Pobierz - Echo Katolickie
Transkrypt
Pobierz - Echo Katolickie
EchoKatolickie ks. andrZej adamski ASySteNt koŚcIeLNy Każdy chce być szczęśliwy C Co by się stało, gdyby ktoś przeprowadził największe na świecie socjologiczne badanie i przepytał wszystkich żyjących na nim ludzi, czego chcą w życiu? Myślę, że wszystkie te odpowiedzi można by sprowadzić do wspólnego mianownika. Przypuszczam, że ich wynikiem byłoby stwierdzenie, że każdy bez wyjątku człowiek chce być w życiu szczęśliwy. Rozbieżności pojawiłyby się zapewne przy pytaniu, jak sobie to szczęście wyobraża i kto lub co był(o)by go w stanie uszczęśliwić. Idźmy dalej - a co zdarzyłoby się, gdybyśmy zadali pytanie, kto jest największym wrogiem ludzkiego szczęścia? I pewnie nie należałoby się zbytnio dziwić, gdyby przynajmniej część respondentów odpowiedziała „Pan Bóg” lub „Kościół”. To zdumiewające, ale prawdziwe. Bóg i Kościół jako wrogowie ludzkiego szczęścia? Skąd bierze się to myślenie? Po części z lęku przed cierpieniem, ze skłonności do obwiniania Pana Boga za wszelkie zło tego świata: kataklizmy, choroby… Po części z powtórzonych tysiące razy oskarżeń pod adresem Kościoła, rzucanych przez ludzi mu nieprzychylnych. Jakaś ogromna hipokryzja i niezrozumienie? Tak, ale jest to, niestety, schemat utrwalony w myśleniu wielu ludzi. Tak właśnie działają stereotypy. Na nic zdają się tłumaczenia, próby prostowania. Raz utrwalony schemat bardzo trudno jest zmienić. Jednak trzeba próbować. Tak się złożyło, że w obecnym numerze „Echa” mamy całą grupę tekstów, które w jakiś sposób odnoszą się do tego problemu. Jest raport o wychowaniu katolickim, do którego przylgnęła niezasłużona łatka „zimnego” i „surowego”. Jest tekst z cyklu „Zapiski na marginesie Katechizmu”, o tym, jak to Kościół kreowany jest przez wieki na „wspólnego wroga”. Jest wreszcie tekst o kulcie Krzyża… i o tym, że tylko ktoś, kto nie zna prawdziwego Boga i Jego miłości, może Go obwiniać za wszelkie zło tego świata - w sytuacji, gdy źródłem zła i cierpienia jest grzech, wprowadzony na świat przez podszept diabła. Tenże diabeł - przeciwnik Boga - staje podstępnie w roli oskarżyciela Stwórcy. Ojciec kłamstwa i mistrz hipokryzji próbuje zrzucić na Pana Boga odpowiedzialność za swoje własne działanie. Dlatego też serdecznie zachęcam do sięgnięcia po najnowszy numer „Echa Katolickiego”. W zalewie kłamstw i półprawd na temat Pana Boga, Kościoła, cierpienia i zła na świecie warto się zastanowić i odnieść do Prawdy. Zapraszam! Reklama 13 numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. tego dnia września rozpoczną się Dni Żelechowa REGION Wybory uzupełniające Maria koc senatorem Startująca z listy PiS radna sejmiku wojewódzkiego Maria Koc zwyciężyła w wyborach uzupełniających do senatu, które odbyły się 7 września. Fot. ARcH. 2 Maria Koc startowała w wyborach z hasłem „Więcej kultury w polityce”. M. Koc w okręgu nr 47 obejmującym powiaty: garwoliński, miński i węgrowski zdobyła 58,35% głosów. W walce o mandat senatora wyprzedziła burmistrza Mrozów Dariusza Jaszczuka startującego z listy PO (28,81% głosów), jednego z liderów Ruchu Narodowego Krzysztofa Bosaka (6,42%), wiceprzewodniczącego rady mazo- wieckiej SLD Zbigniewa Stąsieka (3,95%), kandydata Demokracji Bezpośredniej Andrzeja Gorayskiego (1,12%) oraz sekretarza generalnego Partii Demokratycznej - demokraci.pl Zdzisława Litwińczuka (1,34%) Frekwencja w wyborach w okręgu na Mazowszu wyniosła 6,62%. Oddano 17 069 głosów, w tym 16 849 ważnych. Wybory uzupełniające w okręgu nr 47 były konieczne w związku ze śmiercią senatora PiS Henryka Górskiego. M. Koc karierę samorządowca rozpoczęła w Węgrowie: w 2006 r. była radną miasta, a w latach 2007-2008 wiceburmistrzem Węgrowa. Mandat do sejmiku województwa mazowieckiego otrzymała startując z list PiS w 2010 r. Z wykształcenia jest etnografem. W pracy zawodowej m.in. kierowała zespołem folklorystycznym, obecnie jest dyrektorem Sokołowskiego Ośrodka Kultury w Sokołowie Podlaskim. W 2012 r. została Kobietą Sukcesu Mazowsza. Jest współinicjatorką Stowarzyszenia Instytucji Upowszechniania Kultury „Dla Kultury” oraz Stowarzyszenia Podlaskie Dziedzictwo Kultury. - Ludzie oczekują zmian, bo są zbulwersowani stylem i skutecznością rządów obecnych władz. Wybory będą dobrą okazją do tych przemian. Dobrze znam swój region. Jako senator będę wspierać wszelkie inicjatywy legislacyjne, mające na celu zrównoważony rozwój wschodniej części województwa mazowieckiego - mówiła podczas przedwyborczego spotkania w Siedlcach. Natomiast na swojej stronie internetowej pisała także: „Każdy z nas chce dobrych zmian - w Polsce i w najbliższym nam regionie. Dziś tracimy na rzecz bogatej Warszawy. Niesprawiedliwie dzielone są pieniądze unijne. Przez to trudniej u nas o pracę, o konieczne remonty drogowe, o dobrą służbę zdrowia”. M. Koc startowała w wyborach z hasłem „Więcej kultury w poliOPR. KO tyce”. 21 3 www.echokatolickie.pl Region tego dnia września w Wólce Wiśniewskiej mieszkańcy dziękować będą za tegoroczne plony Pomnik czeka na odsłonięcie Fot. AWAS SIEDLCE redaktor prowadzący: Kinga Ochnio Dał przykład do naśladowania Fot. M. Szewczuk Przy zbiegu ulic Cmentarnej i Wojskowej stanął pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Uroczystość odsłonięcia monumentu, z udziałem byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego, zaplanowano na 28 września. Pomnik wraz z cokołem ma ok. 6 m wysokości. Powstanie pomnika było możliwe dzięki zaangażowaniu społecznego komitetu budowy, któremu udało się uzyskać zgodę rady miasta na upamiętnienie tragicznie zmarłego prezydenta oraz zainicjować zbiórkę pieniędzy potrzebną na ten cel. Upamiętnić prezydenta Na czele komitetu budowy pomnika stanął lokalny przedsiębiorca Zbigniew Sobolewski. Prezydent Lech Kaczyński, który całym swoim życiem dawał świadectwo, że warto być Polakiem, zasłużył jak mało kto na godne uczczenie w naszym mieście. Swoją działalnością oraz potencjałem intelektualno-moralnym dał przykład do naśladowania i upamiętnienia. Do niedawna był jedynym urzędującym prezydentem, który odwiedził Siedlce - mówi Z. Sobolewski. I uzupełnia: - Jestem jedną z osób, które już od dłuższego czasu myślały o upamiętnieniu prezydenta, by stał się wzorem dla nas i naszych przyszłych pokoleń. Chociaż postać prof. L. Kaczyńskiego u niektórych wzbudza wiele kontrowersji, jak w swoim czasie służący sprawie polskiej Józef Piłsudski czy Roman Dmowski, to myślę, że za kilka lat prezydent będzie inaczej odbierany, a przyszłe pokolenia bardziej docenią jego działalność naukową, społeczną i polityczną. A nade wszystko wraz z żoną Marią powinni stać się wzorem polskiego katolickiego małżeństwa. Miejsce szczególne Kilka razy zmieniana była lokalizacja pomnika. Ostatecznie stanął on na rogu ulic Cmentarnej i Wojskowej, na terenie byłego cmentarza katolickiego. - Obowiązujący plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje przeprowadzenie na tym terenie tego typu przedsięwzięcia. Już wcześniej były opracowywane koncepcje, żeby było to miejsce pamięci. Być może powstaną tam w przyszłości również inne pomniki. W mojej ocenie jest to więc szcze- gólnie predysponowane miejsce. Bo gdzie się buduje pomniki, jak nie na cmentarzach? - tłumaczy przewodniczący komitetu. Pomnik wraz z cokołem ma ok. 6 m wysokości. Na 3,5 m postumencie z granitu stoi 2,5 m postać Lecha Kaczyńskiego, wykonana z brązu. W najbliższych dniach zostanie ułożona kostka, a także zamontowane oświetlenie oraz uporządkowana zieleń. - Jak to często bywa z inwestycjami, koszty okazały się wyższe od przewidywanych. Na początku spodziewaliśmy się zamknąć w kwocie ok. 200 tys. zł, ale będzie to raczej 240-250 tys. zł - przyznaje Z. Sobolewski. Chętni do wsparcia inicjatywy mogą wpłacać pieniądze na konto komitetu, którego numer znajduje się na stronie: pomniklechakaczynskiego-siedlce.pl. Gość specjalny Oficjalne odsłonięcie pomnika odbędzie się w niedzielę, 28 września. Uroczystość zainauguruje Msza św. odprawiona o 13.00 w katedrze pod przewodnictwem bp. Kazimierza Gurdy. Następnie uczestnicy nabożeństwa przemaszerują pod pomnik Lecha Kaczyńskiego, gdzie odbędzie się dalsza część ceremonii. - Na pewno swoją obecnością zaszczyci nas premier Jarosław Kaczyński. Być może przyjedzie też Marta Kaczyńska. Przybędą też posłowie i senatorowie Prawa i Sprawiedliwości, przedstawiciele Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego oraz klubu Gazety Polskiej wylicza Z. Sobolewski. I dodaje: - Serdecznie zapraszam również wszystkich mieszkańców Siedlec oraz regionu. KO Anna Musiej została uhonorowana za działalność opozycyjną. Uhonorowana REGION Za działalność opozycyjną Siedlczanka Anna Musiej, działaczka opozycji solidarnościowej, otrzymała z rąk wojewody lubelskiego Wojciecha Wilka Złoty Krzyż Zasługi. Uroczystość wręczenia odznaczenia odbyła się 31 sierpnia w lubelskim urzędzie wojewódzkim podczas obchodów Dnia Solidarności i Wolności. Przyznane odznaczenie jest wyrazem szacunku dla pracy i służby na rzecz państwa oraz społeczeństwa, zwłaszcza wolnej i demokratycznej Polski. A. Musiej po wprowadzeniu stanu wojennego przemycała grypsy od internowanych do ich rodzin, pomagała w gromadzeniu funduszy na pomoc osobom prześladowanym oraz ich najbliższym, następnie udzielała się w organizowaniu i niesieniu tej pomocy. Kolportowała literaturę drugiego obiegu - książki, ulotki i plakaty wydawane przez opozycję antykomunistyczną. W jej mieszkaniu Służba Bezpieczeństwa kilkakrotnie przeprowadziła rewizję w celu „ujawnienia przedmiotów pochodzących z przestępstwa”, czyli w poszukiwaniu wydawnictw niezależnych. Wraz ze swymi nieletnimi dziećmi uczestniczyła w wielu manifestacjach, marszach i akcjach protestacyjnych organizowanych przez podziemie solidarnościowe. A. Musiej była uczestniczką i obserwatorką procesów politycznych, wspierała rodziny osób prześladowanych. Osobiście przywiozła z Warszawy tablicę poświęconą pamięci zamordowanego przez SB ks. Jerzego Popiełuszki, która została wmurowana w ścianę kościoła św. Stanisława w Siedlcach. AWAS Reklama mhp[id_emW FHECE9@7 Zhka Zmkijheddo9COA Reklama om.pl reklama wizualna poligrafia www.iwonex.c gadżety reklamowe p '-/ d[jje $ E<;HJ7M7PD70'#)&$&/$(&'* mmm$\ebZhka$c[Z_W$fb fWf_[h ah[ZWfeoia ''+] (&&&ipj$ $FOBOJF[BXJFSBPQSBDPXBOJBHSBñD[OFHP %<ebZhkaC[Z_W 4 numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. EchoKatolickie Fot. AWAS Dla miłośników rugby Zadbaj o siebie Wisznice. 1 października, o 17.00, w Gminnym Ośrodku Kultury i Oświaty rozpocznie się seminarium poświęcone profilaktyce zdrowotnej w myśl idei „Dbam o siebie, bo jestem tego warta”. Uczestniczki spotkania będą miały m.in. możliwość zdobycia wiedzy na temat zdrowego odżywiania oraz walki z tkanką tłuszczową. Ponadto będzie okazja do bezpłatnej analizy składu ciała (przy użyciu specjalistycznego urządzenia medycznego) oraz uzyskania specjalistycznych porad dotyczących stylizacji ubioru czy pielęgnacji włosów. Szczegółowy program spotkania MLS dostępny jest na stronie internetowej gminy. Aktywne pogranicze Tuczna. 4 września w sali konferencyjnej urzędu gminy podpisano list intencyjny dotyczący współpracy gmin w zakresie rozwoju Przygranicznego Obszaru Funkcjonalnego (POF) „Aktywne Pogranicze”. Do projektu przystąpiło siedem gmin z powiatu bialskiego: Kodeń, Łomazy, Piszczac, Sławatycze, Terespol, Tuczna i Zalesie. Oprócz włodarzy poszczególnych gmin udział w uroczystości wzięli m.in. marszałek województwa lubelskiego Sławomir Sosnowski oraz starosta bialski Tadeusz Łazowski. Zawiązane porozumienie ma na celu m.in. podejmowanie wspólnych MLS projektów oraz pozyskiwanie środków unijnych na ich realizację. Zaproszenie na dożynki patron medialny GM. WIŚNIEW. W niedzielę, 21 września, w Wólce Wiśniewskiej mieszkańcy dziękować będą za tegoroczne plony. Punktualnie w południe odbędzie się Msza św. polowa, tuż po niej - rozpoczęcie uroczystości dożynkowych. W programie: powitanie Polką Wiśniewską w wykonaniu zespołu ludowego im. Zbigniewa Myrchy „Wiśniewiacy”, ceremonia dzielenia się chlebem dożynkowym, wręczenie medali zasłużonym dla rolnictwa. Święto plonów okraszone będzie dużą dawką ludowej muzyki - wystąpi zespół pieśni i tańca Wiśniewiacy, grupa Seniora z Radomyśli, zespół ludowy Chodowiacy, uczniowie placówek edukacyjnych z Wiśniewa, Radomyśli, Śmiarów oraz Borków Wyrków. Nie zabraknie też dawki humoru - podopieczni zespołu oświatowego zaprezentują się w scence pt. ,,Gdy smutno, śpiewaj i tańcz”, wystąpi też formacja kabaretowo-folkowa ,,Rybcie znad Biebrzy”. W czasie święta plonów będą rozstrzygnięte konkursy - fotograficzny pt. ,,Najciekawsza miejscowość w gminie Wiśniew”, na najpiękniejszy wieniec dożynkowy, wiedzy rolniczej oraz wiedzy o gminie Wiśniew i miejscowości Wólka Wiśniewska. Wieczorem - dyskoteka pod gwiazdami w stylu disco i pokaz GU sztucznych ogni. Sękacze i plony Gm. Komarówka Podl. 31 sierpnia odbyły się gminne dożynki połączone z dniem sękacza. Gospodarzem tegorocznego dziękczynienia za plony było sołectwo Walinna, a gościem specjalnym delegacja węgierskiej gminy partnerskiej Hortobágy. Święto plonów i dzień sękacza rozpoczęła uroczysta Msza św. Po nabożeństwie korowód dożynkowy przy akompaniamencie orkiestry dętej z Łomaz przeszedł ulicami Komarówki na plac przy remizie OSP. Tam nastąpił obrzęd ośpiewania wieńca dożynkowego, a starostowie dożynek Agnieszka Olesiejuk i Janusz Siwiński przekazali na ręce wójta gminy Ireneusza Demianiuka bochen chleba upieczony z tegorocznych zbóż, który został podzielony między wszystkich uczestników święta plonów. W dalszej części spotkania delegacje poszczególnych sołectw przekazały dary na ręce włodarza gminy i prezentowały przygotowane przez siebie występy artystyczne. Imprezie towarzyszyło stoisko z tradycyjnymi potrawami regionalnymi. Jedną z atrakcji dnia był pokaz pieczenia oraz degustacja sękacza. Wiele niespodzianek czekało również na najmłodszych uczestników. Chętni mogli przejechać się bryczką, kucykiem czy pozjeżdżać na dmuchanym zamku. Na scenie prezentowały się zespoły śpiewacze oraz dzieci i młodzież z terenu gminy. Gwiazdą tegoMLS rocznych dożynek był Rajmund. W podziękowaniu za plon patron medialny POW. RADZYŃSKI. Starosta radzyński oraz wójt gminy Kąkolewnica zapraszają na święto plonów. W tym roku odbędzie się ono 21 września na stadionie gminnym w Kąkolewnicy. W programie: Msza św. (o 12.00), przemarsz korowodu na stadion oraz ceremoniał dożynkowy, w czasie którego mieszkańcy prezentować będą własnoręcznie przygotowane wieńce. Po 15.00 rozpocznie się część rozrywkowa - wystąpią: Radzyniacy, Zespół Pieśni i Tańca Ludowego Ulaniacy, grupy śpiewacze Brzozowianki, Tęcza, Niezapominajki, Różanki, Kalina oraz Wrzos. Na scenie zaprezentuje się także Kapela Harmonijkowa „Echo” pod kierownictwem Tadeusza Sójki, jak również młodzi artyści z gminy Kąkolewnica. Wieczorem - koncert w stylu disco oraz zabawa pod gołym niebem. Uroczystościom dożynkowym towarzyszyć będą stoiska wystawowe, duże wesołe miasteczko oraz liczne konkursy, gry i zabawy. GU Zapraszamy! Odznaczenie wręczono podczas centralnych obchodów Święta Lotnictwa Polskiego w Warszawie. POWIAT RADZYŃSKI Wyróżniona placówka Szkoła ze skrzydłami Szkoła Podstawowa im. płk. pil. Zdzisława Krasnodębskiego w Woli Osowińskiej otrzymała „Błękitne Skrzydła”. Zaszczytne wyróżnienie przyznała placówce Krajowa Rada Lotnictwa i miesięcznik „Skrzydlata Polska”. Odznaczenie wręczono 28 sierpnia podczas centralnych obchodów Święta Lotnictwa Polskiego w Warszawie. W uroczystości, która odbyła się przy pomniku Poległych Lotników na Polach Mokotowskich, wzięła udział grupa uczniów z wyróżnionej szkoły wraz z nauczycielami oraz przedstawicielka samorządu gminnego Alina Kryjak. Wyróżnienie z rąk Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Lecha Majewskiego i podsekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Macieja Jankowskiego odebrała dyrektor szkoły Danuta Kucio. Nie zabrakło innego ważnego lokalnego akcentu. Szefem ceremonii był kpt. Paweł Orłowski TERESPOL pochodzący z Woli Osowińskiej. - Wyróżnienie przyznano szkole za aktywną działalność wychowawczą na rzecz lotnictwa polskiego i jego popularyzację wśród młodzieży - wyjaśnia dyrektor D. Kucio. I uzupełnia: - Jako społeczność szkolna jesteśmy bardzo dumni z otrzymanego odznaczenia i z wielkim zapałem przygotowujemy się do dwudniowych obchodów święta patrona, które odbędą się 20 i 21 września. Patron szkoły płk pilot Zdzisław Krasnodębski (ur. 10 lipca 1904 r. w Woli Osowińskiej) to bohater Bitwy o Anglię z 1940 r. Twórca i pierwszy dowódca słynnego Dywizjonu 303. 28 kwietnia 2009 r. został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej. Prochy płk. pil. Z. Krasnodębskiego oraz jego żony zostały sprowadzone z Toronto do Polski i spoczęły na cmentarzu Wojskowym na Powązkach 14 maja 2014 r. W 2006 r. przy gmachu SP w Woli Osowińskiej postawiono obelisk upamiętniający twórcę Dywizjonu 303. 19 września 2010 r. szkoła przyjęła imię płk. pil. Zdzisława Krasnodębskiego. Od tamtego momentu co roku odbywa się dzień pamięci Dywizjonu 303 i pilota Krasnodębskiego. AWAS Rocznica wybuchu II wojny światowej Być w jedności Tragiczne wydarzenia 1 września 1939 r. spowodowały śmierć wielu milionów ludzi, zmieniły również mentalność wielu osób - tymi słowami ks. Sławomir Pleszczyński rozpoczął okolicznościową liturgię Mszy św. odprawionej w rocznicę wybuchu II wojny światowej. - Nie cofniemy tych wydarzeń, ale Bóg powierzył nam misje odpowiedzialności i roztropności, wiary w krzyż, drogę krzyżową Chrystusa i Jego zmartwychwstanie - powiedział ks. S. Pleszczyński. Kapłan wskazał również na wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, na którym są dwie cięte rany. Jak zauważył, mogą one stanowić symbolikę minionych dwóch wojen światowych. Przypominając te wydarzenia, celebrans zwrócił uwagę, iż po każdej z tych wojen Polska powstawała na nowo, odzyskiwała wolność. A wolność zobowiązuje nas do bycia w jedności. Oprawę muzyczną zapewnił organista Krzysztof Andrzejuk oraz solowo na trąbce Marian Buczyło, który zagrał m. in. „Ave Maria”. Na Mszy św. zgromadzili się parafianie, poczty sztandarowe, konsul RP z Brześcia, władze samorządowe, przedstawiciele straży granicznej, straży pożarnej, Kresowego Bractwa Strzelców Kurkowych, terespolskich szkół, urzędu celnego, policji oraz kombatantów. Po nabożeństwie - przy wtórze werblistów - uczniów Zespołu Szkół Publicznych - delegacje, poczty sztandarowe i zgromadzeni przemaszerowali w uroczystym pochodzie na cmentarz prawosławny, gdzie znajdują się zbiorowe mogiły Fot. aJ. Siedlce. 9 września w Muzeum Regionalnym odbyło się otwarcie wystawy „Plakaty Siedleckiego Rugby”. Organizatorem ekspozycji stanowiącej centralny punkt obchodów 35-lecia rugby w Siedlcach jest Miejski Klub Rugby. Wystawę otwiera plakat z 1962 r. zapowiadający pierwszy mecz rugby w Siedlcach, a zamyka afisz z bieżącego sezonu Ekstraligi. Na trwającej do 31 października w Muzeum Regionalnym wystawie można zobaczyć m.in. plakaty ze wszystkich międzypaństwowych meczów seniorów rozegranych w mieście, ze spotkań międzynarodowych, ligowych, turniejów, meczów towarzyskich oraz trzy kalendarze plakatowe. Ponadto prezentowane są wydawnictwa innych klubów zapowiadające mecze i turnieje z siedleckimi zespołami, m.in. plakat z finałów Mistrzostw Polski Juniorów w Poznaniu, gdzie w 1984 r. drużyna WFS Siedlce zdobyła pierwszy złoty medal, oraz plakat z tegorocznego finału Ekstraligi Lechia Gdańsk - Pogoń Siedlce, w którym siedlczanie wywalczyli pierwszy medal w kategorii seniorów w rugby MLS piętnastoosobowym. Na cmentarzu duchowni odmówili okolicznościowe modlitwy oraz poświęcili groby żołnierzy. kilkudziesięciu polskich oficerów. W nocy z 16 na 17 września 1939 r., wycofując się z obrony twierdzy brzeskiej, zostali znienacka zaatakowani przez pancerne czołówki niemieckiej 76 dywizji gen. Heinza Guderiana. W nierównej walce polegli przy cmentarzu i na nim zostali pochowani. Nieco dalej, przy ul. Kodeńskiej zginął ich dowódca - mjr Władysław Jaskólski. Część żołnierzy przedarła się w kierunku Kodnia, dotarła do armii gen. Kleeberga i walczyła pod Kockiem. Na cmentarzu duchowni: pra- wosławny ks. Jarosław Łoś i katolicki ks. S. Pleszczyński odmówili okolicznościowe modlitwy oraz poświęcili groby żołnierzy. Młodzież w mundurach wojskowych zaciągnęła honorowe warty. Na grobach żołnierzy delegacje złożyły wieńce. Kolejnym punktem uroczystości było spotkanie z kombatantami w bibliotece miejskiej. W miejscowej prochowni można było obejrzeć różne eksponaty, w tym wystawę o św. Janie Pawle II. Adam Jastrzębski Region REGION Rocznicowe uroczystości Zachować pamięć 5 Fot. gu www.echokatolickie.pl W tym roku obchody te poprzedziła konferencja naukowa, zorganizowana w 70 rocznicę likwidacji Karnego Obozu Pracy w Treblince i 50 rocznicę odsłonięcia upamiętnień na terenie dwóch byłych niemieckich obozów, funkcjonujących w latach II wojny światowej w pobliżu Wólki Okrąglik. Nazwa pochodzi od oddalonej kilka kilometrów stacji Treblinka, położonej przy nieistniejącej już linii kolejowej Siedlce-Małkinia. Przejście Obrady konferencji poprzedziło otwarcie wystawy pt. „Przejście”, prezentującej prace czterech absolwentek wydziału sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie: Magdaleny Dudek, Magdy Gizy, Sabiny Anny Niedbały i Agnieszki Wróbel. Panie tworzą grupę organizującą warsztaty artystyczno-edukacyjne w Miejscach Pamięci. Prace, wykonane różnymi technikami malarskimi, opowiadają o tragicznych losach ludzi, którym w Treblince brutalnie przerwano ziemską wędrówkę. Tytuł wystawy nawiązuje do drogi, jaką każda z autorek musiała pokonać od pierwszej wizyty w tym miejscu, aż do czasu powstania obrazów. Historia i pamięć Pod tym hasłem 5 września obradowali przedstawiciele różnych środowisk naukowych. Była to już druga konferencja poświęcona historii obozów w Treblince, zorganizowana przez Edwarda Kopówkę, kierownika tamtejszego muzeum. Fot. Witold Bobryk Od wielu już lat w pierwszą sobotę września na terenie Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince odbywają się uroczystości religijne upamiętniające wybuch II wojny światowej. patron medialny O oprawę muzyczną i artystyczną imprezy zadbały zespoły biorące udział w festiwalu folkloru, a zwiedzający mieli do dyspozycji ponad 500 stoisk. W miejscu straceń na terenie byłego obozu pracy, gdzie zakończyły się uroczystości, głos zabrał m.in. dyrektor muzeum Edward Kopówka. Jako pierwszy głos zabrał Wiesław Wysok z Państwowego Muzeum na Majdanku, który mówił o potrzebie zmian w prezentowaniu przeszłości. Jego zdaniem, na skutek zachodzących współcześnie procesów wizualizacji, wiele problemów postrzegamy bardziej poprzez zmysły niż intelekt. Z wystąpieniem tym korelował ostatni referat, wygłoszony przez Michała Kołodziejka, reprezentującego gospodarzy, który omówił wyniki ankiety przeprowadzonej wśród uczniów okolicznych szkół na temat wiedzy o zagładzie. Natomiast Caroline Sturdy-Colls, pracownica jednej z angielskich uczelni, przedstawiła wyniki prac archeologicznych prowadzonych na terenie obozu pracy. Wystąpienie Artura Zawadki z Rady Ochrony Pamięci Walki i Mę- Latem 1941 r. niemieckie władze okupacyjne w celu eksploatacji żwirowni utworzyły Karny Obóz Pracy (Treblinka I), zwany powszechnie obozem polskim. Osadzano jednak w nim nie tylko Polaków, ale również Żydów i Romów. Na wiosnę 1942 r. utworzono Obóz Zagłady (Treblinka II), przeznaczony do eksterminacji ludności żydowskiej z terenów okupowanej Europy. Pierwszy transport przybył tu 23 lipca, a ostatni 23 sierpnia następnego roku. W ciągu 13 miesięcy funkcjonowania obozu uśmiercono ok. 900 tys. Żydów. Większą liczbę ofiar odnotowano tylko w obozie Auschwitz-Birkenau. Po buncie więźniów, który miał miejsce 2 sierpnia 1943 r., przystąpiono do likwidacji obozu zagłady i zacierania śladów po nim. Niemcy zlikwidowali Karny Obóz Pracy 23 lipca 1944 r. Przeszło przez niego ponad 20 tys. więźniów, z czego połowa straciła życie. Na terenie obu obozów mordowano również Romów. migawka czeństwa poświęcone było kwestii upamiętnienia ofiar niemieckiego ludobójstwa. Krzysztof Bukowski z IPN w Szczecinie omówił kwestię zagłady Romów na terenie obu obozów. O obrazie Treblinki w literaturze mówił Artur Ziontek, badacz - regionalista. Natomiast Rafał Dmowski, pracownik Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, przedstawił dorobek historiografii polskiej na temat obozów w Treblince. Via Dolorosa Następnego dnia uroczystości tradycyjnie rozpoczęła droga krzyżowa. Prowadził ją ks. Ryszard Zalewski, proboszcz parafii prostyńskiej, na terenie której znajduje się kompleks obozowy w Treblince. Od lat droga krzyżowa rozpoczyna się przy żwirowni, a kończy w miejscu straceń na terenie byłego obozu pracy, gdzie odprawiana jest Msza św. W tym roku, podobnie jak w latach poprzednich, Eucharystii przewodniczył i kazanie wygłosił biskup senior diecezji drohiczyńskiej Antoni Dydycz. Po zakończeniu nabożeństwa do zebranych przemówił Zygmunt Chłopek, 89letni były więzień Karnego Obozu Pracy. Natomiast w imieniu środowisk romskich głos zabrał Andrzej Łuczak, który podziękował Edwardowi Kopówce za pomoc w upamiętnieniu romskich ofiar obozów Witold Bobryk w Treblince. Zjazd rodzinny SIEDLCE Rolnicze targi Wystawowy sukces Aż trudno uwierzyć, że zorganizowana po raz pierwszy ponad 20 lat temu niewielka impreza nazwana Dniem Otwartych Drzwi, zmieni się w międzynarodowe święto rolnictwa! Rozpoczęło się ono w sobotę, 6 września. XXI edycję Międzynarodowych Dni z Doradztwem Rolniczym, której przyświecało hasło „Unia Europejska - nowe szanse!”, połączono z X Jubileuszową Wystawą Zwierząt Hodowlanych oraz XXII Festiwalem Pieśni Tańca i Folkloru. To aktualnie największa tego typu impreza organizowana na wschodzie Polski. Jak szacują organizatorzy - siedlecki oddział Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego - przez dwa dni handlowo-informacyjne stoiska odwiedziło blisko 100 tys. osób! To, co najlepsze Uroczyste otwarcie targów zgromadziło wiele osób zaprzyjaźnionych z miastem i regionem oraz rolniczą branżą. Nie zabrakło zatem gości z zagranicy - przybyły delegacje z Berdyczowa na Ukrainie, Sabinova na Słowacji, litewskiego Rejonu Wileńskiego oraz Niemiec - z miasta Dasing i powiatu Oberhavel. Polski samorząd reprezentowali posłowie Krzysztof Tchórzewski i Jacek Kozaczyński. Uroczystego otwarcia dokonali dyrektor MODR Andrzej Kamasa i prezydent Siedlec Wojciech Kudelski. Na terenach wokół stadionu przy ul. Jana Pawła II zgromadzili się jednak przede wszystkim wystawcy, pracujący nie tylko w sferze obsługi rolnictwa i ogrodnictwa, oraz zwiedzający. Ci ostatni mieli do dyspozycji ponad 500 stoisk, na których królowały produkty żywnościowe, rękodzieło artystyczne, prezentacje rolnictwa ekologicznego, ekspozycje pło- dów rolnych, kiermasz kwiatów, drzew i krzewów ozdobnych oraz owocowych, wyroby rękodzieła ludowego. Prezentowane były również zwierzęta hodowlane oraz drobny inwentarz. O oprawę muzyczną i artystyczną imprezy zadbały zespoły biorące udział w festiwalu folkloru. Wiedza i rozrywka MDzDR to doskonała okazja do zademonstrowania osiągnięć ziemi siedleckiej i możliwości jej mieszkańców oraz do wymiany doświadczeń i nawiązania kontaktów gospodarczych. Niezmiennie od lat - głównym celem przedsięwzięcia jest umożliwienie rolnikom zdobycia pełnej i nowoczesnej wiedzy. Ci mogli bowiem podziwiać nowoczesne technologie produkcji, a także pytać o możliwości skorzystania z kredytów i dofinansowań unijnych. Swoim doświadczeniem i radami dzielili się bowiem ze zwiedzającymi przedstawiciele grup producenckich, instytucje i branżowe placówki. - Doradcy zrozumieli, że oprócz propagowania wiedzy, rolnikom potrzebny jest bezpośredni kontakt z najlepszymi producentami maszyn, nawozów, środków ochrony oraz nowoczesnych technologii - tłumaczą przedstawiciele siedleckiego oddziału MODR, dodając z zadowoleniem: - Międzynarodowe Dni z Doradztwem Rolniczym są coraz bardziej popularne, gdyż oprócz wystawy sprzętu i zwierząt, stały się imprezą rodzinną, łączącą przekazywanie wiedzy GU z wypoczynkiem. Reklama 26 lipca odbył się pierwszy zjazd rodzin: Korneszczuków, Bronikowskich, Pindłowskich i Chmielewskich. Spotkanie rozpoczęła uroczysta Msza św. w intencji żyjących oraz zmarłych członków rodów sprawowana w kościele św. Jozafata w Gęsi. Następnie uczestnicy zjazdu udali się na cmentarz, gdzie złożyli kwiaty i zapalili znicze na grobach swoich przodków. Dalsza część rodzinnej uroczystości odbywała się w Karczmie Góralskiej w Wisznicach. Wzięło w niej udział niemal 80 osób z całej Polski. Najmłodsza uczestniczka zjazdu miała zaledwie sześć miesięcy, najstarsza 75 lat. W trakcie spotkania odbyła się m.in. prezentacja okazałego drzewa genealogicznego. Przy dźwiękach muzyki w wykonaniu zespołu Everest członkowie poszczególnych rodzin mieli okazję do integracji i wspólnej zabawy do późnych godzin nocnych. Organizatorami zjazdu byli: Stanisław Korneszczuk z Gdańska, Mieczysław Myszor (mąż Alicji z domu Korneszczuk), Marian MLS Bronikowski z Sosnowca oraz Sylwia Zając z Komarówki Podlaskiej (wnuczka Jana i Albiny Korneszczuków). POMPY CIEPŁA KOMPLEKSOWO tel. 506 220 740 6 numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. EchoKatolickie Fot. jag Zainaugurowali Wohyń. 