Pobierz - Echo Katolickie

Transkrypt

Pobierz - Echo Katolickie
EchoKatolickie
ks. andrZej
adamski
ASySteNt koŚcIeLNy
Każdy chce być szczęśliwy
C
Co by się stało, gdyby ktoś przeprowadził
największe na świecie socjologiczne badanie i przepytał wszystkich żyjących na nim
ludzi, czego chcą w życiu? Myślę, że wszystkie te odpowiedzi można by sprowadzić do
wspólnego mianownika. Przypuszczam, że ich wynikiem byłoby stwierdzenie, że każdy bez wyjątku człowiek
chce być w życiu szczęśliwy. Rozbieżności pojawiłyby się
zapewne przy pytaniu, jak sobie to szczęście wyobraża i
kto lub co był(o)by go w stanie uszczęśliwić. Idźmy dalej
- a co zdarzyłoby się, gdybyśmy zadali pytanie, kto jest
największym wrogiem ludzkiego szczęścia? I pewnie nie
należałoby się zbytnio dziwić, gdyby przynajmniej część
respondentów odpowiedziała „Pan Bóg” lub „Kościół”.
To zdumiewające, ale prawdziwe. Bóg i Kościół jako wrogowie ludzkiego szczęścia? Skąd bierze się to myślenie? Po
części z lęku przed cierpieniem, ze skłonności do obwiniania Pana Boga za wszelkie zło tego świata: kataklizmy,
choroby… Po części z powtórzonych tysiące razy oskarżeń
pod adresem Kościoła, rzucanych przez ludzi mu nieprzychylnych. Jakaś ogromna hipokryzja i niezrozumienie?
Tak, ale jest to, niestety, schemat utrwalony w myśleniu
wielu ludzi. Tak właśnie działają stereotypy. Na nic zdają
się tłumaczenia, próby prostowania. Raz utrwalony schemat bardzo trudno jest zmienić. Jednak trzeba próbować.
Tak się złożyło, że w obecnym numerze „Echa” mamy
całą grupę tekstów, które w jakiś sposób odnoszą się do
tego problemu. Jest raport o wychowaniu katolickim, do
którego przylgnęła niezasłużona łatka „zimnego” i „surowego”. Jest tekst z cyklu „Zapiski na marginesie Katechizmu”, o tym, jak to Kościół kreowany jest przez wieki na
„wspólnego wroga”. Jest wreszcie tekst o kulcie Krzyża…
i o tym, że tylko ktoś, kto nie zna prawdziwego Boga i Jego
miłości, może Go obwiniać za wszelkie zło tego świata - w
sytuacji, gdy źródłem zła i cierpienia jest grzech, wprowadzony na świat przez podszept diabła. Tenże diabeł - przeciwnik Boga - staje podstępnie w roli oskarżyciela Stwórcy. Ojciec kłamstwa i mistrz hipokryzji próbuje zrzucić na
Pana Boga odpowiedzialność za swoje własne działanie.
Dlatego też serdecznie zachęcam do sięgnięcia po najnowszy numer „Echa Katolickiego”. W zalewie kłamstw
i półprawd na temat Pana Boga, Kościoła, cierpienia i zła
na świecie warto się zastanowić i odnieść do Prawdy. Zapraszam!
Reklama
13
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
tego dnia września
rozpoczną się Dni Żelechowa
REGION
Wybory uzupełniające
Maria koc
senatorem
Startująca z listy PiS radna sejmiku wojewódzkiego
Maria Koc zwyciężyła w wyborach uzupełniających
do senatu, które odbyły się 7 września.
Fot. ARcH.
2
Maria Koc startowała w wyborach z hasłem „Więcej kultury w polityce”.
M. Koc w okręgu nr 47 obejmującym powiaty: garwoliński, miński
i węgrowski zdobyła 58,35% głosów. W walce o mandat senatora
wyprzedziła burmistrza Mrozów
Dariusza Jaszczuka startującego
z listy PO (28,81% głosów), jednego z liderów Ruchu Narodowego
Krzysztofa Bosaka (6,42%), wiceprzewodniczącego rady mazo-
wieckiej SLD Zbigniewa Stąsieka
(3,95%), kandydata Demokracji
Bezpośredniej Andrzeja Gorayskiego (1,12%) oraz sekretarza generalnego Partii Demokratycznej
- demokraci.pl Zdzisława Litwińczuka (1,34%)
Frekwencja w wyborach w okręgu na Mazowszu wyniosła 6,62%.
Oddano 17 069 głosów, w tym 16
849 ważnych. Wybory uzupełniające w okręgu nr 47 były konieczne w związku ze śmiercią senatora
PiS Henryka Górskiego.
M. Koc karierę samorządowca
rozpoczęła w Węgrowie: w 2006 r.
była radną miasta, a w latach
2007-2008 wiceburmistrzem Węgrowa. Mandat do sejmiku województwa mazowieckiego otrzymała startując z list PiS w 2010 r.
Z wykształcenia jest etnografem.
W pracy zawodowej m.in. kierowała zespołem folklorystycznym,
obecnie jest dyrektorem Sokołowskiego Ośrodka Kultury w Sokołowie Podlaskim. W 2012 r. została Kobietą Sukcesu Mazowsza. Jest
współinicjatorką Stowarzyszenia
Instytucji Upowszechniania Kultury „Dla Kultury” oraz Stowarzyszenia Podlaskie Dziedzictwo
Kultury.
- Ludzie oczekują zmian, bo są
zbulwersowani stylem i skutecznością rządów obecnych władz.
Wybory będą dobrą okazją do
tych przemian. Dobrze znam swój
region. Jako senator będę wspierać
wszelkie inicjatywy legislacyjne,
mające na celu zrównoważony
rozwój wschodniej części województwa mazowieckiego - mówiła podczas przedwyborczego spotkania w Siedlcach. Natomiast na
swojej stronie internetowej pisała
także: „Każdy z nas chce dobrych
zmian - w Polsce i w najbliższym
nam regionie. Dziś tracimy na
rzecz bogatej Warszawy. Niesprawiedliwie dzielone są pieniądze
unijne. Przez to trudniej u nas
o pracę, o konieczne remonty drogowe, o dobrą służbę zdrowia”.
M. Koc startowała w wyborach
z hasłem „Więcej kultury w poliOPR. KO
tyce”.
21
3
www.echokatolickie.pl
Region
tego dnia września w Wólce
Wiśniewskiej mieszkańcy dziękować
będą za tegoroczne plony
Pomnik czeka na odsłonięcie
Fot. AWAS
SIEDLCE redaktor prowadzący:
Kinga Ochnio
Dał przykład
do naśladowania
Fot. M. Szewczuk
Przy zbiegu ulic Cmentarnej i Wojskowej stanął pomnik prezydenta
Lecha Kaczyńskiego. Uroczystość odsłonięcia monumentu, z udziałem
byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego, zaplanowano na 28 września.
Pomnik wraz z cokołem ma ok. 6 m wysokości.
Powstanie pomnika było możliwe
dzięki zaangażowaniu społecznego komitetu budowy, któremu
udało się uzyskać zgodę rady miasta na upamiętnienie tragicznie
zmarłego prezydenta oraz zainicjować zbiórkę pieniędzy potrzebną na ten cel.
Upamiętnić prezydenta
Na czele komitetu budowy
pomnika stanął lokalny przedsiębiorca Zbigniew Sobolewski. Prezydent Lech Kaczyński, który
całym swoim życiem dawał świadectwo, że warto być Polakiem,
zasłużył jak mało kto na godne
uczczenie w naszym mieście. Swoją działalnością oraz potencjałem
intelektualno-moralnym dał przykład do naśladowania i upamiętnienia. Do niedawna był jedynym
urzędującym prezydentem, który
odwiedził Siedlce - mówi Z. Sobolewski. I uzupełnia: - Jestem jedną z osób, które już od dłuższego
czasu myślały o upamiętnieniu
prezydenta, by stał się wzorem dla
nas i naszych przyszłych pokoleń.
Chociaż postać prof. L. Kaczyńskiego u niektórych wzbudza wiele kontrowersji, jak w swoim czasie służący sprawie polskiej Józef
Piłsudski czy Roman Dmowski, to
myślę, że za kilka lat prezydent będzie inaczej odbierany, a przyszłe
pokolenia bardziej docenią jego
działalność naukową, społeczną i polityczną. A nade wszystko
wraz z żoną Marią powinni stać
się wzorem polskiego katolickiego
małżeństwa.
Miejsce szczególne
Kilka razy zmieniana była lokalizacja pomnika. Ostatecznie
stanął on na rogu ulic Cmentarnej i Wojskowej, na terenie byłego
cmentarza katolickiego. - Obowiązujący plan zagospodarowania
przestrzennego przewiduje przeprowadzenie na tym terenie tego
typu przedsięwzięcia. Już wcześniej były opracowywane koncepcje, żeby było to miejsce pamięci.
Być może powstaną tam w przyszłości również inne pomniki.
W mojej ocenie jest to więc szcze-
gólnie predysponowane miejsce.
Bo gdzie się buduje pomniki, jak
nie na cmentarzach? - tłumaczy
przewodniczący komitetu.
Pomnik wraz z cokołem ma ok.
6 m wysokości. Na 3,5 m postumencie z granitu stoi 2,5 m postać
Lecha Kaczyńskiego, wykonana
z brązu. W najbliższych dniach
zostanie ułożona kostka, a także
zamontowane oświetlenie oraz
uporządkowana zieleń. - Jak to
często bywa z inwestycjami, koszty okazały się wyższe od przewidywanych. Na początku spodziewaliśmy się zamknąć w kwocie
ok. 200 tys. zł, ale będzie to raczej
240-250 tys. zł - przyznaje Z. Sobolewski. Chętni do wsparcia inicjatywy mogą wpłacać pieniądze
na konto komitetu, którego numer
znajduje się na stronie: pomniklechakaczynskiego-siedlce.pl.
Gość specjalny
Oficjalne odsłonięcie pomnika odbędzie się w niedzielę,
28 września. Uroczystość zainauguruje Msza św. odprawiona
o 13.00 w katedrze pod przewodnictwem bp. Kazimierza Gurdy.
Następnie uczestnicy nabożeństwa przemaszerują pod pomnik
Lecha Kaczyńskiego, gdzie odbędzie się dalsza część ceremonii. - Na pewno swoją obecnością
zaszczyci nas premier Jarosław
Kaczyński. Być może przyjedzie
też Marta Kaczyńska. Przybędą
też posłowie i senatorowie Prawa
i Sprawiedliwości, przedstawiciele
Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego oraz klubu Gazety Polskiej wylicza Z. Sobolewski. I dodaje:
- Serdecznie zapraszam również
wszystkich mieszkańców Siedlec
oraz regionu.
KO
Anna Musiej
została
uhonorowana
za działalność
opozycyjną.
Uhonorowana
REGION Za działalność
opozycyjną
Siedlczanka Anna Musiej, działaczka opozycji
solidarnościowej, otrzymała z rąk wojewody
lubelskiego Wojciecha Wilka Złoty Krzyż Zasługi.
Uroczystość wręczenia odznaczenia odbyła się 31 sierpnia
w lubelskim urzędzie wojewódzkim podczas obchodów Dnia
Solidarności i Wolności.
Przyznane odznaczenie jest
wyrazem szacunku dla pracy
i służby na rzecz państwa oraz
społeczeństwa, zwłaszcza wolnej i demokratycznej Polski.
A. Musiej po wprowadzeniu
stanu wojennego przemycała
grypsy od internowanych do ich
rodzin, pomagała w gromadzeniu funduszy na pomoc osobom
prześladowanym oraz ich najbliższym, następnie udzielała się
w organizowaniu i niesieniu tej
pomocy. Kolportowała literaturę
drugiego obiegu - książki, ulotki
i plakaty wydawane przez opozycję antykomunistyczną. W jej
mieszkaniu Służba Bezpieczeństwa kilkakrotnie przeprowadziła rewizję w celu „ujawnienia
przedmiotów
pochodzących
z przestępstwa”, czyli w poszukiwaniu wydawnictw niezależnych.
Wraz ze swymi nieletnimi
dziećmi uczestniczyła w wielu manifestacjach, marszach
i akcjach protestacyjnych organizowanych przez podziemie
solidarnościowe. A. Musiej była
uczestniczką i obserwatorką procesów politycznych, wspierała
rodziny osób prześladowanych.
Osobiście przywiozła z Warszawy tablicę poświęconą pamięci
zamordowanego przez SB ks. Jerzego Popiełuszki, która została
wmurowana w ścianę kościoła
św. Stanisława w Siedlcach. AWAS
Reklama
mhp[id_emW
FHECE9@7
Zhka
Zmkijheddo9COA
Reklama
om.pl
reklama wizualna
poligrafia
www.iwonex.c
gadżety
reklamowe
p
'-/
d[jje
$
E<;HJ7M7PD70'#)&$&/$(&'*
mmm$\ebZhka$c[Z_W$fb
fWf_[h
ah[ZWfeoia
''+]
(&&&ipj$
$FOBOJF[BXJFSBPQSBDPXBOJBHSBñD[OFHP
%<ebZhkaC[Z_W
4
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
EchoKatolickie
Fot. AWAS
Dla miłośników rugby
Zadbaj o siebie
Wisznice. 1 października, o 17.00, w Gminnym Ośrodku Kultury
i Oświaty rozpocznie się seminarium poświęcone profilaktyce zdrowotnej w myśl idei „Dbam o siebie, bo jestem tego warta”. Uczestniczki
spotkania będą miały m.in. możliwość zdobycia wiedzy na temat zdrowego odżywiania oraz walki z tkanką tłuszczową. Ponadto będzie okazja do
bezpłatnej analizy składu ciała (przy użyciu specjalistycznego urządzenia medycznego) oraz uzyskania specjalistycznych porad dotyczących
stylizacji ubioru czy pielęgnacji włosów. Szczegółowy program spotkania
MLS
dostępny jest na stronie internetowej gminy. Aktywne pogranicze
Tuczna. 4 września w sali konferencyjnej urzędu gminy podpisano
list intencyjny dotyczący współpracy gmin w zakresie rozwoju Przygranicznego Obszaru Funkcjonalnego (POF) „Aktywne Pogranicze”. Do
projektu przystąpiło siedem gmin z powiatu bialskiego: Kodeń, Łomazy,
Piszczac, Sławatycze, Terespol, Tuczna i Zalesie. Oprócz włodarzy poszczególnych gmin udział w uroczystości wzięli m.in. marszałek województwa
lubelskiego Sławomir Sosnowski oraz starosta bialski Tadeusz Łazowski.
Zawiązane porozumienie ma na celu m.in. podejmowanie wspólnych
MLS
projektów oraz pozyskiwanie środków unijnych na ich realizację. Zaproszenie na dożynki
patron medialny
GM. WIŚNIEW. W niedzielę, 21 września, w Wólce
Wiśniewskiej mieszkańcy dziękować będą za
tegoroczne plony. Punktualnie w południe odbędzie się Msza św. polowa,
tuż po niej - rozpoczęcie uroczystości dożynkowych. W programie: powitanie Polką Wiśniewską w wykonaniu zespołu ludowego im. Zbigniewa
Myrchy „Wiśniewiacy”, ceremonia dzielenia się chlebem dożynkowym,
wręczenie medali zasłużonym dla rolnictwa. Święto plonów okraszone
będzie dużą dawką ludowej muzyki - wystąpi zespół pieśni i tańca Wiśniewiacy, grupa Seniora z Radomyśli, zespół ludowy Chodowiacy, uczniowie
placówek edukacyjnych z Wiśniewa, Radomyśli, Śmiarów oraz Borków
Wyrków. Nie zabraknie też dawki humoru - podopieczni zespołu oświatowego zaprezentują się w scence pt. ,,Gdy smutno, śpiewaj i tańcz”, wystąpi
też formacja kabaretowo-folkowa ,,Rybcie znad Biebrzy”. W czasie święta
plonów będą rozstrzygnięte konkursy - fotograficzny pt. ,,Najciekawsza
miejscowość w gminie Wiśniew”, na najpiękniejszy wieniec dożynkowy,
wiedzy rolniczej oraz wiedzy o gminie Wiśniew i miejscowości Wólka
Wiśniewska. Wieczorem - dyskoteka pod gwiazdami w stylu disco i pokaz
GU
sztucznych ogni. Sękacze i plony
Gm. Komarówka Podl. 31 sierpnia odbyły się gminne dożynki połączone z dniem sękacza. Gospodarzem tegorocznego dziękczynienia za
plony było sołectwo Walinna, a gościem specjalnym delegacja węgierskiej
gminy partnerskiej Hortobágy. Święto plonów i dzień sękacza rozpoczęła
uroczysta Msza św. Po nabożeństwie korowód dożynkowy przy akompaniamencie orkiestry dętej z Łomaz przeszedł ulicami Komarówki na plac
przy remizie OSP. Tam nastąpił obrzęd ośpiewania wieńca dożynkowego,
a starostowie dożynek Agnieszka Olesiejuk i Janusz Siwiński przekazali
na ręce wójta gminy Ireneusza Demianiuka bochen chleba upieczony
z tegorocznych zbóż, który został podzielony między wszystkich uczestników święta plonów. W dalszej części spotkania delegacje poszczególnych
sołectw przekazały dary na ręce włodarza gminy i prezentowały przygotowane przez siebie występy artystyczne. Imprezie towarzyszyło stoisko
z tradycyjnymi potrawami regionalnymi. Jedną z atrakcji dnia był pokaz
pieczenia oraz degustacja sękacza. Wiele niespodzianek czekało również na najmłodszych uczestników. Chętni mogli przejechać się bryczką,
kucykiem czy pozjeżdżać na dmuchanym zamku. Na scenie prezentowały
się zespoły śpiewacze oraz dzieci i młodzież z terenu gminy. Gwiazdą tegoMLS
rocznych dożynek był Rajmund.
W podziękowaniu za plon
patron medialny
POW. RADZYŃSKI. Starosta radzyński oraz wójt
gminy Kąkolewnica zapraszają na święto plonów.
W tym roku odbędzie się ono 21 września na stadionie gminnym w Kąkolewnicy. W programie: Msza św. (o 12.00), przemarsz korowodu na stadion
oraz ceremoniał dożynkowy, w czasie którego mieszkańcy prezentować
będą własnoręcznie przygotowane wieńce. Po 15.00 rozpocznie się część
rozrywkowa - wystąpią: Radzyniacy, Zespół Pieśni i Tańca Ludowego
Ulaniacy, grupy śpiewacze Brzozowianki, Tęcza, Niezapominajki, Różanki,
Kalina oraz Wrzos. Na scenie zaprezentuje się także Kapela Harmonijkowa
„Echo” pod kierownictwem Tadeusza Sójki, jak również młodzi artyści
z gminy Kąkolewnica. Wieczorem - koncert w stylu disco oraz zabawa pod
gołym niebem. Uroczystościom dożynkowym towarzyszyć będą stoiska
wystawowe, duże wesołe miasteczko oraz liczne konkursy, gry i zabawy.
GU
Zapraszamy! Odznaczenie wręczono
podczas centralnych
obchodów Święta
Lotnictwa Polskiego
w Warszawie.
POWIAT RADZYŃSKI Wyróżniona placówka
Szkoła ze skrzydłami
Szkoła Podstawowa im. płk. pil. Zdzisława Krasnodębskiego w Woli Osowińskiej
otrzymała „Błękitne Skrzydła”. Zaszczytne wyróżnienie przyznała placówce
Krajowa Rada Lotnictwa i miesięcznik „Skrzydlata Polska”.
Odznaczenie wręczono 28 sierpnia podczas centralnych obchodów Święta Lotnictwa Polskiego
w Warszawie. W uroczystości,
która odbyła się przy pomniku
Poległych Lotników na Polach
Mokotowskich, wzięła udział grupa uczniów z wyróżnionej szkoły
wraz z nauczycielami oraz przedstawicielka samorządu gminnego
Alina Kryjak. Wyróżnienie z rąk
Dowódcy Generalnego Rodzajów
Sił Zbrojnych gen. Lecha Majewskiego i podsekretarza stanu
w Ministerstwie Obrony Narodowej Macieja Jankowskiego
odebrała dyrektor szkoły Danuta
Kucio. Nie zabrakło innego ważnego lokalnego akcentu. Szefem
ceremonii był kpt. Paweł Orłowski
TERESPOL pochodzący z Woli Osowińskiej.
- Wyróżnienie przyznano szkole za aktywną działalność wychowawczą na rzecz lotnictwa polskiego i jego popularyzację wśród
młodzieży - wyjaśnia dyrektor
D. Kucio. I uzupełnia: - Jako społeczność szkolna jesteśmy bardzo
dumni z otrzymanego odznaczenia i z wielkim zapałem przygotowujemy się do dwudniowych
obchodów święta patrona, które
odbędą się 20 i 21 września.
Patron szkoły płk pilot Zdzisław
Krasnodębski (ur. 10 lipca 1904 r.
w Woli Osowińskiej) to bohater
Bitwy o Anglię z 1940 r. Twórca
i pierwszy dowódca słynnego Dywizjonu 303. 28 kwietnia 2009 r.
został pośmiertnie odznaczony
przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim
Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla niepodległości
Rzeczypospolitej Polskiej. Prochy
płk. pil. Z. Krasnodębskiego oraz
jego żony zostały sprowadzone
z Toronto do Polski i spoczęły na
cmentarzu Wojskowym na Powązkach 14 maja 2014 r.
W 2006 r. przy gmachu SP
w Woli Osowińskiej postawiono
obelisk upamiętniający twórcę
Dywizjonu 303. 19 września 2010 r.
szkoła przyjęła imię płk. pil. Zdzisława Krasnodębskiego. Od tamtego momentu co roku odbywa
się dzień pamięci Dywizjonu 303
i pilota Krasnodębskiego.
AWAS
Rocznica wybuchu II wojny światowej
Być w jedności
Tragiczne wydarzenia 1 września 1939 r. spowodowały śmierć wielu
milionów ludzi, zmieniły również mentalność wielu osób - tymi słowami
ks. Sławomir Pleszczyński rozpoczął okolicznościową liturgię Mszy św.
odprawionej w rocznicę wybuchu II wojny światowej.
- Nie cofniemy tych wydarzeń,
ale Bóg powierzył nam misje odpowiedzialności i roztropności,
wiary w krzyż, drogę krzyżową
Chrystusa i Jego zmartwychwstanie - powiedział ks. S. Pleszczyński. Kapłan wskazał również na
wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, na którym są dwie
cięte rany. Jak zauważył, mogą one
stanowić symbolikę minionych
dwóch wojen światowych. Przypominając te wydarzenia, celebrans zwrócił uwagę, iż po każdej
z tych wojen Polska powstawała
na nowo, odzyskiwała wolność.
A wolność zobowiązuje nas do bycia w jedności.
Oprawę muzyczną zapewnił organista Krzysztof Andrzejuk oraz
solowo na trąbce Marian Buczyło,
który zagrał m. in. „Ave Maria”.
Na Mszy św. zgromadzili się parafianie, poczty sztandarowe, konsul
RP z Brześcia, władze samorządowe, przedstawiciele straży granicznej, straży pożarnej, Kresowego Bractwa Strzelców Kurkowych,
terespolskich szkół, urzędu celnego, policji oraz kombatantów.
Po nabożeństwie - przy wtórze werblistów - uczniów Zespołu Szkół Publicznych - delegacje,
poczty sztandarowe i zgromadzeni
przemaszerowali w uroczystym pochodzie na cmentarz prawosławny,
gdzie znajdują się zbiorowe mogiły
Fot. aJ.
Siedlce. 9 września w Muzeum Regionalnym odbyło się otwarcie
wystawy „Plakaty Siedleckiego Rugby”. Organizatorem ekspozycji
stanowiącej centralny punkt obchodów 35-lecia rugby w Siedlcach jest
Miejski Klub Rugby. Wystawę otwiera plakat z 1962 r. zapowiadający
pierwszy mecz rugby w Siedlcach, a zamyka afisz z bieżącego sezonu
Ekstraligi. Na trwającej do 31 października w Muzeum Regionalnym
wystawie można zobaczyć m.in. plakaty ze wszystkich międzypaństwowych meczów seniorów rozegranych w mieście, ze spotkań międzynarodowych, ligowych, turniejów, meczów towarzyskich oraz trzy
kalendarze plakatowe. Ponadto prezentowane są wydawnictwa innych
klubów zapowiadające mecze i turnieje z siedleckimi zespołami, m.in.
plakat z finałów Mistrzostw Polski Juniorów w Poznaniu, gdzie w 1984 r.
drużyna WFS Siedlce zdobyła pierwszy złoty medal, oraz plakat z tegorocznego finału Ekstraligi Lechia Gdańsk - Pogoń Siedlce, w którym
siedlczanie wywalczyli pierwszy medal w kategorii seniorów w rugby
MLS
piętnastoosobowym. Na cmentarzu duchowni odmówili okolicznościowe modlitwy oraz poświęcili
groby żołnierzy.
kilkudziesięciu polskich oficerów.
W nocy z 16 na 17 września 1939 r.,
wycofując się z obrony twierdzy
brzeskiej, zostali znienacka zaatakowani przez pancerne czołówki
niemieckiej 76 dywizji gen. Heinza
Guderiana. W nierównej walce polegli przy cmentarzu i na nim zostali pochowani. Nieco dalej, przy
ul. Kodeńskiej zginął ich dowódca
- mjr Władysław Jaskólski. Część
żołnierzy przedarła się w kierunku
Kodnia, dotarła do armii gen. Kleeberga i walczyła pod Kockiem.
Na cmentarzu duchowni: pra-
wosławny ks. Jarosław Łoś i katolicki ks. S. Pleszczyński odmówili
okolicznościowe modlitwy oraz
poświęcili groby żołnierzy. Młodzież w mundurach wojskowych
zaciągnęła honorowe warty. Na
grobach żołnierzy delegacje złożyły wieńce.
Kolejnym punktem uroczystości było spotkanie z kombatantami w bibliotece miejskiej. W miejscowej prochowni można było
obejrzeć różne eksponaty, w tym
wystawę o św. Janie Pawle II.
Adam Jastrzębski
Region
REGION Rocznicowe uroczystości
Zachować pamięć
5
Fot. gu
www.echokatolickie.pl
W tym roku obchody te poprzedziła konferencja naukowa, zorganizowana w 70 rocznicę likwidacji
Karnego Obozu Pracy w Treblince i 50 rocznicę odsłonięcia upamiętnień na terenie dwóch byłych
niemieckich obozów, funkcjonujących w latach II wojny światowej
w pobliżu Wólki Okrąglik. Nazwa
pochodzi od oddalonej kilka kilometrów stacji Treblinka, położonej przy nieistniejącej już linii
kolejowej Siedlce-Małkinia.
Przejście
Obrady konferencji poprzedziło
otwarcie wystawy pt. „Przejście”,
prezentującej prace czterech absolwentek wydziału sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego
w Olsztynie: Magdaleny Dudek,
Magdy Gizy, Sabiny Anny Niedbały i Agnieszki Wróbel. Panie tworzą
grupę organizującą warsztaty artystyczno-edukacyjne w Miejscach
Pamięci. Prace, wykonane różnymi technikami malarskimi, opowiadają o tragicznych losach ludzi,
którym w Treblince brutalnie przerwano ziemską wędrówkę. Tytuł
wystawy nawiązuje do drogi, jaką
każda z autorek musiała pokonać
od pierwszej wizyty w tym miejscu,
aż do czasu powstania obrazów.
Historia i pamięć
Pod tym hasłem 5 września obradowali przedstawiciele różnych
środowisk naukowych. Była to już
druga konferencja poświęcona historii obozów w Treblince, zorganizowana przez Edwarda Kopówkę,
kierownika tamtejszego muzeum.
Fot. Witold Bobryk
Od wielu już lat w pierwszą sobotę września na terenie Muzeum Walki
i Męczeństwa w Treblince odbywają się uroczystości religijne upamiętniające
wybuch II wojny światowej.
patron medialny
O oprawę muzyczną i artystyczną imprezy zadbały zespoły biorące udział
w festiwalu folkloru, a zwiedzający mieli do dyspozycji ponad 500 stoisk.
W miejscu straceń na terenie byłego obozu pracy, gdzie zakończyły się
uroczystości, głos zabrał m.in. dyrektor muzeum Edward Kopówka.
Jako pierwszy głos zabrał Wiesław
Wysok z Państwowego Muzeum
na Majdanku, który mówił o potrzebie zmian w prezentowaniu
przeszłości. Jego zdaniem, na
skutek zachodzących współcześnie procesów wizualizacji, wiele
problemów postrzegamy bardziej poprzez zmysły niż intelekt.
Z wystąpieniem tym korelował
ostatni referat, wygłoszony przez
Michała Kołodziejka, reprezentującego gospodarzy, który omówił
wyniki ankiety przeprowadzonej
wśród uczniów okolicznych szkół
na temat wiedzy o zagładzie. Natomiast Caroline Sturdy-Colls,
pracownica jednej z angielskich
uczelni, przedstawiła wyniki prac
archeologicznych prowadzonych
na terenie obozu pracy. Wystąpienie Artura Zawadki z Rady
Ochrony Pamięci Walki i Mę-
Latem 1941 r. niemieckie władze okupacyjne w celu eksploatacji żwirowni utworzyły Karny Obóz Pracy (Treblinka I), zwany powszechnie obozem
polskim. Osadzano jednak w nim nie tylko Polaków, ale również Żydów
i Romów. Na wiosnę 1942 r. utworzono Obóz Zagłady (Treblinka II),
przeznaczony do eksterminacji ludności żydowskiej z terenów okupowanej Europy. Pierwszy transport przybył tu 23 lipca, a ostatni 23 sierpnia
następnego roku. W ciągu 13 miesięcy funkcjonowania obozu uśmiercono ok. 900 tys. Żydów. Większą liczbę ofiar odnotowano tylko w obozie
Auschwitz-Birkenau. Po buncie więźniów, który miał miejsce 2 sierpnia
1943 r., przystąpiono do likwidacji obozu zagłady i zacierania śladów
po nim. Niemcy zlikwidowali Karny Obóz Pracy 23 lipca 1944 r. Przeszło
przez niego ponad 20 tys. więźniów, z czego połowa straciła życie. Na
terenie obu obozów mordowano również Romów.
migawka
czeństwa poświęcone było kwestii
upamiętnienia ofiar niemieckiego
ludobójstwa. Krzysztof Bukowski
z IPN w Szczecinie omówił kwestię zagłady Romów na terenie obu
obozów. O obrazie Treblinki w literaturze mówił Artur Ziontek,
badacz - regionalista. Natomiast
Rafał Dmowski, pracownik Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, przedstawił dorobek historiografii polskiej
na temat obozów w Treblince.
Via Dolorosa
Następnego dnia uroczystości
tradycyjnie rozpoczęła droga krzyżowa. Prowadził ją ks. Ryszard Zalewski, proboszcz parafii prostyńskiej, na terenie której znajduje się
kompleks obozowy w Treblince.
Od lat droga krzyżowa rozpoczyna
się przy żwirowni, a kończy w miejscu straceń na terenie byłego obozu
pracy, gdzie odprawiana jest Msza
św. W tym roku, podobnie jak
w latach poprzednich, Eucharystii
przewodniczył i kazanie wygłosił
biskup senior diecezji drohiczyńskiej Antoni Dydycz. Po zakończeniu nabożeństwa do zebranych
przemówił Zygmunt Chłopek, 89letni były więzień Karnego Obozu
Pracy. Natomiast w imieniu środowisk romskich głos zabrał Andrzej
Łuczak, który podziękował Edwardowi Kopówce za pomoc w upamiętnieniu romskich ofiar obozów
Witold Bobryk
w Treblince.
Zjazd rodzinny
SIEDLCE Rolnicze targi
Wystawowy sukces
Aż trudno uwierzyć, że zorganizowana po raz
pierwszy ponad 20 lat temu niewielka impreza
nazwana Dniem Otwartych Drzwi, zmieni się
w międzynarodowe święto rolnictwa!
Rozpoczęło się ono w sobotę,
6 września. XXI edycję Międzynarodowych Dni z Doradztwem
Rolniczym, której przyświecało
hasło „Unia Europejska - nowe
szanse!”, połączono z X Jubileuszową Wystawą Zwierząt Hodowlanych oraz XXII Festiwalem
Pieśni Tańca i Folkloru. To aktualnie największa tego typu impreza organizowana na wschodzie
Polski. Jak szacują organizatorzy
- siedlecki oddział Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego - przez dwa dni handlowo-informacyjne stoiska odwiedziło
blisko 100 tys. osób!
To, co najlepsze
Uroczyste otwarcie targów
zgromadziło wiele osób zaprzyjaźnionych z miastem i regionem oraz rolniczą branżą. Nie
zabrakło zatem gości z zagranicy - przybyły delegacje z Berdyczowa na Ukrainie, Sabinova na
Słowacji, litewskiego Rejonu Wileńskiego oraz Niemiec - z miasta Dasing i powiatu Oberhavel.
Polski samorząd reprezentowali
posłowie Krzysztof Tchórzewski
i Jacek Kozaczyński. Uroczystego otwarcia dokonali dyrektor
MODR Andrzej Kamasa i prezydent Siedlec Wojciech Kudelski.
Na terenach wokół stadionu przy
ul. Jana Pawła II zgromadzili się
jednak przede wszystkim wystawcy, pracujący nie tylko w sferze
obsługi rolnictwa i ogrodnictwa,
oraz zwiedzający. Ci ostatni mieli
do dyspozycji ponad 500 stoisk,
na których królowały produkty
żywnościowe, rękodzieło artystyczne, prezentacje rolnictwa
ekologicznego, ekspozycje pło-
dów rolnych, kiermasz kwiatów,
drzew i krzewów ozdobnych oraz
owocowych, wyroby rękodzieła ludowego. Prezentowane były
również zwierzęta hodowlane
oraz drobny inwentarz. O oprawę
muzyczną i artystyczną imprezy
zadbały zespoły biorące udział
w festiwalu folkloru.
Wiedza i rozrywka
MDzDR to doskonała okazja
do zademonstrowania osiągnięć
ziemi siedleckiej i możliwości jej
mieszkańców oraz do wymiany doświadczeń i nawiązania
kontaktów gospodarczych. Niezmiennie od lat - głównym celem
przedsięwzięcia jest umożliwienie rolnikom zdobycia pełnej
i nowoczesnej wiedzy. Ci mogli
bowiem podziwiać nowoczesne
technologie produkcji, a także
pytać o możliwości skorzystania
z kredytów i dofinansowań unijnych. Swoim doświadczeniem
i radami dzielili się bowiem ze
zwiedzającymi przedstawiciele
grup producenckich, instytucje
i branżowe placówki.
- Doradcy zrozumieli, że
oprócz propagowania wiedzy,
rolnikom potrzebny jest bezpośredni kontakt z najlepszymi
producentami maszyn, nawozów,
środków ochrony oraz nowoczesnych technologii - tłumaczą
przedstawiciele siedleckiego oddziału MODR, dodając z zadowoleniem: - Międzynarodowe
Dni z Doradztwem Rolniczym
są coraz bardziej popularne, gdyż
oprócz wystawy sprzętu i zwierząt, stały się imprezą rodzinną,
łączącą przekazywanie wiedzy
GU
z wypoczynkiem. Reklama
26 lipca odbył się pierwszy zjazd rodzin: Korneszczuków, Bronikowskich, Pindłowskich i Chmielewskich. Spotkanie
rozpoczęła uroczysta Msza św. w intencji żyjących oraz zmarłych członków rodów sprawowana w kościele św. Jozafata
w Gęsi. Następnie uczestnicy zjazdu udali się na cmentarz, gdzie złożyli kwiaty i zapalili znicze na grobach swoich
przodków. Dalsza część rodzinnej uroczystości odbywała się w Karczmie Góralskiej w Wisznicach. Wzięło w niej udział
niemal 80 osób z całej Polski. Najmłodsza uczestniczka zjazdu miała zaledwie sześć miesięcy, najstarsza 75 lat. W trakcie
spotkania odbyła się m.in. prezentacja okazałego drzewa genealogicznego. Przy dźwiękach muzyki w wykonaniu zespołu
Everest członkowie poszczególnych rodzin mieli okazję do integracji i wspólnej zabawy do późnych godzin nocnych.
