Fiszka nr 22
Transkrypt
Fiszka nr 22
Fiszka nr 22 2014-07-13 strona 1/2 Okruszki Tym razem tematem fiszki postanowiłem uczynić postać, której imię odnalazłem w piosence, wykonywanej przez nasz młodzieżowy zespół Akatyst. Trzecia zwrotka piosenki Pan mnie strzeże brzmi następująco: Jak Henoch, Panie z Tobą cho dzić chciał, tak z Tobą chodzić chcę. Jak Paweł wszystkie kroki Tobie dał tak Ja oddaję kroki swe. I mówiąc szczerze, o ile doskonale znana nam wszystkim jest postać apostoła Pawła, o tyle imię Henoch brzmi dla wielu, a może nawet dla większości zagadkowo. Kim więc był ów Henoch chcący kroczyć za Panem? Odpowiedź na to pytanie okazuje się być niełatwa i zaskakująca. Henoch, którego imię jest wymieniane w całej Biblii zaledwie kilkanaście razy, a każda informacja o nim jest szczątkowa, to jedna z najbardziej zagadkowych postaci obydwu Testamentów. Nie wiemy czym się zajmował, jak wyglądał. Właściwie w ogóle nie znamy jego życiorysu. Jedno jest pewne: Żył w przyjaźni z Bogiem i został za to nagrodzony. Mówi o tym między innymi Księga Rodzaju: „Żył więc Henoch w przyjaźni z Bogiem, a następnie znikł, bo zabrał go Bóg”. (Rdz 5, 24) Znikł, bo zabrał go Bóg. Dokąd? Według tradycji chrześcijańskiej, a konkretyzując – katolickiej, takiego „zabrania” doświadczyły poza Henochem tylko dwie inne osoby. Pierwszą z nich jest prorok Eliasz, o którym czytamy: „(...) oto zjawił się wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i roz dzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios. Elizeusz zaś patrzał i wołał: «Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jego jeźdź cze». I już go więcej nie ujrzał”. (2Krl 2, 1112). Druga postać to Maryja. W Piśmie Świętym nie ma o tym bezpośrednich informacji, jednak Kościół Katolicki uznaje tę prawdę w konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus z roku 1950. Tajemnica wniebowzięcia – jedna z największych tajemnic, które wyznają chrześcijanie. Bóg zabiera świętą osobę z ciałem i duszą do Nieba. Pismo Święte tłumaczy wniebowzięcie jako zachowanie ciała od skalania śmiercią. „Przez wiarę He noch został przeniesiony, aby nie oglądał śmierci” (Hbr 11, 5a) Dlaczego tylko wybrani przez Boga ludzie dostępują takiej łaski? Nie ulega wątpliwości, że zarówno Maryja, jak i prorok Eliasz w swoim życiu kierowali się oddaniem i posłuszeństwem względem Boga i Jego woli. Doskonale wypełniali swoje powołanie. Maryja została zachowana od grzechu pierworodnego stając się nieskalaną przed obliczem Boskim. Eliasz jest wielkim prorokiem, do którego najwięcej razy, spośród wszystkich starotestamentalnych proroków, odnosi się Nowy Testament. A Henoch? Henoch żył w przyjaźni z Bogiem. Tylko tyle i aż tyle. Jak czysta, szczera i mocna musiała być ta przyjaźń, że Bóg tak bardzo wywyższył swojego przyjaciela? Henoch jest przykładem tego, że nie potrzeba wielkiej chwały wśród ludzi, nie potrzeba pięknych słów, nie potrzeba poklasku, uznania, sławy, jednym słowem – nie potrzeba niczego nadzwyczajnego, żeby móc cieszyć się w pełni oglądaniem Boga. Żyć w przyjaźni z Bogiem, podobać się Bogu w swoim życiu, w swoim postępowaniu, mówieniu, we wszystkim co się robi. Wniebowzięcie to tajemnica, którą najczęściej wiążemy z Najświętszą Maryją Panną. Rokrocznie 15 sierpnia obchodzimy pamiątkę jej pójścia do Nieba. Mało kto byłby w stanie skojarzyć z wniebowzięciem kogoś innego, a już naprawdę niewielu potrafiłoby wymienić w tym kontekście postać Henocha. Tymczasem Henoch jest doskonałym światłem nadziei na naszej drodze wiary. Dlaczego? Przyjrzyjmy się raz jeszcze słowom św. Pawła z listu do Hebrajczyków: „Przez wiarę Henoch został przeniesiony (…)”. To dla nas naprawdę dobra wieść. Otóż mamy z Henochem jeden wspólny mianownik. Jest nim wiara. Jako ludzie wierzący, którzy starają się w mniej lub bardziej doskonały sposób żyć w bliskości z Bogiem, jesteśmy powołani do świętości. Wielki prorok Eliasz, czy Matka Boża, to dla nas odległe ideały, którym trudno w życiu dorównać. Tymczasem Henoch staje się obrazem prostego człowieka, który po prostu zaprzyjaźnił się z Bogiem, uwierzył Mu, zaufał i tym sposobem został wyniesiony na Niebiosa. Podobać się Bogu – to nasze zadanie życiowe. Chcieć kroczyć Jego śladami – to przepis na świętość. Moje słowa mają swoje potwierdzenie w Piśmie Świętym: „Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze bę dziemy z Panem”. (1Tes, 4, 17). Tajemnica wnie- bowzięcia stanie się i naszym udziałem w Dniu Ostatecznym, jeśli tylko w swoim życiu, jak Henoch zdołamy zaprzyjaźnić się z miłosiernym