1 września uczniowie, ich rodzice oraz dyrekcja i nauczyciele Zespołu Szkół im. Unitów Podlaskich rozpoczęli nowy rok szkolny. Najpierw wszyscy spotkali się w kościele św. Anny, gdzie w intencji rozpoczynających naukę Mszę św. odprawił proboszcz parafii ks. Roman Banasiewicz. Następnie przed pomnikiem poświęconym pamięci obywateli ziemi wohyńskiej, w przypadającą tego dnia 75 rocznicę wybuchu II wojny światowej, zostały złożone wiązanki kwiatów. Kolejna część uroczystości miała miejsce na terenie szkoły. Nowy rok szkolny oficjalnie zainaugurowała dyrektor placówki Barbara MLS Banaszczyk. Pomagają wygrać z rakiem Łuków. Już po raz kolejny odbyła się akcja charytatywna, której celem było zebranie środków na leczenie chorej na raka 35-letniej Edyty Dziudzik, matki trójki małych dzieci. Tym razem przyjaciele zorganizowali piknik rodzinny, na którym łukowianie mogli licytować, kupować, a przy tym dobrze się bawić. Od 14.00 na rodziny czekało wiele atrakcji. Dzieci mogły przejechać się na kucyku, pomalować twarz czy też uzyskać piękną fryzurę. Rodzice mieli okazję wylicytować karnety na kolację oraz do salonu kosmetycznego. Miłośnicy „Rancza” mogli nabyć gadżety związane z bohaterami serialu. Przyjaciele, którzy wspierają panią Edytę, cieszyli się z każdego grosza wrzucanego do puszek. E. Dziudzik zmaga się z nowotworem od świąt Bożego Narodzenia ubiegłego roku. Niestety - rak piersi, który niszczy jej zdrowie, jest nieoperowalny. Chora musi przyjmować specjalne leki, których nie refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia. Stąd akcje charytatywne organizowane przez jej bliskich. WE Nie tylko o ogrodach Region. „O wiejskich ogrodach - powrót do korzeni” to tytuł tegorocznych Europejskich Dni Dziedzictwa, które obchodzone będą 13 i 14 września. Organizatorami przedsięwzięcia są Stowarzyszenie Poleskie we Włodawie, sołectwo Wereszczyn oraz urząd gminy Urszulin. 13 września, od 9.00 do 15.00, w Gminnej Bibliotece Publicznej w Urszulinie będzie można obejrzeć wystawę zatytułowaną „Wiejski ogród - sielsko, anielsko”. Dzień później, o 10.00, z placu przed urzędem gminy w Urszulinie wystartuje „Rajd szlakiem wiejskich ogrodów”. O 14.00 w świetlicy wiejskiej w Wereszczynie rozpocznie się święto plonów, w trakcie którego będzie można wysłuchać prelekcji na temat ziołolecznictwa, praktycznego znaczenia roślin oraz posłuchać i obejrzeć występy lokalnych MLS wiejskich zespołów śpiewaczych. Remontują Kłoczew. Do 20 października potrwają prace modernizacyjne w ramach projektu „Rewitalizacja techniczna centrum Kłoczewa”. Po zakończeniu robót będzie ono bardziej estetyczne, a osoby starsze i niepełnosprawne będą miały łatwiejszy dostęp do firm oraz instytucji, które mają w centrum swoje siedziby. Przez kilka najbliższych tygodni prace będą prowadzone we wspólnym budynku administracyjno-usługowym, w którym, oprócz urzędu, mieści się m.in. ośrodek zdrowia i pomocy społecznej, a także bank i poczta. W ostatnich latach w obiekcie zostały wymienione okna, a w jego otoczeniu powstały nowe parkingi, ale poważniejsze roboty nie były wykonywane przez prawie 40 lat. Teraz ekipy remontowe mają docieplić ściany zewnętrzne i przebudować schody, włącznie z budową pochylni dla osób niepełnosprawnych. Realizacja inwestycji będzie kosztować ponad 550 tys. zł. Część środków na ten cel gmina otrzyma z UE MLS Uratowali człowieka Serokomla. 1 września pełniący nocną służbę policjanci z Adamowa: st. sierż. Rafał Latoch i st. sierż. Michał Oleszkiewicz zauważyli na jednej z ulic grupę młodych osób. Kiedy mundurowi podjechali bliżej, młodzież na widok radiowozu rozbiegła się, pozostawiając na jezdni leżącego mężczyznę. Wysiadający z radiowozu policjanci od jednego z uciekających usłyszeli: „on chyba nie żyje, ratujcie go!”. Gdy funkcjonariusze stwierdzili, iż u leżącego nie jest wyczuwalny oddech i puls, jeden z nich rozpoczął resuscytację. W tym czasie drugi z mundurowych skontaktował się z dyspozytorem pogotowia ratunkowego, prosząc o natychmiastowy przyjazd karetki. Po kilku minutach, jeszcze przed przyjazdem załogi pogotowia, mężczyźnie udało się przywrócić oddech. Ponieważ w dalszym ciągu był nieprzytomny, mundurowi zajmowali się nim do chwili przyjazdu medyków. Kiedy 20-letni mieszkaniec gminy Serokomla odzyskał przytomność (kilka minut po przybyciu karetki), nie wiedział, co się z nim stało i dlaczego leżał na ulicy. Lekarz nie stwierdził u niego MLS żadnych obrażeń ciała. migawka Pożegnali wakacje W koncercie „Polskie noce i dnie” na scenie pojawiła się Katarzyna Jamróz oraz Tomasz Stockinger. patron medialny SIEDLCE Dni miasta Wszystko, co najpiękniejsze Dopisała pogoda, artyści i publiczność - a więc wszystko to, co sprawiło, że tegoroczne dni miasta zapiszą się w pamięci na długo. Święto Siedlec zaczęło się od barwnego akcentu. A to wszystko za sprawą 22 edycji Międzynarodowego Festiwalu Pieśni, Tańca i Folkloru, który trwał przez trzy dni. Na ludowo MFPTiF to widowisko integrujące środowiska artystyczne różnych narodowości. Gospodarzem festiwalu był - jak co roku - Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Siedleckiej ,,Chodowiacy” im. Alicji Siwkiewicz, który zaprezentował siedleckiej publiczności swój nowy program artystyczny. Koncert otwierający wydarzenie odbył się w piątek, 5 września, w Centrum Kultury i Sztuki. Na scenie zaprezentowały się zespoły folklorystyczne z Litwy, Ukrainy, Białorusi, Słowacji i oczywiście Polski. Prezentacje festiwalowe goszczących w mieście grup, a także gospodarza imprezy odbywały się również 6 i 7 września, podczas XXI Międzynarodowych Dni z Doradztwem Rolniczym zorganizowanych przy ul. Jana Pawła II 6. W niedzielę, w samo południe, nie tylko scena, ale także alejki targów wypełniły się różnojęzycznym wielonarodowościowym tłumem śpiewaków, tancerzy i grajków. Podczas finałowego koncertu ostatniego dnia festiwalu publiczność mogła się zachwycić występem grupy folkowej Ruzica, która zaprezentowała m.in. kompozycje Gorana Bregovica. W ramach roku El Greca Dni miasta stały się również MIĘDZYRZEC PODLASKI okazją do przypomnienia, że trwają obchody, zainaugurowanego właśnie w Siedlcach, Międzynarodowego Roku El Greca. Każdego dnia publiczność mogła zapoznać się z jedną z trzech kultur śródziemnomorskich: grecką, włoską oraz hiszpańską. Wybór nie był przypadkowy, bowiem artysta urodził się w Grecji, kształcił we Włoszech, a większość prac tworzył w Hiszpanii. Cykl koncertów „El Greco zaprasza” otworzył 5 września występ Mai Sikorowskiej zatytułowany „Greckie muzy”. Dzień później, wieczorem, na skwerze T. Kościuszki, można było posłuchać największych przebojów włoskiej muzyki rozrywkowej w wykonaniu Marco Bocchino. Natomiast ostatniego dnia obchodów święta miasta, 7 września, w Sali Białej Miejskiego Ośrodka Kultury zabrzmiały hiszpańskie rytmy dzięki artystce Carmen Azuar z towarzyszeniem gitarzysty Tomasza Kaszubowskiego. Lokalne akcenty Wielbiciele muzyki filmowej pojawili się tłumnie na koncercie „Polskie noce i dnie” w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Świętokrzyskiej pod batutą Janusza Powolnego, który odbył się 6 września. Wydarzenie zainaugurowało obchody jubileuszu 40-lecia powstania filmu „Noce i dnie” na podstawie adaptacji powieści Marii Dąbrowskiej, do którego sceny kręcono w pobliskim Se- roczynie. Koncert poprowadzili: Mariusz Orzełowski - dyrektor CKiS, Karol Strasburger - niezapomniany Józef Toliboski, który przy okazji opowiedział kilka anegdot z planu filmowego, oraz Lilianna Lewandowska - młoda aktorka śpiewająca stylem Jadwigi Barańskiej, inicjatorka wydarzenia. Koncert podzielono na dwie części. W pierwszej melomani usłyszeli utwory Waldemara Kazaneckiego. Nie zbrakło więc walca z „Nocy i dni”, a także melodii z takich filmów jak „Hrabina Cosel”, „Czarne chmury”, „Dom” oraz tanga z „Nie ma róży bez ognia”. W drugiej części widowiska zaprezentowano utwory innych autorów polskiej muzyki filmowej: „Na kłopoty Bednarski”, „Lata 20, lata 30”, „Vabank” czy „Brunet wieczorową porą”. A na scenie pojawili się Katarzyna Jamróz oraz Tomasz Stockinger. Na deser Aleksandra Węglewicz z zespołem podziękowała siedlczanom za wsparcie podczas występów w programie „The Voice of Poland”. Obchody święta miasta zakończył koncert „Cudze chwalicie, swego nie znacie”, podczas którego zagrały zespoły: PeterBeth, PodobaMiSię i Upstream. - Musimy zrobić wszystko, aby jak najlepiej promować Siedlce i pokazać to, co jest w mieście najpiękniejsze - mówił prezydent Wojciech Kudelski, zachęcając do uczestnictwa w wydarzeniu. KO W pełni się to udało. Wyremontowano szkoły Nowe kuchnie i klasy Jak co roku w wakacje miejski zespół gospodarczo-administracyjny przeprowadził prace remontowe w placówkach oświatowych. Łącznie na modernizację i zakup wyposażenia wydano ponad 120 tys. zł. patron medialny Ponad 40 uczestników - dzieci i młodzieży - wzięło udział w pikniku „Pożegnanie wakacji”, który odbył się 30 sierpnia w Leśniczówce. Impreza obfitowała w wiele atrakcji. Konkurencje sportowe i muzyczne, malowanie twarzy, gry i konkursy z nagrodami to tylko niektóre z nich. Wszyscy wzięli udział we wspólnym tworzeniu obrazów z wakacji specjalnymi farbami do malowania palcami. Jurorzy przyznali wszystkim pracom pierwsze miejsca, ponieważ każda była niepowtarzalna - powiedział Ireneusz Denis, sołtys Leśniczówki. „Pożegnanie wakacji” w Leśniczówce odbyło się po raz pierwszy. - Pomysł organizacji takiej imprezy mieliśmy od dawna. Dlatego wspólnie z sołtysem postanowiłem go zrealizować. Pomógł nam w tym ośrodek kultury w Mordach - zaznaczył Radosław Zwierzchowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Leśniczówce. JAG We wszystkich szkołach - Zespole Placówek Oświatowych nr 1, 2 oraz 3 - pomalowano ogrodzenia. W ZPO nr 1 dwie klasy zaadaptowano na pracownie informatyczne, odnowiono szatnię i wymieniono przęsła ogrodzeń szkoły. Dokupiono także sprzęt elektroniczny - monitory tablety oraz meble. W ZPO nr 2 wyremontowano i zaadaptowano jedną z sal na pracownię informatyczną, wymieniono oświetlenie hali sportowej, pomalowano dwa pomieszczenia szkolne, przeprowadzono konser- wację „orlika” i zagospodarowano teren zieleni przy szkole. Ponadto w przedszkolu nr 4 pomalowano korytarze i wymieniono rynny, zakupiono kopiarkę, regały, biurka oraz szafy. W ZPO nr 3 pomalowano korytarze podpiwniczenia, świetlicę i dwie klasy. W dwóch pomieszczeniach ułożono panele, wymieniono drzwi w jednej z sal, zaadaptowano łazienkę na potrzeby klas „0” i zakupiono sprzęt do sieci informatycznej. W Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym wyłożono płytkami wej- ście główne, naprawiono drzwi i okna, zakupiono dwa klimatyzatory oraz zestaw nagłaśniający. W ZPO nr 3 przeprowadzono także gruntowny remont kuchni. Ułożono glazurę i gres, pomalowano ściany oraz sufity, a także zamontowano patelnię elektryczną. Remont działu kuchennego, który przygotowuje posiłki dla uczniów wszystkich miejskich szkół oraz przedszkolaków, był najkosztowniejszym zadaniem - pochłonął ponad 41 tys. zł. Modernizacja była konieczna z powodu zaleceń sanepidu. BZ Region GMINA WODYNIE Raz na ludowo Bogu i ludziom Fot. AWo www.echokatolickie.pl 997 Nabożnie Uroczysty charakter Eucharystii podkreśliły wniesione do kościoła dożynkowe wieńce i procesja z rolniczymi darami. Błogosławiąc trud włożony w piękno dożynkowych wieńców, głoszący kazanie ks. kanonik J. Grochowski zaapelował do wiernych: - Trzeba popatrzeć w swoją duszę: czy ja przed bramą św. Piotra stanę z naręczem dobrych uczynków? Taka będzie nasza parafia, taka będzie Polska, jacy w niej będą ludzie. A ludzie, jak mówi dzisiejsza ewangelia, powinni być zjednoczeni w imię Jezusa Chrystusa. - Wszystko ma się przyczyniać ku żELECHÓW temu, aby nie zabrakło nam chleba tego ołtarza. Niech Jezus ubogaca dobro Waszego serca - dodał na koniec Eucharystii proboszcz H. Skolimowski. Po Mszy św. znany w kraju i zagranicą „Śpiewnik Papieski”, entuzjastycznie przyjęty przez zgromadzonych w świątyni odbiorców, zaprezentowali artyści siedleckiego Teatru ES i Chóru Miasta Siedlce. Oficjalnie Kolejnym punktem programu był przemarsz z dożynkowymi wieńcami do parku. Tu głos zabrali zaproszeni goście - m.in.: poseł Krzysztof Tchórzewski oraz pochodzący z gminy Wodynie przewodniczący rady powiatu siedleckiego Henryk Brodowski. Pochwalili kultywowanie tradycji, wyrazili słowa uznania dla wszystkich, którzy w rolnictwie pracują i rolnictwo wspomagają, zachęcili do kupowania wyhodowanych w gminie produktów. Prezentując dostępną bezpłatnie na stoisku Uroczysty charakter Eucharystii podkreśliły wniesione do kościoła dożynkowe wieńce i procesja z rolniczymi darami. monografię gminy Wodynie, wójt Marian Sekulski przypomniał, jak wielki wkład mieli jej mieszkańcy nie tylko w rozwój terenów, na których mieszkali, ale także Siedlec czy guberni siedleckiej. - Mamy dobrą tradycję, piękną historię - powiedział.- Jestem przekonany, że możemy jeszcze nie raz zachwycić innych swoją działalnością i swoją aktywnością. Tradycyjnie, czyli ludowo Tradycyjną funkcję starostów dożynek pełnili w tym roku Aneta Wojewódzka i Michał Kowalczyk, którzy ofiarowany na ręce wójta chleb sprawiedliwie podzielili między wszystkich zebranych. W części Święto miasta Odsłonią pomnik Traugutta Tegoroczne dni miasta będą miały wyjątkową oprawę. Głównym wydarzeniem będzie uroczyste odsłonięcie pomnika Romualda Traugutta. 13 września, o 13.00, w parku miejskim zostanie odprawiona Msza św. Po nabożeństwie nastąpi odsłonięcie pomnika ostatniego dyktatora powstania styczniowego, który w latach 1845-1853 przebywał w Żelechowie. Tę część obchodów uatrakcyjni program artystyczny w wykonaniu uczniów Szkoły Podstawowej im. Romualda Traugutta oraz miejscowego chóru. Inscenizacja walk powstańczych Ok. 15.30 w żelechowskim pałacu Reklama zostanie odsłonięta tablica pamiątkowa poświęcona R. Trauguttowi. Dalsza część uroczystości odbywać się będzie na stadionie Klubu Sportowego „Sęp”. O 16.00 rozpoczną się występy uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych z terenu gminy. Na 17.00 zaplanowano inscenizację walk powstańczych w wykonaniu grup rekonstrukcji historycznej. Godzinę później na scenie wystąpią uczniowie szkół ponadgimnazjalnych z terenu gminy. Dopełnieniem sobotnich obchodów będzie wystawa ekspo- kronika Dróżnik pijany „Spotkania z Mazowiecką Tradycją Ludową” zdominowały tegoroczne gminne święto plonów. Zainaugurowała je Msza św. w kościele parafialnym w Wodyniach pod przewodnictwem proboszcza, ks. Henryka Skolimowskiego. Wspomagali go księża z sąsiednich parafii: seroczyńskiej - ks. Bogdan Potapczuk i domanickiej - ks. kan. dr Jerzy Grochowski. 7 natów związanych z R. Trauguttem i powstaniem styczniowym. Gwiazda imprezy - Piękni i Młodzi W niedzielę, 14 września, Żelechów będzie świętował 567 rocznicę nadania praw miejskich. O 13.00 rozpocznie się turniej sportowy o puchar burmistrza miasta. Na 14.40 zaplanowano program dla dzieci pt. „Kwiatkowe żarty”. Po nim na scenie wystąpi orkiestra dęta OSP w Żelechowie. O 16.30 odbędzie się koncert Stanisława artystycznej można było usłyszeć i zobaczyć udane występy zespołów i kapel ludowych: Młynarzanki, Kumpele, Kumple, wokalnej i tanecznej dziecięcej grupy z GOK w Wodyniach, a także wystawę malarstwa i rękodzieła artystów gminy Wodynie oraz stoisko rękodzieła i rzeźby Stowarzyszenia Artystów i Twórców Gminy Łuków. Sferę ciała wspomagały kulinarne stoiska: Koła Gospodyń Wiejskich z Gręzówki i słowiańskiego jadła. Dzieci odnalazły swoje miejsce w parku rozrywki, a DJ Mac Aron zadbał o gimnastykę wszystkich obecnych na imprezie. Słowem - było jak trzeba. A może AWO nawet lepiej. Figielskiego i kapeli Bocianisko. Pół godziny później rozpocznie się mecz piłki nożnej pomiędzy strażakami a policjantami. Na 18.30 przewidziano koncert zespołu Rytm, natomiast o 20.30 wystąpi gwiazda wieczoru - grupa Piękni i Młodzi. Do północy dyskotekę poprowadzi DJ Blonde. Niedzielnej imprezie towarzyszyć będzie wiele atrakcji: degustacja potraw przygotowanych przez stowarzyszenia i organizacje działające na terenie gminy, wystawa i kiermasz prac uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej w Żelechowie, punkt informacyjny Komendy Powiatowej Policji z Garwolina, pokazy Państwowej Straży Pożarnej z Garwolina, punkt informacyjny NZOZ Medicus, dobrze zaopatrzony bufet oraz park rozrywki dla dzieci. MICHAŁ SZTELMACH W K R ĘGU ALZ H EI M E R A Kolejna tragedia KOl. STĘŻYca. 3 września, ok. 23.00, 32-letni kierowca fiata marea najechał na leżącego na jezdni 18-latka. Młody człowiek zmarł po przetransportowaniu do szpitala. Będący na miejscu prokurator zarządził sekcję zwłok mieszkańca kolonii Stężyca. Pracujący na miejscu funkcjonariusze zabezpieczyli ślady, przesłuchali świadków zdarzenia oraz sprawdzili stan trzeźwości kierującego. Mężczyzna był trzeźwy. W trakcie wykonywanych czynności stróże prawa ustalili, iż droga w miejscu zdarzenia była nieoświetlona, a 18-latek miał na sobie ciemne ubranie, bez elementów odblaskowych. uciekł ZaBRODZie. 6 września, ok. 19.30, kierujący motocyklem marki Yamacha 23-latek podjął manewr wyprzedzania dwóch pojazdów. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policjantów, w tym samym momencie kierowca jednego z aut najprawdopodobniej nie upewnił się, że jest już wyprzedzany i również podjął taki sam manewr. 23-letni motocyklista, aby uniknąć zderzenia, położył motor na jezdnię i sunąc po niej, uderzył w znak drogowy. Mężczyzna mimo reanimacji zmarł. Policjanci poszukują kierującego samochodem, który najprawdopodobniej doprowadził do wypadku i uciekł z miejsca zdarzenia. Śmiertelny wypadek RegiOn. 4 września, ok. 22.45, pomiędzy miejscowościami Wiśniew i gostchorz, jadący skodą felicją 28-letni mieszkaniec powiatu siedleckiego stracił panowanie nad pojazdem, po czym zjechał na pobocze, gdzie samochód dachował, a następnie uderzył w przydrożne drzewo. W wyniku zderzenia kierujący pojazdem poniósł śmierć na miejscu. Przyjdź do nas - grupa wsparcia czeka na Ciebie! Działalność grupy polega na wymianie wzajemnych doświadczeń opiekunów, zajęciach z terapii zajęciowej z chorymi oraz przekazywaniu wiedzy i porad z zakresu opieki nad chorymi, problemów opiekunów, praw i uprawnień osób niepełnosprawnych. Uczestnictwo w grupie odpręża i łagodzi codzienny stan napięcia, umożliwia wzajemne wsparcie, zacieśnia kontakty oraz daje opiekunom poczucie, że nie pozostają z problemem sami. Zajęcia z chorymi prowadzi terapeuta, organizując różne formy pracy: ćwiczenia pamięciowe, zajęcia ruchowe, manualne. W spotkaniach grupy uczestniczy lekarz psychiatra, pielęgniarka, psycholog. Co robić, żeby było Ci łatwiej opiekować się swoim bliskim? 1. Pamiętaj o sobie. Chory jest ważny, ale Ty masz prawo do własnego życia. 2. Nie zamykaj się w czterech ścianach - zaproś bliskich do pomocy. 3. Nie przypisuj sobie winy - ta choroba to loteria. 4. Nie irytuj się - cierpliwością i spokojem łatwiej dotrzesz do chorego. ŁuKóW. 1 września, ok. 19.00, policjanci otrzymali telefoniczną informację o tym, iż dyżurna ruchu stacji PKP znajduje się najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu. Przybyli na miejsce funkcjonariusze potwierdzili przypuszczenia osoby zgłaszającej. Pełniąca służbę 51-letnia kobieta miała 1,12 prom. alkoholu w organizmie. W trakcie dyżuru, który rozpoczęła o 18.00, przepuściła dziesięć pociągów. Do jej zadań należało obsługiwanie pulpitu nastawczego zdalnie sterowanych rozjazdów kolejowych, zdalne nastawianie sygnałów na semaforach oraz prowadzenie komunikacji radiowej z maszynistami pociągów. 3,5 promila SIEDLECKIE STOWARZYSZENIE POMOCY OSOBOM Z CHOROBĄ ALZHEIMERA UL. LEŚNA 96, 08-110 SIEDLCE tel. 602-394-301, 502-368-046 www.alzheimer.org.pl e-mail: [email protected] RóŻanKa. 3 września, ok. 15.00, matka pięcioletniej dziewczynki powiadomiła policję o tym, że nieznana jej kobieta podjechała quadem pod szkołę, a następnie, wożąc czterokołowcem jej córkę, doprowadziła do wywrócenia pojazdu. Sprawczyni, nie udzielając pomocy dziecku, uciekła z miejsca zdarzenia. Po niespełna godzinie włodawscy policjanci ustalili, iż kierowcą pojazdu była 29-letnia mieszkanka gm. Włodawa. kobieta w chwili zatrzymania miała blisko 3,5 prom. alkoholu w organizmie, natomiast pojazd, którym kierowała, nie był dopuszczony do ruchu. Mundurowi przesłuchali świadków celem ustalenia szczegółowych okolicznoMLS ści zdarzenia. 8 EchoKatolickie diecezja numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. list do redakcji Fot. we Piękny jest człowiek, gdy umie dziękować. A podziękowanie jest wyrazem uznania, że było coś, czego człowiek sam nie zdołał uczynić. Jest uznaniem, że w zadaniu, które przerastało jego możliwości, był ktoś, kto przyszedł mu z pomocą. Podziękowanie Panu Bogu, jakie dzisiaj składają rolnicy, jest zewnętrznym wyrazem wewnętrznego przekonania o pierwszoplanowej roli Boga w pielęgnacji i zbiorze plonów. Bp Kazimierz Gurda podczas diecezjalnych dożynek w Woli Gułowskiej, 8 września Parafialne dziękczynienie ŁUKÓW W niedzielę, 7 września, w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Dołhobrodach odbyły się dożynki parafialne. Zorganizowanie spotkania możliwe było dzięki zaangażowaniu proboszcza ks. Sławomira Morenia oraz parafian, którzy przygotowali cztery piękne wieńce i kosze z warzywami i owocami. Po uroczystym poświęceniu plonów z tegorocznych zbiorów i procesyjnym wprowadzeniu wieńców do kościoła - przy śpiewie pieśni „Pod Twą obronę, Ojcze na niebie” - zostały one umieszczone przy ołtarzu Pańskim. Mszy św. dziękczynno-błagalnej przewodniczył ks. S. Moreń. Na ręce księdza proboszcza starostowie dożynek - Anna i Władysław Patejukowie przekazali też dar ofiarny - dożynkowy chleb. Funkcję lektorów podczas Mszy św. pełnili: Wiesław Nowak, Ewa Horbaczewska i Kazimierz Ruta. Dary ołtarza przynieśli procesyjnie Wiesław i Albina Szmid. Fotografkami tegorocznych dożynek były: Anna Ruta i Aleksandra Łukaszuk. Na zakończenie uroczystej Eucharystii proboszcz podziękował delegacjom poszczególnych dzielnic wsi oraz parafianom zaangażowanym w przygotowanie liturgii. Zwieńczeniem Mszy św. było błogosławieństwo udzielone wszystkim wiernym. OPR. EMIL WITOWSKI 3 pytania Maria Ziembla portal Ekatecheza.pl pomysł spotkań katechetów w sieci? Czy 1 Skąd wirtualna przestrzeń jest dobrym miejscem do rozmów o Bogu? Wystarczy prześledzić portale społecznościowe, aby zrozumieć, że wiele aspektów realnej rzeczywistości przenika do świata wirtualnego. Internet pozwala na szybkie wyszukanie potrzebnych informacji. Portal Ekatecheza.pl został powołany w celu ułatwienia katechetom dostępu do wiadomości, jakich potrzebują. Skoncentrowaliśmy się m.in. na tematach dotyczących relacji z uczniem, tj. tym, czym żyje i czego doświadcza, jak można go lepiej zrozumieć, sprawniej się komunikować. Wspomniany dział prezentuje teksty profesjonalistów: pedagogów, psychologów, osób duchownych - czyli ludzi, którzy na co dzień pracują z dziećmi i młodzieżą. cele przyświecały pomysłodawcom portalu? Zależało nam, aby strona Ekatecheza.pl była inspiracją 2 Jakie do duchowego, zawodowego i osobistego rozwoju katechety. Chcąc poszerzać zakres dostarczanych im informacji i bodźców do odkrywania nowych możliwości, podejmujemy też współpracę ze specjalistycznymi pismami. Wydawnictwo św. Stanisława BM, które jest pomysłodawcą i twórcą Ekatechezy.pl, od kilku lat prowadzi warsztaty dla katechetów w różnych regionach naszego kraju. Zależało nam, by portal stał się miejscem prezentacji atrakcyjnych pomocy katechetycznych, filmów itp. Wykorzystanie środków audiowizualnych daje możliwość skuteczniejszego dotarcia z nauczaniem Kościoła do dzieci i młodzieży. w sposób szczególny chcecie zaprosić do 3 Kogo współpracy? Portal został stworzony z myślą o współpracy z katechetami. Czekamy na sugestie, teksty, konspekty, rozważania nauczycieli, które mogłyby zostać opublikowane na stronie Ekatecheza.pl. Pragniemy, aby nasze miejsce w sieci stanowiło bogatą bazę multimedialną i informacyjną dla katechetów XXI w. Naszym celem jest też gromadzenie społeczności, która z pasją podejmie wyzwania katechezy, podzieli się swym doświadczeniem i inspiracjami do owocnej NOT. JS pracy z uczniami. Powakacyjny dzień wspólnoty Dziękujmy za dary W zorganizowanym w niedzielę, 7 września, powakacyjnym dniu wspólnoty udział wzięło ponad 400 diecezjan. Spotkanie zainaugurowała uroczysta Msza św. pod przewodnictwem bp. Piotra Sawczuka w kościele parafialnym NMP Matki Kościoła. - Powinniśmy zawsze za wszystko dziękować Panu Bogu podkreślał biskup w kazaniu, tłumacząc, iż podstawowym dobrem, za jakie należy dziękować, jest samo życie. - Bo kto z nas może dodać sobie choć jeden dzień życia dłużej? - pytał. Podziękowali za posługę Powakacyjny dzień wspólnoty stał się także okazją do podziękowania małżeństwom, które w ciągu minionych trzech lat pełniły różnego rodzaju posługi. Dotychczasową parę diecezjalną - Annę i Marka Wójcickich - zastąpią Ewa i Tadeusz Lipińscy. Nową parą odpowiedzialną za Domowy Kościół rejonu łukowskiego - po Beacie i Mirosławie Maleńczykach - zostali Małgorzata i Jerzy Baczkurowie. Za diakonię wyzwolenia - po Stanisławie i Wandzie NikołajczuWŁODAWA kach - odpowiedzialni będą Krystyna i Roman Jastrzębscy. Natomiast opiekę nad diakonią życia przejmie dotychczasowa para diecezjalna, tj. Anna i Marek Wójciccy. Tym samym posługę kończą: Wiesława i Ryszard Ziółkowscy. Radość Ewangelii Dalsza część spotkania odbyła się w Domu „Moria”. Uczestnicy rekolekcji dzielili się ze zgromadzonymi tym, jak Bóg działał w ich życiu w ciągu ostatnich miesięcy. Radość z bycia dzieckiem Bożym uczestnicy okazywali też tańcem i śpiewem na chwałę Pana. Ważnym momentem dnia było również świadectwo wygłoszone przez ks. Grzegorza Tomaszewskiego pracującego przez lata na WIOLETTA EKIELSKA Ukrainie. Misyjne wspomnienia Ks. Grzegorz Tomaszewski czas swojej posługi na Ukrainie dzieli na dwa etapy. Pierwsze 15 lat to niewątpliwie czas pracy misyjnej: wyszukiwania ludzi gotowych do zaangażowania się na rzecz wspólnoty, pokonywanie trudności związanych z odzyskiwaniem kościołów. - Żyliśmy w biedzie, nie mieliśmy plebanii. Gdy doszło już do odbudowania dawnych struktur, rozpoczął się etap pracy duszpasterskiej. Równocześnie zaczął toczyć nas rak nowoczesności, musieliśmy stawić czoła zagrożeniom europejskim. Pamiętajmy, że Ukraińcy - w przeciwieństwie do Polaków - nie posiadają mocnego kręgosłupa wiary. My od zawsze byliśmy blisko Kościoła. Nasi wschodni sąsiedzi nie zdążyli natomiast zbudować struktur. Wcześniej byli toczeni przez komunizm, teraz są atakowani przez liberalizm i pustkę duchową - opowiadał, kończąc życzeniem, by uczestniczący w spotkaniu młodzi nawiązywali do tego, co głosi papież Franciszek. - Jeśli ktoś jest uformowany w duchu Chrystusa, zawsze będzie się radował - podsumował. Punkt Pomocy im. Jana Pawła II Jako miejsce wymiany dóbr Przy parafii pw. św. Ludwika funkcjonuje Punkt Pomocy im. Jana Pawła II. Na wsparcie w postaci elementów wyposażenia mieszkania, tj. mebli, urządzeń AGD, dywanów, czy ubrań i przyborów szkolnych liczyć mogą wszyscy potrzebujący. Punktem Pomocy (PP) kieruje społecznie od kwietnia 2006 r. Arkadiusz Czerniak. Pomagają mu żona i córka. Kierownik wyjaśnia, że otrzymane do rozdysponowania rzeczy rozdziela anonimowo - w myśl ewangelicznej zasady: niech nie wie lewa ręka, co czyni prawa. - Dwa lata temu sprowadziło się do Włodawy wiele młodych małżeństw. Szukając wsparcia, skorzystały z oferty naszego punktu - wyjaśnia A. Czerniak. Wspomina też o pomocy w znalezieniu swojego miejsca na ziemi osobie, która opuściła zakład karny. W formie paczek Początkowo informacje o funk- cjonowaniu punktu przy parafii oo. paulinów docierały do mieszkańców Włodawy i okolic poprzez ogłoszenia zawieszane na tablicach. Rozpropagowaniu inicjatywy przysłużyły się też zbiórki żywności organizowane przez A. Czerniaka we współpracy z zakonnikami przed świętami. Akcja polega na wystawianiu w kościele koszy, do których