KATARZYNA ŚLEMP / skrzypaczka Tak, muzykalność wyniosłam z

Transkrypt

KATARZYNA ŚLEMP / skrzypaczka Tak, muzykalność wyniosłam z
KATARZYNA ŚLEMP / skrzypaczka
Tak, muzykalność wyniosłam z domu. Wprawdzie w mojej rodzinie nie ma
profesjonalistów, to jednak… Tato i Mama pochodzą z rodzin, gdzie śpiew i gra na
instrumentach (od akordeonu, po saksofon, trąbkę, skrzypce, fortepian) miały dość
ważne miejsce w ich życiu, choć nikt nie uczył się w szkole, wszyscy grali "na ucho",
ze słuchu. Do tej pory uwielbiam słuchać dwugłosów improwizowanych na bieżąco
śpiewanych w trakcie imprez rodzinnych. A śpiewa się przy każdej okazji – czyjeś
urodziny, imieniny, święta.
A jak było ze mną? Śpiewałam już jak byłam dziewczynką. Moje zdolności, bez
wątpienia, odkrył Tato. Razem z Mamą postanowili i zapisali mnie do Zespołu Szkół
Muzycznych nr 2 im. Wojciecha Kilara w Rzeszowie. W niej rozpoczęłam naukę gry
na skrzypcach – wybór instrumentu, to także sugestia Taty, za którą jestem Mu
bardzo wdzięczna. Kocham skrzypce i chociaż każdy instrument jest piękny,
to jednak skrzypce są mi najbliższe. Moim pierwszy nauczycielem był Pan mgr
Mirosław Wysokiński.
Potem była szkoła średnia. To dość ważny okres – wprawdzie zainteresowałam się
biologią, z myślą o medycynie, jednak motywowanie, pomoc Pani mgr Adrianny
Sawy spowodowała, że zajęłam się bardziej intensywnie grą, ćwiczeniami. Za jej
namową zaczęłam grać w kwartecie skrzypcowym, uczestniczyć w kursach
muzycznych indywidualnych i kameralnych w Łańcucie. Poszerzałam swoją wiedzę,
Muzyka zaczęła stawać się moją pasją.
Studia... na egzaminy wstępne do Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki
w Gdańsku pojechałam z książkami do biologii... nie wierzyłam, że się dostanę,
a zaraz po tych egzaminach miały być te na medycynę.
Moje nazwisko na liście przyjętych do Akademii Muzycznej było dla mnie znakiem, że
tak, że jednak tak! I że to dla mnie! Oczywiście zaraz po euforii przyszły realia.
Wybrałam profesora, o którym tylko słyszałam od koleżanki. Profesor Wielkiej Klasy,
doświadczony Muzyk, skrzypek, kameralista Pan Henryk Keszkowski.
Jeszcze dzisiaj ogrania mnie wzruszenie, gdy Go wspominam. Profesor jest już
z nami tylko w moich, naszych wspomnieniach, stylu gry, zapisanych uwagach
w nutach, nagraniach i nielicznych zdjęciach. 5 lat z Mistrzem ukształtowało mnie,
otworzyło mnie na inne rozumienie muzyki, a przez nią i życia. Bo to nie były tylko
lekcje techniki gry skrzypcowej, ale cała filozofia istnienia. Po studiach dokształcałam
się na kursach u koncertmistrza orkiestry Teatro del Liceu, Kai Gleusteen.
W trakcie studiów uczestniczyłam w wakacyjnych kursach orkiestrowych w Austrii,
European Orchestra, pod dyrekcją Jean Petera Marthé. Był to wyjazd, na którym
zawiązałam międzynarodowe przyjaźnie trwające do dziś. Był też wyjazd do Chin
z Ladies First Orchestra. Zaraz po studiach wygrałam przesłuchania do Academia
Orchestra del Teatro del Liceu w Barcelonie, z orkiestrą tą udało mi się poznać
praktycznie całą Hiszpanię. Współpracowałam też z orkiestrą Teatro del Liceu (jeden
z najważniejszych teatrów operowych w Europie). Kiedy mieszkałam w Barcelonie,
stałam się częścią 7- osobowej grupy Jazzlantida, z którą nagraliśmy płytę. W 2011 r.
byłam na miesięcznej trasie koncertowej po Irlandii z niemiecką grupą Chamber
Philharmonic Europe.
Ważne osoby, które odkryły mi świat Muzyki? Było ich wiele i wszystkim jestem
wdzięczna. Ale najpierw był mój Tata, potem kolejni Nauczyciele, Profesor. A tak
naprawdę – to każdy Muzyk, Artysta, z którym nawiązuję nić porozumienia. Każde
spotkanie muzyczne może być inspirujące, może mnie zmienić, wnieść coś nowego.
Artysta? Na myśl przychodzi mi tylko jedno słowo – po hiszpańsku na określenie
artysty – EL MENSAJERO, czyli POSŁANIEC. Może po polsku nie brzmi atrakcyjnie,
ale zapewne oddaje treść, zawartość, ciężar, znaczenie. „Posłany” – by tworzyć
nowe wartości (nie tylko w muzyce przecież), przekazywać, podarowywać innym
a jednocześnie samemu czerpać z tego radość, spełniać się. Tak to rozumiem.
A skąd w Filharmonii Gorzowskiej, w Gorzowie? Jeśli wierzyć w przypadki…
To że jestem w Gorzowie, to czysty zbieg okoliczności, szczęście. Pan Dyrektor Piotr
Borkowski przesłuchał mnie w Krakowie, zaprosił do współpracy. Po roku pracy
z Nim sprowadziłam rodzinę, bo czułam, że w Gorzowie jest potencjał. Czuję się tutaj
bardzo dobrze. Filharmonia to wspaniałe miejsce, by się rozwijać, tworzyć nowe
projekty. Muzycy, to młodzi zapaleńcy, którzy jeszcze nie zatracili pasji wspólnego
grania, co dodaje skrzydeł. A Muzyka, cóż ...niech trwa.
Katarzyna Ślemp gra w Filharmonii Gorzowskiej od stycznia 2011 roku.