Organizatorami zjazdu byli: Stanisław Korneszczuk z Gdańska, Mieczysław Myszor (mąż Alicji z domu Korneszczuk), Marian
MLS
Bronikowski z Sosnowca oraz Sylwia Zając z Komarówki Podlaskiej (wnuczka Jana i Albiny Korneszczuków). POMPY CIEPŁA
KOMPLEKSOWO
tel. 506 220 740
6
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
EchoKatolickie
Fot. jag
Zainaugurowali
Wohyń. 1 września uczniowie, ich rodzice oraz dyrekcja i nauczyciele Zespołu Szkół im. Unitów Podlaskich rozpoczęli nowy rok szkolny. Najpierw
wszyscy spotkali się w kościele św. Anny, gdzie w intencji rozpoczynających
naukę Mszę św. odprawił proboszcz parafii ks. Roman Banasiewicz. Następnie przed pomnikiem poświęconym pamięci obywateli ziemi wohyńskiej,
w przypadającą tego dnia 75 rocznicę wybuchu II wojny światowej, zostały
złożone wiązanki kwiatów. Kolejna część uroczystości miała miejsce na terenie
szkoły. Nowy rok szkolny oficjalnie zainaugurowała dyrektor placówki Barbara
MLS
Banaszczyk. Pomagają wygrać z rakiem
Łuków. Już po raz kolejny odbyła się akcja charytatywna, której celem
było zebranie środków na leczenie chorej na raka 35-letniej Edyty Dziudzik, matki trójki małych dzieci. Tym razem przyjaciele zorganizowali piknik
rodzinny, na którym łukowianie mogli licytować, kupować, a przy tym dobrze
się bawić. Od 14.00 na rodziny czekało wiele atrakcji. Dzieci mogły przejechać
się na kucyku, pomalować twarz czy też uzyskać piękną fryzurę. Rodzice mieli
okazję wylicytować karnety na kolację oraz do salonu kosmetycznego. Miłośnicy „Rancza” mogli nabyć gadżety związane z bohaterami serialu. Przyjaciele,
którzy wspierają panią Edytę, cieszyli się z każdego grosza wrzucanego do
puszek. E. Dziudzik zmaga się z nowotworem od świąt Bożego Narodzenia
ubiegłego roku. Niestety - rak piersi, który niszczy jej zdrowie, jest nieoperowalny. Chora musi przyjmować specjalne leki, których nie refunduje Narodowy
Fundusz Zdrowia. Stąd akcje charytatywne organizowane przez jej bliskich. WE
Nie tylko o ogrodach
Region. „O wiejskich ogrodach - powrót do korzeni” to tytuł tegorocznych
Europejskich Dni Dziedzictwa, które obchodzone będą 13 i 14 września.
Organizatorami przedsięwzięcia są Stowarzyszenie Poleskie we Włodawie,
sołectwo Wereszczyn oraz urząd gminy Urszulin. 13 września, od 9.00 do 15.00,
w Gminnej Bibliotece Publicznej w Urszulinie będzie można obejrzeć wystawę
zatytułowaną „Wiejski ogród - sielsko, anielsko”. Dzień później, o 10.00, z placu
przed urzędem gminy w Urszulinie wystartuje „Rajd szlakiem wiejskich ogrodów”. O 14.00 w świetlicy wiejskiej w Wereszczynie rozpocznie się święto plonów,
w trakcie którego będzie można wysłuchać prelekcji na temat ziołolecznictwa,
praktycznego znaczenia roślin oraz posłuchać i obejrzeć występy lokalnych
MLS
wiejskich zespołów śpiewaczych.
Remontują
Kłoczew. Do 20 października potrwają prace modernizacyjne w ramach
projektu „Rewitalizacja techniczna centrum Kłoczewa”. Po zakończeniu robót
będzie ono bardziej estetyczne, a osoby starsze i niepełnosprawne będą miały
łatwiejszy dostęp do firm oraz instytucji, które mają w centrum swoje siedziby.
Przez kilka najbliższych tygodni prace będą prowadzone we wspólnym budynku
administracyjno-usługowym, w którym, oprócz urzędu, mieści się m.in. ośrodek
zdrowia i pomocy społecznej, a także bank i poczta. W ostatnich latach w obiekcie zostały wymienione okna, a w jego otoczeniu powstały nowe parkingi, ale
poważniejsze roboty nie były wykonywane przez prawie 40 lat. Teraz ekipy
remontowe mają docieplić ściany zewnętrzne i przebudować schody, włącznie
z budową pochylni dla osób niepełnosprawnych. Realizacja inwestycji będzie
kosztować ponad 550 tys. zł. Część środków na ten cel gmina otrzyma z UE MLS
Uratowali człowieka
Serokomla. 1 września pełniący nocną służbę policjanci z Adamowa:
st. sierż. Rafał Latoch i st. sierż. Michał Oleszkiewicz zauważyli na jednej
z ulic grupę młodych osób. Kiedy mundurowi podjechali bliżej, młodzież na
widok radiowozu rozbiegła się, pozostawiając na jezdni leżącego mężczyznę.
Wysiadający z radiowozu policjanci od jednego z uciekających usłyszeli: „on
chyba nie żyje, ratujcie go!”. Gdy funkcjonariusze stwierdzili, iż u leżącego nie
jest wyczuwalny oddech i puls, jeden z nich rozpoczął resuscytację. W tym
czasie drugi z mundurowych skontaktował się z dyspozytorem pogotowia
ratunkowego, prosząc o natychmiastowy przyjazd karetki. Po kilku minutach,
jeszcze przed przyjazdem załogi pogotowia, mężczyźnie udało się przywrócić
oddech. Ponieważ w dalszym ciągu był nieprzytomny, mundurowi zajmowali
się nim do chwili przyjazdu medyków. Kiedy 20-letni mieszkaniec gminy
Serokomla odzyskał przytomność (kilka minut po przybyciu karetki), nie wiedział, co się z nim stało i dlaczego leżał na ulicy. Lekarz nie stwierdził u niego
MLS
żadnych obrażeń ciała. migawka
Pożegnali wakacje
W koncercie „Polskie
noce i dnie” na scenie
pojawiła się Katarzyna
Jamróz oraz Tomasz
Stockinger.
patron medialny
SIEDLCE Dni miasta
Wszystko, co najpiękniejsze
Dopisała pogoda, artyści i publiczność - a więc wszystko to, co sprawiło,
że tegoroczne dni miasta zapiszą się w pamięci na długo.
Święto Siedlec zaczęło się od barwnego akcentu. A to wszystko za
sprawą 22 edycji Międzynarodowego Festiwalu Pieśni, Tańca i Folkloru, który trwał przez trzy dni.
Na ludowo
MFPTiF to widowisko integrujące środowiska artystyczne różnych narodowości. Gospodarzem
festiwalu był - jak co roku - Zespół
Pieśni i Tańca Ziemi Siedleckiej
,,Chodowiacy” im. Alicji Siwkiewicz, który zaprezentował siedleckiej publiczności swój nowy
program artystyczny. Koncert
otwierający wydarzenie odbył się
w piątek, 5 września, w Centrum
Kultury i Sztuki. Na scenie zaprezentowały się zespoły folklorystyczne z Litwy, Ukrainy, Białorusi, Słowacji i oczywiście Polski.
Prezentacje festiwalowe goszczących w mieście grup, a także
gospodarza imprezy odbywały
się również 6 i 7 września, podczas XXI Międzynarodowych Dni
z Doradztwem Rolniczym zorganizowanych przy ul. Jana Pawła II
6. W niedzielę, w samo południe,
nie tylko scena, ale także alejki
targów wypełniły się różnojęzycznym wielonarodowościowym tłumem śpiewaków, tancerzy i grajków. Podczas finałowego koncertu
ostatniego dnia festiwalu publiczność mogła się zachwycić występem grupy folkowej Ruzica, która
zaprezentowała m.in. kompozycje
Gorana Bregovica.
W ramach roku El Greca
Dni miasta stały się również
MIĘDZYRZEC PODLASKI okazją do przypomnienia, że
trwają obchody, zainaugurowanego właśnie w Siedlcach, Międzynarodowego Roku El Greca.
Każdego dnia publiczność mogła zapoznać się z jedną z trzech
kultur
śródziemnomorskich:
grecką, włoską oraz hiszpańską.
Wybór nie był przypadkowy, bowiem artysta urodził się w Grecji,
kształcił we Włoszech, a większość prac tworzył w Hiszpanii.
Cykl koncertów „El Greco zaprasza” otworzył 5 września występ
Mai Sikorowskiej zatytułowany
„Greckie muzy”. Dzień później,
wieczorem, na skwerze T. Kościuszki, można było posłuchać
największych przebojów włoskiej
muzyki rozrywkowej w wykonaniu Marco Bocchino. Natomiast
ostatniego dnia obchodów święta
miasta, 7 września, w Sali Białej Miejskiego Ośrodka Kultury
zabrzmiały hiszpańskie rytmy
dzięki artystce Carmen Azuar
z towarzyszeniem gitarzysty Tomasza Kaszubowskiego.
Lokalne akcenty
Wielbiciele muzyki filmowej
pojawili się tłumnie na koncercie „Polskie noce i dnie” w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Świętokrzyskiej
pod batutą Janusza Powolnego, który odbył się 6 września.
Wydarzenie
zainaugurowało
obchody jubileuszu 40-lecia powstania filmu „Noce i dnie” na
podstawie adaptacji powieści
Marii Dąbrowskiej, do którego
sceny kręcono w pobliskim Se-
roczynie. Koncert poprowadzili:
Mariusz Orzełowski - dyrektor
CKiS, Karol Strasburger - niezapomniany Józef Toliboski, który
przy okazji opowiedział kilka
anegdot z planu filmowego, oraz
Lilianna Lewandowska - młoda aktorka śpiewająca stylem
Jadwigi Barańskiej, inicjatorka
wydarzenia.
Koncert podzielono na dwie
części. W pierwszej melomani usłyszeli utwory Waldemara
Kazaneckiego. Nie zbrakło więc
walca z „Nocy i dni”, a także melodii z takich filmów jak „Hrabina Cosel”, „Czarne chmury”,
„Dom” oraz tanga z „Nie ma
róży bez ognia”. W drugiej części widowiska zaprezentowano
utwory innych autorów polskiej
muzyki filmowej: „Na kłopoty
Bednarski”, „Lata 20, lata 30”,
„Vabank” czy „Brunet wieczorową porą”. A na scenie pojawili się
Katarzyna Jamróz oraz Tomasz
Stockinger. Na deser Aleksandra
Węglewicz z zespołem podziękowała siedlczanom za wsparcie
podczas występów w programie
„The Voice of Poland”. Obchody
święta miasta zakończył koncert „Cudze chwalicie, swego nie
znacie”, podczas którego zagrały
zespoły: PeterBeth, PodobaMiSię
i Upstream.
- Musimy zrobić wszystko, aby
jak najlepiej promować Siedlce i pokazać to, co jest w mieście
najpiękniejsze - mówił prezydent
Wojciech Kudelski, zachęcając
do uczestnictwa w wydarzeniu.
KO
W pełni się to udało.
Wyremontowano szkoły
Nowe kuchnie i klasy
Jak co roku w wakacje miejski zespół gospodarczo-administracyjny
przeprowadził prace remontowe w placówkach oświatowych.
Łącznie na modernizację i zakup wyposażenia wydano ponad 120 tys. zł.
patron medialny
Ponad 40 uczestników - dzieci i młodzieży - wzięło udział w pikniku „Pożegnanie
wakacji”, który odbył się 30 sierpnia w Leśniczówce. Impreza obfitowała w wiele
atrakcji. Konkurencje sportowe i muzyczne, malowanie twarzy, gry i konkursy
z nagrodami to tylko niektóre z nich. Wszyscy wzięli udział we wspólnym
tworzeniu obrazów z wakacji specjalnymi farbami do malowania palcami. Jurorzy przyznali wszystkim pracom pierwsze miejsca, ponieważ każda była
niepowtarzalna - powiedział Ireneusz Denis, sołtys Leśniczówki. „Pożegnanie
wakacji” w Leśniczówce odbyło się po raz pierwszy. - Pomysł organizacji takiej
imprezy mieliśmy od dawna. Dlatego wspólnie z sołtysem postanowiłem
go zrealizować. Pomógł nam w tym ośrodek kultury w Mordach - zaznaczył
Radosław Zwierzchowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Leśniczówce. JAG
We wszystkich szkołach - Zespole Placówek Oświatowych nr
1, 2 oraz 3 - pomalowano ogrodzenia. W ZPO nr 1 dwie klasy
zaadaptowano na pracownie informatyczne, odnowiono szatnię
i wymieniono przęsła ogrodzeń
szkoły. Dokupiono także sprzęt
elektroniczny - monitory tablety
oraz meble.
W ZPO nr 2 wyremontowano
i zaadaptowano jedną z sal na pracownię informatyczną, wymieniono oświetlenie hali sportowej,
pomalowano dwa pomieszczenia
szkolne, przeprowadzono konser-
wację „orlika” i zagospodarowano
teren zieleni przy szkole. Ponadto
w przedszkolu nr 4 pomalowano
korytarze i wymieniono rynny,
zakupiono kopiarkę, regały, biurka oraz szafy.
W ZPO nr 3 pomalowano korytarze podpiwniczenia, świetlicę
i dwie klasy. W dwóch pomieszczeniach ułożono panele, wymieniono drzwi w jednej z sal, zaadaptowano łazienkę na potrzeby
klas „0” i zakupiono sprzęt do sieci informatycznej. W Specjalnym
Ośrodku Szkolno-Wychowawczym wyłożono płytkami wej-
ście główne, naprawiono drzwi
i okna, zakupiono dwa klimatyzatory oraz zestaw nagłaśniający.
W ZPO nr 3 przeprowadzono
także gruntowny remont kuchni.
Ułożono glazurę i gres, pomalowano ściany oraz sufity, a także
zamontowano patelnię elektryczną. Remont działu kuchennego,
który przygotowuje posiłki dla
uczniów wszystkich miejskich
szkół oraz przedszkolaków, był
najkosztowniejszym zadaniem
- pochłonął ponad 41 tys. zł.
Modernizacja była konieczna
z powodu zaleceń sanepidu. BZ
Region
GMINA WODYNIE
Raz na ludowo
Bogu i ludziom
Fot. AWo
www.echokatolickie.pl
997
Nabożnie
Uroczysty charakter Eucharystii
podkreśliły wniesione do kościoła
dożynkowe wieńce i procesja z rolniczymi darami. Błogosławiąc trud
włożony w piękno dożynkowych
wieńców, głoszący kazanie ks. kanonik J. Grochowski zaapelował do
wiernych:
- Trzeba popatrzeć w swoją duszę: czy ja przed bramą św. Piotra
stanę z naręczem dobrych uczynków? Taka będzie nasza parafia,
taka będzie Polska, jacy w niej będą
ludzie. A ludzie, jak mówi dzisiejsza
ewangelia, powinni być zjednoczeni w imię Jezusa Chrystusa.
- Wszystko ma się przyczyniać ku
żELECHÓW
temu, aby nie zabrakło nam chleba
tego ołtarza. Niech Jezus ubogaca dobro Waszego serca - dodał
na koniec Eucharystii proboszcz
H. Skolimowski.
Po Mszy św. znany w kraju i zagranicą „Śpiewnik Papieski”, entuzjastycznie przyjęty przez zgromadzonych w świątyni odbiorców,
zaprezentowali artyści siedleckiego
Teatru ES i Chóru Miasta Siedlce.
Oficjalnie
Kolejnym punktem programu był
przemarsz z dożynkowymi wieńcami do parku. Tu głos zabrali zaproszeni goście - m.in.: poseł Krzysztof Tchórzewski oraz pochodzący
z gminy Wodynie przewodniczący
rady powiatu siedleckiego Henryk
Brodowski. Pochwalili kultywowanie tradycji, wyrazili słowa uznania
dla wszystkich, którzy w rolnictwie
pracują i rolnictwo wspomagają, zachęcili do kupowania wyhodowanych w gminie produktów. Prezentując dostępną bezpłatnie na stoisku
Uroczysty charakter Eucharystii podkreśliły wniesione do kościoła dożynkowe
wieńce i procesja z rolniczymi darami.
monografię gminy Wodynie, wójt
Marian Sekulski przypomniał, jak
wielki wkład mieli jej mieszkańcy
nie tylko w rozwój terenów, na których mieszkali, ale także Siedlec czy
guberni siedleckiej.
- Mamy dobrą tradycję, piękną
historię - powiedział.- Jestem przekonany, że możemy jeszcze nie raz
zachwycić innych swoją działalnością i swoją aktywnością.
Tradycyjnie, czyli ludowo
Tradycyjną funkcję starostów
dożynek pełnili w tym roku Aneta
Wojewódzka i Michał Kowalczyk,
którzy ofiarowany na ręce wójta
chleb sprawiedliwie podzielili między wszystkich zebranych. W części
Święto miasta
Odsłonią pomnik Traugutta
Tegoroczne dni miasta będą miały wyjątkową oprawę. Głównym
wydarzeniem będzie uroczyste odsłonięcie pomnika Romualda Traugutta.
13 września, o 13.00, w parku miejskim zostanie odprawiona Msza
św. Po nabożeństwie nastąpi odsłonięcie pomnika ostatniego dyktatora powstania styczniowego, który w latach 1845-1853 przebywał
w Żelechowie. Tę część obchodów
uatrakcyjni program artystyczny
w wykonaniu uczniów Szkoły Podstawowej im. Romualda Traugutta
oraz miejscowego chóru.
Inscenizacja
walk powstańczych
Ok. 15.30 w żelechowskim pałacu
Reklama
zostanie odsłonięta tablica pamiątkowa poświęcona R. Trauguttowi.
Dalsza część uroczystości odbywać
się będzie na stadionie Klubu Sportowego „Sęp”. O 16.00 rozpoczną
się występy uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych z terenu gminy. Na 17.00 zaplanowano
inscenizację walk powstańczych
w wykonaniu grup rekonstrukcji
historycznej. Godzinę później na
scenie wystąpią uczniowie szkół
ponadgimnazjalnych z terenu
gminy. Dopełnieniem sobotnich
obchodów będzie wystawa ekspo-
kronika
Dróżnik pijany
„Spotkania z Mazowiecką Tradycją Ludową”
zdominowały tegoroczne gminne święto plonów.
Zainaugurowała je Msza św. w kościele parafialnym w Wodyniach
pod przewodnictwem proboszcza, ks. Henryka Skolimowskiego.
Wspomagali go księża z sąsiednich
parafii: seroczyńskiej - ks. Bogdan
Potapczuk i domanickiej - ks. kan.
dr Jerzy Grochowski.
7
natów związanych z R. Trauguttem
i powstaniem styczniowym.
Gwiazda imprezy
- Piękni i Młodzi
W niedzielę, 14 września, Żelechów będzie świętował 567 rocznicę nadania praw miejskich. O 13.00
rozpocznie się turniej sportowy
o puchar burmistrza miasta. Na
14.40 zaplanowano program dla
dzieci pt. „Kwiatkowe żarty”. Po
nim na scenie wystąpi orkiestra
dęta OSP w Żelechowie. O 16.30
odbędzie się koncert Stanisława
artystycznej można było usłyszeć
i zobaczyć udane występy zespołów
i kapel ludowych: Młynarzanki,
Kumpele, Kumple, wokalnej i tanecznej dziecięcej grupy z GOK
w Wodyniach, a także wystawę malarstwa i rękodzieła artystów gminy
Wodynie oraz stoisko rękodzieła
i rzeźby Stowarzyszenia Artystów
i Twórców Gminy Łuków. Sferę ciała wspomagały kulinarne stoiska:
Koła Gospodyń Wiejskich z Gręzówki i słowiańskiego jadła. Dzieci
odnalazły swoje miejsce w parku
rozrywki, a DJ Mac Aron zadbał
o gimnastykę wszystkich obecnych
na imprezie.
Słowem - było jak trzeba. A może
AWO
nawet lepiej.
Figielskiego i kapeli Bocianisko.
Pół godziny później rozpocznie się
mecz piłki nożnej pomiędzy strażakami a policjantami. Na 18.30
przewidziano koncert zespołu
Rytm, natomiast o 20.30 wystąpi
gwiazda wieczoru - grupa Piękni
i Młodzi. Do północy dyskotekę
poprowadzi DJ Blonde. Niedzielnej
imprezie towarzyszyć będzie wiele
atrakcji: degustacja potraw przygotowanych przez stowarzyszenia
i organizacje działające na terenie
gminy, wystawa i kiermasz prac
uczestników Warsztatów Terapii
Zajęciowej w Żelechowie, punkt
informacyjny Komendy Powiatowej Policji z Garwolina, pokazy
Państwowej Straży Pożarnej z Garwolina, punkt informacyjny NZOZ
Medicus, dobrze zaopatrzony bufet
oraz park rozrywki dla dzieci.
MICHAŁ SZTELMACH
W K R ĘGU
ALZ H EI M E R A
Kolejna tragedia
KOl. STĘŻYca. 3 września,
ok. 23.00, 32-letni kierowca fiata
marea najechał na leżącego na
jezdni 18-latka. Młody człowiek
zmarł po przetransportowaniu do
szpitala. Będący na miejscu prokurator zarządził sekcję zwłok mieszkańca kolonii Stężyca. Pracujący na
miejscu funkcjonariusze zabezpieczyli ślady, przesłuchali świadków
zdarzenia oraz sprawdzili stan
trzeźwości kierującego. Mężczyzna
był trzeźwy. W trakcie wykonywanych czynności stróże prawa ustalili,
iż droga w miejscu zdarzenia była
nieoświetlona, a 18-latek miał na sobie ciemne ubranie, bez elementów
odblaskowych.
uciekł
ZaBRODZie. 6 września,
ok. 19.30, kierujący motocyklem
marki Yamacha 23-latek podjął
manewr wyprzedzania dwóch
pojazdów. Jak wynika ze wstępnych
ustaleń policjantów, w tym samym
momencie kierowca jednego z aut
najprawdopodobniej nie upewnił
się, że jest już wyprzedzany i również
podjął taki sam manewr. 23-letni
motocyklista, aby uniknąć zderzenia,
położył motor na jezdnię i sunąc
po niej, uderzył w znak drogowy.
Mężczyzna mimo reanimacji zmarł.
Policjanci poszukują kierującego
samochodem, który najprawdopodobniej doprowadził do wypadku
i uciekł z miejsca zdarzenia.
Śmiertelny wypadek
RegiOn. 4 września, ok. 22.45,
pomiędzy miejscowościami
Wiśniew i gostchorz, jadący skodą
felicją 28-letni mieszkaniec powiatu siedleckiego stracił panowanie
nad pojazdem, po czym zjechał
na pobocze, gdzie samochód
dachował, a następnie uderzył
w przydrożne drzewo. W wyniku
zderzenia kierujący pojazdem
poniósł śmierć na miejscu.
Przyjdź do nas - grupa wsparcia czeka na Ciebie!
Działalność grupy polega na wymianie wzajemnych
doświadczeń opiekunów, zajęciach z terapii zajęciowej
z chorymi oraz przekazywaniu wiedzy i porad z zakresu
opieki nad chorymi, problemów opiekunów, praw i uprawnień
osób niepełnosprawnych.
Uczestnictwo w grupie odpręża i łagodzi codzienny stan
napięcia, umożliwia wzajemne wsparcie, zacieśnia kontakty
oraz daje opiekunom poczucie, że nie pozostają z problemem
sami. Zajęcia z chorymi prowadzi terapeuta, organizując różne
formy pracy: ćwiczenia pamięciowe, zajęcia ruchowe, manualne.
W spotkaniach grupy uczestniczy lekarz psychiatra,
pielęgniarka, psycholog.
Co robić, żeby było Ci łatwiej opiekować się swoim bliskim?
1. Pamiętaj o sobie. Chory jest ważny, ale Ty masz prawo
do własnego życia.
2. Nie zamykaj się w czterech ścianach - zaproś bliskich
do pomocy.
3. Nie przypisuj sobie winy - ta choroba to loteria.
4. Nie irytuj się - cierpliwością i spokojem łatwiej dotrzesz
do chorego.
ŁuKóW. 1 września, ok. 19.00,
policjanci otrzymali telefoniczną
informację o tym, iż dyżurna
ruchu stacji PKP znajduje się
najprawdopodobniej pod
wpływem alkoholu. Przybyli na
miejsce funkcjonariusze potwierdzili
przypuszczenia osoby zgłaszającej.
Pełniąca służbę 51-letnia kobieta
miała 1,12 prom. alkoholu w organizmie. W trakcie dyżuru, który
rozpoczęła o 18.00, przepuściła
dziesięć pociągów. Do jej zadań
należało obsługiwanie pulpitu
nastawczego zdalnie sterowanych
rozjazdów kolejowych, zdalne nastawianie sygnałów na semaforach oraz
prowadzenie komunikacji radiowej
z maszynistami pociągów.
3,5 promila
SIEDLECKIE STOWARZYSZENIE
POMOCY OSOBOM Z CHOROBĄ
ALZHEIMERA
UL. LEŚNA 96, 08-110 SIEDLCE
tel. 602-394-301, 502-368-046
www.alzheimer.org.pl
e-mail: [email protected]
RóŻanKa. 3 września, ok. 15.00,
matka pięcioletniej dziewczynki
powiadomiła policję o tym, że
nieznana jej kobieta podjechała
quadem pod szkołę, a następnie,
wożąc czterokołowcem jej córkę,
doprowadziła do wywrócenia
pojazdu. Sprawczyni, nie udzielając
pomocy dziecku, uciekła z miejsca
zdarzenia. Po niespełna godzinie
włodawscy policjanci ustalili, iż
kierowcą pojazdu była 29-letnia
mieszkanka gm. Włodawa. kobieta
w chwili zatrzymania miała blisko
3,5 prom. alkoholu w organizmie,
natomiast pojazd, którym kierowała,
nie był dopuszczony do ruchu. Mundurowi przesłuchali świadków celem
ustalenia szczegółowych okolicznoMLS
ści zdarzenia.
8
EchoKatolickie
diecezja
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
list do redakcji
Fot. we
Piękny jest człowiek, gdy umie dziękować. A podziękowanie jest wyrazem uznania, że było coś, czego człowiek sam nie zdołał
uczynić. Jest uznaniem, że w zadaniu, które przerastało jego możliwości, był ktoś, kto przyszedł mu z pomocą. Podziękowanie
Panu Bogu, jakie dzisiaj składają rolnicy, jest zewnętrznym wyrazem wewnętrznego przekonania o pierwszoplanowej roli
Boga w pielęgnacji i zbiorze plonów.
Bp Kazimierz Gurda podczas diecezjalnych dożynek w Woli Gułowskiej, 8 września
Parafialne dziękczynienie
ŁUKÓW W
niedzielę, 7 września, w parafii Podwyższenia Krzyża
Świętego w Dołhobrodach odbyły się dożynki parafialne.
Zorganizowanie spotkania możliwe było dzięki zaangażowaniu proboszcza ks. Sławomira Morenia oraz parafian, którzy
przygotowali cztery piękne wieńce i kosze z warzywami i owocami.
Po uroczystym poświęceniu plonów z tegorocznych zbiorów i procesyjnym wprowadzeniu wieńców do kościoła - przy śpiewie pieśni
„Pod Twą obronę, Ojcze na niebie” - zostały one umieszczone przy
ołtarzu Pańskim.
Mszy św. dziękczynno-błagalnej przewodniczył ks. S. Moreń. Na
ręce księdza proboszcza starostowie dożynek - Anna i Władysław
Patejukowie przekazali też dar ofiarny - dożynkowy chleb. Funkcję
lektorów podczas Mszy św. pełnili: Wiesław Nowak, Ewa Horbaczewska i Kazimierz Ruta. Dary ołtarza przynieśli procesyjnie
Wiesław i Albina Szmid. Fotografkami tegorocznych dożynek były:
Anna Ruta i Aleksandra Łukaszuk.
Na zakończenie uroczystej Eucharystii proboszcz podziękował
delegacjom poszczególnych dzielnic wsi oraz parafianom zaangażowanym w przygotowanie liturgii. Zwieńczeniem Mszy św. było
błogosławieństwo udzielone wszystkim wiernym. OPR. EMIL WITOWSKI
3 pytania
Maria
Ziembla
portal
Ekatecheza.pl
pomysł spotkań katechetów w sieci? Czy
1 Skąd
wirtualna przestrzeń jest dobrym miejscem do
rozmów o Bogu?
Wystarczy prześledzić portale społecznościowe, aby zrozumieć, że wiele aspektów realnej rzeczywistości przenika do świata wirtualnego. Internet pozwala na szybkie
wyszukanie potrzebnych informacji. Portal Ekatecheza.pl
został powołany w celu ułatwienia katechetom dostępu
do wiadomości, jakich potrzebują. Skoncentrowaliśmy
się m.in. na tematach dotyczących relacji z uczniem, tj.
tym, czym żyje i czego doświadcza, jak można go lepiej
zrozumieć, sprawniej się komunikować. Wspomniany
dział prezentuje teksty profesjonalistów: pedagogów,
psychologów, osób duchownych - czyli ludzi, którzy na
co dzień pracują z dziećmi i młodzieżą.
cele przyświecały pomysłodawcom portalu?
Zależało nam, aby strona Ekatecheza.pl była inspiracją
2 Jakie
do duchowego, zawodowego i osobistego rozwoju
katechety. Chcąc poszerzać zakres dostarczanych im
informacji i bodźców do odkrywania nowych możliwości, podejmujemy też współpracę ze specjalistycznymi pismami. Wydawnictwo św. Stanisława BM, które
jest pomysłodawcą i twórcą Ekatechezy.pl, od kilku
lat prowadzi warsztaty dla katechetów w różnych
regionach naszego kraju.
Zależało nam, by portal stał się miejscem prezentacji atrakcyjnych pomocy katechetycznych, filmów
itp. Wykorzystanie środków audiowizualnych daje
możliwość skuteczniejszego dotarcia z nauczaniem
Kościoła do dzieci i młodzieży.
w sposób szczególny chcecie zaprosić do
3 Kogo
współpracy?
Portal został stworzony z myślą o współpracy
z katechetami. Czekamy na sugestie, teksty, konspekty, rozważania nauczycieli, które mogłyby zostać
opublikowane na stronie Ekatecheza.pl. Pragniemy,
aby nasze miejsce w sieci stanowiło bogatą bazę
multimedialną i informacyjną dla katechetów XXI w.
Naszym celem jest też gromadzenie społeczności,
która z pasją podejmie wyzwania katechezy, podzieli
się swym doświadczeniem i inspiracjami do owocnej
NOT. JS
pracy z uczniami.
Powakacyjny dzień wspólnoty
Dziękujmy za dary
W zorganizowanym w niedzielę, 7 września, powakacyjnym dniu wspólnoty
udział wzięło ponad 400 diecezjan.
Spotkanie zainaugurowała uroczysta Msza św. pod przewodnictwem bp. Piotra Sawczuka w kościele parafialnym NMP Matki
Kościoła. - Powinniśmy zawsze za
wszystko dziękować Panu Bogu podkreślał biskup w kazaniu, tłumacząc, iż podstawowym dobrem,
za jakie należy dziękować, jest
samo życie. - Bo kto z nas może
dodać sobie choć jeden dzień życia
dłużej? - pytał.
Podziękowali za posługę
Powakacyjny dzień wspólnoty
stał się także okazją do podziękowania małżeństwom, które w ciągu minionych trzech lat pełniły
różnego rodzaju posługi. Dotychczasową parę diecezjalną - Annę
i Marka Wójcickich - zastąpią Ewa
i Tadeusz Lipińscy. Nową parą odpowiedzialną za Domowy Kościół
rejonu łukowskiego - po Beacie
i Mirosławie Maleńczykach - zostali Małgorzata i Jerzy Baczkurowie. Za diakonię wyzwolenia - po
Stanisławie i Wandzie NikołajczuWŁODAWA kach - odpowiedzialni będą Krystyna i Roman Jastrzębscy. Natomiast opiekę nad diakonią życia
przejmie dotychczasowa para diecezjalna, tj. Anna i Marek Wójciccy. Tym samym posługę kończą:
Wiesława i Ryszard Ziółkowscy.
Radość Ewangelii
Dalsza część spotkania odbyła
się w Domu „Moria”. Uczestnicy
rekolekcji dzielili się ze zgromadzonymi tym, jak Bóg działał
w ich życiu w ciągu ostatnich miesięcy. Radość z bycia dzieckiem
Bożym uczestnicy okazywali też
tańcem i śpiewem na chwałę Pana.
Ważnym momentem dnia było
również świadectwo wygłoszone
przez ks. Grzegorza Tomaszewskiego pracującego przez lata na
WIOLETTA EKIELSKA
Ukrainie.
Misyjne wspomnienia
Ks. Grzegorz Tomaszewski czas swojej posługi na Ukrainie dzieli na dwa
etapy. Pierwsze 15 lat to niewątpliwie czas pracy misyjnej: wyszukiwania
ludzi gotowych do zaangażowania się na rzecz wspólnoty, pokonywanie
trudności związanych z odzyskiwaniem kościołów. - Żyliśmy w biedzie,
nie mieliśmy plebanii. Gdy doszło już do odbudowania dawnych struktur,
rozpoczął się etap pracy duszpasterskiej. Równocześnie zaczął toczyć nas
rak nowoczesności, musieliśmy stawić czoła zagrożeniom europejskim.
Pamiętajmy, że Ukraińcy - w przeciwieństwie do Polaków - nie posiadają
mocnego kręgosłupa wiary. My od zawsze byliśmy blisko Kościoła. Nasi
wschodni sąsiedzi nie zdążyli natomiast zbudować struktur. Wcześniej byli
toczeni przez komunizm, teraz są atakowani przez liberalizm i pustkę duchową - opowiadał, kończąc życzeniem, by uczestniczący w spotkaniu młodzi
nawiązywali do tego, co głosi papież Franciszek. - Jeśli ktoś jest uformowany
w duchu Chrystusa, zawsze będzie się radował - podsumował.
Punkt Pomocy im. Jana Pawła II
Jako miejsce wymiany dóbr
Przy parafii pw. św. Ludwika funkcjonuje Punkt Pomocy im. Jana Pawła II.
Na wsparcie w postaci elementów wyposażenia mieszkania, tj. mebli,
urządzeń AGD, dywanów, czy ubrań i przyborów szkolnych liczyć mogą
wszyscy potrzebujący.
Punktem Pomocy (PP) kieruje
społecznie od kwietnia 2006 r. Arkadiusz Czerniak. Pomagają mu
żona i córka. Kierownik wyjaśnia,
że otrzymane do rozdysponowania rzeczy rozdziela anonimowo
- w myśl ewangelicznej zasady:
niech nie wie lewa ręka, co czyni
prawa. - Dwa lata temu sprowadziło się do Włodawy wiele młodych
małżeństw. Szukając wsparcia,
skorzystały z oferty naszego punktu - wyjaśnia A. Czerniak. Wspomina też o pomocy w znalezieniu
swojego miejsca na ziemi osobie,
która opuściła zakład karny.
W formie paczek
Początkowo informacje o funk-
cjonowaniu punktu przy parafii
oo. paulinów docierały do mieszkańców Włodawy i okolic poprzez
ogłoszenia zawieszane na tablicach. Rozpropagowaniu inicjatywy przysłużyły się też zbiórki
żywności organizowane przez
A. Czerniaka we współpracy
z zakonnikami przed świętami.
Akcja polega na wystawianiu
w kościele koszy, do których parafianie dostarczają produkty.
Dary te są następnie segregowane i przekazywane w formie paczek rodzinom.
Pocztą pantoflową
Włodawski punkt działa w budynku dawnej plebanii. Czynny
jest w soboty, od 7.30 do 9.00,
zaś telefony - tak od dawców, jak
i oczekujących pomocy - kierownik odbiera przez cały tydzień.
Informacje o osobach potrzebujących wsparcia pozyskuje też
z Miejskiego Ośrodka Pomocy
Społecznej, ponadto rozchodzą
się one pocztą pantoflową.
PP nie jest ani fundacją, ani
stowarzyszeniem.
Obowiązują w nim jednak pewne zasady:
wspomniana anonimowość, bezinteresowność, poza tym nie są
zbierane ofiary pieniężne. Punkt
działa bardzo sprawnie - jako
miejsce pośrednictwa i wymiany
dóbr.
