Pobierz - Obrona Prawdy
Transkrypt
Pobierz - Obrona Prawdy
TP 536 „Ważne myśli na temat naszego przywództwa” Artykuł pod powyższym tytułem jest rozwinięciem myśli z jednostronicowej informacji, jaka ukazała się na ostatniej stronie TP 535, oraz częściowym powtórzeniem artykułu ze SB 260. Z tego powodu omówienie jego błędów częściowo będzie zbieżne z tym, co napisałem wykazując fałsz zawartych tam stwierdzeń. Jak poprzednio, duch tego artykułu razi czytelnika i wskazuje na rzadką u sług Boga pewność siebie u jego autora (LS), przekonanego że wszystko, co czyni lub czego nie czyni jest sterowane przez samego Boga, którego traktuje jak partnera w biznesie i z którym jest w bezpośrednim kontakcie (np. „Nasz wielki Jehowa zmienił tę od dawna ustaloną metodę postępowania”; „Jehowa zwrócił naszą uwagę na potrzebę dalszych napraw w Jego Ruchu”). Błąd nr 1 (s.13, szpalta II – dolna część) „Widzimy, że za każdym razem Pan kładzie rękę na ramieniu następcy, który ma prowadzić Jego lud”. Komentarze Wyrażenie o kładzeniu przez Boga ręki na ramieniu ludzi (podobno wybranych przez Niego do roli wodza ludu Bożego) pojawiło się wraz z Bratem LS, który wielokrotnie powtarza, że Bóg uczynił to w stosunku do jego poprzednika (RH) oraz niego samego. Wcześniejsi bracia słudzy (do Brata Hedmana włącznie) byli wskazywani przez swoich poprzedników jako wybór Boga na podstawie Biblii, natomiast dwaj ostatni (RH oraz LS) zostali wyznaczeni do tej funkcji przez człowieka, przy czym ten pierwszy (RH) uczynił to sam wobec samego siebie, natomiast ten drugi (LS) został wyznaczony przez tego pierwszego (RH). Każdy z nich tylko sobie znanym sposobem odczuł ręką Boga spoczywającą na jego ramieniu, po czym obwieścił to braciom, by i oni o tym się dowiedzieli i okazali stosowne uznanie. Dla przypomnienia, oto jak wyglądało to w przypadku Brata RH, który sam wydedukował swój własny wybór na to stanowisko (TP 502, rok 2007): „Jeśli rozważymy wszystkie fakty istotne przy wyborze wodza w obecnym czasie, wydaje się, iż osobą wybraną przez Boga na to stanowisko jest brat Ralph Herzig, który został jednogłośnie wybrany w głosowaniu na Opiekuna Wykonawczego przez braci zgromadzonych na konwencjach na Florydzie, w Massachusetts i Michigan w 2004 r. Wszyscy mamy świadomość, że w przeszłości Bóg zawsze wybierał wodza swego ludu, zanim bracia wybrali go na Opiekuna Wykonawczego. Dlatego też wybór Wodza Ludu Bożego miał miejsce wcześniej niż głosowanie na Florydzie. Chociaż nie było obfitości dowodów biblijnych, ani dowodów z życia wziętych, tak jak w przypadku poprzednich Wodzów, musimy rozglądnąć się i zadać pytanie: kto posiada równe lub lepsze kwalifikacje do tego urzędu niż obecny Opiekun Wykonawczy? Z tego, co mi wiadomo, nie ma żadnego innego brata, który poświęcił się przed jesienią 1954r. (prospektywnego MG) i wiernie służył Panu pod nadzorem br. Johnsona, br. Jolly’ego, br. Gohlke i br. Hedmana”. A teraz przypomnijmy, jak doszło do „wyznaczenia przez Boga” Brata LS do funkcji wodza ludu Bożego (TP 522, rok 2012): 2 „Idąc za kierownictwem Pana, wybrałem dwóch braci z U.S.A. na potencjalnego wodza ludu Bożego i Opiekuna Wykonawczego po tym, jak ja nie będę już w stanie zajmować tego stanowiska. To, że poczyniłem takie ustalenia nie jest związane z moim zdrowiem, ale mam obecnie 87 lat i myślę, że taki układ jest najlepszy. Moim pierwszym