraz na b ez in ter e­
sow n ą przyjaźń, a także na soli­
darność, zm ierzają ku przyszłości.
W ydarzenia, k tóre m o głem p r z e­
ż y ć w cią gu d w ó ch dn i w O polu,
głęb ok o m n ie w z ruszyły i u m o cn i­
ły w e m n ie szacunek i p o d z iw dla
n a rodu polsk iego. Z apew niam Pa­
na R ektora, ż e n ie tylk o
z w d z ięcz n ości, a le także p o d
w p ły w em te g o p rz eż ycia b ę d ę się
starał jesz cz e b a rd z iej p r z y cz y n ia ć
d o zbliżenia czesk ich i polsk ich
n a u k ow ców , a o g ó ln ie j d o jak naj­
głęb sz ego w z a jem n eg o p o z n a w a ­
nia się C z ech ó w i P olaków.
Z g o r ą cy m i p od z ięk ow a n ia m i
za okazaną ż y cz liw o ść sz cz erz e
P anu o d d a n y
J a r o s la v P ânek
41
pażdziemik-listopad2001
Mecenas Hendrik Foth
Niezwykle cenny dar mecenasa Hendrika Fotha - właściciela renomowa­
nej kancelarii adwokackiej w Diisseldorfie - w postaci 200 tysięcy DEM
oraz znakomitego obrazu Jego brata
Detleva Fotha pt. „Połów” dla Uni­
wersytetu Opolskiego, prasa opolska
odnotowała jako bardzo ważne wyda­
rzenie, traktując je jednocześnie jako
swoistą sensację dnia. „Nowa Trybuna
Opolska” 4 lipca 2001 r. wybiła tę wia­
domość na pierwszej stronie, opatrując
ją tytułem: „Rektor przywiózł czek”.
Nie ulega wątpliwości, że ten dar
zostanie na trwałe zapisany złotymi
zgłoskami w annałach Uniwersytetu
Opolskiego i będzie porównywany do
niezwykłego gestu Norberta Kwaśnioka, rybniczanina, który dokład­
nie rok wcześniej podarował naszemu
Uniwersytetowi stojący dziś przed
rektoratem okazały piaskowcowy po­
mnik księcia Jana Dobrego, dłuta
Wiesława Kamińskiego, oraz sece­
syjną rzeźbę bogini Ceres, zdobiącą
Yillę Académica.
Kim jest Hendrik Foth i jak to
się stało, że postanowił dodać splen­
doru opolskiej Almae Matris?
Hendrik Hermann Foth wywodzi
się ze znakomitej starej rodziny nie­
mieckiej, przez całe pokolenia związa­
nej z Westfalią i Meklenburgią. Jego
dziadek dr Hermann Foth (1865-1936)
Detlev Foth - „Połów".
był synem Hendrika Fo­
tha, nauczyciela muzyki
kościelnej (kantora) i po­
ety. Wszechstronnie w y­
kształcony
(studiował
m.in. medycynę, wetery­
narię, filozofię i nauki
przyrodnicze na uniwer­
sytetach w Berlinie, Kró­
lewcu i Greifswaldzie),
dokonał w roku 1892
ważnego odkrycia: spo­
rządził wyjątkowo sku­
teczne serum przeciwko
bardzo
niebezpiecznej
wówczas chorobie koni,
za co został uhonorowany
przez cesarza Niemiec
Wilhelma I wysokim od­
znaczeniem
państwo­
wym. W czasie I wojny
światowej zmobilizowa­
ny do armii cesarskiej, od­
bywał służbę w jednym
z regimentów na Śląsku.
Mecenas
Dziadek Hermann (to
imię podobnie jak Hen­
drik najczęściej występuje u męskich
potomków Fothów) żonaty z Amelią
Goldhammer, niemiecką Żydówką
z Münster, miał dwóch synów, z któ­
rych jeden zginął w Hiszpanii w anty­
faszystowskich oddziałach walczą­
cych z gen. Franco, a drugi dotknięty
chorobą psychiczną został zamordo­
Hendrik Foth
wany przez hitlerowców podczas ak­
cji „budowania zdrowego społeczeń­
stwa III Rzeszy”, w której posługiwa­
no się eutanazją. Hermann Foth,
z przekonania socjaldemokrata, ze
względów politycznych i z powodu
małżeństwa z Żydówką bardzo cięż­
ko przeżył dojście Hitlera do władzy.
Po śmierci pierwszej żony ożenił się
po raz drugi z młodszą od siebie o 30
lat Anną Ramsbrock, córką bauera
z Westfalii. Właśnie z tego drugiego
małżeństwa pochodzi ojciec Hendri­
ka - Heinrich, urodzony w Münster
w 1923 r. Ponieważ wejście w dojrza­
łe lata zbiegło się z wybuchem wojny
niemiecko-sowieckiej w 1941 r., oj­
ciec Hendrika trafił na front wschod­
ni, gdzie ciężko ranny, po kilkutygo­
dniowej
rekonwalescencji został
uznany za niezdolnego do służby
wojskowej. To otworzyło przed nim
możliwość studiów uniwersyteckich
w czasie wojny. Początkowo studio­
wał medycynę na Uniwersytecie
w Pradze, a później w Berlinie. Był
już wówczas sierotą, gdyż jego ojciec
zginął w tragicznym wypadku samo­
chodowym. Po powrocie do rodzin­
nego Münster na miejscowym Uni-
42
wersytecie rozpoczął studia od nowa.
Tym razem na Wydziale Prawa, kon­
centrując się na prawie karnym i spad­
kowym. Poszerzał też swą wiedzę,
studiując dodatkowo nauki politycz­
ne i filozofię.
W 1952 r. Heinrich Foth otrzymał
stopień doktora praw na Uniwersy­
tecie w Münster i rozpoczął aplikację
sądową. Następnie został asystentem
renomowanego znawcy prawa kar­
nego profesora Karola Petersa. Po
kilku latach objął stanowisko dyrek­
tora Wyższej Szkoły Pracowników
Socjalnych. W 1970 r. podjął pracę
jako profesor Wyższej Szkoły Zawo­
dowej na kierunku praca społeczna,
gdzie wykłada do dziś. Od czasu
ukończenia studiów prawnych i uzy­
skania odpowiednich certyfikatów
Heinrich Foth prowadził w Dussel­
dorfie znaną i cieszącą się dużym po­
wodzeniem renomowaną kancelarię
adwokacką. Żonaty z Ute, z domu
Müller, jest ojcem dwóch córek
i dwóch synów. Najmłodszym z tej
czwórki jest właśnie Hendrik Her­
mann Foth - hojny darczyńca nasze­
go Uniwersytetu.
Hendrik Hermann Foth urodził
się 17 czerwca 1966 r. w Soest
w Westfalii, ale całym swym życiem
związany jest z pobliską miejscowo­
ścią Erkrath, tuż pod Düsseldorfern,
gdzie się wychował i gdzie do dziś
mieszka. W Erkrath ukończył szkołę
podstawową, gimnazjum i liceum. Tu
był jego dom rodzinny. Erkrath leży
INDEKS nr5-6 (27-28)
Detlev Foth, autor obrazu „Połów”.
w Dolinie Neandertalu, gdzie znale­
ziono kości człowieka sprzed tysięcy
lat i od tych okolic nazwanego nean­
dertalczykiem. Znajduje się tam jedna
z kolebek cywilizacji ludzkiej.
W 1987 r. rozpoczął studia praw­
nicze na Uniwersytecie Saarlandzkim
w Saarbrücken, po semestrze prze­
niósł się na Uniwersytet Westfalski
im. Wilhelma w Münster. Uczęszczał
na seminarium prof. Schneidera, kry­
minologa, specjalisty w zakresie pra­
wa karnego, studiował też kilka seme­
strów pedagogikę na Uniwersytecie
w Düsseldorfie. W 1995 r. zdał pierw­
szy egzamin państwowy z prawa, od­
był praktykę w Wyższym Sądzie Kra­
jowym w Hamm w Westfalii. Apliko­
wał w sądach okręgowych i prokura­
turze w Wuppertalu, Düsseldorfie
i Erkrath oraz w znanych westfal-
Od lewej: prof. Stanisław S. Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego; prof.
Józef Musielok, prorektor UO; mecenas Eugen Matuschek.
skich kancelariach adwokackich,
m.in. Haasa i Eimera. W lipcu 1997 r.
zdał drugi egzamin państwowy i zo­
stał dopuszczony do adwokatury
w sądach rejonowych i okręgowych
w Dusseldorfie.
Od 3 sierpnia 1997 r. Hendrik
Foth prowadzi odziedziczoną po ojcu
własną
kancelarię
adwokacką
w Dusseldorfie, zajmując się wyłącz­
nie dziedziną prawa dotyczącą kolej­
ności dziedziczenia, dziedzictwa, pra­
wa darowizny, podatku od darowi­
zny i prawa spadkowego. Doraźnie
jest również obrońcą w większych
procesach karnych, których przed­
miotem są ciężkie przestępstwa, m.in.
zabójstwa i gwałty. Od lutego 1999 r.
jest wykładowcą na Uniwersytecie
Heinricha Heinego w Dusseldorfie,
gdzie prowadzi wykłady zlecone i jest
kierownikiem zespołów roboczych
dla początkujących prawników.
Hendrik Foth już w latach gimna­
zjalnych przejawiał zainteresowania
działalnością społeczną. Był liderem
bardzo owocnej współpracy pomię­
dzy gimnazjami w Erkrath i Nashville w amerykańskim stanie Tennessee.
Za swą działalność na rzecz współpra­
cy niemiecko-amerykańskiej został
honorowym obywatelem stanu Ten­
nessee. Parał się również dziennikar­
stwem, m.in. w czerwcu 1984 r. jako
gimnazjalista przeprowadził wywiad
z ówczesnym premierem NadreniiWestfalii, a obecnym prezydentem
RFN Johannesem Rauem .
Największą jednak pasją i polem
działalności społecznej Hendrika Fotha jest astronomia, którą interesuje
się od lat chłopięcych. Od roku 1981
43
pażdziemik-listopad2001
jest członkiem znanego w Niemczech
obserwatorium „Sternwarte Neanderhóhe Hochdahl e. V. Volksbildungszentrum fur Weltraumkunde”
w Erkrath. Placówka ta, zorganizo­
wana na osnowie prawa prywatnego,
została zatwierdzona przez Ministra
Kultury Nadrenii-Westfalii jako In­
stytut
Dokształcania
Dorosłych
i Młodzieży. Jest to miejsce bardzo
żywo prowadzonej działalności w y­
chowawczej z elementami pracy ba­
dawczej. Placówka ta posiada własne
obserwatorium astronomiczne z tele­
skopem i planetarium.
Hendrik Foth od ośmiu lat pełni
w tej instytucji funkcję docenta. Pro­
wadzi kursy i wykłady z zakresu
jaciół, którym bliska jest astronomia
i pragnienie przebywania z sobą,
uczenie się, wspólna zabawa przez
poznawanie tajemnic kosmosu i nauk
przyrodniczych.
Delegacja z Uniwersytetu Opol­
skiego, która gościła w Erkrath, była
pod wielkim wrażeniem serdeczności
i zwartości wszystkich członków tej
niezwykłej społecznej instytucji gru­
pującej przyjaciół i pasjonatów.
Kolega Hendrika Fotha, mecenas
Eugen Matuschek, adwokat z Tarnow­
skich Gór mieszkający obecnie
w Traunstein w Bawarii, napisał: O d­
bieram H endńka jako człowieka ,
który realizuje się w grupie. C hoćby
to obserwatorium , gdz ie ludzie w róż­
Przekazanie czeku. Od lewej: Józef M usielok, prorektor Uniwersytetu Opol­
skiego; mecenas Hendrik Foth; prof. Stanisław S. Nicieja, rektor Uniwersy­
te tu Opolskiego; mecenas Eugen Matuschek.
astronomii i historii nauk. Od 1993 r.
jest w zarządzie obserwatorium, a od
1999 r. jest jego wiceprezesem. Ta
bardzo ważna instytucja w niemiec­
kim systemie kształcenia pozaszkol­
nego zorganizowana jest na zasadach
non-profit. Składa się wyłącznie
z członków pracujących społecznie,
honorowo, za wyjątkiem personelu
technicznego obsługującego obserwa­
torium i planetarium. Hendrik Foth
wspólnie z prezesem obserwatorium
Peterem Richterem, niemieckim han­
dlowcem mającym swoje biura także
w Warszawie i Katowicach, wkładają
w działalność kierowanej przez nich
społecznie placówki wiele serca i pasji.
To głównie dzięki nim udało się stwo­
rzyć w Erkrath swoistą rodzinę przy­
nym wieku (400 członków, własny in­
stytut naukowy) patrzą w gw iazdy,
ale też pozw alają sobie zajrzeć do
serc. R zeczywiście, zanim dotarłem
do teleskopu, dane m i było p oz n a ć kil­
ku m łodych ludzi, którzy z autentycz­
ną otw artością m ów ili o tym, co im
daje cale to przedsięw zięcie. M ówili:
„ G dy nas w n o cy n ie m a w dom u, ro­
dzice w iedzą gd z ie nas szukać. J este­
śm y w »św iątyni dumania«, tam
gd z ie spotyka się największa odległość
z bliskością”. Miałem podobne wraże­
nie, gdy w ciepłą lipcową noc byłem
z przyjaciółmi Hendrika Fotha i prof.
Józefem Musielokiem w obserwato­
rium w Erkrath, patrząc przez teleskop
na Marsa, który tego dnia był szczegól­
nie widoczny.
Hendrik Foth jest również miło­
śnikiem i koneserem sztuki. Pasjonu­
je się szczególnie sztuką XX wieku:
postimpresjonizmem, surrealizmem,
kubizmem, dadaizmem. Zna wiele
muzeów świata, od Nowego Jorku
po Sankt Petersburg. W słynnym kolońskim „Ludwig Museum”, gdzie
jest największy zbiór dzieł Picassa na
świecie oraz najwartościowsze dzieła
niemieckich artystów XX wieku, zna
każdą salę i o każdym obrazie potrafi
mówić wnikliwie i fascynująco. We
wrażliwości artystycznej bliski jest
swemu bratu Detlevowi Fothowi,
urodzonemu w Münster w 1959 ro­
ku, absolwentowi jednej z najlep­
szych niemieckich uczelni artystycz­
nych Kunstakademie w Düsseldorfie.
Detlev jest znanym niemieckim mala­
rzem i rzeźbiarzem, laureatem wielu
prestiżowych nagród. Wystawiał swe
obrazy na licznych wystawach mię­
dzynarodowych, m.in. w Hiszpanii,
Luksemburgu, we Francji, w Wielkiej
Brytanii.
Po raz pierwszy Hendrik Foth
przyjechał do Opola w maju 2001 r.
Towarzyszył mu urodzony w Tar­
nowskich Górach, niegdyś mieszka­
niec Opola i członek opolskiej oraz
raciborskiej palestry Eugeniusz Ma­
tuszek (Eugen Matuschek), adwokat,
dziś bardzo ceniony w Niemczech
znawca prawa polskiego i niemiec­
kiego. Po wizycie w rektoracie udali­
śmy się do odbudowywanego dla po­
trzeb Uniwersytetu dawnego klasz­
toru o. Dominikanów. Plac budowy
zrobił na naszych gościach ogromne
wrażenie, a mecenasa Fotha szcze­
gólnie zainteresowała zrujnowana,
grożąca zawaleniem kaplica św. W oj­
ciecha. Kiedy opowiadałem jej dra­
matyczną historię, wspomniałem
o spaleniu obiektu przez husytów.
Wówczas Hendrik Foth, który jest
protestantem, powiedział, że skoro
kiedyś protestanci kaplicę spalili, to
teraz protestant przyłoży się do jej
odbudowy. Myślałem, że to żart.
Tymczasem miesiąc później przyszło
zaproszenie z Düsseldorfu. Podczas
wspaniałego przyjęcia w słynnej re­
stauracji „Schiffchen” w DüsseldorfKaiserswerth (30 czerwca 2001 r.),
w którym uczestniczył również pro­
rektor UO ds. nauki i współpracy
z zagranicą prof. Józef Musielok,
Hendrik Foth wręczył mi czek na
44
200.000 DEM mówiąc, że chce przy­
łączyć się do odbudowy kaplicy św.
Wojciecha.
Hendrik Foth przekazał Uniwer­
sytetowi jeszcze jeden cenny prezent obraz swego brata Detleva pt. „Po­
łów”. Obraz ten powstał w noc syl­
westrową na przełomie lat 1979/1980
i został zakupiony przez parafię Be­
derkesa w Dolnej Saksonii, skąd w y­
wodzą się babka (Anneliese Jungolaus) i matka (Ute Müller) Hendrika
i Detleva Fothów.
Ponieważ obraz nie był tam wła­
ściwie eksponowany i był narażony
na uszkodzenia, przed rokiem Anne­
liese Jungolaus odkupiła ten obraz za dużą kwotę - od parafii, aby go za­
bezpieczyć. Hendrik postanowił
zwrócić swej babce pieniądze i w po­
rozumieniu z bratem Detlevem prze­
kazać go jako dar dla Uniwersytetu
Opolskiego. Obraz, znakomity arty­
INDEKS nr5-6 (27-28)
stycznie, zdaniem Eugeniusza Ma­
tuszka: ...w sposób p ełen ek spresji
m ó w i o p o ło w ie ry b na jez io rz e G e­
nezaret, m ó w i o wysiłku łudzi, któ­
rz y z zapam iętaniem , w k rea tyw ­
n ym g eście p o ch ylen ia d o przodu
w y d o b y w a ją z głęb i w ó d na światło
d z ien n e to, co najlepsze - pok arm
dla innych. W tle p o sta ć Jezu sa
C hrystusa id ą cego p o w odz ie. Ma
się w rażenie, ż e Jez u s u trz ym u je się
na p o w ierz ch n i tylk o dla tego, że
w ierzy. Jezus, k tóry prz yb ra ł p o sta ć
ludzką, w ierzy, ż e to w szystk o m a
sens, ż e ten wysiłek ludzki, p o św ię­
cen ie i zw iązan e z ty m n ieb ez p ie­
cz eń stw o m a głęb ok i sens. Sternik
łodzi, z w ró co n y w kierunku posta ci
Jezusa, w yp rostow a n y, z elek tryzo­
w a n y p a trz y i karm i się tą sam ą
w iarą - dla siebie, dla innych. Co
m oż e w y ra z ić lep iej posłan nictw o
n a u cz yciela ak adem ick iego niż ta
biblijna m eta fora : rybak ludzi, ry­
bak tych, k tórzy staną się pok ar­
m em dla in n y ch ?! A sukces całego
te g o p rz ed sięw z ięcia »pisany jest
p a lcem na w odz ie«, b o i tw o rz y w o
ra cz ej śliskie. C ieszę się - pisze Eu­
geniusz Matuszek - ż e ten p ięk n y
obraz znajdzie p o cz esn e m iejsce
w sta rych m urach U niw ersytetu,
m oż e g d z ieś p o m ięd z y tym , co za­
w cz o ra j sze (kaplica św. W ojciecha),
a tym , co dzisiejsze (rektorat). Inna
in terp reta cja te g o obrazu zam yka
się w g e ś cie C hrystusa m ó w ią cego
d o ryb a k ów „ Ł ów cie tam, tam p o ­
łów je s t n a jp ew n iejsz y ”.
W przyszłości obraz ma zawisnąć
w sali plafonowej (dawne oratorium
klasztorne) na placu Kopernika, gdzie
ma powstać Muzeum Uniwersytetu
Opolskiego.
Stanisław Sławomir Nicieja
Cykl: UNIWERSYTETY EUROPEJSKIE (4)
Uniwersytet w Opawie
- przygraniczny partner
W bieżącym roku Uniwersytet Ślą­
ski w Opawie uroczyście obchodzi
dziesiątą rocznicę powstania. Wśród
czeskich uczelni jest to jedyny uni­
wersytet, który został utworzony na
„zelene loue”, czyli zielonej łące, tere­
nie dziewiczym - jak przekornie mó­
wią Czesi. Nie w pełni jednak można
się zgodzić z tą opinią. Opawska
uczelnia nawiązuje bowiem do boga­
tej przeszłości regionu oraz istnieją­
cych tutaj placówek kulturalnych
i oświatowych.
Od 1280 r. Opawa stanowiła sie­
dzibę księstwa Przemyślidów, a w la­
tach 1850-1928 pełniła funkcję stolicy
ziemi śląskiej. W mieście znajduje się
najstarsze i trzecie pod względem
wielkości zasobów muzeum w Repu­
blice Czeskiej. Bogate i wartościowe
zbiory dla badaczy historii Śląska po­
siada również miejscowe archiwum.
