zapisz plik
Transkrypt
zapisz plik
Spis treści 7 Słowo wstępne 9 9 10 ROZDZIAŁ I. DIAGNOZY WSPÓŁCZESNOŚCI. JA I ŚWIAT 16 Nowoczesność Dalajlama, Etyka na nowe tysiąclecie Ćwiczymy czytanie ze zrozumieniem Poezja: Miron Białoszewski, Tytus Czyżewski, Bruno Jasieński, Julian Przyboś, Józef Czechowicz, Wisława Szymborska Ćwiczenia Proza: Wiesław Myśliwski, Andrzej Stasiuk, Tadeusz Konwicki, Bruno Schulz, Miron Białoszewski Ćwiczenia Konteksty: Julian Przyboś, Tadeusz Peiper, Leopold Tyrmand, Leszek Kołakowski, Barbara Skarga, Ze Stanisławem Lemem rozmawia Jacek Żakowski Zadania twórcze 20 25 36 45 46 50 65 77 77 78 80 92 Wprowadzenie Wzór lektury: Tadeusz Różewicz, Walentynki Ideologie Albert Camus, Wiek strachu Poezja: Julian Tuwim, Ewa Lipska, Wisława Szymborska Proza: Stefan Żeromski, Stanisław Ignacy Witkiewicz, George Orwell, Tomasz Morus, Ignacy Krasicki, Aldous Huxley Konteksty: Józef Tischner, Ryszard Kapuściński, Leszek Kołakowski, George Bush, Victor Klemperer Ćwiczenia 64 Zadania twórcze 75 ROZDZIAŁ II. CZŁOWIEK WOBEC JĘZYKA Wprowadzenie Wzór językowej analizy tekstu Teksty, ćwiczenia: Kazimiera Białoszewska-Piekutowa, Stanisław Mrożek, Wisława Szymborska, Joanna Szczepkowska, Tomasz Piątek, Piotr Wojciechowski Zadania twórcze 81, 83, 87, 91, 94 Języki środowiskowe (przykłady) Ćwiczymy czytanie ze zrozumieniem 100 112 Dom M. Eliade, Święty obszar i sakralizacja świata Ćwiczymy czytanie ze zrozumieniem Poezja: Stanisław Barańczak, Krzysztof Siwczyk, Zbigniew Herbert, Miron Białoszewski, Jan Kochanowski Ćwiczenia Proza: Olga Tokarczuk, Stefan Chwin, Czesław Miłosz, Witold Gombrowicz, Bruno Schulz, Stefan Żeromski Ćwiczenia Konteksty: Maria Czapska Zadania twórcze 133 136 138 147 150 44 45 49 ROZDZIAŁ III. JA I 118 24 35 Ćwiczenia Ćwiczenia 107 107 108 114 19 WSPÓLNOTA Wprowadzenie Wzór lektury: Adam Zagajewski, Dom Ojczyzna Fritz Stern, Utracona ojczyzna Ćwiczenia Poezja: Marcin Świetlicki, Zbigniew Herbert, Kazimierz Wierzyński, Julian Tuwim, Cyprian Norwid, Adam Mickiewicz, Ignacy Krasicki Ćwiczenia Proza: Tadeusz Konwicki, Sławomir Mrożek, Stefan Żeromski Ćwiczenia Konteksty: Paweł Huelle, Czesław Miłosz Zadania twórcze 113 117 132 135 137 146 149 152 6 153 153 154 155 159 161 167 177 189 197 207 208 216 221 233 236 243 249 255 255 256 262 265 266 272 277 281 282 297 311 319 319 319 323 336 342 Spis treści ROZDZIAŁ IV. CZŁOWIEK WOBEC HISTORII Wprowadzenie Wzór lektury: Czesław Miłosz, Piosenka o porcelanie Zaduma nad historią Ćwiczenia 153 Ćwiczymy czytanie ze zrozumieniem 158 Oblicza wojny Okrutne bóstwo historii. Z Pawłem Huelle rozmawia Anna Zbierska Literatura europejska: Anna Achmatowa, Günter Grass, Erich Maria Remarque Poezja: Edward Słoński, Józef Mączka, Andrzej Tadeusz Hałaciński lub Tadeusz Biernacki, Józef Wittlin, Władysław Broniewski, Zbigniew Herbert, Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Różewicz Anna Świrszczyńska Proza: Andrzej Kalinin, Tadeusz Borowski Gustaw Herling-Grudziński, Miron Białoszewski Motyw karuzeli i zagłady: Andrzej Szczypiorski, Jerzy Andrzejewski, Czesław Miłosz Konteksty: Zofia Nałkowska, Aleksander Wat, Zdzisław (Jan Nowak) Jeziorański W ojczyźnie ludowej Adam Zagajewski, W gęstwinie małego totalitaryzmu Poezja: Adam Ważyk, Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, Wisława Szymborska, Stanisław Barańczak Proza: Tadeusz Konwicki, Miron Białoszewski Konteksty: Maria Dąbrowska, Leopold Tyrmand, Ryszard Kapuściński, Tadeusz Konwicki Ćwiczenia 176 Ćwiczenia 204 Ćwiczenia 214 Ćwiczenia 230 Refleksje: człowiek w historii i „język historii” Jerzy Stempowski, Skoki historii zerwanej z łańcucha Ćwiczymy czytanie ze zrozumieniem Poezja: Antoni Słonimski, Jan Lechoń, Julian Tuwim, Władysław Broniewski, Zbigniew Herbert, Marcin Świetlicki, Wisława Szymborska Ćwiczenia Proza: Paweł Huelle, Stefan Chwin Konteksty: Leszek Kołakowski, Jacek Trznadel, Paweł Jasienica Ćwiczenia 235 242 254 ROZDZIAŁ V: KIM JESTEM? W POSZUKIWANIU TOŻSAMOŚCI Wprowadzenie Wzór lektury: Konstandinos Kawafis, Itaka Tadeusz Nowak, Zbigniew Herbert Ćwiczenia Ćwiczenia Ćwiczenia 255 260 264 Ja. O kondycji osoby ludzkiej Żyjąc tracimy życie. Z Marią Janion rozmawia Katarzyna Bielas Poezja: Edward Stachura, Wisława Szymborska, Miron Białoszewski, Jan Kochanowski Ćwiczenia Proza i dramat: Piotr Szewc, Zofia Nałkowska, Samuel Beckett Ćwiczenia Konteksty: Ernst Cassirer, Albert Camus, Jan Paweł II Ćwiczymy czytanie ze zrozumieniem 270 276 280 Między buntem a zgodą Maria Szyszkowska, Uroda życia Poezja: Andrzej Bursa, Tadeusz Różewicz, Jan Twardowski, Czesław Miłosz, Anna Świrszczyńska, Krzysztof Kamil Baczyński, Leopold Staff, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Jan Kasprowicz, Jan Kochanowski Ćwiczenia Proza: Tomek Tryzna, Edward Stachura, Tadeusz Nowak, Czesław Miłosz, Jarosław Iwaszkiewicz, Mikołaj Rej, Günter Grass Ćwiczenia Konteksty: Emmanuel Lévinas, Roland Barthes, Colin Wilson, Jolanta Brach-Czaina, D. Masłowska, Zbigniew Hołdys Zadania twórcze 295 310 318 ROZDZIAŁ VI. SZTUKA OPOWIADA ŚWIAT Wprowadzenie Wzór analizy tekstu epickiego: Ursula K. Le Guin, Czarnoksiężnik z Archipelagu Tradycja epicka: Homer, Miguel de Cervantes Saavedra, Henryk Sienkiewicz, Witold Gombrowicz, Lew Tołstoj, Jerzy Andrzejewski Od obiektywnej relacji do subiektywnej wizji: Bolesław Prus, Zofia Nałkowska, Edward Redliński Indeks zamieszczonych utworów Ćwiczenia 322 Ćwiczenia 333 Ćwiczenia Zadania twórcze 339 341 Słowo wstępne Jak korzystać z podręczników do języka polskiego? Przygotowaliśmy dla was, uczniów klasy I liceum i technikum, ofertę bogatą: Skarbiec języka, literatury, sztuki przewidziany na całe trzy lata nauki w szkole średniej i Wypisy z ćwiczeniami przeznaczone tylko dla I klasy. Macie więc do dyspozycji dwie książki: pierwsza – Skarbiec – zawiera niezbędne wiadomości o języku i literaturze podane „po kolei”, w porządku chronologicznym: od Biblii i Homera do czasów współczesnych; druga – Wypisy z ćwiczeniami – ma układ odwrotny, o czym mówi podtytuł: Kultura XX wieku i jej tradycje. Ta książka zawiera bogaty zestaw tekstów współczesnych i konfrontuje je z utworami zaczerpniętymi z tradycji. Aby ułatwić orientację w czasie, podajemy na końcu każdego tekstu rok pierwszego wydania dzieła, z którego pochodzi dany wiersz albo fragment prozy. Wybrane utwory mają wam pomóc w zrozumieniu kultury współczesnego świata i jej korzeni. Skarbiec ułatwi porządkowanie wiedzy o języku, literaturze i filmie, Wypisy natomiast podsuwają ciekawe teksty i interesujące ćwiczenia oraz zadania twórcze. Autorzy mają nadzieję, że zamieszczone fragmenty zachęcą was do lektury całych utworów, a przykłady ćwiczeń i samodzielnych zadań, zainspirują zarówno uczniów, jak i nauczycieli do formułowania własnych pomysłów i wykonań. Nie ma bowiem nic bardziej wartościowego w szkolnej edukacji nad samodzielne działanie. Pisali o tym już w dwudziestoleciu międzywojennym autorzy cenionego podręcznika Mówią wieki, Juliusz Balicki i Stanisław Maykowski: Nie nazywaj nauką wiadomości usłyszanych z ust obcych albo wyczytanych z książki, lecz staraj się nadto sam nad wszystkiem, co widzisz, słyszysz, pojmujesz, ciekawie i rozumnie zastanawiać się i myślić, aby te wiadomości nabyte przerabiały się w istotny pożytek i własność twego umysłu: podobnie jak pokarm użyty i przetrawiony zmienia się w posiłek, krew we właściwe części twego ciała. W samodzielnym myśleniu pomogą wam niewątpliwie Wypisy, natomiast Skarbiec – rezerwuar informacji – tworzy podstawy do interpretacji czytanych dzieł i syntetyzowania nabywanej wiedzy. Trzeba zatem, korzystając z odsyłaczy i indeksów, harmonijnie i systematycznie korzystać z obydwu podręczników, aby już od I klasy przygotowywać się do egzaminu maturalnego. W tym celu będziemy ćwiczyć sprawność języka: budować różne teksty stosownie do sytuacji i celu wypowiedzi. W rozpoznaniu budowy podręcznika pomocne okażą się znaki ikoniczne i kolor. Na przykład sowa wskazuje na trudniejsze utwory i ćwiczenia, przeznaczone dla programu rozszerzonego oraz zainteresowanych uczniów. Komentarze, biogramy, dodatkowe informacje ważne dla interpretacji danego utworu oraz wszystkie ćwiczenia językowe zostały wyróżnione kolorem. Ćwiczenia literacko-kulturowe opatrzono znakiem nia twórcze – , ćwiczenia językoznawcze – , ćwiczenia sprawnościowe – , zada. Bożena Chrząstowska I Diagnozy współczesności Ja i świat WPROWADZENIE DOM – WCZORAJ I DZIŚ Jaki jest świat, w którym żyjemy? Na tak ogólne pytanie trudno dać prostą i jednoznaczną odpowiedź. Niemniej jednak można, a nawet trzeba dokonywać oceny współczesności, po to, aby odnaleźć w niej odpowiednie dla siebie miejsce i aby móc tę współczesność świadomie wraz z innymi tworzyć. Jeśli zatem chcemy w świecie czuć się jak „u siebie w domu”, musimy postawić diagnozę: Czy jest to dobrze urządzony świat? W utworach literackich odnajdziemy rozmaite opinie i oceny wieku XX, prognozy oraz odpowiedzi na pytanie o wartość dokonań naszej współczesności. Problem można wyrazić tak: Czy jest ona – jak się powiada – cywilizacją śmierci, czy też cywilizacją miłości? Zobaczmy, jaką odpowiedź daje Tadeusz Różewicz (zob. Skarbiec, s. 227) w utworze Walentynki (poemat z końca XX wieku). Andy Warhol „Twenty-Five Colored Marylins” 1962, akryl na płótnie, 209 × 170 cm, Modern Art Museum of Fort Worth 10 Diagnozy współczesności. Ja i świat WZÓR LEKTURY Tadeusz Różewicz Walentynki (poemat z końca XX wieku) I w dniu Świętego Walentego roku pańskiego 1994 słuchałem ćwierkania pani redaktorki „radia bzdet” z czarnej skrzynki promieniował ciepły głos cip cip cip cipki — tak wabiły gospodynie w przedpotopowych czasach drób — kurki i koguciki kikiriki cip cip cip dziewczynki życzymy wszystkiego naj naj naj wszystkim zakochanym bo to dzisiaj ich święto cip cip cip szaleństwo w wielkich domach towarowych Amerykanie kupują Amerykankom biżuterię bieliznę słodycze wszystko w kształcie czerwonego serduszka epidemia „ejds” sprawiła że obyczajem stało się wręczanie zakochanym prezerwatyw ozdobionych serduszkami wisiorki w kształcie serduszka bombonierki 21-letni chłopak (w kształcie serduszka?) zamordował czteroletniego synka na pytanie dlaczego to zrobił młody ojciec odpowiedział „tak długo i głośno płakał aż mnie zdenerwował” jego 16-letnia żona powiedziała płacząc „wiem że źle zrobił ale ja go kocham” II w dniu Świętego Walentego roku pańskiego 1995 w czarnej skrzynce nawija damski głos kochajmy się bezpiecznie w związku z „dniem zakochanych” w dniu Świętego Walentego wspomnę że Ewa kusiła Adama jabłkiem nie kotletem głos męski: homo sapiens potrafi inną istotę doścignąć zabić obedrzeć ze skóry i zjeść ludzie i małpy są trawożerne mięsożerne owadożerne i owocożerne człowiek nie jest drapieżnikiem ale miałem nieprzyjemność bycia w rzeźni ludzie nie zastanawiają się skąd się bierze kotlet na talerzu mięso-żerstwo obciąża metabolizm w Anglii krowy wariują głos kobiecy przesiąknięty słodzikiem pedagogicznym: luka w życiu rodzinnym chłopiec chciałby mieć tatusia który mieszkałby w domu Ja i świat 11 zawarliśmy z synkiem pakt że kiedy jakiś tatuś zamieszka w domu będziemy go lubić będziemy lubić takiego tatusia który będzie spełniał wszystkie warunki on czuje się silnie związany ze swymi dwoma dzidziusiami (choć odszedł) i one otrzymują od niego wiele sygnałów męskiego zachowania nowy konsensus dla rodziny chłopiec dostaje sygnały także od trzeciego tatusia bycie odpowiedzialnym Rodzicem to trwa całe życie życie życie życie życie życie życie życie całe życie pożycie nawet po życiu Platt-fuß-nota Family Album jęz. anglo-amerykański dla początkujących ...ale to jeszcze nie wszystko 500 tysięcy kobiet ciężarnych umiera co roku z braku opieki medycznej. Z tego samego powodu 3 miliony noworodków umiera w pierwszym tygodniu życia Co sekundę rodzi się na świecie troje dzieci. Co minutę przybywa 180 ludzi. Co godzinę — 10 800. Co dzień — ok. 260 tysięcy. Co miesiąc — blisko 7,8 milionów. Co roku — ok. 94 miliony ludzi. Jeśli tempo przyrostu naturalnego na świecie nie zmaleje, będzie nas w 2025 roku 8,5 miliardów, a w 2050 roku — 10 miliardów. III biedne stare Lary i penaty klamka zapadła a może da się jeszcze całą rzecz obrócić w żart było nam tak dobrze ze sobą ale w rezultacie złamałeś mi życie ognisko domowe Lary i penaty Dzień Matki Dzień Ojca Dzień Babci Dzień Dziadka Dzień Dziecka dzień w dzień sąd orzeka rozdział od stołu i łoża rozdział od łoża? — śmiechu warte — przecież to kozetka a co z nami? pytają duchy domowego ogniska w betonowym bloku stare wystraszone mocno zakurzone Lary i penaty „dziadek! daj się wypchać” nic się nie da zrobić klamka zapadła a może da się całą rzecz b ó ić ż t 12 Diagnozy współczesności. Ja i świat niestety w drzwiach stoi już druga osoba dialogu różni się od tamtej fryzurą ale używa tych samych słów uwielbia Williama Whartona autora Ptaśka dodaje — fajna jest też nasza Kaśka — Klitoris tu Klitoris tam rozwiódł się w końcu z biedną Jean postara się mamusia o drugiego tatusia tatusia cichego tatusia dobrego w szklanej rureczce szczelnie zamkniętego (z tomu: Zawsze fragment, 1996) Ćwiczenia: • Ustal, sięgając do słowników i encyklopedii, co oznaczają słowa: lary – penaty – klitoris (ew. inne, których nie rozumiesz). • Spróbuj określić, do jakich faktów lub zjawisk społecznych odnoszą się następujące wersy: radio bzdet – kochajmy się bezpiecznie – w Anglii krowy wariują – sąd orzeka rozdział od stołu i łoża – postara się mamusia o drugiego tatusia /.../ w szklanej rureczce / szczelnie zamkniętego. • Z jakich źródeł zapożycza Różewicz motywy wykorzystane w poemacie: z obserwacji potocznej? z mediów? z ogólnie znanych tekstów kultury? • Zwróć uwagę na kompozycję utworu: jak łączą się kolejne fragmenty („obrazki” ze współczesności)? • Kto mówi – kim jest prezenter walentynkowego święta? W jaki sposób wyraża on oceny opisywanych zjawisk? Łatwo dostrzec, iż poemat Różewicza jest rodzajem montażu różnych scen z życia współczesnego. Zaczyna się od relacji przypominającej sprawozdanie z obchodów walentynkowego święta, którego głównym gadżetem stało się czerwone serduszko. Serce w kulturowej symbolice oznacza miłość. Tutaj symbol został uprzedmiotowiony, a więc pozbawiony nadanych przez tradycję znaczeń. Serduszko jest produktem masowym (breloczki, bombonierki, prezerwatywy). Możemy się spodziewać, że wraz z uprzedmiotowieniem symbolu zostaną urzeczowione przenoszone przezeń wartości. Pierwsza część poematu zawiera przytoczenie informacji makabrycznej, ale wiarygodnej: o dzieciobójstwie. Dlaczego młody ojciec w obecności jeszcze młodszej matki zamordował swe dziecko? Przeszkadzał mu płacz synka. (Wiemy, że małe dziecko płaczem komunikuje jakieś potrzeby. Wiemy też, że do najważniejszych należy potrzeba poczucia bezpieczeństwa). Ojciec zlikwidował zatem „hałas” – tak, jakby wyłączał radio! Kim jest ten człowiek? Odpowiemy, że zwyrodnialcem lub kimś, czyj umysł pozostaje na niskim (dziecięcym?) stopniu rozwoju. Na pewno więc ktoś taki nie powinien być ojcem. Ale jest. Jego żona wybacza zabójstwo – w imię miłości (ja go kocham). Czy wie, co mówi; czy rozumie to pojęcie? Jeśli miłość oznacza odpowiedzialność, to żona zabójcy nie zna sensu pojęcia. Jeśli jednak miłość rozumie się jako przyjemne spędzanie czasu, to zapewne młodzi małżonkowie „kochają się”. Ale to przecież zła miłość, egoistyczna. Młodzi rodzi- Ja i świat 13 ce traktują dziecko jako przeszkodę, źródło „zakłóceń” w świecie ograniczonym do nich samych. Ich związek nie został zawarty po to, by rozwijać nowe życie, lecz by uprzyjemnić własne. W części drugiej walentynkową audycję wypełnia montaż wypowiedzi (głos damski, głos męski), które odnoszą się do problemu współczesnej rodziny. Hasło kochajmy się bezpiecznie nawiązuje do akcji propagujących bezpieczny seks, który miałby chronić przed AIDS, chorobą nazywaną dżumą XX wieku. Miłość jest w tym ujęciu identyfikowana ze sferą przyjemności i fizjologii, nadal nie łączy się jej z duchowością i odpowiedzialnością. Seks jest zaspokojeniem fizjologicznego „głodu” przyjemności. W tradycji kulturowej miłość (gr. Eros) sąsiaduje blisko ze śmiercią (gr. Thanatos). Zadawanie śmierci, np. zabijanie zwierząt może być usprawiedliwione potrzebą zaspokajania innej elementarnej potrzeby: zdobycia pożywienia. To zabijanie może się stać dla człowieka czymś zwyczajnym. Powstaje problem: czy oswojenie się z „rzeźnią” jest normalne? Gdyby w poemacie Różewicza chodziło tylko o rzeź zwierząt, można byłoby radiową wypowiedź uznać po prostu za nawiązanie do modnych w XX wieku ideologii ekologicznych (wegetarianizm). Tutaj jednak czytamy: homo sapiens / potrafi inną istotę / doścignąć zabić. „Istota” to również drugi człowiek. Można go zabić jak zwierzę. Zaspokajanie głodu łączy się więc z okrucieństwem, zdolnością do zadawania śmierci. I okazuje się, że ta cecha człowieczeństwa dziwnie blisko sąsiaduje z „miłością”. Mówi się o niej w tym samym dniu zakochanych, w którym opiewa się miłość; w tej samej audycji radiowej. Zadaniem mediów jest społeczna oświata, pedagogizacja. W audycji rozwija się motyw rodziny. Zadaniem rodziców jest wychować potomstwo, przy czym podział obowiązków może być różny. Wiadomo, że współczesne, pracujące kobiety na ogół poświęcają domowi mniej czasu. Psychologowie i pedagodzy napominają: dziecko potrzebuje obojga rodziców, matki i ojca. Jednocześnie coraz powszechniejsze stają się rozwody i rozpad rodziny. Rośnie liczba matek samotnie wychowujących dzieci; to z natury rzeczy wyjątkowe zjawisko staje się dziś rodzajem normy. Ojciec, tradycyjnie nazywany głową rodziny, przestaje odgrywać najważniejszą rolę. W utworze Różewicza ojciec jest „zalecany”, lecz może być jakiś – niekoniecznie jeden, prawdziwy i naturalny. Matka i syn zawierają pakt, postanawiają lubić tatusia. Boskie przykazanie, że należy czcić (a nie jedynie lubić!) matkę i ojca swego, zostało z tego świata wyrugowane, zapomniane. Nowoczesna rodzina jest tu wyobrażona jako rodzina organizująca się dla zaspokojenia potrzeb dorosłych, z pominięciem potrzeb dziecka. Nowy konsensus dla rodziny polega na racjonalnym uzasadnieniu rozbitego związku jako rodziny normalnej. Tatuś staje się kimś w rodzaju gościa; mamusia z dzieckiem ustalają, na jakich prawach można go zaakceptować. Zmieniły się zatem nie tylko tradycyjne więzi między rodzicami, lecz także dzieci w nowoczesnej rodzinie funkcjonują inaczej: na prawach partnerskich. Znikają hierarchie, ojciec chce być dla syna kumplem, matka dla córki – koleżanką. Czy to dobrze? Wedle Różewicza – nie. Albowiem brak hierarchii wyklucza istnienie autorytetu; dziadek! Daj się wypchać. Można już tylko całą rzecz / obrócić w żart. Udawać z a b a w ę w rodzinę. Nie przyznawać się do klęski, jaką przyniosły idee „bezstresowego” i partnerskiego wychowania. 14 Diagnozy współczesności. Ja i świat Miłość i śmierć to motywy łączące się w Walentynkach z najważniejszym motywem: życia. Poeta ukazuje świat podporządkowany naturze, która z jednej strony wydaje się porażająco „rozrzutna” w swym dziele tworzenia życia, z drugiej zaś – przerażająco okrutna w bezlitosnej eliminacji tego „nadmiaru”, skazująca na śmierć organizmy słabe. Obraz przeludnionego globu, w połączeniu z wcześniejszymi obrazami rodziny, nie napawa optymizmem. Gwałtowny przyrost ludności, przedstawiony w liczbach, każe myśleć o rozprzestrzenianiu się tych wszystkich patologii, o których pisze poeta w wersach wcześniejszych. Rodzi się coraz więcej ludzi – zdaje się mówić Różewicz – lecz nie są to coraz lepsi ludzie. Przeciwnie. W trzeciej części poematu mityczne biedne stare Lary i penaty (bóstwa domowe) czują się bezradne i niepotrzebne. Ognisko domowe w betonowym bloku wydaje się niemożliwe, gaśnie za lada podmuchem. Tradycyjne role: babci, dziadka, matki, ojca, dziecka – zostały odrzucone. Ponieważ święto przekształca się w medialne igrzyska (wciąż świętujemy czyjś „dzień”), pojęcie sacrum traci sens i wydaje się bezużyteczne. Rozpad rodziny przestaje być tragedią: postara się mamusia / o drugiego tatusia. Powraca też idea matriarchatu w wersji groteskowej. Prokreacja – poczęcie nowego życia – sprowadza się do kwestii technicznej (szklana rureczka wystarczy do zapłodnienia np. metodą in vitro). Kim w poemacie Różewicza są ludzie odprawiający swe walentynkowe święto? Można by rzec o nich, że to „wydrążeni ludzie” (por. Wypisy, s. 23). Wydrążeni z niepokoju o najbliższych, z bojaźni Bożej, z odpowiedzialności. W tym świecie miejsce dekalogu zajmuje radio bzdet emitujące informacyjną sieczkę, czyli pseudowiedzę o rzeczywistości. Nie ma autorytetów, nie ma skali wartości, nie ma norm etycznych. Znika tajemnica miłości, życia i śmierci. Znika tabu. Walentynkowe, a także z dnia codziennego znane szaleństwo w domach towarowych przypomina amok: ludzie zatracają się w ekstatycznej przyjemności kupowania. Szukają zapomnienia i szukają też usprawiedliwienia – jakże infantylnego – dla swych postępków, których nawet nie potrafią nazwać złem czy grzechem, gdyż nie dostrzegają granicy między rzeczywistością a fikcją, jak w grach komputerowych. Motorem wznawiającym życie jest tu miłość utożsamiona z seksem i ograniczana do seksu. A skoro „tworzenie” życia staje się łatwe, więc i zabijanie przychodzi z łatwością. Eros i Thanatos w kulturze XX wieku rozstają się na dobre. W świecie, w którym nie szanuje się życia, nie można szanować śmierci. Bez tego zaś kultura traci wielkość i powagę, staje się infantylna – adresowana do zdziecinniałej ludzkości. Tadeusz Różewicz jest uznawany za poetę-moralistę, od początku twórczości podejmuje problemy etyczne. W Walentynkach głównym przedmiotem rozważań są fundamentalne pojęcia: miłość, życie, śmierć. Zdawałoby się, że wszystko już na ten temat w literaturze powiedziano. A jednak nie. Różewicz bowiem ukazuje stan świadomości (a raczej nieświadomości) współczesnego człowieka i konsekwencje neutralizacji wrażliwości etycznej. Inaczej: ukazuje, do czego prowadzi relatywność (względność) norm moralnych. Ja i świat 15 W poemacie nie ma moralizatorskich sentencji, poeta jedynie gromadzi fakty i dowody degradacji kultury, skłaniając czytelnika do samodzielnej konkluzji. Utwór jest na pozór żartobliwy, splatają się w nim różne wątki i różne głosy. Wielogłosowość (polifonia) wynika z poetyki fragmentu, czyli montowania różnych „kawałków” świata, pozornie niepodobnych. Kolaż – typowa dla Różewicza technika kompozycji ma czytelnikowi uprzytomnić niespójność rzeczywistości, w której żyjemy, i „niedopasowanie” tego chaosu do znanych z przeszłości porządków życia. W świecie bowiem powinien istnieć jakiś nadrzędny sens i hierarchia wartości. Walentynki są poematem z końca XX wieku ukazującym kres kultury, w której pojęciom „miłość”, „życie” i „śmierć” możliwe było nadawanie wzniosłej treści. W końcu XX wieku pojęcia te mają sens trywialny. Natomiast zjawiskiem najważniejszym – choć w utworze bezpośrednio nie nazwanym – pozostaje zło. Jego siła, rzec można, rośnie w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do zaniku miłości. Świat przedstawiony przez poetę jest przedmiotem surowej, moralistycznej oceny. Niemniej jednak Różewicz przeprowadza swój sąd nad współczesną cywilizacją w taki sposób, by sprowokować czytelnika do gwałtownej, nieobojętnej reakcji. Portret ludzkości, przerysowany, groteskowy i ironiczny, musimy – nie mogąc z nim się utożsamić – odebrać emocjonalnie. Musimy zaprotestować. Musimy też krytycznie spojrzeć na otaczający nas świat. I o to zapewne autorowi chodziło. Anna Legeżyńska Zadanie twórcze • Napisz esej pt. „Jakie elementy kultury współczesnej przyzwyczajają do banalizacji śmierci?”. (Przeczytaj szkic o eseju, Wypisy, s. 98) Duane Hanson, „Supermarket Lady”, 1969, wymiary 166 × 70 × 70 cm, malowane włókno szklane, polyester, ubrania i wózek z supermarketu 16 Diagnozy współczesności. Ja i świat NOWOCZESNOŚĆ Autor tekstu, XIV dalajlama (ur. 1935), noszący imię Tenzin Giaco, jest duchowym i politycznym przywódcą Tybetu, od 1950 r. zajętego przez Chiny. Dalajlama wraz z tybetańskim rządem na wychodźstwie schronił się w Indiach. Sprzeciwiając się używaniu przemocy, działa na rzecz wolności swego kraju, apelując do narodów i przywódców świata. W 1989 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Dalajlama Etyka na nowe tysiąclecie Wszędzie, na wszelkie wyobrażalne sposoby, ludzie starają się poprawić swój los. Odnoszę przy tym dziwne wrażenie, że mieszkańcy państw rozwiniętych, mimo ich przemysłu, są w pewnym sensie mniej usatysfakcjonowani. Zaznają mniej szczęścia i cierpią bardziej niż ci, którzy żyją w krajach słabiej rozwiniętych. W istocie, kiedy porównujemy bogatych i biednych, często wydaje się, że w tych drugich, mimo fizycznego bólu i cierpienia, jest mniej lęku i obaw. Bogaci – a tylko nieliczni potrafią korzystać ze swego majątku, to znaczy nie pławić się w luksusach, lecz dzielić z potrzebującymi – zdają się nimi przesiąknięci. Wielu tak pochłania zdobywanie i gromadzenie, że w ich życiu nie ma już miejsca na nic innego. W tym zapamiętaniu gubią marzenie o szczęściu, które miało im dać bogactwo. W rezultacie są ciągle rozdarci między obawami o przyszłość a nadzieją na zysk. Cierpią psychiczne i emocjonalne katusze, nawet jeśli zachowują się tak, jakby wiedli życie bardzo dostatnie i wygodne. Wszechobecność lęku, stresu, frustracji, rozgoryczenia, niepewności i depresji wśród mieszkańców państw rozwiniętych jest tego najlepszym dowodem. Według mnie, to wewnętrzne cierpienie odzwierciedla rosnącą dezorientację co do tego, na czym polega i na czym opiera się moralność. [...] Paradoks, polegający na tym, że wewnętrzne – innymi słowy, psychologiczne i emocjonalne – cierpienie tak często towarzyszy materialnemu dobrobytowi, widać jak na dłoni w większości państw zachodnich. Zjawisko to jest tak powszechne, że na usta ciśnie się pytanie, czy w kulturze Zachodu może być coś, co powoduje skłonność do takich cierpień? Nie sądzę. Myślę, że działa tu bardzo wiele czynników. Z pewnością jakąś rolę odgrywa sam rozwój materialny. Również rosnąca urbanizacja współczesnych społeczeństw, która zmusza ogromne rzesze ludzi do życia bardzo blisko siebie. Zauważmy przy tym, że gdy to tylko możliwe, staramy się zastępować dziś oparcie, jakie daje wzajemna pomoc, pomocą urządzeń lub systemu usług. Dawniej chłop prosił o pomoc przy żniwach całą rodzinę, dziś dzwoni do firmy. Współczesne życie jest tak zorganizowane, że wymaga jak najmniejszego praktycznego uzależnienia od innych. Posiadanie własnego domu, własnego samochodu, własnego komputera itd., by zapewnić sobie jak największą niezależność, wydaje się powszechną ambicją. Zwróćmy też uwagę na coraz większą autonomię poszczególnych osób, jaką zapewnia nauka i postęp techniczny. Dziś można być znacznie bardziej niezależnym od innych niż kiedykolwiek wcześniej. Rośnie poczucie, że nasza przyszłość zależy nie od bliźnich, ale od posady i pracodawcy. To z kolei sprawia, że uznajemy, iż inni nie są nam potrzebni do szczęścia, a co za tym idzie – że ich szczęście nie jest ważne. Nowoczesność 17 W ten sposób stworzyliśmy społeczeństwo, w którym ludziom coraz trudniej okazywać innym prostą sympatię i czułość. Miejsce poczucia wspólnoty i przynależności, z którego czerpią siły uboższe, z reguły wiejskie społeczności, zajęły samotność i wyobcowanie. Choć miliony żyją w bliskim sąsiedztwie, wydaje się, że wielu ludzi, zwłaszcza tych starszych, może rozmawiać tylko ze swoimi psami i kotami. Często porównuję nowoczesne społeczeństwo industrialne do samobieżnej maszyny. Ludzie, zamiast nią kierować, stanowią jej maleńkie, nieistotne trybiki. Nie pozostaje im nic innego, jak poruszać się zgodnie z ruchem machiny. Wszystko to okraszone jest nowoczesną retoryką rozwoju gospodarczego, często wzmagającą skłonność do współzawodnictwa i zawiści. Za tym z kolei idzie urojona konieczność zachowywania pozorów – sama w sobie stanowiąca źródło problemów, napięć i zgryzot. Tak powszechne na Zachodzie psychologiczne i emocjonalne cierpienia są więc raczej wyrazem ukrytych, ogólnoludzkich skłonności niż mankamentów konkretnej kultury. [...] Najważniejszym powodem nabożeństwa, jakim nowoczesne społeczeństwa darzą postęp, są osiągnięcia nauki i techniki. Wspaniałą stroną tych form działalności człowieka jest to, że dają natychmiastową satysfakcję. (W przeciwieństwie do modlitwy, której rezultaty są – jeśli w ogóle istnieją – prawie niewidoczne). I robią na nas wrażenie. Cóż w tym dziwnego? Niestety, owo nabożeństwo sprawia, że zaczynamy sądzić, iż kluczem do szczęścia jest z jednej strony dostatek materialny, z drugiej zaś władza, jaką daje wiedza. Choć każdy, kto poświęci temu chwilę poważnego namysłu, przyzna, że materialny dostatek sam w sobie szczęścia dać nie może, z wiedzą sprawa nie jest już tak oczywista. Sama wiedza nie może jednak zapewnić szczęścia, jakie wyrasta z rozwoju wewnętrznego. W rzeczy samej, choć szczegółowa i niezwykle precyzyjna wiedza o zjawiskach zewnętrznych jest ogromnym osiągnięciem, towarzyszący jej poszukiwaniu impuls redukowania i zawężania, nie dość że nie da nam szczęścia, to może być niebezpieczny. Sprawia bowiem czasem, że tracimy z oczu całe spektrum ludzkich doświadczeń, a zwłaszcza naszą zależność od innych. [...] w nowoczesnym świecie jest wiele zjawisk, które napawają optymizmem. W krajach najbardziej rozwiniętych tysiące ludzi starają się pomagać innym. Wystarczy spojrzeć na nas. Największą dobroć okazali tybetańskim uchodźcom ci, których zasoby wcale nie są obfite. Nasze dzieci mogą zdobywać wiedzę dzięki bezinteresownej pracy indyjskich nauczycieli, którzy często muszą żyć w bardzo trudnych warunkach, daleko od rodzinnych domów. W szerszej perspektywie obserwujemy także rosnące zrozumienie podstawowych praw człowieka. To bardzo pozytywna zmiana. Sposób, w jaki społeczność międzynarodowa reaguje na większość klęsk żywiołowych – to inna cudowna cecha współczesnego świata. Nadzieję daje też fakt, że zaczynamy zdawać sobie sprawę, iż nie można bez końca znęcać się nad naszym środowiskiem naturalnym, nie ponosząc poważnych konsekwencji. Wierzę również, że dzięki nowoczesnym środkom komunikacji ludzie bardziej akceptują dziś odmienność. Odsetek tych, którzy potrafią czytać i pisać, nigdy też nie był tak wysoki. Te pozytywne zmiany świadczą, moim zdaniem, o tym, co ludzkość może osiągnąć. [...] 