wyborem na zapełnienie wakatu wtedy, kiedy się on pojawi, jest br. Leon Snyder, a br. Daniel Herzig będzie funkcjonował jako zapasowy kandydat na to stanowisko.” Zauważmy w powyższym cytacie podkreślone fragmenty: 1) „Idąc za kierownictwem Pana” – jak można iść „za kierownictwem Pana” w kwestii wyboru konkretnej osoby na wodza ludu Bożego przy całkowitym milczeniu Boga na ten temat? Znajdując się dokładnie w takiej samej sytuacji (czyli braku biblijnej wskazówki od Boga co do osoby kolejnego wodza), Brat Hedman wstrzymał się od wskazania czy choćby rekomendowania kogokolwiek na to stanowisko i ograniczył się do rekomendowania dwóch braci jedynie na stanowisko Opiekuna Wykonawczego; 2) „wybrałem” – kto zatem wybrał Brata LS na wodza ludu Bożego? Bóg czy człowiek? 3) „na potencjalnego wodza ludu Bożego” – przymiotnik „potencjalnego” tylko pogarsza całą sytuację, gdyż rozszerza grono osób, które wybierają wodza, na kolejnych ludzi, jeszcze bardziej oddalając ten wybór od Boga; chociaż RH sam wybrał LS na wodza, to wybrał go jedynie na „potencjalnego wodza” i teraz jacyś bliżej nieokreśleni bracia (sami pielgrzymi na specjalnym zebraniu czy ogół braci na konwencji? – nie wiadomo) mają przegłosować ten „potencjalny” wybór i wtedy LS stanie się pełnoprawnym, nie tylko potencjalnym wodzem. Ale gdzie tu miejsce dla wyboru przez Boga? 4) „Moim pierwszym wyborem na zapełnienie wakatu” – funkcja wodza ludu Bożego, wybieranego wyłącznie przez Boga, nazwana jest tutaj „wakatem”, który trzeba zapełnić i mają tego dokonać ludzie na podstawie rekomendacji człowieka „idącego za kierownictwem Pana”, i to z pominięciem Biblii! 5) „br. Daniel Herzig będzie funkcjonował jako zapasowy kandydat na to stanowisko” – czy którykolwiek z wcześniejszych wodzów ludu Bożego rekomendował od razu dwóch kolejnych wodzów? Nie czynił tego i nie mógł tego czynić, gdyż każdemu wodzowi piastującemu ten urząd Bóg w odpowiednim czasie wskazywał w Biblii jego następcę, a nie następcę jego następcy! Już sam ten fakt dowodzi, że taki wybór pochodzi tylko i wyłącznie od człowieka, który nie wie, jak długo będzie żył jego kandydat na wodza i na wszelki wypadek wyznacza dwóch! Bóg asekuracyjnie nie wybiera po dwie osoby na jedno stanowisko, gdyż w Swej wszechwiedzy zna bieg wydarzeń na całe wieki do przodu i przystępuje do działania dopiero wtedy, gdy nadejdzie właściwy czas, nie zabezpieczając się z góry na ewentualności, które mogłyby Go zaskoczyć, a o których nie wiedziałby On wcześniej. Tak może zachowywać się tylko pełen niepewności i strachu człowiek, sam pragnący jak najlepiej zabezpieczyć swoje interesy. Błąd nr 2 (s.14, szpalta I – górna część oraz szpalta II – środek; s.15, szpalta II – górna część) „Specjalni pomocnicy zazwyczaj stają się Wodzami! Po bracie Hedmanie nasz wielki Jehowa zmienił tę od dawna ustaloną metodę postępowania. Wiele wskazywało na to, że Ruch potrzebował kolejnego oczyszczenia, wchodząc w erę pewnych zmian i niewiadomych. Jehowa uznał, że konieczne były pewne lekcje w 2004 roku, aby zwrócić uwagę na potrzeby obecnego czasu. Chciałbym jednak ponownie zwrócić naszą uwagę na kwestię, która może być istotna: Specjalni pomocnicy zazwyczaj stają się Wodzami! Jako specjalny pomocnik Brata Ralpha od 2004 r., otrzymałem [Leon Synder] pewne zrozumienie w zakresie potrzeb Ruchu Pana.”. 