Ważną rolę kulturotwórczą pełni te­
atr, którego początki sięgają XVIII
śmiecia. Tutaj wreszcie od 1948 r. ist­
niał Instytut Śląski, będący agendą
Czeskiej Akademii Nauk.
Pierwsze próby utworzenia uczelni
w Opawie podjęto już w 1870 r., gdy
rada miejska postanowiła założyć nie­
mieckojęzyczną szkołę wyższą. Do
idei powołania uniwersytetu powra­
cano jeszcze dwukrotnie: bezpośred­
nio po II wojnie światowej oraz
w okresie „praskiej wiosny”. Zdołano
uruchomić tylko szkołę pedagogicz­
ną. Dopiero jednak wydarzenia aksa­
mitnej rewolucji z listopada 1989 r.
utorowały drogę do powstania opaw­
skiej uczelni. W następnym roku senat
Uniwersytetu Masaryka w Brnie pod­
jął decyzję o utworzeniu tutaj filii
Wydziału Filozoficznego oraz Szkoły
Biznesu w pobliskiej Karwinie. Osta­
tecznie Uniwersytet Śląski w Opawie
powstał na mocy ustawy parlamentu
czechosłowackiego z 17 lipca 1991 r.
wraz z uniwersytetami w Czeskich
Budziejowicach, Usti nad Łabą, Pilźnie i Ostrawie.
Początkowo strukturę organizacyj­
ną nowej uczelni tworzyły dwie jed­
nostki organizacyjne: Wydział Filozo­
ficzny w Opawie i Wydział Biznesu
w Karwinie. Dzięki dynamicznemu
rozwojowi nauk ścisłych istniejący
wydział przekształcił się w Wydział
Filozoficzno-Przyrodniczy, z którego
w 1999 r. wyodrębnił się Instytut Ma­
tematyki, posiadający pełnię praw aka­
demickich. Uczelnia posiada bogatą
ofertę kształcenia. Wśród kierunków
studiów znajdują się: archeologia, bi­
bliotekoznawstwo, ekonomia, filolo­
gie: angielska, czeska, germańska
i włoska, a także finanse, historia i muzeologia, informatyka, politologia
oraz prawo. W roku akademickim
2000/2001 na poziomie licencjackim
i magisterskim kształciło się 3 tysiące
500 studentów, a zainteresowanie
młodą placówką szybko rośnie.
Dowodem prężnego rozwoju na­
ukowego jest redagowanie przez Insty­
tut Matematyki międzynarodowego
czasopisma D ifferential G eom etry and
its Applicationes. Licząca 10 lat uczelnia
posiada umowy o współpracy z partne­
rami zagranicznymi od Japonii po
Niemcy. Nie brakuje wśród nich żadne­
go z polskich uniwersytetów znajdują­
45
pażdziemik-listopad2001
rią wykładów gościnnych w Instytucie
Historii przebywali m.in. prof. Zdenek Jirasek - obecny rektor opaw­
skiej wszechnicy i doc. Dan Gawrecki. Nabiera rozmachu wymiana stu­
dentów specjalizacji slawistycznej
z Instytutu Filologii Polskiej. Ze stro­
ny Uniwersytetu Opolskiego współ­
pracę realizują głównie: prof. Bartło­
miej Kozera, prof. Wiesław Lesiuk,
który jest także członkiem Rady Na­
ukowej
Uniwersytetu
Śląskiego
w Opawie, prof. Michał Lis, prof.
Tadeusz Michalczyk, prof. Adam
Suchoński, dr hab. Krystyna Kossakowska-Jarosz, dr Elżbieta Dą­
browska, dr Mieczysław Balowski
i dr Lech Rubisz.
cych się na Śląsku. 4 kwietnia 1997 r. zo­
stała podpisana umowa przez pierwsze­
go rektora Uniwersytetu Śląskiego
w Opawie Martina Ćemohorskiego
oraz rektora Uniwersytetu Opolskiego
Stanisława S. Nicieję. Przewiduje ona
m.in. krótkoterminowe staże pracowni­
ków, realizację wspólnych tematów ba­
dawczych, organizację konferencji, pu­
blikacji i wymianę grup studenckich.
Od trzech lat intensywne kontakty
z uniwersytetem kształcącym mło­
dzież po drugiej stronie Śląska utrzy­
muje Instytut Nauk Społecznych.
Efektem wspólnych badań jest praca
zbiorowa poświęcona obszarowi Ślą­
ska Opolskiego i Opawskiego,
a zwłaszcza współpracy transgranicznej i standardom europejskim, opubli­
kowana przez naszego partnera. Z se­
Dzięki przychylności władz samo­
rządowych i wojewódzkich Uniwer­
sytet Śląski w Opawie otrzymał na
swe potrzeby również secesyjne
obiekty. Chociaż utrzymanie zabyt­
kowej substancji sporo kosztuje, to
jednak - jak podkreśla kierownictwo
uczelni - tworzy ona akademicki kli­
mat liczącej siedemdziesiąt tysięcy
mieszkańców Opawy.
Leszek Kuberski
S tu d ia w cieniu palm
W trakcie służbowej podróży do
Stanów Zjednoczonych i Meksyku
Norbert Kwaśniok, prezes Stowa­
rzyszenia na Rzecz Rozwoju Uni­
wersytetu Opolskiego zajrzał i na
Wyspy Kanaryjskie. Na Tenerife
odwiedził tamtejszy uniwersytet
- Universidad de La Laguna:
- U n iw ersytet d e La Laguna
z n ajdu je się w d a w n ej sto licy T ene­
rife - w La Laguna, dw adzieścia ki­
lo m etró w o d o b ecn ej sto licy Santa
Cruz d e T enerife. Warto dodać, że
na a rch ip ela gu Wysp K anaryjskich
są d w a u n iw ersy tety - ten w La La­
guna, k tóry odw iedziłem , założono
w 1701 roku, licz y w ię c so b ie d o ­
kładnie 300 lat. Jak przystało na
u cz eln ię z tak długą tradycją, gm a ch
g łó w n y je s t przepięk ną, starą b u ­
dow lą, k tórej w n ętrz a zdobią sty lo ­
w e m eb le, szerok ie sch od y, n iez w y ­
kłe w itraże... R ek torat m ieści się
w oddz ieln ym , n iew ielk im b u d yn ­
ku, a cały U n iw ersytet w ręcz ton ie
w zieleni. O gro d y ota ­
czają też trz y u n iw ersy­
teck ie cam pusy, a tam ­
tejsz e akadem iki to p o
p rostu m arzen ie: d w u ­
p iętr o w e bloki, a w nich
apartam enty, k tóre zaj­
m ują n ie tylk o studenci,
a le i p ra co w n icy nauko­
wi. W cam pusach n ie
brak uje ter en ó w rek re­
a cyjn ych , boisk, a także
park ingów ... G dybym
m iał krótko opisa ć m o je
w rażenia z w ęd ró w k i
p o tym un iw ersyteck im
m iasteczku,
p o w ie ­
działbym tak: z a ch w yt
i uk tucie zazdrości, że
o n i n icz ego n ie m uszą
o d b u d o w y w a ć, rem o n ­
tow ać, ż e m o gą u cz y ć
się i p ra co w a ć w takich
w arunkach.
U czelnia
db a także o bez p iecz eń -
W ejście główne do Uniwersytetu de La Laguna.
46
INDEKS nr5-6 (27-28)
Rektor Uniwersytetu de La Laguna José S. Gómez Solino w rozmowie z Nor­
bertem Kwaśniokiem.
stw o p rz eb yw a ją cy ch na j e j teren ie
ludzi - ob iek tów dysk retn ie pilnu ją
fir m y ochroniarskie. Samo m iasto La L aguna - p ołoż on e je s t na pięk ­
n y m , z ielo n ym w z górz u, licz y 130
ty sięcy m ieszk ańców . W U niw ersy­
tecie - na 23 kierunkach - stu diu je
p o n a d 26 ty sięcy m łod ych ludzi, a le
uczelnia kształci n ie tylk o młodzież,
b o orga n iz u je rów n ież trz yty g o ­
d n io w e kursy dla wszystkich, k tórzy
ch cą p o z n a ć k ulturę iberyjską.
Bliżej W iln a
W p ro gra m ie k ursów je s t i historia,
i geo lo gia , i astrofizyk a - m ają w ię c
o n e zn acznie szerszy zasięg, niżby
to w ynik ało z sa m ej nazw y. J e s t to
uczelnia pa ń stw ow a , a le w od róż ­
nien iu o d naszych - n ie m a w ięk ­
sz ych p ro b lem ó w , a ju ż na p e w n o
n ie fin a n sow e.
- W trakcie p ob ytu w La Laguna
spotkałem się z rek torem U niwersyte­
tu La Laguna, J o s é S. G óm ezem So­
lino, który -ja k pow iedział - był m i­
łe zaskoczony niespodziew aną w izytą
gościa z dalekiej Polski, w dodatku re­
p rez en tu ją cego jed e n z polskich uni­
w ersytetów . Okazało się, że był to j e ­
g o p ierw sz y kontakt z naszym kra­
jem , ch o ć był już w naszej części Eu­
ropy - gościł w Pradze, w U niwersy­
tecie Karola. O czyw iście zaprosiłem
g o do Opola, m am nadzieję, że na­
w iązany kontakt z uczelnią znajdują­
cą się w tak egz otycz n ym zakątku
świata, z czasem zacieśni się.
Notowała: Barbara Stankiewicz
Zdjęcia: Bartosz Kwaśniok
Uniwersytecie Opolskim - na kierun­
ku pedagogika resocjalizacyjna - stu­
diować będzie absolwent polskiej
szkoły średniej w Wilnie, któremu
w ramach
w \a¿ 7£ naszej
uczdni przy/naty prawo do bezpłatnegQ zamieszkania w akademiku
BEZ
Stowarzyszenie WILIA, działające
go z polskim uniwersytetem w Wilnie
w Opolu, a od lat utrzymujące bliskie
- Universitas Studiorum Polonia Vilkontakty z różnymi środowiskami na
nensis. Z inicjatywy Stowarzyszenia,
Wileńszczyźnie (m.in. polskie szkoły,
a za zgodą władz UO w tym roku na
ośrodki kultury), nawiązało
współpracę z Uniwersytetem
Opolskim. Z inicjatywy tego
Stowarzyszenia na Uniwer­
sytecie Opolskim gościł Jan
Dzilbo, wiceminister nauki
i oświaty Republiki Litew­
skiej. Gościa z Litwy przyjął
prof. dr hab. Józef Musielok, prorektor ds. współpra­
cy z zagranicą. Rozmawiano
m.in. na temat nawiązania
bliższych polsko-litewskich
kontaktów naukowych, tak­
że poprzez wspólne organi­
zowanie międzynarodowych
konferencji.
Stowarzyszenie, w skład
którego wchodzi m.in. prof.
Józef Podgórecki z Instytutu
Nauk Pedagogicznych UO,
pragnie pośredniczyć w na­
wiązaniu bliższych kontakCm entarz na Rossie w W iln ie. Mieczysław Madziewicz, Sław om ir
tów Uniwersytetu Opolskie- wodniczący Stowarzyszenia „W ilia") i prof. Józef Podgórecki.
Kuligowski (p rze-
47
pażdziernik-listopad2001
50
LAT OPOl
Masz dorobek
nie wymaga korekty
Dzieje rusycystyki opolskiej swymi
korzeniami sięgają początków powoła­
nej w roku 1950 we Wrocławiu, a na­
stępnie przeniesionej w roku 1954 do
Opola Wyższej Szkoły Pedagogicznej.
Jedną z pierwszych katedr tej uczelni,
założonej jeszcze na gruncie wrocław­
skim, była Katedra Literatury Rosyj­
skiej i Radzieckiej. Bezpośrednio po
przeniesieniu do Opola utworzona zo­
stała Katedra Języka Rosyjskiego. Jej
pierwszym organizatorem oraz kie­
rownikiem został Zygmunt Fajks,
któremu niemal od samego początku
funkcjonowania placówki udało się po­
zyskać do współpracy Leszka Ossow­
skiego. Pierwszymi organizatorami
i kierownikami Katedry Literatury Ro­
syjskiej i Radzieckiej byli: Zofia Mi­
kulska, Paweł Wojłosznikow oraz
Zbigniew Barański. Nad jej dalszym
rozwojem, aż do roku 1971, czuwa Ja­
nina Sałajczykowa. Na bazie tych
dwu katedr powstał w roku 1974 In­
stytut Filologii Rosyjskiej, na którego
czele stanęła Eugenia Kucharska.
Wówczas też powołano do istnienia
Zakład Dydaktyki i Praktycznej Nauki
Języka Rosyjskiego. W dalszych latach
istnienia Instytutu funkcje dyrektora
pełnili: Stanisław Kochman, Leon
Komincz, Aleksandra Wieczorek.
Zespołem literaturoznawców kierowa­
ła do 1982 roku Eugenia Kucharska,
następnie Telesfor Poźniak, a po jego
odejściu Aleksandra Wieczorek. Nad
Zakładem Języka Rosyjskiego opiekę
sprawowali Stanisław Kochman, Leon
Komincz, Władysława Ingram, a nad
Zakładem Dydaktyki i Praktycznej
Nauki Języka Rosyjskiego Michał Bli­
charski. W następstwie jego odejścia
do UŚ Zakład przez kilka lat był kiero­
wany przez Stefana Pędyczaka,
a w 1981 roku został połączony z Za­
kładem Języka Rosyjskiego. Po prze­
mianowaniu w roku 1990 Instytutu Fi­
lologii Rosyjskiej na Instytut Filologii
Wschodniosłowiańskiej na jego czele
stali kolejno: Wojciech Chlebda, Sta­
nisław Kochman, Wanda Laszczak.
W latach 90. ma miejsce dalszy rozwój
struktury Instytutu. Początkowo w je­
go skład wchodzą następujące zakłady:
Zakład Języków Wschodniosłowiańskich (kierował nim Wojciech
Chlebda),
Zakład Literatur Wschodniosłowiańskich (kierowała nim Aleksandra
Wieczorek),
Zakład Praktycznej Nauki Języ­
ków Wschodniosłowiańskich (kiero­
wał nim Wojciech Chlebda),
Zakład Historii Języków Wschod­
niosłowiańskich (kierował nim Stani­
sław Kochman),
Zakład Metodyki Nauczania Języ­
ków Wschodniosłowiańskich (kiero­
wała nim Halina Granatowska).
Obecna struktura Instytutu (po
pewnych przekształceniach, przemianowaniach oraz wzbogaceniu się
0 Zakład Białorutenistyki i Ukrainistyki) przedstawia się następująco:
Zakład Literatury i Kultury Rosyj­
skiej (kieruje nim Aleksandra Wie­
czorek),
Zakład Białorutenistyki i Ukrainistyki (kieruje nim Bronisław Kodzis),
Zakład Teorii i Praktycznych Za­
stosowań Języka Rosyjskiego (kieruje
nim Wojciech Chlebda),
Zakład Teorii i Praktycznych Za­
stosowań Języków Zachodnioeuropej­
skich (kieruje nim Franciszka Witkowska-Lewicka),
Zakład Historii Języków Wschod­
niosłowiańskich (kieruje nim Stani­
sław Kochman).
Rozwój kadry naukowej
Doktoraty na opolskiej rusycystyce uzyskiwali kolejno: w roku
1961 - Zdzisław Kempf, w roku 1964
- Janina Sałajczyk i Stanisław Koch­
man, w roku 1965 - Eugenia Kuchar­
ska, w roku 1966 - Janina Domin
1 Zbigniew Zakiewicz, w roku 1967 Michał Blicharski, w roku 1968 - Al­
bert Bartoszewicz i Leon Komincz,
w roku 1975 - Władysława Ingram
i Alicja Gajdamowicz, w roku 1976 Henryk Fontański, w roku 1977 Aleksandra Wieczorek i Bazyli Ticho-
niuk, w roku 1978 - Halina Grana­
towska, Olimpia Malicka i Julian Ma­
liszewski, w roku 1980 - Danuta Bud­
niak, Stefan Pędyczak, Wanda Lasz­
czak, Czesław Lachur, Wojciech
Chlebda, w roku 1983 - Grażyna Zulska, w roku 1986 - Jan Trzos, w roku
1993 - Katarzyna Wysoczańska, w ro­
ku 1998 - Jadwiga Tarsa i Bożena De­
reń, w roku 2000 - Maria Bednarz
i Tomasz Wielg, w roku 2001 - Emi­
lia Wojtczak i Tomasz Kamusella.
Habilitacje uzyskiwali kolejno:
w roku 1974 - Stanisław Kochman
oraz Leon Komincz, w roku 1975 Eugenia Kucharska, w roku 1976 Michał Blicharski, w roku 1984 Aleksandra Wieczorek, w roku 1991 —
Wojciech Chlebda, Danuta Budniak,
w roku 1993 - Wanda Laszczak, w ro­
ku 2000 - Czesław Lachur.
Tytuły profesorskie uzyskiwali ko­
lejno: w roku 1981 - Stanisław Koch­
man, w roku 1998 - Wojciech Chlebda,
w roku 2000 - Aleksandra Wieczorek.
Z naszego środowiska rusycystycznego wyszli specjaliści, którzy zasilili
inne ośrodki slawistyczne w kraju: Mi­
chał Blicharski, Henryk Fontański,
Wadysława Ingram - Uniwersytet
Śląski; Andrzej Jankowski, Danuta
Budniak - WSP Kielce; Janina Sałaj­
czyk, Janina Domin, Zbigniew Zakie­
wicz - Uniwersytet Gdański; Albert
Bartoszewicz - Uniwersytet Warszaw­
ski; Eugenia Kucharska, Edward Siekierzycki - Uniwersytet Szczeciński;
Julian Maliszewski, Lucyna Rożek WSP Częstochowa.
Współpraca z innymi
ośrodkami naukowymi
Rozwój naukowy i dydaktyczny
opolskiej rusycystyki wspierały roz­
liczne środowiska akademickie w kra­
ju. W naszej wdzięcznej pamięci zapi­
sały się nazwiska tych uczonych, któ­
rzy brali na siebie trud prowadzenia
zajęć dydaktycznych, pełnili funkcje
promotorów w przewodach doktor­
skich, bądź konsultantów w przewo­
dach habilitacyjnych, byli też autorami
opinii w nominacjach profesorskich
oraz recenzentami rozpraw nauko­
wych czy opinii wydawniczych. Ma­
m y tu na myśli szczególnie: Mariana
Jakóbca (Uniwersytet Wrocławski),
Bazylego Białokozowicza (PAN),
48
INDEKS nr5-6 (27-28)
Alberta Bartoszewicza (Uniwersytet
Warszawski), Mariana Jurkowskiego
(Uniwersytet Warszawski), Ryszarda
Luźnego (Uniwersytet Jagielloński,
Katolicki Uniwersytet Lubelski), Te­
lesfora Poźniaka (Uniwersytet Wro­
cławski), Larysę Pisarek (Uniwersytet
Wrocławski), Jana Orłowskiego
(UMCS, Lublin), Ewę Korpałę-Kirszakową (Uniwersytet Jagielloński)
oraz Adama Bezwińskiego (WSP
Bydgoszcz, UMK w Toruniu).
Niezwykle korzystna - zwłaszcza
od strony dydaktycznej - była trwająca
przez całe dotychczasowe dzieje opol­
skiej rusycystyki współpraca z różnymi
ośrodkami slawistycznymi na Wscho­
dzie, a przede wszystkim z Moskwą,
Leningradem-Petersburgiem,
Jaro­
sławiem, Biełgorodem, Kijowem, Miń­
skiem, Grodnem. Te zagraniczne kon­
takty na początku lat 80. zaczęły stop­
niowo wzbogacać się o związki
z Ostrawą i Ołomuńcem (Czechy)
oraz z Poczdamem, Koln i Freiburgiem
(Niemcy). Efekty tych kontaktów wi­
doczne są w podejmowaniu i realizo­
waniu wspólnych tematów badaw­
czych, uczestnictwie w konferencjach
naukowych, stażach i konsultacjach
naukowych, wymianie publikacji itp.
Kierunki
badań naukowych
W zakresie językoznawstwa bada­
nia obejmowały następujące dziedziny:
historię rosyjskiego języka literackiego,
semantykę porównawczą, słowotwórstwo, językoznawstwo konfrontatywne i ogólne, frazeologię i frazeografię,
ostatnio podjęto także studia w zakre­
sie językoznawstwa ukraińskiego. Ba­
dania literaturoznawcze skupiały się
wokół problematyki związków literac­
kich polsko-rosyjskich i rosyjsko-pol­
skich, epoki romantyzmu rosyjskiego,
literatury realistycznej, poetyki „srebr­
nego wieku”, rosyjskiej literatury emi­
gracyjnej, wybranych zagadnień z za­
kresu literatury ukraińskiej oraz biało­
ruskiej. Glottodydaktyczne badania
koncentrują się głównie wokół teorii
podręcznika.