18 Diagnozy współczesności. Ja i świat Oczywiście można też wskazać na wiele trendów skrajnie negatywnych. Bez wątpienia z roku na rok rośnie przestępczość, liczba morderstw i gwałtów. Często słyszymy o przemocy i wykorzystywaniu w rodzinie oraz, szerzej, w społeczeństwie, o rzeszach młodych ludzi uzależnionych od narkotyków i alkoholu, o negatywnym wpływie na dzieci coraz liczniejszych rozwodów. [...] Czy ta teza się broni? Czy postępowanie motywowane pragnieniem pomagania innym jest rzeczywiście najlepszym sposobem osiągnięcia prawdziwego szczęścia? Pomyślmy. Ludzie to istoty społeczne. Przychodzimy na świat na skutek działań innych. Nasze trwanie w nim uzależnione jest od innych. Czy nam się to podoba, czy nie, nie ma właściwie chwili, w której nie korzystalibyśmy z owoców trudu innych ludzi. W tej sytuacji trudno się dziwić, że znaczna część naszego szczęścia bierze się z relacji z innymi. I że najwięcej radości czerpiemy z troski o innych. Ale to nie wszystko. Altruistyczne działania nie tylko dają szczęście – także zmniejszają cierpienie. Nie twierdzę, że osoby motywowane pragnieniem niesienia szczęścia innym napotykają w życiu mniej trudności. Wszyscy chorujemy, starzejemy się, przydarzają się nam różne wypadki. Niemniej z pewnością mniej w nich cierpienia, które odbiera nam poczucie wewnętrznego spokoju; mniej lęku, wątpliwości, rozczarowań. Co z tego wynika? Po pierwsze, skoro wszystkie nasze działania mają wymiar powszechny, a tym samym potencjalny wpływ na szczęście innych – niezbędne jest etyczne postępowanie, żebyśmy nie robili sobie nawzajem krzywdy. Po drugie, na prawdziwe szczęście składają się przymioty duchowe: miłość i współczucie, cierpliwość, tolerancja, umiejętność wybaczania i im podobne. To one bowiem dają szczęście zarówno nam samym, jak i innym. (fragm. z: Etyka na nowe tysiąclecie, 2000) YIN i YANG – równowaga przeciwieństw Nowoczesność 19 Ćwiczymy czytanie ze zrozumieniem • Z eseju dalajlamy wypisz zdania określające wartości, do których dąży człowiek współczesny. Znakiem + zaznacz te, które akceptujesz, natomiast znakiem – te, które nie są dla Ciebie ważne; zorientujesz się, w jakim stopniu podzielasz obserwacje dalajlamy. • Wymień za autorem osiągnięcia współczesnej cywilizacji. Następnie wynotuj zarzuty. W dziesięciu zdaniach napisz, jak wypada ostateczny bilans. • Napisz list do dalajlamy o tym, co sądzisz o jego tezie: „pragnienie pomagania innym jest [...] najlepszym sposobem osiągnięcia prawdziwego szczęścia” jako głównej zasadzie etyki na nowe tysiąclecie. • Przeczytaj wywiad ze Stanisławem Lemem (zob. Wypisy, s. 42) i wylicz punkty polemiczne, różniące poglądy obu myślicieli. Komu przyznasz rację: dalajlamie-optymiście czy Lemowi-pesymiście? • Wyszukaj wypowiedzi Jana Pawła II dowodzące znaczenia miłości w papieskiej wizji cywilizacji współczesnej. Napisz konspekt i wygłoś na lekcji krótki referat: „Ewangelizacja współczesnego świata – w perspektywie religii i kultury”. • Pisanie listu. Przypomnij sobie wiadomości o liście (gimnazjum, szkoła podstawowa) i o etykiecie językowej (idź do Skarbca, s. 71-72): − zbierz zwroty grzecznościowe, którymi możesz rozpocząć listy do różnych osób (młodszego rodzeństwa, rówieśników, przyjaciela lub przyjaciółki, swojej sympatii, rodziców, nauczyciela, osób publicznych: wybranego polityka, pisarza, dziennikarza prowadzącego program dla młodzieży). Czy istnieje uniwersalny zwrot grzecznościowy?; − zredaguj trzy fragmenty listów, pokazujące twoje zainteresowanie adresatem (wybierz zróżnicowanych adresatów, np. rówieśnik, brat lub siostra, znany polityk); − napisz kilkuzdaniowy uprzejmy (ale stanowczy) list napominający kogoś, kto nie odpowiedział na twoich pięć listów; − napisz kilkuzdaniową odpowiedź na zaproszenie, w którym kulturalnie odmawiasz przyjścia z ważnych powodów i przepraszasz; − przekształć obydwa napisane listy na wiadomości tekstowe SMS. Nie możesz przekroczyć 130 znaków (liter). Nie rezygnuj z etykiety językowej! • Przygotowanie konspektu. Konspekt jest pisemnym uporządkowanym w punkty przygotowaniem wypowiedzi ciągłej (np. wykładu, przemówienia) lub formy otwartej (dialogowej, np. lekcji czy dyskusji.) Najważniejszą cechą konspektu jest zwarta i proporcjonalna kompozycja oraz hierarchiczność, która polega na wyodrębnieniu treści najważniejszych (nadrzędnych) i uzupełniających (podrzędnych). Konspekt krótkiego wykładu na temat części mowy mógłby wyglądać następująco: Część I. Wstęp – czy wiedza o języku jest nam potrzebna? Część II. Wykład właściwy: 1. Czym są części mowy? a. Przykładowe definicje (definicja a, definicja b); b. Kryteria wydzielania części mowy (morfologiczne, składniowe, znaczeniowe). 2. Przegląd części mowy a. Odmienne (rzeczownik, czasownik, przymiotnik, liczebnik, zaimek); b. Nieodmienne (partykuła, spójnik, wykrzyknik, przysłówek, przyimek). 3. Funkcje poszczególnych części mowy a. Składniowe; b. Komunikacyjne. Część III. Zamknięcie 1. Najważniejsze problemy badawcze, tendencje historyczne 2. Podsumowanie. • Na czym polega hierarchiczność przedstawionego konspektu? • Uzasadnij specyfikę użytej w nim interpunkcji • Odtwórz konspekt dowolnej części z rozdziału II Skarbca „Człowiek wobec języka”. 20 Diagnozy współczesności. Ja i świat Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 233. Miron Białoszewski Ja stróż latarnik nadaję z mrówkowca Nie zabłądźcie. Mijajcie, mijajmy się, ale nie omińmy. Mińmy. My! Wy! co latacie i jesteście popychani! Bądźcie. (z tomu: Odczepić się i inne wiersze, 1994) Tytus Czyżewski (1880-1945), poeta i malarz, przedstawiciel nurtu awangardowego (formizm, futuryzm). Do jego najciekawszych tomików należą Pastorałki (1925), łączące futurystyczny eksperyment z tradycją ludową. W Śpiewających domach warto dostrzec typową dla futurystów postawę ludyczną (zabawową)i rytmizację tekstu. Robert Delaunay, „Eifel Tower” (Red Tower), 1909, olej na płótnie 133 × 90 cm, New York, Solomon R. Guggenheim Museum Tytus Czyżewski Śpiewające domy Idą ulicą domy Śpiewające Dom zielony Smutny Idą ulicą drugą Domy śpiewające Wesołe Dom biały Skacze z radości Dom fioletowy Niski ton Dom żółty smukły Wysoki ton Każdy inny Pędzą i patrzą Szyby lecą na bruk Błyszczą i dźwięczą Minąłem Z dala słyszę śpiewają Domy Czerwony Biały Żółty Dom (z tomu: Zielone oko – elektryczne wizje, 1920) Nowoczesność Bruno Jasieński Do futurystów Już nas znudzili Platon i Plotyn, i Charlie Chaplin, i czary czapel — rytmicznym szczękiem wszystkich gilotyn piszę ten apel. Dziwy po mieście skaczą już pierwsze, zza kraty parków rzeźby wyłażą, kobiety w łóżkach skandują wiersze i chodzą z niebieską twarzą. Po cztery głowy ma każdy z nas. Przestrach nad miastem zawisnął niemy. Poezja z rur się wydziela jak gaz. Wszyscy zginiemy. [...] Dzisiaj sprzedaję hurtem z licytacji cały aparat. Próżno się wdzięczy chmurek rokoko, na plafon nieba rzucone bazie. Nikogo więcej księżyc — gonokok tęsknotą nocy nie zarazi. Znów będzie wiosna raz tylko na rok i jedno słońce w niebo się wkrości. Jak tynk obleci ze świata barok poetyczności. Nie będzie kobiet brzuch jak dynamo milionem wolt im w głębinie wrząca będą po prostu drżały, gdy nam o ciała ich miękkie pluśnie żądza. Znów będzie ogród, jak ogród i róż chwiejące się metry. 21 Bruno Jasieński, właśc. Wiktor Bruno Zysman (1901-1939) czołowy poeta grupy futurystów, związany z rewolucyjną lewicą. Autor programowych manifestów i tomików But w butonierce (1921), Pieśń o głodzie (1922), Słowo o Jakubie Szeli (1926). Po wyjeździe w 1925 roku z kraju (wskutek problemów z cenzurą i policją) osiadł we Francji, prowadząc działalność agitacyjną. Jednak i stąd – po opublikowaniu swojej głośnej antyutopii Palę Paryż (1929) – musiał wyjechać, tym razem do ZSRR. Tu stał się ważną postacią dzięki działalności partyjnej i politycznej; pisał w języku rosyjskim. W czasie wielkich czystek z lat 30. został aresztowany i rozstrzelany. Dużą rolę w utworze Jasieńskiego, podobnie jak i innych futurystów, odgrywa instrumentacja brzmieniowa. Stosunkowo rzadko spotykane słowa mają zwracać uwagę czytelnika na podobieństwa głosek i sylab, a nie znaczeń; zaskakujące skojarzenia są elementem typowej dla futurystów „strategii skandalu”: Platon i Plotyn – starożytni filozofowie, rozwijający idealistyczną koncepcję bytu plafon – część sufitu ozdobiona malowidłem lub płaskorzeźbą gonokok – bakteria wywołująca chorobę weneryczną yokohama – Yokohama to nazwa miasta w Japonii, tu użyta w funkcji rzeczownika pospolitego futuryzm – zob. Skarbiec, s. 203 Świat rozprostuje się nagle na powrót w nowej, słonecznej geometrii. Znikną, jak wrzody, które ktoś przegniótł, sznury tych, miejsca nie było przed kim — z wiaderkiem w ręku każdy przedmiot pooklejali w etykietki. O zamknij oczu swoich semafor. Snów yokohamy kąpią się w kwiatach. Idziemy wydrzeć z lawy metafor twarz rysującą się Świata. ( i d k Al hN jS ki” 22 Diagnozy współczesności. Ja i świat Julian Przyboś Gmachy Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 204. Wielki wpływ na Przybosiowe postrzeganie świata miały koncepcje jego przyjaciela, awangardowego malarza Władysława Strzemińskiego (1893-1952), twórcy unizmu. W swojej teorii widzenia Przyboś, za Strzemińskim, wykorzystywał optyczne zjawisko tzw. powidoków, czyli obrazów na chwilę zatrzymanych „pod powieką”, gdy widziany przedmiot już znika z pola widzenia. W wierszu trzeba wyróżnić i połączyć dwa plany: czas teraźniejszy i czas przeszły. Widzenie jest tu jak gdyby cofaniem czasu – od przedmiotu (gmachów) do procesu (budowania) Poeta, wykrzyknik ulicy! Masy wpółzatrzymane, z których budowniczy uprowadził ruch: znieruchomiałe piętra. Dachy przerwane w skłonie. Mury wynikłe ściśle. Góry naładowane trudem człowieczym: gmachy. Pomyśleć: Każda cegła spoczywa na wyjętej dłoni. (z tomu: Sponad, 1930) Józef Czechowicz pod dworcem głównym w Warszawie Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 208. Autor wiersza, jako przedstawiciel tzw. drugiej awangardy, łączy tu nowatorstwo języka poetyckiego z wizyjną symboliką i problematyką społeczną (zob. Skarbiec, s. 208). Utwór przenosi także znaczenia uniwersalne (głód jest tyleż zjawiskiem konkretnym, socjalnym, ile metaforycznym). Por. problem bezdomności i bezrobocia w życiu współczesnym. z okien bryzgało blaskiem królował w niklach bufet biły pod sufit płaski fontanny kwiatów kruche są tam firanki płyną dają tło cieniom sytych czy to nocną godziną czy szronowym przedświtem alkoholu symfonie fugi jarzyn i mięsa ciszej grajcie w agonii żywy głód się wałęsa runą twierdze jerycha – w Biblii Jerycho (środk. Palestyna) runęło z powodu dźwięku trąb oblegających miasto Izraelitów Joz 6, 8-20 jeden głód kaszle drugi głód palce łamie na cóż trzeci głód czeka drżąc we wnęce przy bramie wielookie zarosłe twarze głodów człowieczych to są biedne księżyce spustoszałych wszechrzeczy dyszą kaszlają w runo wytartego szalika mówię wam przez nie runą mocne twierdze jerycha (z tomu: Nuta człowiecza, 1939) Nowoczesność Wisława Szymborska Schyłek wieku Miał być lepszy od zeszłych nasz XX wiek. Już tego dowieść nie zdąży, lata ma policzone, krok chwiejny, oddech krótki. Już zbyt wiele się stało, co się stać nie miało, a to, co miało nadejść, nie nadeszło. Miało się mieć ku wiośnie i szczęściu, między innymi. Strach miał opuścić góry i doliny. Prawda szybciej od kłamstwa miała dobiegać do celu. Miało się kilka nieszczęść nie przydarzać już, na przykład wojna i głód, i tak dalej. W poważaniu być miała bezbronność bezbronnych, ufność i tym podobne. Kto chciał cieszyć się światem, ten staje przed zadaniem nie do wykonania. 23 Informacje o autorce: zob. Skarbiec, s. 233. Schyłek wieku można porównać z innymi utworami o podobnej tematyce rozrachunkowej, np. z utworem Z. Herberta Portret końca wieku. Zob. też K. Tetmajer, Koniec wieku XIX, s. 289. Innym kontekstem może być rozmowa przeprowadzona ze S. Lemem (zob. Wypisy, s. 42). W literaturze XX wieku jednym z najwybitniejszych dzieł stawiających diagnozę współczesności jest poemat Thomasa Stearnsa Eliota (1888-1965) Ziemia jałowa z 1922 r. Jako kontekst dla wiersza Szymborskiej i utworu Różewicza (Walentynki) wykorzystajcie fragment innego poematu Eliota pt. Wydrążeni ludzie (1925) w tłumaczeniu Cz. Miłosza: My, wydrążeni ludzie My, chochołowi ludzie Razem się kołyszemy Głowy napełnia nam słoma Nie znaczy nic nasza mowa Kiedy do siebie szepczemy Głos nasz jak suchej trawy Przez którą wiatr dmie Jak chrobot szczurzej łapy Na rozbitym szkle W suchej naszej piwnicy Kształty bez formy, cienie bez barwy Siła odjęta, gesty bez ruchu. A którzy przekroczyli tamten próg I oczy mając weszli w drugie Królestwo śmierci Nie wspomną naszych biednych i gwałtownych dusz Wspomną, jeżeli wspomną, Wydrążonych ludzi Chochołowych ludzi. Do stałych sposobów poetyckiej perswazji w wierszach Szymborskiej należą m.in. ironia, antyteza. Sprawdź w leksykonach znaczenie tych terminów. Głupota nie jest śmieszna. Mądrość nie jest wesoła. Nadzieja to już nie jest ta młoda dziewczyna et caetera, niestety. Jak żyć — spytał mnie w liście ktoś, kogo ja zamierzałam spytać o to samo. Bóg miał nareszcie uwierzyć w człowieka dobrego i silnego, ale dobry i silny to ciągle jeszcze dwóch ludzi. Znowu i tak jak zawsze, co widać powyżej, nie ma pytań pilniejszych od pytań naiwnych. (z tomu: Ludzie na moście, 1988) 24 Diagnozy współczesności. Ja i świat Ćwiczenia • Dlaczego w wierszu Białoszewskiego sąsiadują dwa słowa: latarnik – mrówkowiec? Wyprowadź uwagi interpretacyjne i zapisz je w kilkunastu zdaniach. • Porównaj sposoby obrazowania przestrzeni miejskiej w utworach Przybosia i Czyżewskiego. Za pomocą jakich zmysłów dokonuje się tutaj percepcji (odbioru) przestrzeni? • Znajdź ilustrację (obraz, fotografię, rysunek), która najlepiej oddaje temat wiersza Czyżewskiego. Uzasadnij swój wybór. Jeśli masz możliwość skanowania, połącz tekst z obrazem. Jak zabieg ten wpływa na interpretację utworu? • Kim jest podmiot mówiący w wierszu Jasieńskiego Do futurystów? – napisz krótką charakterystykę tej postaci, wyobrażając sobie jej wygląd, wiek, zawód, usposobienie, stosunek do rówieśników; – wybierz słowo najlepiej określające prezentowaną w utworze postawę: rewolucjonista – buntownik – outsider – nihilista – happener – showman (lub zaproponuj inne). • • • • • • Na podstawie wiersza Jasieńskiego napisz manifest. W tym celu: – wypisz z tekstu sekwencje, które mogą pełnić funkcję haseł; – następnie nadaj im formę dobitnego apelu, wezwania, rozkazu, żądania; zwróć uwagę na zróżnicowanie interpunkcji; – wymień w odpowiedniej kolejności funkcje retoryczne, które może realizować twój manifest (docere, movere, delectare – pouczyć, wzruszyć, zachwycać); – wygłoś tekst w klasie z użyciem mikrofonu, zwracając uwagę na intonację i gestykulację; – porównaj reakcje, jakie wywołasz ze strony publiczności (kolegów), z uprzednio przewidywanymi; – zapisz wnioski w postaci krótkiej notatki. Przeczytaj głośno wiersz Czechowicza, nagrywając wykonanie na taśmie magnetofonowej. Widzisz, że w tekście brak znaków interpunkcyjnych. Przepisz wiersz z użyciem przecinków, kropek i in. Jak wskutek tego zabiegu zmieni się interpretacja utworu? Sprawdź, ponownie głośno czytając tekst i porównując oba nagrania. Wymień czynności i zdarzenia dnia codziennego, opisane w Pieśni świętojańskiej o Sobótce (Panna XII) Kochanowskiego. Które z nich są dziś także typowe, a które spotykane rzadko lub wcale? Wyszukaj w wierszu Szymborskiej prognozy (jaki miał być XX wiek) oraz oceny stanu faktycznego (jaki jest); – wygłoś mowę „oskarżycielską” lub „obrończą” (ok. 15 min) zatytułowaną jaki był XX wiek. (Po informacje o przemówieniu idź do Skarbca, s. 72-75). Zestaw i oceń dwa modele życia: dawnego (np. pieśni Kochanowskiego) i nowoczesnego (np. Walentynki Różewicza). Interpunkcja polska. W języku polskim używamy dziesięciu znaków interpunkcyjnych. Zasady ich użycia uwzględniają: 1) budowę składniową tekstu (zasada w polskiej interpunkcji najważniejsza); 2) treść; 3) rytmikę mowy; 4) ton uczuciowy; 5) potrzebę wydzielenia fragmentu zdania (tekstu); 6) dążenie do zrozumiałości i przejrzystości. W napisanym przez siebie manifeście: – podkreśl miejsca, gdzie użycie znaków interpunkcyjnych nie było związane z budową składniową tekstu; – zakreśl znaki, które można by zastąpić innym znakiem interpunkcyjnym. Wprowadź „rezerwowe” znaki w nawiasie nad poprzednio użytymi znakami. Jak ich użycie przyczyniłoby się do zmiany interpretacji? • Przeczytaj rozdział „Interpunkcja polska” w Nowym słowniku ortograficznym PWN. – podaj pięć przykładowych sytuacji, gdy użycie lub pominięcie znaku przestankowego zależy od decyzji piszącego (a nie od reguł); – stwórz listę dziesięć przestróg interpunkcyjnych dotyczących ujęcia przecinka, które Twoim zdaniem pomogą uniknąć większości błędów. Wynik porównaj z rezultatami kolegów; – wymyśl pięć krótkich zdań, gdzie umieszczenie przecinka ściśle zależy od treści i zmienia je w sposób zasadniczy, jak w anegdotycznym przykładzie depeszy (przytaczanym w Nowym słowniku ortograficznym PWN), gdzie los skazańca zależy od miejsca znaku interpunkcyjnego: Powiesić, nie można uwolnić. Powiesić nie można, uwolnić. – dlaczego słownik – w podsumowaniu zasad interpunkcji polskiej – przestrzega przed stosowaniem zbyt dużej liczby niektórych znaków? Jakich znaków to dotyczy? Sporządź notatkę na ten temat. Nowoczesność Wiesław Myśliwski Kamień na kamieniu 25 Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 238. DROGA Szła u nas przez wieś droga. Nie najlepsza, pewnie, jak to W powieści Szymon Pietruszka przez wieś. Dziury, doły. Wiosną czy jesienią błoto, latem opowiada dzieje swego życia i losy rodziny w takiej kolejności zdakurz. Ale ludziom wystarczyła. Raz na jakiś czas tu i tam się rzeń, jaką podsuwa