3 Komentarze Pierwsze stwierdzenie o tym, że „specjalni pomocnicy zazwyczaj stają się wodzami” (ze s.14) zostało podane po to, by wykazać, że tak było do roku 2004 i dotyczyło Braci Johnsona, Jolly’ego, Gohlkego i Hedmana, lecz w roku 2004 „nasz wielki Jehowa zmienił tę od dawna ustaloną metodę postępowania”. Dlaczego zmienił? Zapewne dlatego, by następnym OW nie został Brat Davis, który od 30 lat był specjalnym pomocnikiem Braci Jolly’ego, Gohlkego i Hedmana, ponieważ bracia chcieli widzieć na tym stanowisku kogoś innego – kandydata do klasy MG, a nie kandydata do klasy POE! Przypomnijmy, jak wyjaśniano to w SB 260, 60: „Po śmierci Brata Hedmana metoda, na której przez długi czas się wzorowano, została zmieniona przez naszego wielkiego Boga Jehowę. … zaistniała konieczność specjalnego zebrania interesowego, które odbyło się z udziałem pielgrzymów i pielgrzymów pomocniczych z USA oraz przedstawicieli z innych krajów w celu dokładnego zbadania Żyd. 7:7: „A bez wszelkiego sporu mniejszy od większego błogosławieństwo bierze”. Po raz pierwszy Ruch stanął w obliczu podjęcia decyzji pomiędzy Poświęconym Obozowcem Epifanii, który służył w Domu Biblijnym przez pewien czas, a kandydatem z Młodocianych Godnych, który regularnie nie służył w Domu Biblijnym. (6) Przedstawiony dowód pokazał, że w zgodzie z Żyd. 7:7, Pan wskazał Swój wybór i że był to kandydat z Młodocianych Godnych.” W ten sposób Żyd. 7:7 został wykorzystany zupełnie do czegoś innego, niż przewidział to Bóg: podjęcia decyzji, kto ma zostać opiekunem wykonawczym, podczas gdy werset ten dotyczy wodzów ludu Bożego: wódz od Boga, który jako taki błogosławi tych, dla których jest wodzem, nie może być z niższej klasy niż ci, którym ma on błogosławić! Werset ten nie dotyczy opiekuna wykonawczego, którym może być ta sama osoba co wódz lub dowolna inna, gdyby wymagała tego sytuacja, przy czym jej przynależność klasowa nie ma żadnego znaczenia, gdyż jest to funkcja gospodarcza, nie polegająca na karmieniu braci prawdą. Przy tej okazji popełniono kolejno błąd, typowy dla klerykalnych sekt nominalnego chrześcijaństwa: pielgrzymi zgromadzeni przy okazji pogrzebu Brata Hedmana na specjalnym zebraniu przegłosowali, którego z dwóch kandydatów na OW należy przedstawić braciom na konwencji pod głosowanie, co zamieniło Ruch w organizację z ciałem kierowniczym na czele, którym wtedy oni się stali! Skoro Brat Hedman podał dwóch braci jako kandydatów na stanowisko tymczasowych OW, przy czym w Dodatku (unieważniającym wcześniejsze Pełnomocnictwo) nie podał przynależności klasowej żadnego z nich, decyzja który z nich zostanie przegłosowany powinna być podjęta przez ogół braci na konwencji, a nie przez grupę pielgrzymów, która sama (i to w oparciu o Żyd.7:7, który nie ma zastosowania do funkcji OW) podjęła decyzję, że jednego z nich odrzuci i przedstawi pod głosowanie na konwencji tylko jednego kandydata. Można by to porównać do starszych w zborze, którzy we własnym gronie podejmują decyzje, które powinien podejmować cały zbór. Okazuje się jednak, że to nie koniec zmienności Jehowy w wydaniu obecnego kierownictwa LHMM! Według LS po 10. latach, w roku 2014 Bóg ponownie zmienił metodę postępowania przy wyborze sług, tym razem znowu powracając do tej, z której zrezygnował w roku 2004. Na s. 15 LS pisze bowiem: „Chciałbym jednak ponownie zwrócić naszą uwagę na kwestię, która może być istotna: Specjalni pomocnicy zazwyczaj stają się Wodzami! Jako specjalny pomocnik Brata Ralpha od 2004 r., otrzymałem [Leon Synder] pewne zrozumienie w zakresie potrzeb Ruchu Pana”. Tym razem chodzi o niego samego i jego podstawę do objęcia stanowiska, więc Boska zasada, że „specjalni pomocnicy zazwyczaj stają się wodzami” znowu obowiązuje (przerwa trwała tylko 10 lat!). Bóg znowu zmienił zdanie i znowu kieruje się starym zwyczajem, o czym w jakiś sposób poinformował Brata LS i dzięki temu ma on na co się powołać – podobno od roku 2004 był specjalnym pomocnikiem RH (co jest 4 nieprawdą, o czym wiedzą wszyscy bracia w USA, ale wśród tylu zafałszowań to akurat nie jest największe). Zauważmy przy okazji jeszcze inną zmianę, jakiej zdaniem LS zapewne dokonał sam Bóg: do roku 2004 ustępujący wódz na podstawie Biblii najpierw wskazywał na Boski wybór kolejnego wodza, po czym bracia głosowali na tak wskazanego przez Boga wodza jako na OW. Gdy w roku 2004 zmarł Brat Hedman (ostatni wódz pokazany przez Boga w Biblii) i nie wskazał nikogo jako Boski i biblijny wybór na następnego wodza, bracia w roku 2004 na konwencji wybrali Brata RH na opiekuna wykonawczego, który był wtedy uważany tylko za OW, a trzy lata później – w roku 2007 – ten OW doszedł do wniosku, że jest też wodzem, co ogłosił w TP 502! Doszło zatem do odwrócenia kolejności zdarzeń: dotąd Bóg najpierw biblijnie wskazywał na wodza, a następnie bracia wybierali go na OW, natomiast w roku 2004 bracia najpierw wybrali OW, a następnie, trzy lata później, on sam ogłosił się wodzem! Okazuje się, że od roku 2004 to człowiek wybiera Bogu / za Boga wodza, gdyż to najpierw to człowiek wybiera kogoś na OW, a następnie zakłada, że Bóg musiał wybrać tego kogoś na wodza jeszcze wcześniej. W ten sposób uznaje się za wodza każdego, kogo wybiorą bracia, a dowodem, że wyboru dokonał Bóg jest to, że kogo by nie wybrali na OW, Bóg wcześniej na pewno wybrał go na wodza! I tak decyzja co do wyboru osoby wodza przeszła w ręce człowieka! Błąd nr 3(s.14, szpalta II – nieco poniżej środka) „Niemal bez żadnej bojaźni wielu wybitnych specjalnych pomocników wysunęło swoje aspiracje przywódcze, które nie mogły być usankcjonowane przez Pana, ani przez zarządzenia, jakie ustanowił w swym wybranym Ruchu Prawdy [zgodnie z wolą Autora zmiana w wydaniu polskim].”. Komentarze Zacznijmy ten komentarz od sprawdzenia, co zmieniono w polskiej wersji. Oto powyższe zdanie w oryginale angielskim: Almost without any fear many of the prominent special helpers came forward with aspirations of leadership that could not be sanctioned by either the Lord nor the regulations that He had set forth in His chosen Earthly Movement Różnica tkwi tylko w jednym słowie. Polska wersja mówi o „wybranym Ruchu Prawdy”, natomiast LS miał na myśli „wybrany Ziemski Ruch”. Jak wiadomo, LS uważa, że kieruje wybraną Bożą organizacją na ziemi. Po protestach polskich braci (i to swych własnych zwolenników) wycofał to słowo, ale wciąż posługuje się słowem „rydwan”, którego typiczne znaczenie w Biblii jest dokładnie takie same – organizacja. Teraz napisał o „wybranym Ziemskim Ruchu” Boga, jakim ma być prowadzony przez niego LHMM. Już drugi raz pojawia się notatka o zmianie w polskiej literaturze autorstwa LS. Poprzednio był to SB 263, s.8, u dołu, na końcu akapitu, gdzie w polskiej wersji opuszczono dość duży fragment po