JS
450
diecezja
www.echokatolickie.pl
WOLA GUŁOWSKA Kościół
tyle lat temu w Parczewie Sejm Koronny
Rzeczypospolitej przyjął uchwały Soboru
Trydenckiego. Obchody jubileuszowe
odbędą się 14 września
redaktor prowadzący:
ks. Andrzej adamski
Diecezjalne dożynki
kalendarz dIecezjalny
Piękny jest człowiek,
gdy umie dziękować
imieniny obchodzą:
Fot. podlasie24.pl
W poniedziałek,
8 września, podczas
uroczystej Eucharystii
rolnicy z całej diecezji
dziękowali za zebrane
plony.
Dobry owoc
- W sanktuarium Matki Bożej
RADZYŃ PODLASKI SIEDLCE 18 września:
Ks. Stanisław Smoliński - proboszcz parafii św. Stanisława
BM w Komarnie;
Ks. Stanisław Szymuś - proboszcz parafii św. Jadwigi
w Mokobodach;
Ks. Stanisław Stachyra - emeryt
(Siedlce);
Ks. Stanisław Abramczuk - emeryt
Seminarium z filmem
W trosce
o małżeństwo
patron medialny
w dniu liturgicznego święta Jej
narodzenia gromadzą się rolnicy
należący do wspólnoty Kościoła
siedleckiego, aby przez Jej wstawiennictwo podziękować Panu
Bogu za tegoroczne plony. Piękny
jest człowiek, gdy umie dziękować.
A podziękowanie jest wyrazem
uznania, że było coś, czego człowiek sam nie zdołał uczynić. Jest
uznaniem, że w zadaniu, które
przerastało jego możliwości, był
ktoś, kto przyszedł mu z pomocą.
Podziękowanie Panu Bogu, jakie
dzisiaj składają rolnicy, jest zewnętrznym wyrazem wewnętrznego przekonania o pierwszoplanowej roli Boga w pielęgnacji i zbiorze
plonów - podkreślił bp K. Gurda.
Przywołał w tym kontekście słowa
powiedzenia opartego na Psalmie
127: „na nic zda się wstawanie o północy, jeśli nie ma Bożej pomocy”.
- Jeśli nie ma Pana Boga w naszym
sercu, w naszym umyśle, przy naszych rękach, próżny okazuje się nasz
trud. Św. Augustyn powie tę prawdę
w sposób jeszcze bardziej radykalny: Bogu podoba się w nas tylko to,
co On sam w nas i z nami dokonuje. Jesteśmy tu, a zwłaszcza rolnicy, aby Mu za to, co w nas i z nami
dokonał, podziękować. Owoc takiej
współpracy człowieka z Bogiem jest
zawsze dobry. Bo tylko Bóg jest źródłem wszelkiego dobra - nauczał pasterz Kościoła siedleckiego.
Na przyszły rok
Kończąc homilię, biskup podziękował wszystkim za przybycie
oraz przygotowanie dożynkowych
wieńców. Podkreślił, że nie jest to
tylko zewnętrzny gest powtarzany
co roku, ale najgłębszy wyraz wewnętrznego przekonania każdego
rolnika, że Bóg jest pierwszy i najważniejszy w ich życiu. Dziękując
rolnikom za trud ich pracy, pobłogosławił także ziarno na zasiew,
wieńce oraz poświęcił sztandar
JAG
gminy Adamów. Finisaż wystawy
Wykute w starym medaliku
W Radzyńskiej Izbie Regionalnej przez całe wakacje można było podziwiać
niecodzienne zbiory Adama Króla.
Hobbysta prezentował najciekawsze egzemplarze kolekcji dawnych
medalików, których zgromadził
już ponad 300. Wśród nich są rarytasy kolekcjonerskie, jak XIIIwieczny relikwiarz - enkolpion
czy medalik z zaginionym obrazem Matki Boskiej Białynickiej.
Jak poinformował kierownik
RIR Tomasz Pietrzela, w ciągu
dwóch miesięcy ekspozycję pn.
„Wiara i historia wykuta w starym medaliku” obejrzało kilkaset
osób. Wzrosło też zainteresowanie blogiem prowadzonym przez
M. Króla. Kolekcjoner odnotował
już 6,5 tys. wejść - każdego dnia
przybywa ich ok. 50. Właścicielowi kolekcji udało się w tym czasie
zdobyć 15 kolejnych egzemplarzy.
Są wśród nich bardzo oryginal-
17 września:
Ks. Robert Bartosik - wikariusz
parafii św. Bartłomieja Apostoła
w Grębkowie;
Ks. Robert Osypowicz - wikariusz parafii Najświętszego
Serca Pana Jezusa w Wojcieszkowie;
Ks. Robert Daszczuk - wikariusz
parafii św. Apostołów Piotra
i Pawła w Okrzei;
Solenizantom składamy życzenia Bożego błogosławieństwa w pracy
duszpasterskiej i owocnego realizowania powołania kapłańskiego.
Rolę tegorocznych gospodarzy
sprawowali parafia Niepokalanego Poczęcia NMP w Drelowie
oraz gmina Drelów, zaś starostów:
Anna i Maciej Danilukowie z Wólki Łuzeckiej.
Nie tylko rolnicy
Uroczystości diecezjalnego dziękczynienia za plony w Woli Gułowskiej zgromadziły w tym roku
kilka tysięcy osób. Do sanktuarium oprócz rolników przybyli
także kapłani z biskupem siedleckim Kazimierzem Gurdą na czele,
duszpasterze rolników, dziekani,
przedstawiciele seminarium duchownego oraz władz samorządowych i regionalnych przedsiębiorców. Nie zabrakło również osób
pielgrzymujących m.in. z Okrzei,
Huty Dąbrowy czy Wohynia. Eucharystię poprzedziła prezentacja wieńców dożynkowych oraz
fragment rekonstrukcji wydarzeń,
jakie miały miejsce w Drelowie
w 1874 r., czyli męczeńskiej śmierci
unitów podlaskich.
Głównym punktem dożynkowych uroczystości była uroczysta
Msza św., której przewodniczył
bp K. Gurda. W słowie skierowany do diecezjan podkreślał dobro,
jakie rodzi się ze współpracy Boga
z człowiekiem.
9
ne spinki - prawdopodobnie do
płaszczy zakonnych - z figurkami
Pana Jezusa i Matki Bożej.
- Jestem osobą wierzącą i praktykującą. Poprzez taką formę kolekcjonerstwa pogłębiam wiarę
katolicką - podkreśla A. Król.
- Medaliki traktuję jako szczególny numizmat, który przedstawia osoby, zdarzenia, miejsca, jakie
zapisały się w historii chrześcijaństwa. Posiadając taki medalik, staram się poznać jego historię, ale też
dowiedzieć się, jakie postacie zostały na nim umieszczone - dodaje.
Prezentacja wystawy spowodowała, że odezwali się właściciele
ciekawych medalików chcący je
zidentyfikować, niektórzy kolekcjonerzy zainteresowali się medalikami i postanowili się „prze-
branżowić”. - Kolekcjonowanie
medalików z XVI-XIX w. jest
bardzo atrakcyjne. To trudne już
dziś do zdobycia, rzadko spotykane okazy, a jednocześnie bardzo
cenne, gdyż zawierają starannie
wykonane, często grawerowane
wizerunki postaci, nawet całych
scen, wzbogacone o napisy z informacjami, sentencjami. Wykonujący je wkładali w dzieła cały
swój kunszt i serce - wyjaśniał na
finisażu M. Król. Nie ukrywa też,
że będzie poszerzał kolekcję i prezentował swoją wystawę w kolejnych miejscowościach. Mogli ją
oglądać już mieszkańcy Radzynia,
Woli Osowińskiej, Kocka i Woli
Gułowskiej. W najbliższym czasie
będzie prezentowana w CzemierAWAS
nikach i Ulanie.
Domowy Kościół Ruchu Światło-Życie rejonu
siedleckiego i Katolickie Stowarzyszenie
„Moria” zapraszają wszystkie małżeństwa
do udziału w seminarium pt. „Przez śmiech
do lepszego małżeństwa”.
To kolejna odsłona seminarium
z filmem w roli głównej. Pierwsza
- miała miejsce w lutym. Organizatorzy, zachęceni entuzjazmem
uczestników, postanowili powtórzyć spotkanie. Zaplanowano je
na niedzielę, 21 września. Rozpocznie się o 16.00 w Centrum
Kultury i Sztuki im. A. Meżeryckiego Scena Teatralna Miasta Siedlce przy ul. Bp. I. Świrskiego 31,
i potrwa do ok. 20.30. Zapewniam
- na pewno nie będzie to stracony
czas.
Na warsztaty składają się trzy
filmy stanowiące zapis weekendowego seminarium prowadzonego
przez Marka Gungora, który potrafi mówić o życiu, miłości i małżeństwie w praktyczny, szczery
i humorystyczny sposób. M. Gungor przedstawia podstawy dynamiki relacji damsko-męskich,
ukazując przyczyny najczęstszych
problemów i proponując proste
sposoby ich rozwiązania. Podczas
niedzielnego spotkania zostanie
zaprezentowana także opowieść
o różnicy mózgu kobiety i mężczyzny. Poruszony będzie też temat znaczenia współżycia seksualnego dla trwałości małżeństwa.
Uwaga - wstęp na seminarium jest
KL
wolny! Zapraszamy! Krótko
Zaproszenie
patron medialny
SIEDLCE. W niedzielę, 14 września, o 19.00, w katedrze
odbędzie się organizowany przez Stowarzyszenie Na
Rzecz Rozwoju Muzyki Kościelnej Cantamus Deo oraz Centrum Kultury i Sztuki im. Andrzeja Meżeryckiego koncert muzyki chóralnej
„Pamięci ofiar września ‘39”. Organizatorzy chcą w ten sposób objąć
pamięcią zarówno tych, którzy oddali swe życie za ojczyznę, walcząc
bohatersko po zachodniej stronie kraju, jak i rodaków, którzy po 17 września zmagali się z drugim najeźdźcą na froncie wschodnim. Na koncercie
wystąpi Chór Miasta Siedlce pod dyrekcją Justyny Kowyni-Rymanowskiej.
Jest to zespół, którego klasy artystycznej nie trzeba w zasadzie rekomendować. Zdobyte przezeń na prestiżowych konkursach nagrody, liczne
koncerty w kraju i zagranicą oraz bogaty dorobek płytowy mówią same
za siebie. Solistką koncertu będzie znana dobrze siedleckiej publiczności
Izabella Jaszczułt-Kraszewska, na organach zaakompaniuje Adam Szczepański. W programie m.in. „Msza Polska Jana Maklakiewicza” - przepiękny
utwór skomponowany w 1944 r. na gruzach zniszczonej powstaniem
stolicy. Końcowe wersy tej kompozycji z wielokrotnie powtarzanym
wezwaniem „pokój! pokój!” w kontekście wydarzeń za naszą wschodnią
AS
granicą nabierają dodatkowo głębokiego znaczenia. Jubileuszowo
PARCZEW. W niedzielę, 14 września, odbędzie się uro- patron medialny
czystość z okazji 450-lecia przyjęcia uchwał Soboru Trydenckiego. Spotkanie połączono ze 100-leciem poświęcenia kościoła pw. św. Jana Chrzciciela. W programie uroczystości jest
wykład wprowadzający w tło wydarzeń historycznych oraz inscenizacja
przygotowana przez uczniów Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja
Kopernika. O 11.00 będzie sprawowana Eucharystia pod przewodnictwem abp. Celestino Migliore, nuncjusza apostolskiego w Polsce. Homilię
wygłosi abp Marek Jędraszewski, metropolita łódzki, zastępca przewodGU
niczącego Konferencji Episkopatu Polski. diecezja
EchoKatolickie
BIAŁA PODLASKA numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
Ku czci patronki
Imieniny parafii
Fot. AWAW
10
7 września w kościele Narodzenia NMP obchodzono odpust parafialny.
Świętowanie tradycyjnie połączono z dożynkami.
Uroczystej sumie przewodniczył
ks. prałat Henryk Hołoweńko.
Mszę św. koncelebrowali: ks. prał.
Tadeusz Karwowski, proboszcz
parafii pw. św. Józefa Oblubieńca
NMP w Międzyrzecu Podlaskim,
i o. Henryk Cieniuch, były gwardian bialskiego Klasztoru Braci
Mniejszych Kapucynów.
Dla ducha i ciała
Przedstawiając Maryję jako
nauczycielkę nadziei i miłości,
kapłan przypominał też o szacunku względem kobiet, szczególnie
tych, które oczekują narodzin
dziecka. Zauważył, że na urodziny
nie przychodzi się bez podarunku. - Co złożyć Matce Bożej? Odpowiedź podpowie nam sumienie
i serce. Maryja staje się dla nas nieustanną pomocą, jest zatroskana
nie tylko o ziemski los dzieci, ale
także o ich życie wieczne. Może
Fot. www.siedlce.pl
Pytanie o zawierzenie
- Kościół określa święto Narodzenia NMP jako przybliżające
zbawienie świata. Maryja stała się
Jutrzenką zapowiadającą przyjście
Jezusa. Bóg na mocy przewidzianych zasług Chrystusa wyłączył
Ją z niewoli Adama, uwolnił od
grzechu pierworodnego i sprawił,
że stała się niepokalanie poczętą,
a przez to wzorem dla człowieka.
To święto jest jak gdyby preludium,
które potem będzie kontynuował
Jan Chrzciciel, a w konsekwencji
zbawczego dzieła sam Jezus Chrystus. Maryja staje się dla każdego
z nas wspaniałą nauczycielką wiary, nadziei i miłości - głosił.
Następnie ks. H. Hołoweńko
przeciwstawił zawierzenie Maryi naszym wartościom, którym
zbytnio ufamy. - Polegamy na
swojej inteligencji, wykształceniu,
kasie i innych przypadłościach
tego świata. A ile jest w nas dziś
zawierzenia Bogu i Jego Matce? pytał.
prezentem złożonym dziś Matce
Najświętszej będzie Różaniec albo
Koronka do Miłosierdzia Bożego?
- proponował ksiądz prałat.
Suma odpustowa zakończyła się
procesją eucharystyczną, a świętowanie ku czci patronki parafii
przeniosło się na przykościelny
plac, na którym odbył się parafialny festyn. Podczas spotkania nie
zabrakło dobrej muzyki i smacznego jedzenia. W tym roku festyn
przygotowywali mieszkańcy Sławacinka. Na stoiskach częstowano m.in. domową wędliną, pasztetami, chlebem ze smalcem,
kiełbaskami z grilla i smacznym
ciastem.
Procesja z wieńcami, chlebem, sękaczami i owocami.
się również z tego powodu, że podczas sumy tak wielu ludzi przystąpiło do Komunii św. i dzięki temu
uzyskało łaskę odpustu. Serce się
raduje, że tak pięknie uczciliśmy
święto narodzenia Matki Bożej mówi ks. kan. Marian Daniluk,
proboszcz parafii.
Z nieukrywanym podziwem
bialskiemu świętowaniu przyglądał się również o. H. Cieniuch.
- Od siedmiu lat pracuję w Gorzowie Wielkopolskim, do Berlina
Serce się raduje
- Do naszej parafii przybyło kilka tysięcy wiernych - cieszymy się
z tego powodu. W zorganizowanie
odpustu parafianie włożyli wiele
serca. Przygotowaliśmy jedzenie
dla trzech tysięcy osób. Radujemy
KODEŃ mam tylko 100 km, zaś do Białej
Podlaskiej prawie 700 km. Bardzo
potrzebna mi była taka uroczystość. Moi parafianie z Gorzowa powinni zobaczyć, jak ludzie
żyjący przy wschodniej granicy
przeżywają czas odpustu, czyli
imieniny parafii. Zawsze z wielką
radością wracam do Białej Podlaskiej, ponieważ tutejsi ludzie
nie przerywają więzów przyjaźni.
Na zachodzie jest jednak inaczej
- podsumowuje zakonnik. AWAW
Podwójna uroczystość
Wierna Przewodniczka
Bp P. Sawczuk stwierdził, że na tyle, na ile to możliwe, chciałby pracować dla
Kościoła, diecezji, a także Siedlec.
SIEDLCE Nagroda prezydenta
Biskup
z „Aleksandrią”
Bp Piotr Sawczuk znalazł się wśród tegorocznych
laureatów „Aleksandrii” - honorowej nagrody
prezydenta Siedlec.
Wyróżnienia przyznawane są
osobom, które swoją pracą, talentem, umiejętnościami i społecznikowską pasją przyczyniły
się do rozwoju Siedlec w różnych
sferach życia. Wręczenie nagród
odbyło się 7 września w Sali Białej Miejskiego Ośrodka Kultury,
w ramach obchodów dnia miasta.
- Kiedy przed kilkoma dniami
prezydent poinformował mnie,
że kapituła nosi się z zamiarem
przyznania mi nagrody, policzyłem, że w Siedlcach spędziłem
już 25 lat. To kawał czasu - przyznał bp P. Sawczuk. - Nie czuję
się specjalnie zasłużony dla miasta. Otrzymuję tę nagrodę głównie dlatego, że od półtora roku
jestem pomocniczym biskupem
w naszej diecezji. Mianował
mnie poprzedni papież, Benedykt XVI. Jak widać, sporo się
nad tym napracował, bo niedługo potem odszedł na emeryturę
- żartował laureat.
Bp P. Sawczuk stwierdził, że na
tyle, na ile to możliwe, chciałby
pracować dla Kościoła, diecezji,
a także Siedlec. - Nagroda jest
dla mnie wielkim wyróżnieniem. Serdecznie za nią dziękuję - podkreślił. I dodał: - Oby
Siedlce rosły w siłę, nie traciły
mieszkańców, rozwijały się, aby
te inwestycje, które się udało
w ostatnich latach przeprowadzić, dobrze służyły miastu. I by
udało się planować szczęśliwie
kolejne, a potem je realizować.
Siedlce zasługują na to, aby odgrywać bardzo ważną rolę na
wschodzie Polski.
Biskup zwrócił także uwagę
na bardzo dobrą współpracę pomiędzy władzami kościelnymi
a samorządem oraz organizacjami społecznymi.
Bp P. Sawczuk jest autorem
wielu publikacji. Z okazji 100lecia powstania jego rodzinnej
parafii napisał książkę „Kornica - dzieje pisane krwią i kredą”.
Opublikował także wiele artykułów m.in. w „Echu Katolickim”.
Gratulujemy wyróżnienia!
KO
Narodzenie Matki Najświętszej
świętowano przez dwa dni. Modlitewne spotkania zaczęły się
już w niedzielę. Punktem kulminacyjnym była poniedziałkowa
suma, której przewodniczył bp
Henryk Tomasik, pasterz Kościoła
radomskiego. Ordynariusz wygłosił również słowo Boże. Na początku Eucharystii wyraził radość
z przybycia do Królowej Podlasia.
Dziękował ojcom oblatom za zaproszenie i wiernym za udział we
wspólnej Eucharystii.
Fot. AWAW
8 września w sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej świętowano odpust ku czci
Narodzenia NMP. Uroczystości połączono z parafialnymi dożynkami.
Wzór i figura
Rozpoczynając homilię, biskup
podkreślił, że do wypełnienia się
proroctw Izajasza i Micheasza mówiących o przyjściu Mesjasza potrzebna była obecność Matki Najświętszej. Biskup przywołał słowa
papieża Pawła VI, który mówił, że
„Maryja jest uosobieniem samej
istoty ludzkiego piękna, syntezą
piękna z miłością Bożą, z dobrocią i pokorą, z uduchowieniem
i przenikliwością spojrzenia, jakie
ujawnia Magnificat. Jest najczystszym i najbardziej autentycznym
wyrazem dziewictwa i macierzyństwa. Maryja jest wzniosłym
wzorem nie tylko ludzkości odkupionej przez Chrystusa, ale ludzkości pielgrzymującej w wierze,
jest figurą całego Kościoła. Biskup
wskazywał też, że „Maryja jest
wzorem radosnego, wręcz entuzjastycznego wędrowania po drogach wiary i miłości bliźniego”.
Maryja
nauczycielką wiary
Bp H. Tomasik przypominał,
że Matka Boża zawsze towarzyszy
swojemu ludowi, że chce prowadzić tych, którzy wierzą w Jej Syna.
- Wokół nas są różnego rodzaju
burze. Boimy się kolejnego dnia,
niebezpieczeństwa wojny, zagubienia człowieka i utraty wiary. Wiemy jednak, że Bóg jest z nami, że
każdego dnia idzie z nami Maryja.
Sumie odpustowej przewodniczył bp Henryk Tomasik.
Prośmy Ją, byśmy byli wierni Chrystusowi tak, jak Ona, by nie zabrakło nam sił. Żyjemy w wielkim
chaosie, który dotyka wiary, wartości, poglądów i sumień, a Kościół
wymaga przecież zdecydowanej
postawy. Maryjo, ucz nas kochać
Boga w ludziach, dotrzymywać Mu
wierności i śpieszyć z pomocą bliź-
nim - prosił.
Podczas Eucharystii hierarcha poświęcił przyniesione wieńce i kwiaty
oraz nowe ziarno pod zasiew. Mszę
św. zakończyło błogosławieństwo
dzieci i matek oczekujących potomstwa. W uroczystościach odpustowych wzięło udział kilka tysięcy
AWAW
wiernych. Polska
www.echokatolickie.pl
SERPELICE Kościół
11
Golgota Młodych
W opozycji do autostrady
fot. ks. A Pachnio
„Wędrowcy do świtu” - to hasło towarzyszące uczestnikom tegorocznej Golgoty Młodych. Ogólnopolskie Spotkania Młodzieży
niezmiennie przyciągają rzesze uczestników spragnionych duchowej odnowy i ukierunkowania rocznej formacyjnej pracy.
Młodzi zasłuchani w słowo Boże.
Wizyta bp. Tadeusza Pikusa.
Jak zauważa główny organizator
inicjatywy br. Łukasz Pyśk OFMCap., każda edycja nadbużańskich
spotkań gromadzi setki młodych
pragnących tworzyć wspólnotę
ludzi poszukujących chrześcijańskich wartości, a przede wszystkim
spragnionych żywej relacji z Ojcem. - Celem Golgoty Młodych
jest spotkanie Boga w doświadczeniu krzyża, tj. odkrywanie
miejsc, do których w zabieganej
rzeczywistości nieraz trudno nam
zajrzeć - precyzuje w nawiązaniu
do nazwy przedsięwzięcia.
W tegorocznym OSM udział
wzięło blisko 700 osób z całej
Polski. Pięciodniowemu cyklowi
formacji przyświecało hasło „Wędrowcy do świtu” mające skłaniać
młodych uczestników do głębszej
refleksji modlitewnej i skupienia.
Bogaty program obfitował w nabożeństwa, katechezy, tematyczne
spotkania w grupach i koncerty
ewangelizacyjne. Sercem każdego
dnia była Eucharystia!
w Medjugorie A. Golędzinowska
zmieniła swoje życie. Zamieszkała
we wspólnocie maryjnej, oddając
się pracy i milczeniu. Stała się też
współzałożycielką ruchu Czyste
Serca promującego czystość przedmałżeńską. Obecnie, już jako mężatka, mieszka we Włoszech, skąd
wyrusza na spotkania z ludźmi,
dzieląc się ideą życia w zgodzie
ze sobą i Bogiem. Odkryciem jedynej pewnej drogi, jaką jest Jezus, młoda kobieta dzieliła się też
z uczestnikami nadbużańskiego
zlotu. Sednem jej świadectwa stało
się przesłanie, że jedynie zaufanie
Bogu i Jego przebaczenie daje moc
do uleczenia życiowych zranień
i wyjścia z poplątanych - na skutek
braku umiejętności korzystania
z wolności - ścieżek.
Z kolei prelekcja ph. „Aby radość wasza była pełna” dr. Jakuba
Kołodzieja pozwoliła uczestnikom na namysł nad siłą miłości
i wspólnoty. Sposobem na pozbycie się ciążącego balastu doświadczeń i cierpień jest ofiarowanie ich
Zbawicielowi. Zrzucenie trudności na krzyż w zaufaniu, że tylko
Bóg ma moc przemiany ludzkich
serc, pozwala - co akcentował prelegent - na odzyskanie upragnionej wolności.
Z zapowiedzią poranka
Już pierwszego dnia, tj.
22 sierpnia, po uroczystym powitaniu uczestników tegorocznej
GM oraz prezentacji hymnu, odbyło się nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Poszczególne stacje serpelickiej kalwarii pozwoliły młodym
świadomym własnej niedoskonałości na odkrywanie Bożej miłości. - Golgota stała się symbolem oczyszczenia. Jednak każdy
zmierzch jest już zapowiedzią poranka - akcentowali uczestnicy
OSM. Ostatnim punktem „Dnia
wody” (hasło dnia) stało się zaś
nabożeństwo chrzcielne prowadzone przez br. Jarosława Kuberę
OFMCap. Blask zapalonej świecy,
wyznanie wiary i polanie wodą
głowy służyły refleksji nad mocą
sakramentu i gotowości serc do
wytrwania w wierze ojców.
Wstępem do kolejnego bogatego
w duchowe doznania dnia stała się
poranna jutrznia. Niewątpliwie poruszającym momentem dla uczestników GM było spotkanie z Anną
Golędzinowską, nawróconą modelką, autorką książki pt. „Ocalona
z piekła”. Jako młoda dziewczyna
wyjechała do Włoch, gdzie padła
ofiarą grupy przestępczej handlującej żywym towarem. Udało się
jej zbiec. Później pomogła w ujęciu
sprawców i postawieniu ich przed
sądem. Pod wpływem wizyty
W tegorocznym
OSM udział wzięło
blisko 700 osób
z całej Polski.
Pięciodniowemu
cyklowi formacji
przyświecało
hasło „Wędrowcy
do świtu” mające
skłaniać młodych
uczestników do
głębszej refleksji
modlitewnej
i skupienia.
Bogaty program
obfitował
w nabożeństwa,
katechezy,
tematyczne
spotkania
w grupach
i koncerty
ewangelizacyjne.
Sercem każdego
dnia była
Eucharystia!
Talenty na chwałę Bożą
„Drogę słowa” - trzeci dzień spotkania młodych - zainaugurowała
uroczysta Eucharystia pod przewodnictwem bp. Tadeusza Pikusa.
W homilii ordynariusz drohiczyński podkreślał, że słowo Boże jest
Osobą - Jezusem Chrystusem i powinniśmy się w nie wsłuchiwać. Po
Mszy św. miała miejsce skrutacja
słowa Bożego, czyli zagłębianie się
w to, co Ten, który nas prowadzi,
chce nam powiedzieć. Uzupełnieniem rozważanych treści stała się
zaś konferencja wygłoszona przez
br. Bogumiła Kusiaka OFMCap.,
niosąca wezwanie do poddania
się woli Bożej w przekonaniu, że
Ojciec, kształtując życie dzieci,
zawsze ofiarowuje więcej, niż człowiek pragnie otrzymać. Zwieńczeniem dnia było nabożeństwo
pokutne rodzące przekonanie, że
w zderzeniu z miłosierną miłością
Boga, który odpuszcza grzechy,
bliźni tym bardziej nie ma prawa
sięgać po kamień - symbol osądzania, potępiania, poniewierania
drugim człowiekiem…
Przypomnieniem, że życie ziem-
Świadectwo Anny Golędzinowskiej.
skie jest nieustanną wędrówką,
stała się też droga do pokonania
wpisana w kolejny rekolekcyjny
dzień. Młodzi wyruszyli na górę
Tabor, tj. kalwarię podlaską, gdzie
wzięli udział w spotkaniu z Jezusem w Eucharystii. Zwieńczeniem
liturgii - umocnieniem w pielgrzymowaniu - było przyjęcie błogosławieństwa od nowo wyświęconych kapłanów. W wygłoszonej
konferencji br. Szymon Janowski
OFMCap. ukazywał uczestnikom
„Drogę światła” - oświeconą przez
Jezusa, który jest drogą, prawdą
i życiem - w opozycji do trzypasmowej autostrady prowadzącej
do śmierci wiecznej.
- Serpelickie spotkania stają się
miejscem, gdzie liczy się przede
Reklama
wszystkim doświadczenie, tj.
przeżycie. Być „wędrowcem do
świtu”, to być dojrzałym chrześcijaninem, przeżywać swoje życie
w niezwykły sposób - jako pielgrzymkę - podkreśla br. Ł. Pyśk
OFMCap., akcentując konieczność
zaufania woli Bożej. - Pielgrzym
to człowiek, który już nic nie musi.
On idzie tam, gdzie nie widać jasnego celu, gdzie nie ma prostego
rozrachunku zysków i strat. Bóg
umieścił bowiem w nas to, co konieczne… - podsumowuje z uwagą, iż tego typu rekolekcyjnym
spotkaniom towarzyszy wezwanie
do odkrywania talentów, w jakie
każdy z nas został wyposażony,
i wykorzystywanie ich na chwałę
WA
Bożą. 12
Formacja religijna
EchoKatolickie
XXIV niedziela zwykła
kalendarz liturgiczny
czytania: Lb 21,4b-9; Ps 78,1-2.34-38; Flp 2,6-11; J 3,13-17
Jezus powiedział do Nikodema: Nikt
nie wstąpił do nieba, oprócz Tego,
który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył
węża na pustyni, tak potrzeba, by
wywyższono Syna Człowieczego,
aby każdy, kto w Niego wierzy,
miał życie wieczne. Tak bowiem
Bóg umiłował świat, że Syna swego
Jednorodzonego dał, aby każdy, kto
w Niego wierzy, nie zginął, ale miał
życie wieczne. Albowiem Bóg nie
posłał swego Syna na świat po to,
aby świat potępił, ale po to, by świat
został przez Niego zbawiony.
Rozważanie: ks. ireneusz juśkiewicz
We wspólnocie
ukrzyżowanej Miłości
B
óg jest miłością. On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem
(1 J 4,16; 2 Tm 1,9). Miłość Boga jest
cierpliwa i łaskawa, wszystko znosi i potrafi
przetrzymać, nigdy nie ustaje (zob. 1 Kor
13). Góry ustąpią, pagórki się zachwieją, ale
miłość Boga nie odstąpi od człowieka (zob.
Iz 54,10), gdyż Bóg jest świadom swoich
zamiarów względem nas; są to zamiary
pełne pokoju, a nie zguby, by nam zapewnić
przyszłość, jakiej oczekujemy (zob. Jr 29,11).
Przywołuję kilka fragmentów Pisma Świętego, które w całości jest historią miłości Boga
do człowieka, historią relacji Stwórcy ze
stworzeniem. Bóg w swoim słowie ukazuje
dobry plan dla każdego człowieka. Realizacja tego planu owocuje życiem wiecznym.
Niezwykle ważne jest podjęcie współpracy z Bożą łaską. Zbawienie bowiem nie
dokonuje się automatycznie poprzez słowne
deklaracje i wypełnianie praktyk religijnych.
Zbawienie to przylgnięcie do Boga, który
zbawia - komunia, czyli jedność ze Zbawicielem.
Jezus został posłany przez Ojca, abyśmy nie
musieli ginąć w naszych grzechach. Zapłatą
za grzech jest bowiem śmierć (zob. Rz
6,23). Każdy, kto żyje w ciężkim grzechu,
jest umarły za życia, oddzielony od Boga
i nieszczęśliwy. Nie wolno bagatelizować
grzechu, gdyż jest on naszym największym
problemem, z który sobie sami nie poradzimy. Potrzebujemy pomocy. Potrzebujemy,
by Jezus mocą swej śmierci i swego zmartwychwstania wyrwał nas z otchłani zła.
Chrystus ratuje wierzących w Niego przez
krzyż. On jako pierwszy wywyższony na
krzyżu chce nas w ten sposób wywyższyć.
A my tak bardzo się boimy. Tak często tylko
mówimy o krzyżu, mając nadzieję, że dzięki
temu nie będziemy cierpieć. „Potrzeba, by
wywyższono Syna Człowieczego”. Potrzeba,
by wywyższono ucznia Chrystusa. Wielka
jest tajemnica naszej wiary. Krzyż z Chrystusem staje się drzewem życia, źródłem
przemiany, mocą nawrócenia, pełnią ofiary,
w której wyrażona jest miłość jako całkowity dar z siebie dla drugiego. Nie istnieje
wstąpienie do nieba bez krzyża. Nie ma
wiary katolickiej bez krzyża. Wiedzieli
o tym bohaterscy unici, męczennicy z Pratulina, Drelowa i wielu miejscowości naszej
diecezji, którzy cierpieli i umierali, trzymając krzyż Chrystusowy, który stał się również ich własnym krzyżem. Wiedzieli o tym
ludzie młodzi, którzy 30 lat temu w Zespole
Szkół Rolniczych w Miętnem mieli odwagę
upomnieć się o obecność Chrystusowego
krzyża w swojej szkole. Wiedzą o tym ludzie, którzy w domach, szpitalach, hospicjach i w wielu innych miejscach cierpią
razem ze Zbawicielem i - podobnie jak św.
Jan Paweł II w swój ostatni Wielki Piątek
na tej ziemi - przytulają krzyż do siebie.
Wiedzą o tym ludzie, którzy w chwilach
zwątpienia, samotności, jakiegoś kryzysu
z wiarą spoglądają na krzyż i doświadczają
prawdziwości słów Jezusa: „Wystarczy ci
mojej łaski. Moc bowiem w słabości się
doskonali” (2 Kor 12,9).
Podwyższenie Krzyża Świętego to rzeczywistość, która ma się we mnie dokonać.
Zaczęło się już na chrzcie. Zostałem na całe
życie naznaczony krzyżem i z nim złączony.
Czy dziś chcę się modlić słowami: „Witaj
krzyżu, jedyna nadziejo”?
w niedzielę po kościele
Z
Wiara jest sprawdzianem
morą współczesności jest
brak nadziei, a bez dostrzeżenia światła w oddali
trudno o krok naprzód - diagnozowała Helenka w myślach. Do
refleksji nad kondycją rzeczywistości, w jakiej przyszło jej żyć,
skłoniło ją niedawne spotkanie
z kuzynką. Kobieta podczas rozmowy pomstowała na politykę,
niewdzięczność dzieci, wreszcie
na perspektywę śmierci, która
nie omija nikogo. Na uwagę
Helenki, że najskuteczniejszym
sposobem okiełznania lęków
dotyczących przyszłości jest
ufność, kuzynka najpierw zdenerwowała się, po czym stwierdziła, że „jak człowiek sam nie
zatroszczy się o swoje życie, to
nikt mu nie pomoże”.
- Mówią, że człowiek posunięty
w latach powinien być wzorem
mądrości i spokoju, że przed
nami już bliżej niż dalej, a tu tyle
goryczy - orzekła, relacjonując
szczegóły spotkania Witkowi.
- Aj, bo pani wszystkich mierzy
swoją miarą. Jak człowiek nie
wierzy w Boga, to wierzy w siebie
albo pieniądze, albo rodzinę,
albo politykę - ocenił.
- Tyle że ona jest wierząca i do
kościoła chodzi - zaprzeczyła
Helenka.
W odpowiedzi Witek posłużył
się cytatem:
- „Tak bowiem Bóg umiłował
świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto
w Niego wierzy, nie zginął, ale
miał życie wieczne”.
- Bóg nie posłał swego Syna na
świat po to, aby go potępił, ale
żeby został przez Niego zbawiony - dopowiedziała Helenka.
- Tym bardziej dziwi wspomniany brak nadziei. Jednak
krzyż codziennych trosk można
przyjąć, ofiarowując go Bogu,
albo odrzucić. Tyle że odrzucenie
krzyża nie zaprowadzi do wewnętrznego spokoju - zauważyła
z uwagą, że wiara dla chrześcijanina winna być skałą, na jakiej
opiera on swoją codzienność:
pragnienia, czyny i słowa.
Ks. Jan Twardowski w rozważaniach pt. „Taka jest moja wiara”
pisze m.in. „Deklamujemy:
«Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego». Mówimy, że wierzymy, ale żyjemy, jakby wcale Pana
Boga nie było”. Na potwierdzenie
tezy cytuje rozmowę z dorosłym
już człowiekiem, który chciał być
ochrzczony.
„- Czy wierzy pan w Boga?
- Wierzę - odpowiedział.
- A w Jezusa Chrystusa?
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
- Wierzę.
- A w nieśmiertelność?
- Wierzę.
- A w Matkę Boską?
- Wierzę.
- A czy przebaczyłby pan wszystkim swoim wrogom?
Odpowiedział: - Ja bym im
wszystkim łby poukręcał!”.
Ksiądz poeta przykład wieńczy
puentą: „Wiara nie jest tylko
słowną deklaracją, pustym wyznaniem: wierzę i koniec. Wiara
jest sprawdzianem, czy postępuję
tak, jak Bóg tego chce”.
