Banki grają w trzy karty

Transkrypt

Banki grają w trzy karty
WYDARZENIA | Bankowe reguły jak z „Paragrafu 22”
36
Banki grają w trzy karty
Błażej Torański
Banki w Polsce coraz częściej zachowują się jak
okupant wobec podbitego narodu – mówi Krzysztof
Oppenheim, ekspert w oddłużaniu osób, które wpadły
w pułapkę kredytową
Błażej Torański: Czy lichwa jest w Polsce legalna?
Krzysztof Oppenheim: Od grudnia 2011 r. mamy ustawę
o kredycie konsumenckim – 40 stron prawniczego bełkotu
z licznymi powtórzeniami. I najważniejszy zapis, opublikowany „małym druczkiem”, trudny do wyłapania przy pierwszym czytaniu: bank może w sposób dowolny ustalać koszty
kredytu, wystarczy, że poinformuje o nich klienta w formie
pisemnej. W ten sposób zalegalizowaliśmy lichwę. Zaraz
potem zlecieli się do Polski, niczym sępy, lichwiarze z całego świata. Kapitał z Łotwy, Kanady, Anglii, Niemiec. Podejrzanego pochodzenia grupy finansowe, które zarabiają
gigantyczną kasę na krzywdzie najbiedniejszych Polaków,
przeważnie emerytów, osób o niskiej wiedzy ekonomicznej.
W średniowiecznej Anglii,
gdzie lichwą zajmowali się
Żydzi, król Edward I wprowadził grzywny i konfiskaty. Władza w Polsce
nie walczy z lichwą?
Ofiarami lichwy w XIII-w.
Anglii padali najczęściej
ubodzy mieszkańcy Anglii,
a jednak król Edward I stanął w ich obronie i przepędził
lichwiarzy na cztery wiatry.
Legalizując w Polsce lichwę,
cofnęliśmy się w rozwoju
o ponad 700 lat.
Ochroniarz nie był złodziejem, nie miał złej woli, nie wziął
kredytu z zamiarem, aby go nie spłacać.
Zajmuję się kredytami blisko ćwierć wieku, ale nigdy nie
spotkałem kogoś, kto chciałby bank świadomie oszukać.
Każdy z reguły planuje spłatę
kredytu, ale wielu zderza
się z murem niemożności,
zwykle z przyczyn od nich
niezależnych. Nierzadko
zdarzają się sytuacje, kiedy
bank, udzielając kredytu
ma wiedzę, że dług z dużą
dozą prawdopodobieństwa
nie zostanie spłacony! Takie
sytuacje dotyczą klientów,
którym pomagam w składaniu wniosków o upadłość
konsumencką. Kilku z nich
nabrało kilkadziesiąt pożyczek! Ktoś niezorientowany
w bankowości złapałby się za głowę: „Co oni nawyrabiali?”.
A przecież to niemal wyłącznie wina banków i firm pożyczkowych, które wciskały im kolejny produkt kredytowy, choć
po sprawdzeniu w Biurze Informacji Kredytowej wiedziały, ile
mają kredytów. Dorzucenie im kolejnego było oczywistym,
rażącym niedbalstwem – ale ze strony pożyczkodawców.
Banki udają miłość do
potencjalnego klienta,
co powszechnie widać
w reklamach. Do czasu,
kiedy dłużnik zaczyna mieć
problemy ze spłatą
Już dwa i pół miliona Polaków ma kłopoty ze spłatą kredytów, ale z roku na rok jest ich coraz więcej. Popełniają
samobójstwa?
Nie znam takiego przypadku z bliskiego mi otoczenia, ale
czytam o nich w mediach. Przerażająca jest dla mnie histo-
GAZETA BANKOWA 11/2015
ria – sprzed kilku miesięcy – ochroniarza z Bielska-Białej,
który popełnił samobójstwo, gdyż nie stać go było na spłatę
kredytu we frankach. Został zaszczuty warunkami umowy
z bankiem. Zostawił żonę, 6-letnią córkę. Poraża, że został
wmanewrowany przez bankowców w kredyt, którego nie był
w stanie spłacić, w konsekwencji rodzinie groziła eksmisja.
