Bez ojców - Instytut Psychologii Zdrowia

Transkrypt

Bez ojców - Instytut Psychologii Zdrowia
Bez ojców
Rok: 2002
Czasopismo: Niebieska Linia
Numer: 5
Z Dawidem Blankenhornem, założycielem i prezesem Institute for American Values, autorem
głośniej książki Fatherless America (Ameryka bez ojców), rozmawia Irena Koźmińska
Irena Koźmińska: Uczynił pan brak ojców głównym tematem książki. Czy to niepokojące
zjawisko?
Dawid Blankenhorn: W USA 40% dzieci dorasta w domach bez ojców. Wiele, jeśli nie
większość, dzisiejszych problemów społecznych - od przemocy domowej, zaniedbywania
dzieci, ich seksualnego wykorzystywania, po ciążę u nastolatek i przestępczość młodocianych wiąże się w sposób nierozerwalny z nieobecnością ojców w życiu dzieci. Dawniej głównym
powodem braku ojców była śmierć. Dzisiaj, dzięki postępom medycyny, większość dzieci w
momencie ukończenia 18 roku życia posiada oboje żyjących rodziców, natomiast coraz więcej
ojców opuszcza swe rodziny. Z psychologicznego punktu widzenia dla dziecka jest to znacznie
gorsza sytuacja niż wtedy, gdy ojciec umiera.
Dlaczego?
Kiedy rodzic umiera, dziecko doświadcza głębokiego smutku i uczucia straty, kiedy natomiast
ojciec opuszcza rodzinę, doznaje ono niepokoju i popada w samooskarżanie się - Pewnie
zrobiłem coś złego, skoro mój tatuś mnie nie kocha i nie mieszka już ze mną. Zaczyna czuć, że
jest gorsze, że jest z nim coś nie w porządku, skoro nie było warte miłości swego ojca. To staje
się dla niego niszczące.
Co traci dziecko, które wyrasta bez ojca?
Poczucie bezpieczeństwa, szansę na łatwiejszy życiowy start, możliwość lepszej edukacji...
Szczególnie poważne są konsekwencje psychologiczne. Takie dziecko jest pozbawione
fundamentu swojej tożsamości - czegoś bardzo podstawowego. Kim jestem? Skąd się
wziąłem? Kto się mną będzie opiekował? Małe dzieci przychodzą do matek - Gdzie jest mój
tatuś? To jest głęboka pierwotna potrzeba - chcą wiedzieć, kim jest ich drugi rodzic. Jeśli więc
pozbawia się dziecko ojca, uszczupla się o połowę nie tylko podstawowe źródło jego ludzkiej
1/5
Bez ojców
tożsamości, ale i źródło miłości. Dla dziewcząt ojciec jest pierwszym mężczyzną ich życia. Czy
w przyszłości dziewczyna będzie czuła się dobrze i pewnie jako kobieta, w dużej mierze zależy
od tego, czy ojciec obdarzył ją miłością. Córki bez ojców często podejmują wczesne kontakty
seksualne, posiadają nieślubne dzieci i rozwodzą się, o ile w ogóle wyjdą za mąż.
Dziewczyna taka szuka zbyt wcześnie męskiej aprobaty....
Szuka tego, czego nie dostała od ojca.
A jak brak ojca wpływa na chłopców? Czy zjawisko homoseksualizmu może być z tym
związane?
Tak dość powszechnie uważało środowisko naukowe. Ale obecnie to temat tabu. Nikt nie
może tego powiedzieć bez narażenia się na gwałtowny atak. Dla chłopca czymś najbardziej
podstawowym jest pytanie - co to znaczy, że jestem rodzaju męskiego? Ojciec jest
najważniejszą osobą, która pomaga synowi to zrozumieć. Jeśli go brakuje, chłopiec poszukuje
odpowiedzi na to pytanie gdzie indziej - w grupie rówieśników i we wszystkich innych miejscach,
nierzadko złych. Może wtedy wchłonąć to, co dziś jest postrzegane jako stereotyp męskości.
Natomiast ojciec - poprzez własny przykład - może przekazać mu ideę, że bycie silnym
mężczyzną oznacza opiekę nad słabszymi i ich obronę, branie pod uwagę potrzeb innych ludzi i
traktowanie ich z szacunkiem.
W swojej książce powołuje się Pan na badania polskiego antropologa, Bronisława
Malinowskiego, nad ojcostwem jako czynnikiem tworzącym ludzką cywilizację.