W innym fragmencie ks. Jan
Twardowski stawia pytanie:
„Kto to jest człowiek niewierzący
i potępiony? To ten, który myśli
tylko o sobie, buduje tylko na
sobie, „nienawidzi światła” (jak
mówi Ewangelia). Żyje dla siebie
i jest stracony, bo obraca się
w ciemnym kole swojego życia” odpowiada.
„Kto to jest człowiek wierzący
i zbawiony? To ten, który kocha
światło, zdumiewa się światem,
widzi swoją ograniczoność,
tęskni za Bogiem, pragnie czynić
wiele dobrego i wciąż walczy
o miłość w swoim życiu”.
A zatem nie słowa, ale pragnienia serca i czyny…
WA
Poniedziałek, 15 września
wsp. Najświętszej Maryi Panny Bolesnej
CZYTANIA: Hbr 5,7-9; J 19,25-27
ie bez powodu nazywamy
N
Maryję najlepszą z matek.
Kiedy bolejąc pod krzyżem, traciła
swego jedynego Syna, to właśnie
Jezus powierzył Jej trosce ucznia,
którego miłował. Słowa „Niewiasto,
oto syn Twój” w krąg macierzyńskiej miłości włączyły również nas
- wspólnotę wierzących. Wiara, że
jesteśmy ukochani przez Matkę
Bożą w sposób wyjątkowy, rodzi
przekonanie, że mamy w Niej Orędowniczkę, Pocieszycielkę, Opokę.
Upewnia nas w tym modlitwa:
„Pomnij, o Najświętsza Panno
Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś
opuściła tego, kto się do Ciebie
ucieka, Twej pomocy wzywa, Ciebie o przyczynę prosi. Tą ufnością
ożywiony, do Ciebie, o Panno nad
pannami i Matko, biegnę, do Ciebie przychodzę, przed Tobą jako
grzesznik płaczący staję. O Matko
Słowa, racz nie gardzić słowami
moimi, ale usłysz je łaskawie i wysłuchaj. Amen”.
Wtorek, 16 września
CZYTANIA: 1Kor 12,12-14.27-31a; Łk 7,11-17
wskrzeszenia młodzieńŚcudwiadków
ca z Nain - uczestników pogrzebu
dokonany przez Chrystusa poraził. Wydaje się, że bardziej naturalna
byłaby radość, a jednak ogarnął ich
strach. Być może z powodu Jego
wielkości, którą odczuli, gdy przywrócił życie młodemu chłopakowi,
bądź też ze względu na „ludzki”
odruch Boga - współczucie wobec
zrozpaczonej matki. Nawet jeśli
taką reakcję zrodziła obawa, że Bóg
oczekuje czegoś w zamian, potrafili
wyrazić wdzięczność, uwielbiając
Go. Czy umiem dostrzec działanie
Boga w moim życiu? Czy lęk przed
Boskim majestatem nie przesłania
obrazu Pana, który jest miłością?
Czy potrafię dziękować i dawać
świadectwo?
Środa, 17 września
CZYTANIA: 1 Kor 12,31-13,13; Łk 7,31-35
rzekonani o naszej wszechwiedzy,
Purabiać
nie wahamy się ferować wyroków,
opinii, przypinać łatek. Jednak przykładając naszą ludzką miarę
do czynów innych ludzi, nigdy nie
mamy pewności, że ocena pokryje
się z prawdą. Tylko czy rzeczywiście
zależy nam na dawaniu świadectwa
prawdzie? Jak bardzo jesteśmy
podobni do pokolenia ludzi współ-
czesnych Jezusowi, którzy - niczym
dzieci - szukają poklasku dla swoich
przekonań. Jezus, puentując w dzisiejszej Ewangelii ludzką skłonność
do wydawania ocen, zaznacza
krótko: „A jednak wszystkie dzieci
mądrości przyznały jej rację”. Panie,
obdarz mnie mądrością - nieskorą
do osądzania i obwieszczania światu
własnego zdania.
Czwartek, 18 września
święto św. Stanisława Kostki, patrona Polski
CZYTANIA: Mdr 4,7-15; Łk 2,41-52
zy można zgubić Boga, nawet
C
bezgranicznie Go kochając?
Kiedy Maryja i Józef stracili Jezusa
z oczu, przez trzy dni „z bólem serca”
szukali 12-latka w tłumie pielgrzymów. Nic dziwnego, że wyrzuty
przesłoniły radość z odnalezienia
Syna, który próbował im wytłumaczyć: tu, w domu mojego Ojca,
jestem na swoim miejscu. Stracić
łączność z Bogiem zdarzało się świętym i mistykom, którzy po trudnych
chwilach ciemności doświadczali
w dwójnasób Jego miłosierdzia.
Zawierzyć Bogu to coś więcej niż
wierzyć. To mieć pewność, jak
patron dzisiejszego dnia, że On jest
z nami zawsze. „Wszechmogący
Boże, który przedziwnym zrządzeniem wybrałeś św. Stanisława
Kostkę i uzdolniłeś go do wierności
Tobie, wejrzyj na naszą słabość
i niestałość. Spraw łaskawie, abyśmy
- dzięki wstawiennictwu i opiece św.
Stanisława - do końca naszego życia
w wierności Tobie wytrwali. Amen”.
Piątek, 19 września
CZYTANIA: 1Kor 15,12-20; Łk 8,1-3
odążać za Jezusem... Wzniosłość
Po wierze,
słów, których używamy, mówiąc
paradoksalnie - może
przesłonić nam Boga. Bezmyślne
powtarzanie modlitewnych formuł
sprawia, że blednie ich sens. Pobieżna lektura Pisma Świętego pozbawia
pewności, że to żywe słowo Boga.
Brak pokory w czynieniu dobra
umniejsza jego siłę. Obowiązkowość
może przerosnąć człowieka, gdy wy-
posażony tylko w dobre chęci próbuje osiągnąć szczytne cele… Aby
forma nie przerosła treści, chrześcijanin musi prawdami wiary po prostu
żyć - w smutku i w radości, w słońcu
i w deszczu, krocząc ufnie drogą
własnego powołania. Taki przykład
dali nam apostołowie i wszyscy inni,
którzy poszli za Chrystusem. Fundamentem ich stałości było zaufanie
i wierność Jego wezwaniu.
Sobota, 20 września
CZYTANIA: 1 Kor 15, 35-37.42-49; Łk 8, 4-15
ak wielu sił i trudu wymaga
Jniewielki
uprawa pola. Nawet jeśli jest to
spłachetek ziemi, a gleba
marna, pracy rolnika zawsze
towarzyszy nadzieja na to, że
ziemia będzie „dobrze rodzić”, to
znaczy wyda plony, a czas zbiorów
stanie się okazją do świętowania
obfitości. Można odnieść wrażenie,
że wyznacznikiem naszych czasów
staje się brak nadziei. Szukając
remedium, pamiętaj przede wszystkim, że Twoje życie jest jak małe
poletko. Jego granice wyznacza
codzienność. Rodzina, dom, praca,
znajomi - szara rzeczywistość dnia
powszedniego, czynności i schematy, powtarzane po wielokroć, mają
moc uświęcania człowieka! Modląc
się codziennie: „Chleba naszego
powszedniego daj nam dzisiaj”,
nie obarczaj Pana Boga odpowiedzialnością za to, co dzieje się
wokół ciebie. Nie przeklinaj szarej
codzienności. Nie mów, że życie ci
się przejadło… Sumienna uprawa
swojej roli: dobroć, rzetelność,
pracowitość, wytrwałość oznaczają ludzi, których w przypowieści
o Siewcy symbolizuje ziarno, które
pada w żyzna ziemię i wydaje plon.
Czy jestem wśród nich także ja? KL
Zaśmiecone umysły?
Abelard Giza z kabaretu Limo (który swego
czasu „błysnął” podczas jednego z występów szyderstwami ze św. Jana Pawła II) był
łaskaw zauważyć, że Kościół „zalicza się do
wspólnych wrogów, z których mogą śmiać
się Polacy”. Dlatego, według satyryka, uzasadnione są wszystkie chwyty i każde słowo,
zaś krytyka niestroniąca od rynsztokowych
pomówień, obrazów, wulgarnych porównań jest normalnym wyrazem ekspresji.
Rozmowa została zamieszczona na portalu
Natemat.pl. Szkoda, że prowadzący nie pokusił się o zadanie pytania, czy kabareciarze
podobnie myślą o islamie (skądinąd pytanie
jest tym bardziej zasadne, że z rąk fanatyków muzułmańskich giną tysiące ludzi, nie
tylko chrześcijan) bądź Żydach, zrzucających bomby na arabskie miasta położone
w Strefie Gazy (w tym także cywilne obiekty). Zabrakło odwagi?
Rozmowa nie jest warta cytowania, tym
bardziej nie jest wart promocji zespół należący do „n-tej” ligi polskich kabaretów, dysponujący dość ograniczonym tematycznie
zasobem skeczy - w oczy rzuca się jednak
charakterystyczny, zaskakujący sposób definiowania Kościoła jako „wspólnego wroga”.
Satyrycy nie precyzują, kto wchodzi w skład
owej prześladowanej przezeń mniejszości
(większości?) i czym kościelna wrogość się
objawia. Ale mniejsza o szczegóły. Rzecz
w tym, że podobny styl myślenia jest obecny w głowach sporej rzeszy Polaków. Widać
to na forach internetowych i słychać w rozmowach. Kościół przedstawiany jest jako
forpoczta wrogiego państwa Watykan, bliżej
nieokreślona złowroga struktura pragnąca
zawładnąć światem (co „udowadnia” w swoich bestsellerowych powieściach Dan Brown),
zaś nauczanie - jako zagrożenie dla ludzkiego szczęścia i wolności. Istnieją środowiska,
które nie są w stanie mentalnie wyjść poza
opisany wyżej sposób rozumowania! Zupełnie przy tym nie liczy się prawda, to, czym on
w swojej istocie jest, czego naucza, jaką rolę
pełni w społeczeństwie i wreszcie - kto do
niego należy! Więcej: w powyższej argumentacji da się zauważyć szczególna przewrotność, która zło każe nazywać dobrem, dobro
- złem. Troskę o integralny rozwój osoby
ludzkiej, jej godność - zamachem na wolność
i prawo do szczęścia, destrukcję - wyrazem
nowoczesności i postępu.
Może to mocne porównanie, ale w tym
momencie na myśl przychodzi obraz z Ewangelii wg św. Marka. Jest to fragment opisu
wizyty Jezusa w Kafarnaum. „Był właśnie
w synagodze człowiek opętany przez ducha
nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz
od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś
nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży».
Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz
i wyjdź z niego!». Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł
z niego” (Mk 11,23-26). Temu, który przyszedł na świat, aby „szukać i ocalić, to co zginęło”, demon przypisuje misję zagłady! Jezus
nazwany jest wrogiem człowieka.
Analogia narzuca się sama.
Skąd się to wszystko bierze? Skąd w nas
skłonność do tak daleko posuniętej przewrotności? Gdzie należy szukać jej źródeł?
Odpowiedź zawarta jest m.in. w Biblii,
w księdze stanowiącej źródło antropologii
chrześcijańskiej. Kiedy prarodzice Adam
i Ewa odwrócili się od Stwórcy i zwrócili
ku stworzeniu (grzech nieposłuszeństwa w teologii zwany grzechem pierworodnym),
wąż - szatan niejako usuwa się z areny dziejów. Ale „owoc” jego działania pozostaje: to
„zaśmiecenie”, wykrzywienie mentalności
ludzi. Bóg, który dotąd był przyjacielem,
kimś niezwykle bliskim, nagle staje się zagrożeniem. Adam z Ewą chowają się przed
Nim! (Rdz 3,8-13: „Gdy zaś mężczyzna
i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga prze-
I obraca się po dziś dzień.
Kościół nigdy nie był i nie będzie wrogiem człowieka - dlatego, że Pan Bóg nie
jest wrogiem człowieka. Owszem, w rzeczywistości przepełnionej grzechem jest
znakiem sprzeciwu. Nie godząc się na zło,
kłamstwo, skrajny konformizm - idąc pod
prąd oczekiwaniom i egoizmowi, naraża się
wielu. Stąd agresja, ironia, próby pomieszania porządków. A że Kościół nie dysponuje
armią, ma nikłe szanse na medialne przebicie się z argumentami, różni Gizowie,
Rucińscy leczą swoje kompleksy, używając
sobie na nim, ile się da. Nihil novi sub sole.
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Czytaj: Katechizm Kościoła Katolickiego, pkt 386-409
Czy klękamy przed szubienicą, karabinem lub krzesłem elektrycznym? Dlaczego zatem oddajemy
cześć krzyżowi, który również był narzędziem wykonywania kary śmierci?
Do postawienia takiego pytania może sprowokować nas obchodzone 14 września święto
Podwyższenia Krzyża Świętego.
Podwyższenie oznacza podniesienie do góry, ukazanie. W sensie przenośnym może oznaczać
także wywyższenie, oddanie czci.
Ta nazwa święta nawiązuje do
wydarzeń z IV w. po Chrystusie, związanych z odnalezieniem
drzewa krzyża. Według tradycji
krzyż, na którym umarł Chrystus,
wrzucono do fosy okalającej mury
jerozolimskie i przysypano ziemią
oraz śmieciami. Odnaleziono go
w IV w., a dokonała tego św. Helena - matka cesarza Konstantyna, który jako pierwszy z cesarzy
uznał chrześcijaństwo za legalną
religię. Wtedy też miała miejsce pierwsza publiczna adoracja
krzyża - wystawienie go na widok
publiczny. Co ciekawe, historycy
są zgodni, że działo się to 13 lub
14 września, ale spierają się o rok
- wahania dotyczą lat 320-330.
nia. Nie ukrywajmy - nie lubimy
cierpieć. Raczej robimy wszystko,
by cierpienia unikać albo je minimalizować. Rozwój cywilizacji
idzie w kierunku maksymalnego
ułatwiania życia i rozwiązywania
jakichkolwiek trudności - jeszcze
zanim się pojawią. Stąd też niejednokrotnie myśl o cierpieniu
napełnia nas lękiem. A przyczynę
cierpienia potrafimy w jakiś dziwny sposób widzieć w Panu Bogu.
Spotykałem się nieraz ze stwierdzeniem, że ktoś żyje w lęku przed
Panem Bogiem, przed oddaniem
i zawierzeniem Mu swojego ży-
cia - tak jakby Pan Bóg był jakimś
złośliwym gnomem, który tylko
czeka, aby niewinnego człowieka
natychmiast obsypać wszelkimi
plagami i nieszczęściami. Skąd takie podejście?
Kto odpowiada
za cierpienie?
Jest w tym jakaś przewrotność
złego ducha, który nie dość, że
skłonił człowieka do przeciwstawienia się Bogu, co z kolei wprowadziło na świat śmierć i cierpienie, to jeszcze obłudnie i fałszywie
oskarża Go w oczach człowieka.
13
chadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy
był powiew wiatru, skryli się przed Panem
Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» On odpowiedział: «Usłyszałem Twój
głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». Rzekł Bóg: «Któż
ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?»
Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą
postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego
drzewa i zjadłem»). Grzech powoduje, że
w ludzki świat brutalnie wkracza kłamstwo. Nieprzyznanie się do winy sprawia, że
zostaje ona zrzucona na innych.
Błędne koło zaczyna obracać się z coraz
większym impetem.
Bóg na krzyżu nie przegrał
Krzyż i lęk przed
cierpieniem
Znajomość historii powstania
tego święta nie wyjaśnia jednak
naszych wątpliwości związanych
z samym sensem oddawania czci
krzyżowi. Dla nas, wychowanych
w duchu religii chrześcijańskiej
i oswojonych ze znakiem krzyża,
jest to naturalne. Jednak nawet
w Nowym Testamencie znajdujemy fragmenty mówiące o tym, że
krzyż jest zgorszeniem dla Żydów,
a głupstwem dla pogan (por. 1 Kor,1,23).
Te lęki i obawy wiążą się ściśle
z naszą postawą wobec cierpie-
Kościół
Formacja religijna
www.echokatolickie.pl
A przecież to właśnie grzech jest
przyczyną cierpienia, to grzech
odbiera nam pokój serca, to grzech
powoduje, że jedni ludzie zabijają, okradają, prześladują i zadają
cierpienie swoim braciom. - No
dobrze - powie ktoś - a co z cierpieniem, które nie ma bezpośredniego „sprawcy”, wynikającym
z choroby, kataklizmów i innych
tego typu zdarzeń? „Gdy brak jest
harmonii w rodzinie, gdy piętrzą
się trudności w nauce, gdy uczucia pozostają nieodwzajemnione,
gdy znalezienie pracy wydaje się
prawie niemożliwe, gdy problemy
ekonomiczne każą zrezygnować
z założenia rodziny, gdy trzeba
walczyć z chorobą czy samotnością i kiedy grozi wam pogrążenie
w próżni wartości - czyż właśnie
wtedy krzyż nie staje się dla was
wyzwaniem?” - pytał Jan Paweł
II młodych ludzi zgromadzonych
na Światowych Dniach Młodzieży
w Rzymie w 1998 r.
Punkt odniesienia
I tu dochodzimy do sedna. Konfrontacja z jakimkolwiek cierpieniem bez odniesienia go do krzyża
Chrystusa jest bezsensowna i bezcelowa. Bez tego punktu odniesienia, którym jest miłość Boga
do ludzi - miłość tak wielka, że
Bóg „Syna swego Jednorodzonego
dał”, nie ma sensu rozmyślać nad
cierpieniem. Zawsze będziemy
przytłoczeni jego ogromem i bezsensem. Dopiero gdy spojrzymy na
krzyż, gdzie Chrystus wspiął się
na szczyty poświęcenia i miłości,
nasze spojrzenie zaczyna się zmieniać. Po pierwsze, uświadamiamy
sobie, że Jezus poszedł na krzyż
dobrowolnie. Po ludzku patrząc
- bezsensownie, bo czyż nie mógł
żyć długo i szczęśliwie, pokonać
Rzymian, uzdrawiać chorych,
nieść swym poddanym szczęście
i radość? Jednak plan Boga był
inny - On chciał, by zanim z mapy
świata znikną śmierć i cierpienie,
najpierw człowiek mógł odnaleźć
ich sens i odkryć, że droga do
zmartwychwstania wiedzie przez
krzyż. I właśnie dlatego oddajemy
cześć krzyżowi - a tak naprawdę
czcimy w ten sposób Miłość, która do tego krzyża pozwoliła się
przybić. Ta cierpiąca miłość jest
wszędzie tam, gdzie dziś cierpią
ludzie - by mówić o nadziei, zmartwychwstaniu, mocy życia. O tym,
że Bóg na krzyżu nie przegrał,
ale zwyciężył i że chce dać udział
w tym zwycięstwie wszystkim,
którzy Mu ufają i którzy, tak jak
On, biorą swój codzienny krzyż.
KS. ANDRZEJ ADAMSKI
EchoKatolickie
publicystyka
3 pytania
jest życzliwość?
1 Czym
„Życzliwość” to inaczej „życzenie dobra”. Słowo to ozna-
Elżbieta
TrawkowskaBryłka
psycholog
cza przyjazne usposobienie, wyrażanie wobec drugiej
osoby przychylnych uczuć. Życzliwość idzie w parze
z uprzejmością i przyjaznym nastawieniem do ludzi.
Gdybyśmy przeprowadzili ankietę z pytaniem, czy jest
ona dziś cechą popularną, zdania byłyby podzielone.
Jedni mówiliby, że spotykają wiele życzliwych osób,
także wśród nieznajomych, drudzy uznaliby, że życzenie dobra skierowane pod adresem drugiego człowieka
to bardzo rzadka współcześnie cecha charakteru. Warto
zastanowić się, w której grupie uczestników ankiety
odnaleźlibyśmy siebie! To, jak postrzegamy innych, zależy w dużym stopniu od tego, co myślimy o sobie i jak
zachowujemy się wobec drugich. Ci, którzy są życzliwi
i uprzejmi dla innych, sami też doświadczają sympatii
oraz życzliwości. I odwrotnie: ludzie nieuprzejmi i niemili bywają źle traktowani.
bierze się przyjazne bądź wrogie nastawienie
2 Skąd
do drugiego człowieka?
Niewątpliwie duży wpływ na kształtowanie się tych
postaw ma wychowanie i wzorce zaczerpnięte z domu
rodzinnego. Jeśli rodzice nie szanują siebie, a w domu
panuje atmosfera kłótni, dzieciom trudno będzie
uwierzyć w to, że - skoro najbliżsi nie są - ktoś obcy
może być dla nich miły i życzliwy. Co więcej, podstawą
życzliwości wobec drugich jest życzliwość względem
siebie. Konieczne staje się więc polubienie siebie i zaprzyjaźnienie się ze sobą. Jeśli nie potrafimy szanować
innych ludzi, nasze nieuprzejme zachowanie zdradza,
że nie lubimy i nie szanujemy przede wszystkim siebie,
że mamy kompleksy i niskie poczucie wartości. Nieraz
trudno odkryć w sercu tę prawdę, ponieważ osoby nieuprzejme bywają postrzegane jako aroganckie i mające
na swój temat wysokie mniemanie. Jednak u podłoża
takiego zachowania leżą zazwyczaj lęk i zranienia.
więc chcemy, aby inni byli dla nas życzliwi,
3 Jeśli
powinniśmy zacząć od siebie?
Jak najbardziej! Podstawą życzliwości staje się wówczas
zadowolenie z tego, kim obecnie jesteśmy i co już posiadamy. To z kolei sprawia, że możemy z życzliwością
i wyrozumiałością traktować innych ludzi. Będąc sobie
życzliwi, mamy szansę polubić i zaakceptować swój
wygląd, sytuację życiową, słabości i ograniczenia, trud
czy cierpienie życia. Kiedy przyjrzymy się sobie i swoim
lękom z życzliwością, gdy rozluźnimy się i otworzymy, odkryjemy, że nasz świat jest znacznie bardziej
fascynujący i pełen niespodzianek, niż nam się do tej
pory wydawało. Zaprzyjaźnianie się ze sobą nie jest
więc przejawem egocentryzmu. Wprost przeciwnie! To
początek procesu wzbudzania we własnym wnętrzu
życzliwości, szacunku oraz zrozumienia także wzglęWA
dem innych ludzi. Klucz do
poprawnych relacji
Pułapką na drodze praktykowania cnoty
życzliwości bywa… brak asertywności.
Jak mu zaradzić?
U
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
Fot. arch.
14
przejmość i gotowość
do niesienia pomocy
moje koleżanki odbierały jako przyzwolenie
do zawalania mnie swoją robotą. Nie umiałam przeciwstawić
się grupie” - wyznaje bohaterka
tekstu.
Asertywność - jak zauważa
psycholog Elżbieta TrawkowskaBryłka - to umiejętność pełnego
wyrażania siebie w kontaktach
z innymi. - Zachowanie asertywne oznacza bezpośrednie,
uczciwe i stanowcze - bez lęku
czy poczucia winy - wyrażenie
wobec drugiej osoby swoich
uczuć, postaw, opinii i pragnień.
Asertywność jest konieczna, aby
być sobą i uwolnić się od stresu
przeżywanego w kontaktach
z innymi. Jeśli człowiek nie potrafi samodzielnie i stanowczo
określić swoich praw, drudzy
z konieczności go w tym wyręczą. Tyle że wówczas będzie
on niezadowolony ze swojego
zachowania, a nawet życia - akcentuje.
Dobra wiadomość: asertywność nie jest wrodzona, co oznacza, że można ją nabyć! Jej pierwsza zasada - na co zwraca uwagę
psycholog - to autentyczność, czyli
prawda o sobie. - Trzeba nauczyć
się rozpoznawać swoje emocje,
lęki, pragnienia i potrzeby. Z kolei
poznanie siebie, tj. samoświadomość, jest kluczem do budowania
dobrych relacji z innymi - tłumaczy. - Musimy umieć określić cele
i wartości, które są dla nas najważniejsze. Odpowiedzieć sobie
na pytania: „Po co żyję? Dokąd
zmierzam? Co chcę osiągnąć?”.
Jeśli tego nie zrobimy, może okazać się, że będziemy dokonywali
wyborów niejako wbrew sobie,
zbyt łatwo ulegając cudzym opiniom czy oczekiwaniom, przyjmując rolę biernego obserwatora
własnego życia. Tymczasem osoba asertywna ma zawsze jasno
określony cel, potrafi kontrolować
swoje emocje i nie poddaje się łatwo manipulacjom czy emocjonalnym naciskom - podsumowuje
WA
E. Trawkowska-Bryłka.
Szkoda życia na nerwy!
Życzenie dobra skierowane pod adresem drugiego człowieka to zawsze zdany
egzamin z przykazania miłości bliźniego. Tymczasem przeszkodą w kreowaniu
wokół siebie atmosfery serdeczności bywa lęk albo zawiść. Wreszcie brak
asertywności.
Teraz wiem,
że asertywność
to przede
wszystkim
kwestia
uczciwości
wobec siebie.
Dobroć nie
powinna
być bowiem
równoznaczna
z naiwnością czy
zgodą
na kłamstwo.
Życzliwość
musi wypływać
z szacunku do
siebie, a nie
strachu przed
przeciwstawieniem się
grupie.
P
retekstem do refleksji nad
międzyludzkimi relacjami
stał się list, jaki nadszedł do
naszej redakcji. Młoda kobieta dzieli się w nim m.in.
spostrzeżeniami dotyczącymi zasad wychowania, jakie odebrała.
„Wpajano mi, że dobro procentuje! Tyle
że obserwując to, co dzieje się wokół
mnie, odnoszę wrażenia, że życzliwość
bywa odbierana jako przyzwolenie do
wejścia na głowę. Jeśli staram się być dla
kogoś miła, oczekuję, że druga osoba
odwzajemni się tym samym. Tymczasem zdarza się, że bywam posądzona
o naiwność albo interesowność. I sama
już nie wiem… Serdeczność to w końcu
zaleta czy słabość?” - dopytuje.
Odpłata za nadliczbowe
- „Bądź życzliwa dla innych, a świat
ci się odwzajemni” - powtarzała moja
babcia. Mądra kobieta. Nie przewidziała jednak, że jej maksymy słabo przystają do współczesnego świata - wyznaje
z przekąsem Anka, 32-letnia absolwentka ekonomii. Zanim jednak opowie
o lekcji dojrzałości, jaką zaserwowała jej
pierwsza praca, wraca wspomnieniami
do początków: domu rodzinnego i wychowania.
- W czasach dzieciństwa wpajano
mi, że dziewczynka musi być grzeczna
i delikatna. Uśmiechałam się więc i zawsze chętnie pomagałam mamie. Instruowana przez nią zagadywałam też
odwiedzające nas ciocie, jak miewa się
moje cioteczne rodzeństwo, na co one
rozanielonym z przejęcia głosem dzieliły się sukcesami (często wątpliwej jakości) swoich pociech. Oczywiście żadnej
z kuzynek nie przyszło do głowy, by
z kolei spytać mnie o postępy w nauce,
marzenia czy plany - sugeruje. - Nieśmiałe uwagi, że życzliwość jednak nie
zawsze procentuje, moja mama zbywała
machnięciem ręki, oznajmiając, że „to
nie nasz problem”. Ja miałam trzymać
fason! Więc trzymałam… W szkole
- w duchu koleżeńskości - pozwałam
odpisywać lekcje, w następstwie czego
koledzy mnie poważali, a że „leciałam”
na opinii, nauczyciele konsekwentnie
przymykali oko na moją „dobroczynność”. Nie inaczej było podczas studiów. Pierwszą bolesną lekcję zderzenia
z twardą rzeczywistością przeżyłam
w pracy - sygnalizuje.
- „Zamienisz się ze mną na miejsce?
Przeciągi mi nie służą” - poprosiła koleżanka. Bez mrugnięcia okiem zmieniłam biurko. „Mogłabyś przejrzeć za
mnie te dokumenty? Szef chce mieć je
na jutro, a ja mam chore dziecko”. Zgodziłam się. Bądź co bądź babcia zawsze
powtarzała, że jak zrobimy komuś coś
dobrego, zaś człowiek się odwzajemni,
to już po zapłacie. W innym przypadku
Pan Bóg odpłaci po stokroć za nadliczbowe! Dziś wiem, że moją uprzejmość
i gotowość do niesienia pomocy koleżanki odbierały jako przyzwolenie do
zawalania mnie swoją robotą - wyznaje
Anka z uwagą, że długo nie umiała zdobyć się na stanowczość, a i później, kiedy już udało się jej odmówić raz i drugi,
miała wyrzuty sumienia, że oblewa egzamin z koleżeńskości. - Oczy otworzyły mi się w momencie, kiedy jedna ze
współpracownic przedstawiła szefowi
opracowane przeze mnie zestawienie
jako własne. Nie poskarżyłam się, bo
to wbrew zasadom. Poza tym mówi
się: nie rób drugiemu, co tobie niemiłe.
Zaczęłam jednak sięgać po słowo „nie”.
Teraz wiem, że asertywność to przede
wszystkim kwestia uczciwości wobec
siebie. Dobroć nie powinna być bowiem
równoznaczna z naiwnością czy zgodą
na kłamstwo. Życzliwość musi wypływać z szacunku do siebie, a nie strachu
przed przeciwstawieniem się grupie podsumowuje.
Szczerze im współczuję
Druga z moich rozmówczyń - ekspedientka w markecie - o nastrojach
klientów robiących zakupy mogłaby
opowiadać godzinami. - Doktorat albo
i habilitacja by z tego wyszła - żartuje
Kaśka. - Wiele się nauczyłam przez te
wszystkie lata... Przede wszystkim, by
nie oceniać ludzi po pozorach. Dobrze
ubrana pani, która przy kasie świeci kartami, potrafi przeliczać grosze
i w mojej obecności, nie zważając na
długą kolejkę, analizować z paragonem
w ręce każdy wydatek. „Bo dziś wszyscy
oszukują, więc jak człowiek o siebie nie
zadba itp.” - podobne teorie słyszę każdego dnia. Na moją uwagę, że szkoda
życia na nerwy, jedna z pań wykrzyczała, że mnie za uprzejmość płacą, a jej nie
i że „klient - nasz pan” - sięga po kolejny
przykład.
Dziewczyna nie ukrywa, że nieraz
zdarzało się jej wątpić w sens optymistycznego podejścia do rzeczywistości.
Jednak natury nie da się oszukać. - Już
taka jestem! - konkluduje. Zapytana,
czy udało się jej stworzyć mentalny pancerz chroniący przed zalewem agresji
i pogardy, powołuje się na poradę, jaką
wyczytała w jednej z książek. - Mądry
człowiek tłumaczył, że prawdziwa pokora to umiejętność stanięcia w prawdzie; świadomość swoich słabych, ale
też dobrych stron. Z kolei ludzie, którzy
na co dzień zieją nienawiścią, muszą
być w głębi serca bardzo nieszczęśliwi.
Odtąd zamiast się obrażać, szczerze im
współczuję. Poza tym zbyt wiele mam
przykładów z życia, że życzliwość jedWA
nak procentuje…
temat tygodnia
www.echokatolickie.pl
Opinie
Krzyż jest jak najbardziej zasadniczym kluczem w życiu chrześcijanina,
ale nie jako poszukiwacza cierpień, ale roztropnego i mężnego
rozpoznawacza drogi Bożej. A właśnie roztropność każe nam chronić,
czytaj str. 21
co święte.
15
Nie szukaj szczęścia
w supermarkecie
Fot. arch.
redaktor prowadzący:
Jolanta Krasnowska-Dyńka
Lubimy promocje i tzw. akcje tematyczne w dużych sieciowych sklepach,
podczas których można kupić towar w cenie nawet trzykrotnie niższej niż
normalnie. Agresja w tłumie amatorów „okazji” każe poważnie zastanawiać się
nad sensem takich zakupów.
R
MONIKA LIPIŃSKA
ozsądek jest nudny, użyjemy siły! - proponuje
jeden z bohaterów kreskówki dla nieco starszych widzów. To „Pingwiny z Madagaskaru”,
ale słowa jak ulał oddają atmosferę
towarzysząca zabijaniu się o rzeczy,
które zwykliśmy nazywać dobrami
materialnymi. Paradoksalnie - walka
o nie rodzi ogrom zła.
Sklep zachodniej sieci handlowej. Punkt 8.00, wraz z otwarciem,
tłum ludzi wdziera się do środka.
Ktoś głośno przeklina, rozcierając guza na głowie, którą uderzył
o kant drzwi. „Juuurek, bierz, ile się
da! - instruuje syna starsza kobieta.
Szczęściarz - jest w grupie tych, którzy jako pierwsi docierają do koszy
z kurtkami. Ich stosy giną w oczach,
choć to może nie najlepsza metafora
- bo tych, którym udało się je zobaczyć, jest niewielu. Kto łokciami nie
utorował sobie drogi, musi obejść się
smakiem. Chyba że… W bocznych
alejkach trwa przeglądanie, jaki rozmiar udało się chwycić, i „handel”
wymienny. Uwaga - tu rządzi prawo
dżungli; trzeba liczyć się z tym, że
ktoś bezczelnie wyciąganie nabytek
z koszyka, a nawet wydrze z rąk,
i pobiegnie z łupem do kasy. Krzyk,
złość, pomstowanie. Tak dzisiaj wyglądają zakupy.
Konsumenckie
wygłodzenie
Wyjaśniając paradoks, jakim jest
wyścig do sklepowych półek, tj. zachłanność na dobra materialne, socjologowie używają terminu konsumencki głód. Ciągnie się za nami od
czasów siermiężnego komunizmu.
Mieliśmy pieniądze - nie było gdzie
ich wydać. By poczuć odrobinę luksusu w postaci nieosiągalnego kremu Nivea, puszki rozpuszczalnego
kakao, pachnącej obłędnie chińskiej
gumki do ścierania gotowi byliśmy
spędzić w kolejce całą wolną sobotę.
Jeśli była okazja, kupowało się bez
opamiętania „na zaś” i „na wszelki
wypadek” rzeczy całkowicie zbędne,
gromadząc je w pawlaczach. Patrząc
dzisiaj na kolejki po dobrze wcześniej
rozreklamowane towary, mamy wrażenie, że to powtórka z rozrywki. Tyle
że na rynku niczego nie brakuje.
Pogoda dla kupujących
Analitycy rynku konsumenckiego
nie pozostawiają wątpliwości: zakupy w ramach różnych dobrze rozreklamowanych akcji nie są żadnym
ewenementem, ponieważ w skali
kraju sprzedaż detaliczna w ogó-
le wykazuje tendencje wzrostowe.
W lutym Polacy kupili 25% nowych
samochodów więcej niż w analogicznym okresie 2013 r. Zakupy odzieży
i butów odnotowano na poziomie
wyższym aż o 20%. Nie szczędziliśmy grosza na żywność, leki i kosmetyki. Wzięcie miał też sprzęt elektroniczny. Wskaźniki swoistego boomu
tylko po części wytłumaczone mogą
być wzrostem płac oraz mniejszym
bezrobociem. Lubimy wydawać pieniądze i już! - w myśl opinii, którą
w słowa ubrała przed laty Marylin
Monroe: „Pieniądze szczęścia nie
dają, dopiero zakupy”.
Rządzą nami żądze
W ocenie Małgorzaty Januszewskiej, psychologa, splatają się tutaj
dwa czynniki. - Po pierwsze, mamy
ciągle do czynienia z zaszłościami sprzed lat, kiedy każdy towar
był deficytowy, a jeśli już pojawiał
się w sklepie - rzucali się na niego
wszyscy, czy był potrzebny, czy nie.
Po drugie, samo hasło „okazja” wyzwala w człowieku chęć zdobycia za
wszelką ceną artykułu, zazwyczaj
wcześniej świetnie rozreklamowanego. A w tłumie myślących podobnie
odzywają się pierwotne instynkty:
bezwzględność i niestety brutalność
- mówi psycholog. Dodaje też, że nie
można jednoznacznie przekreślać
Konsumenckie wygłodzenie, jakie towarzyszy zachłanności podczas
zakupów, ciągnie się za nami od czasów PRL.
Lubimy
wydawać
pieniądze i już!
- w myśl opinii,
którą w słowa
ubrała Marylin
Monroe:
„Pieniądze
szczęścia nie
dają, dopiero
zakupy”.
osoby, która rzuca się na promocje,
czy określać tego rodzaju praktyk
jako złe. - Kiedy wyruszamy do sklepu, a zwłaszcza, gdy widzimy hasło
„promocja”, nie zapominajmy o krytycyzmie i zdrowym rozsądku - zaleca M. Januszewska.