pamięć. Scewyrównało, trochę się kamieniem posypało i jakoś się jeź- nerią zdarzeń jest polska wieś dziło. I na jarmark do miasta można było nią dojechać, i do ulegająca przemianom, lecz wymiar realistyczny łączy się z symkażdej wsi w sąsiedztwie, i czy na wojnę, czy w świat ktoś bolicznym (konkret ma tu zarazem sens uniwersalny, tworząc wyruszał, tak samo go zaprowadziła. świat małej wsi”). Pisarz, A prócz tego, że była dla wszystkich, każdy miał jeszcze „wielki podejmując problematykę kultury kawałek tej drogi na własność dla siebie, wedle tego, jak chłopskiej, odnajduje w niej warobejście jego. I przed każdą niedzielą czy świętem latem ją tości godne ocalenia. zamiatał, jesienią skrobał błoto, zimą śnieg odgarniał, kiedy napadało, popiołem posypywał, żeby ktoś się nie przewrócił przed jego chałupą. A na Zielone Świątki zawsze się ją tatarakiem maiło. Szli ludzie do kościoła, to im tatarak chrupał pod nogami, a pachniało jakby w gaju i mówiło się, że to droga tak pachnie. I prawie każdy miał przy niej swoją ławkę czy kamień. Mógł wieczorem wyjść, usiąść, z sąsiadami pogadać, zakurzyć czy choćby w ciemne niebo nad sobą popatrzeć. Boga o to i owo się popytać. I tylko robaczki świętojańskie mu migały. Ludzie, krowy, gęsi, wszyscy środkiem chodzili, bo nie było ni lewej, ni prawej strony. Mogłeś konia z wozem na brzegu zostawić i pójść do gospody na oranżadę czy piwo, a trafiła się ćwiartka, to wypić jednego, a koń sobie stał. Czy z pola ze zbożem wracałeś, a ktoś z naprzeciwka jechał, to się przystanęło wóz przy wozie, jakby ramię przy ramieniu, i nikt ci nie trąbił, żeś mu drogę zastawił. I tak samo do wieczności odchodziło się tą drogą, bo nie było innej. Tyle że baby wylatywały z chałup i zganiały swoje kury, gęsi na obejścia. Chłopy trzymali psy przy budach, żeby nie szczekały. Furmanki na skraju przystawały. Kosiarze kosy z ramion opuszczali. Matki wynosiły niemowlęta przed chałupy. A nawet pijany ściągał czapkę ze łba i trzeźwiał. A po obu jej stronach rosły akacje. Szedłeś, kiedy kwitły, to aż cię zatykało. Okna na noc trzeba było zamykać, bo budziłeś się rano z rozbolałą głową. Kurzyły chłopy wieczorami machorkę na ławkach czy kamieniach, to jakby akacjowy kwiat kurzyły. Psy na złodziejów węch traciły i leżały otępiałe przed budami. Czy stanąłeś z panną pod taką kwitnącą akacją, to nawet niewiele jej musiałeś mówić. Dzisiaj zostało we wsi trzy, może cztery akacje. Pościnali, jak zaczęli nową drogę budować. Bo akacje dawniej na wozy się sadziło. Miałeś akację przed chałupą, to miałeś i wóz. No, może bez dyszla i latrów. Bo na dyszel najlepszy młody dębczak, a na latry sosnowe calówki. Ale miałeś rozworę, stołki, rycony, podoski, śnice, podełgę, wagę, orczyk, kłonice, luśnie, no i koła. A na koła to już nie ma lepszego drzewa od akacji. Nawet z dębu się nie równają. Za twarde i lubią pękać. A koła w wozie najważniejsze. 26 Diagnozy współczesności. Ja i świat Tylko że na gumowe przyszedł teraz czas. Namawiają i mnie, żebym sprawił sobie gumowe koła. Koń by miał lżej i na wóz dużo więcej można wziąć. Albobyś go chociaż przekuł i założył mu gumowe okładziny na podkowy, bo asfalt dziabie. W żniwa po cztery pokłady snopków chłopy na gumowych kołach zwożą. Dawniej w dwa konie nie dałoby rady, a teraz w pojedynkę i ciągnie. Droga sama cię pcha. Mają niektórzy ziemi co by za paznokciem i mają gumowe koła. Albo starzy, wydawałoby się, tylko im się modlić o spokojną wieczność, a zmieniają drewniane na gumowe. Patrzeć, a i Karpiel na tamten świat się zwinie i nie będzie kołodziejów. Mechaniki nastaną. Kto ci wtedy choćby dzwono wymieni, gdy spróchnieje, kto piastę wytoczy? I z czego? Były dawniej akacje, to było z czego. Ale była i droga. Kręta była, to prawda. Jak to droga. Musi to i tamto ominąć. Figurę, staw, chałupę. Wszystko to powyprostowywali, wyasfaltowali. Zakręty porobili długie i okrągłe, prawie się nie skręca, tylko prosto jedzie. Na niejeden taki zakręt całe pole poszło. Albin Mucha miał pole przy drodze, siał grykę, seradelę, a teraz ma zakręt. Czasem w niedzielę wyjdzie na ten zakręt i wali laską w asfalt, tu było moje pole! Zakopali mi go, cholery! Albo siądzie przy rowie i spisuje auta, co jeżdżą po tym jego polu. Nie można powiedzieć, szersza jest ta droga ze trzy razy od dawniejszej i jeździ się po niej jak po stole. I świata się trochę na niej widzi. Najwięcej w niedzielę. Szkoda tylko, że takie drogi nie mają nazw jak rzeki. Bo wieś nasza przy tej drodze jakby przy wezbranej rzece. Patrzą ludzie, a ona płynie i płynie. I nawet jakby na dwie wsie wieś naszą rozdzieliła. Po tej i po tamtej stronie. Matka dziecka nie wyśle do sklepu, gdy sklep nie po tej stronie. Sąsiad do sąsiada pożyczyć konia, pługa, kosy woli nieraz dalej pójść, aby przez tę rzekę nie przechodzić. Pastuchy gonią krowy na pastwiska, to z tamtej osobno i z tej osobno, a kiedyś wszyscy razem. Na zebraniach też ci z tej i tamci z tamtej swoje strony trzymają. Czy sąsiad z sąsiadem niech z naprzeciwka wyjdą przed chałupy, to nie zbliżą się ku sobie, jak to dawniej, żeby zakurzyć, pogadać. Tylko każdy kurzy po swojej stronie i każdy ze swojej paczki. I gadają jakby głuchy do głuchego. Zresztą co można pogadać, gdy jeden na jednym brzegu, drugi na drugim i bez przerwy auta po ich mowie jeżdżą. Mniejsze można jeszcze przekrzyczeć, ale ciężarówce nie dadzą nawet słowom z gardła wyjść. No, i tych akacji szkoda. Żal za gardło ściskał, gdy się takie stare drzewa waliły pod piłami jak patyki. Człowiek się urodził z nimi, rósł z nimi, to myślał, że i umrze z nimi. Z wiosny jakoś to było. Zimno, mokro, błoto. Gdzieniegdzie śnieg na polach jeszcze leżał. Przyjechali z motorami, piłami i zaczęli ścinać. A ludzie wychodzili i patrzyli, bo cóż mieli robić? Starzy, młodzi, smarki, matki z dziećmi na rękach, jak się na brzeg rzeki wychodzi, gdy woda na powódź przybiera. Albo gdy łuna nocą na niebie i tyle wiadomo, że gdzieś się pali, ale pomóc za daleko. Niejednemu łza się w oku zakręciła, niejednemu Bóg się z ust wyrwał, niejednej matce dziecko na ręku zakwiliło, bo i dzieciom jakby ktoś wycinał świat z oczu. Fragment prozy Myśliwskiego można interpretować w powiązaniu z tradycją, posługując się toposem Drogi, który pojawia się już w dawnej kulturze europejskiej (peregrynacja, pielgrzymka, podróż). Z drogą łączy się znaczenia naddane, metaforyczne i symboliczne (np. droga życia, droga ku doskonałości). Nowoczesność 27 Tylko że potem, jak się okazało, że mają te akacje sprzedawać, żal minął i wszyscy rzucili się do kupowania. Nie obyło się bez kłótni, przekupstw i posądzeń. Niektórzy całymi dniami przy tych akacjach warowali. Niektórzy dziewuchy wysyłali, żeby pokręciły tyłkami koło robotników. A kto nie miał dziewuchy, obłaskawiał ich wódką, kiełbasą, czym się dało. Ktoś nawet przybił obrazek Anioła Stróża na jednej akacji, żeby mu jej pilnował. Ktoś powiesił kawałek czerwonej wsypy na innej, że to jego. A Boleś Walek psa uwiązał, bo miał upatrzoną taką jedną na szafę na ubrania. Ale w nocy ktoś psa zatłukł i przewiązał go do słupa telegraficznego. To znów Mikus kazał swojemu chłopakowi wyjść na drzewo i siedzieć, póki go nie zetną. I tak rozkupili samych siebie. Nie powiem, też sobie jedną upatrzyłem. Z kilometr za wsią rosła, to myślałem, zanim do niej dojdą, zdążę jeszcze kupić. I zachodzę kiedyś, a tu tylko pień po mojej akacji. I wszystkie już, jak droga długa, sprzedane, ścięte i nie ścięte. Mechanicznymi piłami cięli, to przyłożył taką piłę, drzyyzzz i po akacji. I już szedł do drugiej, do trzeciej. A mnie się, głupiemu, wydawało, że jak zwykłą piłą, ciachu, ciachu. Z całej drogi została stara wierzba przy mostku za kościołem, której nikt nie chciał kupić, bo straszyło koło niej. [...] [...] Nie ma już spokoju w naszej wsi. Tylko te auta, auta, auta. Jakby dla samych aut tę drogę zbudowali, a o ludziach zapomnieli. A czy to już same auta żyją na tym świecie? Może kiedyś przyjdzie taki czas, że nie będzie ludzi, tylko auta. To wtedy między sobą niech się cholery zabijają. Niech nawet wojny prowadzą, i gorsze od ludzkich. Niech się nienawidzą, żrą, przeklinają. Aż się może zjawi jakiś Bóg Auto, którego to zgniewa, i potopi wszystko. A kogo zostawi, ten będzie musiał znów na własnych nogach chodzić. Jak się zjawił Bóg Człowiek na ludzi. Bo dziś kto na własnych nogach chodzi, ten tym autom tylko zawadza i na drodze, i w ogóle na świecie. Nawet gdy samym skrajem drogi idziesz, czujesz się, jakby każde z tych aut przez ciebie jechało. Toteż idziesz z duszą na ramieniu. Nie dlatego, żebyś bał się śmierci. Tylko że co to za śmierć od auta. Nawet pamięć po takiej śmierci to jakby splunął na drogę. Ano, przejechany. Ale czy to znaczy to samo, co umarł? Czy po takiej śmierci też jest jakaś wieczność? Jeszcze trąbią, stukają się w czoła, wymachują przez szyby, a niejeden i szybkę opuści i wyzywa cię, na czym świat stoi. Jakbyś był najgorszy z najgorszych, bo idziesz piechotą. Nic już nogi człowiecze nie znaczą. A dawniej całe armie szły piechotą na wojny. I wygrywały. I mówiło się, że nie ma jak piechota. Albo woda po deszczu niech stoi na drodze, to cię jeden z drugim jeszcze naumyślnie ochlapie. I potem śmieje się zza szyby, ciul. A jedzie z babą, to i baba się śmieje. Z najduchami, to i najduchy mają z ciebie uciechę. Ech, gdyby człowiek mógł takiego sukinsyna w swoje ręce dostać, toby takie auto jak snop złapał i pieprznął z drogi w pola. Ale bo zatrzyma się który? W pędzie tylko każdy taki mocny. I gdzie to pędzi? Niebo takie samo wszędzie, a od swojego przeznaczenia i autem nie ucieknie. (fragm. z: Kamień na kamieniu, 1984) 28 Diagnozy współczesności. Ja i świat Pisarz ur. w 1960 r., debiutował głośną, symboliczno-realistyczną powieścią o problematyce więziennej pt. Mury Hebronu (1992). Dalsze utwory (m.in. Biały kruk, Dukla) umocniły jego pozycję wśród najlepszych prozaików tej generacji. Andrzej Stasiuk Władek Wieś jak wieś. Trzykilometrowy wąż budynków rozsypuje się, pęka, potem scala na powrót w zwartą zabudowę. Beton, drewno, zapadnięte dachy, resztki płotów i żelazne balustrady balkonów tworzą zakalec biedy i tęsknoty za telewizyjnym światem. Asfaltowa droga ledwo ociera się o skraj zabudowań, ledwo je muska. To nawet lepiej, bo dziurawą żwirówkę, główną arterię, opanowały dzieci i psy. Oddają się wspólnym zabawom i żaden szybki pojazd nie zakłóca tej symbiozy. Czasem traktor, ale traktor to maszyna powolna i oswojona. Gdzieś tam w środku tego łańcucha domów stoi chałupa Władka, z lekka nadpróchniałe ogniwo ani lepsze, ani gorsze od innych. To raczej te nowe, białe, czasem dwupiętrowe wyglądają jakoś pysznie i niestosownie w poziomym pejzażu, który całkiem naturalnie zmierza ku upadkowi, w zgodzie z prawami erozji – góry, drzewa, chaty. No więc Władek, przetrącony grzbiet dachu, żona i dwanaścioro dzieci. Władek lat czterdzieści, czyli płodność niemal biblijna, chociaż tutaj to nic nadzwyczajnego. Zawsze tak było – mały nakład i namacalny zysk. Ziemia najchętniej rodziła kamienie, ich regularne stosy zalegają na miedzach, poza tym trochę owiec, dwie krowy, ale już zboże to raczej sztuka dla sztuki, a może z przyzwyczajenia, bo przecież coś poza sianokosami i kartoflami trzeba robić. I tak dostatek zawsze będzie miał postać mniejszego bądź większego ubóstwa. Przy rozdziale dusz musiała nastąpić pewna pomyłka, bo ciało Władka zrodzone i osadzone na tej ziemi otrzymało jakiś lekki, nieco nazbyt duchowy organ, który nijak nie mógł sobie poradzić z ociężałością materii. Z własnymi członkami, ze snem, z upływem czasu, z ciężarem kamienistej gleby. Pradawny rytm, który sąsiadów wiosną wygania w pole, latem na łąki, a jesienią na kartofliska, jego ledwo musnął. Dlatego Władek, chociaż pił średnio i był porządnym człowiekiem, zajmował we wsi miejsce dość poślednie, a jeżeli chodzi o dochód na głowę to chyba ostatnie. Próbując brak wewnętrznej siły łagodzić pomysłowością, rozsyłał po okolicznych gospodarzach dzieci zaopatrzone w karteczki: „Pani Gieniu, nie mamy na chleb, proszę pożyczyć pięćdziesiąt tysięcy”. Ludzie czasem pożyczali, a czasem wyrzucali za drzwi, gdy kartka do pani Gieni trafiała do pani Wiesi – najzaciętszego wroga tej pierwszej. Czasami brała się za to opieka społeczna, czasami ksiądz, ale nie mogli zrobić nic prócz chwilowej pomocy, bo w końcu Władek był dobrym ojcem i największą radość sprawiało mu, gdy dzieciarnia oblepiała go od stóp do głów. Siedział wtedy zadowolony jak mormon, a żona wychodziła do pracy do lasu. We wsi stał kiosk. Gdy w okolicy urzędował komunizm, ten największy szafarz szarości, buda wyglądała jak brudne akwarium, w którym unosiło się kilka szczotek do zębów, trzy rodzaje papierosów i biała znudzona twarz sprzedawczyni. „Gromada”, „Rolnik Polski” pełne były pociech i obietnic. „Dwa bilety na PKS i popularne”. „Dwa razy popularne i jeden bilet na PKS”. I zapałki. Ileż kombinacji. Nowoczesność 29 A teraz wygląda to tak, jakby kolejne stworzenie świata mormoni – wspólnota religijna, założona w 1830 r. w USA nie odbywało się w czasie i przestrzeni, ale w dziedzinie przez J. Smitha, zjednoczona barw. Ta witryna jest najbarwniejszym miejscem w promieprzez doktrynę, według której niu piętnastu kilometrów. Stare kobiety przystają, żeby popaJezus objawił się pierwszym osadnikom w Ameryce Płn. trzeć, a w ich ciemnych, zapadniętych oczach zapalają się przyrzekając odbudować tam żółcie, lazur, siedem odmian czerwieni, złoto, srebro, błękit, „nową Jerozolimę” zieleń, jakiej mieszkając tutaj przez lat siedemdziesiąt nigdy „Gromada Rolnik Polski” – tytuł czasopisma nie oglądały. Wody potopu ustępują, ostatni sekretarze zosta- popularne – marka powszechnie li zatopieni albo umknęli, zło wygubione, a na niebie wschoznanych w latach 80. i 90. tanich papierosów dzi nowa tęcza, znak pojednania. Stare kobiety stoją jak – awantura, bijatyka, zwierzęta wypuszczone z arki i oglądają znaki najnowszego bonanza burzliwe zdarzenia; określenie przymierza. Pejzaż nigdy nie budził takiego zainteresowania. potoczne nawiązujące do tytułu słynnego westernowego serialu Jakby to stare dzieło Boga wyblakło, jakby deszcze, śniegi i amerykańskiego Bonanza. cierpienie starły z niego całą farbę, czyniąc go przezroczystym. Tęcza witryny wysyła twarde, zdecydowane światło, w którym unoszą się zaklęcia w niezrozumiałym języku. Kolor biały – Similac Isomil – to czystość, radość, niewinność i wieczna chwała, to barwa szat Chrystusa na górze Tabor, to bisior ze świątyni Salomona. Niebieski – Blue Ocean Deodorant – to kolor matki Boskiej, firmamentu i tak jak biel znaczy nieskazitelność. Czerwień – Fort Moka Desert – to kolor Ducha Świętego, który wznieca ogień miłości i zjawia się w postaci ognistych języków, to także kolor Męki Pańskiej, krzyża i tych wszystkich, którzy drogą wiary szli aż po przelanie krwi. Czarny – John Players Stuyvesant – to śmierć, żałoba, smutek i przebłaganie, ale też wzgarda świata, odrzucenie, ciemności, które tylko nadprzyrodzona jasność może rozproszyć. Zieleń – Fa Fresh Creme and Soap – to kolor nadziei, bo szmaragdowa tęcza w Apokalipsie pojawia się na znak miłosierdzia Sądu. I wiele innych, bo nie wspomniano tutaj o żadnej cnocie, o żadnym odcieniu. Prostokątna mandala tkwi w burej przestrzeni między ponurą knajpą a majdanem i jak okno na drugą stronę bytu pozwala wejrzeć w tajemnice przyszłości, określić swoje położenie i wybrać drogę ku wyzwoleniu. No więc te stare kobiety i dzieciarnia stoją przed mapą nowego świata, którego kontynenty uporządkowano według pragnień poszczególnych części ciała, zachcianek i smaków. Królują tu jednoznaczne barwy. Nie ma miejsca na wyobraźnię. Ani czas, ani zmienne światło, ani kaprys natury nie nadgryzą tego. Niewykluczone, że nowe Jeruzalem jest już w drodze. To dzieło Władka. Gdy ksiądz w kościele mówił, że jest ciężko, ale że trzeba, bo to jest cena wolności i Polski, i że rolnik zawsze itd., Władek pochwycił jakiś boczny wiatr, który nigdy przez te doliny nie wiał. Sprzedał co miał, kupił syrenkę, wydzierżawił kiosk i wszystkie te blaski i cuda zaczął