parafianie dostarczają produkty. Dary te są następnie segregowane i przekazywane w formie paczek rodzinom. Pocztą pantoflową Włodawski punkt działa w budynku dawnej plebanii. Czynny jest w soboty, od 7.30 do 9.00, zaś telefony - tak od dawców, jak i oczekujących pomocy - kierownik odbiera przez cały tydzień. Informacje o osobach potrzebujących wsparcia pozyskuje też z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, ponadto rozchodzą się one pocztą pantoflową. PP nie jest ani fundacją, ani stowarzyszeniem. Obowiązują w nim jednak pewne zasady: wspomniana anonimowość, bezinteresowność, poza tym nie są zbierane ofiary pieniężne. Punkt działa bardzo sprawnie - jako miejsce pośrednictwa i wymiany dóbr. JS 450 diecezja www.echokatolickie.pl WOLA GUŁOWSKA Kościół tyle lat temu w Parczewie Sejm Koronny Rzeczypospolitej przyjął uchwały Soboru Trydenckiego. Obchody jubileuszowe odbędą się 14 września redaktor prowadzący: ks. Andrzej adamski Diecezjalne dożynki kalendarz dIecezjalny Piękny jest człowiek, gdy umie dziękować imieniny obchodzą: Fot. podlasie24.pl W poniedziałek, 8 września, podczas uroczystej Eucharystii rolnicy z całej diecezji dziękowali za zebrane plony. Dobry owoc - W sanktuarium Matki Bożej RADZYŃ PODLASKI SIEDLCE 18 września: Ks. Stanisław Smoliński - proboszcz parafii św. Stanisława BM w Komarnie; Ks. Stanisław Szymuś - proboszcz parafii św. Jadwigi w Mokobodach; Ks. Stanisław Stachyra - emeryt (Siedlce); Ks. Stanisław Abramczuk - emeryt Seminarium z filmem W trosce o małżeństwo patron medialny w dniu liturgicznego święta Jej narodzenia gromadzą się rolnicy należący do wspólnoty Kościoła siedleckiego, aby przez Jej wstawiennictwo podziękować Panu Bogu za tegoroczne plony. Piękny jest człowiek, gdy umie dziękować. A podziękowanie jest wyrazem uznania, że było coś, czego człowiek sam nie zdołał uczynić. Jest uznaniem, że w zadaniu, które przerastało jego możliwości, był ktoś, kto przyszedł mu z pomocą. Podziękowanie Panu Bogu, jakie dzisiaj składają rolnicy, jest zewnętrznym wyrazem wewnętrznego przekonania o pierwszoplanowej roli Boga w pielęgnacji i zbiorze plonów - podkreślił bp K. Gurda. Przywołał w tym kontekście słowa powiedzenia opartego na Psalmie 127: „na nic zda się wstawanie o północy, jeśli nie ma Bożej pomocy”. - Jeśli nie ma Pana Boga w naszym sercu, w naszym umyśle, przy naszych rękach, próżny okazuje się nasz trud. Św. Augustyn powie tę prawdę w sposób jeszcze bardziej radykalny: Bogu podoba się w nas tylko to, co On sam w nas i z nami dokonuje. Jesteśmy tu, a zwłaszcza rolnicy, aby Mu za to, co w nas i z nami dokonał, podziękować. Owoc takiej współpracy człowieka z Bogiem jest zawsze dobry. Bo tylko Bóg jest źródłem wszelkiego dobra - nauczał pasterz Kościoła siedleckiego. Na przyszły rok Kończąc homilię, biskup podziękował wszystkim za przybycie oraz przygotowanie dożynkowych wieńców. Podkreślił, że nie jest to tylko zewnętrzny gest powtarzany co roku, ale najgłębszy wyraz wewnętrznego przekonania każdego rolnika, że Bóg jest pierwszy i najważniejszy w ich życiu. Dziękując rolnikom za trud ich pracy, pobłogosławił także ziarno na zasiew, wieńce oraz poświęcił sztandar JAG gminy Adamów. Finisaż wystawy Wykute w starym medaliku W Radzyńskiej Izbie Regionalnej przez całe wakacje można było podziwiać niecodzienne zbiory Adama Króla. Hobbysta prezentował najciekawsze egzemplarze kolekcji dawnych medalików, których zgromadził już ponad 300. Wśród nich są rarytasy kolekcjonerskie, jak XIIIwieczny relikwiarz - enkolpion czy medalik z zaginionym obrazem Matki Boskiej Białynickiej. Jak poinformował kierownik RIR Tomasz Pietrzela, w ciągu dwóch miesięcy ekspozycję pn. „Wiara i historia wykuta w starym medaliku” obejrzało kilkaset osób. Wzrosło też zainteresowanie blogiem prowadzonym przez M. Króla. Kolekcjoner odnotował już 6,5 tys. wejść - każdego dnia przybywa ich ok. 50. Właścicielowi kolekcji udało się w tym czasie zdobyć 15 kolejnych egzemplarzy. Są wśród nich bardzo oryginal- 17 września: Ks. Robert Bartosik - wikariusz parafii św. Bartłomieja Apostoła w Grębkowie; Ks. Robert Osypowicz - wikariusz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Wojcieszkowie; Ks. Robert Daszczuk - wikariusz parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Okrzei; Solenizantom składamy życzenia Bożego błogosławieństwa w pracy duszpasterskiej i owocnego realizowania powołania kapłańskiego. Rolę tegorocznych gospodarzy sprawowali parafia Niepokalanego Poczęcia NMP w Drelowie oraz gmina Drelów, zaś starostów: Anna i Maciej Danilukowie z Wólki Łuzeckiej. Nie tylko rolnicy Uroczystości diecezjalnego dziękczynienia za plony w Woli Gułowskiej zgromadziły w tym roku kilka tysięcy osób. Do sanktuarium oprócz rolników przybyli także kapłani z biskupem siedleckim Kazimierzem Gurdą na czele, duszpasterze rolników, dziekani, przedstawiciele seminarium duchownego oraz władz samorządowych i regionalnych przedsiębiorców. Nie zabrakło również osób pielgrzymujących m.in. z Okrzei, Huty Dąbrowy czy Wohynia. Eucharystię poprzedziła prezentacja wieńców dożynkowych oraz fragment rekonstrukcji wydarzeń, jakie miały miejsce w Drelowie w 1874 r., czyli męczeńskiej śmierci unitów podlaskich. Głównym punktem dożynkowych uroczystości była uroczysta Msza św., której przewodniczył bp K. Gurda. W słowie skierowany do diecezjan podkreślał dobro, jakie rodzi się ze współpracy Boga z człowiekiem. 9 ne spinki - prawdopodobnie do płaszczy zakonnych - z figurkami Pana Jezusa i Matki Bożej. - Jestem osobą wierzącą i praktykującą. Poprzez taką formę kolekcjonerstwa pogłębiam wiarę katolicką - podkreśla A. Król. - Medaliki traktuję jako szczególny numizmat, który przedstawia osoby, zdarzenia, miejsca, jakie zapisały się w historii chrześcijaństwa. Posiadając taki medalik, staram się poznać jego historię, ale też dowiedzieć się, jakie postacie zostały na nim umieszczone - dodaje. Prezentacja wystawy spowodowała, że odezwali się właściciele ciekawych medalików chcący je zidentyfikować, niektórzy kolekcjonerzy zainteresowali się medalikami i postanowili się „prze- branżowić”. - Kolekcjonowanie medalików z XVI-XIX w. jest bardzo atrakcyjne. To trudne już dziś do zdobycia, rzadko spotykane okazy, a jednocześnie bardzo cenne, gdyż zawierają starannie wykonane, często grawerowane wizerunki postaci, nawet całych scen, wzbogacone o napisy z informacjami, sentencjami. Wykonujący je wkładali w dzieła cały swój kunszt i serce - wyjaśniał na finisażu M. Król. Nie ukrywa też, że będzie poszerzał kolekcję i prezentował swoją wystawę w kolejnych miejscowościach. Mogli ją oglądać już mieszkańcy Radzynia, Woli Osowińskiej, Kocka i Woli Gułowskiej. W najbliższym czasie będzie prezentowana w CzemierAWAS nikach i Ulanie. Domowy Kościół Ruchu Światło-Życie rejonu siedleckiego i Katolickie Stowarzyszenie „Moria” zapraszają wszystkie małżeństwa do udziału w seminarium pt. „Przez śmiech do lepszego małżeństwa”. To kolejna odsłona seminarium z filmem w roli głównej. Pierwsza - miała miejsce w lutym. Organizatorzy, zachęceni entuzjazmem uczestników, postanowili powtórzyć spotkanie. Zaplanowano je na niedzielę, 21 września. Rozpocznie się o 16.00 w Centrum Kultury i Sztuki im. A. Meżeryckiego Scena Teatralna Miasta Siedlce przy ul. Bp. I. Świrskiego 31, i potrwa do ok. 20.30. Zapewniam - na pewno nie będzie to stracony czas. Na warsztaty składają się trzy filmy stanowiące zapis weekendowego seminarium prowadzonego przez Marka Gungora, który potrafi mówić o życiu, miłości i małżeństwie w praktyczny, szczery i humorystyczny sposób. M. Gungor przedstawia podstawy dynamiki relacji damsko-męskich, ukazując przyczyny najczęstszych problemów i proponując proste sposoby ich rozwiązania. Podczas niedzielnego spotkania zostanie zaprezentowana także opowieść o różnicy mózgu kobiety i mężczyzny. Poruszony będzie też temat znaczenia współżycia seksualnego dla trwałości małżeństwa. Uwaga - wstęp na seminarium jest KL wolny! Zapraszamy! Krótko Zaproszenie patron medialny SIEDLCE. W niedzielę, 14 września, o 19.00, w katedrze odbędzie się organizowany przez Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Muzyki Kościelnej Cantamus Deo oraz Centrum Kultury i Sztuki im. Andrzeja Meżeryckiego koncert muzyki chóralnej „Pamięci ofiar września ‘39”. Organizatorzy chcą w ten sposób objąć pamięcią zarówno tych, którzy oddali swe życie za ojczyznę, walcząc bohatersko po zachodniej stronie kraju, jak i rodaków, którzy po 17 września zmagali się z drugim najeźdźcą na froncie wschodnim. Na koncercie wystąpi Chór Miasta Siedlce pod dyrekcją Justyny Kowyni-Rymanowskiej. Jest to zespół, którego klasy artystycznej nie trzeba w zasadzie rekomendować. Zdobyte przezeń na prestiżowych konkursach nagrody, liczne koncerty w kraju i zagranicą oraz bogaty dorobek płytowy mówią same za siebie. Solistką koncertu będzie znana dobrze siedleckiej publiczności Izabella Jaszczułt-Kraszewska, na organach zaakompaniuje Adam Szczepański. W programie m.in. „Msza Polska Jana Maklakiewicza” - przepiękny utwór skomponowany w 1944 r. na gruzach zniszczonej powstaniem stolicy. Końcowe wersy tej kompozycji z wielokrotnie powtarzanym wezwaniem „pokój! pokój!” w kontekście wydarzeń za naszą wschodnią AS granicą nabierają dodatkowo głębokiego znaczenia. Jubileuszowo PARCZEW. W niedzielę, 14 września, odbędzie się uro- patron medialny czystość z okazji 450-lecia przyjęcia uchwał Soboru Trydenckiego. Spotkanie połączono ze 100-leciem poświęcenia kościoła pw. św. Jana Chrzciciela. W programie uroczystości jest wykład wprowadzający w tło wydarzeń historycznych oraz inscenizacja przygotowana przez uczniów Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika. O 11.00 będzie sprawowana Eucharystia pod przewodnictwem abp. Celestino Migliore, nuncjusza apostolskiego w Polsce. Homilię wygłosi abp Marek Jędraszewski, metropolita łódzki, zastępca przewodGU niczącego Konferencji Episkopatu Polski. diecezja EchoKatolickie BIAŁA PODLASKA numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. Ku czci patronki Imieniny parafii Fot. AWAW 10 7 września w kościele Narodzenia NMP obchodzono odpust parafialny. Świętowanie tradycyjnie połączono z dożynkami. Uroczystej sumie przewodniczył ks. prałat Henryk Hołoweńko. Mszę św. koncelebrowali: ks. prał. Tadeusz Karwowski, proboszcz parafii pw. św. Józefa Oblubieńca NMP w Międzyrzecu Podlaskim, i o. Henryk Cieniuch, były gwardian bialskiego Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów. Dla ducha i ciała Przedstawiając Maryję jako nauczycielkę nadziei i miłości, kapłan przypominał też o szacunku względem kobiet, szczególnie tych, które oczekują narodzin dziecka. Zauważył, że na urodziny nie przychodzi się bez podarunku. - Co złożyć Matce Bożej? Odpowiedź podpowie nam sumienie i serce. Maryja staje się dla nas nieustanną pomocą, jest zatroskana nie tylko o ziemski los dzieci, ale także o ich życie wieczne. Może Fot. www.siedlce.pl Pytanie o zawierzenie - Kościół określa święto Narodzenia NMP jako przybliżające zbawienie świata. Maryja stała się Jutrzenką zapowiadającą przyjście Jezusa. Bóg na mocy przewidzianych zasług Chrystusa wyłączył Ją z niewoli Adama, uwolnił od grzechu pierworodnego i sprawił, że stała się niepokalanie poczętą, a przez to wzorem dla człowieka. To święto jest jak gdyby preludium, które potem będzie kontynuował Jan Chrzciciel, a w konsekwencji zbawczego dzieła sam Jezus Chrystus. Maryja staje się dla każdego z nas wspaniałą nauczycielką wiary, nadziei i miłości - głosił. Następnie ks. H. Hołoweńko przeciwstawił zawierzenie Maryi naszym wartościom, którym zbytnio ufamy. - Polegamy na swojej inteligencji, wykształceniu, kasie i innych przypadłościach tego świata. A ile jest w nas dziś zawierzenia Bogu i Jego Matce? pytał. prezentem złożonym dziś Matce Najświętszej będzie Różaniec albo Koronka do Miłosierdzia Bożego? - proponował ksiądz prałat. Suma odpustowa zakończyła się procesją eucharystyczną, a świętowanie ku czci patronki parafii przeniosło się na przykościelny plac, na którym odbył się parafialny festyn. Podczas spotkania nie zabrakło dobrej muzyki i smacznego jedzenia. W tym roku festyn przygotowywali mieszkańcy Sławacinka. Na stoiskach częstowano m.in. domową wędliną, pasztetami, chlebem ze smalcem, kiełbaskami z grilla i smacznym ciastem. Procesja z wieńcami, chlebem, sękaczami i owocami. się również z tego powodu, że podczas sumy tak wielu ludzi przystąpiło do Komunii św. i dzięki temu uzyskało łaskę odpustu. Serce się raduje, że tak pięknie uczciliśmy święto narodzenia Matki Bożej mówi ks. kan. Marian Daniluk, proboszcz parafii. Z nieukrywanym podziwem bialskiemu świętowaniu przyglądał się również o. H. Cieniuch. - Od siedmiu lat pracuję w Gorzowie Wielkopolskim, do Berlina Serce się raduje - Do naszej parafii przybyło kilka tysięcy wiernych - cieszymy się z tego powodu. W zorganizowanie odpustu parafianie włożyli wiele serca. Przygotowaliśmy jedzenie dla trzech tysięcy osób. Radujemy KODEŃ mam tylko 100 km, zaś do Białej Podlaskiej prawie 700 km. Bardzo potrzebna mi była taka uroczystość. Moi parafianie z Gorzowa powinni zobaczyć, jak ludzie żyjący przy wschodniej granicy przeżywają czas odpustu, czyli imieniny parafii. Zawsze z wielką radością wracam do Białej Podlaskiej, ponieważ tutejsi ludzie nie przerywają więzów przyjaźni. Na zachodzie jest jednak inaczej - podsumowuje zakonnik. AWAW Podwójna uroczystość Wierna Przewodniczka Bp P. Sawczuk stwierdził, że na tyle, na ile to możliwe, chciałby pracować dla Kościoła, diecezji, a także Siedlec. SIEDLCE Nagroda prezydenta Biskup z „Aleksandrią” Bp Piotr Sawczuk znalazł się wśród tegorocznych laureatów „Aleksandrii” - honorowej nagrody prezydenta Siedlec. Wyróżnienia przyznawane są osobom, które swoją pracą, talentem, umiejętnościami i społecznikowską pasją przyczyniły się do rozwoju Siedlec w różnych sferach życia. Wręczenie nagród odbyło się 7 września w Sali Białej Miejskiego Ośrodka Kultury, w ramach obchodów dnia miasta. - Kiedy przed kilkoma dniami prezydent poinformował mnie, że kapituła nosi się z zamiarem przyznania mi nagrody, policzyłem, że w Siedlcach spędziłem już 25 lat. To kawał czasu - przyznał bp P. Sawczuk. - Nie czuję się specjalnie zasłużony dla miasta. Otrzymuję tę nagrodę głównie dlatego, że od półtora roku jestem pomocniczym biskupem w naszej diecezji. Mianował mnie poprzedni papież, Benedykt XVI. Jak widać, sporo się nad tym napracował, bo niedługo potem odszedł na emeryturę - żartował laureat. Bp P. Sawczuk stwierdził, że na tyle, na ile to możliwe, chciałby pracować dla Kościoła, diecezji, a także Siedlec. - Nagroda jest dla mnie wielkim wyróżnieniem. Serdecznie za nią dziękuję - podkreślił. I dodał: - Oby Siedlce rosły w siłę, nie traciły mieszkańców, rozwijały się, aby te inwestycje, które się udało w ostatnich latach przeprowadzić, dobrze służyły miastu. I by udało się planować szczęśliwie kolejne, a potem je realizować. Siedlce zasługują na to, aby odgrywać bardzo ważną rolę na wschodzie Polski. Biskup zwrócił także uwagę na bardzo dobrą współpracę pomiędzy władzami kościelnymi a samorządem oraz organizacjami społecznymi. Bp P. Sawczuk jest autorem wielu publikacji. Z okazji 100lecia powstania jego rodzinnej parafii napisał książkę „Kornica - dzieje pisane krwią i kredą”. Opublikował także wiele artykułów m.in. w „Echu Katolickim”. Gratulujemy wyróżnienia! KO Narodzenie Matki Najświętszej świętowano przez dwa dni. Modlitewne spotkania zaczęły się już w niedzielę. Punktem kulminacyjnym była poniedziałkowa suma, której przewodniczył bp Henryk Tomasik, pasterz Kościoła radomskiego. Ordynariusz wygłosił również słowo Boże. Na początku Eucharystii wyraził radość z przybycia do Królowej Podlasia. Dziękował ojcom oblatom za zaproszenie i wiernym za udział we wspólnej Eucharystii. Fot. AWAW 8 września w sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej świętowano odpust ku czci Narodzenia NMP. Uroczystości połączono z parafialnymi dożynkami. Wzór i figura Rozpoczynając homilię, biskup podkreślił, że do wypełnienia się proroctw Izajasza i Micheasza mówiących o przyjściu Mesjasza potrzebna była obecność Matki Najświętszej. Biskup przywołał słowa papieża Pawła VI, który mówił, że „Maryja jest uosobieniem samej istoty ludzkiego piękna, syntezą piękna z miłością Bożą, z dobrocią i pokorą, z uduchowieniem i przenikliwością spojrzenia, jakie ujawnia Magnificat. Jest najczystszym i najbardziej autentycznym wyrazem dziewictwa i macierzyństwa. Maryja jest wzniosłym wzorem nie tylko ludzkości odkupionej przez Chrystusa, ale ludzkości pielgrzymującej w wierze, jest figurą całego Kościoła. Biskup wskazywał też, że „Maryja jest wzorem radosnego, wręcz entuzjastycznego wędrowania po drogach wiary i miłości bliźniego”. Maryja nauczycielką wiary Bp H. Tomasik przypominał, że Matka Boża zawsze towarzyszy swojemu ludowi, że chce prowadzić tych, którzy wierzą w Jej Syna. - Wokół nas są różnego rodzaju burze. Boimy się kolejnego dnia, niebezpieczeństwa wojny, zagubienia człowieka i utraty wiary. Wiemy jednak, że Bóg jest z nami, że każdego dnia idzie z nami Maryja. Sumie odpustowej przewodniczył bp Henryk Tomasik. Prośmy Ją, byśmy byli wierni Chrystusowi tak, jak Ona, by nie zabrakło nam sił. Żyjemy w wielkim chaosie, który dotyka wiary, wartości, poglądów i sumień, a Kościół wymaga przecież zdecydowanej postawy. Maryjo, ucz nas kochać Boga w ludziach, dotrzymywać Mu wierności i śpieszyć z pomocą bliź- nim - prosił. Podczas Eucharystii hierarcha poświęcił przyniesione wieńce i kwiaty oraz nowe ziarno pod zasiew. Mszę św. zakończyło błogosławieństwo dzieci i matek oczekujących potomstwa. W uroczystościach odpustowych wzięło udział kilka tysięcy AWAW wiernych. Polska www.echokatolickie.pl SERPELICE Kościół 11 Golgota Młodych W opozycji do autostrady fot. ks. A Pachnio „Wędrowcy do świtu” - to hasło towarzyszące uczestnikom tegorocznej Golgoty Młodych. Ogólnopolskie Spotkania Młodzieży niezmiennie przyciągają rzesze uczestników spragnionych duchowej odnowy i ukierunkowania rocznej formacyjnej pracy. Młodzi zasłuchani w słowo Boże. Wizyta bp. Tadeusza Pikusa. Jak zauważa główny organizator inicjatywy br. Łukasz Pyśk OFMCap., każda edycja nadbużańskich spotkań gromadzi setki młodych pragnących tworzyć wspólnotę ludzi poszukujących chrześcijańskich wartości, a przede wszystkim spragnionych żywej relacji z Ojcem. - Celem Golgoty Młodych jest spotkanie Boga w doświadczeniu krzyża, tj. odkrywanie miejsc, do których w zabieganej rzeczywistości nieraz trudno nam zajrzeć - precyzuje w nawiązaniu do nazwy przedsięwzięcia. W tegorocznym OSM udział wzięło blisko 700 osób z całej Polski. Pięciodniowemu cyklowi formacji przyświecało hasło „Wędrowcy do świtu” mające skłaniać młodych uczestników do głębszej refleksji modlitewnej i skupienia. Bogaty program obfitował w nabożeństwa, katechezy, tematyczne spotkania w grupach i koncerty ewangelizacyjne. Sercem każdego dnia była Eucharystia! w Medjugorie A. Golędzinowska zmieniła swoje życie. Zamieszkała we wspólnocie maryjnej, oddając się pracy i milczeniu. Stała się też współzałożycielką ruchu Czyste Serca promującego czystość przedmałżeńską. Obecnie, już jako mężatka, mieszka we Włoszech, skąd wyrusza na spotkania z ludźmi, dzieląc się ideą życia w zgodzie ze sobą i Bogiem. Odkryciem jedynej pewnej drogi, jaką jest Jezus, młoda kobieta dzieliła się też z uczestnikami nadbużańskiego zlotu. Sednem jej świadectwa stało się przesłanie, że jedynie zaufanie Bogu i Jego przebaczenie daje moc do uleczenia życiowych zranień i wyjścia z poplątanych - na skutek braku umiejętności korzystania z wolności - ścieżek. Z kolei prelekcja ph. „Aby radość wasza była pełna” dr. Jakuba Kołodzieja pozwoliła uczestnikom na namysł nad siłą miłości i wspólnoty. Sposobem na pozbycie się ciążącego balastu doświadczeń i cierpień jest ofiarowanie ich Zbawicielowi. Zrzucenie trudności na krzyż w zaufaniu, że tylko Bóg ma moc przemiany ludzkich serc, pozwala - co akcentował prelegent - na odzyskanie upragnionej wolności. Z zapowiedzią poranka Już pierwszego dnia, tj. 22 sierpnia, po uroczystym powitaniu uczestników tegorocznej GM oraz prezentacji hymnu, odbyło się nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Poszczególne stacje serpelickiej kalwarii pozwoliły młodym świadomym własnej niedoskonałości na odkrywanie Bożej miłości. - Golgota stała się symbolem oczyszczenia. Jednak każdy zmierzch jest już zapowiedzią poranka - akcentowali uczestnicy OSM. Ostatnim punktem „Dnia wody” (hasło dnia) stało się zaś nabożeństwo chrzcielne prowadzone przez br. Jarosława Kuberę OFMCap. Blask zapalonej świecy, wyznanie wiary i polanie wodą głowy służyły refleksji nad mocą sakramentu i gotowości serc do wytrwania w wierze ojców. Wstępem do kolejnego bogatego w duchowe doznania dnia stała się poranna jutrznia. Niewątpliwie poruszającym momentem dla uczestników GM było spotkanie z Anną Golędzinowską, nawróconą modelką, autorką książki pt. „Ocalona z piekła”. Jako młoda dziewczyna wyjechała do Włoch, gdzie padła ofiarą grupy przestępczej handlującej żywym towarem. Udało się jej zbiec. Później pomogła w ujęciu sprawców i postawieniu ich przed sądem. Pod wpływem wizyty W tegorocznym OSM udział wzięło blisko 700 osób z całej Polski. Pięciodniowemu cyklowi formacji przyświecało hasło „Wędrowcy do świtu” mające skłaniać młodych uczestników do głębszej refleksji modlitewnej i skupienia. Bogaty program obfitował w nabożeństwa, katechezy, tematyczne spotkania w grupach i koncerty ewangelizacyjne. Sercem każdego dnia była Eucharystia! Talenty na chwałę Bożą „Drogę słowa” - trzeci dzień spotkania młodych - zainaugurowała uroczysta Eucharystia pod przewodnictwem bp. Tadeusza Pikusa. W homilii ordynariusz drohiczyński podkreślał, że słowo Boże jest Osobą - Jezusem Chrystusem i powinniśmy się w nie wsłuchiwać. Po Mszy św. miała miejsce skrutacja słowa Bożego, czyli zagłębianie się w to, co Ten, który nas prowadzi, chce nam powiedzieć. Uzupełnieniem rozważanych treści stała się zaś konferencja wygłoszona przez br. Bogumiła Kusiaka OFMCap., niosąca wezwanie do poddania się woli Bożej w przekonaniu, że Ojciec, kształtując życie dzieci, zawsze ofiarowuje więcej, niż człowiek pragnie otrzymać. Zwieńczeniem dnia było nabożeństwo pokutne rodzące przekonanie, że w zderzeniu z miłosierną miłością Boga, który odpuszcza grzechy, bliźni tym bardziej nie ma prawa sięgać po kamień - symbol osądzania, potępiania, poniewierania drugim człowiekiem… Przypomnieniem, że życie ziem- Świadectwo Anny Golędzinowskiej. skie jest nieustanną wędrówką, stała się też droga do pokonania wpisana w kolejny rekolekcyjny dzień. Młodzi wyruszyli na górę Tabor, tj. kalwarię podlaską, gdzie wzięli udział w spotkaniu z Jezusem w Eucharystii. Zwieńczeniem liturgii - umocnieniem w pielgrzymowaniu - było przyjęcie błogosławieństwa od nowo wyświęconych kapłanów. W wygłoszonej konferencji br. Szymon Janowski OFMCap. ukazywał uczestnikom „Drogę światła” - oświeconą przez Jezusa, który jest drogą, prawdą i życiem - w opozycji do trzypasmowej autostrady prowadzącej do śmierci wiecznej. - Serpelickie spotkania stają się miejscem, gdzie liczy się przede Reklama wszystkim doświadczenie, tj. przeżycie. Być „wędrowcem do świtu”, to być dojrzałym chrześcijaninem, przeżywać swoje życie w niezwykły sposób - jako pielgrzymkę - podkreśla br. Ł. Pyśk OFMCap., akcentując konieczność zaufania woli Bożej. - Pielgrzym to człowiek, który już nic nie musi. On idzie tam, gdzie nie widać jasnego celu, gdzie nie ma prostego rozrachunku zysków i strat. Bóg umieścił bowiem w nas to, co konieczne… - podsumowuje z uwagą, iż tego typu rekolekcyjnym spotkaniom towarzyszy wezwanie do odkrywania talentów, w jakie każdy z nas został wyposażony, i wykorzystywanie ich na chwałę WA Bożą. 12 Formacja religijna EchoKatolickie XXIV niedziela zwykła kalendarz liturgiczny czytania: Lb 21,4b-9; Ps 78,1-2.34-38; Flp 2,6-11; J 3,13-17 Jezus powiedział do Nikodema: Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Rozważanie: ks. ireneusz juśkiewicz We wspólnocie ukrzyżowanej Miłości B óg jest miłością. On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem (1 J 4,16; 2 Tm 1,9). Miłość Boga jest cierpliwa i łaskawa, wszystko znosi i potrafi przetrzymać, nigdy nie ustaje (zob. 1 Kor 13). Góry ustąpią, pagórki się zachwieją, ale miłość Boga nie odstąpi od człowieka (zob. Iz 54,10), gdyż Bóg jest świadom swoich zamiarów względem nas; są to zamiary pełne pokoju, a nie zguby, by nam zapewnić przyszłość, jakiej oczekujemy (zob. Jr 29,11). Przywołuję kilka fragmentów Pisma Świętego, które w całości jest historią miłości Boga do człowieka, historią relacji Stwórcy ze stworzeniem. Bóg w swoim słowie ukazuje dobry plan dla każdego człowieka. Realizacja tego planu owocuje życiem wiecznym. Niezwykle ważne jest podjęcie współpracy z Bożą łaską. Zbawienie bowiem nie dokonuje się automatycznie poprzez słowne deklaracje i wypełnianie praktyk religijnych. Zbawienie to przylgnięcie do Boga, który zbawia - komunia, czyli jedność ze Zbawicielem. Jezus został posłany przez Ojca, abyśmy nie musieli ginąć w naszych grzechach. Zapłatą za grzech jest bowiem śmierć (zob. Rz 6,23). Każdy, kto żyje w ciężkim grzechu, jest umarły za życia, oddzielony od Boga i nieszczęśliwy. Nie wolno bagatelizować grzechu, gdyż jest on naszym największym problemem, z który sobie sami nie poradzimy. Potrzebujemy pomocy. Potrzebujemy, by Jezus mocą swej śmierci i swego zmartwychwstania wyrwał nas z otchłani zła. Chrystus ratuje wierzących w Niego przez krzyż. On jako pierwszy wywyższony na krzyżu chce nas w ten sposób wywyższyć. A my tak bardzo się boimy. Tak często tylko mówimy o krzyżu, mając nadzieję, że dzięki temu nie będziemy cierpieć. „Potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego”. Potrzeba, by wywyższono ucznia Chrystusa. Wielka jest tajemnica naszej wiary. Krzyż z Chrystusem staje się drzewem życia, źródłem przemiany, mocą nawrócenia, pełnią ofiary, w której wyrażona jest miłość jako całkowity dar z siebie dla drugiego. Nie istnieje wstąpienie do nieba bez krzyża. Nie ma wiary katolickiej bez krzyża. Wiedzieli o tym bohaterscy unici, męczennicy z Pratulina, Drelowa i wielu miejscowości naszej diecezji, którzy cierpieli i umierali, trzymając krzyż Chrystusowy, który stał się również ich własnym krzyżem. Wiedzieli o tym ludzie młodzi, którzy 30 lat temu w Zespole Szkół Rolniczych w Miętnem mieli odwagę upomnieć się o obecność Chrystusowego krzyża w swojej szkole. Wiedzą o tym ludzie, którzy w domach, szpitalach, hospicjach i w wielu innych miejscach cierpią razem ze Zbawicielem i - podobnie jak św. Jan Paweł II w swój ostatni Wielki Piątek na tej ziemi - przytulają krzyż do siebie. Wiedzą o tym ludzie, którzy w chwilach zwątpienia, samotności, jakiegoś kryzysu z wiarą spoglądają na krzyż i doświadczają prawdziwości słów Jezusa: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9). Podwyższenie Krzyża Świętego to rzeczywistość, która ma się we mnie dokonać. Zaczęło się już na chrzcie. Zostałem na całe życie naznaczony krzyżem i z nim złączony. Czy dziś chcę się modlić słowami: „Witaj krzyżu, jedyna nadziejo”? w niedzielę po kościele Z Wiara jest sprawdzianem morą współczesności jest brak nadziei, a bez dostrzeżenia światła w oddali trudno o krok naprzód - diagnozowała Helenka w myślach. Do refleksji nad kondycją rzeczywistości, w jakiej przyszło jej żyć, skłoniło ją niedawne spotkanie z kuzynką. Kobieta podczas rozmowy pomstowała na politykę, niewdzięczność dzieci, wreszcie na perspektywę śmierci, która nie omija nikogo. Na uwagę Helenki, że najskuteczniejszym sposobem okiełznania lęków dotyczących przyszłości jest ufność, kuzynka najpierw zdenerwowała się, po czym stwierdziła, że „jak człowiek sam nie zatroszczy się o swoje życie, to nikt mu nie pomoże”. - Mówią, że człowiek posunięty w latach powinien być wzorem mądrości i spokoju, że przed nami już bliżej niż dalej, a tu tyle goryczy - orzekła, relacjonując szczegóły spotkania Witkowi. - Aj, bo pani wszystkich mierzy swoją miarą. Jak człowiek nie wierzy w Boga, to wierzy w siebie albo pieniądze, albo rodzinę, albo politykę - ocenił. - Tyle że ona jest wierząca i do kościoła chodzi - zaprzeczyła Helenka. W odpowiedzi Witek posłużył się cytatem: - „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. - Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby go potępił, ale żeby został przez Niego zbawiony - dopowiedziała Helenka. - Tym bardziej dziwi wspomniany brak nadziei. Jednak krzyż codziennych trosk można przyjąć, ofiarowując go Bogu, albo odrzucić. Tyle że odrzucenie krzyża nie zaprowadzi do wewnętrznego spokoju - zauważyła z uwagą, że wiara dla chrześcijanina winna być skałą, na jakiej opiera on swoją codzienność: pragnienia, czyny i słowa. Ks. Jan Twardowski w rozważaniach pt. „Taka jest moja wiara” pisze m.in. „Deklamujemy: «Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego». Mówimy, że wierzymy, ale żyjemy, jakby wcale Pana Boga nie było”. Na potwierdzenie tezy cytuje rozmowę z dorosłym już człowiekiem, który chciał być ochrzczony. „- Czy wierzy pan w Boga? - Wierzę - odpowiedział. - A w Jezusa Chrystusa? numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. - Wierzę. - A w nieśmiertelność? - Wierzę. - A w Matkę Boską? - Wierzę. - A czy przebaczyłby pan wszystkim swoim wrogom? Odpowiedział: - Ja bym im wszystkim łby poukręcał!”