Ale na tym dramat się nie skończył, bo mieszkanie okazało
się mniej warte od zadłużenia.
WYDARZENIA | Bankowe reguły jak z „Paragrafu 22”
Pogląd ten, na szczęście, podzielają warszawscy sędziowie
rozpoznający wnioski o upadłość konsumencką. Opowiadają
się przeważnie po stronie zadłużonych.
jak podejdzie sąd do oczywistych argumentów działania
banku niezgodnego ze sztuką bankową, a także – nieetycznego, czy wręcz niemoralnego.
Nie argumentują, że widziały gały, co brały? Że nikt tych
ludzi nie zmuszał do pożyczania?
Czy można uznać winę rencistki, która dostaje miesięcznie
na rękę 1100 zł i ma do spłaty 20 pożyczek? Odrzucenie
wniosku o upadłość dałoby przyzwolenie, aby do końca
życia niszczyli ją psychicznie egzekutorzy długów. W propagandzie państwa polskiego, które chce ściągać uchodźców, dominuje miłość do ludzi, słowa o humanitaryzmie,
a równocześnie to samo państwo nie potrafi przeciwdziałać
barbarzyńskim metodom stosowanym wobec niewinnych
Polaków. Jesteśmy wielkimi patriotami, gdy idziemy z flagą
w pochodzie 11 listopada albo skaczemy w euforii, jak Robert Lewandowski strzeli gola. Równocześnie akceptujemy
sytuację, kiedy jeden Polak maltretuje psychicznie swojego
rodaka na zlecenie zagranicznego banku czy lichwiarskiej
firmy. W pętlę zadłużenia wpadają ci, którym głównie brakuje wiedzy i ulegają agresywnej polityce sprzedaży łatwych
i szybkich pożyczek.
Bankowy tytuł egzekucyjny uważa pan za śmiertelną
broń. Ale przecież kredyty trzeba spłacać.
Tak, ale pamiętajmy, że przy każdej umowie kredytowej
mamy dwie strony: bankowca-profesjonalistę i konsumenta,
który najczęściej nie ma wiedzy ekonomicznej. Najważniejszym działem bankowości jest departament ryzyka, który
ma gwarantować bezpieczeństwo depozytów. Wiadomo,
że pracownicy banków chcą – i muszą – sprzedawać kredyty. Ktoś musi być po drugiej stronie, czyli zabezpieczać
bank przed zbyt lekkomyślną polityką kredytową. Taką
funkcję w każdym banku pełni właśnie departament ryzyka
kredytowego.
Banki sprawdzają BIK, wiedzą więc, jak bardzo zadłużeni są ich klienci. Czemu więc podejmują ryzyko, udzielając kredytów osobom mocno zadłużonym?
Bo liczy się tylko sprzedany produkt, nawet, jeśli analiza
wniosku wskazuje na stratę kredytodawcy. Banki udają
miłość do potencjalnego klienta, co powszechnie widać
w reklamach. Całkiem inną twarz bankowcy ujawniają, kiedy
dłużnik zaczyna mieć problemy ze spłatą. To trochę jak dr
Jekyll i Mr Hyde. Banki coraz częściej zachowują się jak
okupant wobec podbitego narodu. Zbyt często nie godzą
się na restrukturyzację zobowiązania, a każda próba
podjęcia dyskusji merytorycznej z bankiem kończy
się pacyfikacją klienta: wydaniem bankowego
tytułu egzekucyjnego. Zadaniem mu śmierci
społecznej.
37
Kredyty są takimi samymi produktami na rynku, jak samochody czy lodówki?
Nie do końca – na kredycie bank zarabia nie w momencie
jego sprzedaży, tylko po spłacie zobowiązania. 70 proc.
dochodów banków pochodzi z odsetek. Banki głównie zarabiają więc na działalności
kredytowej, a nie na
kontach osobistych,
przelewach czy
prowizjach.
rys. Tomek Goluch
Co pan ma na myśli?