Wyniki badań opolscy rusycyści
prezentują w monografiach, artyku­
łach naukowych publikowanych na ła­
mach wydawnictw lokalnych, krajo­
wych oraz zagranicznych. Wiele z tych
prac weszło w naukowy obieg zarów­
no w kraju, jak i poza jego granicami.
Rozwijają własne edytorstwo nauko­
we. Do roku 1998 wydawane były
„Zeszyty Naukowe”; od 2000 roku
zapoczątkowano nową serię edytor­
ską: „Studia i Szkice Slawistyczne.”
Ważną formą upowszechniania badań
są organizowane systematycznie kon­
ferencje naukowe, mające zwykle za­
sięg międzynarodowy. Spotkania takie
- każdorazowo uwieczniane w pokonferencyjnych zbiorach prac - cieszą się
niemałym uznaniem w europejskim
świecie slawistycznym i podnoszą tym
samym naukową rangę opolskiego śro­
dowiska rusycystycznego.
Między przeszłością
a przyszłością
W nowej rzeczywistości politycznospołecznej, w jaką weszła Polska po ro­
ku 1989, rusycystyka opolska, podob­
nie jak slawistyka wschodniosłowiańska w całym kraju (a i nie tylko w na­
szym przecież), przeżywała przez pe­
wien czas dość gwałtowny kryzys,
wyrażający się głównie w spadku zain­
teresowania tym kierunkiem studiów
wśród młodzieży. W powszechnej
świadomości społecznej rusycystyka
była kojarzona ze skompromitowanym
ustrojem społeczno-politycznym; na
dyscyplinie naukowej legł cień totalita­
ryzmu. Tymczasem - jak to słusznie
swego czasu podkreślał profesor Łużny
- rusycystyka na równi z innymi dys­
cyplinami humanistycznymi dzieliła
dole i niedole rzeczywistości ideowokulturowej i w latach 1945-1989 nie
uległa w stopniu większym niż np. po­
lonistyka, historia, socjologia, nie mó­
wiąc już o politologii czy naukach
prawnych, indoktrynacji. Nasza opol­
ska rusycystyka umiała w owych cza­
sach zachować zarówno w dydaktyce,
jak i w badaniach naukowych swoją
niezależność, obiektywizm, „krnąbr­
ność” nawet, jednym słowem - swój
styl. W zachowaniu własnej tożsamości
naukowo-metodologicznej czy warsz­
tatowej pomogły zwłaszcza żywe bar­
dzo kontakty ze środowiskiem kra­
kowskim To chyba stamtąd płynął do
nas ów niesłychanie pasjonujący nas
duch opozycyjności czy „alternatyw­
ności” wobec oficjalnego kursu ideolo­
gicznego. Nowa rzeczywistość kulturowo-polityczna pokazała, że dorobek
naukowy pracowników naszego Insty­
tutu nie wymagał korekty, bo nie zdez­
aktualizował się; tym bardziej nie za­
sługiwał na napiętnowanie. Mamy dziś
pełną świadomość tego, iż najważniej­
sze wyniki naszych wschodniosłowiańskich studiów mają swoje skromne
miejsce na mapie slawistycznej w kraju;
nie pozostają one także bez znaczenia
poza jego obszarem
Obecny stan Instytutu, w którym
pracuje dobrze rozwijająca się nauko­
wo kadra dydaktyczna, w którym
prowadzone są cieszące się dziś wcale
niemałym zainteresowaniem kierunki
studiów objęte europejskim systemem
ECTS, w którym trwają przygotowa­
nia do akredytacji filologii rosyjskiej rokuje dobre perspektywy na przy­
szłość i zapowiada pomyślny jego
rozwój.
Wanda Laszczak
----i
Międzynarodowa konferencja „Dialog w literaturach i językach słowiań­
skich", która odbyła się na Uniwersytecie Opolskim w dniach 1 8 - 2 0 września
2001 z okazji 5 0 -le c ia opolskiej rusycystyki.
49
paździemik-listopad2001
Opolskie literaturoznawstwo
rusycystyczne
Historia opolskiej rusycystyki litera­
turoznawczej rozpoczyna się w mo­
mencie powołania kierunku filologia
rosyjska w Państwowej Wyższej Szko­
le Pedagogicznej we Wrocławiu. Kate­
drę Historii Literatury Rosyjskiej i Ra­
dzieckiej zorganizowała w roku akad.
1951/1952 pani mgr Zofia Mikulska,
zastępca profesora, absolwentka Leningradzkiego Instytutu Pedagogicznego,
rusycystka, polonistka i romanistka. Po
przeniesieniu uczelni do Opola w r.
1954 kierowała Katedrą do swej śmier­
ci w r. 1955. W roku akad. 1955/56 pa­
ni Mikulska zaprosiła do pracy w Ka­
tedrze młodego doktora Zbigniewa
Barańskiego, który obroniwszy dyser­
tację doktorską w Uniwersytecie Leningradzkim, podjął pracę na Uniwer­
sytecie Wrocławskim. W opolskiej
uczelni pracował na pół etatu, prowa­
dząc seminaria magisterskie, wykłady
monograficzne oraz zajęcia z historii li­
teratury rosyjskiej XIX i XX w. i prze­
łomu XIX i XX w. Był kierownikiem
Katedry Literatury do r. 1964.
Lata pracy prof. Zbigniewa Barań­
skiego w Opolu (1955-1964) to nie­
zwykle ważny okres w historii Kate­
dry Literatury przede wszystkim
w sensie ukierunkowania badań na­
ukowych, budowania klimatu aktyw­
ności badawczej, śmiałych przedsię­
wzięć naukowo-organizacyjnych. Pod
jego kierunkiem przygotowały i obro­
niły rozprawy doktorskie dziś wielce
zasłużone dla polskiej rusycystyki
i polskiej kultury osoby: prof. Janina
Sałajczykowa, prof. Eugenia Ku­
charska oraz doc. dr Zbigniew Zakiewicz. Tym samym zapoczątkowane
zostało formowanie się opolskiego lite­
raturoznawstwa
rusycystycznego,
ukierunkowanego na rozpatrywanie
problemów rosyjskiej literatury pierw­
szej połowy XIX w., literatury XX
wieku oraz naświetlanie polsko-rosyj­
skich związków literackich.
Do znaczących zasług profesora Ba­
rańskiego na rzecz opolskiego środowi­
ska naukowego należy również wyda­
wanie jedynych w swoim czasie w kra­
ju „Zeszytów Naukowych” z zakresu
filologii rosyjskiej. Pierwszy numer
czasopisma ukazał się w r. 1962.
Z inicjatywy pana profesora po­
wstało pierwsze studenckie koło na­
ukowe rusycystów, została zorganizo­
wana w Opolu pierwsza studencka
ogólnopolska konferencja naukowa.
Po odejściu profesora Barańskiego
z Opola kierownictwo Katedry na
sześć lat objęła pani doc. dr Janina Sa­
łajczykowa (1965-1971). Od roku 1968
rozpoczął swą 22-letnią współpracę
z opolską rusycystyką doktor habilito­
wany docent Uniwersytetu Wrocław­
skiego pan Telesfor Poźniak, najpierw
na godzinach zleconych, od roku 1972
na pół etatu. Po roku 1968 Katedra sta­
ła się Zakładem Historii Literatury Ro­
syjskiej i Radzieckiej.
Sytuacja polityczna w naszym kraju
zawsze determinowała sytuację ludzi na­
uki, rusycystyką odczuwała ją niezwykle
silnie. W r. 1971 pani profesor Sałajczy­
kowa musiała opuścić Opole. Związała
swe życie i pracę naukową z Uniwersy­
tetem Gdańskim W Opolu powstały jej
monografie o pisarstwie L. Leonowa i I.
Babla oraz wiele artykułów.
Od roku 1971 do roku 1983 Zakła­
dem Historii Literatury Rosyjskiej
i Radzieckiej w Instytucie Filologii
Rosyjskiej kierowała doc. dr hab.,
a potem pani profesor dr hab. Euge­
nia Kucharska, od roku 1974 także
dyrektor Instytutu. Odkryciem na­
ukowym prof. Kucharskiej był obraz
Śląska w listach slawisty Izmaiła Srezniewskiego, publikacja na ten temat
przygotowana wraz ze Stanisławem
Rospondem i Adolfem Naszem
wzbogaciła wiedzę o historii Śląska.
Znane są jej monografie o działalności
slawistów rosyjskich z XIX w.
W latach siedemdziesiątych przybyła
do nas mgr Wanda Laszezak z już roz­
poczętymi badaniami na temat twór­
czości literackiej kobiet rosyjskich, swą
pracę doktorską pt. „Lew Tołstoj i lite­
ratura rosyjska końca XIX i początku
XX wieku” napisaną pod kierunkiem
naukowym doc. dra hab. T. Poźniaka
obroniła Aleksandra Wieczorek.
W 1984 r. prof. dr hab. Kucharska
opuściła naszą uczelnię i rozpoczęła no­
w y etap swej pracy w Uniwersytecie
Szczecińskim. Funkcję kierownika Za­
kładu władze uczelni powierzyły prof.
dr. hab. Telesforowi Poźniakowi. Krąg
zagadnień naukowych podejmowa­
nych przez pracowników poszerzył się
o problematykę teoretycznoliteracką,
którą realizowała dr L. Rożek, oraz
kwestie związane z rozwojem rosyj­
skiej prozy psychologicznej lat dwu­
dziestych XX w. rozwiązywane przez
mgr K. Wysoczańską w pracy dok­
torskiej. W r. 1984 na Wydziale Filolo­
gicznym Uniwersytetu Wrocławskiego
odbyło się kolokwium habilitacyjne dr
A. Wieczorek.
Profesor Poźniak wykształcił w pra­
cownikach Zakładu umiejętność po­
strzegania literatury i kultury rosyjskiej
w płaszczyźnie szeroko ujmowanej kul­
tury i spraw Słowiańszczyzny, w odnie­
sieniu do zjawisk i tendencji obecnych
w procesie literackim Rosji, Polski i Za­
chodu. Taki punkt widzenia określał te­
matykę i metodologię przygotowywa­
nych prac doktorskich i habilitacyjnych,
decydował o problematyce organizowa­
nych przez Zakład konferencji nauko­
wych, wpływał na sposób interpretacji
dzieła literackiego realizowanego na za­
jęciach dydaktycznych. Do profesora
Poźniaka należała inicjatywa poszerze­
nia zainteresowań naukowych Zakładu
0 inne literatury wschodniosłowiańskie,
która zaowocowała podjęciem przez
dra J. Trzosa tematu rozprawy habili­
tacyjnej o pisarstwie Pantelejmona Kulisza, a w r. 1995 powstaniem odrębnego
Zakładu Ukrainistyki i Białorutenistyki.
Obecnie kieruje nim prof. dra hab.
Bronisław Kodzis, badacz rosyjskiej li­
teratury emigracyjnej, znawca języka
1 literatury białoruskiej.
W wyniku zmian ustrojowych
w naszym kraju zmieniła się sytuacja
i pozycja rusycystyki w uczelniach.
Zmniejszająca się ilość zainteresowa­
nych tą dyscypliną studentów wpłynęła
na ograniczenie ilości pracowników na­
ukowych, w pierwszym rzędzie władze
uczelni zlikwidowały półetaty. Zakład
50
INDEKS nr5-6 (27-28)
w Poczdamie, im. Hercena w SanktPetersburgu, w Ołomuńcu, Ostrawie
i w Biełgorodzie. Nie mniej istotna
i ważka intelektualnie oraz organizacyj­
nie jest dla nas współpraca z uniwersy­
tetami krajowymi - tu hołd i podzięko­
wania z naszej strony należą się przede
wszystkim pracownikom filologii sło­
wiańskiej Uniwersytetu Wrocławskie­
go, z ich pomocy i biblioteki korzysta­
liśmy wiele i korzystamy nadal w pro­
cesie kształcenia młodej kadry nauko­
wej. W tym procesie biorą także udział
koledzy-slawiści z Uniwersytetu Jagiel­
lońskiego i Warszawskiego oraz kole­
dzy poloniści z naszego uniwersytetu.
Rektor UO prof. Stanisław S. Nicieja wręcza Medal Uniwersytetu Opolskie­
go prof. Janinie Sałajczyk z Uniwersytetu Gdańskiego.
Literatury Rosyjskiej musiał pożegnać
się z panem profesorem Poźniakiem.
W r. 1993 funkcję kierownika Zakładu
powierzono doc. dr hab. Aleksandrze
Wieczorek, która pełni ją do chwili
obecnej. Instytut przyjął nazwę Instytu­
tu Filologii Wschodniosłowiańskiej.
Wydarzeniami naukowymi w Za­
kładzie Literatury Rosyjskiej ostatniej
dekady XX wieku, było kolokwium
habilitacyjne dr Wandy Laszczak w r.
1993 na podstawie rozprawy pt.
„Twórczość literacka kobiet w Rosji
pierwszej połowy XIX w .” oraz obro­
na pracy doktorskiej mgr Katarzyny
Wysoczańskiej-Pająk pt. „Postać sobo­
wtóra w literaturze rosyjskiej lat dwu­
dziestych XX wieku”, przygotowanej
pod kierunkiem prof. T. Poźniaka. Do­
pełnieniem problematyki naukowej
prof. W. Laszczak są następne jej publi­
kacje: książka pt. „Karolina Pawłowa.
Psychobiografia liryczna”, wydana w r.
1998 oraz praca zbiorowa pt. „Piórem
i wdziękiem. Kobiety w panteonie lite­
ratury rosyjskiej”, przygotowana
wspólnie z mgr D. Ambroziak.
Potrzeba poszerzenia programu na­
uczania o literaturę emigracyjną zawa­
żyła na podjęciu decyzji o przygotowa­
niu antologii rosyjskiej poezji emigra­
cyjnej lat 1920-1940 przez Bronisława
Kodzisa i Aleksandrę Wieczorek.
Książka pt. „Muza na wygnaniu. Anto­
logia rosyjskiej poezji emigracyjnej”
została wydana w r. 1994 i jest wyko­
rzystywana do celów dydaktycznych
i naukowych nie tylko przez rusycy­
stów. W r. 1996 ukazał się w Polsce
„Leksykon literatury rosyjskiej XX
w .” autorstwa niemieckiego slawisty
Wolfganga Kasacka, jego polską wersję
wzbogaconą o nowe nazwiska pisarzy
emigracyjnych i poprzedzoną obszer­
nym wstępem przygotował dla Ossoli­
neum prof. B. Kodzis. W r. 1998 uka­
zała się monografia prof. Aleksandry
Wieczorek pt. „W kręgu tradycji kultu­
rowych. Annienski. Wołoszyn. Gumilow”, podsumowująca jej badania nad
twórczością modernistów rosyjskich.
Książka wpisuje się w aktualny profil
badawczo-dydaktyczny Zakładu Lite­
ratury i Kultury Rosyjskiej, którym jest
postrzeganie zdarzeń i faktów literac­
kich w Rosji w procesie kulturowym,
wobec tendencji estetycznych Zachodu
i Wschodu. Ostatnią książką pracowni­
ków Zakładu jest monografia podoktorska dr K. Wysoczańskiej-Pająk,
opublikowana w r. 2000. W r. 2001 Za­
kład Ukrainistyki i Białorutenistyki
wzbogacił swój potencjał naukowy
o młodego doktora Tomasza Wielga,
który obronił przygotowaną pod kie­
runkiem prof. B. Kodzisa rozprawę na
temat poetyki prozy Wasyla Bykaua.
W aktualnych planach badawczych
pracowników zakładów literaturo­
znawczych obecna jest także tenden­
cja do zgłębiania twórczości nieobec­
nych lub „źle widzianych” w minionej
epoce pisarzy rosyjskich. W publika­
cjach przewija się również nieustannie
motyw polsko-rosyjskich kontaktów
literackich.
W działalności zakładów ważne
miejsce zajmowała i nadał zajmuje
współpraca z ośrodkami slawistyki za­
granicznej, takimi jak uniwersytety
Na koncie poczynań organizacyj­
nych Zakładu Literatury znajdują się
konferencje i sympozja naukowe orga­
nizowane w latach 1985, 1987, 1991,
1998. Pracownicy zakładów literaturo­
znawczych występowali również z refe­
ratami na międzynarodowych kongre­
sach MAPRJAŁ-u i w zjazdach slawistów w Warszawie, Sofii, Berlinie, Mo­
skwie, Budapeszcie, Pradze, Bratysławie
i Krakowie. Brali udział w konferen­
cjach organizowanych we wszystkich
krajowych ośrodkach rusycystycznych.
Ich wystąpienia były publikowane w ca­
łości, w postaci streszczeń lub tez.
Na pięćdziesięcioletnie dzieje opol­
skiego literaturoznawstwa rusycystycznego złożyła się praca 19 osób.
Ich rzeczywisty dorobek naukowy to
21 książek i ponad 200 artykułów, sto
kilkadziesiąt referatów, recenzji i prac
popularnonaukowych. To również
opinie prac doktorskich, habilitacyj­
nych swoich młodszych kolegów, tak­
że z innych uczelni, recenzje wydawni­
cze i omówienia książek w czasopi­
smach naukowych. Tematyka badań
naukowych oraz nazwa zakładów
miała charakter historyczny - zmienia­
ła się wraz z sytuacją polskiej rusycystyki i jej uwikłaniami w dzieje poli­
tyczno-społeczne naszego kraju. Ni­
gdy jednak nie miała charakteru ko­
niunkturalnego, nie była poddawana
odgórnym dyrektywom metodolo­
gicznym. Uwzględnienie realiów ze­
wnętrznych i dążenie do odsłaniania
prawdy w życiu literacko-artystycznym Rosji rozpoczyna 51. rok istnienia
dwu zakładów literaturoznawczych
w Instytucie Filologii Wschodniosło­
wiańskiej Uniwersytetu Opolskiego.
Aleksandra Wieczorek
pażdziemik-listopad2001
51
Un iw ersytet w trybach prasy
Uniwersytet w trybach prasy
Pod tą w inietą kontynuujem y rozpoczęty w 21. numerze „Indeksu" cykl publika­
cji o naszej uczelni, jakie pojawiały się na łamach prasy. Dziś prezentujemy fra g ­
ment reportażu autorstwa Jerzego Am broziew icza i Tadeusza Zakrzew skiego
pt. „W stronę prawdy", który ukazał się w „Ekspresie reporterów" w 1982 roku,
a dotyczył głośnej przed laty sprawy wysadzenia auli Wyższej Szkoły Pedago­
gicznej w Opolu.
E k s p lo z j a
Trzydzieści lat temu, 6 październi­
ka 1971 roku, czterdzieści minut po
północy, w auli WSP - dzisiejszej uni­
wersyteckiej auli Jana Dobrego - na­
stąpił wybuch.
Nazajutrz w „Trybunie Opolskiej”
ukazała się notatka tej treści: Wczoraj
w n o cy z nieustalonych jesz cz e przy­
czyn nastąpiła eksplozja w obiekcie
głów n ym Wyższej Szkoły P edago­
gicz n ej w Opolu, wskutek cz ego
zniszczeniom uległa cz ęść pom iesz­
czeń, p rz ed e wszystkim aula. Żad­
n ych ofiar w ludziach nie było. Zaję­
cia na uczelni nie zostały przerw ane.
Uroczysta inauguracja roku akade­
m ick iego odbędzie się w przew idzia­
n ym terminie.
Taki był początek tzw. sprawy Ko­
walczyków, która na forum publiczne
wróci po Sierpniu '80. Telewizja
w czerwcu 1981 roku nadała program
pt. „Sprawa braci Kowalczyków”.
Przytaczamy poniżej fragmenty repor­
tażu autorstwa Jerzego Ambroziewicza
i Tadeusza Zakrzewskiego pt. „W stro­
nę prawdy” (Ekspres reporterów,
KAW, 1982 r.) dotyczące zdarzeń, któ­
re poprzedziły otwierającą telewizyjny
program scenę wizji lokalnej z udzia­
łem Jerzego Kowalczyka. Faktografia
cytowanych tu fragmentów opiera się
na relacji prowadzącego tę sprawę puł­
kownika Zdzisława Jadczyka.