. Ksiądz poeta przykład wieńczy puentą: „Wiara nie jest tylko słowną deklaracją, pustym wyznaniem: wierzę i koniec. Wiara jest sprawdzianem, czy postępuję tak, jak Bóg tego chce”. W innym fragmencie ks. Jan Twardowski stawia pytanie: „Kto to jest człowiek niewierzący i potępiony? To ten, który myśli tylko o sobie, buduje tylko na sobie, „nienawidzi światła” (jak mówi Ewangelia). Żyje dla siebie i jest stracony, bo obraca się w ciemnym kole swojego życia” odpowiada. „Kto to jest człowiek wierzący i zbawiony? To ten, który kocha światło, zdumiewa się światem, widzi swoją ograniczoność, tęskni za Bogiem, pragnie czynić wiele dobrego i wciąż walczy o miłość w swoim życiu”. A zatem nie słowa, ale pragnienia serca i czyny… WA Poniedziałek, 15 września wsp. Najświętszej Maryi Panny Bolesnej CZYTANIA: Hbr 5,7-9; J 19,25-27 ie bez powodu nazywamy N Maryję najlepszą z matek. Kiedy bolejąc pod krzyżem, traciła swego jedynego Syna, to właśnie Jezus powierzył Jej trosce ucznia, którego miłował. Słowa „Niewiasto, oto syn Twój” w krąg macierzyńskiej miłości włączyły również nas - wspólnotę wierzących. Wiara, że jesteśmy ukochani przez Matkę Bożą w sposób wyjątkowy, rodzi przekonanie, że mamy w Niej Orędowniczkę, Pocieszycielkę, Opokę. Upewnia nas w tym modlitwa: „Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka, Twej pomocy wzywa, Ciebie o przyczynę prosi. Tą ufnością ożywiony, do Ciebie, o Panno nad pannami i Matko, biegnę, do Ciebie przychodzę, przed Tobą jako grzesznik płaczący staję. O Matko Słowa, racz nie gardzić słowami moimi, ale usłysz je łaskawie i wysłuchaj. Amen”. Wtorek, 16 września CZYTANIA: 1Kor 12,12-14.27-31a; Łk 7,11-17 wskrzeszenia młodzieńŚcudwiadków ca z Nain - uczestników pogrzebu dokonany przez Chrystusa poraził. Wydaje się, że bardziej naturalna byłaby radość, a jednak ogarnął ich strach. Być może z powodu Jego wielkości, którą odczuli, gdy przywrócił życie młodemu chłopakowi, bądź też ze względu na „ludzki” odruch Boga - współczucie wobec zrozpaczonej matki. Nawet jeśli taką reakcję zrodziła obawa, że Bóg oczekuje czegoś w zamian, potrafili wyrazić wdzięczność, uwielbiając Go. Czy umiem dostrzec działanie Boga w moim życiu? Czy lęk przed Boskim majestatem nie przesłania obrazu Pana, który jest miłością? Czy potrafię dziękować i dawać świadectwo? Środa, 17 września CZYTANIA: 1 Kor 12,31-13,13; Łk 7,31-35 rzekonani o naszej wszechwiedzy, Purabiać nie wahamy się ferować wyroków, opinii, przypinać łatek. Jednak przykładając naszą ludzką miarę do czynów innych ludzi, nigdy nie mamy pewności, że ocena pokryje się z prawdą. Tylko czy rzeczywiście zależy nam na dawaniu świadectwa prawdzie? Jak bardzo jesteśmy podobni do pokolenia ludzi współ- czesnych Jezusowi, którzy - niczym dzieci - szukają poklasku dla swoich przekonań. Jezus, puentując w dzisiejszej Ewangelii ludzką skłonność do wydawania ocen, zaznacza krótko: „A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej rację”. Panie, obdarz mnie mądrością - nieskorą do osądzania i obwieszczania światu własnego zdania. Czwartek, 18 września święto św. Stanisława Kostki, patrona Polski CZYTANIA: Mdr 4,7-15; Łk 2,41-52 zy można zgubić Boga, nawet C bezgranicznie Go kochając? Kiedy Maryja i Józef stracili Jezusa z oczu, przez trzy dni „z bólem serca” szukali 12-latka w tłumie pielgrzymów. Nic dziwnego, że wyrzuty przesłoniły radość z odnalezienia Syna, który próbował im wytłumaczyć: tu, w domu mojego Ojca, jestem na swoim miejscu. Stracić łączność z Bogiem zdarzało się świętym i mistykom, którzy po trudnych chwilach ciemności doświadczali w dwójnasób Jego miłosierdzia. Zawierzyć Bogu to coś więcej niż wierzyć. To mieć pewność, jak patron dzisiejszego dnia, że On jest z nami zawsze. „Wszechmogący Boże, który przedziwnym zrządzeniem wybrałeś św. Stanisława Kostkę i uzdolniłeś go do wierności Tobie, wejrzyj na naszą słabość i niestałość. Spraw łaskawie, abyśmy - dzięki wstawiennictwu i opiece św. Stanisława - do końca naszego życia w wierności Tobie wytrwali. Amen”. Piątek, 19 września CZYTANIA: 1Kor 15,12-20; Łk 8,1-3 odążać za Jezusem... Wzniosłość Po wierze, słów, których używamy, mówiąc paradoksalnie - może przesłonić nam Boga. Bezmyślne powtarzanie modlitewnych formuł sprawia, że blednie ich sens. Pobieżna lektura Pisma Świętego pozbawia pewności, że to żywe słowo Boga. Brak pokory w czynieniu dobra umniejsza jego siłę. Obowiązkowość może przerosnąć człowieka, gdy wy- posażony tylko w dobre chęci próbuje osiągnąć szczytne cele… Aby forma nie przerosła treści, chrześcijanin musi prawdami wiary po prostu żyć - w smutku i w radości, w słońcu i w deszczu, krocząc ufnie drogą własnego powołania. Taki przykład dali nam apostołowie i wszyscy inni, którzy poszli za Chrystusem. Fundamentem ich stałości było zaufanie i wierność Jego wezwaniu. Sobota, 20 września CZYTANIA: 1 Kor 15, 35-37.42-49; Łk 8, 4-15 ak wielu sił i trudu wymaga Jniewielki uprawa pola. Nawet jeśli jest to spłachetek ziemi, a gleba marna, pracy rolnika zawsze towarzyszy nadzieja na to, że ziemia będzie „dobrze rodzić”, to znaczy wyda plony, a czas zbiorów stanie się okazją do świętowania obfitości. Można odnieść wrażenie, że wyznacznikiem naszych czasów staje się brak nadziei. Szukając remedium, pamiętaj przede wszystkim, że Twoje życie jest jak małe poletko. Jego granice wyznacza codzienność. Rodzina, dom, praca, znajomi - szara rzeczywistość dnia powszedniego, czynności i schematy, powtarzane po wielokroć, mają moc uświęcania człowieka! Modląc się codziennie: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”, nie obarczaj Pana Boga odpowiedzialnością za to, co dzieje się wokół ciebie. Nie przeklinaj szarej codzienności. Nie mów, że życie ci się przejadło… Sumienna uprawa swojej roli: dobroć, rzetelność, pracowitość, wytrwałość oznaczają ludzi, których w przypowieści o Siewcy symbolizuje ziarno, które pada w żyzna ziemię i wydaje plon. Czy jestem wśród nich także ja? KL Zaśmiecone umysły? Abelard Giza z kabaretu Limo (który swego czasu „błysnął” podczas jednego z występów szyderstwami ze św. Jana Pawła II) był łaskaw zauważyć, że Kościół „zalicza się do wspólnych wrogów, z których mogą śmiać się Polacy”. Dlatego, według satyryka, uzasadnione są wszystkie chwyty i każde słowo, zaś krytyka niestroniąca od rynsztokowych pomówień, obrazów, wulgarnych porównań jest normalnym wyrazem ekspresji. Rozmowa została zamieszczona na portalu Natemat.pl. Szkoda, że prowadzący nie pokusił się o zadanie pytania, czy kabareciarze podobnie myślą o islamie (skądinąd pytanie jest tym bardziej zasadne, że z rąk fanatyków muzułmańskich giną tysiące ludzi, nie tylko chrześcijan) bądź Żydach, zrzucających bomby na arabskie miasta położone w Strefie Gazy (w tym także cywilne obiekty). Zabrakło odwagi? Rozmowa nie jest warta cytowania, tym bardziej nie jest wart promocji zespół należący do „n-tej” ligi polskich kabaretów, dysponujący dość ograniczonym tematycznie zasobem skeczy - w oczy rzuca się jednak charakterystyczny, zaskakujący sposób definiowania Kościoła jako „wspólnego wroga”. Satyrycy nie precyzują, kto wchodzi w skład owej prześladowanej przezeń mniejszości (większości?) i czym kościelna wrogość się objawia. Ale mniejsza o szczegóły. Rzecz w tym, że podobny styl myślenia jest obecny w głowach sporej rzeszy Polaków. Widać to na forach internetowych i słychać w rozmowach. Kościół przedstawiany jest jako forpoczta wrogiego państwa Watykan, bliżej nieokreślona złowroga struktura pragnąca zawładnąć światem (co „udowadnia” w swoich bestsellerowych powieściach Dan Brown), zaś nauczanie - jako zagrożenie dla ludzkiego szczęścia i wolności. Istnieją środowiska, które nie są w stanie mentalnie wyjść poza opisany wyżej sposób rozumowania! Zupełnie przy tym nie liczy się prawda, to, czym on w swojej istocie jest, czego naucza, jaką rolę pełni w społeczeństwie i wreszcie - kto do niego należy! Więcej: w powyższej argumentacji da się zauważyć szczególna przewrotność, która zło każe nazywać dobrem, dobro - złem. Troskę o integralny rozwój osoby ludzkiej, jej godność - zamachem na wolność i prawo do szczęścia, destrukcję - wyrazem nowoczesności i postępu. Może to mocne porównanie, ale w tym momencie na myśl przychodzi obraz z Ewangelii wg św. Marka. Jest to fragment opisu wizyty Jezusa w Kafarnaum. „Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego” (Mk 11,23-26). Temu, który przyszedł na świat, aby „szukać i ocalić, to co zginęło”, demon przypisuje misję zagłady! Jezus nazwany jest wrogiem człowieka. Analogia narzuca się sama. Skąd się to wszystko bierze? Skąd w nas skłonność do tak daleko posuniętej przewrotności? Gdzie należy szukać jej źródeł? Odpowiedź zawarta jest m.in. w Biblii, w księdze stanowiącej źródło antropologii chrześcijańskiej. Kiedy prarodzice Adam i Ewa odwrócili się od Stwórcy i zwrócili ku stworzeniu (grzech nieposłuszeństwa w teologii zwany grzechem pierworodnym), wąż - szatan niejako usuwa się z areny dziejów. Ale „owoc” jego działania pozostaje: to „zaśmiecenie”, wykrzywienie mentalności ludzi. Bóg, który dotąd był przyjacielem, kimś niezwykle bliskim, nagle staje się zagrożeniem. Adam z Ewą chowają się przed Nim! (Rdz 3,8-13: „Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga prze- I obraca się po dziś dzień. Kościół nigdy nie był i nie będzie wrogiem człowieka - dlatego, że Pan Bóg nie jest wrogiem człowieka. Owszem, w rzeczywistości przepełnionej grzechem jest znakiem sprzeciwu. Nie godząc się na zło, kłamstwo, skrajny konformizm - idąc pod prąd oczekiwaniom i egoizmowi, naraża się wielu. Stąd agresja, ironia, próby pomieszania porządków. A że Kościół nie dysponuje armią, ma nikłe szanse na medialne przebicie się z argumentami, różni Gizowie, Rucińscy leczą swoje kompleksy, używając sobie na nim, ile się da. Nihil novi sub sole. KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI Czytaj: Katechizm Kościoła Katolickiego, pkt 386-409 Czy klękamy przed szubienicą, karabinem lub krzesłem elektrycznym? Dlaczego zatem oddajemy cześć krzyżowi, który również był narzędziem wykonywania kary śmierci? Do postawienia takiego pytania może sprowokować nas obchodzone 14 września święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Podwyższenie oznacza podniesienie do góry, ukazanie. W sensie przenośnym może oznaczać także wywyższenie, oddanie czci. Ta nazwa święta nawiązuje do wydarzeń z IV w. po Chrystusie, związanych z odnalezieniem drzewa krzyża. Według tradycji krzyż, na którym umarł Chrystus, wrzucono do fosy okalającej mury jerozolimskie i przysypano ziemią oraz śmieciami. Odnaleziono go w IV w., a dokonała tego św. Helena - matka cesarza Konstantyna, który jako pierwszy z cesarzy uznał chrześcijaństwo za legalną religię. Wtedy też miała miejsce pierwsza publiczna adoracja krzyża - wystawienie go na widok publiczny. Co ciekawe, historycy są zgodni, że działo się to 13 lub 14 września, ale spierają się o rok - wahania dotyczą lat 320-330. nia. Nie ukrywajmy - nie lubimy cierpieć. Raczej robimy wszystko, by cierpienia unikać albo je minimalizować. Rozwój cywilizacji idzie w kierunku maksymalnego ułatwiania życia i rozwiązywania jakichkolwiek trudności - jeszcze zanim się pojawią. Stąd też niejednokrotnie myśl o cierpieniu napełnia nas lękiem. A przyczynę cierpienia potrafimy w jakiś dziwny sposób widzieć w Panu Bogu. Spotykałem się nieraz ze stwierdzeniem, że ktoś żyje w lęku przed Panem Bogiem, przed oddaniem i zawierzeniem Mu swojego ży- cia - tak jakby Pan Bóg był jakimś złośliwym gnomem, który tylko czeka, aby niewinnego człowieka natychmiast obsypać wszelkimi plagami i nieszczęściami. Skąd takie podejście? Kto odpowiada za cierpienie? Jest w tym jakaś przewrotność złego ducha, który nie dość, że skłonił człowieka do przeciwstawienia się Bogu, co z kolei wprowadziło na świat śmierć i cierpienie, to jeszcze obłudnie i fałszywie oskarża Go w oczach człowieka. 13 chadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?» Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem»). Grzech powoduje, że w ludzki świat brutalnie wkracza kłamstwo. Nieprzyznanie się do winy sprawia, że zostaje ona zrzucona na innych. Błędne koło zaczyna obracać się z coraz większym impetem. Bóg na krzyżu nie przegrał Krzyż i lęk przed cierpieniem Znajomość historii powstania tego święta nie wyjaśnia jednak naszych wątpliwości związanych z samym sensem oddawania czci krzyżowi. Dla nas, wychowanych w duchu religii chrześcijańskiej i oswojonych ze znakiem krzyża, jest to naturalne. Jednak nawet w Nowym Testamencie znajdujemy fragmenty mówiące o tym, że krzyż jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan (por. 1 Kor,1,23). Te lęki i obawy wiążą się ściśle z naszą postawą wobec cierpie- Kościół Formacja religijna www.echokatolickie.pl A przecież to właśnie grzech jest przyczyną cierpienia, to grzech odbiera nam pokój serca, to grzech powoduje, że jedni ludzie zabijają, okradają, prześladują i zadają cierpienie swoim braciom. - No dobrze - powie ktoś - a co z cierpieniem, które nie ma bezpośredniego „sprawcy”, wynikającym z choroby, kataklizmów i innych tego typu zdarzeń? „Gdy brak jest harmonii w rodzinie, gdy piętrzą się trudności w nauce, gdy uczucia pozostają nieodwzajemnione, gdy znalezienie pracy wydaje się prawie niemożliwe, gdy problemy ekonomiczne każą zrezygnować z założenia rodziny, gdy trzeba walczyć z chorobą czy samotnością i kiedy grozi wam pogrążenie w próżni wartości - czyż właśnie wtedy krzyż nie staje się dla was wyzwaniem?” - pytał Jan Paweł II młodych ludzi zgromadzonych na Światowych Dniach Młodzieży w Rzymie w 1998 r. Punkt odniesienia I tu dochodzimy do sedna. Konfrontacja z jakimkolwiek cierpieniem bez odniesienia go do krzyża Chrystusa jest bezsensowna i bezcelowa. Bez tego punktu odniesienia, którym jest miłość Boga do ludzi - miłość tak wielka, że Bóg „Syna swego Jednorodzonego dał”, nie ma sensu rozmyślać nad cierpieniem. Zawsze będziemy przytłoczeni jego ogromem i bezsensem. Dopiero gdy spojrzymy na krzyż, gdzie Chrystus wspiął się na szczyty poświęcenia i miłości, nasze spojrzenie zaczyna się zmieniać. Po pierwsze, uświadamiamy sobie, że Jezus poszedł na krzyż dobrowolnie. Po ludzku patrząc - bezsensownie, bo czyż nie mógł żyć długo i szczęśliwie, pokonać Rzymian, uzdrawiać chorych, nieść swym poddanym szczęście i radość? Jednak plan Boga był inny - On chciał, by zanim z mapy świata znikną śmierć i cierpienie, najpierw człowiek mógł odnaleźć ich sens i odkryć, że droga do zmartwychwstania wiedzie przez krzyż. I właśnie dlatego oddajemy cześć krzyżowi - a tak naprawdę czcimy w ten sposób Miłość, która do tego krzyża pozwoliła się przybić. Ta cierpiąca miłość jest wszędzie tam, gdzie dziś cierpią ludzie - by mówić o nadziei, zmartwychwstaniu, mocy życia. O tym, że Bóg na krzyżu nie przegrał, ale zwyciężył i że chce dać udział w tym zwycięstwie wszystkim, którzy Mu ufają i którzy, tak jak On, biorą swój codzienny krzyż. KS. ANDRZEJ ADAMSKI EchoKatolickie publicystyka 3 pytania jest życzliwość? 1 Czym „Życzliwość” to inaczej „życzenie dobra”. Słowo to ozna- Elżbieta TrawkowskaBryłka psycholog cza przyjazne usposobienie, wyrażanie wobec drugiej osoby przychylnych uczuć. Życzliwość idzie w parze z uprzejmością i przyjaznym nastawieniem do ludzi. Gdybyśmy przeprowadzili ankietę z pytaniem, czy jest ona dziś cechą popularną, zdania byłyby podzielone. Jedni mówiliby, że spotykają wiele życzliwych osób, także wśród nieznajomych, drudzy uznaliby, że życzenie dobra skierowane pod adresem drugiego człowieka to bardzo rzadka współcześnie cecha charakteru. Warto zastanowić się, w której grupie uczestników ankiety odnaleźlibyśmy siebie! To, jak postrzegamy innych, zależy w dużym stopniu od tego, co myślimy o sobie i jak zachowujemy się wobec drugich. Ci, którzy są życzliwi i uprzejmi dla innych, sami też doświadczają sympatii oraz życzliwości. I odwrotnie: ludzie nieuprzejmi i niemili bywają źle traktowani. bierze się przyjazne bądź wrogie nastawienie 2 Skąd do drugiego człowieka? Niewątpliwie duży wpływ na kształtowanie się tych postaw ma wychowanie i wzorce zaczerpnięte z domu rodzinnego. Jeśli rodzice nie szanują siebie, a w domu panuje atmosfera kłótni, dzieciom trudno będzie uwierzyć w to, że - skoro najbliżsi nie są - ktoś obcy może być dla nich miły i życzliwy. Co więcej, podstawą życzliwości wobec drugich jest życzliwość względem siebie. Konieczne staje się więc polubienie siebie i zaprzyjaźnienie się ze sobą. Jeśli nie potrafimy szanować innych ludzi, nasze nieuprzejme zachowanie zdradza, że nie lubimy i nie szanujemy przede wszystkim siebie, że mamy kompleksy i niskie poczucie wartości. Nieraz trudno odkryć w sercu tę prawdę, ponieważ osoby nieuprzejme bywają postrzegane jako aroganckie i mające na swój temat wysokie mniemanie. Jednak u podłoża takiego zachowania leżą zazwyczaj lęk i zranienia. więc chcemy, aby inni byli dla nas życzliwi, 3 Jeśli powinniśmy zacząć od siebie? Jak najbardziej! Podstawą życzliwości staje się wówczas zadowolenie z tego, kim obecnie jesteśmy i co już posiadamy. To z kolei sprawia, że możemy z życzliwością i wyrozumiałością traktować innych ludzi. Będąc sobie życzliwi, mamy szansę polubić i zaakceptować swój wygląd, sytuację życiową, słabości i ograniczenia, trud czy cierpienie życia. Kiedy przyjrzymy się sobie i swoim lękom z życzliwością, gdy rozluźnimy się i otworzymy, odkryjemy, że nasz świat jest znacznie bardziej fascynujący i pełen niespodzianek, niż nam się do tej pory wydawało. Zaprzyjaźnianie się ze sobą nie jest więc przejawem egocentryzmu. Wprost przeciwnie! To początek procesu wzbudzania we własnym wnętrzu życzliwości, szacunku oraz zrozumienia także wzglęWA dem innych ludzi. Klucz do poprawnych relacji Pułapką na drodze praktykowania cnoty życzliwości bywa… brak asertywności. Jak mu zaradzić? U numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. Fot. arch. 14 przejmość i gotowość do niesienia pomocy moje koleżanki odbierały jako przyzwolenie do zawalania mnie swoją robotą. Nie umiałam przeciwstawić się grupie” - wyznaje bohaterka tekstu. Asertywność - jak zauważa psycholog Elżbieta TrawkowskaBryłka - to umiejętność pełnego wyrażania siebie w kontaktach z innymi. - Zachowanie asertywne oznacza bezpośrednie, uczciwe i stanowcze - bez lęku czy poczucia winy - wyrażenie wobec drugiej osoby swoich uczuć, postaw, opinii i pragnień. Asertywność jest konieczna, aby być sobą i uwolnić się od stresu przeżywanego w kontaktach z innymi. Jeśli człowiek nie potrafi samodzielnie i stanowczo określić swoich praw, drudzy z konieczności go w tym wyręczą. Tyle że wówczas będzie on niezadowolony ze swojego zachowania, a nawet życia - akcentuje. Dobra wiadomość: asertywność nie jest wrodzona, co oznacza, że można ją nabyć! Jej pierwsza zasada - na co zwraca uwagę psycholog - to autentyczność, czyli prawda o sobie. - Trzeba nauczyć się rozpoznawać swoje emocje, lęki, pragnienia i potrzeby. Z kolei poznanie siebie, tj. samoświadomość, jest kluczem do budowania dobrych relacji z innymi - tłumaczy. - Musimy umieć określić cele i wartości, które są dla nas najważniejsze. Odpowiedzieć sobie na pytania: „Po co żyję? Dokąd zmierzam? Co chcę osiągnąć?”. Jeśli tego nie zrobimy, może okazać się, że będziemy dokonywali wyborów niejako wbrew sobie, zbyt łatwo ulegając cudzym opiniom czy oczekiwaniom, przyjmując rolę biernego obserwatora własnego życia. Tymczasem osoba asertywna ma zawsze jasno określony cel, potrafi kontrolować swoje emocje i nie poddaje się łatwo manipulacjom czy emocjonalnym naciskom - podsumowuje WA E. Trawkowska-Bryłka. Szkoda życia na nerwy! Życzenie dobra skierowane pod adresem drugiego człowieka to zawsze zdany egzamin z przykazania miłości bliźniego. Tymczasem przeszkodą w kreowaniu wokół siebie atmosfery serdeczności bywa lęk albo zawiść. Wreszcie brak asertywności. Teraz wiem, że asertywność to przede wszystkim kwestia uczciwości wobec siebie. Dobroć nie powinna być bowiem równoznaczna z naiwnością czy zgodą na kłamstwo. Życzliwość musi wypływać z szacunku do siebie, a nie strachu przed przeciwstawieniem się grupie. P retekstem do refleksji nad międzyludzkimi relacjami stał się list, jaki nadszedł do naszej redakcji. Młoda kobieta dzieli się w nim m.in. spostrzeżeniami dotyczącymi zasad wychowania, jakie odebrała. „Wpajano mi, że dobro procentuje! Tyle że obserwując to, co dzieje się wokół mnie, odnoszę wrażenia, że życzliwość bywa odbierana jako przyzwolenie do wejścia na głowę. Jeśli staram się być dla kogoś miła, oczekuję, że druga osoba odwzajemni się tym samym. Tymczasem zdarza się, że bywam posądzona o naiwność albo interesowność. I sama już nie wiem… Serdeczność to w końcu zaleta czy słabość?” - dopytuje. Odpłata za nadliczbowe - „Bądź życzliwa dla innych, a świat ci się odwzajemni” - powtarzała moja babcia. Mądra kobieta. Nie przewidziała jednak, że jej maksymy słabo przystają do współczesnego świata - wyznaje z przekąsem Anka, 32-letnia absolwentka ekonomii. Zanim jednak opowie o lekcji dojrzałości, jaką zaserwowała jej pierwsza praca, wraca wspomnieniami do początków: domu rodzinnego i wychowania. - W czasach dzieciństwa wpajano mi, że dziewczynka musi być grzeczna i delikatna. Uśmiechałam się więc i zawsze chętnie pomagałam mamie. Instruowana przez nią zagadywałam też odwiedzające nas ciocie, jak miewa się moje cioteczne rodzeństwo, na co one rozanielonym z przejęcia głosem dzieliły się sukcesami (często wątpliwej jakości) swoich pociech. Oczywiście żadnej z kuzynek nie przyszło do głowy, by z kolei spytać mnie o postępy w nauce, marzenia czy plany - sugeruje. - Nieśmiałe uwagi, że życzliwość jednak nie zawsze procentuje, moja mama zbywała machnięciem ręki, oznajmiając, że „to nie nasz problem”. Ja miałam trzymać fason! Więc trzymałam… W szkole - w duchu koleżeńskości - pozwałam odpisywać lekcje, w następstwie czego koledzy mnie poważali, a że „leciałam” na opinii, nauczyciele konsekwentnie przymykali oko na moją „dobroczynność”. Nie inaczej było podczas studiów. Pierwszą bolesną lekcję zderzenia z twardą rzeczywistością przeżyłam w pracy - sygnalizuje. - „Zamienisz się ze mną na miejsce? Przeciągi mi nie służą” - poprosiła koleżanka. Bez mrugnięcia okiem zmieniłam biurko. „Mogłabyś przejrzeć za mnie te dokumenty? Szef chce mieć je na jutro, a ja mam chore dziecko”. Zgodziłam się. Bądź co bądź babcia zawsze powtarzała, że jak zrobimy komuś coś dobrego, zaś człowiek się odwzajemni, to już po zapłacie. W innym przypadku Pan Bóg odpłaci po stokroć za nadliczbowe! Dziś wiem, że moją uprzejmość i gotowość do niesienia pomocy koleżanki odbierały jako przyzwolenie do zawalania mnie swoją robotą - wyznaje Anka z uwagą, że długo nie umiała zdobyć się na stanowczość, a i później, kiedy już udało się jej odmówić raz i drugi, miała wyrzuty sumienia, że oblewa egzamin z koleżeńskości. - Oczy otworzyły mi się w momencie, kiedy jedna ze współpracownic przedstawiła szefowi opracowane przeze mnie zestawienie jako własne. Nie poskarżyłam się, bo to wbrew zasadom. Poza tym mówi się: nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. Zaczęłam jednak sięgać po słowo „nie”. Teraz wiem, że asertywność to przede wszystkim kwestia uczciwości wobec siebie. Dobroć nie powinna być bowiem równoznaczna z naiwnością czy zgodą na kłamstwo. Życzliwość musi wypływać z szacunku do siebie, a nie strachu przed przeciwstawieniem się grupie podsumowuje. Szczerze im współczuję Druga z moich rozmówczyń - ekspedientka w markecie - o nastrojach klientów robiących zakupy mogłaby opowiadać godzinami. - Doktorat albo i habilitacja by z tego wyszła - żartuje Kaśka. - Wiele się nauczyłam przez te wszystkie lata... Przede wszystkim, by nie oceniać ludzi po pozorach. Dobrze ubrana pani, która przy kasie świeci kartami, potrafi przeliczać grosze i w mojej obecności, nie zważając na długą kolejkę, analizować z paragonem w ręce każdy wydatek. „Bo dziś wszyscy oszukują, więc jak człowiek o siebie nie zadba itp.” - podobne teorie słyszę każdego dnia. Na moją uwagę, że szkoda życia na nerwy, jedna z pań wykrzyczała, że mnie za uprzejmość płacą, a jej nie i że „klient - nasz pan” - sięga po kolejny przykład. Dziewczyna nie ukrywa, że nieraz zdarzało się jej wątpić w sens optymistycznego podejścia do rzeczywistości. Jednak natury nie da się oszukać. - Już taka jestem! - konkluduje. Zapytana, czy udało się jej stworzyć mentalny pancerz chroniący przed zalewem agresji i pogardy, powołuje się na poradę, jaką wyczytała w jednej z książek. - Mądry człowiek tłumaczył, że prawdziwa pokora to umiejętność stanięcia w prawdzie; świadomość swoich słabych, ale też dobrych stron. Z kolei ludzie, którzy na co dzień zieją nienawiścią, muszą być w głębi serca bardzo nieszczęśliwi. Odtąd zamiast się obrażać, szczerze im współczuję. Poza tym zbyt wiele mam przykładów z życia, że życzliwość jedWA nak procentuje… temat tygodnia www.echokatolickie.pl Opinie Krzyż jest jak najbardziej zasadniczym kluczem w życiu chrześcijanina, ale nie jako poszukiwacza cierpień, ale roztropnego i mężnego rozpoznawacza drogi Bożej. A właśnie roztropność każe nam chronić, czytaj str. 21 co święte. 