Poprzez egzekucję komorniczą dłużnik
staje się wyrzutkiem społecznym, sankcjami zwykle objęta jest także jego rodzina. Na początek zostaje odcięty od
dochodów. Typowy „zestaw działań komorniczych” obejmuje: zajęcie wszystkich
rachunków bankowych, posiadanych
nieruchomości, samochodów, telewizorów, pralek, wszystkiego, co można
zabrać i sprzedać. Znam to z autopsji:
w ten sposób chciał mnie spacyfikować
BZ WBK, który to bank pozwałem – ale wcześniej musiałem spłacić cały dług, ponosząc
ogromne straty. Proces w pierwszej instancji
zakończy się w grudniu. Bardzo jestem ciekaw,
GAZETA BANKOWA 11/2015
WYDARZENIA | Bankowe reguły jak z „Paragrafu 22”
38
Bank nie może więc zapomnieć o bezpieczeństwie środków
z tytułu udzielonego kredytu. Konsument, szczególnie ten,
który nie ma wiedzy ekonomicznej, może być nieświadomy
faktu, że nie będzie w stanie spłacić zobowiązania.
Ma prawo nie rozumieć mechanizmu wzrostu kursu
franka szwajcarskiego?
Oczywiście. Powiem na swoim przykładzie: kupiłem w życiu
mniej więcej pięćdziesiąt samochodów, a kompletnie się
na nich nie znam. Czy moją winą będzie, jeśli kupię kolejny
z rozwalającymi się hamulcami? Bo przecież mogłem kupić
auto innej marki. Kiedy jednak Toyota kilka lat temu wypuściła model z wadliwymi pedałami gazu i hamulca, to przy
reklamacjach nie analizowano, czy ktoś ma trójkę dzieci,
czy wysokie dochody. Produkt wadliwy ma prawo wymienić
każdy nabywca – to święte prawo konsumenta. Takim produktem, obarczonym wadą fabryczną, jest właśnie kredyt
we frankach. Każdy nieszczęśliwy posiadacz tego produktu
powinien być otoczony ochroną, finalnie – wszystkie te kredyty winny być przewalutowane na złotówki. Oczywiście
pozostają pytania: w jakim trybie i po jakim kursie?
Bezpieczeństwo produktu, także kredytu, najwięcej
kosztuje.
Oczywiście. Dlatego
w przypadku niespłaconego kredytu nie możemy obwiniać jedynie
jednej strony umowy:
konsumenta. Bo to oznacza, że decyzja o udzieleniu kredytu była błędna,
bank źle ocenił ryzyko.
Podstawą działalności
banku jest trafna ocena
ryzyka. Nawet, jeśli kredyt udzielono oszustowi
– bank musi uznać to za swój błąd. Do kogo będzie miał
pan pretensje, jeśli pożyczy pan komuś sto tysięcy, a on
nie chce kasy oddać? Oceni pan, że to jest jego wina, czy
pan był tak naiwny, że pożyczył tyle pieniędzy osobie, której
nie zna? W identycznej sytuacji banki od tego problemu się
odcinają. Utrzymują, że niespłacony kredyt to wyłącznie wina
i problem klienta.
zycji „przychód” zakładane wpływy z niespłaconego kredytu,
również wtedy, kiedy klient odstąpił od spłaty zobowiązania
wiele miesięcy wcześniej.
To tak samo działa, jakby przedsiębiorca przy ubieganiu
się o kredyt w banku pokazał faktury na milion złotych – choć
żadna z nich nie została zapłacona – i udawał, że to jest jego
dochód. W ten sam sposób banki wpisują sobie w zyski
wirtualne przychody z niespłacanych kredytów. Poprzez
stosowanie MSR 39 rokrocznie udaje się bankom zwiększać
wykazywane dochody: bo im więcej klientów nie spłaca zobowiązań, tym większy zysk zostanie wygenerowany przez
kreatywną księgowość. A z tego „zysku” zarząd banku potem wypłaca sobie premie, a akcjonariuszom – dywidendy.
W takiej sytuacji zrozumiałe zaczyna być – także dla osób
niezwiązanych z bankowością – dlaczego banki tak bardzo
niechętnie podchodzą do restrukturyzacji kredytu, kiedy
klient ma problem ze spłatą. W wyniku finansowym lepiej
wychodzi, jak klient nie spłaca zobowiązania…
Bankowcy co rusz podkreślają, że najważniejsze jest
dla nich bezpieczeństwo depozytów.