przywozić gdzieś z Rymanowa. Żona jeszcze w lesie spędzała pół dnia, jakby wierząc w sens monotonii ruchów i stwardniałych rąk, a dzieci chodziły do szkoły, chcąc anachronicznym sposobem zdobyć świat. Inni wieczorem przy stołach dokonywali skomplikowanych przeliczeń cen mleka na ceny paliwa do traktora, 30 Diagnozy współczesności. Ja i świat cen paliwa na ceny wołowego żywca, żywca na paszę, paszy na prąd, prądu na wełnę, wełny znowu na mleko – i tak bez końca. I gdy za każdym razem wychodziły im absurdy egzystencjalne – bo przecież o egzystencję chodziło, Władek po prostu liczył utarg albo ładował samochód na następny dzień. Bo już nie jedna wieś, ale cała okolica miała poznać smak batonów Mars. A potem szopa z desek i szyld: „Zagraniczna odzież używana”, a potem zgrabna budka, owoce i warzywa, i jeszcze kilka stolików pod gołym niebem, i pięć gatunków piwa. I półka w kącie chałupy – wypożyczalnia kaset wideo. Rano Władek w skórzanej kurtce wsiada do czerwonego fiata combi. Jego żona w dżinsowym komplecie do sześcioletniego malucha. Ruszają w stronę swoich złotych żył, bonanz, targów z Rosjanami, by wrócić dopiero wieczorem z towarem albo dobrymi widokami. Interesy na miejscu prowadzą dzieci, bo szkoła wygląda już na anachronizm; ten język polski trochę niepotrzebny i nudne teoretyczne rachunki. No więc Władek, właściciel tego ołtarza, przy którym kościelny, majowy, jest jak dalekie odbicie; jego pastelowe, zwiewne i nietrwałe barwy zwiędną jak kwiaty i zetleją jak wstążki. Władek, niczym Ariel wśród Kalibanów, chwycił te nagłe, nie znane powiewy i jego dusza unosi się w powietrzu nad wsią, podczas gdy reszta oddaje się starym, ciężkim i beznadziejnym zajęciom. Czterdzieści lat oczekiwania, hibernacji w stanie nędzy, by w dwa lata przepoczwarzyć się w posłańca i zwiastuna nowej ogólnoświatowej religii, która zniesie przeciwieństwa, unieważni spory i ukonkretni pragnienia. No bo co w końcu robi mag Apoloniusz Sołowiowa, jeśli nie czaruje z powietrza najczystszych i najjaśniejszych barw? Barw, jakich świat nie widział? Stare i młode kobiety, dzieci odchodzą od wystawy. Trudno odgadnąć ich myśli, lecz przemiany nie zachodzą przecież w myślach. Dotykają raczej uczuć, miejsc, gdzie rodzi się podziw albo zachwyt. W nowych bielonych domach pojawiają się miniatury Władkowej witryny. Na kredensach, na telewizorach, na lśniących meblościankach stoją rzędy pustych puszek od piwa Dab, kartony po Maxim Brandy, szeregi pustych opakowań Gold Wiener, Orange Juice, próżne sześciany, których zawartość niekoniecznie została poznana. Tkwią trochę niżej niż stare zakurzone oleodruki: święty Józef w kolorze sepii, Matka Boska w spłowiałym błękicie, czamo-biały Ojciec Święty. Jedna Maria, jeden Józef, jeden papież, a naprzeciwko taka ilość, taka różnorodność... Władek ostatnio kupił żuka, bo cuda w fiacie już się nie mieściły. (fragm. z: Opowieści galicyjskie, 1995) Nowoczesność Tadeusz Konwicki Mała apokalipsa 31 Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 245. Dlaczego nie lubię tego miasta? Nie, to nieprawda. Ja tyl- Tytuł powieści nawiązuje do Apoko nie kocham, jak te wszystkie osły, które zbijają gotówkę kalipsy św. Jana, która jednak zostaje tu przekształcona w wizję na miłości do Warszawy. Z rana się pewnie dopingują narko- groteskowo-katastroficzną, ulokotykami, a potem aż do wieczora kochają, kochają i każą so- waną w realiach schyłkowej fazy bie za to bulić. Więcej niż pół życia przemieszkałem w tym PRL-u. Powieść jest antyutopią (zob. s. 62), ilustrującą jednoczeułomnym mieście. Grodzie kalekim od zarania, gwałconym sny rozpad wielu porządków przez okupantów, ćwiartowanym przez zaborców, dławio- współczesnego życia: społecznego, politycznego, metafizycznego. nym na arkanie azjatyckich hord. Akcja rozgrywa się w Warszawie Wpełzłem kiedyś do jego trupa. Miasto z trudem się rea- końca lat 70., a jednocześnie nimowało i ja z wolna po raz pierwszy w życiu wracałem do w bliżej nieokreślonej przyszłości. fragment ukazuje degrażycia. Jesteśmy rówieśnikami. Związał nas przypadek. I Wybrany dację mitu nowoczesnego miasta okazało się, że na śmierć i życie. i niejednoznaczny stosunek pisaMoim ostatnim utworem literackim będzie ten ostatni rza do Warszawy, miasta zastępującego mu utraconą „małą dzień życia. Dzień skromnego happeningu. Ale coś się ojczyznę” (Wileńszczyznę). załamało. Ogarnia mnie zmęczenie oraz niemoc. Moje życie się powtarza powtarza i ja i się ja się powtarzam. powtarzam. Zamiast Zamiast niepowtarzalności niepowtarzalności — kiszłak azjatycki – turecki kiszseryjność. Moją sztukę, a także moje życie można ciąć na łak: wieś w Azji Środkowej kawałki jak kiełbasę. Tak na koniec wychodzi. Nade mną tylko moje miasto świeżych zabytków i starych nowoczesnych gmachów. Nic poza tym nie ma. Wspólny język, wspólna męka, wspólne niezrozumienie. Co oni są winni i co ja jestem winien? Zstępuję do korytarza ewakuacyjnego. Prowadzą mnie teraz czerwone strzałki. Jakaś para ściska się w niszy z hydrantem przeciwpożarowym. Ktoś drzemie oparty o ścianę niczym mumia w starożytnych katakumbach. Wygląda, jakbym wspinał się na powierzchnię ziemi, a ja przecież schodzę w lochy „Paradyzu”. Moje miasto przypomina sławny Irkuck. Kiedyś było kalekim miastem europejskim, dziś jest zdrowym kiszłakiem azjatyckim. Jestem w niewoli tego miasta. Albo raczej tu wybrałem sobie dom niewoli. (fragm. z: Mała apokalipsa, 1979) Inny fragment, zob. s. 216. 32 Diagnozy współczesności. Ja i świat Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 214. Bruno Schulz Ulica Krokodyli Nikt nas nie zatrzymuje. Przez korytarze książek, pomiędzy długimi regałami czasopism i druków, wydostajemy się ze sklepu i oto jesteśmy w tym miejscu ulicy Krokodylej, gdzie z wyniesionego jej punktu widać niemal całą długość tego szerokiego traktu aż do dalekich, nie wykończonych zabudowań dworca kolejowego. Jest to szary dzień, jak zawsze w tej okolicy, i cała sceneria wydaje się chwilami fotografią z ilustrowanej gazety, tak szare, tak płaskie są domy, ludzie i pojazdy. Ta rzeczywistość jest cienka jak papier i wszystkimi Wybitny poeta i znawca twórszparami zdradza swą imitatywność. Chwilami ma się wraczości Schulza, Jerzy Ficowski żenie, że tylko na małym skrawku przed nami układa się w książce Regiony wielkiej herezji napisał: wszystko przykładnie w ten pointowany obraz bulwaru wiel„Każda niemal najryzykowkomiejskiego, gdy tymczasem już na bokach rozwiązuje się niejsza metafora Schulza [...] ma i rozprzęga ta zaimprowizowana maskarada i, niezdolna wykorzenie w realnym podłożu”. I dalej: „ulica Krokodyli [...] to trwać w swej roli, rozpada się za nami w gips i pakuły, w mitologiczna transpozycja ulicy rupieciarnię jakiegoś ogromnego, pustego teatru. Napięcie Stryjskiej, tandetna miasteczkowa pozy, sztuczna powaga maski, ironiczny patos drży na tym city o groteskowych wielkomiejskich pretensjach”. naskórku. Ale dalecy jesteśmy od chęci demaskowania widowiska. Wbrew lepszej wiedzy czujemy się wciągnięci w imitatywność – naśladownictwo, tandetny czar dzielnicy. Zresztą nie brak w obrazie miasta i wtórność pewnych cech autoparodii. Rzędy małych parterowych domkonglomerat – zlepieniec, mieków podmiejskich zmieniają się z wielopiętrowymi kamieniszanina cami, które, zbudowane jak z kartonu, są konglomeratem szyldów, ślepych okien biurowych, szklistoszarych wystaw, reklam i numerów. Pod domami płynie rzeka tłumu. Ulica jest szeroka jak bulwar wielkomiejski, ale jezdnia, jak place wiejskie, zrobiona jest z ubitej gliny, pełna wybojów, kałuży i trawy. Ruch uliczny dzielnicy służy do porównań w tym mieście, mieszkańcy mówią o nim z dumą i z porozumiewawczym błyskiem w oku. Szary, bezosobisty ten tłum jest nader przejęty swą rolą i pełen gorliwości w demonstrowaniu wielkomiejskiego pozoru. Wszelako, mimo zaaferowania i interesowności, ma się wrażenie błędnej, monotonnej, bezcelowej wędrówki, jakiegoś sennego korowodu marionetek. Atmosfera dziwnej błahości przenika tę całą scenerię. Tłum płynie monotonnie i, rzecz dziwna, widzi się go zawsze jakby niewyraźnie, figury przepływają w splątanym, łagodnym zgiełku, nie dochodząc do zupełnej wyrazistości. Czasem tylko wyławiamy z tego gwaru wielu głów jakieś ciemne, żywe spojrzenie, jakiś czarny melonik nasunięty głęboko na głowę, jakieś pół twarzy rozdarte uśmiechem, z ustami, które właśnie coś powiedziały, jakąś nogę wysuniętą w kroku i tak już zastygłą na zawsze. Świat kreowany w poetyckiej prozie Schulza to rzeczywistość poddana mityzacji (zob. Skarbiec, s. 214), utkana ze wspomnień, marzenia i zdarzeń realnych. Rodzinne miasto pisarza, przedwojenny Drohobycz i dom rodzinny (kupiecki) zostały uwiecznione w taki sposób, że trudno tu odróżnić jawę od snu i określić realny czas zdarzeń. (fragm. z: Sklepy cynamonowe, 1933) Nowoczesność Miron Białoszewski AAAmeryka 33 Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 233. Jadę metrem „AA” do Czterdziestej Drugiej Street. Tu Białoszewski, rzadko i niechętnie światła, prostopadłościany świateł. Ale nie aż takie, jakie zna opuszczający Warszawę, pod koniec życia odbył podróż m.in. się z filmów. Wąskie wejścia do sklepów z pornografią. do Ameryki. Talent obserwatora W każdym drze się straszliwie głośnik z jazzem. Aż wszyst- rzeczywistości i umiejętność odko się trzęsie. Dużo klientów. Oglądają pisma, można najdywania podobieństw między światem „swoim” a „obcym” wszystko oglądać, nie musi się kupować. Na ścianach wiszą umożliwiły mu akceptację poznanego kraju. W tym oryginalnym różne z podróży można znanieprzyzwoitości. Z kupionymi pismami idzie się do katedry, dzienniku leźć wiele celnych i aktualnych na której siedzi sprzedawca, wyżej niż cały sklep, mający na spostrzeżeń na temat kultury amerykańskiej. wszystko oko. Przechodzę koło kin, wszędzie sensacje z makabrami, zabójstwa, upiory, mordobicia. Wstępuję do wielkiego skleStanisław Barańczak w książce pu poetycki Mirona Białoszewz płytami. Tu zaczynam przeglądać płyty buddyjsko-tybetań- Język skiego dowiódł, że autor w swej skie, chińskie, japońskie, hinduskie, gregoriańskie. Będzie co twórczości wykorzystuje cechy języka dziecięcego, mówionego kupować i dźwigać. potocznego. „Gadanie BiałoPisma porno po osiem, dziesięć dolarów. Wydaje mi się, iszewskiego jest jednak tylko poże to nie tak drogo jak na takie rzeczy. W ogóle powoli za- zornie spontaniczne i nieuporządkowane; w istocie rzeczy podlega czynam się oswajać z tutejszym poczuciem dolara. bardzo precyzyjnym zasadom Wracając w swoją ósmą Avenue mijam czyścibutów, mu- artystycznym i wyrasta z głębokiej rzyńskie prostytutki rozmaicie poubierane i zaczepiające. Po- znajomości kultury”. tem poczta po wielkich schodach z kolumnami. Okrągły wielki budynek, który okazuje się w dole, w podziemiu dworcem, a w górze cyrkiem. Późno, ale sklepy z jedzeniami pootwierane. Po drodze mam kilka takich dla siebie. Jeden jest z Chińczykami. Okazuje się, że można tu wybierać i to, co się wybierze, to się zanosi Chińczykowi i on podlicza. Nie trzeba w ogóle nic mówić ani nazywać. Kupuję winogrona, pomidory, mandarynki. Wszystko tu jest dorodne. Aż do nudności. Wiadomo, że w Ameryce sortuje się towar i odrzuca się to, co nieefektowne, że hoduje się nawet łyse kury, żeby były tłustsze. Podoba mi się Nowy Jork. To znaczy Manhattan. Wielkomiejsko i swojsko. Światowo. A że przy okazji bywa niebezpiecznie, to trudno, to wszędzie musi tak być. Dużo zaniedbań. Krzywe chodniki. Przelecieć jezdnię można na czerwonym świetle. Pełno śmieci. Papiery pod kamienicami. Dużo kamienic starszych ma schody na wierzchu. To schody przeciwpożarowe. Teraz się ich nie buduje. A szkoda. Mój przewodnik brodacz opowiada mi, że bywają tu wypadki przykre na wysokich piętrach. Kiedyś na sześćdziesiątym czy siedemdziesiątym piętrze stanął w oknie młody człowiek, paliło się jego mieszkanie, odwrót miał odcięty, dla wszelkiego rodzaju pomocy za wysoko. Żaden helikopter by nie zdążył. Płomienie nachodziły. On owinął się w koc i na oczach tłumów skoczył w dół. 34 Diagnozy współczesności. Ja i świat Bardzo źle przedstawia się sprawa wychodków. Po prostu nie ma ich, a te, które są, przeważnie pozamykane. Szedłem z brodaczem w poszukiwaniu takiego miejsca. Kazał mi wejść do kawiarni. Poszedłem tam chyłkiem. Wysiusiałem się szczęśliwie. Wracam, a on pokazuje mi napis na szybie, że wchodzenie do ubikacji lokalu tylko dla klientów. Uczenie się jazdy subwayem, bo tak nazywa się metro tutaj, subway. Trzeba nauczyć się, gdzie są wejścia, gdzie są wyjścia, i nie mylić starych wejść i wyjść z nowymi. Stare nie prowadzą donikąd. Przesiadki są jeszcze bardziej skomplikowane, bo trzeba nieraz schodzić dwa piętra w dół. Metro przeważnie wszędzie zaniedbane. Przeważnie wszędzie schody nieruchome. Tylko stacja w kwartale Rockefellera pucowana ciągle. Najważniejsze nauczyć się uptown i downtown. Uptown to w górę miasta. Downtown — dół miasta. Nawet łatwo zapamiętać, bo dół i downtown na de. Ale mnie się po polsku myliło, co to jest góra miasta i co to jest dół miasta. Wreszcie nauczyłem się, że uptown to uciekać z domu, czyli góra miasta, miasto ciekawsze. Downtown do domu, za domem cypel, tam się mniej jeździ. Nauczyłem się uciekać z domu. Kupowanie żetonów. Wsiadanie w obsmarowane „AA” albo w „E”. Wysiadka w pępku miasta. Tam hałas, rwetes, sam cień, bo słońce nie dochodzi, wielkie wysokości, sklepy, kina, porno, handlarze, nawracacze, saksofoniści, biali, czarni i żółci. Domy domy domy. Wysokie i bardzo wysokie. Przecinania się z Brodwayem. Domy tortowe, ukośne. Place z pomnikami. Pomniki jak w Europie, z postaciami stojącymi, siedzącymi, na koniach. A więc swojsko. Nie trzeba ulegać sensacjom wysokości. Do tego można się przyzwyczaić szybko. Biała katedra Świętego Patryka. Gotycka z wierzchu i w środku. Nawet się zdziwiłem, że ten gotyk niby podrabiany, a całkiem możliwie wygląda. Potem doszedłem do wniosku, że tu przecież dużo jest anglikanów. A w Anglii gotyk trwał długo, do dziewiętnastego wieku, a ta katedra zbudowana zapewne w dziewiętnastym wieku. Biją w niej kuranty. W środku ołtarz świętego Johna Newmana. Nie wiedziałem, że został świętym. (fragm. z tomu: Obmapywanie Europy. AAAmeryka. Ostatnie wiersze. Wyd. pośmiertne, 1988) Nowy Jork, Statua Wolności Nowoczesność 35 Ćwiczenia: • Jakim przemianom ulega życie wsi w prozie Myśliwskiego? Opisz je z punktu widzenia narratora. Wybierz słowo oceniające: postęp – regres. • Porównaj dwa obrazy wsi przedstawione przez Myśliwskiego i Stasiuka: – określ czas zdarzeń; – scharakteryzuj wartości ważne dla każdego z narratorów; – wybierz wieś, w której czułbyś się najlepiej. • Porównaj samopoczucie człowieka w wielkim mieście przedstawione przez trzech autorów: Schulza Ulica Krokodyli, Konwickiego Mała apokalipsa, Białoszewskiego AAAmeryka: – określ czas historyczny; – określ stopień prawdopodobieństwa zdarzeń; – wyszukaj materiał ilustracyjny (obraz, fotografia, film, rysunek, widokówka), który mógłby odpowiadać każdemu z trzech fragmentów; – wynotuj po dziesięciu przymiotników określających elementy przestrzeni: ulice lub budynki; – jaki jest stosunek każdego z narratorów do opisywanego świata? • Wyobraź sobie, że każdy z tych trzech opisów miasta jest fragmentem scenariusza filmowego określającego miejsce zdarzeń. Opowiedz własną wersję jakiegoś zdarzenia (anegdotę), które mogłoby rozegrać się w tej scenerii. Swojej opowieści nadaj nazwę gatunkową (np. reportaż, film obyczajowy, komedia, fantasy). • Wyszukaj fragment Przedwiośnia przedstawiający wizję przyszłości (opowieść Baryki o szklanych domach). Napisz tekst zatytułowany „Postscriptum”, oceniający, w jakim stopniu spełniły się marzenia Żeromskiego. • Na podstawie tekstów wybranych z niniejszego rozdziału sporządź katalog cech przypisywanych „nowoczesności” (w nawiasach zaznacz nazwiska autorów cytowanych określeń). Napisz swoją wersję eseju Przybosia: „»Nowoczesność« – co to jest?”