15 Nie szukaj szczęścia w supermarkecie Fot. arch. redaktor prowadzący: Jolanta Krasnowska-Dyńka Lubimy promocje i tzw. akcje tematyczne w dużych sieciowych sklepach, podczas których można kupić towar w cenie nawet trzykrotnie niższej niż normalnie. Agresja w tłumie amatorów „okazji” każe poważnie zastanawiać się nad sensem takich zakupów. R MONIKA LIPIŃSKA ozsądek jest nudny, użyjemy siły! - proponuje jeden z bohaterów kreskówki dla nieco starszych widzów. To „Pingwiny z Madagaskaru”, ale słowa jak ulał oddają atmosferę towarzysząca zabijaniu się o rzeczy, które zwykliśmy nazywać dobrami materialnymi. Paradoksalnie - walka o nie rodzi ogrom zła. Sklep zachodniej sieci handlowej. Punkt 8.00, wraz z otwarciem, tłum ludzi wdziera się do środka. Ktoś głośno przeklina, rozcierając guza na głowie, którą uderzył o kant drzwi. „Juuurek, bierz, ile się da! - instruuje syna starsza kobieta. Szczęściarz - jest w grupie tych, którzy jako pierwsi docierają do koszy z kurtkami. Ich stosy giną w oczach, choć to może nie najlepsza metafora - bo tych, którym udało się je zobaczyć, jest niewielu. Kto łokciami nie utorował sobie drogi, musi obejść się smakiem. Chyba że… W bocznych alejkach trwa przeglądanie, jaki rozmiar udało się chwycić, i „handel” wymienny. Uwaga - tu rządzi prawo dżungli; trzeba liczyć się z tym, że ktoś bezczelnie wyciąganie nabytek z koszyka, a nawet wydrze z rąk, i pobiegnie z łupem do kasy. Krzyk, złość, pomstowanie. Tak dzisiaj wyglądają zakupy. Konsumenckie wygłodzenie Wyjaśniając paradoks, jakim jest wyścig do sklepowych półek, tj. zachłanność na dobra materialne, socjologowie używają terminu konsumencki głód. Ciągnie się za nami od czasów siermiężnego komunizmu. Mieliśmy pieniądze - nie było gdzie ich wydać. By poczuć odrobinę luksusu w postaci nieosiągalnego kremu Nivea, puszki rozpuszczalnego kakao, pachnącej obłędnie chińskiej gumki do ścierania gotowi byliśmy spędzić w kolejce całą wolną sobotę. Jeśli była okazja, kupowało się bez opamiętania „na zaś” i „na wszelki wypadek” rzeczy całkowicie zbędne, gromadząc je w pawlaczach. Patrząc dzisiaj na kolejki po dobrze wcześniej rozreklamowane towary, mamy wrażenie, że to powtórka z rozrywki. Tyle że na rynku niczego nie brakuje. Pogoda dla kupujących Analitycy rynku konsumenckiego nie pozostawiają wątpliwości: zakupy w ramach różnych dobrze rozreklamowanych akcji nie są żadnym ewenementem, ponieważ w skali kraju sprzedaż detaliczna w ogó- le wykazuje tendencje wzrostowe. W lutym Polacy kupili 25% nowych samochodów więcej niż w analogicznym okresie 2013 r. Zakupy odzieży i butów odnotowano na poziomie wyższym aż o 20%. Nie szczędziliśmy grosza na żywność, leki i kosmetyki. Wzięcie miał też sprzęt elektroniczny. Wskaźniki swoistego boomu tylko po części wytłumaczone mogą być wzrostem płac oraz mniejszym bezrobociem. Lubimy wydawać pieniądze i już! - w myśl opinii, którą w słowa ubrała przed laty Marylin Monroe: „Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy”. Rządzą nami żądze W ocenie Małgorzaty Januszewskiej, psychologa, splatają się tutaj dwa czynniki. - Po pierwsze, mamy ciągle do czynienia z zaszłościami sprzed lat, kiedy każdy towar był deficytowy, a jeśli już pojawiał się w sklepie - rzucali się na niego wszyscy, czy był potrzebny, czy nie. Po drugie, samo hasło „okazja” wyzwala w człowieku chęć zdobycia za wszelką ceną artykułu, zazwyczaj wcześniej świetnie rozreklamowanego. A w tłumie myślących podobnie odzywają się pierwotne instynkty: bezwzględność i niestety brutalność - mówi psycholog. Dodaje też, że nie można jednoznacznie przekreślać Konsumenckie wygłodzenie, jakie towarzyszy zachłanności podczas zakupów, ciągnie się za nami od czasów PRL. Lubimy wydawać pieniądze i już! - w myśl opinii, którą w słowa ubrała Marylin Monroe: „Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy”. osoby, która rzuca się na promocje, czy określać tego rodzaju praktyk jako złe. - Kiedy wyruszamy do sklepu, a zwłaszcza, gdy widzimy hasło „promocja”, nie zapominajmy o krytycyzmie i zdrowym rozsądku - zaleca M. Januszewska. Specjaliści od gospodarki wprowadzają rozróżnienie potrzeby od pragnienia - o ile potrzeby człowieka nie zmieniły się na przestrzeni lat, to pragnienie, czyli środki zaspokojenia potrzeb, ewoluują proporcjonalnie do dostępnego asortymentu i rozwijającej się reklamy. Obserwując to, co dzieje się w sieciówkach podczas akcji tematycznych, trzeba stwierdzić jasno: rządzą nami nie pragnienia, ale żądze. Potrzebujemy światła PYTAMY O. Stanisława Jarosza, przeora klasztoru oo. paulinów, proboszcza parafii pw. św. Ludwika we Włodawie Proszę Ojca, pożądanie dóbr materialnych jest grzechem? Pożądanie zawsze ma naturę pokusy. Jest ono niejako wpisane w naszą ludzką naturę, jednak pozostaje neutralne, dopóki pokusie nie ulegniemy. Grzech zaczyna się wtedy, kiedy pożądaniu - czy to cielesnemu, materialnemu, czy każdej innej postaci żądzy - świadomie i dobrowolnie odpowiemy: „Tak, wchodzę w to”. Do kwestii pożądań, które w nas dochodzą do głosu, warto rzucić światło zdrowego rozsądku bądź - idąc głębiej - światło słowa Bożego po to, żeby pokusa została skierowana stronę dóbr wiecznych bądź choćby zneutralizowana modlitewnym, szczerym wołaniem o pomoc: „Jezusie, synu Dawida, ulituj się nade mną, bo mnie diabli biorą i nie wiem, w którą stronę pójdę”… Walka z pożądaniem, próba przeciwstawienia się mu jest drogą uświęcenia, drogą cnoty. Pożądanie może się więc stać okazją do tego, by kształtować charakter, doskonalić się. Iść bez wahania za zachciankami - to jest najprostsze. Okazuje się, że supermarket nie jest miejscem, w którym pamięta się o przykazaniu miłości bliźniego? Ponieważ dla tych, którzy wierzą w stworzoną przez specjalistów od marketingu wizję raju na ziemi, w doczesność, a z oczu stracili wieczność, stał się świątynią. Miejscem, gdzie spędza się czas, dokąd idzie się w swoistym nabożeństwie po dobra, które nasi ojcowie musieli wypracować sami, licząc na wsparcie Pana Boga. Dzisiaj można to sobie po prostu kupić. Człowiek, któremu brak oparcia w Panu Bogu, brak wiary w życie wieczne, jest przekonany, że tkwiącą mocno w każdym z nas potrzebę zabezpieczenia trzeba zaspokoić już, teraz, zaopatrując się w tzw. dobra materialne. W pogoni za nimi ludzie wydzierają sobie ochłapy kuszące dobrą ceną... Przestaje się liczyć drugi człowiek, miłość bliźniego idzie w kąt - w centrum jestem ja i to, co uda mi się kupić, co na pewno mnie uszczęśliwi. Nie łudźmy się: ci, którzy kręcą biznes, zacierają ręce, że klienci połknęli haczyk. A łakomiący się na promocje czy okazje zostają z pustym portfelem i mnóstwem takich zdobyczy, które później często okazują się do niczego nieprzydatne. Pan Jezus wygonił ze świątyni kupców i kupujących. Co powiedziałby dzisiaj, obserwując klientów supermarketów, gdzie do celu idzie się po trupach? Nic by nie powiedział, bo on tych biedaków kocha. Na pewno użaliłby się nad nimi. Myślę, że scena przepędzenia ze świątyni poza materialnym wymiarem handlu ma także odniesienie do naszej religijności. Nieraz jesteśmy gotowi potargować się trochę z Panem Bogiem, kalku- lując: „Jak się będę więcej modlił i trochę mniej grzeszył, Bóg będzie zadowolony, dziecko zda maturę, a ja odetchnę w końcu z ulgą”. Pokusa wytargowania czegoś u Boga przekłada się na rzeczywistość sklepu. Klient rzuca się na to, co kosztuje mniej, ciesząc się z okazji. I śmieszne to, i straszne - facet kupił kilka par butów, których nigdy nie założy. „Ale były tanie” - tłumaczy… Wszyscy mamy w sobie zachłanność. Tyle że jeżeli nie nasyci się serce człowieka czymś, za czym naprawdę tęskni, to rzeczy kupione tym bardziej nie zaspokoją jego pragnień. Szkoda, że takich kolejek nie ma do konfesjonału? …albo do zyskania odpustu zupełnego wtedy, kiedy jest ten przywilej, czy na niedzielną Eucharystię, gdy można zupełnie za darmo dostać kawał życia - życia Jezusowego, życia z Ducha, życia, które daje wieczność. Z tej okazji rezygnują zwykle ludzie, którzy słuchają katechezy tego świata. Idą za nią, daliby się nawet stratować przez kolegów z kolejki, przekonani, że promocja ich uszczęśliwi. Nie dziwię się, nie sądzę i nie potępiam, ponieważ ci, którzy nie mają jasności wewnątrz, łatwo dają się wprowadzać w labirynt próżności. Potrzebują światła. Jezusa, który by stanął i powiedział: „Ja dam za darmo, kupujcie bez pieniędzy, bierzcie bez płacenia: chleb i wino, życie i to, co czyni człowieka naNOT. ML prawdę szczęśliwym”. EchoKatolickie Publicystyka numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. Fot. AWAS 16 Dramat wyryty na ścianie Dariusz Magier - współautor diaporamy. Andrzej Korszniewicz opowiadał o uwięzieniu ojca Józefa. W 69 rocznicę utworzenia Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość zorganizowano premierowy pokaz diaporamy prezentującej inskrypcje wyryte przez żołnierzy wyklętych i innych więźniów przetrzymywanych w areszcie UB w Radzyniu Podlaskim. S potkanie, które odbyło się 2 września, poprzedziła Msza św. w intencji pomordowanych, poległych i zmarłych członków WiN sprawowana w sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Uroczystość zorganizował inspektorat WiN Obwód Radzyń. Diaporama stanowi efekt projektu zrealizowanego przez Radzyńskie Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych. Jej autorami są: dyrektor radzyńskiego oddziału Archiwum Państwowego w Lublinie Dariusz Magier oraz fotografik Paweł Żochowski. Dzisiaj też można zostać wyklętym Podczas Mszy św. homilię wygłosił kapelan radzyńskiego Inspektoratu WiN ks. Zbigniew Rozmysł. Kaznodzieja podkreślił, że ideały, jakie przyświecały żołnierzom wyklętym, są dzisiaj żywe, a deklaracja ideowa Armii Krajowej aktualna. - Idea żołnierzy wyklętych prześladowanych, mordowanych odrasta jak trawa na spalonym stepie - mówił ks. Rozmysł. Czego pragnęli? Wolnej i demokratycznej Polski będącej w rękach Polaków, mogącej się po długiej wojnie rozwijać i rozkwitać. - Obecnie, gdy człowiek staje w obronie ideałów, wartości chrześcijańskich, patriotyzmu, wolności, również może zostać wyklęty - podkreślał kapłan, dodając, iż dzisiaj wprawdzie się nie zabija, ale ośmiesza, deprecjonuje w mediach. Wierzysz w Boga, szanujesz przykazania - jesteś katolem. Kochasz ojczyznę - jesteś nazistą albo nawet faszystą. Chcesz wolności - jesteś antysystemowy. To swoisty sposób wyklęcia ludzi, którzy pragną wartości: dobra, piękna, prawdy - zwracał uwagę kapelan, podkreślając, iż powinniśmy wrócić do wartości, kultywować ideały bohaterów, ich wzorce osobowe. Patriotyzm to nie banały w stylu orzełka z czekolady, ale wysiłek, trud, poświęcenie, zdobywanie wiedzy. Ks. Z. Rozmysł dodał, że miłość do ojczyzny jest szczególnie ważna dzisiaj, gdy sytuacja na Ukrainie budzi uzasadniony niepokój także w Polsce, a my przekonujemy się, iż dobrostan, w jakim żyliśmy, nie jest dany na zawsze. Tragiczne mury Po Eucharystii w dolnym kościele zaprezentowana została diaporama pokazująca inskrypcje wyryte przez więzionych w areszcie UB w Radzyniu Podlaskim. Jak wyjaśnił D. Magier, jest to część projektu, który od wiosny realizował wspólnie z Pawłem Żochowskim w ramach Radzyńskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych. - Celem było upublicznienie tego, co zachowało się na ścianach byłego więzienia UB, a co jest niedostępne nawet dla osób zainteresowanych, ponieważ w budynku znajdują się dzisiaj mieszkania komunalne tłumaczył D. Magier. Przy ul. Warszawskiej 5, za budynkiem, w którym mieściła się siedziba policji, znajduje się niepozorny barak. W czasie okupacji niemieckiej funkcjonowały tam areszt urzędu i służby bezpieczeństwa (w Radzyniu mówi się, że mieściła się siedziba gestapo) oraz policja kryminalna (Kripo). W latach 1939-44 przez więzienie przewinęły się tysiące osób. Jednorazowo mogło tam być przetrzymywanych około 400 osób. Część, wobec której prowadzono śledztwa, przetransportowywano na zamek do Lublina, skąd - jeśli przeżyli - trafiali do obozów koncentracyjnych. Inni byli mordowani. Wywożono ich w papierowych workach, z których niekiedy sączyła się jeszcze krew. Więźniowie byli także rozstrzeliwani na terenie dzisiejszego osiedla Bulwary. Nie przeprowadzono dotychczas prac ekshumacyjnych, ale szacuje się, że pochowano tam ok. 1 tys. ofiar. Miej- W latach 1939-44 przez więzienie przewinęły się tysiące osób. Jednorazowo mogło tam być przetrzymywanych około 400 osób. Część, wobec której prowadzono śledztwa, przetransportowywano na zamek do Lublina, skąd - jeśli przeżyli - trafiali do obozów koncentracyjnych. sce to upamiętnia kamień z odpowiednią inskrypcją. W 1944 r. - jak to było na terenie całej Polski - niemiecką katownię przejął UB, kontynuując zbrodniczą działalność do 1954 r. Według dokumentacji Instytutu Pamięci Narodowej przez ten czas przetrzymywano tam blisko 1,8 tys. więźniów. W piwnicy budynku znajduje się siedem cel. D. Magierowi i P. Żochowskiemu udało się dostać do dwóch i sfotografować pozostawione na ścianach inskrypcje. Są to nazwiska osadzonych, nazwy miejscowości, często daty, kreski odliczające dni spędzone w areszcie. Niektóre mają dramatyczną wymowę - są krótkimi modlitwami, inne wręcz okrzykami rozpaczy. Projekt polegał na tym, by to wszystko udokumentować. D. Magiera przyznał, iż nie udało mu się odnaleźć materiałów dotyczących więzionych podczas okupacji, ale dotarł w IPN do listy osadzonych przez UB w latach 1944-54. Znajduje się na niej ok. 1,8 tys. nazwisk. Oprócz żołnierzy wyklętych - z AK, WiN, NSZ, więziono dezerterów Ludowego Wojska Polskiego, a także pospolitych przestępców grabiących okoliczne wsie. - Interesowały mnie nazwiska żołnierzy wyklętych, wynotowałem z listy 395 - opowiadał D. Magier. To woła o pomstę do nieba Efektem pracy w IPN jest broszura „Areszt Urzędu Bezpieczeństwa w Radzyniu Podlaskim. Dokumentacja naukowa” (w formie cyfrowej można ja odnaleźć na stronie Radzyńskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych (www.rasil.home.pl/ oraz na portalu radzyninfo.pl). Okazuje się, że przez areszt przewinęła się cała kadra dowódcza Zrzeszenia WiN, lecz nazwisk oficerów nie odnajdziemy na ścianach cel. - Zapewne dlatego, iż mieli wpojone zasady konspiracji - dodaje D. Magier, podkreślając, że porównał listę z IPN z nazwiskami wyrytymi na ścianach katowni. Okazało się, że niektóre się powtarzały (Hieronim Bylicki, Aleksander Ignaciuk, Stanisław Pociejuk, Wacław Wiącek, Edmund Zabielski, Józef Zając). Zaprezentowana diaporama robi wrażenie. Cele mają autentyczne drzwi z judaszami z lat 50. Daje to wyobrażenie tragizmu więzionych tam patriotów. Drugi powód do dramatycznych refleksji daje stan współczesny obiektu. Budynek należy do zasobów miasta, zarządza nim Zakład Gospodarki Lokalowej. Na parterze znajdują się mieszkania socjalne, a w piwnicy - cele byłej katowni wykorzystywane są jako składziki, gdzie przechowuje się węgiel i ziemniaki. Dlatego do większości pomieszczeń autorom diaporamy nie udało się wejść. Mogli sfotografować napisy w dwóch celach, a i to na wiosnę, gdy nie zasłaniały ich już sterty węgla. - To obiekt na miejsce pamięci z prawdziwego zdarzenia. Ale ile razy tam jestem, boję się, że ostatni raz to widzę. O pomstę do nieba woła to, iż nikt się tym nie zajmuje przez tyle lat. Tak się dba o ofiary, które walczyły o wolność - powiedział D. Magier, nie potrafiąc ukryć emocji. Ocalić od zapomnienia Obecni na spotkaniu przytaczali wspomnienia osób, które pamiętały, że podczas budowy bloków na osiedlu Bulwary w 1967 r. wykopywano czaszki i kości ludzkie. Andrzej Korszniewicz złożył poruszające świadectwo o swym ojcu - Józefie, który jako uczeń technikum mechanicznego za działalność podziemną został aresztowany w 1950 r. przez UB. W radzyńskim więzieniu przebywał trzy tygodnie, następnie przez rok na zamku lubelskim. W 2007 r. na obiekcie głównym przy ul. Warszawskiej pojawiła się marmurowa tablica upamiętniająca więźniów AK, WiN i NSZ. Na parterowym budynku, gdzie znajdowało się więzienie, nadal wisi jedynie podniszczona tabliczka z obsypującymi się literami. Informuje, że funkcjonowało tu więzienie. O dramatach, jakie rozgrywały się tu przez dziesięć powojennych lat, i więźniach UB nie ma ani słowa. - Obecnie losy obiektu zależą od dobrej woli władz miasta. Gdyby znalazły się trzy zastępcze mieszkania socjalne dla obecnych lokatorów, można byłoby stworzyć tu miejsce pamięci narodowej - ważne dla poznawania naszej powojennej, nieodległej przecież historii - zwrócił uwagę D. Magier. - Boję się, że ostatni raz to widzę, bo może się zdarzyć przecież, iż ściany zostaną zamalowane. To skandal, że takie miejsce nie doczekało się ochrony jako miejsce pamięci narodowej - dodał. Anna Wasak rozmowy echa www.echokatolickie.pl Pamięć wciąż trwa Przytulony do lasu i pagórka, przycupnięty obok z rzadka tylko uczęszczanej drogi, wojenny cmentarz żołnierzy września jest strażnikiem pamięci lat, które wciąż są obecne w świadomości mieszkańców wsi. W Woli Wodyńskiej wojenny czas dzieli się na ten „przed bojem” i „po boju”. „Bój” to świt 14 września 1939 r., kiedy oddziały 1 Dywizji Piechoty Legionów Józefa Piłsudskiego stoczyły bitwę z grupami bojowymi niemieckiej Dywizji Pancernej „Kempf”. W zasadzce poległo 240 polskich żołnierzy. Spoczywają tam, gdzie zginęli. *** - Rano we środę kupa wojska tu była - wspominają Władysław Noceń, rocznik ‘20, i jego niewiele młodsza siostra Janina Lewandowska. - Wojsko niemieckie tu było cały dzień. Owies od nas brali. Było słychać odległą kanonadę. Ale wieczorem wszystko się ustatkowało. - Niemcy przyszli do nas w nocy, kazali przynieść do domu słomy, chłopów ze wsi zegnali, i żeby na tej słomie przenocowali. Dwie całe izby, kupa chłopów. Mieli coś uprzątać, chyba niemieckie samochody po bitwie niedaleko Stanów. Bo tam podobno polska artyleria stała i im tego natłukła - przywołuje przelatujące przez pamięć obrazy pani Janina. - O świcie do wsi wchodziły polskie oddziały. Na jej skraju pytali młynarza, czy są tu Niemcy. Podobno im powiedział, żeby śmiało szli, że tutaj ich nie ma. Nie wiadomo, dlaczego był taki pewny. - Nad ranem strzały, huki. Co to się robi? - Myśmy się pod stołem schowali. Kule strasznie świstały. - W naszej piwnicy sporo ludzi siedziało, schowali się dla bezpieczeństwa. Wyskakuję z domu. Otworzyłem drzwi do tych ludzi, widzę, że każdy, kto tam jest - zestrachany… Patrzę na górkę obok domu, gdzie brany był żwir - Niemiec jeden koło drugiego. Też się schowałem w piwnicy. *** Kiedy ucichło, do Nocniów przybiegła kobieta. - Jaśka Lewandowskiego żona; leci, ręka jej się drajda, ledwie wisi. Nie mogłem na to patrzeć - jeszcze dziś wzdraga się Noceń na wspomnienie tamtego widoku. - Córkę zasłaniała, obejmowała ją ręką. Córka zginęła od razu, a kobiecie rękę przy samym ramieniu urwało. Do męża swojego, co też tu był zgoniony, przybiegła. Jaśko umiał trochę po niemiecku, bo w I wojnie był, prosił Niemca, żeby mu pozwolił do żony podejść, ale Niemiec się nie zgodził. Razem z innymi Jaśko musiał iść. A kobieta zaraz umarła. W naszej kuchni. Jak Jaśko wieczorem wrócił, to strasznie płakał. Później jego brat porobił trumny i pochowali... I Bronka Skóry córka też wtedy zginęła. *** - Wyszedłem z domu, za stodołę, patrzę, leżą tam na górce takie ciemne płaty, a to żołnierze leżeli. I jeszcze te biedki, co je konie ciągnęły. To były cekaemy. I sporo koni leżało - konie ładne, ale już je spuszyło, bo to dwa dni. Niektórzy ludzie chodzili tam, dowozili wodę, ale dużo rannych umarło. Leżeli na tym polu do soboty. W sobotę przyjeżdżają Niemcy, zwołują ludzi, będą chować żołnierzy. Zrobili plan cmentarza, kazali kopać i spisywać, kogo tam chowają. Widziałem - zawiesza głos Opinie 17 steś Helena - powiedział do Bronki. I Bronka zamiast siostry pojechała do Niemiec. Do końca wojny tam była, a później to aż się do Australii dostała. Tam umarła. Ale najpierw w tej Australii chłopaka z Woli Wodyńskiej - Jasia, też Brodzika, ale z innych Brodzików - spotkała. Jasio pod Tobrukiem i pod Monte Cassino walczył i też się do tej nowej, ludowej ojczyzny po wojnie bał powrócić. I miał rację, bo rodzinę co i raz smutni panowie nachodzili. Wypytywali, straszyli. A Bronka do Polski, do rodziny kiedyś przyjechała. Mówiła, że chce się pożegnać. *** Kilka wojennych lat spędził też w niemieckiej niewoli Józef Karczewski. - Drogę do Leszczyn, do Arbeitsamtu, co to był we dworze, wydeptałam - wspominała jego żona Janina. Jajka nosiłam, kury, ale widać wszystko mało było. Może jakby furę pieniędzy… Ale skąd wziąć, jak sam człowiek ledwie koniec z końcem wiązał. Jej brat zaintrygowany odległymi strzałami, któregoś wojennego świtu wyszedł z położonego na skraju lasu domu i nigdy już nie wrócił. Jego ciało znaleźli potem w serockim lesie. - Po ubraniu bardziej niż po czym innym go poznaliśmy - mówiła po latach siostra. O wydarzeniach sprzed dziesięcioleci opowiadała tak, jakby miało to miejsce zaledwie kilka dni wcześniej. mój rozmówca. Spoglądam na jego twarz i jestem przekonana, że widzi te obrazy nadal. - Pochowali - mówi po chwili. - Zaczęliśmy się brać za gospodarstwa. Bo trzeba siać, trzeba dokończyć orać. I tak... Były czasy, nie daj Panie Boże... - A młynarz zginął - uzupełnia Lewandowska. - W drodze od wiatraka do domu. Polacy go zabili. *** „Po boju” też nie było łatwo. Zosia Lewandowska (Zielińska) miała 14 lat, kiedy w czasie obławy została schwytana i wywieziona na roboty do Rzeszy. Wydawało się, że młody wiek uchroni ją przed łapanką. Ale były to złudne nadzieje. Niemcy załadowali ją do „budy” i wywieźli. Dwa tygodnie czekała w Warszawie na Skaryszewskiej na transport. Rodzice szukali sposobu, żeby ją wykupić. Nie udało się. Trafiła do bauera. - Gospodarze nie traktowali mnie źle - mówiła, wspominając tamte lata. Tylko praca była bardzo ciężka. Od świtu do nocy przy rozmaitych robotach - nie tylko w gumnie; od dojenia krów wszystko bolało, ale i tak miałam lepiej niż ci, których losem była praca w gospodarstwach państwowych. Zielińska zawsze podkreślała, że przetrwała dzięki modlitwie i najbliższym. To od nich, dopóki działała poczta, otrzymywała pełne otuchy listy. I wigilijny opłatek. Po wyzwoleniu, na świętą Annę, podarowała matce - Annie - najpiękniejszy prezent. Wróciła. *** Każdej nocy ojciec moich rozmówców wychodził na pagórek za stodołę. Bo zza niej, z pagórka, widać było zbliżające się do wsi niemieckie samochody. Wtedy Noceń biegł do domu ile sił w nogach i budził swoje dorastające dzieci. To było zazwyczaj około 4.00 nad ranem. Zawsze przygotowani na najgorsze, młodzi ludzie zrywali się i, stukając po drodze w okna sąsiadów, uciekali do lasu. Niemcy bali się lasu. Ale kiedy zauważyli ucieczkę, mścili się na pozostałych. Tak m.in. spalili zabudowania Rojka i Skóry. Dokumentnie. - To było już bliżej końca wojny. W czwartek, w dzień Wniebowzięcia, Niemcy obstawili od szosy Czajków, Kaczory całe spalili, Kamieniec… Po kilku dniach przyjechali do Woli na obławę. W lesie koło Seroczyna zabito jednego z nich… Jasio Lewandowski był pewien swojego bezpieczeństwa. Miał przecież papiery, że nawet po nocy może chodzić. Więc nie chował się, nie uciekał. Żonę młodą tylko do czworaków zaprowadził, a sam został. Ale nikt nie patrzył na żadne papiery, tacy byli Niemcy rozwścieczeni. I jeszcze Jasia Turka złapali. Młodzi chłopcy. Na skraj wsi, pod las ich zaprowadzili. Kazali się położyć. I zabili - strzałem w tył głowy. - A później trzeba było się starać, żeby pozwolili pochować - zamyśla się Lewandowska. - Tak wtedy było - cicho dodaje Noceń. - Dziwne rzeczy się działy! *** - Jak Niemcy przyjeżdżali, to mieli już przeważnie ludzi na liście zapisanych. Helena Mateuszowa (Brodzik) była na takiej liście do Prus naznaczona. Jak zobaczyła przez okno, że Niemiec z sołtysem idzie, za drzwi się od sieni schowała. I kiedy oni do izby wchodzili, szybko na dwór wybiegła. Strzelał za nią Niemiec, ale przez sad, między drzewami uciekła. Bronka, jej starsza siostra, została w domu, bo wierzyła, że Niemcy jej nie wezmą - miała papiery, że pracuje u dziedzica, a ci z papierami mieli nie podlegać wywózce. Poirytowany ucieczką Heleny Niemiec ani na prośby, ani na żadne papiery nie zwracał najmniejszej uwagi. - Ty je- Od przełomu solidarnościowego uroczystość ma rangę „zaledwie” gminnej, ale mieszkańcy licznie stawiają się na corocznych rocznicowych spotkaniach poprzedzonych Eucharystią. *** Woleniacy nie dali za wygraną. - Już w listopadzie 1939 r. powstała nieformalna grupa do walki z Niemcami. Prężnie działały niewiele później zorganizowane na terenie wsi, pod dowództwem por. Błażeja Szostka „Smukłego”, oddziały AKBCH. Wśród ich dokonań można wymienić chociażby udział w akcji „Burza” czy przyjmowanie zrzutów z samolotów wysyłanych z Anglii amunicji, materiałów wybuchowych i sanitarnych, dolarów - na potrzeby walczących z okupantem organizacji podziemnych. Przeprowadzano szkolenia sanitariuszek, wielokrotnie przyjmowano też „Cichociemnych”, czyli przybywających z Londynu na pomoc walczącym rodakom skoczków spadochronowych. W ostatnim wojennym i w powojennym czasie mieszkańców Woli Wodyńskiej nie ominęły też szykany innego wroga. Ale to już zupełnie inna historia. *** Przez lata rocznicowy ceremoniał na cmentarzu w Woli Wodyńskiej był flagową uroczystością powiatowych albo wojewódzkich (w zależności od administracyjnego podziału kraju) czynników siedleckich. Przez lata też ostatnia z rodu wolińskich dziedziców, panienka Zofia Chrząstowska, zamawiała Msze św. za dusze poległych w walce pod Wolą Wodyńską żołnierzy. Od przełomu solidarnościowego uroczystość ma rangę „zaledwie” gminnej, ale mieszkańcy licznie stawiają się na corocznych rocznicowych spotkaniach poprzedzonych Eucharystią. Na cmentarzu leżą Polacy różnych wyznań. Wiele grobów opatrzono tabliczką „żołnierz nieznany”, o niektórych, zidentyfikowanych, upomniały się rodziny. *** Czas zaciera szczegóły tamtych dni. Niewielu już z wojennego pokolenia zostało. Ale pamięć nadal jest żywa. We Wszystkich Świętych przychodzi tu głównie młodzież. Wymieniają zasłyszane informacje, palą świeczki, zadumani zatrzymują się przy grobach z krzyżami, z gwiazdami Dawida. Szepczą modlitwę. Pamięć o wrześniu, o tragicznych dniach II wojny wciąż w Woli Wodyńskiej żyje. Wciąż trwa. 18 EchoKatolickie publicystyka jolanta krasnowska dyñka redaktor prowadzący Sprawa serca J akiś czas temu w jednej z telewizyjnych stacji usłyszałam zapowiedź nowego programu o wychowaniu. Kamera miała odwiedzić cztery rodziny. Każda z nich preferowała inny styl wychowania: opiekuńczy, liberalny, artystyczny, ekologiczny i... surowy katolicki. Okazuje się, że przymiotnik „surowy” i jego synonimy bardzo często pojawiają się w kontekście katolicyzmu. Kiedy wpiszemy w internetową wyszukiwarkę frazę „Kościół a wychowanie”, wyświetlą nam się słowa „dyscyplina”, „zimny wychów”, a nawet „tresura” i „przemoc”. Moim zdaniem to stereotyp. Znam mnóstwo katolickich rodzin, w których nie brakuje miłości, ciepła, a wszelkie zasady wpajane są bez użycia tzw. żelaznej ręki. Rozpoczynający się 14 września IV Tydzień Wychowania to dobra okazja, by zastanowić się nad tym, jak budować rodzinne relacje, gdyż postęp cywilizacyjny, media, wirtualna rzeczywistość, konsumpcyjny styl życia sprawiają, że współcześni rodzice muszą mocować się z problemami, o których ich dziadkom nawet się nie śniło. Po epoce oświeconej dyktatury wychowawczej dr. Benjamina Spocka, propagatora tzw. bezstresowego wychowania, nastał dzisiejszy chaos dobrych rad. Czy z dziesiątków podręczników, które o ojcostwie i macierzyństwie piszą jak o nauce paralotniarstwa lub wędkowania, wyłania się jakaś jednolita teoria? I czy w ogóle można nauczyć się bycia dobrymi rodzicami? Czym jest wychowanie katolickie i dlaczego bywa utożsamiane z surowością i dyscyplinowaniem? Na te i inne pytania nieustannie szukamy odpowiedzi. Św. Jan Bosco pisał, że wychowanie jest sprawą serca. „Prawdziwy wychowawca to człowiek, który próbuje najpierw dotrzeć do serca wychowanka, podjąć refleksję nad tym, co kryje się w jego wnętrzu, by wreszcie pomóc w wydobyciu tego, co w nim dobre i szlachetne” - napisali przed laty biskupi polscy w liście pasterskim przed tygodniem wychowania. Taką propozycję daje formacja chrześcijańska. Dlaczego więc z niej nie skorzystać? echo sonda Czy istnieje recepta na wychowanie? Joanna Nowak psycholog, terapeuta Monika Lipińska dziennikarka „Echa”, mama czterech chłopców Iwona pedagog, mama pięcioletniej Julki i dziewięcioletniego Piotra wypowiedz się Recepta na wychowanie wydaje się teoretycznie dosyć prosta, nieco trudniejsza natomiast do zrealizowania. Najważniejsze są miłość do dziecka, umiejętność okazywania jej w mądry sposób, przy okazji konsekwencja oraz zgoda i patrzenie rodziców w jednym kierunku, czyli stosowanie tych samych oddziaływań wychowawczych typu nagroda lub kara. Dodatkowo istotne są spójne zasady otoczenia, w którym wychowuje się dziecko: nie może być tak, że każdy dorosły dyktuje swoje odrębne wymagania lub całkowicie neguje te stawiane przez rodziców. Jeżeli chcemy osiągnąć pożądane efekty w naszych oddziaływaniach wychowawczych, musimy mieć stały emocjonalny kontakt z dzieckiem, czyli spędzać z nim dużo czasu, rozmawiać z nim także o tym, jak się czuje. Ważne jest docenianie starań, a nie jedynie efektów pracy. Realizując powyższe wskazówki, trzeba też być elastycznym, dostosowując się do wieku i możliwości dziecka. Od chwili, gdy zostaliśmy rodzicami, tj. od 15 lat, zastanawiamy się nad kluczem do dobrego wychowania dzieci. Z biegiem lat, wraz z powiększaniem się naszej rodziny oraz skali problemów (patrz: małe dzieci - małe kłopoty, duże dzieci…), w zetknięciu z różnorodnością potrzeb przekonujemy się, że nie ma złotego środka, recepty, przepisu na wychowanie, który za jednym zamachem odpowie na nasze pytania, rozwiąże rodzicielskie wątpliwości, zapobiegnie trudnościom i - nie daj Bóg! - porażkom wychowawczym. Cóż, na szczęście do roli wychowawców możemy dorastać wraz z dziećmi (do ideału jednak ciągle nam daleko…). Co ważne, sprzyja temu świadomość, że nasze rodziny i znajomi to katolicy - krąg ludzi, których łączą przekonania oraz wiara. Mamy u kogo szukać podpowiedzi czy dobrej rady. Nie odżegnujemy się też od przenoszenia podpatrzonych u innych pomysłów wychowawczych do naszej rodziny. Wielkim oparciem jest dla nas środowisko Katolickiej Szkoły Podstawowej i Gimnazjum, której specyfiką jest w moim odczuciu przede wszystkim fakt, że wychowania nie przesuwa na drugi plan. Jego katolicki charakter wyraża się w prawdziwej trosce o świat wartości uczniów i na pewno nie polega - zapewniam - na trzymaniu dzieci i młodzieży w ryzach czy na kolanach. Wychowanie nie jest wcale sprawą tak strasznie skomplikowaną. Przecież przez tysiąclecia ludzie wychowywali. Czasem nawet bardzo dobrze im się to udawało. I to bez rad mądrych głów. Podstawą jest czas poświęcony dziecku. Przypomina o tym autor mojej ulubionej książki „Oskar i pani Róża”. Éric-Emmanuel Schmitt pisze, że: „to nie sztuka mieć dzieci, trzeba jeszcze mieć czas, by je wychować”. Możemy narzekać na zły wpływ rówieśników, internet itd., ale trzeba sobie jasno powiedzieć: jeśli wychowujący nie ma dla swojego wychowanka czasu, to nic dziwnego, że jego wpływ na niego jest niewielki. I nie chodzi o to, by młodemu człowiekowi coś proponować - lekcję dżudo, angielskiego, tańca towarzyskiego czy nie wiadomo co jeszcze. Bardziej o to, by mu towarzyszyć. Żeby tracić z nim czas. Wtedy jest szansa, że w swoich poszukiwaniach nie pobłądzi za bardzo. I wyjdzie na ludzi. Wydaje mi się, że warto też pamiętać o innej starej zasadzie. W dzieciach trzeba rozbudzać ciekawość. Albo tylko jej nie gasić. Młodzieży należy starać się imponować. Oczywiście niekoniecznie samym sobą. Bywamy całkiem przeciętni i nieciekawi. Czasem jednak nadarzają się okazje, by delikatnie kogoś takiego wskazać. Przykład sukcesu, jakim okazała się ostatnio peregrynacja relikwii Jose Luisa Sancheza, wskazuje, że młodzi naprawdę chętnie inspirują się nietuzinkowymi postaciami. A najdziwniejsze w tym wychowaniu jest to, że mimo wszystkich naszych błędów młodzi wyrastają na całkiem porządnych ludzi. Psuje ich dopiero dorosłość. www.echokatolickie.pl numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. Wychowywać Pod pojęciem wychowania katolickiego, utożsamianym błędnie z nadmiernymi wymaganiami, tak naprawdę kryje się wychowanie według Dekalogu, które kontrastuje zdecydowanie ze współczesną modą na naginanie zasad moralnych do własnych potrzeb. jolanta krasnowska-dyñka N auczanie Kościoła katolickiego obrosło w półprawdy i stereotypy. Także w kwestii wychowania. Że rzekomo namawia do przesadnej dyscypliny, rygoru, surowości, a dziecko ma wyłącznie obowiązki i powinno być całkowicie posłuszne rodzicom i wychowawcom, a jeśli nie jest, należy wymierzyć mu klapsa. Bo, jak twierdzą krytycy Kościoła katolickiego, cytując ze szczególną lubością wersy z Księgi Przysłów, pozwala na to Pismo Święte: „Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go - w porę go karci” (Prz 13,24), „W sercu chłopięcym głupota się mieści, rózga karności wypędzi ją stamtąd” (Prz 22,15) i „Karcenia chłopcu nie żałuj, gdy rózgą uderzysz - nie umrze. Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę” (Prz 23,13-14). To wszystko mity. Zwykle są one powielane przez tych, którzy z Kościołem mają niewiele wspólnego. Dlatego w Tygodniu Wychowania warto przypomnieć, czym jest wychowanie katolickie i na czym się opiera. Subtelne różnice Marta Majek, pedagog w siedleckiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, realizator „Szkoły dla rodziców i wychowawców”, a prywatnie mama czworga dzieci w wieku trzy, siedem, dziewięć i 11 lat, zwraca uwagę, że określenia „wychowanie katolickie” i „wychowanie chrześcijańskie” są stosowane zamiennie. - Tymczasem za ks. prof. Marianem Wolickim powiedziałabym, że skoro określenia „katolicki” i „chrześcijański” różnią się od siebie, podobnie jest w przypadku wychowania. Chrześcijańskie - stanowi uszczegółowienie katolickiego, gdyż u jego podstaw leży chrześcijańska koncepcja człowieka - twierdzi. - Ks. Roman Sieroń uważa, że „wychowanie chrześcijańskie zdąża do pełnego rozwoju osoby ludzkiej, czyli do harmonijnego rozwijania właściwości fizycznych, moralnych, intelektualnych oraz do ukształtowania człowieka doskonałego na miarę pełni Chrystusowej”. Natomiast wychowanie katolickie opiera się dodatkowo na zasadach Kościoła katolickiego. Nic tu nie ma o surowości, karach, nagrodach - zauważa M. Majek. Moderniści kontra tradycjonaliści Natomiast Dariusz Zalewski, pedagog, autor bloga edukacja-klasyczna.pl, tłumaczy, iż wychowanie katolickie polega na usprawnieniu władz poprzez nabycie cnót naturalnych i nadprzyrodzonych oraz innych sprawności, dzięki którym osoba będzie mogła uświęcić się i osiągnąć wieczność. - Rozróżniamy dwie filozofie wychowania katolickiego. Pierwsza polega na dostosowaniu się do tego, co w kwestii edukacji proponuje współczesny świat. Druga - bazuje na metodach przekazywanych przez tradycję i obyczaj katolicki. Podział ten odpowiada rozróżnieniu na tzw. tradycjonalistów oraz modernistów w Kościele. Z tym, że wielu „modernistów pedagogicznych” nie jest do końca świadomych tego, co robią, uznając ten sposób wychowania za normalny, czyli „katolicki, ale unowocześniony”. To, co ich wyróżnia ze świeckiego tłumu, to deklaratywna wiara, modlitwa i coniedzielne chodzenie do kościoła. Ale wcześniej czy później dochodzi do konfliktu z nauczaniem katolickim - ostrzega D. Zalewski. Natomiast wychowanie tradycyjnie katolickie akcentuje znaczenie pierwiastka nadprzyrodzonego w formacji dziecka i trzyma się zasad przekazywanych przez obyczaj rodzinny. Wzorem i przewodnikiem pozostaje klasyczna teologia, etyka i filozofia katolicka. - Tacy rodzice są świadomi, że natura musi być uszlachetniona przez kulturę z jednej strony, a z drugiej - w wymiarze religijnym - uzupełniona przez działanie łaski. Dlatego otwierają się na jej działanie, a nie modnych ideologii, jednocześnie nie lekceważąc pracy w obrębie natury, czyli formowanie cnót - tłumaczy. Ważny głos Kościoła Ks. Paweł Siedlanowski, dyrektor Katolickiej Szkoły Podstawowej i Katolickiego Gimnazjum w Siedlcach podkreśla, iż na ten temat wychowania wielokrotnie wypowiadali się papieże, a dzisiaj jest on poddawany refleksji na katolickich uniwersytetach. - Za pedagogiem prof. Stefanem Kunowskim można mówić o „doktrynie wychowawczej Kościoła”, będącej zarazem „podstawą tradycji wychowania europejskiego w ogóle”. Trzeba powiedzieć, że przez wieki model wychowania ewoluował. Współczesny kształt nadała mu „Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim”, jak też nauczanie św. Jana Pawła II i papieża Benedykta XVI. Jej oś stanowi postulat integralnego rozwoju osobowego zakładającego prymat ducha nad materią. Oparty jest na personalizmie. Co ważne: nie chodzi o jakąkolwiek formę ekskluzywizmu - zaproszenie do wychowania opartego na wartościach jest kierowane do wszystkich - wyjaśnia kapłan, podkreślając, iż w szkołach katolickich znajduje się miejsce dla tych, którzy szczerym sercem poszukują Boga. - Zakładamy, że świadectwo składane przez osoby wierzące - wspólnotę uczniów, rodziców, nauczycieli - jest najpewniejszą drogą Jego odnalezienia. „Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym” zwraca uwagę m.in. na „konieczność wychowania do pełnej kultury ludzkiej, w której akcentuje wartości inteligencji, sumienia, woli i braterstwa”. One warunkują dojrzałość społeczną, wprowadzają w krąg wartości, na których zbudowana jest zachodnia cywilizacja - tłumaczy. Fałszywy obraz Dlaczego zatem wychowanie katolickie kojarzy się z dyscypliną i tzw. zimnym chowem? Zdaniem M. Majek wynika to ze stereotypowego postrzegania Kościoła jako bezdusznej instytucji, która zabrania i wymaga. D. Zalewski upatruje przyczyn w propagandowej złośliwości przeciwników Kościoła, a także modzie na liberalne wychowanie. Sprawia ona, że na jego tle racjonalne podejście przedstawicieli Kościoła wygląda jak przejaw surowości, publicystyka www.echokatolickie.pl z Dekalogiem Opinie 19 rozmowa Zacznijmy od podstaw fot. © .shock | Dreamstime.com września rozpoczyna się IV Tydzień Wychowania. ? 14Czemu służy ta inicjatywa? Są tematy, które choć bardzo ważne, nie mają siły prze- Ks. dr Marek Studenski współorganizator Tygodnia Wychowania bicia np. w mediach. Chyba że chodzi o jakieś sensacyjne doniesienia. Jedną z takich pomijanych kwestii jest wychowanie. Może dzieje się tak dlatego, że uznaliśmy ją za oczywistą? Tydzień Wychowania ma zainteresować opinię publiczną tematyką wychowawczą. Kościół włącza się w to dzieło, gdyż od początku czuje się odpowiedzialny za młode pokolenie. Inicjatywa zrodziła się ponad cztery lata temu podczas spotkania szkół katolickich. Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski i Rada Szkół Katolickich postanowiły, że w tygodniu, w którym wypada święto patrona dzieci i młodzieży św. Stanisława Kostki (18 września), będzie obchodzony Tydzień Wychowania. Jego celem jest zjednoczenie wszystkich, którym droga jest sprawa wychowania dzieci i młodzieży, a przede wszystkim wsparcie w tym zadaniu rodziców. tegorocznego tygodnia brzmi „Prawda funda? Hasło mentem wychowania”. Jak je rozumieć? Od I Tygodnia Wychowania zgłębiamy tę problematykę. Pierwszej edycji towarzyszyło wezwanie „Wszyscy zacznijmy wychowywać”. Rok później próbowaliśmy odpowiedzieć na pytanie „Wychowywać, ale jak?”. W 2013 r. inicjatywie przyświecało hasło „Wychowujmy do wartości”, by teraz skupić się na jednej z nich, czyli prawdzie. raz uczestniczył Ksiądz w przygotowywaniu ? Kolejny materiałów do tegorocznego tygodnia. Na co tym a nie „normalności”. - Klasyczne wychowanie katolickie widziało naturalną słabość człowieka, który musiał być odpowiednio usprawniony, by być gotowym do życia. Wymaga to niekiedy przełamania oporu natury. Tacy, niestety, jesteśmy wraz ze swoimi słabościami i nie da się tego zmienić. Środowiska liberalne nie chcą dostrzec tego obiektywnego faktu i „przełamanie oporu natury”, czyli nakazy i zakazy, uznają za surowość. Oczywiście zdarzają się wynaturzenia w traktowaniu dzieci, czego nie zaliczam do „naturalnej surowości”. A jeśli do nich dochodzi, są wodą na młyn antykatolickiej propagandy - dodaje D. Zalewski. Krzywdzący stereotyp Niestety stereotyp jest powielany. - Tymczasem wymagania, konsekwencje i zasady kojarzące nam się z „zimnym chowem” są nieodłącznym elementem wychowania. Bez nich oddziaływanie na osobowość dziecka jest niemożliwe. Każdy rodzic stosuje te metody, a przynajmniej powinien to robić, chcąc przygotować dziecko do samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie - twierdzi Joanna Nowak, psycholog ze Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, zaznaczając, że pod pojęciem wychowania katolickiego, utożsamianym błędnie z nadmiernymi wymaganiami, tak naprawdę kryje się wychowanie według Dekalogu, które kontrastuje zdecydowanie ze współczesną modą na naginanie zasad moralnych do własnych potrzeb. - Być może powielanie negatywnego stereotypu jest usprawiedliwianiem niemoralnych zachowań (np. rozwodów). Psychologia nazywa to mechanizmem obronnym „kwaśnych winogron”, czyli jeżeli sami nie jesteśmy w stanie osiągnąć danego celu, w tym wypadku wychować dziecka zgodnie z zasadami wiary katolic- kiej, umniejszamy jego wartość, wmawiając sobie, że te normy są „średniowieczne”, nie pasują do XXI w. - wyjaśnia. M. Majek uważa natomiast, iż stereotyp ten wziął się prawdopodobnie z nieprawidłowego obrazu Boga jako Ojca. Niektórzy postrzegają Go jako kogoś surowego, wręcz strasznego. - W Starym Testamencie On karze, zsyła plagi, doświadcza. Takiego Boga można się bać. Stąd wniosek: by dobrze wychować, trzeba budzić strach i - co za tym idzie - stosować kary i nagrody - mówi. - Obserwując współczesne trendy w wychowaniu, szczególnie tzw. bezstresowy i jego skutki, niektórzy jako alternatywę widzą tylko surową dyscyplinę, nie potrafią znaleźć tego złotego środka. To również przyczynia się do powielania stereotypu „surowego, katolickiego wychowania” - podkreśla. Zdaniem ks. P. Siedlanowskiego jest to o tyle nieprawdziwe, co krzywdzące, a temat skwapliwie podejmuje np. kinematografia, szkicując obrazy wychowawców szkół katolickich, sióstr zakonnych z twarzami wykrzywionymi grymasem niezadowolenia, z pancernym różańcem w ręku. - Trudno mi powiedzieć, jakie jest źródło owego stereotypu. Czy to próba odreagowania surowego puryzmu obowiązującego jeszcze pół wieku temu w szkolnictwie amerykańskim? A może wynika z tradycyjnej niechęci do katolicyzmu środowisk, którym z Kościołem nigdy nie było po drodze? Być może to rezultat jednostkowych sytuacji, jakie nigdy nie powinny mieć miejsca. Ale ich przykłady można znaleźć wszędzie - w każdej szkole - akcentuje. „Aksamitny zamordyzm” Dyrektor KSPiKG twierdzi, że proces dydaktyczno-wychowawczy, aby był skuteczny, musi być ujęty w pewne karby. - Tak stanowi prawo oświatowe. Dyscyplina, samodyscyplina są konieczne, aby lata spędzone w szkolnej ławce nie były daremne. Druzgocący dla polskiej oświaty raport NIK, dotyczący m. in. poziomu bezpieczeństwa w szkołach czy niskich efektów nauczania, to wizualizacja porażki modelu wychowania, gdzie wolność została zabsolutyzowana, nie obowiązują normy, w wariancie optymistycznym - są mocno wycieniowane. Zwykle najpierw zawodzi dom rodzinny - jeśli tam są dysonanse wychowawcze, nauczyciele mają nikłe szanse na zmianę sytuacji wychowanków - wyjaśnia. Ks. dyrektor zaznacza, że szkoły bronią się na różne sposoby, wprowadzając środki dyscyplinarne, o których prowadzącym placówki katolickie nawet się nie śniło: ochroniarze przy wejściu, identyfikatory, surowe kary za małe nawet przewinienia, czytniki magnetyczne itp. - A co do szkół katolickich - ustawiają się do nich długie kolejki rodziców. I to chyba najlepsza odpowiedź, jakiego modelu wychowania dla swoich dzieci poszukują - podkreśla ks. P. Siedlanowski. Zapytany, co placówka, którą kieruje, może zaoferować, odpowiada: - Ciepło, serdeczność, brak anonimowości. Duże poczucie bezpieczeństwa, indywidualizację procesu wychowania i nauczania. Ważne jest poczucie akceptacji, w jakim dorastają dzieci. Dla mnie też istotne jest to, iż wszyscy - dzieci, młodzież, rodzice, nauczyciele - mają świadomość konieczności nieustannego rozwoju. Tu nikt nie może zatrzymać się w miejscu… - zapewnia. A odnosząc się do krytyki katolickiego wychowania utożsamianego przez niektórych „zamordyzmem”, przywołuje słowa pedagoga prof. Aleksandra Nalaskowskiego. - Opisując zasady obowiązujące w jego placówce, użył - zapewne żartobliwe - określenia „aksamitny zamordyzm”. Nie wszystkim może się to podobać. Ale też nie musi... - puentuje kapłan. razem zwraca Ksiądz uwagę? Materiały dla szkoły podstawowej koncentrują się na prawdomówności, czyli realizacji ósmego przykazania Bożego w codziennym życiu. W tekstach przeznaczonych dla gimnazjalistów zwracamy uwagę na kształtowanie odpowiedzialnego korzystania z ważnego źródła prawdy we współczesnym świecie, czyli środków społecznego przekazu. By czerpać z nich w sposób wartościowy, należy mieć odpowiednie przygotowanie. W gąszczu propozycji medialnych trzeba umieć odnaleźć to, co jest warte uwagi. Uczniom starszym proponujemy głębsze przyjrzenie się szkole. To jedyny czas w życiu młodego człowieka, kiedy poznaje on prawdę z różnych perspektyw. Właściwie jest ich tyle, ile szkolnych przedmiotów. Na studiach obieramy już bowiem ścisłą specjalizację. Są jednak osoby, które kontynuują wieloaspektowe spojrzenie na świat i prawdę o człowieku. Należy do nich ks. prof. Michał Heller, wybitny matematyk, astrofizyk, kosmolog, laureat prestiżowej Nagrody Templetona przyznawanej tym, którzy potrafią budować mosty między naukami przyrodniczymi a teologią. Sylwetkę tego wybitnego człowieka, który poświęcił swoje życie odkrywaniu prawdy, staramy się przybliżyć uczniom szkół średnich w tegorocznych materiałach pt. „Szkoła jako miejsce poznawania prawdy”. Teksty zatem mówią o wieloaspektowości, pokazując, w jak różnych sferach można mówić o prawdzie. Przygotowaliśmy też konferencje dla nauczycieli, wychowawców i rodziców, a także materiały liturgiczne na każdy dzień. Wszystkie dotyczą odkrywania prawdy jako fundamentu wychowania. istnieje recepta na dobre wychowanie? ? Czy Oczywiście. Natomiast nie da się opowiedzieć o niej w skrócie, gdyż jest ona tak szeroka, jak szerokie może być życie człowieka. Jednak z pewnością wychowanie musi być integralne, czyli uwzględniać wszystkie sfery - duchową, intelektualną, emocjonalną, psychiczną, fizyczną, estetyczną - osoby ludzkiej. I im w szerszym zakresie popatrzymy na nią, tym skuteczniejszymi będziemy wychowawcami. Wychowanie chrześcijańskie uwzględnia wszystkie sfery. jednak wciąż powiela się pewien stereo? Dlaczego typ, kojarząc wychowanie katolickie z surowością, przesadną dyscypliną? Wynika to stąd, że człowiek ma fałszywy obraz rzeczywistości. Podobnie jest z Bogiem. Dla wielu jest On wyłącznie surowym sędzią. Takie pojmowanie przekłada się m.in. na wychowanie, życie moralne. Bywa, że ludzie tłumaczą, iż odeszli od wiary, gdyż ich zdaniem Bóg tylko czyha, by ich na czymś przyłapać. Moim zdaniem wizja wychowania chrześcijańskiego jako surowego, wręcz odczłowieczonego wynika z fałszywej wizji Boga. Osoba taka odrzuca ten obraz. I dobrze, bo nieprawdziwy wizerunek należy negować. Problem jednak w tym, że człowiek ten nie potrafi znaleźć właściwego obrazu. Trzeba mu pomóc. m.in. służy Tydzień Wychowania… ? I temu Dokładnie. Do tego wszystko się sprowadza. Jeśli nauczyciele, wychowawcy, rodzice odkryją, kim jest Pan Bóg i zrozumieją istotę wezwania, które do nas kieruje, u podstaw wychowania pojawi się miłość. Prawdziwa, głęboka i mądra - będąca podstawą owocnego wychoNOT. MD wania. EchoKatolickie komentarze zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska Bez histerii J erzy Stuhr, aktor i reżyser, zastanawia się nad polskim patriotyzmem. Nie wiadomo, czy na okoliczność kojarzonego z wybuchem ostatniej wojny miesiąca, czy tak w ogóle myślenie nim na jesieni zawładnęło. Jerzy Stuhr stwierdza, że Polacy mają skłonność do odrobinę histerycznego patriotyzmu. Jako przykład takiej postawy przywołuje niepokój rodaków spowodowany lękiem przed atakiem Rosji na nasz kraj. Mówi, że jak słyszy komentarze o grożącym nam w najbliższym czasie ze strony Rosji niebezpieczeństwie, to trąci mu to histerią. Skoro tak mówi, to pewnie tak uważa. Jerzy Stuhr, wzorem innych wielkich artystów, najwidoczniej ufa Kremlowi. W tym miejscu pozwolę sobie napomknąć, że niech mnie Pan Bóg broni przed polemiką z panem Jerzym Stuhrem. Ale już myśleć to mogę sobie jak chcę. Więc myślę sobie inaczej. Aktor Jerzy Stuhr nie pierwszy i nie ostatni w swoim niehisterycznym patriotyzmie. Mamy całkiem świeże przykłady niehisterycznych zachowań - chociażby ekipy rządzącej. Pamiętamy, jak to niehisteryczni Polacy zachwalali Putina i jego ludzi po katastrofie smoleńskiej. Jak w trosce o niehisteryczność i poprawne stosunki oddali całe śledztwo, z jakim przekonaniem opowiadali o przekopywaniu smoleńskiej ziemi w miejscu katastrofy TU 144. Rozumiem, że prawidłowa postawa wg przeciwników histerii jest taka: roztrzaskany samolot i prawie 100 najważniejszych w naszym kraju ludzi zabitych pod Smoleńskiem - nie histeryzujmy, Krym zajęty - nie histeryzujmy, zestrzelony boeing z kilkuset osobami - nie histeryzujmy, zielone ludziki na Ukrainie - nie histeryzujmy. Przybijajmy żółwiki. Jakby co i tak nie mamy szans. Nie histeryzujmy, jakoś przecież to będzie. Nie histeryzujmy, a żeby dodatkowo pokazać, jak bardzo jesteśmy cool, zdemontujmy całą armię, po co nam, niech sąsiedzi wiedzą, że mamy pokojowe zamiary. Nie prowokujmy Rosji swoją historią, a już zwłaszcza Katyniem czy Smoleńskiem. Po co drażnić lwa. Pardon, niedźwiedzia. Skoro miało być tak dobrze, to czemu wyszło tak źle? Czemu Adam Michnik przyznaje się do pomyłki w kwestii pozytywnej oceny Władimira Władimirowicza Putina? Czemu obawę przed jego działaniami wyrazili tak serdecznie wcześniej do niego nastawieni minister Sikorski, premier Tusk czy prezydent Komorowski? Czemu Daniel Olbrychski nie chce już grać w rosyjskich filmach? Utożsamiany z młodością histeryczny patriotyzm przypisuje też Jerzy Stuhr I Solidarności. Uważa, że to chęć dorównania powstańcom. Bo każde pokolenie w Polsce chce mieć swoją historię. Jerzego Stuhra cenię jako aktora. Zwłaszcza za kreację wrednego Lutka Danielaka w „Wodzireju”. Aktor mówi, że zagrałby rolę, gdyby mu scenariusz odpowiadał, gdyby dostał scenariusz do przeczytania i byłby on zgodny z jego poglądami. Czyli że Lutek Danielak to jego bohater? Też się czasem zastanawiam nad polskim patriotyzmem. Nie tylko rocznicowo. Mogę się nawet zgodzić, że wszystkie powstania to jakiś rodzaj histerii. Tylko czy bez tej histerii na pewno istnielibyśmy dziś jako państwo? jak amen w pacierzu: ks. paweł siedlanowski Niczego nie spłodzisz, boś pan eunuch! O sile narodu decyduje jego middle class - warstwa średnia. Pojęcie jest dość nieostre, choć podkreśla się dość zgodnie, że to właśnie ona decyduje w największej mierze o tożsamości narodu, pamięci historycznej, przyszłości kraju. Nic więc dziwnego, że nawet komuniści z jednej strony preferowali sojusz robotniczo-chłopski, z drugiej puszczali oko do pisarzy, inżynierów, środowisk akademickich, hołubiąc i nagradzając ponad miarę poprawnych ideologicznie osobników. Walka o zdobycie władzy toczyła się - i toczy po dziś dzień - na poziomie mas, ale jej utrzymanie zależy od przychylności (bądź jej braku) middle class. Ją trzeba pozyskać! Wszystkie chwyty są dozwolone: obietnice, przekupstwo, nadawanie przywilejów, budowanie opozycji wobec wyimaginowanego wroga. Strategia, którą możemy dziś zaobserwować, zasadza się na wmawianiu jej, iż tylko aktualnie sprawująca władzę siła polityczna jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwo, zatrzymać inwazję bliżej niesprecyzowanych „mściwych, nienawistnych” sił, które chcą zmieść z powierzchni ziemi istniejący porządek. Doskonale przy tym rządzący wykorzystują jej słabości: brak wykształcenia (pomimo posiadania dyplomów uczelni-widm, zasadniczo zainteresowanych terminowymi wpływami czesnego), nieznajomość historii, poczucie przynależności do tzw. lepszego świata, umiłowania „jarisek” i wczasów last minut w Egipcie, pętla kredytowa generująca lęk przed utratą „małej stabilizacji”. Starszą generację stosunkowo łatwo w szyku utrzymać groźbą rozliczenia przeszłości i ujawnieniem kompromitujących faktów. Generalnie zasada jest taka: my wam gwarantujemy przywileje, poczucie przynależności do lepszego świata, wy na nas głosujcie i udzielajcie jedynie słusznych odpowiedzi, gdy zadzwoni ankieter. Nie zastanawiajcie się zbyt wiele, nie kombinujcie, bo przyjdą pisiory i zrobią z Polski jeden wielki łagier. Jasne? Czyli macie być inteligencją bez inteligencji. Podatną na trendy i chylącą czoło przed mędrcami z Brukseli, co to wiedzą wszystko: numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. rys. m. andrzejewski 20 jaką krzywiznę powinien posiadać banan, jaką moc ma mieć silnik odkurzacza, jak jasno ma świecić żarówka, ale też jaka jest recepta na szczęście pana przebranego za panią i odwrotnie. Historia (szczególnie ta najbliższa) jest passé - lepiej w nią się nie zagłębiać, bo jeszcze jej demony się obudzą. Jeśli już po nią sięgać, to tylko w wydaniu sprawdzonych i uznanych autorytetów. Ot, co! Nic dziwnego, że diagnoza choroby jest surowa. A. Nalaskowski pisze: „ziemkiewiczowskie „polactwo”, te „lemingi” czy „wykształciuchy” to nowa grupa, stosunkowo nowa - to inteligencja bez inteligencji historycznej i wykształceni barbarzyńcy […], ale niejednokrotnie z wysokim IQ, który niczego nie załatwia, bo inteligencja bez wiedzy jest jak stolarz bez desek, jak sokowirówka bez owoców. I te owoce są im podawane przez Grossa, którego teksty dają się porównać z prawdziwością opowieści o przygodach Indiany Jonesa, przez Holland, przez popularny dziennik, który jak ognia boi się polskiej inteligencji, a ta wciąż zbyt wiele wie i pamięta powinna głośno za niegdysiejszym bohaterem wrzeszczeć „p…. nie rodzę!”. Boś pan eunuch! Niczego nie urodzisz, ale też niczego nie spłodzisz. Transparent na miejscu, prawdziwy i do bólu w swym przekazie jasny” (A. Nalaskowski, Ortodoksja i chaos, Kraków 2013, s. 20). „Jakoś to będzie” - to ulubione powiedzenie lemingów. Zniszczyć, ośmieszyć, unicestwić, przyjąć bezkrytycznie nowe, a potem się zobaczy - to z kolei motto działania „nowego Polaka” - Europejczyka, miłującego homoseksualistów, wędrowniczka po faceeboku, czerpiącego wiedzę o świecie z ćwierkania twittera. To „potem się zobaczy” pociąga i wabi, rozbudza loteryjną ciekawość. Codzienność przypominająca grę w (ruską?) ruletkę? Fascynujące! Ale tu o Polskę chodzi, panowie i panie. Od artystów i współczesnych pisarzy - szmalcowników, kupczących emocjami i żerujących na naszej ignorancji, polityków spętanych lękiem przed utratą wpływów trudno wymagać logiki. Ale wy zachowajcie przynajmniej resztki przyzwoitości i honoru. Choć tyle. ZBIREK Widok z okna GRZEGORZ ŁĘCICKI Kartki z podróży. Łódź „Rower poniemiecki, a kot z miasta Łodzi pochodzi!” - zachwala w słynnej scenie targu w filmie „Sami swoi” handlarz chcący zamienić kota na rower młodego Pawlaka. Miasto Łódź żyje w mej pamięci jako oryginalny, niepowtarzalny fenomen. Niedawna podróż spowodowała, że na odezwały się wspomnienia o Łodzi, którą znałem i pamiętam. To od czasów Gomułki, a potem Gierka, a nawet Jaruzelskiego jeździło się bowiem do miasta Łodzi na zakupy w nadziei, że tam, w centrum potężnego przemysłu włókienniczego, zdoła się kupić towary gdzie indziej niedostępne, a mianowicie ładne firanki, barwniejsze zasłony, lepsze materiały ubraniowe, atrakcyjne koszule i swetry. I co najdziwniejsze - czasem się to rzeczywiście udawało! Łódź - tętniąca życiem wielkiego miasta, przytłaczająca ogromem fabryk i zakładów, ulice zapełnione wiecznie spieszącymi się przechodniami - sprawiała wrażenie wielkiej aglomeracji i faktycznie nią była. Po Warszawie stanowiła przecież najludniejsze polskie miasto. Świetnie usytuowany w centrum dworzec kolejowy i stacja Łódź Fabryczna stanowiły dodatkowe atuty miejscowości. Nie wiem, czy nie ważniejsza od rzeczywistości realnego socjalizmu była legenda i tradycja miasta, które po wojnie w pierwotnych planach komunistów miało być nawet stolicą Polski. Mimo odbudowy Warszawy w Łodzi jednak coś ze stołeczności pozostawało. Nie tylko ośrodki akademickie, ale przede wszystkim bogate życie kulturalne mające niepowtarzalne tradycje. To przecież w mieście Łodzi funkcjonowało pierwsze na ziemiach polskich stałe kino (1899 r.!). To w Łodzi znajduje się słynna „Filmówka” kształcąca znanych na całym świecie polskich twórców. Ów związek Łodzi z filmem zaowocował nawet żartobliwym określeniem „Holly-Łódź” nawiązującym do nazwy amerykańskiej „fabryki snów”. Powieściowy obraz miejskiego kapitalizmu - genialnie opisany przez laureata Literackiej Nagrody Nobla Władysława Reymonta i równie genialnie przeniesiony na ekran przez Andrzeja Wajdę - do dziś kształtuje wyobraźnię społeczną na temat przemian cywilizacyjnych dokonujących się na ziemiach polskich na przełomie XIX i XX w. Poprzez losy Karola Borowieckiego, Moryca Welta i Maksa Bauma z „Ziemi obiecanej” przedstawione jest przede wszystkim wielokulturowe miasto rodzącego się kapitalizmu. Tak jak bohaterem „Lalki” Prusa jest Warszawa, tak bohaterem „Ziemi obiecanej jest Łódź, gdzie żyli obok siebie Polacy, Niemcy, Żydzi, Rosjanie. W pewnym sensie o charakterze miasta świadczą jego główne ulice i place. A takiej ulicy, jak Piotrkowska nie ma nigdzie. Ten najdłuższy trakt handlowy w Europie (!!!) przyciągał nie tylko mnóstwem sklepów, ale i zachwycał niepowtarzalnymi pomnikami architektury urbanistycznej: pięknymi kamienicami, monumentalnymi świątyniami (łącznie z archikatedrą ), czarownymi pałacami. Przemiany polityczne i gospodarcze dokonujące się w Polsce od 1989 r. znacząco, i niestety negatywnie, wpłynęły na sytuację ekonomiczną Łodzi. Zarówno poziom bezrobocia, jak i uzależnień należy do największych w Polsce. Centralne położenie, doprowadzenie połączenia autostradowego, port lotniczy - stanowią szansę dla miasta, które dzięki przemysłowi przemieniło się w XIX w. w potężny ośrodek. Dość wspomnieć, że majątek jednego z łódzkich „królów bawełny” Izraela Poznańskiego szacowano w roku jego śmierci (1900) na 11 mln rubli (dla porównania: niezła miesięczna płaca służącej wynosiła 5 rubli). Tamta Łódź produkowała dla Rosji i Chin. Dziś na łódzkich bazarach wyroby chińskie stanowią znaczną część oferty handlowej. Zaiste, przedziwnie się toczy koło fortuny... koMeNtARze www.echokatolickie.pl Prawi i przebiegli Opinie 21 Można powiedzieć, że nastąpiło pewne poruszenie opinii publicznej w sprawie prześladowanych w Iraku chrześcijan. Ze zwykłej rzetelności należy tylko zauważyć, że owo poruszenie wcale nie zostało spowodowane makabrycznymi opisami zbrodni, jakich tzw. Państwo Islamskie dopuściło się względem wyznawców Chrystusa, ani też nie stanowi ono odzewu na dramatyczne apele Ojca Świętego Franciszka i hierarchów kościelnych z Iraku. kS. JAcek WŁ. ŚWIątek W ielcy tego świata łaskawie raczyli zauważyć zbrodnie islamistów, gdyż zostały zagrożone ich interesy ekonomiczne oraz gdy na celowniku ISIL pojawili się wyznawcy jednej z sekt judaistycznych. To zmusza nas do uświadomienia sobie, że los chrześcijan we współczesnym świecie po prostu nikogo nie obchodzi. Większość z nas zapewne nie kiwnęłaby palcem w bucie, gdyby nie została poinformowana przez środki masowego przekazu, i to w dodatku te liberalne, gdyż jak przystało na „nowoczesnych i obeznanych w świecie katolików” z natury nie wierzymy mediom katolickim. Kogo z katolików w Polsce, poza nielicznymi zaangażowanymi, obchodzi chociażby gehenna naszych chińskich braci, którzy ciągle muszą pozostawać w ukryciu, by chronić własne życie i życie swoich najbliższych? Nie dostrzegamy również innych przejawów krwawego obchodzenia się z wyznawcami Jezusa, a wszelką wzmiankę o nich pokrywamy niedowierzaniem i wątpieniem. Niestety, nawet jeśli zamkniemy nasze oczęta i będziemy udawać przyjaciół całego świata, tolerancyjnych wobec Kuby Rozpruwacza i