Depozyty ma chronić system finansowy obowiązujący w Polsce. Państwo dało Polakom sygnał: swoje oszczędności
zostawiajcie w bankach, a nie
w parabankach, bo te ostatnie
nie są chronione. Spółka Amber
Gold nie była chroniona. Szczególna pozycja banków w systemie prawnym zakłada, że banki są
częścią państwa: mają wspierać
gospodarkę i działać dla dobra
kraju. Niedawno prezes Związku
Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz potwierdzał, że bankowość jest dobrem wszystkich
Polaków. Ma on ogromną wiedzę,
jak bankowość powinna wyglądać. Opisuje ją świetnie Kodeks Etyki Bankowej, który dwa
lata temu został opracowany przez Związek Banków Polskich, są tam wzorce oparte na zasadach bankowości tradycyjnej. Ale kiedy wybuchła „wojna frankowa”, prezes ZBP
o tym wszystkim zapomniał.
Z punktu widzenia wiedzy
bankowej kredyt frankowy
jest zaprzeczeniem
podstawowych założeń
bezpiecznej bankowości
Dlaczego banki mało się przejmują, kiedy klienci nie
spłacają kredytów?
Zachętą do tego jest system księgowania strat z niespłacanych kredytów, nazwany tajemniczo MSR 39. Od chwili
wejścia Polski do Unii Europejskiej zostaliśmy zobowiązani
do stosowania w bankowej księgowości tzw. międzynarodowych standardów rachunkowości. W mojej opinii jest to
świadomie stworzona płaszczyzna do robienia przez banki
przekrętów poprzez możliwość wykazywania wirtualnych
dochodów. Zgodnie z MSR 39 bank może księgować do po-
GAZETA BANKOWA 11/2015
Zawsze staje po stronie banków?
Niestety – tak. Między innymi wypowiadał się, że kredyty
we frankach brali tylko najbogatsi. Nie wiem, skąd ma taką
wiedzę, bo byłem kilkakrotnie w Związku Banków Polskich
i nie widziałem tam ani jednego klienta. Równocześnie prezes
Krzysztof Pietraszkiewicz niedawno stwierdził, że bankowy
tytuł egzekucyjny powinien być utrzymany jak najdłużej, bo
jego likwidacja grozi stratami dla banków. A bankowy tytuł egzekucyjny to największa porażka naszego systemu
prawnego. Jest to narzędzie prawne, z którego śmialiby
się Rzymianie, żyjący 1500 lat temu. Bowiem już na początku VI w. Justynian I Wielki skodyfikował prawa rzymskie,
WYDARZENIA | Bankowe reguły jak z „Paragrafu 22”
a miało to miejsce w latach 528-534 n.e. Jedna z ogłoszonych wówczas zasad brzmi: nikt nie może być sędzią we
własnej sprawie.
A gdzie Komisja Nadzoru Finansowego?
Przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak przede wszystkim
pragnie nam wmówić, że sektor finansowy jest bezpieczny.
Nie widzi nic złego w zagrożeniu, jakie niesie za sobą stosowanie przez banki systemu MSR 39. Nie widzi też nic złego
w tym, że banki głównie udzielają pożyczek konsumpcyjnych, czyli produktów najwyższego ryzyka, na których ponoszą duże straty, co jest wykazywane przez KNF w kolejnych
raportach. Wyjaśnię to na prostych liczbach.
Maksymalny dopuszczalny prawem zysk odsetkowy
banku na kredycie wynosi teraz ok. 8,5 proc. Szkodowość
na kredytach konsumpcyjnych – jak wynika z oficjalnych
statystyk KNF – wynosi 14-15 proc., ale w rzeczywistości
sięga 30 proc. Skąd tak duża rozbieżność? Czytamy w raporcie KNF za 2014 r., że spłacalność kredytów konsumpcyjnych się poprawia, bowiem w ubiegłym roku zmniejszyła
się kwota zagrożonych w tej grupie o 1,7 mld zł. Nieco dalej
znajdziemy informację, że w ubiegłym roku banki sprzedały
firmom windykacyjnym ponad 5 mld zł straconych kredytów
konsumpcyjnych. W poprzednich latach było podobnie –
banki wyzbywają się niespłacanych zobowiązań, sprzedając
firmom windykacyjnym 5-6 mld zł tychże. Te złe długi banków
wypadły z bilansu, dlatego instytucje te zgłaszają 15-proc.
szkodowość, a nie realną, pewnie dwa razy wyższą.