* * *
„Przed końcem dnia ktoś przyniósł
wiadomość, że to mogła być bomba,
którą zgubił samolot. Zdarzają się takie
wypadki. W pierwszych godzinach
śledztwa każda wersja jest dobra. Po­
stanowiono sprawdzić w wojskach lot­
niczych, czy nie było nocnych ćwiczeń
i przejrzeć z tego dnia raport powietrz­
nej obrony kraju. Eksperci chodzili
wśród gruzów i rozglądali się za
odłamkami bomby i za śladami po
odłamkach. Na bombę mógł wskazy­
wać przedziurawiony dach, prześwitu­
jący strop oraz lejkowata wyrwa
w podłodze. Wersja ta utrzymała się
zaledwie parę dni. Wobec nieznalezienia nawet śladu odłamków ostatecznie
ją wykluczono. (...)
Po kilku dniach wyłania się taka oto
konkluzja śledztwa: do eksplozji został
użyty materiał wybuchowy w ilości,
którą należało dopiero określić. Nale­
żało też ustalić, jakiego rodzaju był to
materiał wybuchowy. Osoba sprawcy
pozostawała nadal głęboko w cieniu.
Być może był to wynik działania nie
jednego człowieka i nawet nie wąskiej
grupy osób, lecz całej organizacji. (...)
Zgromadzić i umieścić trotyl w bu­
dynku mógł tylko ktoś, kto miał doń
dostęp. Do zdetonowania nie była ko­
nieczna fizyczna obecność człowieka.
Technika zna możliwość wywołania
eksplozji za pomocą fal radiowych.
Nowo wybudowany gmach Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu - 1961 rok.
52
Gdyby użyto tej metody, sprawcy mo­
gliby się czuć bezpiecznie poza zasię­
giem terytorialnym kraju. Fakt, że stało
się to w Opolu, nakazywał liczenie się
z możliwością działania obcych sił. Za­
częto przetrząsać złożone w archiwach
akta dawno zlikwidowanych organiza­
cji proniemieckich spod znaku swastyki
na obszarze od Gliwic po Wrocław
i Zieloną Górę. W tej samej godzinie,
w tej jednej sprawie wykonano tysiące
rozmaitych czynności. Komendy MO
U niw ersytet w trybach pras
Pułkownik zaczął kompletować
wszystko - zarówno prawdę jak kon­
fabulację - co w zeznaniach świadków
zahaczało o Kowalczyków. Chwycił
zdanie, że Jerzy Kowalczyk na drugi
dzień po eksplozji przyszedł do pracy
nieogolony, niewyspany i dziwnie bla­
dy. Ktoś inny zeznał, że w piwnicy
u Kowalczyka na ścianie wisiały por­
trety Hitlera i Napoleona.
Trzeba było wertować tysiące stron,
setki zeznań, by natrafić na zdanie, że
Ryszard Kowalczyk (w trakcie odbywania kary pozbawienia wolności) w roz­
mowie z autorami reportażu „W stronę prawdy” Jerzym Ambroziewiczem i Ta­
deuszem Zakrzewskim mówił o swoim bracie Jerzym: - Do wszystkich nabierał
uprzedzeń. Konfliktów przybywało. I kompleksów też. (...) W szkole też był skłó­
cony ze wszystkimi. Ściągnąłem go do Opola, żeby mu pomóc. Żeby coś dla nie­
go zrobić. To był w sumie dobry chłopak Rodzinny. Kupował mojej żonie pre­
zenty. Do wielu rzeczy miał smykałkę. Był bardzo zdolny. Załatwiłem mu szko­
łę wieczorową. Ale miał tak duże zaległości, że szybko załamał się i zrezygnował.
A chciał coś zrobić. Aula - to było dla niego coś wyjątkowego. Tu wręczano na­
grody, indeksy. Tu były wielkie spotkania ludzi wykształconych. On się w tym
świecie nie mieścił. Wzrastała w nim zawiść. Buntował się. On wiedział, że nigdy
do tego nie dorośnie. I dlatego chyba postanowił zniszczyć tę aulę. (...) Co do au­
li to ja jej wysadzenia nie chciałem. Wiedziałem, co brat zamierza i się nie prze­
ciwstawiłem. To prawda. To cała moja wina. (...) Nie znałem terminu. Wiedzia­
łem, że coś się szykuje. Wymyślałem preteksty, żeby mu to wyperswadować. Jed­
nak wpływu na brata nie miałem. Jak on się ona coś uparł - nie było siły. Praw­
da, mogłem pójść do milicji i zameldować. Ale denuncjować brata? Ja nie mia­
łem siły przepędzić go z tym wszystkim. Jakaś dziwna psychoza ogarnęła mnie
wtedy. Teraz to wszystko ogromnie mi ciąży.”
sprawdzały życiorysy i zbierały dane
0 rodzinach wszystkich studentów
1 pracowników Wyższej Szkoły Peda­
gogicznej. Akcja ta objęła blisko dwa
tysiące osób na terenie całej Polski. (...)
Do Opola nadchodziły meldunki
z komend powiatowych. Analizowano
je dokładnie. Telefonograf z Wyszkowa
zawierał szczegóły, których nic należało
lekceważyć. Dossier rodziny Kowal­
czyków było pisane jakby na zamówie­
nie. Ojciec, okaleczona dłoń od wybu­
chu. Syn Ryszard - docent na WSP
w Opolu - ma urwane od niewypału
palce. Syn Narcyz zginął przy rozbraja­
niu niewypałów. Stryj tuż po wojnie
brał udział w bandzie Kmiotka. Stosu­
nek do Polski Ludowej - negatywny.
Jerzy Kowalczyk, zatrudniony jako ślu­
sarz w warsztatach WSP, wyrzucony
z technikum za kradzież świadectw
i zniszczenie dokumentów ZMS-u.
Dotychczas czepiali się okruchów,
prześwietlali każdego, kto przeklinał
władzę, kto publicznie wypowiadał się
przeciw albo nadto chwalił Zachód.
Teraz otrzymali coś więcej.
Kowalczyk zamierzał uciekać z Polski.
Ktoś inny był świadkiem, jak rozpyty­
wał o słownik polsko-niemiecki. (...)
Wobec Kowalczyków pułkownik
zastosował specjalną opiekę. Musiał
wiedzieć, z kim się spotykają, o czym
rozmawiają, jak się zachowują, jakie
mają plany. Gdy okazało się, że znikło
z horyzontu dwóch kolesiów Jerzego
i trudno było trafić na ich ślad w całym
kraju, zainteresowano biuro paszporto­
we i placówki WOP-u. Spóźniono się
o parę tygodni. Obydwu widziano już
za granicą. To był sygnał alarmowy, że
nie ma co dłużej czekać. Pułkownik
wystąpił do prokuratury o sankcje dla
Jerzego i Ryszarda Kowalczyków.
Przedstawił zgromadzone przeciwko
nim materiały. Nie było tego zbyt wie­
le. Ze wszystkich jednak, którzy teore­
tycznie mogli wchodzić w grę, krąg po­
dejrzeń zacieśniał się najbardziej wokół
Kowalczyków. (...)
- Niech mi pan wyjaśni, doktorze pytał Ryszarda - czy siła wybuchu mo­
że zależeć od ułożenia trotylu?
INDEKS nr5-6 (27-28)
- C)czywiście - odpowiedział fizyk.
- Inny efekt uzyskamy, jeśli kilogram
trotylu zdetonujemy jako jedną masę,
a zupełnie inny, gdy ten sam kilogram
podzielimy na mniejsze kostki i ułoży­
my w odstępach choćby dziesięciocentymetrowych.
- Nie przemawia to do mnie - spie­
rał się z docentem pułkownik. - Dla
mnie kilo to jest kilo. Wszystko jedno,
czy dotyczy to złota, cukru czy troty­
lu. Kilogram znaczy w każdych wa­
runkach to samo.
- Nie, proszę pana - przekonywał
docent. - Niech pan sobie upuści na pa­
lec z wysokości jednego metra kilo­
gram ołowiu i kilogram pierza. Przeko­
na się pan, że jednak jest różnica, mimo
że waga jest ta sama.
- Niby racja - zgodził się Jadczyk. Ale z tym podziałem trotylu to prze­
cież nie może być tak, jak z odsypywaniem w poduszkę pierza. Żeby przero­
bić kilogramową kostkę na mniejsze,
trzeba dysponować całym laborato­
rium.
- Myli się pan, panie pułkowniku.
Wystarczy mieć dwa garnki i podgrzać
trotyl do odpowiedniej temperatury.
- W dwóch garnkach to można go­
tować rosół na obiad, w jednym kurę,
a w drugim kluski. Nie powie mi pan,
że rozpuścić trotyl można na zwykłym
gazie, na którym gotuje się kurę. Do te­
go potrzebna jest wysoka temperatura.
- Wyższą temperaturę wrzenia
można uzyskać poprzez dodanie zwy­
kłej soli.
Takie rozmowy prowadził pułkow­
nik z docentem między pytaniami, któ­
re przypominały obu, że nie siedzą na
sali ćwiczeń na uczelni, ale za siedmio­
ma kratami aresztu na Rakowieckiej.
Pułkownik ma świadomość, że nie
przełamie oporu jednego z nich, dopó­
ki Jerzy albo Ryszard nie nabierze
przekonania, że drugi zaczął sypać.
A będzie tak, jeśli któregoś dnia zaser­
wuje jednemu wiadomość, o której nie
wiedział nikt poza Kowalczykami, nikt
trzeci. Jadczyk wyszedł od Ryszarda
i wszedł do Jerzego.
- To w czym w y gotowaliście ten
trotyl, w garnkach po rosole? - zapytał
z miną, jakby już wszystko wiedział.
Jurkowi drgnęła twarz i Jadczyk zro­
zumiał, że strzelił celnie.
- Jak pan taki mądry, to niech mi
pan powie, panie pułkowniku, ile tego
trotylu było. Pan ze mną tak gra, to ja
pażdziemik-listopad2001
Sąd Wojewódzki w Opolu uznał braci Kowalczyków winnymi usiłowania do­
konania zamachu terrorystycznego oraz sabotażu i szkodnictwa (art. 127, para­
graf 1 KK: K to w celu osłabienia władzy ludowej... niszczy , uszkadza lub czy­
ni niezdatnym i do użytku zakłady lub urządzenia...). Jerzy Kowalczyk został
skazany na karę śmierci, a Ryszard Kowalczyk - na 25 lat pozbawienia wolności
Rada Państwa dwukrotnie zastosowała wobec nich prawo łaski: Ryszard Kowal­
czyk został zwolniony z więzienia w 1983 roku, jego brat Jerzy - w 1985 roku.
W 1981 roku sprawa braci Kowalczyków nabiera politycznych rumieńców pod apelem o zweryfikowanie wyroku w ich sprawie podpisało się 13 pisarzy, na­
ukowców i aktorów; ówczesna prasa opozycyjna uznaje Kowalczyków za więź­
niów politycznych.
z panem tak. Powie pan, ile trotylu by­
ło, będę wiedział, że nie ma blefu z pań­
skiej strony. Nie powie pan, to i ja nic
nie powiem.
- Po co mam ci mówić o tym, co ty
dobrze wiesz. Gotowałeś trotyl
w garnku i do wody dosypywałeś soli,
czy nie tak było?
- Nie było tak i nic więcej nie po­
wiem, dopóki nie przyjmie pan mojego
zakładu. Nie wiem o żadnym gotowa­
niu, o żadnych garnkach i żadnej soli.
Nic nie wiem i niczego mi pan nie
wmówi. (...)
Mimo dużego doświadczenia puł­
kownik nie mógł sobie dać rady z Ko­
walczykami. Wiedział już prawie na
pewno, że to oni. Ale spodziewał się, że
będą opierać się przed przyznaniem aż
do chwili, gdy gra straci już wszelki sens,
gdy logika faktów przełamie ich opór.
Postanowił więc w pewnym mo­
mencie wypróbować podejrzanych „na
altruizm”. Wziął najpierw młodszego
Kowalczyka. Wezwał z Opola dwóch
53
Uniw ersytet w trybach prasy
świadków, takich, z którymi Jerzy
utrzymywał bliższą znajomość. Prze­
prowadził ich przez siedem żelaznych
krat, poprosił grzecznie, by zdjęli kra­
waty, oddali paski od spodni, sznuro­
wadła, zegarki i spinki. Nie obawiajcie
się panowie, za pół godziny zwrócę
wam te rzeczy, a za godzinę będziecie
mogli wracać do Opola. Zamknął ich
w dwóch sąsiednich celach. Wiedział,
że nadużywa roli świadka i przekracza
swoje uprawnienia, ale ostatecznie sa­
mym wezwaniem na Rakowiecką
ograniczył swobodę wyboru miejsca
tym dwóm ludziom.
Wszedł do pokoju, w którym był
Jerzy, z pytaniem:
- Czy dzisiaj też będziesz mnie
przekonywał, że to nie ty to zrobiłeś?
Możesz się nie przyznawać. Mówiłeś
mi, że współczujesz swojemu bram, że
nie chciałbyś, aby komukolwiek z two­
jego powodu stała się krzywda, więc
musisz wiedzieć, że zaczęliśmy przeko­
pywać pozostałą połowę ogródków
w Opolu i sadzać po kolei wszystkich
twoich znajomych i kolesiów. Jak trze­
ba będzie, posadzimy ich do ostatniego
i ty za to będziesz odpowiedzialny.
Jerzy z niedowierzaniem przyglądał
się pułkownikowi.
- Nie wierzysz mi. To chodź ze
mną. Będziesz się mógł na własne oczy
przekonać, kto i co ma ci już do za­
wdzięczenia.
Podprowadził Kowalczyka pod jed­
ną celę, odsłonił szkiełko judasza.
- Przypatrz się, poznajesz? - szepnął
mu nad uchem.
Jerzy przywarł okiem do judasza
i trwał tak dobrą chwilę bez ruchu.
- Chodź - powiedział cicho puł­
kownik - obejrzysz następną celę.
Znowu odsunął klapę judasza i usły­
szał, jak wraz z przyłożeniem oka Ko­
walczyk jęknął: „O rany!”
Pozwolił mu poobserwować znajo­
mego dłuższą chwilę. - Dosyć - zade­
cydował. - Chcesz przypatrzyć się na­
stępnym?
- Chcę wrócić do pokoju - powie­
dział Kowalczyk.
Gdy znowu usiedli naprzeciw sie­
bie, Jerzy odezwał się przełamując wła­
sne niezdecydowanie: - W porządku,
wygrał pan. Powiem wszystko.”
W czerwcu 2001 roku Lech Ka­
czyński, ówczesny minister spra­
wiedliwości wniósł do Sądu Naj­
wyższego kasację w „sprawie braci
Kowalczyków”.
„Fama", styczeń-luty 1967 r. (nr 1/14)
O Teatrze Leniwego Widza
Grudzień ubiegłego roku był okre­
sem dużego ożywienia życia kultural­
nego w naszym środowisku. Odbyło
się Seminarium Kulturalne i Przegląd
Teatrów Wyższych Szkół Pedagogicz­
nych. Okres prosperity kulturalnej
przyniósł w efekcie duży sukces Teatru
Leniwego Widza, zdobycie przez ten
zespół Nagrody Głównej Przeglądu.
Redakcja przedstawia fragmenty
rozmowy z szefami Teatru Leniwego
Widza: Bożeną Zawadzką i Januszem
Maderą.
Na wstępie kilka słów o naszych
rozmówcach.
Janusz Madera - założyciel i inicjator
Teatru Leniwego Widza. Posiada wła­
sną wizję teatru, olbrzymie zasoby in­
wencji twórczej oraz duży talent aktor­
ski i reżyserski. Pisze utwory sceniczne.
Bożena Zawadzka - główny chore­
ograf zespołu, prawa ręka Janusza.
Niezwykle miła, przedstawia sobą du­
ży talent aktorski i reżyserski.
Krzysztof Borkowski: - Gratuluje­
my Teatrowi Leniwego Widza sukcesu,
który sprawił nam dużo radości.
Wszystkich interesuje to, czy Zespół
spodziewał się i jak zareagował na oce­
nę wyrażoną werdyktem jury?
Janusz i Bożena: - Wszyscy bardzo
się cieszyli. Trudno natomiast mówić
o przewidywaniach i przeczuciach.
Oprócz „starych” jest w zespole dość
duża grupa osób, które jeszcze nie wy­
stępowały i nie brały udziału w takich
przeglądach. Zresztą zespoły uczestni­
czące w przeglądzie reprezentowały
wyrównany poziom. Cały zespół dużo
skorzystał obserwując spektakle in­
nych teatrów i aktywnie uczestnicząc
w dyskusjach.
B.: - Na spektaklu było najwięcej
widzów. Jak oceniacie WASZĄ pu­
bliczność, bo naszym zdaniem można
już o takiej mówić?
J. i B.: - Nasz spektakl oglądało du­
żo osób. Cieszy nas to tym bardziej, że
wśród nich było dużo osób towarzy­
szących nam od pierwszego spektaklu.
54
INDEKS nr5-6 (27-28)
U n iw e r s y t e t w tr y b a c h p ra s y
ifiii^[iiinfiii[i^ti[f)^n^niB
m
iisioii!H
SBaaiafe^^aR^flW
Raąiaii>,flseaflit8a888sae8g!gjfe^g^aaaaggM
M
g9aR
8M^^™M
W
8eM
g88W
8
Zjawisko takie dodaje wiary we własne
siły i zachęca do dalszej pracy.
B.: - Jakie macie plany na przy­
szłość?
J. i B.: - W naszych planach nie ma­
my klasycznego repertuaru. Będziemy
dalej szli w kierunku zaprezentowa­
nym na przeglądzie. Repertuar opierał
się będzie na etiudach scenicznych two­
rzonych przez nas na gorąco. M y po
prostu przychodzimy do naszego te­
atru i każdy z nas „pitrasi” swoją sztu­
kę. Każdy z nas pisze dla teatru, każdy
daje coś własnego.
J.: - Proszę też nie myśleć, że ja na­
rzucam kierunek czy styl. Nasz zespół
w całości szuka własnych środków wy­
razu artystycznego, własnego stylu.
B.: - Kto z zespołu w jakiś wyraź­
ny sposób wpływa na pracę waszego
zespołu?
J. i B.: - Jak już mówiliśmy, cały ze­
spół tworzy własny teatr. Spośród
wszystkich wyróżniających się: Tadek
Andrzejewski - znany z dużej inwencji
w dziedzinie adaptacji gestów i realiów
życia do swoich potrzeb scenicznych;
Janek Czech - ma duże wyczucie cało­
ści obrazu sceny. Jego etiudy cechuje
duża plastyka, są one niejako obrazami.
Umie operować dużą ilością aktorów,
Helena Maciak - znana ze swoich du­
żych zdolności improwizacyjnych; Ha­
Uroczystość wręczenia legitym acji dziennikarzom - studentom . Od lewej:
Ludwik Kurasiewicz - prezes Klubu Dziennikarzy Studenckich, mgr M ieczy­
sław Nijakowski, Stanisław S. Nicieja - wówczas kierownik „Radiosygnałów",
Stanisław Szuba - przewodniczący ZSP. 1 9 7 3 rok.
lina Wiktor... Poza tym jeszcze: Nina
Erlich, Anka Zuryńska i... chyba cały
zespół. Wszyscy wnoszą wiele własnej
inwencji i pomysłów. Każdy spektakl
jest naszym wspólnym dziełem.
Kończąc warto nadmienić, że roz­
mawialiśmy z tymi, od których w du­
żej mierze zależy atmosfera pracy ze­
społu, jego sukcesy. O tym, w jaki spo­
sób Janusz i Bożena wpływają na ze­
Co zostato
po Teatrze Leniwego Widza
Przym uszony przez Redakcję „In­
dek su”, wziąłem się za bary z m ocno
już sklerociałą pam ięcią i p o w ielu g o ­
dzinach potrząsań odnotow ałem prz e­
błyski obrazów z w ystęp ów Teatru
L eniw ego Widza, czyli jed n ej z fo rm
aktywności kulturalnej studentów
WSP w Opolu p o d koniec lat sześć­
dziesiątych. I trzeba p o w ied z ieć pra w ­
dę, że bardzo n iew iele zostało w m ej
pam ięci na tem at TLW. B yć m oże dla­
tego, że w ów czas byłem tak bardzo
w plątany w ak tyw ne życie studenckie,
że Janka M aderę i je g o zespół trakto­
w ałem „ tylko ” jako jed n ą z grup, „ coś
tam rob ią cych ” w opolskiej kulturze
studenckiej. Ale gru p ę ważną. To wła­
śnie sprawiło, że jako działacz stu­
dencki i redaktor naczelny „F am y”
zaprezentowałem w num erze pism a
z początku roku 1967 sw oisty „produkcyjniak ” o p o z ytyw n ym w yd ź w ię­
ku, czyli roz m ow ę z Jankiem M aderą
i Bożeną Zawadzką. W tej sam ej „Fa­
m ie” ukazała się recenzja z przeglądu
zespołów teatralnych WSP pióra J e ­
rz ego W róblewskiego, który oglądał
wszystkie p rem iery teatru G rotow­
skiego w Opolu i słynął w środowisku
studenckim z bardzo ciętego języka.