opiekuńczych wobec każdego Burka, to nie zmienimy faktu, że chrześcijaństwo jest dzisiaj najbardziej atakowanym wyznaniem na ziemskiej kuli. Przy czym należy stwierdzić, że owe ataki przybierają nie tylko wymiar krwawy. Niszczy się w świetle jupiterów zewnętrzne oznaki tradycji chrześcijańskich, ale również sięga się po profanacje najświętszych tajemnic. Civic Center Music Hall jak Otchłań Oklahoma City w Stanach Zjednoczonych miała stać się w połowie września miejscem publicznego odprawienia tzw. czarnej mszy, czyli satanistycznego rytuału. Jednakże przy podniesionej kurtynie oraz wlepionych ślepkach publiczności (owo „wydarzenie” nazwane przez organizatorów performancem było bile- towane) miano w jej trakcie dokonać profanacji autentycznej konsekrowanej hostii, czyli Najświętszego Ciała Pana Jezusa, wykradzionej z jednego z kościołów przez podstawioną osobę, która przystąpiła do Komunii św. Na stronie internetowej miejsca, gdzie miała odbyć się tzw. czarna msza (Civic Center Music Hall), można przeczytać, że ów „performance” miał na celu wyprowadzenie owego satanistycznego rytuału na światło dzienne, a zachwalane przez organizatorów walory „oświeceniowe i edukacyjne” miały stać się zasadniczą próbą zalegalizowania tychże rytuałów. Na nic zdały się protesty chrześcijan i ich modlitwy, by nie dokonano publicznej profanacji Najświętszego Sakramentu. Próby sądowego zakazu napotykały na mur, bo przecież nikt dzisiaj świętości chrześcijańskich nie broni. Sędziowie stali na stanowisku, że w imię wolności można podeptać każdą świętość (choć bronili jak lwy gwiazdy Dawida). Przed profanacją uchronił tylko zastosowany przez jednego z prawników kruczek legislacyjny, a mianowicie zauważenie, że Hostia została wykradziona. Powołanie się na prawo własności dopiero przekonało sędziów, którzy nakazali zwrot Świętej Postaci. Ksiądz do wora, wór do jeziora Podobnych przykładów nie trzeba jednak szukać za oceanem. Naruszanie modlitwy ludzi wierzących - np. przez głupawe odloty jakiegoś podrzędnego artyścinę, z Łodzi w czasie procesji Bożego Ciała, obsikiwanie ludzi modlących się na wrocławskim Rynku, pobicie księdza po „Marszu Niepodległości” w Warszawie, czy chociażby propozycja jednego z młodych członków SLD, by w ramach happeningu wrzucić kukłę grubego księdza do rzeki (być może były wcześniejsze warsztaty i treningi u Grzegorza Piotrowskiego, który w końcu wie, jak wrzucać skutecznie księdza do Wisły) - nie znajduje w oczach polskich sędziów wystarczającej siły przekonania, by uznać je za atak na religię i osoby wierzące. Co innego, gdy jakiś smarkacz w bramie narysuje szubienicę z zawieszoną na niej gwiazdą Dawida. Wówczas podnosi się rwetes i krzyki, że to nawoływanie do nienawiści i mordów rasowych, a cały aparat policyjny z drobiazgowością i wręcz zapałem neofitów poszukuje młodocianego zwyrodnialca, który dopuścił się tej zbrodni, natomiast aktyw młodzieżowy ze szkół bliższych i dalszych w ramach ekspiacji zamalowuje ów napis, przy okazji składając kwiaty w miejscu tej „zbrodni narodowej”. O wpisach na internetowych forach już nie wspominam, a reakcje moderacji na próbę ochrony świętości są cokolwiek infantylne. Zapewne natychmiast jako reakcja obronna wskazywane będzie życie księży, ich obłuda i pazerność. Argumentacja na poziomie wydumanych zarzutów z poprzedniej epoki: „A u was biją Murzynów”. Problemem zasadniczym jest przesunięcie się granicy ataku, gdyż agresorzy sięgają już po to, co jest święte. Wydaje się, że to tylko kwestia czasu, gdy i u nas dokonywać się będą takie rzeczy (o ile jeszcze się nie dokonują). Co więc robić? Gołębie i węże w cieniu krzyża Gdy rozmawiałem ze znajomymi o jednak zwycięskim załatwieniu sprawy w Oklahoma City, wówczas niektórzy z niesmakiem odwracali głowę, twierdząc, iż nie jest to dobra droga dla chrześcijan. Pojawiały się Krzyż jest jak najbardziej zasadniczym kluczem w życiu chrześcijanina, ale nie jako poszukiwacza cierpień, ale roztropnego i mężnego rozpoznawacza drogi Bożej. A właśnie roztropność każe nam chronić, co święte. natychmiast opowieści o nadstawianiu policzka oraz o logice krzyża. Mam nieodparte wrażenie, że oba argumenty są doskonałą przykrywką dla zwykłego tchórzostwa. O nadstawianiu policzka mówią najczęściej ci, którzy posiadają doskonałe zabezpieczenie finansowe z banku, a jedynym ich lękiem życiowym jest to, by zadra nie wlazła im w… paluszek. A „logiką krzyża” jako formą bierności chrześcijańskiej załatwia się zasłonę dla własnego dobrego żywota (bez odpowiedzialności i bez konsekwencji). Krzyż jest jak najbardziej zasadniczym kluczem w życiu chrześcijanina, ale nie jako poszukiwacza cierpień, ale roztropnego i mężnego rozpoznawacza drogi Bożej. A właśnie roztropność każe nam chronić, co święte. Tak jak pierwsi wyznawcy Chrystusa - Maryja i Józef, którzy nie „wprowadzili go w logikę krzyża” w czasie rzezi betlejemskiej, lecz unieśli do Egiptu, by stamtąd powrócił, gdy nadejdzie Jego godzina. Chrześcijaństwo nie jest dla tchórzy. Jak powiedział nasz Pan: mamy być czyści jak gołębie (męstwo wobec samego siebie) i przebiegli jak węże (męstwo wobec świata). Dlatego z serca gratuluję diecezji Oklahoma City. warto PrzeczytaĆ Poznaj papieża Franciszka Spontaniczny, spokojny, szczęśliwy. Jest człowiekiem, który często się uśmiecha i podnosi kciuk, jakby chciał powiedzieć „spoko”. W jego gestach nie ma jednak nic z pozerstwa. Jaki na co dzień jest papież Franciszek? Czy w dzieciństwie był łobuziakiem? Której drużynie piłkarskiej kibicuje i dlaczego nie śpiewa podczas Mszy św.? Podobno o człowieku najlepiej świadczy jego zachowanie i postępowanie w trywialnych życiowych okolicznościach. A papież Franciszek nie przestaje nas zaskakiwać. Co rusz słyszymy o jego niecodziennych gestach, których - już przez ponad rok pontyfikatu - dużo się uzbierało. Grzegorz Polak, autor książki „To ja, papież Franciszek. Anegdoty o Ojcu Świętym” postanowił je zebrać i utrwalić na papierze. - Lektura tych kwiatków, nazwanych tutaj anegdotami, pokazuje coś zaskakującego: to nie do końca papież, jakiego znamy z ekranów telewizorów. Tu możemy dostrzec jego głębię: to człowiek, który żyje Ewangelią; który jest bliski każdemu człowiekowi, bo takiej postawy się uczył; który jest wrażliwy na niesprawiedliwość, bo obchodzi go los człowieka… Obyśmy nie za- trzymali się tylko na tych zewnętrznych gestach. Papież Franciszek kieruje nas do Jezusa, pokazując prostą, bezkompromisową, tradycyjną wiarę - zaznacza we wstępie abp Kazimierz Nycz, dodając: - Duch Święty wie, kogo nam dać na nasze czasy. Po wielkim rodaku Janie Pawle II, po wielkim intelektualiście Benedykcie XVI dał nam papieża Franciszka, który zadziwia świat prostotą słowa i gestu. GU To ja, papież Franciszek. Anegdoty o Ojcu Świętym Świętym, Grzegorz Polak, Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2014. KOnKuRS Mamy dla Państwa dwie książki od Wydawnictwa Fronda. By wygrać jedną z nich, należy zadzwonić do naszej redakcji w poniedziałek, 15 września, od godz. 10.00, pod nr tel. 25-644-48-00. O wygranej decyduje kolejność zgłoszeń! listę nagrodzonych zamieścimy w 39 numerze „echa”. 22 EchoKatolickie publicystyka numer 37(1002) 11-17 września 2014 r. Dzieje wspólnoty parafialnej i kościoła (II) Do życia w prawdzie i miłości PARCZEW Budowa kościoła została zakończona po ośmiu latach. 20 maja 1919 r. Parczew wizytował po raz pierwszy bp Henryk Przeździecki, ordynariusz reaktywowanej po 51 latach diecezji janowskiej. Biskup uroczyście konsekrował nową świątynię pw. św. Jana Chrzciciela. K ościół w stanie surowym stanął po siedmiu latach; posiadał zadaszenie, brakowało jednak drzwi, okien, posadzek, ołtarza, organów. Ks. Stanisław Wierzejski tak bardzo zaangażował się w budowę świątyni, tyle serca w nią włożył, że… 1 lipca 1912 r. odmówiło ono pracy. Ofiarnego proboszcza pochowano na cmentarzu nieopodal wznoszonego kościoła. Obowiązki zmarłego kapłana przejął dotychczasowy wikariusz ks. Stanisław Zarzycki (w Parczewie od 1905 r.). Zgodę na administrowanie przez niego parafii potwierdziła pismem z 24 lipca 1912 r. kancelaria warszawskiego generała-gubernatora. Ks. S. Zarzycki kontynuował prace wykończeniowe mające na celu upiększenie świątyni. Z drewnianego kościoła sukcesywnie przenoszono ołtarze, obrazy i aparaty liturgiczne, zaś pierwszą Mszę św. w nowym kościele kapłan odprawił w Adwencie 1913 r. Budowa została zakończona po ośmiu latach. 20 maja 1919 r. Parczew wizytował po raz pierwszy bp Henryk Przeździecki, ordynariusz reaktywowanej po 51 latach diecezji janowskiej. Biskup uroczyście konsekrował nową świątynię pw. św. Jana Chrzciciela. W ołtarzu wielkim złożył też relikwie męczenników: św. Agnieszki i św. Konstantyna. Podnisienie rangi świątyni Przed II wojną światową kościół upiększono polichromią autorstwa artystów warszawskich, zaopatrzono w witraże o imponujących rozmiarach, ołtarze boczne z cennymi dla parafii obrazami i ambonę ufundowaną przez miejscowych hutników. Najcenniejszą ozdobę parczewska świątynia uzyskała natomiast w 1968 r., kiedy to staraniem ks. Piotra Aleksandrowicza i ks. dr. Czesława Nowickiego dokonano identyfikacji obrazu „Matki Bożej z gruszką” i na mocy dekretu biskupa siedleckiego Ignacego Świrskiego przeniesiono go do wielkiego ołtarza. 15 sierpnia 1968 r. biskup pomocniczy Wacław Skomorucha dokonał uroczystego wprowadzenia cudowanego wizerunku do świątyni pw. św. Jana Chrzciciela. Odtąd kościół stał się sanktuarium maryjnym. Decyzja ordynariusza umożliwiła wykonanie kolejnego kroku wzmacniającego kult Matki Bożej - podniesienia rangi światyni parczewskiej poprzez nadanie jej w 1989 r. przez Ojca Świętego Jana Pawła II tytułu bazyliki mniejszej. 6 maja 2001 r. w 600 rocznicę nadania Parczewowi prawa miejskiego i erygowania parafii - odbyła się koronacja obrazu „Matki Bożej z gruszką”. W wydarzeniu uczestniczyło 40 tys. wiernych. Aktu koronacji dokonali: kard. Józef Glemp - prymas Polski i biskup siedlecki Jan Wiktor Nowak. Była to pierwsza w XXI w. koronacja obrazu Matki Bożej w Polsce. Znaczenie bazyliki w diecezji podkreślił też w 2008 r. bp Zbigniew Kiernikowski, nadając świątyni tytuł kolegiaty i powołując przy niej kapitułę pw. Matki Bożej Królowej Rodzin. Bazylika w Parczewie została ogłoszona oficjalnie Diecezjalnym Sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin. Ponadto w 2008 r. dokonano poświęcenia parczewskiej kalwarii, unikalnego w skali Europy dzieła artysty Jacka Korbusa z Lublina. Stacje drogi krzyżowej zlokalizowane na placu obok kościoła i cmentarza mają postać rzeźb wykonanych z kamienia, odtwarzających wydarzenia z ostatnich dni życia Chrystusa. W 2013 r. rozpoczęto zaś przy bazylice budowę domu pielgrzyma, w którym znajdą opiekę coraz liczniej odwiedzający parczewskie sanktuarium pielgrzymi. Zasłużeni proboszczowie Pierwszym znanym ze źródeł proboszczem w Parczewie był Piotr (wzmianka z 1429 r.). Przez sześć wieków funkcję tę pełniło wielu znamienitych kapłanów, m.in. Jakub Sokołowski - kanonik przemyski (1495), Adam Dzierżanowski - założyciel pierwszej w parafii księgi urodzonych (1653), Stanisław Zalewski (1679) i Walenty Czulski (1707) - kanonicy chełmscy, Marcin Klemens Kosliński - kanonik lwowski (1773), Leonard Tomaszewski (1884-1898). Następcą ostatniego ze wspomnianych kapłanów był ks. S. Wierzejski - budowniczy kościoła pw. św. Jana Chrzciciela, współtwórca Towarzystwa Oszczędnościowo-Pożyczkowego i Ochotniczej Straży Pożarnej, instytucji służących mieszkańcom do dziś. Dzieło poprzednika kontynuował - o czym też była mowa - ks. S. Zarzycki. Po jego śmierci w 1920 r. bp H. Przeździecki skierował do pracy w kościele pw. św. Jana Chrzciciela ks. Feliksa Ostoyskiego. Funkcję proboszcza dzierżył on do 1930 r. W tym czasie dokończył dzieło budowy świątyni, regulował sprawy finansowe z wykonawcami, wyposażył kościół w nowe aparaty liturgiczne. W 1928 r. zorganizował też z rozmachem obchody 10-lecia niepodległości. Odprawił Mszę św. w intencji ojczyzny w kościele parafialnym, po której pochód ruszył na cmentarz, gdzie złożono wieniec na grobie Czarneckiego i Olszewskiego, bohaterów poległych W sanktuarium króluje wizerunek „Matki Bożej z gruszką”. przy rozbrajaniu Niemców w listopadzie 1918 r. W 1930 r. bp H. Przeździecki skierował do pracy w Parczewie w charakterze proboszcza dotychczasowego kanclerza kurii diecezjalnej ks. prał. Romana Wildego. Dodatkowo w 1931 r. biskup powierzył mu organizację nowej parafii w Siemieniu, mianując go jej pierwszym administratorem. W 1942 r. ks. R. Wildego zastąpił w parafii parczewskiej ks. Henryk Jabłoński. Przez cały okres okupacji pracował gorliwie i ofiarnie, zapoczątkował wymianę starych ołtarzy z dawnego kościoła, wybudował też dwa nowe ołtarze boczne, naprawił dach na kościele, powiększył cmentarz i ogrodził go, sprowadził dzwon z Poznania, ponadto zakupił dwa konfesjonały gotyckie. Wielcy poprzednicy W 1951 r. proboszczem parczewskim został ks. Franciszek Chwedoruk. W kościele odnalazł on bardzo zaniedbany obraz „Matki Bożej z gruszką”, ratując go od całkowitego zniszczenia. W 1953 r. ks. F. Chwedoruk został mianowany kanonikiem honorowym kapituły katedralnej w Siedlcach i przeniesiony do swojej poprzedniej parafii - pw. św. Józefa w Międzyrzecu Podlaskim. W 1964 r. bp I. Świrski mianował go referentem ds. maryjnych oraz seminariów w kurii diecezjalnej. Wypełniając tę misję, ks. F. Chwedoruk znacząco rozszerzył kult Matki Bożej w diecezji siedleckiej. W 1966 r. opublikował w „Wiadomościach Diecezjalnych” referat o kulcie maryjnym w diecezji, a w kilku kolejnych artykuły o diecezjalnych sanktuariach maryjnych. W 1963 r. - jako były proboszcz parczewski - zgłosił bp. I. Świrskiemu projekt urządzenia w Parczewie w 1964 r. uroczystości 400-lecia przyjęcia uchwał soboru trydenckiego na sejmie w Parczewie. Ks. F. Chwedoruk był też ostatnim z podlaskich kapłanów pochodzącym z unickiej rodziny. Wielką postacią parczewskiej parafii był niewątpliwie ks. Mieczysław Marczuk. W 1981 r. objął on funkcję wikariusza zarządcy, a od 1986 r. - samodzielnego proboszcza; w 1980 r. mianowany kanonikiem Najcenniejszą ozdobę parczewska świątynia uzyskała w 1968 r., kiedy to staraniem ks. Piotra Aleksandrowicza i ks. dr. Czesława Nowickiego dokonano identyfikacji obrazu „Matki Bożej z gruszką” i na mocy dekretu biskupa siedleckiego Ignacego Świrskiego przeniesiono go do wielkiego ołtarza. honorowym kapituły katedralnej w Siedlcach, w 1988 r. - kanonikiem rzeczywistym, 1992 r. - prałatem i w 1995 r. - infułatem. Podczas pracy w Parczewie ks. M. Marczuk przeniósł m.in. zabytkową, XVIIIwieczną cerkiew z Horodyszcza do Białki, z racji Roku Jubileuszowego wzniósł krzyż o wysokości 8 m na rondzie przed budynkiem miejskiego urzędu. W starej plebanii utworzył dom dla samotnych matek, a następnie świetlicę z dożywianiem i pomocą w odrabianiu lekcji dla dzieci z biedniejszych rodzin. Przez wiele lat troszczył się również o potrzeby diecezjalnego seminarium. Ponadto zabiegał o ukoronowanie papieskimi koronami łaskami słynącego obrazu „Matki Bożej z gruszką”. Ks. M. Marczuk zginął tragicznie 3 grudnia 2000 r. w wyniku wypadku drogowego w Zbuczynie Poduchownym. Pogrzeb księdza infułata odbył się w Parczewie - spoczął on na miejscowym cmentarzu. Następcą zmarłego kapałana, 38 w kolejności proboszczem parafii pw. św. Jana Chrzciciela, został ks. prałat Tadeusz Lewczuk, dotychczasowy proboszcz i dziekan dekanatu janowskiego. Od 2008 r. jest kustoszem sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin. W ciągu 14 lat pracy w mieście nad Piwonią ks. T. Lewczuk dokonał wielkich dzieł, takich jak organizacja i przeprowadzenie uroczystości rocznicy koronacji „Matki Bożej z gruszką”, budowa nowego ogrodzenia terenu kościelnego, wzniesienie stacji drogi krzyżowej, rozpoczęcie budowy domu pielgrzyma. W 2008 r. - po utworzeniu kapituły kolegiackiej pw. Matki Bożej Królowej Rodzin w Parczewie - ksiądz prałat został prepozytem kapituły. Jego staraniem sanktuarium stało się - jak wyjaśniał kard. Józef Glemp podczas uroczystości koronacyjnych w 2001 r. - ogniskiem rozniecającym do życia w prawdzie i miłości. Zajęło też stosowne miejsce w wymiarze Kościoła powszechnego, co potwierdzą zapewne zbliżajace sie obchody 450 rocznicy przyjęcia uchwał Soboru Trydenckiego przez króla Zygmunta Augusta właśnie w Parczewie. STANISŁAW JADCZAK historia www.echokatolickie.pl SIEDLCE Odsłonięcie pamiątkowej tablicy W hołdzie bohaterowi Fot. J. Łopaciuk W środę, 17 września, na ścianie kościoła Ducha Świętego odsłonięta zostanie tablica poświęcona por. Stefanowi Kosobudzkiemu, bohaterowi Narodowych Sił Zbrojnych, który w czasie okupacji niemieckiej ocalił życie wielu Polakom. I nicjatorami upamiętnienia są przedstawiciele NSZ. - Wszystko zaczęło się od książki pt. „Przez druty, kraty i kajdany”. Jej autor, brat Stefana, Piotr Kosobudzki opisuje m.in. działalność na terenach powiatów siedleckiego i lubelskiego Armii Krajowej, w szeregach której walczył nasz bohater. To był niesamowity człowiek. W Siedlcach powinna znajdować się ulica poświęcona S. Kosobudzkiemu - uważa Jacek Łopaciuk, nauczyciel historii i przedstawiciel siedleckiego okręgu NSZ. Stolarz w mundurze S. Kosobudzki „Sęk”, „Mroczek”, plut. rez. Wojska Polskiego, st. sierż. NSZ, por. AK, zastępca komendanta okręgowego Akcji Specjalnej w XII Okręgu NSZ (1944 r). Konspiracyjne nazwiska: Ignacy Tomala, Zygmunt Kozłowski. Urodził się 22 lipca 1912 r. w Dobrej (pow. Turek) w Wielkopolsce. Był pierwszym dzieckiem Jana i Anny z d. Pokojewskiej. W 1919 r. rodzina przeprowadziła się do Łodzi. Gdy miał 14 lat, ojciec oddał go w termin do stolarza. W 1930 r. zdał egzamin stolarski i z pomocą rodzeństwa otworzył własny zakład w dobudowanej przez ojca izbie. W 1934 r. wstąpił do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, a następnie Sekcji Młodych Stronnictwa Narodowego w Dobrej, dokąd w 1927 r. powrócili Kosobudzcy. Z Wielkopolski na Podlasie W lutym 1940 r. wstąpił do Narodowej Organizacji Wojskowej przekształconej w NSZ. Otrzymał funkcję inspektora organizacyjnego i przyjął pseudonim „Sęk”. Rowerem rozwoził tajną prasę. Do pomocy przydzielono mu łącznika, który wpadł w ręce Niemców i zaczął sypać. Aresztowano ok. 30 osób. S. Kosobudzki poszukiwany przez Gestapo wyjechał w marcu 1943 r. do Generalnego Gubernatorstwa. W tym czasie na terenie Budynek, w którym mieściła się katownia UB. Tu 22 sierpnia 1944 r. po raz ostatni widziano por. S. Kosobudzkiego. Wielkopolski doszło do rozłamu w strukturach NOW i powstania Okręgu X NSZ. Podczas przerzutu przez granicę z GG Kosobudzki został skierowany do NSZ. Z Warszawy razem z bratem - Piotrem „Błyskawicą” i Kazimierzem Dziamarą „Skrótem” został przekazany przez por. Władysława Pacholczyka „Adama Linowskiego” do dyspozycji podlaskiego sztabu XII Okręgu NSZ w Siedlcach. Stąd służbowo przeniesiono go do komendy powiatu NSZ w Łukowie. Jako „spalony” konspirator otrzymał zadanie zorganizowania patrolu bojowego do zwalczania bandytyzmu na prowincji i akcji przeciw Niemcom i komunistom. „Sęk” w akcji Żołnierze NSZ brali udział w wielu akcjach przeciwko okupantowi niemieckiemu. Podczas jednej z nich dostali się do siedleckiego Urzędu Skarbowego, gdzie mimo straży zniszczyli akta. - Nie było wówczas niszczarek, więc całą noc ręcznie rwali dokumenty. Podobno na drugi dzień mieli w bąblach całe palce - opowiada J. Łopaciuk. Dokonali też napadu na samochód pocztowy przewożący pieniądze oraz na Kasę Stefczyka w Parczewie. Zdobyte pieniądze przekazane zostały do zarządu okręgu NSZ w Siedlcach na działalność przeciw okupantowi. Latem 1943 r. doprowadził do rozbicia groźnej bandy rabunkowej Stanisława Kwaśniewskiego z Gręzówki. W sierpniu 1943 r. oddział „Sęka” liczył 12 żołnierzy, a na przełomie października i listopada 1943 r. jego stany osobowe rozrosły się do 36 partyzantów. Łukowska karta W końcu 1943 r. doszło do kryzysu organizacyjnego patrolu i przejścia części konspiratorów do struktur Obwodu AK w Łukowie. W styczniu 1944 r. Komenda NSZ Okręg XII w Siedlcach zorganizowała w lesie łukowskim Przebieg uroczystości Uroczystości 17 września zainauguruje o 18.00 Msza św. pod przewodnictwem biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy, który dokona poświęcenia tablicy. W programie przewidziano przemówienia przedstawicieli rodziny S. Kosobudzkiego i NSZ, historyka IPN, zaproszonych gości. Następnie zebrani przemaszerują pod pomnik AK znajdujący się na Skwerze Wileńskim, gdzie zaplanowano uroczystości związane z 75 rocznicą agresji ZSRR na Polskę. „Jata” obóz szkoleniowy „Dym”. S. Kosobudzki został mianowany zastępcą dowódcy i komendantem oddziału AS. 12 marca 1944 r. ośmiu żołnierzy z tego oddziału pod dowództwem „Sęka” rozbroiło wartowników więzienia w Siedlcach i odbiło aresztowanych pięć dni wcześniej na skutek donosu oficerów NSZ z podpułkownikiem Stanisławem Miodońskim „Sokołem” na czele. W sumie uwolniono siedmiu oficerów, zamykając po akcji więzienie na klucz. Szef siedleckiego Gestapo Ludwik Kraft wydał ogłoszenie z propozycją spotkania z dowódcą akcji partyzantów. W specjalnym oświadczeniu stwierdził, że gwarantuje mu powrót na wolność - tak był ciekawy akcji i dowódcy zorganizowania odbicia uwięzionych. S. Kosobudzki oczywiście z „zaproszenia” Gestapo nie skorzystał. Po uwolnieniu skatowanych oficerów ewakuowano na plebanię do Niwisk, a później do obozu w „Jacie”. Wszyscy uczestnicy akcji zostali awansowani, zaś dowodzący akcją S. Kosobudzki - odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Oddział „Sęka” uczestniczył także w akcji odbicia więźniów z aresztu w Łukowie. Kosobudzki został wówczas ranny. W lipcu uzyskał awans do stopnia porucznika. Urwany ślad Niespełna miesiąc po wkroczeniu Armii Czerwonej do Siedlec (koniec lipca 1944 r.) został aresztowany (22 sierpnia) przez miejscową milicję. Od dnia aresztowania wszelki ślad po nim zaginął. „O losie „Sęka” krążyły trzy wersje. Jedna, że został zesłany do obozu w głąb Rosji. Druga, że został odesłany na zamek do Lublina i tam w grupie 25 AK-owców pod bokiem rządu lubelskiego zastrzelony. Trzecia i najprawdziwsza, że został wywieziony za miasto i tam rozstrzelany. Faktem jest, że ciała pomordowanych młodych mężczyzn znajdowano później w różnych miejscach wkoło Siedlec” - napisał P. Kosobudzki w swojej książce. Komendantem siedleckiej milicji był wówczas Bolesław Drabik ps. Bolek Bimberek, Bolesław Klonowiecki, żołnierz GL, AL i to on jest prawdopodobnie odpowiedzialny za zamordowanie poruczMD nika S. Kosobudzkiego. Opinie 23 z dziejów podlasia (443) Kontrowersyjny bohater i zarządzenie komisarza Pogrzeb poległych powstańców odbył się w Uścimowie 7 stycznia 1864 r. Kilku rannych partyzantów udało się ukryć w pobliskich dworach. Referent rosyjski Pawliszczew, nie kryjąc satysfakcji, odnotował w zapiskach, iż powstanie polskie chyli się ku upadkowi. Jako przyczynę wskazywał demoralizację powstańców, a przecież wiadomo, że władze carskie bezlitośnie miażdżyły tę irredentę. 8 stycznia - na mocy wyroków sądów polowych - powieszono w Radzyniu zarówno podrzędnego „urzędnika rewolucyjnego” Radzikowskiego, jak i żandarma powstańczego Dudzińskiego. Z kolei 9 stycznia w Siedlcach spędzono ludzi celem oglądania egzekucji powstańca Domażyckiego. Tego samego dnia powstańczy rząd narodowy mianował płk. Wróblewskiego naczelnikiem wojskowym województwa lubelskiego i podlaskiego, co spowodowane było odejściem ze stanowiska ppłk. Jankowskiego, któremu rząd udzielił urlopu rekonwalescencyjnego. Wróblewski obejmował dowództwo w trudnej sytuacji, dysponując nielicznym gronem słabo umundurowanych i głodnych powstańców. Wprawdzie aktywnie działało jeszcze kilku księży, którzy „nie zasypiali sprawy”, ogólnie jednak społeczeństwo podlaskie było już zmęczone i zastraszone. 10 stycznia umieszczony przez ks. S. Brzóskę w Chęcinach ranny „Kosa” - P. Landowski został potajemnie przetransportowany w inne miejsce. Dzień później aresztowano unitę - mieszczanina z Wohynia, 35-letniego Wasyla Bieleckiego, z zarzutem udziału w dekonspiracji zdrajcy i zwerbowania do oddziału powstańczego mieszkańca Wohynia Kratiuka. 12 stycznia na teren powiatu radzyńskiego przybył mało znany dotąd oddział powstańczy liczący 112 strzelców i 40 przedstawicieli jazdy mjr. Mareckiego, którzy połączyli się z 50 kawalerzystami mjr. Lenieckiego. O Lenieckim wiadomo, że wcześniej był oficerem armii rosyjskiej. Z kolei drugiego majora część historyków uznawała za bohaterskiego dowódcę. W chwili przybycia na teren powiatu radzyńskiego Józef Marecki miał 53 lata. Wiadomo, że walczył w powstaniu węgierskim w 1849 r., a po jego klęsce schronił się w Turcji, gdzie wstąpił do oddziału Sadyka Paszy i pod jego dowództwem uczestniczył w wojnie krymskiej. W latach 1857-59 Marecki walczył na Kaukazie w powstaniu Czerkiesów przeciwko Rosji i dosłużył się stopnia porucznika. Następnie bił się o zjednoczenie Włoch, zaś gdy wybuchło powstanie styczniowe, przybył do Polski, aby wziąć w nim udział. Najpierw trafił pod komendę mjr. Ruckiego, później utworzył własny oddział, który spędził święta Bożego Narodzenia wśród podlaskich unitów. 12 stycznia Marecki zdążał już w okolice Kocka ścigany przez kolumnę kpt. Didenki. W tym czasie do oddziału przyłączył się młody chłopak z północnego Podlasia P. Powierza. Zdumiało go to, co zobaczył. Jak zapisał później: „Naczelnik Marecki jeździł saniami z dwiema kurierkami [jedną z nich była prawdopodobnie 16-letnia Michalina Wodzińska, znana pod imieniem Wanda - J.G.], a kawaleria była jego eskortą. Piechota jeździła furmankami… Pikiet nie rozstawiano… Dyżurnych nie wyznaczano”. Wyczerpany wędrówką po rozbiciu poprzedniego oddziału, w którym służył, P. Powierza przebywał w zgrupowaniu zaledwie kilka dni. Przechodząc w pobliżu Woli Skromowskiej k. Kocka, zmęczony i głodny poprosił o kawałek chleba. Wtedy też dopadł go mjr Marecki, a uznawszy za dezertera, uderzył szpicrutą w twarz. Przyzwyczajony, że dowódca jest dla niego jak ojciec, chłopak nie wytrzymał bólu i upokorzenia, w konsekwencji czego oddał cios. Marecki zwołał sąd polowy, który skazał młodzieńca na karę śmierci. Procedura zajęła majorowi kilka godzin, zaś egzekucja miała być wykonana publicznie w Woli Skromowskiej. Przybywszy na miejsce, Marecki zajął się swymi sprawami, nie wystawiwszy pikiet, nie wyznaczając dyżurnych. Tymczasem oddział został zaskoczony przez Kozaków. „Marecki i Leniecki zbudzeni ze snu wsiedli na konie i ruszyli w kierunku Wieprza, zostawiając oddziały bez rozkazów” - zapisał historyk Leonard Ratajczyk. P. Powierza, który dzięki chaosowi, jaki wówczas zapanował, ocalał, zanotował z kolei: „Na podwórzu wszczął się alarm i posłyszeliśmy wołanie - Moskale idą! Wszyscy wylecieli z domu… Z dziedzińca widać było na wzgórku Kozaków i ułanów, a dalej piechotę. W popłochu kulbaczono konie i zaprzęgano furmanki. Niebawem zaczęły huczeć armaty… Nasza kawaleria już rejterowała, piechota pakowała się na furmanki, które pędem wyruszały w stronę pobliskiego lasu za Wieprzem”. Pawliszczew, pyszniąc się jak zwykle, informował z kolei: „Sztabskapitan Didenko dopadł 13 stycznia koło folwarku w Woli Skromowskiej resztek rozbitych band Leniewskiego i Mareckiego (ostatni dowodził grupą Szydłowskiego), rozbił je na głowę, wziąwszy do niewoli 28 ludzi, przy czym odbił 64 sztucerów, aptekę i cały tabor”. W rzeczywistości oddział sam się rozproszył, później Marecki rozpuścił piechotę do domu. Tego dnia komisarz powstańczy na województwo podlaskie ks. Leon Korolec wydał odezwę zabraniającą udziału w urzędach powoływanych przez okupantów, traktując to jako zdradę, polecał zwracać uwagę na donosicieli i ich piętnować oraz badać prawdziwość ewentualnych zarzutów wobec cywilnych urzędników powstańczych. Pisał: „W razie zaś nieudowodnienia takowych ci, którzy potwarcze zarzuty od siebie w obieg puścili, jako zdrajcy mają być karani, do tych zaś, którzy takowe powtórzyli, kontrybucja podług zamożności ma być zastosowaną”. Ze względu na terror carski zarządzeDR JÓZEF GERESZ nie to nie spełniło swojej roli. SPROSTOWANIE O zbrodniach żołnierzy carskich w Uścimowie pisał nie Pawliszczew, lecz Stanisław Krzemiński. 