Specjaliści od gospodarki wprowadzają rozróżnienie potrzeby od
pragnienia - o ile potrzeby człowieka
nie zmieniły się na przestrzeni lat, to
pragnienie, czyli środki zaspokojenia
potrzeb, ewoluują proporcjonalnie
do dostępnego asortymentu i rozwijającej się reklamy. Obserwując to, co
dzieje się w sieciówkach podczas akcji tematycznych, trzeba stwierdzić
jasno: rządzą nami nie pragnienia,
ale żądze.
Potrzebujemy światła
PYTAMY O. Stanisława Jarosza, przeora klasztoru oo. paulinów, proboszcza parafii pw. św. Ludwika we Włodawie
Proszę Ojca, pożądanie dóbr materialnych jest grzechem?
Pożądanie zawsze ma naturę
pokusy. Jest ono niejako wpisane
w naszą ludzką naturę, jednak pozostaje neutralne, dopóki pokusie
nie ulegniemy. Grzech zaczyna
się wtedy, kiedy pożądaniu - czy
to cielesnemu, materialnemu, czy
każdej innej postaci żądzy - świadomie i dobrowolnie odpowiemy:
„Tak, wchodzę w to”. Do kwestii
pożądań, które w nas dochodzą do
głosu, warto rzucić światło zdrowego rozsądku bądź - idąc głębiej
- światło słowa Bożego po to, żeby
pokusa została skierowana stronę
dóbr wiecznych bądź choćby zneutralizowana modlitewnym, szczerym wołaniem o pomoc: „Jezusie,
synu Dawida, ulituj się nade mną,
bo mnie diabli biorą i nie wiem,
w którą stronę pójdę”… Walka
z pożądaniem, próba przeciwstawienia się mu jest drogą uświęcenia, drogą cnoty. Pożądanie może
się więc stać okazją do tego, by
kształtować charakter, doskonalić
się. Iść bez wahania za zachciankami - to jest najprostsze.
Okazuje się, że supermarket nie
jest miejscem, w którym pamięta
się o przykazaniu miłości bliźniego?
Ponieważ dla tych, którzy wierzą w stworzoną przez specjalistów
od marketingu wizję raju na ziemi, w doczesność, a z oczu stracili
wieczność, stał się świątynią. Miejscem, gdzie spędza się czas, dokąd
idzie się w swoistym nabożeństwie
po dobra, które nasi ojcowie musieli wypracować sami, licząc na
wsparcie Pana Boga. Dzisiaj można
to sobie po prostu kupić. Człowiek,
któremu brak oparcia w Panu
Bogu, brak wiary w życie wieczne,
jest przekonany, że tkwiącą mocno
w każdym z nas potrzebę zabezpieczenia trzeba zaspokoić już, teraz,
zaopatrując się w tzw. dobra materialne. W pogoni za nimi ludzie
wydzierają sobie ochłapy kuszące
dobrą ceną... Przestaje się liczyć
drugi człowiek, miłość bliźniego
idzie w kąt - w centrum jestem ja
i to, co uda mi się kupić, co na pewno mnie uszczęśliwi. Nie łudźmy
się: ci, którzy kręcą biznes, zacierają ręce, że klienci połknęli haczyk.
A łakomiący się na promocje czy
okazje zostają z pustym portfelem
i mnóstwem takich zdobyczy, które później często okazują się do niczego nieprzydatne.
Pan Jezus wygonił ze świątyni kupców i kupujących. Co powiedziałby
dzisiaj, obserwując klientów supermarketów, gdzie do celu idzie
się po trupach?
Nic by nie powiedział, bo on tych
biedaków kocha. Na pewno użaliłby się nad nimi.
Myślę, że scena przepędzenia ze
świątyni poza materialnym wymiarem handlu ma także odniesienie do naszej religijności. Nieraz
jesteśmy gotowi potargować się
trochę z Panem Bogiem, kalku-
lując: „Jak się będę więcej modlił
i trochę mniej grzeszył, Bóg będzie
zadowolony, dziecko zda maturę,
a ja odetchnę w końcu z ulgą”. Pokusa wytargowania czegoś u Boga
przekłada się na rzeczywistość
sklepu. Klient rzuca się na to, co
kosztuje mniej, ciesząc się z okazji.
I śmieszne to, i straszne - facet kupił kilka par butów, których nigdy
nie założy. „Ale były tanie” - tłumaczy…
Wszyscy mamy w sobie zachłanność. Tyle że jeżeli nie nasyci się
serce człowieka czymś, za czym
naprawdę tęskni, to rzeczy kupione tym bardziej nie zaspokoją jego
pragnień.
Szkoda, że takich kolejek nie ma
do konfesjonału?
…albo do zyskania odpustu
zupełnego wtedy, kiedy jest ten
przywilej, czy na niedzielną Eucharystię, gdy można zupełnie za
darmo dostać kawał życia - życia
Jezusowego, życia z Ducha, życia,
które daje wieczność. Z tej okazji
rezygnują zwykle ludzie, którzy
słuchają katechezy tego świata. Idą
za nią, daliby się nawet stratować
przez kolegów z kolejki, przekonani, że promocja ich uszczęśliwi.
Nie dziwię się, nie sądzę i nie potępiam, ponieważ ci, którzy nie mają
jasności wewnątrz, łatwo dają się
wprowadzać w labirynt próżności.
Potrzebują światła. Jezusa, który
by stanął i powiedział: „Ja dam za
darmo, kupujcie bez pieniędzy,
bierzcie bez płacenia: chleb i wino,
życie i to, co czyni człowieka naNOT. ML
prawdę szczęśliwym”.
EchoKatolickie
Publicystyka
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
Fot. AWAS
16
Dramat wyryty
na ścianie
Dariusz Magier - współautor diaporamy.
Andrzej Korszniewicz opowiadał o uwięzieniu ojca Józefa.
W 69 rocznicę utworzenia Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość zorganizowano premierowy
pokaz diaporamy prezentującej inskrypcje wyryte przez żołnierzy wyklętych i innych więźniów
przetrzymywanych w areszcie UB w Radzyniu Podlaskim.
S
potkanie, które odbyło się
2 września, poprzedziła
Msza św. w intencji pomordowanych, poległych
i zmarłych członków WiN
sprawowana w sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej
Pomocy.
Uroczystość zorganizował inspektorat WiN Obwód Radzyń.
Diaporama stanowi efekt projektu
zrealizowanego przez Radzyńskie
Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych.
Jej autorami są: dyrektor radzyńskiego oddziału Archiwum Państwowego w Lublinie Dariusz Magier oraz
fotografik Paweł Żochowski.
Dzisiaj też można zostać
wyklętym
Podczas Mszy św. homilię wygłosił
kapelan radzyńskiego Inspektoratu WiN ks. Zbigniew Rozmysł. Kaznodzieja podkreślił, że ideały, jakie
przyświecały żołnierzom wyklętym,
są dzisiaj żywe, a deklaracja ideowa
Armii Krajowej aktualna. - Idea żołnierzy wyklętych prześladowanych,
mordowanych odrasta jak trawa na
spalonym stepie - mówił ks. Rozmysł.
Czego pragnęli? Wolnej i demokratycznej Polski będącej w rękach Polaków, mogącej się po długiej wojnie
rozwijać i rozkwitać. - Obecnie, gdy
człowiek staje w obronie ideałów,
wartości chrześcijańskich, patriotyzmu, wolności, również może zostać
wyklęty - podkreślał kapłan, dodając,
iż dzisiaj wprawdzie się nie zabija, ale
ośmiesza, deprecjonuje w mediach. Wierzysz w Boga, szanujesz przykazania - jesteś katolem. Kochasz ojczyznę
- jesteś nazistą albo nawet faszystą.
Chcesz wolności - jesteś antysystemowy. To swoisty sposób wyklęcia ludzi,
którzy pragną wartości: dobra, piękna, prawdy - zwracał uwagę kapelan,
podkreślając, iż powinniśmy wrócić
do wartości, kultywować ideały bohaterów, ich wzorce osobowe. Patriotyzm to nie banały w stylu orzełka
z czekolady, ale wysiłek, trud, poświęcenie, zdobywanie wiedzy.
Ks. Z. Rozmysł dodał, że miłość do
ojczyzny jest szczególnie ważna dzisiaj, gdy sytuacja na Ukrainie budzi
uzasadniony niepokój także w Polsce, a my przekonujemy się, iż dobrostan, w jakim żyliśmy, nie jest dany
na zawsze.
Tragiczne mury
Po Eucharystii w dolnym kościele
zaprezentowana została diaporama
pokazująca inskrypcje wyryte przez
więzionych w areszcie UB w Radzyniu Podlaskim. Jak wyjaśnił D. Magier, jest to część projektu, który od
wiosny realizował wspólnie z Pawłem Żochowskim w ramach Radzyńskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych. - Celem było upublicznienie
tego, co zachowało się na ścianach
byłego więzienia UB, a co jest niedostępne nawet dla osób zainteresowanych, ponieważ w budynku znajdują
się dzisiaj mieszkania komunalne tłumaczył D. Magier.
Przy ul. Warszawskiej 5, za budynkiem, w którym mieściła się siedziba
policji, znajduje się niepozorny barak.
W czasie okupacji niemieckiej funkcjonowały tam areszt urzędu i służby
bezpieczeństwa (w Radzyniu mówi
się, że mieściła się siedziba gestapo)
oraz policja kryminalna (Kripo).
W latach 1939-44 przez więzienie
przewinęły się tysiące osób. Jednorazowo mogło tam być przetrzymywanych około 400 osób. Część, wobec
której prowadzono śledztwa, przetransportowywano na zamek do Lublina, skąd - jeśli przeżyli - trafiali do
obozów koncentracyjnych. Inni byli
mordowani. Wywożono ich w papierowych workach, z których niekiedy
sączyła się jeszcze krew. Więźniowie
byli także rozstrzeliwani na terenie
dzisiejszego osiedla Bulwary. Nie
przeprowadzono dotychczas prac
ekshumacyjnych, ale szacuje się, że
pochowano tam ok. 1 tys. ofiar. Miej-
W latach 1939-44
przez więzienie
przewinęły się
tysiące osób.
Jednorazowo
mogło tam
być przetrzymywanych około
400 osób. Część,
wobec której
prowadzono
śledztwa,
przetransportowywano
na zamek
do Lublina,
skąd - jeśli
przeżyli
- trafiali
do obozów
koncentracyjnych.
sce to upamiętnia kamień z odpowiednią inskrypcją.
W 1944 r. - jak to było na terenie całej Polski - niemiecką katownię przejął
UB, kontynuując zbrodniczą działalność do 1954 r. Według dokumentacji
Instytutu Pamięci Narodowej przez
ten czas przetrzymywano tam blisko
1,8 tys. więźniów. W piwnicy budynku
znajduje się siedem cel. D. Magierowi
i P. Żochowskiemu udało się dostać do
dwóch i sfotografować pozostawione
na ścianach inskrypcje.
Są to nazwiska osadzonych, nazwy miejscowości, często daty, kreski
odliczające dni spędzone w areszcie.
Niektóre mają dramatyczną wymowę - są krótkimi modlitwami, inne
wręcz okrzykami rozpaczy. Projekt
polegał na tym, by to wszystko udokumentować. D. Magiera przyznał,
iż nie udało mu się odnaleźć materiałów dotyczących więzionych
podczas okupacji, ale dotarł w IPN
do listy osadzonych przez UB w latach 1944-54. Znajduje się na niej
ok. 1,8 tys. nazwisk. Oprócz żołnierzy wyklętych - z AK, WiN, NSZ,
więziono dezerterów Ludowego Wojska Polskiego, a także pospolitych
przestępców grabiących okoliczne
wsie. - Interesowały mnie nazwiska
żołnierzy wyklętych, wynotowałem
z listy 395 - opowiadał D. Magier.
To woła o pomstę do nieba
Efektem pracy w IPN jest broszura „Areszt Urzędu Bezpieczeństwa
w Radzyniu Podlaskim. Dokumentacja naukowa” (w formie cyfrowej
można ja odnaleźć na stronie Radzyńskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych (www.rasil.home.pl/
oraz na portalu radzyninfo.pl). Okazuje się, że przez areszt przewinęła
się cała kadra dowódcza Zrzeszenia
WiN, lecz nazwisk oficerów nie odnajdziemy na ścianach cel. - Zapewne dlatego, iż mieli wpojone zasady
konspiracji - dodaje D. Magier, podkreślając, że porównał listę z IPN
z nazwiskami wyrytymi na ścianach
katowni. Okazało się, że niektóre się
powtarzały (Hieronim Bylicki, Aleksander Ignaciuk, Stanisław Pociejuk,
Wacław Wiącek, Edmund Zabielski,
Józef Zając).
Zaprezentowana diaporama robi
wrażenie. Cele mają autentyczne
drzwi z judaszami z lat 50. Daje to
wyobrażenie tragizmu więzionych
tam patriotów. Drugi powód do
dramatycznych refleksji daje stan
współczesny obiektu. Budynek należy do zasobów miasta, zarządza
nim Zakład Gospodarki Lokalowej.
Na parterze znajdują się mieszkania
socjalne, a w piwnicy - cele byłej katowni wykorzystywane są jako składziki, gdzie przechowuje się węgiel
i ziemniaki. Dlatego do większości
pomieszczeń autorom diaporamy nie
udało się wejść. Mogli sfotografować
napisy w dwóch celach, a i to na wiosnę, gdy nie zasłaniały ich już sterty
węgla. - To obiekt na miejsce pamięci
z prawdziwego zdarzenia. Ale ile razy
tam jestem, boję się, że ostatni raz to
widzę. O pomstę do nieba woła to, iż
nikt się tym nie zajmuje przez tyle lat.
Tak się dba o ofiary, które walczyły
o wolność - powiedział D. Magier, nie
potrafiąc ukryć emocji.
Ocalić od zapomnienia
Obecni na spotkaniu przytaczali
wspomnienia osób, które pamiętały,
że podczas budowy bloków na osiedlu Bulwary w 1967 r. wykopywano czaszki i kości ludzkie. Andrzej
Korszniewicz złożył poruszające
świadectwo o swym ojcu - Józefie,
który jako uczeń technikum mechanicznego za działalność podziemną
został aresztowany w 1950 r. przez
UB. W radzyńskim więzieniu przebywał trzy tygodnie, następnie przez
rok na zamku lubelskim.
W 2007 r. na obiekcie głównym
przy ul. Warszawskiej pojawiła się
marmurowa tablica upamiętniająca
więźniów AK, WiN i NSZ. Na parterowym budynku, gdzie znajdowało
się więzienie, nadal wisi jedynie podniszczona tabliczka z obsypującymi
się literami. Informuje, że funkcjonowało tu więzienie. O dramatach,
jakie rozgrywały się tu przez dziesięć
powojennych lat, i więźniach UB nie
ma ani słowa.
- Obecnie losy obiektu zależą od
dobrej woli władz miasta. Gdyby
znalazły się trzy zastępcze mieszkania socjalne dla obecnych lokatorów,
można byłoby stworzyć tu miejsce
pamięci narodowej - ważne dla poznawania naszej powojennej, nieodległej przecież historii - zwrócił uwagę D. Magier. - Boję się, że ostatni raz
to widzę, bo może się zdarzyć przecież, iż ściany zostaną zamalowane.
To skandal, że takie miejsce nie doczekało się ochrony jako miejsce pamięci narodowej - dodał. Anna Wasak
rozmowy echa
www.echokatolickie.pl
Pamięć wciąż trwa
Przytulony do lasu i pagórka, przycupnięty obok z rzadka tylko uczęszczanej drogi, wojenny cmentarz
żołnierzy września jest strażnikiem pamięci lat, które wciąż są obecne w świadomości mieszkańców wsi.
W
Woli Wodyńskiej wojenny
czas dzieli się
na ten „przed
bojem” i „po
boju”. „Bój” to
świt 14 września 1939 r., kiedy oddziały 1 Dywizji Piechoty Legionów
Józefa Piłsudskiego stoczyły bitwę
z grupami bojowymi niemieckiej
Dywizji Pancernej „Kempf”. W zasadzce poległo 240 polskich żołnierzy. Spoczywają tam, gdzie zginęli.
***
- Rano we środę kupa wojska tu
była - wspominają Władysław Noceń, rocznik ‘20, i jego niewiele
młodsza siostra Janina Lewandowska. - Wojsko niemieckie tu było cały
dzień. Owies od nas brali. Było słychać odległą kanonadę. Ale wieczorem wszystko się ustatkowało.
- Niemcy przyszli do nas w nocy,
kazali przynieść do domu słomy,
chłopów ze wsi zegnali, i żeby na tej
słomie przenocowali. Dwie całe izby,
kupa chłopów. Mieli coś uprzątać,
chyba niemieckie samochody po bitwie niedaleko Stanów. Bo tam podobno polska artyleria stała i im tego
natłukła - przywołuje przelatujące
przez pamięć obrazy pani Janina.
- O świcie do wsi wchodziły polskie
oddziały. Na jej skraju pytali młynarza, czy są tu Niemcy. Podobno im
powiedział, żeby śmiało szli, że tutaj
ich nie ma. Nie wiadomo, dlaczego
był taki pewny.
- Nad ranem strzały, huki. Co to
się robi?
- Myśmy się pod stołem schowali.
Kule strasznie świstały.
- W naszej piwnicy sporo ludzi siedziało, schowali się dla bezpieczeństwa. Wyskakuję z domu. Otworzyłem drzwi do tych ludzi, widzę, że
każdy, kto tam jest - zestrachany…
Patrzę na górkę obok domu, gdzie
brany był żwir - Niemiec jeden koło
drugiego. Też się schowałem w piwnicy.
***
Kiedy ucichło, do Nocniów przybiegła kobieta. - Jaśka Lewandowskiego żona; leci, ręka jej się drajda,
ledwie wisi. Nie mogłem na to patrzeć
- jeszcze dziś wzdraga się Noceń na
wspomnienie tamtego widoku.
- Córkę zasłaniała, obejmowała ją
ręką. Córka zginęła od razu, a kobiecie rękę przy samym ramieniu
urwało. Do męża swojego, co też tu
był zgoniony, przybiegła. Jaśko umiał
trochę po niemiecku, bo w I wojnie
był, prosił Niemca, żeby mu pozwolił
do żony podejść, ale Niemiec się nie
zgodził. Razem z innymi Jaśko musiał
iść. A kobieta zaraz umarła. W naszej
kuchni. Jak Jaśko wieczorem wrócił,
to strasznie płakał. Później jego brat
porobił trumny i pochowali... I Bronka Skóry córka też wtedy zginęła.
***
- Wyszedłem z domu, za stodołę,
patrzę, leżą tam na górce takie ciemne płaty, a to żołnierze leżeli. I jeszcze te biedki, co je konie ciągnęły.
To były cekaemy. I sporo koni leżało
- konie ładne, ale już je spuszyło, bo
to dwa dni. Niektórzy ludzie chodzili tam, dowozili wodę, ale dużo
rannych umarło. Leżeli na tym polu
do soboty. W sobotę przyjeżdżają
Niemcy, zwołują ludzi, będą chować
żołnierzy. Zrobili plan cmentarza,
kazali kopać i spisywać, kogo tam
chowają. Widziałem - zawiesza głos
Opinie
17
steś Helena - powiedział do Bronki.
I Bronka zamiast siostry pojechała
do Niemiec. Do końca wojny tam
była, a później to aż się do Australii
dostała. Tam umarła. Ale najpierw
w tej Australii chłopaka z Woli Wodyńskiej - Jasia, też Brodzika, ale
z innych Brodzików - spotkała. Jasio
pod Tobrukiem i pod Monte Cassino
walczył i też się do tej nowej, ludowej
ojczyzny po wojnie bał powrócić.
I miał rację, bo rodzinę co i raz smutni panowie nachodzili. Wypytywali,
straszyli. A Bronka do Polski, do rodziny kiedyś przyjechała. Mówiła, że
chce się pożegnać.
***
Kilka wojennych lat spędził też
w niemieckiej niewoli Józef Karczewski. - Drogę do Leszczyn, do
Arbeitsamtu, co to był we dworze,
wydeptałam - wspominała jego żona
Janina. Jajka nosiłam, kury, ale widać wszystko mało było. Może jakby
furę pieniędzy… Ale skąd wziąć, jak
sam człowiek ledwie koniec z końcem wiązał.
Jej brat zaintrygowany odległymi
strzałami, któregoś wojennego świtu wyszedł z położonego na skraju
lasu domu i nigdy już nie wrócił.
Jego ciało znaleźli potem w serockim
lesie. - Po ubraniu bardziej niż po
czym innym go poznaliśmy - mówiła po latach siostra. O wydarzeniach
sprzed dziesięcioleci opowiadała tak,
jakby miało to miejsce zaledwie kilka dni wcześniej.
mój rozmówca.
Spoglądam na jego twarz i jestem
przekonana, że widzi te obrazy nadal. - Pochowali - mówi po chwili.
- Zaczęliśmy się brać za gospodarstwa. Bo trzeba siać, trzeba dokończyć orać. I tak... Były czasy, nie daj
Panie Boże...
- A młynarz zginął - uzupełnia Lewandowska. - W drodze od wiatraka
do domu. Polacy go zabili.
***
„Po boju” też nie było łatwo.
Zosia Lewandowska (Zielińska)
miała 14 lat, kiedy w czasie obławy
została schwytana i wywieziona na
roboty do Rzeszy. Wydawało się, że
młody wiek uchroni ją przed łapanką.
Ale były to złudne nadzieje. Niemcy
załadowali ją do „budy” i wywieźli.
Dwa tygodnie czekała w Warszawie
na Skaryszewskiej na transport. Rodzice szukali sposobu, żeby ją wykupić. Nie udało się. Trafiła do bauera.
- Gospodarze nie traktowali mnie źle
- mówiła, wspominając tamte lata. Tylko praca była bardzo ciężka. Od
świtu do nocy przy rozmaitych robotach - nie tylko w gumnie; od dojenia krów wszystko bolało, ale i tak
miałam lepiej niż ci, których losem
była praca w gospodarstwach państwowych. Zielińska zawsze podkreślała, że przetrwała dzięki modlitwie
i najbliższym. To od nich, dopóki
działała poczta, otrzymywała pełne
otuchy listy. I wigilijny opłatek. Po
wyzwoleniu, na świętą Annę, podarowała matce - Annie - najpiękniejszy prezent. Wróciła.
***
Każdej nocy ojciec moich rozmówców wychodził na pagórek za
stodołę. Bo zza niej, z pagórka, widać
było zbliżające się do wsi niemieckie
samochody. Wtedy Noceń biegł do
domu ile sił w nogach i budził swoje
dorastające dzieci. To było zazwyczaj około 4.00 nad ranem. Zawsze
przygotowani na najgorsze, młodzi
ludzie zrywali się i, stukając po drodze w okna sąsiadów, uciekali do
lasu. Niemcy bali się lasu. Ale kiedy
zauważyli ucieczkę, mścili się na pozostałych. Tak m.in. spalili zabudowania Rojka i Skóry. Dokumentnie.
- To było już bliżej końca wojny.
W czwartek, w dzień Wniebowzięcia,
Niemcy obstawili od szosy Czajków,
Kaczory całe spalili, Kamieniec…
Po kilku dniach przyjechali do
Woli na obławę. W lesie koło Seroczyna zabito jednego z nich…
Jasio Lewandowski był pewien
swojego bezpieczeństwa. Miał przecież papiery, że nawet po nocy może
chodzić. Więc nie chował się, nie
uciekał. Żonę młodą tylko do czworaków zaprowadził, a sam został.
Ale nikt nie patrzył na żadne papiery, tacy byli Niemcy rozwścieczeni.
I jeszcze Jasia Turka złapali. Młodzi
chłopcy. Na skraj wsi, pod las ich zaprowadzili. Kazali się położyć. I zabili - strzałem w tył głowy.
- A później trzeba było się starać,
żeby pozwolili pochować - zamyśla
się Lewandowska.
- Tak wtedy było - cicho dodaje
Noceń. - Dziwne rzeczy się działy!
***
- Jak Niemcy przyjeżdżali, to mieli
już przeważnie ludzi na liście zapisanych. Helena Mateuszowa (Brodzik)
była na takiej liście do Prus naznaczona. Jak zobaczyła przez okno, że
Niemiec z sołtysem idzie, za drzwi
się od sieni schowała. I kiedy oni do
izby wchodzili, szybko na dwór wybiegła. Strzelał za nią Niemiec, ale
przez sad, między drzewami uciekła.
Bronka, jej starsza siostra, została
w domu, bo wierzyła, że Niemcy jej
nie wezmą - miała papiery, że pracuje u dziedzica, a ci z papierami
mieli nie podlegać wywózce. Poirytowany ucieczką Heleny Niemiec ani
na prośby, ani na żadne papiery nie
zwracał najmniejszej uwagi. - Ty je-
Od przełomu
solidarnościowego
uroczystość
ma rangę
„zaledwie”
gminnej,
ale mieszkańcy
licznie
stawiają się na
corocznych
rocznicowych
spotkaniach
poprzedzonych
Eucharystią.
***
Woleniacy nie dali za wygraną.
- Już w listopadzie 1939 r. powstała
nieformalna grupa do walki z Niemcami. Prężnie działały niewiele
później zorganizowane na terenie
wsi, pod dowództwem por. Błażeja
Szostka „Smukłego”, oddziały AKBCH. Wśród ich dokonań można
wymienić chociażby udział w akcji
„Burza” czy przyjmowanie zrzutów
z samolotów wysyłanych z Anglii amunicji, materiałów wybuchowych
i sanitarnych, dolarów - na potrzeby
walczących z okupantem organizacji podziemnych. Przeprowadzano
szkolenia sanitariuszek, wielokrotnie
przyjmowano też „Cichociemnych”,
czyli przybywających z Londynu na
pomoc walczącym rodakom skoczków spadochronowych. W ostatnim
wojennym i w powojennym czasie
mieszkańców Woli Wodyńskiej nie
ominęły też szykany innego wroga.
Ale to już zupełnie inna historia.
***
Przez lata rocznicowy ceremoniał
na cmentarzu w Woli Wodyńskiej był
flagową uroczystością powiatowych
albo wojewódzkich (w zależności od
administracyjnego podziału kraju)
czynników siedleckich. Przez lata też
ostatnia z rodu wolińskich dziedziców, panienka Zofia Chrząstowska,
zamawiała Msze św. za dusze poległych w walce pod Wolą Wodyńską
żołnierzy. Od przełomu solidarnościowego uroczystość ma rangę
„zaledwie” gminnej, ale mieszkańcy
licznie stawiają się na corocznych
rocznicowych spotkaniach poprzedzonych Eucharystią. Na cmentarzu leżą Polacy różnych wyznań.
Wiele grobów opatrzono tabliczką
„żołnierz nieznany”, o niektórych,
zidentyfikowanych, upomniały się
rodziny.
***
Czas zaciera szczegóły tamtych
dni. Niewielu już z wojennego pokolenia zostało. Ale pamięć nadal
jest żywa. We Wszystkich Świętych
przychodzi tu głównie młodzież.
Wymieniają zasłyszane informacje,
palą świeczki, zadumani zatrzymują się przy grobach z krzyżami,
z gwiazdami Dawida. Szepczą modlitwę. Pamięć o wrześniu, o tragicznych dniach II wojny wciąż w Woli
Wodyńskiej żyje. Wciąż trwa.
18
EchoKatolickie
publicystyka
jolanta
krasnowska dyñka
redaktor prowadzący
Sprawa serca
J
akiś czas temu w jednej z telewizyjnych stacji usłyszałam zapowiedź nowego
programu o wychowaniu. Kamera miała odwiedzić cztery rodziny. Każda z nich
preferowała inny styl wychowania: opiekuńczy, liberalny, artystyczny, ekologiczny
i... surowy katolicki. Okazuje się, że przymiotnik „surowy” i jego synonimy bardzo
często pojawiają się w kontekście katolicyzmu. Kiedy wpiszemy w internetową
wyszukiwarkę frazę „Kościół a wychowanie”, wyświetlą nam się słowa „dyscyplina”, „zimny wychów”, a nawet „tresura” i „przemoc”. Moim zdaniem to stereotyp.
Znam mnóstwo katolickich rodzin, w których nie brakuje miłości, ciepła, a wszelkie
zasady wpajane są bez użycia tzw. żelaznej ręki.
Rozpoczynający się 14 września IV Tydzień Wychowania to dobra okazja, by zastanowić
się nad tym, jak budować rodzinne relacje, gdyż postęp cywilizacyjny, media, wirtualna
rzeczywistość, konsumpcyjny styl życia sprawiają, że współcześni rodzice muszą mocować się z problemami, o których ich dziadkom nawet się nie śniło. Po epoce oświeconej dyktatury wychowawczej dr. Benjamina Spocka, propagatora tzw. bezstresowego
wychowania, nastał dzisiejszy chaos dobrych rad. Czy z dziesiątków podręczników, które
o ojcostwie i macierzyństwie piszą jak o nauce paralotniarstwa lub wędkowania, wyłania
się jakaś jednolita teoria? I czy w ogóle można nauczyć się bycia dobrymi rodzicami?
Czym jest wychowanie katolickie i dlaczego bywa utożsamiane z surowością i dyscyplinowaniem? Na te i inne pytania nieustannie szukamy odpowiedzi.
Św. Jan Bosco pisał, że wychowanie jest sprawą serca. „Prawdziwy wychowawca to człowiek, który próbuje najpierw dotrzeć do serca wychowanka, podjąć refleksję nad tym, co
kryje się w jego wnętrzu, by wreszcie pomóc w wydobyciu tego, co w nim dobre i szlachetne” - napisali przed laty biskupi polscy w liście pasterskim przed tygodniem wychowania. Taką propozycję daje formacja chrześcijańska. Dlaczego więc z niej nie skorzystać?
echo sonda
Czy istnieje recepta na wychowanie?
Joanna
Nowak
psycholog,
terapeuta
Monika
Lipińska
dziennikarka
„Echa”, mama
czterech
chłopców
Iwona
pedagog,
mama
pięcioletniej
Julki
i dziewięcioletniego Piotra
wypowiedz się
Recepta na wychowanie wydaje się
teoretycznie dosyć prosta, nieco trudniejsza natomiast do zrealizowania.
Najważniejsze są miłość do dziecka,
umiejętność okazywania jej w mądry
sposób, przy okazji konsekwencja oraz
zgoda i patrzenie rodziców w jednym kierunku, czyli stosowanie tych
samych oddziaływań wychowawczych
typu nagroda lub kara. Dodatkowo
istotne są spójne zasady otoczenia,
w którym wychowuje się dziecko: nie
może być tak, że każdy dorosły dyktuje
swoje odrębne wymagania lub całkowicie neguje te stawiane przez rodziców. Jeżeli chcemy osiągnąć pożądane
efekty w naszych oddziaływaniach
wychowawczych, musimy mieć stały
emocjonalny kontakt z dzieckiem,
czyli spędzać z nim dużo czasu,
rozmawiać z nim także o tym, jak się
czuje. Ważne jest docenianie starań,
a nie jedynie efektów pracy. Realizując
powyższe wskazówki, trzeba też być
elastycznym, dostosowując się do wieku
i możliwości dziecka.
Od chwili, gdy zostaliśmy rodzicami,
tj. od 15 lat, zastanawiamy się nad
kluczem do dobrego wychowania dzieci.
Z biegiem lat, wraz z powiększaniem
się naszej rodziny oraz skali problemów
(patrz: małe dzieci - małe kłopoty, duże
dzieci…), w zetknięciu z różnorodnością
potrzeb przekonujemy się, że nie ma
złotego środka, recepty, przepisu na wychowanie, który za jednym zamachem
odpowie na nasze pytania, rozwiąże
rodzicielskie wątpliwości, zapobiegnie
trudnościom i - nie daj Bóg! - porażkom
wychowawczym. Cóż, na szczęście do
roli wychowawców możemy dorastać
wraz z dziećmi (do ideału jednak ciągle
nam daleko…). Co ważne, sprzyja temu
świadomość, że nasze rodziny i znajomi
to katolicy - krąg ludzi, których łączą
przekonania oraz wiara. Mamy u kogo
szukać podpowiedzi czy dobrej rady. Nie
odżegnujemy się też od przenoszenia
podpatrzonych u innych pomysłów wychowawczych do naszej rodziny. Wielkim oparciem jest dla nas środowisko
Katolickiej Szkoły Podstawowej i Gimnazjum, której specyfiką jest w moim
odczuciu przede wszystkim fakt, że
wychowania nie przesuwa na drugi
plan. Jego katolicki charakter wyraża
się w prawdziwej trosce o świat wartości
uczniów i na pewno nie polega - zapewniam - na trzymaniu dzieci i młodzieży
w ryzach czy na kolanach.
Wychowanie nie jest wcale sprawą tak
strasznie skomplikowaną. Przecież
przez tysiąclecia ludzie wychowywali.
Czasem nawet bardzo dobrze im się to
udawało. I to bez rad mądrych głów.
Podstawą jest czas poświęcony dziecku. Przypomina o tym autor mojej
ulubionej książki „Oskar i pani Róża”.
Éric-Emmanuel Schmitt pisze, że: „to nie
sztuka mieć dzieci, trzeba jeszcze mieć
czas, by je wychować”. Możemy narzekać na zły wpływ rówieśników, internet
itd., ale trzeba sobie jasno powiedzieć:
jeśli wychowujący nie ma dla swojego
wychowanka czasu, to nic dziwnego,
że jego wpływ na niego jest niewielki.
I nie chodzi o to, by młodemu człowiekowi coś proponować - lekcję dżudo,
angielskiego, tańca towarzyskiego czy
nie wiadomo co jeszcze. Bardziej o to,
by mu towarzyszyć. Żeby tracić z nim
czas. Wtedy jest szansa, że w swoich
poszukiwaniach nie pobłądzi za bardzo.
I wyjdzie na ludzi. Wydaje mi się, że warto też pamiętać o innej starej zasadzie.
W dzieciach trzeba rozbudzać ciekawość.
Albo tylko jej nie gasić. Młodzieży należy
starać się imponować. Oczywiście niekoniecznie samym sobą. Bywamy całkiem
przeciętni i nieciekawi. Czasem jednak
nadarzają się okazje, by delikatnie kogoś
takiego wskazać. Przykład sukcesu,
jakim okazała się ostatnio peregrynacja
relikwii Jose Luisa Sancheza, wskazuje,
że młodzi naprawdę chętnie inspirują
się nietuzinkowymi postaciami. A najdziwniejsze w tym wychowaniu jest to,
że mimo wszystkich naszych błędów
młodzi wyrastają na całkiem porządnych
ludzi. Psuje ich dopiero dorosłość.
www.echokatolickie.pl
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
Wychowywać
Pod pojęciem wychowania katolickiego, utożsamianym
błędnie z nadmiernymi wymaganiami, tak naprawdę
kryje się wychowanie według Dekalogu, które
kontrastuje zdecydowanie ze współczesną modą na
naginanie zasad moralnych do własnych potrzeb.
jolanta krasnowska-dyñka
N
auczanie Kościoła katolickiego obrosło w półprawdy
i stereotypy. Także w kwestii wychowania. Że rzekomo namawia do przesadnej dyscypliny, rygoru, surowości, a dziecko ma
wyłącznie obowiązki i powinno być
całkowicie posłuszne rodzicom i wychowawcom, a jeśli nie jest, należy
wymierzyć mu klapsa. Bo, jak twierdzą krytycy Kościoła katolickiego,
cytując ze szczególną lubością wersy z Księgi Przysłów, pozwala na to
Pismo Święte: „Nie kocha syna, kto
rózgi żałuje, kto kocha go - w porę
go karci” (Prz 13,24), „W sercu chłopięcym głupota się mieści, rózga
karności wypędzi ją stamtąd” (Prz
22,15) i „Karcenia chłopcu nie żałuj,
gdy rózgą uderzysz - nie umrze. Ty
go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę” (Prz 23,13-14).
To wszystko mity. Zwykle są one powielane przez tych, którzy z Kościołem mają niewiele wspólnego. Dlatego w Tygodniu Wychowania warto
przypomnieć, czym jest wychowanie
katolickie i na czym się opiera.
Subtelne różnice
Marta Majek, pedagog w siedleckiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, realizator „Szkoły dla rodziców i wychowawców”, a prywatnie
mama czworga dzieci w wieku trzy,
siedem, dziewięć i 11 lat, zwraca
uwagę, że określenia „wychowanie
katolickie” i „wychowanie chrześcijańskie” są stosowane zamiennie.