słowach „z resztą świata”. Dla informacji przytoczę go tutaj w całości: „gdyż jako nigdy niepoświęceni, są oni nadal częścią świata, ponieważ nadaremnie przyjęli obecną łaskę Boga”. Wtedy chodziło o ulubiony błąd LS – że tymczasowo usprawiedliwieni, którzy nie poświęcą się w tym życiu, tracą swoje usprawiedliwienie i stają się częścią świata! Napisał tak po angielsku, ale nie chciał, by ukazało się to po polsku. Dlaczego? Odpowiedź pozastawiam czytelnikowi. Tym razem powraca do innego swojego błędu – że Bóg ma na ziemi swoją wybraną organizację, rydwan, a ostatecznie ruch, którym jest LHMM, ale znowu wyraził życzenie, by polscy bracia nie przeczytali tego tak, 5 jak on to napisał – „wybrany ruch prawdy” kontra „wybrany ziemski ruch”. Nasuwa się pytanie, dlaczego pisze inaczej dla braci w USA, a inaczej dla tych w Polsce? Czy sam zmienia zdanie, czy ktoś mu w tym pomaga? Jeśli to drugie, kto jest wodzem – LS czy ten doradca, które lepiej od wodza wie, jakie prawdy podawać braciom, np. lepiej wie, czy niepoświęcający się usprawiedliwieni tracą z tego powodu swoje usprawiedliwienie, czy go nie tracą? Wie też lepiej, czy LHMM jest wybranym ruchem Boga tylko wśród ruchów prawdy, czy też wybranym ruchem Boga wśród wszystkich ruchów na ziemi. Te pytania muszę na razie pozostawić bez jednoznacznej odpowiedzi. Dla otrzeźwienia tych zafascynowanych wielkością i wspaniałością samego LHMM oraz byciem jego członkami (gdyż wbrew naukom Brata Johnsona większość sympatyków LHMM jest uważana przez wodzów tego ruchu za jego członków, jak również sama tak się postrzega) podaję fragment wykładu Brata Hedmana „Prawda na czasie i jej zarządzenia”, z konwencji w USA, w Chicago 1987: „My mamy ruch dobrowolnej współpracy i tej właśnie nazwy używamy przed opinią publiczną, i to jest przewód finansowy, fundusz, którego używamy, żeby pokazać tę myśl. Jednym z powodów, dla których tak przejmuję się tym tematem jest to, że brat Jolly przejmował się nim, a również brat Johnson. To padlina, prawdy, jakie posiadamy, wiążą nas razem, a nie nasze stowarzyszenie w Świeckim Ruchu Misyjnym czy w Domu Biblijnym, czy czymkolwiek. To wcale nie to. Tym czymś jest prawda, ponieważ prawda jest o wiele większa i szersza niż my wszyscy razem wzięci. My jesteśmy jedynie małym ułamkiem ludu prawdy. Nie myślmy więc, że ponieważ my przychodzimy i prenumerujemy „Teraźniejszą Prawdę” i „Sztandar Biblijny”, że z tego powodu jesteśmy jedynym ludem prawdy, jaki istnieje. Ja słyszałem, jak niektórzy wyrażali czasami tę myśl i brat Jolly czasami ją słyszał. W połowie lat 50-ych podjęto próbę zamiany Świeckiego Ruchu Misyjnego w sektę. Na szczęście brat Jolly zawsze był na miejscu, osoba gotowa do działania, żeby odpierać błędy, tak jak czynił to brat Johnson i on często je odpierał. Tak więc prawda na czasie nie przychodzi przez Świecki Ruch Misyjny. 60-tym słupem nie jest Świecki Ruch Misyjny My nie jesteśmy związani ani skuci przez Świecki Ruch Misyjny”. Błąd nr 4 (s.14, szpalta II – część dolna) „Na samym początku przy mianowaniu Brata Ralpha pojawiły się problemy z powodu niewłaściwego zrozumienia jego wyznaczenia z rekomendacji Brata Bernarda Hedmana”. Komentarz Nie było żadnego problemu ze zrozumieniem rekomendacji Brata RH na opiekuna wykonawczego! Problemy były z uznaniem go jako rekomendowanego przez Brata Hedmana na wodza ludu Bożego, gdyż takiej rekomendacji nie było i wciąż nie ma. Błąd nr 5 (s.15, szpalta II - środek) „Wkroczyliśmy w taki etap Bożego planu, gdzie nie ma już kandydata z Młodocianych Godnych, który mógłby zająć stanowisko Opiekuna Wykonawczego dla Bożego Ruchu … Po raz kolejny Bóg dokonał wyboru w kwestii przewodzenia Jego Ruchowi i osoba ta posiada odpowiednie cechy”. 