W recenzji tej Wróblewski p o rów n y­
wał poziom spektakli TLW z dokona­
niam i G rotowskiego i ocenił spektakle
TLW obiektywnie, ale surowo, w y ­
chodząc z założenia, iż n a w et am ator­
ski teatr studencki, a takim przecież
był TLW, pow in ien starać się d orów ­
n y w a ć scenom profesjonalnym .
I le zostało p o T eatrze L en iw ego
Widza ? P rzede wszystkim została
spół, świadczy może jeden z przebojów
Teatru Leniwego Widza: „Niech żyje
nam Król i Królowa”. Cóż więcej do
tego dodać! Chyba tylko wiele życzeń
pomyślnej pracy, realizacji wszystkich
zamierzeń twórczych i przyjemnego
tworzenia tego, co potem nazywa się
studenckim wkładem w kulturę.
Rozmawiał:
Krzysztof Borkowski
stycz n iow o-lu tow a „Fam a” z roku
1967, je d y n y ch yb a m aterialny ślad
p o in teresu jącym i ciek aw ym teatrze
Jana M adery.
Krzysztof Borkowski
„Do najciekawszych zespołów
działających przy opolskiej WSP
należy „Teatr Leniwego Widza” Ja­
nusza Madery (rozwiązany z po­
czątkiem 1970 r.) i kabaret studenc­
ki „Skrzat”. Rok 1966 przyniósł
wielki sukces wspomnianemu Te­
atrowi Leniwego Widza przy opol­
skiej WSP w postaci głównej nagro­
dy na dorocznym przeglądzie te­
atrów WSP i SN. Jury oceniło wy­
soko interesujące, niebanalne po­
szukiwania artystyczne, premiując
nagrodą pracę reżysera Janusza
Madery za sceniczne opracowanie
Zamku według Kafki”.
(„Zycie teatralne Opola”, Czesława
Mykita-Glensk,
Instytut
Śląski
w Opolu, 1976 r., str. 228)
55
pażdziemik-listopad2001
Pr ®s 8 mf o z d j ę c i a
Wszystkich pracowników Uniwersytetu Opolskiego prosimy o wypożyczanie Redakcji „Indeksu” starych fo­
tografii ze zbiorów prywatnych - z okresu studiów, początków pracy zawodowej itp. Na łamach „Indeksu” chce­
my bowiem pisać nie tylko o aktualnym życiu Uniwersytetu Opolskiego, ale także przypominać wydarzenia oraz
ludzi, którzy kiedyś kreowali życie naszej uczelni.
Redakcja „Indeksu”
Kartka z kalendarza: 10 marca 1988 roku
10 marca 1988 roku w Zamku Piastów Śląskich w Brzegu odbyło się pierwsze,
uroczyste spotkanie Społecznego Komitetu do Spraw Powołania Uniwersytetu
w Opolu, inaugurujące jego działalność, zwołane z inicjatywy Rady Wojewódz­
kiej Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego.
W trakcie obrad nad modelem
przyszłej placówki uniwersyteckiej
odczytano m.in. list Edmunda
Osmańczyka, który wyraził swoje
gorące poparcie dla idei powołania
uniwersytetu w Opolu. Życzenia
powodzenia dla działaczy społecz­
n ych , p r a g n ą cy ch u cz y n ić O pole
m ia stem u n iw ersyteck im przesłał
także Jan Dobraczyński, przewodni­
czący RK PRON.
W skład Prezydium utworzone­
go w tym dniu Społecznego Komi­
tetu do Spraw Powołania Uniwer­
sytetu w Opolu weszli:
przewodniczący - dr Kazimierz
Dzierżan, wojewoda opolski;
wiceprzewodniczący - Norbert
Lysek, dyrektor Śląskich Zakładów
W apienniczych w Tarnowie Opol­
skim;
- prof. dr hab. inż. Maria No­
wakowska, przewodnicząca Rady
Wojewódzkiej PRON w Opolu;
- mgr inż. Józef Pękala, dyrek­
tor Elektrowni „Opole”;
sekretarz - doc. dr hab. Stani­
sław Gajda, WSP w Opolu;
przewodniczący Komisji ds. Kon­
taktów i Informacji - prof. dr hab.
Janusz Kroszel, dyr. Instytutu Ślą­
skiego w Opolu;
przewodniczący Komisji ds. Mo­
delu Uniwersytetu - doc. dr hab.
Stanisław Rogala, dyrektor ODN
w Opolu;
przewodniczący Komisji ds. Bazy
Materialnej - mgr inż. Tadeusz
Sendal, dyrektor „Metalchemu”
w Opolu;
przewodniczący Komisji ds. Or­
ganizacyjno-Prawnych - doc. dr
hab. Stanisław Malarski, Instytut
Śląski w Opolu;
kierownicy opolskich instytucji
naukowych prof. dr hab. Stanisław Kochman, rektor WSP w Opolu;
prof. dr hab. inż. Włodzimierz
Kotowski, rektor WSI w Opolu;
prof. dr hab. inż. Marian Taniewski, dyrektor ICSO w Kędzierzynie-Koźlu;
prof. dr inż. Bronisław Weryński, dyrektor IMW w Opolu.
Akces uczestnictwa w pracach
Komitetu zgłosili ponadto profe­
sorowie: Jarema Maciszewski,
Grzegorz Białkowski, Jacek Fisiak, Jan Szczepański, Bogdan
Suchodolski i red. Edmund Męclewski.
bs
Od lewej: doc. Zdzisław Piasecki, dr Jerzy W iechuła i doc. Tadeusz Sawicki. Lata siedemdziesiąte.
56
INDEKS nr5-6 (27-28)
Nowi doktorzy habilitowani
Tytuł doktora habilitowanego
otrzymali ostatnio: dr hab. Ja ­
nusz Dorobisz z Wydziału H i­
storyczno-Pedagogicznego,
dr
hab. Maria Smiełowska z Insty­
tutu Nauk Społecznych, dr hab.
Marian Molenda z Instytutu
Sztuki, dr hab. Tadeusz Barski
z Wydziału Przyrodniczo-Technicznego oraz dr hab. Józef Mikołajec i dr hab. Zygfryd Gleizer z Wydziału Teologicznego.
Od lewej: prorektor WSP doc. Bolesław Reiner i doc. Henryk Wopiński, pre­
zes ZNP przy WSP w Opolu. Lata siedemdziesiąte.
Stypendia MEN
Dr Klara Dąbrowska i dr Dorota Simonides. Lata siedemdziesiąte.
Nasi studenci - jurorami
polskiej edycji Nagrody
Literackiej Goncourt
Studenci I roku specjalizacji fran­
cuskiej przyjęli zaproszenie do
udziału w polskiej edycji Nagrody
Literackiej Goncourt pn. Liste Gon­
court: le choix polonais, organizo­
wanej przez Instytut Francuski
w Krakowie oraz Instytut Filologii
Romańskiej Uniwersytetu Jagielloń­
skiego w Krakowie.
Jak nas poinformowała dr hab.
Krystyna Modrzejewska, kierownik
Zakładu Kultury i Języka Francu­
skiego Instytutu Filologii Polskiej
UO, werdykt opolskiego jury (doty­
czący 15 wyselekcjonowanych przez
francuskie jury książek) przedstawi
jego przewodnicząca Monika Ru­
dzińska - na uroczystym spotkaniu
przewodniczących jury poszczegól­
nych uczelni, w przeddzień ogłosze­
nia werdyktu jurorów francuskich,
pod koniec października. Dotychczas
Ministerstwo Edukacji Narodo­
wej na wniosek władz Uniwersyte­
tu Opolskiego przyznało stypendia
na rok akademicki 2001-2002 sied­
miu studentkom naszej uczelni.
Otrzymały je: Anna Tomanek (fi­
lologia polska), Alicja Dzierżęga
(filologia polska), Joanna Zawadz­
ka (matematyka), Alicja Żaczek
(filologia polska), Gabriela Smy­
czek (filologia rosyjska z filologią
polską), Dorota Szumska (filolo­
gia rosyjska z filologią polską),
Aleksandra Kistela (psychologia).
Stypendia przyznano na okres 10
miesięcy w kwocie 850 złotych
miesięcznie.
bs
w uroczystych obradach polskiego
jury uczestniczyli m.in. Wisława
Szymborska, Czesław Miłosz, Sła­
womir Mrożek, Antoni Libera. Im­
preza ta - podkreśla dr hab. Krystyna
Modrzejewska - cieszy się coraz
większym zainteresowaniem Francu­
zów. W tym roku gościem uroczysto­
ści będzie ubiegłoroczny laureat na­
grody Frédéric Beigdeber.
Warto też dodać, że dzięki udzia­
łowi naszych studentów w pracach
jury biblioteka Zakładu Kultury i Ję­
zyka Francuskiego wzbogaci się o ko­
lejnych 30 pozycji - dwa komplety
książek będących przedmiotem obrad
opolskiego jury.
bs
57
pażdziemik-listopad2001
Jeden z budynków Uniwersytetu Opolskiego (dawne LO) z odnowioną elewacją.
Krzysztof Koehler
w Opolu
9 maja br. na zaproszenie dra Wa­
cława Grzybowskiego oraz Klubu Vi­
deo Stowarzyszenia Rodzin Katolic­
kich gościliśmy w Ośrodku Xaverianum krakowskiego poetę młodego
pokolenia, członka zespołu redakcyj­
nego bruLionu, autora kilku zbiorów
poezji (W iersze, N ieudana p iel­
grzym k a, P artyzant p ra w d y, Na
krańcu d łu giego p o la i inn e w iersze)
oraz esejów publikowanych m.in. na
łamach FRONDY - Krzysztofa Koehlera. Jego nazwisko stawiane jest
obok innych poetów młodego poko­
lenia, takich jak Świetlicki czy Baran.
Pretekstem do spotkania była pre­
zentacja filmu emitowanego w telewi­
zji publicznej w ramach cyklu Kultu­
ra duchowa narodu - „Macie swojego
poetę, czyli opowieść biograficzna
o Mikołaju Sępie-Szarzyńskim”. Bio­
rąc pod uwagę późną porę emisji, za­
pewne niewiele osób zobaczyło film,
a spotkanie z Krzysztofem Koehlerem
- autorem i reżyserem tejże biografii było szczególną do tego okazją.
We wstępie poprzedzającym emisję
autor podkreślił, iż film wzbudził
wiele kontrowersji ze względu na
swoisty zabieg perswazyjny. Faktem
jest, że obraz ten odbiega od tradycyj­
nej formy opisującej życie i twórczość
znanego pisarza. Brak w nim nauko­
wych dywagacji, krytycznych opinii
historyków literatury na temat twór­
czości Sępa-Szarzyńskiego. Ideą filmu
było ukazanie konwersji prekursora
baroku, na co uwagę zwrócił dr Zbi­
gniew Bitka podczas dyskusji z reży­
serem. Mimo postmodernistycznej
momentami formy przekazu (ukaza­
nie postaci Sępa na tle współczesności,
wydarzeń 1968 roku, recytowanie
fragmentów jego poezji na tle muzyki
Tomka Budzyńskiego - lidera zespo­
łu „Armia”) film jest interesujący.
Ukazuje duchowość i dochodzenie do
w iary Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego
oraz jego samotność.
Obraz adresowany jest do młode­
go odbiorcy, zwłaszcza do tego, któ­
ry nie interesuje się zanadto poezją,
a szczególnie staropolską. Istnieje
niebezpieczeństwo, na co zwrócił
uwagę Koehler, iż film może odnieść
odwrotny skutek, że np. rockowa
Fot. Tadeusz Parcej
muzyka i nieco awangardowa forma
przekazu przyćmi głębię liryki Sępa.
Jednak opinie widzów (zarówno
uczniów, jak i nauczycieli) po obej­
rzeniu opowieści o Sępie były przy­
chylne reżyserowi i potwierdziły
fakt, że jego intencje zostały właści­
we odebrane.
Autor podjął się nie lada w yczy­
nu, ponieważ wiedza o życiu poety
jest bardzo skromna - dlatego trud­
no jest skonstruować jego biografię.
Ponadto nie zdajemy sobie sprawy,
jak niedoceniane dla rozwoju polsz­
czyzny są zasługi Sępa. W szkolnej
edukacji polonistycznej podkreśla się
dokonania Reja i Kochanowskiego,
mimochodem tylko wspominając
o Sępie-Szarzyńskim (nawet na stu­
diach polonistycznych Sęp przecho­
dzi bez echa).
Warto dodać, że Krzysztof Koeh­
ler w przeszłości był współtwórcą
magazynu G oniec K ulturalny, emito­
wanego w Telewizji Polskiej. Okazją
do ponownego spotkania z krakow­
skim poetą i reżyserem będzie jego
przyjazd do Opola w przyszłym roku
akademickim z kolejnym filmem, być
może poświęconym sylwetce Fran­
ciszka Karpińskiego, którego biogra­
fię zamierza zrealizować.
Anna Patelska
58
INDEKS nr5-6 (27-28)
Opolczyk, jakiego
nie znamy
Trzydziestego maja br. w sali
Wydziału Teologicznego Uniwersy­
tetu Opolskiego odbyła się między­
narodowa konferencja naukowa pt.
W ładysław O p o lcz yk , ja k ie g o
n ie z n a m y. P ró b a o c e n y w s z eść­
s e t l e c i e ś m i e r c i 1401-2001, zorga­
nizowana przez Zakład Historii Śre­
dniowiecznej Instytutu Historii UO
i Katedrę Historii Kościoła i Patro­
logii Wydziału Teologicznego UO.
Konferencję rozpoczęła msza
święta w kościele O.O. Franciszka­
nów - miejscu pochówku księcia
Władysława - odprawiona przez bi­
skupa Jana Kopca.
Poranną część obrad zainauguro­
wał erudycyjny referat ks. prof. Ka­
zimierza Doli (Opole), oparty na
wnikliwej kwerendzie archiwalnej,
a zatytułowany R ządy W ładysława
O polczyk a w K sięstw ie Opolskim.
Referent przedstawił dzieje rządów
księcia na jego rodzinnej ziemi - od
początku politycznej samodzielno­
ści Władysława - oceniając je suro­
wo, ale nie negatywnie. Kolejny re­
ferent, dr Stanisław
Sroka (Kraków; referat odczytała
w zastępstwie nieobecnego auto­
ra dr hab. prof. UO Anna
Pobóg-Lenartowicz) przed­
stawił działalność księcia Wła­
dysława w czasach, gdy był on
palatynem węgierskim. Opolczyk
był, zdaniem prelegenta, dobrym,
skutecznym i rządnym władcą,
dobrym realizatorem polityki
króla Ludwika Węgierskiego.
Ostatni referat w tej części
obrad
przedstawiony
przez dr Joannę K ar­
czewską (Zielona Gó­
ra) dotyczył kujawskodobrzyńskiego epizodu
w biografii Władysła­
wa Opolczyka.
Południową turę obrad rozpo­
częto referatem ks. prof. Janusza
Zbudniewka (Warszawa) o funda­
cjach Władysława Opolczyka dla
paulinów. Drugi referent prof. Wie­
sław Kurpik (Warszawa) w bardzo
długim, erudycyjnym wystąpieniu
omówił najnowsze wyniki badań
nad jasnogórską hodegetrią. Prof.
Kurpik mówił m.in. o pochodze­
niu terytorialnym obrazu
Matki Bożej, jego pier­
wotnym
kształcie,
uszkodzeniach obra­
zu i jego renowa­
cjach. Wykład prof.
Kurpika ilustro­
wany był dziesiąt­
kami nierzadko
bardzo interesują­
cych przeźroczy.
Jako ostatnia w tej
części
sympozjum
wystąpiła mgr Mag­
dalena
Winiarska
(Opole) z komunikatem
Pieczęć m ajestatyczna W ładysław a
Opolczyka.
R zą dy k ościeln e Władysła­
w a O polczyk a na Rusi,
w którym scharakteryzowała
P o rtre t W ładysław a
Opolczyka
nam alow any przez Jana M a te jk ę .
politykę kościelną księcia, zwracając
przede wszystkim uwagę na forsow­
ne promowanie przez Opolczyka
w iary łacińskiej, jego politykę ka­
drową i ustanowienie łacińskiej me­
tropolii kościelnej we Lwowie.
W dyskusji zamykającej tę część
obrad mówiono przede wszystkim
o wysokim poziomie wszystkich za­
prezentowanych referatów, zgłasza­
no także uzupełnienia. Po przerwie
obiadowej nagrodzono prace kon­
kursowe poświęcone Władysławowi
Opolczykowi,
napisane
przez
uczniów szkół średnich wojewódz­
twa opolskiego.
Popołudniową sesję rozpoczęto
oczekiwanym z dużym zaintereso­
waniem referatem dra Dietera
Veldtrupa (Düsseldorf) D ie E he­
fr a u e n u n d T o ech ter d es H erzogs
Ladislaus. N eue E rkentnisse zu r
g e n e a lo g ie d e r O p p eln er Piasten.
W swym referacie dr Veldtrup
przedstawił najnowsze uzupełnienia
59
paździemik-listopad2001
dotyczące biografii żon i córek
Opolczyka. Niemiecki referent
ustalił m.in. czas zawarcia pierwsze­
go małżeństwa Opolczyka z córką
wojewody wołoskiego (rok 1365,
a nie - jak dotychczas sądzono - la­
ta 1352-1356), daty narodzin córek
księcia i rok jego drugiego ożenku
z Ofką mazowiecką. Mgr Ewa
Wółkiewicz (Opole) zajęła się
w swym wystąpieniu kontaktami
księcia Władysława z duchowień­
stwem świeckim, a mgr Roman Sę­
kowski (Opole) - problemami gene­
alogicznymi, związanymi z udzia­
łem rycerstwa śląskiego w rządach
i kolonizacji Rusi Czerwonej przez
Opolczyka.
Ostatnią część sympozjum w y­
pełniły trzy referaty historiograficzne: dr Wojciech Mrozowicz
(W rocław)
szukał
wzmianek
o O polczyku w dawnej historiogra­
fii Polski i Śląska, ks. bp prof. Jan
Kopiec (Opole) analizował w izeru­
nek księcia pozostawiony przez
X IX-wieczną polską naukę histo­
ryczną,
skupiając
się przede
w szystkim na negatywnych wobec
O polczyka poglądach Karola Szaj­
nochy, zaś mgr Maciej Borkowski
(Opole) przedstawił obraz księcia
Władysława funkcjonujący w naj­
nowszej polskiej historiografii,
zwracając uwagę na to, że o ile
w pracach naukowych postać
O polczyka
jest
przedstawiana
obiektyw nie i spokojnie, o tyle
w w ydaw anych w wysokich nakła­
dach pracach popularnych wciąż
pokutuje wizerunek Opolczyka ja­
ko zdrajcy, najm ity i warchoła.
Podsumowując
sympozjum
zwracano uwagę na wysoki i od­
kryw czy poziom wszystkich w ystą­
pień, dyskutowano także o słabo
jeszcze znanych fragmentach bio­
grafii pana na Opolu i postulowano
rychłe opracowanie i wydanie pełnej
naukowej biografii księcia. Główna
organizatorka sesji dr hab. prof. UO
Anna Pobóg-Lenartowicz poinfor­
mowała na zakończenie, że wszyst­
kie referaty zostaną opublikowane
w specjalnym tomie.
Maciej Borkowski
Vial<>r\ przyrodniczo-krajobrazow e
Obszaru Chronionego Krajobrazu
B o n N iem odlińskie
wierają opis stanu środowiska i kra­
jobrazu w konkretnym czasie.
W związku z wejściem Polski do
Unii Europejskiej zmieni się struk­
tura użytkowania ziemi, struktura
zasiewów, poziom agrotechniki,
które spowodują znaczne zmiany
w środowisku przyrodniczym. Dla­
tego znajomość aktualnego stanu
środowiska jest rzeczą niezmiernie
cenną z punktu widzenia nauki
i praktyki gospodarczej i posłuży
w śledzeniu zmian, jakie nastąpią
w ciągu najbliższych 20-30 lat.
[z rec. wyd.]