- Tymczasem za ks. prof. Marianem
Wolickim powiedziałabym, że skoro
określenia „katolicki” i „chrześcijański” różnią się od siebie, podobnie jest
w przypadku wychowania. Chrześcijańskie - stanowi uszczegółowienie katolickiego, gdyż u jego podstaw
leży chrześcijańska koncepcja człowieka - twierdzi. - Ks. Roman Sieroń
uważa, że „wychowanie chrześcijańskie zdąża do pełnego rozwoju osoby ludzkiej, czyli do harmonijnego
rozwijania właściwości fizycznych,
moralnych, intelektualnych oraz do
ukształtowania człowieka doskonałego na miarę pełni Chrystusowej”.
Natomiast wychowanie katolickie
opiera się dodatkowo na zasadach
Kościoła katolickiego. Nic tu nie ma
o surowości, karach, nagrodach - zauważa M. Majek.
Moderniści kontra
tradycjonaliści
Natomiast Dariusz Zalewski, pedagog, autor bloga edukacja-klasyczna.pl, tłumaczy, iż wychowanie katolickie polega na usprawnieniu władz
poprzez nabycie cnót naturalnych
i nadprzyrodzonych oraz innych
sprawności, dzięki którym osoba
będzie mogła uświęcić się i osiągnąć
wieczność. - Rozróżniamy dwie filozofie wychowania katolickiego.
Pierwsza polega na dostosowaniu się
do tego, co w kwestii edukacji proponuje współczesny świat. Druga - bazuje na metodach przekazywanych
przez tradycję i obyczaj katolicki. Podział ten odpowiada rozróżnieniu na
tzw. tradycjonalistów oraz modernistów w Kościele. Z tym, że wielu „modernistów pedagogicznych” nie jest
do końca świadomych tego, co robią,
uznając ten sposób wychowania za
normalny, czyli „katolicki, ale unowocześniony”. To, co ich wyróżnia
ze świeckiego tłumu, to deklaratywna wiara, modlitwa i coniedzielne
chodzenie do kościoła. Ale wcześniej
czy później dochodzi do konfliktu
z nauczaniem katolickim - ostrzega
D. Zalewski. Natomiast wychowanie
tradycyjnie katolickie akcentuje znaczenie pierwiastka nadprzyrodzonego w formacji dziecka i trzyma się
zasad przekazywanych przez obyczaj
rodzinny. Wzorem i przewodnikiem
pozostaje klasyczna teologia, etyka
i filozofia katolicka. - Tacy rodzice są
świadomi, że natura musi być uszlachetniona przez kulturę z jednej
strony, a z drugiej - w wymiarze religijnym - uzupełniona przez działanie łaski. Dlatego otwierają się na jej
działanie, a nie modnych ideologii,
jednocześnie nie lekceważąc pracy
w obrębie natury, czyli formowanie
cnót - tłumaczy.
Ważny głos Kościoła
Ks. Paweł Siedlanowski, dyrektor
Katolickiej Szkoły Podstawowej i Katolickiego Gimnazjum w Siedlcach
podkreśla, iż na ten temat wychowania wielokrotnie wypowiadali się papieże, a dzisiaj jest on poddawany refleksji na katolickich uniwersytetach.
- Za pedagogiem prof. Stefanem Kunowskim można mówić o „doktrynie wychowawczej Kościoła”, będącej
zarazem „podstawą tradycji wychowania europejskiego w ogóle”. Trzeba powiedzieć, że przez wieki model
wychowania ewoluował. Współczesny kształt nadała mu „Deklaracja
o wychowaniu chrześcijańskim”, jak
też nauczanie św. Jana Pawła II i papieża Benedykta XVI. Jej oś stanowi
postulat integralnego rozwoju osobowego zakładającego prymat ducha
nad materią. Oparty jest na personalizmie. Co ważne: nie chodzi o jakąkolwiek formę ekskluzywizmu - zaproszenie do wychowania opartego
na wartościach jest kierowane do
wszystkich - wyjaśnia kapłan, podkreślając, iż w szkołach katolickich
znajduje się miejsce dla tych, którzy
szczerym sercem poszukują Boga.
- Zakładamy, że świadectwo składane przez osoby wierzące - wspólnotę
uczniów, rodziców, nauczycieli - jest
najpewniejszą drogą Jego odnalezienia. „Konstytucja duszpasterska
o Kościele w świecie współczesnym”
zwraca uwagę m.in. na „konieczność
wychowania do pełnej kultury ludzkiej, w której akcentuje wartości inteligencji, sumienia, woli i braterstwa”.
One warunkują dojrzałość społeczną, wprowadzają w krąg wartości, na
których zbudowana jest zachodnia
cywilizacja - tłumaczy.
Fałszywy obraz
Dlaczego zatem wychowanie katolickie kojarzy się z dyscypliną
i tzw. zimnym chowem? Zdaniem
M. Majek wynika to ze stereotypowego postrzegania Kościoła jako
bezdusznej instytucji, która zabrania i wymaga. D. Zalewski upatruje
przyczyn w propagandowej złośliwości przeciwników Kościoła, a także modzie na liberalne wychowanie.
Sprawia ona, że na jego tle racjonalne podejście przedstawicieli Kościoła wygląda jak przejaw surowości,
publicystyka
www.echokatolickie.pl
z Dekalogiem
Opinie
19
rozmowa
Zacznijmy od podstaw
fot. © .shock | Dreamstime.com
września rozpoczyna się IV Tydzień Wychowania.
? 14Czemu
służy ta inicjatywa?
Są tematy, które choć bardzo ważne, nie mają siły prze-
Ks. dr
Marek
Studenski
współorganizator
Tygodnia
Wychowania
bicia np. w mediach. Chyba że chodzi o jakieś sensacyjne
doniesienia. Jedną z takich pomijanych kwestii jest
wychowanie. Może dzieje się tak dlatego, że uznaliśmy
ją za oczywistą? Tydzień Wychowania ma zainteresować
opinię publiczną tematyką wychowawczą. Kościół włącza się w to dzieło, gdyż od początku czuje się odpowiedzialny za młode pokolenie.
Inicjatywa zrodziła się ponad cztery lata temu podczas
spotkania szkół katolickich. Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski i Rada Szkół Katolickich postanowiły, że w tygodniu, w którym wypada
święto patrona dzieci i młodzieży św. Stanisława Kostki
(18 września), będzie obchodzony Tydzień Wychowania.
Jego celem jest zjednoczenie wszystkich, którym droga
jest sprawa wychowania dzieci i młodzieży, a przede
wszystkim wsparcie w tym zadaniu rodziców.
tegorocznego tygodnia brzmi „Prawda funda? Hasło
mentem wychowania”. Jak je rozumieć?
Od I Tygodnia Wychowania zgłębiamy tę problematykę. Pierwszej edycji towarzyszyło wezwanie „Wszyscy
zacznijmy wychowywać”. Rok później próbowaliśmy odpowiedzieć na pytanie „Wychowywać, ale jak?”. W 2013 r.
inicjatywie przyświecało hasło „Wychowujmy do wartości”, by teraz skupić się na jednej z nich, czyli prawdzie.
raz uczestniczył Ksiądz w przygotowywaniu
? Kolejny
materiałów do tegorocznego tygodnia. Na co tym
a nie „normalności”. - Klasyczne
wychowanie katolickie widziało naturalną słabość człowieka,
który musiał być odpowiednio
usprawniony, by być gotowym
do życia. Wymaga to niekiedy
przełamania oporu natury. Tacy,
niestety, jesteśmy wraz ze swoimi słabościami i nie da się tego
zmienić. Środowiska liberalne nie
chcą dostrzec tego obiektywnego
faktu i „przełamanie oporu natury”, czyli nakazy i zakazy, uznają
za surowość. Oczywiście zdarzają się wynaturzenia w traktowaniu dzieci, czego nie zaliczam do
„naturalnej surowości”. A jeśli do
nich dochodzi, są wodą na młyn
antykatolickiej propagandy - dodaje D. Zalewski.
Krzywdzący stereotyp
Niestety stereotyp jest powielany. - Tymczasem wymagania,
konsekwencje i zasady kojarzące nam się z „zimnym chowem”
są nieodłącznym elementem
wychowania. Bez nich oddziaływanie na osobowość dziecka
jest niemożliwe. Każdy rodzic
stosuje te metody, a przynajmniej
powinien to robić, chcąc przygotować dziecko do samodzielnego
funkcjonowania w społeczeństwie - twierdzi Joanna Nowak,
psycholog ze Stowarzyszenia
Psychologów Chrześcijańskich,
zaznaczając, że pod pojęciem
wychowania katolickiego, utożsamianym błędnie z nadmiernymi wymaganiami, tak naprawdę
kryje się wychowanie według
Dekalogu, które kontrastuje zdecydowanie ze współczesną modą
na naginanie zasad moralnych
do własnych potrzeb. - Być może
powielanie negatywnego stereotypu jest usprawiedliwianiem
niemoralnych zachowań (np.
rozwodów). Psychologia nazywa to mechanizmem obronnym
„kwaśnych winogron”, czyli jeżeli sami nie jesteśmy w stanie
osiągnąć danego celu, w tym wypadku wychować dziecka zgodnie z zasadami wiary katolic-
kiej, umniejszamy jego wartość,
wmawiając sobie, że te normy są
„średniowieczne”, nie pasują do
XXI w. - wyjaśnia.
M. Majek uważa natomiast, iż
stereotyp ten wziął się prawdopodobnie z nieprawidłowego obrazu
Boga jako Ojca. Niektórzy postrzegają Go jako kogoś surowego, wręcz strasznego. - W Starym
Testamencie On karze, zsyła plagi,
doświadcza. Takiego Boga można
się bać. Stąd wniosek: by dobrze
wychować, trzeba budzić strach
i - co za tym idzie - stosować kary
i nagrody - mówi. - Obserwując
współczesne trendy w wychowaniu, szczególnie tzw. bezstresowy i jego skutki, niektórzy jako
alternatywę widzą tylko surową
dyscyplinę, nie potrafią znaleźć
tego złotego środka. To również
przyczynia się do powielania stereotypu „surowego, katolickiego
wychowania” - podkreśla.
Zdaniem ks. P. Siedlanowskiego jest to o tyle nieprawdziwe, co
krzywdzące, a temat skwapliwie
podejmuje np. kinematografia,
szkicując obrazy wychowawców
szkół katolickich, sióstr zakonnych z twarzami wykrzywionymi grymasem niezadowolenia,
z pancernym różańcem w ręku.
- Trudno mi powiedzieć, jakie
jest źródło owego stereotypu. Czy
to próba odreagowania surowego
puryzmu obowiązującego jeszcze
pół wieku temu w szkolnictwie
amerykańskim? A może wynika
z tradycyjnej niechęci do katolicyzmu środowisk, którym z Kościołem nigdy nie było po drodze? Być
może to rezultat jednostkowych
sytuacji, jakie nigdy nie powinny
mieć miejsca. Ale ich przykłady
można znaleźć wszędzie - w każdej szkole - akcentuje.
„Aksamitny zamordyzm”
Dyrektor KSPiKG twierdzi, że
proces dydaktyczno-wychowawczy, aby był skuteczny, musi być
ujęty w pewne karby. - Tak stanowi prawo oświatowe. Dyscyplina,
samodyscyplina są konieczne,
aby lata spędzone w szkolnej ławce nie były daremne. Druzgocący
dla polskiej oświaty raport NIK,
dotyczący m. in. poziomu bezpieczeństwa w szkołach czy niskich
efektów nauczania, to wizualizacja porażki modelu wychowania,
gdzie wolność została zabsolutyzowana, nie obowiązują normy,
w wariancie optymistycznym - są
mocno wycieniowane. Zwykle
najpierw zawodzi dom rodzinny
- jeśli tam są dysonanse wychowawcze, nauczyciele mają nikłe
szanse na zmianę sytuacji wychowanków - wyjaśnia.
Ks. dyrektor zaznacza, że szkoły bronią się na różne sposoby,
wprowadzając środki dyscyplinarne, o których prowadzącym
placówki katolickie nawet się nie
śniło: ochroniarze przy wejściu,
identyfikatory, surowe kary za
małe nawet przewinienia, czytniki magnetyczne itp. - A co do
szkół katolickich - ustawiają się
do nich długie kolejki rodziców.
I to chyba najlepsza odpowiedź,
jakiego modelu wychowania dla
swoich dzieci poszukują - podkreśla ks. P. Siedlanowski. Zapytany,
co placówka, którą kieruje, może
zaoferować, odpowiada: - Ciepło,
serdeczność, brak anonimowości.
Duże poczucie bezpieczeństwa,
indywidualizację procesu wychowania i nauczania. Ważne jest
poczucie akceptacji, w jakim dorastają dzieci. Dla mnie też istotne
jest to, iż wszyscy - dzieci, młodzież, rodzice, nauczyciele - mają
świadomość konieczności nieustannego rozwoju. Tu nikt nie
może zatrzymać się w miejscu…
- zapewnia. A odnosząc się do
krytyki katolickiego wychowania
utożsamianego przez niektórych
„zamordyzmem”,
przywołuje
słowa pedagoga prof. Aleksandra
Nalaskowskiego. - Opisując zasady obowiązujące w jego placówce,
użył - zapewne żartobliwe - określenia „aksamitny zamordyzm”.
Nie wszystkim może się to podobać. Ale też nie musi... - puentuje
kapłan.
razem zwraca Ksiądz uwagę?
Materiały dla szkoły podstawowej koncentrują się na
prawdomówności, czyli realizacji ósmego przykazania
Bożego w codziennym życiu. W tekstach przeznaczonych dla gimnazjalistów zwracamy uwagę na kształtowanie odpowiedzialnego korzystania z ważnego
źródła prawdy we współczesnym świecie, czyli środków
społecznego przekazu. By czerpać z nich w sposób
wartościowy, należy mieć odpowiednie przygotowanie.
W gąszczu propozycji medialnych trzeba umieć odnaleźć to, co jest warte uwagi. Uczniom starszym proponujemy głębsze przyjrzenie się szkole. To jedyny czas
w życiu młodego człowieka, kiedy poznaje on prawdę
z różnych perspektyw. Właściwie jest ich tyle, ile szkolnych przedmiotów. Na studiach obieramy już bowiem
ścisłą specjalizację. Są jednak osoby, które kontynuują
wieloaspektowe spojrzenie na świat i prawdę o człowieku. Należy do nich ks. prof. Michał Heller, wybitny
matematyk, astrofizyk, kosmolog, laureat prestiżowej
Nagrody Templetona przyznawanej tym, którzy potrafią
budować mosty między naukami przyrodniczymi
a teologią. Sylwetkę tego wybitnego człowieka, który
poświęcił swoje życie odkrywaniu prawdy, staramy się
przybliżyć uczniom szkół średnich w tegorocznych materiałach pt. „Szkoła jako miejsce poznawania prawdy”.
Teksty zatem mówią o wieloaspektowości, pokazując,
w jak różnych sferach można mówić o prawdzie. Przygotowaliśmy też konferencje dla nauczycieli, wychowawców i rodziców, a także materiały liturgiczne na
każdy dzień. Wszystkie dotyczą odkrywania prawdy jako
fundamentu wychowania.
istnieje recepta na dobre wychowanie?
? Czy
Oczywiście. Natomiast nie da się opowiedzieć o niej
w skrócie, gdyż jest ona tak szeroka, jak szerokie może
być życie człowieka. Jednak z pewnością wychowanie
musi być integralne, czyli uwzględniać wszystkie sfery
- duchową, intelektualną, emocjonalną, psychiczną,
fizyczną, estetyczną - osoby ludzkiej. I im w szerszym
zakresie popatrzymy na nią, tym skuteczniejszymi
będziemy wychowawcami. Wychowanie chrześcijańskie
uwzględnia wszystkie sfery.
jednak wciąż powiela się pewien stereo? Dlaczego
typ, kojarząc wychowanie katolickie z surowością,
przesadną dyscypliną?
Wynika to stąd, że człowiek ma fałszywy obraz rzeczywistości. Podobnie jest z Bogiem. Dla wielu jest On
wyłącznie surowym sędzią. Takie pojmowanie przekłada
się m.in. na wychowanie, życie moralne. Bywa, że ludzie
tłumaczą, iż odeszli od wiary, gdyż ich zdaniem Bóg
tylko czyha, by ich na czymś przyłapać. Moim zdaniem
wizja wychowania chrześcijańskiego jako surowego,
wręcz odczłowieczonego wynika z fałszywej wizji Boga.
Osoba taka odrzuca ten obraz. I dobrze, bo nieprawdziwy wizerunek należy negować. Problem jednak w tym,
że człowiek ten nie potrafi znaleźć właściwego obrazu.
Trzeba mu pomóc.
m.in. służy Tydzień Wychowania…
? I temu
Dokładnie. Do tego wszystko się sprowadza. Jeśli
nauczyciele, wychowawcy, rodzice odkryją, kim jest Pan
Bóg i zrozumieją istotę wezwania, które do nas kieruje,
u podstaw wychowania pojawi się miłość. Prawdziwa,
głęboka i mądra - będąca podstawą owocnego wychoNOT. MD
wania.
EchoKatolickie
komentarze
zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska
Bez histerii
J
erzy Stuhr, aktor i reżyser, zastanawia się
nad polskim patriotyzmem. Nie wiadomo, czy na okoliczność kojarzonego
z wybuchem ostatniej wojny miesiąca,
czy tak w ogóle myślenie nim na jesieni
zawładnęło. Jerzy Stuhr stwierdza, że Polacy
mają skłonność do odrobinę histerycznego
patriotyzmu. Jako przykład takiej postawy
przywołuje niepokój rodaków spowodowany lękiem przed atakiem Rosji na nasz kraj.
Mówi, że jak słyszy komentarze o grożącym
nam w najbliższym czasie ze strony Rosji niebezpieczeństwie, to trąci mu to histerią. Skoro
tak mówi, to pewnie tak uważa. Jerzy Stuhr,
wzorem innych wielkich artystów, najwidoczniej ufa Kremlowi.
W tym miejscu pozwolę sobie napomknąć,
że niech mnie Pan Bóg broni przed polemiką
z panem Jerzym Stuhrem. Ale już myśleć to
mogę sobie jak chcę. Więc myślę sobie inaczej.
Aktor Jerzy Stuhr nie pierwszy i nie ostatni
w swoim niehisterycznym patriotyzmie.
Mamy całkiem świeże przykłady niehisterycznych zachowań - chociażby ekipy rządzącej.
Pamiętamy, jak to niehisteryczni Polacy
zachwalali Putina i jego ludzi po katastrofie
smoleńskiej. Jak w trosce o niehisteryczność
i poprawne stosunki oddali całe śledztwo,
z jakim przekonaniem opowiadali o przekopywaniu smoleńskiej ziemi w miejscu
katastrofy TU 144.
Rozumiem, że prawidłowa postawa wg przeciwników histerii jest taka: roztrzaskany samolot i prawie 100 najważniejszych w naszym
kraju ludzi zabitych pod Smoleńskiem - nie
histeryzujmy, Krym zajęty - nie histeryzujmy,
zestrzelony boeing z kilkuset osobami - nie
histeryzujmy, zielone ludziki na Ukrainie - nie
histeryzujmy. Przybijajmy żółwiki. Jakby co i tak nie mamy szans. Nie histeryzujmy, jakoś
przecież to będzie. Nie histeryzujmy, a żeby
dodatkowo pokazać, jak bardzo jesteśmy cool,
zdemontujmy całą armię, po co nam, niech
sąsiedzi wiedzą, że mamy pokojowe zamiary.
Nie prowokujmy Rosji swoją historią, a już
zwłaszcza Katyniem czy Smoleńskiem. Po co
drażnić lwa. Pardon, niedźwiedzia.
Skoro miało być tak dobrze, to czemu wyszło
tak źle?
Czemu Adam Michnik przyznaje się do
pomyłki w kwestii pozytywnej oceny Władimira Władimirowicza Putina? Czemu obawę
przed jego działaniami wyrazili tak serdecznie
wcześniej do niego nastawieni minister Sikorski, premier Tusk czy prezydent Komorowski?
Czemu Daniel Olbrychski nie chce już grać
w rosyjskich filmach?
Utożsamiany z młodością histeryczny patriotyzm przypisuje też Jerzy Stuhr I Solidarności.
Uważa, że to chęć dorównania powstańcom.
Bo każde pokolenie w Polsce chce mieć swoją
historię.
Jerzego Stuhra cenię jako aktora. Zwłaszcza za
kreację wrednego Lutka Danielaka w „Wodzireju”. Aktor mówi, że zagrałby rolę, gdyby mu
scenariusz odpowiadał, gdyby dostał scenariusz do przeczytania i byłby on zgodny z jego
poglądami. Czyli że Lutek Danielak to jego
bohater?
Też się czasem zastanawiam nad polskim
patriotyzmem. Nie tylko rocznicowo. Mogę
się nawet zgodzić, że wszystkie powstania to
jakiś rodzaj histerii. Tylko czy bez tej histerii
na pewno istnielibyśmy dziś jako państwo?
jak amen w pacierzu: ks. paweł siedlanowski
Niczego nie spłodzisz,
boś pan eunuch!
O
sile narodu decyduje jego middle
class - warstwa średnia. Pojęcie jest
dość nieostre, choć podkreśla się
dość zgodnie, że to właśnie ona decyduje
w największej mierze o tożsamości narodu,
pamięci historycznej, przyszłości kraju. Nic
więc dziwnego, że nawet komuniści z jednej
strony preferowali sojusz robotniczo-chłopski,
z drugiej puszczali oko do pisarzy, inżynierów,
środowisk akademickich, hołubiąc i nagradzając ponad miarę poprawnych ideologicznie
osobników. Walka o zdobycie władzy toczyła
się - i toczy po dziś dzień - na poziomie mas,
ale jej utrzymanie zależy od przychylności (bądź jej braku) middle class. Ją trzeba
pozyskać! Wszystkie chwyty są dozwolone:
obietnice, przekupstwo, nadawanie przywilejów, budowanie opozycji wobec wyimaginowanego wroga. Strategia, którą możemy dziś
zaobserwować, zasadza się na wmawianiu
jej, iż tylko aktualnie sprawująca władzę
siła polityczna jest w stanie zagwarantować
bezpieczeństwo, zatrzymać inwazję bliżej
niesprecyzowanych „mściwych, nienawistnych” sił, które chcą zmieść z powierzchni
ziemi istniejący porządek. Doskonale przy
tym rządzący wykorzystują jej słabości: brak
wykształcenia (pomimo posiadania dyplomów uczelni-widm, zasadniczo zainteresowanych terminowymi wpływami czesnego),
nieznajomość historii, poczucie przynależności do tzw. lepszego świata, umiłowania
„jarisek” i wczasów last minut w Egipcie, pętla
kredytowa generująca lęk przed utratą „małej
stabilizacji”. Starszą generację stosunkowo
łatwo w szyku utrzymać groźbą rozliczenia
przeszłości i ujawnieniem kompromitujących
faktów. Generalnie zasada jest taka: my wam
gwarantujemy przywileje, poczucie przynależności do lepszego świata, wy na nas głosujcie
i udzielajcie jedynie słusznych odpowiedzi,
gdy zadzwoni ankieter. Nie zastanawiajcie się
zbyt wiele, nie kombinujcie, bo przyjdą pisiory i zrobią z Polski jeden wielki łagier. Jasne?
Czyli macie być inteligencją bez inteligencji.
Podatną na trendy i chylącą czoło przed
mędrcami z Brukseli, co to wiedzą wszystko:
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
rys. m. andrzejewski
20
jaką krzywiznę powinien posiadać banan, jaką
moc ma mieć silnik odkurzacza, jak jasno ma
świecić żarówka, ale też jaka jest recepta na
szczęście pana przebranego za panią i odwrotnie. Historia (szczególnie ta najbliższa) jest
passé - lepiej w nią się nie zagłębiać, bo jeszcze
jej demony się obudzą. Jeśli już po nią sięgać,
to tylko w wydaniu sprawdzonych i uznanych
autorytetów. Ot, co!
Nic dziwnego, że diagnoza choroby jest surowa. A. Nalaskowski pisze: „ziemkiewiczowskie
„polactwo”, te „lemingi” czy „wykształciuchy”
to nowa grupa, stosunkowo nowa - to inteligencja bez inteligencji historycznej i wykształceni barbarzyńcy […], ale niejednokrotnie
z wysokim IQ, który niczego nie załatwia, bo
inteligencja bez wiedzy jest jak stolarz bez desek, jak sokowirówka bez owoców. I te owoce
są im podawane przez Grossa, którego teksty
dają się porównać z prawdziwością opowieści
o przygodach Indiany Jonesa, przez Holland,
przez popularny dziennik, który jak ognia boi
się polskiej inteligencji, a ta wciąż zbyt wiele
wie i pamięta powinna głośno za niegdysiejszym bohaterem wrzeszczeć „p…. nie rodzę!”.
Boś pan eunuch! Niczego nie urodzisz, ale też
niczego nie spłodzisz. Transparent na miejscu,
prawdziwy i do bólu w swym przekazie jasny”
(A. Nalaskowski, Ortodoksja i chaos, Kraków
2013, s. 20).
„Jakoś to będzie” - to ulubione powiedzenie
lemingów. Zniszczyć, ośmieszyć, unicestwić,
przyjąć bezkrytycznie nowe, a potem się zobaczy - to z kolei motto działania „nowego Polaka” - Europejczyka, miłującego homoseksualistów, wędrowniczka po faceeboku, czerpiącego
wiedzę o świecie z ćwierkania twittera. To
„potem się zobaczy” pociąga i wabi, rozbudza
loteryjną ciekawość. Codzienność przypominająca grę w (ruską?) ruletkę? Fascynujące!
Ale tu o Polskę chodzi, panowie i panie. Od
artystów i współczesnych pisarzy - szmalcowników, kupczących emocjami i żerujących na
naszej ignorancji, polityków spętanych lękiem
przed utratą wpływów trudno wymagać logiki. Ale wy zachowajcie przynajmniej resztki
przyzwoitości i honoru. Choć tyle.
ZBIREK
Widok z okna
GRZEGORZ ŁĘCICKI
Kartki z podróży. Łódź
„Rower poniemiecki, a kot z miasta Łodzi pochodzi!” - zachwala w słynnej scenie targu w filmie „Sami swoi” handlarz
chcący zamienić kota na rower młodego Pawlaka. Miasto
Łódź żyje w mej pamięci jako oryginalny, niepowtarzalny
fenomen. Niedawna podróż spowodowała, że na odezwały się
wspomnienia o Łodzi, którą znałem i pamiętam.
To od czasów Gomułki, a potem Gierka, a nawet Jaruzelskiego
jeździło się bowiem do miasta Łodzi na zakupy w nadziei, że
tam, w centrum potężnego przemysłu włókienniczego, zdoła
się kupić towary gdzie indziej niedostępne, a mianowicie
ładne firanki, barwniejsze zasłony, lepsze materiały ubraniowe, atrakcyjne koszule i swetry. I co najdziwniejsze - czasem
się to rzeczywiście udawało! Łódź - tętniąca życiem wielkiego
miasta, przytłaczająca ogromem fabryk i zakładów, ulice
zapełnione wiecznie spieszącymi się przechodniami - sprawiała wrażenie wielkiej aglomeracji i faktycznie nią była. Po
Warszawie stanowiła przecież najludniejsze polskie miasto.
Świetnie usytuowany w centrum dworzec kolejowy i stacja
Łódź Fabryczna stanowiły dodatkowe atuty miejscowości.
Nie wiem, czy nie ważniejsza od rzeczywistości realnego
socjalizmu była legenda i tradycja miasta, które po wojnie
w pierwotnych planach komunistów miało być nawet stolicą
Polski. Mimo odbudowy Warszawy w Łodzi jednak coś ze
stołeczności pozostawało. Nie tylko ośrodki akademickie, ale
przede wszystkim bogate życie kulturalne mające niepowtarzalne tradycje. To przecież w mieście Łodzi funkcjonowało
pierwsze na ziemiach polskich stałe kino (1899 r.!). To w Łodzi
znajduje się słynna „Filmówka” kształcąca znanych na całym
świecie polskich twórców. Ów związek Łodzi z filmem zaowocował nawet żartobliwym określeniem „Holly-Łódź” nawiązującym do nazwy amerykańskiej „fabryki snów”. Powieściowy
obraz miejskiego kapitalizmu - genialnie opisany przez laureata Literackiej Nagrody Nobla Władysława Reymonta i równie
genialnie przeniesiony na ekran przez Andrzeja Wajdę - do
dziś kształtuje wyobraźnię społeczną na temat przemian
cywilizacyjnych dokonujących się na ziemiach polskich na
przełomie XIX i XX w. Poprzez losy Karola Borowieckiego,
Moryca Welta i Maksa Bauma z „Ziemi obiecanej” przedstawione jest przede wszystkim wielokulturowe miasto rodzącego się kapitalizmu. Tak jak bohaterem „Lalki” Prusa jest
Warszawa, tak bohaterem „Ziemi obiecanej jest Łódź, gdzie
żyli obok siebie Polacy, Niemcy, Żydzi, Rosjanie.
W pewnym sensie o charakterze miasta świadczą jego główne
ulice i place. A takiej ulicy, jak Piotrkowska nie ma nigdzie.
Ten najdłuższy trakt handlowy w Europie (!!!) przyciągał nie
tylko mnóstwem sklepów, ale i zachwycał niepowtarzalnymi
pomnikami architektury urbanistycznej: pięknymi kamienicami, monumentalnymi świątyniami (łącznie z archikatedrą
), czarownymi pałacami.
Przemiany polityczne i gospodarcze dokonujące się w Polsce od 1989 r. znacząco, i niestety negatywnie, wpłynęły na
sytuację ekonomiczną Łodzi. Zarówno poziom bezrobocia,
jak i uzależnień należy do największych w Polsce. Centralne
położenie, doprowadzenie połączenia autostradowego, port
lotniczy - stanowią szansę dla miasta, które dzięki przemysłowi przemieniło się w XIX w. w potężny ośrodek. Dość
wspomnieć, że majątek jednego z łódzkich „królów bawełny”
Izraela Poznańskiego szacowano w roku jego śmierci (1900) na
11 mln rubli (dla porównania: niezła miesięczna płaca służącej
wynosiła 5 rubli). Tamta Łódź produkowała dla Rosji i Chin.
Dziś na łódzkich bazarach wyroby chińskie stanowią znaczną część oferty handlowej. Zaiste, przedziwnie się toczy koło
fortuny...
koMeNtARze
www.echokatolickie.pl
Prawi i przebiegli
Opinie
21
Można powiedzieć, że nastąpiło pewne poruszenie opinii publicznej w sprawie prześladowanych w Iraku chrześcijan. Ze zwykłej
rzetelności należy tylko zauważyć, że owo poruszenie wcale nie zostało spowodowane makabrycznymi opisami zbrodni, jakich tzw.
Państwo Islamskie dopuściło się względem wyznawców Chrystusa, ani też nie stanowi ono odzewu na dramatyczne apele Ojca
Świętego Franciszka i hierarchów kościelnych z Iraku.
kS. JAcek WŁ. ŚWIątek
W
ielcy tego świata łaskawie raczyli zauważyć
zbrodnie islamistów, gdyż
zostały zagrożone ich interesy ekonomiczne oraz
gdy na celowniku ISIL pojawili się
wyznawcy jednej z sekt judaistycznych. To zmusza nas do uświadomienia sobie, że los chrześcijan we
współczesnym świecie po prostu nikogo nie obchodzi. Większość z nas
zapewne nie kiwnęłaby palcem w bucie, gdyby nie została poinformowana przez środki masowego przekazu,
i to w dodatku te liberalne, gdyż jak
przystało na „nowoczesnych i obeznanych w świecie katolików” z natury nie wierzymy mediom katolickim.
Kogo z katolików w Polsce, poza nielicznymi zaangażowanymi, obchodzi
chociażby gehenna naszych chińskich braci, którzy ciągle muszą pozostawać w ukryciu, by chronić własne życie i życie swoich najbliższych?
Nie dostrzegamy również innych
przejawów krwawego obchodzenia
się z wyznawcami Jezusa, a wszelką
wzmiankę o nich pokrywamy niedowierzaniem i wątpieniem. Niestety,
nawet jeśli zamkniemy nasze oczęta
i będziemy udawać przyjaciół całego
świata, tolerancyjnych wobec Kuby
Rozpruwacza i opiekuńczych wobec każdego Burka, to nie zmienimy
faktu, że chrześcijaństwo jest dzisiaj
najbardziej atakowanym wyznaniem
na ziemskiej kuli. Przy czym należy
stwierdzić, że owe ataki przybierają
nie tylko wymiar krwawy. Niszczy
się w świetle jupiterów zewnętrzne
oznaki tradycji chrześcijańskich, ale
również sięga się po profanacje najświętszych tajemnic.
Civic Center
Music Hall jak Otchłań
Oklahoma City w Stanach Zjednoczonych miała stać się w połowie
września miejscem publicznego odprawienia tzw. czarnej mszy, czyli
satanistycznego rytuału. Jednakże
przy podniesionej kurtynie oraz wlepionych ślepkach publiczności (owo
„wydarzenie” nazwane przez organizatorów performancem było bile-
towane) miano w jej trakcie dokonać
profanacji autentycznej konsekrowanej hostii, czyli Najświętszego Ciała
Pana Jezusa, wykradzionej z jednego
z kościołów przez podstawioną osobę,
która przystąpiła do Komunii św. Na
stronie internetowej miejsca, gdzie
miała odbyć się tzw. czarna msza (Civic Center Music Hall), można przeczytać, że ów „performance” miał na
celu wyprowadzenie owego satanistycznego rytuału na światło dzienne,
a zachwalane przez organizatorów
walory „oświeceniowe i edukacyjne” miały stać się zasadniczą próbą
zalegalizowania tychże rytuałów.
Na nic zdały się protesty chrześcijan
i ich modlitwy, by nie dokonano publicznej profanacji Najświętszego Sakramentu. Próby sądowego zakazu
napotykały na mur, bo przecież nikt
dzisiaj świętości chrześcijańskich nie
broni. Sędziowie stali na stanowisku,
że w imię wolności można podeptać
każdą świętość (choć bronili jak lwy
gwiazdy Dawida). Przed profanacją
uchronił tylko zastosowany przez
jednego z prawników kruczek legislacyjny, a mianowicie zauważenie, że
Hostia została wykradziona. Powołanie się na prawo własności dopiero
przekonało sędziów, którzy nakazali
zwrot Świętej Postaci.
Ksiądz do wora,
wór do jeziora
Podobnych przykładów nie trzeba
jednak szukać za oceanem. Naruszanie modlitwy ludzi wierzących - np.
przez głupawe odloty jakiegoś podrzędnego artyścinę, z Łodzi w czasie
procesji Bożego Ciała, obsikiwanie
ludzi modlących się na wrocławskim
Rynku, pobicie księdza po „Marszu
Niepodległości” w Warszawie, czy
chociażby propozycja jednego z młodych członków SLD, by w ramach
happeningu wrzucić kukłę grubego
księdza do rzeki (być może były wcześniejsze warsztaty i treningi u Grzegorza Piotrowskiego, który w końcu
wie, jak wrzucać skutecznie księdza
do Wisły) - nie znajduje w oczach
polskich sędziów wystarczającej siły
przekonania, by uznać je za atak na
religię i osoby wierzące. Co innego,
gdy jakiś smarkacz w bramie narysuje
szubienicę z zawieszoną na niej gwiazdą Dawida. Wówczas podnosi się
rwetes i krzyki, że to nawoływanie do
nienawiści i mordów rasowych, a cały
aparat policyjny z drobiazgowością
i wręcz zapałem neofitów poszukuje
młodocianego zwyrodnialca, który
dopuścił się tej zbrodni, natomiast aktyw młodzieżowy ze szkół bliższych
i dalszych w ramach ekspiacji zamalowuje ów napis, przy okazji składając
kwiaty w miejscu tej „zbrodni narodowej”. O wpisach na internetowych
forach już nie wspominam, a reakcje
moderacji na próbę ochrony świętości są cokolwiek infantylne. Zapewne natychmiast jako reakcja obronna
wskazywane będzie życie księży, ich
obłuda i pazerność. Argumentacja
na poziomie wydumanych zarzutów
z poprzedniej epoki: „A u was biją
Murzynów”. Problemem zasadniczym jest przesunięcie się granicy ataku, gdyż agresorzy sięgają już po to,
co jest święte. Wydaje się, że to tylko
kwestia czasu, gdy i u nas dokonywać
się będą takie rzeczy (o ile jeszcze się
nie dokonują). Co więc robić?