. Ćwiczenia językowe. Składnia i słownictwo w prozie • Wybierz jeden z zamieszczonych wyżej fragmentów prozy (Myśliwski, Stasiuk, Konwicki, Schulz, Białoszewski) i w formie krótkiej notatki scharakteryzuj jego składnię i słownictwo, tak aby bez trudu można było rozpoznać, czyj to tekst: – analizując składnię, zwróć uwagę na: długość i budowę najczęściej używanych zdań, proporcję zdań złożonych względem pojedynczych, preferowany sposób łączenia zdań złożonych (współrzędnie, podrzędnie), obecność – lub brak – równoważników zdań, wtrąceń, ucięć; – analizując słownictwo, nazwij je (np. wyszukane, literackie, potoczne, gwarowe); jakiego słownictwa jest najwięcej? Zaobserwuj obecność – lub brak – neologizmów, ich funkcję w tekście, zwróć uwagę na metaforyczność użycia słów. 36 Diagnozy współczesności. Ja i świat Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 204. Julian Przyboś „Nowoczesność” — co to jest? Gdy się mówi o sztuce — i nie tylko o sztuce — to nie ma chyba dzisiaj u nas słowa częściej powtarzanego niż słówko „nowoczesność”, „nowoczesny”. Jest to słowo-postulat, słowo-pochwała, słowo-kierunek. Tak szerokie, że obejmuje swoim zakresem nie tylko zjawiska artystyczne. Rozprawia się nie tylko o nowoczesnych: poezji, malarstwie, architekturze, ale pisze się również o nowoczesności jako zasadzie wszystkich form współczesnego życia społecznego. [...] Jakże więc jest z tą „nowoczesnością”, co oznacza to popularne słowo? Czy można je określić jednoznacznie i przyjąć jako termin w rozważaniach nad kulturą i sztuką, czy — w ogóle — nad cywilizacją naszego wieku? Odzywają się przecież głosy krytyków, że słowo to jest niejasne, że nie wiadomo co, a może nic nie znaczy, że jest to słowo-worek, do którego wpakować można, co kto chce. Niechętni „nowoczesności” mruczą nawet pokątnie, że ta lotna, przez nikogo przecież nie robiona propaganda nowoczesności — to dowód naszego prowincjonalizmu i zacofania, bo w zachodniej Europie nie mówi się już o nowoczesności... To tylko snobi, nie odróżniający co naprawdę wartościowe od przemijającej mody, wołają o sztukę i kulturę nowoczesną w Polsce — tak oto pomrukują wrogowie „nowoczesności”. I oczywiście sobie, tylko sobie przypisują przywilej wyrokowania o tym, co jest pożądane w naszych czasach. Rozpatrzmy ten zarzut. [...] Weźmy do ręki jakikolwiek słownik w obcym języku wydany po wojnie, traktujący o czymkolwiek: o malarstwie, muzyce, architekturze, fizyce czy chemii — nie obejdzie się w nim bez słowa — zazwyczaj już w tytule położonego — „moderne”. Słowo to brzmi tak samo w wielu językach europejskich. „Moderne” — to po polsku „nowoczesny”. Wszędobylskie słowo wciskające się w świadomość ludzi drugiej połowy XX wieku z siłą niezależną od prywatnych upodobań i dawniej ustalonych gustów. Bo jest to siła bijąca z coraz szybciej przebiegających procesów wytwórczości dóbr materialnych i duchowych. Nie ma hasła bardziej powszechnego niż „modernizować”. Fabryki bez ustanku muszą modernizować swoje środki wytwarzania, zmieniać starsze maszyny na najnowsze, automatyzować, znajdować coraz to inne, nowe wzorce swoich wytworów. Modernizują swoje urządzenia stare i nowe przedsiębiorstwa, modernizuje się handel, komunikacja, turystyka, hotelarstwo — nie ma dziedziny życia, dokąd by nie wtargnął ów pęd „nowoczesności”. Modernizować, unowocześniać — albo nie ruszając się z miejsca, spóźniać się w wyścigu życia, skazać się na zacofanie i zagładę, taki dylemat stoi przed przedsiębiorczością ludzką. Hamletowski dylemat społeczeństwa naszych czasów to: albo być nowoczesnym, albo nie być. [...] N o w o c z e s n o ś ć t o u z n a n i e n o w e g o , s z y b s z e g o r y t m u p r z em i a n i t w ó r c z e j e g o p r z y s p i e s z a n i e. Entuzjaści nowoczesności z początku XX wieku ujmowali kulturę jako dominację człowieka nad naturą. Warto przypomnieć poglądy filozofów epoki Oświecenia, zwłaszcza J.J. Rousseau, który pisał o człowieku „naturalnym”, skażonym przez cywilizację. Zob. Skarbiec, s. 126-131. (fragm. z tomu: Sens poetycki, 1967) Nowoczesność Tadeusz Peiper Miasto, masa, maszyna 37 Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 203-204. Miasto może nie tylko przestać być brzyd- Miasto, masa, maszyna to jeden z programowych kim, ale może zacząć być pięknym. Może wy- esejów Peipera odnoszących się do awangardowewrzeć silny wpływ na twórczość artystyczną. go hasła 3xM (miasto – masa (tłum) – maszyna), które lansowali też futuryści. Por. Skarbiec, s. 203). Trzeba tylko dojrzeć w nim realizację nowego Czytając esej Peipera, warto byłoby zobaczyć piękna, wcielenie w życie nowych praw projekty najsłynniejszego architekta tych czasów, był Le Corbusier (1887-1965), twórca nowoestetycznych. Nie wystarczy obierać miasto którym czesnych koncepcji konstruktywizmu i funkcjonalijako temat artystyczny, jak to dzisiaj prakty- zmu, autor śmiałych i niekiedy kontrowersyjnych kuje wielu poetów, nie zmieniając przy tym pomysłów urbanistycznych (nazywający dom „manegatywnego stosunku do nowego tematu. szyną do mieszkania”). Jak ironiczna replika (odpowiedź) brzmi wiersz Chodzi o przytakiwanie miastu, jego najgłębszej powojennego poety, Andrzeja Bursy Dno piekła, istocie, temu co jest specyficzną własnością jego gdzie czytamy: natury, co go odróżnia od wszystkiego innego i Na dnie piekła ludzie gotują kiszą kapustę co skutkiem tego nie powinno być oceniane i płodzą dzieci miarami estetycznymi, zapożyczonymi z innych mówią: piekielnie się zmęczyłem dziedzin. Ulice dzisiejszego Berlina, będące lub: piekielny dzień miałem wczoraj jednym z najwspanialszych widowisk świata, Mówią: muszę wyrwać się z tego piekła ucieczkę na inny odcinek budzą antypatię we wszystkich tych, którzy ipoobmyślają nowe nieznane przykrości bezmyślnie i z pozorami znawstwa powtarzają ostatecznie nikt im nie każe robić tego wszystkiego wyczytane lub podsłuchane formułki, a nie a są zbyt doświadczeni by wierzyć w możliwość przekroczenia kręgu umieją spojrzeć na ten kamienny pomnik mogliby jak ci starcy nowego życia spojrzeniem sięgającym w głąb hodowani dość często w mieszkaniach (przeciętnie na dwie klatki schodowe jeden starzec) rzeczy i wyprowadzającym karmieni grysikiem z nowych warunków życia prawidła nowego i podmywani gdy zajdzie potrzeba piękna. A o to właśnie chodzi. Dojrzeć piękno w trwać nieruchomo w proroczym geście prostych, długich, potrzebami życia wykreślo- z dłońmi uniesionymi ku górze nych bulwarach, wyciągniętych jak struny, na ale po co dokładne wydeptywanie dna piekła których koła wozów i obcasy ludzi grają pieśń uparte dążenie nie słyszaną gdzie indziej. Dojrzeć piękno w z pełną świadomością jego bezcelowości murach pokrytych barwnymi afiszami i radować ach ileż to daje satysfakcji. (z tomu: Utwory wierszem i prozą, 1957) się tą niezwykłą epopeją, która stale o tydzień naprzód opiewa życie miasta. Dojrzeć w wystawach sklepowych piękno równe pięknu kaplic katedralnych. Dojrzeć w srebrnych połyskach, płynących po szynach tramwajowych, piękno rywalizujące ze słońcem rozpryskanym na czole fali rzecznej. W nowocześnie i umiejętnie ubranej kobiecie śpieszącej trotuarem podziwiać motyla, jakiego nie umiałaby stworzyć natura. W płynnej jeździe automobilu widzieć tę samą słodycz, co w linii opadającego ptaka. O to chodzi. W ten sposób dojdziemy do zupełnie nowych kryteriów estetycznych i uzyskamy nowe zupełnie pojęcie piękna. To zaś różnymi drogami oddziaływać będzie na twórczość artystyczną, wskazując jej nowe zadania i dostarczając jej nowych środków formy. (fragm.; pierwodruk: „Zwrotnica”, 1922) 38 Diagnozy współczesności. Ja i świat Leopold Tyrmand (1920-1985) prozaik, dziennikarz i publicysta. Przed wojną studiował architekturę w Paryżu. Jego biografia wojenna obfituje w niezwykłe przygody: skazany przez władzę radziecką na 25 lat zsyłki został uwolniony z transportu i wyjechał na roboty do Rzeszy – jeździł po Europie, wykonując rozmaite zawody (tłumacza, kreślarza, kelnera, marynarza). Po wojnie wrócił do kraju i pracował jako dziennikarz. Wyrzucony z państwowych gazet przyjął pracę w „Tygodniku Powszechnym” i prowadził tam dział recenzji muzycznych i teatralnych (1950–1953) (był entuzjastą jazzu i prezesem Jazz-Clubu). W 1965 r. wyjechał do Francji, a później do USA. Pisał opowiadania i powieści, z których bestsellerem okazał się Zły (1955). W czasach socrealizmu był samotnym kontestatorem. Środowisko literackie i życie w PRL-u opisał w Dzienniku 1954 (1980). Leopold Tyrmand Dziennik 1954 Kolejny pokaz projektów na rozwiązanie urbanistyczne i architektoniczne Placu Stalina, centrum przyszłej stolicy. Pośrodku wieżowiec, Pałac Kultury i Nauki — tak się wabi — dar Rosji dla Warszawy. Jedni widzą w nim ruską pięść, inni jąkają się z zachwytu. Lud ochrzcił go „Pekinem” — poza anagramem jest w tym podtekst: tak nazywano z uszczypliwym lekceważeniem wielką czynszówkę w przedwojennej Warszawie, na rogu Złotej i Żelaznej, siedlisko pokątnych domów rozpusty. Jak można się domyślać, od chwili, gdy ogłoszono jego budowę, należałem do najzaciętszych wrogów. Jako niedoszły fachowiec plwałem umiejętnie na gabaryt, antywarszawską skalę, pompierstwo stylu. Ale... nie ma architektury, dopóki nie stoi, tego uczono mnie na Beaux-Arts w Paryżu, w atelier profesora Chappey; stary „Marcel” powtarzał: Tout ce qui est sur la calque, c’est de la merde... i ja to sobie zapamiętałem. Dość z tym, że sowiecki drapacz chmur, wyciągnięty w stalowej konstrukcji, był jeszcze całkiem-całkiem, kawał bryły, gdyby go tak zostawiono i pokryto szkłem, mielibyśmy pociechę i zgodziłbym się zapomnieć Suworowa. Dziennik 1954, pisany w okresie Gdy później otrzymał okładzinę, prefabrykowaną, w kolorze tzw. stalinizmu, należy do literatubeżowego piasku, nie byłem zachwycony, ale całość elewary dokumentu osobistego. Autor zapisywał i komentował w nim cji, barwa aktualne wydarzenia życia pui faktura, wyglądały dobrze, można było na nią przystać. blicznego oraz wydarzenia intymPotem zaczęto doklejać: pseudorenesansowy hełm wieżowy, ne (np. perypetie miłosne). Utwór jest cennym świadectwem życia naszpikowany iglicą, ciastkowe attyki i zwieńczenia, motywy w rzeczywistości powojennej zdoz Kazimierza nad Wisłą, portale nasady. Groza socrealizmu minowanej przez ideologię. zmaterializowała się w samym środku miasta jak kwitnąca narośl na nosie pijaka. A teraz wokół ruskiego architektonicznego rozpasania projektuje się polski jarmark socrealistycznej wyobraźni. Myśl przewodnia socrealizmu w architekturze – że to, co się dziś buduje, ma dla dobra człowieka wyglądać tak jak to, co budowało się wczoraj, przedwczoraj i cztery wieki temu – nosi w sobie coś z niczym nie maskowanego o b ł ę d u, mniej niebezpiecznego przez swoją otwartość. [...] Komunistyczna formuła, proklamująca mocą ukazu, że architektura socjalizmu musi być nowoczesna w treści, zaś tradycyjna w formie, ma rozumową wartość kija w szprychach. Treść architektury jest niezmienna od zarania dziejów człowieka na ziemi, jej forma, środki jej stawania się i kształtowania ulegają bezustannym zmianom i rozwojowi. [...] Nowoczesność 39 Miasto to kumulacja. To co się w nim prawidłowo starze- Powojenna odbudowa miasta je, starzeje się ładnie. Brzydkie budynki po wiekach służby stała się jednym z głównych tematów literatury, filmu, malarstają się nieodzownie piękne, zagęszcza się coś wokół, co stwa. Do najbardziej znanych zwykliśmy nazywać atmosferą, klimatem, nastrojem, stylem; przykładów należy obraz Alekgromadzą one warstwy zdarzeń i przeżyć, indywidualnych i sandra Kobzdeja Podaj cegłę z 1950 r.; w latach 80. taki tytuł zbiorowych, które z czasem mieszają wystrój i detal fasady z nosił rockowy przebój Izabeli treściami istnienia w jedyne i niepowtarzalne pomniki i sym- Trojanowskiej. Problematyka ta się też tematem filmowego bole. Jednej rzeczy w tym względzie nie wolno: budować tak stała arcydzieła Andrzeja Wajdy Człojak kiedyś. Budować trzeba zawsze tak jak dziś się buduje. wiek z marmuru. Natomiast wolno, a nawet trzeba restaurować stare z pieczołowitą troską i wzruszeniem, to nigdy nie zawiedzie pod warunkiem wierności pierwowzorom i niesilenia się na styli- Tout ce qui est sur la calque, c'est de la merde... – dosłowzację. Sukces Starego Miasta dowodzi tego najlepiej: jego nie: Wszystko, co jest naśladodekoracyjność być może nas tu i ówdzie przytłacza, a przewaniem (kalką), jest gównem... cież nie wzbudza protestu, kontynuacja autentyzmu jest tam Suworow (Aleksandr) – rosyjski generalissimus z XVIII w., faktem dokonanym, mimo że nienaturalnym. Zaś stworzenie twórca ros. sztuki wojennej, nowego, które ma wyglądać jak stare, skazane jest z góry na zwycięski dowódca wielu bitew; tłumił ruchy niepodległościowe, parodię i kicz, jest kardynalnym niezrozumieniem prawa, na m.in. powstanie kościuszkowmocy którego piękno miast nawarstwia się, a nie kreuje poskie (rzeź Pragi) przez jednorazowy i jednolity wysiłek. [...] attyki, portale – elementy architektoniczne Być może, że za sto lat komunistyczna gigantomania, ukaz – ros. dekret „bliski każdemu człowiekowi” – jak oni to mówią – patos, fin de siècle – franc. koniec wieku; ogólnie: tendencje blichtr fałszywego zdobnictwa, pstrokacizna wystroju, a schyłkowe w kulturze końca zatem nowobogackość i trywialna rozrzutność spatynują się XIX w. z czasem jak pseudogotyckie drapacze chmur z fin de siècle’owego Manhattanu. Na to trzeba będzie długo czekać, a ponadto wynik jest niepewny. [...] Nic nie wskazuje natomiast, że reszta Warszawy nie będzie wyglądać cegła w cegłę jak Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa – od Bielan po Dolny Mokotów, od Woli po Wawer – dość koszmarna wizja. (Dziennik 1954, wyd. Londyn 1980 – fragm. o architekturze soc-) Tomasz Jura, plakat z okazji 25-lecia PRL 40 Diagnozy współczesności. Ja i świat Leszek Kołakowski (ur. 1927) jest jednym z największych filozofów współczesnych, także pisarzem i publicystą. Od 1968 r. przebywa za granicą, mieszka w Oksfordzie. Wykładał na uniwersytetach europejskich i amerykańskich. W tomie Cywilizacja na ławie oskarżonych zajmuje się diagnozą kultury europejskiej, jej genezą, specyfiką i tradycją filozoficzną. (Zob. też s. 249) Leszek Kołakowski Wieś utracona Całkiem niewiarygodne jest mniemanie, wedle którego znaleźliśmy się teraz, dzięki niebywałemu rozrostowi środków informacji, w gigantycznej wsi, rozciągniętej na całą powierzchnię globu i że zniszczywszy wieś tradycyjną, odtworzyliśmy ją w spiralnym ,,dialektycznym” pochodzie, w skali uniwersalnej. Zdaje się, że jest przeciwnie; nie ma żadnej „spirali”, lecz tylko nieodparty jednokierunkowy ruch, który z roku na rok zmiata bezlitośnie ślady wiejskiej wspólCzytając wykład Kołakowskiego, noty, a którego wyniki widać dobrze w miejskich i przemywarto zebrać (w bibliotekach) wiasłowych kulturach. Owa wieś-monstrum, której, jak sobie domości na temat głośnej, powstałej w latach 60. koncepcji „globalnej czasem wyobrażamy, mieszkańcami jesteśmy, różni się od wioski” M. McLuhana, wybitnego dawnej wsi nie tylko swoją technologią (ekonomia wiejska znawcy kultury masowej. była doskonałym modelem cyklicznego obiegu materiałów, gospodarstwa niemal wcale nie produkowały śmieci, wszystdialektyczny, dialektyka – filoko zużywane było na nowo, podczas gdy kłopoty z odpadzoficzna teoria rozwoju zjawisk kami stały się jednym rzeczywistości w oparciu o walz głównych problemów cywilizacji dzisiejszej); nie tylko kę przeciwieństw cerebralna namiastka (od łac. zawrotnym rytmem zmian kontrastującym z monotonnymi, cerebrum: mózg, namiastka – naturalnymi cyklami chłopskiego życia. Jest to nade wszystartykuł zastępczy) – coś wyko wieś sztuczna i imaginacyjna, cerebralna namiastka, której myślonego, zastępującego rzenierealność ukryć trudno, a która coraz więcej bodaj podnieczywistość ca nostalgii — w różnych formach ideologicznych ukrytej — za wsią „prawdziwą”. Ekran telewizyjny [...] nie tyle daje nam poczucie oswojenia ze światem, ile zaciera różnicę między rzeczywistością i fikcją na korzyść tej drugiej. Wszystkie te wojny, rewolucje, cierpienia i okropności, są to właściwie westerny, thrillery, ciekawe fantazje reżyserów. Miast stawać się bliską i dotykalną, rzeczywistość