6 Komentarz Jest to dość dziwne twierdzenie LS, zważywszy że jednocześnie utrzymuje on, że wciąż żyją kandydaci do klasy MG. Wciąż żyją, ale nie ma wśród nich nikogo wystarczająco dobrego, by przewodzić ruchowi jako wódz alby przynajmniej być odpowiednim OW! Przypomina to Żydów, którzy bali się podbić Kanaan, uważając, że nie ma wśród nich wojowników zdolnych pokonać wroga, zapominając przy tym, że ich siłą jest Pan, nie oni sami. Jeśli na ziemi są kandydaci do klasy MG, to na pewno są wśród nich i tacy, którzy mogliby zostać zarówno wodzami dla własnej oraz dla niższej klasy ludu Bożego, jak i OW, i na pewno byliby lepszymi niż LS, który popełnia dziecinne błędy w nauce i praktyce. Choć oficjalnie jeszcze nie napisano tego w PT ani SB, prawdziwym powodem wydaje się jednak być to, że nie ma dobrego kandydata wśród braci amerykańskich, a z jakiegoś powodu bracia w USA nie chcą dopuścić, by wodzem czy OW został ktoś innej narodowości! Czyżby kolejna tajna myśl Boga Jehowy, objawiona osobiście Bratu LS i jego współpracownikom? Biblia mówi, że dla Boga nie ma Żyda ani Greka, ale zdaniem LS OW i wodzem może być tylko Amerykanin, a wśród nich zapewne nie ma lepszego kandydata niż on sam – nie ma takiego, który lepiej od niego znałby nauki prawdy Paruzji i Epifanii i zasady organizacyjne ludu Bożego! A jeśli jest, w ramach oczyszczania ruchu już dawno został zmuszony do odejścia lub wyrzucony, by nie stanowić konkurencji dla ambitnych i pozbawionych miłości wodzów, żądnych władzy i bezwzględnego posłuszeństwa. Błąd nr 6 (s.15, szpalta II – część dolna) „Całkowicie ufamy, że po ukończeniu ziemskiego biegu przez Wielką Kompanię nasz Pan w dalszym ciągu będzie się troszczył o Swój lud za pośrednictwem Młodocianych Godnych. A kiedy Młodociani Godni ukończą swój bieg w tym życiu, On będzie Swoje dzieło kontynuował przez Poświęconych Obozowców Epifanii”. Komentarz Powyższe słowa zostały zacytowane z TP 1979, 79, z czasów Brata Jolly’ego, i mają na celu udowodnienie, że po ukończeniu biegu przez MG Pan będzie troszczył się o Swój lud przez kogoś z klasy POE, czyli – ma się rozumieć – przez Brata LS. Trudno jednak zrozumieć, w jaki sposób potwierdzają one, że nadszedł już czas na opiekę Pana nad Jego ludem przez kogoś z POE, skoro jednocześnie twierdzi się (np. SB 260, 6263), że na ziemi wciąż pozostają kandydaci do klasy MG. Kiedy zatem Pan będzie sprawował opiekę przez POE – jeszcze za życia MG, czy dopiero wtedy, gdy wszyscy z nich ukończą swój bieg? Czy słowa Brata Jolly’ego rzeczywiście odnoszą się do dzisiejszej sytuacji, czy są jedynie rozpaczliwą próbą znalezienia jakiejś podstawy dla wodzostwa LS, kandydata do POE – próbą tak ślepą, że nie widzi on nawet, iż zamiast wzmocnić swoją argumentację, osłabia ją? ---------------------------Na koniec jeszcze dwie uwagi. Pierwsza dotyczy notki o śmierci Brata RH z ostatniej strony TP 536. Nie znajduję tam żadnego błędu, lecz chciałbym zwrócić uwagę na dość osobliwy dowód poświęcenia RH na służbę Bogu, jaki został