Gołębie i węże
w cieniu krzyża
Gdy rozmawiałem ze znajomymi
o jednak zwycięskim załatwieniu
sprawy w Oklahoma City, wówczas
niektórzy z niesmakiem odwracali
głowę, twierdząc, iż nie jest to dobra
droga dla chrześcijan. Pojawiały się
Krzyż jest jak
najbardziej
zasadniczym
kluczem
w życiu
chrześcijanina,
ale nie jako
poszukiwacza
cierpień, ale
roztropnego
i mężnego
rozpoznawacza
drogi Bożej.
A właśnie
roztropność
każe nam
chronić,
co święte.
natychmiast opowieści o nadstawianiu policzka oraz o logice krzyża.
Mam nieodparte wrażenie, że oba
argumenty są doskonałą przykrywką
dla zwykłego tchórzostwa. O nadstawianiu policzka mówią najczęściej ci,
którzy posiadają doskonałe zabezpieczenie finansowe z banku, a jedynym ich lękiem życiowym jest to,
by zadra nie wlazła im w… paluszek.
A „logiką krzyża” jako formą bierności chrześcijańskiej załatwia się
zasłonę dla własnego dobrego żywota
(bez odpowiedzialności i bez konsekwencji). Krzyż jest jak najbardziej
zasadniczym kluczem w życiu chrześcijanina, ale nie jako poszukiwacza
cierpień, ale roztropnego i mężnego
rozpoznawacza drogi Bożej. A właśnie roztropność każe nam chronić,
co święte. Tak jak pierwsi wyznawcy
Chrystusa - Maryja i Józef, którzy
nie „wprowadzili go w logikę krzyża” w czasie rzezi betlejemskiej, lecz
unieśli do Egiptu, by stamtąd powrócił, gdy nadejdzie Jego godzina.
Chrześcijaństwo nie jest dla tchórzy.
Jak powiedział nasz Pan: mamy być
czyści jak gołębie (męstwo wobec
samego siebie) i przebiegli jak węże
(męstwo wobec świata). Dlatego
z serca gratuluję diecezji Oklahoma
City.
warto PrzeczytaĆ
Poznaj papieża Franciszka
Spontaniczny, spokojny, szczęśliwy. Jest człowiekiem, który często się uśmiecha i podnosi
kciuk, jakby chciał powiedzieć „spoko”. W jego gestach nie ma jednak nic z pozerstwa.
Jaki na co dzień jest papież Franciszek? Czy w dzieciństwie był łobuziakiem? Której drużynie piłkarskiej kibicuje i dlaczego nie śpiewa podczas
Mszy św.? Podobno o człowieku najlepiej świadczy jego zachowanie i postępowanie w trywialnych życiowych
okolicznościach. A papież Franciszek
nie przestaje nas zaskakiwać. Co rusz
słyszymy o jego niecodziennych gestach, których - już przez ponad rok
pontyfikatu - dużo się uzbierało.
Grzegorz Polak, autor książki „To
ja, papież Franciszek. Anegdoty o
Ojcu Świętym” postanowił je zebrać
i utrwalić na papierze. - Lektura tych
kwiatków, nazwanych tutaj anegdotami, pokazuje coś zaskakującego: to
nie do końca papież, jakiego znamy
z ekranów telewizorów. Tu możemy dostrzec jego głębię: to człowiek,
który żyje Ewangelią; który jest bliski
każdemu człowiekowi, bo takiej postawy się uczył; który jest wrażliwy
na niesprawiedliwość, bo obchodzi
go los człowieka… Obyśmy nie za-
trzymali się tylko na tych zewnętrznych gestach. Papież Franciszek kieruje nas do Jezusa, pokazując prostą,
bezkompromisową, tradycyjną wiarę
- zaznacza we wstępie abp Kazimierz
Nycz, dodając: - Duch Święty wie,
kogo nam dać na nasze czasy. Po
wielkim rodaku Janie Pawle II, po
wielkim intelektualiście Benedykcie
XVI dał nam papieża Franciszka,
który zadziwia świat prostotą słowa
i gestu.
GU
To ja, papież Franciszek.
Anegdoty o Ojcu
Świętym
Świętym, Grzegorz Polak,
Wydawnictwo Fronda,
Warszawa 2014.
KOnKuRS
Mamy dla Państwa dwie książki od Wydawnictwa Fronda.
By wygrać jedną z nich, należy zadzwonić do naszej redakcji w poniedziałek, 15 września, od godz. 10.00, pod nr tel.
25-644-48-00. O wygranej decyduje kolejność zgłoszeń! listę
nagrodzonych zamieścimy w 39 numerze „echa”.
22
EchoKatolickie
publicystyka
numer 37(1002) 11-17 września 2014 r.
Dzieje wspólnoty parafialnej i kościoła (II)
Do życia
w prawdzie
i miłości
PARCZEW Budowa kościoła została zakończona po ośmiu latach.
20 maja 1919 r. Parczew wizytował po raz pierwszy
bp Henryk Przeździecki, ordynariusz reaktywowanej
po 51 latach diecezji janowskiej. Biskup uroczyście
konsekrował nową świątynię pw. św. Jana Chrzciciela.
K
ościół w stanie surowym stanął po siedmiu latach; posiadał
zadaszenie, brakowało
jednak drzwi, okien,
posadzek, ołtarza, organów. Ks. Stanisław Wierzejski tak
bardzo zaangażował się w budowę
świątyni, tyle serca w nią włożył, że…
1 lipca 1912 r. odmówiło ono pracy.
Ofiarnego proboszcza pochowano na
cmentarzu nieopodal wznoszonego
kościoła.
Obowiązki zmarłego kapłana przejął dotychczasowy wikariusz ks. Stanisław Zarzycki (w Parczewie od 1905 r.).
Zgodę na administrowanie przez niego parafii potwierdziła pismem z 24
lipca 1912 r. kancelaria warszawskiego
generała-gubernatora. Ks. S. Zarzycki
kontynuował prace wykończeniowe
mające na celu upiększenie świątyni.
Z drewnianego kościoła sukcesywnie
przenoszono ołtarze, obrazy i aparaty liturgiczne, zaś pierwszą Mszę św.
w nowym kościele kapłan odprawił
w Adwencie 1913 r.
Budowa została zakończona po
ośmiu latach. 20 maja 1919 r. Parczew wizytował po raz pierwszy bp
Henryk Przeździecki, ordynariusz
reaktywowanej po 51 latach diecezji
janowskiej. Biskup uroczyście konsekrował nową świątynię pw. św.
Jana Chrzciciela. W ołtarzu wielkim
złożył też relikwie męczenników:
św. Agnieszki i św. Konstantyna.
Podnisienie rangi świątyni
Przed II wojną światową kościół
upiększono polichromią autorstwa
artystów warszawskich, zaopatrzono
w witraże o imponujących rozmiarach, ołtarze boczne z cennymi dla parafii obrazami i ambonę ufundowaną
przez miejscowych hutników. Najcenniejszą ozdobę parczewska świątynia
uzyskała natomiast w 1968 r., kiedy to
staraniem ks. Piotra Aleksandrowicza
i ks. dr. Czesława Nowickiego dokonano identyfikacji obrazu „Matki Bożej
z gruszką” i na mocy dekretu biskupa siedleckiego Ignacego Świrskiego
przeniesiono go do wielkiego ołtarza.
15 sierpnia 1968 r. biskup pomocniczy
Wacław Skomorucha dokonał uroczystego wprowadzenia cudowanego
wizerunku do świątyni pw. św. Jana
Chrzciciela. Odtąd kościół stał się
sanktuarium maryjnym.
Decyzja ordynariusza umożliwiła
wykonanie kolejnego kroku wzmacniającego kult Matki Bożej - podniesienia rangi światyni parczewskiej
poprzez nadanie jej w 1989 r. przez
Ojca Świętego Jana Pawła II tytułu
bazyliki mniejszej. 6 maja 2001 r. w 600 rocznicę nadania Parczewowi
prawa miejskiego i erygowania parafii - odbyła się koronacja obrazu
„Matki Bożej z gruszką”. W wydarzeniu uczestniczyło 40 tys. wiernych. Aktu koronacji dokonali: kard.
Józef Glemp - prymas Polski i biskup
siedlecki Jan Wiktor Nowak. Była to
pierwsza w XXI w. koronacja obrazu
Matki Bożej w Polsce.
Znaczenie bazyliki w diecezji podkreślił też w 2008 r. bp Zbigniew Kiernikowski, nadając świątyni tytuł kolegiaty i powołując przy niej kapitułę
pw. Matki Bożej Królowej Rodzin. Bazylika w Parczewie została ogłoszona
oficjalnie Diecezjalnym Sanktuarium
Matki Bożej Królowej Rodzin.
Ponadto w 2008 r. dokonano poświęcenia parczewskiej kalwarii, unikalnego w skali Europy dzieła artysty
Jacka Korbusa z Lublina. Stacje drogi
krzyżowej zlokalizowane na placu
obok kościoła i cmentarza mają postać rzeźb wykonanych z kamienia,
odtwarzających wydarzenia z ostatnich dni życia Chrystusa. W 2013 r.
rozpoczęto zaś przy bazylice budowę
domu pielgrzyma, w którym znajdą
opiekę coraz liczniej odwiedzający
parczewskie sanktuarium pielgrzymi.
Zasłużeni proboszczowie
Pierwszym znanym ze źródeł
proboszczem w Parczewie był Piotr
(wzmianka z 1429 r.). Przez sześć
wieków funkcję tę pełniło wielu znamienitych kapłanów, m.in. Jakub
Sokołowski - kanonik przemyski
(1495), Adam Dzierżanowski - założyciel pierwszej w parafii księgi urodzonych (1653), Stanisław Zalewski
(1679) i Walenty Czulski (1707) - kanonicy chełmscy, Marcin Klemens
Kosliński - kanonik lwowski (1773),
Leonard Tomaszewski (1884-1898).
Następcą ostatniego ze wspomnianych kapłanów był ks. S. Wierzejski
- budowniczy kościoła pw. św. Jana
Chrzciciela, współtwórca Towarzystwa Oszczędnościowo-Pożyczkowego i Ochotniczej Straży Pożarnej,
instytucji służących mieszkańcom
do dziś. Dzieło poprzednika kontynuował - o czym też była mowa
- ks. S. Zarzycki.
Po jego śmierci w 1920 r. bp
H. Przeździecki skierował do pracy
w kościele pw. św. Jana Chrzciciela
ks. Feliksa Ostoyskiego. Funkcję proboszcza dzierżył on do 1930 r. W tym
czasie dokończył dzieło budowy świątyni, regulował sprawy finansowe
z wykonawcami, wyposażył kościół
w nowe aparaty liturgiczne. W 1928 r.
zorganizował też z rozmachem obchody 10-lecia niepodległości. Odprawił Mszę św. w intencji ojczyzny
w kościele parafialnym, po której pochód ruszył na cmentarz, gdzie złożono wieniec na grobie Czarneckiego
i Olszewskiego, bohaterów poległych
W sanktuarium króluje wizerunek „Matki Bożej z gruszką”.
przy rozbrajaniu Niemców w listopadzie 1918 r.
W 1930 r. bp H. Przeździecki skierował do pracy w Parczewie w charakterze proboszcza dotychczasowego kanclerza kurii diecezjalnej ks.
prał. Romana Wildego. Dodatkowo
w 1931 r. biskup powierzył mu organizację nowej parafii w Siemieniu,
mianując go jej pierwszym administratorem. W 1942 r. ks. R. Wildego
zastąpił w parafii parczewskiej ks.
Henryk Jabłoński. Przez cały okres
okupacji pracował gorliwie i ofiarnie,
zapoczątkował wymianę starych ołtarzy z dawnego kościoła, wybudował też dwa nowe ołtarze boczne, naprawił dach na kościele, powiększył
cmentarz i ogrodził go, sprowadził
dzwon z Poznania, ponadto zakupił
dwa konfesjonały gotyckie.
Wielcy poprzednicy
W 1951 r. proboszczem parczewskim został ks. Franciszek Chwedoruk. W kościele odnalazł on bardzo zaniedbany obraz „Matki Bożej
z gruszką”, ratując go od całkowitego
zniszczenia. W 1953 r. ks. F. Chwedoruk został mianowany kanonikiem
honorowym kapituły katedralnej
w Siedlcach i przeniesiony do swojej
poprzedniej parafii - pw. św. Józefa
w Międzyrzecu Podlaskim. W 1964 r.
bp I. Świrski mianował go referentem
ds. maryjnych oraz seminariów w kurii diecezjalnej. Wypełniając tę misję,
ks. F. Chwedoruk znacząco rozszerzył
kult Matki Bożej w diecezji siedleckiej.
W 1966 r. opublikował w „Wiadomościach Diecezjalnych” referat o kulcie
maryjnym w diecezji, a w kilku kolejnych artykuły o diecezjalnych sanktuariach maryjnych. W 1963 r. - jako
były proboszcz parczewski - zgłosił
bp. I. Świrskiemu projekt urządzenia
w Parczewie w 1964 r. uroczystości
400-lecia przyjęcia uchwał soboru
trydenckiego na sejmie w Parczewie.
Ks. F. Chwedoruk był też ostatnim
z podlaskich kapłanów pochodzącym
z unickiej rodziny.
Wielką postacią parczewskiej parafii był niewątpliwie ks. Mieczysław Marczuk. W 1981 r. objął on
funkcję wikariusza zarządcy, a od
1986 r. - samodzielnego proboszcza;
w 1980 r. mianowany kanonikiem
Najcenniejszą
ozdobę
parczewska
świątynia
uzyskała
w 1968 r.,
kiedy
to staraniem
ks. Piotra
Aleksandrowicza
i ks. dr. Czesława
Nowickiego
dokonano
identyfikacji
obrazu „Matki
Bożej z gruszką”
i na mocy
dekretu biskupa
siedleckiego
Ignacego
Świrskiego
przeniesiono
go do wielkiego
ołtarza.
honorowym kapituły katedralnej
w Siedlcach, w 1988 r. - kanonikiem rzeczywistym, 1992 r. - prałatem i w 1995 r. - infułatem. Podczas
pracy w Parczewie ks. M. Marczuk
przeniósł m.in. zabytkową, XVIIIwieczną cerkiew z Horodyszcza do
Białki, z racji Roku Jubileuszowego
wzniósł krzyż o wysokości 8 m na
rondzie przed budynkiem miejskiego
urzędu. W starej plebanii utworzył
dom dla samotnych matek, a następnie świetlicę z dożywianiem i pomocą w odrabianiu lekcji dla dzieci
z biedniejszych rodzin. Przez wiele
lat troszczył się również o potrzeby
diecezjalnego seminarium. Ponadto
zabiegał o ukoronowanie papieskimi
koronami łaskami słynącego obrazu
„Matki Bożej z gruszką”.
Ks. M. Marczuk zginął tragicznie
3 grudnia 2000 r. w wyniku wypadku drogowego w Zbuczynie Poduchownym. Pogrzeb księdza infułata
odbył się w Parczewie - spoczął on na
miejscowym cmentarzu.
Następcą zmarłego kapałana,
38 w kolejności proboszczem parafii pw. św. Jana Chrzciciela, został
ks. prałat Tadeusz Lewczuk, dotychczasowy proboszcz i dziekan
dekanatu janowskiego. Od 2008 r.
jest kustoszem sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin. W ciągu
14 lat pracy w mieście nad Piwonią
ks. T. Lewczuk dokonał wielkich
dzieł, takich jak organizacja i przeprowadzenie uroczystości rocznicy
koronacji „Matki Bożej z gruszką”,
budowa nowego ogrodzenia terenu kościelnego, wzniesienie stacji
drogi krzyżowej, rozpoczęcie budowy domu pielgrzyma. W 2008 r.
- po utworzeniu kapituły kolegiackiej pw. Matki Bożej Królowej Rodzin w Parczewie - ksiądz prałat
został prepozytem kapituły. Jego
staraniem sanktuarium stało się - jak
wyjaśniał kard. Józef Glemp podczas
uroczystości koronacyjnych w 2001 r.
- ogniskiem rozniecającym do życia
w prawdzie i miłości. Zajęło też stosowne miejsce w wymiarze Kościoła
powszechnego, co potwierdzą zapewne zbliżajace sie obchody 450 rocznicy
przyjęcia uchwał Soboru Trydenckiego przez króla Zygmunta Augusta
właśnie w Parczewie. STANISŁAW JADCZAK
historia
www.echokatolickie.pl
SIEDLCE Odsłonięcie pamiątkowej tablicy
W hołdzie bohaterowi
Fot. J. Łopaciuk
W środę, 17 września, na ścianie kościoła Ducha Świętego odsłonięta zostanie
tablica poświęcona por. Stefanowi Kosobudzkiemu, bohaterowi Narodowych
Sił Zbrojnych, który w czasie okupacji niemieckiej ocalił życie wielu Polakom.
I
nicjatorami upamiętnienia są
przedstawiciele NSZ. - Wszystko zaczęło się od książki pt.
„Przez druty, kraty i kajdany”.
Jej autor, brat Stefana, Piotr Kosobudzki opisuje m.in. działalność
na terenach powiatów siedleckiego i lubelskiego Armii Krajowej,
w szeregach której walczył nasz bohater. To był niesamowity człowiek.
W Siedlcach powinna znajdować
się ulica poświęcona S. Kosobudzkiemu - uważa Jacek Łopaciuk,
nauczyciel historii i przedstawiciel
siedleckiego okręgu NSZ.
Stolarz w mundurze
S. Kosobudzki „Sęk”, „Mroczek”, plut. rez. Wojska Polskiego,
st. sierż. NSZ, por. AK, zastępca
komendanta okręgowego Akcji Specjalnej w XII Okręgu NSZ
(1944 r). Konspiracyjne nazwiska:
Ignacy Tomala, Zygmunt Kozłowski. Urodził się 22 lipca 1912 r.
w Dobrej (pow. Turek) w Wielkopolsce. Był pierwszym dzieckiem
Jana i Anny z d. Pokojewskiej.
W 1919 r. rodzina przeprowadziła się do Łodzi. Gdy miał 14
lat, ojciec oddał go w termin do
stolarza. W 1930 r. zdał egzamin
stolarski i z pomocą rodzeństwa
otworzył własny zakład w dobudowanej przez ojca izbie. W 1934 r.
wstąpił do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, a następnie Sekcji Młodych Stronnictwa Narodowego w Dobrej, dokąd w 1927 r.
powrócili Kosobudzcy.
Z Wielkopolski
na Podlasie
W lutym 1940 r. wstąpił do Narodowej Organizacji Wojskowej
przekształconej w NSZ. Otrzymał
funkcję inspektora organizacyjnego i przyjął pseudonim „Sęk”.
Rowerem rozwoził tajną prasę. Do
pomocy przydzielono mu łącznika, który wpadł w ręce Niemców
i zaczął sypać. Aresztowano ok. 30
osób. S. Kosobudzki poszukiwany
przez Gestapo wyjechał w marcu
1943 r. do Generalnego Gubernatorstwa. W tym czasie na terenie
Budynek, w którym
mieściła się katownia
UB. Tu 22 sierpnia
1944 r. po raz ostatni
widziano por.
S. Kosobudzkiego.
Wielkopolski doszło do rozłamu
w strukturach NOW i powstania
Okręgu X NSZ. Podczas przerzutu przez granicę z GG Kosobudzki został skierowany do NSZ.
Z Warszawy razem z bratem - Piotrem „Błyskawicą” i Kazimierzem
Dziamarą „Skrótem” został przekazany przez por. Władysława Pacholczyka „Adama Linowskiego”
do dyspozycji podlaskiego sztabu XII Okręgu NSZ w Siedlcach.
Stąd służbowo przeniesiono go do
komendy powiatu NSZ w Łukowie. Jako „spalony” konspirator
otrzymał zadanie zorganizowania
patrolu bojowego do zwalczania
bandytyzmu na prowincji i akcji
przeciw Niemcom i komunistom.
„Sęk” w akcji
Żołnierze NSZ brali udział
w wielu akcjach przeciwko okupantowi niemieckiemu. Podczas
jednej z nich dostali się do siedleckiego Urzędu Skarbowego, gdzie
mimo straży zniszczyli akta. - Nie
było wówczas niszczarek, więc
całą noc ręcznie rwali dokumenty. Podobno na drugi dzień mieli
w bąblach całe palce - opowiada
J. Łopaciuk.
Dokonali też napadu na samochód pocztowy przewożący
pieniądze oraz na Kasę Stefczyka
w Parczewie. Zdobyte pieniądze
przekazane zostały do zarządu okręgu NSZ w Siedlcach na
działalność przeciw okupantowi.
Latem 1943 r. doprowadził do
rozbicia groźnej bandy rabunkowej Stanisława Kwaśniewskiego
z Gręzówki. W sierpniu 1943 r.
oddział „Sęka” liczył 12 żołnierzy,
a na przełomie października i listopada 1943 r. jego stany osobowe
rozrosły się do 36 partyzantów.
Łukowska karta
W końcu 1943 r. doszło do
kryzysu organizacyjnego patrolu
i przejścia części konspiratorów
do struktur Obwodu AK w Łukowie. W styczniu 1944 r. Komenda
NSZ Okręg XII w Siedlcach zorganizowała w lesie łukowskim
Przebieg uroczystości
Uroczystości 17 września zainauguruje o 18.00 Msza św. pod przewodnictwem biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy, który dokona poświęcenia
tablicy. W programie przewidziano przemówienia przedstawicieli rodziny
S. Kosobudzkiego i NSZ, historyka IPN, zaproszonych gości. Następnie
zebrani przemaszerują pod pomnik AK znajdujący się na Skwerze Wileńskim,
gdzie zaplanowano uroczystości związane z 75 rocznicą agresji ZSRR na
Polskę.
„Jata” obóz szkoleniowy „Dym”.
S. Kosobudzki został mianowany
zastępcą dowódcy i komendantem oddziału AS. 12 marca 1944 r.
ośmiu żołnierzy z tego oddziału
pod dowództwem „Sęka” rozbroiło wartowników więzienia w Siedlcach i odbiło aresztowanych pięć
dni wcześniej na skutek donosu
oficerów NSZ z podpułkownikiem
Stanisławem Miodońskim „Sokołem” na czele. W sumie uwolniono
siedmiu oficerów, zamykając po
akcji więzienie na klucz. Szef siedleckiego Gestapo Ludwik Kraft
wydał ogłoszenie z propozycją
spotkania z dowódcą akcji partyzantów. W specjalnym oświadczeniu stwierdził, że gwarantuje mu
powrót na wolność - tak był ciekawy akcji i dowódcy zorganizowania odbicia uwięzionych.
S. Kosobudzki oczywiście z „zaproszenia” Gestapo nie skorzystał.
Po uwolnieniu skatowanych oficerów ewakuowano na plebanię do
Niwisk, a później do obozu w „Jacie”. Wszyscy uczestnicy akcji zostali awansowani, zaś dowodzący
akcją S. Kosobudzki - odznaczony
krzyżem Virtuti Militari.
Oddział „Sęka” uczestniczył
także w akcji odbicia więźniów
z aresztu w Łukowie. Kosobudzki został wówczas ranny. W lipcu
uzyskał awans do stopnia porucznika.
Urwany ślad
Niespełna miesiąc po wkroczeniu Armii Czerwonej do Siedlec
(koniec lipca 1944 r.) został aresztowany (22 sierpnia) przez miejscową milicję. Od dnia aresztowania wszelki ślad po nim zaginął.
„O losie „Sęka” krążyły trzy
wersje. Jedna, że został zesłany do
obozu w głąb Rosji. Druga, że został odesłany na zamek do Lublina
i tam w grupie 25 AK-owców pod
bokiem rządu lubelskiego zastrzelony. Trzecia i najprawdziwsza, że
został wywieziony za miasto i tam
rozstrzelany. Faktem jest, że ciała
pomordowanych młodych mężczyzn znajdowano później w różnych miejscach wkoło Siedlec”
- napisał P. Kosobudzki w swojej
książce.
Komendantem siedleckiej milicji był wówczas Bolesław Drabik ps. Bolek Bimberek, Bolesław
Klonowiecki, żołnierz GL, AL i to
on jest prawdopodobnie odpowiedzialny za zamordowanie poruczMD
nika S. Kosobudzkiego.
Opinie
23
z dziejów podlasia (443)
Kontrowersyjny bohater
i zarządzenie komisarza
Pogrzeb poległych powstańców odbył się w Uścimowie 7 stycznia
1864 r. Kilku rannych partyzantów udało się ukryć w pobliskich dworach. Referent rosyjski Pawliszczew, nie kryjąc satysfakcji, odnotował
w zapiskach, iż powstanie polskie chyli się ku upadkowi. Jako przyczynę wskazywał demoralizację powstańców, a przecież wiadomo, że
władze carskie bezlitośnie miażdżyły tę irredentę. 8 stycznia - na mocy
wyroków sądów polowych - powieszono w Radzyniu zarówno podrzędnego „urzędnika rewolucyjnego” Radzikowskiego, jak i żandarma
powstańczego Dudzińskiego. Z kolei 9 stycznia w Siedlcach spędzono
ludzi celem oglądania egzekucji powstańca Domażyckiego.
Tego samego dnia powstańczy rząd narodowy mianował płk. Wróblewskiego naczelnikiem wojskowym województwa lubelskiego
i podlaskiego, co spowodowane było odejściem ze stanowiska ppłk.
Jankowskiego, któremu rząd udzielił urlopu rekonwalescencyjnego.
Wróblewski obejmował dowództwo w trudnej sytuacji, dysponując
nielicznym gronem słabo umundurowanych i głodnych powstańców.
Wprawdzie aktywnie działało jeszcze kilku księży, którzy „nie zasypiali
sprawy”, ogólnie jednak społeczeństwo podlaskie było już zmęczone
i zastraszone. 10 stycznia umieszczony przez ks. S. Brzóskę w Chęcinach
ranny „Kosa” - P. Landowski został potajemnie przetransportowany
w inne miejsce. Dzień później aresztowano unitę - mieszczanina z Wohynia, 35-letniego Wasyla Bieleckiego, z zarzutem udziału w dekonspiracji zdrajcy i zwerbowania do oddziału powstańczego mieszkańca
Wohynia Kratiuka.
12 stycznia na teren powiatu radzyńskiego przybył mało znany dotąd
oddział powstańczy liczący 112 strzelców i 40 przedstawicieli jazdy mjr.
Mareckiego, którzy połączyli się z 50 kawalerzystami mjr. Lenieckiego. O Lenieckim wiadomo, że wcześniej był oficerem armii rosyjskiej.
Z kolei drugiego majora część historyków uznawała za bohaterskiego
dowódcę. W chwili przybycia na teren powiatu radzyńskiego Józef
Marecki miał 53 lata. Wiadomo, że walczył w powstaniu węgierskim
w 1849 r., a po jego klęsce schronił się w Turcji, gdzie wstąpił do
oddziału Sadyka Paszy i pod jego dowództwem uczestniczył w wojnie
krymskiej. W latach 1857-59 Marecki walczył na Kaukazie w powstaniu
Czerkiesów przeciwko Rosji i dosłużył się stopnia porucznika. Następnie bił się o zjednoczenie Włoch, zaś gdy wybuchło powstanie styczniowe, przybył do Polski, aby wziąć w nim udział. Najpierw trafił pod
komendę mjr. Ruckiego, później utworzył własny oddział, który spędził
święta Bożego Narodzenia wśród podlaskich unitów. 12 stycznia Marecki zdążał już w okolice Kocka ścigany przez kolumnę kpt. Didenki.
W tym czasie do oddziału przyłączył się młody chłopak z północnego
Podlasia P. Powierza. Zdumiało go to, co zobaczył. Jak zapisał później:
„Naczelnik Marecki jeździł saniami z dwiema kurierkami [jedną z nich
była prawdopodobnie 16-letnia Michalina Wodzińska, znana pod
imieniem Wanda - J.G.], a kawaleria była jego eskortą. Piechota jeździła
furmankami… Pikiet nie rozstawiano… Dyżurnych nie wyznaczano”.
Wyczerpany wędrówką po rozbiciu poprzedniego oddziału, w którym
służył, P. Powierza przebywał w zgrupowaniu zaledwie kilka dni. Przechodząc w pobliżu Woli Skromowskiej k. Kocka, zmęczony i głodny poprosił o kawałek chleba. Wtedy też dopadł go mjr Marecki, a uznawszy
za dezertera, uderzył szpicrutą w twarz. Przyzwyczajony, że dowódca
jest dla niego jak ojciec, chłopak nie wytrzymał bólu i upokorzenia,
w konsekwencji czego oddał cios. Marecki zwołał sąd polowy, który
skazał młodzieńca na karę śmierci. Procedura zajęła majorowi kilka godzin, zaś egzekucja miała być wykonana publicznie w Woli Skromowskiej. Przybywszy na miejsce, Marecki zajął się swymi sprawami, nie
wystawiwszy pikiet, nie wyznaczając dyżurnych. Tymczasem oddział
został zaskoczony przez Kozaków. „Marecki i Leniecki zbudzeni ze snu
wsiedli na konie i ruszyli w kierunku Wieprza, zostawiając oddziały bez
rozkazów” - zapisał historyk Leonard Ratajczyk. P. Powierza, który dzięki
chaosowi, jaki wówczas zapanował, ocalał, zanotował z kolei: „Na podwórzu wszczął się alarm i posłyszeliśmy wołanie - Moskale idą! Wszyscy wylecieli z domu… Z dziedzińca widać było na wzgórku Kozaków
i ułanów, a dalej piechotę. W popłochu kulbaczono konie i zaprzęgano
furmanki. Niebawem zaczęły huczeć armaty… Nasza kawaleria już
rejterowała, piechota pakowała się na furmanki, które pędem wyruszały w stronę pobliskiego lasu za Wieprzem”. Pawliszczew, pyszniąc się jak
zwykle, informował z kolei: „Sztabskapitan Didenko dopadł 13 stycznia
koło folwarku w Woli Skromowskiej resztek rozbitych band Leniewskiego i Mareckiego (ostatni dowodził grupą Szydłowskiego), rozbił je
na głowę, wziąwszy do niewoli 28 ludzi, przy czym odbił 64 sztucerów,
aptekę i cały tabor”.
W rzeczywistości oddział sam się rozproszył, później Marecki rozpuścił
piechotę do domu. Tego dnia komisarz powstańczy na województwo podlaskie ks. Leon Korolec wydał odezwę zabraniającą udziału
w urzędach powoływanych przez okupantów, traktując to jako zdradę,
polecał zwracać uwagę na donosicieli i ich piętnować oraz badać
prawdziwość ewentualnych zarzutów wobec cywilnych urzędników
powstańczych. Pisał: „W razie zaś nieudowodnienia takowych ci, którzy
potwarcze zarzuty od siebie w obieg puścili, jako zdrajcy mają być
karani, do tych zaś, którzy takowe powtórzyli, kontrybucja podług zamożności ma być zastosowaną”. Ze względu na terror carski zarządzeDR JÓZEF GERESZ
nie to nie spełniło swojej roli.
SPROSTOWANIE
O zbrodniach żołnierzy carskich w Uścimowie pisał nie Pawliszczew,
lecz Stanisław Krzemiński.
24
numer
15(615)11-17
12-18
kwietnia
2007
numer
37(1002)
września
2014
r.
EchoKatolickie
14 września, 11.00
Siedlce
Muzeum Regionalne zaprasza na
spotkanie Siedleckiego klubu kolekcjonerów. W programie pokaz kolekcji
Adama krasuskiego „Modele samochodów strażackich europy i Ameryki”.
Warto się
wybrać
ZOSTaŃ JeŚli KOchaSZ
uSA, 15 lat, 106 min
12-18 IX, godz. 11.45, 14.15, 18.45, 21.00
ZaniM ZaSnĘ Wlk. Bryt., 15 lat, 92 min
12-18 IX, godz. 14.00, 16.15, 19.30, 21.45
MaRY’S lanD. ZieMia MaRYi
Hiszp., 12 lat, 116 min
12,14-18 IX, godz. 10.00, 14.30, 19.00
13 IX, godz. 10.00, 14.30
Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu
uSA, 15 lat, 102 min
12-18 IX, godz. 10.30
Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu 3D
uSA, 15 lat, 102 min
12-18 IX, godz. 15.00, 20.30
JaKO W PieKle TaK i na ZieMi
Brazylia, 15 lat, 90 min
12-14 IX, godz. 13.00, 17.30, 20.00, 22.15
15 IX, godz. 13.00, 17.30, 21.30
16-17 IX, godz. 13.00, 17.30, 20.30, 22.30
18 IX, godz. 13.00, 17.30, 20.00, 22.00
lucY Fr., 15 lat, 90 min
12-14 IX, godz. 18.00, 21.30;
15-18 IX, godz. 21.30
DROga WOlna Pol., 15 lat, 92 min
13 IX, godz. 12.30
14 IX, godz. 19.00
WaKacJe MiKOŁaJKa
Fr., 6 lat, 97 min
12-18 IX, godz. 11.15, 13.30, 15.45, 18.15
DZWOnecZeK i TaJeMnica PiRaTóW 3D
uSA, b/o, 80 min
12-13,15-18 IX, godz. 12.00
14 IX, godz. 12.15
BaRBie i TaJeMnicZe DRZWi
uSA, b/o, 81 min
12-13,15-18 IX, godz. 10.00, 12.30, 17.00
14 IX, godz. 17.00
Filmowe poranki
FilMOWe PORanKi Ze ScOBBY DOO
uSA, b/o
14 IX, godz. 10.30
kino kobiet
gDYBYM TYlKO Tu BYŁ
uSA, 15 lat, 107 min
15 IX, godz. 18.30
Pokazy Specjalne
POWTóRnie naRODZOny
Hiszp., 15 lat, 127 min
16 IX, godz. 18.00
JaK OJciec i SYn Jap., 15 lat, 120 min
17 IX, godz. 18.00
chce SiĘ ŻYĆ Pol., 15 lat, 107 min
18 IX, godz. 18.00
biała Podlaska
- merkury
Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu
uSA, 15 lat, 102 min
12-17 IX, godz. 18.45
18 IX, godz. 16.30
Siedlce
Wieczory Muzyczne przy organach
Wagnera w siedzibie biskupa siedleckiego przy ul. cmentarnej. Wystąpi
Małgorzata trzaskalik-Wyrwa.
REGION
kina
siedlce - helios
14 września, 19.00
lucY
Fr., 15 lat, 90 min
12-17 IX, godz. 17.00, 20.45
18 IX, godz. 18.30
DZWOnecZeK i TaJeMnica PiRaTóW
uSA, b/o, 80 min
12-17 IX, godz. 13.45
18 IX, godz. 13.15
WaKacJe MiKOŁaJKa
Fr., 6 lat, 97 min
12-17 IX, godz. 15.15
18 IX, godz. 14.45
Spotkania Filmowe
na ZaWSZe TWOJa
Belg./Fr., 15 lat, 95 min
18 IX, godz. 20.15
łuków- łok
BaRBie i TaJeMnicZe DRZWi
uSA, b/o, 81 min
12-17 IX, godz. 16.00
Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu
uSA, 15 lat, 102 min
12-17 IX, godz. 18.00
lucY Fr., 15 lat, 90 min
12-17 IX, godz. 20.00
garwolin - wilga
BaRBie i TaJeMnicZe DRZWi
uSA, b/o, 81 min
12-16 IX, godz. 14.00, 16.00
PODRóŻ na STO STóP
uSA/Indie, 15 lat, 122 min
12-16 IX, godz. 18.00
Sin ciTY: DaMulKa WaRTa gRZechu
uSA, 15 lat, 102 min
12-16 IX, godz. 20.10
węgrów - kongres
WaKacJe MiKOŁaJKa Fr., 6 lat, 97 min
12-14 IX, godz. 17.00
PODRóŻ na STO STóP
uSA/Indie, 15 lat, 122 min
12-14 IX, godz. 19.00
nieZniSZcZalni 3 uSA, 15 lat, 126 min
12-14 IX, godz. 21.10
BaRBie i TaJeMnicZe DRZWi
uSA, b/o, 81 min
18 IX, godz. 17.00
Magia W BlaSKu KSiĘŻYca
uSA, 15 lat, 97 min
18 IX, godz. 19.00
lucY Fr., 15 lat, 90 min
18 IX, godz. 21.00
łosice - łdk za rogiem
Pan laZhaR kanada, 16 lat, 100 min
16 IX, godz. 19.00
ZaMieSZKaJMY RaZeM
Fr./Niemcy, 12 lat, 96min
18 IX, godz. 19.00
14 września, 19.00
Siedlce
centrum kultury i Sztuki zaprasza
na „koncert Pamięci ofiar Września
1939” w wykonaniu chóru miasta
Włodawa
Wernisaż wystawy fotografii Grupy
twórczej „Motycz” pt. Ich portret”
we Włodawskim Domu kultury
Narodowe Czytanie
Zaczytani w Trylogii
W sobotę, 6 września, odbyła się trzecia edycja akcji Narodowe Czytanie.