24 numer 15(615)11-17 12-18 kwietnia 2007 numer 37(1002) września 2014 r. EchoKatolickie 14 września, 11.00 Siedlce Muzeum Regionalne zaprasza na spotkanie Siedleckiego klubu kolekcjonerów. W programie pokaz kolekcji Adama krasuskiego „Modele samochodów strażackich europy i Ameryki”. Warto się wybrać ZOSTaŃ JeŚli KOchaSZ uSA, 15 lat, 106 min 12-18 IX, godz. 11.45, 14.15, 18.45, 21.00 ZaniM ZaSnĘ Wlk. Bryt., 15 lat, 92 min 12-18 IX, godz. 14.00, 16.15, 19.30, 21.45 MaRY’S lanD. ZieMia MaRYi Hiszp., 12 lat, 116 min 12,14-18 IX, godz. 10.00, 14.30, 19.00 13 IX, godz. 10.00, 14.30 Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu uSA, 15 lat, 102 min 12-18 IX, godz. 10.30 Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu 3D uSA, 15 lat, 102 min 12-18 IX, godz. 15.00, 20.30 JaKO W PieKle TaK i na ZieMi Brazylia, 15 lat, 90 min 12-14 IX, godz. 13.00, 17.30, 20.00, 22.15 15 IX, godz. 13.00, 17.30, 21.30 16-17 IX, godz. 13.00, 17.30, 20.30, 22.30 18 IX, godz. 13.00, 17.30, 20.00, 22.00 lucY Fr., 15 lat, 90 min 12-14 IX, godz. 18.00, 21.30; 15-18 IX, godz. 21.30 DROga WOlna Pol., 15 lat, 92 min 13 IX, godz. 12.30 14 IX, godz. 19.00 WaKacJe MiKOŁaJKa Fr., 6 lat, 97 min 12-18 IX, godz. 11.15, 13.30, 15.45, 18.15 DZWOnecZeK i TaJeMnica PiRaTóW 3D uSA, b/o, 80 min 12-13,15-18 IX, godz. 12.00 14 IX, godz. 12.15 BaRBie i TaJeMnicZe DRZWi uSA, b/o, 81 min 12-13,15-18 IX, godz. 10.00, 12.30, 17.00 14 IX, godz. 17.00 Filmowe poranki FilMOWe PORanKi Ze ScOBBY DOO uSA, b/o 14 IX, godz. 10.30 kino kobiet gDYBYM TYlKO Tu BYŁ uSA, 15 lat, 107 min 15 IX, godz. 18.30 Pokazy Specjalne POWTóRnie naRODZOny Hiszp., 15 lat, 127 min 16 IX, godz. 18.00 JaK OJciec i SYn Jap., 15 lat, 120 min 17 IX, godz. 18.00 chce SiĘ ŻYĆ Pol., 15 lat, 107 min 18 IX, godz. 18.00 biała Podlaska - merkury Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu uSA, 15 lat, 102 min 12-17 IX, godz. 18.45 18 IX, godz. 16.30 Siedlce Wieczory Muzyczne przy organach Wagnera w siedzibie biskupa siedleckiego przy ul. cmentarnej. Wystąpi Małgorzata trzaskalik-Wyrwa. REGION kina siedlce - helios 14 września, 19.00 lucY Fr., 15 lat, 90 min 12-17 IX, godz. 17.00, 20.45 18 IX, godz. 18.30 DZWOnecZeK i TaJeMnica PiRaTóW uSA, b/o, 80 min 12-17 IX, godz. 13.45 18 IX, godz. 13.15 WaKacJe MiKOŁaJKa Fr., 6 lat, 97 min 12-17 IX, godz. 15.15 18 IX, godz. 14.45 Spotkania Filmowe na ZaWSZe TWOJa Belg./Fr., 15 lat, 95 min 18 IX, godz. 20.15 łuków- łok BaRBie i TaJeMnicZe DRZWi uSA, b/o, 81 min 12-17 IX, godz. 16.00 Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu uSA, 15 lat, 102 min 12-17 IX, godz. 18.00 lucY Fr., 15 lat, 90 min 12-17 IX, godz. 20.00 garwolin - wilga BaRBie i TaJeMnicZe DRZWi uSA, b/o, 81 min 12-16 IX, godz. 14.00, 16.00 PODRóŻ na STO STóP uSA/Indie, 15 lat, 122 min 12-16 IX, godz. 18.00 Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu uSA, 15 lat, 102 min 12-16 IX, godz. 20.10 węgrów - kongres WaKacJe MiKOŁaJKa Fr., 6 lat, 97 min 12-14 IX, godz. 17.00 PODRóŻ na STO STóP uSA/Indie, 15 lat, 122 min 12-14 IX, godz. 19.00 nieZniSZcZalni 3 uSA, 15 lat, 126 min 12-14 IX, godz. 21.10 BaRBie i TaJeMnicZe DRZWi uSA, b/o, 81 min 18 IX, godz. 17.00 Magia W BlaSKu KSiĘŻYca uSA, 15 lat, 97 min 18 IX, godz. 19.00 lucY Fr., 15 lat, 90 min 18 IX, godz. 21.00 łosice - łdk za rogiem Pan laZhaR kanada, 16 lat, 100 min 16 IX, godz. 19.00 ZaMieSZKaJMY RaZeM Fr./Niemcy, 12 lat, 96min 18 IX, godz. 19.00 14 września, 19.00 Siedlce centrum kultury i Sztuki zaprasza na „koncert Pamięci ofiar Września 1939” w wykonaniu chóru miasta Włodawa Wernisaż wystawy fotografii Grupy twórczej „Motycz” pt. Ich portret” we Włodawskim Domu kultury Narodowe Czytanie Zaczytani w Trylogii W sobotę, 6 września, odbyła się trzecia edycja akcji Narodowe Czytanie. W wielu miejscach w regionie można było usłyszeć Sienkiewiczowską „Trylogię”. P rzy fontannie w Łukowie zasiedli samorządowcy, bibliotekarze oraz czytelnicy, by przypomnieć mieszkańcom piękne karty dzieł naszego noblisty. Na wspólne czytanie zaprosiła łukowiaków Miejska Biblioteka Publiczna wraz z wydziałem promocji urzędu miasta. Fragmenty „Potopu” czytali m.in.: radny sejmiku województwa lubelskiego Krzysztof Głuchowski, burmistrz miasta Dariusz Szustek, sekretarz powiatu łukowskiego Jerzy Siwiec, dyrektor Łukowskiego Ośrodka Kultury Artur Mydlak oraz dyrektor Zespołu Szkół nr 1 Tadeusz Federczyk. Przy fontannie było można usłyszeć fragmenty mówiące o: wysadzeniu kolubryny, poznaniu Skrzetuskiego z Zagłobą i Podbipiętą czy też Wołodyjowskim uczącym Baśkę fechtunku. Na spotkanie przybyli przedstawiciele Stowarzyszenia Konnej Straży Ochrony Przyrody i Tradycji. Słuchacze mogli również obejrzeć, dzięki uprzejmości Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej, wystawę rekwizytów pochodzących z filmu „Krzyżacy” i „Quo vadis”. Miasto z „Ogniem i mieczem” Dla Włodawy akcja Narodowego Czytania miała szczególny charakter. Miasto znalazło się bowiem na kartach „Trylogii”. Według miejscowej legendy na dziedzińcu włodawskiego Czworoboku miał miejsce pojedynek Bohuna z Wołodyjowskim. Z kolei w drugim tomie powieści „Ogniem i mieczem” Wybrane fragmenty dzieł H. Sienkiewicza w parku przy pałacu w Mordach przeczytali przedstawiciele wszystkich pokoleń. Rzędzian spotkał we włodawskim zajeździe Bohuna leczącego rany po pojedynku z Michałem Wołodyjowskim. Także we Włodawie Bohun wyjawił Rzędzianowi miejsce ukrycia kniaziówny Heleny Kurcewiczówny. Czytaniu dzieł Sienkiewicza towarzyszyły konkursy literackie. Czynna była również plenerowa księgarnia „U Rzędziana”, w której można było zakupić książki autora „Trylogii”. Program ubarwił pokaz Bractwa Rycerskiego Ziemi Lubelskiej. Od młodzieży po seniorów Wybrane fragmenty dzieł H. Sienkiewicza w parku przy pałacu w Mordach przeczytali przedstawiciele wszystkich pokoleń - od młodzieży po seniorów. Bramy pałacu, dotychczas zawsze zamknięte, zostały otwarte na kilka godzin. Mimo soboty czytanie zgromadziło blisko 100 osób w różnym wieku. W przerwie między czytaniami uczestnicy wysłuchali wykładu okolicznościowego dr. Grzegorza Welika na temat historii Polski zawartej w „Trylogii”. Całą imprezę poprowadził Łukasz Wawryniuk, dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej im. Ireny Ostaszyk w Mordach, który tą akcją rozpoczął oficjalne obchody 65-lecia istnienia placówki oraz pięciolecia nadania jej imienia. Głównymi organizatorami przedsięwzięcia byli: Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, Burmistrz Miasta i Gminy Mordy oraz M-GBP w Mordach. Patronat medialny nad wydarzeniem sprawowało WE/JS/JAG „Echo Katolickie”. krótko O Polsce XVii-wiecznej MORDY. Miejsko-gminny Ośrodek Kultury w Mordach zaprasza na i Spotkanie z historią Ojczystą pt. Wojny w Polsce w wieku XVii. historia zawarta w Trylogii henryka Sienkiewicza. otwarty wykład poprowadzi dr Grzegorz Welik, dyrektor Archiwum Państwowego w Siedlcach. Spotkanie odbywa się jako Mary’s Land - Ziemia Maryi W piątek, 12 września, ogólnopolska sieć kin Helios zaprasza do 34 kin w całej Polsce na premierę filmu „Mary’s Land. Ziemia Maryi”. Mary’s Land to nie tylko kino biblijne, film drogi, dramat, komedia czy film dokumentalny. To opowieść, która łączy wymienione gatunki i wykracza daleko poza ograniczenia tradycyjnych schematów kinowych. Twórcy filmu, unikając osądzania i dawania prostych recept moralnych, zdecydowali się wyruszyć w podróż po całym świecie, aby spotkać się z ludźmi, którzy twierdzą, że doświadczyli bezpośredniego kontaktu z Maryją Dziewicą. Mary’s Land to podróż po świecie, ziemi Maryi, w którym to, co często traktuje się jako religijny, abstrakcyjny schemat, przyjmuje formę żywej, osobowej i wręcz namacalnej obecności. Powaga głównego przesłania filmu jest z dużą dozą przekory i humoru równoważona przez lekkość intrygi fabularnej i scen biblijnych. Całość harmonijnie dopełnia bardzo wysoka jakość wizualna tej produkcji. Film oparty na faktach. Agent M.J. otrzymuje nową 14 września, 14.00 misję: odnaleźć kobietę, która wywiera wpływ na kolejne osoby i przez to dokonuje wielkich zmian w świecie. Czy możliwe jest oszustwo na skalę globalną? Czy jesteśmy elementami układanki, którą M.J. rozwiązuje? Ten film to śledztwo – poszukiwanie kobiety, która ma władzę. Adwokat Diabła (Agent M.J.) jeździ po całym świecie i rozmawia ze specjalnie wybranymi ludźmi. Początkowo nie wierzy im, gdy opowiadają, co przeżyli. To samo mówi top modelka i prostytutka, polityk i człowiek z marginesu. Wszystkich palił ogień w sercu. Wszyscy chcieli porzucić swoje dotychczasowe życie i zacząć na nowo. Ale zacząć na nowo nie jest tak łatwo. Nie mieli siły. Wołali o pomoc. Coś skierowało ich do domu kobiety mającej moc, by zamienić życie. Weszli. Rozpoczęła się lawina zmian. Jedna kobieta wywierała wpływ na pojedyncze osoby, a te na kolejne. Ludzie wyszli na ulice. W końcu były ich miliony. Świat nie był już taki sam. A co, jeśli to nie bajka? R patron medialny jedno z działań projektu „ku chwale ojczyzny”, dofinansowanego ze środków Muzeum Historii Polski w ramach programu Patriotyzm Jutra. Początek 6 września, o 17.30, w parku przy pałacu w Mordach. JAG Wstęp wolny. kino helios siedlce ul. Piłsudskiego 74, 08-110 siedlce reZerwacja teleFoniczna: 25 786 35 81 reZerwacja i sPrzedaż on line : www.helios.pl www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl 14 WRZEŚNIA, 19.00 17 WRZEŚNIA, 17.00 Międzyrzec Podlaski Promocja książki o Mieczysławie Kaleniku w sali widowiskowej MOK Kultura 19 WRZEŚNIA, 19.00 Biała Podlaska Premiera spektaklu warsztatowego pt. „Mucha” w sali widowiskowo-konMD ferencyjnej przy ul. Brzeskiej redaktor prowadzący: Kinga Ochnio Zaśpiewaj w Opolu Fot. BZ Włodawa WDK zaprasza widzów powyżej 16 lat na spektakl w wykonaniu aktorów lubelskiego Teatru im. Juliusza Osterwy pt. „Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł” Region. 21 września w Starym Opolu k. Siedlec odbędzie się I Festiwal Polskiej Piosenki. W konkursie, w którym organizatorzy nie przewidują żadnych kryteriów wiekowych, każdy wykonawca zaprezentuje dwa utwory będące powszechnie znanymi przebojami z kanonu polskiej muzyki popularno-rozrywkowej. Dla zwycięzców przewidziane są atrakcyjne nagrody pieniężne. Festiwal, który rozpocznie się o 15.00 na boisku przy stacji PKP Sabinka, będzie miał charakter pikniku rodzinnego na zakończenie lata i będzie imprezą otwartą dla publiczności. Lista zakwalifikowanych uczestników opublikowana zostanie 14 września na stronie organizatora pod adresem www.gok.gminasiedlce.pl. Tam też można znaleźć szczegółoMLS wy program oraz regulamin festiwalu. Członek zarządu stowarzyszenia Marek Maleszyk próbuje uruchomić magnetofon szpulowy. MIĘDZYRZEC PODLASKI Patriotycznie Kock. Dom Kultury im. Księżnej Anny z Sapiehów Jabłonowskiej zaprasza do udziału w dziesiątym festiwalu pieśni patriotycznej „Pieśń ojczyzny pełna”. Impreza odbędzie się ramach rocznicowych uroczystości upamiętniających bitwę Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga. 1 października, od 11.00, w Domu Kultury (ul. Apteczna 4) będą trwały przesłuchania konkursowe. Z kolei na koncert laureatów organizatorzy zapraszają 4 października, o 17.00, do hali widowiskowo-sportowej przy ul. Stępnia. Część konkursowa festiwalu zostanie przeprowadzona w dwóch kategoriach: szkoła podstawowa i młodsi oraz gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalne. Zgłoszenia uczestników przyjmowane są do 25 września. Szczegółowy regulamin konkursu oraz karta zgłoszeniowa dostępne są na stronie internetowej pod adresem: MLS www.kock.naszgok.pl. Wystawa historyczna Sprzęty sprzed pół wieku Stowarzyszenie Miłośników Historii Międzyrzeca Podlaskiego zorganizowało kolejną wystawę. Tym razem piwnice plebanii parafii św. Mikołaja zamieniły się we wnętrza polskiego mieszkania sprzed 50 lat. REGION lakom i uczniom, którzy widzieli takie wyposażenie tylko w telewizji na starych filmach. Wiele z tych przedmiotów jeszcze działa, inne po drobnych naprawach na pewno również nadawałyby się do użytku - mówi prezes stowarzyszenia Mirosław Maraszek. Piwnice zostały podzielone na pomieszczenia, które kiedyś znajdowały się w przeciętnym polskim mieszkaniu. Jest salon z kredensem i czarno-białym telewizorem. Znalazł się tam także fotel, czasopisma, książki oraz gramofony, radia i magnetofony szpulowe. W kuchni ustawiono tzw. kuchenkę westfalkę, stół przykryty obrusem, a na nim dawne młynki do Wygraj zaproszenie kawy, malaksery, syfony do wody gazowanej i inne sprzęty kuchenne. W łazience nie mogło zabraknąć oczywiście pralki „Frania”, lustra bez ram i metalowych emaliowanych misek. Wśród eksponatów wystawy były także: żelazka, odkurzacze, aparaty fotograficzne i sprzęt do wywoływania zdjęć, kolekcja aparatów telefonicznych oraz pierwsze telefony komórkowe. Wystawa pozostanie w podziemiach plebanii przez dwa tygodnie. - A nawet dłużej, jeśli będzie zainteresowanie mieszkańców i ks. dziekan Józef Brzozowski udostępni nam piwnice - zapewBZ nia M. Maraszek. Zmagania wokalistów Muzycznie i poetycko patron medialny RADZYŃ PODL. W czwartek, 25 września, o 18.00, w hali sportowej I Liceum Ogólnokształcącego odbędzie się spotkanie z Wojciechem Cejrowskim. Wydarzenie stanowi 11 odsłonę „Radzyńskich spotkań z podróżnikami”. Bilety można nabyć na www.biletos.com, a także w sekretariacie I Liceum Ogólnokształcącego (ul. Partyzantów 8) oraz radzyńskich księgarniach: „Hermes” (Plac Wolności 9) i „Dom Książki” (ul. Ostrowiecka 30). Rezerwacje grupowe JAG i zamówienia biletów przyjmuje Robert Mazurek, tel. 606-234-320. KONKURS Mamy dla Państwa pięć wejściówek na to spotkanie. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO2.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 11 września, od godz. 10.00, do środy, 17 września, do 22.00. Wygra pięć osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Za co cenisz Wojciecha Cejrowskiego?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 39 numerze „Echa”. Fot. AWAS W ystawa „Pół wieku temu - Nasza szara rzeczywistość” na pewno wzbudzi wzruszenie wielu mieszkańców miasta, u których pojawią się wspomnienia z dzieciństwa i młodości. Jej uroczyste otwarcie odbyło się 3 września. Przybyli zaproszeni goście, w tym kilka osób, które podarowały lub użyczyły eksponaty na wystawę. Ekspozycja składa się ze sprzętu RTV, AGD, wyposażenia łazienek i wielu innych przedmiotów codziennego użytku z lat 1960-1990. - Chcieliśmy przypomnieć, pokazać je młodszym - przedszko- 25 Anna Przedlacka z Siedlec i Katarzyna Łopata z Lublina zostały finalistkami XIX Ogólnopolskiego Spotkania z Piosenką Autorską „Oranżeria” w Radzyniu Podlaskim. Tym samym otrzymały nominacje do jubileuszowej, 50 edycji prestiżowego Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. O SzPA „Oranżeria” to konkurs dla młodych autorów i kompozytorów, którzy sami wykonują swe utwory, oraz koncerty gwiazd. Pierwsze spotkania odbyły się w czerwcu 1996 r. Od 1998 r. jury radzyńskiego festiwalu kwalifikuje najlepszego wykonawcę do finału studenckiego festiwalu w Krakowie, gdzie narodziły się takie gwiazdy, jak: Ewa Demarczyk, Marek Grechuta czy Maryla Rodowicz. Wysoki poziom W tym roku do konkursu zakwalifikowanych zostało ośmioro wykonawców. Po przesłuchaniach jury w skladzie: Jan Poprawa (przewodniczący), Jan Kondrak i Mirosław Styczeń zadecydowało, że w Krakowie wystąpią Katarzyna Łopata z Lublina oraz Anna Przedlacka z Siedlec. Młoda siedlczanka otrzymała również nagrodę za ciepły i jasny przekaz - statuetkę Aniołka im. Agaty Budzyńskiej, zmarłej przedwcześnie radzyńskiej poetki i pieśniarki. Nagrodę specjalną przyznano również kompozytorowi i aranżerowi zespołu K. Łopaty - Dominikowi Kisielowi. Wobec - jak to określił ogłaszający wyniki przewodniczący jury J. Poprawa - „niezwykłej różnorodności konwencji stylistycznych i niezwykle wysokiego poziomu wykonawców” przyznano trzy główne równorzędne nagrody pieniężne. Otrzymali je: K. Łopata, A. Przedlacka oraz Grzegorz Paczkowski. Ten ostatni również pojawi się na festiwalu w Krakowie, gdyż już wcześniej otrzymał nominację. Nagrodą w formie występu w koncercie laureatów uhonorowany został zespół Shoe laces w składzie Paulina Pływaczyk i Michał Szpajda. Duchy poetów Koncert laureatów poprowadził J. Kondrak, który od lat towarzyszy radzyńskiemu festiwalowi i niezmiennie chwali publiczność wierną „Oranżerii”. Bo też i co roku otrzymuje ona na pożegnanie wakacji wspaniałe wrażenia artystyczne. Tym razem oprócz wykonań konkursowych miłośnicy piosenki autorskiej mieli możność wysłuchania dwóch koncertów. W ostatni piątkowy wieczór sierpnia na radzyńskiej scenie wystąpił zespół Bracia i Siostry & Sławek Pyrko z premierowym wykonaniem koncertu „Po tamtej stronie życia, czyli...”. Poprowadził go S. Pyrko bluesman, animator kultury, autor licznych programów profilaktycznych, w których refleksyjne ballady i bluesowe fraszki przeplatane są opowieściami z życia. Dzień później radzyńscy miłośnicy poezji śpiewanej mieli moż- Siedlczanka Anna Przedlacka wystąpi na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. liwość wysłuchania programu Ernesta Brylla i Mirosława Stycznia „Duchy poetów”. To niezwykła propozycja: poetycko-muzyczna podróż w krainę snów, wspomnień i twórczości wybitnych, choć nie zawsze docenionych, polskich poetów XX w. Publiczność usłyszała anegdoty i wiersze filarów polskiej poezji: Tadeusza Nowaka, Stanisława Grochowiaka, ks. Jana Twardowskiego, Juliana Przybosia czy Władysława Broniewskiego. Z powodu niedyspozycji E. Brylla na radzyńskiej scenie wystąpił Marcin Styczeń - polonista, poeta, kompozytor, wokalista i dziennikarz radiowy, który z wielką kulturą, a jednocześnie ekspresją i poczuciem humoru opowiadał i wyśpiewał dziewięć utworów bohaterów snów i wspomnień autora spektaklu. Na zakończenie wykonał również wiersze E. Brylla i własne. Mimo iż tegoroczna edycja - jak przyznał dyrektor Radzyńskiego Ośrodka Kultury Zbigniew Wojtaś - była nieco skromniejsza w liczbie koncertów od poprzednich, to dostarczyła bogatych wrażeń. AWAS 26 sport EchoKatolickie numer37(1002) 15(615)11-17 12-18 kwietnia 2007 numer września 2014 r. Fota Michał Laudy. Biała 24. W Siedlcach zostanie rozegrany Finał Pucharu Polski w kolarstwie szosowym. W sobotę, 13 września, zaplanowano jazdę indywidualną na czas (start o 14.30 na stadionie przy ul. Jana Pawła II), a w niedzielę, o 10.00 (przy urzędzie miasta) start wspólny. wyniki Tenis stołowy I liga mężczyzn grupa południowa 1 kolejka: Stowarzyszenie Marabella Sopot - Pogoń Siedlce 5:5. Punkty dla Pogoni: Franc 2, Folwarski, Krzyżanowski, Prus - Strowski, Morliny II Ostróda - GLKS Nadarzyn 4:6, Warta Kostrzyń - Galaxy Białystok 5:5, AZS AWFiS Gdańsk - Spójnia Warszawa 1:9, Hals Warszawa - Energa II Toruń 3:7. grupa południowa 1 kolejka: Alfa Radzyń Podl. - Odra Miękinia 2:8. Punkty dla Alfy: Kalita, Wierzchowski, BBTS Bielsko Biała - Pegaz Łańcut 8:2, TKS Trzebinia - 12 Wrocław 7:3, Trefl Zamość - Viret Zawierce 6:4,Strzelec Frysztak - Orzeł Kozy 9:1. W meczu awansem: Trefl Zamość - Alfa Radzyń Podl. 7:3. Punkty dla Alfy: Litwiniuk, Kozieł, Kalita. I liga kobiet grupa południowa 1 kolejka: Victoria Chróscice - Arka Ryki 1:9. Punkty dla Arki: Baranowska, Lalek, Cięszczyk po 2, Głodek 1, deble Baranowska/Głodek i Cięszczyk/Lalek. AZS Nysa - AZS UMCS Lublin 1:9, Jedyna Łódź - Orion Bukowice 4:6, Bronowianka II Kraków - Cukrownik Chybie 8:2, Start Nowy Sącz - AZS UE II Wrocław 3:7. Awansem: Jedyna Łódź - Arka Ryki 5:5. Punkty dla Arki: Lalak 2, Baranowska, Cięszczyk. Piłka nożna Liga okręgowa Siedlce 6 kolejka: Miedzanka Miedzna - Zryw Sobolew 2:1, Fenix Siennica - Orzeł Unin 5:2, Watra Mrozy - Jabłonianka Jabłonna Lacka 0:0, Czarni Węgrów - Wektra Zbuczyn 3:0, Podlasie Sokołów Podlaski - Sęp Żelechów 0:1, Tygrys Huta Mińska - Wilga Miastków Kościelny 3:0, Naprzód Skórzec - Tajfun Jartypory 0:3, Hutnik Huta Czechy - Victoria Kałuszyn 3:0. 1.Czarni 6 18 21-4 2.Tygrys 6 16 20-6 3.Podlasie 6 15 17-6 4.Fenix 6 13 19-10 5.Miedzanka 6 12 9-7 6.Zryw 6 9 12-10 7.Hutnik 6 8 14-13 8.Watra 6 8 9-9 9.Wektra 6 7 10-14 10.Jabłonianka 6 7 9-10 11.Orzeł 6 6 8-10 12.Sęp 6 6 7-14 13.Naprzód 6 4 8-14 14.Wilga 6 4 4-13 15.Victoria 6 3 6-19 16.Tajfun 6 3 6-20 Biała Podlaska 4 kolejka: LZS Dobryń - Unia Krzywda 2:1, Dwernicki Stoczek Łukowski - Janowia Janów Podlaski 1:3, Orkan Wojcieszków - Huragan Międzyrzec Podlaski 1:3, Lutnia Piszczac - ŁKS Łazy 1:2, Unia Żabików - Niwa Łomazy 6:3, Orzeł Czemierniki - Sokół Adamów 3:2, Dąb Dębowa Kłoda - Granica Terespol 0:0. 1.Łazy 4 12 18-6 2.Huragan 4 10 10-4 3.Lutnia 4 9 7-3 4.Orzeł 4 9 7-4 5.Granica 4 7 8-2 6.Dobryń 4 7 5-6 7.Dąb 4 5 9-4 8.Sokół 4 4 6-7 9.Orkan 4 4 5-8 10. Unia K. 4 4 8-12 11.Unia Ż. 4 3 9-19 12.Janowia 4 3 6-9 13.Niwa 4 3 6-11 14.Dwernicki 4 0 4-13 Warszawa I 6 kolejka: Drukarz Warszawa - ŁKS Łochów 0:1, Bóbr Tłuszcz - Legionovia II Legionowo 5:2, Grom Lipowo - Vulcan Wólka Mlądzka (Otwock) 2:1, Dąb Wieliszew - Sokół Serock 4:1, Dolcan II Ząbki - Józefovia Józefów 2:4, Victoria II Sulejówek - PKS Radość (Warszawa) 1:1, Bór Regut - Legion Warszawa 5:0, Świt II Nowy Dwór Mazowiecki - Mewa Krubin 4:0. 1.Grom 6 15 17-5 2.Dolcan II 6 15 27-16 3.Bóbr 6 12 26-17 4.Drukarz 6 12 12-3 5.Dąb 6 11 12-9 6.Legionovia II 6 10 12-14 7.Vulcan 6 10 11-12 8.Victoria II 6 10 17-11 9.Bór 6 9 19-19 10. Sokół 6 7 8-10 11.Łochów 6 7 7-12 12.Legion 6 7 10-15 13.Józefovia 6 6 9-11 14.Świt II 15.Mewa 16.PKS Radość 6 6 6 3 3 2 6-19 8-19 7-16 Klasa A Siedlce 4 kolejka: Tęcza Stanisławów - Zorza Sterdyń 7:1, Jastrząb Żeliszew - Liwia Łochów 0:0, Błękitni Stoczek - LKS Ostrówek 5:2, Jutrzenka Cegłów - MKS Małkinia (Małkinia Górna) 2:0, Mazovia II Mińsk Maz. - Płomień Dębe Wielkie 2:3, Grodzisk Krzymosze - ULKS Gołąbek 7:4, Kosovia Kosów L. - Wicher Sadowne 3:2. 1.Płomień 4 12 20-3 2.Tęcza 4 10 11-2 3.Mazovia II 4 9 21-4 4.Ostrówek 4 9 13-11 5.Jutrzenka 4 9 9-9 6.Kosovia 4 6 7-9 7.Grodzisk 4 6 11-9 8.Jastrząb 4 4 8-14 9.Błękitni 4 4 8-8 10.Małkinia 4 4 9-10 11.Gołąbek 4 3 9-18 12.Liwia 3 2 3-4 13.Wicher 4 0 3-17 14.Zorza 3 0 3-17 Biała Podlaska 4 kolejka: Bizon Jeleniec - Tytan Wisznice 2:1, Start Gózd - Tornado Branica Suchowolska 1:4, Gręzovia Gręzówka - Polesie Serokomla 6:1, Victoria Parczew - Olimpia Okrzeja 2:0, GLKS Rokitno - LKS Milanów 1:6, Absolwent Domaszewnica - Agrosport Leśna Podlaska 3:3, Kujawiak Stanin - ULKS Dębowica 4:1. 1.Milanów 4 12 18-6 2.Agrosport 4 10 14-7 3.Bizon 4 10 11-7 4.Olimpia 4 9 10-6 5.Kujawiak 4 7 15-11 6.Tornado 4 7 9-6 7.Victoria 4 6 11-10 8.Tytan 4 6 7-3 9.Dębowica 4 6 7-11 10.Gręzovia 4 3 9-9 11.Start 4 3 10-16 12.Absolwent 4 2 11-14 13.Rokitno 4 0 3-15 14.Polesie 4 0 2-16 Warszawa II 3 kolejka: Nadstal Krzaki Czaplinkowskie - Amur Wilga 3:1, Start II Otwock - KS Puznówka 1996 1:2, Józefovia II - Wilga II Garwolin 0:5, Wisła Maciejowice - Advit Wiązowna 4:0, Promnik Łaskarzew - Victoria Zerzeń 3:0, Wisła Dziecinów - Snajper Sośninka 4:6, Amigos Wawa - AON Rembertów - goście nie dojechali. 1.Promnik 3 9 13-3 2.Wilga II 3 9 11-3 3.AON 2 6 4-2 4.Advit 3 6 6-6 5.Wisła M. 3 5 12-8 6.Puznówka 3 5 4-3 7.Nadstal 3 4 5-5 8.Snajper 3 4 11-13 9.Amur 3 3 4-6 10.Victoria 3 2 6-9 11.Amigos 2 1 1-2 12.Józefovia II 3 1 2-9 13.Start II 3 0 6-10 14.Wisła Dz. 3 0 7-13 Klasa B Siedlce 2 kolejka: Rywal Ruchna - Polonez Mordy 1:2, LZS Starawieś - Kolektyw Oleśnica 1:7, Olimpia Latowicz - Nojszewianka Dobre 1:3, Legion Grębków - Świt Barcząca 4:6, Zryw II Sobolew - Tęcza Korczew 1:3. 1.Nojszewianka 2 6 6-1 2.Tęcza 2 6 5-2 3.Polonez 2 6 4-2 4.Olimpia 2 3 3-4 5.Kolektyw 2 3 8-3 6.Zryw II 2 3 6-4 7.Świt 2 3 7-6 8.Legion 2 0 5-8 9.Rywal 2 0 2-7 10. Starawieś 2 0 1-10 Biała Podlaska I 2 kolejka: LZS Sielczyk - SPLGMP Rogoźnica 2:7, Kanzas Konstantynów - Sławatycze 1:5, GLKS Roskosz-Grabanów - Grom Sosnowica przełożony, pauza: Lutnia II Piszczac. 1.PLGMP 2 6 16-3 2.Grom 1 3 3-2 3.Sielczyk 2 3 6-10 4.Sławatycze 2 3 8-5 5.Kanzas 2 0 3-8 6.Lutnia II 1 0 1-9 Roskosz-Grabanów 0 0 0-0 Tomasz Majewski był największa gwiazdą bialskiej imprezy. Lekka atletyka Gwiazdy w Białej Na stadionie AWF został rozegrany drugi rzut Drużynowych Mistrzostw Polski z udziałem zespołu gospodarzy. Na bialskim stadionie pojawiło się wielu znanych lekkoatletów, m.in. Joanna Jóźwik - aktualna brązowa medalistka mistrzostw Europy na 800 m, Paweł Wojciechowski - były mistrz świata w skoku o tyczce, na czele z dwukrotnym mistrzem olimpijskim Tomaszem Majewskim (AZS AWF Warszawa), który uzyskał jeden z najlepszych wyników zawodów: 20.12 m. Oprócz niego w czołówce znaleźli się Joanna Fiodorow z AZS AWF Kraków, uzyskując w rzucie młotem 70.29, oraz Kamila Lićwienko z Podlasia Białystok, skacząca na wysokość 1.90 m. Z zespołu AZS AWF najlepiej zaprezentowali się: w trójskoku Anna Zych, plasując się na drugim miejscu w wynikiem 12.94 m, na tym samym miejscu Krzysztof Żebrowski w biegu na 800 m z czasem 1:51.67. W czołówce była też Małgorzata Raci- Piłka nożna Zabrakło goli Słaba skuteczność strzelecka sprawiła, że Orlęta tylko zremisowały w Tomaszowie, a Podlasie i rezerwy Pogoni doznały porażek. Zespół radzyńskich Orląt w spotkaniu z Tomasovią w Tomaszowie starał się prowadzić grę i stworzył więcej okazji bramkowych od gospodarzy. Niestety Konrad Maca, Adison, Piotr Zmorzyński czy Adrian Zarzecki nie potrafili zmusić bramkarza gospodarzy do kapitulacji. Tomasovia też miała przynajmniej dwie okazje na gole, ale świetnie w bramce spisał się Adam Wasiluk. Z kolei na poczynania piłkarzy z Białej Podlaskiej przed meczem z Wólczanką w Wólce Pełkińskiej zapewne miało wpływ małe zamieszanie. Sędzia nie dopuścił do gry bramkarza Bartosza Konckiego, nie uznając kserokopii jego badania lekarskiego. Wólczanka szybko zdobyła prowadzenie po błędzie w defensywie gości. Kolejne minuty gry to ataki Podlasia (m.in. strzał Kamila Kocoła w słupek), ale nie przyniosły one efektu bramkowego. Po zmianie stron goście przeważali, a gole po rzutach rożnych zdobyli gospodarze. Pechowo w stolicy Rezerwy siedleckiej Pogoni zanotowały w minionych dwóch kolejkach zwycięstwo i porażkę. W starciu z Wartą Sieradz w Siedlcach młody team gospodarzy przez całe spotkanie kreował grę - miał więcej okazji bramkowych. Jedyne- go gola dla Pogoni zdobył ładnym technicznym uderzeniem nowy nabytek klubu z Siedlec Aliu Djalo, który zaprezentował wysokie umiejętności piłkarskie. Dwa dni po meczu z Wartą Pogoń zagrała w Warszawie z Polonią, rozpoczynając mecz od prowadzenia i dobrej gry. Niestety dwa rzuty karne dla Polonii oraz strata już w 26 minucie stopera Michała Panufinka (dwie żółte kartki) sprawiły, że zespół z Siedlec doznał porażki 1:3. III liga lubelsko-podkarpacka 6 kolejka Tomasovia Tomaszów Lubelski - Orlęta Radzyń Podlaski 0:0. Orlęta: Wasiluk - Melnyczuk, Zarzecki, Jakubiec, Komar, Kot (83 Ebert), Tymosiak, Borysiuk, Zmorzyński, Maca (73 Ptaszyński), Adison. Trener: Panek. Wólczanka Wólka Pełkińska - Podlasie Biała Podlaska 3:0 (1:0). Bramki: Pietrasiewicz 6, Misiło 75, Bednarz 90+2. Podlasie: Łabendowicz - B. Kaliszuk, Mirończuk, Konaszewski, T. Kaliszuk, Sawtyruk (69 Zaciura), Panasiuk, Sułek (77 Romaniuk), Łukanowski (46 Wiraszka), Kocoł, Bołtowicz (46 Jesionek). Trener: Różański. Pozostałe wyniki: Avia Świdnik - Lublinianka Wieniawa Lublin 1:1, Karpaty Krosno - Sokół Sieniawa 2:0, JKS 1909 Jarosław - Wisłoka Dębica 1:1, Resovia - Stal Rzeszów 1:1, Chełmianka - Orzeł Przeworsk 6:0, Izolator Boguchwała Hetman Żółkiewka 1:2, Motor - Stal Kraśnik 5:1. 1.Chełmianka 6 14 13-2 2.Stal Rz. 6 13 12-4 3.Resovia 6 12 9-3 borska w rzucie dyskiem - 51.45 m, zajmując trzecie miejsce. Niezły wynik w kuli - 17.49 m - osiągnął Jacek Wiśniewski, uzyskując w konkursie czwartą pozycję. Ogółem wystartowało 14 zespołów. Drużynowo pierwsze miejsce wywalczył zespół AZS AWF Kraków - 6938 pkt. - przed AZS AWF Wa-wa - 6675 pkt. - i Podlasiem Białystok - 6621 pkt. Bialski AZS zajął szóste miejsce z wynikiem 5528 pkt. 4.Sokół 5.Motor 6.Wólczanka 7.Karpaty 8.JKS 1909 9.Avia 10. Orlęta 11.Izolator 12.Podlasie 13.Tomasovia 14.Wisłoka 15.Hetman 16.Lublinianka 17. Orzeł 18. Stal K. 6 6 6 6 6 6 6 6 6 6 6 6 6 6 6 12 12 11 11 8 8 7 7 6 5 5 5 3 3 3 6-5 12-6 16-10 9-5 5-4 9-9 3-3 7-10 3-7 8-14 7-9 9-15 2-5 2-12 7-16 III liga łódzko-mazowiecka 7 kolejka MKS Polonia Warszawa - Pogoń II Siedlce 3:1 (1:1). Bramki: Lemanek 18 (k), Szymanek 47, Kosiec 74 (k) - Wocial 4. Pogoń II: Budzikur - Pisarczuk, Panufnik, Zawadka, Ł. Wójcik, Tomalski (79 Ciulak), Paczkowski, Dmowski, Wocial (79 Lubkowicz), Guzek (71 Dobosz), Kaszubowski (46 Ciechański). Trener: Tomaszewski. Pozostałe wyniki: Legia II Warszawa - GKP Targówek (Warszawa) 2:2, Start Otwock - WKS Wieluń 4:2, Pilica Białobrzegi - Omega Kleszczów 1:3, Radomiak Radom - ŁKS Łódź 3:0, Sokół Aleksandrów Łódzki - Ursus Warszawa 0:0, Warta Sieradz - Broń Radom 0:2, Lechia Tomaszów Mazowiecki - Pogoń Grodzisk Mazowiecki 0:2, Świt Nowy Dwór Mazowiecki - Pelikan Łowicz 2:0. 1.Radomiak 7 19 14-2 2.Ursus 7 14 9-4 3.Sokół 7 13 6-1 4.Start 7 13 17-13 5.Pogoń II 7 10 9-12 6.Warta 7 9 9-12 7.Pogoń 7 9 9-10 8.Świt 7 9 10-8 9.MKS Polonia 7 9 9-9 10.ŁKS 7 9 9-11 11.Legia II 7 8 11-12 12.Broń 7 8 9-11 13.Targówek 7 8 11-12 14.Wieluń 7 8 11-17 15.Omega 7 7 8-9 16.Pelikan 7 7 6-8 17.Lechia 7 6 5-8 18.Pilica 7 5 9-12