Malinowski dokonał świetnego odkrycia, które nazwał zasadą legitymizacji. Otóż wspólną
cechą kultur jest wysiłek społeczeństwa, by rodzic uznawał własne potomstwo. Społeczeństwo
przekazuje zasadę, że każde dziecko ma moralnie i legalnie odpowiedzialnego ojca. Że ojciec
uznaje swoje dziecko i jest zobowiązany do pomocy matce w opiece nad nim i w jego
wychowaniu. Nie tylko gwarantuje biologiczne przetrwanie potomstwa, ale zapewnia, że
dziecko staje się osobą z określonym charakterem - przygotowuje je do życia.
Czy matki nie uczą dzieci, jak żyć?
Oczywiście też. Matki i ojcowie uzupełniają się. Kiedy pracują razem jak zgrany zespół,
dziecko otrzymuje wszystko, czego potrzebuje. Jeśli jednak brakuje jednego z rodziców,
dziecko na tym traci. Mniej wkładu ze strony ojca oznacza mniej matczynej opieki, bowiem
samotna matka jest przepracowana, zestresowana i w dodatku może być zajęta szukaniem
2/5
Bez ojców
partnera. Tak więc kiedy odchodzi ojciec, dziecko zaczyna odczuwać stratę matki.
Jednym z powodów braku ojców w życiu dzieci są rozwody. Coraz częściej słyszy się głosy,
że rozwody mają mnóstwo dobrych stron.
To oczywiste bzdury, które mają poprawić samopoczucie dorosłych, ale absolutnie nie
odzwierciedlają rzeczywistości. W wypadku większości rozwodów jest wiele konfliktów, goryczy
i poczucia zdrady, obopólne oskarżanie się, nieumiejętność współpracy, powtórne małżeństwa
albo wyjazd jednego z rodziców do innego miasta. To wszystko niszczy psychikę dziecka.
Czuje się ono opuszczone i zdradzone. Wali się cały jego świat. Chłopcy odreagowują to
bardzo często agresją, dziewczęta popadają w depresję i uważają, że nie są warte miłości.
Dzieci często mają kłopoty w szkole, narkotyzują się, piją, trafiają do gangów lub sekt albo mają
jeszcze inne problemy.
Często ojcowie żyją pod jednym dachem z dziećmi, ale nie angażują się w ich życie...
Jeżeli ojciec mieszka w domu, ale nie nawiązuje bliskich więzi ze swym dzieckiem, nie
poświęca mu uwagi i nie okazuje miłości, konsekwencje psychologiczne dla dziecka są równie
złe jak wtedy, gdy ojciec opuszcza dom.
Czy ojców tworzy biologia czy kultura?
Jedną rzeczą, którą możemy przewidzieć, kiedy rodzą się chłopcy, jest to, że będą płodzić
dzieci. Jednak to, jak zachowają się po poczęciu dziecka, jest bardziej efektem kultury i zależy
przede wszystkim od sposobu, w jaki społeczeństwo informuje ich, co znaczy być mężczyzną i
ojcem. Kiedy społeczeństwo daje sygnał: nic nas to nie obchodzi, jak postępujecie wobec
swoich dzieci, większość matek zostaje, natomiast wielu ojców odchodzi. To wielka strata dla
mężczyzn.
W jaki sposób społeczeństwo sygnalizuje swój brak zainteresowania ojcostwem?
Gdybyśmy jako społeczeństwo nie akceptowali braku ojców, inny byłby nasz stosunek do
rozwodów lub decydowania się na dzieci przez samotne matki. W naszej polityce społecznej, w
programach telewizyjnych i mediach wyrażamy akceptację dla tego trendu lub zachowujemy się
biernie. Ostatnio trochę zaczyna się to zmieniać, ponieważ wraz z dorastaniem nowej generacji
ludzie coraz wyraźniej dostrzegają zgubne konsekwencje braku ojców - zarówno dla
społeczeństwa, jak i dla jednostek. Myślę jednak, że nadal podążamy w złym kierunku.
3/5
Bez ojców
Ten kierunek wyznacza m.in. masowa kultura. Trudno doszukać się w niej wzorów
odpowiedzialnego ojcostwa.
Co gorsza, mężczyźni zachęcani są do postępowania zgodnie ze stereotypem: jestem silnym
facetem, ponieważ mogę cię sponiewierać, mogę zarobić więcej pieniędzy, mogę mieć więcej
kobiet niż ty. To bardzo prymitywny, niemal biologiczny sposób rozumowania. Widzimy to
choćby w filmach, gdzie w centrum uwagi znajduje się bohater, który traktuje kobiety jako
obiekty seksualne i walczy z innymi mężczyznami. I taki właśnie tworzy się kod zachowania
młodych mężczyzn na ulicach naszych miast. Cała idea bazuje na przemocy, drapieżności i
rywalizacji. Młodzi chłopcy nie są nauczani przez dom, otoczenie, religię, że ta koncepcja
męskości jest fałszywa.