W wielu miejscach w regionie można było usłyszeć Sienkiewiczowską „Trylogię”.
P
rzy fontannie w Łukowie
zasiedli samorządowcy, bibliotekarze oraz czytelnicy,
by przypomnieć mieszkańcom piękne karty dzieł naszego
noblisty. Na wspólne czytanie zaprosiła łukowiaków Miejska Biblioteka Publiczna wraz z wydziałem
promocji urzędu miasta. Fragmenty „Potopu” czytali m.in.: radny
sejmiku województwa lubelskiego
Krzysztof Głuchowski, burmistrz
miasta Dariusz Szustek, sekretarz
powiatu łukowskiego Jerzy Siwiec,
dyrektor Łukowskiego Ośrodka
Kultury Artur Mydlak oraz dyrektor Zespołu Szkół nr 1 Tadeusz Federczyk. Przy fontannie było
można usłyszeć fragmenty mówiące
o: wysadzeniu kolubryny, poznaniu
Skrzetuskiego z Zagłobą i Podbipiętą czy też Wołodyjowskim uczącym
Baśkę fechtunku. Na spotkanie przybyli przedstawiciele Stowarzyszenia
Konnej Straży Ochrony Przyrody
i Tradycji. Słuchacze mogli również
obejrzeć, dzięki uprzejmości Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli
Okrzejskiej, wystawę rekwizytów
pochodzących z filmu „Krzyżacy”
i „Quo vadis”.
Miasto z „Ogniem
i mieczem”
Dla Włodawy akcja Narodowego Czytania miała szczególny charakter. Miasto znalazło się bowiem
na kartach „Trylogii”. Według
miejscowej legendy na dziedzińcu
włodawskiego Czworoboku miał
miejsce pojedynek Bohuna z Wołodyjowskim. Z kolei w drugim tomie powieści „Ogniem i mieczem”
Wybrane fragmenty dzieł H. Sienkiewicza w parku przy pałacu w Mordach
przeczytali przedstawiciele wszystkich pokoleń.
Rzędzian spotkał we włodawskim
zajeździe Bohuna leczącego rany
po pojedynku z Michałem Wołodyjowskim. Także we Włodawie Bohun wyjawił Rzędzianowi
miejsce ukrycia kniaziówny Heleny Kurcewiczówny.
Czytaniu dzieł Sienkiewicza
towarzyszyły konkursy literackie.
Czynna była również plenerowa
księgarnia „U Rzędziana”, w której można było zakupić książki
autora „Trylogii”.
Program ubarwił pokaz Bractwa Rycerskiego Ziemi Lubelskiej.
Od młodzieży
po seniorów
Wybrane fragmenty dzieł
H. Sienkiewicza w parku przy
pałacu w Mordach przeczytali
przedstawiciele wszystkich pokoleń - od młodzieży po seniorów.
Bramy pałacu, dotychczas zawsze
zamknięte, zostały otwarte na
kilka godzin. Mimo soboty czytanie zgromadziło blisko 100 osób
w różnym wieku. W przerwie
między czytaniami uczestnicy
wysłuchali wykładu okolicznościowego dr. Grzegorza Welika
na temat historii Polski zawartej
w „Trylogii”. Całą imprezę poprowadził Łukasz Wawryniuk, dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej im. Ireny Ostaszyk
w Mordach, który tą akcją rozpoczął oficjalne obchody 65-lecia
istnienia placówki oraz pięciolecia
nadania jej imienia.
Głównymi organizatorami
przedsięwzięcia byli: Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, Burmistrz Miasta i Gminy Mordy oraz M-GBP
w Mordach. Patronat medialny
nad wydarzeniem sprawowało
WE/JS/JAG
„Echo Katolickie”.
krótko
O Polsce XVii-wiecznej
MORDY. Miejsko-gminny Ośrodek Kultury w Mordach zaprasza na i Spotkanie z historią Ojczystą
pt. Wojny w Polsce w wieku XVii. historia zawarta
w Trylogii henryka Sienkiewicza. otwarty wykład
poprowadzi dr Grzegorz Welik, dyrektor Archiwum
Państwowego w Siedlcach. Spotkanie odbywa się jako
Mary’s Land - Ziemia Maryi
W piątek, 12 września, ogólnopolska sieć kin Helios zaprasza do 34 kin w całej Polsce
na premierę filmu „Mary’s Land. Ziemia Maryi”.
Mary’s Land to nie tylko kino biblijne, film drogi,
dramat, komedia czy film dokumentalny. To opowieść,
która łączy wymienione gatunki i wykracza daleko
poza ograniczenia tradycyjnych schematów kinowych.
Twórcy filmu, unikając osądzania i dawania prostych
recept moralnych, zdecydowali się wyruszyć w podróż
po całym świecie, aby spotkać się z ludźmi, którzy
twierdzą, że doświadczyli bezpośredniego kontaktu
z Maryją Dziewicą.
Mary’s Land to podróż po świecie, ziemi Maryi,
w którym to, co często traktuje się jako religijny, abstrakcyjny schemat, przyjmuje formę żywej, osobowej
i wręcz namacalnej obecności. Powaga głównego przesłania filmu jest z dużą dozą przekory i humoru równoważona przez lekkość intrygi fabularnej i scen biblijnych. Całość harmonijnie dopełnia bardzo wysoka
jakość wizualna tej produkcji.
Film oparty na faktach. Agent M.J. otrzymuje nową
14 września, 14.00
misję: odnaleźć kobietę, która wywiera wpływ na kolejne osoby i przez to dokonuje wielkich zmian w świecie.
Czy możliwe jest oszustwo na skalę globalną? Czy jesteśmy elementami układanki, którą M.J. rozwiązuje?
Ten film to śledztwo – poszukiwanie kobiety, która
ma władzę. Adwokat Diabła (Agent M.J.) jeździ po
całym świecie i rozmawia ze specjalnie wybranymi
ludźmi. Początkowo nie wierzy im, gdy opowiadają,
co przeżyli. To samo mówi top modelka i prostytutka,
polityk i człowiek z marginesu. Wszystkich palił ogień
w sercu. Wszyscy chcieli porzucić swoje dotychczasowe
życie i zacząć na nowo. Ale zacząć na nowo nie jest tak
łatwo. Nie mieli siły. Wołali o pomoc. Coś skierowało
ich do domu kobiety mającej moc, by zamienić życie.
Weszli. Rozpoczęła się lawina zmian. Jedna kobieta
wywierała wpływ na pojedyncze osoby, a te na kolejne.
Ludzie wyszli na ulice. W końcu były ich miliony. Świat
nie był już taki sam. A co, jeśli to nie bajka?
R
patron medialny
jedno z działań projektu
„ku chwale ojczyzny”,
dofinansowanego ze
środków Muzeum Historii
Polski w ramach programu Patriotyzm Jutra. Początek
6 września, o 17.30, w parku przy pałacu w Mordach.
JAG
Wstęp wolny.
kino helios siedlce
ul. Piłsudskiego 74,
08-110 siedlce
reZerwacja
teleFoniczna:
25 786 35 81
reZerwacja
i sPrzedaż on line :
www.helios.pl
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
14 WRZEŚNIA, 19.00
17 WRZEŚNIA, 17.00
Międzyrzec Podlaski
Promocja książki o Mieczysławie
Kaleniku w sali widowiskowej MOK
Kultura
19 WRZEŚNIA, 19.00
Biała Podlaska
Premiera spektaklu warsztatowego
pt. „Mucha” w sali widowiskowo-konMD
ferencyjnej przy ul. Brzeskiej
redaktor prowadzący:
Kinga Ochnio
Zaśpiewaj w Opolu
Fot. BZ
Włodawa
WDK zaprasza widzów powyżej 16 lat
na spektakl w wykonaniu aktorów
lubelskiego Teatru im. Juliusza Osterwy pt. „Był sobie Polak, Polak, Polak
i diabeł”
Region. 21 września w Starym Opolu k. Siedlec odbędzie się I Festiwal Polskiej Piosenki. W konkursie, w którym organizatorzy nie przewidują żadnych kryteriów wiekowych, każdy wykonawca zaprezentuje
dwa utwory będące powszechnie znanymi przebojami z kanonu polskiej
muzyki popularno-rozrywkowej. Dla zwycięzców przewidziane są atrakcyjne nagrody pieniężne. Festiwal, który rozpocznie się o 15.00 na boisku przy
stacji PKP Sabinka, będzie miał charakter pikniku rodzinnego na zakończenie lata i będzie imprezą otwartą dla publiczności. Lista zakwalifikowanych
uczestników opublikowana zostanie 14 września na stronie organizatora
pod adresem www.gok.gminasiedlce.pl. Tam też można znaleźć szczegółoMLS
wy program oraz regulamin festiwalu. Członek zarządu
stowarzyszenia
Marek Maleszyk
próbuje uruchomić
magnetofon szpulowy.
MIĘDZYRZEC PODLASKI Patriotycznie
Kock. Dom Kultury im. Księżnej Anny z Sapiehów Jabłonowskiej
zaprasza do udziału w dziesiątym festiwalu pieśni patriotycznej „Pieśń
ojczyzny pełna”. Impreza odbędzie się ramach rocznicowych uroczystości
upamiętniających bitwę Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”
gen. Franciszka Kleeberga. 1 października, od 11.00, w Domu Kultury
(ul. Apteczna 4) będą trwały przesłuchania konkursowe. Z kolei na koncert
laureatów organizatorzy zapraszają 4 października, o 17.00, do hali widowiskowo-sportowej przy ul. Stępnia. Część konkursowa festiwalu zostanie
przeprowadzona w dwóch kategoriach: szkoła podstawowa i młodsi
oraz gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalne. Zgłoszenia uczestników
przyjmowane są do 25 września. Szczegółowy regulamin konkursu oraz
karta zgłoszeniowa dostępne są na stronie internetowej pod adresem:
MLS
www.kock.naszgok.pl. Wystawa historyczna
Sprzęty sprzed pół wieku
Stowarzyszenie Miłośników Historii Międzyrzeca Podlaskiego zorganizowało
kolejną wystawę. Tym razem piwnice plebanii parafii św. Mikołaja zamieniły się
we wnętrza polskiego mieszkania sprzed 50 lat.
REGION lakom i uczniom, którzy widzieli
takie wyposażenie tylko w telewizji na starych filmach. Wiele z tych
przedmiotów jeszcze działa, inne
po drobnych naprawach na pewno
również nadawałyby się do użytku - mówi prezes stowarzyszenia
Mirosław Maraszek.
Piwnice zostały podzielone na
pomieszczenia, które kiedyś znajdowały się w przeciętnym polskim
mieszkaniu. Jest salon z kredensem i czarno-białym telewizorem.
Znalazł się tam także fotel, czasopisma, książki oraz gramofony,
radia i magnetofony szpulowe.
W kuchni ustawiono tzw. kuchenkę westfalkę, stół przykryty obrusem, a na nim dawne młynki do
Wygraj zaproszenie
kawy, malaksery, syfony do wody
gazowanej i inne sprzęty kuchenne. W łazience nie mogło zabraknąć oczywiście pralki „Frania”,
lustra bez ram i metalowych emaliowanych misek. Wśród eksponatów wystawy były także: żelazka,
odkurzacze, aparaty fotograficzne
i sprzęt do wywoływania zdjęć,
kolekcja aparatów telefonicznych
oraz pierwsze telefony komórkowe.
Wystawa pozostanie w podziemiach plebanii przez dwa tygodnie. - A nawet dłużej, jeśli będzie
zainteresowanie
mieszkańców
i ks. dziekan Józef Brzozowski
udostępni nam piwnice - zapewBZ
nia M. Maraszek. Zmagania wokalistów
Muzycznie i poetycko
patron medialny
RADZYŃ PODL. W czwartek, 25 września,
o 18.00, w hali sportowej I Liceum Ogólnokształcącego odbędzie się spotkanie z Wojciechem Cejrowskim. Wydarzenie
stanowi 11 odsłonę „Radzyńskich spotkań z podróżnikami”. Bilety można
nabyć na www.biletos.com, a także w sekretariacie I Liceum Ogólnokształcącego (ul. Partyzantów 8) oraz radzyńskich księgarniach: „Hermes” (Plac
Wolności 9) i „Dom Książki” (ul. Ostrowiecka 30). Rezerwacje grupowe
JAG
i zamówienia biletów przyjmuje Robert Mazurek, tel. 606-234-320. KONKURS
Mamy dla Państwa pięć wejściówek na to spotkanie. By wziąć udział
w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO2.odpowiedź na
numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 11 września, od godz. 10.00,
do środy, 17 września, do 22.00. Wygra pięć osób, które najciekawiej
odpowiedzą na pytanie: „Za co cenisz Wojciecha Cejrowskiego?”.
Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin
znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych
zamieścimy w 39 numerze „Echa”.
Fot. AWAS
W
ystawa „Pół wieku
temu - Nasza szara rzeczywistość”
na pewno wzbudzi
wzruszenie wielu mieszkańców
miasta, u których pojawią się
wspomnienia z dzieciństwa i młodości.
Jej uroczyste otwarcie odbyło
się 3 września. Przybyli zaproszeni goście, w tym kilka osób, które
podarowały lub użyczyły eksponaty na wystawę. Ekspozycja składa się ze sprzętu RTV, AGD, wyposażenia łazienek i wielu innych
przedmiotów codziennego użytku
z lat 1960-1990.
- Chcieliśmy przypomnieć, pokazać je młodszym - przedszko-
25
Anna Przedlacka z Siedlec i Katarzyna Łopata z Lublina zostały finalistkami
XIX Ogólnopolskiego Spotkania z Piosenką Autorską „Oranżeria” w Radzyniu
Podlaskim. Tym samym otrzymały nominacje do jubileuszowej, 50 edycji
prestiżowego Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie.
O
SzPA „Oranżeria” to
konkurs dla młodych
autorów i kompozytorów, którzy sami wykonują swe utwory, oraz koncerty
gwiazd. Pierwsze spotkania odbyły się w czerwcu 1996 r. Od 1998 r.
jury radzyńskiego festiwalu kwalifikuje najlepszego wykonawcę
do finału studenckiego festiwalu
w Krakowie, gdzie narodziły się
takie gwiazdy, jak: Ewa Demarczyk, Marek Grechuta czy Maryla
Rodowicz.
Wysoki poziom
W tym roku do konkursu zakwalifikowanych zostało ośmioro
wykonawców. Po przesłuchaniach
jury w skladzie: Jan Poprawa
(przewodniczący), Jan Kondrak
i Mirosław Styczeń zadecydowało, że w Krakowie wystąpią Katarzyna Łopata z Lublina oraz
Anna Przedlacka z Siedlec. Młoda
siedlczanka otrzymała również
nagrodę za ciepły i jasny przekaz
- statuetkę Aniołka im. Agaty Budzyńskiej, zmarłej przedwcześnie
radzyńskiej poetki i pieśniarki.
Nagrodę specjalną przyznano
również kompozytorowi i aranżerowi zespołu K. Łopaty - Dominikowi Kisielowi.
Wobec - jak to określił ogłaszający wyniki przewodniczący jury
J. Poprawa - „niezwykłej różnorodności konwencji stylistycznych
i niezwykle wysokiego poziomu
wykonawców” przyznano trzy
główne równorzędne nagrody pieniężne. Otrzymali je: K. Łopata, A.
Przedlacka oraz Grzegorz Paczkowski. Ten ostatni również pojawi się
na festiwalu w Krakowie, gdyż już
wcześniej otrzymał nominację. Nagrodą w formie występu w koncercie laureatów uhonorowany został
zespół Shoe laces w składzie Paulina Pływaczyk i Michał Szpajda.
Duchy poetów
Koncert laureatów poprowadził
J. Kondrak, który od lat towarzyszy
radzyńskiemu festiwalowi i niezmiennie chwali publiczność wierną „Oranżerii”. Bo też i co roku
otrzymuje ona na pożegnanie wakacji wspaniałe wrażenia artystyczne. Tym razem oprócz wykonań
konkursowych miłośnicy piosenki
autorskiej mieli możność wysłuchania dwóch koncertów. W ostatni piątkowy wieczór sierpnia na
radzyńskiej scenie wystąpił zespół
Bracia i Siostry & Sławek Pyrko z premierowym wykonaniem
koncertu „Po tamtej stronie życia,
czyli...”. Poprowadził go S. Pyrko bluesman, animator kultury, autor
licznych programów profilaktycznych, w których refleksyjne ballady
i bluesowe fraszki przeplatane są
opowieściami z życia.
Dzień później radzyńscy miłośnicy poezji śpiewanej mieli moż-
Siedlczanka Anna Przedlacka wystąpi na Festiwalu Piosenki Studenckiej
w Krakowie.
liwość wysłuchania programu Ernesta Brylla i Mirosława Stycznia
„Duchy poetów”. To niezwykła
propozycja: poetycko-muzyczna
podróż w krainę snów, wspomnień
i twórczości wybitnych, choć nie
zawsze docenionych, polskich
poetów XX w. Publiczność usłyszała anegdoty i wiersze filarów
polskiej poezji: Tadeusza Nowaka,
Stanisława Grochowiaka, ks. Jana
Twardowskiego, Juliana Przybosia
czy Władysława Broniewskiego.
Z powodu niedyspozycji E. Brylla na radzyńskiej scenie wystąpił
Marcin Styczeń - polonista, poeta,
kompozytor, wokalista i dziennikarz radiowy, który z wielką
kulturą, a jednocześnie ekspresją
i poczuciem humoru opowiadał
i wyśpiewał dziewięć utworów bohaterów snów i wspomnień autora
spektaklu. Na zakończenie wykonał
również wiersze E. Brylla i własne.
Mimo iż tegoroczna edycja - jak
przyznał dyrektor Radzyńskiego
Ośrodka Kultury Zbigniew Wojtaś
- była nieco skromniejsza w liczbie
koncertów od poprzednich, to dostarczyła bogatych wrażeń. AWAS
26
sport
EchoKatolickie
numer37(1002)
15(615)11-17
12-18
kwietnia
2007
numer
września
2014
r.
Fota Michał Laudy. Biała 24.
W Siedlcach zostanie rozegrany Finał Pucharu Polski w kolarstwie
szosowym. W sobotę, 13 września, zaplanowano jazdę indywidualną
na czas (start o 14.30 na stadionie przy ul. Jana Pawła II), a w niedzielę,
o 10.00 (przy urzędzie miasta) start wspólny.
wyniki
Tenis stołowy
I liga mężczyzn
grupa południowa
1 kolejka: Stowarzyszenie Marabella Sopot
- Pogoń Siedlce 5:5. Punkty dla Pogoni: Franc
2, Folwarski, Krzyżanowski, Prus - Strowski,
Morliny II Ostróda - GLKS Nadarzyn 4:6, Warta
Kostrzyń - Galaxy Białystok 5:5, AZS AWFiS
Gdańsk - Spójnia Warszawa 1:9, Hals Warszawa - Energa II Toruń 3:7.
grupa południowa
1 kolejka: Alfa Radzyń Podl. - Odra Miękinia
2:8. Punkty dla Alfy: Kalita, Wierzchowski, BBTS
Bielsko Biała - Pegaz Łańcut 8:2, TKS Trzebinia
- 12 Wrocław 7:3, Trefl Zamość - Viret Zawierce
6:4,Strzelec Frysztak - Orzeł Kozy 9:1. W meczu
awansem: Trefl Zamość - Alfa Radzyń Podl. 7:3.
Punkty dla Alfy: Litwiniuk, Kozieł, Kalita.
I liga kobiet
grupa południowa
1 kolejka: Victoria Chróscice - Arka Ryki 1:9.
Punkty dla Arki: Baranowska, Lalek, Cięszczyk
po 2, Głodek 1, deble Baranowska/Głodek
i Cięszczyk/Lalek. AZS Nysa - AZS UMCS
Lublin 1:9, Jedyna Łódź - Orion Bukowice 4:6,
Bronowianka II Kraków - Cukrownik Chybie
8:2, Start Nowy Sącz - AZS UE II Wrocław 3:7.
Awansem: Jedyna Łódź - Arka Ryki 5:5. Punkty dla Arki: Lalak 2, Baranowska, Cięszczyk.
Piłka nożna
Liga okręgowa
Siedlce
6 kolejka: Miedzanka Miedzna - Zryw Sobolew 2:1, Fenix Siennica - Orzeł Unin 5:2, Watra
Mrozy - Jabłonianka Jabłonna Lacka 0:0,
Czarni Węgrów - Wektra Zbuczyn 3:0, Podlasie
Sokołów Podlaski - Sęp Żelechów 0:1, Tygrys
Huta Mińska - Wilga Miastków Kościelny 3:0,
Naprzód Skórzec - Tajfun Jartypory 0:3, Hutnik Huta Czechy - Victoria Kałuszyn 3:0.
1.Czarni
6
18
21-4
2.Tygrys
6
16
20-6
3.Podlasie
6
15
17-6
4.Fenix
6
13
19-10
5.Miedzanka
6
12
9-7
6.Zryw
6
9
12-10
7.Hutnik
6
8
14-13
8.Watra
6
8
9-9
9.Wektra
6
7
10-14
10.Jabłonianka
6
7
9-10
11.Orzeł
6
6
8-10
12.Sęp
6
6
7-14
13.Naprzód
6
4
8-14
14.Wilga
6
4
4-13
15.Victoria
6
3
6-19
16.Tajfun
6
3
6-20
Biała Podlaska
4 kolejka: LZS Dobryń - Unia Krzywda 2:1,
Dwernicki Stoczek Łukowski - Janowia Janów
Podlaski 1:3, Orkan Wojcieszków - Huragan
Międzyrzec Podlaski 1:3, Lutnia Piszczac - ŁKS
Łazy 1:2, Unia Żabików - Niwa Łomazy 6:3,
Orzeł Czemierniki - Sokół Adamów 3:2, Dąb
Dębowa Kłoda - Granica Terespol 0:0.
1.Łazy
4
12
18-6
2.Huragan
4
10
10-4
3.Lutnia
4
9
7-3
4.Orzeł
4
9
7-4
5.Granica
4
7
8-2
6.Dobryń
4
7
5-6
7.Dąb
4
5
9-4
8.Sokół
4
4
6-7
9.Orkan
4
4
5-8
10. Unia K.
4
4
8-12
11.Unia Ż.
4
3
9-19
12.Janowia
4
3
6-9
13.Niwa
4
3
6-11
14.Dwernicki
4
0
4-13
Warszawa I
6 kolejka: Drukarz Warszawa - ŁKS Łochów
0:1, Bóbr Tłuszcz - Legionovia II Legionowo
5:2, Grom Lipowo - Vulcan Wólka Mlądzka
(Otwock) 2:1, Dąb Wieliszew - Sokół Serock
4:1, Dolcan II Ząbki - Józefovia Józefów 2:4,
Victoria II Sulejówek - PKS Radość (Warszawa)
1:1, Bór Regut - Legion Warszawa 5:0, Świt II
Nowy Dwór Mazowiecki - Mewa Krubin 4:0.
1.Grom
6
15
17-5
2.Dolcan II
6
15
27-16
3.Bóbr
6
12
26-17
4.Drukarz
6
12
12-3
5.Dąb
6
11
12-9
6.Legionovia II
6
10
12-14
7.Vulcan
6
10
11-12
8.Victoria II
6
10
17-11
9.Bór
6
9
19-19
10. Sokół
6
7
8-10
11.Łochów
6
7
7-12
12.Legion
6
7
10-15
13.Józefovia
6
6
9-11
14.Świt II
15.Mewa
16.PKS Radość
6
6
6
3
3
2
6-19
8-19
7-16
Klasa A
Siedlce
4 kolejka: Tęcza Stanisławów - Zorza Sterdyń
7:1, Jastrząb Żeliszew - Liwia Łochów 0:0,
Błękitni Stoczek - LKS Ostrówek 5:2, Jutrzenka
Cegłów - MKS Małkinia (Małkinia Górna) 2:0,
Mazovia II Mińsk Maz. - Płomień Dębe Wielkie
2:3, Grodzisk Krzymosze - ULKS Gołąbek 7:4,
Kosovia Kosów L. - Wicher Sadowne 3:2.
1.Płomień
4
12
20-3
2.Tęcza
4
10
11-2
3.Mazovia II
4
9
21-4
4.Ostrówek
4
9
13-11
5.Jutrzenka
4
9
9-9
6.Kosovia
4
6
7-9
7.Grodzisk
4
6
11-9
8.Jastrząb
4
4
8-14
9.Błękitni
4
4
8-8
10.Małkinia
4
4
9-10
11.Gołąbek
4
3
9-18
12.Liwia
3
2
3-4
13.Wicher
4
0
3-17
14.Zorza
3
0
3-17
Biała Podlaska
4 kolejka: Bizon Jeleniec - Tytan Wisznice 2:1,
Start Gózd - Tornado Branica Suchowolska
1:4, Gręzovia Gręzówka - Polesie Serokomla
6:1, Victoria Parczew - Olimpia Okrzeja 2:0,
GLKS Rokitno - LKS Milanów 1:6, Absolwent
Domaszewnica - Agrosport Leśna Podlaska
3:3, Kujawiak Stanin - ULKS Dębowica 4:1.
1.Milanów
4
12
18-6
2.Agrosport
4
10
14-7
3.Bizon
4
10
11-7
4.Olimpia
4
9
10-6
5.Kujawiak
4
7
15-11
6.Tornado
4
7
9-6
7.Victoria
4
6
11-10
8.Tytan
4
6
7-3
9.Dębowica
4
6
7-11
10.Gręzovia
4
3
9-9
11.Start
4
3
10-16
12.Absolwent
4
2
11-14
13.Rokitno
4
0
3-15
14.Polesie
4
0
2-16
Warszawa II
3 kolejka: Nadstal Krzaki Czaplinkowskie
- Amur Wilga 3:1, Start II Otwock - KS Puznówka 1996 1:2, Józefovia II - Wilga II Garwolin
0:5, Wisła Maciejowice - Advit Wiązowna 4:0,
Promnik Łaskarzew - Victoria Zerzeń 3:0, Wisła
Dziecinów - Snajper Sośninka 4:6, Amigos Wawa - AON Rembertów - goście nie dojechali.
1.Promnik
3
9
13-3
2.Wilga II
3
9
11-3
3.AON
2
6
4-2
4.Advit
3
6
6-6
5.Wisła M.
3
5
12-8
6.Puznówka 3
5
4-3
7.Nadstal
3
4
5-5
8.Snajper
3
4
11-13
9.Amur
3
3
4-6
10.Victoria
3
2
6-9
11.Amigos
2
1
1-2
12.Józefovia II
3
1
2-9
13.Start II
3
0
6-10
14.Wisła Dz.
3
0
7-13
Klasa B
Siedlce
2 kolejka: Rywal Ruchna - Polonez Mordy
1:2, LZS Starawieś - Kolektyw Oleśnica 1:7,
Olimpia Latowicz - Nojszewianka Dobre 1:3,
Legion Grębków - Świt Barcząca 4:6, Zryw II
Sobolew - Tęcza Korczew 1:3.
1.Nojszewianka
2
6
6-1
2.Tęcza
2
6
5-2
3.Polonez
2
6
4-2
4.Olimpia
2
3
3-4
5.Kolektyw
2
3
8-3
6.Zryw II
2
3
6-4
7.Świt
2
3
7-6
8.Legion
2
0
5-8
9.Rywal
2
0
2-7
10. Starawieś
2
0
1-10
Biała Podlaska I
2 kolejka: LZS Sielczyk - SPLGMP Rogoźnica
2:7, Kanzas Konstantynów - Sławatycze 1:5,
GLKS Roskosz-Grabanów - Grom Sosnowica
przełożony, pauza: Lutnia II Piszczac.
1.PLGMP
2
6
16-3
2.Grom
1
3
3-2
3.Sielczyk
2
3
6-10
4.Sławatycze
2
3
8-5
5.Kanzas
2
0
3-8
6.Lutnia II
1
0
1-9
Roskosz-Grabanów 0
0
0-0
Tomasz Majewski był
największa gwiazdą
bialskiej imprezy.
Lekka atletyka
Gwiazdy w Białej
Na stadionie AWF został rozegrany drugi rzut Drużynowych Mistrzostw
Polski z udziałem zespołu gospodarzy.
Na bialskim stadionie pojawiło się
wielu znanych lekkoatletów, m.in.
Joanna Jóźwik - aktualna brązowa
medalistka mistrzostw Europy
na 800 m, Paweł Wojciechowski - były mistrz świata w skoku
o tyczce, na czele z dwukrotnym
mistrzem olimpijskim Tomaszem
Majewskim (AZS AWF Warszawa), który uzyskał jeden z najlepszych wyników zawodów: 20.12 m.
Oprócz niego w czołówce znaleźli
się Joanna Fiodorow z AZS AWF
Kraków, uzyskując w rzucie młotem 70.29, oraz Kamila Lićwienko
z Podlasia Białystok, skacząca na
wysokość 1.90 m. Z zespołu AZS
AWF najlepiej zaprezentowali się:
w trójskoku Anna Zych, plasując
się na drugim miejscu w wynikiem
12.94 m, na tym samym miejscu
Krzysztof Żebrowski w biegu na
800 m z czasem 1:51.67. W czołówce była też Małgorzata Raci-
Piłka nożna
Zabrakło goli
Słaba skuteczność strzelecka sprawiła, że Orlęta
tylko zremisowały w Tomaszowie, a Podlasie
i rezerwy Pogoni doznały porażek.
Zespół radzyńskich Orląt w spotkaniu z Tomasovią w Tomaszowie
starał się prowadzić grę i stworzył
więcej okazji bramkowych od gospodarzy. Niestety Konrad Maca,
Adison, Piotr Zmorzyński czy Adrian Zarzecki nie potrafili zmusić
bramkarza gospodarzy do kapitulacji. Tomasovia też miała przynajmniej dwie okazje na gole, ale
świetnie w bramce spisał się Adam
Wasiluk. Z kolei na poczynania
piłkarzy z Białej Podlaskiej przed
meczem z Wólczanką w Wólce
Pełkińskiej zapewne miało wpływ
małe zamieszanie. Sędzia nie dopuścił do gry bramkarza Bartosza
Konckiego, nie uznając kserokopii
jego badania lekarskiego. Wólczanka szybko zdobyła prowadzenie po
błędzie w defensywie gości. Kolejne
minuty gry to ataki Podlasia (m.in.
strzał Kamila Kocoła w słupek), ale
nie przyniosły one efektu bramkowego. Po zmianie stron goście
przeważali, a gole po rzutach rożnych zdobyli gospodarze.
Pechowo w stolicy
Rezerwy siedleckiej Pogoni zanotowały w minionych dwóch
kolejkach zwycięstwo i porażkę.
W starciu z Wartą Sieradz w Siedlcach młody team gospodarzy przez
całe spotkanie kreował grę - miał
więcej okazji bramkowych. Jedyne-
go gola dla Pogoni zdobył ładnym
technicznym uderzeniem nowy
nabytek klubu z Siedlec Aliu Djalo, który zaprezentował wysokie
umiejętności piłkarskie. Dwa dni
po meczu z Wartą Pogoń zagrała
w Warszawie z Polonią, rozpoczynając mecz od prowadzenia i dobrej gry. Niestety dwa rzuty karne
dla Polonii oraz strata już w 26 minucie stopera Michała Panufinka
(dwie żółte kartki) sprawiły, że zespół z Siedlec doznał porażki 1:3.
III liga lubelsko-podkarpacka
6 kolejka
Tomasovia Tomaszów Lubelski - Orlęta
Radzyń Podlaski 0:0.
Orlęta: Wasiluk - Melnyczuk, Zarzecki, Jakubiec,
Komar, Kot (83 Ebert), Tymosiak, Borysiuk,
Zmorzyński, Maca (73 Ptaszyński), Adison.
Trener: Panek.
Wólczanka Wólka Pełkińska - Podlasie Biała
Podlaska 3:0 (1:0). Bramki: Pietrasiewicz 6,
Misiło 75, Bednarz 90+2.
Podlasie: Łabendowicz - B. Kaliszuk, Mirończuk,
Konaszewski, T. Kaliszuk, Sawtyruk (69 Zaciura),
Panasiuk, Sułek (77 Romaniuk), Łukanowski
(46 Wiraszka), Kocoł, Bołtowicz (46 Jesionek).
Trener: Różański.
Pozostałe wyniki: Avia Świdnik - Lublinianka
Wieniawa Lublin 1:1, Karpaty Krosno - Sokół
Sieniawa 2:0, JKS 1909 Jarosław - Wisłoka Dębica 1:1, Resovia - Stal Rzeszów 1:1, Chełmianka
- Orzeł Przeworsk 6:0, Izolator Boguchwała Hetman Żółkiewka 1:2, Motor - Stal Kraśnik 5:1.
1.Chełmianka
6
14
13-2
2.Stal Rz.
6
13
12-4
3.Resovia
6
12
9-3
borska w rzucie dyskiem - 51.45
m, zajmując trzecie miejsce. Niezły wynik w kuli - 17.49 m - osiągnął Jacek Wiśniewski, uzyskując
w konkursie czwartą pozycję.
Ogółem wystartowało 14 zespołów. Drużynowo pierwsze miejsce
wywalczył zespół AZS AWF Kraków - 6938 pkt. - przed AZS AWF
Wa-wa - 6675 pkt. - i Podlasiem Białystok - 6621 pkt. Bialski AZS zajął
szóste miejsce z wynikiem 5528 pkt.
4.Sokół
5.Motor
6.Wólczanka
7.Karpaty
8.JKS 1909
9.Avia
10. Orlęta
11.Izolator
12.Podlasie
13.Tomasovia
14.Wisłoka
15.Hetman
16.Lublinianka 17. Orzeł
18. Stal K.
6
6
6
6
6
6
6
6
6
6
6
6
6
6
6
12
12
11
11
8
8
7
7
6
5
5
5
3
3
3
6-5
12-6
16-10
9-5
5-4
9-9
3-3
7-10
3-7
8-14
7-9
9-15
2-5
2-12
7-16
III liga łódzko-mazowiecka
7 kolejka
MKS Polonia Warszawa - Pogoń II Siedlce 3:1
(1:1). Bramki: Lemanek 18 (k), Szymanek 47,
Kosiec 74 (k) - Wocial 4.
Pogoń II: Budzikur - Pisarczuk, Panufnik, Zawadka, Ł. Wójcik, Tomalski (79 Ciulak), Paczkowski,
Dmowski, Wocial (79 Lubkowicz), Guzek (71
Dobosz), Kaszubowski (46 Ciechański). Trener:
Tomaszewski.
Pozostałe wyniki: Legia II Warszawa - GKP
Targówek (Warszawa) 2:2, Start Otwock - WKS
Wieluń 4:2, Pilica Białobrzegi - Omega Kleszczów
1:3, Radomiak Radom - ŁKS Łódź 3:0, Sokół
Aleksandrów Łódzki - Ursus Warszawa 0:0, Warta
Sieradz - Broń Radom 0:2, Lechia Tomaszów Mazowiecki - Pogoń Grodzisk Mazowiecki 0:2, Świt
Nowy Dwór Mazowiecki - Pelikan Łowicz 2:0.
1.Radomiak
7
19
14-2
2.Ursus
7
14
9-4
3.Sokół
7
13
6-1
4.Start
7
13
17-13
5.Pogoń II
7
10
9-12
6.Warta
7
9
9-12
7.Pogoń
7
9
9-10
8.Świt
7
9
10-8
9.MKS Polonia
7
9
9-9
10.ŁKS
7
9
9-11
11.Legia II
7
8
11-12
12.Broń
7
8
9-11
13.Targówek
7
8
11-12
14.Wieluń
7
8
11-17
15.Omega
7
7
8-9
16.Pelikan
7
7
6-8
17.Lechia
7
6
5-8
18.Pilica
7
5
9-12

Podobne dokumenty