„ W alory p r z y r o d n icz o -k r a jo ­
b r a z o w e O tm u ch o w sk o -N y sk iego
O bszaru C h r o n io n eg o K ra jo b r a ­
zu ”, „ W alory p r z y ro d n icz o -k ra jo ­
b r a z o w e O bszaru C h r o n io n eg o
K rajobrazu . B o ry N iem o d liń ­
s k ie ”, „W a lory p r z y ro d n icz o -k ra ­
jo b r a z o w e O bszaru C h r o n io n eg o
K rajobrazu . Ł ęg Z d z iesz o w ick i” wszystkie pod red. Stanisława Koziarskiego i Józefa Makowieckiego,
wydane w roku 2001.
Są to aktualne i wiarygodne mo­
nografie oparte na bogatym materia­
le faktograficznym, zebranym pod­
czas badań terenowych. W całości
poświęcone jednemu problemowi:
przedstawieniu opracowanych na­
ukowo walorów przyrodniczych
i krajobrazowych obszarów chronio­
nego krajobrazu w województwie
opolskim.
Wszystkie pozycje oprócz warto­
ści poznawczych i praktycznych ma­
ją charakter dokumentacyjny - za­
Edward
Nycz,
D o ra sta n ie
w p rz estrz en i sp o łecz n o -k u ltu ro ­
w e j m ia sta p r z em y sł o w eg o . S tu­
d iu m s o cjo lo g icz n o - p e d a g o g icz n e .
Autor w swoich badaniach socjopedagogicznych określił związek po­
między dorastaniem społecznym
i kulturowym oraz aspiracjami i pre­
ferencjami młodzieży ukształtowa­
nymi w środowisku miasta przemy­
słowego średniej wielkości (Kędzie­
rzyn-Koźle) pod koniec lat dzie­
więćdziesiątych. Ukazuje procesy
socjalizacji i wychowania młodego
pokolenia w warunkach szybkich
zmian społecznych, z uwzględnie­
niem szerszego układu czasowoprzestrzennego, w którym jednostki
funkcjonują. [...] Autor stawia dia­
gnozę stanu świadomości społecznej
młodego pokolenia Polaków w w a­
runkach toczącej się transformacji
ustrojowej, a także w kontekście głę­
bokich przemian kulturowych we
współczesnym świecie.
60
*
INDEKS nr5-6 (27-28)
normalne na otwartym pograniczu
wieloaspektowe kontakty ekono­
miczne, społeczne i kulturowe,
z drugiej powstanie niemal wzdłuż
całej granicy polsko-czeskiej eurore­
gionów znacznie te spontaniczne
procesy modyfikuje. Właśnie tym
problemom poświęcona jest oma­
wiana rozprawa.
J a n R óg
RELA CJE SPOŁECZNO-EKONOMICZNE
NA POGRANICZU POLSKO-CZESKIM
Jan Róg, R e l a c j e s p o ł e c z n o e k o n o m ic z n e n a p o g r a n ic z u p o l ­
sk o -cz esk im .
Rozprawa poświęcona jest bar­
dzo ważnym problemom funkcjo­
nowania i przemian społeczeństw
Europy Środkowej w procesach
transformacji. Procesy te powodują
konieczność zwiększenia otwartości
tych społeczeństw i większej ich
wzajemnej kooperacji, a równocze­
śnie powodzenie szerokich i wielo­
aspektowych procesów transforma­
cyjnych tych społeczeństw uwarun­
kowane jest w znacznym zakresie
stopniem i efektywnością owej
otwartości i współpracy przygra­
nicznej. Pogranicze polsko-czeskie
jest jednym z ważnych i jednocze­
śnie bardzo swoistych obszarów po­
granicza [...]. Obecnie zachodzą tam
dwa nakładające się na siebie proce­
sy. Z jednej strony pojawiają się
Przynosi ona udaną i przekonu­
jącą próbę monograficznego ujęcia
tego niezwykłego zjawiska, jakim
stał się w kulturze europejskiej
przełom stuleci XIX i XX w m alar­
stwie, rzeźbie, muzyce, teatrze, lite­
raturze - kolejny stylizow any po­
wrót do mitologicznej archaiki,
grecko-rzymskiej
starożytności
i kultur orientalnych, a który także
w sposób znamienny wpłynął
i ukształtował poetykę młodopol­
skiej sztuki poetyckiej.
Y ANTYCzl
WPOEZ
IDEJ P0LS1
Jacek Gutorow
Sabina Brzozowska, K la s y c y z m
i m o t y w y a n t y c z n e w p o e z j i M ło­
d e j P olsk i.
Ta interesująca, rzeczowa i ambit­
na praca jest wnikliwym , przejrzy­
ście sproblematyzowanym, suge­
stywnie napisanym studium inter­
pretacyjnym, opartym na umiejętnie
wykorzystanym
instrumentarium
teoretycznym i dobrze opanowanym
warsztacie badawczym.
Wkrótce nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Opolskiego ukażą się:
Elżbieta Dąbrowska, T ek sty w r u ch u . B a ro k w p o e t y c k i c h p o ­
w t ó r z e n ia c h w s p ó ł c z e s n o ś c i.
Aneta Mazur, T r a n s c e n d e n c ja r e a lis t ó w . M o t y w y m e t a fi z y c z n e
w p o l s k i e j i n i e m i e c k i e j p r o z i e I I p o ł o w y X IX w ie k u .
Adam Czerwiński, W y b r a n e p r o b l e m y p o ls k i c h r y n k ó w o p r o g r a ­
m o w a n i a w la ta c h 1994-1998 ja k o r y n k ó w i n fo r m a c ji.
Mirosław Lenart, S p ó r D u sz y z C ia ł em i i n n e w ie r s z o w a n e s p o ­
r y ( c o n f l i c t u s ) w lit e r a t u r z e s t a r o p o ls k ie j n a t l e t r a d y c j i ś r e d n i o ­
w ie cz n e j.
NA KRESACH CZŁOW IEKA
SZEŚĆ ESEJÓW0 REKONSTRUKCJI
Jacek Gutorow, N a k r e s a c h
cz ł o w ie k a . S z e ść e s e j ó w o d e k o n s tr u k c ji.
Z przyjemnością oddajemy do rąk
Czytelników znakomitą książkę, po­
święconą obrazowi śmierci i dekonstrukcji w pismach Jacquesa Derridy. Książkę dobrze przemyślaną,
która zmusza czytelnika do refleksji
nad trudnymi zagadnieniami. Podję­
cie tematyki śmierci wnosi przede
wszystkim nowe elementy do ujęcia
nie tylko myśli samego Derridy
i myślicieli ponowoczesnych, ale
pewnych istotnych dla jej powstania
i rozwoju tradycji.
[wykorzystano fragmenty rec. wyd.]
Elżbieta Zawadzka
61
paździemik-listopad2001
Uchronić przed „arizoną"
Z Jerzym Kołodziejem, dyrektorem opolskiego oddziału Agencji Własności Rolnej
Skarbu Państwa rozmawia Barbara Stankiewicz
„kołchozów”? Owszem, to też było, ale nie ono zadecy­
dowało: wiele z kombinatów, pomijając naprawdę do­
brze zorganizowane, jak choćby Kietrz czy Głubczyce, to
były sztuczne tw ory złożone z kilkunastu luźnych zakła­
dów, których tak naprawdę nie łączyło nic. Trzeba też
pamiętać o tym, że część pegeerów tworzono w rejonach,
gdzie ziemie były słabe - no cóż, były to czasy, w których
rachunek polityczny bywał ważniejszy od ekonomiczne­
go... Rok 1991 i 1992 to był rok ogromnego załamania
w całym rolnictwie, a pegeery odczuły je wyjątkowo
mocno. W ystarczy przypomnieć, że większość zakładów,
które przejmowaliśmy, były zadłużone - na Opolszczyź­
nie przejęty majątek obrotowy minimalnie przewyższał
długi, ale już w sąsiednim Katowickiem było dużo gorzej.
Więc naprawdę nie było na co czekać: w nowych warun­
kach ekonomicznych pegeery w takiej strukturze nie
miały szans na przetrwanie.
- Majątek obrotowy, ziemia i budynki... A co się
dzieje z ludźmi z pegeerów?
Dyr. Jerzy Kołodziej
- Panie dyrektorze, pamięta pan „Arizonę” - gło­
śny niegdyś film dokumentalny o pijanym życiu na
jednym z popegeerowskich osiedli gdzieś w Polsce?
- Niestety nie, ale wiele słyszałem o tym filmie.
I uprzedzając pani pytanie powiem, że - po pierwsze był to film zrealizowany w północno-wschodniej Polsce,
a nie na Opolszczyźnie. Wątpię, czy podobny film dało­
by się zrealizować u nas. Po drugie - jak w każdym in­
nym środowisku, tak i w środowisku byłych pracowni­
ków pegeerów istnieje tak zwany margines społeczny.
Mam wrażenie, że był to film właśnie o marginesie.
- To, co powiem, trąci demagogią, ale takie jest po­
toczne myślenie ludzi, których proces prywatyzacji
byłych pegeerów dotknął osobiście: to działalność
Agencji, której oddziałem pan kieruje, doprowadziła
do powstania takich „arizon” - mniej lub bardziej po­
dobnych do tej pokazanej we wspomnianym filmie.
- Ten proces, myślę o prywatyzacji, to było jedyne
wyjście z sytuacji, a podyktował ją prosty rachunek eko­
nomiczny. Zapotrzebowanie polityczne na likwidację
- To najtrudniejsze z wielu pytań, jakie towarzyszyły
prywatyzacji, zwłaszcza tej, która zmierzała do oddania
majątku w dzierżawę. Już w trakcie przetargu staraliśmy
się, może i ponad oczekiwania oferenta, tak sformułować
warunki umowy, żeby ten przejął wraz z majątkiem
maksymalną ilość pracowników, przynajmniej na okres
przejściowy, co dałoby im czas rozejrzeć się za nową pra­
cą, „przemeblować” swoje życie.
- Co często owocowało buntem załogi: „Agencja od­
dała nas dzierżawcy jak bydło, bez pytania o zgodę”...
- C zy to znaczy, że lepiej byłoby puścić tych ludzi po
prostu na bruk? W tedy nie byłoby buntów? Wie pani, ja
całe swoje zawodowe życie spędziłem wśród pegeerowców, sam nim jestem, dlatego ich rozumiem: pegeer to
było nie tylko gospodarstwo, czyli miejsce pracy, ale
i stołówka, przedszkole, wczasy pod gruszą, ogródek, de­
putat na mleko... Pegeer dawał pracę, mieszkanie, pegeer
żywił, woził na wycieczki, słowem - organizował życie,
a w efekcie przytępiał instynkt zdobywania czegokolwiek
samodzielnie. Część ludzi oduczyło się samodzielności,
nauczyło się żądać. Z drugiej strony, nie ma się co oszu­
kiwać, wydajność pracy wcale nie była najwyższa - tak
dzieje się zawsze wtedy, kiedy ludzie nie mają powodu
bać się o utratę pracy. Ja oczywiście generalizuję, być mo­
że mówię właśnie o tej „arizonie”, ale myślę, że jest coś
takiego jak mentalność pegeerowca.
(ciąg dalszy na str. 62)
62
INDEKS nr5-6 (27-28)
Uchronić
przed „arizoną"
(dokończenie ze str. 61)
Człowieka, któremu przez całe lata organizowano
nie tylko pracę, ale i wypoczynek, słowem - życie,
a który nagle, niemal z dnia na dzień, został pozba­
wiony opieki kombinatu, zmuszony do wykazania
inicjatywy.
- Czy wśród zadań statutowych Agencji Wła­
sności Rolnej Skarbu Państwa znalazło się zada­
nie łagodzenia skutków likwidacji pegeerów?
- Oczywiście, że tak, i zajmujemy się tym od lat
- choć przy niemal całkowitym milczeniu mediów,
zainteresowanych bardziej widowiskowym i w yda­
rzeniami mającymi związek z naszą firmą, jak choć­
by przypadkami odbierania gospodarstw nierzetel­
nym dzierżawcom.... Nasz Oddział, którego siedzi­
ba jest w Opolu, ale który działa na terenie trzech
województw południowo-zachodniej Polski, finan­
suje szkolenia dla bezrobotnych byłych pracowni­
ków pegeerów, w szczególnie ciężkich przypadkach
losowych udzielamy zapomóg, przyznajemy kredy­
ty... Co więcej - pomagamy finansowo pracodaw­
com, którzy uruchamiają działalność pozarolniczą,
a decydują się na zatrudnienie „naszych” ludzi. Spo­
rą kwotę, bo ok. 800 tys. złotych, przeznaczamy na
stypendia dla młodzieży szkół średnich - dzieci by­
łych pracowników pegeerów, dofinansowujemy też
„zielone szkoły”, zimowiska, obozy letnie i wyciecz­
ki, a także remonty wiejskich szkół. Aż w pięćdzie­
sięciu dwóch szkołach finansujemy dożywianie i do­
wóz dzieci, znaczne kw oty przeznaczamy również
na zakup sprzętu szkolnego, głównie komputerów.
Jak widać, młodzież i dzieci byłych pracowników
pegeerów objęte są szczególną opieką Agencji, choć
zdajemy sobie sprawę, że to, co robimy, jest i tak
kroplą w morzu potrzeb... Chcemy choć trochę po­
móc przybliżyć szanse tych młodych ludzi z popegeerowskich osad do szans ich rówieśników z miast.
Wśród naszych zadań jest i organizowanie opieki
medycznej w ramach tzw. białych sobót, kiedy to
mieszkańcy wsi mają okazję przebadać się za darmo,
i dofinansowanie pobytów sanatoryjnych dla matek
z dziećmi, a także leczenie rehabilitacyjne. To tylko
fragment naszego programu pomocy pracownikom
byłych pegeerów, a warto wspomnieć i o szeregu
przedsięwzięć mających na celu poprawę warunków
ich pracy i życia - choćby poprzez trwającą, bardzo
kosztowną przebudowę bądź remonty kotłowni na
osiedlach popegeerowskich, czy sukcesywną w ym ia­
nę pokryć dachowych zawierających azbest.
- Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcie: Tadeusz Parcej
Nagroda prezesa RM
dla opolskiego chemika
Dr Maciej Bujak z Instytutu Chemii Uniwersytetu Opol­
skiego otrzymał nagrodę prezesa Rady Ministrów za rozprawę
doktorską pt. „Struktura i przemiany fazowe w wybranych
chloroantymonianach (III z kationami organicznymi).”
Studentka UO laureatką konkursu
„Primus inter pares"
Jedna
z d zie się ciu
Alicja Dzierżęga,
studentka V roku fi­
lologii polskiej i cze­
skiej Uniwersytetu
Opolskiego znalazła
się w gronie dziesię­
ciu najlepszych stu­
dentów w kraju,
zdobywając
za­
szczytny tytuł „Pri­
mus inter pares”
(pierwszy
wśród
równych sobie).
Do
konkursu
„Primus inter pa­
res” stanęło cztery­
stu studentów z ca­
łej Polski, w yróż­
niających się w yso­
ką średnią ocen, a także innymi osiągnięciami - m.in. ak­
tywną pracą w kołach naukowych, znajomością języków
obcych. A licja Dzierżęga, przed którą jest już tylko obrona
pracy magisterskiej (pisze pod kierunkiem swojego promo­
tora prof. Jacka Balucha o tajemnicach chasydów na pod­
stawie książek Jerzego Langera), ma nie tylko wysoką śred­
nią ocen, ale i aktywnie pracuje w kole naukowym slawistów, brała udział w pracy nad polsko-czeskim słownikiem
terminów literackich. Od października będzie przez jeden
semestr studiować - w ramach stypendium naukowego - na
Uniwersytecie Karola w Pradze.
Rektor U O prof. Stanisław S. Nicieja wystosował do lau­
reatki tego prestiżowego konkursu list gratulacyjny, w któ­
rym pisze m.in.: Znalezienie się wśród ścisłego grona laure­
atów tego ogólnopolskiego konkursu jest osobistym Pani
sukcesem, ale jednocześnie niezwykle ważną promocją na­
szego środowiska uniwersyteckiego.
Ze względu na to, że zaproszenie na warszawską uroczy­
stość nie dotarło do laureatki na czas - pamiątkową statuet­
kę wręczył jej podczas inauguracji nowego roku akademic­
kiego rektor U O prof. Stanisław S. Nicieja.
bs
63
pażdziemik-listopad2001
Nowy przewodni­
czący samorządu
studenckiego
Na posiedzeniu parlamentu stu­
dentów UO 5 czerwca 2001 r. odbyły
się wybory przewodniczącego samo­
rządu studenckiego Uniwersytetu
Opolskiego - nowym przewodniczą­
cym został Jarosław Greber, student
IV roku teologii.
bs
Na zdjęciu: Nowo wybrany prze­
wodniczący samorządu studenckiego
UO Jarosław Greber przyjmuje gra­
tulacje od prorektora prof. Leszka
Kuberskiego.
X Międzynarodowa
Interdyscyplinarna Konferencja
„JAKOŚĆ KSZTAŁCENIA
- KOMPETENCJE NAUCZYCIELA"
Kamień Śląski 2001
W dniach 29 - 30 czerwca 2001 r.
w Centrum Kultury i Nauki Wydzia­
łu
Teologicznego
Uniwersytetu
Opolskiego w Kamieniu Śląskim od­
była się X Międzynarodowa Interdy­
scyplinarna Konferencja pt. „Jakość
kształcenia - kompetencje nauczycie­
la”. Zorganizowały ją: Instytut Nauk
Pedagogicznych i Instytut Chemii
Uniwersytetu Opolskiego.
W otwarciu konferencji uczestni­
czyli między innymi: prorektor UO dr hab. Krystyna Borecka, prorektor
UO - dr hab. Leszek Kuberski, dy­
rektor Instytutu Nauk Pedagogicz­
nych UO - dr hab. Zenon Jasiński,
który przewodniczył obradom. W se­
sji wzięło udział ponad 120 pracowni­
ków wyższych uczelni z kraju i zagra­
nicy - z USA, Niemiec, Czech, Sło­
wacji, Ukrainy, Rosji.
Wygłoszono następujące referaty
- Kompetencje nauczycieli przy­
szłości w świetle Raportu dla UNE­
SCO, opracowanego przez Między­
narodową Komisję do Spraw Eduka­
cji dla XXI wieku (prof. dr Zygmunt
Łomny, Uniwersytet Opolski);
- Kształcenie kompetencji nauczy­
cielskich w XXI wieku (prof. dr Tom
Lawson, USA);
- Wyższe profesjonalne chemiczno-pedagogiczne kształcenie (prof. dr
Maria Pak, prof. dr Edward Złotnikov, doc. dr I. Orłova, Rosyjski Pań­
stwowy Uniwersytet Pedagogiczny
im. Hercena, Sankt Petersburg);
- Struktura i treści socjotechnicz­
nego i socjoekonomicznego kształce­
nia w szkole ogólnokształcącej (prof.
dr Bernd Meier, dr U lf Holzendorf,
Uniwersytet Poczdamski, dr Włady­
sław Pierański, Uniwersytet Opolski);
- Integrowanie kompetencji na­
uczyciela dla jakości edukacji (prof.
zw. dr hab. Krystyna Duraj-Nowakowa, Akademia Pedagogiczna, Kielce);
- Elementy teorii informacji
w przygotowaniu nauczycieli przyro­
dy (prof. dr hab. Marian Głowacki WSP, Częstochowa);
- Taksonomia celów kształcenia
ogólnego w nauczaniu chemii (prof.
dr hab. Henryk Mrowieć, Uniwersy­
tet Śląski);
- Kognitywna karta systemu
kształcenia (prof. dr hab. Tadeusz
Barski, Uniwersytet Opolski, prof. dr
hab. W. K. Marigodow, Uniwersytet
Techniczny w Sewastopolu, prof. dr
hab. A. Skobodjaniuk, Uniwersytet
Techniczny w Sewastopolu).
W trakcie konferencji odbyły się
zarówno obrady plenarne, jak i obra­
dy w trzech sekcjach, którym prze­
wodniczyli: prof. dr hab. Zenon Jasiń­
ski, prof. dr hab. Józefa Brągiel i prof.
dr hab. Ryszard Gmoch. Ponadto od­
były się dwie sesje posterowe, którym
przewodniczył prof. dr hab. Aleksan­
der Sztejnberg. Referaty wygłosili
także dr hab. Stanisław Gawlik, prof.
dr hab. Katarzyna Olbrycht, prof. dr
hab. Aniela Korzon, prof. dr hab. Sta­
nisław Rogala, prof. dr hab. Józef
Podgórecki, prof. dr hab. Edward
Kozioł, prof. dr hab. Bernd Meier,
prof. dr hab. Antoni Pardała, prof. dr
hab. Romuald Piosik, dr Renate
Stubs, prof. dr Kareł Kolar, prof. dr
hab. Henryk Mrowieć, prof. dr hab.
