Fragment 2. - Fundacja HEREDITAS
Transkrypt
Fragment 2. - Fundacja HEREDITAS
Fragment książki „Cień od Wschodu” H. Kossowskiego Przygotowane do akcji kompanie AK na linii od Celestynowa poprzez Otwock, Karczew, Falenicę, Międzylesie, Wiązownę i Wawer próżno oczekiwały na rozkazy. A właśnie ten pas terenu wzdłuż Wisły stanowił jeden z głównych szlaków Armii Radzieckiej, jaki prowadził do zajęcia Pragi w pierwszych dniach sierpnia, o ile nie doszłoby do wybuchu w Warszawie powstania. Ten strategiczny plan do dnia 1 sierpnia rozwijał się z militarnego punktu widzenia wyjątkowo korzystnie. Już 27 sierpnia Sowieci osiągnęli strefę lasów Celestynowa. Osłonowe oddziały niemieckie znajdowały się w pospiesznym odwrocie, często ewakuując się na lewy brzeg Wisły. Na ulicach opuszczonego przez Niemców Otwocka, z rozkazu „Kani”, oficjalnie wydawano pismo konspiracyjne „Dzień Polski”, chodzili z biało-czerwonymi opaskami żołnierze AK, ujawniały się cywilne służby Polskiego Państwa Podziemnego. W strategicznych punktach pojawiały się uzbrojone posterunki powstańcze. Euforia wolności trwała krótko. Zaalarmowani Sowieci zajęli rankiem 31 sierpnia miasto. NKWD rozbroiło powstańcze posterunki i usunęło z urzędów przedstawicieli AK. Rozpoczęła się bezpardonowa czystka, przy oficjalnym współdziałaniu ujawnionych członków i agentów PPR. „Kania” wysyła w teren kilka patroli; ich działania i meldunki nie wnoszą niczego do sytuacji rejonu. Ujawnione po latach niekompletne meldunki i rozkazy w większości nie znajdują potwierdzenia w faktach. Do większości kompanii na terenie rejonu nie dotarły żadne rozkazy, skazując je na bierne oczekiwanie i stopniowe rozpracowanie przez donosicieli i NKWD. Zachował się rozkaz „Kani” z 10 sierpnia, nakazujący zdjęcie opasek i przejście do konspiracji, lecz jego wartość dokumentacyjna budzi uzasadnione podejrzenia. Wątpliwości wzbudzają również dwie daty jego aresztowania. Pierwsza przypada na początek września; dziwnym trafem „Kania” funkcjonuje jednak do 7 grudnia 1944 r., spotykając się konspiracyjnie z płk. Żurowskim oraz innymi organizatorami tworzącego się Podokręgu Białowieża, jak też zostaje przez płk-a Żurowskiego mianowany komendantem Rejonu Warszawskiego po wschodniej stronie Wisły (w październiku 1944 r. w Świdrze). „Kania” nominacje przyjął, lecz żadnych działań – poza wyłudzeniem 10 tys. na potrzeby osobiste, jak się wydaje – nie podjął. Podczas kolejnych przesłuchań przez NKWD, w dniach 8 i 14 grudnia 1944 r., a następnie w UB, 20 marca 1945 r., sypie imiennie lub dekonspiruje poprzez identyfikację około dwudziestu funkcyjnych AK-owców, m.in. komendanta batalionu ppor. Zenko, ps. Was, ppor. Migdalskiego, ps. ZZ, Mariana Wesołowskiego, ps. Kruk, sierż. Euzebiusza Makowskiego, ps. Sokrates, dr-a Malczewskiego, Patyka, ps. Wujek – skarbnika AK, Borodzika, ps. Narcyz – kwatermistrza rejonu, Białka, ps. Przebog – referenta wyszkolenia wojskowego, Sadowskiego ze szpitala w Otwocku, plut. Falenckiego, ps. Stalowy – dowódcę kompanii w Falenicy, dowódcę 6. kompanii „Wawer” Rzepkę, ps. Wieś, komendanta Rejonu Rembertów mjr-a Franciszka Amarowicza, ps. Tatar. Dookreślił również pseudonimami i rysopisem wielu oficerów z 19., 8. i 30. DP AK, z którymi miał kontakty organizacyjne. Nie oszczędził nawet ujawnienia oddanego mu oficera administracyjnego sztabu rejonu, Wacława Wojtyszki, ps. Wroński (nauczyciela szkoły w Zerzeniu, który – bestialsko katowany w śledztwie – nie zdradził nikogo) oraz jego narzeczonej, łączniczki AK, Elżbiety ps. Siemia. Wojtyszko zmarł na skutek obrażeń wewnętrznych w 1946 r. Zastanawiające są dalsze losy „Kani”. W 1945 r. został skazany na dziesięć lat więzienia. W wyroku zdziwienie budzi zapis: Aresztowany od dnia 20 marca 1945 (!), w jakim więc charakterze zeznawał w NKWD? Ogłoszona w 1945 r. amnestia zmniejsza ten wyrok o połowę – do lat pięciu. 2 listopada 1945 r. do naczelnika więzienia we Wronkach dotarła tajna korespondencja z kancelarii Bieruta, wnosząca o natychmiastowe zwolnienie Szulca-Hulpowskiego Stanisława, wobec zawieszenia mu reszty kary na okres trzech lat. 15 października 1949 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie formalnie uznał skazanie za niebyłe. Na tym dokumencie zaskakującej łaskawości prezydenta Bieruta urywa się dalszy ślad kpt. „Kani”. Kim był naprawdę? Na wyjaśnienie tej ponurej zagadki oczekują nieliczni już kombatanci „Fromczyna” oraz żona zakatowanego Wacława Wojtyszki – łączniczka AK, ps. Siemia.