tam przedstawiony. Czytamy tam bowiem, że w roku 1942 Brat Ralph pomagał pewnemu pielgrzymowi nieść walizki do samochodu, po wizycie pielgrzymskiej w jego zborze. Niosąc je, zadał sobie pytanie, czy jest poświęcony, na co od razu też sobie twierdząco odpowiedział, co ma być potwierdzeniem przynależności Brata RH do klasy MG, gdyż już w roku 1942 (12 lat przed końcem powołania do klasy MG) pomagał braciom goszczącym w jego zborze z usługą nosić walizki do samochodu. Nie wiem, co o tym myśleć, ale osobiście poszukałbym jakiegoś innego dowodu poświęcenia lub wybrał milczenie. 7 Ostatnią uwagę chciałbym poświęcić ogólnemu wrażeniu, jakie nieodparcie nasuwa się po lekturze tego artykułu oraz niektórych innych dzieł obecnego redaktora TP. Z jaką łatwością, niemal imiennie, osądza on szerokie rzesze braci jako niewiernych. Dla niego są nimi wszyscy ci, którzy nie uznają go za wodza ludu Bożego i nie zgadzają się z jego nowymi naukami, jakie stopniowo wprowadza do nauk LHMM. W jego przekonaniu ktokolwiek odchodzi sam lub zostaje przez niego wyrzucony, tym samym daje dowód swojej niewierności wobec Boga. Gdy z powodu autokratycznych i klerykalnych posunięć jego poprzednika połowa braci w USA i Wielkiej Brytanii odeszła od ruchu lub została z niego wyrzucona, dla niego nie było to wynikiem błędnego postępowania z braćmi, od których wymagano pełnego posłuszeństwa i bezkrytycznej akceptacji nowych nauk, lecz bardzo potrzebnym oczyszczeniem. Sam też bardzo gorliwie „czyści” ruch, pozbywając się braci mających odwagę mieć własne zdanie w zasadniczych kwestiach i głośno o tym mówić. W omawianej TP między innymi nazywa ich plewami (s.15, szpalta I, część dolna) w odróżnieniu od pszenicy, którą są ci popierający jego poczynania. Jaki sens ma głoszenie Słowa Bożego, by raz na jakiś czas (w USA raz na wiele lat) przyprowadzić jedną osobę do prawdy, skoro jednym pociągnięciem wyrzuca się poza margines setki już będących w prawdzie, i to tylko dlatego, że nie uznają jakiegoś człowieka za tego, za kogo on się podaje? Dlaczego z takim lekceważeniem mówi się o braciach, za których umarł Chrystus, poddając w wątpliwość ich bycie chrześcijanami, ich bycie ludźmi? Dlaczego w przypadku wyrażenia odmiennej opinii na jakiś temat są oni porównywani do nasienia szatana i synów zatracenia, zatwardziałych błądzicieli i wrogów Boga, a ich spotkania dla wzajemnego budowania się w stanie odrzucenia zgotowanym im przez LHMM nazywane są dzikimi? Dlaczego bracia, z którymi jeszcze niedawno pozostawaliśmy w tak bliskich relacjach braterskich, a niekiedy i osobistych, z powodu naszych odmiennych poglądów na niektóre kwestie traktują nas gorzej niż każdego innego człowieka – każdego innego chrześcijanina, a nawet poganina? Gdzie owoce budowania charakteru przez te wszystkie lata bycia w prawdzie? Czy tak zachowałby się Jezus? Też nazywałby spotkania pewnych Swoich wyznawców „dzikimi”? Skąd tyle jadu i nienawiści, mocnych słów i wrogiego ducha? Również i te pytania pozostawiam na razie bez odpowiedzi, w nadziei i pewności, że pewnego dnia wszyscy usłyszymy na nie odpowiedź od naszego Boga, któremu niech będą dzięki za te wszystkie gorzkie chwile i doświadczenia, gdyż właściwie przyjęte, mogę nas one uczynić lepszymi kandydatami do Królestwa, jako antytyp proszenia przez Izraelitów o szaty Egipcjan. Oby tak się stało w każdym przypadku!