Krzysztof Wojciechowski oraz dr Zo­
fia Kluz - przewodnicząca Sekcji Dy­
daktycznej Polskiego Towarzystwa
Chemicznego. Referat dr hab. Kry­
styny Boreckiej, dotyczący zagadnień
związanych ze standardami akredyta­
cji kierunków studiów w uniwersyte­
tach, wzbudził duże zainteresowanie
uczestników konferencji.
W konferencji wzięli udział nie tyl­
ko specjaliści z zakresu pedagogiki
i psychologii, ale i specjaliści zajmujący
się między innymi edukacją przedmio­
tową w zakresie chemii, fizyki, historii,
matematyki, geografii, techniki, w y­
chowania fizycznego, języka niemiec­
kiego. W konferencji wzięli udział
64
INDEKS nr5-6 (27-28)
przedstawiciele Instytutu
Nauk Pedagogicznych,
Instytutu
Pedagogiki
Wczesnoszkolnej, Insty­
tutu Psychologii, Instytu­
tu Historii, Instytutu
Chemii, Instytutu Fizyki,
a także Katedry Techno­
logii oraz Katedry Moni­
toringu i Kształtowania
Środowiska
Wydziału
Przyrodniczo-Technicznego. Prawdopodobnie
po raz pierwszy w historii
uczelni w konferencji
wzięła udział tak duża
liczba
reprezentantów
poszczególnych jednostek
organizacyjnych Uniwer­
sytetu Opolskiego.
Pełniejsze informacje
na temat X Międzynarodowej Inter­
dyscyplinarnej Konferencji pt. „Ja­
kość kształcenia - kompetencje na­
uczyciela” zamieszczono na stronie
internetowej
UO
(http://www.
uni.opole.pl/chemia/inst/konferen-
cje.html). Pragnę złożyć podziękowa­
nia pracownikom Uniwersytetu
Opolskiego, którzy przyczynili się do
zorganizowania konferencji: Barba­
rze Grabińskiej, mgr Annie Gliń­
skiej-Lachowicz, dr. Józefowi Hurkowi, mgr Joannie Janik, dr Krysty­
nie Łangowskiej-Marcinowskiej, dr
Annie Krasnodębskiej, dr. Arturowi
Suchanowi.
Dr hab. Ryszard Gmoch, prof. UO
przewodniczący Komitetu
Organizacyjnego Konferencji
W spom inki gnieźnieńskie
... czyli o objeździe naukowym ża­
ków Koła Naukowego Historii Śre­
dniowiecza śladami sakralnych
obiektów romańskich (Gniezno Trzemeszno - Strzelno - Kruszwica)
słów kilka.
MATEUSZ: Zacni żakowie Ałmae
Matris Opoliensis, co się historyją
w wiekach średnich zajmować będą,
do świadomości wszystkich stanów
przesłanie swe kierują, coby inni wie­
dzieć raczyli, jakie monumenta nasi
wielcy piastowscy włodarze nam po­
tomnym pozostawili.
JAN: Zaiste wielka to rzecz, móc
wspomnieniami swemi sięgnąć tamtych
prastarych czasów, kiedy to obyczaje
z Italii na tereny nasze przybyły, i co po
nich w architekturze się ostało.
MATEUSZ: Działo się w dzień
świętego Rufina (siódmego dnia maja)
A. D. 2001 na udeptanej i zjeżdżonej
ziemi piastowskiej. Wspomagani inte­
lektualnymi posiłkami naszych za­
cnych mistrzów, dane nam było wyru­
szyć o brzasku słońca, które w owym
dniu światła swego szczędziło. Cośmy
jednak ku Gnieznu się zbliżali, modły
nasze o pogodę zostały wysłuchane.
Święty Adalbertus przywitał orszak
pątników modłami na „Anioł Pański”
zwanymi. Dane nam zobaczyć było
obrazkową wersję żywota owego świę­
tego (z II poł. XII w.), przedstawioną
podług opowieści Jana Kanapariusa,
a którą to Polanie „Drzwiami gnieź­
nieńskimi” nazwać raczyli.
W podziemne czeluści katedry skie­
rowaliśmy swe oczy i umysły nasze, by
móc w tych miejscach przebywać, co
ongiś budowniczowie wspominanego
Domu Bożego, który wznosili byli naj­
przód w romańskim porządku. Mroki
te oprzeć się naszym oczom nie raczy­
ły, szczątki przedniejszych biskupów
wypatrzeć mogliśmy.
JAN: O zaiste wielkim biskupem
byłeś, Ty osiemnastowieczny satyryku,
co powiadałeś, że:
„Prawdziwa cnota krytyki się nie
boi” i pouczać raczyłeś możnych
i rządców Rzeczypospolitej o jej słabo­
ściach i zagrożeniach.
MATEUSZ: Zamysły i ciała nasze
skierowaliśmy na północ, do miejsca
Trzemesznem zwanym. Miejsce uświę­
cone, bo ongiś zwłoki św. Adalbertusa,
co przodkowie nasi do Gniezna wieźli,
w Trzemesznie postój uczynili, przeby­
wać tutaj miały. Potomni na wieczną
rzeczy pamiątkę świątynię wznieśli,
z której dziś li tylko kolumny się osta­
ły w swej niewzruszonej formie; resztę
Z wizytą w Białymstoku
W dniach 23 - 25 maja br. na
Uniwersytecie w Białymstoku od­
bywała się sesja naukowa pt. Bóg
artystów XX wieku. Wzięły w niej
udział Gabriela Smyczek i Dorota
Szumska z Koła Naukowego H i­
storyków Języków Słowiańskich
Uniwersytetu Opolskiego. Studentki wygłosiły referat poświęcony po­
etyckiej twórczości Karola Wojtyły
pt. „Gdy muzy muszą służyć Bo­
gu... Rzecz o twórczości poetyckiej
Karola Wojtyły”.
BEZ
65
pażdziemik-listopad2001
Polanie doby baroku dekoracjami swemi przykryć raczyli.
JA N : Zaiste ciekawym jest połącze­
nie tych porządków. Intencyje naszych
przodków zapewne czystymi były,
a miejsce uświęcone upiększyć chcieli.
Podobnie myślano w Strzelnie - w ko­
ściele norbertanek - spotykamy tam
kolumny z XII / XIII w. Podobnemi
możemy swe oczy ukoić tylko w We­
necji (bazylika św. Marka) i w Santiago
d' Compostella.
MATEUSZ: Źrenice nasze czujne
pozostawały na inne relikty. Interesują­
cym jest ołtarz (krucyfiks z XIII w.)
z 650 relikwiami naszych patronów
w niebie, a także liczne (XVII w.) poli­
chromie. Ciekawość naszą zaspokoić ra­
czono ukazaniem nam rotundy w at­
mosferze romanizmu wzniesionej, która
raczyła oprzeć się sile niemieckich ła­
dunków wybuchowych. A działo się to
w 1945 roku. Ucierpiał tylko (i to w nie­
wielkiej części) dach budowli owej.
Gdy słońce chylić się ku zachodowi
poczęło, udaliśmy się traktem komuni­
kacyjnym ku Kruszwicy owej, dawniej
tragicznymi wydarzeniami wsławionej.
JA N : Męża nieroztropnego - Pompiliusza - wspominam, co za pychę swoją
Z folklorem do Gdańska
W dniach 1 7 - 1 8 maja br. na
Uniwersytecie Gdańskim odbyła
się międzynarodowa konferencja
naukowa poświęcona obyczajom
ludowym w kulturze Słowian.
Gośćmi konferencji byli m.in.
studenci z Uniwersytetu Opolskie­
go zrzeszeni w Kole Naukowym
Historyków Języków Słowiań­
skich, nad którym opiekę sprawuje
dr Olimpia Malicka. Przygotowali
oni referat o obrzędowych pie­
śniach i tańcach śląskich w kulturze
Słowian Zachodnich.
Konferencja była okazją do po­
znania m.in. obrzędowości Pola­
ków, Rosjan, Ukraińców, Serbów,
Chorwatów, Bułgarów. Raczono
się nie tylko słowem, ale i regional­
nym jadłem. Uczestnicy sesji mieli
także okazję podziwiać piękny w ia­
nek śląski, w którym wystąpiła ni­
żej podpisana.
Beata Bałuch
Koło Naukowe Historyków
Języków Słowiańskich
Studenci Koła Naukowego Historii Średniowiecza Uniwersytetu Opolskie
go przed katedrą w Gnieźnie.
karę ponieść musiał, a którego by próżno
dziś w Gople szukać, gdyż myszy z nim
rozprawić się wcześniej zdołały.
MATEUSZ: Kolegiata św. Piotra,
wznoszona 1120 -1140, zachwycić nas
swą urodą zdołała, jakoby niemal w ca­
łości romanizmem przyozdobiona, do
dzisiaj się ostała.
Ekspedycyję naszą zakończyliśmy 4
1/2 jednostki czasowej po momencie,
gdy słońce za horyzontem się skryło.
Mój zacny rozmówco, o następnej
wyprawie porozmawiamy przy innej
okazji.
Wypowiedzi zebrał
żak Adalbertus
M ajow y plener pod kościelnym dachem
P lastycy
dośw iadczają
sacrum
n a d m artw ą naturą - rozpoczyna
Barokowy kościół pod wezwaniem
św. św. Piotra i Pawła w Nysie, daw­
na siedziba zakonu Bożogrobców.
Leniwe sobotnie południe. Nagle, jak
na zawołanie, zaczynają się schodzić
młodzi ludzie objuczeni ogromnymi
teczkami i przyborami do rysowania.
Ciemne zaułki dostojnej świątyni w y­
pełniają się głosami - dzisiaj studenci
wychowania plastycznego przy po­
mocy węgla, ołówka, tuszu i pasteli
będą się starali doświadczyć sacrum.
Kilka minut na zainstalowanie się i po
chwili w kościele znów robi się cicho.
Plastycy przystępują do pracy.
p ra cow n ią urucham ia się w stu den ­
tach co ś w ięcej, p e w n e pok łady du­
ch o w e i bardziej em ocjon a ln e .spoj­
rz en ie na otoczen ie. Ten kościół jest
w yjątk ow y, pra w d z iw a perełka na
Opołszczyźnie. P lastycy m ają dziś
za zdanie z m ierz yć się z następującą
tem atyką: przestrzeń i światło, sa­
crum i ja. B ędą to w ię c ich własne in­
spiracje barokiem . In tegra cja z róż­
n ym i sposobam i patrzenia na sztukę
je s t cz ym ś n a pra w dę kształcącym.
- W tym roku posta now iliśm y
w y jś ć z p ra co w n i i p rz erw a ć p ra cę
Młodzi ludzie pracują w takim
skupieniu, że aż szkoda im przerywać.
rozmowę dr Edward Syty, wykła­
dowca z pracowni rysunku. - Poza
66
INDEKS nr5-6 (27-28)
ja pasja. Właściwie
ukończyłam liceum re­
n ow acji budynków,
ale w y b ó r stu diów pla­
stycznych nie był im ­
pulsem , tylko św iado­
mą i przem yślaną d e­
cyzją, której nie żałuję.
Dzisiaj rysuję ołów­
kiem, b o taki szkic p o ­
trafi w yra z ić bardzo
dużo głębi. W brew
utartym schem atom
czerń i b iel w ca le nie
jest
ograniczeniem ,
prz eciw n ie daje
ogrom n e możliwości.
Plastycy w świątyni.
Mam wrażenie, że jeśli rozpocznę roz­
mowę, to zakłócę przypływ natchnie­
nia... W końcu postanawiam zaryzy­
kować i podchodzę do jednej ze stu­
dentek II roku, Aleksandry Pielech.
Siadam dyskretnie na ławce obok niej
i przyglądam się, jak z czarno-szarych
zamaszystych smug wyłania się postać
Chrystusa, której pierwowzorem jest
niewielka
barokowa
rzeźba. Dziewczyna za­
uważa mnie dopiero po
chwili.
- D o tej p o r y uczest­
Instytut Sztuki jest
młody i dopiero od
roku działa w syste­
mie studiów pięciolet­
nich, ale - jak mówi
dr Edward Syty - ma
ambicje na miarę
uczelni typowo artystycznej. Na ra­
zie głównym problemem jest brak
bazy lokalowej. Dobrze wyposażone
są pracownie graficzne i rzeźbiarskie,
natomiast brak tych malarskich.
- Sztuka je s t am basadorem , k tóry
idzie na pierw sz ą linię, je s t „łama­
cz em lo d ó w ”, d la tego trzeba o nią
d b a ć w sposób sz cz ególn y - podkre­
niczyłam je d y n ie w za­
jęcia ch w pracow n i,
z m o d elem lub p rz y
m a rtw ej naturze. To
je s t
m oja pierw sz a
p rz y go d a z p len er em
i m uszę przyznać, że
bardzo m i się to p o d o b a
-
opowiada
Ola.
-
W o g ó le studia bardzo
m i się podobają. M am
św iadom ość, ż e ro b ię to,
co lubię, i to je s t naj­
ważniejsze. Jak ktoś
ch ce, m oż e się napraw ­
d ę w iele nauczyć. Trze­
ba tylk o chcieć.
Kolejna z zagadnię­
tych osób, Ewa Zachare­
wicz mówi: - R ysuję
i maluję, odkąd pa m ię­
tam, i w iem , że jest to m o­
W pracowni rzeźby Instytutu Sztuki UO.
śla Edward Syty. - Nasi stu d en ci w ie­
lok rotnie w spierali p rz eróż n e akcje
ch a ryta tyw n e, takie jak akcja „Nysa
- D z ieciom ”, cz y zbiórka p ien ięd z y
na rzecz tu tejsz ego hospicjum . Bez
ż a d n ego w ahania przek azują sw oje
prace, k tóre są p o tem licyto w a n e na
aukcjach.
Studenci przez dwa dni, sobotę
i niedzielę, spędzają w kościele po kil­
ka godzin, jak na zajęciach. Dokuczli­
wa jest tylko temperatura wewnątrz
budynku - gdy na zewnątrz świeci
słońce, w środku jest naprawdę chłod­
no. Na pocieszenie dr Syty obiecuje
swoim studentom, że wieczorem czeka
na nich ognisko i pieczone kiełbaski.
Gdy wychodzimy z kościoła, stu­
denci zatrzymują się jeszcze na chwi­
lę: - N iech p a n i n ie m yśli, ż e to tania
laurka, m y n a p ra w d ę tak uw ażam y:
ch cieliśm y p o prostu p o ch w a lić S yte­
go. J est jed n y m z tych n iew ielu w y ­
k ładow ców , k tórym rz ecz yw iście
ch ce się p r a co w a ć ze studentam i.
A na koniec podsumowują zgod­
nie: - Wokół nas je s t dużo rz ecz y do
narysow ania, m usim y tylk o n a u cz yć
się j e zauważać. Jak się um ie zoba­
czyć, to m ożna n a ryso w a ć wszystko.
Magdalena Trepeta
studentka IV roku filologii polskiej
paździemik-listopad2001
Z prac studentów
Instytutu Sztuki UO
Praca Anny Boruch
Praca Kamila Klimasa
67
Percepcja
czy recepcja nauki?
Świat wydaje się być rozpięty między dwoma biegunami. Na
jednym biegunie znajduje się to, co rozumne, harmonijne, moż­
liwe do wytłumaczenia. To sfera, w której panuje ład o zasięgu
uniwersalnym, obejmujący całą materię, życie psychiczne i na­
ukę na dodatek - sfera poznania i pewności.
Na drugim biegunie znajduje się to dziwaczne, ciemne niespo­
dziewane, sfera pokraczności, instynktu, przypadku, dziedzina
niepewności i lęku. To sfera fascynacji. Choć na pierwszy rzut
oka wydaje się dziwne, takie połączenie nie jest czymś niespoty­
kanym. Przeciwnie, dowodów dostarcza choćby XX wiek nazy­
wany sceptycznym, wypranym z fantazji, poparty potwornościa­
mi czy wynaturzeniami, a jednocześnie zafascynowany nowymi
odkryciami, niezwykłymi wydarzeniami. Chciałoby się rzec,
miejsce grozy zajmuje żart, cudu - inscenizacje, a fantastyki - złu­
dzenia. Oto spełnione marzenie racjonalisty, cudownie i mrocz­
nie - ale wytłumaczalnie. Czy takie igraszki przystają uczonym?
Albo raczej: jak mogą je oni uprawiać z pełną powagą?
Używając słowa powaga, mam na myśli projekcję, której to­
warzyszą lęk i trwoga, które pozwalają często dotrzeć także do
ukrytego sensu badanej rzeczywistości.
Warto w tym miejscu odnotować fakt, że jedną z satysfakcji
towarzyszących pracy naukowej jest... szansa lepszego zrozu­
mienia samego siebie. Przecież pisząc książki, w jakiejś mierze
udostępniamy tę szansę również czytelnikowi. Wszelakie anali­
zy pozwalają lepiej zrozumieć doznania innych czy dostrzec ta­
jemnicę, do której na co dzień - zwyczajni i gruboskórni - nie
mamy dostępu, której istnienia często nawet nie przeczuwamy.
Propozycje naukowe w niektórych postaciach istnienia mają
w sobie coś z eksterioryzacji, z wykroczenia poza samego siebie.
Zresztą każdy naukowiec pragnie ustanowić zasady między jego
myśleniem a filozofią, którą prezentuje, gdzie łącznikiem staje się
zdolność do tworzenia abstrakcyjnych syntez.
Co człowiekowi jest niezbędne, bez czego żyć nie może?
Człowiekowi trzeba przede wszystkim wartości. Niby znamy tę
odpowiedź, z uczestnictwa w świecie wartości wielu filozofów
czyniło przecież „signum” człowieczeństwa. Nie jest to jednak
odpowiedź w duchu heroicznym, sprowadzającym się właściwie
do licytacji. Chodzi o coś innego, o to po prostu, by wyznawa­
nie i realizacja pewnych wartości z tradycyjnego kanonu kultu­
ry europejskiej były nieodzowne do tego, by w ogóle umieć
przeżywać. Choć oczywiście nie jest to warunek wystarczający.
Czego szukamy u prawdziwych humanistów? Twierdzą, że
najcenniejszej i fundamentalnej rekonstrukcji systemu wartości,
w tym oddzielenia „dobrych” od „złych”, skoro znikło pojęcie
zasługi? Nie o prawo przecież chodzi, tylko o pewną intuicję mo­
ralną, która niejako zakazuje rozróżnień. Obserwator zewnętrz­
ny ma wiele praw, ale jednego pozbawia się go najczęściej, nikt
własnej chwały nie powinien budować z cudzego poniżenia.
Zrównanie dokonuje się bowiem nie w poniżeniu, lecz
w człowieczeństwie. Za każdym razem satysfakcja ta płynie
z poczucia, że się uczestniczy w czymś rzeczywiście istotnym,
z wiary, że rozwiązanie - choćby się go nie rozumiało - istnieje.
A taka wiara jest na pewno krzepiąca. Każdy przecież lubiłby się
światu podporządkować i zarazem zachować własną tożsamość,
każdy miałby ochotę upodobnić się do bliźnich, ale przecież po-
68
INDEKS nr 5-6 (27-28)
zostać odmienny. Od kroju spodni po światopogląd. A sko­
ro tak, skoro jest to pragnienie rozpowszechnione - miło so­
bie poczytać, że się w ten sposób realizuje jedną z podstawo­
wych zasad bym!
Z prac studentów IS UO
W szczególności ten dar boski posiadają ci, którzy więcej
czują, inaczej rozumują i rozumieją przez co bardziej cierpią,
a których to nazywamy naukowcami. Ci, którzy więcej czu­
ją i widzą, prezentują charakterystyczne zachowanie. Od te­
go, co określa się normą, do dziwactw włącznie. Dowcipy
można sobie w tym ujęciu darować!
Są to jednak charakterystyczne zdania. Jest w nich zawar­
ta kwintesencja tego, co wydaje się najbardziej uderzające:
ewangeliczny niejako stosunek świata do ludzi, szacunek dla
człowieka, dla każdego człowieka. A więc także dla niewy­
kształconego i niedouczonego czy analfabety. I nie jest to tyl­
ko mniej lub bardziej werbalne założenie, pod którym każ­
dy prawie byłby w końcu skłonny się podpisać. Przeciwnie,
jest to nakaz, postulat, norma.