przeobraża się w fikcję literacką; miast nam dawać sposobność do uczestnictwa w sprawach świata czy do takiego uczestnictwa zachęcać, gęsta masa wzrokowej i słownej informacji, którą na próżno usiłujemy przetrawiać, oferuje nam świat, z którym utożsamiamy się na sposób estetyczny, tzn. z pewną dozą przyjemności, a bez odpowiedzialności. [...] Ruina wsi i ruchomość naszego życia oznaczają nie tylko postępującą zagładę względnie stałego i quasi-naturalnego środowiska sąsiedzkiego, ale także rozkład owej ludzkiej przestrzeni, ongiś tworzącej system odniesienia, wokół którego świat nasz krok za krokiem się budował; same pojęcia domu rodzinnego, rodzinnego miasta czy wsi, rodziny kilkupokoleniowej, raptownie zanikają, a razem z nimi samo pojęcie dzieciństwa; ponieważ jesteśmy wszędzie, nie jesteśmy nigdzie, przestrzeń nasza jest czysto kartezjańska, niezróżnicowana i nieskończona, bez uprzywilejowanych punktów. Trudno może opisać tę utratę w kategoriach empirycznej socjologii, jest ona niemniej realna i realnie przeżywana. Wielokrotnie opisywano nowe dzielnice wielkich metropolii, dobrze zaplanowane i rozsądnie wyposażone we wszystko, co dla komfortu potrzebne, a jednak dziwnie nieżywe, obojętne, nie wytwarzające żadnej formy wspólnoty i żadnej przestrzeni duchowej, żadnego terytorium, na którym ktokolwiek chciałby zapuszczać korzenie. (fragm. z tomu: Cywilizacja na ławie oskarżonych, 1990) Nowoczesność 41 Barbara Skarga O wstydzie Myślę o ciekawości nienasyconej gawiedzi. Gawiedź to Orwellowski świat – zob. G. Orwell, nie jest kategoria socjologiczna, to nie jest klasa czy war- 1984, Wypisy, s. 54. stwa, to raczej sposób bycia, niewybredny, ale rozpowszechniony. Gawiedź jest ciekawa. Bez ciekawości nie byłoby wiedzy, to prawda, lecz zainteresowania gawiedzi nie skupiają się na zjawiskach tego świata i możliwościach ich zrozumienia. Ona śledzi bezwstydnie życie innych, a zwłaszcza tych możniejszych od siebie. Ileż jest więc w naszych czasach tej ciekawości podejrzliwej i natrętnej, przed którą niegdyś broniły mury i straże, a dziś jest ona panem i potrafi się pastwić nad swym przedmiotem. Przed tą ciekawością nie ma dziś obrony. Teleobiektyw to nie dziurka od klucza. Pod tym względem Orwellowski świat w pełni się zrealizował. Każdy może mieć w swej sypialni telewizyjne oko, o ile tylko zaspokojenie ciekawości leży w czyimś interesie. Dziś śmierć nie tylko ciekawi, ona bawi. Film bez kilku zmasakrowanych trupów szybko schodzi z ekranu. Co więcej, ta chorobliwa ciekawość gawiedzi zaraża elity, które pozbyły się skrupułów i bez oporu usiłują obnażyć to, co najbardziej intymne. Na taśmach utrwala się cały przebieg porodu lub chwile autentycznej agonii. Wszystko się staje przedstawieniem, tym ciekawszym, tym bardziej pożądanym, im bardziej jest intymne. W ten sposób staje się też wulgarne. Zniesienie rozmaitych społecznych tabu, co sobie cenimy, odrzucenie hipokryzji, która zawsze była rzeczą wstrętną, chyba nie muszą i nie powinny prowadzić do nurzania ludzi i ich uczuć w bagnie. Wścibstwo było zawsze, dziś jednak trzeba przedmiot ciekawości nie tylko opisać, podać informację, lecz przede wszystkim pokazać, nadając dobrze wyreżyserowaną formę. Żadnych hamulców tu ciekawscy nie mają. Są bezwstydni. Podejrzliwość, zawiść to zwykłe ludzkie cechy, lecz w tej bezwstydnej żądzy spektaklu tkwi coś więcej. Jest rzeczą oczywistą, że spektakl, którego aktorami są żywi znani ludzie, choć występują w nim wbrew woli, silniej podnieca. To nie iluzje, fikcje, to twarda rzeczywistość, która na próżno się kryła, to śmiałe obnażenie. To także forma uczestnictwa w tym wielkim teatrze. Znika bowiem kurtyna dzieląca widza od sceny. Co więcej, widz ma satysfakcję, gdyż zyskuje moc ingerencji w sztukę. Zna jej didaskalia, zna to, co przebiegało poza kulisami, staje się zatem panem, władnym ubóstwić lub zdeptać. Od jego woli, woli widza, zaczyna zależeć przebieg dramatu. Zaiste, ogromna to satysfakcja. Zapomina się lub po prostu nie bierze się pod uwagę, że czyniąc spektakl z czyjegoś życia, odbiera mu się nie tylko prywatność, lecz także wolność. Spektakl tę wolność gwałci. Któżby się jednak pozbawił spektaklu, któżby zrezygnował z uciechy. Istnieje zresztą ideologia, która nie tylko tę niedyskrecję usprawiedliwia, lecz wręcz ją propaguje, gdyż jest paradoksalnie konsekwencją najpiękniejszych zasad demokracji. Wszakże lud ma prawo wiedzieć lub żąda informacji. On jest suwerennym i decyduje o losach wszystkich obywateli. A że środki tej informacji są coraz potężniejsze i nie stawiają sobie żadnych granic, to trudno, lud się cieszy i napawa swe oczy spektaklem. (fragm.; „Tygodnik Powszechny”, 15 X 2000) 42 Diagnozy współczesności. Ja i świat Jacek Żakowski jest dziennikarzem i publicystą, znanym z prasy i TV, natomiast Stanisław Lem (ur. 1921) należy do światowej czołówki pisarzy zajmujących się fantastyką naukową; jest często tłumaczonym pisarzem polskim; w jego utworach futurologia spotyka się z filozofią, naukami ścisłymi i antropologią. Napisał m.in. Obłok Magellana, Solaris, Dzienniki gwiazdowe, Bajki robotów; wydał też eseje (Summa technologiae, Fantastyka i futurologia). Swoje felietony publikuje w prasie, m.in. w „Tygodniku Powszechnym”. W wywiadzie mowa jest o najnowszej książce Lema. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Jacek Żakowski JACEK ŻAKOWSKI: Czy ja się mylę, czy z tego, co Pan napisał w „Okamgnieniu”, wynika, że Stanisław Lem, entuzjasta i piewca technologicznego rozwoju, zniechęcił się do świata realizującego jego własne wizje? STANISŁAW LEM: Raczej się pan nie myli. Konfrontacja moich futurologicznych wyobrażeń z rzeczywistością trochę przypomina kraksę. Nie to powstało, co było moim marzeniem. Z możliwości, które stwarza nam wiedza i technologia, zawsze wybieramy tylko niewielką część i ta niewielka wykorzystana część naszych możliwości determinuje paletę naszych następnych wyborów. Otóż kryteria wyboru, jakie stosowaliśmy przez ostatnie pół wieku, i zwłaszcza ostatnio, były inne, niż sobie wyobrażałem. Z tego, co przewidywałem, ziściło się to, co okazało się dochodowe, co dało się dobrze sprzedać. Nie to wzięliśmy z przyszłości, co było piękniejsze, sensowniejsze, bardziej ekscytujące, co mogło uczynić każdego z nas lepszym, ale to, co ludziom dysponującym pieniędzmi wydało się bardziej komercyjne, na co młodzież z wielkich agencji reklamowych miała lepsze marketingowe pomysły. Czterdzieści lat temu próbowałem wyobrazić sobie świat roku 2000. W tym wyobrażonym świecie ludzie wiedzieli z grubsza tyle, ile my teraz, mieli z grubsza takie techniczne możliwości, jakie my teraz mamy, umieli zrobić z grubsza to, co my umiemy. Ale robili jednak trochę co innego. Trochę? – Ale bardzo ważne trochę. To znaczy? – Że nie wybieraliśmy tego, co piękniejsze i bardziej użyteczne, tylko to, co przynosiło szybszy zwrot kapitału. Na przykład? – Na przykład dużo więcej wysiłku włożyliśmy w to, żeby zmiany były jak najszybsze, niż w to, żeby istotnie poprawiały nasze życie. Niech się pan przyjrzy temu, co się dzieje na rynku księgarskim. Książka żyje dziś dwa albo trzy miesiące – i koniec. Kto trzyma w księgami książkę sprzed roku? Przecież to starocie. Księgarze na całym świecie mówią, że jest za dużo nowych tytułów, żeby mogli sobie pozwolić na trzymanie starych. Że tytułów będzie coraz więcej, wiedzieliśmy od dawna. Ale to nie musiało prowadzić do niszczenia kultury – mogło ją wzbogacać. Można było sobie wyobrazić, że kiedy będzie coraz więcej wydawanych książek, kultura na tym zyska, bo większa będzie szansa wydania dzieła wybitnego. A jest przeciwnie. Dzieła wybitne – nawet jeżeli powstają – giną w nieogarnionej produkcji, a przebija się dobrze reklamowana szmira. Nowoczesność Ale Pana książki... – O mnie nie rozmawiajmy. Ale największe dzieła w ogóle giną z kultury. Czy ma pan jakiegoś znajomego, który z czerwonymi oczami siedzi nocą pod lampą i czyta „Gilgamesza” albo „Odyseję”? Nikt dziś nie czyta najwybitniejszych książek światowej literatury. Ludzie czytają Grishama, a nie znają Homera. To się stało w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. Rynek literacki zabił literaturę. [...] 43 „Gilgamesz” – jeden z najstarszych eposów świata pochodzący z kultury babilońsko-asyryjskiej, którego bohaterem jest tytułowy władca miasta Uruk, a jednym z wątków legenda o potopie „Odyseja” – epopeja przypisywana Homerowi, przedstawiająca pełną przygód wędrówkę Odyseusza z Troi do rodzinnej Itaki Homer – pierwszy poeta grecki, uważany za twórcę Iliady i Odysei. (zob. Skarbiec, s. 29-31) genotyp – zespół wszystkich genów organizmu, warunkujący jego cechy dziedziczne Myśli Pan, że sytuacja wymknęła nam się spod kontroli? – Wydaje mi się, że jesteśmy trochę jak pędzący z góry rowerzysta, który nie może już ani skręcić, ani zahamować, ani nawet zobaczyć kamieni, na które co chwilę wpada. Może tylko z trudem trzymać się coraz szybciej pędzącego i coraz bardziej podskakującego roweru. Na razie te kamienie nie są jeszcze zbyt groźne, ale prędkość wciąż rośnie. Pan uważa, że cywilizacja przekroczyła próg bezpiecznej prędkości? – Pod wieloma względami z pewnością ten próg mamy za sobą. Przede wszystkim w polityce. Przemiany społeczne i gospodarcze toczą się znacznie szybciej niż ewolucja systemów politycznych, chociaż ogromny wysiłek ludzie wkładają w to, by je dopasować. A weźmy biotechnologie. Przecież ustawy i nowe prawo zawsze powstają wolniej niż nowe technologie. [...] Z roku na rok możemy i musimy wybierać z coraz większej puli. Musimy się ograniczać coraz bardziej świadomie, a to jest bardzo trudne, zwłaszcza kiedy musimy zbiorowo decydować: czy na przykład inwestować w rozwój nauki, czy w dokarmianie ubogich. Czy badać genotyp, czy kosmos? Mówię ogólnie, ale takich pytań staje przed nami tysiące i są nieporównanie bardziej szczegółowe. Wybieranie, ograniczanie się pochłaniają coraz większą część naszej społecznej i osobistej energii. Mamy na świecie 10 do 17 potęgi bitów informacji. Nikt nie jest w stanie przerobić z tego nawet jednego procentu. Jak mamy wybrać akurat te informacje, które są nam potrzebne? Nie sposób jest nawet wymyślić algorytm, który to umożliwi. W Internecie mamy przeszukiwarki, które to ułatwiają. – Ale niech pan zada Netscape’owi na przykład hasło „szczęście” w paru podstawowych językach – do końca życia nie przeczyta pan tego, co panu wyrzuci. Czy zbliży się pan do szczęścia? Więc przyswajamy masę informacji, które nam nie są do niczego potrzebne, natomiast nigdy się nie zetkniemy z informacjami, które mogłyby niesłychanie ułatwić nasze życie. Mimo że istnieją niezwykle wyrafinowane systemy selekcji informacji, o naszej wiedzy w wielkiej mierze decyduje przypadek. Nikt nie wie, jak sobie poradzić z całym tym niesłychanym przyspieszeniem w produkowaniu wiedzy i zmian, które nas zalewają. Są nawet całe teorie badające, ile razy odkrywamy dziś te same naukowe prawdy. 44 Diagnozy współczesności. Ja i świat Ile? – Często bardzo wiele. Ale nie to jest największym problemem. Najważniejsze jest dzisiaj pytanie, kiedy ta hałda informacji się wreszcie zawali. Niektórzy mówią, że wiedza jest jak górka usypywana z piasku. Kiedy pan siedzi na plaży i sypie pan stożek z suchego morskiego piachu, to ten stożek rośnie, rośnie, aż wreszcie jego podstawa pęka i stożek się wali. Niezwykle trudno jest obliczyć, jak długo można taki stożek sypać. Ale na pewno wiadomo, że nie bez końca. Znów – być może – należałoby sobie powiedzieć, że nie ma sensu bezrefleksyjne sypanie tej górki z tysięcy doktoratów, które nikomu się nigdy nie przydadzą, ale takie samoograniczenie przekracza zdolność komunikowania się ludzi. Więc przede wszystkim ograniczamy się indywidualnie. Ja na przykład w „Okamgnieniu” bardzo restrykcyjnie ograniczyłem pole moich prognoz. Nie próbuję nawet prognozować polityki ani gospodarki. (fragm. z: Małpa w podróży, „Gazeta Wyborcza” 6-7maja 2000) Zadania twórcze • Opracuj projekt klasowej wystawy: „Najważniejsze osiągnięcia XX wieku”. • Na przykładzie utworów Przybosia, Gmachy i Czechowicza, pod dworcem głównym... oraz materiałów zamieszczonych w Kontekstach (Peiper, Tyrmand) lub innych, samodzielnie zebranych, przygotuj wykład (ok. 20 min) na temat: „Ewolucja myślenia o wyglądzie i funkcji miasta w wieku XX”. • W Walentynkach jednym z problemów poruszonych przez autora jest odejście współczesnego człowieka od religii, desakralizacja życia. Napisz rozprawkę: „Świat bez tabu”, wykorzystując znane Ci utwory literackie i publicystyczne, które odnoszą się do problemu współczesnej (nie)religijności. Jako motto wykorzystaj myśl z Pamiętnika Stanisława Brzozowskiego (1878-1911): Chrześcijaństwo, katolicyzm, Kościół, religia są w naszym życiu obecnym sprawami istniejącymi bezwzględnie na zewnątrz literatury, filozofii, nauki, wszystkiego, co stanowi kulturę. albo z książki Jeśli Boga nie ma... (1987) Leszka Kołakowskiego: Siedzibą tabu jest królestwo sacrum. Kultura to zbiór tabu. Czy umiesz już... – wyjaśnić, jak współczesna humanistyka pojmuje „nowoczesność”, – wymienić cechy przypisane temu pojęciu? Ideologie 45 IDEOLOGIE Albert Camus Wiek strachu Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 235. Rzecz szczególna bowiem: w polemikach, groźbach i Camus (1913-1960) pisarz aktach przemocy uderzająca jest dobra wola wszystkich. Albert francuski, laureat Nagrody Nobla Wszyscy prócz kilku szulerów uważają, że ich prawda (1957), przedstawiciel egzystenprzyniesie szczęście ludzkości. A jednak rezultatem tych cjalizmu. Autor głośnych powieśObcy (1942), Dżuma (1947), dobrych woli jest piekło, gdzie ludzie nadal są zabijani, ci: Upadek (1956), a także znakomizagrożeni, deportowani, gdzie przygotowuje się wojnę i tych esejów (Mit Syzyfa, Człowiek gdzie niepodobna powiedzieć słowa, by natychmiast nie zbuntowany). W swojej twórczośukazywał człowieka heroicznie spotkać się z obelgą lub zdradą. [...] Odrzucenie upraw- ciprzeciwstawiającego się nieunień zabójstwa każe więc nam rozważyć na nowo pojęcie chronnemu absurdowi istnienia, utopii. Zdaje się, że można tak powiedzieć: utopią jest to, podejmującego próby nadania swej egzystencji sensu. W przyco sprzeczne z realnością. Chcieć, by nikt nie zabijał ni- toczonym fragmencie eseju ważkogo, byłoby nym kontekstem są wydarzenia z tego punktu widzenia najzupełniej utopijne. To utopia i moralne konsekwencje II wojny światowej. absolutna. Ale mniej utopijne jest żądanie, by zabójstwo nie było uprawnione. [...] Stąd można wywieść, że przyszła walka nie będzie walką sił utopii i realności, ale rozmaitych utopii szukających realności; wśród nich należy wybrać najmniej kosztowne. Nie możemy spodziewać się, że uratujemy wszystko, ale możemy chcieć przynajmniej uratować ciało, by przyszłość stała się możliwa. Rzecz jasna zatem, że odrzucenie uprawnień zabójstwa nie jest bardziej utopijne niż współczesne postawy realistyczne. Cała rzecz polega na tym, by wiedzieć, które z nich są najbardziej kosztowne. Ten problem także musimy rozstrzygnąć i wolno mi myśleć, że można być użytecznym określając — z uwagi na tę utopię — warunki niezbędne do uspokojenia umysłów i narodów. Refleksja nad tym problemem, jeśli tylko będzie wolna od lęku i od zadufania, może stworzyć warunki do zbudowania słusznego poglądu i prowizorycznego porozumienia pomiędzy ludźmi, którzy nie chcą być ani ofiarami, ani katami. (fragm. z tomu: A. Camus, Eseje. Przeł. J. Guze, 1974. Pierwodruk: „Combat”, listopad 1948) Ćwiczenia • Sprawdź w leksykonach znaczenie terminów: utopia i antyutopia. Porównaj je z rozumieniem utopii przez Camusa. • Przygotuj krótkie (5–7-zdaniowe) definicje encyklopedyczne pojęć: totalitaryzm, faszyzm, nacjonalizm, komunizm, demokracja. Wskaż literackie, filmowe, teatralne, muzyczne lub plastyczne przykłady nawiązania do tych zjawisk; wyszukaj i podkreśl w tekście odpowiednie zdanie. • Wymień znane ci ideologie w dzisiejszym życiu politycznym i społecznym. Ćwiczenia językowe • Zbierz słownictwo, z którym łączyć się może wyraz ideologia: − czasowniki: np. tworzyć ideologie, ...; − przymiotniki: ideologia: np. faszystowska, totalitarna, ...; − rzeczowniki: ideologia... czego? np. partii politycznej, ... 