Bogiem, uwierzyć Mu i wypełniać we wszystkim Jego świętą wolę. Mateusz Terech 2014-07-13 strona 2/2 Fiszka nr 22 Kamienie w ogródku. Nasze słowa mają moc. Jest to moc, z której niejednokrotnie nie zdajemy sobie sprawy. Myślę, ze nie ma osoby, która nie doświadczyła w swoim życiu uderzenia słowem. Złe słowo potrafi dotkliwie ranić i często pociąga za sobą nieodwracalne konsekwencje. „Przekleństwo (...) wywraca fundamenty” czytamy w Księdze Mądrości Syracha (Syr 3,9). To bardzo mocne słowa, które powinny skłonić nas do głębszej refleksji nad tym co, do kogo i z jaką intencją mówimy. Bardzo łatwo można obrzucić kogoś złymi słowami niczym gradem kamieni. Na szczęście są też inne słowa, piękne i dobre, i o nich właśnie pragnę tu napisać. Te dobre słowa to błogosławieństwa. Błogosławić to nic innego jak błogo, to znaczy dobrze, kogoś sławić, czyli mówić o nim. Każde błogosławieństwo zakotwiczone jest w Bogu. W Piśmie Świętym już w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju odnajdujemy Boga, który ma niesłychane upodobanie w mówieniu dobrych słów na temat wszystkiego, co stworzył. O. Adam Szustak OP pisze „Zdumiewające jest to, że kiedy nie. Błogosławieństwo i dobre słowo zawsze jest i będzie potrzebne, pożądane i przyjmowane nawet przez tych, którzy uważają się za niewierzących. Bóg pragnie abyśmy byli nie tylko odbiorcami Jego błogosławieństw, ale także tymi, którzy błogosławią. Zachęca nas do tego poprzez swoje Słowo „(...) Bło my kogoś, kto bez względu na wszystko będzie potrafił dobrze o nas mówić. Znaczy to, że potrzebujemy właśnie błogosławieństwa. Mało tego, jeśli sami błogosławimy innych, czyli obdarzamy ich dobrymi słowami, to stajemy się podobni do Boga, a ponadto spełniamy największe pragnienie ludzi. Jak to jednak przełożyć na naszą codzienność w, co tu ukrywać, czasach niezbyt sprzyjających jawnym świadectwom wiary? Czujesz się nieco niezręcznie, staroświecko i niemodnie robiąc krzyżyk na czole dziecka, które wyjeżdża na wakacje, mówiąc „Z Bogiem!” przy pożegnaniu, czy życząc komuś „Błogosławionego dnia!”? Zupełnie niepotrzeb- błogosławieństwo jest jak niezasłużony prezent otrzymany bezinteresownie, z miłości, a takie prezenty mają przecież największą wartość. Nasz Bóg jest Bogiem dobrych słów, a my jesteśmy błogosławieni, by błogosławić. „Niech cię Pan błogosławi gosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, aby ście odziedziczyli błogosławieństwo” (1P 3,9). Bóg daje nam obietnicę: „Wypowiadaj słowa błogosła wieństwa na twoimi bliskimi (innymi słowy: błogo sław im, ogłaszaj nad nimi Moje błogosławieństwo), bo wzywając Moje Imię nad nimi, Ja osobiście będę im błogosławił”. W ten sposób Bóg zapewnia nas, że kiedy my będziemy błogosławić, On będzie wypełniał to błogosławieństwo dla każdego, kogo nim obdarujemy. „Wypowiadając błogosławieństwo, bę dziemy wskazywali: «Panie błogosław mojego przy jaciela, brata, szwagra, szefa!». A Bóg, jako Ten, który zawsze jest wierny swemu Słowu będzie przy chodził ze swoim ojcowskim błogosławieństwem. Bę dzie obdarowywał nas i naszych bliskich tym, czego potrzebujemy. Będzie przychodził z obfitością swoich człowiek po raz pierwszy spojrzał Bogu w oczy, kiedy darów, aby wypełnić wszystkie nasze braki” pisze po raz pierwszy dotarł do niego Jego głos, to usły Karol Sobczyk. szał, że Bóg mówi o nim dobrze, bardzo dobrze! A więc do dzieła! Prośmy o błogosławieństwo A skoro Bóg jest niezmienny – jak uczy teologia – to i błogosławmy naszych najbliższych, nasze wspólznaczy, że On ciągle i zawsze dobrze o nas mówi. noty, miejsca pracy, wszelkie nasze decyzje, trudne Choćbyśmy nie wiem jak pobłądzili w życiu i choćby rozmowy, podróże, wypoczynek, słowem wszystkich śmy nie wiem co w nim narozrabiali, On niezmiennie i wszystko, i patrzmy jak Bóg zmienia nasze otoczeo nas mówi dobrze!” Wszyscy ogromnie potrzebuje- nie i ludzi, którym błogosławimy. Pamiętajmy, że i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem” (Lb 6,2426). Błogosławionych wakacji! Joanna Kamińska źródło: o. Adam Szustak OP, Karol Sobczyk „Błogosławieństwo ma moc czyli o sile Twojego słowa” Koło Stowarzyszenia Rodzin Katolickich przy parafii Świętej Rodziny w Piekarach Śląskich. przewodniczący: skarbnik: Joanna Grajewska-Wróbel Aleksander Kamiński sekretarz: Magdalena Ślęzak opiekun: ks. Damian Gatnar e-mail redakcji: [email protected] e-mail koła: [email protected] Zespół Szkół Katolickich Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Katowickiej 41-940 Piekary Śląskie, ul. Bytomska 81A, telefon: 724 704 741