W odniesieniu do pracowników nauki jest to nawet zale­
cenie o charakterze praktycznym. Bowiem przenikliwość
naukowca, zdolnego do prawdziwych, a nie pozorowanych
odczuć i odkryć, zrozumienie czy terapeutyczna skutecz­
ność w jego prezentacjach, szacunek i zaufanie, uznanie pra­
wa do jego własnego, nawet niepojętego dla nas świata po­
zwala na przyjęcie rozumowania, że „varii”, „inni” to nie
znaczy „gorsi” i pozwala być naukowcem.
Powody tego, by być, istnieć, by osiągnąć to miano w y­
dają się być złożone. Nie wolno jednak zapominać o tym, że
owoc ich pracy -książki i podręczniki z poszczególnych dys­
cyplin, jeżeli tylko są napisane w sposób choć częściowo dla
laika zrozumiały, cieszą się na ogół większą poczytnością niż
inne publikacje. Nasza nerwicorodna epoka skłania ludzi do
takich lektur i choć Polska nigdy prawdziwej epidemii czy­
telniczej i literackiej nie przechodziła, nie ma jednak powo­
du, by powszechna tendencja i u nas nie znajdowała odbicia.
Ale przyczyny, z powodu których książki nie zawsze
„trafiają pod strzechy”, są chyba głębsze. I sądzę, że owa ro­
zumiejąca i wybaczająca postawa zasygnalizowana na wstę­
pie jest tym czynnikiem o szczególnym znaczeniu. Tym bar­
dziej, że dla twórcy i naukowca wyobrażenia, pojęcia, war­
tości ukształtowane w toku całej ludzkiej historii stanowią
część naszego nieusuwalnego wyposażenia.
Dlatego proponuję racjonalizm postulowany: abyśmy
mogli mówić z sensem o naukowcach, musimy założyć, że
ich świat jest rozumny; odrzucamy w ten sposób mitotwórstwo. Likwidacja zaś dystansu otwiera drogę do uzwyczajnienia w popularnym wydaniu metody ambiwalentnej, bo
służy uwydatnieniu niezwykłości właśnie przez kontakt ze
zwykłością. Tym bardziej, że właśnie dzięki naukowcom na­
sze wyobrażenie, pojęcie, wartości stanowią część naszego
nieusuwalnego wyposażenia, a zasadny cel edukacji polega
też i na tym, by wiedzę traktować jako własność porówny­
walną z innymi dobrami czy prestiżem, którymi na pewno
zaowocują w naszym życiu. Jeśli zaś kogoś stać na „paczkę
wiedzy luksusowej” czy „szwedzki stół wiedzy” - niechże
z tej oferty korzysta. W społeczeństwie, którego filarami sta­
je się zysk, władza i prywatna własność - nie pozostaje to bez
znaczenia.
Józef Podgórecki
Linoryt Piotra Kasprzyka: „Autoportret".
Głowy Opolskie
(Szkice do portretów)
DOROTA SIMONIDES - z a jm u je się kulturą
lu d ow ą i literaturą, zna Śląsk h isto rycz n y jak w ła­
sną kieszeń, zna sk om plik ow ane śląskie dz ieje, lite­
raturę, gw a ry, z w ycz a je, w ie też lep iej niż k tokol­
wiek, k ied y na przyk ład sw ojsk a „stark a” zaczęła
u stęp o w a ć n o w o m o d n ej „ o u m ie” (n iek tórzy d o m o ­
rośli z n a w cy p ró b u ją n iek ied y i prz esz łość jęz y k o w ą
Śląska k ształtow ać p o sw ojem u ). U czy i bawi. H u­
m o r p o m a g a cz ęsto z a ch o w a ć dystans k onieczny.
H u m or d ob ry, ciepły, cz asem rozbrajający. Bojki
i b e r y zbiera, klasyfikuje, odk ryw a zw iązki z ty lo ­
m a obszaram i d u ch ow ym i. I słucha uw ażnie. Szuka
tego , co łączy. C hora na śląsk ość (jak Z byszko B ednorz, Ja n Goczoł, Jo a ch im Glensk, Tadeusz K ijon ka, K azim ierz Kutz, Franciszek A ntoni M arek, Ja n
M iodek, bp A lfons Nossol, Z b ign iew Z ielonka i jesz ­
cz e n iew ielu ). T łum aczy P olak om i N iem com , cz ym
je s t Śląsk, cz ym był k ied yś ten styk kultur, cz ym
m ógłb y b y ć w przyszłości. M iędzy regio n a liz m em
a u n iw ersalizm em . M iędzy nauką a polityk ą. M ię­
dz y etn o gra fią a litera tu roz n a w stw em . Posłanka
w cz oraj, dzisiaj sen a to r i p rofesor. Ł ącz yć p o lityk ę
z nauką n ie z a w sze łatwo. Ale u p ra w ia ć p o lityk ę
z w d z ięk iem to ju ż sztuka p raw dz iw a. Zwłaszcza
dziś, k ied y tylu N ik odem ów D yz m ów naokoło.
Adam Wierciński
69
pażdziemik-listopad2001
TRZECIE TYSIĄCLECIE - O KIEM FILOZOFA (10)
Studentom I roku ku pamięci
Rozpoczynacie studia w trzecim
tysiącleciu. To brzmi może i dumnie,
ale to dużej miary wyzwanie. Ponie­
waż jestem czasu przeszłego, trochę
nie z tego świata, więc spróbuję
uświadomić wam niebezpieczeństwa.
Gdy zastanawiam się, jakie warto­
ści najważniejsze są dla współczesne­
go człowieka, to dochodzę do wnio­
sku, że prócz takich jak piękno, mło­
dość, także szybkość należy do cenio­
nych. Kiedyś szybkość to była cecha
maszyn. Obecnie stała się jedną
z podstawowych wartości, które słu­
żą do oceny wszystkich zjawisk i zda­
rzeń. Nie tylko samochód im szybszy,
tym lepszy. Nie tylko komputer. Za
sprawą owych maszyn żyjemy coraz
szybciej i o własnym życiu zaczynamy
myśleć jak o maszynie: im szybciej
dzieją się zdarzenia, im więcej do­
świadczamy, tym lepsze jest to życie.
I nasze życie, powodowane tym, co
dobre dla maszyny, zaczyna stawać
się mechaniczne. Człowiek staje się
producentem. Co to znaczy? Pokazać
to można na przykładzie pracy zegar­
ka. W zegarku godzina 9 jest po to,
aby była 10. Godzina 10 jest po, aby
była 11 i tak dalej i dalej. Zegarek nie
ma żadnego celu. I ja też się myję, by
zjeść śniadanie, jem, by wyjść do pra­
cy. Idę do pracy, aby coś załatwić. Jak
w zegarku, nic nie jest w moim życiu
celem, wszystko to tylko środek. Al­
bo przeciwnie: środek stał się celem.
Tymczasem powolność, więc cier­
pliwość jest warunkiem wszelkich
sukcesów. Konsekwencją szybkości
życia jest niecierpliwość współcze­
snych ludzi. Pośpiech uniemożliwia
dokładne opanowanie jakiejkolwiek
dziedziny. A od tego zależy to, czy
odniesiemy w życiu sukces.
Z szybkością życia związana jest
inna jeszcze dolegliwość. Nasza
współczesność sugeruje, iż trzeba ro­
bić wiele rzeczy równocześnie. Toteż
w jednej chwili pijemy herbatę, roz­
mawiamy, czytamy. Szybkość życia
rodzi zatem bezład życia. I taki model
egzystencji ukazuje literatura, film.
Toteż trudno nam wytrwać na półto­
ragodzinnym wykładzie, bo mono­
tonny, wysiedzieć w czytelni przy
lekturze artykułu, bo jednostajność
męczy. Wytrącenie z szybkości mamy
za stratę. Chętniej więc posługujemy
się obrazkami niż słowem, telefonem
niż listem, z tego powodu zawrotną
karierę zrobiły esemesy. A studia to
sztuka słowa. Tablica służy tylko do
zapisywania trudnych słów.
Potrzeba czynienia zadość szybko­
ści sprawia, że każda nasza czynność
jest tylko środkiem do czegoś następ­
nego, jest progiem, który się przekra­
cza, aby być w następnym pomiesz­
czeniu. Ale ten pobyt w innym po­
mieszczeniu też jest tylko warunkiem
przejścia do pomieszczenia następne­
go. A ponieważ nie zatrzymujemy się
nigdzie, więc życie szybko mi upływa.
Ustawicznie biegniemy, zachowujemy
się tak, jakbyśmy zwiedzali własne ży­
cie, a nie żyli. To powinno nas różnić
od zegarków, że przez pół godziny
możemy podziwiać godzinę dziesiątą.
Zegary tego naprawdę nie potrafią.
Szybkość to pojęcie, jak się rzekło,
spoza antroposfery. Zrobiło ono za­
wrotną karierę w ekonomii. Ale po­
nieważ w naszym świecie najważniej­
sze są prawa ekonomii, więc wniknę­
ło w naszą egzystencję. Owszem, mo­
że służy pomnażaniu stanu posiada­
nia, ale nie służy ani zdobywaniu
umiejętności, ani wiedzy, ani zdro­
wiu. Przeciwnie, wyraźnie temu
szkodzi. Festina len te - mówiono
w Rzymie. I ja to powtarzam, tłuma­
cząc trochę dowolnie ów zwrot: nie
dajcie się zwariować, chyba że czło­
wieka będziemy pojmować jako pro­
ducenta rzeczy.
Ciekawe, czy mnie też wezmą na plac Kopernika?
Bartłomiej Kozera
70
INDEKS nr5-6 (27-28)
Justyna Majkowska, wokalistka zespołu
„Ich Troje" jest studentką V roku edukacji
elementarnej Uniwersytetu Opolskiego.
Ta trzecia
Na zajęcia z edukacji muzycznej Ju­
styna Majkowska trafiła do dra Mariana
Bilińskiego na pierwszym roku studiów.
Dzięki temu, że dziś robi oszałamiającą
karierę w zespole „Ich Troje”, dr Ma­
rian Biliński uznawany bywa czasem za
sprawcę sukcesu swojej uczennicy.
- Tak jednak nie jest - mówi dr
Marian Biliński. - Justyna uczęszcza­
ła na prowadzony przeze mnie fakul­
tet muzyczny, śpiewała w zespole
Enigmatic, który od kilku lat prowa­
dzę na Uniwersytecie Opolskim, ale
z tego co wiem, sama sporo śpiewała
poza zajęciami, występowała na róż­
nych konkursach piosenki, m.in. na
Zimowej Giełdzie Piosenki w Opolu.
Rozwijała się samodzielnie. Moją za­
sługą może być jedynie to, że zachęca­
łem ją - podobnie zresztą jak pozosta­
łe dziewczyny śpiewające pod moim
kierunkiem - do jak najczęstszego
występowania na scenie, do spraw­
dzania swoich sił.
Zdaniem dra Mariana Bilińskiego,
Justyna Majkowska posiada silną oso­
bowość. Właśnie taką, jaką powinna
mieć osoba decydująca się na robienie
kariery w show-biznesie.
- Dobrze radzi sobie z tremą, nie
obawia się wyrażać swojego zdania. Jest
bardzo otwarta, szczera, żywiołowa. Po­
trafi powiedzieć to, co myśli, przyznać
się, że czegoś nie umie albo nie chce zro­
bić. Ale nie ma w niej zarozumialstwa.
Uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa Wojciechowi Kilarowi i
Tadeuszowi Różewiczowi. Justyna Majkowska stoi obok dra Mariana Bilińskiego.
M a być jak w domu
Studenci co roku starają się
o przyznanie im miejsca w akademi­
ku. Niektórzy zabiegają nie tylko
0 dach nad głową, ale i odpowiednie
towarzystwo, właściwy kolor ścian
1 ciszę niezbędną do... nauki.
Wśród podań, jakie trafiają na biurko
Zbysława Kusyka, kierownika DS
„Mrowisko” Uniwersytetu Opolskiego,
znaleźć można nie tylko lakoniczne, su­
che podania o pokój, ale i dramatycznie
brzmiące listy, których celem jest np.
zdobycie tego samego pokoju, co w ubie­
głym roku, utrzymania tego samego skła­
du osobowego czy uzyskanie pozwolenia
na własnoręczne malowanie ścian.
Trzy studentki piszą np.: Z wracam y
się z uprzejmą prośbą o uw zględnienie
naszego pragnienia zamieszkiwania
Gdy robiło się o niej głośno
w związku jej przystąpieniem do „Ich
Troje”, chciała, by na uczelni szum
wokół niej był jak najmniejszy. Ma­
rian Biliński uważa, że Justyna Maj­
kowska będzie się rozwijać, bo nie ma
w niej skłonności do megalomanii,
nadmiernych uniesień.
- Justyna trzeźw o stąpa po zie­
mi, no i ma charakterystyczny
głos, z lekką chrypką, ładnie usta­
wiony.
Dr Marian Biliński jako zawodo­
wiec pozytywnie ocenia cały zespół
„Ich Troje”: - Mają ciekawe i w grun­
cie rzeczy... mądre teksty.
w 2001/2002 r. w tym sam ym pokoju
253. Błagamy też o z god ę na to, aby­
śm y m ogły p om a low a ć nasze cztery
ściany (w których przecież p rz eb yw a­
m y cały rok) w październiku...
O nieprzeprowadzanie żadnych re­
nowacji proszą także trzy inne student­
ki, które dodatkowo: chciałyby p oz o­
sta ć w ob ecn ym składzie. Koleżanka
Justyna nie otrzymała m iejsca w aka­
dem iku w p ierw sz ym term inie, m im o
to pra gn iem y m ieszkać razem w trój­
kę, gd yż znam y się o d bardzo dawna,
m am y d o siebie pełne zaufanie, p o ­
chodzim y z tych sam ych okolic. W ro­
ku akademickim 2000/2001 mieszka­
łyśm y z czwartą osobą i ten okres był
nieprzyjem ny, zarów no dla nas, jak
i dla tej osoby.
Dla niektórych studentów komfort
mieszkania w akademiku wiąże się
z nieprzyznawaniem miejsca materaco­
wego albo zamieszkaniem w pokoju
w odpowiednim skrzydle - jedni chcą
przez okno widzieć boisko, inni po
prostu marzą o przytulnym cichym za­
kątku. Dwie pilne studentki prosząc
o konkretne pokoje piszą w podaniu:
p rośb ę m o tyw u jem y tym , iż w skrzy­
d le akademika jest znacznie ciszej,
a to pom aga w nauce, której nie
sprzyjają w takim stopniu pok oje
wzdłuż korytarza.
Kierownik Kusyk w miarę możli­
wości stara się uwzględniać prośby stu­
dentów. - Pozw alam y im m alow ać
ściany w edłu g w łasnego pomysłu,
u w zględniam y też życzenia dotyczą ce
składu o so b o w ego w pokoju. W koń­
cu stu den ci p ow in n i cz u ć się w akade­
miku jak w domu.
Beata Zaremba
71
paździemik-listopad2001
S tu d ia z B G Ż S A
Z Danutą Bryłą, dyrektorem Opolskiego Oddziału Banku Gospodarki
Żywnościowej rozmawia Beata Zaremba
- Bank Gospodarki Żywnościowej SA znany jest z te­
go, że nie od dziś sprzyja studentom...
-Jak o Bank mamy świadomość problemów finansowych
nękających uzdolnioną młodzież, które są niejednokrotnie
główną barierą w zdobywaniu wiedzy. Dlatego też widzimy
potrzebę popularyzacji możliwości zaciągania kredytu stu­
denckiego w BGŻ. Dodam, że u nas można skorzystać
z kredytu studenckiego na bardzo korzystnych warunkach.
- Czy każdy student może ubiegać się o kredyt stu­
dencki?
- Każdy student, który nie ukończył 25 lat. Jednak
pierwszeństwo w uzyskaniu kredytu mają studenci o ni­
skim dochodzie przypadającym na osobę w rodzinie w ubiegłym roku ten dochód wynosił około 750 złotych oraz ci studenci, który studiują na preferowanych przez
Ministerstwo Edukacji Narodowej kierunkach studiów.
- W tym roku BGŻ SA dla studentów pochodzących
ze wsi przygotował wyjątkowo korzystną ofertę studio­
wania na kredyt. Czego dotyczy ta oferta?
- Mając na uwadze niski odsetek studentów z terenów
wiejskich, chcemy w tym roku zaproponować młodzieży
wiejskiej coś specjalnego. BGŻ SA, jako jedyny bank w Pol­
sce, podpisał umowę z Agencją Restrukturyzacji i Moderni­
zacji Rolnictwa, na mocy której istnieje możliwość bezpłat­
nego poręczenia spłaty kredytu przez Agencję - dla mło­
dzieży na stałe zameldowanej na terenach wiejskich. Porę­
czenie to obejmuje 80 % kwoty kredytu lub nawet 100%
w przypadku studentów o wyjątkowo niskich dochodach.
- Do kiedy i gdzie można składać wniosek o przyzna­
nie kredytu studenckiego?
- Wniosek o kredyt należy złożyć do 15 listopada 2001
roku w siedzibie BGŻ SA w C>polu. Warto dodać, że wnio­
sek jest zamieszczony w naszym portalu internetowym:
www.bgz.pl
-Jak w praktyce odbywa się wypłata oraz spłata kredytu?
- Wypłata kredytu następuje w miesięcznych ratach
przez 10 miesięcy w roku lub przez 5 miesięcy, jeśli
w ostatnim roku studiów nauka trwa tylko jeden semestr.
Okres kredytowania nie może przekraczać 6 lat. W przy­
padku konieczności odbycia służby wojskowej, okres kre­
dytowania wydłuży się o czas odbywania służby wojsko­
wej. Natomiast spłatę kredytu i odsetek należy rozpocząć
po upływie 12 miesięcy od daty zakończenia studiów.
Oczywiście w trakcie studiów odsetki nie są pobierane, na­
licza się je dopiero od momentu ukończenia studiów.
Okres spłaty kredytu to dwukrotność liczby wypłaconych
rat kredytu. Np. jeśli kredyt został wypłacony w 10 ratach,
to jego spłata powinna nastąpić w 20 ratach. Aktualne
oprocentowanie kredytu wynosi 8,5 % w skali roku.
Zdjęcie: Tadeusz Parcej
- W jaki sposób studenci mogą poręczyć kredyt? Nie
wszyscy młodzi ludzie zarabiają, niewielu posiada jakiś
majątek.
- Wystarczy nam poręczenie ich rodziców; albo poręcze­
nie Banku Gospodarstwa Krajowego lub wymienionej wcze­
śniej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa,
o które studenci mogą się starać w siedzibie naszego banku.
- W studenckiej ofercie BGŻ SA figuruje także moż­
liwość założenia osobistego konta Integrum . Jakie są
zalety korzystania z takiego konta?
- Przede wszystkim ta, że od grudnia 2001 roku do 28 lu­
tego 2002 roku prowadzenie tego konta będzie dla studen­
tów bezpłatne. Ponadto, jeśli zaciągnie się w naszym banku
kredyt, to dobrze jest mieć u nas także konto - unika się
w ten sposób prowizji pobieranej za przelewy rat kredytu do
innego banku. Poza tym każdy, kto założy w naszym banku
IntegrumKonto, otrzyma kartę płatniczą Maestro. Przy jej
pomocy można wybierać pieniądze z bankomatów, płacić
w sklepach i punktach usługowych w Polsce i za granicą. Po­
siadacz IntegrumKonta uzyska także możliwość korzystania
z usług e-Integrum, czyli obsługi konta przez internet, oraz
Telelntegrum, czyli dostępu do konta przez telefon.
Siedziba opolskiego Oddziału Banku Gospodarki
Żywnościowej mieści się w Opolu - Rynek 24/25,
tel. 456 52 52 w. 195
Weź credyt studenci w BGŻ S.A. i zainwestuj! Najlepiej w siebie!... W akademik,
czesne, podręczniki i studenckie życie też! Kredyt będzie wypłacany w miesięcznych
ratach, co ułatwi Ci rozsądne i przemyślane gospodarowanie otrzymywaną kwotą.
Spiatę kredytu powinieneś rozpocząć po uptywie roku od zakończenia studiów,
a na razie - skup się na nauce!
Pamiętaj!
Termin składania wniosków na każdy rok akademicki upływa 15 listopada.
I jeszcze jedno. Chcesz
• kredyt bez prowizji?
• obsługę konta przez Internet (e-lntegrum)?
• dostęp do konta przez telefon (Telelntegrum)?
O 801
*) całkowity koszt rozmowy jest równy cenie jednego im pulsu z
Załóż IntegrumKonto. I luz!
BGZ
Serdecznie zapraszamy:
s.a.
BANK GOSPODARKI ŻYWNOŚCIOWEJ S.A.
ODDZIAŁ W OPOLU
Rynek 24/25, tel. 456 52 52 wew. 195
12*3 /fr"
56 *