Na tych kredytach z założenia banki więcej tracą, aniżeli
zarabiają?
Tak, a to urąga wszelkim zasadom bezpieczeństwa działania banku. W podobnych sytuacjach, państwo, poprzez
instytucje nadzoru sektora finansowego, powinno wymuszać
działania obronne. W tym przypadku: zahamowanie szaleńczego udzielania przez banki kredytów konsumpcyjnych.
W reklamach od kilku lat dominują pożyczki, „wypożyczki”,
mini-ratki, czyli produkty kredytowe najwyższego ryzyka.
Udzielane są zwykle w trakcie jednej wizyty w banku, bez
żadnych zabezpieczeń, także przy niskich dochodach pożyczkobiorcy. Właśnie tego typu akcja kredytowa prawie
rozłożyła na łopatki w 2008 r. amerykański sektor finansowy.
Każdy, kto przyszedł do banku, dostał kredyt na zakup nieruchomości. Także Latynosi czy Afroamerykanie, którzy nigdy
nie splamili się pracą.
tak robiły. Kiedy na tym zarabiały – wszystko było w porządku, a całość dochodu osiągniętego w wyniku ryzykownych operacji – pozostawał w banku, a w podziale zysków
z tego tytułu klienci nie brali udziału. Problem pojawił się
dopiero wtedy, kiedy ta karkołomna gra skończyła się ciężką
stratą. Za fakt, że kredyty w CHF odbiły się obydwu stronom
czkawką – zgodnie z obecną wykładnią banków – winę
ponoszą jedynie frankowicze i to oni powinni pokryć całość
straty. Z punktu widzenia wiedzy bankowej – kredyt frankowy
jest zaprzeczeniem podstawowych założeń bezpiecznej
bankowości. Banki, udzielając komu popadnie kredytów
w szwajcarskiej walucie, często nawet na 120 proc. wartości
nieruchomości, złamały wszelkie normy bezpieczeństwa.
Poprzednia władza – koalicja PO-PSL – nic z tym nie zrobiła. Projekt PO pomocy dla frankowiczów trafił do kosza.
Nasuwa się pytanie, czy to jest brak chęci, czy umiejętności rozwiązania problemu? A może jedno i drugie? Jaki jest
sens pytać o radę posłów, populistów czy celebrytów? Po
styczniowym skoku franka, niemal każdy się wypowiadał,
jak ten problem rozwiązać. Jakby wiedzę o bankowości
hipotecznej wyssał z mlekiem matki. A tak nie jest. Nasi
posłowie, znani aktorzy czy sportowcy mają prawo nie
odróżniać banków od bankomatów. Ja też nie znam się
na fizyce kwantowej. I dlatego na ten temat nigdy się nie
wypowiadam. 39
Krzysztof Oppenheim (1961) – doradca finansowy,
e­ kspert w bankowości i pośrednictwie kredytowym. Specjalizuje
się w kredytach hipotecznych, w obrocie nieruchomościami oraz
w oddłużaniu osób, które wpadły w pułapkę kredytową, w tym
także poprzez upadłość konsumencką. Jest prezesem firmy
„Nieruchomości Boża Krówka”
Kredyty konsumpcyjne nie są dla banków bezpieczne.
A co z depozytami?
W konsekwencji: także są zagrożone. Bank w akcję kredytową inwestuje środki z depozytów. Polacy, składając
oszczędności życia na 2-3 proc., chcieliby, aby były one
bezpieczne. Żeby np. bank nie grał nimi jak w trzy karty
na bazarze. Żeby nie ryzykował tymi środkami, grając na
giełdzie. Także deponenci nie dali zgody bankom, aby ich
oszczędności były zamienione na franki. Tymczasem banki
GAZETA BANKOWA 11/2015

Podobne dokumenty