46 Diagnozy współczesności. Ja i świat Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 202. Julian Tuwim Do prostego człowieka Wiersz, opublikowany po raz pierwszy w 1929 r. w organie PPS „Robotnik”, wywołał wielką polemikę prasową i oskarżenie poety o dążenie do osłabienia sił obronnych kraju, a także ataki antysemickie. Tuwim odpierał zarzuty twierdzeniem, że „wychodzi z założeń humanistycznych i pacyfistycznych”. Jednak postawy pacyfistyczne nie były w tym czasie dobrze widziane przez zwolenników ideologii narodowej, ani też przez większą część społeczeństwa, mamioną wizją silnej, potężnej Polski „od morza do morza”. Gdy znów do murów klajstrem świeżym Przylepiać zaczną obwieszczenia, Gdy ,,do ludności”, ,,do żołnierzy” Na alarm czarny druk uderzy I byle drab, i byle szczeniak W odwieczne kłamstwo ich uwierzy, Że trzeba iść i z armat walić, Mordować, grabić, truć i palić; Gdy zaczną na tysiączną modlę Ojczyznę szarpać deklinacją I łudzić kolorowym godłem, I judzić ,,historyczną racją” O piędzi, chwale i rubieży, O ojcach, dziadach i sztandarach, O bohaterach i ofiarach; Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin Pobłogosławić twój karabin, Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba, Że za ojczyznę – bić się trzeba; Kiedy rozścierwi się, rozchami Wrzask liter z pierwszych stron dzienników, A stado dzikich bab – kwiatami Obrzucać zacznie „żołnierzyków”. – – O przyjacielu nieuczony, Mój bliźni z tej czy innej ziemi! Wiedz, że na trwogę biją w dzwony Króle z panami brzuchatemi; Wiedz, że to bujda, granda zwykła, Gdy ci wołają: ,,Broń na ramię”, Że im gdzieś nafta z ziemi sikła I obrodziła dolarami; Że coś im w bankach nie sztymuje, Że gdzieś zwęszyli kasy pełne Lub upatrzyły tłuste szuje Cło jakieś grubsze na bawełnę. Rżnij karabinem w bruk ulicy! Twoja jest krew, a ich jest nafta! I od stolicy do stolicy Zawołaj, broniąc swej krwawicy: „Bujać – to my, panowie szlachta!” Krytykę rzeczywistości zdominowanej przez ideologię podjął Tuwim w znakomitym poemacie groteskowo-katastroficznym Bal w Operze, napisanym w 1936 roku i zatrzymanym przez cenzurę (druk całości dopiero w 1982 r.). Frazeologia mocarstwowa została tu nazwana ironicznym neologizmem „ideolo”. Oto przykład z części X: Ideolo – ideolo – Czynem! duchem! wiarą! wolą! Hej do walki! zniszczyć nędzę! Kupą, kupa ku potędze! Czynu! czynu! nic po słowie! Ducha! ducha! więc po głowie I kolbami, i salwami Ka Ra Bino Wymi! Raz! Dwa! Hurra, panowie! Ducha, panowie! Czynu, panowie! Zob. też Wypisy, s. 218. piędź – dawna miara długości (odpowiadająca odległości od końca kciuka do końca środkowego palca rozpostartej dłoni) rubież – kresy, pogranicze nie sztymuje – nie zgadza się (z tomu: Biblia cygańska, 1932) Ideologie Ewa Lipska Córeczka Z. Etos i Moralność. Stare małżeństwo. W niedzielne popołudnie drzemiące post factum. Kilkoro udanych dzieci. I jeden błąd natury: pełnowieczna już córeczka Zbrodnia. 47 Informacje o autorce: zob. Skarbiec, s. 244. etos – zespół wartości i przekonań charakteryzujących jakąś grupę społeczną lub naród post factum (łac.) – po fakcie Czy popełniliśmy błąd? Granatowy fartuszek. Biały kołnierzyk. Dyscyplina i posłuszeństwo. Fanatyczne warkoczyki kołyszą się w tle. W tornistrze zawsze ostre naboje. Zemsta w garnuszku na mleko. Legiony rzymskie w dyskotece. W szufladach nuklearne bibeloty. Ukończyła jedynie wieczorowe kursy zagłady. W przypływach pogardy ścina w ogródku strach. Z zawodu jest cmentarzem. Celuje w ciemność. (z tomu: Sklepy zoologiczne, 2001) Konrad Klapheck, „Wojna”, 1965, olej na płótnie 145 × 200 cm 48 Diagnozy współczesności. Ja i świat Informacje o autorce: zob. Skarbiec, s. 233. Wisława Szymborska Fotografia z 11 września 11 września 2001 roku Nowy Jork i Waszyngton zostały zaatakowane przez terrorystów. Prasa informowała: „Słynne nowojorskie wieże World Trade Center na Manhattanie nie istnieją. Część Pentagonu w Waszyngtonie zmieciona z powierzchni ziemi. Ofiary śmiertelne liczone są w dziesiątkach tysięcy. Skoordynowany atak terrorystów rozpoczął się od niezwykłej napaści na 110-piętrowe budynki World Trade Center w sercu finansowej dzielnicy Nowego Jorku. Dwa pasażerskie boeingi z co najmniej 150 osobami na pokładzie wbiły się w każdą z wież. Po szesnastej czasu polskiego obie wieże, płonące od połowy wysokości wzwyż, zawaliły się na sąsiednie budynki. Na Manhattanie wybuchł kolosalny pożar. Tysiące ludzi w panice próbowały wydostać się z ogarniętej kłębami dymu dzielnicy. Policja i straż pożarna były bezradne”. Skoczyli z płonących pięter w dół – jeden, dwóch, jeszcze kilku wyżej, niżej. („Gazeta Wyborcza”, 12 września 2001) Fotografia powstrzymała ich przy życiu, a teraz przechowuje nad ziemią ku ziemi. Każdy to jeszcze całość z osobistą twarzą i krwią dobrze ukrytą. Jest dosyć czasu, żeby rozwiały się włosy, a z kieszeni wypadły klucze, drobne pieniądze. Są ciągle jeszcze w zasięgu powietrza, w obrębie miejsc, które się właśnie otwarły. Tylko dwie rzeczy mogę dla nich zrobić – opisać ten lot i nie dodawać ostatniego zdania. (pierwodruk: „Arkusz”, grudzień 2001, przedr. w tomiku Chwila 2002) Ideologie 49 Ćwiczenia W Dar es-Salaam kupiłem starego land-rovera od Anglika, który wracał już do Eu• Krótko (w 1-3 zdaniach) zapisz temat każdego wiersza. ropy. Był rok 1962, kilka miesięcy wcześniej Tanganika uzyskała niepodległość i wie• Do każdego z utworów przygotuj: lu– notatkę Anglików ze służby kolonialnej straciło lub posady, i nawet domy. W ich o kontekście historycznym (do jakich wydarzeń tendencji stanowiska ideologicznych można je odnieść); pustoszejących klubach coraz to ktoś opowiada, jak wszedł rano do swojego pokoju w – materiał ilustracyjny: plakat, fotografię, rysunek. •ministerstwie, Określ różnice w postawie emocjonalnej autorów, zwracając uwagę na zabarwienie uczuciowe–wypowiedzi, składa tam zza jego biurka uśmiecha się ktoś z miejscowych: Przepraszam. nię i interpunkcję. Wybierz jedną lub kilka najtrafniejszych nazw dla wyróżnionych uczuć i postaw: obojętność – zaBardzo mi przykro! niepokojenie – protest – oburzenie – Ta gniew – nienawiść – obawa zmiana – lęk – trwoga – przerażenie ból afrykaniza– lub zapropookolicznościowa warty nazywa –się nuworysz nuj inne.– nowobogacki, dorobJedni witają ją z utworom, aplauzem, symbol kiewicz nazwy gatunkowe (znanecją. • Nadaj lub przez siebie wymyślone) biorącjako pod uwagę temat,wyzwolenia, styl i postawę pobratymcy – pochodzący z teinnych ten proces oburza. Wiadomo, kto się cieszy, a kto jest podmiotu mówiącego. go samego szczepu, mówiący przeciwny. Londyn i Paryż, żeby zachęcić swoich urzęd• Sprawdź w słownikach znaczenie słowa patos i zastanów się, co może być jego zaprzeczeniem. Wskaż przykłady pokrewnymi językami patosu w –przytoczonych wierszach. ników do pracy ostracyzm bojkot towarzyski, •Z wiersza Ewy Lipskiej wybierz trzy i objaśnij zasadę ichdo budowy. wykluczenie z otoczenia w najciekawsze koloniach,metafory stwarzały chętnym wyjazdu wspaniałe wakassawa – granulowana mączka runki życia. Drobny, skromny urzędnik na poczcie w Manz bulw manioku (rośliny rozpochesterze po przyjeździe do Tanganiki dostawał willę z ogrowszechnionej w Afryce i Ame• ryce Płd.) Wyjaśnij, czy i jaka istnieje zależność między formą wypowiedzi a siłą jej oddziaływania na czyteldem i basenem, samochody, służbę, urlopy w Europie itd. nika? W–tym celu przeprowadź apartheid segregacja rasowa eksperyment: Biurokracja kolonialna żyła naprawdę świetnie. I oto mieszi– dyskryminacja ludności nie- w prośbę, przekształć wiersz Tuwima zapisaną prozą; doktryna uznana kańcy –białej; na podstawie wierszaprzez Szymborskiej napisz krótkie sprawozdanie prasowe lub opowiadanie, zachowująckolonii ten sam ONZ tytuł;w 1966 r. za zbrodnię z dnia na dzień otrzymują niepodległość. Przejmują w nie przeciw ludzkości – rozwiń poszczególne wersy z utworu E. Lipskiej, Córeczkapaństwo Z., nadająckolonialne. im kształt mowyNawet potocznej; obok zapisz zmienionej postaci dbają o to, bugenwilla – ozdobne pnącze wersy nie poddające „przekładowi”; wyciągnij wnioski. o dekoracyjnych kwiatach się takiemu żeby nic tu nie zmienić, ponieważ to państwo daje biurokratunbergie – rośliny ozdobne tom fantastyczne przywileje, których nowi właściciele oczywiście nie chcą się zrzec. Wczoraj jeszcze ubodzy i poniżani, •dzisiaj są Wyobraź sobie, że pracujesz w rozgłośni radiowej i otrzymałeś polecenie przygotowania audycji geneza pt. „Czy już wybrańcami, mają i wysokie pozycje, i pełną kiesę. Ta kolonialna możliwy jest świat bez wojen?”– w którym europejski urzędnik płacony był ponad sens i miapaństwa afrykańskiego – stwórz mały zespół, który przeprowadzi kilka wywiadów wśród nauczycieli, rówieśników i przechodniów; rę, a system ten został bez zmian przejęty przez miejscowych – sprawiła, że w niepod– nagraj rozmowy; ległej Afryce o władzę przyjęła od razuLipskiej, niesłychanie zacięty i bezlitosny charak– nagraj recytacjewalka wybranych fragmentów wierszy Tuwima, Szymborskiej; ter. W jednej od jednego zamachu, powstaje tam lub nowa klasaprzez rządząca – burżu– zmontuj całośćchwili, w taki sposób, by zasygnalizować (poprzez komentarz pośrednio, kolejność głosów) stanowisko; azjawłasne biurokratyczna, która niczego nie wytwarza, nie produkuje, lecz tylko rządzi spo– postaraj się o iemisję audycjizwprzywilejów. szkolnym radiowęźle lub naXX lekcjiwieku, – ...i zbierz gratulacje! Poproś nauczyciela łeczeństwem korzysta Prawo prawo zawrotnego pośpieo nagrodę: zorganizowanie wizyty w profesjonalnym studio radiowym lub telewizyjnym. chu, zadziałało i w tym wypadku – niegdyś na powstanie Indeks zamieszczonych utworów Achmatowa Anna, Requiem (161) Andrzejewski Jerzy, Popiół i diament (332); Wielki tydzień (192) Baczyński Krzysztof Kamil, Pokolenie (172); Psalm 4 (173); Rodzicom (287); Spojrzenie (173) Barańczak Stanisław, Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka (114); Spójrzmy prawdzie w oczy (213) Barthes Roland, Światło obrazu. Uwagi o fotografii (311) Beckett Samuel, Czekając na Godota (274) Białoszewska-Piekutowa Kazimiera, Mówi matka (80) Białoszewski Miron, AAAmeryka (33); Ja stróż latarnik (20); Kabaret Kici Koci (219); Klapa (268); Pamiętnik z powstania warszawskiego (187); Podłogo, błogosław! (116); polka z sobą (268); wywód jestem’u (268) Biblia, Kain i Abel (242); Księga Psalmów. Psalm 8 (269) Bielas Katarzyna rozmawia z prof. Marią Janion, Żyjąc tracimy życie (265) Borowski Tadeusz, Dzień na Harmenzach (181) Brach-Czaina Jolanta, Krzątactwo (314) Broniewski Władysław, Żołnierz polski (170) Bursa Andrzej, Nauka chodzenia (282) Bush George, Atak na Amerykę (72) Camus Albert, Mit Syzyfa (277); Wiek strachu (45) Cassirer Ernst, Klucz do natury człowieka: symbol (277) Cervantes Miguel de Saavedra, Przemyślny szlachcic Don Kichote z Manczy (325) Chwin Stefan, Litery (245); Rzeczy (120) Czapska Maria, Nasz dom rodzinny (133) Czechowicz Józef, Pod dworcem głównym w Warszawie (22) Czyżewski Tytus, Śpiewające domy (20) Dalajlama, Etyka na nowe tysiąclecie (16) Dąbrowska Maria, Dzienniki (221) Eliade Mircea, Święty obszar i sakralizacja świata (112) Gałczyński Konstanty Ildefons, Ukochany kraj (228) Gombrowicz Witold, Dziennik 1953-1956 (328); Ferdydurke (124) Grass Günter, Blaszany bębenek (164, 308) Guin Ursula K. Le, Czarnoksiężnik z Archipelagu (319) Hałaciński Andrzej Tadeusz lub Tadeusz Biernacki, Hymn Pierwszej Brygady (168) Herbert Zbigniew, 17 IX (171); Dom (114); Pan Cogito – powrót (138); Pieśń o bębnie (211); Podróż (263); Poległym poetom (158); Potęga smaku (239) Herling-Grudziński Gustaw, Inny Świat. Zapiski sowieckie (182) Hołdys Zbigniew, Chcemy być sobą (318) Homer, Iliada (323) Huelle Paweł, Beckett (150); Stół (243); zob. też Zbierska A. Huxley Aldous, Nowy wspaniały świat (62) Iwaszkiewicz Jarosław, Ogrody (306) Jan Paweł II, O istocie kultury (278) Janion Maria, Żyjąc, tracimy życie; zob. Bielas K. Indeks zamieszczonych utworów 343 Jasienica Paweł, Pamiętnik (253) Jasieński Bruno, Do futurystów (21) Jeziorański Zdzisław (Jan Nowak), Kurier z Warszawy (202) Kalinin Andrzej, Rankiem, 17 września (177) Kapuściński Ryszard, Ja, biały (66); Z Gdańska 1980 (226) Kasprowicz Jan, Dies Irae (290); Księga ubogich. XX (291) Kawafis Konstandinos, Itaka (256) Klemperer Victor, LTI (73) Kochanowski Jan, Człowiek Boże igrzysko (269); Na dom w Czarnolesie (117); O żywocie ludzkim (293); Pieśń XX (293) Kołakowski Leszek, O przemocy (249); O tolerancji (70); Wieś utracona (40) Konwicki Tadeusz, Bohiń (148); Kronika wypadków miłosnych (147); Mała apokalipsa (31, 216); Wschody i zachody księżyca (228) Krasicki Ignacy, Hymn do miłości ojczyzny (144); Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki (61) Lechoń Jan, Herostrates (236) Lévinas Emmanuel, Twarz (311) Lipska Ewa, Córeczka Z. (47) Masłowska D., Lekcje miłości (315) Mączka Józef, Szare roty (168) Mickiewicz Adam, Inwokacja (143); Pan Tadeusz, Ks. I. Gospodarstwo (109) Miłosz Czesław, Campo di Fiori (195); Dar (285); Dolina Issy (122, 303); Jeżeli nie ma (285); Moja wierna mowo (210); Noty o wygnaniu (151); Piosenka o porcelanie (154); Późna dojrzałość (284) Morus Tomasz, Utopia (58) Mrożek Sławomir, Emigrant (148); Mamdzidajde (81) Myśliwski Wiesław, Kamień na kamieniu (25) Nałkowska Zofia, Dom kobiet (273); Dzienniki czasu wojny (197); Granica (337) Norwid Cyprian, Moja piosnka (II) (142) Nowak Tadeusz, A jak królem, a jak katem będziesz (302); Psalm o powrocie (262) Orwell George, Rok 1984 (54) Peiper Tadeusz, Miasto, masa, maszyna (37) Piątek Tomasz, Tuman show (87) Prus Bolesław, Lalka (336) Przerwa-Tetmajer Kazimierz, Koniec wieku XIX (289) Przyboś Julian, Gmachy (22); „Nowoczesność” – co to jest? (36) Redliński Edward, Konopielka (338) Rej Mikołaj, Żywot człowieka poczciwego (307) Różewicz Tadeusz, bez (282); Ocalony (174); Walentynki (poemat z końca XX wieku) (10); Zostawcie nas (174) Schulz Bruno, Martwy sezon (127); Ulica Krokodyli (32) Sienkiewicz Henryk, Ogniem i mieczem (326) Siwczyk Krzysztof, Przez wizjer – mam 11 lat (115) Skarga Barbara, O wstydzie (41) Skarga Piotr, Kazanie wtóre. O miłości ku ojczyźnie i o pierwszej chorobie Rzeczypospolitej... (144) Słonimski Antoni, Czarna wiosna (236) Słoński Edward, Ta, co nie zginęła... (167) Stachura Edward, Siekierezada albo zima leśnych ludzi (301); Życie to nie teatr (266) Staff Leopold, Przedśpiew (288) Stasiuk Andrzej, Władek (28) Stempowski Jerzy, Skoki historii zerwanej z łańcucha (233) Stern Fritz, Utracona ojczyzna (136) Szczepkowska Joanna, Spinka (85) 344 Indeks zamieszczonych utworów Szczypiorski Andrzej, Początek (189) Szewc Piotr, Zmierzchy i porank (272) Szymborska Wisława, Fotografia z 11 września (48); Głos w sprawie pornografii (212); Książka zastępcza (84); Nienawiść (241); Schyłek wieku (23); Sto pociech (267) Szyszkowska Maria, Uroda życia (281) Świetlicki Marcin, Dla Jana Polkowskiego (240); ...ska (138) Świrszczyńska Anna, Budując barykadę (175); Nalot (175); Skąd wziąć złoty aksamit (286) Tischner Józef, O tym, jak to Władek Trebunia-Tutka, nas Platon podhalański, wydumoł Państwo (65) Tokarczuk Olga, Czas domu (118) Tołstoj Lew, Wojna i pokój (330) Tryzna Tomek, Panna Nikt (297) Trznadel Jacek, Hańba domowa. Rozmowy z pisarzami (251) Tuwim Julian, Bal w operze (218); Do prostego człowieka (46); Kwiaty polskie (141, 237) Twardowski Jan, Mrówko ważko biedronko (284) Tyrmand Leopold, Dziennik 1954 (38, 224) Wat Aleksander, Mój wiek. Pamiętnik mówiony (200) Ważyk Adam, Poemat dla dorosłych (208) Wierzyński Kazimierz, Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny (140) Wilson Colin, Outsider (312) Witkiewicz Stanisław Ignacy, Szewcy (50) Wittlin Józef, Hymn o łyżce zupy (169) Wojciechowski Piotr, Drużyna pierścienia (90) Zagajewski Adam, Dom (108); W gęstwinie małego totalitaryzmu (207) Zbierska Anna rozmawia z Pawłem Huelle, Okrutne bóstwo historii (159) Żeromski Stefan, Ludzie bezdomni (129)