Co sprawiło, że tak właśnie ukształtował się dzisiejszy wizerunek "prawdziwego mężczyzny"?
To jest część tego, co nazywamy filozofią Playboya i co zaczęło się w latach 50. - swoboda
seksualna dla mężczyzn. W USA, i większości krajów rozwiniętych, ludzie stali się tak zamożni,
że odeszli od religii. Bogaci zamieniają wiarę w Boga i wartości moralne na wiarę w pieniądz.
Kiedy społeczeństwo staje się bogatsze, jedną z konsekwencji może być to, że rodzina staje się
słabsza. Mamy coraz więcej wolności osobistej, powstają filozofie, które nie przywiązują wagi
do zobowiązań rodzinnych, stajemy się społeczeństwem coraz bardziej nastawionym na
indywidualizm. Obowiązującą zasadą jest: jestem najważniejszy.
Nikt nie chce się poświęcić dla innych?
Ani dla żadnej moralnej idei, ważniejszej niż własne "ja". Ale to jest złudne, ponieważ ludzie
hołdujący tej ideologii wcale nie znajdują szczęścia. Pozostają samotni, bez rodziny, bez
przyjaciół. Zapytałem kiedyś znanego psychologa, co dzieje się w późniejszym wieku z ojcami,
którzy nigdy nie poznali swoich dzieci. Co czują na starość? Powiedział: "No cóż, właściwie nie
bardzo wiemy, ponieważ większość z nich dość młodo umiera. Nie dbają o siebie, nie odżywiają
się prawidłowo, nie mają bliskich i ciepłych kontaktów. Wielu trafia do więzienia". Nie jest to
zatem mądra strategia mężczyzn, nawet jeśli chełpią się wieloma zdobyczami seksualnymi w
młodości. Niestety dla wielu z nich jest to jedyny dostępny sposób udowodnienia, że są
mężczyznami, ponieważ nie nauczono ich niczego innego.
Dlaczego mężczyźni tak bardzo potrzebują udowadniać swą męskość? I czemu czynią to
poprzez przemoc, seks i dominację?
Myślę, iż bardzo wielu z nich niewłaściwie pojmuje męskość. Dla mężczyzn jest ona czymś
4/5
Bez ojców
bardzo kłopotliwym i towarzyszy temu sporo niepokoju odnośnie własnej tożsamości płciowej.
Ta niepewność wywołuje potrzebę ciągłego "sprawdzania się". Niestety, wielu chłopców
otrzymuje od społeczeństwa, a nierzadko od własnych ojców, przekaz, że bicie żony dowodzi
ich siły. Przemoc jest dla mężczyzn pociągająca, ponieważ mają oni naturalną skłonność do
agresji. Jeżeli więc społeczeństwo nie wspiera pożądanego wizerunku mężczyzny i ojca, to
rozwija się tylko ta prymitywna strona męskiej tożsamości. Zawsze potrzebny jest społeczny
przekaz, że egoizm, brak odpowiedzialności i przemoc to nie jest właściwy sposób ekspresji
męskości. W istocie mężczyznom bliska jest postawa, która obejmuje opiekuńczość, dbanie o
rodzinę, obronę słabszych, poświęcanie się dla innych. Chodzi więc o to, abyśmy uczyli ich
takiego pojmowania siebie samych i aby ta część męskiej natury przebiła się na powierzchnię.
Jeśli zatem chcemy, by chłopcy wyrastali na dobrych mężów i dobrych ojców, powinniśmy
zwrócić baczniejszą uwagę na ich wychowanie.
Absolutnie. Kiedy byłem mały, obowiązywał pewien kod zachowania, kod dżentelmena,
zwłaszcza w sposobie traktowania kobiet i dziewcząt. Dzisiaj zaprzestaliśmy takiej edukacji
chłopców, uczymy ich czegoś wręcz odwrotnego, w dodatku bałamutnego. Założenie, że
mężczyzna, który siłą zdobywa wszystko, co chce, jest szczęśliwy, to po prostu nieprawda.
Powinniśmy zdecydowanie powrócić do nauczania chłopców, jak zachowywać się kulturalnie i
odpowiedzialnie. Powinniśmy zaszczepić im ideę, że silny mężczyzna to nie ten, który bije, ale
ten, który używa swojej siły - fizycznej i duchowej - dla dobra innych.
Wywiad został przeprowadzony na potrzeby konferencji "Jak kochać dziecko- nowe odkrycia
psychologii", którą w 1999 r. zorganizowała Fundacja ABC XXI-Program Zdrowia
Emocjonalnego.
I.K.
5/5